Nr 4 (7)
2011
21 listopada
ISSN 1899-8216
G
G
E
E
O
O
P
P
O
O
L
L
I
I
T
T
Y
Y
K
K
A
A
Biuletyn analityczny Instytutu Geopolityki
W
W
N
N
U
U
M
M
E
E
R
R
Z
Z
E
E
:
:
A
A
N
N
D
D
R
R
Z
Z
E
E
J
J
G
G
W
W
I
I
A
A
Z
Z
D
D
A
A
D
D
o
o
r
r
o
o
l
l
i
i
p
p
a
a
ń
ń
s
s
t
t
w
w
a
a
p
p
e
e
r
r
y
y
f
f
e
e
r
r
y
y
j
j
n
n
e
e
g
g
o
o
z
z
o
o
s
s
t
t
a
a
l
l
i
i
ś
ś
m
m
y
y
d
d
o
o
p
p
r
r
o
o
w
w
a
a
d
d
z
z
e
e
n
n
i
i
c
c
e
e
l
l
o
o
w
w
o
o
s
s
.
.
2
2
R
R
O
O
M
M
U
U
A
A
L
L
D
D
S
S
Z
Z
E
E
R
R
E
E
M
M
I
I
E
E
T
T
I
I
E
E
W
W
K
K
u
u
r
r
s
s
n
n
a
a
T
T
r
r
ó
ó
j
j
k
k
ą
ą
t
t
B
B
e
e
r
r
m
m
u
u
d
d
z
z
k
k
i
i
s
s
.
.
8
8
W numerze:
W
W
y
y
w
w
i
i
a
a
d
d
z
z
A
A
n
n
d
d
r
r
z
z
e
e
j
j
e
e
m
m
G
G
w
w
i
i
a
a
z
z
d
d
ą
ą
→
s. 2
R
R
o
o
m
m
u
u
a
a
l
l
d
d
S
S
z
z
e
e
r
r
e
e
m
m
i
i
e
e
t
t
i
i
e
e
w
w
:
:
K
K
u
u
r
r
s
s
n
n
a
a
T
T
r
r
ó
ó
j
j
k
k
ą
ą
t
t
B
B
e
e
r
r
m
m
u
u
d
d
z
z
k
k
i
i
→
s. 8
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 2 z 12
Cafe Geopolitica - rozmowy o Polsce i świecie
D
D
o
o
r
r
o
o
l
l
i
i
p
p
a
a
ń
ń
s
s
t
t
w
w
a
a
p
p
e
e
r
r
y
y
f
f
e
e
r
r
y
y
j
j
n
n
e
e
g
g
o
o
z
z
o
o
s
s
t
t
a
a
l
l
i
i
ś
ś
m
m
y
y
d
d
o
o
p
p
r
r
o
o
w
w
a
a
d
d
z
z
e
e
n
n
i
i
c
c
e
e
l
l
o
o
w
w
o
o
R
R
o
o
z
z
m
m
o
o
w
w
a
a
z
z
A
A
n
n
d
d
r
r
z
z
e
e
j
j
e
e
m
m
G
G
w
w
i
i
a
a
z
z
d
d
ą
ą
Kornel Sawi
ń
ski.: Prosz
ę
przedstawi
ć
swoje
stanowisko wobec dominuj
ą
cego w
ś
wiecie
zachodnim (USA+UE) systemu finansowo-
politycznego, w kontek
ś
cie permanentnego
pouczania i niszczenia przez decydentów tego
systemu, pa
ń
stw prezentuj
ą
cych inne modele
rozwoju. Mam na my
ś
li przede wszystkim
bombardowania Libii jako najbardziej aktualny
casus tego problemu.
Andrzej Gwiazda.: Dominuj
ą
cy system finansowo-
polityczny skompromitował si
ę
, gdy
ż
obecny
kryzys
jest
strukturaln
ą
konsekwencj
ą
tego
systemu.
Zmiana
systemu
nie
jest
nawet
dyskutowana, a dora
ź
ne korekcje pozwol
ą
jedynie
nadal maskowa
ć
stan kryzysu, w oczekiwaniu na
kolejne „załamania”. O narodach wyznaj
ą
cych inne
warto
ś
ci ni
ż
kult pieni
ą
dza prezydent Bush
powiedział z szokuj
ą
c
ą
szczero
ś
ci
ą
: „Naszym
wrogiem jest ka
ż
dy, kto my
ś
li inaczej ni
ż
my”.
Republikanie potrafi
ą
my
ś
le
ć
tylko w dolarach,
wi
ę
c licz
ą
: np. Irakowi /Afganistanowi, Talibom/
obrona si
ę
nie opłaca, kapitulacja jest ta
ń
sza.
Atakuj
ą
, a ci si
ę
broni
ą
! Przecie
ż
honor nie ma ceny w dolarach. Szok!
K.S.: Zale
ż
y mi na Pana opinii ws. wydarze
ń
w Libii w kontek
ś
cie osobliwej interpretacji
rezolucji ONZ. Rezolucja mówi
ą
ca o „ochronie ludno
ś
ci cywilnej” w praktyce sko
ń
czyła
si
ę
22 tysi
ą
cami lotów bojowych samolotów NATO.
A.G.: Trudno mi cokolwiek wiarygodnego i miarodajnego powiedzie
ć
na ten temat, jako
ż
e znam
rozwój wypadków tylko z telewizji i to polskich /polskoj
ę
zycznych?/ a to bardzo zawodne
ź
ródło.
J
ę
zyk angielski znam słabo, CNN podaje znacznie wi
ę
cej informacji, ale jest stron
ą
w konflikcie .
K.S.: Interesuje mnie Pana stosunek do zasad najogólniej rozumianej demokracji
bezpo
ś
redniej, która wykracza poza logik
ę
monopolu demokracji parlamentarnej na
odczytanie tego czym jest demokracja.
A.G.: W Atenach mieli
ś
my demokracj
ę
bezpo
ś
redni
ą
, a Sokratesa otruto (
ś
miech). Odnosz
ę
wra
ż
enie,
ż
e demokracja bezpo
ś
rednia, mimo
ż
e wydaje si
ę
„najbardziej demokratyczna” to w
praktyce taka nie jest, dlatego,
ż
e nie daje czasu do namysłu. Decyzje mog
ą
by
ć
podejmowane
pod wpływem chwilowych emocji, a wiele z tych decyzji ma charakter nieodwracalny. Churchill
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 3 z 12
powiedział,
ż
e demokracja parlamentarna jest bardzo złym ustrojem, tylko niestety wszystkie inne
s
ą
jeszcze gorsze i chyba jest to prawd
ą
. Przy dosłownym odczytaniu demokracji jako władzy
ludu podstawowym warunkiem, by lud mógł podejmowa
ć
wła
ś
ciwe decyzje jest to, by posiadał
prawdziwe informacje. Je
ś
li posiada prawdziwe informacje, a podejmuje bł
ę
dne decyzje, to
trudno. Dotyczy to równie
ż
referendum, którego jestem zwolennikiem. Gdy informacje s
ą
fałszywe, wtedy w ogóle nie mo
ż
na mówi
ć
o demokracji, ani bezpo
ś
redniej, ani po
ś
redniej.
