I
dea samochodu dla ka¿dego jest
niemal tak stara, jak sam samo-
chód. Pierwszym produkowanym
na wielk¹ skalê i naprawdê po-
wszechnym pojazdem by³ Ford T.
Wyznacza³ on doœæ i tak oczywist¹
œcie¿kê rozwoju, która prowadzi³a
do upowszechnienia samochodu
poprzez pojazd tani, wiêc standar-
dowy, wytwarzany masowo i ma³y.
Volkswagen, czyli samochód ludo-
wy, by³ najszerzej realizowan¹ i naj-
g³oœniej reklamowan¹ realizacj¹ tej
idei, a w celu produkcji na wielk¹
skalê wybudowano now¹ fabrykê
i nowe miasto dla robotników w niej
pracuj¹cych. W innych krajach eu-
ropejskich, niemog¹cych odwo³aæ
siê do metod socjalistycznej gospo-
darki planowej, tak jak III Rzesza, re-
alizowano tê sam¹ ideê mo¿e trochê
ciszej, ale z niezgorszym skutkiem.
Francuski Citroën postawi³
sobie w 1936 roku takie same za³o-
¿enia co i Niemcy. Zgodnie z nimi
przyst¹piono do opracowania pro-
jektu ma³ego samochodu mog¹cego
jednak przewoziæ 4 osoby z baga-
¿em. Prace studyjne i prototypowe
przerwa³a wojna, w czasie której
fabryka produkowa³a na potrzeby
okupanta m.in. swoje s³ynne Citro-
ëny 11CV, ulubione samochody
francuskiej policji, niemieckiego ge-
stapo i naszej powojennej ubecji.
P O D W A K O N I E
D L A K A ¯ D E G O
Francuzi model 2CV nazywa-
j¹ pieszczotliwie „deux chevaux”,
czyli dwa konie. Wypada tutaj chy-
ba wyjaœniæ, ¿e francuskie konie
mechaniczne to prawdziwe bestie.
W ka¿dym z nich „siedzi” 14,5
„normalnych” koni, tak wiêc 2 CV
M
Ł
ODY
TECHNIK
11
/2004
j a k p o m y ś l a ł , t a k z r o b i ł
I cóż ja takiego wiem o samochodach, by warto było o tym
pisać w naszym serialu? Sądząc po statystycznie typowej za-
wartości JPTZ i poprzednich artykułów, powinno to być coś
pomiędzy bronią pancerną a lotnictwem z jakąś, właściwą au-
torowi dozą złośliwości i nutą sympatii dla Anglików, czyli
świadectwem nieuleczalnej anglofilii. Świetnie, tylko czy to
wszystko można przyczepić do francuskiego TPV, czyli Tre`s
Petit Voiture, czyli Bucefała, czyli Citroëna 2CV? Ależ można,
można, ale o tem chwilę potem.
Najlepszym dowodem na to, że 2 CV
jest pojazdem klasycznym, jest zaszczyt-
ne miejsce, jakie zajmuje w muzeach
motoryzacji, w tym przypadku w Muzeum
Motoryzacji i Techniki w Sinsheim i...
TEKST
Ł
ATWY
!
!
!
Jest to pierwszy przypadek, gdy na-
turalny horyzont widziany z mojego
dachu pasuje do tematu JPTZ i nie
muszę męczyć się z poszukiwaniem
tła. Miasto i 2 CV - idealne zestawie-
nie.
