Dusze Czyśćcowe bardzo proszą o pomoc
Dziś w nocy gdy się przebudziłam, usłyszałam głos płaczliwy: Zmiłujcie się nad nami przynajmniej wy, krewni
i przyjaciele nasi, gdyż bardzo cierpimy w więzieniu czyśćcowym. Wy, żyjący nie macie pojęcia jakie tu
męki ponosimy. Cierpimy moralnie, bo się rwiemy do oglądania Pana Boga, a osiągnąć tego nie możemy, bo
najmniejsza plamka grzechowa, pokutą_ nie zmazana, przeszkadza nam do wyjścia stąd. Cierpimy fizycznie,
bo te same prawie męki ponosimy, co potępieni w Piekle, z tą tylko różnicą, że my cierpimy do czasu, a
tamci na wieki. My sami nic dla siebie zrobić nie możemy, ale wy możecie zrobić dużo, ofiarujcie za nas
słuchanie Mszy Ś w., różne modlitwy odpustowe, ofiarujcie - dajcie jałmużnę - a najskuteczniejszą pomoc
nam dacie, gdy się postaracie o odprawienie Mszy Św. za nas. Krew Pana Jezusa we Mszy Św. przez kapłana
ofiarowana zgasi płomienie czyśćcowe... O jakże szczęśliwi, którzy za żywota pamiętają, aby się tu nie
dostali. Zachowują przykazanie Boskie i Kościelne, unikają grzechów, spełniają dobre uczynki, odbywają
często Spowiedź, słuchają Mszy Św. i nauk w kościele, dają jałmużny na kościoły i ubogich, i nikogo nie
krzywdzą. Biada tym, co zapominają o przestrodze Pisma Św., że cudzołożnicy, przeklętnicy, pijacy i
złodzieje Królestwa Bożego oglądać nie będą... Jak liście z drzewa w jesieni, tak dusze tych grzeszników
lecą do Piekła. A jeżeli przez szczerą Spowiedź i pokutę Piekła uniknęli, to tu do Czyśćca na długie straszne
męki są skazani, bo nic nieczystego nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Teraz to poznajemy, ale już za
późno...
Wanda Malczewska
Groza Czyśćca
1. Ani żaden umysł nie pojmie, ani język zdoła wyrazić, czym jest czyściec. Stwierdzam jednak to, że
wielkość jego kar równa jest piekielnym. Niemniej jednak dusza, widząca na sobie choćby najmniejszą
plamę niedoskonałości, jako dar miłosierdzia przyjmuje cierpienia, i żeby tak powiedzieć, za nic je sobie ma
w porównaniu ze zmazą, nie pozwalającą jej złączyć się z Panem.
2. Zdaje mi się, że największą karą dla duszy w czyśćcu , to widzieć na sobie coś, co nie podoba się Bogu,
mieć świadomości dobrowolnego występku przeciw dobroci Bożej; ten zgrzyt przekracza wszystkie inne
męki czyśćcowe . Tak to jest:, bo dusze, będąc w stanie łaski, zdają sobie jasno sprawę ze znaczenia
śladów grzechowych, nie pozwalających im zbliżyć się do Boga.
3. Wszystko, o czym była wyżej mowa, a co mi objawione zostało i zrozumiałam, o ile umiejętność umysłu w
tym życiu pozwala, wszystko to, powtarzam, tak niezmiernej jest doniosłości, że wszelkie wyobrażenia i
opisy, odczucie, mądrość, czy wiedza ludzka wydają mi się zawodne i bez znaczenia. Tym bardziej mi
przykro, że nie zdołałam znaleźć wyrażeń stosowniejszych.
Katarzyna z Genui
Powracam teraz do tego strasznego miejsca, w którym się znajdowałam, na skraju tej okropnej przepaści.
Musicie wiedzieć, że byłam bezbożniczką, w praktyce ateistką. Nie wierzyłam już w istnienie diabła, a tym
samym w istnienie Boga. Tutaj jednakże – w tych okolicznościach – zaczęłam krzyczeć: „O wy Biedne Dusze
Czyśćcowe, proszę was, wyciągnijcie mnie stąd, wydostańcie mnie. Proszę, pomóżcie mi!” Gdy tak
krzyczałam, przepełnił mnie dotkliwy ból. Wówczas zauważyłam, jak miliony, wiele milionów ludzi płakało i
szlochało. Ujrzałam nagle, że były tu niezliczone rzesze ludzi, młodych, przede wszystkim młodych osób,
wszyscy pośród niewymownych cierpień. Pojęłam, że w tym strasznym miejscu, w tym bagnie pełnym
nienawiści i cierpienia zgrzytali zębami, i wydawali z siebie takie ryki i wrzaski z bólu, że przyprawiało mnie
to o dreszcze, czego nigdy nie zapomnę.
