Ayahuasca - Inne Światy
TA ROŚLINA LECZY DUSZE. JESTEM TEGO PEWIEN
Wspomnienia Mariusza Pianki z „szamańskiej podróży” odbytej w dniach 22-28 lipca 2008 w Sacharuna Clinic
Center, Iquitos, Peru
Korzystając z wolnego wieczoru zdecydowałem się zrecenzować swoją duchową podróż w głąb lasu
deszczowego. Czy kiedykolwiek zadawałeś sobie choć jedno z poniższych pytań?
* Kim naprawdę jestem?
* Kim są ludzie obok mnie?
* Dlaczego tu jesteśmy?
Jeśli tak, przyjrzyj się temu, czego tam doświadczyłem; oto moja historia:
Nazywam się Mariusz Pianka, pochodzę z małej, polskiej miejscowości. Od kiedy pamiętam wciąż pytałem o
nas, o mnie, o moje otoczenie. Od czasów szkoły podstawowej towarzyszyło mi uczucie, że coś w GŁóWNYM
NURCIE, jak zwykłem to nazywać, jest nie tak. Coś jest nie tak ze świadomością ludzi Zachodu. Nasz system
edukacji, finansów, system polityczny: wszystko to nazywam głównym nurtem, ponieważ wszyscy płyniemy
razem z nim i NIE POTRAFIMY dojrzeć prawdy.
Pewnego dnia dostałem linka do projektu Sacharuna Clinic, znajomy przesłał mi go za pomocą komunikatora
internetowego. Poczytałem o projekcie i wiedziałem, jaki będzie następny krok na mojej ścieżce, Duchowej
ścieżce ucieczki z głównego nurtu, by móc spojrzeć na rzeczy z innej perspektywy. Chciałem widzieć oczami
człowieka, który nie podąża z głównym nurtem.
IQUITOS, PERU
Miasto otoczone bezkresną dżunglą, do którego ze stolicy kraju nie prowadzi żadna droga. Można dostać się
tam tylko łodzią, lub samolotem. Już od pierwszego dnia doświadczyłem zupełnie innego życia. Roy van der
Meijs, członek Sacharuna Clinic Center odebrał mnie z lotniska 22 lipca. Byłem zszokowany sposobem, w jaki
mnie traktował. Już pierwszego dnia stał się moim przyjacielem.
Nie ma na Ziemi języka, który pozwalałby opisać to, co przeżyłem w Iquitos, to były najbardziej emocjonujące
chwile mojego życia.
Brak słów na to, jak przebywanie tak blisko natury zmienia spojrzenie na życie. Członkowie Peruwiańskiej
rodziny, u której mieszkałem, codziennie przynosili świeżą wodę ze studni. W tej wodze brano „prysznic”. Nie
wiem, czy ktokolwiek potrafi wyobrazić sobie branie prysznica pod rozgwieżdżonym niebem, będąc otoczonym
czystą dżunglą i muzyką, która ją wypełnia. Czułem się nagi. Zniknęły moje poglądy i opinie. Patrzyłem w niebo
i czułem w sobie boga. To było moje pierwsze zetknięcie z dżunglą. Zdecydowałem się na pierwszą z czterech
ceremonii ayahuasca, które od wieków związane są z peruwiańską tradycją.
PIERWSZA CEREMONIA
Nie bałem się jej, dopóki nie wypiłem swojej pierwszej szklanki i nie wypaliły się świece… Siedziałem w Malloka
(nie znam pisowni nazwy tego ogromnego szałasu) pogrążony w ciemności. Poinformowano mnie, że
powinienem mieć intencję, więc pomyślałem o jednej. Moja wielka intencja, moje wielkie pytanie brzmiało: KIM
JESTEM? Gdy Curandero zaczął swój monotonny śpiew poczułem się dogłębnie poruszony… na początku
zobaczyłem wokół siebie kształty, trójkąty, geometrię fraktali.
