tytuł: "Ewangelik - Katolik"
autor: *.*
SPIS TREŚCI
Przedmowa
Objawienie
Bóg
Bóg Ojciec
Syn Boży
Duch święty
Bóg w Trójcy Świętej jedyny
Człowiek
Grzech
Usprawiedliwienie
Kościół
Lud kościelny i urząd kościelny
Celibat
Zakony
Hierarchia kościelna
Papiestwo
Stanowisko ewangelickie wobec papieża
Kult Marćć
Sakramenty
Chrzest
Komunia Św.
Msza
Ewangelicka nauka o władzy kluczów
Inne sakramenty Kościoła Rzymskokatolickiego
Bierzmowanie
Pokuta
Małżeństwo
Kapłaństwo
Namaszczenie chorych
Pobożność
Kult świętych
Rzeczy ostateczne
Ekumenia
Konieczność Reformacji
Krótki zarys Reformacji w Polsce
Konfesja Augsburska
, PRZEDMOWA
Oddaję do rąk Czytelnika kolejne wydanie książeczki "Ewangelik - katolik" Sądzę, że powinna ona spełnić podwÓjne zada-
nie. Ma przypomnieć ewangelikom rozproszonym w środowisku
katolickim naukę naszego Kościoła i zorientować ich w różnicach
wyznaniowych, z drugiej zaś strony może ona trafić i do rąk
katolików, którzy zainteresują się różnicami wyznaniowymi,
; i wtedy książeczka spełni rolę informacyjną.
Porównanie nauk dwu Kościołów nie jest sprawą najłatwiejszą,
starałem się uczynić to z szacunkiem dla stanowiska obu Koś-
' ciołów.
Dla informacji Czytelnika dodaję, iż każdy problem przedsta-
wiłem, zgodnie z tytułem pracy, najpierw z punktu widzenia
ewangelickiego, potem katolickiego. Gdy rozważania były dłuższe,
zamieszczałem na ich końcu - zestawienie. Jeśli problematyka
dotyczyła tylko Kościoła Rzymskokatolickiego, podawałem po
jej omówieniu stanowisko ewangelickie.
Ze względu na to, iż podstawowym pismem doktrynalnym
Kościoła EwangelickoAugsburskiego jest Konfesja Augsburska,
a w roku 1980 przypadło jej 450-lecie, wydajemy w niniejszej
' pozycji przekład tej księgi symbolicznej z języka łacińskiego.
Autor
Objawienie
Boga poznajemy o tyle, o ile daje się sam poznać. Daje się zaś
On poznać w objawieniu. Znamy objawienie: w stworzeniu,
w Słowie Bożym i w chwale.
Jak człowieka, tak i Boga poznajemy w Jego dziełach. Wiara
chrześcijańska widzi dzieło Boże w stworzeniu wszechświata.
Oglądając świat w świetle wiary poznajemy wszechmoc Bożą,
miłość Pana i Jego chwałę (Ps.19;104; Rzym.1,201. Bóg odzywa
się również do człowieka w sumieniu (Rzym. 2,141.
Podstawowym źródłem objawienia dla chrześcijan jest Słowo
Boże. Jego zasadniczą treść stanowi zbawienie dokonane w Jezusie
Chrystusie. W Nim Bóg daje się poznać jako Zbawca (Jan 20,30).
Ostateczne objawienie Boga nastąpi wtedy, gdy wierzący ujrzą
Go w chwale (I Kor.13,10-121.
Oba Kościoły - Ewangelicki i Rzymskokatolicki - przyjmują
te trzy formy objawienia, istnieją jednak różnice w nauce o obja-
wieniu w Słowie Bożym.
Kościół Ewangelicki stoi na stanowisku, że Słowo Boże znaj-
duje się tylko w Piśmie Św. Głosi więc zasadę "tylko Pismo Św."
Biblia sama mówi o sobie, że powstała pod działaniem Ducha
Świętego (II Piotra 1,211 i jest świadectwem o Jezusie Chrystusie
(Jan 5,39). Ewangelia, stanowiąca jądro Pisma Św., jest mocą
Bożą, która powoduje zbawienie człowieka (Rzym.1,16). Zwiasto-
wanie Słowa Bożego jest warunkiem istnienia Kościoła. Kościół
jest tam, gdzie się wiernie zwiastuje Ewangelię i gdzie się udziela
Sakramentów według ustanowienia Chrystusa.
Oba Kościoły Chrześcijańskie przyjęły kanon Pisma Św., to
jest zbiór ksiąg biblijnych zestawiony ostatecznie w II wieku po
Chr. Dla Kościoła Ewangelickiego miernikiem wartości ksiąg
biblijnych jest to, czy one "tchną Chrystusem" (I Kor. 3,111.
Kościół Katolicki uznaje poza księgami kanonicznymi również
księgi apokryficzne, dodatkowe, które mają znaczeniedrugorzędne.
Kościół Ewangelicki kładzie duży nacisk na żywe zwiastowanie
Słowa Bożego (viva vox - tj. "żywy głos"). Oczekuje się, że
Słowo będzie zwiastowane w mocy Ducha Świętego (I Tes. 1,5],
budząc pewność zbawienia (II Tym. 1,12). Kazanie nie jest tylko
informacją, lecz jest zwiastowaniem Ewangelii.
Pismo Św. ma w Kościele Ewangelickim najwyższy autorytet,
pierwsze miejsce, prymat. Ono stanowi kryterium nauki kościelnej.
Kościół Rzymskokatolicki przyjmuje dwa źródła objawienia:
Pismo Św. i tradycję. Zasadę tę sformułowano w Konstytucji
o Objawieniu II Soboru Watykańskiego.
Konstytucja ta akcentuje silniej znaczenie Pisma Św. niż daw-
niejsze dekrety Kościoła Katolickiego. Konstytucja uważa Pismo
Św. za "najwyższe prawidło wiary", porównuje Słowo Boże do
Ciała Chrystusowego (Sakramentu Ołtarza, wzywa do nauczania
i czytania Biblii (r. VI, 211. Konstytucja przyjmuje współczesne
metody badania Pisma Św., dlatego istnieje możliwość wywodze-
nia z niego dogmatów maryjnych i in. Wybitny teolog katolicki
Karl Rahner powiedział, że Pismo Św. jest jednorazowym, niepo-
wtarzalnym wydarzeniem zbawczym, jest Słowem Bożym, a nie
tylko je zawiera.
Lecz Kościół Katolicki przyjmuje obok Pisma Św. drugie
źródło objawienia, a jest nim tradycja. Tradycja wchodzi w skład
depozytu apostolskiego. Mówiąc o nim Konstytucja o Objawieniu
głosi: "Święta Tradycja i Pismo Św. stanowią święty depozyt
Słowa powierzony Kościołowi".
A więc i tradycja, nie tylko Pismo Św., ma znaczenie kanonicz-
ne. W Kościele Katolickim głosi się, iż istnieje Biblia tripartita
(trzyczęściowa), składają się na nią Stary i Nowy Testament oraz
tradycja. Pismo Św. i tradycja są więc równorzędne. Konstytucja
o Objawieniu zwykle wymienia na pierwszym miejscu tradycję,
a na drugim Pismo Św. Do tradycji należy wszystko, co przynosi
życie Kościoła, co Kościół zgromadził i gromadzi, jest więc ona
żywa i się rozrasta. W skład jej wchodzą pisma ojców Kościoła,
dekrety soborów i papieży, formy obrzędów, zwyczaje. Kościół
przez urząd nauczający dysponuje treścią tradycji i ją reguluje.
W Konstytucji o Objawieniu wiele miejsca poświęcono tradycji.
Powiedziano, iż "Tradycja Św. i Pismo Św. ściśle się ze sobą łączą
i komunikują. Obydwoje bowiem wypływają z tego samego
źródła Bożego i zrastają się jakoś w jedno" (r. II,9). Konstytucja
stwierdza: "Albowiem Pismo Św. jest mową Bożą utrwaloną pod
działaniem Ducha Świętego na piśmie, a Święta Tradycja, Słowo
Boże przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego powierzone aposto-
łom, przekazuje w całości ich następcom, by oświeceni Duchem
prawdy, wiecznie je w swym nauczaniu zachowywali (...], toteż
obydwoje należy z równym uczuciem czci i poważaniem przyjmo-
wać" r. 11,91.
Kościół Ewangelicki nie widzi w tradycji kościelnej źródła
objawienia, choć z nią nie zrywa jako ze świadectwem wiary,
jeśli jest zgodna z Pismem Św. i zwiastuje Jezusa Chrystusa. Luter
powiedział: "Jest rzeczą niebezpieczną i straszną wierzyć wbrew
świadectwu, wierze i nauce całego Kościoła chrześcijańskiego".
Reformator stwierdził jednak w roku 1521, iż Kościół się myli,
"jeśli naucza wbrew Słowu Bożemu". Kościół Ewangelicki od-
rzuca więc tradycję, o ile zawiera ona nauki ludzkie (Mat. 15,31,
nie uzasadnione w Piśmie Św., jak mariologia, kult obrazów, reli-
kwii i in. Kościół Ewangelicki ma swe księgi symboliczne, lecz ich
autorytet jest wtórny, zależy od Pisma Św., i mogą one być inaczej
formułowane, aby lepiej oddać treść Pisma Św.
W Kościele Katolickim tradycja ma podwójne znaczenie: jest
uzupełnieniem Pisma Św., co grozi niebezpieczeństwem wprowa-
dzenia nauk niebiblijnych, a jednocześnie jest podstawą wykładu
(interpretacji Pisma Św.
Konstytucja o Objawieniu głosi: "Ponieważ Pismo Św. powinno
być czytane i interpretowane w tym samym Duchu, w jakim zo-
stało napisane, należy (...] uwzględniać treść i jakość całej Biblii,
mając na oku żywą Tradycję całego Kościoła oraz analogię wiary
(r. III,121".
Tradycja jest więc probierzem wykładu Pisma Św. wbrew
ewangelickiej zasadzie: "tylko Pismo Św.". Takie traktowanie tra-
dycji grozi niebezpieczeństwem, że wykład Słowa Bożego stanie
się podstawowym obowiązującym tekstem.
Ostatecznym, nadrzędnym kryterium wykładu Pisma Św. jest
urząd nauczający Kościoła. "Wszystko, co dotyczy sposobu inter-
pretowania Pisma Św., podlega ostatecznie sądowi Kościoła,
który ma od Boga polecenie i posłannictwo strzeżenia i wyjaśnia-
nia Słowa Bożego".
Konstytucja o Objawieniu głosi dalej: "Zadanie zaś autentycz-
nej interpretacji Słowa Bożego, spisanego czy przekazanego przez
Tradycję, powierzone zostało samemu tylko żywemu Urzędowi
Nauczycielskiemu Kościoła" (r. II,10). Zasada ta jest związana
z dogmatem o nieomylności papieża. Konstytucja o Objawieniu
stawia ostatecznie na jednym poziomie trzy wartości: "Jasne więc
jest, że Święta Tradycja, Pismo Św. i Urząd Nauczycielski Koś-
cioła (...) tak ściśle ze sobą się łączą i zespalają (...), że jedno bez
pozostałych istnieć nie może" (r. II,10). Mimo więc podniesienia
powagi Pisma Św. w ostatnim czasie, jego znaczenie w Kościele
Katolickim jest wobec silnego podkreślania znaczenia tradycji
i urzędu kościelnego nadal bardzo zredukowane.
To stanowi największą różnicę między Kościołami. Reformacja
przyjęła tylko jeden autorytet - Pismo Św. Luter głęboko prze-
żył upadek autorytetów, które znał od młodości - tradycji i pa-
piestwa. Odrzucił je jednak, gdy urząd kościelny na podstawie
tradycji potępił naukę o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę
w Jezusa Chrystusa. Wtedy Luter pozostał przy wyłącznym auto-
rytecie Pisma, pozostałe bowiem autorytety nie wytrzymały kry-
tyki w świetle Biblii.
Reformacja przyjęła zasadę, iż Pismo Św. jest samo instrumen-
tem wykładu. Prawdy należy w nim szukać, porównując różne
wypowiedzi Słowa Bożego i pamiętając, że istotnym jądrem Biblii
jest zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa.
Kościół Ewangelicki wzywa swych współwyznawców do pilnej
lektury Pisma w., przypominając wypowiedź Pana Jezusa: "Sło-
wa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem" (Jan 6,63).
Bóg
Bóg Ojciec
Bóg jest wzniosły, pełen chwały, jest ponad światem, w istocie
Swej niepojęty (Job 11,17 i n.; Rzym: 11,33-36l. Jest On nie-
dostępny dla naszego poznania. Prorok Izajasz mówi, iż jest
Bogiem ukrytym (Izaj. 45,15). Myśl ta wysuwa się na czoło
Lutrowych rozważań o Bogu.
Bóg jest święty i budzi bojaźń i lęk - mysterium tremendum
(II Mojż. 3,6; Izaj. 6,1-5; Łuk. 5,8). Bóg jest daleki i niewidzialny
(II Mojż. 33,20), a jednak "jest blisko każdego z nas" (Dz. Ap.17,
27-28). Jego Boski majestat budzi najwyższą cześć i stwarza
dystans, lecz Bóg chce, by Go szukano i Jemu bezgranicznie ufano.
"Wątpienie jest największą obrazą Boga" - mówi Luter.
Bóg jest wieczny, jest ponad czasem, a jednocześnie uczestniczy
w doczesnośći (Ps.19I. Wieki są w Jego ręku, przed Jego obliczem
powstają i giną narody, a jednocześnie idzie jak cień za każdym
człowiekiem, który Mu zawierzył swój los (Ps. 121). "Niepojęty
Bóg sam obnaża swą wewnętrzną istotę, wylewa się na zewnątrz"
( Luter].
Bóg jest wszechmocnym Stwórcą (I Mojż. 1), wszechświat
świadczy o Jego chwale (Ps.104l, On ogarnia świat, a jednocześnie
pamięta o rzeczach drobnych i strzeże ich (Mat. 6,26-30; 10,
29-301.
Między człowiekiem i Bogiem jest ogromny dystans, Luter
mówi, iż Bóg "igra" z człowiekiem, a jednocześnie wynosi go, na-
daje mu niezwykłą godność i w jego ręce oddaje świat. Majestat
Boży skłania człowieka do posłuszeństwa (Dz. Ap. 4,19; II Kor.
7,15), również do posłuszeństwa wobec Słowa Bożego (Jer. 7,23).
Bóg jest potężny i groźny - "góry topnieją przed obliczem
Pana" (Ps. 97,51, a jednak słudze swemu Eliaszowi objawia się
"w cichym i łagodnym powiewie" (I Król. 19,12). Bóg jest moca-
rzem (Ps. 14,5-6; Izaj.10,21), a jednocześnie w proroczym obra-
zie Syn Boży ukazał się "jako korzeń z suchej ziemi I...) wzgar-
dzony i opuszczony przez ludzi" (Izaj. 53,2-31. Kto obcuje
z Bogiem, wielbi Go i korzy się przed Nim. Luter mówi, że wola
Boża nie jest poddana żadnym prawom ani zasadom, gdyż nikt nie
jest ponad Pana. "On niczemu nie podlega, sam jest prawem dla
wszystkich rzeczy". Lecz Bóg nie jest despotą, tylko Jego myśli
są inne niż nasze [Izaj. 55,8).
Bóg jest dawcą życia IDz. Ap.17,251 i jest nieśmiertelny (I Tym.
6,10), a przecież Syn Jego skosztował goryczy śmierci (Fil. 2,81.
Jedynie o Bogu można powiedzieć, że jest dobry [Mar. 10,18),
a jednak prowadzi nas często drogami cierpienia, co budzi bunt
w naszym sercu Job 30,20-23). Jak rozwiązać problem cierpie-
nia? Rozwiązaniem jest "niepewne, a jednak wyzwalające ryzyko
wiary. W wierze pełnej ufności nie można cierpienia wytłumaczyć,
natomiast można - i to jest ważne - je przemóc" (Hans Kung: 868
i cerpienie. Przezwyciężenie to jest możliwe w ufnej miłości ku
Panu (Rzym. 8,281.
Bóg budzi grozę w sercu (Job 23,15-16), a zarazem jest miłoś-
cią II Jana 4,7-81. Jest On nieustępliwym sędzią, dochodzi spra-
wiedliwości do trzeciego i czwartego pokolenia (II Mojż. 20,5),
a jednocześnie jest miłosierny i łaskawy, bardzo cierpliwy i pełen
dobroci (Ps. 103,8-9; Jan 3,161. Bóg jest święty, nieskalany i nie
znosi nieprawości, a jednak ma serce dla grzeszników (Łuk. 15)
I Syna swego uczynił za nas grzechem ( I I Kor. 5,21 ), aby nas
usprawiedliwić. Luter powiedział, iż "miłość Boża jest jak piec
rozpalony, którego żar sięga od ziemi do niebios". Jest to miłość
szczera i wierna.
Łaska i miłość łączą pozorne sprzeczności w istocie Bożej-
sprawiedliwość i łaskawość, grozę sądu i usprawiedliwienie, troskę
o doczesność i królowanie w wieczności, święty majestat i nie-
zgłębione miłosierdzie. Bóg jest Ojcem (Mat. 6,9).
Syn Boży
"Wierzę, że Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg z Ojca w wiecz-
ności zrodzony, a zarazem prawdziwy człowiek z Marii Panny
narodzony, jest moim Panem" - Mały Katechizm M. Lutra.
Mówiąc o Synu Bożym wskazujemy często na Jego ludzką
postać - w Jezusie z Nazaretu. Biblia natomiast przypomina Jego
Boską istotę. Syn Boży jest wszechwieczny. Ewangelia nazywa Go
Słowem, które było na początku u Boga i było Bogiem. On jest
źródłem i dawcą życia. "W Nim było życie, bez Niego nic nie
powstało" (Jan 1,1-3). Jest On obrazem niewidzialnego Boga
(Kol. 1,15), kto na Niego patrzy, widzi Ojca (Jan 14,9-10). Jest
On praprzyczyną wszystkich rzeczy - "w Nim zostało stworzone
wszystko, co jest na niebie i na ziemi (...), jest przed wszystkimi
rzeczami i wszystko w Nim jest ugruntowane" (Kol. 1,17-181.
I oto Syn Boży stał się w postaci Jezusa z Nazaretu Bogiem
wśród ludzi. Żyjąc wśród nich, wziął na siebie ich dolę, walczył
z pokusami (Mat. 4,1-11), leczył choroby, uwalniał od cierpie-
nia i śmierci Mar. 1). Stał się nauczycielem, przekazał ludziom
słowa, które trwają wiecznie (Mat. 24,35). Jego słowa były czy-
nami, a czyny słowami, mówiły o Jego mocy i chwale (Mar. 2,5;
4,35-41; Hebr. 2,12-131. Jego współcześni poznali w Nim pro-
roka, który objawił im Królestwo Boże. Mówił jak ten, który ma
moc Bożą (Mat. 7,29), więcej - Królestwo Boże urzeczywistniło
się w Jego działaniu i w Jego osobie (Łuk. 4,21;17,21 ).
Jego świętość i dostojeństwo onieśmielały przeciwników (Łuk.
4,29-30), a Jego życzliwość dla ubogich w duchu pociągała ich
(Mat. 9,10-131.
Żyjąc wśród ludzi, doświadczał wszystkiego, co znosi człowiek,
oprócz grzechu (Hebr. 4,15). Miał całkowitą świadomość jedności
z Ojcem i zupełną pewność Jego pełnomocnictwa (Mat. 11,27).
Jednocześnie Syn Boży był tak bardzo otwarty dla ludzi (Mat.
11,28-30). Jest w Nim chwała Boża i Boska miłość, jest Sędzią
(Mat. 251 i Dobrym Pasterzem (Jan 10).
Stojąc po stronie Boga i zarazem po stronie człowieka, jest
Chrystus początkiem nowej ludzkości (I Kor. 15,45-49; Rzym.
5,12-19; 8,29; Hebr. 2,10 i n.l. Jest jednocześnie naszym Panem
i naszym bratem (Fil. 2,11; Hebr. 2,13 i n.l. Jest drugim Adamem,
odnowicielem upadłej ludzkości (Rzym.5,18-19;I Kor.15,21 in.)
Jego cielesne niepokalane narodzenie w mocy Ducha Świętego
jest cudem (Łuk: 1,35). Chrzest Jezusa jest stwierdzeniem Jego
Boskości, a nie jej nabyciem.
Zbawcze znaczenie ma przede wszystkim śmierć Jezusa. Obraz
jej zawarty jest w proroctwie Izajasza r. 53. Męka Chrystusa jest
ofiarą. Tak wykładał jej znaczenie sam Pan (Mat. 20,28; Łuk.
24,25; Jan 14,26; 16,141. Jest to ofiara oczyszczająca, niepowta-
rzalna, mająca znaczenie wieczne (Rzym. 3,25; Hebr. 10,10).
Kościół Ewangelicki akcentuje bardzo mocno niepowtarzalność
ofiary Pana Jezusa w związku z katolicką nauką o mszy. Słowo
o krzyżu stało się centralnym punktem chrześcijańskiego zwiasto-
wania (I Kor. 1,181. Krzyż Jezusa jest jednocześnie sądem i dzie-
łem miłości Boga III Kor. 5,19I, jest potępieniem grzechu, a zara-
zem usprawiedliwieniem grzesznika, ubłaganiem za winy (Rzym.
3,21; 5,19; Hebr. 9,14.24;10,5-10).
Śmierć Jezusa wraz ze zmartwychwstaniem zbawia człowieka
Rzym. 4,25; I Kor. 15,13; Hebr. 7,24-25; I Jana 2,1-2). Zmar-
twychwstanie związane z krzyżem jest również cudem. W zmar-
twychwstaniu Chrystus objawił i potwierdził to, czego dokonał
na krzyżu - zwycięstwo nad grzechem, śmiercią i szatanem ( Rzym.
10,9; Dz. Ap. 2,36). Zmartwychwstały Pan objawia się w przemie-
nionym ciele chwały. Ukazuje, co jest przeznaczone wierzącym
w Niego, gdy wypełnią się rzeczy ostateczne (Fil. 3,21; I Kor.15,
44 i n.; II Kor. 5,1 i n.; Kol. 3,3).
Wniebowstąpienie przedstawia odejście historycznego Jezusa
w ponadświatowe życie z Bogiem (Hebr. 1,2-41. Odtąd działa
On jako Pan wywyższony, na prawicy Bożej (Łuk. 24,51), nasza
społeczność z Bogiem jest związana z Nim (Rzym. 8,34; i Jana
2,1 i n.l. Modlimy się do Boga zawsze w imieniu Jezusa.
Chrześcijanie ciągle utrzymują społeczność ze swoim Panem.
Obcowanie z Nim następuje przez Słowo budzące wiarę i przez
Sakramenty. W wierze oglądamy ukryte Królestwo Chrystusa
i oczekujemy Jego objawienia w chwale. Ewangelia o krzyżu
i zmartwychwstaniu Pana Jezusa stanowi według nauki Kościoła
Ewangelickiego jądro Ewangelii i jest centralną prawdą naszego
Kościoła. Melanchton powiedział, że poznać Jezusa to nie znaczy
pojąć sprawę Jego dwóch natur, sposób wcielenia, lecz oznacza to
dostąpić błogosławieństwa krzyża i zmartwychwstania. Luter
zaś rzekł, iż prawdziwe poznanie Chrystusa polega na tym, by
dostrzec w Nim otwarte serce Boga i Jego łaskawą wolę.
Duch Święty
Poznanie Boga w wierze następuje przez Ducha Świętego
II Kor. 2,10 i n.). Duch Święty oświeca Chrześcijanina, wskazuje
na Chrystusa i przekonuje, iż jest On Zbawicielem (Mat. 16,17;
I Kor.12,3; Jan 6,44,65).
Duch Święty działa przede wszystkim przez Słowo Boże (Jan
6,63). Jest ono natchnione Duchem (II Piotra 1,211.
Przez wiarę w Chrystusa jesteśmy powołani do społeczności
z Bogiem i dostępujemy godności synostwa Bożego (Rzym. 8,14;
Gal. 4,6). Duch Święty kształtuje w nas obraz Chrystusa (Rzym.
8,291.
Obecność Ducha Świętego to obecność Boga lub wywyższo-
nego Chrystusa. Określenia te są w Piśmie Św. wymienne (Rzym.
8,9 i n.; Jan 14,16 i n.;18,23; II Kor. 3,16), a jednak należy od-
różniać Ducha Świętego od Boga Ojca i Syna.
Duch Święty uświęca chrześcijanina. Naprzód przekonuje go,
czym jest grzech, doprowadza do tego, że chrześcijanin sam go
potępia, odkrywa grzech w swoim życiu (Jan 16,81, a następnie
Duch Święty sprawia narodzenie się w nas nowego wewnętrznego
człowieka, ukazuje nam Królestwo Boże i wprowadza nas w nie
(Jan 3,3-6).
Duch Święty przekonuje chrześcijanina o prawdzie Ewangelii
i upewnia, że Chrystus jest Panem (Jan 15,26; 16,8-11; I Kor.
12,3).
Duch Święty uświęca nas - gdy w nas działa, stajemy się
Jego świątynią (I Kor. 6,19). On nas strzeże od grzechu, zachowuje
w wolności (II Kor. 3,17) i czyni zdolnymi do nowego życia.
Duch Święty obdarza nas swymi darami, które umożliwiają
życie w społeczności. Dary te to miłość braterska, szacunek dla
innych, cierpliwość, gościnność, zdolność przebaczania I Rzym.
12,9-131. Pod wpływem Ducha Świętego powstaje w nas nowy
człowiek, stworzony znów na obraz Boży Efez. 4,25-32; Kol.
3,8-17).
Duch Święty rodzi też owoce, które również mają znaczenie
scalające chrześcijan w jedno. Są to: miłość, radość, pokój,
cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrze-
mięźliwość IGal. 5,22-23/.
W ten sposób powstaje nowa społeczność Chrystusowa, Koś-
ciół, którego głową jest Chrystus, a ciałem wierzący w Niego
(Efez. 1,22; Kol.1,18; Dz. Ap. 2,42-47;3,32-35). "Jedno ciało
i jeden duch, jak też jesteście powołani w jednej nadziei powołania
waszego. Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec
wszystkich, który jest nad wszystkimi i we wszystkich was. Lecz
każdemu z nas dana jest łaska według miary daru Chrystusowego"
Efez. 4,4-7).
Według nauki Kościoła Ewangelickiego Duch Święty działa
na nas przede wszystkim przez Słowo Boże, a według nauki
Kościoła Rzymskokatolickiego szczególnie przez Sakramenty.
Bóg w Trójcy Świętej Jedyny
Nauka o Bogu w Trójcy Świętej Jedynym łączy wszystkie
Kościoły. Jezus polecił chrzcić w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego Mat. 28, 19). Pozdrowienie apostolskie brzmi: "Łaska
Pana Jezusa Chrystusa i miłość Boga, i społeczność Ducha Świę-
tego niech będzie z wami wszystkimi" (II Kor.13,13/.
W Trójcy Świętej rozróżniamy trzy "osoby". Określenie to ma
jednak inne znaczenie niż w mowie potocznej, chodzi tu raczej
o wzajemny stosunek Ojca, Syna i Ducha Świętego wewnątrz
jednej istoty Boga. Bóg jest jeden.
Nauka o Trójcy Świętej pragnie wyrazić uwielbienie i chwałę
jedynego Boga.
Człowiek
Istotą człowieka zajmują się różne dziedziny nauki, jak bio-
logia, medycyna, antropologia, etyka, socjologia, historia czy
filozofia. Nauka kościelna interesuje się człowiekiem z punktu
widzenia jego związku z Bogiem.
Pismo Św. przedstawia ten związek na tle dzieła stworzenia.
Wiara w stworzenie świata nie wywodzi, jak świat powstał, lecz
głosi, że jest dziełem Boga. "Przez wiarę poznajemy, że światy
zostały ukształtowane słowem Boga, tak iż to, co widzialne, nie
powstało ze świata zjawisk" (Hebr. 11,3). Myśl ta prowadzi nas
do granic wszelkiego materialnego istnienia i może być przyjęta
w wierze. Jak wiara biblijna widziała świat, ukazują Psalmy 19
i 104. Obraz świata autora Psalmu 104 był inny niż nasz, bardziej
prymitywny (w. 3-4), wypowiedział on bowiem swą wiarę
w takim sposobie myślenia, jaki wtedy obowiązywał, zgodnie
z ówczesnymi wyobrażeniami. Choć nasz obraz świata jest dziś
inny, wiara widzi nadal w Bogu Stwórcę świata. Pozostało też
przekonanie, że wszechświat jest niezmierzony (Izaj. 40,2), że
Stwórca jest odwieczny (Job. 38,4I i że nasze poznanie jest czą-
stkowe (I Kor. 13,9). Wiara, że wszechświat stworzył Bóg, budzi
poczucie odpowiedzialności wobec Niego.
Nauka o stworzeniu człowieka nasuwa dwa problemy: jego
pochodzenia oraz jego pierwotnego obrazu.
Nauka Kościoła Ewangelickiego stwierdza, że pojawienie się
człowieka na ziemi, nawet gdyby było wynikiem naturalnego
rozwoju gatunków, jak głoszą nauki przyrodnicze, jest w świetle
Słowa Bożego następstwem nowego, wolnego aktu woli Bożej
(I Mojż. 1,26-27). Chrześcijanin tak wierzy i dlatego zwraca się
do Boga w modlitwie jako do Stwórcy. Biblia zwie pierwszego
człowieka Adamem (hebr.: człowiek). Dziś liczni teolodzy, jak
Karl Barth, Hans Kung, teolog katolicki, przyjmują, że w biblij-
nej historii stworzenia można odczytać stworzenie gatunku ludz-
kiego.
Jaki był obraz pierwszego człowieka. Kościół Ewangelicki
podkreśla, że człowiek jest według Biblii stworzony na obraz
i podobieństwo Boże (I Mojż. 1,26-27). Znaczenie tych określeń
zatarło się w świadomości dzisiejszego człowieka. Z perspektywy
wiary znamy dziś człowieka jako grzesznika. Jak dostrzec w nim
obraz Boży? Na czym polega podobieństwo Boże?
Nauka ewangelicka odtwarza ten obraz na podstawie przesłanek
biblijnych. Choć człowiek jest stworzeniem, różni się zdecydowa-
nie od innych istot. Potrafi zająć własne, świadome stanowisko
wobec problemów życia, zastanawia się nad sensem swego istnie-
nia. Egzystencja ta nabiera w jego oczach pełnego znaczenia, gdy
wierzy, iż jest stworzony do życia z Bogiem. "Dusza moja pragnie
Boga, Boga żywego. Kiedyż przyjdę i ukażę się przed obliczem
Boga?" (Ps. 42,3, por. Mat. 16,24-26). Człowiek szuka społecz-
ności z Bogiem, znajduje ją dzięki Chrystusowi, a potem dostę-
puje uświęcenia w Duchu Świętym (II Kor. 5,17; Efez. 4,24); Kol.
3,3-10). Pismo Św. określa ten proces jako odnowienie (Efez.
4,23; Rzym.12,2) lub odrodzenie (1 Piotra 1,23). Odnowienie albo
odrodzenie oznacza powrót do pierwotnego, prawidłowego stanu.
W świetle Słowa Bożego ten prawidłowy stan polega na praw-
dziwym poznaniu Boga, które człowiek odzyskuje po narodzeniu
na nowo (Fil. 1,9-10), na pełnym zaufaniu do Pana III Tym.
1,12), na oddaniu Mu się w miłości i uwielbieniu /I Jana 4,17-19),
na posłuszeństwie, które nie wynika z przymusu, lecz ze zharmo-
nizowania woli ludzkiej z wolą Bożą. W tym stanie człowiek od-
daje życie w ofierze Bogu (Rzym.12,1;14,8). Taki człowiek ma
świadomość dziecięctwa Bożego (Rzym. 8,14-17), dostępuje
pokoju i radości Jan 14,27; Fil. 4,4). Takiego człowieka obciążył
Bóg odpowiedzialnością za życie na ziemi /I Mojż.1,28).
Oto ogólne zarysy "obrazu Bożego", który Słowo Boże każe
oglądać w stworzonym człowieku.
Mały Katechizm Marcina Lutra mówiąc o stworzeniu świata
i człowieka odnosi to do chrześcijanina - "Wierzę, że Bóg stwo-
rzył mnie oraz wszystkie twory, ciało i duszę...'. W wykładzie
I artykułu wiary przekonuje wyznawcę, że Jezus przez Swój
zbawczy czyn przywrócił "zgubionemu człowiekowi" utraconą,
właściwą pozycję wobec Boga, człowiek stał się własnością
Chrystusa,znalazł się pod Jego kierownictwem,ma czyste sumie-
nie i jest niewinny],służy Panu z ochotą,doznaje radości i pokoju.
To prawidłowy stan człowieka, właśnie obraz Boży.
Do tego obrazu należy uwolnienie przez Chrystusa od śmierci.
Śmierć według nauki biblijnej i wiary chrześcijan nie jest związana
z pierwotnym stanem człowieka, lecz jest zapłatą za grzech
Rzym.6,23).Człowiek posiadał życie wieczne,które mu przy-
wrócił Chrystus /I Kor. 15,45 i n.).Tak rozumiemy intencje
obrazu Bożego,danego człowiekowi w stworzeniu.
Nauka Kościoła Katolickiego wiele miejsca poświęca obecnie
sprawie pochodzenia człowieka I Ks. W. Granat: Ku człowiekowi
i Bogu w Chrystusie] Rozważając to zagadnienie autor mówi:
; "Nie jest rzeczą konieczną,aby wyjaśniać tekst biblijny w sensie
utworzenia przez Boga całego człowieka w sposób bezpośredni".
Omawiając dwie relacje biblijne o stworzeniu człowieka (I Mojż.
' 1 i 2),ks.Granat stwierdza: "Powstanie ciała ludzkiego mogło
się odbywać drogą ewolucji".Również ks.A.Zuberbier /Wierzę...
dogmatyka w zarysie) mówi : "Wydaje się, że w tej mierze,w jakiej
człowiek jest istotą cielesną,pochodzenie jego na drodze ewolucji
od jakiegoś gatunku zwierząt ...nie stoi w żadnej sprzeczności
z danymi religii chrześcijańskiej.Nie można jednak powiedzieć
tego samego o pochodzeniu duszy ludzkiej" /str.106-107).Co do
stworzenia człowieka jako gatunku ludzkiego,stwierdza ks.Granat,
iż "badania naukowe nad rozwojem gatunków skłaniają raczej
do przyjęcia opinii,że rodzaj ludzki pochodzi od wielu par '.
Nauka Kościoła kładzie jednak naturalnie największy nacisk
na wewnętrzny stan stworzonego człowieka.Ks.Granat przytacza
słowa biblijne: "uczyńmy człowieka na nasz obraz i podobnego
nam",i stwierdza,że słowa te "były komentowane przez ojców
Kościoła i teologów tłumaczących naturę ludzką i podniesienie jej
do stanu łaski". Następnie,powołując się na List do Efezjan
14,24),wnioskuje,że obraz Boży oznacza życie nadprzyrodzone
polegające na stanie świętości i łaski.Przytacza również ks.Granat
teorie ojców Kościoła,zwłaszcza Tomasza z Akwinu,który twier-
dzi,że podobieństwo Boże to: 1I zdolność poznania i kochania
Boga,2) aktualna i doskonała miłość Boga przez łaskę.Człowiek
naturalny kocha Boga w sposób niedoskonały.
Dostrzega się jednak w myśli katolickiej o stworzeniu człowieka
dwoistość, z którą nie mogła pogodzić się Reformacja. Duchowy
stan pierwszego człowieka jest nadbudową jego istoty, łaską nad-
przyrodzoną, której pewien odblask jest w człowieku naturalny.
On też kocha Boga choć w sposób niedoskonały.
Według nauki ewangelickiej życie wewnętrzne człowieka w wie-
rze, związek z Bogiem stanowi integralną część człowieka stwo-
rzonego na obraz Boży.
Grzech
Nauka Kościoła Ewangelickiego o grzechu jest radykalna. Co
to jest grzech? Jest to zerwanie społeczności z Bogiem, więcej-
bunt przeciwko Bogu, rebelia. Człowiek wynosi się ponad Boga
/II Tes. 2,4), nie oddaje Mu czci ani dziękczynienia (Rzym.1,21).
Skutkiem grzechu jest zniszczenie obrazu Bożego, zatarcie
podobieństwa do Boga. Grzech pociąga za sobą śmierć duchową
i wieczną, a także śmierć cielesna jest związana z grzechem (I Mojż.
3,3I. Ap. Paweł, zastanawiając się nad swoim stanem, woła:
"Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?
Rzym. /,241. Poprzedni rozdział tego Listu końezy apostoł
słowami: "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym. 6,23).
Reformacja stanęła na stanowisku, że "korzeniem" grzechu
jest pożądliwość /1 Mojż. 4,7; Rzym. 7,12). Zjawia się ona jako
niezdrowa ambicja, chciwość, wyzysk, zawiść, gniew, nienawiść,
jako pożądliwość cielesna i w.inny sposób. Rozbija ona życie
jednostek, rodzin, społeczeństw, narodów i Kościołów.
Ponury obraz grzechu przedstawia ap. Paweł w Liście do Rzy-
mian. Mowa nasza jest złośliwa, ranimy słowami, jesteśmy nie-
szczerzy, stwarzamy atmosferę rozgoryczenia, jesteśmy skorzy do
rozlewu krwi, siejemy spustoszenie moralne, nie ma w naszych
sercach czci dla Boga (Rzym. 3,13-18). W życiu dostrzegamy
różne formy grzechu, lecz są one następstwem zniszczenia naszej
; wewnętrznej istoty. "Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabój-
stwa, cudzołóstwa, rozpusta, kradzieże, fałszywe świadectwa,
bluźnierstwa. To właśnie kala człowieka" /Mat.15,19). Grzech nie
jest więc poszczególnym czynem, lecz jest stanem człowieka.
Grzech jest rzeczą powszechną. Mówi o tym doświadczenie
i świadczy o tym Słowo Boże: "Nie ma sprawiedliwego ani jedne-
go, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga;
wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by
czynił dobrze, nie masz ani jednego" /Rzym. 3,10-12).
Podstawowa więc teza reformacyjna dotycząca grzechu brzmi:
"Człowiek grzeszy, ponieważ jest grzeszny, a nie dlatego jest
grzeszny, że grzeszy". Kościół Ewangelicki głosi, że wskutek
grzechu człowiek został pozbawiony zdolności życia z Bogiem
i w Jego duchu, nie posiada więc w tym zakresie wolnej woli.
Oczywiście etyka życia codziennego przyjmuje, że człowiek
jest mieszaniną dobra i zła i takie też są jego czyny, lecz w obliczu
Boga człowiek jest całkowicie zepsuty, wyobcowany ze świata
Bożego.
! Bolesne następstwa grzechu odczuwa człowiek w sumieniu.
Popada wtedy albo w rozgoryczenie, albo czyni sobie wyrzuty.
Pierwsze nazywa ap. Paweł "smutkiem ze świata", a drugie "smut-
;' kiem z Boga" (II Kor. 7,101.
Jaka jest przyczyna grzechu w świetle dziejów współżycia
człowieka z Bogiem. Kościół Ewangelicki przyjmuje biblijną
naukę o grzechu pierworodnym. Nauka ta głosi, że grzeszny stan
wszystkich pokoleń jest spowodowany upadkiem pierwszych ludzi,
którzy ulegli pokusie: "Będziecie jak Bóg" (I Mojż. 3,51. List do
Rzymian głosi, że "przez jednego człowieka grzech wszedł na
świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć
przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli" (Rzym. 5,12). Grzech ten jest
dziedziczny, obciążył wszystkie pokolenia, choć nie przechodzi
z rodziców na dzieci w sensie biologicznym, lecz duchowym.
Wskutek tego upadku wszyscy ludzie przychodzą na świat pozba-
wieni czci dla Boga i ufności do Niego, podlegają więc potępieniu.
Według Pisma Św. dola człowieka dlatego pełna jest znoju i mozo
łu (I Mojż. 3,17-19I. Odpowiedzialność za ten stan ma charakter
zbiorowy, obciąża wszystkich ludzi. Nauka ta jest irracjonalna.
18 19
Według nauki Kościoła Ewangelickiego Chrzest i narodzenie
z Ducha Świętego uwalniają człowieka od grzechu pierworodnego.
Dopiero w Chrzcie rozpoczyna się Boże dzieło usprawiedliwienia
grzesznika. Chrzest uwalnia człowieka od grzechu pierworodnego
w tym znaczeniu, że Bóg tego grzechu nie zalicza, następuje od-
puszczenie grzesznikowi jego winy, pozostaje jednak "żądło
grzechu", owa pożądliwość, i chrześcijanin będzie musiał walczyć
z nią. W małym Katechizmie Marcina Lutra powiedziano, że
chrześcijanin codziennie umiera i codziennie zmartwychwstaje
w Chrystusie. W ten sposób dzieło usprawiedliwienia rozpoczęte
w Chrzcie staje się procesem trwającym całe życie.
Kościół Ewangelicki nie rozróżnia grzechu śmiertelnego i po-
wszedniego. Jedynym grzechem śmiertelnym jest grzech przeciw
Duchowi Świętemu, świadome bluźnierstwo. Jezus powiedział, że
ten grzech nie będzie nikomu odpuszczony /Mat. 12,31). Pamię-
tamy o stanowisku Pana Jezusa, który grzech oceniał w ogóle
surowo i widział go tam, gdzie my go często nie dostrzegamy
/Mat. 5,22.28).
Problem grzechu naświetlają również różne nauki zajmujące się
życiem człowieka, jak socjologia, psychologia, historia, choć nie
stosują terminu "grzech". Wyniki tych prac są cenne, chodzi
w nich raczej o obserwację zjawiska w odniesieniu do stosunków
międzyludzkich i badanie mechanizmu jego działania. Nie
uwzględniają jednak jego związku z Bogiem.
Kościół Ewangelicki trwa po dziś dzień na stanowisku, jakie
zajęła Reformacja.
Kościół Rzymskokatolicki przedstawia naukę o grzechu nieco
inaczej. Naprzód kładzie nacisk na sprawę grzechu pierworodnego.
Istotę tego grzechu przedstawia łagodniej niż Kościół Ewangelicki.
Według Kościoła Katolickiego grzech spowodowany przez Adama
II Mojż. 3; Rzym. 5,12) doprowadził do utraty dobra nadprzyro-
dzonego, swego rodzaju nadbudowy stworzonego człowieka.
Nadbudowa ta to obraz Boży, którego zasadniczymi rysami była
świętość i sprawiedliwość IEfez. 4,24). Upadek w grzech nie spo-
wodował jednak istotnego zniszczenia natury człowieka, lecz ją
osłabił, nie pozbawiając jej cech zasadniczych. Brak związku
z Bogiem doprowadził do rozbudzenia u człowieka różnego
rodzaju egoizmu i wynaturzeń.
KościÓł Katolicki naucza, że człowiek nie utracił wskutek
grzechu pierworodnego całkowitej zdolności do wspÓłżycia
w wierze z Bogiem i wola jego nie została zupełnie skrępowana,
tzn. że człowiek posiada wolną wolę.
SobÓr Trydencki, ktÓry sformułował miarodajne podstawy
nauki katolickiej, głosi, że grzech Adama przechodzi na wszystkich
ludzi nie przez naśladownictwo, lecz przez urodzenie, i jest włas-
nym grzechem każdego człowieka. Człowiek dziedziczy coś
z kary za grzech pierworodny, a mianowicie traci dar nadprzyro-
dzony Idonum superadditum).
Grzech pierworodny nie jest jednak winą osobistą, nie podlega
więc obowiązkowi żalu i pokuty. Dlatego mówimy o nim jako
o grzechu w innym znaczeniu niż o grzechu uczynkowym.
Kościół Katolicki rozrÓżnia grzech śmiertelny i grzech powszed-
ni albo uczynkowy.
Chrzest całkowicie wvalnia człowieka od grzechu pierworod-
nego. Człowiek zostaje obmyty, niewinny i czysty przechodzi do
nowego życia. Dzieje się to wskutek zasługi Chrystusa. Sobór
Trydencki powołuje się na następujące słowa Pisma Św.: Efez.
2,13; Kol. 2,13; I Tym. 2,5; Jan 1,29; Rzym. 5,17; Dz. Ap. 4,12.
Kościół Rzymskokatolicki odrzuca tezę Reformacji, iż ducho-
wa istota człowieka jest wskutek grzechu pierworodnego zupełnie
zniszczona i że pożądliwość działająca w człowieku po Chrzcie
jest grzechem. Kanon 5 Soboru Trydenckiego głosi, iż po Chrzcie
nie pozostaje w człowieku nic z tego, co jest właściwie i prawdzi-
wie grzechem. Pożądliwość, która wprawdzie nadal działa w czło
wieku, nie jest grzechem, tylko skłonnością do grzechu.
Zestawienie
Oba Kościoły widzą w grzechu nieposłuszeństwo wobec Boga
i przyjmują, iż u jego podstaw leży grzech pierworodny.
Stanowisko Kościoła Ewangelickiego jest bardziej radykalne,
widzi on w grzechu zupełne zniszczenie wewnętrznej istoty czło-
wieka i zerwanie społeczności z Bogiem. Postawa Kościoła Kato-
lickiego jest łagodniejsza - grzech jest nadwątleniem istoty czło-
wieka, a skutek jego polega na utracie nadbudowy - nadprzyro-
dzonej sprawiedliwości.
Oba Kościoły wskazują możliwość przełamania grzechu pier-
worodnego w Chrzcie. Kościół Ewangelicki widzi w tym jednak
początek dzieła usprawiedliwienia, Kościół Katolicki zaś widzi
w Chrzcie decydujący moment odnowy człowieka.
Usprawiedliwienie
Sprawa usprawiedliwienia zajmuje w nauce Kościoła Ewangelic-
kiego centralne miejsce. Grzesznik nie ma nic na swoje usprawiedli-
wienie. Jest to postawa celnika świadomego swego ubóstwa i nie-
godności: "Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu" (Łuk. 18,13).
Usprawiedliwienie jest według nauki Kościoła ewangelickiego
jedynie dziełem Boga, bez współdziałania człowieka. Dokonało
się ono poza człowiekiem - na krzyżu i przez zmartwychwstanie
Jezusa Chrystusa, "który został wydany za grzechy nasze i wzbu-
dzony z martwych dla usprawiedliwienia naszego" (Rzym. 4,25).
