Ziemia nie przetrwa przeludnienia
Zgodnie z obliczeniami naukowców do 2075 r. liczba ludności wzrośnie do 9,5
miliarda! Ziemia tego nie przetrwa! – o zatrważających prognozach informuje
Daily Mail.
W ciągu najbliższych 60 lat przewidywany jest skok populacyjny z 6,9 mld do 9,5 mld ludzi.
Największy przyrost spodziewany jest w, i tak już poważnie przeludnionych, miastach – tu
liczba ludności ma zwiększyć się z 3,3 (2007 r.) do 6,4 mld (2050 r.). Eksperci są zgodni,
efekt cieplarniany nie stanowi aż tak wielkiego zagrożenia dla naszej planety, co
rozrastająca się liczba mieszkańców Ziemi. Koniec końców, sami sprowadzimy na siebie
zagładę.
W chwili obecnej najwięcej ludzi zamieszkuje Azję – na liście 10 najludniejszych państw
świata aż 7 znajduje się na tym kontynencie (wliczając Rosję). Następuje tam także
najszybszy wzrost populacji. Podczas gdy w Europie w z 2007 na 2008 rok stwierdzono 1
mln urodzeń, w Azji populacja wzrosła o 24 mln! W ślad za kontynentem azjatyckim idzie
coraz prężniej rozwijająca się Afryka – tu wzrost populacji w tym samym okresie wyniósł 8
mln.
Konsekwencje tak silnego rozrostu populacji są oczywiste – wraz z nim wzrośnie
zapotrzebowanie na wodę pitną, żywność oraz energię. Mimo iż od wielu lat organizacje
ekologiczne ostrzegają o zbliżającym się problemie, rządy państw świata cały czas je
bagatelizują.
Zgodnie z raportem przedstawionym pod koniec 2010 roku, opracowanym przez Institution
of Mechanical Engeneers z Londynu, do 2050 roku zapotrzebowanie na żywność, zwłaszcza
mięso, podwoi się! Konieczność produkcji większej ilości pożywienia poniesie za sobą wzrost
zapotrzebowania na wodę, który do 2030 r. może wynieść nawet 30%. Co gorsza, poza
ograniczeniami związanymi z ilością terenu przeznaczonego na produkcję żywności, pojawia
się kolejny problem – zmiana klimatu. Może ona w znaczący sposób wpłynąć na możliwości
uprawy roślin, zwłaszcza ryżu – podstawy diety azjatyckiej.
Jednak raport wspomina nie tylko o tym, że nie będziemy w stanie wszystkich wyżywić i
napoić. Eksperci wskazują inny, i to dość śmierdzący problem – odpadki. Konieczne jest
natychmiastowe opracowanie lub wdrożenie nowych technologii eliminacji śmieci, nie tylko
ze względu na potrzebę redukcję emisji CO2, ale także zmniejszenie powierzchni wysypisk.
Odpowiednie zarządzanie przestrzenią stanie się jednym z najważniejszych zadań dla władz
miast. Będą musiały poradzić sobie także z transportem ogromnych mas ludzi. Przepełnione
japońskie metra dziś wzbudzają w Europie śmiech, niebawem jednak problem ten dotrze i
do naszych miast.
Wbrew pozorom, większa liczba mieszkańców miast nie będzie przekładała się na wzrost
gospodarczy, który mógłby zostać wykorzystany do zabezpieczenia wszystkich tych
problematycznych obszarów. Rozrost aglomeracji będzie dotyczył głównie dzielnic ubogich,
slumsów. Ludzie będą gnieździć się w ekstremalnych i niehigienicznych warunkach, co
spowoduje liczne epidemie chorób.
Produkcja żywności, oczyszczanie wody, urbanizacja – wszystko to wymaga dostaw
elektryczności. Przed końcem tego stulecia energia może się jednak stać towarem
deficytowym. Trudno sobie wyobrazić stan tego rynku na rok 2050, czy 2100, gdy już dziś
płacimy 5 zł za litr benzyny, a alternatywne źródła energii nadal stanowią mniejszość.
Dr Tim Fox, który pracował nad projektem globalnych celów milenijnych dla Organizacji
Narodów Zjednoczonych podkreślił: „ Zbliżając się do końca stulecia, świat będzie musiał
zmierzyć się twarzą w twarz z licznymi wyzwaniami największej eksplozji populacji w
dziejach ludzkości.” Jego zdaniem jesteśmy w stanie poradzić sobie z tym naporem
ludności, ale tylko wtedy, gdy opracujemy skuteczne sposoby na poprawę produkcji i
przechowywania żywności, ekstrakcji wody z podziemnych źródeł oraz zmniejszenia
ubytków energii.
amo/AP
2011-01-14 (15:13)
(wp.pl)