Dobrze jest wiedzie
ć
, czym zajmuj
ą
si
ę
w buddyzmie stra
ż
nicy. Przede wszystkim
stanowi
ą
cz
ęść
schronienia, które nazywamy Lam
ą
. Najpierw przyj
ę
li
ś
my schronienie w
Buddzie, w celu, którym jest pełne rozwini
ę
cie umysłu; w Dharmie, ró
ż
norodnych
metodach osi
ą
gni
ę
cia tego celu, przekazanych przez Budd
ę
; oraz w Praktykuj
ą
cych,
czyli przyjaciołach i tych, którzy pomagaj
ą
nam na
ś
cie
ż
ce. Wreszcie przyjmujemy
schronienie tak
ż
e w Lamie pami
ę
taj
ą
c o tym,
ż
e Lama ma trzy aspekty.
Pierwszym aspektem jest błogosławie
ń
stwo - dobra energia, która daje pewno
ść
i
sprawia,
ż
e jeste
ś
my w stanie si
ę
otworzy
ć
. Drugim jest jidam, czyli zwi
ą
zek naszego
umysłu ze swoj
ą
o
ś
wiecon
ą
natur
ą
, budowany przez rozmaite praktyki medytacyjne.
Trzecim jest natomiast ochrona, wyra
ż
ana przez stra
ż
ników, którzy w rzeczywisto
ś
ci s
ą
aktywno
ś
ci
ą
wszystkich Buddów.
Kolejn
ą
rzecz
ą
, któr
ą
musimy zrozumie
ć
jest to,
ż
e stra
ż
nicy s
ą
naszymi przyjaciółmi.
Stra
ż
nik to Budda, który przychodzi do domu z pracy (gdzie nosił krawat i pi
ę
knie
pachniał perfumami sekretarek, które trzymał w ramionach) wkłada wielki płaszcz, bierze
siekier
ę
i idzie
ś
ci
ąć
drzewo, albo bierze motyk
ę
i kopie grz
ą
dki w ogródku. W ten sposób
przekonujemy si
ę
,
ż
e nie jest naszym wrogiem, ale
ż
e ochrania nas przed czym
ś
znacznie gorszym. Przekonanie takie przychodzi jednak po pewnym czasie i jestem
pewien,
ż
e wi
ę
kszo
ść
ludzi z Zachodu, którzy ogl
ą
daj
ą
stra
ż
ników po raz pierwszy i
widz
ą
morza płomieni, wiele par r
ą
k, bro
ń
, odci
ę
te głowy i w
ęż
e, którymi s
ą
otoczeni,
uwa
ż
aj
ą
ich za trudne przypadki. Ale wtedy stopniowo zaczyna si
ę
odczuwa
ć
ich energi
ę
i dobrze ich odbiera
ć
.
Ogólne zrozumienie polega wi
ę
c na tym, o czym ju
ż
mówiłem : s
ą
punktem, w którym
Buddowie zmieniaj
ą
swoj
ą
pokojow
ą
aktywno
ść
z biura, gdzie słu
żą
innym pomoc
ą
na
pełn
ą
mocy aktywno
ść
, która mo
ż
e polega
ć
na
ś
ci
ę
ciu drzewa, czy zrobieniu kilku dziur
w ziemi. Wtedy pojawiaj
ą
si
ę
umorusani, w wielkich r
ę
kawicach i z broni
ą
w r
ę
ku. S
ą
po
prostu innym rodzajem aktywno
ś
ci.
Buddowie działaj
ą
na cztery sposoby. Pierwsz
ą
aktywno
ś
ci
ą
jest moc uspokajania,
przynoszenia pokoju i dobrych uczu
ć
. Po drugie, pomna
ż
ania i ukazywania pełni
mo
ż
liwo
ś
ci. Po trzecie przyci
ą
gania, wzniecania uczu
ć
i wreszcie - ochraniania.
