Delegacja Joanny
35-letnia Joanna zdziwiła się usłyszawszy o awansie jaki ją spotkał. Pracowała w polskiej filii
dużego zachodniego koncernu jako analityk finansowy. Była zadowolona z zajmowanego
stanowiska. Praca dobrze płatna i spokojna. Od 8 do 16. Bez nadgodzin, pracujących sobót i
niedziel, bez wyjazdów, delegacji i innych tych dodatkowych zajęć, które burzyłyby jej życie
prywatne. A miała to życie również spokojne i udane. Kochający mąż Henryk oraz dwójka dzieci:
16-letni syn i 14-letnia córka. Spędzali ze sobą wszystkie wieczory oraz weekendy. Stanowili
niezwykle zgodną i zgraną rodzinę.
I teraz to miało się zmienić. Awansowała na asystentkę prezesa polskiej filii, a to zapowiadało
zmiany. Wyższa pensja, ale również większa odpowiedzialność, a przede wszystkim dojdą jej
wyjazdy służbowe. Prezes dużo podróżował służbowo. Domyślała się, że jednym z jej atutów, który
zaważył na awansie była jej doskonała znajomość języka angielskiego. Trudno jej było w to
uwierzyć, ale prezes polskiej filii jednej z większych zachodnich koncernów znał słabo język
angielski. Powszechnie było wiadomo, że na każdy wyjazd za granicę towarzyszy mu ktoś z
bliskiego grona pracowników znający język obcy. Teraz specjalnie utworzone zostało stanowisko
asystentki prezesa, na które prezes wybrał ją spośród grona kilkunastu innych pracownic firmy.
Czuła się zaszczycona tym wyróżnieniem.
Pierwszy tydzień pracy upłynął jej na zapoznawaniu się z nowymi obowiązkami. Kolejne, to już
była normalna praca. Prezes, pan Marek, przystojny mężczyzna po czterdziestce, którego
dotychczas znała tylko z widzenia okazał się surowy i wymagający jako szef, ale kulturalny,
uprzejmy i zrównoważony jako człowiek. Był typem mężczyzny, który mógł się podobać kobietom.
I podobał się. Tak się złożyło, że przez pierwszy miesiąc prezes miał tylko trzy wyjazdy krajowe.
Jechali wówczas we dwójkę jego służbowym BMW. Wyjeżdżali rano, a powracali do firmy po
południu. Wyjazdów zagranicznych nie było wcale. Aż do chwili, kiedy ich firma została
zaproszona na targi do Kolonii.
Prezes zdecydował, że z pracowników pojedzie tylko on, z asystentką oczywiście. Targi trwały
trzy dni: od środy do piątku. Wyjechali we wtorek rano, tak aby na wieczór zakwaterować się w
hotelu, przenocować i od rana iść na rozmowy handlowe.
Wtorek
Marek podjechał pod dom Joanny swoim czarnym BMW. Joanna zeszła na dół, torbę podróżną
włożyła do bagażnika, wizytowy żakiet w pokrowcu powiesiła z tyłu samochodu, po czym zajęła
miejsce obok Marka. Teraz, ubrany na podróż w zwykłą koszulę i jeansy wyglądał nieco nietypowo.
Przyzwyczaiła się przecież, że nosi zawsze wysokiej klasy garnitury. „Prezes też człowiek”
pomyślała w końcu. Sama na podróż ubrała się również swobodnie w wygodną bluzkę i spódniczkę
do kolan. Swobodniejsze stroje oraz fakt, że spędzą razem kilkanaście godzin jadąc samochodem
sprawił, że przełamały się między nimi oficjalne bariery, jakie były do tej pory. Zaczęli rozmawiać
jak dobrzy znajomi, śmiejąc się i żartując. Kilometry umykały im bardzo szybko. Cały czas jednak
zwracała się do niego per „panie Marku”. On za to od początku mówił jej po imieniu.
Po przejechaniu ponad połowy trasy Joanna ścierpła. Siedzenie nawet w tak luksusowym
samochodzie jak nowy BMW serii 7 przez tyle godzin dawało się we znaki. Robili co prawda
postoje przez jakiś czas, ale mimo to Joanna wierciła się, coraz częściej zmieniając pozycję.
- Zdejmij buty i wyprostuj sobie nogi - zaproponował Marek.
- Wyprostować? Jak?
- Oprzyj je na desce rozdzielczej. Będą wysoko, poprawi ci się krążenie krwi. Jak masz za mało
miejsca to odsuń fotel albo odchyl oparcie.
Joanna chwilę się wahała. Pomyślała, że nie przystoi jej wyciągać tak nogi w samochodzie
prezesa, ale z drugiej strony... atmosfera była luźna, ona ścierpnięta, a to przecież on sam
zaproponował. Zdecydowała się i zrobiła tak jak mówił. Odchyliła nieco oparcie fotela.
- O tak. Znacznie lepiej. Teraz mogę jechać kolejne kilkaset kilometrów.
Marek uśmiechnął się tylko jakby chciał powiedzieć: „A nie mówiłem? Tak jest wygodniej”.
Nowa pozycja, a także narastające mimo wszystko znużenie sprawiło, że po kilkunastu minutach
Joanna zdrzemnęła się. Marek wciąż niestrudzenie prowadził samochód. Teraz swobodnie mógł się
przyjrzeć swojej towarzyszce podróży. Nie przypadkowo wybrał właśnie ją na swoją asystentkę.
Oprócz wszystkich swoich zalet zawodowych, była niezwykle piękną i atrakcyjną kobietą. Zgrabna,
szczupła, o fantastycznej figurze, która przyciągała w biurze wzrok chyba wszystkich męskich
pracowników firmy. I te jej bujne, gęste, ciemne włosy spływające falującą kaskadą na ramiona,
sięgające połowy pleców. Teraz leżała drzemiąc. Bluzka opinająca jej pełne piersi unosiła się
nieznacznie ale rytmicznie do góry. W swej lekkiej spódniczce z nogami ku górze wyglądała
niezwykle ponętnie. Spódniczka kończyła się tuż nad jej zgrabnymi kolanami.
Marek uśmiechnął się na myśl, jaka mu w tej chwili przyszła do głowy. Na pokładowym
komputerze zaprogramował nawiew letniego powietrza tak, aby dmuchnęło krótko ale mocno
wprost do kabiny. Tym sposobem dmuchnęło prosto pod spódniczkę Joanny. Ta uniosła się lekko i
opadła. Opadła jednak nieco wyżej kolan niż poprzednio odsłaniając mały fragment jej ud. Marek
poczuł jak krew zaczyna żwawiej mu krążyć w żyłach. Powtórzył manewr z nawiewem. Spódniczka
znów uniosła się i opadła odsłaniając tym razem dalszą część uda. I jeszcze raz. Teraz Marek mógł
już podziwiać jej nogi, które do połowy uda były odsłonięte.
Zastanawiał się, czy następny manewr nie poderwie sukienki zbyt mocno, ale nie mógł się
powstrzymać. Dmuchnęło... Przez chwilę Marek widział uniesioną spódniczkę i to rozkoszne
miejsce ponad udami, gdzie rajstopy przechodzą w materiał innego koloru. Nie dostrzegł jednak jej
majtek. Spódniczka opadła co prawda, ale nadal mógł podziwiać zgrabne uda swojej asystentki
prawie w całej okazałości. Nic dziwnego, że jego podniecenie rosło. Miał wielką ochotę chwycić jej
udo pełną ręką, przesunąć ją na wewnętrzną część uda i wsunąć ku górze, pod spódniczkę, aż do jej
intymnego, sekretnego miejsca... Ale się opanował. Jeszcze nie teraz... Jeszcze za wcześnie...
Joanna przebudziwszy się zobaczyła w jakiej pozie jechała przez dłuższy czas. Zarumieniona
opuściła nogi na dół obciągając niesforną spódniczkę. Nie skomentowała tego jednak, Marek też
tego tematu nie poruszał.
- Długo spałam?
- Jakieś pół godziny. Jeszcze dwie i będziemy na miejscu.
- Czy możemy się zatrzymać na najbliższym postoju? Muszę iść za potrzebą.
- Dobrze. Staniemy jak tylko będzie jakiś zajazd czy stacja benzynowa.
Jechali jednak jeszcze przez jakiś czas, a przy drodze jak na złość nie było widać żadnych
obiektów z ubikacjami.
- Już nie mogę - jęknęła w końcu Joanna.
- Tu jest tylko las. Mam zjechać na najbliższym skrzyżowaniu?
- Tak, proszę. Trudno. Pójdę gdzieś w zarośla.
Najbliższe skrzyżowanie było z leśną drogą prowadzącą w głąb lasu. Marek skręcił w prawo,
ujechał jakieś dwieście metrów i zatrzymał się. Joanna wyskoczyła z samochodu. Poszła w kierunku
najbliższej kępy krzaków i zniknęła za nimi. Marek w miedzy czasie postanowił nawrócić
samochód. Podczas manewrowania ustawił się tak, że spostrzegł we wstecznym lusterku Joannę
kucającą z zadartą spódniczką. Była ustawiona bokiem do niego i widział wyraźnie jej nagie udo i
pośladek. Zatrzymał samochód i poczekał, aż kobieta skończy. Podniecony patrzył jeszcze jak
szybkim ruchem wstaje, podciągając majtki razem z rajstopami i opuszczając spódnicę. Nie
zobaczył nic więcej ponad to co wcześniej ale i tak podniecił się na tyle, że jego spodnie nagle
zrobiły się za ciasne. Dokończył zawracanie samochodu. Wtedy Joanna wróciła i wsiadła do
samochodu. Dalsza część podróży zleciała im na banalnych rozmowach bez innych niespodzianek.
Niespodzianka czekała ich dopiero w hotelu. Zamiast zarezerwowanych wcześniej dwóch
jedynek recepcjonista zaoferował im jedną dwójkę. Niestety - rozłożył ręce - tłok straszny i bałagan.
