agca alibi z nieba









Mehmet Ali Agca - Alibi z nieba






PRZEKRÓJ - 2 LUTEGO 2010
 
Sława nadaje jego życiu sens. Dlatego po
zwolnieniu z tureckiego więzienia Mehmet Ali Agca jeszcze wiele razy opowie o
zamachu na papieża. Ale prawdy me wyjawi. Kim jest morderca, który ogłosił
się Chrystusem wiekuistym?
 
ALEKSANDRA BAJKA

Alibi z nieba

 
Głód sławy bywa u niego silniejszy niż
instynkt samozachowawczy. Zaraz po aresztowaniu na placu Świętego Piotra Turek
przedstawił się prawdziwym imieniem i nazwiskiem, choć po Europie podróżował
z fałszywym paszportem i był ścigany przez Interpol za zabójstwo dokonane
dwa lata wcześniej w Stambule.
- To nie ja przepytywałem Agcę, ale on mnie.
Kazał mi się nawet wylegitymować - mówi mi Luciano Infelisi, zastępca
rzymskiego prokuratora, który kilka chwil po zamachu pojawił się w
komisariacie przy Watykanie.
Przed sądem Agca zachowywał się jak szaleniec,
ale psychiatrzy nie stwierdzili choroby umysłowej. Przeciwnie, ich zdaniem
morderca wyróżnia się ponadprzeciętną inteligencją. "Jest niezwykle
pewny siebie. Spokojny i opanowany. Rozważny w formułowaniu odpowiedzi. Radzi
sobie świetnie z najtrudniejszymi pytaniami. Całkowicie sprawny umysłowo" -
czytamy w komunikacie lekarskim.

Uwodziciel dziennikarzy

W więzieniu Agca szybko nauczył się włoskiego
i angielskiego. Tym pierwszym posługiwał się biegle już w trakcie drugiego
procesu w 1985 roku. Angielskiego używa w rozmowach z dziennikarzami. -
Promieniał, gdy skupiała się na nim uwaga - mówi Judy Harris, amerykańska
dziennikarka śledząca jego proces. - Szukał rozgłosu już wówczas, gdy w
1979 roku posłał do tureckiej gazety list z ostrzeżeniem, że zabije Jana Pawła
II. To rzeczywiście odbiło się szerokim echem. Agca marzył, żeby znowu było
o nim głośno. Podczas procesu wręcz uwodził dziennikarzy.
Uwielbiał naśladować głos i gesty papieża.
Codziennie rano, gdy pojawiał się w "klatce" dla więźniów, gromadził
się tłum fotoreporterów. Agca podnosił prawą rękę i wykonywał
gest błogosławieństwa. W swoim sądowym show miał wystudiowany każdy ruch.
Zepsuty świat gromił z podniesioną głową i błyszczącymi oczami, a gdy wysłuchiwał
oskarżeń pod własnym adresem, opuszczał głowę, mamrotał pod nosem albo
wpadał w gniew. Trzy lata po zamachu stanął przed sądem w tym samym
garniturze, który miał na sobie, gdy strzelał na placu Świętego Piotra. -
Miał inne ubrania. Zrobił to celowo - opowiada prowadzący tamten proces sędzia
Severino Santiapichi
Równie ekstrawagancko zachowywał się, gdy Jan
Paweł II odwiedził go w więzieniu w grudniu 1983 roku. - Nie chciał się
przebrać ani ogolić. Papieża przyjął w starym niebieskim swetrze -
wspomina wczesny szef włoskiego więziennictwa Nicolo Amato. - Obserwowałem
potem Agcę. Spotkanie z Janem Pawłem II nie zrobiło na nim żadnego wrażenia.
W więzieniu, ale już nie w rzymskiej Rebibbii,
tylko w Ankonie, Turka wielokrotnie odwiedzała dziennikarka Anna Maria Turi. Na
podstawie ich rozmów napisała książkę "Moja prawda". - Agca miał
wewnętrzny kodeks postępowania. Zachowywał się jak dżentelmen. Zwracał się
do mnie grzecznie, choć wobec kobiet okazywał pewną wyższość - wspomina
Turi. Wskazuje na jego niezwykłą inteligencję, ale od razu dodaje: - Narcyz.
Ma coś ze schizofrenika.