Aktywno
ś
ci maj
ą
z kolei zwi
ą
zek z wygl
ą
dem. Kiedy wyra
ż
aj
ą
aktywno
ść
uspokajaj
ą
c
ą
,
najcz
ęś
ciej maj
ą
kolor biały. Kiedy pomna
ż
aj
ą
, s
ą
ż
ółci jak
ż
yzna ziemia. Buddowie,
którzy przyci
ą
gaj
ą
i budz
ą
uczucia to niebieskie lub czerwone formy w zjednoczeniu,
natomiast Buddowie ochraniaj
ą
cy s
ą
czarni, czarno - niebiescy, lub biali. Tak czy inaczej,
wszystkie te formy s
ą
wyrazem tej samej miło
ś
ci i m
ą
dro
ś
ci wszech
ś
wiata, ró
ż
ni
ą
si
ę
jedynie tym,
ż
e przejawiaj
ą
si
ę
w ró
ż
noraki sposób, by by
ć
w stanie pomaga
ć
wszystkim
istotom w ró
ż
nych sytuacjach, jakie wydarzaj
ą
si
ę
w
ż
yciu. Dobrze jest o tym wiedzie
ć
od
samego pocz
ą
tku. Te łagodne formy oczywi
ś
cie lubi ka
ż
dy, trudno jest jednak od razu
polubi
ć
formy gniewne, a
ż
do momentu, gdy potrzebujemy pomocy - wtedy momentalnie
si
ę
z nimi zaprzyja
ź
niamy. Na pocz
ą
tku wymaga to jednak czasu.
Nale
ż
y wi
ę
c pami
ę
ta
ć
,
ż
e Buddowie i Bodhisattwowie, z którymi pracujemy, przejawiaj
ą
si
ę
tak
ż
e na gniewny, ochronny i pełen mocy sposób. Ale na poziomie wewn
ę
trznym nie
ma w nich gniewu ani
ż
adnych innych przeszkadzaj
ą
cych uczu
ć
. Oni po prostu zajmuj
ą
si
ę
rzeczami koniecznymi, bo czasem trzeba usun
ąć
co
ś
szkodliwego, czy wło
ż
y
ć
troch
ę
energii w co
ś
po
ż
ytecznego i to wszystko. S
ą
jak lekarz, który czasem odsyła pacjenta do
domu, a czasem zatrzymuje i przeprowadza operacj
ę
. Oczywi
ś
cie, nikt tego nie lubi, ale
to konieczne dla odzyskania zdrowia - bez operacji nie byłoby to mo
ż
liwe. Istnieje wiele
rodzajów stra
ż
ników i z tego powodu chc
ę
wam opowiedzie
ć
o nich par
ę
rzeczy.
Strona 1 z 4
Gniewni i łagodni Buddowie
2009-09-12
Powinni
ś
cie te
ż
wiedzie
ć
,
ż
e ozdoby, jakie nosz
ą
formy łagodne i gniewne s
ą
dokładnie
takie same, ró
ż
nica polega jedynie na ich znaczeniu. Ozdoby łagodnych Buddów działaj
ą
uspokajaj
ą
co, łagodz
ą
co i ogólnie, w przyjacielski sposób formuj
ą
z nas kogo
ś
dobrego.
Ozdoby gniewnych form odci
ą
gaj
ą
to, co przeszkadza i pot
ęż
nym uderzeniem ł
ą
cz
ą
ze
sob
ą
cz
ęś
ci do siebie pasuj
ą
ce, oraz przekształcaj
ą
szybciej ni
ż
cokolwiek innego- nios
ą
ze sob
ą
najwi
ę
ksz
ą
moc transformacji.
Chciałbym jeszcze opowiedzie
ć
wam kilka rzeczy i cho
ć
niektóre z nich s
ą
raczej
rodzajem poda
ń
ludowych my
ś
l
ę
,
ż
e s
ą
ciekawe. Na szcz
ęś
cie nie dysponujemy tak
ą
ilo
ś
ci
ą
folkloru, jak hindui
ś
ci, ale szczególnie w Sikkimie i temu podobnych miejscach
istniej
ą
opowiadania odstaj
ą
ce nieco od głównego nurtu kulturowego.
Jedna z nich mówi o ojcu form pełnych mocy, Cziano Dord
ż
e. O
ś
wiecenie za
ś
działa
przez współczucie, które wyra
ż
a Budda Kochaj
ą
ce Oczy, czyli Czenrezig; oraz przez
m
ą
dro
ść
, wyra
ż
an
ą
przez Budd
ę
Dziampel Jang, nazywanego te
ż
Mandziu
ś
rim, czyli
Złotym, trzymaj
ą
cym miecz przecinaj
ą
cy fałszywe pogl
ą
dy i lotos, na którym spoczywa
ksi
ę
ga m
ą
dro
ś
ci. Innym wyrazem o
ś
wiecenia jest moc, poniewa
ż
nawet b
ę
d
ą
c
współczuj
ą
cym i m
ą
drym, bez mocy nie osi
ą
gnie si
ę
wiele. Tak wi
ę
c, potrzebujemy
wszystkich tych wła
ś
ciwo
ś
ci razem.
