projekty open source

background image

Wydział Zarz dzania Uniwersytetu

ą

Waszawskiego

Studium przypadku

(Zarz dzanie projektami)

ą

Projekty Open Source

ródło danych: Gazeta Wyborcza.

Ź

Niniejsze studium przypadku zostało opracowane wył cznie w oparciu o

ą

dane wtórne z ogólnodost pnych ródeł. Nie zawiera informacji poufnych, ani

ę

ź

udost pnianych specjalnie przez opisywan firm . Opis firmy jest

ę

ą

ę

wykorzystywany do celów dyskusji w ramach zaj ć akademickich na Wydziale

ę

Zarz dzania Uniwersytetu Warszawskiego. Prezentowany materiał nie jest

ą

form promocji ani krytyki firmy, nie powinien równie być traktowany jako

ą

ż

prezentacja rekomendowanych lub dyskredytowanych sposobów zarz dzania.

ą

Materiał opiera si na tekstach publikowanych wył cznie przez jedn gazet ,

ę

ą

ą

ę

co dodatkowo mo e ograniczać obiektywn prezentacj zdarze

ż

ą

ę

ń

gospodarczych. W razie w tpliwo ci prosz o kontakt z dr Krzysztofem

ą

ś

ę

Klincewiczem,

kklinc@poczta.onet.pl

© Krzysztof Klincewicz, Wydział Zarz dzania UW

ą

background image

Co to jest open source?

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/2029020,34912,1625061.html

1

Co to jest open source?

hubs 2003-08-18, ostatnia aktualizacja 2003-08-18 19:16

Otwarte oprogramowanie, czyli open source, to programy, których licencja dopuszcza darmowe i zgodne z prawem
kopiowanie. Dotyczy to stworzonych przez informatyków kodów źródłowych i wynikowych, na których oprogramowanie
to jest oparte. Środowisko informatyków związanych z open source chce w ten sposób przyśpieszyć rozwój programów.
- Ludzie współpracujący ze sobą są bardziej innowacyjni od osób działających oddzielnie. Rozwój fizyki to zasługa
skupienia się fizyków w społeczności rozwijające poszczególne zagadnienia. Podobnie jest w przypadku medycyny,
biologii i w przypadku nauk komputerowych - powiedział Irving Wladawsky-Berger, szef działu e-business on demand
firmy IBM.

Oprogramowanie open source oprócz dostępnych kodów źródłowych musi spełniać jeszcze kilka wymogów
dystrybucyjnych m.in.:

licencja nie może zabraniać sprzedawania lub rozdawania oprogramowania. Nie można też wymagać opłaty za
udzielenie licencji;

licencja musi pozwalać na modyfikację i dystrybucję kodu źródłowego;

licencja nie może dyskryminować żadnych grup i osób ani sposobów zastosowania programów open source.

Dokładny opis wymogów można znaleźć na stronie http://www.opensource.ite.pl

hubs

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -

www.gazeta.pl

© Agora SA

background image

Co to jest Linux?

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/2029020,34912,1625054.html

1

Co to jest Linux?

hubs 2003-08-18, ostatnia aktualizacja 2003-08-18 23:05

Linux to nazwa rodziny systemów operacyjnych działających na standardowych komputerach osobistych i bardziej
zaawansowanych komputerach zarządzających sieciami (serwery). Linux jest oprogramowaniem typu open source i jest
rozprowadzany na mocy licencji GPL (General Public License). Open source to wolne oprogramowanie, którego kod
źródłowy jest zwykle powszechnie dostępny. Licencja GPL oznacza, że twórcy danego programu nie roszczą pretensji
do praw własności intelektualnych związanych z jego stworzeniem.

Nazwą Linux określany jest kod źródłowy głównej części systemu (tzw. jądra), który w 1991 r. napisał fiński programista
Linus Torvalds. W czasie projektowania Linuksa wzorował się na systemie Unix działającym głównie na serwerach. Od
samego początku programiści na całym świecie mają swobodny dostęp do kodu Linuksa i mogą go dowolnie
kształtować. Co pewien czas zespół informatyków pod przywództwem Torvaldsa uwzględnia zmiany i wypuszcza
kolejną oficjalną wersję jądra systemu (najnowsze nosi symbol 2.6). System Linux wzbogacony o dodatkowe
oprogramowanie (np. przeglądarki internetowe, programy użytkowe) to tzw. dystrybucja. Nazwy dystrybucji pochodzą
zwykle od firm, które je opracowują. Najbardziej znani dystrybutorzy to Lindows, Mandrake, Red Hat i SuSE.

Linux jest systemem darmowym (za darmo można go ściągnąć np. z internetu), ale rozprowadzające go firmy pobierają
opłaty za usługi (np. obsługę techniczną). Odbijają sobie też koszty produkcji pudełka, nośnika czy instrukcji.
Przeciętnie za Linuksa w wersji pudełkowej trzeba zapłacić ok. 100-120 zł (licencja na Windows to koszt rzędu 100
dol.). Ceny większości gier i programów użytkowych pod Linuksa są zbliżone do cen oprogramowania pod Windows.

Linux i Windows nie są kompatybilne, co oznacza, że programy napisane pod jeden system nie działają pod drugim.
Oprogramowanie pod Windows można uruchomić na Linuksie, korzystając z emulatorów (np. Wine). Jednak pod
Linuksa napisano wiele programów znanych z Windows (np. pakiety biurowe Star Office czy Open Office nie różnią się
zbytnio od Office'a Microsoftu).

