ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
Zoey
Leżąc w mojej dłoni, Widzący Kamień płonął. Wiedziałam, dlaczego nie zaniosłam się
płaczem lub nie wrzeszczałam w histerii. Thanatos miała rację. Nadszedł czas, by
publicznie przysiąc wierność naszemu Domu Nocy i zostać na dobre. Byliśmy
nastawieni przeciwko siebie aż nazbyt, aby walczyć ze sobą. Dokładnie to powtarzała
nam wszystkim. Ja również w to uwierzyłam. Zrobiłam krok do przodu, starając się
trzymać z dala od kręgu krwi Dallas. Trzymając się mocno mojego Widzącego kamienia
wzięłam głęboki oddech i modliłam się: Stara Magio, pomóż mi – wzmocnij mnie!
Ciepło eksplodowało z kamienia i moc przeszła przez moje ciało. Kiedy mówiłam,
ogrom mojego głosu odbijał echem moje słowa ponad tłumem.
"Mój krąg i ja wybraliśmy ścieżkę Nyks. Stoimy zjednoczeni z tym Domem Nocy!"
Damien i Shaunee byli pierwszymi z mojego kręgu którzy do mnie dołączyli. Przeszli
obok mnie i ukłonili się z szacunkiem do Thanatos, mówiąc do mnie:
"Jesteśmy zjednoczeni!"
Shaylin i Afrodyta zrobiły krok do przodu tak, żeby stanęli obok nich Darius i Stark.
Zobaczyłam z przyjemnym dreszczem, że Aurox dołączył do nas. Otaczająca mnie reszta
kręgu przycisnęła swoje ręce do serc, i ukłoniła się z szacunkiem pokazując naszą
solidarność. To przerwało falę. Kramisha, Erik, Johnny B, Ant, Nicole i cała reszta
czerwonych piskląt Stevie Rae przechodziła przez tłum do przodu. Widziałam, że
niektóre z ich płakały. Inni, jak Erik i Kramisha, byli bladzi z przerażenia, ale wszyscy
ukłonili się i przysięgli wierność naszemu Domu Nocy. Reszta szkoły zaczęła kłaniać się i
wypowiadając swoje śluby stać razem i podążać ścieżką bogini. zwróciłam szczególną
uwagę na garstkę dzieci pozostałych z Dallas piskląt. Byli łatwo zauważalni. Chłopcy byli
bardzo niechlujni i przygarbieni, a dziewczyny miały na sobie więcej eyelinera niż
ubrań. Wszyscy wyglądali na twardych i buntowniczych, nawet teraz. Zachowywali się i
wyglądali na przestraszonych. Wszyscy ukłonili się Thanatos. Nie mogłam powstrzymać
się od zastanawiania, jak szczere były ich obietnice, bo poważnie, jaki wybór oni mają?
Myślałam o tym, co bym zrobiła na ich miejscu. Na pewno nie, zaryzykowałabym bycia
zabitym. Całkowicie udawałabym przyłączenie się do Thanatos. Później jednak, mój
wybór mógłby być inny I tak, jakby nigdy nie był miniaturowym piekarnikiem, mój
Kamień ostygł, pozostawiając mi tylko zawroty głowy i mdłości, oraz pulsujący ból
głowy, który zaczynał narastać w mojej Prawej Świątyni [głowie]. Stara Magia była tak
przerażająca!
"A teraz nakazuję powrót do normalnego życia. Szkoła nadal istnieje " mówiła
Thanatos. "Będziemy czujni jakby siły ciemności krążyły wokół nas, ale nie powinny one
krążyć tutaj ani chwili dłużej. Proszę Zoey i jej krąg o pozostanie tu i spotkanie się ze
mną na chwilę, reszta ma pięć minut przed rozpoczęciem drugiej godziny lekcyjnej.
Profesorowie - uważajcie na swoje pisklęta, a może wszyscy będą błogosławieni."
Poczułam się trochę jak ktoś na kogo właśnie wylano kubeł zimnej wody. Dallas został
ścięty, dwa pisklęta miały być wkrótce martwe, ale nie spóźnijcie się na drugą godzinę
lekcyjną? WTF? Jak mogło być to tak proste, aby przeżyć sobie dzień, jak gdyby nic się
stało?
"Zoey, musisz utworzyć krąg" Thanatos powiedziała, podchodząc do mnie gdy cicho
Tłum się rozproszył.