Cziano Dord
ż
e w prawej dłoni trzyma dord
ż
e, a lew
ą
ma zło
ż
on
ą
w mudrze mocy,skacze
a ramiona ma tak grube, jak moje uda. Historia mówi,
ż
e nie był niebieski od samego
pocz
ą
tku. Był za to najsilniejszy i Budda powierzył mu opiek
ę
nad ksi
ę
gami.
Tak naprawd
ę
, to najbardziej tajemne nauki przekazał Dakiniom, szlachetnym paniom,
które obdzielaj
ą
swoj
ą
intuicj
ą
, m
ą
dro
ś
ci
ą
i gł
ę
bokim wgl
ą
dem, je
ś
li tylko uda
ć
si
ę
do
nich z otwarto
ś
ci
ą
i postara
ć
si
ę
obdarzy
ć
je miło
ś
ci
ą
w odpowiedni sposób. Przekazał je
te
ż
Nagom, czyli w
ęż
om i przez to na przykład, je
ś
li potrafimy odczytywa
ć
ruchy w
ęż
ów,
mo
ż
emy nauczy
ć
si
ę
wiele o energii. Dał je tak
ż
e Cziano Dord
ż
e, swojemu
zaprzyja
ź
nionemu siłaczowi. Tak wi
ę
c, Diament w R
ę
ce, bo tak mo
ż
na przetłumaczy
ć
jego imi
ę
, strzegł tych nauk, ale pewnego razu musiał zrobi
ć
co
ś
jeszcze i podczas jego
nieobecno
ś
ci pojawił si
ę
tłusty demon, który chciał skra
ść
ksi
ę
gi. Cziano Dord
ż
e wrócił i
rzucił si
ę
do obrony, wi
ę
c demon splun
ą
ł na teksty trucizn
ą
po to, by je zniszczy
ć
. Teraz
trzeba było nie tylko rozprawi
ć
si
ę
z demonem, ale i połkn
ąć
trucizn
ę
, bo inaczej nauki
przestałyby istnie
ć
. W ten wła
ś
nie sposób Cziano Dord
ż
e stał si
ę
niebieski. Nie stracił
przez to mocy, ale w ten sposób zmienił kolor. Tak naprawd
ę
jednak nie nale
ż
y do
stra
ż
ników, jest bardziej aspektem mocy. Jest tak
ż
e swojego rodzaju ojcem dla
Czarnego Płaszcza, naszego głównego stra
ż
nika linii przekazu. Jest dla niego podstaw
ą
,
polem energii, z której ten szczególny stra
ż
nik si
ę
wyłania.
Inna historia dotyczy Kochaj
ą
cych Oczu, który przez długi czas pomagał ludziom.
Pracował ci
ęż
ko przez niezliczone ilo
ś
ci czasu, chocia
ż
istnieje jedno jego wyobra
ż
enie,
na którym ma r
ę
ce zało
ż
one do tyłu, jest zadowolony i wygl
ą
da, jakby miał wakacje. W
ka
ż
dym razie, po długi czasie pracy dla innych spojrzał w dół i zobaczył,
ż
e ludzie dalej
sprzedaj
ą
ołówki bez grafitów i rw
ą
sobie nawzajem włosy z głów. Bardzo go to
zasmuciło, stwierdził,
ż
e dalsze działanie nie ma sensu i rozpadł si
ę
na ogromn
ą
ilo
ść
kawałków.
Wówczas jego lama, Budda Nieograniczonego
Ś
wiatła zebrał je wszystkie do kupy i tak
powstała tysi
ą
cramienna forma z dziewi
ę
cioma głowami.
