DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do ko
ń
ca staro
ż
ytno
ś
ci
│
ś
redniowiecze i odrodzenie
│
barok i o
ś
wiecenie
│
1815-1914
│
1914-1989
jak i z czego studiowa
ć
filozofi
ę
│
moje wykłady
│
Wittgenstein
│
filozofowie i socjologowie nauki
René DESCARTES (Kartezjusz)
ROZPRAWA O METODZIE
wła
ś
ciwego kierowania rozumem i poszukiwania prawdy w naukach
przeło
ż
ył Tadeusz
ś
ELE
Ń
SKI (Boy), fragmenty z ksi
ą
g I - IV
Je
ż
eli ta rozprawa wyda si
ę
zbyt dług
ą
, aby j
ą
przeczyta
ć
cał
ą
na raz, mo
ż
na j
ą
podzieli
ć
na sze
ść
cz
ęś
ci; w pierwszej znajd
ą
si
ę
rozmaite rozwa
ż
ania tycz
ą
ce nauk; w drugiej -
główne reguły metody, jakiej autor szukał; w trzeciej - niektóre zasady moralne, które
wysnuł z tej metody; w czwartej za pomoc
ą
których udowadnia istnienie Boga i duszy
ludzkiej, co stanowi podwalin
ę
metafizyki; w pi
ą
tej - porz
ą
dek zagadnie
ń
fizycznych,
które badał, a w szczególno
ś
ci wytłumaczenie czynno
ś
ci serca i niektórych innych
zagadnie
ń
nale
żą
cych do medycyny, nast
ę
pnie równie
ż
ró
ż
nic
ę
, jaka istnieje pomi
ę
dzy
nasz
ą
dusz
ą
a dusz
ą
zwierz
ę
cia; w ostatniej wreszcie - jakie rzeczy uwa
ż
a si
ę
za
potrzebne, aby posun
ąć
si
ę
w badaniach przyrody dalej ni
ż
dotychczas, oraz jakie racje
skłoniły go do pisania.
CZ
ĘŚĆ
PIERWSZA
CZ
ĘŚĆ
DRUGA
CZ
ĘŚĆ
TRZECIA
CZ
ĘŚĆ
CZWARTA
CZ
ĘŚĆ
PI
Ą
TA
CZ
ĘŚĆ
SZÓSTA
CZ
ĘŚĆ
PIERWSZA
Rozs
ą
dek jest to rzecz ze wszystkich na
ś
wiecie najlepiej rozdzielona, ka
ż
dy bowiem
s
ą
dzi,
ż
e jest w ni
ą
tak dobrze zaopatrzony, i
ż
nawet ci, których we wszystkim innym
najtrudniej jest zadowoli
ć
, nie zwykli pragn
ąć
go wi
ę
cej, ni
ź
li posiadaj
ą
. Nie jest
prawdopodobne, aby si
ę
wszyscy mylili co do tego; raczej
ś
wiadczy to, i
ż
zdolno
ść
dobrego s
ą
dzenia i rozró
ż
niania prawdy od fałszu, co nazywamy wła
ś
nie rozs
ą
dkiem lub
rozumem, jest z natury równa u wszystkich ludzi. Tak wi
ę
c rozbie
ż
no
ść
mniema
ń
nie
pochodzi st
ą
d, aby jedni byli roztropniejsi od drugich, ale jedynie st
ą
d, i
ż
prowadzimy
my
ś
li nasze rozmaitymi drogami i nie rozwa
ż
amy tych samych rzeczy. Nie dosy
ć
bowiem
mie
ć
umysł bystry, ale główna rzecz jest wła
ś
ciwie go stosowa
ć
. Najwi
ę
ksze dusze
zdolne s
ą
do najwi
ę
kszych wyst
ę
pków zarówno jak do najwi
ę
kszych cnót; a ci, którzy id
ą
jedynie bardzo wolno, je
ś
li trzymaj
ą
si
ę
wci
ąż
prostej drogi, mog
ą
posun
ąć
si
ę
o wiele
dalej ni
ż
ci, którzy biegn
ą
, lecz oddalaj
ą
si
ę
od niej.
Co do mnie, nie s
ą
dziłem nigdy, aby umysł mój był w czymkolwiek doskonalszy ni
ż
umysły ogółu ludzi: cz
ę
sto nawet pragn
ą
łem mie
ć
my
ś
l równie chybk
ą
lub wyobra
ź
ni
ę
równie jasn
ą
i dokładn
ą
albo pami
ęć
równie obszern
ą
i przytomn
ą
co niektórzy inni. A nie
znam innych przymiotów, które słu
ż
yłyby doskonało
ś
ci umysłu; co si
ę
tyczy bowiem
rozumu, czyli rozs
ą
dku, jako,
ż
e jest to jedyna rzecz, która nas czyni lud
ź
mi i ró
ż
ni od
zwierz
ą
t, przypuszczam, i
ż
znajduje si
ę
całkowity w ka
ż
dym, i id
ę
w tym za
powszechnym mniemaniem filozofów, którzy powiadaj
ą
,
ż
e ró
ż
nice stopnia mi
ę
dzy
jednostkami tego
ż
samego gatunku tycz
ą
jedynie ich cech przypadkowych, nigdy za
ś
ich
formy, czyli istoty.
Ale nie waham si
ę
powiedzie
ć
, jako moim zdaniem, miałem w tym wiele szcz
ęś
cia, i
ż
trafiłem ju
ż
od młodo
ś
ci na pewne drogi prowadz
ą
ce mnie do rozwa
ż
a
ń
i zasad, z
Strona 1 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
których utworzyłem metod
ę
. Zdaje mi si
ę
, i
ż
przez t
ę
metod
ę
posiadłem sposób
stopniowego pomna
ż
ania mojej wiedzy i wzniesienia jej pomału do najwy
ż
szego punktu,
do którego mierno
ść
mego umysłu i krótkie trwanie
ż
ycia pozwol
ą
jej dosi
ę
gn
ąć
. (...)
Karmiono mnie nauk
ą
od samego dzieci
ń
stwa; poniewa
ż
za
ś
zapewniano mnie,
ż
e za jej
pomoc
ą
mo
ż
na naby
ć
jasn
ą
i pewn
ą
wiedz
ę
o wszystkim, co jest po
ż
yteczne dla
ż
ycia,
ż
ywiłem niezmierne pragnienie przyswojenia jej sobie. Ale zaledwie uko
ń
czyłem cały ten
okres studiów, po upływie którego jest si
ę
zazwyczaj przyj
ę
tym w poczet uczonych,
zmieniłem zupełnie mniemanie. Czułem si
ę
bowiem udr
ę
czony tyloma w
ą
tpliwo
ś
ciami i
bł
ę
dami, i
ż
zdawało mi si
ę
,
ż
e usiłuj
ą
c si
ę
kształci
ć
, nie osi
ą
gn
ą
łem
ż
adnej innej korzy
ś
ci
jak t
ę
, i
ż
coraz bardziej odsłaniałem sobie moj
ą
niewiedz
ę
. A przecie
ż
byłem w jednej z
najsławniejszych szkół w Europie, gdzie, jak s
ą
dziłem, powinni znale
źć
si
ę
uczeni ludzie,
je
ś
li tacy w ogóle istniej
ą
w jakim miejscu na ziemi. Nauczyłem si
ę
wszystkiego, czego
inni si
ę
tam uczyli; a nawet, nie zadowalaj
ą
c si
ę
naukami, jakie nam podawano,
przebiegłem wszystkie ksi
ę
gi, które mi wpadły w r
ę
ce, a traktowały o przedmiotach
uznanych za najbardziej osobliwe i rzadkie. Znałem przy tym s
ą
d, jaki inni mieli o mnie;
nie widziałem, aby mnie uwa
ż
ano za ni
ż
szego od współuczniów, mimo i
ż
było ju
ż
mi
ę
dzy
nimi kilku, których przeznaczano, aby zaj
ę
li miejsce naszych mistrzów. Wreszcie, wiek
nasz zdawał mi si
ę
tak kwitn
ą
cy i bogaty w bystre umysły jak
ż
aden z poprzedzaj
ą
cych.