"Tutaj? Teraz? "
"Tutaj, tak. Wokół ciała wampira . Ale nie teraz. Poczekaj, aż pisklęta wrócą do klas. "
"W porządku," powiedziałam powoli. "Ale potrzebuję kogoś kto stanie zamiast Stevie
Rae."
"Mogę stanąć za Stevie Rae." Każdy patrzył na Auroxa.
"Dlaczego ty?" Stark zapytał zanim zdążyłam powiedzieć coś, co mnie strasznie
zirytowało. To był mój krąg - nie jego!
"Dlaczego nie ja? Wiem gdzie jest północ. Mogę przytrzymać zieloną świecę i wezwać
ziemię. I chcę też pomóc Zoey. "
"Brzmi dobrze." powiedziałam, nie patrząc na Starka. "Damien, Aurox i Shaunee
moglibyście zebrać świece i zapałki kręgu? " Aurox ukłonili się do mnie z szacunkiem
zanim ich trójka ruszyła w stronę świątyni Nyks w poszukiwaniu rzeczy dla kręgu.
"Co się dzieje? Dlaczego teraz krąg? Nie powinien ktoś posprzątać ten bałagan?"
zapytała Afrodyta, wskazując, ale nie patrząc na ciało Dallasa.
"To jest dokładnie to, co Zoey i jej krąg będzie robić." powiedziała Thanatos. "Skazany i
zabity wampir nie zasługuje na stos i tradycyjny pogrzeb. On również nie powinien być
pochowany w dowolnym miejscu, które mogłyby stać się sanktuarium przez źle
ukierunkowanych wyznawców. Jego szczątki muszą być po prostu, cicho i szybko
spalone. "
"Och," powiedziałam, podłapując myśl. "Chcesz, żebym utworzyła krąg aby wzmocnić
Shaunee, by mogła, cóż, ymm -" Wahałam się nie wiedząc jak dokończyć, czułam się
bardzo przytłoczona myśląc o tym, co mieliśmy zrobić.
"… posprzątać ten bałagan," Afrodyta dokończyła za mnie.
"Tak, dobrze powiedziane." Thanatos brzmiała jakby mówiła o wynoszeniu śmieci. "Im
mniej uwagi poświęcicie na to sprzątanie, tym lepiej. Dziękuję obu prorokiniom za
wypełnianie swoich ról z godnością i mądrością, ale teraz muszę nalegać aby Afrodyta
poszła do klasy, a Shaylin dołączyła do niej bezpośrednio po tym, jak zostanie już
przywołana woda w kręgu Zoey. " Afrodyta zmarszczyła brwi. Klasa nie była jej
ulubionym miejscem. Zmarszczyłam na nią brwi - nie żeby zauważyła - myśląc jakbym
była szczęśliwa zamieniwszy się z nią miejscami.
"Chodź, moja piękna, chodźmy razem" powiedział Darius, biorąc ją za rękę i kierując w
stronę głównego budynku szkoły.
"Pójdę po moją niebieską świecę i powiem Damienowi i ludziom żeby się pospieszyli."
powiedziała Shaylin. Zaczęła iść w kierunku świątyni Nyks, gdy potem zatrzymała się i
zwróciła do Thanatos. "Czytam Twoje kolory. Robisz co potrzebne jest do zrobienia.
Czasami starożytne sposoby są najlepsze." powiedziała.
"To jest dokładnie tym w co wierzę." rzekła Thanatos.
"Co nie czyni tego, co tu się stało mniej strasznym." kontynuowała Shaylin.
"Nie mniej straszne, nie, ale konieczne" powiedziała Thanatos.
"Cała szkoła z Tobą nie jest" Shaylin rzekła.
Thanatos odpowiedziała: "Zdaję sobie sprawę z tego."
"Myślę, że będziesz zaskoczona tym, że wszyscy mają głębokie przemyślenia o ich
zobowiązaniu się do Ciebie i do tej szkoły." powiedziała Shaylin.
"Wyobraż sobie, że mogłabyś mi powiedzieć mi to czytając ich kolory. Nie mogłabyś?"
Thanatos rzekła. Mój żołądek się przekręcił.
"W porządku, poczekaj," powiedziałam. "Jestem całkowicie za wspólnym frontem
przeciwko Ciemności, ale nie jestem za wykorzystywaniem Shaylin do inwazji na myśli
ludzi."