ś
eby dodatkowo uczyni
ć
Czenrezika silniejszym, umie
ś
cił na jego szczycie głow
ę
stra
ż
nika, a po to,
ż
eby
pokaza
ć
,
ż
e nie jest to nic osobistego, zwie
ń
czył cało
ść
swoj
ą
własn
ą
głow
ą
. Taka jest
historia powstania jedenastogłowej i tysi
ą
cramiennej formy zwi
ą
zanej z przeró
ż
nymi
praktykami postnymi.
Strona 2 z 4
Gniewni i łagodni Buddowie
2009-09-12
Istnieje jeszcze inna historia, według której Kochaj
ą
ce Oczy znowu spojrzał w dół po
ci
ęż
kiej pracy i zobaczył co
ś
, co wówczas robili
ś
my. Uronił dwie łzy, z których powstały
Zielona i Biała Tara oraz inne Wyzwolicielki. Tak wi
ę
c, opowie
ś
ci tego typu jest naprawd
ę
wiele i poniewa
ż
s
ą
tak po
ż
yteczne, opowiem jeszcze jedn
ą
.
Otó
ż
był sobie człowiek, który bardzo
ź
le medytował. Miał, co prawda ogromn
ą
moc, ale
w medytacji robił tylko faz
ę
budowania. Powód, dla którego nale
ż
y ludzi sprawdza
ć
jest
taki,
ż
e je
ś
li otrzymaj
ą
nauki o niewła
ś
ciwym czasie, w niewła
ś
ciwym miejscu i z
nieodpowiedni
ą
motywacj
ą
mog
ą
przynie
ść
wi
ę
cej szkody, ni
ż
po
ż
ytku. Tak wi
ę
c, zanim
zacznie si
ę
z kim
ś
pracowa
ć
trzeba najpierw poczu
ć
z nimi pewnego rodzaju wi
ęź
.
Natomiast w tym przypadku, człowiek ten praktykował medytacj
ę
na szczególnie
pot
ęż
nego Budd
ę
i wykonuj
ą
c przy tym faz
ę
budowania gromadził energi
ę
- nie
rozpuszczaj
ą
c formy stra
ż
nika, na któr
ą
medytował. Nie robił po prostu tego, co trzeba:
przemieniania Buddy w
ś
wiatło, rozpuszczania si
ę
razem z nim w otwartej przestrzeni i
wyłaniania si
ę
z powrotem, jak my to robimy. Przez całe swoje
ż
ycie budował ogromn
ą
ilo
ść
mocy, ale nie zajmował si
ę
odpr
ęż
eniem, dobrymi uczuciami czy poczuciem
jedno
ś
ci. Tak wi
ę
c, kiedy umarł, jego ego było bardzo silne. Wtedy, ze stanu
bezcielesnego zobaczył co
ś
, co strasznie go rozzło
ś
ciło i odrodził si
ę
jako straszliwy
demon o niebieskim ciele. Był tak przera
ż
aj
ą
cy,
ż
e zaraz po urodzeniu matka pobiegła z
nim na cmentarz i porzuciła go tam. Ale poniewa
ż
była dobr
ą
kobiet
ą
, po tygodniu
wróciła sprawdzi
ć
, co si
ę
stało. Kiedy rozejrzała si
ę
wokół zobaczyła,
ż
e wszystkie groby
zostały rozkopane, a ze zwłok kto
ś
wyrwał serca. I kiedy zbli
ż
yła si
ę
do miejsca, w
którym zostawiła potwora, ten wyskoczył i po
ż
arł jej serce. Był to wi
ę
c naprawd
ę
trudny
go
ść
.
Po jakim
ś
czasie okolica zacz
ę
ła si
ę
wyludnia
ć
i Buddowie powiedzieli "Do
ść
tego. tak
nie mo
ż
e by
ć
." Wysłali wtedy Mahakal
ę
, który
ż
eby zwalczy
ć
o
ś
mior
ę
kiego demona
musiał tak
ż
e uzbroi
ć
si
ę
w cztery pary ramion. Na to potwór stworzył wi
ę
cej r
ą
k
wyposa
ż
onych w ró
ż
ne rodzaje broni tak,
ż
e miał ich w sumie 64. Nie było go sta
ć
na
wi
ę
cej, bo zły umysł jest zawsze ograniczony - poci
ą
gnie tylko do pewnego poziomu,
dalej sam si
ę
blokuje, korzysta bowiem z siły gniewu i tym podobnych uczu
ć
, a te s
ą
zawsze sko
ń
czone. Stra
ż
nik natomiast był Bodhisattw
ą
i miał nieograniczon
ą
moc
współczucia, wi
ę
c wyprodukował tysi
ą
c ramion i jednym z nich zabił demona.