Papież i dwa Wilki

Nie chciał na przykład, aby nazwisko
dziennikarki ukazało się na okładce książki. Włoszka podkreśla też, jak
ogromny wpływ na życie Agcy miała jego młodość: - Pochodził z rodziny
żyjącej w nędzy. Mieszkali właściwie w lepiance. Studia ekonomiczne to był
dla niego gigantyczny krok naprzód. Niestety, w tamtych burzliwych dla Turcji
czasach musiał w końcu trafić do środowiska, które go zafascynowało, ale też
zdeformowało jego charakter.
Mowa o Szarych Wilkach - skrajnie prawicowej,
nacjonalistycznej organizacji. Za cel obrali sobie przede wszystkim członków
partii lewicowych, a ich bojówki miały siać snach i podważać zaufanie do państwa.
Marzył im się powrót Wielkiej Turcji - od Morza Śródziemnego po Mongolię.
To w ich szeregach Agca, wtedy student uniwersytetu w Stambule, znajduje
pierwszych przyjaciół. Sławny staje się po zamordowaniu w 1979 roku
naczelnego gazety "Milliyet". Abdi Ipekci zginął, bo zamierzał
opublikować sensacyjny artykuł o związkach Szarych Wilków z tajnymi służbami.
Agcę aresztowano, skazano na dożywocie i
osadzono w więzieniu-twierdzy Kartal Maltepe. Po kilku miesiącach uciekł. Po
prostu wyszedł główną bramą przebrany za strażnika. Z pomocą przyszli
przyjaciele z Szarych Wilków, między innymi Oral Celik W 1979 roku to Celik
razem z Agcą napisał i wysłał do gazety list, w którym grozili papieżowi śmiercią
w przededniu pielgrzymki do Turcji. Pytany kilka lat temu przez bułgarską dziennikarkę
Roumianę Ougarchinską o tamte groźby Celik tłumaczył, że to był wybryk młodych
bojowników. - Chcieliśmy tylko dać czadu - oświadczył. Słyszał wprawdzie
od Agcy o jego planach zabicia papieża, ale "nikt mu nie wierzył".
A jednak Agca pociągnął na placu Świętego
Piotra za spust. Przeprowadzony w ekspresowym tempie pierwszy proces zakończył
się sentencją, że "było to dzieło samotnego szaleńca". Mało kto dał
temu wiarę. - Biedny jak mysz kościelna Agca w chwili zatrzymania miał przy
sobie prawie 500 tysięcy lirów. To była spora suma. Moja pensja wynosiła
wtedy 400 tysięcy - mówi Lidano Marchionne, szef jednego z oddziałów
specjalnych policji, obecny przy pojmaniu zamachowca. Potem odnaleziono dowody,
że przez wiele miesięcy ktoś finansował podróże Turka po Europie,
dostarczył mu fałszywy paszport oraz broń.
Prawdopodobnie Agca nie był też jedynym Szarym
Wilkiem obecnym tamtego dnia na placu Świętego Piotra. Sędzia śledczy
Ilario Martella dobrze zapamiętał zeznania Agcy: - Mówił, że było ich dwóch.
Stali w różnych miejscach placu i uzgodnili, że będą strzelać przy drugim
okrążeniu papamobile.
Podczas procesu Agcy pokazano zdjęcia sprzed
Bazyliki Świętego Piotra wykonane przez turystów. Widać na nich uciekającego
młodego mężczyznę o ciemnej karnacji. Agca od razu przyznał, że to jego
przyjaciel Oral Celik. Sędzia śledczy Rosario Priore nie ma wątpliwości, że
13 maja oddano trzy strzały. - Celik tam był i też strzelał - zarzeka się
Priore.
Liczba strzałów i kuł wciąż prowokuje
dyskusje, ale arytmetyka jest prosta - po zamachu znaleziono trzy pociski.
Zastanawiające jest jednak to, że tylko dwie kule poddano analizie
balistycznej. Trzecią, znalezioną w papieskim jeepie, schował do kieszeni
szef ochrony Jana Pawła II Camillo Cibin. Zmarł kilka tygodni temu i do grobu
zabrał odpowiedź, dlaczego kuli, która mogłaby tak wiele wyjaśnić, nigdy
nie przekazał policji. Dziś znajduje się ona w koronie Matki Boskiej w
Fatimie.