Wszystko przez te targi. Joanna chciała jeszcze dyskutować, ale Marek kiwnął głową na znak
zgody. Poprosił tylko recepcjonistę o dodatkowe łóżko. Pokój był dość obszerny, z szerokim
dwuosobowym łożem pod ścianą, dużym stołem pod drugą i kilkoma krzesłami. Do pokoju
przydzielona była osobna łazienka. Obszerna z osobnym prysznicem i dużą wanną narożnikową. Po
kilku minutach chłopcy hotelowi przynieśli składane, polowe łóżko i rozstawili je pod oknem.
- Będziesz spać jak królowa, ja jak giermek - odezwał się Marek.
- Ależ nie, panie Marku, ja mogę spać na polowym.
- Prezes prezesem, ale dżentelmeńskie zasady obowiązują. Jak chcesz abym wypoczął na
wygodnym łóżku możesz co najwyżej zaprosić mnie do siebie - rzucił jej szelmowski uśmieszek. -
Co to, to nie - nie podchwyciła jego zaczepki.
Obydwoje byli zmęczeni, wzięli więc po kolei natrysk i poszli spać.
Środa
Kolejny dzień przyniósł im masę wrażeń i mnóstwo pracy. Zwłaszcza Joannie, która w takiej roli
asystentki i tłumacza występowała po raz pierwszy. Marek z zadowoleniem obserwował za to
reakcje męskiej części ich zagranicznych rozmówców na widok Joanny. Nie było mężczyzny, który
nie mierzyłby ją bacznym wzrokiem. Nie było prawdopodobnie mężczyzny, który nie chciałby jej
przynajmniej ujrzeć w bardziej skąpym stroju niż oficjalny żakiet. Ale nawet w tym żakiecie walory
jej zgrabnej figury były doskonale podkreślone. Marek wiedział, że z taką asystentką u boku rosną
automatycznie notowania jego i jego firmy. Może uda mu się nawet dzięki temu podpisać jakiś
ważny kontrakt. Postanowił wykorzystać okazję jeżeli się nadarzy.
Tymczasem dzień minął szybko. Targi się zakończyły. Byli zmęczeni, a przede wszystkim
głodni. Postanowili wrócić do hotelu, przebrać się w nieco swobodniejsze ubrania i iść na kolację
do hotelowej restauracji. Zbiegiem okoliczności spotkali tam trzech mężczyzn, z którymi
rozmawiali wcześniej w ciągu dnia na targach. Było to trzech Murzynów, którzy reprezentowali
pewien koncern z RPA. Weseli i dowcipni, Joanna po angielsku z łatwością się z nimi dogadywała.
Murzyni zaprosili ich do swojego stolika. Nie wypadało odmówić. Tym bardziej, że była szansa na
duży kontrakt z ich firmą. A teraz gdy okazało się, że mieszkają w tym samym hotelu i będą się
częściej spotykać szanse na ten kontrakt wzrosły jeszcze bardziej.
Po daniu głównym i jakimś deserze postanowili przejść się do sali obok, gdzie mieścił się drink-
bar. Usiedli przy stoliku i zamówili parę drinków. Atmosfera zaczęła się robić coraz swobodniejsza.
Zaczęła grać jakaś kapela. Panowie więc raz po raz prosili Joannę - jedyną kobietę w ich
towarzystwie - do tańca. Joanna była podekscytowana. Nigdy jeszcze nie tańczyła z Murzynami. A
musiała przyznać, że tańczyli świetnie. Wspaniale ją prowadzili, mieli fantastyczne poczucie rytmu.
Ci, którzy pozostawali przy stoliku obserwowali ją coraz uważniej. Jej ruchy były takie zmysłowe.
Tak seksownie się poruszała w rytm muzyki. Marek odnotowywał to wszystko z zadowoleniem.
Jeszcze trochę i ten kontrakt będzie miał w kieszeni.
W miarę wypitego alkoholu mężczyźni stawali się coraz bardziej śmiali. Coraz odważniej
przytulali się do niej podczas tańca, a przy stoliku, ci którzy siedzieli po jej obu bokach, raz po raz
opierali ręce na oparciu jej krzesła obejmując ją nieznacznie. „Mają na nią ochotę, to jasne” -
pomyślał Marek zadowolony z takiego obrotu sprawy. Czas jednak płynął nieubłaganie, a rano
trzeba było wcześnie wstać. Marek z Joanną wstali więc od stolika, pożegnali swoich nowych
znajomych i podążyli do windy.
- Jak myślicie, czy on ją posuwa? - zapytał jeden z Murzynów patrząc za oddalającą się parą.
- Na pewno. Byłby frajerem gdyby tego nie robił - stwierdził inny.
- Jest fantastyczna. Tylko ją rzucić na łóżko, zedrzeć ubranie i...
- Panowie, wystarczy. My też musimy wcześnie wstać.
Marek poprowadził chwiejącą się na lekkim rauszu Joannę do windy. Wcisnął przycisk
dwunastego piętra. Drzwi się zamknęły z cichutkim sykiem. Winda ruszyła. Byli w niej sami.
Marek zastanawiał się co by się stało, gdyby teraz zaczął się do niej dobierać. Jak by zareagowała?
Czy by się broniła? Czy też skończyli by ten dzień w miłosnym uścisku w łóżku ich pokoju? Taka
perspektywa bardzo go podnieciła. Nie zrobił jednak nic. Winda zatrzymała się. Joanna po przyjściu
do pokoju po szła od razu do łazienki się umyć. Była bardzo zmęczona tym pierwszym dniem.
Wzięła więc szybko natrysk i ubrana w piżamę wróciła do pokoju. Teraz Marek wszedł do łazienki.
Był w niej trochę dłużej. Też wziął prysznic, przebrał się w piżamę i wszedł do pokoju. Joanna
leżała w łóżku ale jeszcze nie spała. Po wymianie kilku grzecznościowych spostrzeżeń co do
minionego dnia i życzeniu sobie „dobrej nocy” oboje zatopili się w swoich łóżkach. Nastała cisza
przerywana jednie od czasu do czasu szelestem pościeli, gdy któreś z nich przewracało się na drugi
bok. W końcu oboje zmęczeni usnęli.
Marek obudził się około czwartej nad ranem. Już świtało. Poczuł pragnienie. Był na lekkim kacu.
Przypomniał sobie, że na stole stoi butelka wody mineralnej. Wstał aby się napić. Zachowywał się
cicho, aby nie zbudzić towarzyszącej mu kobiety. Kiedy już miał się położyć z powrotem do łóżka,
spojrzał w jej kierunku. Leżała w niedbałej pozie w swoim łóżku, z rozwichrzoną burzą włosów
wokół głowy. Przykryta była pościelą pod samą szyję, ale z boku spod kołdry wystawała jej noga.
Była odsłonięta do połowy uda. Marek pamiętał, że Joanna ma na sobie piżamkę z krótkimi
spodenkami i bluzą z krótkimi rękawami. Nie obiecywał sobie więc rewelacyjnych widoków, ale
pomyślał, że byłoby podniecające, uchylić nieco jej pościel i zajrzeć pod nią. Śpi mocno, więc nie
powinna się obudzić.
Podszedł cichutko do jej łóżka. Pochylił się i uniósł troszkę kołdrę. Dostrzegł dalszy fragment jej
zgrabnego uda, a dalej nogawkę spodenek. Poczuł jak krew zaczyna w nim wrzeć. Sama
świadomość, że zagląda tej kobiecie pod pościel była podniecająca. Odsuwał kołdrę dalej. Widział
już jej spodenki w całej okazałości. Leżała niedbale na wznak w lekki rozkroku, jakby zapraszając
do swego intymnego zakątka. Odsłaniając kołdrę jeszcze bardziej spostrzegł, że bluza uniosła się do
góry. Nie widział jej, tylko nagi brzuszek z cudownym pępkiem. „A jeżeli ma bluzkę całkowicie
zadartą do góry?” - pomyślał i jak nastolatek, z drżącymi rękoma odsuwał dalej kołdrę. Niestety,
zawiódł się.
Bluzka była uniesiona do piersi co prawda, ale same piersi były zakryte. Nie przeszkadzało im to
jednak rysować się wyraźnie pod cienkim materiałem. A więc miał teraz swoją uroczą asystentkę
przed sobą. W negliżu w jakim jeszcze jej nie widział. Całkowicie bierną. Mógł teraz zdjąć szybko
swoje spodnie i wydobyć sterczącą już z podniecenia męskość. Mógł zdjąć jej spodenki jednym
ruchem. Nim zdążyłaby się rozbudzić, usadowiłby się między jej gorącymi udami i wsunąłby się w
jej intymny klejnot. Tak, bez problemu mógł wejść swoim penisem do jej delikatnej muszelki
zarezerwowanej dotychczas tylko dla jej męża. Wtedy już bez przeszkód posuwałby ją aż do
orgazmu. Wypełniłby jej pochwę swym gorącym nasieniem. Nawet gdyby się broniła nie byłaby w
stanie wyrwać się spod jego uścisku. Posiadłby ją całkowicie. Ale nie chciał tego załatwić w ten
sposób. Nie chciał jednak również zrezygnować z tak nadarzającej się okazji.
Przyklęknął zatem i drugą wolną rękę położył na jej ciepłym udzie. Poczekał na jej reakcję. Nie
było żadnej. Zaczął więc przesuwać dłoń po jej wewnętrznej części w kierunku nogawki spodenek.
Nadal żadnej reakcji. Wsunął się zatem nieco w jej nogawkę i pod palcami poczuł ciepło jej
pachwiny. Penis miał już maksymalnie wyprężony. Postanowił zostawić sobie jej klejnocik na deser
i wysunął rękę z nogawki. Ośmielony poprzednimi dokonaniami położył teraz dłoń na jej nagim
brzuszku i przesuwał w górę wsuwając się pod piżamę. Wsunął się pod nią mniej więcej na środku
klatki piersiowej pomiędzy jej piersiami. Teraz nie zwlekając przesuwał dłoń w prawo na jej
cudowną pierś i dalej w poszukiwaniu sutka. Chwycił jej nagą pierś pełną dłonią, a delikatny sutek
czuł gdzieś w środku dłoni. Ugniatał ja minimalnie, aby nie zbudzić kobiety.