Do największych zalet Linuksa należy stabilność (system rzadko się zawiesza) i skalowalność (można go stosować w
różnych urządzeniach - od zegarków do silnych komputerów).

hubs

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -

www.gazeta.pl

© Agora SA

background image

Czy system Linux ma szansę zagrozić Microsoftowi?

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/2029020,34912,1364182.html

1

Czy system Linux ma szansę zagrozić
Microsoftowi?

Dariusz Ćwiklak 2003-03-09, ostatnia aktualizacja 2003-03-09 22:03

System Linux to efekt pospolitego ruszenia programistów z całego świata. Czy ten darmowy
system jest w stanie zagrozić najbogatszej firmie programistycznej, jaką jest Microsoft?

Linux to system rozprowadzany na zasadzie open source - wolnego oprogramowania, za które autorzy nie pobierają
tantiem, pozwalają je rozpowszechniać i publikują nawet kod źródłowy. Choć wydaje się to wizją utopijną, ruch wolnego
oprogramowania działa już od blisko 15 lat i ma się coraz lepiej. Istniejący od ponad dziesięciu lat Linux staje się coraz
poważniejszym graczem na rynku - wśród serwerów jest w ścisłej czołówce. Rynku komputerów osobistych nie podbił,
bo brakuje mu jeszcze łatwości obsługi, takiej jaką mają Windows Microsoftu czy Mac OS Apple'a. Jednak to się
szybko zmienia i od kilku lat Microsoft zupełnie oficjalnie uważa Linuksa za jedno z największych zagrożeń dla swojej
rynkowej pozycji (taki wpis znalazł się w jednym z rocznych raportów firmy, dyrektor finansowy Microsoftu wygłosił
również takie ostrzeżenie w zeszłym roku na spotkaniu z analitykami).

Dlaczego Microsoft powinien się bać?

Linux jest niezwykle stabilny (komputer pod kontrolą tego systemu bardzo rzadko się zawiesza);

Linux jest skalowalny - równie dobrze działa na wielkim serwerze, jak i... w zegarku czy palmtopie;

Linux jest darmowy, a każda kopia Windows to wydatek rzędu 100 dol.;

Linux jest przejrzysty - system rozprowadzany jest wraz z kodem źródłowym, dzięki czemu trudno posądzić jego
autorów o ukrywanie jakichś nieprzyjemnych funkcji (np. śledzenie użytkownika) w gotowym programie. Takie zarzuty
często stawia się Microsoftowi;

Linux jest coraz częściej wybierany przez duże firmy i instytucje rządowe. Komisja Europejska wręcz zaleca władzom
państw należących do UE, by korzystały z oprogramowania open source;

Linux trafia nie tylko do komputerów, ale i do najrozmaitszych urządzeń, takich jak palmtopy, magnetowidy itd.
Microsoft ostrzy sobie zęby na te branże, ale do tej pory nie zdołał ich podbić kolejnymi wersjami "odchudzonych"
Windows;

W rozwój Linuksa poważnie inwestują duże firmy: Oracle, Sun, Hewlett-Packard czy IBM.

A dlaczego Bill Gates może spać spokojnie?

Microsoft ma na razie ponad 90-proc. udział w rynku systemów dla pecetów i spore udziały w innych segmentach
rynku;

Microsoft ma mnóstwo pieniędzy (ok. 40 mld dol. wolnej gotówki!) i jest w stanie, jeśli nie wynaleźć, to kupić właściwie
dowolną technologię (wyjąwszy oczywiście wolne oprogramowanie w rodzaju Linuksa);

Linux wciąż ma kłopoty z zawojowaniem rynku domowych i biurowych pecetów - użytkownicy są przyzwyczajeni do
Windows, a sam Linux nie zawsze jest tak prosty w obsłudze jak system Microsoftu;

Od oprogramowania Microsoftu uzależnionych jest wiele firm i instytucji na całym świecie - przejście na Linuksa jest
zwykle dość kosztowne (choćby z powodu szkoleń) i czasochłonne;

Być może pochód Linuksa (zwłaszcza w instytucjach rządowych) spowolni nieco niedawna inicjatywa Microsoftu
ujawniania wybranym państwom kodu źródłowego Windows (taką umowę podpisały m.in. Chiny).

Dariusz Ćwiklak

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -

www.gazeta.pl

© Agora SA

background image

Jak się zarabia na darmowym oprogramowaniu

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/2029020,34912,1364189.html

1

Jak się zarabia na darmowym oprogramowaniu

mkuz 2003-03-09, ostatnia aktualizacja 2003-03-09 16:42

Darmowe oprogramowanie open source, takie jak Linux, może być mimo wszystko źródłem
pokaźnych dochodów. Czasem na tyle pokaźnych, żeby wejść na giełdę i wypracować zysk -
tak jak zrobił to RedHat oferujący najpopularniejszą na rynku wersję Linuksa

Oprogramowanie typu open source jest z definicji dostępne za darmo. Dlatego najnowsze dystrybucje systemu
operacyjnego Linux można ściągnąć ze stron internetowych bez żadnych opłat. A jednak istnieją komercyjne firmy,
takie jak Red Hat, Mandrake czy SuSE, które żyją z Linuksa, choć swoje wersje tego systemu (tzw. dystrybucje) także
udostępniają za darmo do ściągnięcia z internetu. Jak zatem zarabiają? Sprzedają nie system operacyjny, ale usługi,
które się z nim wiążą, i całą otoczkę systemu.

