K
AMILLA
T
ERMIN
´ SKA
Metaopis
przez˙ycia metafizycznego
(Na przykładzie prozy
Jarosława Iwaszkiewicza)
Poznawanie rzeczywistos´ci bezwartos´ciowej nie jest wartos´cia˛.
Wartos´cia˛ jest poznawanie rzeczywistos´ci, która sama jest warto-
s´ciowa, i obcowanie z nia˛ jako taka˛, s´wiadomie.
(H. Elzenberg, Kłopot z istnieniem)
Je˛zyk, którym współczesna nauka mówi o wartos´ciach, jest je˛zykiem wiez˙y Babel. Dys-
kutowane jest samo poje˛cie, którym obejmuje sie˛ zarówno byty idealne, przedmioty i stany
rzeczy poz˙a˛dane, które powinny istniec´, jak i cele i rezultaty ludzkich działan´, a takz˙e same
działania, ws´ród nich najcze˛s´ciej czynnos´ci mentalne. Ws´ród rozlicznych klasyfikacji
trudno znalez´c´ opieraja˛ce sie˛ na jednoznacznych i jednolitych kryteriach
1
.
Wielos´c´ uje˛c´,
chaos terminologiczny, mieszanie poziomów: ontologicznego, epistemologicznego i psy-
chologicznego, przy jednoczesnym odczuciu waz˙nos´ci problematyki w czasie załamywa-
nia sie˛ tradycyjnych norm w dziedzinie moralnos´ci, w sztuce i nauce - wszystko to tworzy
atmosfere˛ sprzed „przewrotu kopernikan´skiego” w aksjologii.
Temat, który zaproponowałam, dotyczy sacrum - rozpoznawanej przez przez˙ycie meta-
fizyczne samoistnej, irracjonalnej wartos´ci
2
, gwarantuja˛cej istnienie zracjonalizowanych
systemów: religii, sztuki, a pos´rednio takz˙e moralnos´ci. Dopiero w ramach kaz˙dego z tych
ustrukturalizowanych ładów moga˛ byc´ traktowane jako wartos´c´: ludzkie z˙ycie, rados´c´,
cierpienie i s´mierc´. Sacrum, moga˛ce us´wie˛cic´ dowolny stan rzeczy, stanowi pierwotna˛
w stosunku do innych wartos´ci sankcje˛ ich wyste˛powania jako poje˛c´ moga˛cych usprawied-
liwic´ (wyjas´nic´, uzasadnic´) ludzkie działanie w obre˛bie kaz˙dego z systemów. Zarówno
religia, jak sztuka wchłone˛ły w siebie te˛ najwyz˙sza˛ z wartos´ci, umieszczaja˛c ja˛ na szczycie
swoistych dla siebie hierarchizacji, i tym tłumaczy sie˛ umoz˙liwiaja˛ce doste˛p do absolutu
funkcjonowanie symboli religijnych oraz przes´wietlone blaskiem metafizycznym istnienie
dzieł sztuki, w tym takz˙e literatury
3
.
Jednak uje˛cie, które pragne˛ przedstawic´, nie kaz˙e zastanawiac´ sie˛ nad sama˛ wartos´cia˛
i jej atrybutami. Wystarczy twierdzenie, z˙e dla podmiotu moz˙liwe jest bezpos´rednie
poznanie s´wie˛tos´ci (sacrum, numinosum, absolutu, kadosz, Boga), przy czym poznanie
jest poznaniem tajemnicy jako włas´nie tajemnicy. Wyrazic´ je, dac´ mu s´wiadectwo moz˙na
tylko milczeniem, a symbolizowac´ je moz˙e ciemnos´c´ lub os´lepiaja˛ca jasnos´c´, cisza lub
pustka. Poniewaz˙ jednak przez˙ycie towarzysza˛ce spotkaniu z sacrum domaga sie˛ wyar-
tykułowania, tworzona jest sztuka posiadaja˛ca w sobie jego refleks. Najwłas´ciwszym
je˛zykiem oddaja˛cym, zawsze w sposób skaz˙ony, niedoskonały to dos´wiadczenie jest
architektura (katedry gotyckie), muzyka i poezja. Rzutuja˛ one pozaartystyczna˛ wartos´c´
sacrum, przez˙yta˛ przez twórce˛, poza samo dzieło, które wobec tego posiada moz˙nos´c´
budzenia podobnych odczuc´ u odbiorcy.
Literatura zatem moz˙e byc´ wyrazem, symbolem, opisem w pierwszej instancji przez˙y-
cia metafizycznego, posługuja˛cym sie˛ swoistym je˛zykiem przedmiotowym. Moz˙e tez˙
jednak
4
w swojej warstwie s´wiata przedstawionego zawierac´ mniej lub bardziej pie˛kne,
dobre i prawdziwe opisy tych istnieja˛cych potencjalnie opisów: meta-opisy przez˙ycia
sacrum przez postac´ fikcjonalna˛.
Wartym podkres´lenia fenomenem współczesnej literatury polskiej jest wysoka fre-
kwencja wypowiedzen´ tego typu w utworach prozatorskich Jarosława Iwaszkiewicza
5
.
Stanowia˛ one przedmiot moich lingwistycznych rozwaz˙an´, nie stanowia˛c przedmiotu
waloryzowania. Wtopiony w trzecioosobowa˛ na ogół narracje˛ opis zwia˛zanych z sacrum
przez˙yc´ bohatera literackiego jest dowodem usiłowan´ maja˛cych na celu wysłowienie
niewysłowionego i charakteryzuje sie˛ skutkiem tego swoistymi włas´ciwos´ciami formalno-
-semantycznymi.
Omawiane wypowiedzenia posługuja˛ sie˛ siła˛ rzeczy analogia˛, aluzja˛, asocjacja˛. Ponie-
waz˙ całe wypowiedzenie dotyczy przez˙ycia wartos´ci prymarnej, je˛zyk wartos´ci w ogóle
nasyca całe wypowiedzenie, nawet zdania, które w innej konwencji nosiłyby charakter
obserwacyjnych. To poprzez ten typ waloryzacji osia˛ga sie˛ owa˛ specyficzna˛, pozaling-
wistyczna˛ jakos´c´ - aure˛ be˛da˛ca˛ pierwszym, nie poddaja˛cym sie˛ formalizacji, wskaz´nikiem
granic wypowiedzenia o przez˙yciach metafizycznych.
Podstawowymi problemami lingwistycznymi, wymagaja˛cymi odpowiednich decyzji
metodologicznych, w odniesieniu do opisów przez˙yc´ omawianego typu sa˛: delimitacja
wypowiedzenia i jego spójnos´c´.
Poniewaz˙ wypowiedzenia te wymagaja˛ wre˛cz nastawienia dialogicznego (chodzi
wszak o poznanie osoby - podmiotu przez˙ywaja˛cego), dla wyznaczenia zewne˛trznych
granic i wewne˛trznych linii demarkacyjnych, stosuje˛ Gadamerowska˛ metode˛ pytan´ o stałe
semantyczne, be˛da˛ce zmiennymi budowanego przeze mnie modelu. Zmienne te sa˛ dwo-
jakiego rodzaju. Po pierwsze, niektóre z nich tworza˛ warunek sine qua non samego
istnienia tego typu wypowiedzen´, po drugie, stanowia˛ zasady Wittgensteinowskiego
podobien´stwa rodzinnego mie˛dzy róz˙nymi klasami omawianych wypowiedzen´.
Pierwsze z nich czynia˛ z wypowiedzen´ o przez˙yciach metafizycznych zbiór otwarty;
brak jest wyraz´nej granicy mie˛dzy nimi a wypowiedzeniami o innym semantycznie typie.
Najwyraz´niej (w naszym kre˛gu kulturowym) krzyz˙uja˛ sie˛ one z wypowiedzeniami o za-
burzeniach psychicznych (s´cis´lej: schizofrenicznych) oraz o przez˙yciach zwia˛zanych
z erotyka˛
6
. Drugie natomiast pozwalaja˛ na przeprowadzenie typologii wypowiedzen´
o przez˙yciach metafizycznych opartej m. in. na kryterium ilos´ciowym (ilos´c´ i rodzaj
skonkretyzowanych zmiennych), a tym samym na wytyczenie delikatnie zarysowanych
podziałów wewne˛trznych. Wszystkie razem zas´ tworza˛ skomplikowany, dynamiczny
model wykazuja˛cy analogie˛ do struktury poje˛cia maja˛cego rodzine˛ znaczen´
7
.