Ronald Lasecki.: W zwi
ą
zku z tym,
ż
e zarówno na płaszczy
ź
nie ekonomicznej jak i
politycznej nast
ą
piło odej
ś
cie od klasycznej demokracji w kierunku pewnej oligarchizacji,
jaki jest Pana stosunek wobec tych, którzy kwestionuj
ą
tego rodzaju przemiany. Mam na
my
ś
li głównie ruchy alterglobalistyczne reprezentuj
ą
ce inn
ą
wizj
ę
uporz
ą
dkowania
sytuacji na
ś
wiecie, kwestionuj
ą
ce obecne status quo niezale
ż
nie od tego czy pochodz
ą
z
lewicy, czy z prawicy.
A.G.: Wi
ą
załem z tymi ruchami sporo nadziei. Od ko
ń
ca lat 80-tych mieli
ś
my przekonanie,
ż
e
system zwany neoliberalizmem prowadzi wprost do kryzysu. Dziwiło nas tylko,
ż
e tak długo udaje
si
ę
to maskowa
ć
. W 2001r zało
ż
yli
ś
my stowarzyszenie „Obywatelska Inicjatywa Opodatkowania
Transakcji Finansowych”, chodziło o podatek Tobina. O ten podatek i likwidacj
ę
„rajów
podatkowych” walczyło te
ż
silne, mi
ę
dzynarodowe stowarzyszenie „ATTAC”. W 2011r., gdy
ekonomia odpowiedziała na bł
ę
dy polityczne, cała UE z wyj
ą
tkiem Anglii zamierza ten podatek
wprowadzi
ć
. Znów okazało si
ę
,
ż
e tylko oszołomy miały racj
ę
. Globalny kryzys przyznał racj
ę
ruchom antyglobalistycznym. Nabiera mocy pytanie, dlaczego przez 20 lat, mimo słuszno
ś
ci, ich
postulaty były skrywane przed opini
ą
publiczn
ą
.. Główny problem jest ci
ą
gle ten sam: fałszowanie
informacji.
R.L.: A co z takimi zjawiskami jak np. „
Ś
wiatowe Forum Społeczne” , albo obecnie ruch
„Okupuj Wall Street”, czy tzw. „Ruch Oburzonych” działaj
ą
cy w Zachodniej Europie. Czy
uwa
ż
a Pan,
ż
e ruchy te maj
ą
przyszło
ść
, czy te
ż
sprawa sko
ń
czy si
ę
podobnie jak z
alterglobalistami?
A.G.: My
ś
l
ę
,
ż
e ruchy te maj
ą
przed sob
ą
przyszło
ść
, ju
ż
niew
ą
tpliwie wywarły du
ż
y wpływ na
rzeczywisto
ść
i nawet je
ś
li to si
ę
nie rozwinie, to ten wpływ zostanie. We
ź
my pod uwag
ę
np. to co
od lat 90-tych decydenci zrobili w kwestii zniesienia ustawowych regulacji transakcji finansowych.
Przecie
ż
jeszcze trzydzie
ś
ci lat temu ci wszyscy bankierzy siedzieliby ju
ż
dawno za kratkami.
Dopiero, bodaj w 1994 roku zezwolono na praktykowanie czego
ś
takiego jak „krótka sprzeda
ż
”
/handel po
ż
yczonymi walorami/. Pod koniec lat 70-tych Bank Morgana prawie upadł dlatego,
ż
e
zastosował ukryt
ą
metod
ę
krótkiej sprzeda
ż
y. To wówczas było karane wi
ę
zieniem i utrat
ą
całego
maj
ą
tku, nawet pier
ś
cionków. Spójrzmy na to historycznie: w historii pi
ęć
razy były zakazywane
spółki akcyjne, bo uwa
ż
ano,
ż
e jest to metoda nieuczciwa, ale zwyci
ęż
ała deregulacja. Wa
ż
ne
jest równie
ż
zniesienie rozró
ż
nienia, mi
ę
dzy bankami inwestycyjnymi, a bankami komercyjnymi.
Pozwoliło to bankom inwestycyjnym prowadzi
ć
własne ataki, wobec których wybrane spółki były
bezradne. Tak
ą
sił
ę
dawała im mo
ż
liwo
ść
u
ż
ycia metod, które we wcze
ś
niejszych fazach rozwoju
kapitalizmu były zakazane pod gro
ź
b
ą
procesu karnego. Zniesione ustawowych ogranicze
ń
,
musiało doprowadzi
ć
do takiej sytuacji jak
ą
mamy obecnie.
R.L.: Je
ś
li chodzi o sytuacj
ę
obecn
ą
, czy kryzys w Grecji jest konsekwencj
ą
tego, o czym
Pan powiedział przed chwil
ą
?
A.G.: Wydaje mi si
ę
,
ż
e jest. Nie znam na tyle Grecji, byłem tam raz i to nie po to by analizowa
ć
stan ich finansów i gospodarki (
ś
miech). Opinia,
ż
e Grecji ofiarowano tak ogromne po
ż
yczki
poniewa
ż
byli sceptyczni wobec Unii Europejskiej, wydaje si
ę
całkiem prawdopobna. Je
ś
li te
kredyty były łapówk
ą
za zgod
ę
na euro, to Grecy zadanie wykonali, weszli do UE i „s
ą
kwita”. Nie
wierz
ę
ż
eby bankierzy dali si
ę
oszuka
ć
„kreatywn
ą
ksi
ę
gowo
ś
ci
ą
”, gdyby nie chcieli by
ć
oszukani.
W latach 70-tych czytałem w „Financial Time”. Na pytanie: Czy po
ż
yczanie pieni
ę
dzy komunistom
to dobry interes? Bankier odpowiada: „Tak to bardzo dobry interes, gdy
ż
system komunistyczny
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 4 z 12
ma zdolno
ść
nieograniczonego obni
ż
ania stopy
ż
yciowej swych poddanych, wi
ę
c zawsze jest
wypłacalny”. A Grecy nie zgadzaj
ą
si
ę
na obni
ż
anie stopy.
R.L.: Czy projekt podejmowany obecnie w dyskusji publicznej utworzenia europejskiego
rz
ą
du gospodarczego, który mógłby dyscyplinowa
ć
pa
ń
stwa członkowskie to krok we
wła
ś
ciwym kierunku?
A.G.: Od pocz
ą
tku było jasne,
ż
e proces tworzenia UE zmierza do ustanowienia Pa
ń
stwa o
strukturze co najmniej federalnej. Irlandczycy trzy razy musieli powtarza
ć
referendum. Gdy w
referendach padła konstytucja UE, to mamy Traktat Lizbo
ń
ski. Kryzys finansowy zostanie
wykorzystany do narzucenia rz
ą
du UE, najpierw gospodarczego, potem politycznego,
militarnego, itd. „Teoria spiskowa” twierdzi nawet,
ż
e tylko po to ujawniono kryzys.