Dawało mi to swobod
ę
s
ą
dzenia wedle siebie o wszystkich innych i zrodziło
prze
ś
wiadczenie, i
ż
nie ma na
ś
wiecie nauki, która by była taka, jak mi si
ę
wprzódy
kazano spodziewa
ć
.
(...)
Nie powiem nic wi
ę
cej o filozofii jak tylko to, i
ż
widz
ą
c,
ż
e uprawiały j
ą
najwyborniejsze
umysły, jakie tylko
ż
yły w ci
ą
gu wielu wieków, i
ż
e mimo to nie znajduje si
ę
w niej jeszcze
ż
adnej rzeczy, o któr
ą
by si
ę
nie spierano, która by wi
ę
c tym samym nie była w
ą
tpliwa,
nie byłem na tyle zarozumiały, aby spodziewa
ć
si
ę
lepiej w tym utrafi
ć
ani
ż
eli inni.
Rozwa
ż
ywszy przy tym, ile bywa rozmaitych pogl
ą
dów tycz
ą
cych tego samego
przedmiotu podtrzymywanych przez ludzi uczonych, podczas gdy nie wi
ę
cej przecie
ż
ni
ż
jeden no
ż
e by
ć
prawdziwy, os
ą
dziłem niemal jako fałszywe wszystko, co było tylko
prawdopodobne.
Co do innych za
ś
nauk, wskutek tego,
ż
e w znacznej mierze czerpi
ą
zasady swoje w
filozofii, s
ą
dziłem,
ż
e nie mo
ż
na było zbudowa
ć
nic trwałego ta podstawach tak
niepewnych. (...)
Dlatego te
ż
, skoro tylko wiek pozwolił mi wydoby
ć
si
ę
z zale
ż
no
ś
ci od mych nauczycieli,
porzuciłem zupełnie zgł
ę
bianie nauk. I postanowiwszy nie szuka
ć
ju
ż
innej wiedzy prócz
tej, jak
ą
mógłbym znale
źć
w samym sobie lub te
ż
w wielkiej ksi
ę
dze
ś
wiata, obróciłem
reszt
ę
młodo
ś
ci na podró
ż
e, ogl
ą
danie dworów i wojsk, za
ż
ywanie towarzystwa ludzi
rozmaitych usposobie
ń
stanów, gromadzenie rozmaitych do
ś
wiadcze
ń
, próbowanie
samego siebie w przygodach, jakie mi los nadarzy, a wsz
ę
dzie na zastanawianie si
ę
nad
nastr
ę
czaj
ą
cymi si
ę
rzeczami w taki sposób, i
ż
bym mógł wyci
ą
gn
ąć
z nich jak
ąś
korzy
ść
.
Zdawało mi si
ę
bowiem, i
ż
mog
ę
znale
źć
o wiele wi
ę
cej prawdy w rozumowaniach, jakie
ka
ż
dy przeprowadza w odniesieniu do spraw, które mu s
ą
bliskie i których obrót musi go
ukara
ć
niebawem, je
ś
li je
ź
le os
ą
dził, ani
ż
eli w tych, które przeprowadza w swojej
pracowni uczony w spekulacjach nie daj
ą
cych
ż
adnego skutku i pozostaj
ą
cych bez
innych nast
ę
pstw jak to tylko, i
ż
wydob
ę
dzie on z nich mo
ż
e tym wi
ę
cej chluby, im dalsze
b
ę
d
ą
od pospolitszego rozs
ą
dku, a to z tej przyczyny, i
ż
musiał zu
ż
y
ć
wi
ę
cej dowcipu i
sztuki, aby im nada
ć
prawdopodobie
ń
stwo. Ja za
ś
pragn
ą
łem zawsze bardzo gor
ą
co
nauczy
ć
si
ę
rozró
ż
nia
ć
prawd
ę
od fałszu, aby jasno rozeznawa
ć
si
ę
w moich czynach i
pewnie kroczy
ć
przez
ż
ycie.
Strona 2 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
Prawda, i
ż
podczas gdy tak przygl
ą
dałem si
ę
obyczajom innych ludzi, nie znajdowałem
nic, na czym mógłbym si
ę
oprze
ć
, i zauwa
ż
yłem w nich niemal tyle rozbie
ż
no
ś
ci, co
wprzódy w mniemaniach filozofów. Tak te
ż
najwi
ę
ksz
ą
korzy
ś
ci
ą
, jaka st
ą
d dla mnie
wynikła, było to, i
ż
widz
ą
c wiele rzeczy, które jakkolwiek zdaj
ą
si
ę
nam bardzo
ś
mieszne i
niedorzeczne, za
ż
ywaj
ą
mimo to powszechnego wzi
ę
cia i uwa
ż
ania u innych wielkich
narodów, uczyłem si
ę
, aby nie wierzy
ć
nazbyt pewnie w nic, o czym przekonywał mnie
jedynie przykład i obyczaj. W ten sposób oswobadzałem si
ę
pomału z wielu bł
ę
dów,
które mog
ą
zaciemnia
ć
nasze
ś
wiatło przyrodzone i osłabia
ć
nasz
ą
zdolno
ść
pojmowania. Lecz obróciwszy kilka lat na studiowanie w ten sposób w ksi
ę
dze
ś
wiata i
zdobywanie niejakiego do
ś
wiadczenia, postanowiłem pewnego dnia zagł
ę
bi
ć
si
ę
równie
ż
w samego siebie i u
ż
y
ć
wszelkich sił mojego umysłu dla wyszukania dróg, jakimi i
ść
mi
nale
ż
ało. Powiodło mi si
ę
to, jak s
ą
dz
ę
, o wiele lepiej, ni
ż
gdybym si
ę
nie był nigdy
oddalił ani od mego kraju, ani od moich ksi
ąż
ek.
CZ
ĘŚĆ
DRUGA
Byłem wówczas w Niemczech, dok
ą
d powołały mnie okoliczno
ś
ci stworzone przez wojny,
które trwaj
ą
tam jeszcze. Kiedy wracałem do armii z koronacji cesarza, pocz
ą
tek zimy
zatrzymał mnie na kwaterze, gdzie nie znajduj
ą
c
ż
adnego towarzystwa, które by
rozpraszało moje my
ś
li, i nie maj
ą
c zreszt
ą
na szcz
ęś
cie trosk ani nami
ę
tno
ś
ci, które by
m
ą
ciły mój spokój, siedziałem przez cały dzie
ń
zamkni
ę
ty sam w ciepłej izbie, maj
ą
c
pełn
ą
swobod
ę
zajmowania si
ę
swoimi my
ś
lami. (...)
(...) nabrałem przekonania, i
ż
(...) co do wszystkich mniema
ń
, jakie we mnie dot
ą
d
wpojono, nie mog
ę
uczyni
ć
nic lepszego, jak zabra
ć
si
ę
do usuni
ę
cia ich z siebie na
dobre, aby pó
ź
niej postawi
ć
w to miejsce albo inne, lepsze, albo nawet te same, skoro je
dostosuj
ę
do miary rozumu. I uwierzyłem mocno,
ż
e za pomoc
ą
tego sposobu uda mi si
ę
poprowadzi
ć
moje
ż
ycie o wiele lepiej, ni
ż
gdybym je budował jedynie na starych
fundamentach i opierał si
ę
jedynie na zasadach, które dałem w siebie wmówi
ć
w
młodo
ś
ci, nie zbadawszy nigdy, czy s
ą
prawdziwe. (...)