Za semantyczne konstytuanty wypowiedzenia o przez˙yciach metafizycznych uznaje˛:
132
I. 1. specyficzna˛ temporalnos´c´ wypowiedzenia,
I. 2. rozchwianie relacji przestrzennych (specjalnych),
II. 1. napotkanie sacrum jako dos´wiadczenie zmysłowe,
II. 2. napotkanie sacrum jako akt poznawczy,
II. 2. 1. sacrum jako nieadekwatny temat jakiejkolwiek wypowiedzi,
II. 3. napotkanie sacrum jako akt wolitywny,
II. 4. napotkanie sacrum jako akt emocjonalny.
Trzeba zaznaczyc´, iz˙ wszystkie te zmienne semantyczne modelu, nie wyczerpuja˛c
tres´ciowej zawartos´ci wypowiedzenia, w którym moga˛ sie˛ konkretyzowac´ wybiórczo, sa˛
wzgle˛dem siebie nierozła˛czne i nie zhierarchizowane. Zakładaja˛ one nie linearny, lecz
hermeneutycznie „kolisty” (ewentualnie, jak chce U. Eco, „spiralny”) typ poznania nauko-
wego, w którym wzie˛cie pod uwage˛ któregokolwiek z elementów implikuje koniecznos´c´
skupienia sie˛ na całos´ci. Tak wie˛c nie wiadomo, czy na trudnos´ci zwia˛zane z werbalizacja˛
przez˙ycia wpływa koniecznos´c´ przekroczenia perspektywy czasowo-przestrzennej, czy
odwrotnie, rozbicie wewna˛trzje˛zykowych relacji temporalnych i spacjalnych utrudnia
dopasowanie warstw in praesentia i in absentia w opisie przez˙ycia. Trudnemu do przyob-
leczenia w słowa poczuciu niezwykłej organizacji przestrzenno-czasowej towarzysza˛
charakterystyczne akty da˛z˙eniowo-mentalne. Dokonanie w tym nierozerwalnym splocie
uczuc´, postrzez˙en´, woli i racjonalizacji rozdziałów moz˙e byc´ jedynie systematyzuja˛cym
zabiegiem konceptualnym.
Metode˛, która˛ proponuje˛, moz˙na porównac´ do ogla˛dania w nocy masywnej bryły
pomnika. Kieruja˛c w strone˛ jego detali s´wiatło latarki, cały czas mamy s´wiadomos´c´, z˙e
jest to wycinkowe poznanie całos´ci, która dopiero jako całos´c´ obdarzona jest sensem. Jako
sensowna całos´c´ jednak pozostanie do kon´ca nigdy niepoznawalna.
Poczucie bezczasowos´ci w przez˙yciu metafizycznym jest bodajz˙e jego jedynym pun-
ktem bezdyskusyjnym. Włas´ciwa polskiemu zdaniu temporalizacja stanowi ten element
semantyczny, który w wypowiedzeniu musi zostac´ zneutralizowany. Podmiot, którego
literacki s´wiat nie moz˙e byc´ całkowicie rozła˛czny ze s´wiatem dos´wiadczen´ odbiorcy,
zanurzony w rzece czasowos´ci, wspomaganej czasowos´cia˛ je˛zyka, wynurza sie˛ z niej, by
spojrzec´ w atemporalna˛, niezmierzona˛ przestrzen´ sacrum. Załamanie sie˛ czasowos´ci od-
cina podmiot od jego przeszłos´ci, niegdys´, uprzednio poczynionych planów i zamierzen´,
a takz˙e od przyszłos´ci, czyli od celów i oczekiwan´ w nia˛ rzutowanych, wystawiaja˛c go na
rozrastaja˛ce sie˛ w wiecznos´c´ teraz.
Pierwszym z je˛zykowych sposobów wyznaczania granic wypowiedzenia o przez˙yciu
metafizycznym jest leksykalne wyeksponowanie owego przejs´cia mie˛dzy powszechnym
porza˛dkiem czasowym a jego brakiem. Pierwsze z cytowanych poniz˙ej wypowiedzen´
mówi o czasowym konteks´cie bezczasowego przez˙ycia, drugie natomiast linearnie kon-
frontuje ze soba˛ oba porza˛dki czasowe:
Trwało to tylko chwile˛. Kiedy przymykał oczy, widział, jak Desmond pochylał sie˛, by
wybrac´ przyne˛te˛, gdy je otworzył, widział Murzyna, jak wyprostował sie˛ i okra˛głym
ruchem zarzucił we˛dke˛ w zielona˛ wode˛. Poprzez ten moment przez˙ył tak wiele, jak nie
dane jest przez˙yc´ innym ludziom przez całe z˙ycie.
(O I MnU 290/291)
8
Pół nieba o samym zachodzie zaczerwieniło sie˛ nagle, purpurowe z˙yłki leciały po
szarym tle, a wszystko przed gankiem, brzosty, zaros´la i dwa czerwone gmachy gospo-
darcze, zastygło w tej pos´wiacie. Stajnie i stodoła, jak jakies´ nawy zamulone w zielo-
133
nym kanale, stały zapadłe w ga˛szczu. I w tym zwyczajnym, codziennym widoku za-
uwaz˙ył Karol jakis´ ruch czy moz˙liwos´c´ ruchu. W zaczajeniu sie˛ budynków, w pochy-
leniu krzaków brzeziny odczuł jakby jakies´ oczekiwanie. Oniemiał, patrza˛c na to
czerwone os´wietlenie, i przez chwile˛ wydało mu sie˛, z˙e pejzaz˙ odsłoni mu swoja˛
tajemnice˛ wypowiedzeniem jednego słowa. Ale chwila oczekiwania mine˛ła [...] Zasło-
na Mai drgne˛ła jak gdyby, a potem zaraz znieruchomiała. Karol spojrzał po raz drugi
na podwórze przed soba˛ i spostrzegł, z˙e jest ono zupełnie zwyczajnym podwórzem.
(O I MnU 310/311)
Pojawia sie˛ tu poje˛cie nasyconej emocjami chwili - jedynej realnos´ci, dla której juz˙ nie
istnieje przeszłos´c´ i jeszcze nie istnieje przyszłos´c´.
Drugim sposobem wydobycia atemporalnos´ci przez˙ycia jest stosowanie wykładników
leksykalnych, np. poza czasem, wiecznos´c´, odwieczny, nieskon´czony, nieustannie, nigdy,
zawsze, cia˛gle.
Krzaki stały naokoło młyna bezbarwne i jakby zaczajone, chciwie pochłaniaja˛c swój
sekret, jakby cofnie˛te o pare˛ milimetrów w gła˛b wiecznos´ci. Szara woda lez˙ała za nimi
cicha i płaska niby cynowy talerz. Uciekł, przeje˛ty chłodem. O, jakz˙e strasznym chło-
dem, który jak lancet ostry i cienki przenikał go i szukał dawnego rozpalonego serca,
aby je porazic´. Pustka s´wiata wydała mu sie˛ pustka˛ lustra, w którym nie ujrzał swego
oblicza.
(O I MnU 342/343)
Eschatologiczna problematyka sacrum pojawia sie˛ w sposób naturalny w opisach
s´mierci, stanu, w którym takz˙e przeszłos´c´ i przyszłos´c´ nie istnieje, a który jest brama˛ do
wiecznos´ci.
Zasłona s´wiata usta˛piła, rozdarła sie˛, znikła i ujrzał - nie, nawet nie ujrzał - ale dotkna˛ł
palcami, przez które przelewała sie˛ bezbarwna woda, z˙ywej tajemnicy, która przestała
juz˙ byc´ dla niego tajemnica˛. Była tylko słodycza˛ bez miary i spokojem tak wielkim,
o jakim tylko s´mierc´ daje poje˛cie.
(O I MnU 356)
Atemporalnos´c´, jak juz˙ zaznaczyłam, moz˙e pojawiac´ sie˛ równiez˙ w wypowiedziach
o innym charakterze semantycznym. Jest ona charakterystycznym rysem tzw. statycznych
opisów przedmiotów, w których na ogół poprzez kontemplacje˛, podczas której dochodzi
do swoistego utoz˙samienia sie˛ podmiotu i tych przedmiotów, moz˙na dotrzec´ do ich
prawdziwej, niezmiennej natury. Wia˛z˙e sie˛ to z koncepcja˛ utoz˙samienia wartos´ci z bytem,
który, skoro istnieje, wie˛c istniec´ powinien, a zatem jest wartos´cia˛
9
.