R.L.: Jakie jest Pa
ń
skie zdanie na temat przyj
ę
cia przez Polsk
ę
euro?
A.G.: Wska
ź
niki UE przewiduj
ą
,
ż
e w ci
ą
gu dwóch lat wzrost gospodarczy krajów UE, które nie
przyj
ę
ły wspólnej waluty, b
ę
dzie dwukrotnie wi
ę
kszy ni
ż
krajów strefy euro. Nie spodziewam si
ę
takich zmian, które mogły by mnie przekona
ć
do euro.
Leszek Sykulski.: Jaki jest Pa
ń
ski stosunek do koncepcji Zwi
ą
zku Europy, który
zaproponował w zeszłym roku prof. Siergiej Karaganow? Chodzi o poł
ą
czenie Unii
Europejskiej i Federacji Rosyjskiej; obecnie ten projekt rozwijany jest w kierunku przyszłej
integracji Unii Europejskiej i powstaj
ą
cej na naszych oczach Unii Eurazjatyckiej.
A.G.: Patrz
ę
na te sprawy pod k
ą
tem Polski. Nie było dla mnie
ż
adnych w
ą
tpliwo
ś
ci,
ż
e
przyst
ą
pienie do UE to b
ę
dzie oddanie si
ę
władzy Niemiec. Pakt Ribbentrop–Mołotow został
wykre
ś
lony. Lecz jego podstawa, interesy i apetyty jednej i drugiej strony s
ą
nadal aktualne.
Teraz ten pakt ma si
ę
nazywa
ć
Merkel–Karaganow? Ruroci
ą
g Północny jest najnowszym
przykładem wrogo
ś
ci osi Rosja-Niemcy wobec Polski.
L.S.: Jak Pan widzi przyszło
ść
trójstronnych relacji polsko–niemiecko–rosyjskich? Czy
dobrym miejscem zbli
ż
enia mi
ę
dzy naszymi narodami nie byłby Kaliningrad? Mo
ż
e warto
na podobie
ń
stwo Trójk
ą
ta Weimarskiego sformowa
ć
Trójk
ą
t Kaliningradzki?
A.G.: Karaganow nie proponuje sojuszu Polska–Rosja, lecz Rosja–Unia. Nie ma i nie b
ę
dzie
trójstronnych stosunków, s
ą
i b
ę
d
ą
relacje dwustronne. A Polska b
ę
dzie zmuszana, by je
akceptowa
ć
. Mimo „polskiej prezydencji” w UE, o decyzjach na linii Sarkozy-Merkel Tusk
dowiaduje si
ę
z telewizji. Polska nie mogła nawet obroni
ć
wej
ś
cia do portu w Szczecinie,
zablokowanego przez bałtycki gazoci
ą
g. A zbli
ż
e
ń
mieli
ś
my ju
ż
kilka w 1610, 1794, 1939r.
L.S.: Jaki jest Pana stosunek do sojuszu Polski ze Stanami Zjednoczonymi?
A.G. Mówimy o sojuszach tak jak o wybieraniu towarów w sklepie, a pieni
ę
dzy nie mamy.
Zapytajmy kto, jakie pa
ń
stwo, chciałoby z biedn
ą
i zadłu
ż
on
ą
Polsk
ą
zawrze
ć
sojusz? I przeciw
komu? Bo sojusze zawsze zawiera si
ę
„przeciw”. Niemcy maj
ą
nas w Unii, Rosja ma sojusz z
Niemcami oraz trzyma rz
ą
d PO za gardło „katastrof
ą
smole
ń
sk
ą
”. Stany Zjednoczone
potrzebowały Polski do wsparcia agresji na Irak przeciw UE. Podobna sytuacja mo
ż
e si
ę
powtórzy
ć
z dowolnym pa
ń
stwem, wtedy Polska musi pilnowa
ć
swojego interesu. Bo nikt
naszych interesów nie b
ę
dzie realizował za nas. Natomiast ka
ż
dy b
ę
dzie starał si
ę
zrobi
ć
interes
na nas, a nie z nami. Szczególnie przy du
ż
ej dysproporcji sił sojuszników.
Witold Michałowski.: Czy uwa
ż
a Pan,
ż
e nale
ż
y zacz
ąć
wypompowywanie wody z 26
zalanych kopalni, aby, w oparciu o technologi
ę
znan
ą
od 75 lat, uruchomi
ć
podziemne
zgazyfikowanie w
ę
gla i produkcj
ę
paliw płynnych? I drugie pytanie, czy nie ma racji
Aleksander Dugin, doradca Władimira Putina,
ż
e geopolityka została zast
ą
piona dzi
ś
przez
energetyk
ę
?
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 5 z 12
A.G.: Energia od 200-tu lat ma naczelne znaczenie w polityce wewn
ę
trznej i zewn
ę
trznej. Tylko
własne
ź
ródła energii daj
ą
pełn
ą
niezale
ż
no
ść
. O podziemnej gazyfikacji w
ę
gla wiem za mało, by
ocenia
ć
koszty instalacji, skutków ubocznych, czyli opłacalno
ś
ci.
Marcin Domagała.: Moje pytanie do Pana chciałbym osadzi
ć
w kategoriach pewnego
eksperymentu my
ś
lowego. Startował Pan na senatora, w tym jednak wypadku dostał si
ę
Pan do parlamentu, otrzymuje Pan okazj
ę
współtworzenia rz
ą
du, zostaje Pan ministrem
spraw zagranicznych. Jak
ą
koncepcj
ę
partnerstwa Polski na arenie mi
ę
dzynarodowej Pan
przedstawia i kto, wg Pana, byłby najlepszym sojusznikiem naszego kraju? Pytanie to
zadaj
ę
w kontek
ś
cie Pa
ń
skich wcze
ś
niejszych wypowiedzi w kwestii negatywnych
aspektów s
ą
siedztwa i relacji z Rosj
ą
, Niemcami i USA.