(...) jako
ż
e w szkole jeszcze dowiedziałem si
ę
,
ż
e nie mo
ż
na wymy
ś
li
ć
nic tak
dziwacznego i mało godnego wiary, czego by kiedy
ś
nie powiedział który
ś
filozof, a
pó
ź
niej w podró
ż
ach moich poznałem,
ż
e ludzie, którzy maj
ą
poj
ę
cia bardzo odmienne
od naszych, niekoniecznie s
ą
przez to dzikimi czy barbarzy
ń
cami, ale
ż
e wielu z nich
u
ż
ywa rozumu w tym samym albo wi
ę
kszym ni
ż
my stopniu; dalej za
ś
, poniewa
ż
rozwa
ż
yłem, jak bardzo ten sam człowiek, o tym samym umy
ś
le, chowany od
dzieci
ń
stwa mi
ę
dzy Francuzami lub Niemcami staje si
ę
ró
ż
nym od tego, czym byłby,
gdyby zawsze
ż
ył po
ś
ród Chi
ń
czyków albo Kanibalów, i jak ta sama rzecz, ze sposobem
ubierania si
ę
wł
ą
cznie, która podobała si
ę
nam przed dziesi
ę
ciu laty i b
ę
dzie si
ę
nam
mo
ż
e znowu
ż
podobała, nim dziesi
ęć
lat upłynie, wydaje si
ę
nam teraz dziwaczna i
ś
mieszna, co wskazuje, i
ż
przekonania nasze kształtuj
ą
raczej zwyczaj i przykład ni
ż
jakiekolwiek pewne poznanie; i jako
ż
e rozwa
ż
yłem, i
ż
mnogo
ść
głosów nie jest wszelako
dowodem, który by co
ś
był wart w odniesieniu do prawd trudniejszych nieco do wykrycia,
bardziej jest bowiem prawdopodobne, aby jeden człowiek trafił na nie ni
ż
ogół - dlatego
to nie mogłem wybra
ć
nikogo, którego mniemania zdałyby mi si
ę
godne, aby je przeło
ż
y
ć
nad inne, i uczułem si
ę
niejako zmuszony podj
ąć
samemu kierowanie sob
ą
.
Ale jak człowiek, który kroczy sam i w
ś
ród ciemno
ś
ci, postanowiłem i
ść
tak wolno i
stosowa
ć
w ka
ż
dej rzeczy tyle ostro
ż
no
ś
ci,
ż
e gdybym nawet miał si
ę
posuwa
ć
bardzo
niewiele, uchroniłbym si
ę
przynajmniej od upadku. Na pocz
ą
tek nie chciałem nawet
odrzuca
ć
w cało
ś
ci
ż
adnego z mniema
ń
, które mogły niegdy
ś
przenikn
ąć
do mojego
prze
ś
wiadczenia, nie b
ę
d
ą
c tam wprowadzone przez rozum, zanim nie po
ś
wi
ę
c
ę
wprzódy do
ść
czasu na zrobienie dokładnego planu dzieła, jakie podejmowałem, i na
Strona 3 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
szukanie prawdziwej metody, która by mnie doprowadziła do poznania wszystkich rzeczy
dost
ę
pnych dla mego umysłu.
B
ę
d
ą
c młodszym, mozoliłem si
ę
nieco w
ś
ród innych działów filozofii nad logik
ą
w
ś
ród
nauk za
ś
matematycznych - nad geometri
ą
i algebr
ą
, trzema sztukami czy te
ż
naukami,
które, jak si
ę
zdawało, mogły posun
ąć
naprzód moje zamiary. (...) poj
ą
łem konieczno
ść
szukania jakiej
ś
innej metody, która zawieraj
ą
c korzy
ś
ci tych trzech, byłaby wolna od ich
bł
ę
dów. Jak mnogo
ść
praw dostarcza cz
ę
sto usprawiedliwienia wyst
ę
pkom, tak i
ż
w
pa
ń
stwie o wiele wi
ę
kszy jest ład wówczas, gdy przy niewielkiej ilo
ś
ci praw s
ą
one
bardzo
ś
ci
ś
le przestrzegane, podobnie, zamiast wielkiej liczby prawideł, z których składa
si
ę
logika, s
ą
dziłem, i
ż
wystarcz
ą
mi nast
ę
puj
ą
ce cztery, bylebym postanowił raz na
zawsze i niezłomnie nie zaniedba
ć
ani razu ich przestrzegania.
Pierwszym było nie przyjmowa
ć
nigdy
ż
adnej rzeczy za prawdziw
ą
, zanim jej nie poznam
z cał
ą
oczywisto
ś
ci
ą
jako takiej: to znaczy unika
ć
starannie po
ś
piechu i uprzedze
ń
i nie
obejmowa
ć
swoim s
ą
dem niczego poza tym, co si
ę
przedstawi memu umysłowi tak jasno
i wyra
ź
nie, i
ż
nie miałbym
ż
adnego powodu podania tego w w
ą
tpliwo
ść
.
Drugim - podzieli
ć
ka
ż
de z rozpatrywanych zagadnie
ń
na tyle cz
ą
stek, na ile si
ę
da i ile
b
ę
dzie tego wymaga
ć
lepsze rozwi
ą
zanie.
Trzecim - prowadzi
ć
my
ś
li po porz
ą
dku, zaczynaj
ą
c od przedmiotów najprostszych i
najłatwiejszych do poznania, aby nast
ę
pnie wznosi
ć
si
ę
pomału jak gdyby po stopniach,
a
ż
do poznania bardziej zło
ż
onych; nale
ż
y si
ę
przy tym domniemywa
ć
prawidłowych
zwi
ą
zków nawet mi
ę
dzy tymi, które nie tworz
ą
naturalnego szeregu.
Ostatnim - czyni
ć
wsz
ę
dzie wyszczególnienia tak dokładne i przegl
ą
dy tak ogólne, abym
był pewny, i
ż
nic nie opu
ś
ciłem.
Owe długie ła
ń
cuchy racji prostych i łatwych, którymi geometrzy zwykli si
ę
posługiwa
ć
,
aby doj
ść
do najtrudniejszych dowodów, nasun
ę
ły mi przypuszczenie, i
ż
wszystkie
rzeczy podpadaj
ą
ce pod poznanie ludzkie w taki sam sposób wzajemnie z siebie
wynikaj
ą
i
ż
e nie istniej
ą
z pewno
ś
ci
ą
tak odległe, do których nie mieliby
ś
my dotrze
ć
, ani
tak ukryte, których nie mieliby
ś
my odkry
ć
, byleby
ś
my tylko powstrzymali si
ę
od przyj
ę
cia
za prawdziw
ą
wszelkiej rzeczy, która ni
ą
nie jest, i zachowali zawsze porz
ą
dek, jaki jest
potrzebny, aby je wyprowadzi
ć
jedne z drugich. (...) Zwa
ż
ywszy za
ś
,
ż
e spo
ś
ród
wszystkich, którzy dotychczas poszukiwali prawdy w naukach, jedynie matematycy umieli
odkry
ć
jakie
ś
dowody, to znaczy jakowe
ś
racje pewne i oczywiste, nie w
ą
tpiłem, i
ż
nale
ż
y
zacz
ąć
od tych, które oni rozpatrywali, jakkolwiek nie spodziewałem si
ę
st
ą
d innego
po
ż
ytku jak ten tylko, i
ż
przyzwyczaja
ć
one b
ę
d
ą
mój umysł do karmienia si
ę
prawd
ą
i
niezadowalania si
ę
fałszywymi racjami. (...) Nast
ę
pnie, wzi
ą
wszy pod uwag
ę
, i
ż
aby
pozna
ć
[matematyczne] proporcje, b
ę
d
ę
niekiedy musiał rozwa
ż
a
ć
ka
ż
d
ą
oddzielnie, a
niekiedy tylko zapami
ę
ta
ć
lub obejmowa
ć
kilka razem, pomy
ś
lałem, i
ż
aby je lepiej
rozwa
ż
a
ć
pojedynczo, powinienem przedstawi
ć
je w liniach, jako i
ż
nie znajdowałem nic
prostszego ani te
ż
nic, co bym mógł ja
ś
niej ukaza
ć
wyobra
ź
ni i zmysłom; aby je
natomiast zapami
ę
ta
ć
lub obj
ąć
po kilka razem, trzeba mi b
ę
dzie wyrazi
ć
je sobie za
pomoc
ą
jakich
ś
znaków, mo
ż
liwie najprostszych; w ten sposób zapo
ż
ycz
ę
wszystko, co
jest najlepsze, z analizy geometrycznej i z algebry i poprawi
ę
wszystkie braki jednej za
pomoc
ą
drugiej.