To, co było jasnym niebem, obłokiem, okiem stawu, odbijało sie˛ w sercu Antoniego
jak w wodzie. Było w nim jasnym niebem, obłokiem, okiem stawu.
(Kw 30)
Ale teraz, popatrz przez okno, widzisz: deszcz, szaruga, z˙ółte lis´cie, jeden lis´c´, dwa
lis´cie, trzy lis´cie, duz˙o lis´ci... kaz˙dy inny; tu na parapecie lez˙y mały lis´c´ klonu, z˙ółty;
ma czerwone z˙yłki i jeden ka˛cik całkiem zielony; ten stół, to łóz˙ko, ten pokój, ta nasza
rozmowa, to jest z˙ycie - owo dobro najwyz˙sze.
(Kw 221)
134
Bezczasowos´c´ cechuje równiez˙ wypowiedzenia o przez˙yciach zwia˛zanych z choroba˛
psychiczna˛. W schizofrenii jej poczucie zwia˛zane jest zazwyczaj z dereizmem - wraz˙e-
niem nierealnos´ci, i wyzwala emocje o tak duz˙ym stopniu intensywnos´ci i skali, z˙e moz˙e
sie˛ to objawiac´ pełnym grozy stuporem lub przepełniona˛ szcze˛s´ciem euforia˛.
I znów ten moment wiecznos´ci przez˙yty w jednej sekundzie, az˙ s´cisne˛ło w dołku, taki
był napie˛ty, i znów rozczulaja˛ce przypomnienie dziecin´stwa, takiego samego wiosen-
nego dnia i masy czerwonych z˙uczków na płocie i jednoczes´nie osłabienie muskułów
podudzia. Nogi sie˛ pod nim ugie˛ły, przez ciało przeszedł słodki dreszcz wspomnienia
i umierania.
(Pb 105)
Zwia˛zek mie˛dzy erotyka˛ i metafizyka˛ jest bardzo złoz˙ony. W wypowiedzeniach na
temat przez˙yc´ erotycznych moz˙e sie˛ konkretyzowac´ wie˛kszos´c´ wymienionych zmiennych,
mie˛dzy innymi równiez˙ o ujmowaniu czasowos´ci w kategoriach wiecznos´ci.
Obja˛ł ja˛ bez słowa i chudym ramieniem wyczuwał jej szerokie plecy, otoczone wypu-
kłymi mie˛s´niami, wzgórki kos´ci pacierzowej. Pomys´lał o tamtej kobiecie - lez˙a˛cej
w mogile, a potem z czułos´cia˛, wdzie˛cznos´cia˛, rozmarzeniem, o jakie siebie nie posa˛-
dzał, wtulił swoja˛ głowe˛ w jej piersi. Obje˛ła go równiez˙ milcza˛ca, ciepła i zwilz˙ona
rosa˛, przechyliła go w tył i połoz˙yli sie˛ razem. Tak lez˙eli bardzo długo, bez ruchu,
zasłuchani w nocne z˙ycie lasu, w szmer drobnych brzozowych witek. Potem Stas´
spokojnym ruchem przesuna˛ł re˛ke˛ na jej serce i poczuł, jak pod dłonia˛ jego, pod
wypukłos´cia˛ piersi, pod z˙ebrami bije równo, miarowo i powaz˙nie, jak gdyby nigdy nie
miało przestac´ bic´.
(Ow B 44/45)
Je˛zykowa tendencja wzajemnej wymienialnos´ci i kontaminowania wyraz˙en´ temporal-
nych i spacjalnych jest w omawianych wypowiedziach szczególnie silna. Paralelnie do
dwu porza˛dków czasowych wyste˛puja˛ tu dwa porza˛dki przestrzenne. Jes´li moz˙na rozgra-
niczyc´ realnos´c´ uchwytna˛ zmysłami i rzeczywistos´c´ chwytaja˛ca˛ istote˛ rzeczy, to mamy do
czynienia z realnos´cia˛ nierzeczywista˛ i rzeczywistos´cia˛ nierealna˛. Bezczasowa przestrzen´
sakralnej rzeczywistos´ci sygnalizowana jest m. in. wyraz˙eniami: bezkresny, bezbrzez˙ny,
nieogarniony, niezmierzony, bez kon´ca, nieskon´czonos´c´.
Zupełnie stracił orientacje˛, tylko nad soba˛ widział noc umieraja˛ca˛, olbrzymia˛ i niepo-
je˛ta˛. [...] Ujrzał nagle nad soba˛ niebo bez kon´ca, wokoło ziemie˛ bez kon´ca, która
otaczała go cieniem nieufnym i straszliwym. Drzewa, wielkie i niezrozumiałe stworze-
nia, stały czarne przy drodze, miaz˙dz˙a˛co duz˙e, nieme, na zawsze oboje˛tne, nie widza˛c
jego.
(Kw 106)
Pojawiaja˛ sie˛ takz˙e obrazy bezkresne per se: morza, stepu, widzialnej ze szczytu
górskiego lub murów obronnych równiny, pustyni i nieba, szczególnie nieba rozgwiez˙dz˙o-
nego.
Pole w nocy podobne było do s´pia˛cego stawu. Z lekkiego oparu wynurzyły sie˛ tylko
kopy jak czółna. Patrzyli na owa˛ przestrzen´ bez granic - morze, pole, wszystko to jedno
zdawało sie˛ w tej chwili - polami, stepem wiał szmer i zapach, szmer cichy i nieustanny
135
kołysza˛cych sie˛ bezsennie z´dziebełek, kwiatuszków, trawek, zapach zboz˙a mocny
i kwitna˛cych buraków, i miodny zapach bodiaków. Antoni spojrzał i u stóp konia
zobaczył, jak niespokojnie poruszaja˛ sie˛ małe pasma trawy, i odczuł nagle z przykro-
s´cia˛, z˙e przyroda nie zna snu. Nieuchwytne drobne ruchy ros´lin, wieczna bezsennos´c´
drzew, zapachy kra˛z˙a˛ce w powietrzu, powiewy niespokojne, pełne niegi i wonnos´ci,
ciepłe i nagle zimne, wieczny ruch, nawet w tej ciszy, nawet w tej ciemnos´ci. Niepokój
przyrody, gdy sobie o nim pomys´lał, nagle w i jego duszy stał sie˛ niepokojem.
(Kw 161/162)
Czasem jest to przeszkoda, granica mie˛dzy ziemska˛ realnos´cia˛ i pozaziemska˛ rzeczy-
wistos´cia˛.
Ile razy spojrzała w niebo, kiedy była sama, niewypowiedziana te˛sknota do Boga
chwytała ja˛ za serce. Odwracała sie˛ od bolesnego widoku, przykładała twarz do ziemi,
gdzie szeles´ciły zeschłe, umarłe, minione pokolenia listków. [...] Królewicz Henryk,
jak go nazywała, był coraz chmurniejszy; niebo, gdy lez˙a˛c w lesie patrzyła przez
gałe˛zie, było coraz odleglejsze; unosiło sie˛ nad nia˛ jak baldachim coraz wyz˙ej, coraz
wyz˙ej. Bóg skrywał sie˛ zasłona˛ nieprzenikniona˛ i nie chciał jej dac´ z˙adnego znaku, z˙e
z˙yc´ ma ona wiecznie.
(Ct 317)
Ukonstytuowana poza czasem przestrzen´ jest przestrzenia˛ sakralna˛, numinotyczna˛,
mityczna˛, to „inne, ” inny prawdziwy s´wiat, lepsze, konkretniejsze istnienie, najwyz˙sza
rzeczywistos´c´ itp. Wypełnia ja˛ nieosobowe bóstwo wszechs´wiata, absolut, jednos´c´, nie-
zróz˙nicowana tajemnica, w niej mies´ci sie˛ ja˛dro bytu, pełnia, samo tworzywo istnienia itp.
W niej równiez˙ mieszka Bóg.
Olbrzymia twarz Chrystusa - Boga patrzyła na Henryka z przejrzystych granatów nocy
jak spod kopuły Capella Palatina.