"Co do czego zmierzasz, Zoey?" Spojrzenie Thanatos wydawało się mnie przebijać na
wylot.
"To, że Shaylin nie powinna być używana jako szpieg!" Nie byłam pewna, dlaczego ten
pomysł wkurzył mnie tak bardzo, ale na pewno byłam zdenerwowana.
"Jeśli ona pracuje w służbie Nyx-" zaczęła Thanatos. Przerwałam jej.
"Nyx dała nam wolny wybór. To oznacza, że nie jest sprzeczne z zasadami Bogini
kwestionowanie wyborów jakich dokonaliśmy i które podejmiemy w przyszłości. Nie
ma nic w tym złego. Tylko idiota nie kwestionuje tego, co nakazano mu zrobić. "
"Shaylin, czy kolory Dallasa zdradzały, że był niebezpieczny? "Thanatos zapytała ją, bez
odrywania ode mnie wzroku.
"Wiedziałam, że był zły i brutalny, ale nie wiedziałam, że zamierza zabić Stevie Rae i
Shaunee. "
"Ale jeśli Dallas zostałby powstrzymany z powodu tego co zobaczyłaś w jego aurze
wcześniej rano, to Stevie Rae zostałby oszczędzony wielki ból." Thanatos rzekła.
"Powstrzymany? Czy to oznacza zabity zanim faktycznie cokolwiek zrobił?" Czułam
jakbym miała za chwilę eksplodować.
"Nie sądzę, że Thanatos miała to na myśli." powiedział Stark.
"Chciałbym usłyszeć jak Thanatos to potwierdza" powiedziałam.
"W dawnych czasach tylko wampiry, które faktycznie dopuściły się przemocy wobec
innych wampirów, zostawały stracone." odpowiedziała.
"To nie czasy starożytne" powiedziałam. "A ja nie sądzę, że to czyjkolwiek interes co
ludzie myślą. Ale wiesz, kto to wierzył, że to leżało w jej interesie słuchać co wszyscy
myślą? Neferet. Nie podoba mi się to, co jej zrobiła." Brwi Thanatos uniosły się.
"Dobrze powiedziane, młoda Kapłanko."
"Shaylin, idź i zobacz, co zajmuje Damiena i innych facetów tak długo, "powiedziałam.
Shaylin zawahała się tylko na sekundę, a potem skłoniła mi się i pobiegła.
"Masz zdecydowane poglądy," Thanatos rzekła.
"Tak jak ty."
"Czy zechcesz przywołać swój krąg i poprowadzisz Shaunee w składaniu w ofierze
winnego wampira?"
"Tak. Nie chcę już go oglądać umęczonego, tak jak Ty." powiedziałam.
"Dziękuję. Potem zostawię cię do dyspozycji Twojego kręgu " Jej wzrok powędrował do
Starka. "Dobrze się dziś spisałeś, Wojowniku. Jestem z ciebie dumna, bądź
błogosławiony." Pochyliła głowę lekko i oddaliła się.
"Przysięgam, że każdego dnia działa coraz bardziej jak Śmierć." powiedziałam, patrząc
za nią.
"Z, myślę, że ona tylko robi co tylko może aby zapewnić nam bezpieczeństwo. " Moim
pierwszym odruchem było kłócić się ze Starkiem, zapytać go, dlaczego nie trzyma mojej
strony, ale kiedy spojrzałam na niego, zobaczyłam, że jego ubrania były podarte i
zabłocone oraz to, że miał rozchlapaną krew Dallasa na całej koszuli i spodniach. Jego
twarz była blada i napięta, zrozumiałam, że, chociaż Kalona ogłosił, że to on
przyprowadził Dallasa z powrotem do szkoły, to była strzałka Starka, która
doprowadziła do jego egzekucji. Następnie Stark obserwował Kalona ściąć głowę
dzieciakowi. Zaplotłam ręce wokół niego, przyciskając moją twarz do jego ramienia.
"Myślę, że robisz wszystko co możesz, abyśmy byli bezpieczni. "
"Wszystko w porządku, Z? Chciałem powiedzieć, co Thanatos zamierza zrobić, ale nie
było na to czasu." Zawahał się, po czym dodał: "Czułem ten ogromny przypływ sił jaki
miałaś, kiedy się odezwałaś. To nie było tak, jak się czujesz, gdy Duch Cię wypełnia,
więc pomyślałem, że może to mieć związek ze Stara Magią. Mam rację?" Wierciłam się
niespokojnie.