To była jedna z historii, które opowiada si
ę
nie tylko dlatego,
ż
e s
ą
ciekawe, ale te
ż
dlatego,
ż
e jest w nich co
ś
wi
ę
cej - obrazuj
ą
działanie ró
ż
nego rodzaju energii. Energie
ochraniaj
ą
ce, z którymi my pracujemy funkcjonuj
ą
tak, jak ju
ż
mówiłem podaj
ą
c przykład
kogo
ś
, kto zakłada wielki kombinezon i idzie przekopa
ć
ogródek. Istniej
ą
wi
ę
c formy
b
ę
d
ą
ce bezpo
ś
rednim wyrazem mocy i tego,
ż
e Buddowie widz
ą
,
ż
e w łagodny sposób
nie zawsze b
ę
d
ą
w stanie przynie
ść
korzy
ść
ka
ż
demu, a czasem potrzebny jest kopniak
czy r
ę
kawica bokserska wymierzaj
ą
ca celny cios.
W naszej linii przekazu (Karma Kagyu) jest trzech głównych stra
ż
ników m
ę
skich i dwóch
ż
e
ń
skich. S
ą
oni emanacjami najwa
ż
niejszych Bodhisattwóch. I tak na przykład,
sze
ś
cioramienny, stoj
ą
cy Mahakala przedstawiany ze zł
ą
czonymi nogami jest naturalnym
wypromieniowaniem Kochaj
ą
cych Oczu (czteroramiennego Czenrezig ).W niektórych
przypadkach Mahakala bywa biały, jest wówczas bardzo szczodry i obdarza nas tym,
czego potrzebujemy - jednak najcz
ęś
ciej jest czarny. Z kolei czteror
ę
ki Mahakala jest
emanacj
ą
m
ą
dro
ś
ci wszystkich Buddów - Mandziu
ś
riego lub te
ż
Dziampe Jang. Jest
czarny, trzyma miecz i ksi
ę
g
ę
tak, jak Mandziu
ś
ri, siedzi lekko pochylony i oprócz tego
ma te
ż
łuk i strzał
ę
. Dla naszej linii przekazu bardzo szczególny jest dwur
ę
ki Mahakala,
który pracuje tylko i wył
ą
cznie dla Karmapy.
Strona 3 z 4
Gniewni i łagodni Buddowie
2009-09-12
Wi
ę
kszo
ść
innych stra
ż
ników ochrania wiele linii - dostaj
ą
ró
ż
ne zlecenia i pomagaj
ą
w
ró
ż
nych sytuacjach. Z Czarnym Płaszczem jest inaczej, wyszczególnia si
ę
te
ż
tym,
ż
e
jego głowa stanowi jedn
ą
trzeci
ą
całego ciała - wygl
ą
da jak buldog z ogromnymi kłami. W
prawej dłoni trzyma nó
ż
odcinaj
ą
cy wszystkie przeszkody i ograniczenia ego, w lewej
czar
ę
z czaszki, w jego płon
ą
cych włosach widzimy Garud
ę
, a cała jego posta
ć
otoczona
jest przez morze płomieni. Wyró
ż
nia go tak
ż
e to,
ż
e inni stra
ż
nicy stoj
ą
, b
ą
d
ź
te
ż
siedz
ą
,
on natomiast skacze wdeptuj
ą
c w ten sposób wszystkie negatywno
ś
ci w roz
ż
arzony dysk
sło
ń
ca. Ta trójka to najwa
ż
niejsi m
ę
scy stra
ż
nicy pochodz
ą
cy wprost od Buddy. S
ą
manifestacj
ą
o
ś
wieconej, ochraniaj
ą
cej energii, niezakłóconej przeszkadzaj
ą
cymi
uczuciami, negatywno
ś
ciami, czy jakimikolwiek zaciemnieniami. S
ą
wła
ś
nie tym, co
powinno si
ę
zdarzy
ć
dla po
ż
ytku wszystkich istot.