Tym razem Ayahuasca nie odpowiedziała na moje pytanie wprost. Nie pokazała mi, kim jestem…, ALE pokazała
mi, kim NIE jestem! Obserwowałem jak cała moja wiedza, wszystkie moje poglądy, opinie rozpuszczają się,
rozdzierają, znikają. Widziałem coś we mnie. Było pozbawione kształtu, jednak wiedziałem, że kontroluje moje
ciało, moje myśli, bicie serca – wszystko. Widziałem, że bez tej iskry byłbym martwy, byłbym tylko ciałem,
kawałkiem materii.
Podczas pierwszej ceremonii, jako że byłem nieprzygotowany pod względem diety, zacząłem wymiotować.
Widziałem, że moje ciało pełne jest niechcianych substancji. Było zatrute, jednak nie przez ayahuascę, lecz
przez wszystkie toksyny, który przyjmowałem razem z jedzeniem. Dziwne wizje zaczęły pojawiać mi się przed
oczyma… Tutaj zostawmy moją pierwszą wizję.
Nadchodzący dzień zupełnie mnie zaskoczył. Nie czułem żadnego kaca, ani nic podobnego. Moje ciało i umysł
były odświeżone. Czułem, że coś we mnie się zmieniło. Następny dzień poświęciłem na odkrywanie dżungli i tej
nocy nie uczestniczyłem w ceremonii. Zrobiłem to nazajutrz.
DRUGA I TRZECIA CEREMONIA
To były najpiękniejsze wizje, jakie jestem w stanie sobie wyobrazić. Wiem, że to, co powiem może zabrzmieć
śmiesznie lub niewiarygodnie, jednak ja wiem, co widziałem, i z kim rozmawiałem. Ta roślina uleczyła moją
DUSZĘ, moje serce, odpowiedziała na moje pytania, otworzyła mi oczy na pewne rzeczy. Podczas drugiej
ceremonii zostałem pobłogosławiony, mogłem zanurzyć się w szczęściu…
Oto, co i dlaczego widziałem. Zrozumiałem, że wszyscy jesteśmy manifestacjami jednej i tej samej
świadomości, jednak nasze wizje są różne z powodu naszych poglądów, unikalnej wiedzy, którą posiada każdy z
nas, z powodu unikalnych symboli i języków, którymi mówimy. Musimy nauczyć się języka, techniki, za pomocą
której możliwe jest porozumienie z tą świadomością. CZUŁEM i WIDZIAŁEM, że nawiązujemy to połączenie, że
powstaje wspólny język dla mnie i świadomości. Leżałem na materacu z zamkniętymi oczyma, zupełnie
nieświadomy otoczenia. Widziałem siebie ubranego na biało, (dlaczego na biało? – To mój ulubiony kolor.)
czułem nadmorską bryzę, (dorastałem nad morzem, nie mogę sobie wyobrazić życia bez niego) świeżość
mojego ubrania pachnącego lawendą (mój ulubiony zapach, jeśli chodzi o ubrania). Byłem bardzo szczęśliwy,
ponieważ niebo nade mną było bezchmurne i słyszałem szum fal. Szedłem tak, jednak poczułem się tak
szczęśliwy, że zacząłem kręcić się wokół z rękami wzniesionymi w górę. Nie zrobiłem tego dzięki temu, co
widziałem w mojej wizji, ale dlatego, że mogłem się w niej CAŁKOWICIE kontrolować, i to właśnie chciałem
robić!
Nagle całe niebo rozbłysnęło silnym białym blaskiem. Przez sekundę niczego nie widziałem, po chwili z
bezchmurnego nieba zaczął padać deszcz światła. Szczęście, które mu towarzyszyło jest NIEMOŻLIWE do
opisania za pomocą języka. Proszę, nie myśl nawet, że to coś zbliżonego do MDMA…
Razem ze światłem, które padało na mnie i wypełniało moje ciało przyszła WIEDZA. Coś znacznie ponad moją
inteligencję. Mój umysł stał się całkowicie czysty. Wiedziałem, że nawiązała się jakaś forma telepatycznego
kontaktu, więc zacząłem zadawać pytania w formie intencji. Dostałem odpowiedzi na wszystkie, – kim jestem,
kim wszyscy jesteśmy. Odkryłem ukrytą prawdę o nas samych. Ta wizja była bardzo unikalna i wiem, że tylko
ja sam mogę zrozumieć towarzyszącą jej symbolikę. Absolut mówi do CIEBIE wyjątkowym językiem. Będzie to
zupełnie inny język, niż ten, którym mówił do mnie. To po prostu WYJĄTKOWE. Tej nocy w ogóle nie spałem…
rankiem otworzyłem oczy i wyszedłem na zewnątrz, by zobaczyć wschód słońca. Wypoczęty, szczęśliwy, bez
żadnych negatywnych efektów.