Po pierwsze, pudełko i usługi. Już za 40 dol. można kupić wersję systemu operacyjnego Linux firmy Red Hat. Za te
pieniądze użytkownik otrzymuje czerwone pudełko z charakterystycznym czerwonym kapeluszem, które zawiera: płyty
CD, instrukcję obsługi, dokumentację systemu, abonament na 30-dniowy dostęp do sieci pomocy Red Hat Network
Basic Service (w wypadku kłopotów lub pytań są tam też "łatki" usprawniające system).

Podobnie radzi sobie Mandrake - tam podstawowa wersja systemu kosztuje 69 dol., a w niebieskim pudełku klient
dostaje wersję instalacyjną systemu na siedmiu płytach, wsparcie instalacyjne na 60 dni (30 dni można korzystać z
infolinii pomocy), możliwość otrzymywania update'ów przez internet, a także podręczniki do instalacji.

Firmy dystrybucyjne sprzedają więc de facto tylko serwis z poradami i możliwość dostępu do sieci firmy. Sam system
jest darmowy.

Po drugie, biznes i abonament. Praktycznie wszystkie firmy rozprowadzające Linuksa mają też rozwiązania dla biznesu.
Np. RedHat dysponuje wersją Linuksa dla serwerów. Trzeba za niego zapłacić 2,5 tys. dol. (abonament roczny). W
pakiecie użytkownik dostaje system (oczywiście za darmo), całodobową obsługę techniczną dostępną przez cały rok -
również telefoniczną - i pełną dokumentację.

Po trzecie, programy. Linux jest systemem operacyjnym open source - część specjalistycznych programów pisanych
pod Linuksa - już nie. To aplikacje, za które trzeba płacić: gry (np. "Sim City 3000" za 30 dol.), pakiety biurowe (Star
Office firmy Sun za 39 dol.), arkusze kalkulacyjne (np. Xess za 65 dol.).

Po czwarte, książki. Linux to system, który można samemu ulepszać, poprawiać, skalować. Dla początkujących to
raczej trudne zadanie, ale żądni wiedzy mogą zawsze sięgnąć po odpowiednią literaturę. Książek o Linuksie jest
zatrzęsienie, np. "Red Hat Linux 7.3 Bible" (35 dol. w Amazon.com), "Understanding the Linux Kernel" (28 dol.), "Linux
Administrator Handbook" (50 dol.). Te publikacje to dochodowy segment na rynku księgarskim.

Po piąte, coś dla fanów. Linux to nie tylko system operacyjny. To również ideologia oprogramowania open source,
dostępnego za darmo, i cała społeczność posługująca się tym typem programów. Każda ideologia ma swoje ikony i
Linux nie jest wyjątkiem - koszulki, czapeczki, bluzy z nadrukiem pingwinów (symbol Linuksa) czy logo np. RedHat
cieszą się niesłabnącą popularnością. W amerykańskim LinuxBuy.com można kupić nawet specjalne linuksowe
miętówki Penguin Peppermints za niecałe 3 dol. w metalowym pudełku z pingwinem na wieczku. Jak zapewnia
sprzedawca, działają nawet w środowisku Windows.

Firmy oferują nawet możliwość dotowania ich pracy! "Rozwój open source wymaga pieniędzy. Jeżeli chcesz w nim
pomóc, zapisz się do klubu, który wspiera firmę i jej wysiłki, aby nasze produkty były lepsze" - czytamy na stronie
Mandrake. W zamian za subskrypcję (najtańsza wersja dla użytkownika indywidualnego - 60 dol. rocznie, najdroższa -
1,2 tys. dol.) otrzymuje się dostęp do Mandrake Linux Users Club. Daje to dostęp do komercyjnych aplikacji pisanych
pod Linuksa przez programistów Mandrake, szybkich serwerów, z których może je ściągnąć, forum dyskusyjnego, a
także rabatów na produkty firm współpracujących z Mandrake.

mkuz

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -

www.gazeta.pl

© Agora SA

background image

Czy Mozilla powtórzy sukces Linuksa

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/2029020,34912,822048.html

1

Czy Mozilla powtórzy sukces Linuksa

Stanisław M. Stanuch 2002-05-06, ostatnia aktualizacja 2002-05-06 15:30

W końcu po czterech latach Mozilla jest prawie gotowa do stoczenia boju z Internet
Explorerem. Teoretycznie nie ma żadnych szans, ale ostatnie dziesięć lat pokazało, że w
branży IT nie takie cuda się zdarzały

Mozilla to dziecko twórców Netscape - niegdyś najpopularniejszej przeglądarki, która w ciągu ostatnich trzech lat
przegrała bitwę z Microsoft Explorer. Ponad 4 lata temu twórcy Mozilli postawili przed sobą cel: stworzyć przeglądarkę
opartą na otwartym kodzie (open source), zgodną ze wszystkim internetowymi standardami. Pod tym względem
Mozilla.org chce powtórzyć sukces Linuksa i jak w przypadku darmowego systemu operacyjnego, również do Mozilli
każdy może zrobić własne usprawnienia, a nawet zupełnie nową przeglądarkę opartą na pracy innych programistów.
Taka polityka przynosi sukcesy. Jeszcze nie pojawiła się oficjalna wersja, a już dostępnych jest kilkadziesiąt różnych
programów usprawniających działanie Mozilli.

Instalacja (dla Windows) jest bajecznie prosta i niczym nie różni się od instalacji dowolnego programu. To ważne, bo
spora część użytkowników komputerów nie jest przecież komputerowymi guru. Są oczywiście wersje dla innych
systemów - Linuxa oraz MacOS.

Z pewną nieśmiałością uruchamiałem Mozillę po raz pierwszy. Wiadomo - to nie jest wersja ostateczna, a jedynie tzw.
candidate release (ostateczna wersja testowa). W praktyce CR niewiele się różnią od tych, które zostaną oficjalnie
wprowadzone na rynek.