"Cóż, mój Widzący Kamień był gorący, a teraz czuję się fatalnie. Tak więc... Tak, myślę,
że to ma coś wspólnego ze Starą Magią."
"To ma sens, zwłaszcza z Thanatos powołującą się na dawne zasady i to wszystko. "
"Tak, rozmawiałyśmy o tym w klasie, ale chciałbym wiedzieć, czy to znaczy, że robi to,
co trzeba, czy też nie." Martwiłam się głośno.
"Hej". Uniósł mi brodę. "Jesteś jedyną z Widzącym Kamieniem. Wszystko, o co musisz
się martwić to, to czy postępujesz właściwie. Czyszczenie bałaganu Dallasa jest
zdecydowanie słuszne. W porządku?"
"Ok." Pocałowałam go. "Jak się czujesz?"
"Zmęczony", powiedział. "I całe to cięcie głowy Dallasa - dobrze - wiedziałem, co się
wydarzy, a myślałem, że jestem na to gotowy. Ale... " Jego słowa ucichły, a on ścisnął
mnie mocno.
"Stark, nie sądzę, że istnieje jakikolwiek sposób, aby być gotowym na zobaczenie jak
odcinają dzieciakowi głowę." Przycisnęłam go z powrotem. "Hej, powinnaś udać się
pod prysznic i przebrać. To jak, spotykamy się na obiedzie?"
"Co powiesz żebyśmy nie robili żadnych planów tylko poprzytulali się po szkole i
urządzili sobie maraton Teorii Wielkiego Podrywu „ Uśmiechnęłam się do niego.
"Nikt nie wie, ale ja wiem jakim kretynem naprawdę jesteś."
"Muszę się śmiać i Sheldon sprawia, że się śmieję."
"Ok, ale tylko jeśli nie będziesz się śmiać ze mnie, kiedy nie rozumiem wszystkich jego
dowcipów ," powiedziałam.
"To jest część tego, co sprawia, że się śmieję," odrzekł.
"Dobrze. Śmiej się ze mnie. Poświęcę się dla ciebie." rzekłam prześmiewczo. Jego
wyraz twarzy stał się poważny.
"Zawsze będę poświęcał się dla ciebie." Wziął głęboki oddech, potem wypalił: "Nie
chcę abyś zaczęła podrywać Auroxa." Odsunęłam się od niego.
"Co ty mówisz? "
"Wiem, że powiedziałem, że podzielę się Tobą z Heathem ale naprawdę powiedziałem
to tylko dlatego, że dzieciak już nie żył, a teraz wrócił i nie mogę się Tobą dzielić i chcę,
żebyś trzymała się z dala od niego." powiedział w jednym wielkim pośpiechu.
"Przepraszam, że czekaliście wieki! Ktoś położył rytualne zapałki w poplamionej
szufladzie z kijkami. Myślałem, że nigdy ich nie znajdę. Nienawidzę, kiedy rzeczy są nie
na swoim miejscu." wydyszał Damien łapiąc oddech wyglądając na wypompowanego z
sił. Shaylin, Shaunee i Aurox pospieszyli do nas, ich ręce były wypełnione świecami i
zapałkami.
"Shaylin powiedziała co Thanatos chce, i jestem gotowa." Shaunee powiedziała.
"Czy coś się stało?" zapytała Shaylin, patrząc ze Starka na mnie z niepokojącą
koncentracją.
"Nie, wszystko w porządku," powiedziałam. "Stark właśnie idzie wziąć prysznic i się
przebrać. Prawda, Stark?" Stark objął mnie i przyciągnął do siebie. Potem mnie
pocałował. Bezpośrednio w usta. Twardo i zaborczo. Jedna z jego rąk zjechała w dół
moich pleców i oparła się na moim tyłku potem powiedział:
"Dobrze, Z. Zobaczymy się wieczorem. Podczas naszej randki. Sami." Ścisnął mój tyłek,
a potem pobiegł. Shaylin wręczyła mi fioletową świecę Ducha, a ja oparłam się pokusie,
aby rzucić grubą kolumną w niego. Co, do cholery mam z zrobić ze Starkiem? Czy on
naprawdę myśli, że zachowywanie się zaborczo i mówienie mi co robić jest dobrym
sposobem, żebym nie chciała być z innym facetem? Do diabła, nie! Odepchnęłam moje
rozdrażnienie i wymusiłam radosny uśmiech na mojej twarzy.