Jest to akt jednorazowy, niepowtarzalny, mający wieczne znacze-
nie. Chrystus "wszedł raz na zawsze do świątyni /...), własną
krwią swoją dokonawszy wiecznego odkupienia" (Hebr. 9,12;
10,10; I Piotra 3,18). Inicjatorem pojednania jest Pan i to On
jedna człowieka z sobą. "Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał"
/II Kor. 5,19). Z woli Bożej Jezus stał się ubłaganiem za grzechy
świata (I Jana 2,2; Mat. 20,28I. Zbawienie jest dziełem Boga, a nie
człowieka. Podstawową tę prawdę zawierają słowa: "Albowiem
łaską zbawieni jesteście przez wiarę i to nie z was, Boży to dar"
/Efez. 2 8).
Ap. Paweł zrezygnował z budowania zbawienia na własnej
sprawiedliwości i całkowicie oparł się na sprawiedliwości "cudzej",
darowanej w Chrystusie. "Ale wszystko to, co mi było zyskiem,
uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę /...) i wszystko
uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa i znaleźć w nim, nie
mając własnej sprawiedliwości /...), tę, która się wywodzi z wiary
w Chrystusa, sprawiedliwości z Boga na podstawie wiary" (Fil.
3,7-9). Gdzie indziej pisze apostoł: "Chrystus stał się dla nas
mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odku-
pieniem" (I Kor.1 20I.
Jezus odrzuca budowanie na "własnej sprawiedliwości" [Łuk.
18,9-14I. Chrystus nie przyszedł do zadowolonych z siebie,
z własnej sprawiedliwości, z własnych zasług, lecz do zaniepokojo-
nych swoim stanem. "Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci co się
źle mają. Miłosierdzia chcę, a nie ofiary, nie przyszedłem bowiem
wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników" /Mat. 9,12-13). Bóg
sam otwiera drzwi do Królestwa Bożego, a zamyka je przed tymi,
którzy je wyważają, przynosząc własne zasługi (Luter),
Jakie jest znaczenie usprawiedliwienia, co ono przynosi, od
czego uwalnia? Bez usprawiedliwienia człowiek podlega grzechowi,
szatanowi i śmierci. Wola jego jest skrępowana, nie jest zdolny do
życia z Bogiem. Trapi go niepokój i smutek. Usprawiedliwienie
uwalnia człowieka od grzechu, szatana i śmierci.
Jezus powiedział: "Teraz odbywa się sąd nad tym światem,
teraz władca tego świata będzie wyrzucony" (Jan 12,31). Ap.
Paweł zaś mówi, iż Bóg "wyrwał nas z mocy ciemności i przeniósł
do Królestwa Syna Swego umiłowanego" (Kol.13-14; por. Hebr.
2,14; I Kor.15,55-57; Kol. 2,14-15; I Jan 3,8I.
Usprawiedliwienie obdarza chrześcijanina pokojem /Rzym. 5,1),
radością i godnością dzieci Bożych /Rzym.14,17; 8,16). To jest
stan wolności chrześcijanina.
Jak człowiek przyjmuje usprawiedliwienie? Tylko przez wiarę.
Ten dar łaski Bożej można odebrać tylko wiarą. Nie jest to wiara
polegająca na akceptacji nauki kościelnej, lecz na pełnym zaufaniu
do Boga, pewności człowieka zapatrzonego w Chrystusa. "Wierz
w Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony" (Dz. Ap.16,31). W liś-
cie do Galacjan ap. Paweł pisze: "Człowiek zostaje usprawiedliwio-
ny nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Je-
zusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali
usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu,
ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden
człowiek" (Gal. 2,16). Dlatego Jezus wzywa: "opamiętajcie się
i wierzcie Ewangelii" (Mar. 1,15I. Ten, kto uwierzy, jedna się
w Chrystusie z Bogiem /II Kor. 5,20).
Wierze towarzyszy opamiętanie i miłość, ale dar łaski odbiera
wiara. Jest to wiara pokorna, przepojona skruchą i oddaniem Panu.
Jesteśmy przy tym usprawiedliwieni nie dzięki wierze, lecz przez
wiarę. Wiara ta działa wśród ludzi przez miłość (Gal. 6,5I i tak
rozwija się nowe życie.
Wiarę budzi Bóg przez Słowo Boże /Rzym.10,17).
Następstwem usprawiedliwienia jest uświęcenie /Hebr. 10,10).
Na pojednanych z Bogiem zstępuje Duch Święty, który budzi
w nich nowe życie IDz. Ap. 2,38). "Miłość Chrystusowa ogarnia
nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich
umarł (...), aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli,
lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony" (II Kor.
5,14-15; por. Efez. 4,22-32; Kol. 3,1-17). Uświęcenie zmienia
nasz stosunek do ludzi, nasze współżycie przenika miłość rÓżnych
odcieni.
W życiu chrześcijan zjawiają się owoce Ducha Świętego /Gal.
522-25I. Ap. Paweł powiedział o sobie: "Z Chrystusem jestem
ukrzyżowany, żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus,
a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego,
który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie" (Gal. 2,20).
Nowe życie nie jest jednak podstawą do chluby. Cechą jego jest
pełne oddanie, posłuszeństwo wobec Pana, które Konfesja
Augsburska nazywa nowym posłuszeństwem, a Chrześcijanin trak-
tuje je jako swój naturalny obowiązek /Łuk.17,10).
Choć chrześcijanin jest nowym człowiekiem, jednak mieszka
w nim jeszcze ciągle "stary człowiek". "Nie to czynię, co chcę,
ale czego nienawidzę, to czynię" /Rzym. 7,15l. Odzywa się pożąd-
liwość. Chrześcijanin ciągle żyje "darowaną", a nie "własną"
sprawiedliwością. Dlatego Reformacja głosiła, iż chrześcijanin jest
jednocześnie "sprawiedliwym i grzesznikiem".
Ap. Paweł, zastanawiając się nad swym stanem, mówi: "Nie
jakobym już to osiągnął albo już był doskonały, ale dążę do tego,
aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa"
/Fil. 3,12I. Usprawiedliwienie jest procesem toczącym się przez
całe życie.
Ciesząc się darowaną w Chrystusie sprawiedliwością, ma chrześ-
cijanin pewność zbawienia. "Wiem, komu zawierzyłem" - mówi
ap. Paweł /II Tym. 1,12). A w Liście do Rzymian woła z trium-
fem: "Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg
usprawiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który
umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten
przecież wstawia się za nami" ( Rzym. 8,33-34).
Sobór Trydencki głosi, iż usprawiedliwienie polega na przenie-
sieniu człowieka ze stanu grzechu, ze związku z pierwszym Ada-
mem, w stan łaski, w związek z drugim Adamem.
Usprawiedliwienie nie jest "nagą obietnicą", samym tylko
orzeczeniem o zwolnieniu z winy, lecz czyni ono człowieka
sprawiedliwym.
Chrystus wybawił człowieka od grzechu pierworodnego i od
wszelkich grzechów i wyjednał mu łaskę. Łaska zostaje dzięki
zasłudze Chrystusa wlana w człowieka przy Chrzcie i staje się
jego własnością. Działa ona w nim jako moc, i umożliwia mu
zdobycie zasługi i czyni go zdolnym do posłuszeństwa przykaza-
niom Bożym. Choć zadośćuczynienie Chrystusowe jest dosko-
nałe, to jednak warunkiem dla dorosłych uzyskania tego, co
Chrystus im wysłużył, jest współpraca z łaską /Ks. W. Granat:
Chrystus-Odkupiciel, s. 106I. Człowiek w stanie łaski posiada wol-
ną wolę. Dzięki męce i zmartwychwstaniu Chrystusa człowiek
jest nie tylko uznany za sprawiedliwego na podstawie cudzej,
Chrystusowej sprawiedliwości, lecz staje się sprawiedliwym i jego
czyny są zasługą. Łaska jest jego własnością. Sobór Trydencki
powołuje się na słowa: "Wszak Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby
miał zapomnieć o dziele waszym i o miłości, jaką okazaliście dla
imienia jego, gdy usługiwaliście świętym" /Hebr. 6,10).
Współczesny teolog katolicki Hans Kung mówi, że Słowo Boże
ma znaczenie stwórcze, gdy Bóg rzecze: "Niech się stanie świa-
tłość, to stała się światłość" II Mojż. 1,3). Jeśli więc chrzcimy
w imię umęczonego i zmartwychwstałego Chrystusa, to człowiek
jest nie tylko uznany za sprawiedliwego, lecz staje się sprawiedli-
wy. Hans Kung łagodzi jednak pojęcie zasługi i twierdzi, że jest
ona raczej nagrodą Bożą, daną z łaski. Zasługa wymaga uznania.
Chrześcijanin w pojęciu katolickim przedstawia Bogu swą włas-
ną sprawiedliwość, a więc usprawiedliwienie w tej sytuacji jest
współdziałaniem człowieka z Bogiem, a nie wyłącznie dziełem
Pana. Współcześni teologowie katoliccy łagodzą nieco to stano-
wisko, głosząc, że nowe życie chrześcijanin zawdzięcza Chrystu-
sowi, mieszkającemu w jego sercu. Powołują się na słowa: "Jeśli
kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój
umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy" (Jan
14,23). Lecz obowiązująca w Kościele Katolickim nauka Soboru
Trydenckiego stwierdza, że usprawiedliwienie człowieka związane
jest z jego własną zasługą. Chrześcijanin czerpie z depozytu
łaski wlanej, którą sobie przyswoił.
Według nauki Soboru Trydenckiego dobro uzyskane przez wla-
nie przy Chrzcie łaski Bożej ciągle się pogłębia i aktualizuje przez
Sakramenty, tak że chrześcijanin dzięki swym zasługom staje się
ostatecznie uczestnikiem życia wiecznego.
Dekret Soboru Trydenckiego przestrzega jednak, by nikt nie
chlubił się swymi zasługami, lecz oczekiwał nagrody od Boga.
Kościół Rzymskokatolicki zna dwa środki łaski - Słowo i Sa-
kramenty, lecz Słowo ma znaczenie raczej przygotowawcze do
przyjęcia Sakramentu, natomiast podstawowym środkiem łaski
są Sakramenty. Łaskę wlaną przy Chrzcie zasilają inne Sakramenty
- bierzmowanie, pokuta, małżeństwo, namaszczenie chorych,
a przede wszystkim Eucharystia.
Wiara wlana przy Chrzcie jest według Soboru Trydenckiego
fundamentem usprawiedliwienia, polega ona jednak raczej na
uznaniu nauki Kościoła. Sobór Trydencki potępił rozumienie wia-
ry jako zaufania i odrzucił zasadę "tylko przez wiarę", twierdząc,
że miłość i pokuta mają to samo znaczenie co wiara. Współcześni
teologowie katoliccy (Kung, Schmaus, Zuberbier) przyznają, że
wiara jako ufność ma doniosłe znaczenie. M. Schmaus głosi, iż
wiara jest osobistą wiernością i trwaniem przy Słowie, "które się
stało ciałem". Kung twierdzi, że wiara chrześcijańska nie jest
zadowolona z siebie, lecz drży o zbawienie. Jego zdaniem "żywa
wiara nie przynosi Bogu żadnych uczynków". Teolog ten przy-
znaje, że potrydencka nauka katolicka przeoczyła łaskę pojętą
jako łaskawość, a podkreślała tylko łaskę jako moc. Lecz Kung
głosi również, że biblijna nauka o usprawiedliwieniu nie,ogranicza
się tylko do usprawiedliwienia dokonanego poza nami, lecz także
przez działanie w nas łaski. Na skutek tego działania chrześci-
janin zostaje rzeczywiście ukształtowany przez Ducha Świętego,
staje się nową istotą i to, co w nim powstało, jest jego dobrem.
Tej łaski dostępuje chrześcijanin co dzień na nowo.
Mimo tych głosów teologów katolickich Kościół Rzymsko-
katolicki nie zmienił swego stanowiska wobec problemu uspra-
wiedliwienia określonego w dekrecie Soboru Trydenckiego.
Zestawienie
Oba Kościoły głoszą naukę o usprawiedliwieniu z wiary przez
Chrystusa.
Kościół Ewangelicki naucza, że usprawiedliwienie jest darem
Boga, który przenosi na grzesznika sprawiedliwość Chrystusa.
Człowiek przyjmuje ten dar w wierze. Wiara jest zaufaniem do
Boga. Ten, kto uwierzył Ewangelii, otrzymuje dar Ducha Święte-
go, który budzi nowe życie. Proces usprawiedliwienia rozpoczyna
się w Chrzcie i trwa całe życie. Według Kościoła Ewangelickiego
Bóg budzi wiarę w Ewangelię przez Słowo Boże.
Kościół Rzymskokatolicki naucza, iż sprawiedliwość Chrystusa
gładzi w Chrzcie grzech pierworodny i grzechy śmiertelne. Następ-
nie wlana zostaje przy Chrzcie łaska, która jest mocą czyniącą człowieka nową istotą. Łaska ta staje się własną sprawiedliwością
człowieka i pomnaża się przez Sakramenty. Chrześcijanin uzyskuje
własną sprawiedliwością, swymi zasługami odpuszczenie grzechów
powszednich, uczynkowych i życie wieczne. Dzieło usprawiedli-
wienia przez Chrystusa dokonuje się w Chrzcie. Wiara w Kościele
Rzymskokatolickim jest przede wszystkim uznaniem nauki głoszo-
nej przez Kościół.Kościół
Co to jest Kościół? Według nauki Kościoła Ewangelickiego
Kościół jest tam, gdzie Bóg jedna się z człowiekiem. Dokonuje
tego przez zwiastowanie Ewangelii i Sakramenty IMat. 28,18-20).
Słowo Boże i Sakrament są środkami łaski, z którymi zawsze jest
związany Duch Święty /Jan 6,56.63; Dz. Ap. 2,42.44). Ewangelia
zwiastuje nowy stosunek Boga do człowieka. Ogłasza łaskę,
jest to Boża inicjatywa, wola Pana. Sakramenty to potwierdzają.
Duży Katechizm Marcina Lutra głosi : "Aby ten skarb /pojedna-
nie Boga z człowiekiem) nie był pogrzebany, lecz odkryty, i by
z niego korzystano, Bóg pragnie, aby Słowo było dostępne i by je
zwiastowano, a przez nie udziela On Ducha Świętego".
Kościół jest tam, gdzie Duch Święty przekonuje chrześcijanina,
że jest on własnością Chrystusa, który przenosi go do swego Kró-
lestwa Kol. 1,13I. Tam, gdzie panuje Chrystus, jest Kościół.
Kościół jest wieczny. Zwiastowanie Ewangelii może być stłu-
mione, ale nigdy nie będzie wykorzenione /II Tym. 2,9). Kościół
bowiem został ustanowiony na dziele Jezusa Chrystusa, które jest
wieczne (I Piotra 2,4-6; I Kor. 3,11). Jest to Kościół prawdziwy,
rzeczywisty, choć niedostrzegalny.
Zwiastowanie Słowa Bożego jest zawsze skuteczne: "Tak jest
z Moim słowem, które wychodzi z moich ust: niewraca się do mnie
puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je
wysłałem" /Izaj. 55,11). Słowo dociera do ludzi i budzi u nich
wiarę.
Chrześcijanie, którzy uwierzyli Ewangelii, stanowią - według
Konfesji Augsburskiej - "zgromadzenie świętych". Tak powstaje
Kościół. Tacy chrześcijanie, poruszeni Duchem Świętym, są na
całym świecie. Luter powiedział: "Wierzę więc, że istnieje na
ziemi święty Kościół chrześcijański, to znaczy społeczność wszyst-
kich chrześcijan na świecie, jedyna Oblubienica Chrystusowa i Jego
duchowe ciało, którego On jest głową"
Słowo Ewangelii, Dobra Nowina, która niesie radość i zapew-
nia o łasce Pana, jednoczy chrześcijan. Drugim czynnikiem jedno-
czącym są Sakramenty. Ap. Paweł mówi: "Jedno ciało, jeden
Bóg, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy
do waszego powołania; jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest;
jeden Bóg i Ojciec wszystkich" Efez. 4,4-6). Wszyscy przyjmują
ten sam chleb, który jest społecznością ciała Chrystusowego,
i piją z tego samego kielicha, który jest społecznością krwi Pań-
skiej II Kor. 10,14-18). Wszyscy chrześcijanie są uczestnikami
tych samych rzeczy świętych. Głową tego Kościoła jest Chrystus
(Efez.1,22; Kol.1,18).
Reformacja chętnie przedstawiała Kościół w obrazach biblij-
nych: Kościół to owczarnia Pańska /Jan 10), winnica Chrystusowa
(Jan 15) albo dom zbudowany z żywych kamieni (I Piotra 2,4-6).
Chrześcijanie znają też obietnicę dotyczącą Kościoła uwielbio-
nego, Kościoła w chwale, który Słowo Boże nazywa Oblubienicą
Chrystusa IObj.19,17;21,2.9;22,171.
Kościół jest jeden, gdyż jeden jest Pan, głowa Kościoła.
Kościół jest święty, gdyż jest własnością Chrystusa i działa
w Nim Duch Święty, Kościół jest powszechny, ponieważ jednoczy
wszystkich wierzących w Chrystusa na świecie.
Kościół jest apostolski, ponieważ zwiastuje Ewangelię, którą
Chrystus przekazał apostołom.
Na ziemi Kościół przybiera naturalnie konkretne kształty.
Mogą istnieć różne ustroje kościelne i rozmaite zwyczaje, ale Ewan-
gelia i Sakramenty pozostają zawsze te same.
Dla zwiastowania Ewangelii i sprawowania Sakramentów
potrzebny jest urząd kościelny. Nie ma to być jednak urząd
władczy, lecz służebny. Jego celem nie jest własna sprawa, lecz
świadczenie o chwale Chrystusa.
Do świadczenia o Chrystusie powołany jest nie tylko urząd
kościelny, lecz wszyscy członkowie kościoła. Chrześcijanie przy-
jęli Ewangelię, uwierzyli jej i mają ją przekazywać innym. Lud
Boży nie może istnieć bez Słowa Bożego, a Słowo nie może dzia-
łać bez ludu Bożego. Chrześcijanie świadczą o Chrystusie nie tylko
Słowem, lecz swą postawą, życiem, i w ten sposÓb pozyskują
ludzi dla Pana (Dz. Ap. 2,47). Jezus powiedział: "Wy jesteście
solą ziemi (..:) wy jesteście światłością świata (...I. Tak niechaj
świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre
uczynki i chwalili ojca waszego, który jest w niebie" (Mat. 5,
13-16/. Taki kościół jest dostrzegalny,widzialny, ma konkretne
formy.
W tym Kościele widzialnym są poza szczerze wierzącymi chrześ-
cijanami i chrześcijanie pozorni, źli. Stali się oni przez Chrzest
również własnością Chrystusa, ale nie zdają sobie z tego sprawy
i nie cenią tego. Nie należy jednak usuwać ich, gdyż sąd należy
do Boga (Mat.13,24-30).
ObeCny obraz kościoła jest więc tymczasowy. Znajdujemy się
w okresie walki, kiedy wiara miesza się z niewiarą. W każdym z nas
toczy się bÓj nowego człowieka ze starym. Należymy do kościoła,
lecz jego fundamentem jest Chrystus, a nie my (I Kor. 3,11 ).
kościół widzialny przybiera różne określone formy, ukształto-
wane w dziejach. Ujmuje on naukę w dogmaty i księgi wyznanio-
we, opracowane przez teologów i zatwierdzone przez zwierzchność
kościelną. Wyraża swe życie wewnętrzne w modlitwach przekazy-
wanych z pokolenia w pokolenie, gromadzi w swym skarbcu wzory
życia duchowego, świadectwa wiary, modlitwy i pieśni. Ustala
swój ustrój prawny i przyjmuje pewne zwyczaje. Istnieje wiele
kościołów wyznaniowych. kościoły te nie są wolne od grzechu,
błędÓw, skostnienia, wypaczeń i odchyleń od podstawowej nauki.
kościołÓw widzialnych nie możemy identyfikować z KośCiołem
Chrystusowym. Nie są one w pełnym tego słowa znaczeniu spo-
łecznościami wiary wzbudzonej w sercach przez Ducha Świętego.
kościołem prawdziwym jest tylko kościół niewidzialny, stano-
wiący naprawdę ciało Chrystusowe. Ten kościół ma zapewnione
kierownictwo wywyższonego Pana i Ducha Świętego Mat. 28,20;
Jan 16,13/. Ten kościół jest święty i wieczny.
Lecz jak nie można identyfikować kościołÓw widzialnych
z kościołem niewidzialnym, tak nie można też odłączać jednego
od drugiego. Jak w osobie Jezusa z Nazaretu objawił się Syn Boży,
tak Pan działa obecnie również w kościołach widzialnych. Ewan-
gelię Chrystusową słyszymy teraz jedynie w istniejących kościo-
łach widzialnych i tam Pan łączy się z nami przez Słowo i Sakra-
menty. Zwiastowanie przyjmuje ciągle nowe formy, ale wieje
w nim ten sam Duch Święty. W modlitwach, świadectwach, kaza-
niach, formach liturgicznych wszystkich czasów odzywa się
wywyższony Pan (Jan 14,26; 16,14). Pojawiają się ciągle różne
dary Ducha Świętego i są aktualne rozmaite charyzmaty. Trzeba
jednak "badać duchy", jak mówi ap. Jan (I Jana 4,1), należy
sprawdzać, czy postawa, z jaką mamy do czynienia, jest zgodna
z objawieniem zawartym w Piśmie Św.
W ten sposób kościół kroczy przez wieki, opierając się na
obietnicach Pańskich i oczekując spełnienia danej mu nadziei.
kościół Rzymskokatolicki szeroko rozbudował naukę o Koś-
ciele. II Sobór Watykański poświęcił jej Konstytucję dogmatyczną
o Kościele. Głosi ona, że kościół jest niejako "sakramentem
jednoczącym z Bogiem całą ludzkość. Dzieła zjednoczenia doko-
nuje Chrystus, a czyni to przede wszystkim przez Eucharystię"
(Jan 12,32/. "Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa
(...), dokonuje się dzieło naszego odkupienia (...i, w sakramencie
chleba eucharystycznego uprzytamnia się i dokonuje jedność
wiernych" (I Kor. 10,17). Zjednoczenie jest dziełem Ducha
Świętego, który mieszka w kościele (I Kar. 3,16; 6,19/,wyposaża
w dary charyzmatyczne i przyozdabia owocami (Gal. ,22).
Założycielem Kościoła jest Chrystus. Kościół jest Jego owczar-
nią (Jan 10/, rolą (I Kor. 3,9/, rodziną (fez. 2,19-22/, domem
(I Piotra 2,5I. Kościół jest górnym Jeruzalemem (Obj. 21,9I,
matką (Gal. 4,261, oblubienicą (Obj. 22,17I. Przede wszystkim zaś
Kościół jest ciałem Chrystusa (I Kor. 12,27; Kol. 2,16I. Głową
Kościoła i jego kamieniem węgielnym jest Chrystus (Mat. 21,42;
Efez.1,18-23; Kol.1,15-18).
Kościół jest wspólnotą wiary, nadziei, miłości, jest mistycznym
ciałem Chrystusa i widzialnym organizmem. Widzialna społecz-
ność jest wyposażona w organa hierarchiczne. Mistyczne ciało
Chrystusa jest więc widzialne.
Kościół ziemski i Kościół bogaty w dary niebiańskie nie mogą
być pojmowane jako dwie rzeczy odrębne. Tworzą jedną rzeczy-
wistość, która zrasta się z pierwiastka Boskiego i ludzkiego /Kon-
stytucja dogmatyczna o Kościele r. I,8).
II Sobór Watykański proklamuje następnie stwierdzenie, z któ-
rego w naszym odczuciu wynika, że uznaje on tylko Kościół
Rzymskokatolicki jako Kościół Chrystusowy. "To jest ten jedyny
Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w symbolu wiary jako
jeden, święty, katolicki i apostolski, który Zbawiciel nasz po zmar-
twychwstaniu swoim powierzył do pasienia Piotrowi" (Jan 21,17).
Dalszy ciąg tych wywodów jest niejasny: "Kościół ten (...) trwa
w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Chrystusa".
Czy oznacza to, że Kościół Rzymskokatolicki identyfikuje się
z Kościołem Chrystusowym, czy też że należy do Kościoła Chrys-
tusowego? Nam nasuwa się to pierwsze rozwiązanie.
(I Sobór Watykański przyznaje, że poza organizmem Kościoła
Rzymskokatolickiego "znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia
i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego
nakłaniają do jedności katolickiej".
Skoro Chrystus, Pan Kościoła, unćżył się (Fil. 2,6; II Kor. 8,9I,
to i Kościół jest powołany do służby - głosi Konstytucja dogma-
tyczna o Kościele.
II Sobór Watykański stwierdza, że Kościół jest święty, lecz
obejmuje w swym łonie i grzeszników, ciągle więc potrzebuje
sam oczyszczenia.
Lud kościelny i urząd kościelny
Nauka Kościoła Ewangelickiego co do ludu kościelnego i urzę-
du jest biblijna i prosta.
Już w Kościele starożytnym, a zwłaszcza średniowiecznym,
istniał znaczny dystans pomiędzy klerem a ludem kościelnym.
Duchownym przypisywano szczególną świętość. Widomym jej
znakiem miał być celibat. Duchowieństwo zakonne demonstro-
wało świętość życia przez ascezę, umartwianie ciała. Świętość
kleru wynikała również ze świętych czynności, jakie były jego
zad"niem, szczególnie odprawiania mszy.
Reformacja wskazała inny, biblijny ideał świętości. W Nowym
Testamencie "świętymi" są ci, którzy uwierzyli w Chrystusa (Dz.
Ap. 9,13.32.41; Rzym. 8,27; Efez. 1,4; 4,12; 5,3; Kol. 3,12).
Są oni oczyszczeni przez Chrystusa (I Jana 1,7). Narzędziem
uświęcenia jest Słowo Jezusowe (Jan 15,3), ono uświęca chrześ-
cijan (Jan 17,17).
Świętość ta jest darowana, jest to "cudza" świętość - Chrystu-
sowa, a nie wypracowana przez nas ( Rzym. 6,22-23). Luter nazy-
wał ją "sprawiedliwością niebiańską".
Świętość ta nie jest bierna, lecz czynna, aktywna. Działa jako
miłość pobudzona wiarą /Gal. 5,6). Przykazania Boże wskazują,
jak uaktywnić świętość. Następuje to w ufności ku Bogu, w odda-
niu i czci dla Niego, przez poszanowanie Jego imienia, słuchanie
Jego Słowa i posłuszeństwo wobec Niego. Objawem tej świętości
jest miłość w rodzinie i małżeństwie, poszanowanie życia i mienia,
dobrego imienia, domu i rodziny drugiego człowieka.
Życie w uświęceniu jest nieświadome uznania, z jakim spotyka
się ze strony Chrystusa /Mat. 25,37-40I, nie jest ono oblczone
na zasługę i własną chwałę. Jest to codzienne życie chrześcijanina,
skromne i ciche, wierne wobec Pana i życzliwe dla ludzi. Oto refor-
macyjny ideał świętości.
Jezus wzywał do ciągłego dążenia do doskonałości i wskazy-
wał bardzo wysokie jej szczyty: "Badźcie wy tedy doskonali, jak
Ojciec wasz niebieski doskonały jest" (Mat. 5,48). Taki jest biblij-
ny obraz ludu kościelnego, o którym ap. Piotr mówi: "Wy jesteście
rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym,
ludem nabytym" ( I Piotra 2,9).
W ten sposób Reformacja podniosła wartość ludu kościelnego
i zatarła dystans pomiędzy nim a duchowieństwem, przyjęła
zasadę powszechnego kapłaństwa. Z tego punktu widzenia odrzu-
ciła ideał życia klasztornego, zakwestionowała też wyjątkową
pozycję duchowieństwa w obliczu Boga.
Wychodząc z założenia, ćż wszyscy chrześcijanie stanowią lud
Boży, Reformacja sprzeciwiła się w zasadzie wyższości władzy
duchownej nad świecką, zakwestionowała również wyłączność
interpretacji Pisma Św. przez papieża i prawo zwoływania soborów
tylko przez niego.
Duchowny był dotąd uprawniony do sprawowania urzędu koś-
cielnego na podstawie święceń biskupich, które miały powodować
powstanie "niezatartego znamienia" na jego duszy, a więc zmie-
niały jego istotę. Ordynacja uprawniała kler do sprawowania Sa-
kramentów, a nade wszystko do składania ofiary mszalnej, co go
wynosiło ponad lud kościelny. Reformacja zmieniła ten stan
rzeczy. Zakwestionowała tezę o wyciskaniu "niezatartego znamie-
nia" na duszy duchownego.
Kościół Ewangelicki głosi, iż Słowo i Sakramenty wymagają
posługi i istnienie urzędu kościelnego jest konieczne, ale nie może
on być wyniesiony nad lud kościelny, stanowiący kapłaństwo
powszechne, lecz ma mu służyć (Mat. 20,25-28).
PodStawą istnienia urzędu kościelnego jest ustanowienie go
przez Chrystusa (Mat. 28,20; Jan 20,20-23). Urząd ten nazwano
w czasie Reformacji ministerium ecclesiae, to znaczy służba
Kościoła, i wykonywano go w imieniu Kościoła. Jego podsta-
wowymi zadaniami są: zwiastowanie Ewangelćć i udzielanie Sa-
kramentów.
Zacierając dystans pomiędzy duchowieństwem a ludem kościel-
nym, Reformacja nie uznała ordynacji jako sakramentu. Idąc
w tym kierunku przywróciła również w Komunćć Św. kielich
wszystkim wierzącym, a także zakwestionowała obowiązek spo-
wiedzi usznej. Wzywała chrześcijan, aby wzajemnie pocieszali
słowem Ewangelćć strapione sumienia.
Każdy chrześcijanin spełnia; w imię zasady powszechnego
kapłaństwa, powierzone mu wobec Boga zadanie - w życiu
osobistym, w pracy zawodowej, w rodzinie, społeczeństwie - i to
jest również służba dla Boga. Urząd zaś kościelny powołany jest
do zwiastowania Ewangelćć i udzielania Sakramentów. Ci więc,
którym powierzono urząd kościelny, są w pewien sposób wydzie-
leni do tej służby (Dz. Ap.13,2) i działają zgodnie z porządkiem
kościelnym, są "należycie do tego powołani" /Konf. Augsb., XI V).
Podstawowym warunkiem pełnienia urzędu kościelnego jest
powołanie od Boga i upoważnienie Kościoła. Każdy chrześcijanin
powinien otwarcie wyznawać Ewangelię, jednak publiczne jej
zwiastowanie wymaga wyraźnego powołania od Boga i pełnomoc-
nictwa Kościoła. W ten sposób Reformacja, utrzymując zasadę
powszechnego kapłaństwa, nie osłabiła pozycji urzędu kościel-
nego.
Duchowny ewangelicki zostaje wprowadzony w urząd kościelny
przez ordynację. Ordynuje w Kościele Ewangelickim biskup.
Czyni to przypominając Słowo Boże odnoszące się do obowiąz-
ków powołania duchownego, przez nałożenie kar na ordynowa-
nego (I Tym. 4,14) i modlitwę o dar Ducha Świętego dla niego.
Zadania urzędu duchownego polegają na zwiastowaniu Słowa
Bożego (Mat. 10,7; 28,19; Mar.16,15). Od duchownego ewangelic-
kiego oczekuje się gorliwego zwiastowania Ewangelćć (II Tym.
4,2; I Tym. 6,11). Powinien on być tym powołaniem jak najbar-
dziej przejęty (Jan 6,68-69). Podstawowym zadaniem obok
zwiastowania Ewangelćć jest udzielanie Sakramentów Chrztu
i Komunćć Św. (Mat. 28,18; 26,26-28; Łuk. 22,19-23).
Sakrament Komunćć Św. jest związany z ofiarą Chrystusową
na krzyżu, ale kapłanem składająacym ofiarę jest sam Pan. On ją
złożył raz na zawsze w sposób doskonały i niepowtarzalny,
dlatego duchowny ewangelicki nie ponawia tej ofiary i nie jest
w tym znaczeniu kapłanem. Duchowny wraz z całym ludem
kapłańskim łączy się w ofierze, którą Chrystus złożył za nas na
Golgocie.
Duchowny ma być świadkiem Jezusa Chrystusa wobec wier-
nych i świata (Dz. Ap. 1,8). Dlatego osobista postawa, a także
życie małżeńskie i rodzinne duchownego powinno być godne
/I Tym. 3,1-4; Tyt.1,6-9). Kościół Ewangelicki odrzuca celibat
jako obowiązkowy styl życia, nie ma on bowiem uzasadnienia
w Piśmie Św. Wiadomo, że Piotr i inni apostołowie żyli w małżeń-
stwie i żony im towarzyszyły w pracy (Mar.1,29-30; I Kor. 9,5).
Powinnością duchownego jest utrzymywanie braterskich stosun-
ków ze wszystkimi piastującymi ten urząd (Mat. 23,7). Charakter
duchownego powinien odpowiadać jego powołaniu.
Postawy duchownego ewangelickiego nie kształtują rygory
Zakonu, lecz miłość Chrystusowa /I I Kor. 5,14-16).
Duchowny ewangelicki współpracuje z świeckimi przedstawi-
cielami Kościoła zgodnie z zasadą powszechnego kapłaństwa.
Kościół Ewangelicki powołuje do wszystkich zbiorowych władz
kościelnych nie tylko duchownych, lecz i świeckich członków
Kościoła. Współdziałają oni z duchowieństwem, reprezentują
razem cały lud Boży. W ten sposób można rozwinąć dary ducha,
jakimi Pan obdarzył chrześcijan. Świeccy przedstawiciele zasia-
dają w synodzie, konsystorzu, w radach diecezjalnych i parafial-
nych. "Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni
w jedno ciało (I Kor.12,13).
Kościół Katolicki głosi, iż wszyscy członkowie ciała Chrystu-
sowego uczestniczą w Jego posłannictwie (II Sobór Watykański
- Dekret o posłudze i życiu kapłanów). Lecz Pan ustanowił
dla zjednoczenia tego ciała niektórych członków sługami, "aby
posiadali (...) świętą władzę kapłańską (...), urząd kapłański".
Władza ta polega przede wszystkim na "składaniu Ofary
i odpuszczaniu grzechów". Bóg Ojciec posłał Syna, ten zaś apo-
stołów. Chrystus "przez tychże apostołów uczynił uczestnikami
swego namaszczenia i posłannictwa /...) biskupów", a tym zostali
przyporządkowani prezbiterowie (proboszczowie).
Urząd prezbiterów nie jest samodzielny` lecz związany z bi-
skupstwem, i w ten sposób uczestniczy we władzy, mocą której
"sam Chrystus Ciało swoje buduje, uświęca i w nim rządzi".
"Kapłaństwo /...) zostaje udzielone przez specjalny sakrament,
mocą którego prezbiterzy, dzięki namaszczeniu Ducha Świętego,
zostają naznaczeni szczególnym znamieniem i tak upodabniają się
do Chrystusa Kapłana, aby mogli działać w zastępstwie Chrys-
tusa Głowy".
W ten sposób zostaje Kapłan wyłączony z ludu i wyniesiony
ponad lud do służby "pełniąc świętą posługę Ewangelćć". Tu
dekret soborowy określa rolę zwiastowania Ewangelćć, która polega
na tym, że przez "apostolskie opowiadanie Ewangelćć Lud Boży
zostaje zwoływany i zgromadzany, aby chrześcijanie składali sie-
bie na ofiarę Bogu" (Rzym.12,1).
Przede wszystkim zaś przez posługę proboszczów dokonuje
się duchowe zjednoczenie wiernych z ofiarą Chrystusa, jedynego
Pośrednika. "Tę zaś ofiarę składa się bezkrwawo i sakramentalnie
w Eucharystćć przez ich /prezbiterów) ręce w imieniu całego
Kościoła, aż do czasu przyjścia samego Pana" (I Kor. 11,26).
Jest to msza. Odprawianie jej stanowi podstawową czynność
duchownego katolickiego. W tym dziele "znajduje się pełna po-
sługa prezbiterów". Służba ich "zaczyna się od głoszenia Ewan-
gelćć, lecz czerpie swą moc z ofiary Chrystusa".
Jaki jest stosunek duchownych do świeckich członków Koś-
cioła Katolickiego? "Prezbiterzy wzięci z ludzi i postanowieni dla
ludzi w tych sprawach, które wiodą do Boga, aby ofiarowali dar
i ofiary za grzechy, żyją z innymi ludźmi jak z braćmi", a jednak
przez swe "powołanie i wyświęcenie zostają wydzieleni w jakiś
sposób z Ludu Bożego, jednak nie w celu odłączenia się od niego,
lecz by całkowicie poświęcili się dziełu, do którego powołuje
ich Pan" (Dz. Ap.13,2).
Jakie są obowiązki duchownego katolickiego? Należy do nich
naprzód "opowiadanie wszystkim Ewangelćć bożej" (Mar.16,15).
Prezbiterzy mają również sprawować sakramenty, "przez Chrzest
wprowadzają ludzi w Lud Boży", ale "Eucharystia przedstawia się
jako źródło i szczyt całej ewangelizacji /...). Prezbiterzy zatem
nauczają wiernych składać Bogu Ojcu w ofierze Mszy boską
żertwę i z nią ofiarowywać swe życie". Prezbiterzy /proboszczo-
wie) działają również na rzecz zjednoczenia Kościoła, "gromadzą
w imieniu biskupa rodzinę Bożą".
Do zadań proboszczów należy duszpasterstwo (II Tym. 4~),
lecz wychowanie wspólnoty nie może być skuteczne, "jeżeli nie
ma korzenia i podstawy w sprawowaniu Najświętszej Eucharystćć,
od niej zatem trzeba zacząć wszelkie wychowanie do ducha
wspólnoty". Nadto wspólnocie służy "miłość, modlitwa, przykład
i dzieło pokuty".
Proboszczowie są związani z biskupem szczerą miłością i po-
słuszeństwem, związani są też wzajemnie braterstwem sakramen-
talnym. Powinni być gościnni i "praktykować dobroczynność"
troszczyć się o chorych, strapionych, obciążonych nadmierną
pracą, samotnych, wygnanych z ojczyzny i cierpiących prześlado-
wanie".
Dekret wzywa prezbiterów do współpracy ze świeckimi, oka-
zując im zaufanie.
Następnie Sobór zwraca się do proboszczów, by "zwracając
bacznie uwagę na przepisy o ekumenizmie", nie zapominali "o bra-
ciach, którzy nie zażywają pełnej wspólnoty kościelnej" z katoli-
kami.
' Prezbiterzy Iproboszczowie) winni dążyć do doskonałości
chrześcijańskiej, a osiągną świętość, wypełniając szczerze swe obo-
wiązki w duchu Chrystusowym. Powinni czytać codziennie Słowo
Boże, którego mają uczyć innych. Jako szafarze rzeczy świętych,
zwłaszcza w ofierze mszy świętej, "zastępują w specjalny sposób
osobę Chrystusa". "W tajemnicy Ofiary eucharystycznej, w której
kapłani wypełniają swój główny obowiązek, dokonuje się nie-
ustannie dzieło naszego odkupienia i dlatego to zaleca się bardzo
codzienne jej sprawowanie; jest ona czynnością Chrystusa i Kościo-
ła, nawet jeśli obecność wiernych nie byłaby możliwa" (są to tzw.
msze prywatne).
Kierując ludem Bożym proboszczowie są pobudzani miłością
Dobrego Pasterza; "ta zaś miłość pasterska wypływać ma głównie
z Ofiary eucharystycznej, która dlatego pozostaje ośrodkiem i ko-
rzeniem całego życia prezbitera, tak że to, co się dzieje na ołtarzu
ofiarnym, dusza kapłańska stara się odtworzyć w sobie".
Od prezbitera oczekuje Kościół Rzymskokatolicki dwu rzeczy:
posłuszeństwa i bezżeństwa. Wymaga się, aby proboszczowie,
"działając we wspólnocie, oddawali przez posłuszeństwo służbie
Boga i braci własną wolę, przyjmując i wykonując w duchu wiary
nakazy i zalecenia papieża, własnego biskupa, a także innych
przełożonych.
Zestawienie
W nauce o urzędzie kościelnym Kościół Ewangelicki akcentuje
zasadę powszechnego kapłaństwa i łączność urzędu z ludem
kościelnym. W Kościele Katolickim od wieków istniał ogromny
dystans między duchowieństwem a ludem. II Sobór Watykański
usiłuje złagodzić to napięcie, lecz go nie likwiduje.
Podstawowym zadaniem duchownego ewangelickiego jest
zwiastowanie Słowa Bożego i udzielanie Sakramentów.
Zasadniczą służbą duchownego katolickiego jest odprawianie
mszy, która stała się korzeniem pobożności katolickiej. Kościół
Katolicki podkreśla obecnie silniej zwiastowanie Słowa, lecz ma
ono znaczenie pomocnicze, w centrum kultu jest msza.
Tu przypomnimy, iż Reformacja XVI wieku odrzuciła ówczes-
ną interpretację mszy, a szczególnie wystąpiła przeciw mszom
zadusznym oraz prywatnym, odprawianym na różne intencje.
Reformacja odrzuciła również naukę o wyciskaniu niezatar-
tego znamienia na duszy duchownego przy ordynacji. Kościół
Ewangelicki prosi przy ordynacji Pana, aby prowadził duchow-
nego Duchem Świętym.
Celibat
Kościół Katolicki wymaga od księży bezżeństwa, czyli zacho-
wania celibatu. Ma to być znakiem "miłości pasterskiej i źródłem
duchowej płodności".
Należy zwrócić uwagę, ćż II Sobór Watykański głosi, że celibat
nie jest związany z naturą kapłaństwa, lecz wynika, "z praktyki
Kościoła pierwotnego". Listy bowiem ap. Pawła świadczą, iż
w czasach apostolskich biskupi, stojący na czele zborów, byli
żonaci (I Tym. 3~-5; Tyt. 1,6I. Tradycję tę zachowały Koś-
cioły wschodnie. Sobór więc, zalecając celibat, "nie zamierza
zmieniać tej odmiennej dyscypliny, lecz wskazuje, ćż przez celibat
prezbiterzy (...I niepodzielnym sercem trwają przy Chrystusie".
Wiadomo, iż Reformacja odrzuciła stosowany pod rygorem
celibat (Konf. Augsb., XXIII). Celibat został narzucony przez
papieża Grzegorza VII w XI wieku. Reformacja odrzuciła celibat
ze względu na zgorszenia, jakie on spowodował, oraz z uwagi
na wyraźne Słowo biblijne, wyżej zacytowane. Wiadomo też, że
ap. Piotr i inni apostołowie byli żonaci. Piotrowi żona towarzy-
szyła w jego podróżach misyjnych (Mar. 1,29-31; I Kor. 9,5).
Stanowisko II Soboru Watykańskiego przyznające, iż celibat
nie znajduje uzasadnienia w Piśmie Św., jest nowe.
W' związku z tym zagadnieniem Kościół Katolicki wskazuje
jako wzór Pana Jezusa.
Zakony
II Sobór Watykański poświęcił w Konstytucji dogmatycznej
o Kościele osobny rozdział zakonom. Życie zakonne, według
nauki Kościoła Katolickiego, opiera się na "radach ewangelicz-
nych", zalecających czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Celem
życia zakonnego jest, zdaniem Soboru, intymny rozwój wewnę-
trzny, uzyskanie obfitszych owoców łaski Chrztu. Sobór Watykań-
ski nie wspomina w ogóle o tym, iż życie zakonne jest samo przez
się zasługą i wyjednuje szczególną pozycję w obliczu Boga.
Reformacja odrzuciła zakony /Konf. Augsb., XXVII ze
względów etycznych i dogmatycznych. Reformacja zaprotesto-
wała przeciw rozluźnieniu karności i przeciw przymuszaniu do
życia zakonnego młodocianych. Następnie potępiła ona średnio-
wieczną tezę, ćż życiem zakonnym można nie tylko usprawiedliwić
się samemu przed Bogiem, lecz także że stan zakonny jest dosko-
nalszy od Chrztu i można w nim wysłużyć więcej łaski nćż w życiu
świeckim. Reformacja uzasadniła swe stanowisko biblijne (I Tym.
4,1 i n.).
II Sobór Watykański wskazuje tylko jeden motyw życia zakon-
nego - doskonalenie wewnętrzne.
Hierarchia kościelna
Kościół Rzymskokatolicki ma strukturę hierarchiczną. II Sobór
Watykański głosi, ćż Pan założył Kościół na apostołach i zbudował
go na Piotrze, a Chrystus jest kamieniem węgielnym (Obj. 21,14;
Mat. 16,18; Efez. 2,10I. "Boskie posłannictwo poruczone przez
Chrystusa apostołom trwać będzie do końca wieków" (Mat. 28,10.
Kościół Rzymskokatolicki przyjmuje zasadę sukcesji apostol-
skiej, głosząc, że apostołowie przekazywali swą władzę biskupom,
których ciąg jest nieprzerwany. Naukę tę Sobór uzasadnia na
podstawie tradycji.
Biskupi otrzymują przez sakrę /święcenia) Ducha Świętego
i na ich duszy zostaje wyciśnięte święte znamię. Naukę tę przyjął
już Sobór Trydencki (sesja XXIII), a potwierdził ją niedawno
Jan XXI II w roku 1960.
Biskupi przejmują w sposób dostrzegalny rolę samego Chrystusa
i działają w Jego zastępstwie. Głównym obowiązkiem biskupa
jest głoszenie Ewangelćć.
Nową inicjatywą II Soboru Watykańskiego jest powołanie
kolegium biskupów, które może jednak działać tylko w jedności
z papieżem.
Według Konstytucji dogmatycznej o Kościele należy się bisku-
pom, jako nauczającym w łączności z papieżem, powszechna
cześć, są oni bowiem świadkami Boskiej i' katolickiej prawdy.
Wierni winni zgadzać się ze zdaniem swego biskupa w sprawach
wiary i obyczajów, wyrażonym w imieniu Chrystusa, i powinni
trwać w religijnej uległości.
"Choć biskupi nie posiadają przywileju nieomylności, to jednak
głoszą oni nieomylnie naukę Chrystusa wówczas, gdy z zachowa-
niem więzów łączności między sobą i z Następcą Piotra nauczając
autentycznie o rzeczach wiary i obyczajów jednomyślnie zgadzają
się na jakieś zdanie, jako mające być definitywnie uznane".
Reformacja uznała władzę biskupów przede wszystkim jako
władzę kluczów, widząc w niej prawo i obowiązek głoszenia
Ewangelćć, udzielania Sakramentów oraz odpuszczania grzechów
lub ich zatrzymywania.
Reformacja sprzeciwiła się jednak stosowanemu w XVI wieku
łączeniu z urzędem biskupa władzy duchownej i świeckiej, miesza-
niu się do spraw państwa i narzucaniu Kościołowi przepisów
niezgodnych z Pismem Św. "Piotr nie pozwala biskupom panować
i zniesławiać Kościoła" Konf. Augsb., XXVIII. Zastrzeżenia co
do świeckiej władzy biskupów należą dziś do historćć.