BUCEFAŁ
A l v a r H a n s e n
7
70
0
mia³ pod mask¹ 29 KM, a wspomnia-
ny w³aœnie 11 CV rozporz¹dza³ og-
romn¹ jak na tamte czasy moc¹ 160
KM. Pierwszy Citroën 2 CV w takiej
formie, jak¹ znamy do dziœ, zosta³
pokazany na Salonie Paryskim
w 1948 roku. By³ to malutki, ale bar-
dzo udany samochodzik. Niewielki,
ch³odzony powietrzem dwucylin-
drowy silnik o pojemnoœci 375 cm
3
umieszczony by³ z przodu i napê-
dza³ przednie ko³a. Ca³y pojazd za-
projektowano tak, ¿e poszczególne
elementy mo¿na by³o doœæ ³atwo
zdejmowaæ w celach obs³ugowych
czy naprawy, a po
zrolowaniu p³ócien-
nego dachu i wyjê-
ciu tylnej kanapy
przewieŸæ nadwy-
miarowy baga¿,
czyli np. spor¹ sza-
fê. Samochód mia³
kilka rozwi¹zañ
wzruszaj¹cych do
dziœ swoj¹ bezpre-
tensjonaln¹ prosto-
t¹ i jeœli tylko Dro-
dzy Czytelnicy bê-
d¹ mieli tak¹ oka-
zjê, to bardzo pole-
cam przyjrzenie siê
choæby dŸwigni zmiany biegów (co
widaæ i w naszym modelu), czyli
zakrzywionemu metalowemu prêto-
wi biegn¹cemu poziomo z kabiny,
by siêgn¹æ do skrzyni biegów za
silnikiem. To i tak by³o blisko, bo w
takim Renault 4 podobny prêt idzie
w dwóch przyspawanych oczkach
nad ca³ym silnikiem do skrzyni bie-
gów przed nim. Tak w³aœnie wygl¹-
da s³ynny przedwojenny francuski
przedni napêd (traction avant), czy-
li ca³y uk³ad napêdowy samochodu
„skompaktowany” w jedno i posta-
wiony przodem do ty³u (w porów-
naniu z najpowszechniejszym wów-
czas rozwi¹zaniem - silnik, sprzê-
g³o, skrzynia, wa³ do tylnego mo-
stu). Niby proste, a nikt wczeœniej
na to nie wpad³. Technicznie skom-
plikowany i drogi w produkcji me-
chanizm opuszczania szyb na korb-
kê zamieniono (tylko z przodu, bo
z ty³u szyba jest zamocowana na sta-
³e) na szybê dzielon¹ na pó³ z doln¹
czêœci¹ odchylan¹ do góry. Itd., itp...
Nowy samochód zyska³ sobie
od razu wielu zwolenników przy-
stêpn¹ cen¹ i niskimi kosztami eks-
ploatacji, a po niewielu latach sta³
siê równie¿ modny. Do czasu ukoñ-
czenia produkcji w 1988 roku wy-
...wśród klasycznych zabytków na wystawie klubowej w czasie Pikniku Lotni-
czego w Góraszce. Malowanie to jeszcze oryginalny wzór fabryczny, choć już
wyraźnie wymyślony po to, by sprzedawać samochód jako modny klasyk pod
nazwą „Charleston”.
M
Ł
ODY
TECHNIK
11
/2004
7
71
1
...odpowiadającymi im częściami
Tamiyi (jasnoszara atrapa chłodnicy
i czarne podwozie na jasnym tle)
te francuskie są po prostu ubogie.
Zestawienie części z pudełka Helle-
ra. Model jak model, jednak w po-
równaniu z...
Hellerowski blok silnika-sprzęgła-
-skrzyni biegów w porównaniu z Tamiyą
(z przeżebrowaniami) i światła tylne (ta-
miyowskie w zaokrąglonej ramce). Mała
ilość mało wyraźnego detalu, francuskie
światła nie mają wzoru elementu
optycznego na szkle, słabe i zapadnięte
w środku ramki. Co ja najlepszego zro-
biłem, co ja sklejam?!
puszczono na rynek ponad 3,6 mi-
liona tych pojazdów w ponad trzy-
dziestu kolejnych odmianach, przy
czym ich wygl¹d zewnêtrzny by³
praktycznie identyczny z wersj¹ z
Salonu w 1948 roku.
B U C E F A £
N A W O J E N N E J Œ C I E ¯ C E
Wszystko to bardzo piêknie,
ale gdzie tu obiecane wojsko, lot-
nictwo i armia? W 1956 roku Wielka
Brytania wycofa³a swój kontyngent
wojsk z Bliskiego Wschodu, zdej-
muj¹c tym samym ostatni kamieñ
z gotuj¹cego siê ju¿ solidnie od
1947 roku garnka, który do dziœ bry-
zga ukropem a¿ mi³o. Egipt jakby
tylko na to czeka³ i wkrótce og³osi³
nacjonalizacjê Kana³u Sueskiego, co
oznacza³o tyle, ¿e bêdzie teraz rz¹-
dzi³ t¹ wa¿n¹ arteri¹ komunikacyj-
n¹, uwa¿an¹ do tej pory za miêdzy-
narodow¹ i otwart¹ dla wszystkich.
Anglicy, obudziwszy siê z rêk¹
w nocniku, zmontowali z Francuza-
mi i Izraelem mocno nieudan¹ akcjê
wojskow¹ przeciwko Egiptowi, któ-
ra skoñczy³a siê szybko pod naci-
skiem USA, ONZ i wobec groŸby
eskalacji konfliktu. W ca³ym tym za-
mieszaniu nie by³o zwyciêzców,
choæ taki np. Izrael zyska³ na tym
swój pierwszy niszczyciel, bo nie-
uszkodzony egip-
ski okrêt podda³
siê izraelskim sa-
molotom (!).