A.G.: Aby ten my
ś
lowy eksperyment urealni
ć
, musimy zało
ż
y
ć
,
ż
e w Polsce zaszły niemal
rewolucyjne zmiany w mentalno
ś
ci. Moja kandydatura do senatu była pytaniem, czy takie zmiany
zachodz
ą
. Odpowied
ź
jest negatywna. W sytuacji, gdy Polacy oceniaj
ą
swój rz
ą
d zgodnie z
propagand
ą
konkurentów Polski, realizacja naszych interesów na forum mi
ę
dzynarodowym jest
nieskuteczna, je
ś
li w ogóle mo
ż
liwa. Takiej polityki nie chciałbym i zapewne nie potrafi
ę
prowadzi
ć
. Naród zdecydowanie domagaj
ą
cy si
ę
realizacji swych praw i interesów daje politykom
narz
ę
dzia i argumenty do prowadzenia polityki. Gdyby Grecy jak Polacy potulnie przyj
ę
li
zadekretowane wyrzeczenia, przymierali by głodem, a Grecja jako pa
ń
stwo stałaby si
ę
po
ś
miewiskiem. Gdy Grecy twardo si
ę
postawili, politycy greccy mog
ą
skutecznie stawia
ć
warunki redukcji długów. Dlatego mówi
ę
o mentalno
ś
ciowym przewrocie. Byłaby to te
ż
jedyna
droga, któr
ą
mógłbym do polityki wej
ść
. Co wówczas bym robił? To zale
ż
y od charakteru tych
przemian i od ich determinacji. Warunkiem koniecznym do wyd
ź
wigni
ę
cia Polski z zapa
ś
ci
mentalnej, gospodarczej i politycznej jest, by Polacy przyj
ę
li do wiadomo
ś
ci oczywiste fakty,
ż
e
do roli pa
ń
stwa peryferyjnego zostali
ś
my doprowadzeni celowo. Rozmawiałem w 1988r z
kongresmanem ameryka
ń
skim z zachodniego wybrze
ż
a. W przeciwie
ń
stwie do polityków ze
wschodniego wybrze
ż
a, którzy doskonale wiedzieli z kim mo
ż
na mówi
ć
szczerze, ten uznał mnie
wida
ć
za wysłannika Wał
ę
sy lub Michnika. Na temat niepodległo
ś
ci powiedział: „My bardzo
ch
ę
tnie poprzemy wasz
ą
niepodległo
ść
, ale powiedz co zrobi
ć
z Waszym przemysłem?”.
Szcz
ę
ka mi opadła, wi
ę
c mi tłumaczył: „Na Japoni
ę
mieli
ś
my 20 lat czasu, aby si
ę
przygotowa
ć
na ich atak. Okazało si
ę
to niewystarczaj
ą
ce. Wy z waszym wykształceniem i z waszym
przemysłem w ci
ą
gu dwóch lat zdestabilizujecie rynki
ś
wiatowe, a my nie b
ę
dziemy mogli si
ę
temu przeciwstawi
ć
. Wi
ę
c, je
ś
li powiesz, co zrobi
ć
z waszym przemysłem, to poprzemy wasz
ą
niepodległo
ść
.” Warunkiem poparcia niepodległo
ś
ci przez USA było zniszczenie polskiej
gospodarki. Warunkiem przyj
ę
cia do UE, jak nam wmawiała wewn
ę
trzna propaganda, była
likwidacja hutnictwa, górnictwa, stoczni, cementowni, cukrowni itd. Pa
ń
stwa europejskie przed
wej
ś
ciem do UE, swój przemysł intensywnie dofinansowywały, a nam kazano nasz przemysł
zniszczy
ć
. Nasze rz
ą
dy i społecze
ń
stwo na to pozwoliły. Plan zniszczenia gospodarki pod nazw
ą
„Planu Balcerowicza” Polacy z Lechem Wał
ę
s
ą
na czele przeprowadzili ochoczo. Bezwzgl
ę
dnie
wykorzystano ci
ęż
k
ą
psychoz
ę
, na któr
ą
zapadli
ś
my w 1989 roku. Z tej psychozy musimy si
ę
otrz
ą
sn
ąć
, musimy znale
źć
odwag
ę
, by przyzna
ć
si
ę
,
ż
e dali
ś
my si
ę
oszuka
ć
jak dzieci. I
przypomnie
ć
sobie,
ż
e przecie
ż
przez wieki nie byli
ś
my niedoł
ę
gami. Po I wojnie
ś
wiatowej od
zera potrafili
ś
my zbudowa
ć
II RP, wielkim wysiłkiem całego narodu stworzyli
ś
my nowoczesny
przemysł. Zbudowali
ś
my Centralny Okr
ę
g Przemysłowy, zbudowali
ś
my Gdyni
ę
. Polska doganiała
czołówk
ę
europejsk
ą
. Do dzisiaj si
ę
tym chlubimy. Po II wojnie, mimo jarzma komunizmu,
potrafili
ś
my zbudowa
ć
tak pot
ęż
ny przemysł,
ż
e jego konkurencji na rynkach obawiały si
ę
nawet
USA. Pami
ęć
o Katyniu, Smole
ń
sku, Jałcie, pami
ęć
o 1939, 1945 i o 1989r nie prowadzi do
wrogo
ś
ci z Niemcami, Rosj
ą
, Angli
ą
i USA. Pami
ęć
ta musi by
ć
ż
ywa, aby nie odbiera
ć
politykom
argumentów. Szczególnie politycy nie powinni wypomina
ć
tego bez potrzeby. Kanclerz Schroeder
powiedział: „Niemcy o naszych interesach na wschodzie my
ś
le
ć
musz
ą
zawsze, mówi
ć
– nigdy”.
Politycy krajów konkurencyjnych znaj
ą
wiedz
ę
społecze
ń
stwa i jego nastroje /maj
ą
wywiad/. To
wystarczy by miarkowali swe naciski. Wywołanie społecznej psychozy mo
ż
e całkowicie
ubezwłasnowolni
ć
polityków. Tak
ą
sytuacj
ę
mieli
ś
my 1989r, gdy Polacy gotowi byli rozszarpa
ć
ka
ż
dego krytyka „planu Balcerowicza”, co kosztowało nas utrat
ę
przemysłu. W 2004 gdyby „ulica”
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 6 z 12
nie oszalała: „chcemy do Unii”, politycy mogli wytargowa
ć
bardzo korzystne warunki w traktacie
akcesyjnym. Irlandczycy kolejnym „nie” wywalczyli warunki tak korzystne, by powiedzie
ć
„tak”.
Niemcy, Francja czy Anglia, mog
ą
bezkarnie łama
ć
zasady UE. Nie tylko z powodu swego
bogactwa, lecz równie
ż
dlatego,
ż
e wszyscy wiedz
ą
i
ż
te narody b
ę
d
ą
broni
ć
swych interesów, z
wyj
ś
ciem na ulic
ę
i zmian
ą
rz
ą
du wł
ą
cznie. Gdy jednak PiS spróbował wesprze
ć
finansowo
stocznie, UE za kar
ę
nakazała ich likwidacj
ę
. Stoczniowcy poszli „na bruk”, lecz ani jeden nie
„wyszedł na ulic
ę
”. A w nast
ę
pnych wyborach wybrali PO. Co w takich warunkach mo
ż
e zrobi
ć
polityk? Przy niewielkich zmianach, wzorowałbym si
ę
na zagranicznej polityce
ś
p. Lecha
Kaczy
ń
skiego.