(Ct 159)
Raptem ten cały cichy pejzaz˙ wydał mu sie˛ zasłona˛, zapuszczona˛ na jego oczy - i poczuł
poza ta˛ zasłona˛ obecnos´c´ tak rzeczywista˛ i dojmuja˛ca˛ innego s´wiata, z˙e pod wpływem
tego przez˙ycia osłabł fizycznie. Lis´cie i woda, drzewa i przedmioty znowu wydały mu
sie˛ wyobraz˙eniem i odbiciem innego s´wiata, a najwyz˙sze objawienie konkretne i słod-
kie dosłownie powaliło go o ziemie˛. Odchylił głowe˛ w tył i jednoczes´nie, czuja˛c
łechtanie z´dziebełek trawy o kark, czuł ogrom wszystkiego ponad soba˛ i ogrom tego,
co sie˛ w nim działo.
(O I Mnu 290)
Przestrzen´ posiadaja˛ca bezpos´rednie odniesienie do pozaliterackiego konkretu prezen-
towana jest jako znajduja˛ca sie˛ w spacjalnej relacji do owego numinotycznego bytu, który
jest przed, ponad nia˛ lub w głe˛bi niej, generalizuja˛c: poza jej powierzchniowa˛ warstwa˛.
Wypowiedzenia tego rodzaju wyste˛puja˛ w prozie Jarosława Iwaszkiewicza szczególnie
cze˛sto.
I wydało mu sie˛, z˙e to, co widzi, jest tylko zasłona˛ na oczach. [...] Z
˙ e kiedy zamknie
oczy zniknie cały s´wiat. Zamkna˛ł oczy. Ale wtedy przyszedł nagle ciepły podmuch [...]
I rzecz dziwna, ten podmuch, [...] wydał mu sie˛ potwierdzeniem s´wiata istnieja˛cego
136
poza nim, a zarazem obietnica˛ lepszego, konkretniejszego istnienia - niz˙ to, w którym.
„cienie s´nia˛ o cieniach”.
(O I MnU 329)
Z chwila˛ kiedy rozeszło sie˛ jak obłok póz´ny na pogodnym niebie wszystko, co było
nate˛z˙eniem jego woli, zobaczył wyraz´nie kontury rzeczywistos´ci, która go otaczała. Tak
czasami, lez˙a˛c w łóz˙ku przed zas´nie˛ciem, mruz˙ymy oczy i wszystko, co stoi w pokoju,
wszystko, na co nasz wzrok pada, wydaje sie˛ zanurzone w osobliwszej pewnej atmosferze;
ma jakby inne, pełniejsze bogatsze z˙ycie wewne˛trzne i staje sie˛ bardziej dla nas doste˛pne
w swojej istocie.
(Ct 340)
Najpierwotniejsza˛ relacja˛ przestrzenna˛ dla człowieka jest rozgraniczenie wewna˛trz-
zewna˛trz w odniesieniu do niego samego, do jego własnego ciała
10
. Moz˙e ona zostac´
skrzyz˙owana z relacja˛ mie˛dzy zmysłowo dos´wiadczana˛ realnos´cia˛ nierzeczywista˛ i numi-
notyczna˛ rzeczywistos´cia˛ nierealna˛. Nałoz˙enie tych relacji na siebie daje w wyniku trzy
typy przez˙yc´ metafizycznych
11
.
Wypowiedzenia na temat typu pierwszego mówia˛ o tym, z˙e przestrzen´ wewne˛trzna
podmiotu doznaja˛cego zostaje zanurzona poprzez intensywne dos´wiadczenie zmysłowe
w rzeczywistos´ci nierealnej. Komunikacja ze s´wiatem zostaje przerwana. Podmiot traci
swoja˛ toz˙samos´c´ zespolony z kosmiczna˛, bezosobowa˛ jednos´cia˛, w której rozpływa sie˛
jego s´wiadomos´c´.
Niebo - szafir, bławat, jasne, pogodne, szerokie; kochane niebo. I wpatrzył sie˛ w nie,
az˙ zobaczył jego nieskon´czonos´c´. Wiadomo, trzeba sie˛ dos´c´ długo wpatrywac´ w niebo,
aby zobaczyc´ jego nieskon´czonos´c´. Wtedy napełnia serce takie uczucie: spokojna
rados´c´, tak głe˛boka, az˙ przemienia sie˛ w smutek; smutek ten po chwili dopiero znowu
zmienia sie˛ w bardzo wielka˛, niepoje˛ta˛, niezgłe˛biona˛ rados´c´.
(Kw 33)
Typ drugi realizuje sie˛ w wypowiedzeniach, w których pozaziemska rzeczywistos´c´
nierealna zostaje wtłoczona w przestrzen´ wewne˛trzna˛, wzmagaja˛c maksymalnie poczucie
odre˛bnos´ci podmiotu. Pogra˛z˙enie sie˛ we własnej s´wiadomos´ci, całkowite wyobcowanie
prowadzi do zerwania z realnos´cia˛ nierzeczywista˛ wszystkich wie˛zów percepcyjnych
- zaprzecza zatem jakiejkolwiek moz˙liwos´ci komunikacji ze s´wiatem.
Gwiazdy z głe˛bi przesune˛ły sie˛ tuz˙ pod okno i ojciec podniósł niepewne oczy ku ich
mglistemu cieniowi. Jak zwykle w ciepły i bezchmurny wieczór jesienny gwiazdy
wie˛ksze sie˛ zdawały niz˙ w inne wieczory i jak gdyby pochylały sie˛ nad ziemia˛. [...]
Spojrzenie samo rzucone w góre˛ na bladawe konstelacje tona˛ce w szarym niebie
odmładzało jego serce i odnawiało bezpos´rednio uczucie obcowania z Panem Bogiem.
W takich momentach modlitwa spadała gwałtownie jak drapiez˙ny ptak na dusze˛ ojca:
i w tej chwili tak samo, ledwie dostrzegł owe gwiazdy lez˙a˛ce tak blisko za oknem [...]
- a juz˙ jego dusza napełniła sie˛ wszechobejmuja˛ca˛ jasnos´cia˛ [...] - i obserwator w duszy
ojca Suryna zmalał do karłowatych rozmiarów, znikł prawie zupełnie - podczas kiedy
cała˛ jego s´wiadomos´c´ zalewały fale boskiej obecnos´ci.
(O II MJoA 166)
Trzecia moz˙liwos´c´, której tez˙ chyba moz˙na nadac´ range˛ typu przez˙ycia metafizyczne-
137
go, to poczucie przekroczenia granic własnego ciała i sensualnej jednos´ci z przyroda˛,
natura˛, s´wiatem. Dos´wiadczana zmysłami realnos´c´ jawi sie˛ tu w tak „ge˛stej” namacalnos´ci,
z˙e metafizyka emanuje z niej, jest jej naturalnym dopełnieniem.
I w ciemnej nocy czuł, z˙e jego ciało, wygimnastykowane i lekkie, nalewa sie˛ pra˛dem
cienia i wiatru, wszystkim, co go otaczało. Jak staje sie˛ jednos´cia˛ z chwilowym szele-
stem i ta˛ niezmierna˛ cisza˛, która cia˛gne˛ła sie˛ daleko, daleko przez lasy i w pola, i daleko
w góre˛, gdzie mkne˛ły potra˛caja˛ce sie˛ obłoki. Czuł sie˛ jednym z milczeniem, ciepłem
i zapachem.
(Sic III 42)
Spotkaniu z sacrum towarzysza˛ róz˙norakie, na ogół skrajne, wraz˙enia zmysłowe.
Mamy zatem ba˛dz´ pogłe˛bienie doznan´ i niezwykłe wyostrzenie zmysłów, ba˛dz´ przeciw-
nie, wyciszenie ich, ste˛pienie, wre˛cz zanik. Ambiwalencja ta zostaje w niektórych wypo-
wiedziach spote˛gowana do takich granic, z˙e moz˙e byc´ jedynie oddana absurdalnym
w odczytaniu dosłownym zestawieniem skontrastowanych poje˛c´. Jednym z członów tego
zestawienia jest cze˛sto zmysłowe dos´wiadczenie lotu.
Czuł sie˛ pijany i upojony, zapadł sie˛ jak gdyby i leciał - i stał w swoim srebrnym
płaszczu nieporuszony pos´rodku porannego kos´cioła, wpatrzony w biały opłatek tkwia˛-
cy w monstrancji, opłatek zniewaz˙ony miłos´cia˛ jego kochanki.