Gloria Polo
Każda ofiara, moralna, fizyczna, czy materialna ma zawsze, ale w szczególności w Dzień Zaduszny,
ogromną, realną wartość dla dusz czyśćcowych. Można za nie ofiarowywać każdy drobiazg. Już choćby sam
trud pójścia na cmentarz, niesienie wianka, ścisk w tramwaju, zziębnięcie, przemoknięcie — wszystko!
Trzeba tylko świadomie to ofiarowywać. Intencja nadaje ważność i znaczenie każdemu wysiłkowi. Tak samo,
jak miłosierna intencja uświęca, bezmyślne nieraz, mechaniczne odklepanie pacierza przez dziada, któremu
się daje jałmużnę z prośbą o modlitwę za zmarłego. Człowiek w intencji ulżenia duszom, daje Bogu to
fizyczne światełko, — bo tylko takie dać może — i prosi Go w zamian o światłość wiekuistą dla zmarłych.
Bóg tę ofiarę przyjmuje i wymienia fizyczne światło na światło duchowe, którym rozjaśnia duszom dręczącą
ciemność. Jest, bowiem jakiś tajemniczy związek między takim żywym, intencją uświęconym płomyczkiem, a
ciemnością świata pozagrobowego.
Fullia Horak
Zdaje mi się, że słyszę ich, jak wołają: "Powiedz naszym ojcom, naszym matkom; powiedz naszym
dzieciom, wszystkim naszym krewnym, co my za straszne męki cierpimy. Niech się zlitują nad nami i niech
nam swej pomocy nie odmawiają. Od czasu, jakeśmy się rozłączyli z nimi, ciągle w tych płomieniach
gorejemy. Oby się poruszyli naszymi wołaniami i wyrwali nas z tej niedoli! Przedstaw im sługo Boży
szczegółowo naprzód wielkość mąk naszych, a potem środki, którymi mogą nam ulżyć albo całkiem uwolnić".
Pocieszycielko strapionych, wstaw się za nami.
Zdrowaś Maryjo!
Jan Maria Vianey
….Dla duszy skazanej na CZYŚCIEC, rodzina ani bliscy nie mają najmniejszego znaczenia, o ile nie
można się od nich spodziewać pomocy. A jedyną formą tej pomocy i dowodem miłości czy przyjaźni,
jakiego wtedy od ludzi pragnie i na jaki czeka — jest modlitwa. Nieopisane cierpienia sprawia duszy
niemożność powiedzenia ludziom, że ich łzy i smutek nie przynoszą jej żadnej ulgi ani korzyści, że
utrudniają tylko to — i tak straszne w swej powadze — przejście i że ich ludzkie cierpienia są niczym
wobec mąk, na jakie ją niejako wydają, odmawianiem jej jedynego wsparcia: modlitwy, lub dobrych
uczynków.O! Gdyby ludzie tacy wiedzieli, gdyby pomyśleli, gdyby spróbowali się wczuć w bezradną rozpacz
takiej duszy! Być tuż obok swoich najdroższych, błagać ich o pomoc, dobijać się do ich sumienia i serca,
wiedzieć, że to ostatnie chwile łączności ze światem urwą się bezpowrotnie, chcieć krzyknąć na
odchodnym, jakiego potrzebują ratunku - a widzieć często, jak się ci najbliżsi właśnie oddają - samolubnie
własnej boleści, jak zasłuchani we własny ból, pochylają się nad pustym ciałem, z którego jedyny sens się
wycofał! Dlatego też, jeśli dusza straci nadzieję wzbudzenia w najbliższych myśli o modlitwie, szuka
gorączkowo nawet wśród obcych, kogoś, kto by jej tego nie odmówił. I gdy znajdzie — jakże umie
być wdzięczna za pomoc! Jakże stara się natchnieniami umocnić go w tej intencji! Trwa też przy nim
do ostatniej chwili, nie wracając już wcale między swoich, którzy ją zawiedli, zasmucili i ukazali w całej
pełni egoizm ziemskich uczuć. Zazwyczaj na straszną żałość i cierpienie narażona jest jeszcze dusza w
czasie pogrzebu. Są to najistotniejsze chwile jej łączności ze światem. I cóż przeważnie widzi? Rodzina
rozpacza nad własną rozpaczą a krewni i znajomi, mniej lub bardziej obojętnie kroczą za karawanem,
o tym tylko myśląc, jakby się nieznacznie odłączyć od orszaku i zemknąć w najbliższą przecznicę...
Pozostali, omówiwszy wszystkie towarzyszące danej śmierci wypadki, przechodzą do tematów
ogólnych i dobrze, jeśli nie obmawiają złośliwie nieboszczyka i jego rodziny! Nikt tu nie myśli o
modlitwie. Nikt nie chce milczenia, czy choćby samego pójścia na cmentarz, by ofiarować świadomie
za tę krążącą wśród nich, często zrozpaczoną, przerażoną duszę! Nikt sobie nie uświadamia, że ona
wie, słyszy i czuje wszystko , i że cierpi, jak tylko dusza cierpieć może!
Fullia Horak
Ich nieustannym pokarmem jest cierpienie które możesz ugasić modlitwą