R.L.: Nawi
ą
zuj
ą
c do Pa
ń
skiego wcze
ś
niejszego stwierdzenia, czy dostrzega Pan
zagro
ż
enia w podwa
ż
aniu instytucji mi
ę
dzynarodowych i prawa mi
ę
dzynarodowego w tym
zasady suwerennego pa
ń
stwa, tak jak to miało miejsce w wypadku Libii, ale te
ż
w innych
przypadkach np. interwencji humanitarnych. Czy to w dłu
ż
szej perspektywie mo
ż
e
zaszkodzi
ć
Polsce? Czy tak
ż
e Polska na ró
ż
nego rodzaju forach mi
ę
dzynarodowych
powinna opowiada
ć
si
ę
za podtrzymywaniem dotychczasowych zasad, czy za ich rewizj
ą
w nowym duchu?
A.G.: W Libii Kaddafi rz
ą
dził przez 40 lat. To jest dowodem na ustrój totalitarny. Gdy Libijczycy
przeciw totalitaryzmowi zaprotestowali, Kaddafi strzelał do demonstrantów. Demonstracje
przerodziły si
ę
w powstanie, które zostałoby utopione we krwi, gdyby powsta
ń
com nie pomogło
ONZ i NATO . Takie s
ą
fakty. Nie maj
ą
c rzetelnych informacji mo
ż
emy zaproponowa
ć
dowolne
interpretacje: To „obce siły” zbuntowały naiwnych Libijczyków przeciwko dobremu władcy, lub
„uciemi
ęż
ony naród” podj
ą
ł bohatersk
ą
walk
ę
o wolno
ść
. Interwencja NATO to: „Zachodni
imperiali
ś
ci” wykorzystali zamieszki, by przej
ąć
libijsk
ą
rop
ę
, lub bezinteresowna pomoc narodowi
walcz
ą
cemu z ciemi
ęż
c
ą
. /Niepotrzebne skre
ś
li
ć
/. Wró
ć
my do PRL. Masakra strajkuj
ą
cych na
Wybrze
ż
u w grudniu 1970r, wywołała pogorszenie opinii o PRL. Wysłano wi
ę
c Mieczysława
Rakowskiego na tournee po
ś
wiecie z tak
ą
interpretacj
ą
: „Wy na Zachodzie – mówił – jeste
ś
cie
do tego przyzwyczajeni – strajki, demonstracje, nawet starcia z policj
ą
– to normalna rzecz. Obie
strony wiedz
ą
jak z takich konfliktów wychodzi
ć
. A w Polsce to było co
ś
zupełnie nowego. W
Polsce od 20-tu lat nie było ani strajków, ani demonstracji. Obie strony nie potrafiły zachowa
ć
si
ę
w sytuacji konfliktu. Obu stronom pu
ś
ciły nerwy. Wskutek tego doszło do tragicznych skutków.”
Zachodni intelektuali
ś
ci i politycy słuchali i kiwali głowami – rzeczywi
ś
cie, kraj, w którym przez 20
lat nie było strajku... Jaki pi
ę
kny kraj! (
ś
miech). Zatem wracaj
ą
c do pytania – my dzisiaj oceniamy
„wydarzenia libijskie” z pozycji podobnej jak „zachód” w 1970r oceniał „wydarzenia grudniowe”.
Ale moja sympatia jest oczywi
ś
cie po stronie libijskich powsta
ń
ców. Na kredyt.
Zdarza si
ę
,
ż
e prawo mi
ę
dzynarodowe, mi
ę
dzynarodowe instytucje i suwerenno
ść
pa
ń
stw sobie
przecz
ą
. U
ż
ywane te
ż
s
ą
instrumentalnie. Zasada suwerenno
ś
ci obowi
ą
zywała, gdy Rosja
wyrzynała Czeczenów, gdy Izrael budował bro
ń
j
ą
drow
ą
. Nie obowi
ą
zuje, gdy robi to Iran. W Libii
trwały walki. Kogo nale
ż
ało uzna
ć
za suwerena? Dyktatora czy „lud”. ONZ uznało,
ż
e suwerenem
jest naród. W tej interpretacji interwencja NATO była obron
ą
suwerenno
ś
ci.
L.S.: Chciałbym Pana zapyta
ć
o stosunki polsko-ukrai
ń
skie. Czy Pa
ń
skim zdaniem nie
było bł
ę
dem poparcie przez prawie cał
ą
licz
ą
c
ą
si
ę
polsk
ą
elit
ę
polityczn
ą
tzw.
pomara
ń
czowej rewolucji?
A.G.: Ukraina wybrała niepodległo
ść
. Lecz miała nadal posowieck
ą
struktur
ę
, z Kuczm
ą
i KGB na
czele. „Pomara
ń
czowa rewolucja” pogł
ę
biała niezale
ż
no
ść
Ukrainy od Rosji. Miała jednak
charakter demokratyczny, w najgorszym razie zamieniaj
ą
c dyktatur
ę
na zró
ż
nicowan
ą
oligarchi
ę
.
Nale
ż
y pami
ę
ta
ć
o próbie otrucia Juszczenki. Dopiero pó
ź
niej okazało si
ę
,
ż
e Juszczenko oparł
si
ę
na nacjonalistach.
L.S.: Ale czy nie uwa
ż
a Pan,
ż
e takie jednostronne gesty, jak pot
ę
pienie przez polskiego
prezydenta i polski sejm akcji „Wisła” przy braku równoległych aktów w przypadku
zbrodni woły
ń
skiej nie jest zaburzeniem równowagi.
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 7 z 12
A.G.: Która
ś
ze stron musi zrobi
ć
pierwszy krok. Mi
ę
dzy wymordowaniem 200 ty
ś
. Polaków a
akcj
ą
„Wisła” nie ma symetrii. „Wisła” nie była aktem wrogim etnicznie, lecz wysiedleniem
ludno
ś
ci, by pozbawi
ć
UPA bazy zaopatrzenia. UPA walczyła wtedy de facto o wł
ą
czenie Beskidu
Wsch. do ZSRR, czyli o łagry dla siebie, a kołchozy dla wysiedlonych. Bł
ę
dem niewybaczalnym
jest próba wykre
ś
lenia pami
ę
ci ukrai
ń
skich mordów etnicznych w imi
ę
„dobrych stosunków”.
Nawet IPN został u
ż
yty do fałszowania historii.
L.S.: Jak Pan ocenia polityk
ę
zagraniczn
ą
, któr
ą
prowadził
ś
p. prezydent Lech Kaczy
ń
ski?