(Ct 334)
Nagle ujrzał i muzyke˛ Chopina i siebie samego z nia˛ razem pływaja˛cego w oczyszczo-
nym, przedestylowanym powietrzu.
(Sic II 54)
Aczkolwiek rola aktów poznawczych w przez˙yciach zwia˛zanych z sacrum, nazywa-
nym równiez˙ niewysłowionym (arreton, ineffabile, w odniesieniu zas´ do teizmu - Deus
absconditus et incomprehensibilis)
12
, jest silnie zredukowana, a w omawianych wypowie-
dzeniach rzadko pojawiaja˛ sie˛ struktury konotuja˛ce działania intelektualne, niemniej
moz˙na je napotkac´ wsze˛dzie tam, gdzie pojawia sie˛ mowa niezalez˙na i półzalez˙na. Sam
fakt werbalizacji jest w nich dowodem racjonalizacji irracjonalnego dos´wiadczenia. Wy-
powiedzenia tego typu w prozie Jarosława Iwaszkiewicza sa˛ zupełnie wyja˛tkowe:
Musze˛ czuwac´ i słuchac´, jak dmie wicher, jak szarpia˛ sie˛ gałe˛zie. Musze˛ czuwac´
i słuchac´, jak we mnie cos´ ros´nie i przelewa sie˛. Krew? Miłos´c´? I kto mnie słucha?
Natura? Bóg?
(Sic III 43)
Druga˛ grupa˛ wypowiedzen´, w których spotkanie z sacrum ujmowane jest w rozumo-
wych kategoriach dyskursywnych, sa˛ te, gdzie w sposób paradoksalny mówi sie˛ włas´nie
o zawodnos´ci i nieadekwatnos´ci je˛zyka wobec bezpoje˛ciowos´ci niemoz˙liwego do wyar-
tykułowania zjawiska.
Ale Stas´ nie szukał oczami niebieskiego nieba. Mogło sie˛ ono juz˙ mu nie ukazac´ nigdy,
deszcz cieszył go i radował chłód, który przenikał go, gdy tak stał przy oknie i patrzał
na szare welony mgły, wieszaja˛ce sie˛ na czarnych gałe˛ziach omytych z kurzu sosen.
- Wie˛c jednak znalazłem - powtarzał sobie na zmiane˛. I nie trzeba mu było stawiac´
138
pytania, co znalazł. Była to jakas´ tres´c´ ukryta i niewyraz˙alna, jakas´ odwrotna strona,
podszewka wszystkiego, co widział, drzew, domów, budynków, ludzi.
(OW B 38)
Na tym tle wypowiedzenie, w którym akt intelektualny sformułowany jest wprost, jest
zdecydowanym wyja˛tkiem. Moz˙na sie˛ nawet wahac´, czy chodzi tu naprawde˛ o przez˙ycie
metafizyczne.
Usiadł niz˙ej, na dnie łódki, oparł głowe˛ o siedzenie i spojrzał w niebo. Wysoko chwiały
sie˛ blade s´wiatła. W pewnej chwili pocza˛ł prowadzic´ linie˛ od siebie, od swego serca,
az˙ hen, tam, do błyszcza˛cej gwiazdy i poja˛ł jej nieskon´czona˛ odległos´c´.
(Kw 96)
Je˛zykowe struktury wolitywne w wypowiedzeniach o przez˙yciach metafizycznych na-
potyka sie˛ w czterech najcze˛stszych kontekstach.
Pierwszym z nich jest opis pewnego rodzaju technik słuz˙a˛cych wywołaniu przez˙ycia,
a ws´ród nich przede wszystkim kontemplacji natury, w której pie˛knie objawia sie˛ trans-
cendencja.
Rozumiał, jak kaz˙da rzecz jest pie˛kna. Gdy spojrzał na drzewa, na niebo, na trawnik,
zbiegaja˛cy ku wodzie, z zachwytu tracił oddech. Teraz, gdy siedział przy pannie
Konstancji, patrzył na błyski i s´wiatła na wodzie i mys´lał: „Nie, to zupełnie nie jest
miłos´c´, to jest tylko zachwyt wobec całego s´wiata”.
(Kw 151)
Drugim sposobem zbliz˙ania sie˛ do sacrum jest pogra˛z˙enie sie˛ w sobie, wyobcowanie,
odcie˛cie sie˛ od bodz´ców płyna˛cych z otoczenia, przerwania wie˛zi ze s´wiatem poprzez
skanalizowanie doznan´ percepcyjnych i koncentracje˛ na okres´lonych mechanicznych
czynnos´ciach bez nadawania im i poszukiwania w nich sensu.
Ojciec Suryn z zamknie˛tymi powiekami w zapamie˛taniu recytował łacin´skie wersety
jedne za drugimi i, w miare˛ jak je recytował, plastyczny obraz wyrastał w jego oczach.
[...] I widział, jak niezmiennie tocza˛ sie˛ podług boskich prawideł drogi gwiazd i planet
po niebie, a drogi ludzi i narodów po ziemi, i jak szatan w swej zapienionej złos´ci
w niczym nie moz˙e poruszyc´ odwiecznych postanowien´. I widza˛c złos´c´ i bezsiłe˛ dia-
belska˛, i porównuja˛c ja˛ z pote˛ga˛ i ogromem Pana naszego, postrzegał zarówno nicos´c´
diabelstwa jak nicos´c´ człowieczen´stwa wobec Boga - i znajdował w tym pocieche˛.
Serce jego czerpało pocieche˛ z tego, z˙e widział diabła czarnym i drobnym w duszy
matki Joanny i z˙e widział cenny brylant jej zbawienia błyszcza˛cy w re˛ku Chrystusa.
(O II MJoA 238)
Trzeci typowy kontekst to sprzyjaja˛ca spotkaniu z osobowym Bogiem chrzes´cijan´stwa
pokorna i z˙arliwa modlitwa, a szczególnie tzw. czynne uczestnictwo w „wielkiej tajemni-
cy wiary” - Mszy s´w., pamia˛tce Wcielenia.
Msza potoczyła sie˛ nieodmiennie i spokojnie od wzruszaja˛cego „Introibo ad altare Dei,
ad Deum qui laetificat iuventutem meam”. Szmery głosu ksie˛dza, to wzbieraja˛ce ku
górze, to opadaja˛ce w szept, szybkie i troche˛ mamrza˛ce łacine˛, odpowiedzi organisty
mieszały sie˛ z c´wierkaniem jaskółek za oknem, dz´wie˛k dzwonka odbijał sie˛ o puste
s´ciany, a zwie˛dłe tataraki pachniały coraz mocniej. Cisza i szept, c´wierk i zapach
139
ułatwiały modlitwe˛ i z˙al. Julek czuł, jak dusza warstwicami oczyszczała mu sie˛ z wszy-
stkich nalotów, paliła sie˛ spokojnym płomieniem pewnos´ci, nalana czystos´cia˛ po
brzegi. Czuł w ustach smak łaski.
(O I MnU 282)
Jez˙eli przyja˛c´, z˙e pie˛kno jest niezaprzeczalnym dowodem na istnienie Boga
13
, tworza˛cy
je artysta staje sie˛ przede wszystkim tym, który daje s´wiadectwo przez˙yciu metafizyczne-
mu. Sakralna wartos´c´ sztuki polega wie˛c m. in. i na tym, by budzic´ poprzez dzieło, be˛da˛ce
niejako nos´nikiem sacrum, podobne odczucia u odbiorcy. Zetknie˛cie sie˛ ze s´wiatem sztuki
moz˙e zatem byc´ traktowane jako poszukiwanie absolutu, przy czym przez˙ycia podmiotu
moga˛ sie˛ róz˙nicowac´ w zalez˙nos´ci od rodzaju twórczos´ci artystycznej, której jest odbiorca˛.
Udowodniono
14
, z˙e w naszym kre˛gu kulturowym najbardziej nos´nymi przekaz´nikami
ponadartystycznych przez˙yc´ metafizycznych sa˛: gotyk, a s´cis´lej - gotycka katedra, muzyka
i poezja.