Przestał jednak nagle i wysunął dłoń spod jej piżamy, gdyż w przeciwnym razie wytrysnąłby z
maksymalnego podniecenia. Fala gorąca nieco przeszła. Ku jego zdumieniu zauważył, że
wysuwając dłoń zadarł piżamę kobiecie jeszcze bardziej i teraz leżała z nagą, odsłoniętą tą piersią,
którą przed chwilą pieścił. Przez dłuższy czas nie mógł oderwać od niej wzroku. W końcu jednak
postanowił zakończyć te rozkoszne oględziny, przedtem jednak wziąwszy to co zostawił sobie na
deser. Wsunął więc znowu dłoń w jej nogawkę, tak jak poprzednio dotarł do jej pachwiny ale tym
razem wsunął się dalej. Obserwując ciągle tę cudowny nagi biust dotarł dłonią do jej niewielkiego,
starannie przyciętego zarostu łonowego, po czym namacał palcami rozkoszne fałdy jej muszelki.
Rozchylił je delikatnie na boki. Kobieta delikatnie się poruszyła. Nie chciał teraz przerywać. Nie w
takim momencie. Dotarł do jej warg mniejszych i te również rozchylił.
Joanna wzięła przez sen głęboki oddech. Jej piersi uniosły się zachęcająco i opadły. Kusiła go
całym swoim ciałem. On jednak wsunął w jej cudowną szparkę jeden palec, potem drugi. Chwilę
nimi pogmerał w jej wnętrzu, ale czując materiał swojej piżamy na wyprężonym penisie, który w
dodatku otarł się nieco nie wytrzymał i wytrysnął. Tak silnego wytrysku nie miał już dawno. Z
trudem stłumił jęk rozkoszy. Zintensyfikował za to pieszczoty w jej cipce. Przerwał jednak, gdyż
kobieta zaczęła niebezpiecznie się przeciągać, jakby miała zaraz się rozbudzić. Zdążył jeszcze tylko
złożyć pocałunek na jej obnażonym sutku i przykrył ją z powrotem kołdrą, po czy cichutko wrócił
do łóżka. Nasłuchiwał, czy Joanna się nie zbudzi, Ale ona tylko przewróciła się na drugi bok i spała
dalej,. Marek odprężony również zasnął.
Czwartek
Rankiem, gdy się obudził, przemknął chyłkiem do łazienki, aby Joanna nie zauważyła mokrej
plamy na jego spodniach. Gdy wyszedł wykąpany, Joanna weszła do łazienki. Po chwili ubrani,
zeszli do restauracji na śniadanie i pojechali ponownie na targi. Kolejny dzień nie różnił się
specjalnie od pierwszego.
Wieczorem znowu poszli na kolację do restauracji swojego hotelu. Tym razem zjedli ją sami. Nie
spotkali tam znajomych Murzynów. Marek trochę się tym faktem zmartwił. Miał nadzieję bowiem
na zacieśnieni znajomości. Zaproponował więc Joannie po kolacji drinka. Zgodziła się. Miała
ochotę się znów zrelaksować po tak stresującym dniu. Przeszli do baru i od razu w drzwiach
powitały ich ku uciesze Marka okrzyki znajomej trójki z pobliskiego stolika.
- Panie Marku, czy musimy się do nich przysiąść? - spytała Joanna ostrożnie.
- Dlaczego nie? Wczoraj spędziliśmy miły wieczór, czyż nie?
- Tak, ale... mam dziwne przeczucia...
- Przeczucia? Moja droga, to nasi klienci. Ten wieczór może zaważyć na największym kontrakcje
naszej firmy. Nie możemy tak po prostu ich zignorować i usiąść gdzie indziej. Odpręż się. Poza tym
będziesz się dobrze bawiła. - objął ją ramieniem dla dodania otuchy i poprowadził do ich stolika.
Zaczęło się. Drinki, rozmowy, dowcipy, tańce (a jakże), drinki, rozmowy, tańce, drinki, tańce,
drinki, drinki... Joannie szumiało w głowie. Co prawda bawiła się znakomicie, ale miała wrażenie,
jakby z każdym następnym tańcem jej partnerzy na więcej sobie pozwalali. Chodziło o sposób w
jaki ją trzymają, prowadzą, dotykają. Coraz więcej było w tym wszystkim lubieżności, erotyzmu, w
końcu perwersji. Na przykład fakt, że teraz tańczyli z nią dwójkami. Jeden z przodu, drugi za nią z
tyłu. Brali ją między siebie i mocno się do niej przytulali. Prawie czuła ich twarde wypukłości na
swoim podbrzuszu i pośladkach. Zdarzały się też delikatne, niby przypadkowe muśnięcia ustami jej
policzków, szyi czy ust. Na sali panował półmrok, więc inni ludzie nie zauważyli co się wyprawia.
Albo też podobne sceny należały tu do normalnego życia nocnego klubu.
Joanna przez cały czas miała jeszcze nadzieję, że to tylko jej wybujała i pijana wyobraźnia
podsuwa jej taką interpretację ich zachowania, ale w końcu pozbyła się złudzeń. Kiedy w pewnej
chwili Marek przeprosił ich i poszedł do toalety, Joanna siedziała akurat pomiędzy dwoma
Murzynami na wygodnej kanapie przy ich stoliku.
- Ile on ci płaci na miesiąc? - zapytał jeden z nich.
- Dziś w nocy, jak on zaśnie, przyjdź do naszego pokoju. Zapłacimy ci za tę noc trzy razy tyle.
Od każdego dostaniesz miesięczną stawkę.
- Pomyśl tylko, za jedną noc tyle szmalu.
To spadło na nią jak grom z jasnego nieba. nie spodziewała się tego. I co ma teraz zrobić? Jej
prezes prosił ją, aby była dla nich miła. Ale taka propozycja? Nie, to nie wchodzi w rachubę. Nie
zdążyła jeszcze odpowiedzieć, gdy nagle poczuła jak ci siedzący po bokach przysuwają się do niej.
Poczuła ich dłonie na swoich ramionach, barkach, obejmowali ją.
- Nie, proszę, zostawcie mnie - jęknęła cichutko.
- Przecież chcesz tego. Wtedy gdy tańczyłaś... Wyginałaś się jak kotka...
- Potrafimy ci dogodzić. Zobaczysz...
Czuła po bokach ich gorące, przyśpieszone oddechy. I nagle bez pytania o pozwolenie zaczęli
dobierać się do jej piersi. Każdy chwycił jedną w dłoń przez cienką bluzeczkę i zaczął delikatnie
ugniatać. Ich tupet ją zamurował. Nie wiedziała czy ma krzyczeć, czy próbować się wyrwać. Nie
chciała robić sceny na cały hotel. Ma być dla nich miła. Wiedziała jednak, że nie puszczą jej tak
łatwo. Rzuciła błagalne spojrzenie w kierunku stojących przy barze kelnerów. Przypatrywali się
całej tej scenie, ale napotkawszy jej wzrok odwrócili się tyłem do sali. Dostawali zbyt sute napiwki
od tych gości, aby teraz przeszkadzać im w zabawie. Poza tym kobieta była niezwykle atrakcyjna i
zapowiadała się podniecająca scena. Ciekawi byli dalszego rozwoju wydarzeń.
Joanna tymczasem na próżno wypatrywała nadchodzącego Marka. A to dlatego, że ten wracając
z ubikacji, z daleka zobaczył co się dzieje. Podniecony postanowił nie przerywać. Stanął więc w
półmroku pod filarem, w odpowiedniej odległości tak, aby ani Joanna, ani towarzyszący jej
Murzyni go nie zauważyli, po czym zaczął ich obserwować. Murzyni pieścili ją coraz śmielej. Do
pieszczot piersi doszły teraz pocałunki składane na jej twarzy z obu stron. Tylko siedzący na
przeciw Joanny mężczyzna nie uczestniczył w akcji. Przyglądał się im tylko uważnie, raz po raz
dotykając swojego krocza. W pewnym momencie Joanna poczuła dłoń na swoim kolanie, która
wsunęła się pod sukienkę i sunęła nieubłaganie w kierunku majtek.
- Nie. Proszę, przestańcie - zwarła mocno nogi, ale tylko na chwilę.
Drugi mężczyzna bowiem złapał ją za drugie kolano od swojej strony. Jakby na umówiony znak
oboje silnie rozsunęli jej nogi. Dzięki temu siedziała teraz w tak nieprzyzwoitej, wyzywającej pozie.
Sukienka podciągnęła się do góry odsłaniając zgrabne uda Joanny. Teraz już aż prosiło się dobrać
do jej wyeksponowanego łona. I tak też zrobili. Dwie niecierpliwe dłonie buszowały między jej
udami, pieszcząc przez rajstopy i majtki jej wzgórek łonowy bez jej przyzwolenia, powodując jej
rosnące podniecenie. Nadal próbowała się wyrwać. Żadna zgoda na cokolwiek nie wchodziła w
rachubę. Jednak pijana, protestowała niezwykle słabo. Kto wie, czym by to się skończyło, gdyby
Marek nie zdecydował się w końcu podejść. Zbliżył się z obojętną miną jakby w ogóle nic nie
zauważył. Murzyni na jego widok przerwali swoje zabiegi. Joanna doprowadziła szybko do
porządku swoje odzienie i wstała zataczając się.
- Ppaanie Marku, póójdę na górę, do pokoju. Nnie czuję się naajlepiej - starała się, aby jej głos
brzmiał w miarę normalnie.
- Już? Nie posiedzisz jeszcze troszkę?
- Niee, wolałabym już iść.
- Dobrze więc. Idź. Ja za chwilę też przyjdę.
Joanna wydostała się spomiędzy mężczyzn, którzy przed chwilą ją obłapywali i chwiejnym
krokiem skierowała się do windy. Marek podbiegł i podtrzymał ją. Doprowadził do windy. Gdy
otworzyły się drzwi, z wnętrza wyszło dwóch młodych chłopców hotelowych. Marek zaczepił ich i
wskazując pokazując na klucz z numerem pokoju oraz na Joannę dał do zrozumienia aby ją
odprowadzili. Pokiwali głowami, że zrozumieli, wzięli słaniającą się kobietę z ramion Marka i
zniknęli z nią za zamykającymi się drzwiami windy. Marek tymczasem wrócił do stolika i zawołał
kelnera. Gestem powstrzymał sięgających po portfele czarnych towarzyszy, dając do zrozumienia,
że dziś on stawia. Pokiwali głowami na znak zgody.