Najważniejsza rzecz - szybkość. To jedna z podstawowych cech przeglądarki. Mozilla jest o niebo szybsza od
Navigatora (6) i co najmniej tak samo szybka jak MS Explorer. Śmiem jednak twierdzić, że kilka ułatwień
wprowadzonych w programie sprawia, że z nową przeglądarką pracuje się po prostu szybciej, np. wprowadzanie
adresu strony. Wykonuje się to podobnie jak w przypadku IE, to znaczy, naciskając kombinację klawiszy . W przypadku
IE pojawi się dodatkowe okienko, a w Mozilli od razu możemy wprowadzać adres w pasku adresu. Niby mała rzecz, a
zdecydowanie wpływa na wygodę pracy. Pasek adresu służy również do przeszukiwania zasobów sieci. Program ma
zdefiniowany zestaw wyszukiwarek (w tym popularnych polskich) - wystarczy w pasku adresu wprowadzić hasło i
później wybrać z proponowanych możliwości "szukaj w Google".

Wzorem Netscape'a wprowadzono ciekawą funkcję o dość trudno przetłumaczalnej na język polski nazwie Sidebar.
Jest to zestaw zakładek znajdujących się po lewej stronie ekranu, w którym znajdziemy kilka przydatnych narzędzi, np.
formularz do przeszukiwarek, zakładki, automatycznie uaktualniane informacje z niektórych serwisów itp. Zaletą
technologii użytej w Sidebar jest to, że każdy, kto umie programować, może je wzbogacić o nowe funkcje. Na razie
katalog dodatkowych funkcji czy zawartości serwisów jest dość skromny, chociaż wiele ważnych dla internautów miejsc
już w nich się znajduje np. serwisy CNN, a w przypadku Polski najważniejsze informacje Rzeczpospolitej.

Generalnie - i to jest największa zaleta programu - Mozilla jest bardzo przyjaźnie nastawiona na wszelkie modyfikacje.
Można zmieniać wygląd programu (tzw. skórki) albo po ściągnięciu odpowiedniego programu tworzyć własne
modyfikacje. Dość rozbudowane jest menu z właściwościami programu, w którym m.in. można zabronić ściągania
obrazków (np. bannerów reklamowych) czy automatycznie blokować zakładanie ciasteczek etc.

Przeglądarka to nie wszystko. W skład pakietu wchodzi również program do poczty elektronicznej i newsów, edycji
stron internetowych oraz Chatzilla - program do czatów (IRC). Programy te wydają mi się - szczególnie klient poczty -
nieco mniej dopracowane niż sama przeglądarka.

Dla polskich użytkowników najważniejszą sprawą jest polski interfejs. To kolejne zaskoczenie po szybkości działania
programu. Polska wersja jest jedną z niewielu, jakie są dostępne od tego samego dnia co wersja amerykańska! Dobrze
to świadczy o zespole Mozill.pl, który zajmuje się nie tylko tłumaczeniem programu na nasz język, ale stanowi też coś w
rodzaju nieformalnej pomocy technicznej.

Czy więc warto ściągnąć Mozillę i zainstalować? Moim zdaniem zdecydowanie tak. Program ma błędy i nieraz brakuje
tego, co według dokumentacji powinno być, ale miły gad pojawiający się podczas uruchamiania naprawdę mi się
spodobał.

Polską wersję Mozilli można ściągnąć z http://mozillapl.sourceforge.net/

Stanisław M. Stanuch

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -

www.gazeta.pl

© Agora SA

background image

Dlaczego Firefox podbija internet?

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/2029020,68367,3051010.html

1

Dlaczego Firefox podbija internet?

Rozmawiał Michał Olszewski, Gazeta.pl 2005-12-06, ostatnia aktualizacja 2005-12-08 00:10

Od premiery najnowszej wersji alternatywnej przeglądarki internetowej - Firefoksa 1.5
minął tydzień. Poprzednie wydania tego programu błyskawicznie zdobyły sobie liczne grono
użytkowników - korzysta z niego około piętnaście procent polskich internautów. Co jest
źródłem popularności Firefoksa? Kto stoi za jego sukcesem? Na wszystkie pytania
odpowiada Marek Stępień z grupy programistycznej AviaryPL, kierownik polskiej lokalizacji
Firefoksa

Kto za tym stoi?

Michał Olszewski: Kto tworzy Firefoksa? Jaka firma go produkuje?

Marek Stępień: Zajmują się tym programiści z całego świata. Najbardziej zaangażowanych zatrudnia Mozilla
Foundation i jej nowo powstała spółka-córka, Mozilla Corporation. Obie te instytucje nie są nastawione na zysk. Wśród
twórców Firefoksa znajdują się także pracownicy firm takich jak Google, Sun Microsystems, IBM czy HP, ale większość
to ochotnicy - od studentów informatyki po emerytowanych programistów. Wspomniane wyżej firmy są zainteresowane
rozwojem platformy Mozilla i samego Firefoksa, wspierają więc prace Fundacji zarówno finansowo, jak i osobowo.

Jak wygląda wprowadzanie nowych rozwiązań do Firefoksa? Każdy może dopisać coś do kodu?

Każdy może zgłosić swoje fragmenty kodu, które zostaną włączone do oficjalnego kodu Mozilli, jeśli spełnią wymagania
co do jakości i przydatności proponowanego rozwiązania.