Kościół Ewangelicki naucza, że biskupi działają w imieniu
Chrystusa, lecz nie w Jego zastępstwie. Kościół Ewangelicki nie
przyjmuje też zasady nieomylności biskupa z tytułu piastowanego
urzędu, lecz wymaga, aby zajmował on stanowisko zgodne z Pis-
mem Św. Reformacja odrzuciła również tezę o sukcesji apostol-
skiej urzędu, przyjmując sukcesję nauki zgodnej z Ewangelią.
W krajach skandynawskich, gdzie w XVI wieku biskupi przyjęli
Reformację, zachowano zasadę sukcesji apostolskiej oraz ustrój
hierarchiczny, choć w złagodzonej formie.
Papiestwo
Na szczycie hierarchćć rzymskokatolickiej stoi papież, biskup
Rzymu. Kościół Rzymskokatolicki wskazuje biblijne uzasadnienie
władzy papieskiej w słowach Ewangelćć św. Mateusza "Ty jesteś
Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie
przemogą go".
"Opoką", wspomnianą w tym zdaniu, jest według nauki
katolickiej osoba ap. Piotra. On jest fundamentem Kościoła
chrześcijańskiego. Ze słów "bramy piekielne nie przemogą go"
dedukuje się, że Piotr jako skała ma mieć swych następców i w ten
sposób Kościół będzie trwać wiecznie.
Urząd Piotrowy ma gwarantować jedność Kościoła i chronić
go przed rozpadem. I tu przyjmuje się zasadę sukcesji apostolskiej.
Kościół Katolicki głosi, że Piotr był pierwszym biskupem Rzymu
i od jego czasów ciąg jego następców jest nieprzerwany.
Współcześni teolodzy katoliccy zajmują stanowisko nieco bar-
dziej elastyczne, twierdząc, iż postać ap. Piotra i "urząd Piotrowy"
można po śmierci apostoła łączyć tylko hipotetycznie ( Ks. prof.
Alfons Skowronek: Znaki czasu, 5/791.
Znamienne jest twierdzenie teologów katolickich, że słów
Mateusza 16,18 nie traktuje się obecnie w relacji historycznej,
lecz jako proroctwo.
Kościół Katolicki głosi obecnie, że choć Jezus powierzył
Piotrowi klucze Królestwa bożego, to jednak istotnie sam je
posiada w niebie (Obj. 1,181, a Piotrowi pozwolił nimi władać
na ziemi.
Konstytucja dogmatyczna o Kościele stwierdza: "biskup rzym-
ski, jako następca Piotra, jest trwałym i widzialnym źródłem praw-
dy i fundamentem jedności zarówno biskupów, jak i wiernych".
Ta sama Konstytucja mówi o papieżu, że "stanowi on żywy
Urząd Nauczycielski Kościoła, który autorytatywnie działa
w imieniu. Jezusa Chrystusa". Kościół Katolicki podkreśla, iż
tradycja, którą wysoko ceni, jest żywa i urząd nauczycielski jest
również żywy, co pozwala na stały rozwój i rozbudowę dogmatów.
Ogromne znaczenie w Kościele Rzymskokatolickim ma zasada
nieomylności papieża, ogłoszona w roku 1870, oraz zasada abso-
lutnego posłuszeństwa wobec biskupa rzymskiego. "Zbożną
uległość woli i rozumu w sposób szczególny okazywać należy
autentycznemu Urzędowi Nauczycielskiemu Biskupa Rzym-
skiego nawet wtedy, gdy nie przemawia ex cathedra" (Konstytucja
dogmatyczna o Kościele.
Stanowisko ewangelickie wobec papieża
Reformacja zakwestionowała instytucję papiestwa z wielu
względów.
Przede wszystkim uznała, że jest ono odpowiedzialne za,ześ-
wiecczenie Kościoła w XV i XVI wieku, za zaniedbanie zwiasto-
wania Ewangelćć o usprawiedliwieniu przez Chrystusa i za naucza-
nie, iż człowiek zostaje zbawiony dzięki własnym zasługom. Były
to poważne zarzuty.
Teologia ewangelicka nie kwestionuje obecnie autentyczności
słów Mateusza 16,18, zastanawia się jedynie, czy nie zostały one
wypowiedziane w innym kontekście (np. łącznie ze zdaniem
Jana 6,68-69).
W związku z zastosowaniem wobec ap. Piotra słowa "opoka"
Kościół Ewangelicki podkreśla, że podstawowym fundamentem
Kościoła jest Chrystus (I Kor. 3,11 ), On też jest kamieniem węgiel-
nym Kościoła (I Piotra 2,71. To Chrystus zburzył bramy piekła
przez krzyż i zmartwychwstanie (Izaj. 38,10; I Kor.15,55-67). To
Chrystus sprawił, że śmierć i piekło straciły swą władzę, i nie
znaczy to, że wiecznie będzie trwała sukcesja apostolska papieży.
Osoba ap. Piotra może mieć tylko znaczenie wtórne, przez
związek z Chrystusem. Jest to łaska Boga, że objawił uczniowi
Chrystusowemu, kim jest jego Pan /Mat.16,17).
Twierdzenie, że Chrystus wybrał Piotra dla niezłomności jego
charakteru, nie wytrzymuje krytyki. Wszak Piotr był jedynym
z uczniów Jezusa, który się Go publicznie zaparł (Mat. 26,69-75).
Fragment w Ewangelćć św. Jana 21, zawierający słowa: "Paś
owieczki moje", nie mówi o powierzeniu apostołowi zwierzchności
nad całym Kościołem, lecz o przywróceniu mu utraconej wskutek
zaparcia się godności apostolskiej.
Kościół Ewangelicki stosuje inną interpretację słowa "opoka".
Istnieje różnica między greckimi wyrazami: petros - kamień
i petra - skała. Skałą jest Bóg, Chrystus (I Kor. 10,4), natomiast
Piotr był jednym z żywych kamieni, z których zbudowany jest
Kościół II Piotra 2,5I. Nowy Testament nazywa fundamentem
Kościoła wszystkich "postołów efez. 2,22; Obj. 20,4).
Kościół Ewangelicki twierdzi stanowczo, że apostolstwo jest
służbą niepowtarzalną i nie odnosi się do biskupów, którzy byli
następcami apostołów. Biskupi kontynuowali pracę nie tylko
Piotra, lecz i Pawła (Dz. Ap. 20,17.28).
Również argumenty historyczne przemawiają przeciw wywo-
dzeniu prymatu papieża od Piotra. Nie ma dowodów na to, by
Piotr był biskupem Rzymu. Uznaje się, że poniósł on śmierć
męczeńską w tym mieście, gdyby jednak był tam biskupem,
ap. Paweł byłby go n" pewno wspomniał w XVI r. Listu do
Rzymian, przekazując liczne pozdrowienia dla członków zboru
rzymskiego; można też dodać, że ap. Paweł zarzucił Piotrowi
obłudę, gdy spotkał się z nim w zborach-w Galacji (Gal. 2,11-14).
Czy Paweł uczyniłby to, gdyby Piotr był istotnie głową Kościoła?
Przyjęte potem w Kościele tytułowanie biskupa rzymskiego
łacińskim słowem papa nie jest ani niezwykłe, ani wyjątkowe. Tak
tytułowano biskupów również w Kartaginie i innych zborach
w północnej Afryce.
Ciągłość sukcesji biskupów rzymskich została przerwana przez
schizmy średniowieczne, gdy przez 70 lat było w Kościele dwóch,
a nawet trzech papieży.
Na wzrost władzy biskupa rzymskiego złożyły się różne
okoliczności zewnętrzne. Biskup ten rezydował w stolicy Impe-
rium Rzymskiego. Na Wschodzie najwyższa władza kościelna była
podzielona między czterech patriarchów /Jerozolima, Aleksandria,
Efez, Konstantynopol, na Zachodzie był tylko biskup rzymski.
Na Wschodzie spekulatywny sposób myślenia świata greckiego
wywołał spory dogmatyczne, w które zaangażowani byli patriar-
chowie, co podważało ich autorytet. Na Zachodzie, gdzie sposób
myślenia był bardziej realny, sporów nie było.
Na stolicy rzymskiej zasiadali w wieku V i VI wybitni biskupi,
jak Leon Wielki i Grzegorz Wielki, i oni podnieśli autorytet Koś-
cioła. Cesarstwo Rzymskie upadło pod koniec V wieku i papież
stał się najwyższym autorytetem moralnym na Zachodzie. Wtedy
powstała teoria o prymacie papieża, czyli o jego zwierzchnictwie
nad całym chrześcijaństwem.
Gdy w wieku VII Arabowie podbili Wschód, zachwiało się
znaczenie patriarchów wschodnich.
W wieku VIII Pepin Mały, król Franków, podarował papieżowi
Państwo Kościelne. Opierało ono swoje istnienie na tzw. "daro-
wiźnie Konstantyna Wielkiego". W wieku XV humanista Wawrzy-
niec Valla wykazał, że akt darowizny został sfałszowany. W wie-
ku X nastąpił upadek papiestwa (seculum obsicurum - wiek
ciemnoty/.
Najświetniejszy rozwój papiestwa datuje się od Grzegorza VII
(wiek XI) i przez trzy stulecia papiestwo odnosi triumfy nad
królami Europy, papieże rozdają korony. Wyniosła postawa pa-
pieży wywoływała już wtedy rozgoryczenie i protesty w kołach
chrześcijańskich. papieże toczyli wówczas krwawe wojny jako
zwierzchnicy państwa kościelnego. W wieku XIV i XV następuje
ponowny upadek papiestwa, przez 70 lat działa jednoczeŚnie
dwóch, a nawet trzech papieży. Stolica apostolska była na przeło-
mie XV i XVI wieku ogromnie zeświecczona, co budziło zgorszenie.
W tej sytuacji Reformacja potępiła papiestwo. Kontrrefor-
macja, prowadzona różnymi środkami, często gwałtem i przemocą,
utrwaliła niechęć ewangelików do papiestwa.
Dogmatyczne fronty usztywniły się po Soborze Trydenckim
w XVI wieku, a następnie gdy ogłoszono naukę o nieomylności
papieża (rok 1870) i potem, gdy proklamowano dogmaty maryjne.
Kościół Ewangelicki obserwuje odnowę instytucji papieskiej,
ale odrzuca naukę o nieomylności papieża oraz prymat papieski.
Obecnie toczą się rozmowy między przedstawicielami Kościoła
Ewangelicko-Augsburskiego i Rzymskokatolickiego co do spornych
problemów dogmatycznych.
Ewangelicy stoją na stanowisku, iż można by uznać jednoczącą
rolę papieża, ale pod warunkiem podporządkowania papiestwa
Ewangelćć i przebudowania w tym duchu struktury Kościoła
Rzymskokatolickiego. Papiestwo w tym świetle nie byłoby czynni-
kiem Boskim, urzędem ustanowionym według prawa bożego, lecz
czynnikiem ludzkim, organizacyjnym. Zdaniem ewangelików
wszelkie urzędy kościelne podlegają korekturze Słowa Bożego.
Kościół Ewangelicki nie może się też zgodzić na władzę papieską,
która ogłasza dogmaty sprzeczne ze Słowem Bożym (dogmaty
maryjne. Należy wątpić, czy Kościół Rzymskokatolicki kiedykol-
wiek zrezygnuje z dogmatu o nieomylności papieża i z mariologćć.
Czy papiestwo istotnie gwarantuje jedność? Czy to nie ono
spowodowało rozbicie Kościoła w XVI wieku, zaniedbując Ewan-
gelię, i czy dogmaty maryjne proklamowane w XIX i XX wieku nie
przyczyniają się do utrwalenia podziału chrześcijaństwa?
W trakcie dyskusji między przedstawicielami Kościoła Ewan-
gelickiego i Rzymskokatolickiego zjawiły się różne próby podejś-
cia do tego problemu.
Zastanawiano się, czy można rozważać zagadnienie papiestwa
w oderwaniu od całego balastu historycznej przeszłości, która
podzieliła Kościół, i spojrzeć na ten problem tylko z punktu
widzenia obecnej sytuacji. Czy wolno jednak odrywać dzień
dzisiejszy od historćć? Reformacja była uzasadniona i jej stanowi-
ska wobec papiestwa nie wolno lekceważyć.
Zastanawiano się, czy papiestwo jest jedynym możliwym wyra-
zem jedności chrześcijaństwa, czy mogą też istnieć inne.
Słuszność miał Paweł VI, który w roku 1967 powiedział:
"Wiemy, że papiestwo jest problemem, który szczególnie utrudnia
ekumenizm.
Kult Marćć
Kościół Rzymskokatolicki ogromnie rozbudował kult Marćć
i wysnuł z niego naukę mariologiczną.
Według Konstytucji dogmatycznej o Kościele Maria jest "Matką
Boga i Odkupiciela ... umiłowaną córą Ojca i świętym przybyt-
kiem Ducha Świętego I...) a zarazem Matką członków Chrystuso-
wych i w Kościele świętym zajmuje miejsce najwyższe po Chrys-
tusie".
Konstytucja przytacza na uzasadnienie tej nauki następujące
słowa Pisma Św.: I Mojż. 3,15; Izaj. 7,14; Mich. 5,2-3; Mat.1,
22-23.
Sobór rozwija dogmat mariologiczny w dwu kierunkach - w na-
uce o zbawieniu i w nauce o Kościele.
Naprzód twierdzi, że wraz z Marią przychodzi pełnia czasu
i nastaje nowa ekonomia zbawienia. Rola Marćć w ekonomćć zbawie-
nia polega na tym, iż "wcielenie (Chrystusa) poprzedziła zgoda
Tej, która była przeznaczona na matkę, by w ten sposób jak
niewiasta (Ewa) przyczyniła się do śmierci, tak również niewia-
sta (Maria przyczyniła się do życia". Dalej Konstytucja wywodzi
dość ostrożnie, "iż już u świętych Ojców Kościoła) przyjął się
zwyczaj nazywania Bogurodzicy całą świętą i wolną od wszel-
kiej zmazy grzechowej, jakby utworzona przez Ducha Świętego
i ukształtowana jako nowe stworzenie". Tu nawiązuje się do
słów zwiastowania anielskiego "łaskiś pełna".
Rozwijając naukę o Marii, II Sobór Watykański nie powołuje
się więcej na Pismo Św., lecz tylko na tradycję, i głosi: "Maria
nie została przez Boga użyta czysto biernie, lecz z wolną wolą
i posłuszeństwem czynnie współpracowała w dziele zbawienia
ludzkiego.
Zdaniem Kościoła Katolickiego Maria współpracuje z Bogiem
w dziele zbawienia ludzkości. Współpraca ta "uwidacznia się od
chwili dziewiczego poczęcia Chrystusa, aż do Jego śmierci".
O życiu Marćć Konstytucja nic więcej nie wspomina. Sobór stwier-
dza tylko, iż Maria była wolna od grzechu pierworodnego. Pod-
stawą tego twierdzenia jest bulla Piusa IX z roku 1854. Dalej
Sobór głosi: "Na koniec Niepokalana Dziewica, zachowana wolną
od wszelkiej skazy i winy pierworodnej, dopełniwszy biegu życia
ziemskiego, z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej
i wywyższona przez Pana jako Królowa wszystkiego, aby bardziej
upodobniła się do Syna swego, Pana panujących oraz zwycięzcy
życia i śmierci". Dogmat o wniebowzięciu Marćć ogłosił Pius XII
w roku 1950.
!
Mówiąc o tym, ćż Maria jest wolna od grzechu pierworodnego
i została wzięta do nieba, Kościół Rzymskokatolicki chce pod-
kreślić analogię między postawą Chrystusa i osobą Marćć i mocniej
uzasadnić jej współudział w dziele zbawienia. Konstytucja dogma-
; tyczna o Kościele zastrzega, iż jedynym pośrednikiem między
Bogiem i ludźmi jest Chrystus II Tym.2,5-6) i "macierzyńska
rola Marćć w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie
umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego (...). Cały
bowiem wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi
wywodzi się (...) z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru
zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od Jego
pośrednictwa całkiem jest zależny i z niego czerpie całą moc
swoją, nie przeszkadza zaś w żaden sposób bezpośredniej łącz-
ności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia ją". To akcen-
towanie zależności Marćć od Chrystusa jest obroną przed zarzutem,
iż kult Marćć ogranicza cześć należną Chrystusowi. Jednak pod-
kreśla się, że Maria jako Matka Boża współpracowała z dziełem
Zbawiciela. Dlatego "stała się nam matką w porządku łaski".
i
Maria działa na rzecz zbawienia nie tylko przez urodzenie Jezusa,
lecz wzięta do nieba nie zaprzestała tego zbawczego działania,
i "poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje
nam dary zbawienia wiecznego".
Mówiąc o tym, Konstytucja może się powołać tylko na tra-
dycję, cytuje więc pisma Andrzeja z Krety, św. Germana Konstan-
i tynopolitańskiego i Jana z Damaszku.
Maria przyczynia się za wiernymi,"dlatego do Błogosławionej
( Dziewicy stosuje się tytuły: Orędowniczki, Wspomożycielki,
Pomocnicy, Pośredniczki". Uzasadnienie tej tezy znajduje Sobór
w stosunkowo nowych encyklikach: Leona XIII z roku 1895,
Piusa X z roku 1904, Piusa XI z roku 1928 i Piusa XII z roku
1946.
Tu rozwija Konstytucja szerzej rolę Marćć wobec Kościoła.
Powołując się znów tylko na tradycję, a mianowicie na pisma
Ambrożego, Sobór głosi, że Maria jest "pierwowzorem Kościoła,
w porządku mianowicie wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia
z Chrystusem". Na osobie Marćć spełniają się, zdaniem Soboru,
słowa z Listu do Efezjan 5,27, iż Kościół jest pełen chwały,
"bez zmazy lub skazy /..., święty i niepokalany". Kościół Kato-
licki naucza, że Maria jest święta i nikt poza nią nie ma takiej
świętości.
Rola Kościoła jest analogiczna do roli Marćć. Kościół bowiem
"dzięki przyjmowanemu z wiarą Słowu Bożemu sam także staje
się matką: przez przepowiadanie bowiem i Chrzest / Kościół
rodzi do nowego nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego
poczętych i z Boga zrodzonych. I on także jest dziewicą, która
nieskazitelnie i w czystości dochowuje wiary danej Oblubieńcowi,
a naśladując Matkę Pana swego, mocą Ducha Świętego zachowuje
dziewiczo nienaruszoną, mocną nadzieję i szczerą miłość".
Oto analogia między Marią a Kościołem. I tu dochodzi II
Sobór Watykański do wniosku: "Podczas gdy Kościół w osobie
Najświętszej Marćć Panny już osiąga doskonałość, dzięki której
istnieje nieskalany i bez zmazy, chrześcijanie ciągle jeszcze sta-
rają się usilnie o to, aby przezwyciężając grzech wzrastać w świę-
tości; dlatego wznoszą oczy ku Maryi, która świeci całej wspól-
nocie wybranych jako wzór cnbt". Maria Panna jest "znakiem
nadziei i pociechy pielgrzymującego ludu".
Te więc dwa założenia - współudział Marćć w zbawieniu oraz
uosobienie w jej postaci Kościoła są podstawą kultu maryjnego.
Sobór widzi założenia tego kultu w słowach Ewangelćć: "Błogosła-
wioną zwać mię będą wszystkie narody" (Łuk. 1,48ł. Sobór
głosi, ćć "kult ten - jako taki zawsze istniał w Kościele". Jedno-
cześnie Sobór ostrożnie zastrzega, ćż "jst to kult zgoła wyjątko-
wy, różni się w sposób istotny od kultu uwielbienia, który odda-
wany jest Słowu wcielonemu na równi z Ojcem i Duchem Świętym,
i jak najbardziej sprzyja temu kultowi. Albowiem rozmaite formy
pobożności względem bożej Rodzicielki, jakie Kościół w granicach
zdrowej i prawowiernej nauki zatwierdził stosownie do warunków
czasu i miejsca oraz stosownie do charakteru i umysłowości wier-
nych, sprawiają, że gdy Matka czci doznaje, to poznaje się, kocha
i wielbi w sposób należyty, i zachowuje się przykazania Syna".
Wreszcie Konstytucja kończy swoje wywody słowami: "Sobór
święty umyślnie podaje do wiadomości tę katolicką naukę, napo-
minając równocześnie wszystkich synów Kościoła, aby szczerze
popierali kult Błogosławionej Dziewicy, szczególnie liturgiczny,
a praktyki i zbożne ćwiczenia ku Jej czci zalecane od wieków
przez Urząd Nauczycielki cenili wysoko i to, co postanowione
było w minionych czasach o kulcie obrazów Chrystusa, Błogo-
sławionej Dziewicy i świętych, pobożnie zachowywali". Sobór
zwraca się również do teologów i głosicieli Słowa Bożego, aby
w rozważaniu szczególnej godności Bogarodzicielki wystrzegali
się pilnie zarówno wszelkiej fałszywej przesady, jak i ciasnoty
umysłu".
Konstytucja, licząc się z inaczej wierzącymi, poleca: "Niech
/teolodzy i kaznodzieje pilnie wystrzegają się wszystkiego, cokol-
wiek w słowach lub czynach mogłoby braci odłączonych lub
jakichkolwiek innych ludzi wprowadzić w błąd co do prawdziwej
nauki Kościoła".
Konstytucja stwierdza, że Matka Jezusowa już doznaje w niebie
chwały co do ciała i duszy, gdyż jest obrazem i początkiem
Kościoła, a tu na ziemi powinna "przyświecać ludowi Bożemu
jako znak nadziei".
II Sobór Watykański właściwie tylko zebrał to, co Kościół
proklamował już wcześniej. Nową rzecz ogłoszono w dniu zakoń-
czenia trzeciej sesji, a mianowicie papież Paweł VI ogłosił Marię
Matką Kościoła, ludzkości i świata. Ogłoszenie tego nowego
dogmatu poprzedzone było sporem między ojcami II Soboru
Watykańskiego, z których jedni byli za jego ogłoszeniem, inni się
temu sprzeciwiali. Dogmat ogłoszono, przenosząc jeszcze raz
prerogatywy Chrystusa na Marię.
Kult Marćć wyraża się w Kościele Katolickim szczególnie
w dwu formach - w liturgćć (litanie, różaniec, Zdrowaś Maria,
nabożeństwa majowe) oraz w kulcie obrazów.
Cudowne obrazy Madonny związane są z miejscami objawień
Marćć Panny, uznanych przez zwierzchność Kościoła Katolickiego
Częstochowa, Lourdes, Fatima czy Gwadelupa. Większość tych
objawień ma właściwie "przynależność narodową" i, jak mówi
katolicki teolog John Mc Kenzie S.J., są one "formami naturalizo-
wania Marćć Panny". Mc Kenzie przyznaje, że "większość objawień
nie ostaje się wobec surowych badań historycznych prowadzonych
głównie przez uczonych katolickich. Zastrzeżenia te odnoszą się
(...) do ostatnich objawień w Fatimie, w Portugalćć, które w czasach
współczesnych osiągnęły wymiary legendarne". (...I Pytanie, które
stawia Kościół Katolicki, nie brzmi: czy domniemana wizja lub
objawienie mogą być - po krytycznym zbadaniu - zatwierdzone,
ponieważ nie uważa, że zatwierdzenie takie jest możliwe. Kościół
pyta jedynie, czy dane nabożeństwo (forma kultu) jest w zgodzie
z wiarą katolicką i z normami życiowymi. Jeśli nabożeństwo
odpowiada tym kryteriom, Kościół nie będzie ani potwierdzać
zweryfikowanej - w wyniku badań krytycznych - rzeczywistości
historycznej wydarzenia, ani zabraniać swym członkom praktyko-
wania nabożeństwa (Kościół Rzymskokatolicki, 1972, s. 227I.
Tego rodzaju rozumowanie jest niezrozumiałe dla ewangelika.
, Mariologia jest nauką obcą Ewangelćć. Reformacja nie wypowie-
działa się co do niej z tego punktu widzenia, gdyż w XVI wieku
nie istniały jeszcze zasadnicze dogmaty mariologiczne. Powstały
one w wieku XIX i XX. Dziś mariologia dzieli głęboko oba Koś-
cioły. Nauka o współdziałaniu Marćć w dziele zbawienia sprzeciwia
się w sposób jaskrawy podstawowej zasadzie Reformacji o zbawie-
niu tylko przez Chrystusa (Dz. Ap. 4,12. Kult obrazów zwalcza-
ła już Reformacja, jako sprzeczny z II przykazaniem, i obecnie
jest dla ewangelików nie do przyjęcia.
Stanowisko ewangelickie
Jak doszło do powstania i rozwoju kultu Marćć? Mariologia,
czyli nauka o Marii, rozwijała się w Kościele chrześcijańskim
wcześnie. Wynikła ona z dogmatu o dwu naturach Chrystusa-
Boskiej i ludzkiej. Przeciwstawiając się tendencjom jednostronnie
podkreślającym tylko Boską naturę Chrystusa, przypomniano, że
Jezus jest Synem Marćć, w ten sposób usiłowano zaakcentować
Jego człowieczeństwo. Tak postać Marćć zarysowała się jakby
w cieniu nauki o Chrystusie. Budziła ona szacunek i cześć jako
matka Jezusowa, stawiano ją jako przykład wierzącej niewiasty
(Łuk.1,38I. Takie znaczenie Marćć w nauce chrześcijańskiej uznaje
również Kościół Ewangelicki.
Dopiero w V wieku nastąpił zwrot w odwrotnym kierunku,
zaczęto się mianowicie dopatrywać w Marćć cech nadprzyrodzo-
nych i rozwinął się niezależny kult Marćć. Coraz częściej przeno-
szono Boskie przymioty Chrystusa na Marię. Postać Marćć zaczęła
coraz bardziej odgrywać własną rolę w świecie chrześcijańskim.
Kult Marćć rozwinął się w liturgćć i w czci obrazów którym przypi-
sywano cudowne znaczenie. Z biegiem czasu usunął on w cień kult
Chrystusa. Wyciągnięto z tego wnioski dogmatyczne. Przyjęto, iż
Maria jest wolna od grzechu pierworodnego, choć dopiero w XV
wieku sformułowano ten dogmat, i papież Sykstus IV ogłosił
święto Niepokalanego Poczęcia Marćć Panny. Przyjęto też, że ona
sama jest niepokalanie poczęta, choć narodziła się w sposób natu-
ralny i uznano to za przywilej łaski Bożej. Nauczano, że możliwość
tej łaski wyjednał potem Chrystus, lecz Maria już uprzednio
doznała jej skutków. Tego rodzaju rozumowanie jest obce Kościo-
łowi Ewangelickiemu. Po pięciu stuleciach dogmatyka katolicka
podjęła następny krok. Jak według Ewangelćć nikt nie ma przy-
stępu do Ojca, tylko przez Syna (Jan 14,6), tak według encykliki
Leona XII roku 1891, nikt nie ma przystępu do Chrystusa, jak
tylko przez Marię. W ten sposób Maria staje się pośredniczką
do pośrednika. Jest to tzw. "pośrednictwo piętrowe". I ta nauka
jest obca Kościołowi Ewangelickiemu. W początkach XX wieku
Pius X ogłasza Marię odnowicielką zgubionej ludzkości. Chrystus
przelał krew na krzyżu dla zbawienia ludzkości, ale Maria jest
szafarką łaski wyjednanej w ten sposób. Benedykt XV w roku
1915 stwierdził, iż Maria cierpiała patrząc na ukrzyżowanego
Syna, mamy więc prawo powiedzieć, iż Maria wraz z Chrystusem
zbawiła ludzkość. Pius XII rozwinął dalej tę naukę, głosząc
w roku 1943, że dzięki Marćć nastąpiło wylanie Ducha Świętego,
była ona bowiem wraz z apostołami obecna w Jerozolimie. Ta
sama encyklika głosi, że Maria uzupełniła to, czego "jeszcze bra-
kowało męce Chrystusa na rzecz Jego Kościoła". Dogmaty te
ogromnie pogłębiły rozdział Kościołów.
Podobnie jak w nauce o zbawieniu, rozwinęła się rola Marćć
w nauce o Kościele. Tu odwrócono rolę Marćć i zaczęto jej atry-
buty przypisywać Kościołowi. Kościół nie tylko składa codzien-
nie ofiarę eucharystyczną, lecz dzięki Marćć Kościół ofiarował
Chrystusa na Golgocie. Kościół jest więc pośrednikiem do pośred-
nika. Nikt nie ma przystępu do Chrystusa, jak tylko przez Marię,
tzn. nikt nie ma przystępu do Chrystusa, jak tylko przez Kościół.
Maria jest "figurą na Kościół".
W osobie Marćć Kościół jest współodkupicielem i królową nie-
bios. Jest to podstawą dogmatu o wniebowzięciu Marćć. Taki
dogmat był potrzebny, aby podnieść znaczenie Kościoła, ale jest
przeciwny Słowu Bożemu, które mówi o niepodzielności Chrystu-
sowego dzieła odkupienia i zna tylko Jego wniebowstąpienie.
Jezus powiedział: "Nikt nie przyjdzie do Ojca, tylko przeze
mnie" (Jan 14,6), powiedział również: "Mnie jest dana wszelka
moc na niebie i na ziemi" (Mat. 28,18).
Według nauki Kościoła Katolickiego Maria jest obrazem czło-
wieka zbawionego na ziemi przez działanie łaski. O ile w Chrystu-
sie nastąpiło wcielenie Boga w ciało ludzkie, o tyle w Marćć czło-
wieczeństwo zostało wzniesione do nieba. Nie w Chrystusie,
albo nie tylko w Chrystusie, lecz właśnie w Marćć człowieczeń-
stwo znalazło prawa w niebie. Lecz w Marćć dopatruje się Kościół
Katolicki nie tylko matki Jezusowej, lecz obrazu Kościoła, a więc
wniebowzięcie Marćć jest triumfem Kościoła. Dogmat o wniebo-
wzięciu Marćć nie ma absolutnie żadnych podstaw biblijnych-
co przyznają teologowie katoliccy /Ks. E. Dąbrowski: Studia
bibliJne) - podstawą tej nauki są przede wszystkim tzw. apokryfy,
czyli pisma pozabiblijne, "zawierające legendy, którym nie może-
my zaufać", jak mówi Podręczna encyklopedia katolicka.
Również inne podstawy dogmatów mariologicznych są wątpli-
we. Odnoszenie do Marćć słów zwróconych do szatana: "Ona zdep-
cze ci głowę" !I Mojż. 3,15), jest nieuzasadnione. Właściwy prze-
kład tego zdania brzmi: "Ono zdepcze ci głowę", a więc potom-
stwo niewiasty - Chrystus. Tak wykłada te słowa również kato-
licka Biblia Tysiąclecia.
Słowa Ewangelćć Łukasza 1 ~8 brzmią poprawnie: "Łaską
obdarzona", a nie: "łaski pełna". Wywodzenie współudziału
Marćć w zbawczej męce Chrystusa z faktu jej obecności pod krzy-
żem jest nieuzasadnione. Stał tam i umiłowany uczeń Pana - Jan.
Również nieuzasadnione jest twierdzenie. że Maria zawsze
towarzyszyła Jezusowi. Ewangelia Łukasza 8,1-3 wymienia kilka
niewiast, które towarzyszyły Jezusowi i uczniom, nie ma jednak
wśród nich Marćć. Kilkakrotnie znajdujemy w Ewangelćć sytuacje,
kiedy Jezus zaznacza wyraźnie swój dystans wobec Marćć. Gdy
ktoś zawołał: "Błogosławione łono, które cię nosiło, i piersi,
które ssałeś", Jezus powiedział: "Błogosławieni są raczej ci,
którzy słuchają Słowa bożego i strzegą go" (Łuk. 11,27-28).
Gdy powiedziano Jezusowi: "Oto matka twoja i bracia twoi,
siostry twoje są przed domem", On odpowiedział: "Któż jest
matką moją i braćmi? I powiódł oczyma po tych, którzy wokół
niego siedzieli, i rzekł: Oto matka moja i bracia moi. Ktokolwiek
czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką" (Mar.
3,31-35). Znane jest powiedzenie Jezusa do Marćć w Kanie Gali-
lejskiej: "Czego chcesz ode mnie, niewiasto?" (Jan 2,4). Po wnie-
bowstąpieniu Pana Jezusa Maria nie odgrywała większej roli wśród
Jego wyznawców. Wspominają Dzieje Apostolskie, iż przebywała
wśród modlących się uczniów, nie wymieniają jej jednak na pierw-
szym miejscu, lecz po apostołach i innych niewiastach (Dz.
Ap.1,13-14).
W Piśmie Św. nie ma śladów kultu Marćć, twierdzenie więc
Kościoła Katolickiego, jakoby kult ten istniał zawsze, jest prze-
sadne.
Kościół Ewangelicki okazuje cześć i szacunek Marćć jako matce
Jezusowej i stawia ją za wzór wiary i posłuszeństwa (Łuk.1,38).
W ten sposób Kościół Ewangelicki respektuje Słowo Boże.
Natomiast Kościół Ewangelicki nie pielęgnuje kultu Marćć,
jak to czyni Kościół Katolicki. Kościół Ewangelicki nie zgadza
się na przenoszenie atrybutów Chrystusa na Marię. Kościół nasz
pamięta o Słowie: "mamy Orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa"
(I Jana 2,11, nie widzi więc orędowniczki w osobie Marćć. Kościół
Ewangelicki, zgodnie z wyraźnym słowem Pisma Św.: "On /Jezus)
stał się kamieniem węgielnym i nie ma w nikim innym zbawienia;
albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego
ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni" (Dz. Ap. 4,
11-12), nie może się pogodzić z upatrywaniem w osobie Marćć
współuczestniczki w dziele zbawienia. Kościół Ewangelicki
nie uznaje też dogmatu o wniebowzięciu Marćć, jest to bowiem
nauka niebiblijna. Nie ma również żadnego uzasadnienia w Piśmie
Św. upatrywanie w Marćć obrazu Kościoła. Także teolog katolicki
ks. prof. Dąbrowski odrzuca tezę, iż oblubienicą, o której mówi
Objawienie św. Jana, jest Maria.
W tej sytuacji dogmaty maryjne pogłębiają rozdział między
Kościołami. Teolog ewangelicki Hans Asmussen, nastawiony na
ogół życzliwie do Kościoła Katolickiego, stwierdza, że nie ma
drugiego zagadnienia, które tak poważnie dzieliłoby wyznania jak
mariologia. Francuski teolog ewangelicki Roger Mehl używa dra-
stycznego zwrotu, mówiąc, że w mariologćć widzi rodzaj "zębatego
koła, które niesie śmierć ewangelickiej wierze", i twierdzi, że
w mariologćć zgromadziły się wszystkie błędy katolicyzmu. Uważa
też, że odrzucenie mariologćć jest nieodzownym środkiem dla
zapewnienia spokoju ewangelickiemu sumieniu. Dziś, w dobie
ekumenizmu, unikamy tak ostrych zwrotów, przytaczamy jednak
te wypowiedzi współczesnych teologów (pracę Rogera Mehla:
Postawy wydał niedawno PAX), aby naświetlić różne stanowiska
wobec tego problemu. Polski teolog katolicki ks. prof. S.C. Napiór-
kowski jest zdania, że opierając się na ekskluzywnie pojętej zasa-
dzie Pisma Św., protestantyzm musi odrzucić teologię opartą
w znacznej mierze na autorytecie magisterium Kościoła Katolic-
kiego. A taka właśnie jest teologia mariologiczna.
Sakramenty
Starokościelne określenie głosi, iż Sakrament jest to święta
czynność kościelna, ustanowiona przez Jezusa Chrystusa, w której
pod widzialnym znakiem otrzymujemy niewidzialną łaskę Bożą.
Proste to określenie powstało przed Reformacją i pomija dwie
ważne sprawy, a mianowicie, że Sakrament można przyjąć tylko
wiarą, i po wtóre, iż w Sakramencie złączone jest ze znakiem
Słowo Boże. Wspomniane znaki nazywają się elementami.
Kościół Ewangelicki zna dwa Sakramenty: Chrzest i Komunię
Św. W okresie kształtowania się ewangelickiej nauki o Sakramen-
tach traktowano również pokutę,jako Sakrament. Można zazna-
czyć, że katolicka nauka o Sakramentach i ich liczba kształtowa-
ły się w ciągu wieków i ostatecznie ustalił je Sobór Trydencki
w XVI w.
Jakie jest znaczenie Sakramentów? Wprowadzają one chrześci-
janina w życie z Chrystusem i utrzymują go w społeczności z Pa-
nem. Życie chrześcijanina jest ciągłą walką z grzechem, Sakramen-
ty więc posilają go.
Jesteśmy usprawiedliwieni przez Chrystusa, lecz usprawiedliwie-
nie to jest ukryte. Chrystus objawił się jako cierpiący Zbawiciel,
a nie jako zwycięski król chwały, i Jego łaska objawia się chrześ-
cijaninowi ukryta w Słowie złączonym ze znakami sakramen-
talnymi, czyli w Sakramentach. Są one tedy środkami działania
Bożego, niby kanałami, przez które spływa łaska na wierzących.
Takie jest znaczenie Sakramentów.
Sakrament ma znaczenie wtedy, gdy znak jest złączony ze
Słowem Bożym, z Bożym orzeczeniem, z Boskim postanowieniem.
Bez Słowa znaki są czczymi gestami.
Łaskę odbiera i cieszy się nią wiara, którą budzi zwiastowanie
Ewangelćć.
Sakrament, według nauki Kościoła Ewangelickiego, upewnia
wierzących, że w Chrystusie jest darowane usprawiedliwienie,
godność synów Bożych, jednocząca wszystkich chrześcijan (Gal.
3,25-29). Sakrament utwierdza pewność, że krzyż Jezusa Chrys-
tusa jest śmiercią starego człowieka i zmartwychwstaniem nowego
człowieka / Kol. 3,3-4; 9-10.
Znaczenie Sakramentów doskonale ujmuje Konfesja Augsbur-
ska, głosząc, ćż "są one ustanowione nie tylko dlatego, żeby były
znakami, po których można by zewnętrznie rozpoznać chrześci-
jan, lecz po to, aby były znakami i świadectwami woli Bożej
wobec nas, aby pokrzepiały i utwierdzały wiarę tych, którzy do
nich przystępują. Dlatego należy z nich korzystać z wiarą, która
ufa obietnicom, jakie są przez nie objawione i zapowiedziane"
(Konf. Augsb., XIIII.
Reformacja odrzuciła katolicką zasadę stosowania Sakramentu
ex opere operato, rozumianą jako mechaniczna czynność, skutecz-
na przez samo dokonanie, a nawet traktowaną jako zasługę.
Znaczenie Sakramentu nie zależy, według nauki Kościoła
Ewangelickiego, od godności czy niegodności duchownego, który
Sakramentu udziela. Sakrament jest bowiem dziełem Boga i to
On działa w nim przez Słowo.
W Kościele Rzymskokatolickim jest siedem Sakramentów:
Chrzest, Eucharystia, bierzmowanie, pokuta, namaszczenie cho-
rych, małżeństwo, kapłaństwo. Dwa pierwsze są Sakramentami
głównymi.
Kościół Katolicki przyjmuje, iż Sakramenty ustanowił Pan
Jezus. Reformacja zakwestionowała pięć z wymienionych Sakra-
mentów, twierdząc, że nie ma podstaw w Nowym Testamencie,
świadczących, by Jezus je istotnie ustanowił.
W związku z tym amerykański jezuita Mc Kenzie w książce pt.
Kościół Rzymskokatolicki pisze, iż "katolicy musieli zgodzić się
z tym, że istotnie nie wszystkie siedem Sakramentów znajduje
w Nowym Testamencie tak wyraźne potwierdzenie jak Chrzest
i Eucharystia. Lecz Kościół rzymski odwołuje się raczej do tra-
dycji niż do Biblćć, aby udowodnić autentyczność wszystkich
siedmiu Sakramentów, potwierdzając, że jego własna historia
jest świadectwem wiary i praktyki Kościoła apostolskiego".
O skuteczności Sakramentów pisze Mc Kenzie, ćć wiara i teo-
logia katolicka widzi w nich misterium /tajemnicę~ i w ten sposób
chce powiedzieć, że działania Bożego nie można ostatecznie zanali-
zować. Nie ma więc w teologćć katolickiej jednoznacznego okreś-
lenia, na czym polega skuteczność Sakramentów, wysunięto na ten
temat wiele teorćć, ale "żadna nie jest całkowicie przekonywająca".
Warto zwrócić uwagę na twierdzenie wspomnianego teologa
katolickiego, iż Kościół rzymski jest "rygorystyczny w swym przy-
wiązaniu do form tradycyjnych. Nienaruszalność znaków musi być
przestrzegana, w przeciwnym bowiem razie tracą one wartość.
Kościół rzymski zapewnia tę nienaruszalność, nie zmieniając
tradycyjnych form zewnętrznych". Podkreślamy, że Kościół
Ewangelicki nie przywiązuje tak wielkiej wagi do form zewnę-
trznych, natomiast mocno akcentuje Słowo Boże, z którym
związany jest znak sakramentalny.
Sakramenty odgrywają w Kościele Katolickim zasadniczą rolę.
Kościół Katolicki naucza, że kontakt Jezusa z chrześcijanami
realizuje się przede wszystkim w Sakramentach, które "łączą nas
w sposób tajemny i rzeczywisty z umęczonym i uwielbionym
Chrystusem (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 7~.
Przez Sakramenty działa na chrześcijanina "łaska uświęcająca",
pojęta jako moc przemieniająca istotę człowieka. Kościół Kato-
licki widzi w Sakramentach łączność wierzących nie tyle z Chrys-
tusem Ukrzyżowanym, ile ze Zmartwychwstałym, co czyni czło-
wieka sprawiedliwym i uczestnikiem Boskiej natury (II Piotra
1,3-4. -
Trzy Sakramenty, a mianowicie Chrzest, bierzmowanie oraz
kapłaństwo, wyciskają na duszy chrześcijan tzw. niezatarte znamię
lub niezatarty charakter. Są to Sakramenty niepowtarzalne, inne
natomiast się powtarza. Skutków tych trzech Sakramentów nigdy
się nie traci. "Chodzi tu o specjalny owoc działania Ducha Świę-
tego, różny od łaski, który mogą posiadać ludzie tak dobrzy,
jak i źli. Jest to swego rodzaju konsekracja duszy, ale nie polega
na jej uświęceniu ani na zjednoczeniu z Bogiem przez miłość,
nie wystarcza też do zbawienia" /Ks. I. Bieda: Sakramenty Koś-
cioła posoborowego. Charakter ten, upodabniając nas do Chrys-
tusa, ma cechy nadprzyrodzone. Według Soboru Trydenckiego
jest znamieniem wyciśniętym na duszy i nie ma znaczenia moral-
nego, nie jest też łaską, gdyż łaskę można utracić, a owego zna-
mienia nie traci się nigdy. Znamię to zachowują również "herety-
cy i schizmatycy". Przez charakter Chrztu dostępuje się udziału
w Chrystusowym kapłaństwie, charakter bierzmowania umacnia
ten udział, pełnią hierarchicznego kapłaństwa daje charakter,
który wynika z sakry biskupiej IKonstytucja dogmatyczna o Koś-
ciele, 26). Znamię prezbiteriatu daje prawo do uczestnictwa we
władzy Kościoła (dekret o posłudze i życiu kapłanów). Naj-
mniejsze znaczenie ma znamię diakona. Kościołowi Ewangelic-
kiemu obca jest nauka o wyciskaniu znamienia na duszy.
Bardzo ważnym punktem katolickiej nauki o Sakramentach
jest dogmat o skuteczności Sakramentów wskutek samego ich
dokonania /ex opere operato). Dogmat ten pochodzący z XIII
wieku został zatwierdzony przez Sobór Trydencki w wieku XVI
sesja VII). Według tej nauki łaska sakramentalna związana jest
niezawodnie ze znakiem sakramentalnym, ważnie istniejącym.
Według Kościoła Ewangelickiego ważność Sakramentu zależy
od związku znaku ze Słowem Bożym.
W XVI wieku nadużycie tej nauki polegało na rozumieniu, że
Sakrament działa przez samo mechaniczne dopełnienie obrzędu,
bez uwzględnienia działania Boga i bez zaangażowania wewnę-
trznego chrześcijanina. Przyjęcie tak pojętego Sakramentu trakto-
wano jako zasługę. Reformacja stanowczo zwalczała ten pogląd.
Obecnie Kościół Katolicki naucza, iż skuteczność Sakramentu
zależy od Boga, który udziela łaski ze względu na zasługi Zbawi-
ciela (encyklika Piusa XII - Mediator Dei1. Nadal jednak pod-
kreśla się współdziałanie Kościoła, który jest szafarzem Sakra-
mentu, i Sakrament jest "dobrym uczynkiem szafarza, który
udzielając we właściwej intencji Sakramentu wysługuje sobie
wzrost łaski uświęcającej i wyjednuje łaski uczynkowe osobie
przyjmującej Sakrament (Ks. I. Bieda: Sakramenty Kościoła
posoborowego, s. 259). Jest to nauka o zasługach daleka i obca
Kościołowi Ewangelickiemu.
Sakrament jest bezskuteczny, gdy przyjmujący nie pragnie
szczerze kontaktu z Chrystusem. "Na pierwszym miejscu wyma-
gany jest niczym niezastąpiony akt wiary, gdyż nikt nie może
być zbawiony, jeśliby wpierw nie uwierzył" (Dekret o posłudze
i życiu kapłanów, 4). Rolę.wiary określa jednak Kościół Katolicki
jako współdziałanie człowieka z Bogiem w dziele zbawienia co
znów nie odpowiada Kościołowi Ewangelickiemu.
Inicjatorem usprawiedliwienia jest - zdaniem Kościoła Katolic-
kiego - Bóg, lecz do owocnego przyjęcia sakramentu konieczne
są zasługi człowieka, które stanowią podstawę otrzymania łaski.
Wprawdzie wypowiedź katolicka jest ostrożna, głosi bowiem, iż
zasługi "nie wywierają żadnego sprawczego wpływu na otrzy-
manie łaski, lecz od nich w wielkiej mierze zależy stopień otrzy-
manej łaski". I to jest ewangelikom obce.
Zbawienie pojmuje się w Kościele Katolickim ciągle jako owoc
współdziałania człowieka z Bogiem, w czym ogromną rolę odgry-
wają Sakramenty. "Nie może zachodzić rozbieżność (... między
Bożym działaniem (...), a zgodnym i pracowitym wysiłkiem czło-
wieka (encyklika Mediator Dei). W Kościele Ewangelickim akcen-
tuje się mocno, iż zbawienie jest darem Boga.
Chrzest Święty
Jak przedstawia się nauka Kościoła Ewangelickiego o Chrzcie?