KOLEJNY WOLNY DZIEŃ, JESTEM NA DIECIE
Razem z Royem poszedłem do parku, gdzie pokazał mi wiele pięknych rzeczy. Pływałem w jeziorze, (nazwy nie
pamiętam) jadłem najlepsze jedzenie w życiu… o smaku ZUPEŁNIE innym niż te spotykane w Europie. Robiłem
zdjęcia i ciągle dziwiłem się temu tak bardzo INNEMU ŚWIATU. Moja trzecia ceremonia była najlepsza ze
wszystkich. Możesz się śmiać, ja sam ciągle umieram ze śmiechu… Wiem jak to zabrzmi, ale podczas mojej
trzeciej wizji nawiązałem połączenie z tą samą świadomością, co podczas drugiej. Tym razem jednak mogliśmy
porozumiewać się bez trudu. Wiedza, która przede mną odkryto, to czysta Miłość. Stałem się Światłem. Po
prostu. Czułem, że jestem częścią wszechświata, czułem, że ta iskra, którą nazywamy “DUSZĄ” jest częścią tej
samej świadomości, co dusze ludzi leżących obok mnie, dżungli, ptaków, roślin, wszystkiego… byliśmy JEDNYM.
Chciałem mieć ciało, więc pojawiłem się jako eteryczny byt w humanoidalnym kształcie... Czułem jednak, że nie
jest to moje naturalne ciało. Poprosiłem więc, bym mógł stać się tym, czym naprawdę jestem... i znowu stałem
się czystym światłem. Odkryto przede mną, że istnieją tylko dwa rodzaje energii... Miłość i Strach, Ying Yang,
Dobro i Zło, bez znaczenia. Jakkolwiek chciałbyś to nazwać, musimy być różni, by poczuć różnicę. Nie
moglibyśmy doświadczyć ani jednego ani drugiego, gdybyśmy nie mogli ich do siebie przyrównać. +/- itd. To po
prostu niemożliwe do opowiedzenia. Tak jak podejrzewałem, wszystko, co tu napisałem nie jest w stanie
odzwierciedlić tego, co działo się naprawdę.
Teraz widzę, że niektórzy ludzie naprawdę chcą ukryć tą wiedzę, przez kwestionowanie tej rośliny, nazywanie
jej NARKOTYKIEM, ZŁEM itd. Wiem jednak, DLACZEGO. To proste, stałbyś się mądrzejszy, widziałbyś rzeczy,
które niektórzy ludzie wolą trzymać w ukryciu.
Nie staram się teraz powiedzieć, że jestem kimś oświeconym… o nie… daleko mi do tego. Jednakże, jeżeli ktoś
żyje w głównym nurcie, w kulturze Zachodu, jak to nazywamy, MUSI uciec od tego, choć na moment. Musi
zostawić ten świat, by spojrzeć nań z innej perspektywy. Uwierz mi, że nie potrafisz WYOBRAZIĆ sobie jak to
wygląda, nie potrafisz porównać tego do niczego innego. Musisz tego doświadczyć. To właśnie jest głównym
celem człowieka. Odkryć swoją własną naturę, odpowiedzieć na pytanie, kim jest. Nasz system edukacyjny nie
powie Ci tego; będzie przekonywał cię, że jesteś niczym więcej niż ciało, krew, kości mózg... Oczywiście, oni nie
są w stanie powiedzieć Ci, kim jesteś, przecież oni sami nie wiedzą, kim są… Nadchodzi jednak zmiana.
W Peru spotkałem ludzi, którzy przestali tam brać środki antydepresyjne, znów przejęli kontrolę nad swoim
życiem. Ludzi zagubionych, którzy na powrót odkryli swoje drogi.
TA ROŚLINA LECZY DUSZE, JESTEM TEGO PEWIEN!