Wszyscy programiści muszą poddawać proponowany przez siebie kod procesowi recenzowania. Zwykle wygląda to
tak, że do systemu bugzilla.mozilla.org wysyłają oni tzw. łatki na kod, które następnie są przeglądane przez osoby
odpowiedzialne za poszczególne moduły programu. Jeśli nadesłany fragment kodu został zrecenzowany pozytywnie i
jest zgodny z planem rozwoju, zostaje włączony do oficjalnego kodu źródłowego.

Taki sposób działania pozwala efektywnie rozwijać nasz program, a proces recenzowania zapewnia, że kod zachowuje
wysoką jakość.

Jaka droga dzieli pomysły na funkcjonalności od ich implementacji?

Rozwiązania te są dyskutowane w kręgu ścisłego kierownictwa projektu. Decyduje więc kilka osób ze szczytu
"hierarchii", które kierują się tym, co ma być najlepsze dla jak największej grupy użytkowników.

Zasada jest taka, że jeśli jakaś funkcja nie jest przydatna dla większości, to nie powinna znaleźć się w samym
programie, ale być dostępna jako zewnętrzne rozszerzenie. W ten sposób nie przeładowujemy Firefoksa nadmierną
ilością funkcji, unikamy bałaganu, a jednocześnie umożliwiamy rozbudowę przeglądarki we własnym zakresie przez
mniejszość zainteresowaną daną funkcją.

Zwolennicy Firefoksa podkreślają, że jedną z jego zalet jest otwartość źródeł programu. Co ona daje w
praktyce?

Otwartość źródeł powoduje, że osoby zgłaszające problem lub mające jakieś ciekawe propozycje, mają większe szanse
na kształt programu niż ma to miejsce przy projektach rozwijanych w sposób zamknięty..

A może przynależność do ruchu open source to tylko manifestacja pewnej (modnej) filozofii i tak naprawdę nie
jest wartością dla zwykłych użytkowników?

Chciałbym zwrócić uwagę, że filozofii tej nie powinno się określać jako "open source". Ruch wolnego oprogramowania
zapoczątkowany przez Richarda M. Stallmana w latach 80. postawił sobie jako cel zapewnienie ludziom swoistych
"informatycznych praw człowieka", do których zaliczył:

wolność uruchamiania programu na dowolnym komputerze i dowolnej liczbie komputerów

wolność kopiowania i dystrybucji oprogramowania

wolność uczenia się praktyki programowania z kodu źródłowego

wolność modyfikacji i wolność do dzielenia się wprowadzonymi zmianami z resztą społeczeństwa.

Z tych wolności wynikła właśnie otwarta metodologia tworzenia oprogramowania, stosowana przez projekty takie jak
GNU, Linux, Mozilla czy OpenOffice.org. Ruch open source powstały pod koniec lat 90. uznaje tą metodologię za
lepszą pod względem technicznym, jednakże kwestie "ideowe" pozostawia na boku. Tak więc "filozofia" to "wolne
oprogramowanie", "pragmatyzm" to "open source". W pracach Mozilla.org uczestniczą zwolennicy obu tych poglądów.

Czy fakt pełnej otwartości kodu programu nie jest zagrożeniem? Konkurenci mogą podkraść wszystkie wasze
rozwiązania...

Nie ma takiego zagrożenia. Zgodnie z licencją MPL, osoby chcące wykorzystać kod Mozilli we własnym programie
muszą udostępnić na tych samych zasadach wszelkie zmiany, jakie w wykorzystanym fragmencie wprowadziły.
Natomiast jeśli ktoś "podkrada" same pomysły (pisząc własny kod od nowa), to jest to tylko dowód tego, że nasze
rozwiązania są słuszne. I jest to zgodne z jednym z celów Mozilla Foundation: zapewnienia rozwoju Internetu. Jeśli
Internet Explorer 7 kopiuje kilkanaście funkcji z Firefoksa, to znaczy, że dzięki Mozilli zyskują też użytkownicy
konkurencji, a zatem: zyskują wszyscy i Internet idzie naprzód.

Czyli może w takim razie przewaga Firefoksa nad Internet Explorerem nie wynika z "otwartości", a raczej z
tego, że tworzą go lepsi programiści?

background image

Dlaczego Firefox podbija internet?

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/2029020,68367,3051010.html

2

Firefoksa i IE tworzą równie dobrzy programiści. Istotne jest jednak nie tylko to, kto faktycznie pisze kod, ale jakie cele
ma ten, kto za tym programistą stoi. W przypadku Mozilla.org te cele są jasne: ochrona wolności wyboru i zapewnienie
innowacyjności i nieskrępowanego rozwoju technologii internetowych. W przypadku Microsoftu - jak w przypadku
każdej korporacji "for profit" - celem jest przede wszystkim przynoszenie zysku swoim właścicielom, co sprowadza się
do pytania przy każdej funkcji wprowadzanej do programu - czy dzięki tej funkcji zarobimy więcej pieniędzy?. W
Mozilla.org pytamy - czy ta funkcja będzie przydatna dla użytkowników?

Popularność - cel czy może zagrożenie?

Skąd bierze się taka popularność Firefoksa? Jest na rynku od niedawna...

Odpowiedź brzmi banalnie: to jest po prostu dobry produkt.

Odejdźmy jednak od banałów ;-). Przecież na pierwszy rzut oka delikatnie mówiąc nie oszałamia on ani
wyglądem, ani bogactwem funkcji. Internet Explorer z jakimś dodatkowym paskiem czy nakładką prezentuje
się podobnie...