Istnieje dwóch szczególnych dla nas
ż
e
ń
skich stra
ż
ników. Jedna z tych niezwykłych pa
ń
ma cztery r
ę
ce, jest partnerk
ą
dwuramiennego Mahakali i siedzi z nim w zjednoczeniu na
mule, który jest charakterystyczny przez to,
ż
e ma dodatkowe oko na zadzie i widzi
wszystko, co si
ę
z tyłu dzieje. Wokół widzimy płomienie, a muł brodzi w jeziorze krwi
powstałej z odci
ę
cia ego. Otaczaj
ą
cy ich ogie
ń
jest tak pot
ęż
ny,
ż
e ciała ich s
ą
całkiem
białe. Inna forma partnerki Mahakali ma dwie r
ę
ce, w których trzyma purb
ę
- trójk
ą
tny
sztylet; lustro, w którym wida
ć
przeszło
ść
, tera
ź
niejszo
ść
i przyszło
ść
i w
ęż
owe lasso do
poskramiania negatywnych energii. Ona tak
ż
e jest przedstawiana w zjednoczeniu z
Mahakal
ą
, lub te
ż
pojedynczo. Ci
ż
e
ń
scy stra
ż
nicy s
ą
tak
ż
e manifestacj
ą
pełnej mocy,
ochraniaj
ą
cej energii o
ś
wiecenia, jednej z czterech aktywno
ś
ci Buddy. Pozostałe trzy to,
jak ju
ż
wspominałem, aktywno
ś
ci: uspokajaj
ą
ca, pomna
ż
aj
ą
ca i przyci
ą
gaj
ą
ca. Wszystkie
przynosz
ą
po
ż
ytek i w
ż
aden sposób nie s
ą
osobiste.
Oprócz tego istniej
ą
jeszcze bardzo wa
ż
ni stra
ż
nicy Guru Rinpocze, jest Guru Dragpo, i
tak dalej. Bardzo szczególna dla nas jest
ż
e
ń
ska forma ochraniaj
ą
ca, która wyłoniła si
ę
z
czubka głowy Buddy - Dukar, czyli Biały Parasol. Główna forma gniewna Guru Rinpocze
to Diamentowy Zwisły Brzuch, Dord
ż
e Drollo, który jest czarno-czerwony, trzyma dord
ż
e i
purb
ę
stoj
ą
c na ci
ęż
arnej tygrysicy. Inny stra
ż
nik, Guru Dragpo jest niebieski, stoi w nieco
inny sposób, na jedn
ą
stron
ę
si
ę
ogl
ą
da, a z drugiej strony zwalcza negatywno
ś
ci. Takich
stra
ż
ników jest naprawd
ę
wiele. Jeden z nich, Vamarad
ż
a, jest naprawd
ę
nieokiełznany -
zanim we
ź
mie si
ę
jego inicjacj
ę
, trzeba si
ę
dobrze zastanowi
ć
... Ci wszyscy stra
ż
nicy s
ą
bezpo
ś
rednim wyrazem o
ś
wiecenia. Wszystkich form Mahakali jest 43 - o głównych
mówiłem przed chwil
ą
, ale jest jeszcze dynamiczny, skacz
ą
cy Dord
ż
e Legpa i jego 360
braci. Jest on dzikim kowalem - u
ż
ywa młota i miech i jest sił
ą
sprawcz
ą
dla wielu
przynosz
ą
cych po
ż
ytek zjawisk.
Na tankach tybeta
ń
skich stra
ż
nicy zajmuj
ą
miejsce pod postaci
ą
lamy, który
umiejscowiony jest w
ś
rodku, w rogu za
ś
zobaczymy jego jidama - form
ę
Buddy, która
była dla niego najwi
ę
ksz
ą
inspiracj
ą
i ukazywała mu jego o
ś
wiecon
ą
natur
ę
. Czasem
oprócz, lub zamiast jidama namalowana b
ę
dzie linia przekazu, ale w przypadku
stra
ż
ników, którzy s
ą
aktywno
ś
ci
ą
lamy, miejsce ich jest zawsze pod form
ą
mistrza.
Mo
ż
na si
ę
o tym przekona
ć
ogl
ą
daj
ą
c chocia
ż
by tanki z wyobra
ż
eniami Karmapów.
(Lama Ole Nydahl, Groningen w Holandii, 26.06.1994) tłum. Maria Przyjemska
Strona 4 z 4
Gniewni i łagodni Buddowie
2009-09-12