Trzecia tajemnica zabójcy

Pozostaje jeszcze pytanie fundamentalne: co z
udziałem Bułgarów w zamachu? - Bułgarzy brali w nim udział, ale nie ci, którzy
siedzieli na ławie oskarżonych - twierdzi sędzia prowadzący oba procesy Agcy
Severino Santiapichi. Bułgaria była w latach 80. ważnym punktem na trasie przerzutu broni i narkotyków, państwem
ulubionym przez tureckich biznesmenów oraz... Szare Wilki. A jednak wielu
badaczy twierdzi, że tak zwany bułgarski ślad spreparowano. Bo Agca o Bułgarach
zaczął mówić dopiero po kilkunastu miesiącach. Istnieje podejrzenie, że
Turka nakłonili do tego przedstawiciele tajnych służb. Równolegle informacje
o bułgarskim śladzie pojawiły się w mediach.
- Amerykanie i CIA pozbyli się w ten sposób
wszelkiej, nawet pośredniej odpowiedzialności za próbę zabicia papieża -
uważa Malvin Goodman, który w latach 80. kierował w CIA departamentem
odpowiedzialnym za blok sowiecki. Z jego informacji wynika, że to Amerykanie
sterowali akcją dezinformacyjną po zamachu. Goodman wskazuje ważny wątek:
bliskie związki Szarych Wilków z supertajną siecią organizacji
finansowanych przez Amerykanów w Europie Stay Behind. To zbrojne grupy
powołane do walki z zagrożeniem komunistycznym. Prawdę o ich istnieniu wyjawił
włoski premier Giulio Andreotti dopiero w 1990 roku. - Gdyby przypadkiem Italia
znalazła się pod sowiecką (komunistyczną) okupacją, w odwodzie była grupa
ludzi chętnych do organizowania zbrojnych akcji - tłumaczył premier.
W Turcji Stay Behind znalazło oparcie w Szarych
Wilkach. Gdy okazało się, że Agca dokonał zamachu na placu Świętego
Piotra, amerykańskie służby miały zrobić wszystko, aby skierować
podejrzenia na inne tory. Nawet jeżeli ta hipoteza jest prawdziwa, nie może być,
rzecz jasna, mowy, że to Amerykanie stali za zamachem. Nie mieli przecież żadnego
interesu w zamordowaniu Jana Pawła II.
Sam Agca prawdopodobnie nic nie wie o
zleceniodawcach zamachu. Od kilkunastu lat lansuje tezę, że jest wysłannikiem
niebios, któremu Bóg zlecił wykonanie trzeciej tajemnicy fatimskiej. Na kilka
dni przed jego wyjściem z tureckiego więzienia, gdzie kończył odsiadywać
wyrok za zabójstwo Ipekciego, brat zamachowca Adnan oświadczył we
francuskiej telewizji: "Ali prosił, żebym powiedział wam, że jest
mesjaszem". Wątek mistyczny to więc nadal aktualne alibi Agcy. Ale na
pewno to nie jest jego ostatnie kłamstwo.

 
 
Aleksandra Bajka -
dziennikarka TVN, wieloletnia korespondentka w Rzymie i
Watykanie. Przez kilka lat zajmowała się dokumentowaniem tajemnic związanych
z zamachem na Jana Pawła II








Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
38 49 atlas nieba
Windą do nieba (dance) Dwa plus Jeden
00513 Mechanika nieba D part 3 2008 Prędkości kosmiczne, satelity Ziemi
droga do nieba
Chwalcie Go nieba
pojde do nieba piechota
Do nieba do piekła Blue Cafe

więcej podobnych podstron