Nie różnimy się od IE na pierwszy rzut oka? Być może, zwłaszcza od IE 7. ;-)) A na serio: wygląd programu ma nie być
oszałamiający. Ludzie chcą oglądać strony internetowe, a nie skupiać się na bajerach graficznych w samym programie.
Takie coś może wydawać się fajne przez kilka chwil, ale z czasem rozprasza, przy dłuższej pracy męczy, a w
przypadku użytkowników niepełnosprawnych może nawet zupełnie uniemożliwić korzystanie z programu. Dlatego też
domyślnie Firefox używa systemowych ustawień wyglądu, kolorystyki itp.

Nasz program ma być przejrzysty, prosty w obsłudze i wygodny. Jak mawia Blake Ross, jeden z głównych twórców
Firefoksa: "chodzi o to, żeby moja mama umiała go używać". Oferujemy program o odpowiednio wyważonych
proporcjach między prostotą obsługi a ilością funkcji, jednocześnie o potężnych możliwościach rozbudowy. Program
bezpieczny i chroniący prywatność użytkownika.

A jeśli ktoś oczekuje "awangardowego" interfejsu użytkownika, może sobie zainstalować jeden z dziesiątków motywów
graficznych ze strony addons.mozilla.org.

Jak o tych wszystkich zaletach zamierzacie przekonać internautów? Bez reklamy nie sposób dziś przecież
rozpropagować nawet najlepszego produktu.

Najważniejsi są i będą zadowoleni użytkownicy i to oni są naszym działem marketingu. Lubią Firefoksa, więc instalują
go u rodziny i znajomych. A jednocześnie potrafią zrobić też akcje promocyjne na wielką skalę. To oni w zeszłym roku
zakupili reklamy prasowe Firefoksa w New York Timesie i Frankfurter Allgemeine Zeitung. Co do reklam telewizyjnych -
tutaj również liczymy na naszą społeczność przy projekcie "Firefox Flicks" (www.spreadfirefox.com ), do udziału w
którym zapraszamy adeptów sztuki filmowej, którzy mogą się sprawdzić w konkursie na reklamę naszej przeglądarki.
Mimo że nie stosujemy klasycznych metod docieramy do masowej publiczności: półtora miliona użytkowników w
Polsce, ponad sto milionów na świecie.

Chyba najbardziej pożądaną przez internautów funkcjonalnością Firefoksa jest możliwość usunięcia z
oglądanych stron reklam, dzięki doinstalowaniu rozszerzenia Adblock. Czy w związku z tym przeglądarka nie
spotyka się z niechęcią firm, które zarabiają na reklamie internetowej?

Nie spotkałem się z tego rodzaju problemami, wprost przeciwnie, Mozilla ma znakomite relacje m.in. z Google i Yahoo.
Pewne firmy reklamowe mogą mieć pretensje wobec twórców Adblocka, ale jest to produkt zewnętrzny względem
Mozilla.org.

Moje prywatne zdanie jest takie, że to nie Adblock stanowi problem, problemem jest sposób, w jaki działa reklama
internetowa - bardziej nachalna niż telewizyjna i gazetowa. Przykładowo, wchodzę na jeden z polskich portali
internetowych i reklama zasłania treść artykułu, który chcę przeczytać. Albo wydaje denerwujące dźwięki i migocze w
sposób niebezpieczny nie tylko dla epileptyków. To jest po prostu brak szacunku wobec użytkownika. Przy czym w
Internecie to jest uznawane za normalne, podczas gdy nie do pomyślenia jest, żeby na artykuły w "Gazecie Wyborczej"
nalepiać naklejki z reklamami z pozytywką.

Branża reklamowa sama wymusiła powstanie Adblocka swoimi przesadnymi metodami. Gdyby reklama internetowa
była stonowana, nieintruzywna - nikt nie marnowałby czasu na tworzenie tego rodzaju rozszerzeń. Zrozumiała to
właśnie firma Google, oferując reklamy w postaci tekstowej i robiąc na nich miliardowe zyski.

Jak w takim razie można ocenić znajdującą się w rozszerzeniu Adblock+ funkcję automatycznego klikania w
reklamy kontekstowe Google? Czy to nie jest podkopywanie nieintruzywnych form reklamy?

Mozilla nie odpowiada za funkcjonowanie rozszerzeń, tak samo, jak Microsoft nie odpowiada za to, co robią programy
dla Windows napisane przez innych programistów. Mnie osobiście ta funkcja Adblock+ (modyfikacji oryginalnego
Adblocka) się nie podoba, uważam ją za zbędną przesadę. Sądzę jednak, że Google potrafi się przed nią skutecznie
obronić.

Czy rywalizacja udział w rynku i licytowanie się na procenty udziału w rynku (które można zaobserwować na
blogach osób związanych z różnymi przeglądarkami) ma sens?

Firefox rywalizuje ze swoją konkurencją. Z Internet Explorerem, Operą, Safari, Konquerorem itd. Firefox (jak i pozostałe
przeglądarki) musi rywalizować, żeby zdobyć istotny udział w rynku. Jest to jednak z naszej strony rywalizacja oparta
na uczciwych zasadach. Gramy fair. (Na marginesie: w Polsce środowiska Opery i Mozilli od jakiegoś czasu potrafią ze
sobą zgodnie współpracować przy projektach takich jak browsehappy.pl czy osiolki.net.)

Dzięki napędzaniu konkurencji korzyści odnoszą wszyscy użytkownicy Internetu, niezależnie od tego, jakiej
przeglądarki używają - nawet użytkownicy produktu naszego głównego konkurenta. I w ten sposób Mozilla Foundation
osiąga swoje statutowe cele, o których wspominałem wcześniej: wzmaga innowacyjność dzięki różnorodności,
zapewnia możliwość wyboru.