Jako
ż
w istocie
ś
miem powiedzie
ć
, i
ż
ś
cisłe przestrzeganie tych niewielu prawideł, jakie
obrałem, dało mi tak
ą
łatwo
ść
w rozpl
ą
tywaniu wszystkich kwestii, które te dwie nauki
zawieraj
ą
, i
ż
w ci
ą
gu dwóch czy trzech miesi
ę
cy, jakie obróciłem na ich rozpatrywanie,
zaczynaj
ą
c od najprostszych i najogólniejszych i w ka
ż
dej prawdzie odkrytej znajduj
ą
c
reguł
ę
, która mi słu
ż
yła potem do znalezienia innych, nie tylko uporałem si
ę
z wieloma
Strona 4 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
rzeczami, które zdały mi si
ę
wprzódy bardzo trudne, ale wydało mi si
ę
tak
ż
e,
ż
e pod
koniec nawet w tych, których nie znałem, mog
ę
oznaczy
ć
, jakimi
ś
rodkami i do jakiego
punktu mo
ż
liwe jest ich rozwi
ą
zanie. (...) [Kartezjusz pisze tu o odkrytej przez siebie
geometrii analitycznej.]
Ale najwi
ę
cej zadowolenia w tej metodzie dawało mi, i
ż
dzi
ę
ki niej miałem pewno
ść
,
ż
e
we wszystkim posługuj
ę
si
ę
moim rozumem, je
ś
li nie doskonale, to przynajmniej
najlepiej, jak jest w mojej mocy, nie mówi
ą
c o tym,
ż
e czułem, stosuj
ą
c j
ą
, i
ż
umysł mój
przyzwyczaja si
ę
stopniowo do ogarniania przedmiotów z coraz wi
ę
ksz
ą
jasno
ś
ci
ą
i
wyrazisto
ś
ci
ą
. Nie przywi
ą
zawszy jej do
ż
adnej poszczególnej materii, obiecywałem
sobie stosowa
ć
j
ą
do innych nauk z równym po
ż
ytkiem, jak to czyniłem w odniesieniu do
algebry.
Nie i
ż
bym, dlatego wa
ż
ył si
ę
od razu rozpatrywa
ć
wszystkie gał
ę
zie wiedzy, jakie by si
ę
nastr
ę
czyły; to wła
ś
nie bowiem byłoby przeciwne porz
ą
dkowi, jaki metoda ta przepisuje.
Wzi
ą
wszy pod rozwag
ę
, i
ż
zasady tych nauk winny by
ć
wszystkie zaczerpni
ę
te z filozofii,
w której wła
ś
nie nie znajdowałem jeszcze pewnych zasad, pomy
ś
lałem, i
ż
trzeba mi
przede wszystkim stara
ć
si
ę
ustali
ć
w niej takowe i
ż
e - wobec tego, i
ż
jest to rzecz
najwa
ż
niejsza w
ś
wiecie i w której najbardziej nale
ż
ało si
ę
obawia
ć
po
ś
piechu i
uprzedze
ń
- powinienem zabra
ć
si
ę
do uko
ń
czenia dzieła tego dopiero wtedy, gdy
osi
ą
gn
ę
wiek o wiele dojrzalszy ni
ż
dwadzie
ś
cia trzy lata, które wówczas liczyłem i gdy
zu
ż
yj
ę
wiele czasu na przygotowanie si
ę
do tych zada
ń
, tak wykorzeniaj
ą
c z umysłu
wszystkie bł
ę
dne mniemania, jakie przyj
ą
łem we
ń
przed tym czasem, jak te
ż
gromadz
ą
c
rozmaite do
ś
wiadczenia jako materi
ę
dla moich rozumowa
ń
i
ć
wicz
ą
c si
ę
ci
ą
gle w
metodzie, jak
ą
obrałem dla umacniania si
ę
w niej coraz wi
ę
cej.
CZ
ĘŚĆ
TRZECIA
Zanim si
ę
zacznie przebudowywa
ć
dom, w którym si
ę
mieszka, nic do
ść
jest zburzy
ć
go
jeno i gromadzi
ć
zapas materiałów oraz zgodzi
ć
architektów lub te
ż
ć
wiczy
ć
si
ę
samemu
w architekturze, a poza tym nakre
ś
li
ć
starannie plan; trzeba tak
ż
e wystara
ć
si
ę
o jaki
ś
dom, gdzie by mo
ż
na zamieszka
ć
wygodnie, na czas kiedy si
ę
b
ę
dzie pracowa
ć
nad
tamtym. Tak te
ż
, i
ż
bym nie pozostał niezdecydowany w moich czynach, przez czas kiedy
rozum skłaniał mnie b
ę
dzie do niezdecydowania w moich s
ą
dach, i abym mógł podczas
tego
ż
y
ć
najszcz
ęś
liwiej, jak zdołam, utworzyłem sobie moralno
ść
tymczasow
ą
składaj
ą
c
ą
si
ę
jedynie z trzech lub czterech zasad, którymi si
ę
ch
ę
tnie z wami podziel
ę
.
Pierwsz
ą
było by
ć
posłusznym prawom i obyczajom mego kraju, zachowuj
ą
c stale religi
ę
,
w której Bóg dozwolił mi łaskawie chowa
ć
si
ę
od dzieci
ń
stwa, a we wszelkiej innej rzeczy
kierowa
ć
si
ę
mniemaniami najbardziej umiarkowanymi i najbardziej oddalonymi od
wszelkiej przesady oraz powszechnie stosowanymi w post
ę
powaniu przez
najrozs
ą
dniejszych mi
ę
dzy tymi, z którymi mi
ż
y
ć
wypadnie. (...)
Mi
ę
dzy rozmaitymi mniemaniami jednako maj
ą
cymi obieg wybierałem najbardziej
umiarkowane zarówno dlatego, i
ż
s
ą
one zawsze najwygodniejsze w praktyce i
prawdopodobnie najlepsze, jako i
ż
wszelki nadmiar bywa zazwyczaj zły, jak równie
ż
, aby
mniej odchodzi
ć
w wypadku pobł
ą
dzenia od prawdziwej drogi, ni
ż
miałoby to miejsce,
gdybym wybrał jedn
ą
skrajno
ść
, podczas gdy nale
ż
ało trzyma
ć
si
ę
przeciwnej. A w
szczególno
ś
ci uwa
ż
ałem za zbytek wszystkie zobowi
ą
zania, które umniejszaj
ą
nasz
ą
swobod
ę
. (...)
Drug
ą
moj
ą
zasad
ą
było by
ć
mo
ż
liwie najbardziej nieugi
ę
tym i zdecydowanym w
działaniu i trzyma
ć
si
ę
mniema
ń
nawet najbardziej w
ą
tpliwych, skoro ju
ż
si
ę
raz na nie
zdałem, z nie mniejsz
ą
stało
ś
ci
ą
ni
ż
gdyby były bardzo pewne. Na
ś
ladowa
ć
nale
ż
y tych
podró
ż
nych, którzy zbł
ą
kawszy si
ę
w lesie, nie bł
ą
dz
ą
kołuj
ą
c to w jedn
ą
to w drug
ą
Strona 5 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
stron
ę
ani tym mniej zatrzymuj
ą
si
ę
w miejscu, ale id
ą
zawsze najpro
ś
ciej, jak zdołaj
ą
w
tym samym kierunku i nie zmieniaj
ą
go dla błahych powodów, jakkolwiek na pocz
ą
tku
mo
ż
e sam tylko przypadek skłonił ich do jego wyboru; tym sposobem bowiem, je
ś
li nie
zd
ąż
aj
ą
ś
ci
ś
le tam, gdzie pragn
ą
dojd
ą
przynajmniej w ko
ń
cu gdzie
ś
, gdzie
prawdopodobnie czu
ć
si
ę
b
ę
d
ą
lepiej ni
ż
w po
ś
rodku lasu. (...)
Trzeci
ą
m
ą
zasad
ą
było stara
ć
si
ę
zawsze przemóc raczej siebie ni
ż
los i raczej odmieni
ć
moje pragnienia ni
ż
porz
ą
dek
ś
wiata, i przyzwyczai
ć
si
ę
w ogólno
ś
ci do prze
ś
wiadczenia,
i
ż
nie ma nic, co by było całkowicie w naszej mocy, prócz naszej my
ś
li. (...) Ale
przyznaj
ę
, i
ż
trzeba długiego
ć
wiczenia i cz
ę
sto powtarzanej medytacji, aby si
ę
przyzwyczai
ć
do patrzenia w ten sposób na wszystkie rzeczy; i s
ą
dz
ę
,
ż
e na tym głównie
polegała tajemnica owych dawnych filozofów [stoików], którzy zdołali umkn
ąć
si
ę
władzy
losu i mimo cierpie
ń
i ubóstwa współzawodniczy
ć
co do szcz
ęś
liwo
ś
ci z bogami. (...)