Na koniec jeden z nich zapytał:
- Masz fantastyczną kobietę. Chcielibyśmy się z nią umówić. Ile to by kosztowało? - Marek
udawał, że nic nie rozumie.
- Ile kosztuje noc z twoją kobietą. Chcemy z nią we trójkę spędzić jedną noc - facet energicznie
gestykulował przy tym więc mało prawdopodobne, aby Marek choćby po części nie zrozumiał jego
pytania.
Wciąż jednak udając że nie rozumie, pożegnał się z nimi i podążył w kierunku windy. „Grupowy
seks z udziałem jego asystentki? Orgia z Joanną? Czyżby to była cena za sfinalizowanie kontraktu?
I jak ma się on teraz zachować?” Teraz od niego zależało wszystko. A pozostała tylko jedna,
następna noc. Noc po ostatnim dniu targów. Podniecony taką perspektywą wszedł do windy. Ale
myliłby się ten, kto sądziłby, że to koniec wrażeń na dziś.
Chłopcy hotelowi, którzy odebrali Joannę z rąk Marka, sądzili, że mają do czynienia z call girl.
Widzieli z resztą wcześniej scenę Joanny z Murzynami. Nie pisanym zwyczajem tutejszego hotelu
było, że goście, nacieszywszy się już prostytutką, przekazywali ją czasami obsłudze hotelu. To taka
forma sowitego napiwku. Chłopcy byli zachwyceni tak atrakcyjnym podarkiem. A teraz dostali
jeszcze klucz do pokoju. Mieli nie więcej niż po osiemnaście lat. Pełni młodzieńczego wigoru
zaczęli dobierać się do niej jeszcze w windzie. Joanna zamroczona alkoholem nie miała już siły
protestować. Rozpięli jej bluzkę eksponują jej piersi w koronkowym staniku. Pieścili te cudowne
piersi. Po chwili do góry powędrowała jej spódnica odsłaniając zgrabne, szerokie biodra, białe
również koronkowe majtki opięte delikatną siateczką rajstop.
Niecierpliwe, młodzieńcze dłonie powędrowały między uda dojrzałej kobiety. Pieściły przez
materiał jej krocze, pośladki i uda. Po chwili powróciły jednak do piersi. Składali gorące pocałunki
na jej ustach, twarzy, szyi. Wtedy zajechali na dwunaste piętro i drzwi się otworzyły. Wyprowadzili
więc kobietę na korytarz, podprowadzili pod drzwi jej pokoju, otworzyli je i weszli do środka.
Rzucili bezwolną kobietę na łóżko i zapalili światło. Zaraz ją rozbiorą. Chcieli widzieć dokładnie
każdy centymetr jej seksownego ciała. Nie mieli wątpliwości, że mają przed sobą przynajmniej ze
dwie godziny rozkoszy, póki tamten facet się nie pojawi. Uklęknęli po bokach Joanny i znowu
zaczęli się do niej dobierać.
Zdjęli zupełnie jej bluzkę. Po chwili spódnicę. Leżała teraz między tymi napalonymi młodymi
chłopcami na wznak w samej bieliźnie i rajstopach. Ich dłonie buszowały po jej całym ciele.
Dotykali ją i pieścili z początku przez bieliznę. Później wsuwali dłonie pod stanik, pod rajstopy i
majtki pieszcząc jej nagie piersi i dobierając się do jej nagiej muszelki. Joanna tylko nieznacznie się
poruszała i cichutko pojękiwała. Nie wiadomo, czy chciała im się wyrwać, czy też może z rozkoszy
jaką jej sprawiali. Wtem drzwi pokoju się otworzyły i wszedł Marek.
Zdumiony zastanym widokiem zaczął wyzywać chłopców. Ci nic nie rozumiejąc, uciekli jednak
z pokoju nie chcąc mieć do czynienia z rozwścieczonym mężczyzną. Marek zamknął za nimi drzwi
na zamek. Odwrócił się i spojrzał na swoją asystentkę. Leżała w pełnym świetle na łóżku z
rozłożonymi rękoma i rozwartymi nogami jakby zapraszając go do swego wnętrza. Jej bujne
kształty kryły się pod kuszącą koronką, prześwitując ciemnymi obwódkami sutków i ciemnym
trójkącikiem zarostu łonowego. Marek podniecony podszedł do łóżka. Zgasił światło zostawiając
tylko małą lampkę tworzącą nikły półmrok.
- Nie mogę jej tak zostawić. Położę ją pod pościel - pomyślał.
Postanowił jednak zdjąć jej rajstopy. Na pewno będzie jej dużo wygodniej. To uczyniwszy
podniecił się jeszcze bardziej. Widok jej kuszących fragmentów i dotyk tego cudownego ciała
działał na niego bardzo mocno. Nie omieszkał dotykać ją w tych intymnych miejscach. Pieścił więc
przez chwilę jej piersi i łono. Wsunął nawet palce do jej majtek i dotarł tak jak poprzedniej nocy do
jej szparki. Z tą tylko różnicą, że dziś była dużo bardziej wilgotna.
„Podnieciła się” - pomyślał. Pieścił ja bierną jeszcze przez chwilę, po czym stwierdził, że zbliża
się niebezpiecznie do granicy wytrysku. Przestał więc i przykrywszy ją kołdrą podszedł do swojego
łóżka. Rozebrał się do naga, ale zamiast ubrać piżamę i położyć się do łóżka, spojrzał jeszcze raz na
Joannę. Leżała przykryta szczelnie kołdrą. Wiedział jednak, że pod tą kołdrą jest jej ponętne
cudowne ciało w seksownej bieliźnie. Podszedł do jej łóżka i okrywając rąbek kołdry tak jak był,
zupełnie nagi ze sterczącym kutasem wsunął się obok swojej cudownej asystentki.
Pocałował ją namiętnie w usta i zaczął pieścić jej piersi. Znalazł zapięcie stanika z przodu,
rozpiął uwalniając jej cudowne półkule. Chwycił je w dłonie i zaczął pieścić. Słyszał coraz
głośniejszy oddech Joanny. Przywarł całym ciałem do jej ciała kładąc się na niej. Znowu pocałował
ją gorąco w usta. Czuł na swoim torsie jej dwie rozkoszne wypukłości. Czuł co ważniejsze na
swoim penisie delikatną koronkę jej majtek.
Uświadomiwszy sobie bliskość jej cudownej cipki zaczął już działać mechanicznie. Teraz już
tylko pod wpływem niepohamowanej żądzy seksu. Zdjął gwałtownie z Joanny majtki i rozpięty
stanik. Miał ją teraz przed sobą zupełnie nagą, rozkosznie gorącą. Rozwarł jej uda i usadowił się
między nimi. Przez chwilę pieścił ustami gorącą cipkę. Penetrował jej rozkoszne wnętrze językiem,
tak głęboko jak tylko mógł. Miał wrażenie, że od tego zrobiła się jeszcze bardziej gorąca i wilgotna.
W końcu zmienił pozycję i wyprężonym penisem dotknął delikatnie jej muszelki. Chwilę się ocierał
o nią, ale czując nadchodzący wytrysk wsunął się szybko w jej wilgotne i rozpalone wnętrze.
Niepohamowana rozkosz ogarnęła Marka. Oto miał ją pod sobą. Oto ją posiadł. Był w niej.
Kobieta musiała poczuć go w swoim wnętrzu, bo wygięła ciało w łuk, napinając wszystkie mięśnie.
Zaczął ja posuwać. Wsuwał i wysuwał swojego wyprężonego do granic możliwości penisa w jej
ciasnej, gorącej cipce. Czuł na twarzy jej gorący przyspieszony oddech. Chyba nie spała. Była po
prostu pijana. Czy była świadoma? Nie zdążył dłużej zastanawiać się nad tym frapującym pytaniem.
Potężny orgazm wstrząsnął jego ciałem i lędźwiami, wystrzelił w jej wnętrze potężną dawkę gorącej
lepkiej mazi. Wypełnił jej pochwę, nicując ją nadal niczym wibrator. Wtulił się mocno w jej ciało i
poczuł jak Joanna obejmuje go rękoma, a nogami jego biodra. Czyżby robiła to świadomie, czy
bezwiednie - powróciło nurtujące go pytanie. Nie zdążył się jednak głębiej nad nim zastanowić.
Zasnął w objęciach swojej gorącej kochanki.
Piątek
Obudziwszy się nad ranem Marek powoli przychodził do siebie. Jak przez mgłę pamiętał
wydarzenia ostatniego wieczoru. Zauważył jednak, że nie leży na swoim łóżku polowym.
Zauważył, że leży na łóżku... Joanny. Szybko się zerwał i spojrzał obok. Zobaczył gęste, ciemne
włosy leżące w rozkosznym nieładzie na poduszce. Joanna leżała na boku, na drugiej połowie łóżka.
Spała. Była obrócona tyłem do niego, przykryta kołdrą po szyję. Pamięć wróciła. A więc stało się.
Zrobił to. Przeleciał swoją uroczą asystentkę. Był pijany więc łatwo przyszło mu pokonanie oporów
jakie miał wcześniej. Ona również była pijana. I to jak. Inaczej prawdopodobnie nie oddałaby mu
się. Była przykładną żoną i matką. Nie, skok w bok nie był w jej stylu. I nie będzie. Taka okazja
drugi raz może mu się nie przydarzyć.
Świadomość, że leży tuż przy nim, naga, po upojnej nocy z nim, jeszcze z jego nasieniem w
swoim wnętrzu sprawiła, że znów się podniecił. Powoli zbliżył się do niej. Do jej włosów.