Chrzest jest Sakramentem, który ustanowił Jezus Chrystus
(Mat. 28,19; Mar. 16,16). Przez Chrzest człowiek przyjmuje zba-
wienie, które Chrystus uzyskał dla niego na krzyżu i przez zmar-
twychwstanie. Ze wskazanych słów Ewangelii wynika, że Chrzest
jest konieczny do zbawienia, co podkreśliła Reformacja w IX
artykule Konfesji Augsburskiej. Chrzest jest jeden, on jednoczy
Kościół, włącza do niego ochrzczonych, jest niepowtarzalny.
Znakiem Chrztu jest woda.
Na czym opiera się autorytet Chrztu? Duży Katechizm Marcina
Lutra stwierdza, iż "być ochrzczonym w Bożym imieniu znaczy
być ochrzczonym nie przez ludzi, lecz przez samego Boga".
Chrzcimy w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego i na tym polega
powaga Chrztu. Kładzie się bowiem nacisk na fakt, ćż Chrzest
jest dziełem Boga.
Dlatego właśnie, iż Chrzest jest dziełem Bożym, ma on to samo
znaczenie co Słowo boże. Jest on "słowem widzialnym", jak
Ewangelia jest "Sakramentem słyszalnym". Duży Katechizm
mówi, iż Chrzest nie jest "zwykłą wodą, lecz wodą objętą Słowem
Bożym i przykazaniem i przez nie uświęconą, tak iż nie jest niczym
innym, jak wodą Bożą"
Skoro w Chrzcie łączy się z wodą Słowo Boże, to "wiąże z nim
sam Bóg swój majestat i wkłada weń swoją moc i potęgę. Tak więc
w Chrzcie łączy się rzecz naturalna - woda, z rzeczą Boską - ze
Słowem. Gdy Słowo łączy się z żywiołem, czyli z naturalną
substancją, staje się Sakramentem, to jest świętą, Boską rzeczą
i znakiem" - mówi Katechizm.
Tych dwu rzeczy - wody i Słowa - nie można oddzielić, gdy
się je oddzieli, nie ma Chrztu, razem - stanowią Chrzest. Woda ma
znaczenie sakramentalne tylko w chwili związania ze Słowem
Bożym w momencie Chrztu. Kościół Ewangelicki poddał krytyce
pojęcie "wody święconej", która zachowuje swą moc od Wielka-
nocy do Świąt Zesłania Ducha Świętego, jak przyjmuje Kościół
Katolicki.
Co sprawia Chrzest? Odpowiedź wynika ze słów Ewangelćć
św. Marka: "Kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie" (16,16).
Chrzest więc sprawia zbawienie i jest konieczny do jego uzyskania.
Na czym zaś polega zbawienie? "Być zbawionym - mówi Kate-
chizm - nie znaczy nic innego, jak być wybawionym od śmierci
i diabła, wejść do Królestwa Chrystusa i żyć z Nim wiecznie"
(Rzym. 6,1-11). Chrzest jest więc rzeczą wielką, jest skarbem
chrześcijanina.
Chrzest jest aktem miłosierdzia Bożego, Słowo boże nazywa
go "kąpielą odrodzenia" (Tyt. 3,3-7), omyciem, uświęceniem
i usprawiedliwieniem/I Kor. 6,11; Efez. 5,26; Hebr.10,22; I Piotra
1,23). Chrzest nadaje godność synów Bożych, przyobleka w Chrys-
tusa /vai. 3,26-27). Sakrament ten nie udziela łaski jakiegoś
szczególnego rodzaju, uświęcającej czy uczynkowej, jak naucza
Kościół Katolicki, ale łaski Bożej w ogóle, którą wyjednał czło-
wiekowi Chrystus. W Chrzcie otwiera się dla nas wszystko, co
uzyskał dla nas Pan Jezus, przeniesienie z sświata ciemności do
świata światłości, otwiera się wejście do Królestwa Bożego.
Chrzest jest przymierzem Boga z człowiekiem, a nie odwrotnie
- człowieka z Bogiem (II Kor. 5,18). W Chrzcie jesteśmy powie-
rzeni Chrystusowi na własność. Na tym opiera się wiara.
Dar ten przyjmujemy wiarą (Mar. 16,16; Dz. Ap. 8,36-37).
Wiara jednak musi dar ten w czymś uchwycić, ująć. Dlatego Bóg
podaje nam ów skarb w wodzie (Duży KatechizmJ. Woda jest
obrazem orzycia. Woda jest w tym wypadku naczyniem, w którym
Bóg przekazuje ten klejnot. Boże dary można odebrać i przy-
swoić sobie tylko wiarą. Trzeba się narodzić z wody i Ducha.
Owocem Ducha jest wiara.
Boże rzeczy przyjmuje się wiarą. Reformacja kładzie więc
ogromny nacisk na wiarę. Jest ona niezbędna do przyjęcia Chrztu,
jest podstawowym warunkiem, bez niej nie można niczego wziąć
od Boga. Nawet cudzą wiarą przyjmuje się dary od Boga (Mar.
2,2.4-5).
Boży dar jest zawsze dostępny, skarbu nigdy nie brak, zawsze
na nas czeka. "Chodzi tylko o to, aby go uchwycić i zachować".
"W Chrzcie położony jest darmo przed drzwiami każdego taki
skarb i środek, który wchłania śmierć i wszystkich zachowuje
przy życiu" - głosi Duży Katechizm.
Chociaż Chrzest jest niepowtarzalny jako dzieło Boże, to jednak
skutek jego nie jest doraźny, jednorazowy, lecz Sakrament ten
działa przez całe życie chrześcijanina. W Chrzcie bowiem jest
odpuszczenie winy grzechu pierworodnego, natomiast pożądli-
wość, która jest korzeniem grzechu, pozostaje i ciągle się odzywa.
Dlatego ap. Paweł powiedział: "Gdyż nie to czynię, co chcę, ale
czego nienawidzę, to czynię /...), ale wtedy czynię to już nie ja,
lecz grzech, który mieszka we mnie" IRzym. 7,15-17). Chrześci-
janin jest więc jednocześnie usprawiedliwiony i jest grzesznikiem.
Narodził się w nim nowy człowiek, ale ciągle odzywa się stary
człowiek. To stanowisko, ćż grzech pierworodny nie jest wygaszo-
ny całkowicie przez Chrzest, stanowi różnicę między Kościołem
Ewangelickim i Katolickim w nauce o Chrzcie.
Chrzest jest początkiem drogi, zawiera moment oczekiwania,
jest zadatkiem, pieczęcią przynależności do Chrystusa /II Kor.
1,22; Efez. 1,13.14; Rzym. 8,23). Chrzest udziela Ducha Świętego
(Mar.1,8; Dz. Ap.19,1-8).
Wychodząc z tego założenia, ćż w człowieku ciągle toczy się
walka ze starym człowiekiem, Luter głosi w Dużym Katechizmie,
że Chrzest "zarówno co do mocy, jak i znaczenia zawiera w sobie
również trzeci Sakrament, który nazywamy pokuta, a który właś-
ciwie nie jest niczym innym, jak Chrztem". Pokuta bowiem to
właśnie umieranie i powstawanie do życia w Chrystusie. "Jeśli
więc żyjesz w stanie pokuty, żyjesz w Chrzcie, który nie tylko
zwiastuje nowe życie, lecz także je sprawia, zaczyna, od niego po-
budza. Codziennie ma być poskramiany Człowiek zagniewany,
nienawidzący, zazdrosny, nieczysty, chciwy, wyniosły, a ma
powstawać łagodny, cierpliwy, cichy, otwarty, zgodny. Pamiętać
tylko trzeba, iż Chrzest jest niepowtarzalny, jednorazowy, nato-
miast skutek jego jest ciągły".
Reformacja zajmuje też wyraźne stanowisko wobec Chrztu
dzieci. Dowód, iż Chrzest dzieci jest miły Bogu, stanowi według
Dużego Katechizmu fakt, iż wielu wielkich chrześcijan było peł-
nych Ducha Świętego, a byli oni ochrzczeni jako dzieci. W ten
sposób Bóg potwierdza Chrzest dzieci. Chrzest dzieci jest możliwy,
gdyż Sakrament ten nie jest dziełem człowieka, lecz darem Boga.
Chrzczonemu dziecku musi towarzyszyć wiara Kościoła. Na tym
polega rola rodziców, rodziców chrzestnych i zboru obecnego przy
Chrzcie. Dlatego Chrzest powinien się odbywać w czasie nabo-
żeństwa.
Chrzest jest zawsze ważny i zachowuje swe znaczenie, nawet
gdyby człowiek nie posiadał prawdziwej wiary. Jest bowiem
ustanowiony przez Boga. Gdzie woda jest złączona ze Słowem,
tam jest Chrzest. Jak Komunia jest ważna, choć przystępuje do
niej człowiek niegodny (jedynie on ściąga na siebie sąd), tak
i Chrzest jest zawsze ważny (Dz. Ap. 2,28;16,10; Kol. 2,11 ).
Chrzest ma znaczenie społeczne, wspólnotowe, jest włączeniem
do Kościoła, który jest Ciałem Chrystusa (I Kor,12,13; Efez. 4,9).
Porządek Chrztu w Kościele Ewangelickim jest prosty. Chrzest
w miarę możności odbywa się w kościele w obecności zboru.
Odpowiednią chwilą jest ostatnia część nabożeństwa przed udzie-
leniem zborowi błogosławieństwa końcowego. Przy Chrzcie
powinni być obecni oboje rodzice, rodzicami chrzestnymi winny
być osoby konfirmowane wyznania ewangelickiego.
Obrządek Chrztu rozpoczyna się odczytaniem Ewangelćć św.
Marka 10,13-16. Następnie ksiądz wygłasza krótkie przemówienie
o znaczeniu Chrztu oraz o obowiązkach rodziców i chrzestnych
względem dziecka. Potem ksiądz czyni znak krzyża na czole
i na piersi dziecka. W stosownej modlitwie ksiądz prosi Boga, aby
obmył dziecko z grzechu, wyrwał z mocy szatana i prowadził je
jako Swoje dziecię do Królestwa Niebiańskiego.
Po złożeniu Wyznania Wiary i stwierdzeniu, że ta święta, zba-
wiająca wiara obowiązuje do wyrzeczenia się diabła i do życia
zgodnie z tym wyznaniem, ksiądz pyta rodziców i chrzestnych,
czy chcą, aby dziecię było ochrzczone w imię Boga Ojca, Syna
i Ducha Świętego i włączone do Kościoła. Zapytani odpowiadają
- chcemy.
Następnie ksiądz zapytuje, czy przyrzekają wychować i utrzy-
mać dziecię w wierze chrześcijańskiej. Tu następuje odpowiedź-
przyrzekamy.
Rodzice podają imię dziecka, a ksiądz przytacza słowa Ewan-
gelćć św. Mateusza 28,19-20 o ustanowieniu Chrztu Św.; polewając
trzykrotnie czoło dziecka woda, mówi: " chrzczę cię w imię
Ojca i Syna, i Ducha Świętego".
Po Chrzcie ksiądz powierza dziecko Bogu w Trójcy jedynemu.
Obrządek Chrztu zamyka krótka modlitwa oraz Modlitwa Pańska.
Chrzest kończy się błogosławieństwem udzielonym dziecku.
Kościół Rzymskokatolicki naucza, że Sakrament Chrztu Św.
jest wodą złączoną ze Słowem Bożym. Kościół Katolicki mocno
akcentuje sakramentalne znaczenie znaku w Chrzcie. Chrzest
jest konieczny do zbawienia, co wynika ze skutków, jakie za sobą
pociąga. "Wszyscy chrześcijanie (...) jakoby nowe stworzenia,
dzięki odrodzeniu z wody i z Ducha, nazywają się dziećmi Bożymi
(Konstytucja dogmatyczna o Kościele, I I,14).
Najprzedniejszym skutkiem Chrztu jest włączenie do Kościoła,
przy czym uczestnictwo w Kościele jest utrwalone przez wyciś-
nięcie znamienia na duszy (Konstytucja dogmatyczna o KoŚciele,
I I,11 ). II Sobór Watykański, mówiąc, iż przez Chrzest wchodzi się
do Kościoła jakby przez bramę, ma na myśli Kościół Rzymsko-
katolicki. Głosi bowiem, iż "do społeczności Kościoła wcieleni
są w pełni ci, co mając Ducha Chrystusowego, w całości przyjmują
przepisy Kościoła (...) pozostają w łączmości z Chrystusem rządzą-
cym Kościołem przez papieża i biskupów" tamże.
II Sobór Watykański zajmuje jednocześnie stanowisko wobec
wszystkich, "którzy będąc ochrzczeni noszą zaszczytne imię
chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności
wspólnoty /communio pod zwierzchnictwem Następcy Piotra,
/...) - Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów.
Wielu bowiem jest takich, którzy mają we czci Pismo Św., jako
normę życia i wiary, i wykazują szczerą gorliwość religijną, z mi-
łością wierzą w Boga Ojca wszechmogącego i w Chrystusa, Syna
bożego, Zbawiciela, naznaczeni są Chrztem, dzięki któremu łączą
się z Chrystusem, a także uznają i przyjmują inne Sakramenty
w swoich własnych Kościołach czy wspólnotach kościelnych".
Wypowiedź ta jest niejasna. Z następnego zdania można wnosić,
iż wspomniane Kościoły to Kościoły prawosławne, gdyż mówi się
dalej o Kościołach, które żywią nabożeństwo do Bogurodzicy,
a w odnośnikach wskazuje się na encykliki: Piusa XI Rerum orien-
talium z roku 1928 oraz Piusa XI I Orientali Ecclesiae z roku 1944.
"Wspólnoty kościelne" natomiast to zapewne Kościoły Ewangelic-
kie. Sobór nie zdobył się więc w zasadniczej Konstytucji o Koś-
ciele na to, aby Kościoły Ewangelickie nazwać Kościołami, uznał
jednak, że ich członkowie "naznaczeni są Chrztem" Konstytucja
dogmatyczna o Kościele,15.
Konstytucja o Kościele mówi również o znaczeniu Chrztu
w świetle stosunku człowieka do Boga. Podstawowe znaczenie
Chrztu polega na włączeniu chrześcijanina w dzieło Jezusa Chrys-
tusa - Jego krzyż i zmartwychwstanie (Rzym. 6,4-5). W Koś-
ciele Katolickim naucza się, że włączeni przez Chrzest w krzyż
dostępujemy odpuszczenia wszystkich grzechów, to znaczy za-
równo grzechu pierworodnego, jak i grzechów osobistych, oraz kar
za nie. Chrześcijanin jest więc przez Chrzest zupełnie wolny od
grzechu, upodabnia się do Chrystusa. Wszyscy chrześcijanie, złą-
czeni Chrztem, tworzą ciało Chrystusowe.
Według nauki Soboru Trydenckiego chrześcijanin, zwlekając
starego człowieka i przyoblekając nowego, staje się czystym, tak
że go nic nie powstrzymuje od wejścia do nieba /sesja V).
Tu różni się nauka katolicka od ewangelickiej. Kościół Ewan-
gelicki uczy bowiem, że przez Chrzest zostaje odpuszczona wina
grzechu pierworodnego, lecz obok nowego człowieka pozostaje
w chrześcijaninie stary człowiek, tkwi w nim pożądliwość, korzeń
grzechu. Według Kościoła Ewangelickiego "wejście do nieba"
zawdzięcza chrześcijanin tylko Chrystusowi, choć wszyscy wierzą-
cy powinni dążyć do "tego, co jest w górze" /Kol. 3,1 ).
Konstytucja dogmatyczna o Kościele głosi, że chrześcijanin
umiera przez Chrzest dla grzechu, a poświęcony jest Bogu (VII,
44), przez Chrzest stają się chrześcijanie synami Bożymi i przyoble-
kają nową szatę (Gal. 3,26-28), stają się również uczestnikami
królewskiego kapłaństwa (Konstytucja dogmatyczna o Kościele,
I I,26).
Sakramentalna łaska Chrztu zapewnia według nauki Kościoła
Katolickiego odpowiednie "łaski uczynkowe", niezbędne do
prowadzenia chrześcijańskiego życia w Kościele, które polega
przede wszystkim na wyznawaniu wiary otrzymanej w Chrzcie
i na wywiązywaniu się z obowiązków, jakie ciążą na chrześcija-
ninie, jako członku Kościoła [Ks. I. Bieda: Sakramenty Kościoła
posoborowego, str. 225/.
Zgodnie z Nowym Testamentem Kościół Katolicki naucza, że
ochrzczony powinien oddać swe życie "na ofiarę żywą, świętą,
miłą Bogu" /Rzym. 12,1). Wezwanie to wykłada Kościół w ten
sposób, iż podstawowym obowiązkiem chrześcijanina jest uczestni-
czenie w ofierze eucharystycznej, czyli w mszy /Konstytucja
o liturgćć świętej, 48).
Jak określa Kościół Katolicki rolę wiary w Sakramencie
Chrztu? Chrzest powinien być związany z wiarą, ona jest jego
podstawą, a jednocześnie owocem /Mar. 16,16; Rzym. 10,17).
Wiarą przyjmuje się błogosławieństwo Chrztu /Gal. 3,2.14).
Według nauki Kościoła Katolickiego wiara może poprzedzać
Chrzest (Dz. Ap. 8,12;18,81 albo też Chrzest jest punktem wyjścia,
a wiara jego następstwem (I Kor.10,1 i n.; I Piotra 3~11. Tak głosi
Dekret o ekumenizmie, 22. Również oświecenie Duchem Świętym
jest skutkiem Chrztu ( Efez.1,18; 3,91.
Kościół Katolicki stosuje Chrzest niemowląt argumentując go
biblijnie słowami: Dz. Ap. 2 38' 16,15; 10,44-48; Kol. 2,11.
Przyjmuje również, iż można składać przyrzeczenie dotyczące ży-
cia w wierze przez drugą osobę (I Kor. 7,141.
Chrzest według nauki Kościoła Katolickiego otwiera drogę
do wszystkich innych Sakramentów.
Porządek Chrztu w Kościele Katolickim jest następujący:
Obrządek rozpoczyna się liturgią Słowa czyli zwiastowaniem
Ewangelćć. Potem następuje modlitwa, a dalej egzorcyzmy, czyli
wezwanie do odejścia diabła. Są to czynności wstępne, do których
należy jeszcze wyrzeczenie się zła i wyznanie wiary.
Chrzest odbywa się przez trzykrotne polanie czoła dziecka
wodą lub zanurzenie niemowlęcia w wodzie. Przy tym ksiądz
mówi: " ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świę-
tego. Amen"
Do obrzędu należą również: namaszczenie krzyżmem, nało-
żenie białej szaty i zapalenie świecy, symbolizujące nabycie Ducha
Świętego, nowe życie, w którym światłością jest Chrystus. Te
ostatnie obrzędy nie należą do istoty Sakramentu.
Zestawienie
W obu Kościołach Chrzest jest Sakramentem ustanowionym
przez Jezusa Chrystusa. Znakiem Chrztu jest woda. W Chrzcie jest
ona złączona ze Słowem Bożym. Skutkiem Chrztu jest włączenie
w dzieło Jezusa Chrystusa dokonane na krzyżu i w zmartwych-
wstaniu. Kościół Katolicki naucza, że Chrzest gładzi całkowicie
grzech pierworodny, Kościół Ewangelicki zaś głosi że Chrzest
gładzi winę grzechu pierworodnego, lecz pożądliwość jako korzeń
grzechu pozostaje w chrześcijaninie. Oba Kościoły nauczają, że
Chrzest włącza ochrzczonego do Kościoła, przy czym Kościół
Katolicki widzi w Kościele ten Kościół, którego zwierzchnikiem
jest papież. Obrządek w obu Kościołach jest podobny, jedynie
w Kościele Katolickim stosuje się pewne dodatkowe formy, które
nie należą do istoty Chrztu. W obu Kościołach Chrzest przyjmuje
się wiarą. Oba Kościoły stosują Chrzest niemowlęt.
Komunia Święta
Kościół Ewangelicki naucza, ćż Komunia Św. jest Sakramentem
ustanowionym przez Jezusa Chrystusa /Mat. 26,26-29; Mar.14,
22-25; Łuk. 22,16-20; I Kor.11,23-26I.
Czym jest Sakrament Ołtarza? Duży Katechizm Marcina Lutra
mówi: "Jest to prawdziwe ciało i prawdziwa krew Chrystusa Pana
w chlebie i winie i pod postacią chleba i wina przez Słowo Chrys-
tusa nam chrześcijanom ku spożywaniu i piciu ustanowiona".
I podobnie jak w nauce o Chrzcie Katechizm o elementach Sakra-
mentu mówi: "Nie jest więc ten Sakrament zwykłym chlebem
i winem (..., ale chlebem i winem objętym Słowem Bożym
i z nim połączonym". Właśnie dzięki powiązaniu ze Słowem
chleb i wino są i nazywają się "Chrystusowym ciałem i krwią".
" Lecz "najprzedniejszą cząstką tego Sakramentu" jest
Słowo boże.
Ono odgrywa podstawową rolę, gdyż jest "Słowem i ustanowie-
niem najwyższego Majestatu, u którego stóp winno się korzyć
wszystko stworzenie i mówić, że tak właśnie jest, jak On mówi,
i przyjmować je z całą czcią, z bojaźnią i pokorą".
Powstaje pytanie, jak łączą się elementy Sakramentu - chleb
i wino - z ciałem i krwią Pańską? Kościół Ewangelicki naucza, że
w Komunćć Św. Chrystus jest obecny realnie. "Kościoły nasze
uczą o Wieczerzy Pańskiej, że ciało i krew Chrystusa są prawdziwie
obecne i udzielane spożywającym w Wieczerzy Pańskiej, inaczej
nauczających odrzucamy /Konf. Augsb., XI.
Sposób łączenia elementów z ciałem i krwią Chrystusa jest
niepojęty, jak niepojęte jest złączenie dwu natur w osobie Zbawi-
ciela. Komunia Św. jest tajemnicą wiary i tylko przez wiarę jest
dostępna.
W każdym razie Reformacja odrzuciła średniowieczną naukę
o przeistoczeniu (transsubstancjacja substancji chleba i wina
w ciało i krew Chrystusa. Z katolickiej nauki o substancjalnym
przeistoczeniu wynika uwielbienie hostćć, oddawanie jej Boskiej
czci oraz święto Bożego Ciała, obchodzone uroczyście w Kościele
Katolickim, a przez Kościół Ewangelicki nie uznane.
Luter odrzucił dogmat o przeistoczeniu, gdyż uważał, że są
to zbędne wywody filozoficzne, usiłujące wyjaśnić sprawę odłą-
czenia przymiotów ciała i krwi od substancji, czym pętano sumie-
nia i niepokojono je (O niewoli babilońskiej Kościoła. Według
' Artykułów Szmalkaldzkich Luter widzi w nauce o przeistoczeniu
niepotrzebne filozoficzne subtelności, które nie mają znaczenia dla
życia człowieka z Bogiem. Melanchton nie poddał się w Apologćć
Konfesji Augsburskiej żądaniom autorów katolickiej konfutacji,
aby protestanci uznali dogmat o transsubstancjacji. Apologia
stwierdza, iż ewangelicy wierzą w obecność żywego Chrystusa
w Komunćć Św., wiedzą bowiem, ćż śmierć nad Nim więcej nie
panuje (art. Xl.
Powstaje pytanie, jak długo elementy Komunćć Św. są ciałem
i krwią Chrystusa. Kościół Ewangelicki twierdzi - podobnie jak
w nauce o Chrzcie - że są one ciałem i krwią Pańską tak długo,
jak są używane Sakramenty, a nie przedtem ani potem. To znaczy
tak długo, jak są złączone ze Słowem Bożym, nie tylko podczas
dystrybucji i spożywania, gdyż to sugerowałoby zależność od
wiary uczestników Komunćć (Formuła Zgody - Solida Decla-
rario VII 85).
i
We współczesnych rozmowach ewangelicko-katolickich powie-
dziano, że Chrystus obecny jest wśród nas w różny sposób, na
przykład w Słowie (Jan 1,11, w gronie wierzących (Mat.18,20,
w ubogich i upośledzonych (Mat. 25,35-36). W Komunćć Św.
Chrystus jest obecny sakramentalnie.
Kościół Ewangelicki wymaga, aby zbór był zaangażowany
w akcji Sakramentu. Dlatego słowa ustanowienia powinny być
wypowiadane wyraźnie i ksiądz powinien być zwrócony twarzą
do zboru (to wymaga odpowiedniego ustawienia Stołu Pańskiego).
Zbór winien być świadomy tego, co się dzieje, i uczestniczyć
wiarą w sprawowaniu Sakramentu (Formuła Zgody - Solide
declaratio, VII, 78-82I. Dlatego liturgia powinna odbywać się
nie po łacinie, lecz w języku ludu. Luter wymaga, aby Słowo boże
było w nabożeństwie komunijnym rozwinięte w zwiastowanie.
Z tego względu nabożeństwo komunijne nie powinno być oder-
wane od kazalnego; lecz z nim związane jako jedno nabożeństwo
główne. Komunia powinna odbywać się w ramach nabożeństwa
głównego, aby cały zbór był obecny w kościele i zaangażowany
w tę sprawę.
Forma Komunćć Św. w Kościele Ewangelickim jest zgodna
z ustanowieniem Chrystusowym, to znaczy podaje się ją pod
dwiema postaciami. Wiadomo, iż dopiero Sobór w Konstancji
w roku 1415, a więc na sto lat przed Reformacją, ustanowił poda-
wanie Komunćć Św. tylko pod jedną postacią.
Jakie są skutki i moc Sakramentu? Jezus Chrystus powiedział:
,To jest ciało moje i to jest krew moja, która się za was daje i wy-
lewa na odpuszczenie grzechów". Skarbem więc, który otrzy-
mujemy przystępując do Sakramentu, jest uwolnienie od grzechu.
Jest to wyzwolenie od więzów wewnętrznego człowieka.
Ten skarb "musi być ujęty i podany w Słowie, w przeciwnym
razie nie moglibyśmy o nim wiedzieć ani go szukać" (Duży Kate-
chizm.
.Samo dzieło odkupienia zostało dokonane na krzyżu, jednak
odpuszczenie nie może do nas dotrzeć inaczej jak przez Słowo.
Duży Katechizm głosi: "Cała Ewangelia i artykuł wiary 'Wierzę
w święty Kościół chrześcijański, w grzechów odpuszczenie' są
właśnie przez Słowo zawarte w tym Sakramencie i nam ofiarowa-
ne' Kościół Ewangelicki naucza, że Komunia Św. nie tylko mówi
o odpuszczeniu grzechów, lecz go udziela i dokonuje.
Lecz znaczenie Komunćć Św. w kościele Ewangelickim nie
ogranicza się tylko do odpuszczenia grzechów, czyli do usunięcia
negatywnych momentów życia chrześcijańskiego, ale dotyczy
także pozytywnych elementów tego życia. Komunia Św. jest no-
wym przymierzem Boga z człowiekiem, usunięty zostaje grzech,
który dotąd dzielił człowieka od Boga. "Jeśli ktoś jest w Chrys-
tusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko
stało się nowe" /I I Kor. 5,17.
Mały Katechizm Marcina Lutra głosi o pożytku Komunćć,
"iż w Sakramencie przez te słowa - za was się wydaje i wylewa
na odpuszczenie grzechów - udzielone zostaje odpuszczenie
grzechów, życie i zbawienie, bo gdzie jest odpuszczenie grze-
chów, tam też jest życie i zbawienie". To więc jest skutkiem Ko-
munćć.
Nawiązując do tego duży Katechizm mówi, iż "Sakrament
ten nazywany bywa słusznie pokarmem duszy, który żywi i umac-
nia nowego człowieka". Chrystus, który oddał się za nas na
śmierć, żyje w nas (Gal. 2,20. Komunia jest więc darem nowego
życia.
Choć bowiem przez Chrzest "bywamy najpierw na nowo
odrodzeni, lecz obok tego, jak powiedziano, pozostaje człowie-
kowi stara i grzeszna natura (...), bywamy więc zmęczeni i słab-
niemy, a nieraz potykamy się. Toteż Sakrament został nam dany
jako codzienna strawa, pokarm, aby odświeżała i umacniała się
wiara, nie cofała się w walce, lecz stawała się nieco mocniejsza.
Nowe życie powinno się tak układać, aby stale wzrastała i rozwi-
jała się". A gdy dochodzi do pokus, walki, a nawet upadku, Sa-
krament stanowi "pocieszenie, aby zaczerpnąć tu nowej siły i po-
krzepienia, gdy serce czuje, że ciężar jest zbyt wielki".
Pozytywną stroną Komunćć Św. jest więc nowe życie i zbawie-
nie. Dlatego Luter odwoływał się chętnie do Ewangelćć św. Jana,
gdzie wskazywał na słowa Chrystusa: "Kto pożywa ciało moje
i pije krew moją, ma żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dzień
ostateczny" /6,54~.
Sakrament jest darem Bożym. Dar taki można odebrać tylko
wiarą. Wprawdzie o wartości Sakramentu nie stanowi wiara, lecz
Słowo Boże, i dlatego nie traci on znaczenia, gdy się go przyjmuje
bez wiary, nie ma on jednak wtedy właściwego skutku i ściąga sąd
na człowieka (I Kor. 11,27. Natomiast przyjęty z wiarą staje się
błogosławieństwem.
Duży Katechizm głosi: "Tej wiary żąda On sam (Chrystus/
w słowie, gdy mówi: Za was wydana i za was wylana, jak gdyby
mówił~ Dlatego wam to daję i każę wam to jeść i pić, abyście to
przyjęli jako swoją własność i spożywali". W Komunćć Św. Chrys-
tus oddaje się wierzącym w Niego, On sam, który jest pełny łaski
i prawdy Jan 1,14~.
I tu, jak w wykładzie Sakramentu Chrztu, Luter powtarza,
iż "skarb jest otwarty i dla każdego dostępny, więcej - na stół
położony, lecz trzeba, abyś zwrócił na niego uwagę i miał go
z całą pewnością za to, za co go słowa Jego podają". Chodzi więc
o wiarę. Tylko ona może go uchwycić. "Skarbu tego nie można
inaczej przyjąć, jak tylko sercem" - mówi Luter.
Kościół Ewangelicki szanuje starochrześcijańskie zwyczaje,
które zalecają post przed przyjęciem Komunćć Św. Jest on wyra-
zem chęci "poskromienia ciała", ale właściwym przygotowaniem
jest rozgrzanie wiary. "Post i zewnętrzne przygotowanie jest zaiste
pięknym, powszechnym zwyczajem, lecz ten tylko jest prawdzi-
wie godnym i należycie przygotowanym, kto ma wiarę w te słowa:
"Za was się wydaje i wylewa na odpuszczenie grzechów'. Zasadni-
cze więc znaczenie ma przygotowanie wewnętrzne, zastanawianie
się nad sobą, rozpamiętywanie Ewangelćć, pojednanie z bliźnim
(Mat. 5,23-26. Duży Katechizm głosi, ćż "tego, co jest w Sakra-
mencie i co przezeń bywa dawane, nie może ująć ani przyjąć ciało.
Staje się to przez wiarę serca, które ten skarb poznaje i pragnie go".
Wreszcie Duży Katechizm wzywa do częstego korzystania
z Komunćć Św.: "Godzi się w końcu dodać również upomnieniei
zachęcenie, aby nie zaniedbywać tego wielkiego skarbu, jaki
. codziennie bywa odprawiany i udzielany wśród chrześcijan".
Są ludzie, którzy "utrzymują, iż jest to sprawa osobistej wolności,
ale nadużywanie tej zasady prowadzi do zaniedbania Słowa Bożego
i Sakramentów".
Wprawdzie w tej sprawie nie należy stosować przymusu, lecz
tych, którzy "przez długi czas trzymają się z dala i wstrzymują
się od Sakramentu, nie należy uważać za chrześcijan". Są też
ludzie "nadęci i pyszni", a są i tacy, którzy mają skrupuły, czy są
godni. Pierwszych należy wzywać do opamiętania, drugich przeko-
nywać, że Sakrament nie zasadza się na naszej godności, wszyscy
bowiem jesteśmy obciążeni grzechem, i dlatego, że jesteśmy nie-
godni, pragniemy łaski odpuszczenia grzechu i nowego życia
/Mat. 11,28. Słowa: "To czyńcie na pamiątkę moją", zachęcają
do częstego udziału w Komunćć Św.
Nauka Kościoła Ewangelickiego zwraca uwagę na słowa ap.
Pawła, które przypominają, że chleb jest społecznością ciała
Chrystusowego, a kielich społecznością krwi Pańskiej, i że w ten
sposób "stanowimy jedno ciało wszyscy bowiem jesteśmy uczest-
nikami jednego chleba" (I Kor.10,16-17). Komunia Św. jest więc
odnowieniem społeczności z Bogiem i z Chrystusem, lecz jest
także wzmocnieniem społeczności z wszystkimi uczestnikami
Wieczerzy Św. Należy o tym pamiętać.
Kościół Ewangelicki naucza również, że znaczenie Komunćć
Św. polega jedynie na tym, że jest ona ustanowieniem i dziełem
Bożym, nie uzależnia więc wartości Sakramentu od godności czy
niegodności duchownego /Konf. Augsb., VIII).
Reformacja odrzuciła stanowczo średniowieczną naukę o sto-
sowaniu Sakramentu według zasady ex opere operato. Teza ta
dopuszczała przyjmowanie Sakramentu i sugerowała jego skutecz-
ność bez wewnętrznego zaangażowania chrześcijanina. Wartość
Sakramentu zależy od jego związku ze Słowem Bożym, mechanicz-
ne zaś jego stosowanie, "bez poruszenia serca", jest niedopuszczal-
ne. Reformacja widziała w tym "martwe uczynki", które surowo
potępiała /Apologia, XI I).
Kościół Ewangelicki naucza, że Komunia Św. jest wielkim skar-
bem chrześcijan, ale znaczenie jej jest przejściowe w perspektywie
przyjścia Królestwa Bożego w chwale, gdzie Pan zgromadzi Swoich
na Wieczerzy Barankowej /Mat. 26,29; I Kor.11,26).
Sakrament Komunćć Św., zwany w Kościele Rzymskokatolic-
kim Eucharystią /gr "dziękczynienie"), składa się z dwu czło-
nów - z Komunćć Św. i ofiary mszalnej. Tu omówimy tylko Ko-
munię Św. i będziemy używali terminu Eucharystia.
Mc Kenzie twierdzi, iż co do tego Sakramentu "poglądy kato-
lickie i protestanckie różnią się niemal w każdym punkcie".
Poważna różnica zachodzi w teorćć o połączeniu elementów
(chleba i wina) z ciałem i krwią Pańską. Kościół Katolicki głosi
dotąd średniowieczną naukę o transsubstancjacji, zatwierdzoną
przez IV Sobór Laterański w r.1215. Według tego dogmatu cała
substancja chleba przemienia się w substancję ciała Chrystuso-
wego, a cała substancja wina w krew Chrystusową, choć chleb
i wino zachowują swe dotychczasowe przymioty kształt i barwę).
Twierdzenie to opiera się na filozofćć Arystotelesa i myślicieli
średniowiecznych. Teoria ta nie wyjaśnia całkowicie wydarzenia
sakramentalnego, gdyż takie rzeczy w naturze nie zachodzą, głosi
zaś, że obecność Chrystusa w Eucharystćć jest tajemnicą. Mówiąc
jednak, że w chlebie jest "cały Chrystus" (z ciała i krwi, teoria
ta kłóci się ze starotestamentowym pojęciem śmierci, które wi-
działo śmierć właśnie w rozdzieleniu ciała i krwi.
Z nauki o transsubstancjacji wywodzi się kult hostćć, którego
ukoronowaniem jest święto Bożego Ciała, zakwestionowane
przez Reformację. Kościół Katolicki naucza bowiem, iż po konse-
kracji hostia pozostaje ciałem Chrystusowym, stąd jej adoracja
w kościołach. Teoria ta odpowiada nauce, iż woda poŚwięcona
na Wielkanoc pozostaje "wodą święconą". W kościele, gdzie prze-
chowuje się konsekrowaną hostię, pali się czerwona lampka, a ka-
tolicy, mijając kościół odkrywają głowy lub żegnają się znakiem
krzyża, co jest wyrazem adoracji hostćć. Konsekrowane (poświę-
cone hostie, nie spożyte przy Komunćć Św., przeznaczone są dla
Komunćć u chorych.
Średniowieczna nauka o przeistoczeniu substancji nie zadowala
już dzisiejszych katolików. "Nie jest dziwne - mówi Mc Kenzie-
że w ostatnich czasach teologowie katoliccy zaczęli na nowo inte-
resować się ściślejszym powiązaniem tego twierdzenia ze stanowi-
skiem współczesnej filozofćć i nauk ścisłych. Wielu teologów jest
niezadowolonych z powodu związku; jaki istnieje między wiarą
a przestarzałą teorią filozoficzną" (Mc Kenzie: Kościół Rzymsko-
katolicki, s. 186I. Sugeruje się więc nowy termin "transsignifi-
kacja", czyli "przemiana znaczeń".
Na temat Komunćć Św. toczą się od kilku lat rozmowy przed-
stawicieli Kościołów ewangelickich i katolickich. W rozmowach
tych wyrażano przekonanie, że wysiłki teologów, aby wyjaśnić
sposób uobecnienia się Chrystusa w Komunćć Św., mają swe grani-
ce. Przypomniano, że Sobór Trydencki również stwierdził, że
sposób sakramentalnej obecności Chrystusa jest taki iż "nie może-
my go słowami określić, jednak musimy wierzyć, że możemy
poznać to rozumienie oświeceni wiarą".
W rozmowach ewangelicko-katolickich oświadczono, że jasne
uznanie realnej obecności Chrystusa w Komunćć Św. nie powinno
powodować klątwY, która padła na Soborze Trydenckim, jeśli
termin "transsubstancjacja", względnie przeistoczenie" substancji
chleba i wina nie będzie przez ewangelików przyjętY.
We wspomnianych rozmowach stronY uznały, iż w nauce o Ko-
munćć Św. powinna być wYraźnie podkreślona realna obecność
Chrystusa w Komunćć Św., a także charakter tajemnicy tego
Sakramentu.
Oficjalna nauka Kościoła Rzymskokatolickiego co do przeisto-
czenia pozostała na pozycji XVI w.
II Sobór Watykański głosi, zgodnie z Soborem Trydenckim, iż
Bóg pozostawił "zadatek nadziei i pożywienie w tym Sakramencie
wiary, w którYm składniki przyrody, wYhodowane przez ludzi,
przemieniają się w Ciało i Krew chwalebną podczas Wieczerzy
braterskiego zespolenia" (Konstytucja duszpasterska o Kościele
w świecie współczesnym, 381.
Jakie jest znaczenie i jakie są skutki Eucharystćć? II Sobór
Watykański widzi dwie sprawY. Naprzód działalność misyjna
uobecnia Chrystusa, sprawcę zbawienia, po wtóre Eucharystia
działa zespalająco, buduje wspólnotę. Uobecnienie Chrystusa
następuje przez Słowo i Sakramenty których szczytem i ośrod-
kiem jest EucharYstia (Dekret o działalności misyjnej Kościoła, 9).
Kościół Rzymskokatolicki akcentuje obecnie silniej znaczenie
Słowa Bożego i jego związek z Sakramentami. Wprowadzając
, liturgię Słowa" do każdego nabożeństwa komunijnego chce
również wpłynąć na udział wiernych w Komunćć. W liturgćć
odstąpiono od łaciny, zastępując ją językiem narodowym, co
Reformacja uczyniła 400 lat temu.
Kościół Rzymskokatolicki zachował kwestionowaną przez
Reformację teorię ex opera operato. Sobór Trydencki przeciwsta-
wił się tej nauce reformacYjnej, upatrującej w tym niebezpieczeń-
stwo mechanicznego, martwego traktowania Sakramentu, "bez
wewnętrznego zaangażowania". Wspomniany sobór wyklął po-
stawę Reformacji, a bulla Exsurge domine z roku 1520 nazywa
tezę reformacyjną - herezją. Dziś niektórzy teolodzy katoliccy
wyjaśniają, że w teorćć ex opere operato chodzi o dominującą rolę
Boga, praktyka XVI wieku była jednak prymitywna i nie posługi-
wała się tym argumentem. Traktowano sprawę tak, że skutek
Sakramentu wynika z samego jego dopełnienia.
Eucharystia jest naczelnym Sakramentem Kościoła rzymskiego.
Z nią łączą się wszystkie posługi kościelne. "W Najświętszej
bowiem Eucharystćć zawiera się całe dobro Kościoła, a miano-
wicie Chrystus, nasza pascha, chleb żywy, który przez ciało swoje
ożywione i ożywiające Duchem Świętym daje życie ludziom.
W ten sposób Eucharystia przedstawia się jako źródło i szczyt
całej ewangelizacji" (Dekret o posłudze i życiu kapłanów,).
Ważnym celem Eucharystćć jest zjednoczenie wierzących. Jest
to Sakrament miłosierdzia, znak jedności, węzeł miłości Konsty-
tucja o liturgćć świętej. "Żadna społeczność nie da się wytwo-
rzyć, jeżeli nie ma korzenia i podstawy w sprawowaniu Najświęt-
szej Eucharystćć, od niej zatem trzeba zacząć wszelkie wychowanie
w duchu wspólnoty" (Dekret o posłudze i życiu kapłanów,).
Należy zwrócić uwagę, iż różnica między nauką ewangelicką
i katolicką jest i w tym, iż Kościół Ewangelicki widzi w skutkach
Sakramentu Komunćć Św. odpuszczenie grzechów, o czym Kościół
Katolicki nie mówi, gdyż następuje ono w Chrzcie i Sakramencie
pokuty.
W Kościele Katolickim podaje się Komunię pod jedną postacią
- chleba. Mc Kenzie przyznaje, iż taka była dawna praktyka,
choć powody zmiany w ustanowieniu Chrystusowym, jak i czas jej
wprowadzenia są nieznane. Ostatecznie Kościół Katolicki uchwalił,
dogmat o podawaniu Komunćć pod jedną postacią w roku 1415
na Soborze w Konstancji, wyklinając Husa. Mc Kenzie zastanawia
się, czy katolik znający historię Kościoła "czułby się spokojny,
gdyby Kościół przyjął dziś pierwotną praktykę".
Jednak Kościół Katolicki posiada już obecnie
cztery formy podawania Komunćć pod dwiema postaciami (poda-
wanie osobno hostćć i kielicha, maczanie hostćć w winie i in.).
Kościół Katolicki przyznaje, że Komunia pod dwiema postaciami
jest pełniejsza (Instructio de cultu mysterćć eucharystici. Praktycz-
nie jednak powszechną formą jest podawanie Komunćć pod jedną
postacią
Kościół Rzymskokatolicki nie godzi się na interkomunię
z ewangelikami, ponieważ Kościół Ewangelicki zakwestionował
mszę, z którą związana jest Komunia Św.. oraz sakrament kapłań-
stwa. Obie te sprawy odgrywają ważną rolę w Kościele Katolickim.
Zestawienie
Oba Kościoły nauczają, że Komunia jest Sakramentem ustano-
wionym przez Jezusa Chrystusa. Znakiem Sakramentu jest chleb
i wino. Kościół Ewangelicki naucza, że pod postacią chleba i wina
przyjmujemy prawdziwe ciało i krew Pańską. Sposób ich złącze-
nia z elementami jest tajemnicą, jak złączenie dwu natur w osobie
Zbawiciela. Kościół Katolicki głosi, że substancja chleba i wina
przemienia się w substancję ciała i krwi Jezusa Chrystusa, zacho-
wując jedynie kształt i barwę. czyli cechy zewnętrzne.
Według nauki Kościoła Ewangelickiego skutkiem Komunćć
Św. jest odpuszczenie grzechów. nowe życie, ~a społeczność
z Bogiem, z Chrystusem i ludźmi. W Kościele Katolickim skutkiem
Komunćć Św. jest przede wszystkim wspólnota chrześcijan. Kościół
Ewangelicki podaje Komunię Św. pod dwiema postaciami (chleba
i wina, Kościół Katolicki tylko pod jedną Postacią ~ chleba.
Msza
Podstawowym członem Eucharystćć w Kościele Rzymsko-
katolickim jest ofiara eucharystyczna.
Element ofiary, zwłaszcza ofiary Kościoła, wprowadzono do
nabożeństwa komunijnego w III wieku po Chr. i wywodzi się on
od Cypriana, biskupa Kartaginy.
Komunia Św. jest naturalnie związana z ofiarą Chrystusa na
krzyżu, co wynika ze słów: "To jest krew moja Nowego Przymie-
rza, która się za was wylewa na odpuszczenie grzechów". Są to
prorocze słowa Zbawiciela, odnoszące się do Jego męczeńskiej
śmierci, która przynosi odkupienie, oraz ustanawiające Wieczerzę
Św.
Cyprian podkreślił moment ofiary i wniósł myśl, iż ofiara
złożona przez Kościół powtarza się przy każdorazowym odpra-
wianiu Eucharystćć. To stanowisko utrwalili papieże Leon Wielki
i Grzegorz Wielki. Odkąd Robert Paschasius, francuski opat bene-
dyktynów, opracował w wieku IX teorię o substancjalnej przemia-
nie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, skonkretyzowały się
elementy ofiary składanej przez Kościół. Naukę o przeistoczeniu
zatwierdził papież Innocenty III w roku 1215. Powstał wtedy
problem stosunku ofiary mszalnej składanej przez Kościół do ofia-
ry krzyżowej - czy znaczenie ich jest jednakowe, czy też skutki
są różne. Ustaliła się wówczas teoria, że ofiara Chrystusa na
Golgocie gładzi grzech pierworodny, natomiast ofiara mszalna,
traktowana jako zasługa człowieka, gładzi grzechy uczynkowe.
Obowiązującą dotąd w Kościele Rzymskokatolickim naukę
o mszy ustalił Sobór Trydencki na sesji XXII. Podstawy dogmatu
o ofierze (sacrificium widzi Sobór Trydencki w ustanowieniu
Wieczerzy Św., gdzie Chrystus miał działać według starotestamen-
towego porządku Melchisedeka. Powtarzanie ofiary wywodzi do-
gmat z polecenia Pańskiego: "To czyńcie na pamiątkę moją".
W ten sposób Chrystus miał ustanowić apostołów kapłanami.
Według nauki Soboru Trydenckiego Chrystus złożył na krzyżu
ofiarę krwawą, w mszy natomiast uobecnia tę ofiarę, gdy kapłan
składa ofiarę bezkrwawą. Kto przyjmuje tę ofiarę szczerym ser-
cem, prawdziwą wiarą, z czcią i skruchą, dostępuje miłosierdzia
i łaski.