Teraz wróciłem. Wróciłem z dżungli do prawdziwej dżungli... Pracuję w IT. Nadal będę z pasją wykonywać swoją
pracę, ale coś się zmieniło, wiele się we mnie zmieniło, chociaż pewnie nikt tego nie zauważy. To jak z
miłością... Nie możesz jej zobaczyć, ale możesz ją poczuć. Chciałbym PODZIĘKOWAĆ Royowi i jego
pomocnikowi a także Sacharuna Clinic Project Team za cały spędzony z nimi czas. Do zobaczenia w przyszłym
roku!
Ruta zwyczajna (Ruta graveolens)
ang. (common, garden, wine) rue, herb of grace, niem. Weinraute, Gartenraute, Weinkraut, Raute
Historia: Ruta już od dawna znana była jako ziele magiczne i lecznicze, pojawia się już w Biblii, gorąco polecał
ja Hipokrates. Z miejsca jej pochodzenia, południowej Europy i Turcji, sprowadzili ją krzyżowcy. Nazwa wywodzi
się z greckiego "reuo" - "uwolnić" bo zdolna jest uwolnić człowieka, i zwierzęta, od wielu dolegliwości.
Morfologia: Ruta to szybko rosnąca wieloletnia roślina należąca do rodziny Rutaceae (rutowatych). W zależności
od gleby jest pięknie pachnącą rośliną przyprawową (gleba gliniasta) lub atrakcyjną krzewinką ozdobną (gleba
próchniczna). Liście są niebieskozielone a w lipcu pojawiają się baldachy żółtych kwiatów.
Uprawa: Można ją wysiewać z nasion lub podział starych roślin na wiosnę. Preferuje kamienistą zasadową
ziemię, choć rośnie też na glebach o niższym od 7 pH. Nie wymaga podlewania (tylko po posadzeniu). Dobrze
rośnie w pełnym słońcu i półcieniu. Zapach ruty długo zostaje na dłoniach, ponadto roślina może powodować
uczulenia a nawet poparzenia - najlepiej pielęgnować ją w rękawiczkach. Krzew powinno się przycinać wiosna
aż do zdrewniałych części.
Do suszenia: Pędy zbierane przed kwitnieniem.
Właściwości lecznicze: Silnie pobudzająca i przeciwskurczowa. W większych ilościach trująca, może wywoływać
wymioty. Przynosi ulgę w napadach histerii, kaszlu, kolce i wzdęciach. Jest starym środkiem przeciw krupowi.
Używana zewnętrznie w postaci okładu z utartych liści przynosi ulgę w rwie kulszowej. Silne odwary z ruty
położone na piersi pomagają przy chronicznym zapaleniu oskrzeli. Żucie listków ruty pomaga na bóle głowy,
zawroty i kołatanie serca.
Właściwości magiczne: Energia męska, planeta Słońce, żywioł Ogień.
Podobnie jak rozmaryn była uważana za zioło zapobiegające plagom. Używana w magii zdrowia - w rytuałach
zarówno leczniczych jak i zapobiegawczych. Zapach ruty oczyszcza umysł z zamieszania emocjonalnego. W
średniowieczu rutę uważano za uniwersalne remedium, miała znosić działanie wszystkich trucizn. W dziele
"Herbal" Turnera napisano, że ruta jest jednym z najpopularniejszych ziół. Grecy wierzyli, że ma silne
właściwości antymagiczne - miała odczyniać uroki obcych. Używano jej w wielu rytuałach oraz, paradoksalnie,
do ochrony przed czarami i czarownicami. Pomagała przewidywać przyszłość. Nawet dziś w wielu sądach
angielskich można spotkać wiązki ruty - chroniła w dawnych czasach sędziów przed chorobami przywleczonymi
z więzienia przez skazańców. Obecnie używa się ruty w różnych rytuałach, jej główne użycie to: zaklęcia
miłosne i oczyszczanie przestrzeni (również używana do tego w kościołach chrześcijańskich) oraz ochrona.