Uciekł wie˛c ksia˛z˙e˛ do lasu i patrzył z daleka na wszystko templariuszowskie gospodar-
stwo. [...] Jakiez˙ to było pie˛kne, ilez˙ w tym było mys´li i wiedzy. [...] Wysoki dach
wzniesiony nad z˙ółtymi blokami piaskowca, rozparty ramionami absyd niby ptak
płetwami po wodzie płyna˛cy, wznosił jak łabe˛dz´ podwójny dwie szyje. Henryk pomie˛-
dzy drzewami na wzgórzu zatrzymał sie˛ i re˛ce złoz˙ywszy ukla˛kł. Nie modlił sie˛, tylko
w tym zapatrzeniu na s´wia˛tynie˛ przez˙ywał jakies´ wyz˙szej natury uczucie: podnosiło sie˛
w nim przekonanie, z˙e waz˙ne rzeczy dokonywaja˛ sie˛ pomimo naszej woli - a te, które
za waz˙ne uwaz˙amy, staja˛ sie˛ piaskiem nadbrzez˙nym rzeki. I z˙e w przemijaniu spraw
wszystkich nie wiemy, na która˛ fale˛ trzeba rzucic´ listek, aby do brzegów potomnos´ci
dopłyna˛ł.
(Ct 285)
Najwaz˙niejszym numerem programu były walce Brahmsa na dwa chóry me˛skie i dwa
fortepiany. [...] Troje cudzoziemców zatajonych w ka˛cie słuchało z rozkosza˛ tych
wnikliwych (innig) melodii, pełnych mglistej poezji, uczuc´ nieokres´lonych, te˛sknoty,
zachwytu, miłos´ci, wahaja˛cego sie˛ erotyzmu. Zaraz pierwszy walc urzekł ich swoja˛
niepewna˛ tonacja˛, chwieja˛ca˛ sie˛ mie˛dzy majorem a minorem, wielkimi skokami o se-
ksty w dół, co podobne było w me˛skich wysokich głosach do zachłys´nie˛cia sie˛ jakims´
nieziemskim szcze˛s´ciem - i zaraz niz˙sze głosy ten skok o sekste˛ imitowały - az˙ wszy-
stko zlewało sie˛ w bardzo słodkiej, czułej harmonii i rozpływało w piano przy cichym
brze˛ku dwóch fortepianów, na których grali dwaj jasnowłosi bursze.
(Sic II 193)
W poezji jest taka chwila, kiedy nagle, na mgnienie oka, spostrzega pan inny s´wiat.
A takz˙e widzisz pan to, z˙e wszystko jest tylko cieniem innego, prawdziwego s´wiata.
Tak jak w modlitwie. Mówi pan najprostsze w s´wiecie słowa, jak te sławne:
All night have the roses heard
The flute, violin, bassoon...
i raptem czuje pan deszcz, widzi pan róz˙e, ale nie te, co kwitna˛ pod oknem, tylko
prawdziwe róz˙e, słyszy pan flety i fagoty, ale tylko takie prawdziwe, jak u Giotta.
(O I MnU 303)
Niektóre wypowiedzenia opisuja˛ przez˙ycia metafizyczne odbiorcy dzieła sztuki z jed-
noczesnym przywołaniem pozatekstowych faktów kulturowych z róz˙nych poziomów,
w jakis´ sposób zwia˛zanych z koncepcja˛ sacrum. Tak jest np. z opisem recepcji utworu
140
Skriabina, twórcy mistycznej filozofii uwznios´lenia i wyzwolenia człowieka poprzez
muzyke˛.
Weszli teraz w ten dziwny, stalaktytowy s´wiat Ekstazy Skriabina pełny ciepłej mgły.
Oplatały ich liany motywów, przewijaja˛cych sie˛ przez zimne kolumny i s´wiatła. Tło-
czyły sie˛ zielone lis´cie orkiestrowych barw i zwierze˛ce zadyszanie i krztuszenie sie˛ tra˛b
przykrytych tłumikami. Cała ta przejrzysta i zielona jak morska woda fala wznosiła sie˛
ku górze raz i drugi, aby wreszcie wznies´c´ sie˛ do szczytu jakiegos´ nieokres´lonego
tłumnego krzyku, w którym zatarły sie˛ barwy wszystkich instrumentów.
(Sic III 35)
Do uduchowionych, wrosłych w kulture˛ polska˛ jako promieniuja˛ce mistyka˛, utworów
Słowackiego nawia˛zuje, poprzez „zatarty” cytat, wypowiedzenie:
Słon´ce pachnie, ziemia pachnie, cudowny, cudowny jest s´wiat. A w sercu wiersze jak
pszczoły brze˛cza˛. Słowa gromadza˛ sie˛ w pachna˛ce mie˛ta˛ równianki, i nieskon´czenie
wysokie nuty kwilenia jaskółek sa˛ jak porywy serca zakochanego. Konary drzew
szeleszcza˛ pies´nia˛ pachna˛ca˛, wiatr od pól kołysze ledwie, ledwie wierzchołki przekwit-
łych lip, a dołem, s´ciez˙kami wioda˛cymi do stawu, gdzie cien´ najgłe˛bszy, płynie won´
wody wierzbami ocienionej, najsłodszy zapach lata i poezji.
(Kw 159)
Wiecznotrwałe wartos´ci greckich tragedii, kaz˙a˛ce mys´lec´ o poje˛ciach sensu s´wiata
i z˙ycia ludzkiego, tragizmu, wzniosłos´ci, winy, katharsis, przywołuje opis teatralnego
wystawienia „Elektry”.
Odwieczna bajka Orestei, o której cos´ tam w szkole słyszeli, uczyli sie˛ oczywis´cie
- tutaj działała swoim nieprzepartym, archaicznym czarem. Jakis´ zamierzchły a stały
s´wiat otwierał sie˛ przed nimi jak powaz˙na dekoracja z olbrzymia˛ perspektywa˛ w głe˛bi,
w momencie, kiedy scena sie˛ troche˛ rozs´wietliła. Niezmiennos´c´ natury ludzkiej, która
w tych samych formach kocha i nienawidzi od tysie˛cy lat i nie wie, doka˛d ja˛ ta miłos´c´
i ta nienawis´c´ zaprowadzi, ludzkos´c´ pragna˛ca sprawiedliwos´ci, a nie umieja˛ca jej
wymierzyc´ - to dopiero wstrza˛sne˛ło naprawde˛ uczuciem chłopców, którzy jeszcze
przed chwila˛ mys´leli o sprawach codziennych i pospolitych.
(Sic III 188)
Wypowiedzenia oddaja˛ce przez˙ycia zwia˛zane z percepcja˛ sakralnych włas´ciwos´ci
malarstwa, które podobnie jak muzyka cisza˛, moz˙e operowac´ pustka˛, rozcia˛głos´cia˛, dala˛
jako numinotycznym s´rodkiem wyrazu, podkres´laja˛, włas´ciwa˛ jeszcze architekturze, ale
juz˙ niemoz˙liwa˛ w muzyce i poezji, moz˙liwos´c´ atemporalizacji.
Obraz ten zatytułowano w katalogu „Les Hirondelles”. Przedstawiał on dwie kobiety,
matke˛ i z˙one˛ Maneta, siedza˛ce na plaz˙y nad jakims´ ponurym i odległym morzem.
Zadumanie i „abandon” wyraz˙ało sie˛ nie tyle w wyrazie obu kobiet, s´ledza˛cych lot
jaskółek, ile w samym kolorze obrazu przyc´mionym i rozproszonym. Zamoyłło ujrzał
cos´ niespodziewanego w płótnie, jaka˛s´ nowa˛ wiecznos´c´, inna˛ od zas´wiatów Correggia,
wiecznos´c´ smutna˛ i zgaszona˛, jaka zapewne jest udziałem zamys´lonych młodych
umarłych. Wiecznos´c´ niedojrzała˛, niedoste˛pna˛ dla niego, starca. Cały migdałowo-szary
pejzaz˙ i przelot jaskółki, i zamys´lenie pan´, ich kapelusze i ich welony fałdzistych sukni
i niewidzialnego prawie morza - gubiły sie˛ w innym znaczeniu. Odczuł wyraz´nie to
141
znaczenie, którego symbolami były tylko pejzaz˙e i obrazy. Odczuł takz˙e bliskos´c´
s´mierci, jakies´ dosnuwanie sie˛ wa˛tka, przerzedzenie atmosfery naokoło niego.