"Tak więc, przejdźmy utworzenia kręgu" powiedziałam. "Wszyscy gotowi?" Ponieważ
zajęliśmy nasze pozycje zignorowałam fakt, że Shaylin mnie obserwuje, a potem
zdałam sobie sprawę, że miałam zająć moją pozycję w środku okręgu, co by oznaczało,
że będę musiała stać obok pozbawionego głowy ciała Dallasa po środku
przesiąkniętego krwią popiołu oraz spalonej ziemi więc postanowiłam, że nie obchodzi
mnie, jak mocno Shaylin mi się przygląda albo jak durnowato zachował się Stark.
Trochę zamarłam na brzegu kałuży krwi, nienawidząc tego zapachu, który pobudza
moje kubki smakowe, ale widok sprawił, że mój żołądek się zacisnął.
"Nie patrz na niego." Głos Auroxa zmusił mnie by podnieść wzrok ze strasznego
bezgłowego ciała. Uśmiechnął się do mnie z najdalej na północ wysuniętej część
okręgu. "Idź do Damiana i przywołaj powietrze. Do czasu, aż będziesz musiała wrócić
do środka okręgu, będziesz już wzmocniona elementami. Możesz to zrobić, Zo." Te
ostatnio słowa brzmiały trochę tak jak Heath, co sprawiło, że moje oczy wypełniły się
łzami. Zamrugałam ciężko, skinęłam głową i poszłam do Damiena. Aurox miał
absolutną rację. Zanim przeniosłam się do centrum, zapaliłam moją fioletową świecę, i
wezwałam Ducha poczułam się pewnie i stabilnie. Nie było mi trudno poprowadzić
Shaunee w wywoływaniu wybuchu ognia w ciele Dallasa. Po jego spaleniu na popiół,
czułam, że naturalnym jest, poproszenie Shaylin by Woda zmyła miejsce po stosie oraz
Damiena by Wiatr zdmuchnął smród spalenizny. Wreszcie, użyłam Auroxa jako
przewodu dla Ziemi. Razem nakłanialiśmy grunt, aby kiełkował świeże zielone listki
trawy, gdzie przed chwilą była tylko krew i popiół.
"Od razu lepiej," powiedziałam, stojąc po środku miękkiej zielonej trawy, oddychając
głęboko wiosennym powietrzem po zamknięciu kręgu. Damien wyciągnął telefon
komórkowy ze swojej męskiej torebki i sprawdził czas.
"Och, to dobrze! Przegapiliśmy tylko pół trzeciej godziny. Kocham świece i profesor
Pentesileję.”
„Już trzecia godzina?! Mam szermierkę." Shaunee powiedziała. "Zmywam się stąd. Do
zobaczenia na obiedzie. "Pomachaliśmy jej na do widzenia po czym westchnęłam.
"Chciałabym by była już szósta godzina lekcyjna."
"Myślałam, że lubisz zajęcia o świecach." powiedział Damien.
"Tak, ale nie lubię hiszpańskiego, który jest na piątej godzinie. Więc jeśli byłaby to
godzina szósta to ominąłby mnie hiszpański." potarłam czoło, ponownie odczuwając
ból i zawroty głowy.
"Wszystko w porządku?" zapytała Shaylin. Spojrzałam na nią. Patrzyła na mnie.
Ponownie. Rozdrażnienie zabulgotało wraz z warkotem w brzuchu. Widzący Kamień
zaczął ogrzewać środek mojej piersi, które tylko zintensyfikowało moje rozdrażnienie.
"Shaylin przestań się na mną skradać!" Nie miałam zamiaru brzmieć na wkurzoną gdy
moje słowa zabrzmiały niemile, zupełnie nie chciałam sprawić, że Shaylin aż
podskoczyła jakbym ją uderzyła, ale tak dokładnie się stało.
"Przepraszam. Nie miałam nic złego na myśli." powiedziała, niemal kuląć się pode mną.
Westchnęłam a moja ręka znalazła kamień, który schłodził się już do temperatury
zwykłej skały.