Nie boicie się, że przestaniecie mieć etykietkę "alternatywy", a uwagę mediów zyska nowy alternatywny trend
"spread IE"?

background image

Dlaczego Firefox podbija internet?

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/2029020,68367,3051010.html

3

Już się pojawił (spreadinternetexplorer.com), choć to wygląda na żart. A na etykietkach nam nie zależy.

Co dalej?

Jedną z zalet programów tworzonych przez Waszą konkurencję - Microsoft - jest to, że są tłumaczone na wiele
języków. Jak Mozilla Corporation traktuje wydawanie zlokalizowanych wersji?

Lokalizacja jest bardzo istotna, bo pozwala Firefoksowi stać się dostępnym dla ludzi nie czujących się pewnie z
angielskim. Dlatego też Mozilla.org ma zarejestrowanych kilkadziesiąt oficjalnych zespołów lokalizacyjnych. Jesteśmy
otwarci na wszelkie narody i grupy etniczne, tak więc jeśli ktoś chciałby przygotować np. kaszubską, śląską czy
góralską wersję Firefoksa, zespół Mozilla Localization Project przyjąłby go z otwartymi ramionami, tak jak przyjął
zespoły lokalizacyjne z Kraju Basków czy Asturii.

Pod względem lokalizacji nie ustępujemy więc konkurencji, a czasem nawet idziemy dalej. To jest jedna z zalet modelu
otwartego. Jeśli chodzi o polską lokalizację - podobnie jak większość innych zespołów AviaryPL tłumaczy Firefoksa na
bieżąco. Cały czas monitorujemy zmiany w angielskich tekstach programu, aktualizując polską lokalizację przynajmniej
raz w tygodniu. Kiedy zbliża się wydanie konkretnej wersji, prace przybierają na sile, do tego dochodzą pogłębione testy
i poprawianie błędów.

Czy to oznacza, że już zawsze w dniu premiery finalnej wersji od razu będzie dostępnych kilkanaście wersji
językowych?

Taki jest plan docelowy, nie zawsze jednak się to udaje. Zwykle na przeszkodzie stają kwestie techniczne, rzadziej
opóźnienia w samych projektach lokalizacyjnych (w przypadku polskiej lokalizacji to drugie się jeszcze nie zdarzyło).
Każda paczka z programem jest dogłębnie testowana na trzech platformach systemowych (Windows, Linux, Mac OS
X), jeśli przemnożyć to przez ok. 30 języków, to widać, że tego testowania po prostu musi być dużo. Dlatego czasami
mogą się zdarzyć parodniowe opóźnienia, ale robimy wszystko, żeby wersje zlokalizowane wychodziły równolegle z
angielską. Przy wersji 1.5 równolegle z angielską została wydana połowa tworzonych lokalizacji (w tym polska),
pozostałe powinny pojawić się w ciągu najbliższych 10 dni.

Z czego w nowym Firefoksie 1.5 jesteście dumni?

Mnie osobiście, jako twórcę stron internetowych, najbardziej cieszą nowe możliwości silnika Firefoksa: takie jak nowa
wersja JavaScriptu (1.6) czy obsługa skalowalnej grafiki wektorowej SVG, ale dla typowego użytkownika ważniejsze
zapewne jest to, że Firefox 1.5 jest znacznie szybszy od poprzedniej wersji, ma nowy, lepszy system automatycznej
aktualizacji, większe możliwości zarządzania prywatnymi danymi użytkownika (hasła, cookies, historia itd.) oraz to, że
udało nam się poprawić masę drobiazgów, które mogły być denerwujące w poprzednich wersjach. A przy tym
wszystkim nadal mieścimy się w ok. 5 MB, jakie zajmuje instalator dla Windows.

Kiedy możemy spodziewać się kolejnej wersji i co w niej się znajdzie?

W tej chwili prowadzone są prace nad wersjami umownie nazywanymi "2.0" i "3.0", choć te numery mogą się jeszcze
zmienić. "2.0" (nazwa kodowa: "The Ocho"), którą planujemy na przyszły rok, ma być "ewolucją" wersji 1.5 -
prawdopodobnie będzie zawierać ulepszony czytnik RSS, jeszcze wygodniejsze przeglądanie w kartach, mamy też
kilka pomysłów na lepszą organizację Zakładek/Ulubionych - podobną do tego, co niektórzy znają z internetowych
serwisów w rodzaju del.icio.us. Zakładki to jeden z elementów przeglądarek, które pokryły się kurzem, od wielu lat nie
widziały nic nowego. Chcemy to zmienić.

W wersji "3.0" silnik przeglądarki zostanie mocno przebudowany, by mógł jeszcze lepiej obsługiwać nowe standardy
W3C. Te zmiany spowodują, że "3.0" przejdzie test Acid2.

Planowane jest także rozdzielenie platformy Mozilla od samego programu. Platforma dostarczana będzie jako tzw.
XULRunner, a na nią dopiero instalowane byłyby inne programy (jak Firefox i Thunderbird). Dzięki temu Firefox i
Thunderbird będą mogły współdzielić kilkadziesiąt procent swoich plików i łatwiej będzie tworzyć osobne aplikacje w
naszej technologii XUL.

Kiedy można się spodziewać Firefoksa przystosowanego do urządzeń przenośnych? Jak rozwija się projekt
Minimo?

Minimo to właśnie "Firefox dla urządzeń przenośnych". Prace nad Minimo trwają, parę dni temu upubliczniona została
wersja 0.011. Mozilla.org współpracuje tutaj m. in. z Nokią i jej projektem Maemo (również stanowiącym wolne
oprogramowanie). Na pracach przy Minimo zyskuje też sam Firefox, np. dzięki optymalizacji kodu.