A.G.: To była polityka, która pozwoliłaby Polsce poprawi
ć
swoj
ą
sytuacj
ę
na mi
ę
dzynarodowej
scenie politycznej. Naturalnymi sojusznikami s
ą
ci, którzy maj
ą
podobne interesy. Sojuszników
zdobywa si
ę
te
ż
wy
ś
wiadczaj
ą
c przysług
ę
. Rajd Kaczy
ń
skiego do Tbilisi uratował Gruzj
ę
od
najazdu Rosji. Prezydent Polski stał si
ę
niemal narodowym bohaterem Gruzinów, a to wi
ę
cej
znaczy ni
ż
papierowe deklaracje. Byłem przeciwnikiem ataku na Irak, a polskiego udziału
szczególnie. Lecz Polska id
ą
c na wojn
ę
u boku USA złamała dyktat UE, wywołało to w Brukseli
w
ś
ciekło
ść
, ale utwierdziło podmiotowo
ść
Polski. Gdy Putin wypowiedział nam wojn
ę
handlow
ą
,
PiS zmusił UE do zgody na przeformułowanie konfliktu Rosja - Polska w konflikt Rosja - Unia.
S
ą
dz
ę
,
ż
e gdyby PiS utrzymał rz
ą
d, ruroci
ą
g bałtycki nie blokowałby Szczecina. Najgorszym
rodzajem polityki, jest „polityka” kłaniania si
ę
wszystkim silniejszym. Kaczy
ń
ski tworzył blok
pa
ń
stw o podobnych interesach i podobnym statusie. Taki blok uzyskałby siln
ą
pozycj
ę
w UE,
mógłby reprezentowa
ć
wspólne interesy i skutecznie ich broni
ć
L.S.: Czy uznaje Pan za zasadne przyj
ę
cie Turcji do UE
A.G.: To wydaje si
ę
dosy
ć
ś
mieszne, Turcja przecie
ż
le
ż
y w Azji.
M.D.: Jak Pan ocenia nastawienie polskiej dyplomacji do Białorusi
A.G.: Polska wspiera skrzydło proeuropejskie na Białorusi. Łukaszenko i jego re
ż
ym nie budzi
sympatii. Nie pozwala Białorusinom zadecydowa
ć
o swej przyszło
ś
ci i kształcie ich pa
ń
stwa.
L.S.: Jakie s
ą
Pa
ń
skie polityczne plany na przyszło
ść
?
AG.: Do kandydowania do Senatu przekonał mnie argument: B
ę
dzie pan robił to co do tej pory,
tylko skuteczniej. Skuteczno
ś
ci nie zyskałem, wi
ę
c b
ę
d
ę
robił to samo, co robiłem do tej pory.
Dzi
ę
kujemy za rozmow
ę
.
Wywiad przeprowadzili: Marcin Domagała (Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych), Ronald
Lasecki („Przegl
ą
d Geopolityczny”), Witold Szirin Michałowski (kwartalnik „Ruroci
ą
gi”), Kornel
Sawi
ń
ski
(Europejskie
Centrum
Analiz
Geopolitycznych),
Leszek
Sykulski
(biuletyn
„Geopolityka”).
Gda
ń
sk, 21 pa
ź
dziernika 2011 r.
-----------------
A
NDRZEJ
G
WIAZDA
(ur. 1935) – legendarny współtwórca i działacz Wolnych Związków
Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”, kawaler Orderu Orła Białego,
Honorowy Obywatel Gdańska, inżynier elektronik, nauczyciel akademicki, publicysta.
--------------------
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 8 z 12
Europa od Atlantyku do Pacyfiku? – debata
Analiza koncepcyjna Leszka Sykulskiego pt. „Od Trójkąta Kaliningradzkiego do
Związku Europy”, zamieszczona w poprzednim numerze „Geopolityki”, rozpoczęła na
naszych
łamach
debatę
dotyczącą
zagadnień
związanych
z
integracją
pankontynentalną. W tym numerze zamieszczamy pierwszy głos polemiczny.
Zapraszamy Czytelników do nadsyłania swoich tekstów.
Romuald Szeremietiew
Kurs na Trójkąt Bermudzki
Odzyskanie niepodległości przez Polskę w
1918 roku nie przekreśliło zagrożenia ze
strony
sąsiadów.
Powróciło
ono
w
złowieszczym pakcie Ribbentrop–Mołotow i
ataku wojsk niemieckich i sowieckich na
Polskę w 1939 r.
Po zakończeniu II wojny światowej Polska
utraciła niepodległość i na długie lata popadła
w
sowiecką
niewolę.
Dopiero
upadek
komunizmu i rozpad Związku Sowieckiego
sprawiły, że na mapie politycznej Europy
pojawiła się Rzeczpospolita Polska. Wydawało się, że dawne zagrożenie, wynikające z
położenia między Niemcami a Rosją, zniknęło. Niemcy stały się przecież sojusznikiem
Polski jako członek NATO i Unii Europejskiej. Za wschodnią granicą Polski powstały
nowe państwa Białoruś i Ukraina oraz ponownie wolne Litwa, Łotwa i Estonia. Poza
krótką granicą z obwodem kaliningradzkim Polska nie graniczyła z Rosją.
Minęło dwadzieścia lat. Rosja znalazła sposób na odbudowę swej mocarstwowości. W
Europie coraz więcej państw dostrzega w Rosji partnera do współpracy. Szczególną
rolę w tym procesie zaczęły odgrywać Niemcy wspierane przez Francję. Polska
usiłująca prowadzić własną politykę zagraniczną nie znalazła zrozumienia u
partnerów i została potraktowana wrogo przez Rosję. Czy widmo zagrożenia dla
bezpieczeństwa Polski, wynikające z położenia między Niemcami a Rosją znowu
przybiera realne kształty?
W Polsce działa Instytut Geopolityki zajmujący się myślą polityczną i kwestiami
bezpieczeństwa narodowego. Dostrzeżono zagrożenia i oceniono krytycznie polską
politykę zagraniczną stwierdzając, że państwo polskie zmierza po równi pochyłej ku
„katastrofie geopolitycznej”. Kierujący Instytutem Leszek Sykulski w wydanym
ostatnio opracowaniu „Ku Nowej Europie: perspektywa związku Unii Europejskiej i
Rosji. Spojrzenie geopolityczne z Polski” przedstawia sposób na uniknięcie
katastrofy. Zakłada, że Rosja i państwa zachodniej Europy, Niemcy i Francja, stworzą
wspólnie nowe mocarstwo euroazjatyckie („od Lizbony do Władywostoku”). Sądzi, że
Polska mogłaby w jego ramach odegrać istotną rolę. Dlatego powinna zerwać z USA i
nawiązać współpracę z Rosją.
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 9 z 12
Bez wątpienia powstanie euroazjatyckiego mocarstwa będzie zależało od Rosji.
Państwo to powinno więc dysponować odpowiednim potencjałem i silnymi
argumentami, aby innych, w tym Polskę, nakłonić do współpracy w tworzeniu tej
nowej potęgi. Tymczasem Mark Leonard i Nicu Popescu piszą („Rachunek sił w
stosunkach Unia Europejska - Rosja”): „Dzięki rosnącym cenom ropy naftowej i gazu
ziemnego bogata w surowce energetyczne Rosja stała się znacznie potężniejsza,
mniej skłonna do współpracy i bardziej bezkompromisowa. Petrodolary napompowały
rosyjski budżet i znacznie zmniejszyły zależność państwa od zagranicznych funduszy.