"Słuchaj, nie chciałam krzyczeć na ciebie. Boli mnie głowa i jestem głodna, to
wszystko."
"Cóż, Z, przed chwilą prowadziłaś Krąg. Powinnaś dać sobie chwilę. Idź do stołówki weź
sobie coś do jedzenia." powiedział Damien, klepiąc moje ramię. "Powiem profesor P,
gdzie jesteś. Będzie w porządku."
"Masz rację, Damien. Jedzenie na pewno pomoże mojej głowie."
"Jedzenie i brązowy pop?" Zapytał Damien, uśmiechając się.
"Brązowy pop jest jedzeniem." powiedziałam.
"Zoey, nie masz nic przeciwko, jeśli pójdę do kawiarni z Tobą? "Aurox zapytał mnie.
"Nie musisz iść do klasy?" zapytałam.
"Nie. Chodzę tylko na pierwszą godzinę. Potem patroluję teren szkoły."
"Och, nie wiedziałam." powiedziałam bezmyślnie, nie wiedząc, czy mu zazdroszczę czy
współczuję.
"Właściwie, to chyba dobry pomysł żeby Aurox też coś przekąsił." powiedział Damien.
"To był jego pierwszy krąg." przerwał, a Aurox uśmiechnął się "I byłeś doskonały. Dobra
robota!"
"Hej, dzięki Damien." wielki śmiech rozjaśnił twarz Auroxa, przez co jego oczy
zabłyszczały trochę poufale. Jak, do diabła oczy w kolorze kamienia księżycowego
mogą przypominać mi o Heathie?
"Zo, nie masz nic przeciwko, jeśli pójdę z tobą, prawda?" Zdałam sobie sprawę że
wpatruję się cały czas w Auroxa kiedy Shaylin, Damien i Aurox gapili się na mnie.
Zamrugałam.
"Nie no w porządku. Będziemy musieli się spieszyć. Powinnam spróbować zdążyć
chociaż na kilka ostatnich minut zajęć o świecach. Tylko dlatego, że to nie jest
matematyka, nie oznacza, że jestem w tym świetna." Z podążającym za mną Auroxem,
praktycznie pobiegłam, mówiąc szybko do widzenia Damienowi i Shaylin.
Kafeteria była pusta, ale mogłam usłyszeć stukające w oddali z kuchni garnki i patelnie i
wyczuć coś pysznie pachnącego. Moje usta napełniły się śliną jak szalone gdy Aurox
powiedział:
"Jeśli weźmiesz nam napoje wejdę do kuchni i zobaczę co jest już gotowe do jedzenia."
Zgodziłam się, nie myśląc o tym, i poszłam prosto do brązowego popu, wypijając do
dna szklankę zanim jeszcze opuściłam dozownik automatu. Moja głowa była nieco
jaśniejsza, kiedy niosłam dwie duże szklanki do stolika mojej grupy, przy którym zwykle
siedziałam. Popijając zimną brązową dobroć, myślałam o tym, jak dziwne było to, że
niektóre pokoje całkowicie zmieniały się, gdy były puste. Kawiarnia była zazwyczaj
głośna i wypełniona dziećmi i jedzeniem, ale teraz, pół godziny przed obiadem,
wydawała się niezwykle duża i prawie obca, jak gdyby nigdy nie było tu dzieci, ale
nadal, w jakiś sposób, obserwowały mnie. Dało mi to poważnie dziwnego uczucia.
"Mam dla ciebie grillowane sammiches z serem i pomidorową kupę." Aurox
uśmiechnął się radośnie, wsunął obok mnie i położył przed nami pluskającą tacę
wypełnioną zupą i kanapkami. Wszystko, co mogłam zrobić, to gapić się na niego. Jego
uśmiech zgasł. Spojrzał na grillowany ser i zupę, a potem na mnie.
"Myślałem, że to byś właśnie chciała zjeść. Mogę zabrać tacę z powrotem. Mają też
indyka i ser a kucharz powiedział, że już prawie skończył sałatki Cobb."
"To nie tak. Uwielbiam ser z grilla. I zupę."
"To dlaczego tak patrzysz?"
"Grillowane sammiches z serem i pomidorowa kupa. Dlaczego je tak nazwałeś? "
Zmarszczył brwi.
"To po prostu wyszło z moich ust. To nie tak je nazywasz?"