Zaciągnął się. Pachniała cudownie. Delikatny, wyszukany zapach drogich perfum zmieszany był z
jej potem. Pachniała tak bardzo kobieco. Pachniała seksem. Jego dłoń powędrowała pod kołdrą w
jej kierunku. Dotknął jej nagich pleców. I sunął dalej. Przez bok przesunął się na jej brzuch. Już
miał pełną erekcję. Wiedział, że jego asystentka może się w każdej chwili obudzić. To będzie
koniec jego rozkoszy.
Przesunął dłoń w górę. Dotarł do jej piersi. Chwycił ją delikatnie. Co za rozkosz. Co za
niesamowite uczucie. Zaczął ją delikatnie ugniatać. Krew w jego członku pulsowała coraz silniej.
Przysunął się do niej bliżej. Dłoń przesunął na drugą pierś i teraz z kolei tę pieścił. Postanowił
działać dalej. Zsunął dłoń w dół i powędrował z nią ku jej podbrzuszu. Dotarł do wzgórka łonowego
Joanny. Wsunął dłoń między jej lekko zwarte uda. Dotarł do jej intymnych fałdów. „Ma wspaniałą,
rozkoszną cipkę” - pomyślał. Delikatnie wsunął palce do jej wnętrza. Poczuł lepką śliską maź.
Sperma. A więc to prawda, nie śniło mu się. Naprawdę ją przeleciał. Jego podniecenie przesłaniało
zdrowy rozsądek i zdolność trzeźwego myślenia. „Raz czy dwa, bez jej zgody, to już nie ma
znaczenia” - pomyślał.
Przysunął się tak blisko, że przywarł do nie całym ciałem. Teraz czuł wyraźnie jej ciepło i
zapach. Zaciągnął się nim głęboko jeszcze raz. Penisem dotykał jej rozkosznych pośladków. Musi ją
mieć. Jeszcze raz. Wyjął palce z jej muszelki i chwycił jej prawą nogę w udzie. Uniósł ją lekko do
góry rozwierając jej krocze przed sobą. Nie sprawiło mu większego kłopotu odnalezienie penisem,
jej cipki. Znalazł ją kilkoma ruchami bioder. A znalazłszy wsunął się ponownie w jej wilgotne
wnętrze. Co za rozkosz. Znowu w niej jest. Znowu ją posuwa. Joanna wydała przeciągły jęk.
Poruszyła się. Zaraz się obudzi pomyślał. Nie tracąc już więcej czasu opuścił jej nogę. Zwarta cipka
mocniej objęła jego penisa zwiększając jego doznania. Chwycił dłonią z powrotem jej cudowną
pierś. Zaczął ją od tyłu posuwać. Joanna wydała kolejny jęk i poruszyła się lekko. Marek domyślał
się, ze jest to reakcja budzącej się kobiety zmieszana z doznawanymi przez nią odczuciami
kopulacyjnymi. Była rozkoszna. Tak cudownie ciepła, kobieca i... niewinna. Tak niewinna. Miał
wrażenie, że kocha się z nastolatką. Joanna jęknęła jeszcze raz, przeciągnęła się. Jego penis
wysunąłby się zupełnie z jej cipki gdyby nie przytrzymał jej mocniej. Wtem krzyk.
Niezbyt głośny, ale ostry. Krzyk kobiety, która obudzona zdała sobie sprawę, że jest
wykorzystywana. Seksualnie. Joanna obudziła się już zupełnie. I zdała sobie sprawę, że właśnie
odbywa stosunek seksualny ze swoim szefem. Chciała się wyrwać. Wyskoczyć z łóżka. Ale ten
przytrzymał ją mocno. Obejmował ją rękoma. Trzymał jej piersi. Czuła na nich jego łapy. I... O
Boże. Czuła coś twardego, gorącego w swojej cipce. Posuwa ją. Bierze ją od tyłu.
- Nie, nieee proszę.
- Ćśśśś... ćśśś... cichutko bądź. Jesteś cudowna, wiesz? - wyszeptał jej do ucha.
- Ppproszszszę panie Marku, proszszzsę przestaććć. Ja mam mężaaa.
- Rozluźnij się, będzie cudownie. Teraz już nie masz wyjścia.
Pierwszy raz w życiu ma ją inny mężczyzna niż jej mąż. Mąż. Heniu. Boże, zdradziła go.
Zdradza go z innym facetem. Zaskoczona zauważyła, że się podnieca. Fakt, że bierze ją inny facet
siłą, podniecał ją. Jej sutki stwardniały. Zrobiły się niesamowicie sztywne i sterczące. Jej cipka
zwilgotniała, ułatwiając penetrację penisa. Gorąca fala zalewała powoli ciało Joanny. Czuła, że
zbliża się orgazm. Szarpnęła się jeszcze raz, ale znów bezskutecznie. Marek trzymał ją mocno.
Wiedział, że w takiej pozycji może mu się jednak wyrwać. Wysunął się z niej i obrócił ją więc na
brzuch. Odrzucił kołdrę na bok. Widok jej nagiego ciała, nagich pleców i tych rozkosznych
pośladków zagotował jego krew. Szybko rozwarł szeroko jej uda, dostrzegając jej różową cipkę.
- Proszę, nie, nieee - nie wyrywała się już, jęczała tylko cichutko.
- Jeszcze trochę, jeszcze troszeczkę - szeptał znowu do jej ucha sadowiąc się na niej.
Swoim wyprężonym do granic możliwości penisem odnalazł jej szparkę bez żadnego problemu.
Silnym ruchem wszedł w nią. Poczuł, że teraz jest dużo bardziej wilgotna i gorąca niż przed chwilą.
„Podnieciła się” - pomyślał zadowolony. Opierając się na rękach zaczął ją posuwać. Joanna już nie
protestowała. Dysząc tylko głośno pojękiwała od czasu do czasu. Marek oparł się teraz tylko na
jednej ręce, a drugą wsunął pod brzuch swojej kochanki. Zsunął ją niżej, na jej podbrzusze i uniósł
jej biodra nieco do góry. Przycisnął się mocniej dzięki temu do jej pośladków. Poza tym jej
uniesione biodra eksponowały cipkę. Była teraz bardziej otwarta na jego penetrację.
Wchodził w nią głębiej. Doznanie u obydwu było silniejsze. Uniósł ją jeszcze mocniej i jeszcze.
Wchodził głębiej, nicując ją prawie do dna. Joanna wypięta jak rozochocona kotka, jęczała coraz
głośniej i głośniej. Czuła, że jej orgazm jest tuż tuż. Jego na pewno też. Teraz już go nic nie
powstrzyma. Zerżnie ją. Wytryśnie w jej cipkę. Będzie miała w swoim wnętrzu jego gorące
nasienie. Nie wiedziała, że tak się już raz stało. Że już jest pełna jego spermy. Wtem gwałtowne
spazmy rozkoszy przerwały jej tok myślowy. Nie myślała już o niczym. Po prostu poddała się fali
rozkoszy. Nie zdolna logicznie rozumować zaczęła tylko czerpać jak największą rozkosz. Uniosła
biodra jeszcze wyżej. Jej kochanek wchodził jeszcze głębiej. Uniosła się nieco na rękach. To było
zaproszenie „popieść moje piersi”.
Do tej pory leżała płasko na brzuchu, mając piersi rozpłaszczone na pościeli. Marek nie miał do
nich dostępu. Teraz mu to umożliwiła. Zrozumiał od razu i skorzystał z okazji. Nie musiał już
przytrzymywać jej bioder. Sama do niego lgnęła nadziewając się na jego lancę. Chwycił więc jej
piersi. Obie. Pieścił je gwałtownie, gorąco. Pieszczone piersi przyspieszyły orgazm Joanny, który
nadszedł nagle. I przedłużały go. Był długi. Niesamowicie długi i silny. Nie pamiętała już, kiedy
ostatnio miała taki orgazm z mężem. Wtem Marek doszedł. Gwałtowne drgawki wstrząsnęły jego
ciałem. Jego penis pulsował w cipce Joanny. I wystrzelił. Wtłoczył w nią dwukrotnie większą
dawkę gorącej spermy niż poprzednim razem, wieczorem. Wytrysk był silny i długi. Joanna czuła
rozkosz rozlewającego się w jej wnętrzu gorąca. Wypięła pupcię jeszcze bardziej, aby penetrował ją
mocniej. Tak też się stało. Oboje osiągnęli maksimum rozkoszy ze wzajemnego seksu.
Działali jak dobrze zgrana maszyna. Zgrana i naoliwiona. Maszyna seksu. Maszyna rozkoszy.
Odchodzili prawie od zmysłów. Byli na pograniczu utraty świadomości. Rżnęli się ostro. Ostro,
szybko i długo. Nic jednak nie trwa wiecznie. Żądza powoli wygasała. Namiętność słabła. kochali
się jeszcze przez kilka minut, jednak coraz wolniej, coraz delikatnie. Joanna opadła wyczerpana na
pościel. Jej szef obrócił ją na plecy i delikatnie położył się na niej, wtulając się w jej gorące ciało.
Pocałował ją namiętnie ale delikatnie w usta.
- Byłaś cudowna - wyszeptał - dziękuję.
Joanna zaczęła płakać. Marek nic już nie mówił.
- Wypuść mnie, proszę - chlipała jeszcze cichutko.
Marek wstał uwalniając kobietę, którą przed chwilą posiadł. Ta usiadła powoli na łóżku, wstała i
nie zakładając nic na siebie poszła wolnym krokiem do łazienki. Nie ubiera się już. Bo i po co. Jej
szef już ją widział nagą. Ba, widział. Zerżnął ją. Kochali się jak szaleni. Stało się. Będzie musiała
się nauczyć z tym żyć. Weszła do kabiny i odkręciła gorącą wodę. Czuła się brudna. Chciała z
siebie zmyć wszystko. Brud, pot, jego nasienie i winę. Kucnęła w kąciku kabiny w strumieniu
przynoszącym ukojenie wody i znowu zapłakała.