Rezerwy finansowe Moskwy zajmują trzecie miejsce pod względem wielkości na
świecie. Kraj dysponuje gigantyczną nadwyżką handlową i spłaca ostatnie długi z
początku lat 90. Jeśli w latach 90. mówiło się o uzależnieniu Rosji od zachodnich
kredytów, to dziś mówi się o uzależnieniu Zachodu od rosyjskiego gazu. Poza tym
Moskwie udało się odzyskać kontrolę nad całym terytorium Federacji. Czeczenia –
przynajmniej na razie – została spacyfikowana, a prezydent Władimir Putin cieszy się
poparciem ponad 80 procent Rosjan.
Wpływ Rosji na światową politykę również znacznie się zwiększył. Udało się jej
odzyskać strategiczny przyczółek w Azji Środkowej. Putin poświęcił wiele energii i
politycznych zdolności budowaniu Szanghajskiej Organizacji Współpracy, która ma
być przeciwwagą dla wpływów Zachodu w regionie. Od początku dekady budżet
wojskowy Rosji zwiększył się aż sześciokrotnie, a sieć wywiadowcza spenetrowała
każdy zakątek Europy”. Czyli potencjał jakby jest, ale ochota w Moskwie do
współpracy jakby mniejsza. Jednocześnie jednak ten sam Mark Leonard wraz z
innym autorem zauważają: „Obecna Rosja ma europejski przyrost naturalny i
afrykańską średnią długość życia, drugi w świecie arsenał broni jądrowej i poniżej
jednego procenta światowej produkcji z wykorzystaniem wysokich technologii. Ma
najdłuższą w świecie sieć gazociągów i naftociągów oraz większą korupcję niż Sierra
Leone. Jest państwem federalnym w rozumieniu konstytucji, scentralizowanym w
ambicjach przywódców, skrajnie podzielonym i sfeudalizowanym, gdy chodzi o
faktyczne mechanizmy władzy. Sprzeczności te komplikują nieustannie zmieniającą
się rosyjską wizję zagrożeń”. (I. Krastew, M. Leonard, „Widmo Europy
wielobiegunowej”) To by oznaczało, że z potencjałem może być krucho nie
wspominając już o wizji wspólnej z Rosjanami zgodnej budowy supermocarstwa.
Ekipa rządząca na Kremlu często odwołuje się do imperialnych wyobrażeń Rosjan o
roli ich państwa na arenie światowej. Władze Federacji Rosyjskiej podejmują też
liczne działania, aby takie wyobrażenia realizować opierając się na dyplomacji,
służbach tajnych i zasobach surowców naturalnych, zwłaszcza ropy naftowej i gazu
ziemnego. Jednak potęga państwa opiera się nie tylko na takich czynnikach. W
istocie najważniejszym czynnikiem w realizacji każdego zamiaru są ludzie. Czym więc
dysponuje Rosja? Liczba Rosjan zmniejsza się. W okresie schyłkowym ZSRR (1991
r.) ludność liczyła 286 mln, w tym było 143,5 mln Rosjan. Dziś ludność Federacji
Rosyjskiej liczy wprawdzie 143 mln jednak w niej tylko ok. 116 mln stanowią
Rosjanie. Obecne trendy demograficzne wskazują, że w perspektywie najbliższych lat
liczba Rosjan może zmniejszyć się do 80 mln. Jest to efekt utrzymującej się ciągle
przewagi zgonów nad urodzeniami - każdego roku ubywa 900 tys. Rosjan. (Na
skutek wyludniania z powierzchni Rosji w ciągu ostatnich 20 lat zniknęło ponad 30
tys. miejscowości.) Do tego w Rosji występuje stosunkowo mała liczba kobiet w
wieku rozrodczym (18-25 lat) tylko 12 mln. I dochodzi do tego pogłębiający się
„brak” mężczyzn ze względu na ich nadumieralność (przeciętna życia Rosjanki 73
lata, Rosjanina 57 lat - statystyczny Rosjanin nie dożywa emerytury). W Moskwie co
trzecia kobieta żyje samotnie – nie może znaleźć męża.
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 10 z 12
Plagą jest częste przerwanie ciąży. W Rosji każdego dnia dokonuje się 10 tys.
aborcji, gdy jednocześnie 7 mln par nie posiada dzieci. Nawet jeśli jednak dochodzi
do urodzenia dziecka (w ostatnim okresie dzięki różnym akcjom pomocowym
państwa dzieci rodzi się ich trochę więcej), to 60% z nich przychodzi na świat z
różnymi chorobami i upośledzeniami. Już dziś instytucje państwowe alarmują, że u
ponad 20% pierwszoklasistów występują różne upośledzenia psychiczne.
Wielkim ludnościowym problemem Rosji jest Syberia. Rejon ten stanowiący 70%
terytorium państwowego Rosji na którym znajduje się 90% zasobów gazu i 70%
ropy naftowej zasiedla 30 mln Rosjan (2,4 osoby na km2). Przy czym populacja
rosyjska stale się kurczy, natomiast wzrasta liczba Chińczyków. W rejonach
przygranicznych z Chinami mieszka obecnie zaledwie 6,7 mln Rosjan, o 14 proc.
mniej niż 20 lat temu. Po drugiej stronie granicy, na terenie chińskiej Mandżurii
Wewnętrznej, mamy ponad 100 mln Chińczyków. W ciągu ostatnich dziesięciu lat
wyjechało z Syberii milion Rosjan, a osiedliło się 5-7 milionów Chińczyków. Ich liczba
jest trudna do ustalenia, bowiem władze rosyjskie nie potrafią tego obliczyć i
posługują się szacunkami. Jednak już dziś wiele miast syberyjskich ma dużą i
rosnącą stale liczbę ludności chińskiej, a język chiński zaczyna przeważać nad
rosyjskim. Władimir. Putin ostrzegał, że jeśli obecny tren ludnościowy utrzyma się, to
Rosja straci Syberię.
Wspomniana wyżej minimalna poprawa dzietności w Rosji nie wpłynie na poprawę
sytuacji. Na terenie Federacji Rosyjskiej najwyższą dzietność notuje się bowiem w
rodzinach muzułmańskich. W efekcie ostatnio 36% rosyjskich żołnierzy to
muzułmanie – za dziesięć lat będą stanowić połowę armii rosyjskiej. Premier Putin
powinien więc martwić się nie tylko o przyszłość Syberii, ale także o stan rosyjskiej
armii.
W Rosji plagą jest alkoholizm - 80 mln, to alkoholicy; spożycie na głowę wzrosło z 5,
4 litra (1990) do 18 litrów czystego spirytusu (2010). Plenią się też inne patologie.