Na bazie Firefoksa powstała niedawno przeglądarka Flock. Czy będzie więcej tego typu niszowych
programów?

Oprócz Flocka najbardziej znana jest Netscape 8 - hybryda Firefoksa i Internet Explorera. Flock i Netscape 8 to
przeglądarki oparte bezpośrednio na Firefoksie, natomiast istnieje wiele przeglądarek opartych na naszym silniku
Gecko, ale już nie na Firefoksie, najpopularniejsze trzy z tego niebliźniaczego rodzeństwa to: Camino dla Mac OS X,
K-Meleon dla Windows i Epiphany dla Linuksa. Wszystkie te programy, w przeciwieństwie do Firefoksa, skierowane są
do ściśle określonych, wąskich grup docelowych. Nie uważamy ich za konkurencję, a raczej za interesujące i przydatne
adaptacje naszych technologii.

Nie należy też zapominać o projekcie SeaMonkey, (dawnej znanym jako Mozilla Suite) - który rozwija się w ciekawym,
ale zupełnie przeciwnym do Firefoksa kierunku: chce być programem internetowym typu "wszystko w jednym". Dotarcie
do nisz jest możliwe na dwa sposoby - albo przez stworzenie zaadaptowanej wersji Firefoksa, albo przez rozwijanie
rozszerzeń. To, czy dana adaptacja okaże się ślepym zaułkiem, zależy od samych adaptatorów. Wiem też, że niektóre
firmy budują na bazie Firefoksa i Novell/SuSE Linux tzw. kioski internetowe, ta nisza na pewno nie jest ślepym
zaułkiem.

Firefoksa można pobrać ze strony http://www.firefox.pl/pobierz.html

Rozmawiał Michał Olszewski, Gazeta.pl

background image

Stowarzyszenie za Open Source w urzędach

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/2029020,68367,3794083.html

1

ŹRÓDŁO:

Stowarzyszenie za Open Source w urzędach

Tomasz Grynkiewicz 2006-12-14, ostatnia aktualizacja 2006-12-14 19:49:26.0

Rozliczasz się z ZUS-em? To musisz korzystać z Windows. - Nie chcemy, by obywatel w
kontaktach z administracją publiczną był zmuszany do zakupu oprogramowania jednej
konkretnej firmy - twierdzą członkowie powołanej właśnie Koalicji na rzecz Otwartych
Standardów (KROS)

W skład KROS wchodzą zarówno firmy działające na polskim rynku oprogramowania (IBM, Oracle Novell czy Sun
Microsystems), jak i organizacje: m.in. Internet Society Poland czy Stowarzyszenie Polski Rynek Oprogramowania
PRO. Jej członkowie chcą promować wykorzystanie otwartych standardów w informatyce, zwłaszcza w kontaktach z
administracją publiczną.

Dziś choćby przedsiębiorca na wszystkich komputerach w firmie chciał zainstalować np. darmowego Linuksa, to i tak
musi mieć przynajmniej jeden komputer z płatnym Windows, bo tylko z tym systemem działa obowiązkowy program
Płatnik do rozliczania z ZUS-em..

Co więcej, choć niezależni informatycy zabrali się do stworzenia konkurencyjnego Janosika, który działa też pod innymi
systemami, od kilku lat walczą z ZUS-em o ujawnienie protokołu transmisji Płatnika (w zeszłym tygodniu sąd nakazał
ZUS-owi ujawnienie protokołu, wyrok nie jest prawomocny).

Czym otwarty standard różni się od zamkniętych rozwiązań? Jeśli np. urząd wymaga dokumentów napisanych w
programie Word, musimy mieć program MS Office (Microsoftu) lub taki, który może zapisywać pliki w formacie .doc. Z
kolei pliki w formacie ODF możemy otworzyć w większości programów, tylko nie MS Office (powszechnie używanym
przez administrację).

Co gorsza, jak mówi Piotr Waglowski, prawnik, członek Internet Society Poland i członek Rady ds. Informatyzacji, w
administracji panuje niespójność.. Np. w rozporządzeniach Ministerstwa Sprawiedliwości znalazł się zapis o stosowaniu
dokumentów w formacie PDF, MSWiA wybrało z kolei otwarty XML. Waglowski przypomina też rozporządzenie resortu
zdrowia, które akceptowało tylko format dokumentu tekstowego MS Word.

KROS chce wywierać dodatkowy nacisk, publikując na stronie www.standardy.org wszelkie przykłady zmuszania
obywateli przez urzędy do korzystania z programów jednego producenta.

Tomasz Grynkiewicz

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -

www.gazeta.pl

© Agora SA


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Java Programowanie, biblioteki open source i pomysly na nowe projekty
Java Programowanie, biblioteki open source i pomysly na nowe projekty
Java Programowanie biblioteki open source i pomysly na nowe projekty
Java Programowanie, biblioteki open source i pomysly na nowe projekty
Java Programowanie biblioteki open source i pomysly na nowe projekty javpro
System open source NauDoc (1)
Migracja do Open Source
Czytanie kodu Punkt widzenia tworcow oprogramowania open source czytko
DragonQuest Open Source
Biogaz z odchodów zwierzęcych Open Source Biogazownie rolnicze
2 Open source
System open source NauDoc (1)
Migracja do Open Source
Czytanie kodu Punkt widzenia tworcow oprogramowania open source 2
ARCOR MiniQuickinstall Asterisk Open Source PBX D
Informatyka sledcza Przewodnik po narzedziach open source

więcej podobnych podstron