A gdzie jest 2CV?
Po konflik-
cie sueskim armia
brytyjska dosz³a
do wniosku, ¿e jej
jednostkom po-
wietrznodesanto-
wym przewo¿o-
nym na l¹d œmi-
g³owcami przy-
da³by siê jakiœ po-
jazd. Musia³ to
byæ bardzo, bar-
dzo lekki samochód, bo ówczesne
œmig³owce Royal Navy nie mog³y
udŸwign¹æ zbyt wiele. Budowany
na amerykañskiej licencji (Sikorski
S-55) Westland Whirlwind napêdza-
ny by³ tylko 1000-konnym silnikiem
spalinowym i w ramach nieco po-
nad 1000-kilogramowego udŸwigu
musia³ przewieŸæ 4 komandosów w
kabinie transportowej i ich jeŸdzi-
de³ko zawieszone pod kad³ubem.
Wybór pad³ na najl¿ejszy samochód
na rynku, czyli na „bucefa³a”. An-
glicy wybrali wersjê „dla ogrodni-
ka”, czyli z dwuosobow¹ kabin¹ i
otwart¹ skrzyni¹ czy raczej skrzy-
neczk¹ ³adunkow¹ z ty³u. Zakupili
oko³o 200 sztuk i przerobili po swo-
jemu, co polega³o na wyjêciu szyb
bocznych, wyciêciu dodatkowych
otworów w tylnej œciance kabiny
dla poprawy widocznoœci i pomalo-
waniu na zielono. „Bojowe” Citro-
ëny 2CV nie nalata³y siê pod œmi-
g³owcami zbyt d³ugo, bo w cztery
lata póŸniej, w 1961 roku, na wypo-
sa¿enie Royal Navy wszed³ kolejny
licencyjny œmig³owiec, Westland
Wessex. By³ napêdzany turbin¹ ga-
zow¹, mia³ o niebo wiêkszy udŸwig
i móg³ bez trudu przewieŸæ dru¿ynê
komandosów i Land-Rovera.
Citroëny 2CV nie by³y mo¿e
desantowane bojowo, ale walczy³y
za Królow¹ i Ojczyznê w d¿unglach
Dalekiego Wschodu. Zakupione po-
jazdy pojecha³y bowiem wraz z ar-
mi¹ na Malaje i tam s³u¿y³y jej,
transportuj¹c wszystko, dok³adnie
tak jak osio³ki chinditów w Birmie
kilkanaœcie lat wczeœniej. Samocho-
dziki te sprawdzi³y siê w ciê¿kich
warunkach terenowych, a tam,
gdzie nie poradzi³ sobie ich przedni
napêd, mo¿na je by³o, w szeœciu
ch³opa, wyci¹gn¹æ z ka³u¿y i naj-
zwyczajniej przenieϾ.
B U C E F A £ Ó W
W ¯ £ O B Y D A N O
Znam co najmniej dwa ró¿ne
modele 2CV w skali 1/24, a nie bra-
kuje ich równie¿ i w innych skalach,
choæ wtedy s¹ to g³ównie tzw. mo-
dele kolekcjonerskie, czyli gotowe,
czyli do stania i kurzenia. Ten pre-
zentowany w JPTZ powinien byæ
oczywiœcie modelem Hellera, czyli
pochodziæ z tego samego kraju co
i orygina³. Tak te¿ siê sta³o, choæ dla
podtrucia Czytelnika zwyk³¹ porcj¹
przekory postanowi³em opisaæ
szczegó³owo model firmy uznawa-
M
Ł
ODY
TECHNIK
11
/2004
7
72
2
Nie było tak źle, jak to się na początku wydawało. Model odwrócony do góry
kołami bądź z podniesioną maską będzie dużo gorszy od japońskiego, ale tak,
to tylko trochę. Po nieskomplikowanym montażu do fazy malowania pozostawi-
łem karoserię z oryginalnym drzewkiem wlewowym - będzie za co trzymać przy
lakierowaniu.
j a k p o m y ś l a ł , t a k z r o b i ł
nej przeze mnie za zbyt drog¹, czyli
Tamiyi, a skleiæ Hellera. Okaza³o siê
zreszt¹ szybko (bo w chwili zakupu
obu pude³ek), ¿e Tamiya, tak jak
i inne firmy, sprzedaje swoje towary
po najwy¿szej cenie, jak¹ w danej
chwili mo¿e „prze³kn¹æ” rynek, kla-
syczne samochody nie s¹ akurat
chwilowo „w cenie” i japoñskie pu-
de³ko by³o tylko trochê dro¿sze
od francuskiego. Ju¿ na pierwszy
rzut oka widaæ, ¿e Model Tamiyi
jest o niebo, a na pewno wiêcej ni¿
o ró¿nicê cen lepszy od zestawu
Hellera. Ano có¿, s³owo siê rzek³o
i klejê francuskiego Francuza. Mo¿e
dzieje siê tak i dlatego, ¿e zbyt do-
bre modele mnie onieœmielaj¹ w tych
gorszych mo¿na coœ poprawiæ. No,
to zajrzyjmy do lepszego.