Łaska ta ma ten sam skutek co łaska ofiary krwawej. Przynosi
ona odpuszczenie grzechów tak żywYmł jak i umarłym w Chrystu-
sie. Sobór Trydencki dopuszcza ważność mszy prywatnYch bez
udziału wiernych. Nakazuje też odprawianie mszy tylko po łacinie.
Ofiarę eucharystyczną wprowadzono do nabożeństwa komu-
nijnego zwanego w starożytności missa fidelium) po wezwaniu
liturgicznym: "Dziękujmy Panu, Bogu naszemu. Jest to wezwanie
do dziękczynienia, dlatego tę część nabożeństwa nazwano Eucha-
rystią, czyli Dziękczynieniem. Dziękczynienie to wyraża się
właśnie w ofierze, którą Chrystus uobecnia przez kapłana.
Akt ofiary zawartY jest w części liturgćć komunijnej zwanej
kanonem rzymskim. Przeistoczenie elementów następuje według
nauki Kościoła Rzymskokatolickiego, gdY kapłan wypowiada
słowa Ustanowienia. Po dokonanej przemianie - na dźwięk dzwon-
ka - kapłan i lud adorują przeistoczone ciało i krew Pańską.
Po słowach: "Oto wielka tajemnica wiary" - kapłan wspomina
mękę i zmartwYchwstanie Chrystusa i składa ofiarę: "chleb
święty życia wiecznego i kielich wiekuistego zbawieni" '.
Dokonawszy ofiary kapłan przystępuje do modlitw wotyw-
nych o błogosławieństwo dla przystępujących do komunćć Św.
oraz za żywych i umarłych, w których intencji msza została
zamówiona. Istnieją też msze prywatne poza nabożeństwem
głównym, zamówione w różnych intencjach. Msza wymaga obec-
ności wiernych, lecz ważna jest również bez ich udziału.
Nauka o mszy jest w Kościele Rzymskokatolickim bardzo
rozbudowana. WYjaśnienie związku pomiędzy śmiercią Chrystusa
na krzyżu a ofiarą mszalną stwarza poważne problemy. Jak mówi
wspomniany już jezuita Mc Kenzie wyraźna jest afirmacja czyli
potwierdzenie, tej nauki przez Kościół, natomiast wyjaśnienie
związku między krzyżem Jezusowym a ofiarą mszalną jest nie-
jasne. W teologi katolickiej istnieje około 24 teorćć zawierającYch
różne propozycje odpowiedzi na te problemy, żadna z nich nie
została przyjęta jako powszechnie obowiązująca". Ten sam teolog
katolicki głosi dalej: "Mimo że katolickie stanowisko nie jest
jednoznaczne z biblijnym rozumieniem misterium Eucharystćć
i w istocie rzeczy znacznie poza nie wykracza...) Kościół zacho-
wuje tradycyjną interpretację, niezależnie od tego, czy wiążą się
z nią trudności teoretyczne, czy nie" Kościół Rzymskokatolicki,
s.178).
Kościół Rzymskokatolicki zdaje sobie sprawę, iż jedyną ofiarą
doskonałą jest ofiara Chrystusa na Golgocie, jak więc mówi
Mc Kenzie: "problem nie polega na tym, czy śmierć Jezusa jest
ofiarą, lecz na tym, czy inne ryty są rytami ofiarnymi".
W praktyce Kościoła Rzymskokatolickiego msza jest central-
nym aktem kultu i Kościół traci możliwość działania, jeśli nie
może odprawiać mszy. Kościół Katolicki naucza, że msza jest
najwyższym aktem uwielbienia, dziękczynienia, pokuty, poświę-
cenia i jedynym aktem, w którym uczestnik jest rytualnie zjedno-
czony z całym Kościołem. Msza jest jakby zmaterializowaniem
Ewangelćć (Mc Kenzie, s.180).
Jak wielkie jest znaczenie mszy w Kościele Katolickim, świad-
czy fakt, iż prawie wszystkie konstytucje i dekrety II Soboru
Watykańskiego nawiązują do niej.
Dogmat o mszy rozwinął się w Kościele Rzymskokatolickim
w dwu kierunkach - obiektywnym i subiektywnym.
Obiektywna strona mszy to ofiara widziana od strony dzieła
Chrystusa. Akcentuje ona, że jest to dzieło Pana. W tym znacze-
niu ofiara eucharystyczna działa na zasadzie ex opere operato,
to znaczy jest ważna wskutek dokonania samego dzieła, czyli
odprawienia mszy, gdyż działającym jest Chrystus i On swą ofiarę
aktualizuje. To znaczenie mszy, jako ofiary składanej przez samego
Chrystusa, podkreślił Pius XII w encyklice Mediator Dei 1947).
Tak pojęta msza jest syntezą całego kultu katolickiego, urzeczy-
wistnieniem zbawczego dzieła Chrystusa, szczytem, do którego
zmierza działalność Kościoła, i jednocześnie źródłem, z którego
wypływa cała jego moc IKonstytucja o liturgćć świętej,10).
Subiektywna strona mszy podkreśla rolę kapłana, przez którego
się Chrystus w Eucharystćć ofiarowuje, oraz wiernych uczestni-
czących w mszy. Z tego punktu widzenia msza działa w sposób
zwany ex opere operatis, czyli ze względu na tego, który ją odpra-
wia. Obie strony mszy - obiektywna i subiektywna - są ze sobą
związane, w ten sposób łączy się łaska Boża z zasługą człowieka.
Jak wynika ze słów Dekretu o posłudze i życiu kapłanów w mszy
jednoczy się ściśle obwieszczenie śmierci i zmartwychwstania
Pańskiego z odpowiedzią słuchającego ludu. Pośrednikiem jest
kapłan, który sprawuje swój święty urząd, działając w zastępstwie
Chrystusa. On łączy modlitwy wiernych z ofiarą Tego, który jest
ich głową. Kapłan i wierni uobecniają w mszy jedyną ofiarę
Nowego Testamentu, mianowicie Chrystusa, który ofiarował się
raz na ofiarę niepokalaną. Kapłan przydziela owoce tej ofiary
wiernym (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 28).
Subiktywna strona mszy jest odpowiedzią wiernych na zaofia-
rowaną łaskę, jest akceptacją dzieła Chrystusowego. Wyraża się
to w upraszaniu łask i dobrodziejstw dla żywych i umarłych.
Kościół Rzymskokatolicki naucza, ćż w mszy konkretyzuje się
zbawczą wolę Chrystusa w określonych sytuacjach,
czerpiąc owoce
odkupienia z ofiary na krzyżu.
Na czym polega "konkretyzowanie owoców krzyża"? Msza
wyjednuje katolikom łaskę odpuszczenia grzechów oraz darowanie
kar doczesnych. Odpuszczenie to następuje jednak, według nauki
Kościoła Katolickiego, w mszy pośrednio, to znaczy msza udziela
człowiekowi łaski do oddania się zbawiennej pokucie. Istotnego
odpuszczenia dostępuje katolik w Sakramencie pokuty. Ofiara
mszalna gładzi - według nauki Kościoła Katolickiego - kary
doczesne żyjących i umarłych będących w czyśccu.
Odpuszczenie, które można uzyskać za pośrednictwem mszy,
nie zawsze jest całkowite, lecz zależy od miary pobożności tych,
którzy ofiarę mszalną ofiarowują lub za których bywa ofiarowana
Breviarum fide - Kodeks doktrynalny wypowiedzi Kościoła,
VII, s. 321 i 330).
Msza jako ofiara wypraszająca uzyskuje katolikom u Boga różne
łaski duchowe i materialne, doczesne i nadprzyrodzone /pokój
duszy, zdrowie, pomyślność i inne). Skutek mszy bywa zawodny
lub niezawodny, zależnie od tego, czy łaski i dobrodziejstwa,
o które się prosi, będą pomocne do zbawienia, czy nie. O łaski
i dobrodziejstwa można prosić, uczestnicząc w mszy samemu,
ale można też zamówić mszę w intencji innych.
Kościół Katolicki naucza, iż skutek mszy w sensie uzyskania
łaski i dobrodziejstwa zależy od strony obiektywnej, a więc od
zasługi Chrystusa, lecz również i od strony subiektywnej,
od kapłana, który składa ofiarę mszalną, a także od tego, który
ją zamówił i w niej uczestniczy, i wreszcie od tych, za których
ofiarę się składa. Ma tu znaczenie moralna wartość tak kapłana,
jak i wiernych. Msza w sensie subiektywnym jest zasługą tych,
którzy w niej uczestniczą, tj. kapłana i wiernych. Ta właśnie
subiektywna strona mszy doprowadziła do praktykowania mszy
prywatnych.
W mszach prywatnych wierni zabiegają o różnorakie łaski,
przedstawiając Bogu swoje zasługi, do których należy również
uczestnictwo w mszy. Istnieje tu możliwość zamówienia mszy
za pokój dusz zmarłych lub jeszcze żyjących. Są to tzw. msze
zaduszne. Można za życia zamówić liczne msze za własną duszę.
Wiadomo, że cesarz Karol V, który żył w czasach Reformacji,
zamówił za swą duszę liczne msze, które odprawiano długo po
jego śmierci.
Reformacja stanowczo zwalczała msze prywatne i zaduszne,
uważając, że zacierają one znaczenie ofiary Chrystusa.
Kościół Rzymskokatolicki podkreśla obecnie społeczny cha-
rakter mszy, który wzmacnia wspólnotę i jednoczy lud, lecz
w dalszym ciągu wyraża zgodę na odprawianie mszy bez udziału
ludu. Subiektywna strona mszy spowodowała najwięcej zastrze-
żeń ze strony Reformacji.
Według współczesnych teologów katolickich /Michael Schmaus:
Katholische Dogmatik) teologia katolicka powinna silniej akcen-
tować obiektywne znaczenie mszy, to znaczy związać ją z ofiarą
Chrystusa, a mniej podkreślać stronę subiektywną, czyli intencje
i zasługi człowieka. W praktyce jednak w pobożności katolickiej
subiektywna strona mszy odgrywa nadal bardzo poważną rolę.
Kościół Rzymskokatolicki głosi, że msza osiągnie swój szczyt,
gdy Kościół świętych będzie uwielbiał Baranka na nowej ziemi
i w nowym niebie (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 51).
Stanowisko ewangelickie wobec mszy
Kościół Ewangelicki zdecydowanie odrzucił naukę o ofierze
mszalnej. Wprawdzie Konfesja Augsburska głosi, iż niesłuszny jest
zarzut, jakoby ewangelicy nie uznawali mszy (art. XXIVI, Konfesja
Augsburska ma jednak na myśli człon nabożeństwa obejmujący
Komunię Św. Missa fidelium. Co do ofiary mszalnej natomiast
postawa Reformacji była stanowczo negatywna.
Naukę o ofierze mszalnej zakwestionował już w XIV wieku
Wiklef. Luter zaś od początku swej działalności poddał krytyce
istniejącą w ówczesnym Kościele naukę o ofierze mszalnej. Już
w roku 1518 zarzucił Kościołowi rzymskiemu, iż odwrócił on
znaczenie mszy, gdyż według Ewangelćć Chrystus ofiarował się
dla zbawienia człowieka, natomiast według scholastyków czło-
wiek składa na ofiarę Chrystusa i widzi w tym swoją zasługę.
Apologia Konfesji Augsburskiej stwierdza, że przeciwnicy
Reformacji zniekształcili starokościelną tradycję o mszy, msza
bowiem w Kościele starożytnym ograniczała się do Komunćć Św.
Konfesja Augsburska przypomina, iż męka Chrystusowa była
ofiarą i zadośćuczynieniem nie tylko za grzech pierworodny, jak
głoszą przeciwnicy Reformacji, lecz za wszystkie grzechy, zgodnie
ze słowami Listu do Hebrajczyków: "Jesteśmy uświęceni przez
ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze" (10,10I. Apologia
Konfesji precyzuje stanowisko Reformacji w sposób zasadniczy.
Dokonuje ona porównania między Sakramentem a ofiarą (sacri-
ficium. Sakrament jest dziełem Bożym, w którym Pan daruje
człowiekowi darmo łaskę, natomiast ofiara (sacrificium) jest dzie-
łem człowieka, który przedstawia Bogu swe zasługi, zabiegając
o łaskę Apologia, XXI V, 23).
Sakrament jest ustanowieniem Bożym (mandatum Dei, ofiara
zaś sacrificium jest ustanowiona przez ludzi. To jest według
Apologćć główny błąd przeciwników Reformacji.
Wprawdzie Sobór Trydencki głosi, że msza nie jest powtórze-
niem krwawej ofiary dokonanej na krzyżu, lecz bezkrwawym
uobecnieniem tej ofiary, nie zmienia to jednak sytuacji, że w mszy
ludzie składają bezkrwawą ofiarę Bogu dla uspokojenia przerażo-
nego sumienia, które żyje w wiecznym niepokoju (Apologia,
XXIV, 781. Tu widzi Reformacja zasadniczy błąd nauki kato-
lickiej.
Reformacja określiła jako okropność wielokrotne powtarzanie
mszy prywatnych. Wkraczając bowiem na tę drogę Kościół Rzym-
skokatolicki znalazł się w kolizji z Pismem Św., które głosi, iż
Chrystus jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy
mają być zbawieni IHebr. 10,14). Liczne ofiary są przy tym
źródłem zysku chciwego kleru. Konfesja
Augsburska mówi: "Wydaje się, że od początku świata żadna
rzecz nie była tak nadużywana dla zysku jak msza". Tu przypo-
mina się słowo z księgi proroka Izajasza: "Co mi po mnóstwie
waszych krwawych ofiar" / 1,11 ).
Liczne msze doprowadziły w praktyce do spłycenia zasady
ex opere operato jako dzieła Bożego; rozumiano po prostu tak,
iż msza jest ważna przez samo jej odprawianie; taka nauka jest
całkowicie sprzeczna z ewangelicką zasadą o usprawiedliwieniu
z wiary i dlatego Reformacja gorliwie zwalczała mszę.
Ewangelicy odrzucili oczywiście traktowanie mszy jako zasługi.
Zajęli stanowisko zgodne ze słowami Małego Katechizmu, iż
Bóg obdarza nas swymi dobrodziejstwami bez względu na naszą
godność i zasługę. Reformacja wykreśliła zasługę ze swojego
słownictwa (Fil. 3,7-10).
Kościół Ewangelicki odrzucił również stanowczo msze zadusz-
ne. Chrystus jest zwycięzcą nad śmiercią, On umarł, powstał
i ożył, aby i nad umarłymi, i nad żywymi panować (Rzym.14,9).
Wszelkie więc ingerencje w losy zmarłych są poza granicami
uprawnień człowieka Łuk.16,19-31. Również teoria o mszach
zadusznych spowodowała niesłychane ich rozmnożenie i rozmaite
nadużycia.
Kościół Ewangelicki nadal stoi na stanowisku, że jedynie ofiara
Chrystusa na krzyżu jest doskonała i powtarzanie jej jest wypa-
czeniem sensu słów biblijnych: Chrystus objawił się raz, "aby
się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga; nie dlatego,
żeby wielekroć ofiarować samego siebie (...), gdyż w takim razie
musiałby cierpieć wiele razy" IHebr. 9,24-26).
Liczne, ciągle powtarzane msze są swego rodzaju wymuszaniem
wyroku Bożego, co jest sprzeczne z nauką o łasce darmo danej.
Kościół Ewangelicki widzi również i dziś w zamawianiu mszy
praktykę niezgodną z Nowym Testamentem i potwierdza stano-
wisko Reformacji wobec ofiary mszalnej. Wypowiedział się w tej
sprawie w roku 1952 wybitny teolog ewangelicki Vilmos Vajta.
Kościół Ewangelicki dostrzega w Kościele Rzymskokatolickim
tendencje niektórych teologów usiłujących zmniejszyć znaczenie
mszy prywatnych i akcentujących obiektywną stronę mszy,
Kościół Ewangelicki obserwuje jednak, iż w praktyce msze pry-
watne i zaduszne odgrywają nadal poważną rolę i są dziś także
możliwe w nieobecności ludu kościelnego.
W nauce więc o mszy drogi Kościołów nadal się rozchodzą.
Ewangelicka nauka o władzy kluczów
"Władza kluczów" polega na odpuszczaniu względnie zatrzy-
mywaniu grzechów. Jest to władza Kościoła, którą Chrystus
powierzył apostołom w słowach: "Weźmijcie Ducha Świętego.
Którymkolwiek gnechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym-
kolwiek zatrzymacie, są im zatrzymane" /Jan 20,22-23). Z wła-
dzą kluczów związane jest opamiętanie lub pokuta, w której
chrześcijanin przeżywa uwolnienie od grzechu.
Wbrew poglądom perfekcjonistów, tj. tych, którzy uważają,
iż chrześcijanin jest po Chrzcie doskonały i więcej nie upada
w grzech, Reformacja stanęła na stanowisku, iż chrześcijanin
upada i po chrzcie, tkwi bowiem w nim pożądliwość, stanowiąca'
korzeń grzechu. Dlatego chrześcijanie podlegają władzy kluczów
i muszą cięgle przechodzić przez pokutę. Pierwsza teza Lutra
brzmi: "Gdy Pan i Mistrz nasz Jezus Chrystus powiedział: "Poku-
tujcie, to chce, aby całe życie nasze było nieustanną pokutą".
Chrześcijanin więc jest skazany na ciągłą walkę z grzechem i ciągłe
odnawianie życia z Chrystusem. Dlatego też Mały KatEchizm
Lutra głosi; iż "stary Adam w nas przez codzienny żal i pokutę
ma być topiony i umierać ze wszystkimi złymi pożądliwościami,
natomiast ma się codziennie wyłaniać i powstawać nowy czło-
wiek, który by w sprawiedliwości i czystości żył wiecznie przed
Bogiem" Rzym. 6,4). Słowa te są wyjęte z wykładu o Chrzcie.
Luter więc, widząc w Chrzcie proces ciągły, trwający całe
życie, stwierdza w Dużym Katechizmie, że już w Chrzcie mieści
się Sakrament pokuty. Dlatego w Kościele Ewangelickim nie ma
osobnego Sakramentu pokuty.
Pokuta, czyli uwolnienie od grzechu, związana jest ze spowie-
dzią, w której właśnie stosuje się władzę kluczów.
Kościół Ewangelicki - według dużego Kate~chizmu - nie sto-
suje przymusu spowiedzi. Spowiedź bowiem wymuszona budzi
trwogę, człowiek się jej poddaje, lecz czyni to niechętnie.
Z drugiej strony nie wolno lekceważyć spowiedzi, kto ją tak
traktuje, nie zasługuje na zwolnienie z przymusu, powinien mu
być raczej poddany.
Lecz właściwym bodźcem spowiedzi jest wewnętrzne pragnie-
nie odpuszczenia grzechu. Objawia się ono w skrusze, czyli w nie-
pokoju sumienia, spowodowanym świadomością winy. Niepokój
ten koi jedynie Ewangelia. Dlatego drugim członem pokuty musi
być wiara w łaskę darowaną nam w Chrystusie.
Łaskę tę ogłasza się w absolucji i chrześcijanin dostępuje jej
przez absolucję. Jest to jedyna możliwość uzyskania pokoju.
"Usprawiedliwieni tedy będąc z wiary, pokój mamy z Bogiem"
- Rzym. 5,1 (Konf. Augsb., XII). Absolucja oparta na łasce
darowanej w Chrystusie jest wielkim skarbem i należy ją szczegól-
nie cenić. "Naucza się więc ludzi najwyższego szacunku dla roz-
grzeszenia, które jest głosem Bożym i jest zwiastowane z nakazu
Bożego (.... Przypomina się, że Bóg żąda wiary, abyśmy takiemu
rozgrzeszeniu wierzyli jako głosowi rozbrzmiewającemu z niebios,
i że wiara ta prawdziwie sprawia odpuszczenie" (Konf. Augsb.,
XXV).
Jednocześnie Konfesja Augsburska przypomina, iż "niegdyś
wychwalano zadośćuczynienie, natomiast o wierze, o zasłudze
Chrystusa, o usprawiedliwieniu z wiary w ogóle nie wspominano"
(tamże). Reformacja zwalcza twierdzenie, iż łaskę musi sobie
chrześcijanin zasłużyć przez zadośćuczynienie. Nie zadośćuCzy-
nienie, lecz wiara w Chrystusa uzyskuje odpuszczenie grzechów.
Należy dodać, ćż w Kościele Rzymskokatolickim zadośćuczynie-
nie przyjmowało postać dobrych uczynków, którymi określano
praktyki religijne, jak pielgrzymki, posty, różaniec, i one
stanowiły zadośćuczynienie. Ze względu na to, że uczynki te
traktowano kazuistycznie, to znaczy w oderwaniu od wewnętrznej
postawy człowieka, Reformacja widziała w nich "martwe uczyn-
ki", poddała je ostrej krytyce.
Jeżeli Kościół Ewangelicki zakwestionował tak pojmowane
dobre uczynki, to nie znaczy, ćż lekceważy on w ogóle zadość-
uczynienie. Myli się, kto tak sądzi. Kościół Ewangelicki nie opiera
tylko na zadośćuczynieniu odpuszczenia win, natomiast jasno
naucza, że po absolucji powinny się zjawić w życiu chrześcijanina
owoce godne pokuty, zgodnie ze słowem Ewangelćć: "Wydawajcie
więc owoc godny opamiętania" (Konf. Augsb., XXI).
Reformacja pogłębiła rozumienie pokuty. Zakwestionowała
mniemanie, ćż Bóg musi odpuścić winy, gdy przedstawiamy Mu
dobre uczynki. Tak nie jest - Bóg odpuszcza bowiem grzechy
z łaski, a nie ze względu na zasługi człowieka. Zakwestionowała
też Reformacja mniemanie, że strach przed karą kościelną lub
wieczną albo "wstręt wobec występku" zasługuje na odpuszczenie
win i wystarczą wyznaczone przez Kościół uczynki pokutne.
Źródłem strachu jest Zakon, odpuszczenie na podstawie zadość-
uczynienia to też droga Zakonu. Zadaniem Zakonu jest istotnie
budzenie skruchy i uświadamianie grzechu (Rzym. 7,7), lecz po-
kuta nie ogranicza się do tego. Łacińskie określenie poenitentia
łączy pokutę z karą (poena), z Zakonem, lecz tak pojęta pokuta
nie wskazuje wyjścia dla zaniepokojonego sumienia. Uwolnienie od
grzechu przynosi tylko Ewangelia. Jezus powiedział: "opamiętaj-
cie się i wierzcie Ewangelćć" (Mar. 1,15). Ewangelia również
ujawnia grzech, zawstydza, lecz daje też pełne zadośćuczynienie
w Chrystusie, stanowi więc źródło pokoju. "Pokój zostawiam
wam" (.lan 14,27). "Albowiem On jest pokojem naszym" (Efez.
2,14).
Spowiedź bywa różna. Jest nią publiczny akt spowiedzi w koś-
ciele, gdzie absolucję poprzedzają trzy pytania: Czy poznajesz
swój grzech i czy za niego żałujesz? Czy wierzysz, że krew Jezusa
Chrystusa oczyszcza cię od twojego grzechu, i czy chcesz odnowić
swe serce w mocy Ducha Świętego i żyć ku upodobaniu Bożemu?7
Jest też spowiedźt osobista na życzenie penitenta. Spowiedź
ogólna nie jest ułatwieniem dla penitentów, wynika ona raczej
z zasady, że grzechu nie należy traktować kazuistycznie, jako
poszczególnych przypadków (casus - przypadek), lecz że tkwi on
w istocie człowieka. Kościół Ewangelicki naucza, że kazuistyczne
wyliczanie grzechów nie jest konieczne i nie należy tym rygorem
obarczać sumień, gdy jednak jest potrzebą duszy, aby wyjawić
dręczącą świadomość winy, daje się tę możliwość chrześcijani-
nowi. Codzienną spowiedzią chrześcijanina jest osobista modlitwa,
zwłaszcza Modlitwa Pańska, w niej widzi chrześcijanin, w czym
zawinił i gdzie znajduje łaskę.
istotną władzę kluczów ma w swym ręku Jezus Chrystus.
Do ewangelickiej nauki o władzy kluczów należy również
sprawa ekskomuniki, którą poruszono w Artykułtash Szmalkal-
dzkich. Chodzi tu o wykluczenie z Komunćć Św. tych, którzy trwa-
ją uporczywie w grzechu. Kościół ma tę władzę, przestrzega się
jednak przed jej nadużywaniem, wskazując na szafowanie klątwą
w Kościele Katolickim. Bóg bowiem nie chce śmierci grzesznika,
pragnie raczej, aby się nawrócił i żył (Ezech. 33,11).
Inne sakramenty
Kościoła Rzymskokatolickiego
Kościół Rzymskokatolicki przyjmuje siedem sakramentów,
chociaż nigdzie w Piśmie Św. nie znajdujemy wyraźnych świa-
dectw, że w Nowym Przymierzu istnieje siedem sakramentów
we właściwym tego słowa znaczeniu (Ks. I. Bieda: Sakramenty
Kościoła posoborowego, s. 95).
Liczba sakramentów kształtowała się z wolna. Ireneusz (w. II)
znał pięć, a Orygenes i Tertulian (w. III) - sześć sakramentów.
Kościół Katolicki naucza, że sakramenty ustanowił Chrystus.
Jednak tylko co do Chrztu i Eucharystćć oraz pokuty są na to
dowody w Piśmie Św., co do innych sakramentów mogą "nasuwać
się pewne trudności" (tamże, s.101).
Inne więc sakramenty ustanowił - według Kościoła Katolic-
kiego - Chrystus nie bezpośrednio, lecz poŚrednio, upoważniając
do tego apostołów lub Kościół (tamże).
Sobór Trydencki głosi, że Chrystus ustanowił wszystkie sakra-
menty, obojętne, czy Pismo Św. o tym wspomina, czy nie /sesja
XVI).
Bierzmowanie
Sakrament bierzmowania (łac. confirmatio) stanowi dopeł-
nienie Chrztu, jest to sakrament dojrzałości chrześcijańskiej,
gotowości świadczenia o Chrystusie. Sakramentu tego udziela
biskup przez nakładanie rąk, namaszczanie czoła krzyżmem, czyli
mieszaniną olejków święconych, oraz lekkie uderzenie w poli-
czek, co ma symbolizować, iż dojrzały chrześcijanin jest gotów
znosić zniewagi i prześladowania dla wiary. Bierzmowanie wyciska
niezatarte znamię na duszy.
Jak mówi Mc Kenzie niewiele wiadomo na temat historycznego
rozwoju tego sakramentu (Kościół Rzymskokatolicki, s. 173).
Możliwe, ćż była to forma powtórnego przyjęcia do Kościoła
chrześcijan, którzy załamali się w czasie prześladowania Kościoła.
Sakrament ten przyjmuje się po pierwszej Komunćć Św., a według
Piusa X (1900-1914l Komunćć Św. można udzielać od siódmego
roku życia. Bierzmowanie przypada więc około ósmego roku
życia, co nie pokrywa się z ogólną dojrzałością bierzmowanego.
Mc Kenzie jest zdania, iż "w teologćć rzymskokatolickiej bie-
rzmowanie jest sakramentem jakby trochę zaniedbanym, nie
poświęca się mu zbyt wiele uwagi w popularnym nauczaniu".
Kościół rzymski nie wymaga przyjmowania tego sakramentu
i żadna kara nie grozi za pominięcie go. Jest wymagany dla godzi-
wego przyjęcia święceń kapłańskich, ale nie do ważności zawarcia
małżeństwa. "Ta oczywista obojętność wobec tego sakramentu-
mówi Mc Kenzie - przyczyniła się z pewnością do obniżenia
jego rangi wśród katolików".
Jako podstawę bierzmowania w Piśmie Św. wskazuje Kościół
rzymski słowa: Dz. Ap. 8,17 i 19,1-7. Owocem bierzmowania
ma być blćższe zjednoczenie z Chrystusem i powołanie na Jego
świadka w świecie. Według II Soboru Watykańskiego wierni
"utwierdzeni mocą Ducha Świętego przez bierzmowanie są prze-
znaczeni przez samego Pana do apostolstwa (Dekret o działalności
misyjnej Kościoła, 3).
Bierzmowanie wiąże też katolika z Kościołem i czyni go zdolnym
do wypełniania obowiązków chrześcijanina. "Wierni przez
sakrament bierzmowania jeszcze ściślej wiążą się z Kościołem,
otrzymują szczególną łaskę Ducha Świętego i w ten sposób jeszcze
mocniej są zobowiązani, jako prawdziwi świadkowie Chrystusowi,
do szerzenia wiary słowem i uczynkiem oraz do bronienia jej
(Konstytucja dogmatyczna o Kościele,11 ).
Kościół Ewangelicki nie uznaje sakramentu bierzmowania.
Słowa biblijne - Dz. Ap. 19,1-7 - mówią o Chrzcie Janowym
i o Chrzcie Ducha Świętego w imię Chrystusa, natomiast Chrzest,
jakim się chrzci chrześcijan, nie jest chrztem Janowym. Nakła-
danie rąk zaś jest ogólnym wyrazem błogosławieństwa.
Bierzmowanie jest, zdaniem Kościoła Ewangelickiego, rytem
przyjętym przez tradycję i Kościół nigdy tego rytu nie uważał za
konieczny do zbawienia ani też nie opiera się on na ustanowieniu
Chrystusa. Bierzmowanie stosuje się w Kościele Rzymskokatolic-
kim po Komunćć Św. i udziela ono tej samej łaski, co komunia.
W Kościele Ewangelickim aktem uznania dojrzałości chrześci-
jańskiej jest konfirmacja, nie jest ona jednak sakramentem. Kon-
firmacja jest odnowieniem przymierza Chrztu Św., uprawnia do
przyjęcia Komunćć Św. i poprzedza ją. Ma ona być również przygo-
towaniem do godnego życia chrześcijańskiego, które byłoby
świadectwem o Chrystusie. Uprawnia do zawarcia małżeństwa.
Pokuta
Pokuta jest w Kościele Rzymskokatolickim sakramentem.
Podstawę biblijną upatruje Kościół Katolicki w słowach Ewan-
gelii Jana 20,22-23. Materialnym znakiem sakramentu ma być
wyznanie grzechów.
Również Kościół Rzymskokatolicki widzi związek pomiędzy
pokutą a Chrztem i nazywa ją "mozolnym Chrztem" (Grzegorz
z Nazjanzu). "O ile bowiem w Chrzcie człowiek dostępuje uspra-
wiedliwienia bez większego wysiłku ze swej strony (...), to pojed-
nanie z Bogiem w sakramencie pokuty wymaga od grzesznika (...1
daleko idącego zaangażowania się" (Ks. I. Bieda: Sakramenty
Kościoła posoborowEgo, s. 233). Sam akt pokuty polega w Koś-
ciele Rzymskokatolickim na okazaniu skruchy i podjęciu zadość-
uczynienia. Owocem zaś pokuty ma być przywrócenie - przez
odpuszczenie win - łaski uświęcającej, uzyskanej w Chrzcie,
i odwrócenie kary wiecznej. Kary doczesne nałożone przez Koś-
ciół odpuszcza się zależnie od stopnia skruchy.
Sakrament pokuty jest związany ze spowiedzią uszną, która
odbywa się przy konfesjonale. Spowiedź jest konieczna przed
przyjęciem Komunćć Św. Przystąpienie do niej raz do roku stanowi
minimum pobożności. Spowiednik jest przewodnikiem sumień
w sprawach wiary. Obowiązuje go tajemnica spowiedzi, pogwał-
cenie jej jest surowo karane. Ksiądz udziela absolucji słowami:
"Odpuszczam ci twoje grzechy". W Kościele Prawosławnym
absolucji udziela się w formie modlitwy.
Kościół rzymski dzieli grzechy na śmiertelne i powszednie.
Grzechy śmiertelne to te, które pozbawiają chrześcijanina w sposób
trwały związku z Bogiem, grzechy powszednie zaś związek ten
osłabiają. Które grzechy są śmiertelne, określa działająca od XVII
wieku komisja teologów moralnych, dokonująca analizy różnych
przypadków i kwalifikująca je na zasadach kazuistycznych. Wyniki
tych orzeczeń znajdują się w dokumentach urzędu nauczającego,
a więc w dekretach papieża i hierarchćć kościelnej. Są grzechy
bezsporne jak bluźnierstwo, morderstwo, cudzołóstwo, są rzeczy,
których Pismo Św. nie wspomina (np. ludobójstwo, są i takie,
które dziś się inaczej ocenia niż dawniej. Wspomniany już teolog
katolicki Mc Kenzie pyta: "Ale ile można ukraść, zanim wina
stanie się poważna? Czy kłamstwo jest grzechem poważnym? /...)
Co zrobić z grzechami nie wymienionymi w Piśmie Św.? Wielu
katolików uważało - w czasach gdy obowiązywały dawne prze-
pisy - że grzechem śmiertelnym było przyjęcie Komunćć Św.,
jeśli się nie zachowało od północy postu eucharystycznego. Jest
wątpliwe, czy wiele osób byłoby i dziś tego zdania. Wielu sądziło
również, że grzechem śmiertelnym jest zjedzenie mięsa w piątek,
a nadal sądzi, że grzechem śmiertelnym jest opuszczenie mszy
w niedzielę. Morderstwo jest grzechem poważnym, ale jaki sto-
pień uszkodzenia ciała jest poważny?" (Mc Kenzie: Kościół Rzym-
skokatolicki, s. 194). Taką kazuistykę stosuje się w praktyce
spowiedniej. Wielu teologów sądzi obecnie, że katolicka teologia
moralna powinna zostać poddana gruntownej analizie (tamże,
s.195).
W spowiedzi dewocyjnej wyznaje się nie tylko grzechy śmier-
telne, lecz i powszednie. Spowiedź uszną stosowano pierwotnie
na Wschodzie, w kołach klasztornych, w VI wieku mnisi Iryjscy
przenieśli ją do Europy Zachodniej.
Sakrament pokuty przynosi nie tylko pojednanie z Bogiem,
lecz również z Kościołem. "Ci zaś, którzy przystępują do sakra ~
mentu pokuty, otrzymują od miłosirdzia bożego przebaczenie
zniewagi wyrządzonej Bogu i równocześnie dostępują pojednania
z Kościołem" (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 11 ). Grze-
sząc bowiem wnosimy zakłócenie w życie Ciała Chrystusowego.
Kościół rzymski naucza, iż łaska sakramentalna pokuty upo-
dabnia nas do Chrystusa, zadośćczyniącemu Bogu za grzechy
i składającemu Jemu za nie ofiarę. Sobór Trydencki głosi, iż
jeśli współcierpimy z Chrystusem, to i będziemy z Nim współ-
uwielbieni /sesja XVI).
Kościół Ewangelicki ma własną naukę o pokucie, którą przed-
stawiliśmy w rozdziale pt. "Ewangelicka nauka o władzy kluczów".
W katolickiej nauce o pokucie razi nas ograniczenie tej nauki do
samej tylko skruchy i brak nam wyraźnego podkreślenia roli
wiary w Chrystusa, który umarł za nasze winy i przynosi pokój.
Nauka katolicka podkreśla natomiast nadal bardzo silnie zadość-
uczynienie, które wYjednuje łaskę odpuszczenia. Nie możemy się
również pogodzić z kazuistyczną moralnością w ocenie grzechu,
grozi to niebezpieczeństwem elastycznego traktowania odpowie-
dzialności. Pamiętajmy, że Jezus traktował grzech bardzo subtel-
nie (Mat. 5, 21-271. Kościół Ewangelicki nie traktuje tych słów
jako "rad ewangelicznYch". Twierdzenie, jakoby pokutujący
grzesznik współcierpiał z Chrystusem w Jego męce, jest niewłaś-
ciwe, gdyż Chrystus cierpiał za cudze grzechy, grzesznik zaś za
własne. Współcierpienie z Chrystusem, o którym mówi ap. Paweł
w Liście do Rzymian 8,17, nie jest cierpieniem za własne grzechy,
lecz cierpieniem niewinnych, prześladowanych dla imienia Pań-
skiego.
Małżeństwo
Małżeństwo należy do tych sakramentów Kościoła Rzymsko-
katolickiego, których sakramentalność nie opiera się na słowie
Jezusowym. Sakrament ten uznał Sobór we Florencji dopiero
w roku 1439, a więc zaledwie na sto lat przed Reformacją.
Jak słusznie twierdzi Mc Kenzie, fragment Listu do Efezjan
5,23-32, w którym porównuje się do małżeństwa związek Chrys-
tusa z Kościołem, nie jest w rzeczywistofci ustanowieniem sakra-
mentalnego charakteru małżeństwa chrześcijańskiego (Kościół
Rzymskokatolicki, s. 2111.
Sakramentu małżeństwa nie udziela w Kościele Katolickim
duchowny, lecz udzielają go sobie wzajemnie narzeczeni, ksiądz
jest tylko oficjalnym świadkiem ślubu. Do Soboru Trydenckiego
obecność księdza nie była nawet formalnie wymagana. Materią,
czyli znakiem, sakramentu jest wyrażenie zgody przez narzeczo-
nych, a formą - przyjęcie tej zgody. Mc Kenzie stwierdza przy
tym, ćż "katolicka teoria materćć i formy sakramentu ma tu bardzo
słabe zastosowanie" /tamże, s. 2121. Ślub ważny jest tylko wtedy,
gdy został zawarty między dwiema osobami ochrzczonymi. Koś-
ciół stwierdza nierozerwalność małżeństwa sakramentalnego.
Dawniej Kościół Rzymskokatolicki uważał małżeństwo za
sprawę tylko jemu podległą Obecnie, jak mówi wspomniany
teolog katolicki, Kościół rzymski "nie domaga się już wyłącznej
jurysdykcji, tolerując roszczenia państwa tam, gdzie nie może się
im sprzeciwić".
Teraz obecność księdza jest wymagana przez Kościół, gdyż
małżeństwo stanowi związek dwu członków Ciała Chrystusowego.
Głównym celem małżeństwa jest - według Kościoła Katolickiego
- przysparzanie Bogu nowych czcicieli.
II Sobór Watykański głosi, iż sakrament ten "jakby konsekruje
małżonków do obowiązku i godności ich stanu. Małżonkowie
otrzymują specjalną łaskę, aby mogli podołać wielkim i trudnym
zadaniom swego stanu" (Konstytucja duszpasterska o Kościele
w świecie współczesnym, 48 ).
Kościół Rzymskokatolicki nie uznaje rozwodów, lecz stosuje
unieważnienie małżeństwa, o ile nie stało się zadość wymaganym
formalnościom. Kościół Katolicki zna jedenaście przeszkód, które
czynią małżeństwo nieważnym, niezależnie od tego, czy były one
zawierającym znane, czy nie.
W wypadku małżeństwa mieszanego z partnerem ewangelickim
strona katolicka musi uzyskać dyspensę biskupa, a strona ewange-
licka musi podpisać zobowiązanie, że dzieci będą wychowywane
w wyznaniu katolickim.
W Kościele Ewangelickim małżeństwo nie jest sakramentem,
lecz jest porządkiem Bożym. Małżeństwo nie opiera się na ustano-
wieniu Chrystusa, lecz istniało już w Starym Testamencie i należy
do porządku stworzenia (l Mojż. Ś,27). Jezus ten porządek po-
twierdził (Mat.19,4-6).
małżeństwo ewangelickie zawiera się przed ołtarzem i jest
ono związane ze Słowem Bożym (II Mojż. 2,18; Mat. 19,4-6;
Efez. 5,21,29; Kol. 3,16), po którym następuje modlitwa. Po
wzajemnym ślubowaniu ksiądz łączy narzeczonych kościelnym
związkiem małżeńskim. Formuła ślubna określa chrześcijański
charakter małżeństwa i oczekuje od małżonków wzajemnego
poświęcenia, miłości i wierności. Obrządek kończy się Modlitwą
Pańską i błogosławieństwem.
Kościół Ewangelicki uznaje rozwód cywilny, gdy doszło do
zupełnego rozkładu związku małżeńskiego. Postawę Kościoła
Katolickiego, który nie uznaje rozwodów, lecz stosuje unieważ-
nienie małżeństwa, uważają ewangelicy za wybieg.
Stanowisko Kościoła rzymskiego wobec małżeństw mieszanych
uważa Kościół Ewangelicki za nietolerancyjne i nieekumeniczne.
Kapłaństwo
Sakramentem, który ma duże znaczenie w Kościele Rzymsko-
katolickim, jest kapłaństwo. Podstawową funkcją kapłana jest
składanie ofiary. Kapłan katolicki składa ofiarę mszalną.
Kościół Katolicki widzi podstawę ofiary mszalnej w słowach
Ustanowienia, a podstawę sakramentu kapłaństwa w zdaniu:
"To czyńcie na pamiątkę moją" Łuk. 22,19). Inne słowa Jezusa,
mające odnosić się do tego sakramentu, to zdanie: "Jak Ojciec
mnie posłał, tak i Ja was posyłam" (Jan 20,21), oraz słowa
dotyczące odpuszczenia grzechów (Jan 20,23).
Apostołowie przekazali otrzymane od Jezusa łaski i uprawnie-
nia i w ten sposób powstał urząd biskupi, który utrzymuje się
na zasadzie sukcesji apostolskiej. Kościół rzymski twierdzi, że
łańcuch sukcesji kontynuuje nieprzerwaną ciągłość.
Kapłana wprowadza się w służbę przez zastosowanie sakramen-
tu kapłaństwa. Materialnym znakiem jest namaszczenie i nakła-
danie rąk, według porządku biblijnego (Dz. Ap. 6,6;13,3;14,23;
I Tym. 4,14; 5,22).
Święcenia udzielają kapłanowi łaski uświęcającej /Konstytucja
dogmatyczna o Kościele, 29,41 ). Sakramentalna łaska święceń
zakłada stan łaski, tj. zjednoczenia z Chrystusem i Kościołem.
Jakie są owoce sakramentu kapłaństwa? Łaska, według nauki
Kościoła rzymskiego, czyni kapłana zdolnym do tego, iż "kształci
on lud kapłański i kieruje nim, sprawuje w zastępstwie Chrystusa
ofiarę eucharystyczną i składa ją Bogu w imieniu całego ludu"
(Konstytucja dogmatyczna o Kościele,10).
Święcenia wyciskają na duszy kapłana niezatarte znamię lub
niezatarty charakter. "Mocą tego charakteru kapłan jest upoważ-
niony do występowania i działania w osobie Chrystusa i w imieniu
Kościoła, pełni funkcję nauczyciela, rządcy i uświęcającego oraz
uświęca lud Boży, zwłaszcza przez sprawowanie Eucharystćć
(ofiary) i udzielanie sakramentów" (Ks. I. Bieda: Sakramenty Koś-
cioła posoborowego, s. 232).
Zasadniczą służbą kapłana jest więc sprawowanie ofiary mszal-
nej, a dzięki święceniom i uzyskanemu charakterowi kapłan jest
wyniesiony ponad lud.
Kapłaństwo hierarchiczne jest uczestnictwem w kapłaństwie
Chrystusowym i różni się od kapłaństwa powszechnego nie tylko
stopniem, lecz i istotą (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 10).
Wynika to z podstawowego założenia kapłaństwa hierarchicznego,
którego powołaniem jest składanie ofiary mszalnej. Czyni to
kapłan, lud mu tylko towarzyszy w wierze.
Łaska sakramentalna zapewnia kapłanowi nieodzowne łaski
uczynkowe do służby dla ludu. Kapłan ma mu służyć, będąc wpa-
trzony w Chrystusa. Kapłan jest pośrednikiem między Bogiem
i ludem.
Zasadniczo wprowadzeniem do kapłaństwa jest osiem święceń,
ale tylko dwa ostatnie mają znaczenie sakramentalne. Znakiem
zaliczenia do stanu kapłańskiego jest tonsura, która dawniej pole-
gała na zgoleniu wszystkich włosów na głowie, obecnie goli się
je tylko na czubku głowy.
Wśród ośmiu wspomnianych święceń są cztery niższe i cztery
wyższe. Nćższe święcenia otrzymują: ostiariusz, czyli klucznik,
który dba o czystość w kościele, lektor (funkcja powierzona
obecnie świeckim), egzorcysta (funkcja bardzo rzadko stosowana
poza Chrztem), akolita, który pomaga kapłanowi w służbie przy
ołtażu.
Wyższe święcenia otrzymują: subdiakon i diakon, którzy po-
magają przy odprawianiu mszy msza bez ich udziału nazywa się
mszą cichą, recytowaną). Diakon ma prawo rozdawać Komunię
Św. i wygłaszać kazania, lecz nie może słuchać spowiedzi ani
odprawiać mszy.
Pełne prawa, obejmujące spowiedź i odprawianie mszy, mają
kapłan, czyli prezbiter (starszy) oraz biskup. Arcybiskup różni
się od biskupa stanowiskiem.
Sobór Trydencki przyjął jako dogmat, ćż sakramentem są
święcenia prezbitera, natomiast według encykliki Piusa XII
Sacramentum oialinis oraz Konstytucji dogmatycznej o Kościele,
29 i 21 - sakramentem są również święcenia diakonatu i episko-
patu. Pełnię hierarchicznego kapłaństwa daje sakra biskupia
(Konstytucja dogmatyczna o Kościele,15I.
Tradycyjnie Kościół Katolicki wyświęca wyłącznie mężczyzn,
po prostu dlatego, że nigdy nie wyświęcano kobiet. Mc Kenzie
wyjaśnia to w ten sposób, ćż "praktyka rzymska jest odzwiercie-
dleniem starszych kultur, w których kobiety były poddane męż-
czyznom w każdej dziedzinie z religią włącznie" Kościół Rzym-
skokatolicki, s. 205).
Wyższe święcenia - od subdiakona wzwyż - zobowiązują
do celibatu, który wprowadzono w Kościele rzymskim jako obo-
wiązkowy porządek w XI wieku.
Kościół Rzymskokatolicki nie uznaje ordynacji duchownych
tych Kościołów, które nie zachowują ofiary mszalnej, a więc
Kościołów Ewangelickich.
Kościół Ewangelicki nie uznaje sakramentu kapłaństwa. Uważa
on, iż kapłaństwo katolickie oparte jest na wzorach starotesta-
mentowych. W Nowym Testamencie nie ma mowy o służbie
kapłańskiej ani o kapłanach. Jedynym,kapłanem jest Jezus Chrys-
tus. "Lecz Chrystus, który zjawił się jako arcykapłan I...), wszedł
raz na zawsze do świątyni (...) dokonawszy wiecznego odkupienia.
Krew Jezusa Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował
samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienia nasze (...). I dla-
tego jest On pośrednikiem nowego przymierza" /Hebr. 9,11-16).
Jezus jest więc sam Ofiarnikiem i Ofiarą. Jego kapłaństwo jest
jedyne i wieczne (Hebr.10,21-22).