"Aurox, tak nazywany je od szkoły podstawowej. Jest to także określenie jakie Heath im
nadał. To był nasz ulubiony obiad, bo nasza szkoła robiła bardzo gówniane spaghetti. "
"Psaghetti," powiedział cicho. Mój umysł kazał mu powiedzieć, żeby się zamknął i jadł,
ale moje usta powiedziały:
"Tylko to, że nazywamy to jeśli jest dobre. Szalone-Psaghetti nie może się być
gównianym spaghetti." Wiedziałam, że paplam bez sensu, ale nie mogłam się
powstrzymać. "Jest także piosenka i taniec, które są do szalonego-psaghetti"
"Wiem."
"Co jeszcze wiesz?" Poczułam gorąco i zimno w tym samym czasie.
"To, że chcę dotknąć Cię tak bardzo, że czasami myślę, że mogę umrzeć jeśli mi na to
nie pozwolisz." powiedział. Mój żołądek wypełnił się motylami.
„Jestem ze Starkiem."
"Wiem, i myślę, że musisz wyluzakować z tym." Wyluzakować! Kiedy to mówił brzmiał
tak podobnie do Heatha, że nie mogłam oddychać. Żadne z nas nie powiedziało nic, a
potem przysunął się powoli do mnie. Jedna z moich rąk spoczywała na stole między
nami. Delikatnie odwrócił ją. Używając jednego palca delikatnie odnalazł wzór z
filigranowym tatuażem , który pokrywał moją dłoń.
"To prezenty od Nyks." powiedział.
"Tak."
"Masz więcej szczególnych tatuaży." Przeniósł palec z dłoni na moją twarz, gdzie
pogładził powtarzające się tam wzory. Jego palec był ciepły i podrażnił moje nerwy tak,
że wszędzie gdzie dotknął czułam mrowienie. Podążył linią w dół do szyi, do głębokiego
„V” mojego T-shirtu BDG, i zaczął śledzić tatuaż, który rozciągał się nad pomarszczoną
blizną, która szła od jednego z moich ramion do drugiego.
"To prawie cię zabiło." wyszeptał
"Prawie.” Słowo wyszło świszcząco, jakbym chciała mówić i biegać w tym samym
czasie. Jego palce nadal dotykały na mojego ciała, jego oczy spotkały moje.
"Ty i zespoliłaś się z Heathem i on Cię uratował. Dlatego na to Cię nie zabiło."
"Tak."
"Piłaś jego krew." To był zbyt trudne, aby mówić, więc tylko skinęłam głową.
"Zo, chcę żebyś piła moją krew."
"Heath, uh, Aurox," Ja jąkałam się "Nie mogę. to zaszkodzi Starkowi i-" Moje słowa
urwały się, gdy podniósł nóż i nadstawił czubek palca tak, że dotykał moją klatkę
piersiową. Kropla szkarłatu wypłynęła. Zapach jego krwi obmył moje ciało. To nie
człowiek. To nie adept lub wampir. To była magia. Polizałam czubek jego palca a on
wyjęczał moje imię, "Zo!" Smak uderzył moje ciało jak bomba atomowa. Moje ręce
objęły jego, ściskając, więżąc, przeplatając. Zamknęłam oczy i wzięłam jego palec w
usta. Pochylił się do przodu, głowę napierając na mnie. Dzwonek, który sygnalizował
koniec trzeciej godziny i początek obiadu zadzwonił. Moje oczy szeroko się otworzyły i
zdałam sobie sprawę, co robię.
"Nie, to nie jest w porządku! Nie Aurox." Potrząsałam moją głowią, straci przeze mnie
rękę. Oddychał tak mocno jak ja.
"Ja nikomu nie powiem. Nigdy nie zdradzę, że to lubisz." Chciało mi się płakać.
"Jeśli naprawdę zależy Ci na mnie to po prostu idź. Proszę." Skinął głową, owinął wokół
krwawiącego palca serwetkę i wyszedł z kawiarni. Wypiłam całą szklankę popu jednym
łykiem. Otarłam usta, wygładziłam mój T-shirt. Podniosłam trójkąt sera z grilla i
zmusiłam się do jedzenia. A gdy wszyscy moi przyjaciele stłoczyło się przy stoliku
uśmiechałam się i rozmawiałam pozwalając Starkowi objąć mnie władczo. Nikt nie
wiedział, że krzyczę w środku. Nikt.