Ayahuasca traci swoją moc już na 2 dzień po przygotowaniu , ale
około 15% jeszcze jest zdatna do użytku Po 3-5 dniach potem w zwiększonej
iloci spełnia tylko rolę oczyszczającą ,Ponadto powinna być przechowywana w
chłodnym I zacienionym miejscu przez ten czas ( szamani przechowują ją w
rzece lub lagunie. A my powinniśmy w lodówce na dolnej półce wtedy nawet Po
pól roku jeszcze ma właściwości oczyszczające -chyba że doda się Toe to
wtedy są wizje często bardzo negatywne i stresujące, ale nie radzę tego
samemu próbować bo można mieć problemy natury psychicznej)
Są dwie Ruty, Ruta stepowa Peganum harmala z rodziny paralistowatych i Ruta zwyczajna Ruta graveolens z
rodziny rutowatych .
Ruta stepowa
inaczej zwana poganek, poganek hojnorostka, ruta syryjska, ruta stepowa, albo poganek rutowaty.
Nasion ruty stepowej mają działanie powodujące euforię i halucynacje, są równiez używane w lecznictwie.
Skutek oczywiście zalezy od dawki i formy podania. Leczniczo uzywana jest jako antydepresant (1-2g dziennie
sproszkowanych nasion), do pobudzania pracy mózgu, jako relaksant mięśniowy (rozlużnia chronicznie napięte
mięśnie, znosi drżenie mięśni, np w chorobie Parkinsona), powoduje spadek ciśnienia, pomaga w leczeniu
reumatyzmu, jest zaliczany do afrodyzjaków.
Ruta stepowa to zioło alkaloidowe. działa na zasadzie hamowania MAO. Podobnie działa liana Banisteriopsis
Caapi, wykorzystywana do wytwarzania Ayahuaski.
Rutę uzywano w formie naparów, proszków, wyciągów alkoholowych, mozna ją palić. Można natrafić równiez na
opisy ekstrahowania alkaloidów. Alkaloidy ruty słabo rozpuszczają się w wodzie.
Napar z 1g nasion na szklankę wrzatku, może być użyty jako środek rozkurczowyw bólach brzucha (rozkurcza
mięśnie gładkie).
Jako halucynogenu uzywają ruty stepowej ludy Afryki i Azji. Naturalnie wystęuje tez w okolicy Jerycha i Morza
Martwego. Jej pyłek znaleziono podczas badań na całunie turyńskim (wśród innych pyłków roślinnych)
Wklejam jej opis, choć przyznaję bez bicia, że nie wiem skąd go mam, czyli nie moge podać źródła:
" Rośnie do pół metra wysokości. Liście jasno zielone, sukulentyczne, osiągają 2,5-5cm długości. Łodyga wygina
się zygzakowato, drewnieje, rozszczepia się na wiele gałęzi. Kwiaty białe, 5-płatkowe, zazwyczaj 2.5-3cm
średnicy.
Owoc mały, 3-komorowy, na początku zielony, kiedy dojrzeje zmienia kolor na brązowy. Nasion w owocu jest
wiele, są ciemnobrązowe o wymiarach 3-4x2mm. Występuje w północnej Afryce, na Bliskim Wschodzie aż po
Indie oraz na terenach śródziemnomorskich (Włochy, Hiszpania, Grecja). Naturalizowana także w południowo-
zachodnich Stanach oraz w Australii. "
Ruta stepowa, jest obecnie u nas zaliczana do roślin i substancji nielegalnych. Na fali zwalczania sklepów z
dopalaczami, załapała się na index.
"Sejm przyjął nowelizację ustawy, która zakazała handlu specyfikami zawierającymi benzylopiperazynę. W toku
prac, posłowie zgłosili do niej poprawkę, wskutek której nowela uznała za nielegalną sprzedaż kolejnych 17
substancji pochodzenia roślinnego. Wśród nich znajdujemy między innymi dwa rodzaje kaktusa, dwa rodzaje
powoju, szałwię, rutę stepową, roślinę o nazwie kava-kava, a także kilka gatunków ziół."
jest to fragment jakiejś notatki prasowej, niestety nie dysponuję linkiem.
A tak na marginesie, szałwie tez sa dwie, szałwia lekarska i jej odmiany, oraz salvia divinoris,czyli szałwia
wieszcza, powodująca odmienne stany świadomości.