Nie wracała przez dłuższy czas. Marek zaniepokojony wszedł do łazienki. Jego asystentka nadal
siedziała skulona w kąciku kabiny prysznica. Otworzył kabinę i wszedł do środka. Ogarnął go
kojący strumień ciepłej wody spadającej z góry. Kobieta spojrzała na swego szefa tymi swoimi
cudownymi oczyma. Po raz kolejny widział ją nagą. Niby wszystko już znał, lecz znowu nie mógł
się napatrzeć. Idealne, cudowne piersi, ciemne, duże obwódki sutków, które pamiętały jeszcze
niedawne szaleństwo w pościeli, śliczny, lekko zaokrąglony brzuszek, fantastyczne, jędrne uda
zbiegające się w osłoniętym w tej chwili delikatnym zaroście, kroczu kobiety.
Poczuł, niewysłowioną falę miłości do tej kobiety. Czuł, że musi ją objąć, przytulić, pocieszyć.
Tak też zrobił. Przyklęknął przy niej i objął ją ramionami. Nie protestowała. Przeciwnie.
Potrzebowała teraz czułości. Potrzebowała męskiego dotyku. Nie czuła do niego wstrętu czy żalu.
Koniec końców, doprowadził ją do orgazmu. Gdy tylko pokonała psychiczną barierę przed seksem
z innym mężczyzną, dalej wypadki potoczyły się już same. Musiała przyznać, że wspaniałe było
uczucie rozpalenia obcego mężczyzny do takiego stanu, że posiadł ją nie zważając na nic. Poza tym
wspaniale ją pieścił. Z mężem dawno nie osiągnęła takiej rozkoszy. A teraz ten mężczyzna trzymał
ją w swoich objęciach. Czuła się dobrze, czuła się pożądaną.
Marek wyswobodził ją z uścisku, przykręcił nieco wodę, wziął mydło i bez słowa począł
namydlać jej ciało. Robił to delikatnie. Bardzo delikatnie, z czułością fantastycznego kochanka. Nie
omijał żadnego fragmentu jej cudownego ciała. Namydlił siebie także, po czy wrócił do niej. Po
chwili jego zabiegi przekształciły się w delikatne pieszczoty. Zbliżył się do niej biorąc ją znów w
ramiona. Wtuliła się w niego. Delikatna śliskość ich ciał była dla nich dodatkową podnietą. Niby w
silnym uścisku, a jednak co chwilę zmieniali położenie swych ramion, niecierpliwe dłonie
buszowały po ciele partnera. Marek odkręcił znowu wodę i ciepły strumień zmył z ich ciał śliski
śluz.
W strumieniach gorącej wody, Joanna zauważyła, że Marek znowu był podniecony. Jego
męskość sterczała na nowo zupełnie jakby niedawno nie brał udziału w wyczerpującym seksie. „To
dla mnie” - pomyślała. „To ja go tak rozpalam”. I przypomniawszy sobie ostatnią fazę ich
łóżkowego incydentu zapragnęła znowu go w sobie poczuć. Zapragnęła powtórzyć tę dziką jazdę,
która nieomal rozłupała ją na pół.
- Weź mnie - szepnęła mu do ucha - weź mnie, pragnę cię, chcę cię poczuć w sobie. Zerżnij
mnie...
Markowi dwa razy nie trzeba było powtarzać. Usiadł w brodziku, eksponując wyprężonego,
czerwonego penisa. Joanna uklęknęła dokładnie nad nim. Fałdami rozpalonej szparki otarła się o
jego czubek. Raz, drugi, trzeci... Drażniła go tak chwilę patrząc mu w oczy z figlarnym uśmiechem.
Marek nie wytrzymał. Chwycił ją za biodra i nadział na siebie. Wszedł głęboko, bardzo głęboko w
jej rozpaloną wilgotną cipkę. Figlarny uśmiech z jej twarzy znikł. Zastąpiła ją niewysłowiona
rozkosz. Zamknęła oczy i z głośnym westchnieniem wypościła powietrze z płuc. Marek czuł na
swojej twarzy ten oddech. Gorący oddech rżniętej przez siebie kobiety. Chwycił jej pełne piersi w
dłonie i zaczął pieścić. Joanna tymczasem zaczęła na nim galopować. Unosiła się i opadała na
niego, nadziewając się ciągle od nowa i od nowa.
Pieprzyli się ostro. Bardzo ostro. Oboje spragnieni dzikiego, zwierzęcego seksu. I taki też on był.
Dziki i szybki. Oboje osiągnęli orgazm w krótkim czasie. Prawie równocześnie. Joanna wydała z
siebie przeciągły, rozkoszny jęk. Opadła na biodra Marka. Zamarła tak z jego penisem głęboko w
swojej cipce. Odchyliła się do tyłu, eksponując do pieszczot swoje wspaniałe piersi. Marek czuł
pulsowanie jej gorącej kobiecości na swoim penisie. Czuł gorącą spermę, którą po raz trzeci już
wtłoczył w Joannę. Jego podniecenie nie opadło ani trochę, gdy ujrzał odginające się ciało kobiety i
te dwie piersi wyprężone i wystawione do pieszczot. Chwycił je łapczywie w dłonie i pieścił jeszcze
mocniej niż przed chwilą. Słyszał jej jęki. Czuł ją całą. Po chwili Joanna wyprostowała się i objęła
go ramionami. Mocno, bardzo mocno. Czule i namiętnie. Objął ją również. Trwali tak długą chwilę
w gorących strumieniach wody rozkoszując się bliskością swoich ciał. Tylko od czasu do czasu w
milczeniu składali pieszczotliwe, delikatne jak muśnięcia, pocałunki na policzku, ustach, uchu...
Wieczór
Weszli na salę, Światło było przyciemnione, grała muzyka, na parkiecie na środku sali tańczyło
kolka par.
Zajęli jeden ze stolików. Usiedli i zamówili drinki. Joanna siedziała naprzeciw Marka. Wiedział,
że przełamała już barierę skrępowania i wstydu, jaka blokowała ją wczorajszej nocy. Wówczas nie
pozwoliła jej oddać mu się w pełni, z całą energią i pożądaniem. Teraz było zupełnie inaczej.
Pragnęła go. Sądziła, że dzisiaj może spędzić naprawdę dziką i szaloną, a do tego gorącą i upojną
noc z tym mężczyzną, który dał jej wczoraj mimo jej woli tyle rozkoszy. Nie przypuszczała jednak
nawet w najśmielszych fantazjach, jak bardzo będzie ta noc upojna i dzika...
Marek wpatrywał się w nią coraz bardziej pożądliwie. W tą jej prześwitującą bluzeczkę, pod
którą rysowały się wyraźnie cudowne, jędrne piersi ubrane w czarny, koronkowy stanik.
- Jest naprawdę niesamowita - pomyślał coraz bardziej podniecony.
W myślach walczył ze sobą. Niczego bardziej nie pragnął w tej chwili niż wziąć ją w ramiona,
obsypać namiętnie pocałunkami i zaprowadzić do ich pokoju na górę. Tam od razu rzuciłby ją na
łóżko, zerwał z niej te ciuchy... W tym momencie wyobraził sobie dokładnie swoją asystentkę, jak
nago leży przed nim na łóżku, z rozwartymi udami, czekając na seks... Namiętną i rozpaloną...
Ale nie mógł. Nie mógł do diabła tego zrobić. Była jego kartą przetargową w negocjacjach z
tymi Murzynami. Była jego towarem wymiennym. Łapówką. Za chwilę odda ją tym napaleńcom.
„Warunek transakcji - odda nam pan ją do pełnej dyspozycji na jedną noc” - tak lapidarnie brzmiał
napis na kartce, którą wręczył mu dziś pewien człowiek. Polak. Powiedział, że nic z tego nie
rozumie, że ci biznesmeni z RPA poprosili go o przysługę. Miał tylko przetłumaczyć to zdanie,
napisać na kartce i dostarczyć mu ją. Mówili, że to ważna sprawa.
- Tak, dziękuję bardzo - odpowiedział wtedy Marek, ściskając rękę rodakowi - Wiem o co
chodzi. To rzeczywiście ważne.
Przyprowadził ją więc do tego baru, aby ją im przekazać. Siedział i czekał na nich. Nie wiedział
jak ma się to przekazanie odbyć i co zrobią z Joanną. Przecież ona będzie protestować. Zrobi się
widowisko.
Joanna wstała i powiedziała, że idzie do toalety. Obserwował ją, jak się oddalała, kręcąc
zmysłowo zgrabnym tyłeczkiem. Ten tyłeczek miał być dzisiaj w nocy źródłem rozkoszy kilku
Murzynów. Wzdrygnął się na samą myśl. Wtem jeden z nich wyrósł przed nim jak spod ziemi.
Rzucił na stolik małą papierową saszetkę, wskazał na drinka Joanny po czym oddalił się w mrok
sali. Marek rozdarł torebkę i zajrzał do środka. Proszek. Drobny, biały proszek. A więc to tak. To
tak ją skłonią do ugody. Prawdopodobnie był to jakiś narkotyk, czy inny środek odurzający. Marek
wsypał go do kieliszka. Alkohol na krótko wzburzył się, po czym uspokoił się. Nie było śladu po
wsypanym proszku. Kiedy Joanna wróciła dopiła drinka. Marek swojego również.
- Zatańczymy? - zapytała z uśmiechem patrząc mu w oczy.
- Dobrze, zatańczmy.
Poszli na parkiet. Wziął ją w ramiona i zaczęli się kołysać w rytm wolnej muzyki płynącej
znikąd. Rozkoszował się zapachem jej włosów, jej ciała i perfum. Rozkoszował się jej bliskością.
Czuł na sobie jak dotyka go swoimi pełnymi piersiami. Swoje dłonie miał na jej biodrach. Tam
poniżej był ten cudowny tyłeczek. Miał wielką ochotę ją tam popieścić. Joanna w miarę upływu
czasu coraz bardziej się do niego tuliła. Widocznie wypita mikstura zaczęła działać. Była coraz
bardziej gorąca. Przylgnęła mocno do niego całym ciałem. Czuł ją wszystkimi zmysłami. Spojrzała
na niego rozmarzonym wzrokiem. Złożył na jej ustach długi, namiętny pocałunek. I zsunął jednak
dłonie na jej pośladki. Chwycił je i zaczął pieścić. Joanna z rozkoszą oddawała się tym zabiegom.