(Pb 225)
Kaz˙de przez˙ycie metafizyczne - mysterium tremendum et fascinans - cechuje, co
moz˙na dowolnie stwierdzic´ juz˙ choc´by na podstawie cytowanych przykładów, aura
emocjonalna o bardzo wysokim napie˛ciu, be˛da˛ca jego najistotniejszym wyróz˙nikiem.
Dlatego włas´nie uczucia, władaja˛ce podmiotem, nalez˙a˛, poza miłos´cia˛, która wyznacza
zupełnie odre˛bny typ, do tych dwu klas: najwyz˙szego nate˛z˙enia grozy i zachwytu. Moz˙na
tu wyróz˙nic´ dwa uje˛cia. Po pierwsze groza moz˙e byc´ wyrazem odczucia naszej pustki,
małos´ci i skon´czonos´ci, a zachwyt dotyczyc´ pełni, wielkos´ci i nieskon´czonos´ci absolutu.
Przeszła szybko ku ołtarzowi i, upadłszy krzyz˙em pod lampa˛, szlochała boles´nie.
I widziała, jak archanioł stał z mieczem na straz˙y raju i nie puszczał jej do nieba. Jakz˙e
bardzo płakała. Smuciła sie˛, z˙e niedostatecznie jest kochana i z˙e nic na to nie pomoz˙e.
(Ct 317)
Lubił dz˙dz˙yste dnie. Gdy wtedy zagla˛dał gdzies´ w ge˛sty las czy na zapadłe ła˛ki, dalekie
i nikomu nie wiadome, było mu tak, jakby podgla˛dał s´wiat przy robocie. W słoneczne
dnie i drzewa i trawy i pola sa˛ na pokaz. W dnie dz˙dz˙yste stoi nad nimi taka uroczysta
cisza; i zaraz Antoni czuł, z˙e cos´ wokoło niego sie˛ robi wielkiego.
(Kw 228)
Po drugie, uczucia z kategorii grozy moga˛ byc´ intencjonalnie ukierunkowane na obcy,
niezrozumiały i wrogi s´wiat (jest to typ cze˛sty u Jarosława Iwaszkiewicza), a te z kategorii
zachwytu moga˛ powstawac´ jako reakcja na spotkanie z absolutem w odniesieniu do
własnej, us´wie˛conej jaz´ni podmiotu.
Poczuł ogrom przyrody, groze˛ jej nieubłaganych praw, wielkos´c´ jej i oboje˛tnos´c´.
Oboje˛tnos´c´ jej wobec jego małej s´mierci wstrza˛sne˛ła nim. Zimno mu sie˛ zrobiło w tym
upale, włosy stane˛ły de˛ba, s´mierc´ trawi go powoli, a przyroda nic, nic, nic nie robi, aby
to odmienic´ - przypatruje sie˛ jego zgonowi, oboje˛tna.
(OW B 61)
Sama moz˙liwos´c´ spokoju, którym oddychała przyroda - pomimo wiatru - wydała mu
sie˛ bolesna i blask gwiazd, powiew obłoków odczuwał jak uderzenie noz˙a wbijaja˛cego
sie˛ w serce. Okrucien´stwo przyrody oboje˛tnie spogla˛daja˛cej na me˛ki ludzkich serc
i umysłów wydało mu sie˛ jeszcze jedna˛ diabelska˛ tortura˛, a sam spokój jaka˛s´ zasadzka˛,
w której czyhały najgroz´niejsze moz˙liwos´ci.
(O II MJoA 292)
Potem powoli, nie otwieraja˛c powiek, spostrzegł zielona˛ jasnos´c´, ida˛ca˛ od okien, potem
przenikał go dreszcz głe˛bokiej rozkoszy istnienia. I tak zaczynał sie˛ dzien´, zmierzaja˛cy
do kon´ca zupełnie bez zdarzen´, ale wypełniony wewne˛trznym s´wiatłem.
(OW B 36)
Sa˛ dwa róz˙ne, niesprowadzalne do siebie wzajem, typy wypowiedzen´, w których „ja”
podmiotu traktowane jest z gruntu odmiennie: raz jako sacrum, raz jako profanum.
W zupełnie innym ze wzgle˛du na uczucie typie trzecim naste˛puje sakralizacja „ja”
142
przez pełen miłos´ci absolut. Posiada on teistyczna˛ wersje˛ osobowa˛: ”[...] jest to osobiste
spotkanie sie˛ transcendentnego ja z z˙ywym Bogiem i us´wiadomienie sobie Jego nieskon´-
czonej miłos´ci... miłosne oddanie sie˛ duszy Bogu, oddanie, któremu nie be˛dzie kon´ca”
15
.
W prozie Jarosława Iwaszkiewicza wyste˛puje jedynie nieosobowa wersja tego typu:
Opanowała go taka te˛sknota, jakiej wyrazic´ nie był w stanie. Te˛sknota do nieba
bezkresnego, do gwiazd nad nimi, do wód bezbrzez˙nych, do duszy swojej, która˛ nagle
uczuł olbrzymia˛ jak wszechs´wiat. [...] Czuł, z˙e nogi mu mdleja˛, ramiona opadaja˛ jak
martwe, głowa wsparta o ławke˛ cia˛z˙y ku dołowi; tylko oczy mu wybiegły w przestrzen´
bezdenna˛, ku czerwono mrugaja˛cym planetom i słon´com zielonym, w przestrzen´,
z której spływała owa te˛sknota, anioł, który wyja˛ł mu serce i trzymał je w dłoni ni to
goreja˛cy we˛giel. Tłoczyła go wielka miłos´c´ do wszechs´wiata i opanowała go na chwile˛,
odbieraja˛c s´wiadomos´c´.
(Kw 97)
Trudnos´ci, z którymi borykałam sie˛ w trakcie pisania tego artykułu, sa˛ oczywiste;
wszystkie one wia˛z˙a˛ sie˛ ze specyficznymi włas´ciwos´ciami materiału badawczego. Konie-
cznos´c´ rezygnacji z semantyki referencjalnej wymusiła na mnie przyje˛cie tzw. semantyki
immanentnej wzgle˛dem systemu, w ramach gramatyki transfrastycznej. Gramatyka ta,
zajmuja˛ca sie˛ pozazdaniowymi (zazwyczaj - ponadzdaniowymi) jednostkami tekstu, wy-
maga w odniesieniu do wielorako wzajem uzalez˙nionych zjawisk semantyczno-składnio-
wych specyficznej metodologii. Sens, uchwytny na drodze przekładu z jednej płaszczyzny
na druga˛, poprzez zbudowanie modelu translacji, jest zawsze niepodzielnym sensem
całos´ci, zakładanym w kaz˙dym jej sztucznie wydzielonym fragmencie. Sens wypowiedze-
nia o przez˙yciu metafizyczym to sens dotycza˛cy ludzkiego otwarcia sie˛ na niezgłe˛biona˛
tajemnice˛ i zadaniem je˛zykoznawcy jest odkrycie w jego elementach tej włas´nie perspe-
ktywy, a nie wyjas´nianie tego, co ex definitione do wyjas´nienia sie˛ nie nadaje, o czym „nie
moz˙na mówic´”. Niełatwo jest zbuntowac´ sie˛ przeciwko autorytetowi Ludwika Wittgen-
steina i mówic´ o tym, o czym trzeba milczec´. Do tego, by sie˛ zaja˛c´ lingwistyczna˛ analiza˛
niewysłowionego, os´mielił mnie inny niepodwaz˙alny autorytet. Simone Weil powiedziała:
„Rozum nie moz˙e nigdy przenikna˛c´ tajemnicy, ale moz˙e, i tylko on jeden, zdac´ sprawe˛
z tego, czy uz˙yto włas´ciwych słów, by ja˛ wyrazic´”
16
. To włas´nie, cum grano salis, było
celem mojego artykułu. Jes´li go nie osia˛gne˛łam, jes´li metoda, która˛ sie˛ posłuz˙yłam, nie
wydaje sie˛ Czytelnikowi odpowiednia, cenne jest byc´ moz˙e zebranie i umieszczenie razem
przepojonych w najwyz˙szym stopniu poetyckim odczuciem sacrum fragmentów prozy
Jarosława Iwaszkiewicza, na którego twórczos´c´ nigdy dotychczas nie spojrzano z tego
punktu widzenia. Odpowiednia je˛zykoznawcza ich interpretacja jest zadaniem jeszcze
trudniejszym niz˙ przebudowa statku na pełnym morzu, do czego porównuje Etienne Gilson
kaz˙da˛ prace˛ lingwisty.