Wreszcie jako zamkni
ę
cie tych zasad moralnych umy
ś
liłem uczyni
ć
przegl
ą
d rozmaitych
zatrudnie
ń
, jakie ludzie maj
ą
w tym
ż
yciu, aby stara
ć
si
ę
wybra
ć
najlepsze. Nie wydaj
ą
c
s
ą
du o zatrudnieniach innych, s
ą
dziłem, i
ż
nie mog
ę
uczyni
ć
nic lepszego, jak i
ść
dalej w
tym, które podj
ą
łem, to znaczy obróci
ć
całe
ż
ycie na kształcenie mego rozumu i
posuwanie si
ę
, ile b
ę
d
ę
mógł, w poznaniu prawdy, trzymaj
ą
c si
ę
metody, jak
ą
sobie
przepisałem. Od czasu jak zacz
ą
łem posługiwa
ć
si
ę
t
ą
metod
ą
do
ś
wiadczyłem tak
wielkich rado
ś
ci, i
ż
nie s
ą
dziłem, aby mo
ż
na było dozna
ć
w tym
ż
yciu słodszych ani
bardziej niewinnych. Odkrywaj
ą
c codziennie za jej pomoc
ą
jakie
ś
prawdy, które mi si
ę
zdawały do
ść
wa
ż
ne i powszechnie nieznane, odczuwałem w duchu takie zadowolenie,
i
ż
wszystko inne było mi oboj
ę
tne. Zreszt
ą
trzy poprzednie maksymy były oparte jedynie
na zamiarze, jaki powzi
ą
łem, aby i
ść
dalej w o
ś
wiecaniu si
ę
. Skoro bowiem Bóg dał
ka
ż
demu jakie
ś
ś
wiatło, aby rozró
ż
nia
ć
prawd
ę
od fałszu, nie my
ś
lałbym, i
ż
powinienem
si
ę
bodaj chwil
ę
zadowoli
ć
mniemaniami drugiego, gdybym nie był zamierzył u
ż
y
ć
własnego s
ą
du na zbadanie ich w odpowiednim czasie. Nie byłbym umiał wyzby
ć
si
ę
skrupułów, id
ą
c za nimi, gdybym nie miał nadziei, i
ż
nie strac
ę
dlatego
ż
adnej
sposobno
ś
ci znalezienia lepszych, o ile takie istniej
ą
. Nie byłbym wreszcie umiał
ograniczy
ć
moich pragnie
ń
ani czu
ć
si
ę
zadowolonym, gdybym nie poszedł drog
ą
na
której, jak mniemałem, posiadam pewno
ść
nabycia wszelkiej wiedzy, do jakiej jestem
zdolny, a ponadto tym samym sposobem nabycia wszystkich prawdziwych dóbr, jakie
byłoby kiedykolwiek w mojej mocy naby
ć
. A to tym bardziej,
ż
e wola nasza skłania si
ę
do
ś
cigania lub unikania jakiejkolwiek rzeczy jedynie wedle tego, czy nasze poj
ę
cie
przedstawi nam j
ą
jako dobr
ą
czy jako zł
ą
. Wystarczy tedy dobrze s
ą
dzi
ć
, aby dobrze
czyni
ć
, i s
ą
dzi
ć
najlepiej, jak umiemy, aby czyni
ć
te
ż
najlepiej, jak mo
ż
emy, to znaczy
naby
ć
wszystkie cnoty, a wraz wszystkie inne dobra, jakie da si
ę
naby
ć
; i kiedy si
ę
jest
pewnym,
ż
e si
ę
to osi
ą
gn
ę
ło, niepodobna nie czu
ć
si
ę
szcz
ęś
liwym.
Upewniwszy si
ę
w ten sposób co do tych zasad i oddzielaj
ą
c je wraz z prawdami wiary,
które zawsze były na pierwszym miejscu w moich przekonaniach, os
ą
dziłem, i
ż
co do
reszty mniema
ń
, mog
ę
swobodnie przyst
ą
pi
ć
do uwolnienia si
ę
od nich. Otó
ż
spodziewałem si
ę
lepiej z tym upora
ć
, obcuj
ą
c z lud
ź
mi, ni
ż
pozostaj
ą
c dłu
ż
ej zamkni
ę
ty
w komorze, gdzie pocz
ą
łem wszystkie te my
ś
li: zima tedy jeszcze niezupełnie dobiegła
ko
ń
ca, gdy ja ju
ż
pu
ś
ciłem si
ę
w drog
ę
. I przez całe nast
ę
pne dziewi
ęć
lat czyniłem nie
co innego, tylko w
ę
drowałem tu i tam po
ś
wiecie, staraj
ą
c si
ę
by
ć
raczej widzem ni
ż
aktorem we wszystkich komediach, jakie si
ę
na nim odgrywa. Rozwa
ż
aj
ą
c za
ś
w ka
ż
dym
przedmiocie szczególnie to, co mogłoby go uczyni
ć
podejrzanym i da
ć
nam sposobno
ść
do omyłki, wykorzeniałem równocze
ś
nie z mego umysłu wszystkie bł
ę
dy, jakie mogły si
ę
we
ń
wprzódy w
ś
lizn
ąć
. Nie i
ż
bym w tym na
ś
ladował sceptyków, którzy w
ą
tpi
ą
aby
w
ą
tpi
ć
, i chc
ą
si
ę
wydawa
ć
niezdecydowani; przeciwnie bowiem, cały mój zamiar
zmierzał jeno ku temu, aby naby
ć
pewno
ś
ci i aby odrzuci
ć
ruchom
ą
ziemi
ę
i piasek
celem znalezienia skały lub gliny. (...) Co wi
ę
cej,
ć
wiczyłem si
ę
wci
ąż
w metodzie, jak
ą
sobie przepisałem; poza tym bowiem, i
ż
starałem si
ę
na ogól prowadzi
ć
wszystkie moje
Strona 6 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
my
ś
li wedle jej reguł, zachowywałem sobie, od czasu do czasu, kilka godzin, które
obracałem w szczególno
ś
ci na stosowaniu jej do zagadnie
ń
matematycznych lub nawet
tak
ż
e niektórych innych, które mogłem niejako upodobni
ć
do matematycznych przez
odł
ą
czanie ich od zasad wszystkich nauk, które mi si
ę
nie zdawały do
ść
pewne, tak jak
uczyniłem, co ujrzycie, z wieloma zagadnieniami wyło
ż
onymi w tym
ż
e tomie. I tak, nie
ż
yj
ą
c na pozór w inny sposób ni
ż
ci, którzy nie maj
ą
c innego zadania, tylko p
ę
dzi
ć
ż
ycie
lube, a niewinne, staraj
ą
si
ę
odró
ż
ni
ć
przyjemno
ś
ci od wyst
ę
pków, i którzy, aby si
ę
cieszy
ć
, nie nudz
ą
c si
ę
, swoim wolnym czasem, za
ż
ywaj
ą
wszystkich godziwych
rozrywek, nie ustawałem w moim zamiarze i powi
ę
kszałem stale znajomo
ś
ci prawdy, by
ć
mo
ż
e bardziej, ni
ż
gdybym był jeno czytał ksi
ąż
ki lub obcował z uczonymi.
Upłyn
ę
ło jednak dziewi
ęć
lat, zanim powzi
ą
łem jakie
ś
postanowienie odno
ś
nie
zagadnie
ń
, jakie zazwyczaj s
ą
przedmiotem dysput mi
ę
dzy uczonymi, i zanim zacz
ą
łem
szuka
ć
podstaw jakiej
ś
filozofii, pewniejszej ni
ż
owa pospolita. (...) Oto mija wła
ś
nie
osiem lat, jak pragnienie to kazało mi si
ę
oddali
ć
od wszystkich miejsc, gdzie mógłbym
mie
ć
znajomych, i usun
ąć
si
ę
tu, do kraju, gdzie długie trwanie wojny ustanowiło takie
porz
ą
dki, i
ż
zdawałoby si
ę
,
ż
e wojska tu utrzymywane słu
żą
jeno ku temu, aby mo
ż
na
było z wi
ę
kszym bezpiecze
ń
stwem kosztowa
ć
słodyczy pokoju, i gdzie po-
ś
ród całej
rzeszy ludzi wielce czynnych i bardziej dbałych o własne sprawy ni
ż
ciekawych spraw
cudzych, maj
ą
c wszystkie wygody, jakie znajduj
ą
si
ę
w miastach najbardziej
ucz
ę
szczanych, mogłem
ż
y
ć
równie samotny i oddalony od
ś
wiata, co na najbardziej
odludnej pustyni.