Dlatego duchowieństwo ewangelickie nie ma charakteru kapłań-
skiego. Duchowny ewangelicki nie jest pośrednikiem między Bo-
giem i człowiekiem, gdyż jedynym pośrednikiem jest Jezus Chrys-
tus ( I Tym. 2,5).
Kościół Ewangelicki nie uznaje nauki o wyciśnięciu znamienia
przez sakrament kapłaństwa i wynikającego stąd podziału na kler
i lud Boży. Przyjmuje, że wierzący chrześcijanie składają Bogu
w ofierze swoje życie (I Piotra 2,5; Rzym. 12,1). Każdy wierzący
chrześcijanin ma dostęp do Boga dzięki Chrystusowi: "Usprawie-
dliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego,
Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę
do łaski, w której stoimy" /Rzym. 5,1-2). A List do Hebrajczy-
ków mówi: "Mając tedy wielkiego arcykapłana (...) Jezusa, Syna
Bożego I...) przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski (Hebr.
4,14-16).
Konfesja Augsburska głosi, iż urząd kościelny jest ustanowiony
przez Boga. Służba jego polega na zwiastowaniu Ewangelćć i spra-
wowaniu Sakramentów Chrztu i Ołtarza. Upoważnieni są do tej
służby duchowni prawnie na urzęd swój powołani / Konf. Augsb.,
XIV). Wprowadzenia w urząd dokonuje biskup, ordynując duchow-
nych przez nakładanie rąk i modlitwę błagalną o dar Ducha
Świętego.
Kościół Ewangelicki nie zna ustroju hierarchicznego. Wszyscy
duchowni są równi, istnieją tylko różne stanowiska Ibiskup, senior,
proboszcz, wikariusz). Specjalne funkcje mają: diakon - powołany
do służby miłosierdzia, oraz katecheta - do nauki religćć.
Kościół Ewangelicki nie uznaje celibatu, zgodnie ze Słowem
Bożym: "Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony" /I Tym.
3,2; por. I Tym. 4,1-3).
Kościół Ewangelicki na ogół nie uznaje zasady sukcesji apo-
stolskiej. Tylko niektóre Kościoły Ewangelickie ją zachowały
(np. skandynawskie). Kościoły Ewangelickie stoją na stanowisku,
iż istotna sukcesja apostolska polega na wierności nauce apostol-
skiej.
Namaszczenie chorych
Sakramentu tego dopełnia się w Kościele Rzymskokatolickim
wobec śmiertelnie chorych. W razie powrotu chorego do zdrowia
sakrament może być powtórzony, gdy powtórnie zachoruje.
Przy zastosowaniu pełnej formy namaszcza się oczy, nozdrza,
wargi, ręce i nogi, a więc wszystkie narządy zmysłów. W formie
skróconej namaszcza się tylko czoło. Oleje święte są materialnym
znakiem sakramentu, a formą jest modlitwa towarzysząca namasz-
czeniu. Licząc się ze śmiercią kliniczną, można warunkowo na-
maścić niedawno zmarłego.
Podstawę biblijną tego sakramentu wskazuje Kościół rzymski
w słowach Listu św. Jakuba 5,14-15. Ostatnie sakramenty, które
stosuje się wobec śmiertelnie chorych, to pokuta (spowiedź),
Komunia Św. i namaszczenie chorych.
Sobór Trydencki nazywa namaszczenie chorych "sakramentem
dopełniającym całe chrześcijańskie życie". Naucza on, że sakra-
ment ten udziela łaski, odpuszcza grzechy, podnosi chorego na du-
chu. Namaszczenie jest warunkowąa prośbą o przywrócenie zdrowia.
Owocem tego sakramentu ma być wzmocnienie łaski uświęca-
jącej i usunięcie pozostałości grzechu, jeśli przedtem nastąpiła
spowiedź i Komunia Św. Jeśli spowiedź i Komunia Św. były nie-
możliwe, namaszczenie może być warunkowo oczyszczeniem
z grzechów ciężkich, o ile chory przedtem odwrócił się od nich.
Z odpuszczeniem grzechów łączy się częściowe darowanie kar
doczesnych. Jest ono proporcjonalne do aktualnego usposobienia
chorego. Pozostałe kary odpokutuje zmarły w czyśccu.
II Sobór Watykański głosi, iż "przez święte namaszczenie
chorych i modlitwę kapłanów cały Kościół poleca chorych
cierpiącemu i uwielbionemu Panu, aby ich podźwignął i zbawił,
aby łącząc się dobrowolnie z męką i śmiercią Chrystusa IRzym.
8,17; Kol.1,24; iż Tym. 2,11-12; I Piotra 4,13) przysparzali dobra
ludowi bożemu" IKonstytucja dogmatyczna o Kościele,11 ).
Kościół Ewangelicki nie uznaje sakramentu namaszczenia
chorych. Nie znajdujemy bowiem w Ewangelćć śladu, by Chrystus
go ustanowił. Słowa ap. Jakuba są raczej wezwaniem do modli-
twy przyczynnej, której namaszczenie tylko towarzyszy. Wpraw-
dzie uczniowie stosowali namaszczenie /Mar. 6,13), uzdrawiając
chorych, lecz namaszczenie stosowano w Starym Testamencie
powszechnie jako znak poświęcenia (I Mojż. 31,13; iż Mojż. 40,
9-10). Również w Nowym Testamencie jest mowa o namaszczeniu
jako znaku poświęcenia Bogu (Mat. 6,17).
Kościół Ewangelicki stosuje jako pociechę dla ciężko chorych
i drogę do pojednania z Bogiem Komunię Św. W obliczu śmierci
szczególną wymowę mają słowa Jezusowe: "Kto spożywa ciało
moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę
w dniu ostatecznym" (Jan 6,54). Komunię Św. można podać
umierającemu tylko wtedy, gdy jest przytomny, dlatego obowiąz-
kiem rodziny jest wezwać duchownego we właściwym czasie.
Gdy chory jest nieprzytomny, duchowny wraz z rodziną modli
się za umierającego.
Jeżeli najbliższe otoczenie umierającego ewangelika jest kato-
lickie, może się zdarzyć, że wezwie duchownego katolickiego, aby
namaścił chorego i w ten sposób dokonał konwersji na łożu
śmierci. Dzieje się to na podstawie encykliki Leona XII. W dobie
ekumenii takie przypadki nie powinny mieć miejsca.
Pobożność
Osnowąę poboŻności ewangelickiej powinien być Chrystus.
Pobożność ta ma Jego wielbić, w Niego się wpatrywać, Jego słu-
chać i Jego naśladować. Dla rozwoju tego typu pobożności tak
ważna jest lektura Pisma Św., zwłaszcza Ewangelćć. Dlatego koła
ewangelickie dążą do rozpowszechnienia Pisma Sw. i wydają litera-
turę pomocniczą, dla zżycia się z nim.
Kościół Ewangelicki posiada bogaty skarbiec pieśni. Ich myślą
przewodnią jest uwielbienie Jezusa. Są to pieśni związane z wiel-
kimi wydarzeniami w życiu Zbawiciela, jak i pieśni pokutne,
pieśni o zbawieniu przez Chrystusa, pieśni o poświęceniu, pieśni
na różne okoliczności życia, które osnuto na motywach z Ewangelćć.
Poza nabożeństwem głównym którego punktami szczytowymi
są: zwiastowanie Ewangelćć oraz Komunia Św. istnieją charaktery-
styczne dla Kościoła Ewangelickiego nabożeństwa pasyjne któ
rych treścią jest rozpamiętywanie męki Pańskiej, nabożeństwa
adwentowe oraz ewangelizacyjne, których celem jest skłonienie
uczestników do zastanowienia się nad ich osobistym stosunkiem
do Chrystusa i nad sprawą ich własnego zbawienia.
Pobożność ewangelicka nie zna "praktyk religijnych" ani
ascezy, traktowanych jako zasługi. Hasłami pobożności ewangelic-
kiej są: "Tylko Słowo, tylko Chrystus, tylko łaska".
Pobożność ewangelicka chce również widzieć owoce wiary
w pogłębianiu społeczności oraz w dziełach miłosierdzia, nie
upatruje jednak w nich zasługi przed obliczem Bożym.
Pobożność katolicka rozwijała się dotąd przede wszystkim na
podłożu tradycji kościelnej. Dlatego jest w niej dość dużo moty-
wów wniesionych z tradycji niebiblijnej. Ogromną rolę w poboż-
ności katolickiej odgrywa kult Marćć Panny oraz kult świętych.
Wyrazem pobożności katolickiej są litanie, różaniec, pieśni
maryjne, które wypełniają typowe dla pobożności katolickiej
nabożeństwa majowe, nabożeństwa do Serca Jezusowego, uwielbie-
nie wystawionej Eucharystćć. Pobożność katolicka jest związana
z licznymi symbolami i gestami, z kadzidłem, pokropieniem,
procesję, obrazami, którym przypisuje się cudowną moc i do któ-
rych podążają pielgrzymki.
' Charakterystycznymi cechami pobożności katolickiej są mistyka
i asceza. Przedstawicielami mistyki katolickiej są np. św. Katarzyna
ze Sieny i św. Jan od Krzyża. Asceza katolicka ma charakter
zasługi i miejscem jej szczególnego praktykowania są klasztory.
Kult świętych
Kościół Ewangelicki zna biblijne pojęcie świętych, takie jakie
występuje w Nowym Testamencie. Są to ludzie wierzący w Jezusa
Chrystusa, których codzienne życie jest uświęcone wiarą i tchnie-
niem Ducha Świętego. Dlatego mówi o nich Pismo Św. jako
o "uświęconych". Paweł nazywa ich wprost
świętymi.
Ludzie ci nie są wolni od grzechu, lecz Bóg rozpo-
czął w nich swe dzieło (Fil.1,6I.
Nie są jednak oni pośrednikami między Bogiem a człowiekiem,
jedynym bowiem pośrednikiem jest Chrystus (Jan 16,24; I Tym.
2,5; Hebr. 9,15I. Synonimami określenia "święci" są "dzieci
Boże", "dziedzice Boży" (Rzym. 8,14-17I.
Po odejściu z doczesności stanowią oni "zgromadzenie pierwo-
rodnych" w świecie duchowym (Hebr.12,22-23I.
Bohaterski okres dziejów Kościoła, okres męczeństwa (wiek
I-IIII, wydał wiele heroicznych postaci chrześcijan. Pamięć o nich
otaczano czcią, a Cyprian, biskup Kartaginy, wzywa chrześcijan,
by pamiętali o świętych i zgromadzali się u ich grobów.
Kościół Ewangelicki jest przekonany, że święci w tym znacze-
niu, jak ich zna Nowy Testament, zawue byli i sa w Kościele
chrześcijańskim. Takich wyznawców Chrystusa mamy na myśli,
mówiąc w WYznaniu Wiary: "Wierzę w Kościół chrześcijański-
społeczność świętych". Wierzymy, że właśnie ci ludzie, żyjący
wiarą i uświęceni Duchem Świętym, zawsze stanowili i nadal
stanowią Kościół niewidzialny, związany z Chrystusem, nie Koś-
ciół instytucjonalny, ale w nim istniejący. Są wśród nich wielcy
chrześcijanie różnych wyznań i ludzie szarzy, lecz oddani Chrystu-
sowi i usiłujący Go naśladować.
Kościół Ewangelicki nie zna i nie uprawia kultu świętych,
będąc przekonanym, że kult ten jest niebiblijny. Nie widzi również
Kościół Ewangelicki w tych oddanych całym sercem Chrystusowi
chrześcijanach pośredników między Bogiem i ludźmi. Kościół
Ewangelicki nie czuje się też powołany do kwalifikowania, kto jest
świętym, składając tę sprawę w ręce Chrystusa.
Kościół Ewangelicki wierzy, że tych usprawiedliwionych krwią
hrystusową, poświęconych Duchem Świętym zbierze ze wszyst-
kich czasów, narodów i Kościołów Pan nasz w "zgromadzeniu
pierworodnych" (Hebr.12,22-23).
Pojęcie świętych z biegiem czasu odbiegło od biblijnego pierwo-
wzoru. Po edykcie Teodozjusza Wielkiego (r. 381 ), gdy chrześci-
jaństwo stało się religią panującą, nastąpiło spłycenie życia
duchowego. Rozrastała się pobożność ludowa, która na swój
sposób czciła męczenników minionych wieków. Już około 200,
a więc w okresie prześladowań, zjawiła się myśl, iż męczennicy
przyczyniają się u Boga za żyjącymi na ziemi. Potem zaczęto nie
tylko gromadzić i przechowywać ich szczątki, kości i resztki
odzienia, lecz oddawano im nabożną cześć, a około wieku IV
upatrywano w nich patronów miast i wsi i oddawano im je w opie-
kę. W ten sposób święci Kosma i Damian stali się patronami Kon-
stantynopola, Cyrus i Jan - Aleksandrćć, Demetriusz - Tesalonik
itd. Wielki kaznodzieja Jan Chryzostom równał świętych z anio-
łami. W tym okresie lud ustalał, kogo ma się czcić jako świętego.
W średniowieczu pojawiła się nauka o nadmiarze zasług świę-
tych, co wykorzystano w nauce o odpustach. Twierdzono, że
Kościół ma prawo czerpać ze skarbca, jaki powstał z nadmiaru
zasług świętych, i na tej podstawie zwalniać z kar za grzechy,
czyli z zadośćuczynienia. Odpusty te miały mieć moc i w czyśccu.
W rozumieniu prostego ludu odpusty oznaczały odpuszczenie
grzechów.
W miarę rozrostu kultu świętych wszystkie dziedziny życia
oddawano w ich opiekę. Na czele pocztu świętych znajduje się
Maria Panna, która stanowi własną klasę dla siebie, jak mówi Mc
Kenzie. Jej powierzono Kościół i ona stała się uosobieniem Koś-
cioła. Jej też powierzano w opiekę kraje i korony. Każdy zawód
ma dziś swego patrona. I tak np. św. Łukasz jest patronem lekarzy,
św. Kryspin - szewców, św. Eulogiusz - kowali, św. Barbara-
górników i artylerzystów, św. Sebastian - strzelców, św. Hubert-
myśliwych, św. Florian - strażaków, św. Agnieszka ratuje od
bólu zębów, św. Petronela - od gorączki, św. Antoni - od kra-
dzieży.
Pod koniec średniowiecza rozpowszechnił się ogromnie kult
relikwii, zjawiły się falsyfikaty, rozkwitł handel nimi. W roku
1509 w kościele Wszystkich Świętych, na którego drzwiach Luter
przybił w osiem lat później swe tezy, było 5505 relikwćć, m.in.
naskórek z twarzy św. Bartłomieja, siano ze żłobka betlejemskie-
go, szczątki laski Mojżesza i in. W Halle było 8933 relikwćć, m.in.
wino z wesela w Kanie oraz 42 ciała świętych.
Kościół usiłował opanować rozrost kultu świętych i nadać
mu kierunek. Już II Sobór w Nicei (w. VIII) starał się ograniczyć
kult świętych. Od X wieku wprowadzono formalne procesy
kanonizacyjne. Pierwsza kanonizacja (św. Ulryka) nastąpiła wroku
993. W roku 1170 Aleksander VI ogłosił, ćż uznanie chrześcijanina
za świętego wymaga zgody papieża. Sobór Trydencki przyjął
dogmat, ćż "święci panują wraz z Chrystusem i zanoszą modlitwy
ludzi do Boga. Jest więc dobrze i pożytecznie prosić ich o pomoc
i uciekać się do ich mocy, korzystać z ich pomocy, aby uzyskać
błogosławieństwo od Boga przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa,
Pana naszego, który jest jedynie naszym Odkupicielem i Zbawcą".
Obecnie proces kanonizacji trwa długo. Świadectwem, że Bóg
aprobował chrześcijanina jako świętego, są zdziałane przez tego
świętego cuda. Pierwszym stopniem procesu kanonizacyjnego jest
stwierdzenie przez papieża, że kandydat posiadał cnoty heroiczne.
Jeśli był męczennikiem, to należy wykazać, że było to męczeń-
stwo dla wiary, a nie z innych pobudek, np. patriotycznych. Dalszy
proces prowadzi do beatyfikacji, czyli uznania kandydata za bło-
gosławionego. Ostatnia faza procesu może rozpocząć się najwcześ-
niej w 50 lat po śmierci kandydata i w tym okresie powinny się
pojawić nowe cuda przez niego zdziałane.
W wyniku niedbałych praktyk dawnych czasów kanonizowano
świętych, którzy nigdy nie istnieli (Filemon i Jerzy lub których
życiorys składał się z fragmentów życiorysów kilku osób /.Jan Ne-
pomucen. Kościół Rzymskokatolicki stoi jednak na stanowisku,
że ważniejszy jest wzór heroizmu niż ścisłość historyczna Mc
Kenzie: Kościół Rzymskokatolicki, s. 277). Hagiografia, czyli
żywoty świętych, rzadko była w Kościele Katolickim wiedzą
ścisłą (tamże, s. 288).
Święci reprezentują nie tylko heroizm w znaczeniu męczeństwa,
lecz również zaparcia się siebie na drodze ascezy, która w Koś-
ciele rzymskim długo Była ideałem pobożności.
W ścisłym związku z kultem świętych znajduje się kult obra-
zów, zwłaszcza Madonny, o czym pisaliśmy wyżej. Szerzy się też
dewocja związana z rozpowszechnianiem medalików, szkaplerzy,
obrazków, która, jak mówi Mc Kenzie, nie jest wolna od niemi-
łych aspektów komercyjnych (tamże, s. 225), choć na pewno
przez pobożnych traktowana jest poważnie.
Ta droga rozwoju kultu świętych obca jest Kościołowi Ewan-
gelickiemu.
Rzeczy ostateczne
Rzeczy ostateczne to śmierć, sąd, zmartwychwstanie, nowa
ziemia i nowe niebo.
Śmierć cielesna jest zakończeniem doczesnej egzystencji czło-
wieka. Kościół Ewangelicki i współczesna teologia katolicka
(Ratzinger) negują greckie wyobrażenie o dwoistości istoty ludz-
kiej: śmiertelności ciała oraz nieśmiertelności duszy, zwiastują
natomiast życie wieczne i zmartwychwstanie całego człowieka.
Chrześcijanin jest, dzięki wierze w Chrystusa, dziedzicem życia
wiecznego już w doczesności. Żyje w pewności zbawienia ze
względu na Chrystusa. "Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny"
(Jan 3,36). Związek z Chrystusem pozwala ufać, że człowiek jest
zachowany od gniewu bożego, poza Chrystusem natomiast ciąży
na nim gniew /Jan 3,36). Myśl ta występuje i w innych miejscach
Biblćć /Jan 3,18; I Tes.1,10; Rzym. 5,9).
Śmierć obejmuje całą istotę człowieka, ale nie jest zniwecze-
niem. Unicestwione zostaje tylko ciało ziemskie, powłoka ludzka,
którą po grecku określa się jako sama. ,;Ciało i krew nie mogą
odziedziczyć Królestwa bożego" (I Kor.15,50I. Natomiast ciało
w innym znaczeniu, stanowiące o istocie człowieka - greckie
sama, jak i pneuma - duch, nie są zniweczone. Stanowią one ca-
łość, która pozostaje w ręku Bożym. Dlatego ap. Paweł głosi,
iż "ani śmierć /...) nie zdoła nas odłączyć od miłości bożej,
która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" ( Rzym. 8,38-39).
W tym samym Liście mówi też Paweł: "Jeśli żyjemy, dla Pana
żyjemy, jeśli umieramy, dla Pana umieramy, przeto czy żyjemy,
czy umieramy', Pańscy jesteśmy. Na to bowiem Chrystus umarł
i zmartwychwstał, aby i nad umarłymi, i nad żywymi panować"
(Rzym.14,8-9). Ap. Paweł żył pewnością, że dzięki Chrystusowi
śmierć przestała zagrażać człowiekowi, dlatego powiedział:
"Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a umrzeć zyskiem (...):
pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko
lepiej" (Fil.1,21-23). Gdzie indziej mówi: "Jesteśmy pełni ufnoś-
ci i wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana" (II Kor.
5,8). Tak jest dlatego, gdyż Chrystus zwyciężył śmierć. "Albo-
wiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest
żywot wieczny w Jezusie Chrystusie, Panu naszym" (Rzym. 6,23).
Ufając łasce, której moc okazała się w zmartwychwstaniu Chrys-
tusa, ap. Paweł wznosi swój hymn chwały /I Kor.15,54-58).
Kościół Rzymskokatolicki mówiąc o śmierci głosi nadal śred-
niowieczną naukę o czyśćcu. Czyściec jest to stan, w którym trwa-
ją dusze ludzi zmarłych, jest to miejsce, gdzie dusze ludzi zmar-
łych w grzechach powszednich ponoszę kary wypłacając się
w ten sposób sprawiedliwości Bożej. Dusze przebywające w czyść-
cu są oddzielone od Boga, lecz tęsknią za Nim. Ta tęsknota jest
połączona z wyrzutami sumienia. Czego nie dokonały w doczes-
ności przez zadośćuczynienie, tego muszą dopełnić w czyśćcu
przez cierpienie. Choć dusze w czyśćcu ponoszą ciężkie męki,
to jednak przysługuje im pociecha, że dostąpią wiecznej szczęśli-
wości, gdzie będą obcować z Bogiem w pokoju i radości na wieki.
Duszom przebywającym w czyśćcu mogą pomóc msze zaduszne
odpusty, ofiary na rzecz Kościoła, spalanie świec na grobach
zmarłych. Na istnienie czyśćca podaje Kościół Rzymskokatolicki
następujące dowody biblijne: Najpierw słowa z iż Księgi Machabe-
uszów 12,46: "Święta i zbawienna to myśl - modlić się za zmar-
łych, aby byli od grzechów rozwiązani". Drugi dowód wskazuje
się w słowach Ewangelćć św. Mateusza 12,32: Kto by mówił
przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani
w tym wieku, ani w przyszłym", skąd wnioskuje Kościół rzymski,
że musi istnieć możliwość odpokutowania kar za grzechy poza
grobem. Trzeci dowód mają stanowić słowa Ewangelćć św. Mate-
usza 5,25-26: "Pogódź się z przeciwnikiem swoim rychło (...),
aby cię snadź przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia słudze,
i zostałbyś wtrącony do więzienia. Zaprawdę powiadam ci, nie
wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni pieniążek". Ma tu być mowa
o czyśćcu.
Kościół Ewangelicki odrzuca naukę o czyśćcu. Dowody biblij-
ne, które podaje Kościół Katolicki, nie są przekonujące. Pierwszy
z nich jest wyjęty z Księgi Machabeuszów, a więc nie z kanonicz-
nych pism Biblćć, lecz z pisma apokryficznego, dodatkowego.
Dotyczy on sytuacji historycznej przed przyjściem Chrystusa,
który przyniósł zbawienie i który jest jedyną ostoją odpuszczenia
grzechów. Drugi - z Ewangelćć św. Mateusza - wcale nie pozwala
wyciągać wniosku, że istnieje możliwość pokuty po śmierci
doczesnej. Mówi wyraźnie o wiecznym potępieniu w wypadku
świadomego działania przeciw Duchowi Świętemu. Trzeci zaś
dotyczy zupełnie innego zagadnienia, mianowicie - mówi o po-
jednaniu. W słowach tych Jezus wzywa do pojednania przestrze-
gając, aby nastąpiło w porę. Jako przykład podaje, że gdy zwaśnie-
ni dopuszczą do sprawy sądowej, to po zapadnięciu wyroku nie ma
możliwości pojednania.
Katolicka nauka o czyśćcu łagodzi i zmniejsza ostrość odpo-
wiedzialności za życie doczesne, ukazując możliwość ocalenia i po
śmierci. Tymczasem Słowo boże obciąża całkowitą odpowiedzial-
nością człowieka w doczesności. Nie pozwala tej odpowiedzialnoś-
ci dzielić. Jezus powiedział to jasno w podobieństwie o bogaczu
i Łazarzu: "...między nami a wami rozcięga się wielka przepaść,
aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd
do nas nie mogli się przeprawić" (Łuk.16~61.
Nauka o czyśćcu wyrasta z katolickiego założenia, że człowiek
musi sam sobie zasłużyć na zbawienie, co jest sprzeczne z Pismem
Św. i pomniejsza chwałę Jezusa.
Przeciwko mszom zadusznym, ofiarom na rzecz Kościoła,
mającym przynieść ulgę duszom w czyśćcu, wyraźnie mówi Pismo
Św.. "Albowiem jedną ofiarę uczynił na zawsze doskonałymi tych,
którzy są uświęceni (...). A grzechów ich i nieprawości ich nie
wspomnę więcej. Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam nie ma już
ofiary za grzech" (Hebr.10,14-18).
Luter powiedział, że naszym "czyśćcem" jest krzyż Jezusa
Chrystusa. "Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny" (Jan 3,36).
Kościół Ewangelicki odrzuca naukę o czyśćcu jako drogę
Zakonu a nie Ewangelii.
Również współczesny teolog katolicki Ratzinger głosi, że
czyśćcem jest dla chrześcijanina Chrystus.
Oba Kościoły nauczają o sądzie ostatecznym oczekującym
człowieka. "Postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem (będzie)
sąd" (Hebr. 9,27). Myśl o sądzie łączy się z odpowiedzialnością
za życie. "Albowiem my wszyscy stanąć musimy przed sądem
Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje,
dokonane w ciele, dobre czy złe" /II Kor. 5,10; por. I Kor. 3,
9-15).
Kościół Ewangelicki naucza, iż Chrystus będzie wtedy oceniał
owoce wiary (Jan 15,5; Mat. 25,31-40; 19,27) lub zniszczy
"suche drzewo", na którym nie ma owoców (Jan 15,6; Mat. 25,
41-46). Natomiast Kościół Rzymskokatolicki widzi w sądzie
moment, gdy człowiek przedstawi swe zasługi, przyniesie zadość-
uczynienie i spotka się z uznaniem, nagrodą lub będzie odrzucony.
Piekło jest zerwaniem Boga z człowiekiem, usunięciem człowieka
ze społeczności z Bogiem.
Nadzieją wszystkich chrześcijan jest objawienie się Królestwa
Bożego w chwale, pokoju, radości i Duchu Świętym. Jest to nie-
materialna rzeczYwistość, w której uczestniczą wierzący w Chrys-
tusa. "Albowiem Królestwo Boże to nie pokarm i napój, lecz spra-
wiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym" (Rzym.14,17).
Świat przeminie. Pismo Św. mówi: "Przemija bowiem kształt
tego świata" l I Kor. 7,31 ), gdyż obecna jego postać skażona
grzechem i podlega śmierci. Zakończą się jego historyczne dzieje.
Gdy Chrystus objawi się w chwale, ulegnie Mu wszelka moc
sprzeciwiająca się Bogu (II Tes. 5,8). Pan ostatecznie zniweczy
śmierć /I Kor.15,26I.
Wiara w objawienie się Królestwa Bożego w chwale łączy się
z nadzieja zmartwychwstania. Wskrzeszenie będzie powszechne.
Będzie to godzina, gdy "umarli usłyszą głos Syna Bożego" IJan
5,251ł Ci, którzy nie są Chrystusowi "będą znalezieni nagimi
(II Kor. 5,3I, związani zaś wiarą z Panem będą przyobleczeni
w ;,ciało duchowe, niebiańskie" II Kor. 15,44I, przybiorą obraz
,niebiańskiego człowieka". Za tą chwilą tęskni wszelkie stwo-
rzenie
Chociaż obraz rzeczy ostatecznych znamy tylko w ogólnYch
zarysach i wiele spraw pozostaje tajemnicą, zwraca się ku nim
nadzieja wszystkich chrześcijan.
Biblia jest księgą zbawienia. Rozpoczyna się od nakreślonego
w prostych zarysach obrazu stworzenia świata i człowieka, prze-
chodzi do upadku w grzech, przedstawia obietnice i dzieje zba-
wienia i kończy się na dokonaniu dzieła zbawienia, ukazując
obraz nowej ziemi i nowego nieba otwarty, nakreślony tylko
w ogólnych zarysach.
Ekumenia
Ekumenia jest dążeniem do jedności chrześcijan. Ma ona wyraź-
ne i pełne uzasadnienie w Nowym Testamencie, Chrystus bowiem
oczekuje jedności swych wYznawców (Jan 17,1120-21 I. Cechą
pierwotnego chrześcijaństwa była jedność oparta nie tyle na pod-
stawach organizacyjnych, ile na jedności ducha /Dz. Ap. 2,
42-47; 4,32-~). O zachowanie takiej jedności dbał ap. Paweł,
wielki budowniczy Kościoła czasów apostolskich (Efez. 4,1-7).
Jedność ta dopuszczała wewnętrzną różnorodność, różnice tra-
dycji i zwyczajów, lecz różnorodność ta miała być podporządko-
wana jedności i nie mogła powodować rozłamu. Obrazem tak
pojętej jedności jest ciało posiadające wiele członków, wzajemnie
sobie służących (I Kor.12).
Już w czasach biblijnych zjawiły się w Kościele rozdwojenia,
lecz starano się im zapobiec drogą rozmów i szukania porozu-
mienia (Dz. Ap.15,1-34). W miarę rozwoju Kościoła instytucjo-
nalnego więzią miała być władza kościelna i posłuszeństwo
wobec niej. Taki sposób zachowania jedności nie wytrzymał jed-
nak prób życia. Doszło więc do schizmy wschodniej /w. XI),
a potem do Reformacji na Zachodzie (w. XVI).
Tak Reformacja wittenberska, jak i genewska przyjęły biblijną
zasadę różnorodnej jedności, dopuszczając wolność w zakresie
zwyczajów i tradycji, byle Ewangelia była wiernie zwiastowana
i Sakramenty udzielane według ustanowienia Chrystusa (Konfesja
Augsburska, VII, Druga Konfesja Helwecka, XVII). Ruch reforma-
cyjny rozczłonkował się, co zacierało powszechność chrześci-
jaństwa i nie czyniło zadość woli Pana, "aby wszyscy byli jedno".
W ciągu wieków pojawiały się dążenia do jedności, lecz nie
przyniosły trwałych owoców (Melanchton, Łaski). W XIX wieku
chrześcijanie przekonali się, że rozbicie Kościoła wpływa nega-
tywnie na działalność misyjną, co stało się bodźcem do szukania
na nowo jedności.
W roku 1848 powstał Alians Ewangelicki, w roku 1855 Chrześ-
cijański Związek Młodych Mężczyzn podjął działalność wśród
młodzieży na podstawie ponadwYznaniowej, aby młodemu. poko-
leniu zaszczepić nowy sposób patrzenia na sprawę. Jednym z czo-
łowych pionierów tego ruchu był Jan Mott współtwórca świato-
wej konferencji misyjnej w Edynburgu (r.1910).
Pierwsza wojna światowa stała się świadectwem słabości roz-
członkowanego chrześcijaństwa i braku poczucia odpowiedzial-
ności Kościołów za dzieje świata. Tuż przed wybuchem wojny
powstał Związek Krzewienia Przyjaźni między Narodami przez
Kościoły. Po wojnie nadał kierunek dążeniom ekumenicznym
luterański arcybiskup Szwecji, Natan S"derblom. W roku 1925
odbyła się Światowa Konferencja dla spraw praktycznego chrześ-
cijaństwa w Sztokholmie. Ruch ekumeniczny rozwijał się w dwu
nurtach: Wiara i Ustrój oraz Życie i Dzieło. Po tragicznych wyda-
rzeniach II wojny światowej doszło do powstania światowej Rady
Kościołów (Amsterdam 1948). Rada ta ma swą siedzibę w Gene-
wie. Jednoczy ona większość protestanckich i prawosławnych
Kościołów świata.
Światowa Rada Kościołów dąży do jedności inicjując współ-
pracę Kościołów na różnych płaszczyznach, m.in. popiera dialogi
międzykonfesyjne. I tak w roku 1972 toczyło się jedenaście
dialogów międzywyznaniowych, zainicjowanych przez luteran,
reformowanych, prawosławnych, anglikanów, metodystów i kato-
likÓw. W poczuciu odpowiedzialności za świat Światowa Rada
Kościołów podejmuje różne akcje społeczne. Kościoły zrzeszone
w Światowej Radzie Kościołów, prowadząc dialog między sobą,
nie kwalifikują partnerów z punktu widzenia własnej doktryny,
lecz starają się przedstawić Własne stanowisko oraz tradycje,
oczekując szacunku dla siebie oraz okazując zrozumienie dla
partnerów i szanując ich przekonania.
Światowa Rada Kościołów objęła swą działalnością cały
świat i ruch ekumeniczny rozwinął się na wszystkich kontynen-
tach zrzeszając chrześcijan wielu wyznań.
Kościół Rzymskokatolicki nie należy do Światowej Rady
Kościołów i początkowo ignorował ruch ekumeniczny. Nie sko-
rzystał z zaproszeń na konferencję do Sztokholmu ani do Amster-
damu. Lecz .II Sobór Watykański zajął stanowisko wobec tego
ruchu, publikując Dekret o ekumenizmie (1964).
Dekret stwierdza, ćż Sobór podjął wysiłki dla przywrócenia
jedności chrześcijan i zwrócił uwagę na rozwijający się ruch eku-
meniczny. Zaakcentował tei, ćż prawie wszyscy chrześcijanie
tęsknią za jednym widzialnym Kościołem Bożym (1). Następnie
dekret przypomina biblijne motywy jedności, jak słowa Jana
17,21; Efez. 4,4-5; Gal. 3,27-28 (2).
Jednak dekret traktuje sprawę ekumenćć z konfesyjnego, rzym-
skokatolickiego punktu widzenia, wspominając, iż Chrystus zbudo-
wał Kościół na wyznaniu Piotra i jemu obiecał klucze Królestwa
Niebieskiego. Dalej dekret stwierdza, że z biegiem czasu "niemałe
społeczności odłączyły się od pełnej wspólnoty z Kościołem
katolickim". Sobór przyznaje, że nastąpiło to "nie bez winy
z jednej i drugiej strony". Zastrzega jednak, że "tych, którzy rodzą
się w takich społecznościach i przepajają się wiarą w Chrystusa,
nie można obwiniać o grzech odłączenia".
Dekret kontynuuje jednak konfesyjny punkt widzenia gło-
sząc, że "ci, którzy wierzą W Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest,
pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej, wspólnocie ze społecznoś-
cią Kościoła katolickiego" i chociaż "pełna łączność napotyka
niemało przeszkód (...), pomimo to usprawiedliwieni z wiary
przez chrzest, należą do Ciała Chrystusowego, dlatego też zdobi
ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolic-
kiego słusznie ich uważają za braci w Panu".
Dalej dekret uznaje, iż wśród elementów, dzięki którym buduje
się Kościół, "niektóre, i to liczne i znamienite, mogą istnieć poza
widocznym obrębem Kościoła katolickiego". Tu wymienia się
Pismo Św., życie w łasce, wiarę, nadzieję i miłość, "wszystko to,
co pochodzi od Chrystusa i do Niego prowadzi, należy słusznie do
jedynego Kościoła Chrystusowego". Stwierdzenie to nie jest
jasne. Czy oznacza ono, że "jedyny Kościół Chrystusowy" istnieje
i poza Kościołem Rzymskokatolickim, czy też że dobra, które
posiadają inne Kościoły, są dobrami Kościoła Katolickiego?
Dekret uznaje też - nieco protekcjonalnie - że "bracia odłą-
czeni sprawują wiele obrzędów (...) które niewątpliwie mogą
w rozmaity sposób wzbudzić rzeczywiste życie łaski". Dalej zaś
ciągnie: "same te Kościoły i odłączone Wspólnoty, choć w naszym
przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia
i wagi w tajemnicy zbawienia".
Mówiąc o Kościołach Dekret o ekumenizmie ma na myśli
Kościoły prawosławne, a mówiąc o Wspólnotach - ewangelickie.
Dalej dekret dowodzi, ćż mimo posiadanych dóbr "odłączeni
od nas bracia, pojedYnczo lub w swoich Kościołach czy Wspól-
notach, nie cieszą się jednością, jakiej Jezus Chrystus chciał
użyczyć hojnie wszystkim". Tu Sobór wygłasza z pozycji wyż-
szości tezę: "Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można
jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi po-
wszechną pomoc do zbawienia. Wierzymy mianowicie - głosi
dekret - że jednemu Kolegium apostolskiemu, któremu prze-
wodzi Piotr, powierzył Pan wszystkie dobra Nowego Przymierza
celem utworzenia jednego Ciała Chrystusowego na ziemi, z któ-
rym powinni się zjednoczyć całkowicie wszyscy, już w jakiś
sposób przynależąc do Ludu Bożego" (3.
Kościół Rzymskokatolicki znalazł się wobec ruchu ekumenicz-
nego jako zjawiska, które rozwinęło się poza nim, dlatego Sobór
pragnie podjąć dialog z chrześcijanami należącymi do innych
Kościołów i Wspólnot. Dekret wzywa więc wiernych do zaangażo-
wania się w pracy ekumenicznej pod okiem swych pasterzy, by
doprowadzić do jedności, która "trwa nieustannie w Kościele
katolickim", ceniąc to, co Duch Święty sprawia w braciach odłą-
czonych (4I.
Następnie dekret udziela wskazówek praktycznych dla pracy
ekumenicznej. Wzywa się do odnowy Kościoła i życia chrześcijan
przez ruch biblijny i liturgiczny, przez głoszenie Słowa Bożego
i apostolstwo świeckich, przez duchowość małżeństw nowe formy
życia zakonnego i działalność społeczną Kościoła. Dekret wspo-
mina o modlitwach o jedność Kościoła, zastrzega jednak, iż nie
można uznać udziału braci odłączonych w świętych czynnościach
/6I. Dekret zaleca zapoznanie się z badaniami doktryny braci
odłączonych, podawanie nauki teologicznej w duchu ekumenicz-
nym, przestrzega jednak przed fałszywym irenizmem (lO/.
Ostatni rozdział dekretu dotyczy Kościołów i Wspólnot koś-
cielnych odłączonych na Zachodzie. Sobór zdaje sobie sprawę, iż
chrześcijanie ci "wYznają Jezusa Chrystusa jako Boga i Pana,
jedynego Pośrednika między Bogiem i ludźmi na chwałę jedynego
Boga, Syna i Ducha Świętego". Sobór zdaje sobie sprawę z tego,
iż "Istnieją jednak poważne odchylenia od nauki Kościoła katolic-
kiego, nawet o Chrystusie, wcielonym Słowie Bożym i o dziele
odkupienia, a stąd o tajemnicy i funkcji Kościoła oraz o roli Marćć
w dziele zbawienia" (20).
Sobór dostrzega, iż "rozmiłowanie w Piśmie Św. oraz cześć
czy prawie kult dla niego skłania braci naszych odłączonych do
ciągłego i wnikliwego studiowania świętych karY'. "Lecz choć
odłączeni od nas chrześcijanie przyznają świętym Księgom boską
powagę, to jednak mają odmienne od nas zapatrywania /...) na
stosunek Kościoła do Pisma Św., w którym wedle wiary katolic-
kiej urząd nauczycielski zajmuje specjalne miejsce dla wyjaśniania
i głoszenia pisanego Słowa bożego" /21 ).
Jednak Sobór uważa, iż Pismo Św. jest dla owego dialogu
"znakomitym narzędziem w potężnym ręku Bożym do osiągnię-
cia tej jedności, którą Zbawca wskazuje wszystkim ludziom"
(21I. To uznanie Pisma Św. jako podstawy dialogu należy szczegól-
nie podkreślić.
Drugi punkt wyjścia dla współżycia ekumenicznego widzi Sobór
w Chrzcie. "Chrzest stanowi sakramentalny węzeł jedności trwają-
cej między wszystkimi przezeń odrodzonymi". Chrzest jest-
według Pawła - jednym z ogniw jedności chrześcijan. Nawiązu-
jąc do tego dekret stwierdza: "Dalej odłączonym Wspólnotom
kościelnym brakuje pełnej jedności z Kościołem katolickim, wy-
pływającej z Chrztu, chociaż jednak według przekonania Koś-
cioła katolickiego nie przechowały one właściwej i całkowitej
rzeczywistości eucharystycznego misterium (ofiary mszalnej),
głównie przez brak sakramentu kapłaństwa", to jednak sprawują
w Komunćć Św. pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pańskiego
i wyznają, że "oznacza ona życie w łączności z Chrystusem".
Dlatego nauka o Wieczerzy Św. i o innych sakramentach powinna
stanowić przedmiot dialogu ekumenicznego /22). Dekret kończy
się wezwaniem do wspólnego poszukiwania jedności.
Dekret II Soboru Watykańskiego o ekumenizmie stanowi po-
stęp w porównaniu z Soborem Trydenckim, który ostro napięt-
nował zwolenników Reformacji i rzucił wielokrotne klątwy na
ich naukę. Dekret o ekumenizmie uznaje chrześcijańskie wartości
duchowe Kościołów ewangelickich.
Jednak w atmosferze dzisiejszych czasów uderza nadal ton
dekretu przemawiającego z pozycji wyższości, postawa paternalis-
tyczna, odmawiająca Kościołom protestanckim tytułu "Kościół"
i oczekująca jedności w zjednoczeniu z Kościołem Rzymskokato-
lickim. Mimo to Kościół rzymski podjął dialog z Kościołami pro-
testanckimi oraz współpracę w działalności społecznej.
Duch ekumenizmu obowiązuje nie tylko katolików, lecz i ewan-
gelików. Dlatego pragniemy w imię ekumenizmu i w niniejszej
pracy przedstawić naukę obu Kościołów i staramy się uczynić to
z szacunkiem dla postawY własnej i partnera.
Spotykając się z katolikami na płaszczyźnie ekumenicznej,
powinniśmy znać postawę i naukę Kościoła Rzymskokatolickiego.
W dobie ekumenćć ewangelicy powinni być dobrze zorientowani
w nauce swojego Kościoła, podstawowym zaś ich obowiązkiem
jest dobra znajomość Pisma Św-., które jest źródłem życia wewnę-
trznego chrześcijan i które umożliwia właściwą argumentację
,że świadczenie o nauce naszego Kościoła, a jednocześnie
pozwala najlepiej zrozumieć przekonania innych.
Konieczność Reformacji
Reformacja XVI wieku była koniecznym dziełem naprawY
Kościoła. Reformatorom chodziło o dobro Kościoła. Chrześci-
jaństwo ówczesne było zaniedbane i wypaczone - tak pod wzglę-
dem nauki, jak życia pobożnego. Przede wszystkim reformatorzy
nie mogli się pogodzić ze sprzecznym z Ewangelią przeniesieniem
punktu ciężkości chrześcijaństwa z dzieła Jezusa Chrystusa na za-
sługi człowieka. Nie pielęgnowano bowiem w konsekwencji wiary
wzbudzonej przez Słowo Boże, a zadowalano się formalizmem
religijnym. Ci którzy to widzieli, podnosili protest.
Już w XII I wieku Francuz Piotr Waldus potępił naukę o odpu-
stach, kult świętych i domagał się zwiastowania Ewangelćć. W XIV
wieku Anglik Jan Wiklef wystąpił przeciwko nauce o przemianie
przez kapłana chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, odrzucił
naukę o odpustach i czyśćcu i wystąpił przeciwko duhowi świę-
tych, czci obrazów i relikwćć. Domagał się zwiastowania Ewangelćć.
Naukę Wiklefa rozpowszechniał w Polsce profesor Uniwersycetu
Jagiellońskiego Andrzej Gałka. Marsyliusz z Padwy zaatakował
w XIV wieku świeckie uroszczenia papiestwa. W XV wieku wystą-
pił Czech - Jan Hus. Poddał on krytyce życie duchowieństwa
i zakwestionował Boskie ustanowienie prymatu papieża. Hus miał
wielu zwolenników w Polsce, na ich czele stał Spytko z Melsztyna.
Husyci wprowadzili na tron czeski Jagiellonów. Męczeńską śmierć
Husa na stosie przedstawiła w pięknej poetyckij szacie Maria
Konopnicka. Również w XV wieku domagał się naprawy Kościoła
Włoch - Hieronim Savonarola. Chodziło mu przede wszystkim
o odnowienie życia chrześcijańskiego. Wystąpienia te nie były
bezpodstawne. Od XIV wieku papiestwo pogrążało się w coraz
większym upadku. Dowodem rozkładu jest fakt, że od 1378 do
1409 roku rządziło Kościołem jednocześnie dwóch papieży,
a od 1409 do 1415 było w Kościele jednocześnie trzech papieży
(Benedykt XII, Grzegorz XIII i Aleksander VI. W XV wieku
rozkład moralny papiestwa osiąga szczyt za Aleksandra VI (1492-
1503~. Obyczajowy upadek duchowieństwa poddali ostrej krytyce
humaniści z Erazmem z Rotterdamu na czele.
Krótki ten rys wykazuje, że wystąpienie Lutra, Zwingliego
i Kalwina miało głęboko sięgające podstawy. Dziś również i Koś-
ciół Rzymskokatolicki - choć nie uznaje nauki Lutra - przyznaje,
że wystąpienie jego było uzasadnione. Jak wiadomo, za początek
Reformacji przyjmuje się dzień 31 października 1517 roku-
przybicie tez Lutra do drzwi kościoła w Wirtenberdze. Treść tych
tez jest bardzo poważna, respektująca zwierzchność kościelną,
a streszczenie ich sprowadza się właściwie do dwóch zdań-
' teza 1: "Gdy Pan i Mistrz nasz Jezus Chrystus mówi: pokutujcie,
to chce, aby całe życie wiernych było nieustanną pokutą", i teza
; 62: "Prawdziwym skarbem Kościoła jest najświętsza Ewangelia
chwały i łaski Bożej". Wystąpienie Lutra uwiecznił w poezji
polskiej Juliusz Słowacki ("Oda do wolności"~.
Ważną datą w dziejach Reformacji jest rok 1530, wtedy przed-
stawiono na sejmie w Augsburgu - Wyznanie Wiary zwane Kon-
fesją Augsburską.
Naukę Reformacji, która dążyła do przywrócenia chrześcijań-
stwu jego pierwotnych rysów biblijnych, przedstawiliśmy w po-
przednich rozdziałach.
Krótki zarys Reformacji w Polsce
Reformacja była ruchem w skali światowej. Nie było kraju
w Europie, w którym nie znalazłaby oddźwięku. Jej zwolennicy
byli i w katolickiej Hiszpanćć, i we Włoszech. Polska była w XVI
wieku powiązana licznymi nićmi z życiem kulturalnym Europy.
Hasła reformacyjne znalazły więc żywy oddźwięk i w naszej
Ojczyźnie. Pierwsze ogniska powstały w Poznaniu i w Krakowie.