Przypisy
1
Wiele na ten temat: S. K a m i n´ s k i, Jak uporza˛dkowac´ rozmaite koncepcje wartos´ci?, [w:] O wartos´cio-
waniu w badaniach literackich, pod red. S. Sawickiego, W. Panasa, Lublin 1986; M. P r z e ł e˛ c k i, Racjonalnos´c´
w dziedzinie wartos´ciowan´, „Studia Filozoficzne” 1983, nr 5-6; L. Z
˙ u k - Ł a p i n´ s k a, Problem konfliktu
wartos´ci, „Studia Filozoficzne” 1967, nr 6; S. M a r c z u k, Problemy klasyfikacji wartos´ci, „Studia Filozoficzne”
143
1967, nr 6: Por. tez˙: H. B o r o w s k i, Kultura a wartos´ci, „Studia Filozoficzne” 1986, nr 10; H. B u c z y n´ s k a -
G a r e w i c z, Uczucia i rozum w s´wietle wartos´ci, Wrocław 1975; Człowiek i s´wiat wartos´ci, pod red. J. Lipca,
Kraków 1982; H. E l z e n b e r g, Wartos´c´ i człowiek, Torun´ 1966; R. I n g a r d e n, Uwagi o wzgle˛dnos´ci
wartos´ci, [w:] Studia z estetyki, t. III, Warszawa 1970; G. K l o s k a, Poje˛cia, teorie i badania wartos´ci w naukach
społecznych, Warszawa 1982; L. N o w a k, U podstaw marksistowskiej aksjologii, Warszawa 1974; M. O s s o-
w s k a, Rola ocen w kształtowaniu poje˛c´, [w:] Metaetyka, pod red. I. L a z a r i - P a w ł o w s k i e j, Warszawa
1975; T. P ł u z˙ a n´ s k i, U z´ródeł wartos´ci ludzkich (Wprowadzenie do marksistowskiego personalizmu), „Stu-
dia Filozoficzne” 1987, nr 5; W. S t r ó z˙ e w s k i, Istnienie i wartos´c´, Kraków 1981; M. W a l l i s, Przez˙ycie
i wartos´c´, Kraków 1986; Cz. Z n a m i e r o w s k i, Oceny i normy, Warszawa 1957; K. Z
˙ y g u l s k i, Wartos´ci
i wzory kultury, Warszawa 1975.
2
Oparłam sie˛ na klasycznej juz˙ koncepcji sacrum przeje˛tej z: R. O t t o, S
´ wie˛tos´c´. Elementy irracjonalne
w poje˛ciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych, Warszawa 1968. Por. tez˙: M. E l i a d e, Traktat
o historii religii, Warszawa 1966; S. W e i l, S´wiadomos´c´ nadprzyrodzona. Wybór mys´li, Warszawa 1986.
3
J. M i s i e w i c z, S
´ wiatopogla˛d i forma. O artystycznych wartos´ciach literackich, Lublin 1983; O warto-
s´ciowaniu w badaniach literackich; S. S a w i c k i, Poetyka. Interpretacja. Sacrum, Warszawa 1981; La littérature
polonaise et le sacré, pod red. I Sławin´skiej i S. Sawickiego, Lublin 1978; L. K o ł a k o w s k i, Kultura i fetysze,
Warszawa 1967.
4
Zdanie to jest sprzeczne z pogla˛dem J. M i s i e w i c z a, S
´ wiatopogla˛d i forma.
5
Poza artykułem H. K i r c h n e r, Pejzaz˙e eschatologiczne, „Literatura” 1981, nr 10, nie jest to specjalnie
podkres´lany aspekt jego twórczos´ci prozatorskiej.
6
Atemporalnos´c´ w schizofrenii zob.: M. S é c h e h a y e, Autobiography of a schizophrenic Girl, New York
1968, cyt. za: F. J a m e s o n, Postmodernizm albo kulturowa logika póz´nego kapitalizmu, „Pismo Literacko-
-Artystyczne” 1988, nr 4. Zwia˛zek przez˙ycia sacrum z erotyka˛ zob.: R. O t t o, op. cit., i S. W e i l, op. cit.
7
L. W i t t g e n s t e i n, Dociekania filozoficzne, Warszawa 1972; T. P a w ł o w s k i, Tworzenie poje˛c´
i definiowanie w naukach humanistycznych, Warszawa 1978.
8
Dla utworów Jarosława Iwaszkiewicza, z których cytuje˛ wypowiedzenia, stosuje˛ naste˛puja˛ce skróty
lokalizacyjne: Ct - Czerwone tarcze, Warszawa 1971; Kw - Ksie˛z˙yc wschodzi, Warszawa 1964; - Opowiadania
1918-1953, Warszawa 1954: tom I (O I): MnU - Młyn nad Utrata˛, t. II (O II): MJoA - Matka Joanna od Aniołów;
OW - Opowiadania wybrane, Warszawa 1966: B. - Brzezina; Pb - Pasje błe˛domierskie, Warszawa 1956; Sic I-IV
- Sława i chwała, t. I-IV, Warszawa. W nawiasach lokalizuja˛cych podaje˛ strone˛, z której wzie˛to wypowiedzenie.
9
W. S t r ó z˙ e w s k i, Transcendentalia i wartos´c´, [w:] Istnienie i wartos´c´, op. cit.
10
G. B a c h e l a r d, Dialektyka zewne˛trza i wne˛trza, [w:] Antologia współczesnej krytyki literackiej we
Francji, oprac. W. Karpin´ski, Warszawa 1974. Por. tez˙: M. M e r l e a u - P o n t y, Phénoménologie de la
perception, Paris 1945.
11
Sa˛ one tylko do pewnego stopnia toz˙same z omówionymi w ksia˛z˙ce E. L. M a s c a l l, Chrzes´cijan´ska
koncepcja człowieka i wszechs´wiata, Warszawa 1986, trzema typami mistycyzmu.
12
Por. R. O t t o, op. cit.; S. W e i l, op. cit.
13
S. W e i l, ibid.; W. S t r ó z˙ e w s k i, Wartos´ci estetyczne i nadestetyczne, [w:] O wartos´ciowaniu w ba-
daniach literackich; M. G o ł a s z e w s k a, Metafizyka wartos´ci, [w:] jw.
14
R. O t t o, op. cit.; G. D u b y, Czasy katedr. Sztuka i społeczen´stwo 980-1420, Warszawa 1986; B. P o-
c i e j, Dzieło muzyczne i dziedzina muzyki. Problem wartos´ci, [w:] O wartos´ciach w badaniach literackich.
15
E. L. M a s c a l l, op. cit., s. 146-147, por. tez˙ ks. R. E. R o g o w s k i, S
´ wiatłos´c´ i Tajemnica. Z proble-
matyki teologii egzystencjalnej, Katowice 1986.
16
S. W e i l, op. cit. s. 35.
Notatka uzupełniaja˛ca
Juz˙ po napisaniu tego artykułu zetkne˛łam sie˛ ze s´wiez˙o wydanymi w Polsce pozycjami, których wczes´niejsze
przeczytanie bezsprzecznie pogłe˛biłoby moje uje˛cie dos´wiadczenia metafizycznego (mistycznego, religijnego,
kosmicznego...). Sa˛ to: L. K o ł a k o w s k i, Jez˙eli Boga nie ma... O Bogu, Diable, Grzechu i innych zmartwie-
niach tak zwanej filozofii religii, Kraków 1988; K. N i e l s e n, Wprowadzenie do filozofii, Warszawa 1988;
A. N. W h i t e h e a d, Nauka i s´wiat nowoz˙ytny, Kraków 1987; J. Z
˙ y c i n´ s k i, Teizm i filozofia analityczna,
Kraków 1988. Z
˙ adne jednak z twierdzen´ czy sugestii, które w nich znalazłam, nie jest sprzeczne z całos´cia˛
prezentowanej przeze mnie koncepcji. Brakuje w niej jedynie Einsteinowskiego typu religijnego zdumienia nad
matematycznos´cia˛ s´wiata i racjonalnos´cia˛ praw przyrody. Jest to typ w prozie Jarosława Iwaszkiewicza nie
reprezentowany.
144
145