CZ
ĘŚĆ
CZWARTA
(...) Od dawna zauwa
ż
yłem,
ż
e co si
ę
tyczy obyczajów, nale
ż
y niekiedy i
ść
za
mniemaniami, o których si
ę
wie,
ż
e s
ą
bardzo niepewne, tak jak gdyby były niew
ą
tpliwe,
jak powiedziałem to powy
ż
ej; ale poniewa
ż
wówczas pragn
ą
łem po
ś
wi
ę
ci
ć
si
ę
jeno
poszukiwaniu prawdy, s
ą
dziłem, i
ż
trzeba mi pocz
ąć
sobie wr
ę
cz przeciwnie i odrzuci
ć
,
jako bezwarunkowo fałszywe, wszystko to, w czym mógłbym powzi
ąć
najmniejsz
ą
w
ą
tpliwo
ść
, aby si
ę
przekona
ć
, czy nie zostanie potem w moich przekonaniach co
ś
, co
by było zupełnie niew
ą
tpliwe. Tak z przyczyny, i
ż
zmysły nasze zwodz
ą
nas niekiedy,
przyj
ą
łem,
ż
e
ż
adna rzecz nie jest taka, jak one nam przedstawiaj
ą
. Poniewa
ż
za
ś
istniej
ą
ludzie, którzy si
ę
myl
ą
w rozumowaniu nawet odno
ś
nie najprostszych
przedmiotów geometrii i wyci
ą
gaj
ą
z nich mylne wnioski, pomy
ś
lawszy przy tym, i
ż
ja
jestem podległy bł
ę
dom równie jak ka
ż
dy inny, odrzuciłem jako bł
ę
dne wszystkie racje,
które wzi
ą
łem poprzednio za dowody. Wreszcie uwa
ż
aj
ą
c,
ż
e wszystkie te same my
ś
li,
jakie mamy na jawie, mog
ą
nam przychodzi
ć
wówczas, kiedy
ś
pimy, za si
ę
wówczas
ż
adna z nich nie jest prawdziwa, postanowiłem zało
ż
y
ć
, i
ż
wszystko, co kiedykolwiek
dotarło do mego umysłu, nie bardziej jest prawdziwe ni
ź
li złudzenia senne. Ale zaraz
potem zwróciłem uwag
ę
, i
ż
podczas gdy upieram si
ę
przypuszcza
ć
,
ż
e wszystko jest
fałszywe, koniecznym jest, abym ja, który to my
ś
l
ę
, był czym
ś
; i spostrzegłszy, i
ż
ta
prawda: my
ś
l
ę
, wi
ę
c jestem , jest tak mocna i pewna,
ż
e wszystkie najskrajniejsze
przypuszczenia sceptyków nie zdolne s
ą
jej obali
ć
, os
ą
dziłem, i
ż
mog
ę
j
ą
przyj
ąć
bez
skrupułu za pierwsz
ą
zasad
ę
filozofii, której szukałem.
Nast
ę
pnie, rozpatruj
ą
c z uwag
ą
czym jestem, spostrzegłem, i
ż
o ile mog
ę
sobie
przedstawi
ć
,
ż
e nie mam ciała i
ż
e nie ma
ż
adnego
ś
wiata ani miejsca, gdzie bym był, nie
mog
ę
sobie jednakowo
ż
przedstawi
ć
, jakobym nie istniał wcale. Przeciwnie, z tego
ż
wła
ś
nie, i
ż
zamierzałem w
ą
tpi
ć
o prawdzie innych rzeczy, wynikało bardzo jasno i
pewnie,
ż
e istniej
ę
; natomiast, gdybym tylko przestał my
ś
le
ć
, cho
ć
by nawet wszystka
reszta tego, co sobie wyobraziłem, była prawd
ą
, nie miałbym
ż
adnej przyczyny mniema
ć
,
i
ż
istniej
ę
. Poznałem st
ą
d,
ż
e jestem substancj
ą
której cał
ą
istot
ą
czyli natur
ą
jest jeno
my
ś
lenie, i która, aby istnie
ć
, nie potrzebuje
ż
adnego miejsca, ani nie zale
ż
y od
ż
adnej
rzeczy materialnej; tak, i
ż
owo ja, to znaczy dusza, przez któr
ą
jestem tym, czym jestem,
Strona 7 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
jest całkowicie odr
ę
bna od ciała, a nawet jest łatwiejsza do poznania ni
ż
ono, i
ż
e gdyby
nawet ono nie istniało, byłaby i tak wszystkim, czym jest.
Po czym rozwa
ż
yłem w ogólno
ś
ci, czego potrzeba, aby twierdzenie jakie
ś
było
prawdziwe i pewne; skoro bowiem znalazłem twierdzenie, o którym wiedziałem,
ż
e jest
pewne, s
ą
dziłem, i
ż
powinienem równie
ż
wiedzie
ć
, na czym polega ta pewno
ść
. I
stwierdziwszy, i
ż
w owym: my
ś
l
ę
, wi
ę
c jestem nie ma nic, co by mnie upewniało, i
ż
mówi
ę
prawd
ę
, prócz tego, i
ż
widz
ę
bardzo jasno,
ż
e aby my
ś
le
ć
, trzeba istnie
ć
,
os
ą
dziłem, i
ż
mog
ę
przyj
ąć
za ogóln
ą
reguł
ę
,
ż
e wszelkie rzeczy, które pojmujemy
bardzo jasno i bardzo wyra
ź
nie, s
ą
prawdziwe: zachodzi jeno niejaka trudno
ść
w tym,
aby stwierdzi
ć
nale
ż
ycie, które to rzeczy pojmujemy wyra
ź
nie. Zastanawiaj
ą
c si
ę
nast
ę
pnie nad tym, i
ż
w
ą
tpi
ę
, i
ż
e tym samym istota moja nie jest zupełnie doskonała,
widziałem bowiem jasno, i
ż
zna
ć
jest wi
ę
ksz
ą
doskonało
ś
ci
ą
ni
ż
w
ą
tpi
ć
, powzi
ą
łem my
ś
l,
aby dochodzi
ć
, sk
ą
d nauczyłem si
ę
my
ś
le
ć
o czym
ś
bardziej doskonałym ni
ż
ja sam, i
rozeznałem z cał
ą
oczywisto
ś
ci
ą
, i
ż
musiałem si
ę
nauczy
ć
tego od jakiej
ś
istoty, która
jest rzeczywi
ś
cie bardziej ode mnie doskonała. Co si
ę
tyczy my
ś
li moich o wielu innych
rzeczach na zewn
ą
trz mnie, jak o niebie, o ziemi, o
ś
wietle, cieple i tysi
ą
cu innych, nie
byłem w takim kłopocie, aby wiedzie
ć
, sk
ą
d pochodz
ą
. Nie widz
ą
c bowiem w nich nic, co
by je miało czyni
ć
w mym mniemaniu wy
ż
szymi nade mnie, mogłem s
ą
dzi
ć
, i
ż
je
ż
eli s
ą
prawdziwe, s
ą
dziedzin
ą
zale
ż
n
ą
od mojej natury, od tego, co posiada ona doskonałego;
je
ż
eli nieprawdziwe, wzi
ą
łem je snad
ź
z nico
ś
ci, to znaczy znalazły si
ę
we mnie na
skutek tego, co posiadam ułomnego. Ale inna była sprawa z poj
ę
ciem istoty bardziej
doskonałej ni
ż
moja; to bowiem, abym je czerpał z nico
ś
ci, było rzecz
ą
oczywi
ś
cie
niemo
ż
liw
ą
.