Wówczas widocznie obserwujący ich cały czas Murzyni uznali, że nadeszła odpowiednia pora.
Jeden z nich podszedł do nich.
- Czy mógłby pan podejść do baru? - zapytał Marka.
- Kochanie, on prosi cię abyś podszedł do baru - przetłumaczyła Joanna.
- Dobrze, już idę - zgrabnie to obmyślili - pomyślał - zatańcz z nim przez chwilkę, zaraz wrócę -
zwrócił się do Joanny.
Wepchnął ją zdziwioną w objęcia Murzyna. Ten od razu wziął ją w ramiona i porwał do tańca.
Joanna była tak zaskoczona, że nie zdążyła zaprotestować. Teraz była w stalowych objęciach
człowieka, który dobierał się do niej wczorajszego wieczoru. Odbierała to jednak zupełnie inaczej
niż wczoraj. Teraz jest bezpieczna. Zaraz wróci Marek i pójdą na górę do pokoju. To, że obejmuje
ją ten Murzyn dodawało pikanterii całej sprawie. Podniecającej pikanterii. Tak, była podniecona.
Bardzo. Nie wiedziała jednak, że w jej krwi krąży teraz środek odurzający zmieszany z
afrodyzjakiem. Nie wiedziała, że oto rozpoczęła się dla niej noc, która ją odmieni raz na zawsze.
Murzyn tymczasem nie zamierzał tracić czasu. Objął Joannę mocnym uściskiem, chciał poczuć jej
ciało całym sobą. Rozkoszował się tym, że ociera się o jej nogi, przyciska swój brzuch do jej
brzuszka, czuje na swoim torsie jej dwie, jędrne, rozpłaszczone brzoskwinki. Czuł również jej
oddech na swojej twarzy. Chłonął zapach jej włosów, perfum, ciała. Po chwili ręce, które miał na jej
plecach zsunął na pośladki.
Towarzyszące im tańczące pary zaczęły ich obserwować z coraz większym zainteresowaniem.
Już fakt, że biała kobieta tańczy w dość namiętny sposób z Murzynem było niezwykłe, a teraz te
pieszczoty, na które mu pozwala. On tymczasem pieścił już na dobre jej pośladki. Chwycił je w
pełne dłonie i delikatnie ugniatał.
- Hej, co ty robisz - szepnęła bardziej zdziwiona niż oburzona.
- Smakuję twój tyłeczek. Masz cudowny tyłeczek.
- Dziękuję, ale zostaw w spokoju mój tyłek.
- Chcę cię podniecić. Nie podnieca cię to?
- Owszem, trochę, ale ludzie patrzą. Przestań.
- Dajmy im popatrzeć - zsunął jedną dłoń na jej udo. Czuł delikatny materiał rajstop pod palcami,
robiło mu się gorąco. Czuł przyjemne ciepło w kroczu.
- Hej! Przestań, słyszysz? - Joanna była coraz bardziej zdenerwowana. Nie robiła jednak nic poza
słownym strofowaniem go. Po części dlatego, że nie miała siły, a po części , bo sprawiało jej to
coraz większą przyjemność.
- Niech sobie pomaca. Zaraz przyjdzie Marek i pójdziemy na górę - myślała. Była coraz bardziej
gotowa na seks. Nic bardziej nie pragnęła tej nocy niż powtórzyć ten cudowny seks, którego
doświadczyła ze swoim szefem zeszłej nocy.
Murzyn tymczasem wsunął dłoń pod jej przykrótką spódniczkę. I stwierdził z zaskoczenie, ale i z
zadowoleniem, że nie miała na sobie rajstop, tylko pończochy. Przekonał się o tym, gdy dotarł do
jej nagiego fragmentu uda. Co to była za rozkosz dotykać jej nagiej skórki na udzie.
- A więc wyżej są już majtki - pomyślał już nieźle podniecony.
Podsunął dłoń jeszcze wyżej. Podciągnął przy tym do góry rąbek jej spódniczki i dzięki temu
oczom ich towarzyszy na parkiecie ukazały się elastyczne zakończenia pończoch Joanny i jej
delikatna, jasna skóra na nagich udach. Jakże to podnieciło męską część tańczącego tłumu. Tym
bardziej, że spódniczka wędrowała wyżej i wyżej. Murzyn odsłonił dosłownie całą jej pupcię,
pokazując wszystkim dookoła kontrastujące z resztą stroju, białe koronkowe majtki. Teraz położył
swoje łapsko na jej pośladku. I znowu zaczął ją pieścić. Jednocześnie odszukał ustami jej ust i
złożył na nich gorący pocałunek. Całował ją długo i namiętnie, przyciskając jednocześnie do siebie
jej gorące ciało. Joanna, coraz bardziej rozpalona, nie protestowała. Podniecała ją jego siła, jego
męskość. Murzyn na chwilkę wsunął dłoń pod jej majtki i chwycił jej nagi pośladek. Po sali rozległ
się cichy szmer. Kto wie jak by się to dalej potoczyło, ale podszedł do nich jego towarzysz.
Stanął za Joanną. Ten pierwszy wysunął dłoń z majtek kobiety i powrócił do normalnego tańca.
W miarę normalnego. Bo teraz tańczyli z nią we dwójkę. Oboje mocno się przytulili. Jeden z
przodu, drugi z tyłu. Joanna nie protestowała. Była teraz w dwóch stalowych kleszczach. Odurzona,
powoli zapominała o Marku. Cóż tam Marek wobec tych ogierów jakich tu miała. A że byli
podnieceni, to nie miała wątpliwości. Czuła wypukłości w ich spodniach na brzuchu i na tyłku. Ten
z przodu miał dłonie na jej biodrach. Ten z tyłu, na jej ramionach. Powoli jednak rozluźnili uścisk.
Dzięki temu ten z tyłu mógł wsunąć dłonie między kobietę a swojego kumpla. I zrobił to chwytając
w dłoni pełne piersi kobiety. Prawie, że nie mieściły mu się w dłoniach. Były cudownie delikatne i
jędrne. I do tego te sterczące już twarde sutki.
- Nie, proszę, nie - Joanna w końcu się odezwała. Powoli docierała do niej świadomość tego co
się dzieje. Wstydziła się, że ją tak obmacują na oczach tych wszystkich ludzi. W dodatku poczuła
jak jej spódniczka znowu pnie się w górę. Podnieśli ją całkowicie do góry i oboje przywarli mocno
swoimi biodrami do jej bioder odzianych w cudowne białe majteczki. Ocierali się o nią. Teraz czuła
że ich penisy są jeszcze bardziej wyprężone.
- Gdyby tak mnie zerżnęli, obydwaj, tutaj na parkiecie - pomyślała ku swojemu zdziwieniu
bardziej podniecona niż przestraszona. Nie wiedziała, że ta noc spełni jej najdziksze, głęboko
skrywane fantazje. Zapomniała już o Marku, nie mówiąc już o mężu, pozostawionym daleko w
Polsce.
Marek natomiast siedział przy barze za kwietnikiem, tak aby Joanna go nie dostrzegła i
obserwował cale zajście. To było niesamowite. Widok tej cudownej kobiety w objęciach dwóch
Murzynów. I te wyuzdane pieszczony. Jej majtki na wierzchu, łapanie za jej piersi. Jak daleko się
jeszcze posuną? Wtem podszedł do niego trzeci z Murzynów, siedzący do tej pory gdzieś w
półmroku przy stoliku.
- Cudowny widok, prawda? - zagadnął go po angielsku - co za suka. A to dopiero początek.
Zaraz ją weźmiemy na górę. Tam dopiero będzie jazda. Widziałeś kiedyś, jak trzech facetów rżnie
kobietę? Bo teraz będziesz miał okazję. Daj mi klucz do pokoju - wyciągnął rękę do Marka.
Marek nie bardzo wiedział o co mu chodzi. Domyślił się jednak, że o klucz i podał mu go.
Tamten klepnął go przyjacielskim gestem w ramię i poszedł w stroną towarzyszy na parkiecie.
Wzięli Joannę i poprowadzili ją w kierunku windy. Po chwili weszli do środka. Drzwi zasunęły się
z cichutkim sykiem.
Murzyni stanęli w windzie w kółeczku biorąc Joannę w środek. Teraz już bez skrępowania
dobierali się do jej ciała. Pieszczone były jej obie piersi, całowali ją w usta, spódniczka znowu
powędrowała do góry i obmacywali jej pośladki, uda, podbrzusze, wzgórek łonowy. Zupełnie nie
przejmowali się młodym chłopcem, który obsługiwał windę. Patrzył na to osłupiały. W końcu nie
wytrzymał i zaczął się dotykać w kroczu. Zanim dojechali na górę, mężczyźni wysunęli jeszcze
bluzkę Joannie za spódniczki i podciągnęli ją do góry. Pieścili obnażone piersi, ubrane w
koronkowy prześwitujący stanik. W końcu winda dojechała na 12 piętro. Wysiedli i poprowadzili
Joannę do pokoju. Czekał tam czwarty Murzyn. Rosły i potężnie umięśniony. To był ich ochroniarz,
którego wtajemniczyli w sprawę. Za pilnowanie miał obiecaną gorącą nagrodę. Gorącą nagrodę.
Drzwi się za nimi zamknęły.
Mężczyźni nie tracąc czasu zerwali z Joanny bluzkę. Po chwili w strzępy poszła jej spódniczka.
Przez chwilę pieścili ją w bieliźnie, delektując się tym co ma za chwilę nastąpić. Rzucili ją na łóżko.
Upadła na wznak. Nie miała siły nic zrobić. Narkotyk działał. Afrodyzjak również. Po prostu leżała
z rozłożonymi nogami i czekała na pierwsze rżnięcie. Była mocno rozpalona i chciała tego. Jeden z
nich uklęknął obok niej na łóżku. rozwarł jej uda jeszcze bardziej i dobrał się do jej okrytego białą
koronką wzgórka łonowego. Pieścił go przez chwilę po czym odsunął na bok wąski pasek materiału.
Ich oczom ukazała się jej różowa, wilgotna od soków cipka. Dwaj pozostali nie tracili czasu.