Zygmunt Stary tłumił ruch reformacyjny, również w pierwszych
latach panowania Zygmunta Augusta zahamowano rozwój Refor-
macji edyktem z dnia 12 grudnia 1550 roku. Najpiękniejs:y jej
rozkwit przypada na lata 1552-1563. W dniu 3 maja 1555 roku
przedstawiono na sejmie Rzeczypospolitej ewangelickie wyznanie
wiary - "Konfesja Panów Polskich". Reformacja wzbudziła oży-
wiony ruch literacki. Powstawały drukarnie, szkoły rozkwitło
piśmiennictwo. Mikołaj Rej i inni wydają pisma w duchu reforma-
cyjnym. W roku 1563 powstaje olbrzymie dzieło - przekład
Pisma Św z hebrajskiego i greckiego na język polski. Była to praca
kilku zaledwie ludzi. Trzeba podziwiać ich trud. Wszak kato-
licką Biblię tysiąclecia przekładało obecnie około 40 uczonych
i mieli do dyspozycji doskonały nowoczesny aparat naukowy,
który nie istniał jeszcze przed czterystu laty! W związku z rozwo-
jem piśmiennictwa ewangelicy opracowali pierwszą gramatykę
polską Statorius), pierwszy podręcznik ortografćć (Murzynowski),
pierwszy słownik polsko-łaciński (Mączyński). Troska zaś o wy-
chowanie i wykształcenie młodego pokolenia zrodziła pierwszą
polską książkę pedagogiczną (ks. Erazm Gliczner). Reformacja
polska ma wielu wybitnych teologów na europejską skalę-
przede wszystkim Jana Łaskiego. Ponieważ pobożność ewangelicka
dążyła zawsze do wychowania typu chrześcijanina, który by wyka-
zywał się nie tylko formalnymi praktykami religijnymi, ale życiem
godnym chrześcijanina, i to tak w zakresie prywatnym, jak i spo-
łecznym, obywatelskim, rzecznicy Reformacji podejmują na forum
sejmowym walkę o praworządność (egzekucja praw), rzucają hasła
równości społecznej i pokoju. Sympatykiem Reformacji jest myśli-
ciel w skali europejskiej - Andrzej Frycz Modrzewski. Bracia
czescy zakładają słynną szkołę w Lesznie, bracia polscy w Rako-
wie, luteranie w Toruniu. Reformacja przez kilkadziesiąt lat
walczyła o uznanie prawne. W roku 1573 ogłoszono Konfederację
Warszawską, która gwarantowała pokój między wyznawcami
różnych Kościołów.
Po krótkim, ale bogatym rozkwicie następuje załamanie się
Reformacji w Polsce. Jezuici, sprowadzeni przez kardynała Hozju-
sza - zniszczyli dzieło Reformacji. Posiali oni w sercach ludu
fanatyzm, który w wieku XVII i XVIII zbierał smutne żniwo.
Burzono kościoły ewangelickie. Dopiero Konstytucja 3 Maja
1791 roku przyniosła tolerancję.
W latach niewoli nad zachowaniem i rozwojem kultury pol-
skiej czuwają również i ewangelicy. Jest wśród nich Bogumił
Linde, autor "Słownika języka Polskiego", filozof Bronisław
Trentowski, etnograf i kompozytor Oskar Kolberg, malarz Wojł
ciech Gerson, profesorowie Akademii Jagiellońskiej - Jerzy
Samuel Bandtke, Ludwik Teichman, Fryderyk Skobel i inni.
Znamienne, że zbór ewangelicki w Warszawie utrzymuje gimna-
zjum im. Mikołaja Reja i gimnazjum im. Anny Wazówny.
W okresie Królestwa Kongresowego książę Drucki-Lubecki,
minister skarbu, sprowadza rzemieślników, tkaczy i rolników
z Niemiec. Jest wśród nich wielu ewangelików. Korzysta z tego
kler katolicki i ukuwa hasło: ewangelik - Niemiec, Polak - katolik.
Różne okoliczności wpłynęły na to, że to uogólniające hasło
w walce wyznaniowej okazało się skutecznym narzędziem w rę-
kach fanatycznych katolików. Część rodzin obcego pochodzenia
zachowała swą odrębność narodową, część natomiast przywiązała
się do Polski jako do swej Ojczyzny z wyboru i brała żywy udział
w jej życiu kulturalnym i społecznym. Mówią o tym nazwiska
Burschów, Rondthalerów, Gundlachów, Lothów, Wendów i in-
nych.
W czasie najcięższych doświadczeń narodu polskiego, podczas
II wojny światowej, biskup Kościoła Ewangelickiego w Polsce,
ks. dr Juliusz Bursche zginął śmiercią męczeńską w obozie kon-
centracyjnym w Oranienburgu, a 25% duchowieństwa ewangelic-
kiego oddało życie w obozach i więzieniach za Polskę.
W trudnych warunkach, za kordonem granicznym, zachował
swój język narodowy lud ewangelicki na Mazurach i na Śląsku.
Mazury - niegdyś Prusy Książęce - były w XVI wieku ognis-
kiem Reformacji polskiej. Współzałożycielem uniwersytetu
w Królewcu był Polak - Abraham Kulwieć. Królewiec zasilał
długo polską literaturę religijną współwyznawców w Rzecz-
pospolitej. W roku 1544 wydał tam Jan Seklucjan swoje Wyznanie
wiary. Tam ukazał się pierwszy polski ewangelicki przekład
Nowego Testamentu w opracowaniu Stanisława Murzynowskiego
(1552). Tam wydano również przekłady Konfesji Augsburskiej
Jana Radomskiego i Marcina Kwiatkowskiego (1561, 1562).
Pierwszy z nich przedstawiono królowi Zygmuntowi Augustowi
na sejmie w roku 1563. W Królewcu długo wydawano polskie
śpiewniki ewangelickie dla Mazurów.
Zasługi działającego wśród Mazurów w XIX wieku ks. Krzy-
sztofa Mrongowiusza uznał Adam Mickiewicz. W Kościołach
ewangelickich na Mazurach do XX wieku śpiewano z polskich
kancjonałów. Pod rządami pruskimi lud mazurski uległ częściowo
germanizacji, co pociągnęło tragiczne skutki. Lud ewangelicki
na Śląsku pruskim wychowywali. ks. Adam Gdacjusz, ks. Jerzy
Badura i inni.
Na Śląsku Cieszyńskim Reformacja rozwijała się od XVI wie-
ku. Wprowadził ją książę piastowski Wacław Adam. W XVII
wieku ewangelicy cieszyńscy przeżyli okres ciężkich prześladowań.
Reformacja stała się tam wtedy ruchem podziemnym. Jeszcze dziś
jest na Równicy koło Ustronia kamień, przy którym odbywały się
wtedy nabożeństwa w lesie. Ewangelicy cieszyńscy przetrwali
długi okres ucisku ze strony niemieckich Habsburgów,'cesarzy
Austrćć. Na Śląsku Cieszyńskim ewangelicy reprezentowali żywioł
polski, natomiast katolicy byli w większości Niemcami. Do wybit-
nych działaczy kościelnych i społecznych Śląska Cieszyńskiego
należeli: Andrzej Cienciała, Michejdowie, Buzkowie, Kubiszowie,
Kuliszowie, Wantułowie i inni. Oni to walczyli o zachowanie
świadomości narodowej ludu, o szkolnictwo, prasę oraz kulturę
materialną i duchową ludu.
Krótki ten zarys stanowi dowód, że Reformacja jest w Polsce
żywiołem rodzimym i ma pełne prawo obywatelstwa w naszej
Ojczyźnie.
Kościół nasz korzysta z opieki prawa i współczesne ustawo-
dawstwo gwarantuje mu wolność.
KONFESJA AUGSBURSKA
I. O BOGU
Kościoły nasze jednomyślnie nauczają, że uchwała soboru
nicejskiego o jedności istoty Boskiej i trzech Jej osobach zawiera
Prawdę i że tak wierzyć należy bez jakiegokolwiek powątpiewania,-
mianowicie, że jedna jest Istota Boska, którą zowiemy i która
jest Bogiem wiecznym, niecielesnym, niepodzielnym, nieskoń-
czonej mocy, mądrości i dobroci, stworzycielem i zachowawcą
wszystkiego, co widzialne i niewidzialne, że jednak trzy są~ osoby
tejŻe istoty i mocy oraz współwieczne Ojciec, Syn i Duch Święty.
Terminu zaś osoba, używa się w znaczeniu w jakim go
w tym związku używali ojcowie Kościoła: ćżby określał nie część lub~
właściwość czegoś, lecz to, co istnieje samo przez się.
Kościoły nasze potępiają wszelkie herezje jakie wystąpiły
przeciwko temu artykułowi wiary, jak manichejczyków, którzy
przyjmowali istnienie dwóch ~pierwiastków: dobra i zła, oraz wa-
lentynian, arian~ eunomian, mahometan i im podobnych. Potę-
piają też dawnych i nowych samosatian, którzy utrzymują, że jest
tylko jedna osoba, o Słowie zaś i o Duchu Świętym przebiegle
i bezbożnie wywodzą, jakoby nie były oddzielnymi osobami
,
lecz jakoby Słowo oznaczało słowo mówione, a Duch siłę
poruszającą to, co stworzone.
II. O GRZECHU PIERWORODNYM
Kościoły nasze nauczają także, ćż po upadku Adama wszyscy
ludzie wydani na świat w sposób naturalny - rodzą się z grzechem,
tj. bez bojaźni Bożej, bez ufności ku Bogu i ze złymi pożądaniami,
iż ta ułomność, czyli przyrodzone skażenie, prawdziwie jest grze-
chem, ściągającym wieczne potępienie i śmierć na tych, co się nie
narodzą na nowo przez chrzest i Ducha Świętego.
Kościoły nasze potępiają pelagian i innych, którzy przeczą
temu, że owo przyrodzone skażenie jest grzechem, i przyćmiewają
chwałę zasługi oraz dobrodziejstw Chrystusa, utrzymując, ćż czło-
wiek może osiągnąć usprawiedliwienie przed Bogiem własną
mocą i rozumem.
III. O SYNU BOŻYM
Kościoły nasze uczą też, iż Słowo, to jest Syn Boży, przyjęło
naturę ludzką w łonie. błogosławionej Marćć Panny, tak iż dwie
natury: Boska i ludzka są złączone nierozdzielnie w jedności Jego
osoby. Jeden Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek,
narodzony z Marćć Panny, prawdziwie umęczony i ukrzyżowany,
umarł i był pogrzebany, aby pojednać Ojca z nami i być ofiarą
nie tylko za grzech pierworodny, lecz także za wszelkie obecne
ludzkie grzechy. On też zstąpił do piekieł, a dnia trzeciego praw-
dziwie zmartwychwstał i potem wstąpił na niebiosa, aby zasiąść po
prawicy Ojca oraz rządzić i wiecznie panować wszelkiemu stwo-
rzeniu, aby wierzących weń uświęcać przez zesłanie do ich serc
Ducha Świętego, który rządzi, pociesza i ożywia oraz broni ich
przed diabłem i mocą grzechu. Tenże Chrystus ma przyjść jawnie,
aby sądzić żywych i umarłych, itd., według Symbolu Apostol-
skiego.
IV. O USPRAWIEDLIWIENIU
Kościoły nasze nauczają także, ćż ludzie nie mogą być uspra-
wiedliwieni przed Bogiem własnymi siłami, zasługami lub uczyn-
kami, lecz bywają usprawiedliwiani darmo dla Chrystusa przez
wiarę, gdy wierzą, że są przyjęci do łaski i że grzechy są im od-
puszczone dla Chrystusa, który swą śmiercią dał zadośćuczynienie
za nasze grzechy. Tę wiarę Bóg poczytuje za sprawiedliwość przed
swoim obliczem / Rzym. 3 i 4.
V. O SŁUŻBIE KOŚCIOŁA
Abyśmy tej wiary dostąpili, ustanowiona jest służba nauczania
Ewangelćć i udzielania sakramentów. Albowiem przez Słowo
i sakramenty, jak gdyby przez środki, udzielany jest Duch Święty,
wzniecający wiarę, gdzie i kiedy Bóg zechce, w tych, co słuchają
Ewangelćć. Tak więc nie dla naszych zasług, lecz dla Chrystusa Bóg
usprawiedliwia tych, którzy wierzą, iż dla Chrystusa są przyjęci
do łaski.
Kościoły nasze potępiają anabaptystów i innych, którzy sądzą,
że Duch Święty zstępuje na ludzi bez zewnętrznego słowa, przez
własne ich przygotowania i uczynki.
VI. O NOWYM POSŁUSZEŃSTWIE
Kościoły nasze uczą też, że wiara taka winna wydawać dobre
owoce, że dobre uczynki, nakazane przez Boga, powinno się speł-
niać ze względu na wolę Bożą, nie zaś dlatego, jakobyśmy się
spodziewali zasłużyć nimi na usprawiedliwienie przed Bogiem.
Albowiem odpuszczenia grzechów i usprawiedliwienia dostępuje
się przez wiarę, jak świadczą słowa Chrystusowe: "Gdy uczynicie
wszystko, co wam polecono, mówcie: sługami nieużytecznymi
jesteśmy". Tak też uczą starożytni pisarze Kościoła. Ambroży
bowiem mówi: "To jest postanowione od Boga, aby każdy, kto
wierzy w Chrystusa, był zbawiony bez uczynków, z wiary jedynie,
darmo otrzymując odpuszczenie grzechów".
VII. O KOŚCIELE
Kościoły nasze uczą, że jeden święty Kościół trwać będzie po
wszystkie czasy. Kościół zaś jest zgromadzeniem świętych, w któ-
rym się wiernie naucza Ewangelćć i należycie udziela sakramentów.
Dla prawdziwej tedy jedności Kościoła wystarczy zgodność
w nauce Ewangelćć i udzielaniu sakramentów. Nie jest to konieczne,
aby wszędzie były jednakowe tradycje ludzkie albo obrzędy czy
ceremonie ustanowione przez ludzi, wedle słów Pawła: "Jedna
wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec wszystkich".
VIII. CZYM JEST KOŚCIÓŁ?
Chociaż Kościół jest właściwie zgromadzeniem świętych
i szczerze wierzących, to jednak ponieważ w tym życiu wielu
obłudników i złych ludzi jest pomieszanych z godnymi, przeto
można przystępować do sakramentów, których udzielają niegodni,
według słów Chrystusowych: "Na mównicy Mojżeszowej zasiedli
uczeni w Piśmie i faryzeusze" itd. Sakramenty zaś i Słowo są
skuteczne ze względu na ustanowienie i nakaz Chrystusowy,
choćby ich niegodni udzielali.
Kościoły nasze potępiają donatystów i im podobnych, którzy
przeczyli temu, że niegodni mogą pełnić służbę w Kościele, i są-
dzili, że służba niegodnych jest nieużyteczna i nieskuteczna.
IX. O CHRZCIE
Kościoły nasze uczą o chrzcie, że jest konieczny do zbawienia,
gdyż przezeń ofiarowana jest łaska boża, i że należy chrzcić
dzieci, które w chrzcie są ofiarowane Bogu i przyjmowane do
łaski Bożej.
Kościoły nasze potępiają anabaptystów, którzy nie uznają
chrztu dzieci i utrzymują, że i bez chrztu dostępują one zbawienia.
X. O WIECZERZY PAŃSKIEJ
Kościoły nasze uczą o Wieczerzy Pańskiej, że ciało i krew
Chrystusa są prawdziwie .obecne i rozdzielane spożywającym
w Wieczerzy Pańskieji inaczej nauczających odrzucają.
XI. O SPOWIEDZI
Kościoły nasze uczą o spowiedzi, że należy zachować w kościo-
łach rozgrzeszenie prywatne, choć nie jest konieczne wyliczenie
podczas spowiedzi wszystkich grzechów, albowiem jest to nie-
możliwe w świetle Psalmus "Występki któż zrozumie?"
XII. O POKUCIE
Kościoły nasze uczą o pokucie, że ci, co upadli po chrzcie,
mogą dostąpić odpuszczenia grzechów w każdej chwili, gdy się
nawrócą, i że Kościół powinien udzielać rozgrzeszenia nawróco-
nym do pokuty. Pokuta zaś składa się właściwie z dwóch części:
jedną jest skrucha, czyli bojaźń dręcząca sumienie świadomością
grzechu, drugą - wiara, która się rodzi z Ewangelćć lub rozgrzesze-
nia i ufa, że grzechy są odpuszczone dla Chrystusa, która sumienie
pociesza i uwalnia od bojaźni. Potem nastąpić powinny dobre
uczynki, będące owocem pokuty.
Kościoły nasze potępiają anabaptystów, którzy przeczą temu,
że ci, co raz dostąpili usprawiedliwienia, mogą postradać Ducha
Świętego. Potępiają i tych, co utrzymują, iż niektórzy osiągają
w tym życiu taką doskonałość, że nie mogą zgrzeszyć.
Potępieni są również nowacjanie którzy nie chcieli rozgrzeszać
upadłych po chrzcie, powracających do pokuty.
Odrzuceni są i ci, którzy nie nauczają, iż odpuszczenia grzechów
dostępuje się przez wiarę, lecz nakazują nam zasłużyć na łaskę
przez własne zadośćuczynienie.
XIII. O PRZYJMOWANIU SAKRAMENTÓW
Kościoły nasze uczą, że sakramenty są ustanowione nie tylko
znakami rozpoznawczymi wśród ludzi, lecz raczej znakami i świa-
dectwami woli Bożej wobec nas, aby pokrzepiały i utwierdzały
wiarę tych, co przystępują do sakramentów. Dlatego należy przy-
stępować do sakramentów z wiarą, która ufa obietnicom, jakie
są przez nie objawiane i zapowiedziane.
XIV. O PORZĄDKU W KOŚCIELE
Kościoły nasze nauczają o porządku w Kościele, że nikt nie po-
winien w nim nauczać publicznie lub udzielać sakramentów, jeśli
nie jest należycie powołany.
XV. O OBYCZAJACH KOŚCIELNYCH
Kościoły nasze uczą o obyczajach kościelnych, że należy utrzy-
mać te spośród nich, które mogą być zachowane bez grzechu
i które mogą się przyczynić do utrzymania spokoju i należytego
ładu w Kościele, jak pewne święta, uroczystości itp,
Należy jednak ludzi napominać, aby tymi rzeczami nie obciążali
sumień jak czymś koniecznym do zbawienia.
Należy także napominać, że tradycje ludzkie ustanowione dla
przejednania Boga, zasłużenia na łaskę i zadośćuczynienia za
grzechy sprzeciwiają się Ewangelćć i nauce o wierze. Dlatego też
ślubowania i tradycje odnoszące się do pokarmów, dni itp.,
ustanowione dla zasłużenia sobie łaski i zadośćuczynienia za grze-
chy, są nieużyteczne i sprzeczne z Ewangelią.
XVI. O SPRAWACH PUBLICZNYCH
O sprawach publicznych Kościoły nasze uczą, że prawnie powo-
łane władze publiczne są dobrodziejstwem Bożym i że chrześcija-
nie mogą sprawować urzędy, wymierzać sprawiedliwość, rozsą-
dzać sprawy na podstawie obowiązujących praw cesarskich i in-
nych oraz wymierzać sprawiedliwe kary, mogą też uczestniczyć
w sprawiedliwych wojnach, służyć w wojsku, zawierać umowy
cywilne posiadać własne mienie, składać przysięgi wymagane
przez władze, żenić się albo za mąż wychodzić.
Kościoły nasze potępiają anabaptystów, którzy zakazują chrześ-
cijanom podejmowania się tych obowiązków obywatelskich.
Potępiają też tych, co opierają doskonałość ewangeliczną nie na
bojaźni bożej i wierze, lecz na odsuwaniu się od obowiązków
obywatelskich. Ewangelia bowiem uczy nieustannej prawości serca
nie burzy zaś państwa lub rodziny, co więcej, wymaga utrzymania
ich, jako instytucji boskich, i pielęgnowania w nich miłości bliź-
niego. Dlatego chrześcijanie powinni koniecznie być posłuszni
swym władcom i prawom, o ile nie nakazują grzeszyć, natenczas
bowiem powinni bardziej słuchać Boga niż ludzi. Dzieje Apostol-
skie 5.
XVII. O PRZYJŚCIU CHRYSTUSA NA SĄD
Kościoły nasze uczą, że przy końcu świata Chrystus się zjawi,
by odprawić sąd, i wskrzesi wszystkich zmarłych: pobożnym i wy-
branym da żywot wieczny i radość wiekuistą, a bezbożników
i diabłów potępi, by cierpieli bez końCa.
Kościoły nasze potępiają anabaptystów, mniemających, iż kary
ludzi potępionych i diabłów mają się skończyć w przyszłości.
Potępiają też innych, którzy obecnie szerzą poglądy żydowskie
że przed wskrzeszeniem zmarłych pobożni obejmą rządy nad
światem, zdławiwszy wszędzie bezbożników.
XVIII. O WOLNEJ WOLI
O wolnej woli Kościoły nasze uczą, że wola ludzka ma pewną swobodę
w wypełnianiu sprawiedliwości cywilnej i w wyborze
~, co podlega władzy rozumu, wszakże bez Ducha Świętego
nie ma mocy wyPełniania sprawiedliwości Bożej lub duchowej,
jako że "człowiek zmysłowy nie pojmuje tych rzeczy, które są
Ducha Bożego". Albowiem owa sprawiedliwość duchowa rodzi
się w sercah, gdy ją Duch Święty pocznie przez Słowo Boże.
Mówi to Augustyn w dziele Hypognosticon, ks. III : "Przyznajemy,
że wszyscY ludzIe mają wolną wolę, zdolną wprawdzie rozsądzać
sprawy rozumem, choć nie taką, aby bez Boga mogli zacząć lub
dokonać czegokolwiek, co dotyczy Boga, wystarczającą jednak
w sprawach tego żywota, tak dobrych, jak i złych. W dobrych-
",~ - czyli pochodzących z dobroci natury, jak chcieć praco-
wać na roli, jeść i pić, mieć przyjaciela, chcieć się przyodziewać,
mieć dom, żenić się, hodować bydło, uczyć się rzeczy poży-
~tecznych i chcieć czegokolwiek dobrego, co należy do życia
~doczesnego. To wszystko istnieje nie bez zarządzenia Bożego,
Owszem, z Boga jest i się poczęło. W złych - mówię - jak chcieć
bałwanów hołdować, chcieć mordować itd.
XIX. O PRzYCZYNIE GRzECHU
Kościoły nasze uczą o przyczynie grzechu, że choć Bóg stwarza
i zachowuje przyrodę, to przyczyną grzechu jest wola złych,
mianowicie diabła i niepobożnych ludzi. Wola ta, gdy Bóg nie
przyjdzie z pomocą, odwraca się od Boga, jak mówi Chrystus
w Ewangelćć wg Jana, r. 8: (Diabeł~, gdy mówi kłamstwo, ze swego
własnego mówi.
XX. O WIERZE I O DOBRYCH UCZYNKACH
Naszych nauczycieli fałszywie się oskarża, iż zabraniają
dobrych uczynków, albowiem ich pisma w przedmiocie dziesię-
ciorga przykazań i na podobne tematy świadczą, że pożytecznie
nauczali o wszelkich sposobach życia i obowiązkach, o tym, jaki
sposób życia i jakie uczynki przystoją takiemu lub innemu powoła-
niu, aby się Bogu podobać. Niegdyś kaznodzieje za mało o tym
uczyli, kładąc nacisk na takie dziecinne i niepotrzebne rzeczy,
jak pewne święta, posty, bractwa, pielgrzymki, kult świętych,
różańce, życie zakonne itp. Przeciwnicy nasi, napominani co do
tego, już się oduczyli i owych niepotrzebnych rzeczy nie głoszą
tak jak niegdyś. Poczynają nadto napomykać o wierze, o której
niegdyś było nadzwyczaj głucho. Nauczają, że jesteśmy usprawie-
dliwiani nie tylko przez uczynki, lecz łączą wiarę z uczynkami
i mówią, że usprawiedliwiani jesteśmy przez wiarę i uczynki.
Znośniejsza to nauka i może dostarczyć więcej pociechy nćż ta,
którą dawniej głosili.
Skoro więc nauka o wierze, która w Kościele winna być naczel-
ną, pozostawała tak długo w zapoznaniu - wszyscy bowiem mu-
szą przyznać, że o usprawiedliwieniu z wiary zachowywano w ka-
zaniach głębokie milczenie, a jedynie naukę o uczynkach głoszono
w Kościele - to nasi nauczyciele tak nauczali w kościołach
o wierze.
Przede wszystkim, że nasze uczynki nie mogą przebłagać Boga
lub zasłużyć na odpuszczenie grzechów i łaskę, lecz dostępujemy
tego tylko przez wiarę, gdy wierzymy, że jesteśmy przyjmowani
do łaski dla Chrystusa, który jedyny jest ustanowiony pośredni-
kiem i pojednawcą. Przez którego przebłagany jest Ojciec.
Kto więc ufa, że wysłuży sobie łaskę uczynkami, ten odrzuca
zasługę Chrystusową i łaskę i bez Chrystusa, ludzkimi siłami,
szuka drogi do Boga, mimo że sam Chrystus o sobie powiedział:
"Jam jest droga i prawda, i żywot".
Owa nauka o wierze omawiana jest wszędzie u Pawła: "Albo-
wiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę; i to nie z was, Boży
to dar; nie z uczynków" itd.
Aby zaś nikt nam nie zarzucił, iż wymyśliliśmy nowy wykład
słów Pawłowych, wszystko to ma za sobą świadectwa ojców Koś-
cioła. Augustyn bowiem w wielu dziełach broni łaski i usprawie-
dliwienia przez wiarę przeciwko zasłudze uczynków. Podobnie
uczy Ambroży w dziele De vocatione gentium I"O powołaniu na-
rodów" oraz innych. Np. w De vocatione gentium mówi: "Nikłą
by miało wartość odkupienie krwią Chrystusową, a przewaga
ludzkich uczynków nie mogłaby być zastąpiona miłosierdziem
Bożym, gdyby usprawiedliwienie, które się staje przez łaskę,
wymagało uprzednich zasług, byłoby bowiem raczej zapłatą
za dzieło niż darem szczodrobliwości".
Choć tedy niedoświadczeni pogardzają tą nauką, to bogobojne
i strwożone sumienia doświadczyły, że wiele przynosi pociechy;
sumieniom bowiem nie mogą zwrócić spokoju żadne uczynki,
lecz tylko wiara, gdy mają pewność, że Bóg jest im zjednany przez
Chrystusa, jak uczy Paweł, Rzym. 5: "Usprawiedliwieni tedy
z wiary, pokój mamy z Bogiem". Cała ta nauka odnosi się do owej
walki zatrwożonego sumienia i w oderwaniu od niej nie może być
zrozumiana. Dlatego błędnie sądzą o niej niedoświadczeni i nie-
wtajemniczeni, którym się roi, iż sprawiedliwość chrześcijańska
jest niczym innym jak sprawiedliwością cywilną lub filozoficzną.
Niegdyś dręczono sumienia nauką o uczynkach i nie słyszały
pocieszenia z Ewangelćć. Niektórych sumienie wygnało na pustko-
wie, do klasztorów, w nadziei wysłużenia sobie łaski życiem
klasztornym. Drudzy wymyślili inne uczynki dla wysłużenia łaski
i zadośćuczynienia za grzechy. Dlatego wielka była potrzeba
wyłożenia i przYpomnienia nauki o wierze w Chrystusa, aby
strwożone sumienia nie były pozbawione pociechy, lecz by wie-
działy, że przez wiarę w Chrystusa dostąpić można łaski i odpusz-
czenia grzechów.
Napomina się także ludzi, że użyty tutaj termin "wiara" nie
oznacza tylko wiedzy o wydarzeniach w historćć, co jest dostępne
także bezbożnikom i diabłu, ale wiarę, która nie tylko wierzy
w wydarzenia historćć, lecz również w to, co z nich wynika: miano-
wicie, że przez Chrystusa mamy łaskę, usprawiedliwienie i od-
puszczenie grzechów.
Kto zatem wie, że ma łaskawość Ojca przez Chrystusa, ten
prawdziwie zna Boga, ten wie, że Bóg się troszczy o niego, ten
wzywa Go, ten nie jest bez Boga jak poganie. Diabli bowiem i bez-
bożnicy nie mogą wierzyć w artykuł wiary o odpuszczeniu grze-
chów. Przeto nienawidzą Boga jako wroga, nie wzywają Go i nie
oczekują odeń niczego dobrego. Także Augustyn napomina czytel-
ników w sprawie terminu "wiara" i uczy, że Pismo święte posłu-
guje się tym terminem nie na określenie wiedzy, jaką mają i bez-
bożnicy, lecz na oznaczenie ufności, która pociesza i pokrzepia
strwożone umysły.
Nasi nauczyciele uczą nadto, że jest rzeczą konieczną spełniać
dobre uczynki, ni iżbyśmy się spodziewali zasłużyć nimi na
łaskę, lecz że taka jest wola Boża. Tylko przez taką wiarę dostępu-
jemy odpuszczenia grzechów i łaski. Ponieważ zaś przez wiarę
przyjmujemy Ducha Świętego, przeto też serca są odnawiane
i sposobne do spełniania dobrych uczynków. Tak bowiem mówi
Ambroży: Wiara jest matką dobrej woli i prawego postępku.
Albowiem bez Ducha Świętego siły ludzkie pełne są bezbożnych
skłonności i nazbyt słabe, aby spełniać dobre uczynki przed
Bogiem. Oprócz tego są w mocy diabła, który pobudza ludzi do
różnych grzechów, bezbożnych mniemań i jawnych przestępstw.
Jest to widoczne na przykładzie filozofów, którzy usiłowali wieść
życie cnotliwe, lecz nie potrafili tego dokazać i skalali się licznymi
jawnymi przestępstwami. Taka jest niemoc człowieka, gdy jest bez
prawdziwej wiary i Ducha Świętego, a rządzi się tylko ludzkimi
siłami.
Wynika stąd jasno że tej nauki nie powinno się oskarżaćd,
jakoby zakazywała dobrych uczynków, przeciwnie, godna jest ona
pochwały, ponieważ wskazuje, jak możemy spełniać dobre uczyn-
ki. Albowiem bez wiary natura ludzka w żaden sposób nie potrafi
spełniać uczynków nakazanych w pierwszym i drugim przykaza-
niu: bez wiary nie wzywa Boga, niczego się od Boga nie spodziewa,
nie dźwiga krzyża, lecz szuka ludzkiej pomocy i ludzkiej pomocy
ufa. Tak oto gdy nie ma wiary i ufności ku Bogu, panują w sercu
wszelkie żądze i ludzkie zamysły. Dlatego i Chrystus rzekł: "Beze
mnie nic uczynić nie możecie " Jan 15), a Kościół śpiewa:
Bez potęgi Twojej, Panie,
nic w człowieku nie ostanie,
jeno same zmazy.
XXI. O ODDAWANIU CZCI ŚWIĘTYM
Kościoły nasze uczą o czci świętych, iż świętych można stawiać
jako wzór do naśladowania ich wiary i dobrych uczynków, zależnie
od powołania; tak cesarz może naśladować przykład Dawida,
prowadząc wojnę dla wypędzenia Turków z ojczyzny, jest bowiem
takimże królem. Atoli Pismo święte nie uczy, abyśmy wzywali
świętych lub ubiegali się o ich pomoc, jedynego bowiem Chrystusa
stawia przed nami jako pośrednika, przebłaganie, najwyższego
kapłana i orędownika. Jego to należy wzywać, bo przyrzekł,
że wysłucha modlitw naszych; taka cześć najbardziej mu się podo-
ba, zwłaszcza gdy się Go wzywa we wszelkiej niedoli: "Jeśliby
kto zgrzeszył, mamy orędownika u Boga"... itd. Jan 2.
ZAKOŃCZENIE CZĘŚCI PIERWSZEJ
Oto niemal cała nasza nauka, z której widać, że nie ma w niej
nic, co by się nie zgadzało z Pismem lub z Kościołem powszech-
nym, albo z Kościołem rzymskim, jak dalece jest nam znana z pisa-
rzy. Skoro więc tak się rzeczy mają, zbyt surowo osądzają nas ci,
którzy się domagają, aby naszych uznano za heretyków. Całe nie-
porozumienie dotyczy tylko pewnych nielicznych nadużyć, które
się wkradły do Kościoła bez autorytatywnych podstaw. A gdyby
nawet w tym przedmiocie były niejakie rozbieżności, to przecież
biskupom przystoi taka łagodność, aby mając na względzie wyzna-
nie, które właśnie przedkładamy, cierpliwie naszych znosili.
Albowiem nawet normy kanoniczne nie są tak surowe, aby wyma-
gać wszędzie jednakowych obrzędów, które też nigdy nie były
jednakowe we wszystkich kościołach. Zresztą większość dawnych
obrzędów sumiennie zachowujemy. Jest bowiem oszczerstwem,
jakoby w naszych kościołach zostały zniesione wszelkie obrzędy
i wszelkie dawne ustanowienia. Słusznie jednak narzekano jawnie,
ćż z powszednimi obrzędami związane są pewne nadużycia.
Dlatego to, czego nie można było zachować z czystym sumieniem,
zostało częściowo naprawione.
ARTYKUłY,
W KTÓRYCH SIĘ ROZPATRUJE ZNIESIONE NADUŻYCIA
Skoro się nasze Kościoły nie różnią od Kościoła powszechnego
w żadnym artykule wiary, lecz tylko pomijają pewne nadużycia,
które są nowe i zostały wskutek zepsucia czasów przyjęte wbrew
intencjom norm kanonicznych, prosimy, aby Jego Cesarska Mość
łaskawie zechciał wysłuchać, co zostało zmienione i jakie były
przyczyny zmian, aby ludzie nie byli zmuszeni zachowywać tych
nadużyć wbrew sumieniu.
Niechaj też Jego Cesarska Mość nie daje wiary tym, którzy roz-
siewają wśród ludu osobliwe oszczerstwa, by wzniecić nienawiść
ludzi do nas. Rozdrażniając w ten sposób umysły dobrych ludzi,
dali najpierw powód do tego sporu, a teraz w takć sposób usiłują
powiększyć niezgodę. Jego Cesarska Mość bez wątpienia stwier-
dzi, że ujęcie naszej nauki i formy obrzędów łatwiej przyjąć,
niżby to wynikało z relacji owych niegodnych i nieżyczliwych
ludzi. Ponadto nie można szukać prawdy w opiniach pospólstwa
i oskarżeniach nieprzyjaciół. Łatwo zaś przyznać, że nic się
bardziej nie przyczynia do utrzymania powagi obrzędów i nale-
żytej pobożności wśród ludu, jak godne odprawianie obrzędów
kościelnych.
XXII. O OBU POSTACIACH
Osobom świeckim udziela się obu postaci sakramentu Wieczerzy
Pańskiej, ten bowiem zwyczaj oparty jest na przykazaniu Pana:
"Pijcie z niego wszyscy" (Mat. 26). Tu Chrystus wyraźnie rozkazał
co do kielicha, aby zeń pili wszyscy.
Ażeby nikt nie mógł wykrętnie wywodzić, że to się tyczy tylko
kapłanów, Paweł, pisząc do Koryntów, przytacza przykład,
z którego widać, że całe zgromadzenie przyjmowało obie postacie.
Zwyczaj ten długo przetrwał w Kościele i nie wiadomo, kiedy
i za czyją sprawą został po raz pierwszy zmieniony, aczkolwiek
kardynał Cusanus nadmienia, kiedy uznano ów nowy zwyczaj.
Cyprian w kilku miejscach poświadcza, że ludowi podaje się krew
Pańską. Poświadcza to także Hieronim, który mówi: Kapłani
posługują przy eucharystćć i rozdzielają ludowi krew Chrystusową.
Nawet papież Gelazjusz nakazuje, by nie dzielono sakramentu.
Zwyczaj odmienny
jest całkiem niedawny. Wszakże pewne jest, że zwyczaj wprowa-
dzony wbrew nakazom Bożym nie powinien być uznany, jak
mówią kanony: Dist. 8, c, Veritate, i następne. Zwyczaj ten przy-
jęto zaiste nie tylko wbrew Pismu świętemu, lecz także wbrew
starożytnym kanonom i praktykom Kościoła. Dlatego tych, którzy
wolą przyjmować obie postacie sakramentu, nie należy zniewalać,
aby z obrazą sumienia czynili inaczej. A ponieważ dzielenie sakra-
mentu nie zgadza się z ustanowieniem Chrystusowym, zaniechano
u nas procesji, jaka była dotąd w zwyczaju.
XXIII. O MAŁŻEŃSTWIE KAPŁANÓW
Powszechnie narzekano na nieobyczajne postępki niepowŚcią-
gliwych kapłanów. Z tej też przyczyny papież Pius miał rzec-
jak pisze Platina - ćż były pewne powody, dla których kapłanom
zakazano się żenić, lecz że są daleko ważniejsze powody, dla
których należałoby znów na to pozwolić. Ponieważ tedy nasi
kapłani chcieli uniknąć publicznego zgorszenia, przeto żenili się
i nauczali, że wolno im zawierać małżeństwa. Przede wszystkim
według Pawła, który mówi: ,Ze względu na niebezpieczeństwo
wszeteczeństwa niechaj każdy ma swoją żonę", oraz: "Lepiej
jest wstąpić w stan małżeński nćżć gorzeć". Po wtóre, Chrystus
mówi: "Nie wszyscy pojmują to słowo" - przez co naucza, że
nie wszyscy ludzie są zdolni do życia w celibacie. Bóg bowiem
stworzył ludzi, aby się rozmnażali /Genesis,1 ). Nie leży też w mo-
cy ludzkiej zmienić swej istoty bez szczególnego daru i działania
Bożego. Przeto ci, którzy nie są zdolni do życia w celibacie, po-
winni zawierać małżeństwa, albowiem postanowienia Bożego
i porządku Bożego nie może zmienić żadne prawo ludzkie i żadne
ślubowanie. Dlatego naucza się u nas, ćż kapłani mogą pojmować
małżonki.
Wiadomo też, ćż w starożytnym Kościele kapłani byli żonaci,
Paweł bowiem mówi, że biskupem powinno się wybierać tego, kto
jest'żonaty. W Niemczech zaś po raz pierwszy przed czterystu
laty narzucono kapłanom celibat przemocą, przy czym okazali
taki opór, że arcybiskup Moguncji, który miał właśnie ogłosić
edykt papieża w tej sprawie, omal nie zginął w tumulcie, jaki
wszcząał się wśród rozgniewanych kapłanów. Sprawę załatwiono
w tak nieludzki sposób, że nie tylko zabroniono zawierania mał-
żeństw w przyszłości, lecz także rozrywano już istniejące, wbrew
wszelkim prawom boskim i ludzkim, także wbrew samym kano-
nom, wydanym nie tylko przez papieży, ale i sławniejsze synody.
Że zaś natura ludzka słabieje w miarę starzenia się świata,
należy baczyć, aby się w Niemczech nie szerzyło więcej występ-
ków.
Nadto Bóg ustanowił małżeństwo, aby było lekarstwem na
ludzkie słabości. Nawet kanony mówią, że dawną surowość
należy w przyszłych czasach złagodzić ze względu na ludzką
słabość; byłoby to pożądane także w tej sprawie. Wydaje się,
że wkrótce zabraknie kościołom pasterzy, jeśli im się nadal będzie
zabraniało małżeństwa.
Chociaż więc istnieje nakaz Boży, choć znany jest zwyczaj
Kościoła, choć nieczyste życie w celibacie jest przyczyną wielu
gorszących zjawisk, cudzołóstwa i innych występków, zasługu-
jących, by je skarciła sprawiedliwa władza, to jednak - o dziwo-
przeciwko niczemu nie występuje się z taką surowością, jak
przeciw małżeństwu kapłanów. Bóg nakazał, by szanowano mał-
żeństwo, we wszystkich dobrze urządzonych państwach, nawet
u pogan, prawa otaczały małżeństwo wielkim szacunkiem, a oto
teraz nawet kapłanów karze się na gardle wbrew postanowieniom
kanonów i to nie z innego powodu, jak za małżeństwo. Paweł
nazywa naukę zabraniającą małżeństwa nauką diabelską / I Tym. 4).
Łatwo to pojąć obecnie, gdy zakaz małżeństwa obwarowany jest
takimi karami.
Jak więc nakazu Bożego nie może znieść żadne prawo ludzkie,
tak też nie może znieść nakazu Bożego żadne ślubowanie. Toteż
Cyprian radzi, aby kobiety, które nie zachowują przyrzeczonej
czystości, wychodziły za mąż. Oto jego słowa w I Księdze Listów,
List XI: "Jeśli więc nie chcą lub nie mogą wytrwać, lepiej, żeby
za mąż wyszły, nćżby popaść miały w ogień przez swe rozkosze;
w każdym razie niech nie gorszą braci i sióstr.
Nawet kanony okazują niejaką wyrozumiałość tym, co zło-
żyli śluby, zanim osiągnęli właściwy wiek, jak to pospolicie było
w zwyczaju niemal do tej pory.
XXIV. O MSZY
Fałszywie się oskarża nasze Kościoły, jakoby one mszę znio-
sły, zachowano ją bowiem i odprawia się ją u nas z najwyższą
czcią. Zachowuje się niemal wszystkie zwyczajowe obrzędy,
z tym, że do śpiewów łacińskich tu i ówdzie przydano niemiec-
kie, a to dla nauczania ludu. Głównym bowiem zadaniem obrzę-
dów jest pouczanie nieuświadomionych. Także Paweł nakazywał
posługiwać się w kościele językiem zrozumiałym dla ludu. Lud
przywykł, aby ci, co są przygotowani, wspólnie przystępowali
do sakramentu; podnosi to bogobojność i powagę publicznych
obrzędów, nikogo się bowiem do nich nie dopuszcza, jeśli nie był
uprzednio wyspowiadany i wysłuchany. Przypomina się także
ludziom o godności i sposobie używania sakramentu, o tym, jak
wielką przynosi pociechę strwożonym sumieniom, o tym, by się
uczyli ufać Bogu, oczekiwać od Boga wszystkiego, co dobre,
i aby o to prosili. Takie nabożeństwo podoba się Bogu, takie
przyjmowanie sakramentu podsyca pobożnoŚć. Tak więc nie
wydaje się, aby u naszych przeciwników odprawiano mszę bardziej
bogobojnie niż u nas.
Wiadomo wszak, iż dobrzy ludzie już od dawna srodze utyski-
wali publicznie, że msze bezcześci się haniebnie, ciągnąc z nich
zyski. Nie jest też tajne, jak bardzo się rozpowszechniło nadu-
życie po wszystkich kościołach, w których msze bywają odpra-
wiane tylko dla zysku albo dla zapłaty, i w jak wielu są odprawia-
ne wbrew zakazom kanonów. Paweł zaś srodze grozi tym, którzy
się niegodnie obchodzą z eucharystią, mówiąc: Ktokolwiek by jadł
chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała
i krwi Pańskiej. Dlatego, ponieważ ostrzega się u nas kapłanów
przed tym grzechem, zaniechano u nas mszy prywatnych, bo
prawie wszystkie msze prywatne odprawiano nie dla czego innego,
jak dla zysku.
Nie byli tych nadużyć nieświadomi i biskupi; gdyby je byli
w porę naprawili, mniejszy by teraz był rozdźwięk. Przez ich
nierzetelność wkradło się do Kościoła wiele występków. Teraz,
gdy już za późno, jęli biadać nad niedolą Kościoła, choć zamie-
szanie wynikło nie z czego innego, jak z owych nadużyć, które
się stały tak jawne, że nie można ich było dłużej znosić. Ujawniło
się wiele różnic w poglądach na mszę, na sakrament. Być może,
świat ponosi karę za tak długo trwające bezczeszczenie mszy,
jakie przez tyle wieków tolerowali w kościołach ci, którzy mogli
i powinni byli naprawić zło. Napisano bowiem w dziesięciorgu
przykazaniach: Pan nie zostawi bez kary tego, który imię Jego
nadaremno bierze.
Wydaje się, że od początku świata żadna rzecz boska nie była
tak nadużywana dla zysku, jak msza.
Pojawił się też pogląd, który powiększył liczbę mszy prywat-
nych w nieskończoność, mianowicie, że Chrystus męką swoją
dał zadośćuczynienie za grzech ,pierworodny i ustanowił mszę,
w której ma być składana ofiara za codzienne grzechy śmiertelne
i powszednie. Stąd się wywodzi powszechny pogląd, jakoby msza
gładziła grzechy żywych i umarłych przez samą czynność odpra-
wiania jej lex opEre operato). Tu biorą początek dysputy o tym,
czy jedna msza odprawiona za wielu warta jest tyle, co poszcze-
gólne msze odprawione za jednostki. Dysputa zrodziła ową nie-
skończoną mnogość mszy.
Co się tyczy tych poglądów, zwrócili nasi uwagę, że się one
nie zgadzają z Pismem świętym i że ujmują chwały męce Chrys-
tusa. Albowiem męka Chrystusowa była ofiarą i zadośćuczynie-
niem nie tylko za grzech pierworodny, lecz także za wszelkie inne
grzechy, jak napisano w Liście do Hebrajczyków: "Jesteśmy
uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze",
oraz: "Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi
tych, którzy są uświęceni".
Pismo święte uczy też, żeśmy usprawiedliwiani przed Bogiem
przez wiarę w Chrystusa. przeto jeśliby msza gładziła grzechy
żywych i umarłych przez samą czynność jej odprawiania lex opere
operato), to usprawiedliwienie pochodziłoby z czynności mszal-
nych, a nie z wiary, czego nie pozwala przyjąć Pismo św.
Lecz skoro Chrystus nakazuje czynić to na swą pamiątkę, to
msza jest ustanowiona, aby wiara tych, którzy przyjmują sakra-
ment, przypominała im, jakich dobrodziejstw dostępują przez
Chrystusa, oraz by budowała i pocieszała strwożone sumienie.
Albowiem wspominać Chrystusa, znaczy wspominać Jego do-
brodziejstwa i doświadczyć, że są nam rzeczywiście udzielane.
Nie wystarczy też przypominać sobie faktów historycznych, gdyż
także Żydzi i bezbożnicy mogą je przypominać. Dlatego mszę
należy odprawiać po to, aby udzielać sakramentu tym, którzy
potrzebują pociechy, jak mówi Ambroży: "Ponieważ zawsze
grzeszę, powinienem zawsze przyjmować lekarstwo".
Skoro tedy msza jest takim udzielaniem sakramentu, odprawia
się u nas jedną wspólną mszę w każde święto, a nadto w inne dni,
jeśli kto pragnie przystąpić do sakramentu, podaje się go tym,
którzy o to proszą. Zwyczaj ten wcale nie jest nowy w Kościele,
albowiem starożytni do czasów Grzegorza nie wzmiankują
o mszach prywatnych, wiele natomiast mówią o mszach ogólnych.