Wiele firm dalekowschod-
nich, w tym i Tamiya, poœwiêca
wiele uwagi sposobowi prezentacji
produktu, przy czym nie chodzi mi
tu o ³adny obrazek na pude³ku czy
reklamy w czasopismach modelar-
skich ale o proces, tak, tak, to jest to
s³owo, o proces rozpakowywania.
Foliowe torebki z poszczególnymi
ramkami s¹ tak uk³adane w pude³-
ku, zawsze zreszt¹ dwuczêœcio-
wym, by po zdjêciu pokrywki oczom
naszym ukaza³o siê starannie upa-
kowane wnêtrze. Wysuwanie worka
bokiem to tandeta w³aœciwa Euro-
pie. W wiêkszych i dro¿szych mode-
lach wnêtrze pude³ka jest jeszcze
dzielone œciankami, przegrodami
i przepasane od góry tekturowymi
„mostkami”, niczym kokardami na
urodzinowym prezencie. 2CV jest
modelem skromnym, ale i temu pu-
de³ku nic nie brakuje. Karoseria jest
spakowana oddzielnie, oddzieln¹
torebkê z w³asnym „szyldem” maj¹
gumowe opony i metalowe œrubki
do mocowania zawieszenia. Czêœci
pochromowane, czêœci srebrne, czê-
œci czarne, czêœci jasnoszare. Te
ostatnie to nadwozie i wnêtrze, te
poprzednie to podwozie. Ciep³a wo-
da osobno, zimna woda osobno,
chamstwo i drobnomieszczañstwo.
Doœæ ju¿ tych kpin, zw³asz-
cza ¿e sam model jest bardzo ³adny.
Wszystko jest czyste, nadlewki nie-
wielkie, a œlady po wypychaczach
prawie niewidoczne. Prosty silnik
ma œwietny detal, w oszkleniu
przewidziano jedn¹ z dwóch szyb
w pozycji otwartej i wszystkie œwia-
t³a i odb³yœniki. Kalkomania ma
dwie wersje rejestracji (francusk¹
i japoñsk¹), tablicê rozdzielcz¹
z czytelnymi cyferkami na prêdko-
œciomierzu i tabliczki znamionowe.
Kiedyœ ciekawostkê, a dziœ ju¿ ra-
czej regu³ê stanowi fakt, ¿e na
wszystkich ramkach odciœniêto bar-
dzo wyraŸnie: „(c) Tamiya 1995.
Made in China”. To ja pójdê zoba-
czyæ, co jest napisane na chlebie
z osiedlowej piekarni, kupiê jakieœ
bagietki i siadam do klejenia... Hel-
lera. !
M
Ł
ODY
TECHNIK
11
/2004
7
73
3
Model Hellera nie ma żadnych za-
wiasów czy podpórek i to jest tylko
chwilowa aranżacja do zdjęcia. Sil-
nik skromniutki, na ściance komory
powinno być sporo detalu, tabliczka
znamionowa tak jak w oryginale
i u Tamiyi... już, już zamykam.
Lakier udał się niezgorzej i... jest ca-
ły mój i mojego słoika z rurką, czyli
„aerografu-prymitywu”, bez odwoły-
wania się do pomocy kolegów za-
wodowców. Atrapa chłodnicy zosta-
ła zamalowana na czarno i mocno
przetarta po podeschnięciu. Do po-
malowania świateł użyłem czterech
kropel z dwóch transparentowych
farb Humbrola - te puszki doczekają
czwartego tysiąclecia. Rejestrację
wyciąłem wraz z papierkiem i zare-
tuszowałem brzegi na srebrno - bar-
dzo udane tablice. Początkowe am-
bicje wyklejenia i wymalowania „jak
trzeba” wszystkich chromów ograni-
czyłem do przyklejenia kilku cien-
kich pasków aluminiowej folii (tak,
tak, tej od uszczelniania okapów
i od Miga-15 z JPTZ).
Zdjęcia: czerwony oryginał - P a-
weł Mistewicz, pozostałe - autor