Rozebrali się do naga i z maksymalnie sterczącymi w erekcji penisami podeszli po obu stronach do
łóżka. Jeden z nich zerwał Joannie stanik. Widok jej cudownych, teraz zupełnie nagich piersi
podniecił ich jeszcze bardziej.
Przysiedli po jej bokach i zaczęli się obierać do jej piersi. Pieścili je, ugniatali, ssali. Raz po raz
przerywając namiętnym pocałunkiem w usta. Penetrowali wówczas językiem ich wnętrze. Trzeci
pieścił palcami delikatne fałdy jej muszelki. Delikatnie wsunął w nią jeden palec. Potem dwa, trzy...
Zaczął ją tak pieścić. Joanna zaczęła się wić na pościeli, pieszczona jednoczenie przez nich trzech.
W końcu ten przy cipce nie wytrzyma. Zerwał jej majtki zupełnie, szybko zsunął spodnie i usadowił
się nad rozłożoną pod nią kobietą. Musnął jej szparkę swoim gorącym, sterczącym penisem. Joanna
poczuła go i przez moment otrzeźwiała, zdając sobie sprawę z sytuacji.
- Nie, proszę nie - szepnęła wystraszona, gdy zobaczyła przy swojej cipce ogromnego, czarnego,
śliskiego, wyprężonego kutasa.
- Zaraz cię zerżniemy, uspokój się będzie cudownie.
- Nie, puśćcie nie - na moment strach wziął górę przed pożądaniem.
Ten między jej nogami nie czekał już dłużej. Czując na główce swojego penisa jej gorące fałdy,
przesunął biodra do przodu. Powoli, powolutku, wchodził w głąb. Bał się zrobić jej krzywdę, albo
raczej rozkoszował się jej gorącym wnętrzem. Joannę, czującą wchodzącego w nią twardego,
gorącego penisa zalała fala gorącej rozkoszy. Przyćmiła jej lęki i obawy. Była tylko olbrzymia
rozkosz. Jej i tak twarde sutki wyprężyły się jeszcze mocniej. Czuła jak jego gruby kutas rozciąga
jej szparkę, Była mocno wilgotna, naoliwiona i dobrze przygotowana do takiej penetracji. Zalana
falą rozkoszy, chłonęła jego penisa, wygięła się w luk. Dzięki temu, tamten mógł wejść w nią
głębiej, do samego końca, a pozostali mogli pieścić je wypięte piersi.
Murzyn pomiędzy jej nogami zaczął ja teraz posuwać. Z początku powoli, delikatnie, w miarę
nadciągającej rozkoszy szybciej i dynamicznie, by w końcu rżnąć ją z całych sił. Ciało Joanny
podskakiwało na łóżku. Była jednak przytrzymywana przez dwóch pozostałych facetów. Murzyn
czując nadciągający orgazm jeszcze bardziej zintensyfikował swoje ruchy. Jeszcze raz, dwa, trzy i...
wystrzelił. Wystrzelił gorącą spermą w jej wnętrze. Wypełnił ją lepką, gorącą mazią. I rżnął ją dalej.
Szybko i mocno. Joanna czując w sobie jego gorącą spermę szczytowała po chwili. Wygięła się,
wstrzymała oddech, jej cipka drgała w rytmicznych konwulsjach orgazmu. Obejmowała ciasno jego
członka. Murzyn wyjął kutasa z jej cipki i rozsmarował resztki spermy na jej podbrzuszu.
Teraz dwaj pozostali wkroczyli do akcji. Jeden położył się na wznak. Pozostali pomogli Joannie
usiąść na nim okrakiem. Prawie od razu nadziała się na jego penisa. Jęknęła rozkosznie. Ten z pod
spodu chwycił jej piesi i zaczął pieścić. Po chwili przyciągnął Joannę do siebie. Pochyliła się
wypinając rozkosznie tyłeczek. Zaraz tam usadowił się trzeci Murzyn. Nie wszedł jednak w jej
pupcię, jak się tego spodziewała. Wsunął swoją dzidę również w jej cipkę rozciągając ją do granic
możliwości. Czuła ich obu w swojej cipce. Co to była za rozkosz. Zaczęli ją posuwać. Zgrali się
szybko i posuwali ją wytrenowanym ruchem. Jednocześnie oboje przywarli do niej, pieścili jej
piersi, ten z pod spodu całował jej usta.
Joanna mdlała z rozkoszy. Upadłaby, gdyby jej nie przytrzymywali. Każdemu ich ruchowi
towarzyszył jęk kobiety. Posuwali ją coraz szybciej, coraz gwałtowniej. Coraz bliżej i bliżej
orgazmu. Trzymali to fantastyczne ciało w stalowych kleszczach swoich ciał. Jeszcze dwa ruchy i...
jeden z nich wytrysnął. Wpompował w jej cipkę kolejną dawkę gorącej spermy. Jego penis jeszcze
drgał w ostatnich konwulsjach wytrysku, kiedy eksplodował drugi mężczyzna dokładając jeszcze
jedną dawkę nasienia do wnętrza Joanny. Czuła tę gotującą się rozkosz w swoich trzewiach, łapała
łapczywie powietrze, jak ryba wyrzucona na brzeg. I poddawała się ich niestrudzonemu
rytmicznemu ruchowi bioder. Powoli, powoli jednak ich podniecenie słabło, gasło, aż padli wszyscy
wyczerpani na łóżko.
Nie zdążyli jeszcze ochłonąć, kiedy goryl podszedł do nich i wziął Joannę jak piórko. Podniósł ją
i po czym rzucił z powrotem na łóżko. Upadła na brzuch. Tamci dwaj odsunęli się na bok. Goryl
podszedł do łóżka. Chwycił jej nogę i przyciągnął ją na skraj łóżka. Ułożył ją tak że leżała na
brzuchu tyłem do niego. Rozchylił jej nogi szeroko. Uklęknął między nimi. Chwycił w obie ręce jej
biodra i uniósł nieco w górę. Jej gorąca cipka była nieprzyzwoicie wyeksponowana. Przyciągnął ją
jeszcze do siebie. Właściwie nasunął ją na siebie i nadział ją na swojego olbrzymiego penisa. Była
śliska i pełna rozmazanej dookoła spermy więc wszedł bez problemu. Rozciągnął ją jednak mocno.
Jęknęła. To go jeszcze bardziej podnieciło. Wsunął pod nią ręce i uniósł do góry. Był silny. Bardzo
silny. Trzymał ją jak piórko. Chwycił jej piersi i zaczął pieścić. Jednocześnie zaczął posuwać.
Trzymając ją tak tyłem na rękach wsuwał ją sobie na penisa i wysuwał. Raz po raz unosił ja
wyżej. Chłonął zapach jej włosów, jej ciała. Rżnął ją szybko, mocno, brutalnie. Był bardzo
rozpalony, dlatego orgazm przyszedł szybko. Joanna po raz kolejny poczuła jak twardy, męski penis
drga w jej ciele, wtłaczając w nią gorącą spermę. Tym razem była to olbrzymia ilość gorącego
nasienia. Wyciekła z wypełnionej już pochwy kobiety i obficie zwilżyła jego podbrzusze i jądra.
Posuwał ją jeszcze przez chwilę, po czym wysunął się z niej. Jak piórko obrócił ją w powietrzu.
Położył na łóżku z twarzą tuż przy jego olbrzymim penisie. Chwycił ja z włosy i wsunął kutasa w
jej usta. Zrozumiała o co mu chodzi. Nie ważyła się protestować. Zaczęła go ssać i zlizywać z niego
spermę.
Cały czas był maksymalnie wyprężony. Ssała go przez dobre 5 minut, aż poczuł, że znowu
dochodzi. Poruszał teraz mocniej jej głową. Szybciej i szybciej. Aż wytrysnął znowu. Wystrzelił w
jej ustach. Wypełnił ją. Strużki spermy pociekły jej po brodzie. Drgającego jeszcze penisa szybko
wyjął z jej ust. Kolejny wytrysk spermy poszedł jej na twarz. I drugi, trzeci mniejszy. Zamknęła
oczy. Całą twarz miała w lepkiej gorącej mazi. Gdy skończył znowu zaczęła go ssać.
W międzyczasie pozostali Murzyni ochłonęli i gotowi byli do dalszego seksu. Znowu rżnęli ją
raz po kolei, raz razem w cipę, rżnęli ja też analnie. Teraz jednak za każdym razem spuszczali się
nie do środka tylko na nią. Na jej twarz, szyję, najwięcej na piersi i brzuch. Rozsmarowywali
spermę na jej cudownych piersiach. Joanna nad ranem była cała wysmarowana spermą, jej ciało
błyszczało się od białawej cieczy. Sama w ciągu nocy również szczytowała. Gwałtowne skurcze jej
orgazmów sprawiały, że w takich chwilach odchodziła do zmysłów. Mdlała.
Marek tę noc spędził na rozmowie z barmanem. Nie przyszedł do pokoju. Nie chciał im
przeszkadzać. Dopiero nad ranem został poproszony przez jednego z nich na górę. Gdy wszedł do
pokoju, pozostali Murzyni ubierali się. Po kilku słowach podziękowania i zapewnieniu realizacji
obiecanego kontraktu opuścili pokój pozostawiając go samego ze swoją uroczą asystentką. Marek
spojrzał na nagą kobietę leżącą w pogniecionej pościeli. Cała lśniła od spermy. Sterczące mocno
sutki i duże ciemne obwódki na piersiach dowodziły, że stan podniecenia jeszcze jej nie opuścił.
Nie mówiła nic. Patrzyła tylko na niego w milczeniu. Podszedł do łóżka, obrócił ją na wznak i
rozsunął jej nogi. Jedyne, co chciał w tej chwili zrobić, to rżnąć ją. Długo, namiętnie, gwałtownie,
ostro. Rozebrał się błyskawicznie i położył na niej. Oddali się dzikiej, wyuzdanej rozkoszy. Ostry,
zwierzęcy seks pochłonął ich bez reszty...
- Mama? Mama wróci dzisiaj wieczorem - daleko od Kolonii, w Polsce, mąż Joanny, Henryk,
poinformował swoje dzieci.