ś
e za
ś
my
ś
l, aby co
ś
doskonałego mogło by
ć
nast
ę
pstwem czego
ś
mniej
doskonałego i było dziedzin
ą
ode
ń
zale
ż
n
ą
jest równie odpychaj
ą
ca jak to, aby co
ś
mogło powsta
ć
z niczego, nie mogłem równie
ż
wysnu
ć
tego poj
ę
cia z samego siebie: tak
i
ż
pozostawało tylko,
ż
e pomie
ś
ciła j
ą
we mnie istota rzeczywi
ś
cie bardziej ode mnie
doskonała, a nawet posiadaj
ą
ca sama w sobie wszystkie doskonało
ś
ci, o których mog
ę
mie
ć
jakie
ś
poj
ę
cie, to znaczy, aby si
ę
wyrazi
ć
w jednym słowie, która jest Bogiem. Do
tego dodałem, i
ż
poniewa
ż
znam doskonało
ś
ci, których mi zbywa, nie jestem jedyn
ą
istot
ą
jaka istnieje (...), ale
ż
e musi koniecznie istnie
ć
jeszcze jaka
ś
inna, bardziej
doskonała, od której jestem zale
ż
ny i od której nabyłem wszystko, co posiadam. Gdybym
bowiem był sam i niezale
ż
ny od czego b
ą
d
ź
innego, tak i
ż
z siebie samego posiadałbym
t
ę
odrobin
ę
, poprzez któr
ą
uczestnicz
ę
w doskonałej istocie, z t
ą
sam
ą
racj
ą
mógłbym
posiada
ć
z siebie cał
ą
reszt
ę
, której braku mam
ś
wiadomo
ść
, i przeto by
ć
samemu
niesko
ń
czonym, wiecznym, niezmiennym, wszystkowiedz
ą
cym, wszechmog
ą
cym i mie
ć
wreszcie wszystkie doskonało
ś
ci, które mogłem dostrzec w Bogu. Wedle powy
ż
szego
rozumowania bowiem, aby pozna
ć
natur
ę
Boga na tyle, na ile moja natura jest do tego
zdolna, trzeba mi było jedynie rozwa
ż
y
ć
w zwi
ą
zku z ka
ż
d
ą
rzecz
ą
której jak
ąś
ide
ę
znajdowałem w sobie, czy jest doskonało
ś
ci
ą
posiada
ć
j
ą
czy nie. Byłem przy tym
pewien,
ż
e ka
ż
da z tych, które znamionuj
ą
jak
ąś
niedoskonało
ść
, nie znajdzie si
ę
w nim,
ale
ż
e wszystkie inne tam b
ę
d
ą
. Tak widziałem, i
ż
w
ą
tpienie, niestało
ść
, smutek i
podobne rzeczy nie mog
ą
w nim by
ć
, zwa
ż
ywszy,
ż
e ja sam wielce byłbym rad, b
ę
d
ą
c od
nich wolny. Poza tym jeszcze miałem idee wielu rzeczy postrzegalnych zmysłami i
cielesnych; cho
ć
bym bowiem przypu
ś
cił,
ż
e
ś
ni
ę
i
ż
e wszystko, co widz
ę
lub wyobra
ż
am
sobie, jest fałszywe, nie mogłem wszelako zaprzeczy
ć
,
ż
e idee te znajduj
ą
si
ę
istotnie w
mojej my
ś
li. Poniewa
ż
rozpoznałem jednak w sobie bardzo jasno,
ż
e natura my
ś
l
ą
ca
ró
ż
na jest od cielesnej, a zwa
ż
ywszy,
ż
e wszelka zło
ż
ono
ść
ś
wiadczy o zale
ż
no
ś
ci,
zale
ż
no
ść
za
ś
jest oczywistym brakiem, os
ą
dziłem, i
ż
nie mogłoby to by
ć
doskonało
ś
ci
ą
w Bogu, gdyby był zło
ż
ony z tych dwóch natur, i
ż
e co za tym idzie, nie jest on z nich
zło
ż
ony; je
ż
eli natomiast istniej
ą
w
ś
wiecie jakie
ś
ciała lub te
ż
jakie
ś
umysły, lub inne
istoty niezupełnie doskonałe, istnienie ich musi zale
ż
e
ć
od jego pot
ę
gi w ten sposób, i
ż
nie mog
ą
trwa
ć
bez niego ani chwili. Chciałem szuka
ć
nast
ę
pnie innych prawd. Obrałem
sobie przedmiot bada
ń
geometrów, który pojmowałem jako ciało ci
ą
głe czy te
ż
Strona 8 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
przestrze
ń
niesko
ń
czenie rozci
ą
gni
ę
t
ą
na długo
ść
, szeroko
ść
i wysoko
ść
lub w gł
ą
b,
podzieln
ą
na ró
ż
ne cz
ęś
ci, które mog
ą
mie
ć
rozmaite kształty i wielko
ś
ci i by
ć
poruszane
lub przenoszone we wszelaki sposób, to wszystko bowiem zakładaj
ą
geometrzy w swoim
przedmiocie. Przebiegłem kilka z ich najprostszych dowodów i spostrzegłem,
ż
e ta
niezłomna pewno
ść
, jak
ą
ś
wiat im przypisuje, oparta jest na tym, i
ż
pojmuje si
ę
je
wyra
ź
nie i zgodnie z reguł
ą
któr
ą
dopiero co wymieniłem, zwróciłem równie
ż
uwag
ę
,
ż
e
nie ma w tych dowodach nic, co by mnie upewniało o istnieniu ich przedmiotu. Bior
ą
c
bowiem na przykład trójk
ą
t, widziałem dobrze, i
ż
jego trzy k
ą
ty musz
ą
by
ć
równe dwóm
k
ą
tom prostym, ale nie dostrzegałem jeszcze niczego, co by mnie upewniało, i
ż
istnieje
na
ś
wiecie jaki
ś
trójk
ą
t; podczas gdy wracaj
ą
c do rozpatrywania mego poj
ę
cia doskonałej
istoty, znajdowałem, i
ż
istnienie jej jest w niej zawarte w ten sam sposób, w jaki zawarte
jest w istnieniu trójk
ą
ta to, i
ż
trzy jego k
ą
ty równe s
ą
dwóm prostym, lub w istnieniu kuli,
ż
e wszystkie jej cz
ęś
ci jednako s
ą
oddalone od
ś
rodka, lub mo
ż
e jeszcze z wi
ę
ksz
ą
oczywisto
ś
ci
ą
. St
ą
d te
ż
wynika, i
ż
to,
ż
e jest, czyli istnieje Bóg, który jest t
ą
istot
ą
tak
doskonał
ą
jest co najmniej równie pewne, jak mo
ż
e by
ć
pewny jakikolwiek dowód
geometryczny.
To natomiast,
ż
e wielu ludzi
ż
yje w prze
ś
wiadczeniu, i
ż
trudno go jest pozna
ć
, a równie
ż
,
ż
e trudno pozna
ć
, czym jest ich dusza, pochodzi st
ą
d,
ż
e nie wznosz
ą
nigdy umysłu
ponad rzeczy postrzegalne i tak s
ą
przyzwyczajeni nie rozwa
ż
a
ć
niczego, jak jedynie
wyobra
ż
aj
ą
c to sobie, który to sposób my
ś
lenia odpowiedni jest dla rzeczy materialnych,
i
ż
wszystko, co si
ę
nie da wyobrazi
ć
, wydaje im si
ę
nie do poj
ę
cia. Przejawia si
ę
to jasno
w tym,
ż
e nawet filozofowie głosz
ą
za pewnik w swoich szkołach, i
ż
nie ma nic w umy
ś
le,
co by nie było pierwotnie w zmysłach, a wszak pewne jest,
ż
e idee Boga ani duszy nigdy
si
ę
w nich nie znajdowały. Zdaje mi si
ę
te
ż
,
ż
e ci, którzy chc
ą
posługiwa
ć
si
ę
wyobra
ź
ni
ą
aby zrozumie
ć
te idee, czyni
ą
tak samo, jak gdyby chcieli si
ę
posłu
ż
y
ć
oczami, aby
słysze
ć
d
ź
wi
ę
ki lub czu
ć
zapachy: a przecie
ż
zachodzi jeszcze ta ró
ż
nica,
ż
e zmysł
wzroku upewnia nas, nie mniej ni
ż
zmysł powonienia lub słuchu, o prawdziwo
ś
ci tych
przedmiotów, podczas gdy ani wyobra
ź
nia, ani zmysły nie zdołałyby nas nigdy upewni
ć
o
ż
adnej rzeczy, o ile by umysł nie wdał si
ę
w to.