Przed kilku laty około 2,5 mln Rosjan było chorych na HIV/AIDS, obecnie jest to 6
mln. Ponad 5 mln Rosjan jest uzależniona od narkotyków. Rocznie umiera z powodu
przedawkowania narkotyków 100 tys. osób. Liczba sierot wynosi 750 tys. i jest
większa niż po II wojnie światowej, gdy było ich 687 tys. Spośród 31 mln dzieci do
18. roku życia, aż 2 mln to analfabeci, a milion stanowią narkomani. Rosja
legitymuje się też wysokim, bo drugim na świecie miejscem, gdy chodzi o liczbę
samobójstw (na 100 tys. mieszkańców wypada 36 samobójstw, w Polsce 10). Przed
kilku laty szokujące dane ogłosiło rosyjskie Min. Rozwoju Regionalnego. Twierdzono,
że na każde 20 mln Rosjan w wieku produkcyjnym połowa jest dla społeczeństwa
obciążeniem (4 mln to alkoholicy, 1 mln siedzi w więzieniach i łagrach, a 1 mln to
narkomani, a 4 mln znajduje się w wojsku, milicji i służbach specjalnych).
Rosja jest krajem skorumpowanym. W 2001 r. oceniano rozmiary korupcji na 33 mld
USD, a w 2006 r. na 319 mld. USD (w tym samym roku PKB Polski wynosił 260 mld
USD). Międzynarodowe źródła policyjne twierdzą, że w Rosji działa 12 tys. gangów
przestępczych. Europol ocenia, że do środowisk przestępczych należy 20%
deputowanych rosyjskiej Dumy, 40% prywatnych przedsiębiorstw, 60%
państwowych i 50% banków. W rankingach przejrzystości, ogłaszanych w ostatnich
latach, Rosja znajduje się niezmiennie około 100. miejsca spośród 175 krajów
świata. W 10-punktowej skali przestrzeganie prawa oceniono na 1,9 pkt.
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 11 z 12
Rosja uzyskuje środki na swoje plany imperialne dzięki dobrej koniunkturze na
surowce, głownie gaz i ropę. Eksport ropy i gazu daje ponad 40% dochodów
budżetowych. Oznacza to, że koniunktura gospodarcza, jaką Rosja niewątpliwie
przeżywa, jest uzależniona od cen sprzedawanych surowców. Załamanie się trendów
cenowych tych surowców, co zdarzało się przecież w przeszłości, spowoduje ciężki
kryzys w Rosji. Rosja stoi też w obliczu wielkich wydatków na nowe inwestycje, jeżeli
zechce utrzymać obecny poziom wydobycia. Skoro wyczerpują się dostępne zasoby,
to trzeba będzie inwestować w wydobycie ze złóż położonych w trudno dostępnym
terenie. A to oznacza konieczność uruchomienia ogromnych środków. Na razie
wzrasta eksport ropy i gazu – z 76 mld dol. w 1999 roku do 350 mld dol. w 2008
roku.. Nie jest tak dobrze w innych obszarach gospodarki. Jeśli chodzi o wydobycie
węgla, to obecna Rosja osiągnęła poziom, jaki miała w 1957 r.; w produkcji
ciężarówek – poziom z 1937 r.; kombajnów – z 1933 r.; traktorów – z 1931 r.;
wagonów i tkanin – z 1910 r.; a butów – z roku 1900! Marnie wyglądają inwestycje
w infrastrukturę: w latach 2004-2008 długość dróg z twardą nawierzchnią
zmniejszyła się w Rosji o 7,9 proc.
O możliwościach rosyjskiej gospodarki mówi też jej handel zagraniczny. Rosja w
2010 r. wyeksportowała (głównie gaz i ropę) za 376,7 mld USD, o wiele mniejsza od
niej Polska, która takich surowców nie ma – eksportowała za 160,8 mld USD. Import
– w 2010 r. zagraniczne firmy sprzedały w Polsce za 167,4 mld USD i w Rosji za
237,3 mld USD. Wielki rynek rosyjski kupił tylko o 70 mld więcej niż rynek polski!
Władze Rosji wydają natomiast coraz większe środki na wojsko. W 2010 r. wojsko
rosyjskie liczyło 1,027 mln żołnierzy oraz 754 tys. rezerwistów. Oficjalne wydatki na
zbrojenia wyniosły 61 mld $, czyli 3,4% ówczesnego PKB Rosji. Polska na
stutysięczną armię wydała nieco ponad 10 mld USD, około 2% PKB.
Ktoś zauważył, że eksperci oceniający Rosję ciągle popełniają ten sam błąd - kiedy
Rosja jest silna przeceniają jej potęgę, gdy słabnie, przeceniają rozmiary jej upadku.
W moim przekonaniu obecnie przecenia się siłę Rosji. Biorąc pod uwagę istniejące
dysproporcje w potencjałach (w 2009 r. PKB Rosji - 1 232 mld USD, Polski - 427,9
mld USD, czyli tylko trzy razy większy) Polska może, gdyby była taka wola, stworzyć
dobry i sprawny system obronny gwarantujący państwu bezpieczeństwo.
W historii Polski były stulecia, gdy dawała ona radę z zagrożeniami i dziesięciolecia,
gdy ponosiła klęski. Od nas zależy z których doświadczeń zechcemy skorzystać.
Obawiam się, że budowania „kaliningradzkiego trójkąta bezpieczeństwa” (patronem
morderca Polaków Kalinin?) mogłoby dla Polski skończyć się tym, czym dla statku
bywa wpłynięcie do trójkąta bermudzkiego.
Artykuł ukazał się pierwotnie na blogu Autora: Szeremietiew.nowyekran.pl
-----------------
R
OMUALD
S
ZEREMIETIEW
(ur. 1945) – były minister obrony narodowej, por. rez. WP,
dr hab. nauk wojskowych, prof. KUL, publicysta, polityk.
----------------------
G
EOPOLITYKA NR
4/2011
www.geopolityka.org.pl
strona 12 z 12
ISSN 1899-8216
Copyright © by Instytut Geopolityki, 2011
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji tekstów.
Poglądy wyrażane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska redakcji ani wydawcy.
Źródła zdjęć zamieszczonych w tym numerze:
s. 1 – http://earth.jsc.nasa.gov/
s. 2 – http://andrzejgwiazda.pl/
s. 3 – www.facebook.com/pages/Romuald-Szeremietiew/
Redaktor naczelny
: dr Andrzej Zapałowski
Redakcja
: Hijran Aliyeva, dr Radosław Domke, Rafał
Jewdokimow,
Grzegorz
Matyasik,
Witold
Szirin
Michałowski,
dr
Valentin
Mihajlov,
Agnieszka
Polończyk, Jacek Skup, Marcin Słaboń, Michał Specjalski,
Agnieszka Stec, Leszek Sykulski, Kamil Wysokiński.
Wydawca:
I
NSTYTUT
G
EOPOLITYKI
Aleja Pokoju 6/64
42-207 Częstochowa
www.geopolityka.org.pl
instytut@geopolityka.org.pl
tel. 503 83 10 88