Chryzostom mówi: "Kapłan codziennie stoi u ołtarza i innych
zachęca do Komunćć, a innych powstrzymuje". Ze starożytnych
kanonów wynika, że mszę odprawiał ten lub ów, pozostali zaś
prezbiterowie i diakoni przyjmowali od niego ciało Pańskie. Tak
bowiem brzmią słowa kanonu nicejskiego: "Niechaj diakoni przyj-
mują Komunię św. po prezbiterach, wedle porządku, od biskupa
lub prezbitera". Paweł zaś co do Komunćć nakazuje, aby jedni
oczekiwali drugich, iżby przyjmowano ją wspólnie.
Skoro więc za naszą mszą przemawia przykład Kościoła, Pisma
świętego i ojców Kościoła, ufamy, że nie będzie jej można odmó-
wić uznania, zwłaszcza, że publiczne obrzędy po większej części
zachowane podobne są do dotychczasowych. Tylko liczba mszy
jest różna, ale z uwagi na wielkie i jawne nadużycia umiarkowanie
będzie z pewnością pożyteczne. Wszak niegdyś nawet w najbardziej
uczęszczanych kościołach nie wszędzie odprawiano mszę codzien-
nie, jak poświadcza Historia Tripartita, ks. 9: "W Aleksandrćć zaś
przeciwnie: w środę i piątek czyta się Pismo święte, a doktorzy
je objaśniają, i wszystko się czyni oprócz uroczystego obchodu
Ofiary.
XXV. O SPOWIEDZI
W kościołach naszych nie zniesiono spowiedzi, nie zwykliśmy
bowiem nikomu udzielać ciała Pańskiego bez uprzedniego wyspo-
wiadania i rozgrzeszenia. I najskrupulatniej poucza się tu o wierze
w rozgrzeszenie, co dotychczas głębokim pomijano milczeniem.
Naucza się ludzi najwyższego szacunku dla rozgrzeszenia które
jest głosem Bożym i jest zwiastowane z nakazu Bożego Poważa
się władzę kluczy i przypomina, jak wielką pociechę Przynosi
strwożonym sumieniom. Przypomina się, że Bóg żąda wiarY
abyśmy takiemu rozgrzeszeniu wierzyli jako głosowi, rozbrzmie-
wającemu z niebios, i że wiara ta prawdziwie sprawia i otrzymuje
odpuszczenie grzechów. Niegdyś niepomiernie wychwalano zadość-
uczynienie, natomiast o wierze, o zasłudze Chrystusa i o usprawie-
dliwieniu z wiary w ogóle nie wspominano. Kościoły nasze są pod
tym względem nienaganne, bo nawet nasi przeciwnicy muszą
przyznać, że naukę o pokucie najskrupulatniej omawiamy i ob-
jaśniamy.
Atoli kościoły nasze uczą o spowiedzi, że wyliczanie występ-
ków nie jest konieczne i że nie należy obciążać sumień troską
o wyliczenie wszystkich występków, ponieważ nie jest rzeczą
możliwą wymienić wszystkie występki, jak świadczy Psalm:
"Uchybienia - któż znać może?" - oraz Jeremiasz: "Przewrotne
i niezbadane serce ludzkie". Gdyby więc odpuszczane były tylko
te grzechy, które się wyszczególnia, nigdy by sumienia nie mogły
zaznać spokoju, wielu bowiem grzechów ani pojąć nie można, ani
spamiętać. Starożytni pisarze Kościoła także poświadczają, że owo
wyliczanie nie jest konieczne, albowiem w dekretaliach przyto-
czono Chryzostoma, który tak mówi: Nie mówię ci, abyś publicz-
nie występował lub obwiniał się przed innymi, lecz chcę, byś
był posłuszny prorokowi, mówiącemu: "Wyjaw swą drogę przed
Bogiem". Przeto w modlitwie wyZnaj swe grzechy Bogu, sędziemu
prawdziwemu. Zdaj sprawę ze swych występków nie językiem,
lecz według pamięci twego sumienia. Także i glosa w dziele O po-
kucie, Dist. 5, w rozdziale Considerat, potwierdza, że spowiedź
pochodzi z ludzkiego ustanowienia. Jednakże spowiedź zachowano
u nas, mając na względzie wszelakie dobrodziejstwa rozgrzeszenia
oraz inne korzyści dla sumień.
XXVI. O ROZRÓŻNIANIU POKARMÓW
Powszechne było przekonanie, i to nie tylko wśród ludu lecz
i wśród nauczających w kościołach, że czynienie różnic między
pokarmami i podobne tradycje ludzkie należą do uczynków
pożytecznych dla wysłużenia sobie łaski i zadośćuczynienia za
grzechy. A że takie było powszechne mniemanie, wynika z tego,
iż codziennie ustanawiano nowe ceremonie, nowe zwyczaje, nowe
święta, nowe posty, a ludzie uczeni żądali w kościołach tych
uczynków jako nabożeństwa koniecznego dla zasłużenia na łaskę
i srodze niepokoili sumienia, jeśli coś z tego pominięto. Te przeko-
nania odnośnie tradycji wyrządziły w Kościele wiele szkód.
Po pierwsze, odeszła w cień nauka o łasce i usprawiedliwieniu
z wiary, która jest główną częścią Ewangelćć i która powinna zaj-
mować w Kościele miejsce naczelne i najpocześniejsze, aby nale-
życie poznano zasługę Chrystusa i aby wiarę ufającą w odpuszcze-
nie grzechów dla Chrystusa stawiano ponad uczynki i wszelkie
inne formy pobożności. Dlatego też Paweł kładzie na to najwięk-
szy nacisk, znosząc prawa i tradycje ludzkie, aby pokazać, ćż spra-
wiedliwość chrześcijańska jest czymś innym niż tego rodzaju
uczynki, mianowicie, że jest wiarą, która ufa, że dla Chrystusa
jesteśmy przyjmowani do łaski. Ale tę naukę Pawłową prawie
zupełnie przytłumiono owymi tradycjami, które zrodziły przeko-
nanie, że na łaskę i usprawiedliwienie należy zasłużyć różnym
traktowaniem pokarmów i podobnymi aktami pobożności. Mówiąc
o pokucie, nie czyniono żadnej wzmianki o wierze, zalecano jedy-
nie owe akty zadośćuczynienia, uważając, że tylko one składają
się na całą pokutę.
Po drugie, owe tradycje usuwały w cień przykazania Boże, bo
tradycje te przedkładano nad przykazania Boże. Sądzono, że
chrześcijaństwo polega całkowicie na zachowywaniu pewnych
świąt, obrzędów, postów i szat. Tym praktykom nadano naj-
czcigodniejsze nazwy, jak: życie duchowe, lub: życie doskonałe.
JednoczeŚnie zaś nie szanowano nakazów Bożych co do różnych
powołań, np, iż ojciec rodziny ma wychowywać dzieci, matka-
wydawać je na świat, książę - kierować sprawami publicznymi.
Uznano to za sprawy tego świata i niedoskonałe, o wiele niżej
stojące od owych prześwietnych praktyk. Ten błąd srodze dręczył
sumienia pobożnych, którzy się trapili, że obrali żywot niedosko-
nały w małżeństwie, na urzędzie lub na innym stanowisku publicz-
nym; podziwiali mnichów i im podobnych, błędnie mniemając,
że praktyki tamtych Bóg przyjmuje łaskawiej.
Po trzecie, tradycje narażały sumienia na wielkie niebezpie-
czeństwa, ponieważ było rzeczą niemożliwą przestrzegać wszyst-
kich tradycji, a przecież ludzie uznawali te praktyki za niezbędne
akty pobożności. Gerson pisze, że wielu popadło w rozpacz,
niektórzy nawet targnęli się na swe życie, nie czując się na siłach
czynić zadość tradycjom, a nie słysząc żadnego pocieszającego
~ słowa o usprawiedliwieniu z wiary i o łasce. Widzimy summistów
i teologów, jak zbierają tradycje i poszukują rozsądnych dróg
wypełniania przepisów, by ulżyć sumieniom; czynią to jednak
niezbyt udatnie, bo niekiedy nakładają sumieniom jeszcze gorsze
więzy. Szkoły i zgromadzenia były tak zajęte zbieraniem tradycji,
że nie miały czasu zajmować się Pismem świętym i poszukiwać
pożyteczniejszej nauki o wierze, o krzyżu, o nadziei, o doniosłości
spraw obywatelskich, o pocieszeniu sumień w ciężkich pokusach.
Dlatego Gerson i niektórzy inni teologowie bardzo się uskarżają,
że tak są uwikłani w owe spory o tradycje, ćż nie mogą się zwrócić
ku naukom godniejszym. Także Augustyn zabrania obciążać
sumienia takimi praktykami i mądrze napomina Januariusza, by
je uważał za rzeczy obojętne, jak się wyraża.
Dlatego nasi nauczyciele nie powinni uchodzić za takich,
którzy przeciw tym rzeczom wystąpili bez zastanowienia lub-
z nienawiści do biskupów, jak niektórzy podejrzewają. Wielka
była potrzeba ostrzeżenia Kościołów o tych błędach, zrodzonych
ze źle pojętych tradycji. Ewangelia bowiem zniewala nas, abyśmy
gorliwie głosili w kościołach naukę o łasce i usprawiedliwieniu
z wiary. Nauki tej nie można zaś pojąć, jeśli ludzie mniemać będą,
że na łaskę zasłużyć można praktykami z własnego wyboru.
Tak też nasi nauczyciele uczyli, że przestrzeganiem tradycji
ludzkich nie możemy zasłużyć na łaskę lub zadośćuczynić za
grzechy. Dlatego nie należy sądzić, ćż takie praktyki są niezbędny-
mi aktami pobożności. Poparli to oni świadectwami z Pisma
świętego. W Ewangelćć według Mateusza r.15 Chrystus uniewinnia
apostołów, którzy się nie stosowali do zwyczajów związanych
i z tradycją, dotyczących rzeczy mniejszej wagi, bo przepisów
o ablucjach. Mówi: "Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc
nauki, które są nakazami ludzkimi". Nie wymaga więc nieużytecz-
nych pobożnych praktyk. Nieco dalej dodaje: "Nie to, co wchodzi
; do ust, kala człowieka". Podobnie w Liście do Rzymian r. 14:
"Królestwo Boże to nie pokarm i napój"; a w Liście do Kolosan:
i
"Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu święta"; oraz: "Jeśli
tedy z Chrystusem umarliście dla żywiołów świata, to dlaczego
poddajecie się takim zakazom, jakbyście w świecie żyli: nie dotykaj,
nie kosztuj, nie ruszaj?" W Dziejach Apostolskich ap. Piotr mówi:
"Przeto teraz, dlaczego wyzywacie Boga, wkładając na kark ucz-
niów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my nie mogliśmy
unieść? Wierzymy przecie, że zbawieni będziemy przez łaskę
Pana Jezusa, tak samo jak i oni". Piotr zabrania tu obciążać sumie-
nia mnóstwem obrzędów zarówno Mojieszowych, jak i innych.
A w pierwszym Liście do Tymoteusza r. 4 zakazy odnoszące się
do pokarmów nazwano nauką diabelską, bo sprzeczne jest z Ewan-
gelią ustanawianie lub spełnianie takich uczynków, aby przez nie
zasłużyć na łaskę, jak gdyby chrześcijaństwo nie mogło istnieć
bez takich aktów pobożności.
Tu przeciwnicy zarzucają nam, że nasi nauczyciele znoszą kar-
ność i umartwianie ciał, jak Jowinian. Wszakże w pismach naszych
nauczycieli znajdujemy coś innego, zawsze bowiem nauczali
o krzyżu, że chrześcijanie winni znosić cierpienia. Umartwianie
jest wtedy prawdziwe, szczere i nie udawane, gdy doświadczamy
różnych ucisków i jesteśmy krzyżowani z Chrystusem.
Ponadto nasi nauczyciele uczą, że każdy chrześcijanin powi-
nien się tak pilnować i trzymać w karbach przy pomocy karności
cielesnej lub ćwiczeń cielesnych oraz pracy, aby dostatek lub
próżność nie wiodły go do grzechu, wszakże nie po to, by takimi
ćwiczeniami zasłużyć na odpuszczenie grzechów lub dać za nie
zadośćuczynienie. Taką karność cielesną należy stale gorliwie
utrzymywać, a nie tylko w ciągu kilku dni, i to wyznaczonych.
Chrystus bowiem przykazał: "Baczcie na siebie, aby serca wasze
nie były ociężałe wskutek opilstwa": Dalej: "Ale ten rodzaj
demonów) nie wychodzi inaczej; jak tylko przez modlitwę i post".
A Paweł mówi: "Umartwiam ciało moje i ujarzmiam". Wynika
stąd jasno, że umartwia swe ciało nie po to, aby przez tę karność
wysłużyć odpuszczenie grzechów, lecz aby utrzymać ciało w goto-
wości i zdatności do rzeczy duchowych i do wypełniania obowiąz-
ków swego powołania. Nie potępiamy więc samych postów, lecz
tradycje, które stwarzają niebezpieczeństwo dla sumień, wyznacza-
jąc pewne dni, pewne pokarmy, jak gdyby były niezbędnymi akta-
mi pobożności.
wszakże zachowuje się u nas wiele tradycji, które się przyczy-
niają do utrzymania ładu w Kościele, jak porządek lekcji mszal-
nych, świąt itp. Jednocześnie jednak napomina się ludzi, że takie
praktyki nie usprawiedliwiają przed Bogiem i że w takich rzeczach
nie popełnia się grzechu, jeśli się je pomija bez zgorszenia. Taka
wolność w obrzędach ludzkich znana była ojcom Kościoła. Na
Wschodzie bowiem obchodzi się Wielkanoc w innym czasie niż
w Rzymie, a gdy z powodu tej rozbieżności Rzymianie oskarżyli
Kościół Wschodni o schizmę, inni napomnieli ich, że takie zwy-
czaje nie muszą być wszędzie jednakie. Ireneusz mówi: "Niezgod-
ność co do postów nie rozbija jedności wiary. Także papież Grze-
gorz wykazuje, że taka rozbieżność nie narusza jedności Kościoła:
Disinct. 12 A zaś w ks. 9 dzieła Historia Tripartita zebrano przy-
kłady różnic w obrzędach i przytoczono te słowa: "Intencją
apostołów było nie ustanawianie dni świątecznych, lecz głoszenie
dobrego współżycia ludzi ze sobą i pobożności".
XXVII. O ŚLUBACH ZAKONNYCH
To, czego się u nas naucza o ślubach zakonnych, lepiej się
pojmie, gdy się przypomni, jaki był stan klasztorów i jak wiele
rzeczy wbrew kanonom działo się codziennie w tychże klasz-
torach. W czasach Augustyna zakony były wolnymi bractwami.
Później, gdy karność się rozluźniła, dodano ślubowania, żeby po
jej przywróceniu była taka, jak w przemyślnie urządzonym wię-
zieniu. Stopniowo dodawano też do ślubowań wiele innych prak-
tyk, a więzy te, wbrew kanonom, nakładano wielu, zanim osiąg-
nęli właściwy wiek. Wielu wstępowało na tę drogę życia przez
nieświadomość, bo chociaż nie brakło im lat, to jednak nie byli
zdolni ocenić swych sił. Będąc tak usidleni, zniewoleni byli pozo-
stać, choć niektórych można było uwolnić na podstawie kano-
nów. A w klasztorach żeńskich działo się to częściej nćż u mni-
chów, choć płci słabszej należała się większa wyrozumiałość.
Ta surowość od dawna się nie podobała wielu dobrym ludziom,
którzy widzieli, jak dziewczęta i chłopców wtrąca się do klasz-
torów, aby zapewnić im utrzymanie, widzieli nieszczęsne następ-
stwa takich pomysłów, widzieli zgorszenia, jakże stąd wynikły,
i jakże jarzma nakładano sumieniom. Ubolewali oni, że w tak
doniosłej sprawie zupełnie się zaniedbuje i lekceważy powagę
kanonów. Do tych błędów dodano jeszcze taki pogląd na śluby
zakonne, który się od dawna nie podobał tym mnichom, którzy
mieli choć trochę rozsądku.
Głoszono bowiem, że ślubowania dorównują chrztowi; naucza-
no, że ten rodzaj życia wysługuje odpuszczenie grzechów i uspra-
wiedliwienie przed Bogiem. Dodawano jeszcze, że w życiu zakon-
nym można nie tylko wysłużyć usprawiedliwienie przed Bogiem,
lecz wypełniać oprócz przykazań Bożych takie rady ewangeliczne.
przekonywano więc ludzi, że chrzest zakonny jest dalece doskonalszy
od chrztu, że w życiu zakonnym można wysłużyć więcej łaski
niż na urzęądzie publicznym, duszpasterskim i tym podobnych,
które wypełniająg swe powołanie według przykazań Bożych, ale
bez wymyślnych form pobożności. Niczemu, co tu powiedziano,
nie można zaprzeczyć, ponieważ wynika to z mnisich ksiąg.
Cóż się jeszcze działo w klasztorach? Niegdyś były szkołami,
w których uczono Pisma św. i innych przedmiotów pożytecznych
dla Kościoła, tam też poszukiwano duszpasterzy i biskupów;
teraz rzeczy się mają całkiem inaczej i nie ma potrzeby przytaczać
tu tego, co jest powszechnie znane. Niegdyś ludzie zbierali się tam
dla nauki; teraz roszczą sobie, że ten rodzaj życia ustanowiony jest
dla wysłużenia łaski i usprawiedliwienia, a nadto głoszą, że jest
stanem doskonałym, i przekładają go nad wszystkie inne rodzaje
życia ustanowione przez Boga. Przytaczamy to wszystko - bez
jakżegokolwiek uprzedzenia i bez przesady - aby lepiej można
pojąć naukę naszych nauczycieli w tej materćć.
Po pierwsze, o wstępujących w związki małżeńskie nasi nauczy-
ciele uczą, że każdemu, kto nie jest zdatny do życia w celibacie,
wolno wstąpić w stan małżński, gdyż ślubowania nie mogą znieść
postanowienia i nakazu Bożego. Taki zaś jest nakaz Boży: "Jednak
ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy
ma swoją żonę". Jednak nie tylko sam nakaz, lecz również stwo-
rzenie i ustanowienie Boże nakłaniają do małżeństwa tych, którzy
nie są spod nich wyjęci szczególnym zrządzeniem Bożym, a to we-
dług Genesis, 2: "Niedobrze być człowekowi samemu". Nie grze-
szą więc ci, co są posłuszni temu nakazowi i ustanowieniu Bożemu.
Jakiż zarzut można wysunąć przeciwko temu. Niech ktoś, ile
chce, wyolbrzymia zobowiązania wynikająCe ze ślubowania, to
przecież nie zdoła sprawić, by ślubowanie znosiło nakaz Boży.
Kanony uczą, iż każde ślubowanie winno być złożone z zastrze-
żeniem uprawnień przełożonego, jakże daleko mniejsze znaczenie
mają ślubowania przeciwne nakazom Bożym.
Gdyby zobowiązań wynikających ze ślubowań nie można było
uchYlić bez względu na powód, nie mogliby od nich uwalniać
nawet papieże. Nie godzi się bowiem, aby człowiek unieważniał
zobowiązania, które wynikają wprost z prawa Bożego. Atoli
papieie rozumnie osądzili, że w tych sprawach należy postępować
z umiarkowaniem, dlatego czytamy o częstych zwolnieniach od
ślubowań. Znany jest przypadek króla Aragonćć, odwołanego
z klasztoru, a nie brak też przykładów z naszych czasów.
Następnie, dlaczego nasi przeciwnicy wyolbrzymiają moc obo-
wiązującą i skutki ślubowań, a jednocześnie nic nie mówi~ o samej
ich istocie, że powinny dotyczyć rzeczy możliwych, że powinny
być dobrowolne, czynione chętnie i po należytej rozwadze. Nie
jest tajemnicą, do jakżego stopnia stała czystość znajduje siB we
władzy człowieka. A jak wielu jest tych, co chętnie i z rozwagą
składają ślubowania. Dziewczęta i chłopców nakłania się do
ślubowań, zanim się mogą w tym rozeznać, a czasem nawet do
tego ich się zmusza. Nie jest więc słuszne spierać się z nami
o ślubowania tak uporczywie, skoro wszyscy przyznają, że jest to
wbrew istocie ślubowań, gdy nie są złożone z własnej woli
i z rozwagą.
Wiele kanonów unieważnia ślubowania złożone przed piętna-
stym rokiem życia, ponieważ nie wydaje się, aby przed osiągnię-
ciem tego wieku można było stanowić o całym przyszłym życiu.
Jeden z kanonów, mając na względzie ludzką słabość, dodaje
kilka lat i zabrania składać śluby przed osiemnastym rokiem
życia. Którego z tych kanonów mamy się trzymać? Większość
ma usprawiedliwienie na to, że opuszcza klasztory, w tym, iż
najliczniejsi składali ślubowanie przed dojściem do tych lat.
Na koniec, choć złamanie ślubów zakonnych można skarcić,
nie wydaje się jednak, aby następnie konieczne bYło rozwiązanie
małżeństw tych osób. Augustyn bowiem przeczy temu, że należy
je rozwiązywać (27., quaest. I, cap. Nuptiarum, a przecież wielka
to powaga, mimo że później niektórzy sądzili inaczej o tej sprawie.
Chociaż więc się wydaje, że przykazanie Boże co do małżeń-
stwa wielu uwalnia od ślubów zakonnych, to jednak nasi nauczy-
ciele przytaczajg jeszcze inny wzgląd, dla którego śluby zakonne
są nieważne, mianowicie, że bezbożna jest wszelka służba Bogu,
którą bez nakazu Bożego ludzie ustanowili i wybrali, aby zasłu-
żyć na usprawiedliwienie ił łaskę. Mówi bowiem Chrystus: "Da-
remnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami
ludzkimi". Także Paweł uczy wszędzie, że nie należy szukać
usprawiedliwienia w praktykach i nabożeństwach wymyślonych
przez ludzi, lecz że wierzący osiągają je przez wiarę, iż Bóg przyj-
muje ich do łaski dla Chrystusa.
Wiadomo też, że mnisi uczyli, jakoby ich praktyki religijne były
zadośćuczynieniem za grzechy, wysługiwały łaskę i usprawiedli-
wienie. Czymże to jest, jak nie umniejszeniem chwały Chrystuso-
wej oraz przyćmiewaniem i zaprzeczeniem usprawiedliwienia
z wiary? Stąd wynika, że owe śluby, składane tak powszechnie,
były praktykami bezbożnymi, a więc nieważnymi. Albowiem
ślub bezbożny i uczyniony wbrew nakazom Bożym jest nieważny,
gdyż jak mówi kanon - żaden ślub nie powinien stanowić więzów
nieprawości.
Paweł mówi: "Odłączyliście się od Chrystusa, wy którzy w za-
konie szukacie usprawiedliwienia; wypadliście z łaski". Przeto ci,
którzy chcą być usprawiedliwieni przez ślubowania, odłączają się
od Chrystusa i wypadają z łaski. Ci bowiem, co przypisują ślubom
usprawiedliwienie, przypisują własnym uczynkom to co należy
wyłącznie do chwały Chrystusa. Nie da się zaiste zaprzeczyć,
że mnisi nauczali, jakoby osiągali usprawiedliwienie i wysługiwali
odpuszczenie grzechów przez swe śluby i praktyki. Zmyślali też
niedorzeczności, chełpiąc się, że mogą swe uczynki przenosić na
innych. Choćby ktoś przez uprzedzenie chciał wyolbrzymiać te
uroszczenia, to jakże wiele można zebrać rzeczy, których się
wstydzą nawet sami mnisi. Do tego jeszcze przekonywali ludzi, że
owe praktyki religijne właściwe są stanowi doskonałości chrześci-
jańskiej. Czyż nie jest to przypisywaniem mocy usprawiedliwia-
jącej uczynkom? Wielkim zgorszeniem w Kościele jest zalecanie
ludowi pewnych form pobożności wymyślonych przez ludzi bez
nakazu Bożego i nauczanie, że taka pobożność daje ludziom uspra-
wiedliwienie. Wszak usprawiedliwienie z wiary, które w Kościele
należy głosić przede wszystkim, pozostawia się w cieniu, gdy się
je w oczach ludzkich przyćmiewa owymi osobliwymi "anielskimi"
praktykami, pozorami ubóstwa i pokory oraz celibatu.
Ponadto spycha się w cień przykazania Boże i prawdziwą po-
bożność, jeśli ludzie słyszą, że tylko mnisi znajdują się w stanie
doskonałości. Tymczasem doskonałość chrześcijańska polega na
szczerej bojaźni Bożej, na posiadaniu wielkiej wiary i ufności ze
względu na Chrystusa, że mamy przebłaganego Boga, że możemy
Boga prosić i pewnie oczekiwać Jego pomocy we wszystkim, co
podejmujemy wedle powołania, tymczasem zaś na zewnątrz - to
pilne spełnianie dobrych uczynków i swego powołania. Na tym
polega prawdziwa doskonałość i właściwe oddawanie czci Bogu,
a nie na celibacie lub żebraniu, czy brudnej szacie. Doprawdy,
wielu zgubnych przekonań nabiera lud przez owe błędne po-
chwały życia zakonnego. Słysząc bowiem, jak się bez umiaru
wychwala celibat, ludzie żyją w małżeństwie z niespokojnym su-
mieniem. Słysząc, że tylko żebracy są doskonałymi, ludzie zacho-
wują swe mienie z niespokojnym sumieniem, zajmują się handlem
z niespokojnym sumieniem. Słysząc radę ewangeliczną, by się nie
mścić, niektórzy nie wahają się szukać zemsty w życiu prywatnym,
ponieważ mówiono im, że zakaz odwetu to tylko rada, a nie
przykazanie. Inni błądzą jeszcze bardziej, sądząc, że udział
w rządzeniu i piastowanie urzędów publicznych jest niegodne
chrześcijanina i sprzeczne z radami ewangelicznymi.
Czyta się o ludziach, którzy opuścili małżeństwo, porzucili
urzędy publiczne i usunęli się do klasztoru. Nazwali to ucieczką
od świata i poszukiwaniem uświęconego rodzaju życia. Nie pojmo-
wali oni, że Bogu należy służyć, wypełniając te przykazania,
które On sam dał, a nie te, które wymyślili ludzie. Dobrym i do-
skonałym rodzajem życia jest ten, który pochodzi z nakazu
Bożego. O tym wszystkim należy ludzi upominać.
W dawniejszych czasach Gerson także ganił mnichów za błędy
w pojmowaniu doskonałości i stwierdzał, że uważanie życia klasz-
tornego za stan doskonałości było w jego czasach czymś nowym.
jakże wiele bezbożnych mniemań łączy się ze ślubowaniami:
że usprawiedliwiają, że stanowią o doskonałości chrześcijańskiej,
że mnisi wypełniają i rady ewangeliczne, i przykazania, oraz że
spełniają uczynki nadobowiązkowe. Wszystko to, jako błędne
i bezużyteczne, sprawia, że ślubowania są daremne.
XXVIII. O WŁADZY KOŚCIELNEJ
Na temat władzy biskupów wielkie były niegdyś dysputy,
w których wielu niezręcznie pomieszało władzę kościelną z wła-
dzą miecza. Z tego pomieszania wynikły wielkie wojny i zamieszki,
ponieważ papieże, polegając na władzy kluczy, nie tylko ustana-
wiali nowe formy służby Bożej i obciążali sumienia zastrzeżeniami
rozgrzeszeń i porywczymi ekskomunikami, lecz także usiłowali
rozporządzać królestwami i pozbawiać władzy cesarzy. Ludzie
pobożni i światli już od dawna ganili te błędy w Kościele. Dlatego
nasi nauczyciele, by pouczyć sumienia, zmuszeni byli wykazać,
czym się różni władza kościelna od władzy miecza. Uczyli oni,
że ze względu na nakaz Boży obie władze należy szanować i czcić
głęboko, jako największe dobrodziejstwa Boże na ziemi.
Nauczyciele nasi utrzymują, że władza kluczy lub władza
biskupów jest według Ewangelćć władzą albo Boskim mandatem
głoszenia ewangelćć, odpuszczania i zatrzymywania grzechów
oraz udzielania sakramentów. Albowiem Chrystus rozesłał aposto-
łów z takim przykazaniem: "Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was
posyłam. Weźmijcie Ducha Świętego. Którymkolwiek grzechy
odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzy-
mane". A w Ewangelćć Marka 16: "Idąc na cały świat, głoście
ewangelię wszystkiemu stworzeniu".
Tak więc tę władzę wykonuje się, ucząc Ewangelćć lub głosząc
ją oraz udzielając sakramentów wielu zgromadzonym lub każdemu
z osobna, według powołania, ponieważ władza ta udziela nie
rzeczy cielesnych, lecz wiecznych: sprawiedliwości wiekuistej,
Ducha Świętego, żywota wiecznego. Tych rzeczy nie można dostą-
pić inaczej, jak tylko przez posługiwanie słowem i sakramentami,
według słów Pawła: "Ewangelia jest mocą Bożą ku zbawieniu każ-
demu, kto wierzy", i Psalmu 118: "Wyrok Twój ożywia". Skoro
więc władza kościelna udziela rzeczy wiecznych i wykonuje się
ją tylko przez posługiwanie słowem, przeto nie przeszkadza wła-
dzy świeckiej, jak nie przeszkadza w niczym władzy świeckiej sztu-
ka śpiewu. Władza świecka bowiem zajmuje się innymi rzeczami
nćż ewangelia. Urząd świecki chroni przed jawnym bezprawiem
nie dusze, lecz ciała i rzeczy cielesne, i trzyma ludzi w karbach
przy pomocy miecza i kar cielesnych, aby utrzymać sprawiedli-
wość cywilną i pokój. Ewangelia zaś chroni dusze od bezbożnych
poglądów, od diabła i śmierci wiekuistej.
Nie należy więc mieszać władzy kościelnej z cywilną. Władzy
kościelnej nakazano głosić Ewangelię i udzielać sakramentów:
niechże nie ingeruje w sprawy innych urzędów, niechaj nie rozpo-
rządza królestwami tego świata, niech nie uchyla praw urzędów
świeckich, niechże nie niweczy posłuszeństwa wymaganego przez
prawo, niechaj się nie wtrąca do spraw dotyczących cywilnych
zarządzeń lub umów, niech nie dyktuje władzom praw stanowią-
cych o ustroju państwa. Chrystus bowiem mówi: "Królestwo moje
nie jest z tego świata", oraz: "Któż mnie ustanowił sędzią lub
rozjemcą nad wami?" Paweł zaś mówi: (Filip. 3): "Nasza ojczyzna
jest w niebiesiech", oraz (II Kor. 10): "Gdyż nasz oręż, którym
walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla
sprawy Bożej" itd.
Tak oto nasi nauczyciele rozróżniają powinności obu władz
i nakazują, aby obie szanowano i uznawano, obie bowiem są
darem i dobrodziejstwem Bożym.
Jeśli zaś biskupi mają jakąś władzę miecza, to nie mają jej jako
biskupi z nakazu Ewangelćć, lecz z mocy prawa ludzkiego, nadaną
przez królów i cesarzy dla osobistego zarządzania swymi dobrami.
Jest to jednak funkcja odmienna od służby Ewangelćć.
Gdy się więc rozpatruje jurysdykcję biskupów, należy odróż-
niać władzę cywilną od jurysdykcji kościelnej. Zatem według
Ewangelćć lub - jak mawiają - według prawa Bożego, mają biskupi
jako biskupi, czyli jako ci, którym powierzono posługiwanie sło-
wem i sakramentami, odpuszczać grzechy, odrzucać naukę nie-
zgodną z Ewangelią i wyłączać ze społeczności Kościoła bezboż-
ników, których bezbożność jest jawna, bez użycia siły ludzkiej,
lecz słowem. W tych sprawach Kościoły zobowiązane są prawem
Bożym do posłuszeństwa biskupom, według słów: "Kto was
słucha, mnie słucha".
Atoli jeśli nauczają czegoś lub ustanawiają coś wbrew Ewangelćć,
to Kościoły mają nakaz Boży odmówić im posłuszeństwa: "Strzeż-
cie się fałszywych proroków" (Mat. 7); "Choćby anioł z nieba
zwiastował wam ewangelię odmienną, niech będzie przeklęty"
(Gal. 1); ",Nie możemy bowiem nic wskórać przeciwko prawdzie,
ale dla prawdy" /II Kor.13); Dana mi jest moc "ku zbudowaniu,
a nie ku burzeniu". Tego też wymagają księgi kanoniczne (II
quaest. VII, cap. Sacerdotes et cap. Oves. Augustyn zaś mówi
w liście przeciwko Petilianowi: "Nie należy się zgadzać i z katolic-
kimi biskupami, gdyby się mylili lub utrzymywali coś przeciwnego
kanonicznym pismom Bożym".
Jeśli biskupi mają jeszcze inną władzę lub kompetencję do
rozpoznawania pewnych spraw, np. co do małżeństwa, dziesięcin
itp., to mają ją na podstawie prawa ludzkiego; gdy zaś opieszale
wykonują swe powinności, to książęta nawet wbrew swej woli są
obowiązani wymierzać poddanym sprawiedliwość, aby utrzymać
spokój publiczny.
Oprócz tego dysputuje się, czy biskupi lub księża mają prawo
ustanawiać obrzędy kościelne i przepisy o pokarmach, świętach,
o stopniach wśród duchownych lub wprowadzać hierarchię świę-
ceń itp. Ci, co przyznają biskupom to prawo, powołują się na świa-
dectwo: "Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść
nie możecie; lecz gdy przyjdzie On, Duch prawdy, wprowadzi was
we wszelką prawdę". Przytaczają też przykład apostołów, którzy
nakazywali się powstrzymać od krwi i dławionego. Powołują się
także na sabat, zastąpiony niedzielą - jak by się wydawało-
wbrew dziesięciorgu przykazaniom. Nie ma przykładu, który by
przytaczali częściej niż zamianę sabatu. Wielka jest - zapewniają-
władza Kościoła, skoro nas zwolnił spod jednego z dziesięciorga
przykazań.
Co się tego tyczy, nasi nauczyciele uczą, że biskupi - jak wyżej
wykazano - nie mają władzy ustanawiać czegokolwiek wbrew
Ewangelćć. Tak też pouczają księgi kanoniczne. (Distinct. 9).
Oprócz tego jest to wbrew Pismu świętemu, gdy się ustanawia
tradycje, abyśmy ich przestrzeganiem zadośćuczynili za grzechy
lub zasłużyli na usprawiedliwienie. Znieważamy bowiem chwałę
zasługi Chrystusa, gdy sądzimy, że usprawiedliwiani jesteśmy ta-
kimi praktykami. Wszak wiadomo, że w następstwie takich przeko-
nań tradycje mnożyły się w Kościele niemal nieskończenie, przy-
tłumiając naukę o wierze i usprawiedliwieniu z wiary, ponieważ
wprowadzano stopniowo coraz więcej świąt, wyznaczano posty,
nowe obrzędy, ustanawiano nowe zakony, bo ich wynalazcy
mniemali, iż takimi uczynkami wysłużyć można łaskę. Tak
właśnie mnożyły się kanony pokutne, których pozostałości po
dziś dzień widzimy w zadośćuczynieniach.
Następnie, twórcy tradycji postępują wbrew przykazaniu Boże-
mu, gdy pokarmy, dni i rzeczy podobne wiążą z grzechem i gdy
obciążają Kościół jarzmem poddaństwa zakonowi, jak gdyby dla
wysłużenia usprawiedliwienia należało uprawiać wśród chrześcijan
kult podobny lewickiemu, którego ustanowienie Bóg jakoby po-
wierzył apostołom i biskupom. Tak bowiem piszą niektórzy,
a wydaje się, że i papieży w pewnym stopniu zwiódł przykład
prawa Mojżeszowego. Stąd się biorą owe obciążenia, jakoby było
grzechem śmiertelnym pracować rękami w święta, choćby bez
zgorszenia innych, jakoby niektóre pokarmy kalały sumienie,
jakoby posty - nie naturalne, lecz dla utrapienia - były środkami
przebłagania Boga, jakoby było grzechem śmiertelnym opuszczać
godziny kanoniczne, jakoby w sprawach zastrzeżonych grzech nie
mógł być odpuszczony bez udziału zastrzegającego, podczas gdy
same kanony mówią o zastrzeżeniu nie winy, lecz kary kościelnej.
Skąd otrzymali biskupi prawo wprowadzenia w Kościele takich
tradycji ku usidleniu sumień, skoro Piotr nie pozwala nakładać
jarzma uczniom, skoro Paweł mówi o mocy danej mu ku budowa-
niu, a nie ku burzeniu? Czemuż więc mnożą grzechy przez takie
tradycje?
Doprawdy wyraźne są świadectwa, które zabraniają tworzenia
takich tradycji dla przebłagania Boga, a rzekomo niezbędnych dla
zbawienia. Paweł pisze w Liście do Kolosan: "Niechże was tedy
nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta
lub nowiu księżyca, bądź sabatów", oraz: "Jeśli tedy z Chrystusem
umarliście dla żywiołów świata, to dlaczego poddajecie się takim
zakazom, jakbyście w świecie żyli: Nie dotykaj, nie kosztuj, nie
ruszaj? Przecież to wszystko niszczeje przez samo używanie, a są
to tylko przykazania i nauki ludzkie. Mają one pozór mądrości"...
Także w Liście do Tytusa: "I nie słuchali żydowskich baśni i na-
kazów ludzi, którzy się odwracają od prawdy".
W Ewangelćć Mateusza r. 15 Chrystus mówi o tych, co żądają
przestrzegania tradycji: "Zostawcie ich. Ślepi są przewodnikami
ślepych", i odrzuca tak~ służbę Bogu: "Wszelka roślina, której
nie zasadził Ojciec mój niebieski, wykorzeniona zostanie".
Jeśli biskupi mają prawo obciążać Kościół i sumienia rozlicz-
nymi tradycjami, to czemu całe Pismo święte zabrania tworzenia
tradycji i posłuszeństwa im? Czemu je nazywa naukami szatański-
mi? Czy na próżno ostrzegał przed nimi Duch Święty?
Ostatecznie więc - skoro sprzeczne są z Ewangelią obrzędy
ustanowione niby z konieczności zasłużenia na usprawiedliwienie
lub w przekonaniu, że je wysłużą - nie godzi się biskupom ustana-
wiać takich form pobożności lub wymagać ich, jak gdyby były
konieczne. Należy bowiem zachować w Kościołach naukę o wol-
ności chrześcijańskiej, mianowicie że ciężary zakonu nie są ko-
nieczne do usprawiedliwienia, jak napisano w Liście do Galacjan:
"Nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli". Należy koniecz-
nie trzymać się głównej zasady Ewangelćć, że łaski dostępuje
się przez wiarę w Chrystusa, a nie przez pewne praktyki lub nabo-
żeństwo ustanowione przez ludzi.
Cóż więc należy sądzić o święceniu niedzieli i podobnych zwy-
czajach kościelnych? Na to odpowiadają nasi nauczyciele, że godzi
się biskupom lub duszpasterzom wprowadzać porządki, aby był
ład w Kościele, ale nie po to, aby przez nie zadośćuczynić za grze-
chy lub żeby zobowiązywać sumienia do mniemania, że to ko-
nieczne formy pobożności. Paweł zarządził, aby w zgromadzeniu
kobiety nakrywały głowy, aby mówców wysłuchiwano w kościele
po kolei.
Takie porządki mogą Kościoły zachowywać dla miłości i spo-
koju, jednakże o tyle tylko, żeby nikt nikogo nie obrażał i żeby
w Kościele wszystko odbywało się porządnie i bez zamieszania,
przy tym wszakże tak, aby sumień nie obciążać mniemaniem,
że to niezbędne do zbawienia i że się grzeszy nawet wtedy, gdy się
to narusza bez zgorszenia innych: np. nikt nie powinien pomawiać
o grzech kobietę, która się ukazuje na ulicy bez nakrycia głowy,
o ile nie gorszy ludzi.
Do tych rzeczy należy też przestrzeganie niedzieli, Wielka-
nocy, Zielonych Świątek i podobnych świąt oraz obrzędów. Kto
zaś sądzi, że władza Kościoła ustanowiła obchodzenie niedzieli
zamiast sabatu jako niezbędne, myli się bardzo. Sabat zniosło
Pismo św., a nie Kościół, albowiem po objawieniu Ewangelćć mogą
być pominięte wszelkie obrzędy Mojżeszowe. Że jednak trzeba
było wyznaczyć pewien dzień, aby lud wiedział, kiedy się zgroma-
dzić należy, Kościół przeznaczył na to niedzielę, a wydaje się,
że uczynił to tym bardziej, żeby dać ludziom przykład wolności
chrześcijańskiej i żeby wiedzieli, że przestrzeganie sabatu lub
innego dnia nie jest konieczne.
Osobliwe dysputy wynikły w sprawie zmiany zakonu, obrzę-
dów nowego zakonu i zastąpienia sabatu - wszystko to z błędnego
przekonania, że w Kościele powinny być formy pobożności po-
dobne lewickim i że Chrystus zlecił apostołom i biskupom wy-
myślić nowe obrzędy niezbędne do zbawienia. Te błędy wkradły
się do Kościoła wtedy, gdy o usprawiedliwieniu z wiary nauczano
niedość jasno. Niektórzy wywodzą, że przestrzeganie niedzieli
nie jest wprawdzie prawem Bożym, lecz wynika jakby z prawa
Bożego, i tworzą przepisy co do świąt, w jakim stopniu można
podczas nich pracować. Czymże są podobne dysputy, jeśli nie usi-
dlaniem sumień? Choć bowiem próbuje się łagodzić wypełnianie
tradycji, to jednak nie można spostrzec ulgi, dopóki utrzymuje się
mniemanie, że zachowanie tradycji jest konieczne, a musi się ono
utrzymać tam, gdzie nieznane jest usprawiedliwienie z wiary.
wolność chrześcijańska.
Apostołowie nakazywali wstrzymywać się od krwi: któż tego
dziś przestrzega? A przecież nie grzeszą ci, co tego nie przestrze-
gają, sami bowiem apostołowie nie chcieli obarczać sumień takimi
ciężarami, lecz tylko do czasu to nakazali, aby nie było zgorszenia.
Należy bowiem mieć to na uwadze, co jest niezmienną intencją
Ewangelćć.
Zaledwie niektórych kanonów przestrzega się ściśle, wiele ich
z dnia na dzień wychodzi z praktyki nawet wśród tych, co obstają
przy tradycji. Nie można pomóc sumieniom, nie zachowując owego
umiaru, że kanonów należy przestrzegać bez przekonania, iż
to niezbędne do zbawienia i że sumienia nie doznają szkody,
jeśli nawet życie coś zmieni.
Biskupi przeto łatwo by mogli utrzymać należne posłuszeń-
stwo, gdyby nie obstawali przy zachowaniu tradycji, których nie
można zachować z czystym sumieniem. Obecnie wymagają celi-
batu i nikogo nie przyjmują do stanu duchownego, dopóki nie
przysięgnie, że będzie uczył czystej Ewangelćć. Kościoły nasze
nie żądają, aby biskupi przywrócili zgodę z uszczerbkiem dla swej
godności, chociaż godziłoby się, żeby dobrzy pasterze tak uczynili,
żądają tylko, aby zwolniono je spod nie uzasadnionych ciężarów,
które są nowe i przyjęte wbrew zwyczajom Kościoła powszech-
nego. Początkowo, być może, były powody, aby ustanowić takie
normy, jednak późniejszym czasom nie odpowiadały, a oczywiste
jest też, iż niektóre przyjęto na skutek błędnych rozumowań.
Dlatego pobłażliwość biskupów winna je teraz złagodzić, po-
nieważ zmiana taka nie zniweczy jedności Kościoła. Wiele bowiem
tradycji ludzkich zmieniło się z biegiem czasu, jak to pokazują
same kanony. Gdyby się jednak nie dało osiągnąć złagodzenia
praktyk, których nie można utrzymać bez grzechu, ciąży na nas
powinność postępowania według normy apostolskiej, która naka-
zuje, że "trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi".
Piotr nie pozwala biskupom panować i niewolić Kościoła. Nie
dążymy więc do tego, aby się biskupi wyrzekli władzy, lecz tego
tylko się domagamy, aby pozwolili nauczać czystej Ewangelćć
i aby złagodzili nieco niektóre zarządzenia, których nie można
zachować bez grzechu, Lecz jeśli nie ustąpią, niechaj rozważą,
jak zdadzą sprawę przed Bogiem z tego, że przez swój upór dali
przyczynę do rozłamu w Kościele.
Oto są główne artykuły uważane za sporne, bo chociaż można
by mówić o wielu innych nadużyciach, jednak dla uniknięcia
rozwlekłości ujęliśmy tylko główne. Wielkie były narzekania na
odpusty, pielgrzyMki i nadużywanie ekskomuniki; parafie były ze
wszech stron dręczone przez kwestarzy; nie kończyły się kłótnie
między księżmi a mnichami o prawa parafialne, o spowiedź,
pogrzeby i podobne niezliczone rzeczy. Sprawy tego rodzaju
pomijamy, aby to, co w tej materćć najważniejsze, krócej wyłożo-
ne, łatwiej zrozumiane być mogło.
Niczego tu nie powiedziano ani nie przedstawiono, by kogo-
kolwiek znieważyć. Wymieniono to tylko, o czym - jak się wyda-
wało - należało koniecznie powiedzieć, aby było zrozumiałe, że
w nauce i obrzędach niczego u nas nie przyjęto wbrew Pismu
świętemu lub wbrew Kościołowi powszechnemu. Jest bowiem
oczywiste, żeśmy najpilniej baczyli, aby się do naszych Kościołów
nie wkradły nauki nowe a bezbożne.
Według rozkazu Waszej Cesarskiej Mości pragniemy przedłożyć
powyższe artykuły, w których wyłożone jest nasze wyznanie
i z których poznać można główne nauki naszych nauczycieli.
Gdyby w tym wyznaniu czegoś brakowało, gotowiśmy z pomocą
Bożą przedłożyć obszerniejsze wyjaśnienie na podstawie Pisma
świętego.
Waszej Cesarskiej Mości wierni poddani
Jan, książę saski, elektor Franciszek, książę luneburski
Jerzy, margrabia brandenburski Wolfgang książę Anhaltu
Ernest książę luneburski Senat i Magistrat Norymbergi
Filip, landgraf heski Senat Reutlingen
Jan Fryderyk, książę saski
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Światowy Alians Ewangeliczny i katolicyzm ekumeniczna pułapka na ZielonoświątkowcówEwangelia JudaszaEwangelia ŁukaszaEwangelia Pseudo MateuszaEwangelia wg św Łukasza E lukasza16Ustawa o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego Rzeczypospolitej Polskiej KomentarzKobiety dochodzą do rozumu i wracają do katolickiejEwangelia wg św Marka Ew Marka11Odnowa w Duchu Świętym Wielkie zwiedzenie tajna bron katolicyzmuNasz śpiewnik katolicjiwięcej podobnych podstron