Wreszcie, je
ż
eli istniej
ą
jeszcze ludzie, którzy na podstawie racji, jakie przytoczyłem, nie
byliby dostatecznie przekonani o istnieniu Boga i własnej duszy, pragn
ę
, aby wiedzieli, i
ż
wszystkie inne rzeczy, co do których czuj
ą
si
ę
mo
ż
e bardziej upewnieni, jak to,
ż
e maj
ą
ciało i
ż
e istniej
ą
gwiazdy i ziemia, i podobne rzeczy, s
ą
mniej pewne; jakkolwiek bowiem
mamy pewno
ść
moraln
ą
tych rzeczy tak wielk
ą
, i
ż
wydaje si
ę
,
ż
e nie chc
ą
c by
ć
szale
ń
cem, nie mo
ż
na o nich w
ą
tpi
ć
, wszelako, kiedy chodzi o pewno
ść
metafizyczn
ą
nie
mo
ż
na zaprzeczy
ć
, nie chc
ą
c równie
ż
popa
ść
w niedorzeczno
ść
, i
ż
aby nie by
ć
zupełnie
pewnym w tej mierze, wystarczy zastanowi
ć
si
ę
,
ż
e mo
ż
na w ten sam sposób wyobrazi
ć
sobie we
ś
nie,
ż
e si
ę
ma inne ciało i widzi si
ę
inne gwiazdy i inn
ą
ziemi
ę
bez tego, by to
miało naprawd
ę
istnie
ć
. Sk
ą
d bowiem wiemy,
ż
e raczej te my
ś
li, które przychodz
ą
we
ś
nie, s
ą
fałszywe, a nie tamte inne, zwa
ż
ywszy, i
ż
cz
ę
sto s
ą
nie mniej
ż
ywe i wyra
ź
ne?
I niechaj najt
ęż
sze umysły badaj
ą
t
ę
spraw
ę
, ile si
ę
im podoba, nie s
ą
dz
ę
, i
ż
by mogły
da
ć
jak
ą
kolwiek racj
ę
wystarczaj
ą
c
ą
aby usun
ąć
t
ę
w
ą
tpliwo
ść
, je
ś
li nie zało
żą
z góry
istnienia Boga. Po pierwsze bowiem samo to wła
ś
nie, co wprzód wzi
ą
łem za reguł
ę
,
mianowicie,
ż
e rzeczy, które pojmujemy bardzo jasno i bardzo wyra
ź
nie, s
ą
wszystkie
prawdziwe, pewne jest jedynie z tej przyczyny,
ż
e Bóg jest, czyli istnieje,
ż
e jest istot
ą
doskonał
ą
i
ż
e wszystko, co jest w nas, pochodzi z niego. St
ą
d wynika, i
ż
nasze poj
ę
cia
lub idee, jako rzeczy rzeczywiste i pochodz
ą
ce z Boga, we wszystkim, w czym s
ą
jasne i
wyra
ź
ne, musz
ą
by
ć
prawdziwe. Tak, i
ż
je
ż
eli mamy do
ść
cz
ę
sto my
ś
li zawieraj
ą
ce fałsz,
mog
ą
to by
ć
jedynie takie, które maj
ą
w sobie co
ś
m
ę
tnego i ciemnego, w tym bowiem
uczestnicz
ą
w nico
ś
ci, to znaczy s
ą
w nas tak m
ę
tne jedynie dlatego, i
ż
nie jeste
ś
my
zupełnie doskonali. Równie byłoby oczywi
ś
cie nie do przyj
ę
cia zdanie,
ż
e fałsz lub
niedoskonało
ść
jako taka pochodzi z Boga, jak to, i
ż
prawda lub doskonało
ść
mo
ż
e
Strona 9 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
pochodzi
ć
z nico
ś
ci. Ale gdyby
ś
my nie wiedzieli,
ż
e wszystko, co w nas jest
rzeczywistego i prawdziwego, pochodzi z istoty doskonałej i niesko
ń
czonej, wówczas,
cho
ć
by nawet my
ś
li nasze były najbardziej jasne i wyra
ź
ne, nie mieliby
ś
my
ż
adnej racji,
która by nas upewniała, i
ż
posiadaj
ą
one doskonało
ść
rzeczy prawdziwych.
Gdy poznanie Boga i duszy utwierdziło nas w pewno
ś
ci tej reguły, łatwo pozna
ć
, i
ż
majaki, jakie roimy we
ś
nie, nie powinny w nas zgoła budzi
ć
w
ą
tpliwo
ś
ci co do
prawdziwo
ś
ci my
ś
li naszych na jawie. Gdyby si
ę
bowiem zdarzyło nawet komu
ś
ś
pi
ą
cemu,
ż
e miałby jak
ąś
my
ś
l bardzo wyra
ź
n
ą
, na przykład gdyby geometra wynalazł
jaki nowy dowód, okoliczno
ść
snu nie przeszkadzałaby prawdziwo
ś
ci tej my
ś
li. Co za
ś
do
najpospolitszego omamu snów, który polega na tym, i
ż
przedstawiaj
ą
nam one rozmaite
przedmioty w ten sam sposób, jak to czyni
ą
nasze zmysły zewn
ę
trzne, nie znaczy,
aby
ś
my mieli z tego powodu w
ą
tpi
ć
o prawdziwo
ś
ci takich idei, mog
ą
nas one bowiem
zwodzi
ć
do
ść
cz
ę
sto, cho
ć
by
ś
my nie spali, jak to si
ę
dzieje, gdy ci, co maj
ą
ż
ółtaczk
ę
,
widz
ą
wszystko w kolorze
ż
ółtym, lub gdy gwiazdy czy inne ciała bardzo oddalone
wydaj
ą
si
ę
nam o wiele mniejsze, ni
ż
s
ą
. Ostatecznie bowiem, czy na jawie, czy we
ś
nie,
nie powinni
ś
my nigdy da
ć
si
ę
przekona
ć
niczemu poza oczywisto
ś
ci
ą
naszego rozumu.
Zwa
ż
cie, i
ż
mówi
ę
o naszym rozumie, a nie o wyobra
ź
ni ani o zmysłach. Z tego,
ż
e
widzimy sło
ń
ce bardzo jasno, nie powinni
ś
my s
ą
dzi
ć
,
ż
e jest ono tej wielko
ś
ci, jakiej je
widzimy. Łatwo te
ż
mo
ż
emy sobie bardzo wyra
ź
nie przedstawi
ć
głow
ę
lwa osadzon
ą
na
ciele kozy, z czego nie nale
ż
y wyci
ą
ga
ć
wniosku, i
ż
istnieje na
ś
wiecie chimera. Rozum
bowiem nie powiada nam bynajmniej, i
ż
to, co widzimy lub wyobra
ż
amy sobie, jest tym
samym prawdziwe, ale powiada, i
ż
wszystkie nasze my
ś
li lub poj
ę
cia s
ą
z pewno
ś
ci
ą
w
jaki
ś
sposób ugruntowane w prawdzie; nie byłoby bowiem mo
ż
liwe, aby Bóg, który jest
doskonały i wszystek prawdziwy, wło
ż
ył je w nas. Co do tego za
ś
,
ż
e nasze rozumowania
nie s
ą
nigdy tak oczywiste ani tak zupełne podczas snu jak na jawie, jakkolwiek niekiedy
wyobra
ż
enia nasze s
ą
wówczas równie albo bardziej
ż
ywe i wyra
ź
ne, rozum powiada
nam, i
ż
wobec tego,
ż
e my
ś
li nasze nie mog
ą
by
ć
wszystkie prawdziwe, poniewa
ż
nie
jeste
ś
my zupełnie doskonali, to, co jest w nich prawdziwe, musi niechybnie znajdowa
ć
si
ę
raczej w tych, które mamy na jawie, ni
ż
w tych, które mamy we
ś
nie.
Strona 10 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20