Nowa jednostka chorobowa - pustogłowie
Juliusz Słowacki zapewniał, że: ?Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co
pomyśli głowa?. I słowa dotrzymał, czego nie można powiedzieć o następnych już pokoleniach. Nie
chodzi nawet wcale o hermetyczność języka określonych środowisk. Uczniowska ?pała? jest
wyrażeniem prawie powszechnie znanym, chociaż już na prośbę ?kopsnij szluga? nie każdy
zareaguje poprawnie. ?Skitraj mi klamkę" to z kolei prośba o schowanie pistoletu wyrażona w
języku pensjonariuszy więzienia we Wronach i innych tego rodzaju ?sanatoriach". Poecie chodziło
jednak o rzecz inną, o umiejętne korzystanie z powszechnie używanego języka dla wyrażenia myśli
i odczuć. Dlatego język powinien być różnorodny, dostosowany do okoliczności i treści wyrażanych
myśli: czasem jak piorun jasny, czasem smutny jak pieśń stepowa i piękny jak aniołów mowa.
Ładnie to wszystko brzmi, lecz w życiu codziennym apele poetów i różnego rodzaju innych
lekkoduchów pozostają bez echa.
Precyzja języka, jasność wypowiedzi, mają w życiu codziennym ogromne znaczenie. Dla
zdecydowanej większości ludzi to stwierdzenie brzmi jak truizm i takim jest w istocie. Można to
nawet sprawdzić empirycznie: jeśli żona mówi do męża ?wynieś teraz śmieci?, a ten udaje, ze nie
zrozumiał polecenia to za chwilę ma w domu awanturę, a przynajmniej jej zapowiedź.
Zdawałoby się, że wszyscy rozumiemy sens potrzeby jasnego precyzowania myśli. Ale
życie jest bardziej skomplikowane i okazuje się, że proste słowa poety nie zawsze znajdują
zrozumienie. Istoty sprawy nie rozumie młody dziennikarz telewizyjny, który jest nominowany do
jakiejś tam nagrody przyznawanej ludziom najbardziej wygadanym. Faworytem jest Kuba
Wojewódzki, ale jego konkurent zaimponował mi intelektualnym ekshibicjonizmem mówiąc, że jest
wygadany, ponieważ szybciej mówi niż myśli. Boże, widzisz to, a nie grzmisz.
Nie ma jakichś poważniejszych skutków, jeśli w rozmowie u cioci na imieninach jasność
wypowiedzi uczestników przyjęcia budzi wątpliwości. Może to być skutkiem niechęci do ujawniania
wszystkiego, co myśli w tym czasie głowa, a w krańcowym przypadku efektem nadużycia ciotczynej
nalewki na orzechach. Jeśli już jednak ktoś wypowiada się publicznie to winien dbać zarówno o
precyzję wypowiedzi, jak i o jej zgodność z zawartością głowy. Bardzo często tak nie jest, a
przodują w tym politycy obu nienawidzących się ugrupowań.
Ostatnio przykład braku umiejętności skorelowania mowy z pomyślunkiem dał poseł
ugrupowania sprawującego aktualnie rządy. Z braku porządnej opozycji ludzie z Platformy
obywatelskiej uznali, że mogą bezkarnie mówić różne głupoty. Poseł tej partii Robert Węgrzyn w
programie telewizyjnym na zadane pytanie dotyczące legalizacji związków homoseksualnych
odpowiedział: ? Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami to chętnie bym popatrzył?. Oto
jak odpowiada członek parlamentu, zapewne hetero pełną gębą. Zauważmy, że odpowiedź jest
precyzyjna, nie budząca wątpliwości, całkowicie wypełnia poetycki testament mistrza Juliusza.
Dlaczego zatem koledzy partyjni posła domagają się jego usunięcia z ugrupowania? Przecież
precyzja języka, jasność wypowiedzi posła nie budzą zastrzeżeń, a takie cechy są wszędzie
przydatne. Szczególnie w polskim Sejmie.
Wydaje się, że są trzy tego przyczyny.
Pierwsza. Koledzy posła Roberta Węgrzyna uznali, że jego wypowiedź jest niepolityczna i
da opozycji argumenty do krytyki. Wprawdzie działacze PiS nie korzystają z rowerów ze względu na
konieczność kręcenia pedałami, ale skwapliwie wykorzystają homofobiczne wypowiedzi
przeciwników. PO może przez to stracić w sondażowych słupkach, a to powoduje wściekłość w
ścisłym kierownictwie partii.
Druga. Uznano, że zapędy posła do podglądania nie mieszczą się w kodeksie etycznym
liberalnej nawet partii. I jeśli przypadkiem ujrzy się sąsiadkę z naprzeciwka w stroju niedbałym,
albo najlepiej bez stroju, to należy o tym milczeć oraz delektować się widokiem, szczególnie gdy
sąsiadka ma odpowiednią smukłość i obfitsze wdzięki. O widokach dżentelmeni mówią po powrocie
z safari. Poseł Węgrzyn okazał się w tym względzie człowiekiem bez kwalifikacji na prawdziwego
mężczyznę, gdyż publicznie ogłosił tęsknotę za widokiem lesbijek. To już przekracza liberalizm, a
zbliża się do libertynizmu.
Trzecia. Istnieje podejrzenie, że poseł mówi, a nie myśli. Jest to chyba najbliższe prawdy,
gdyż potwierdza przypuszczenie, iż w budynku Sejmu panuje zaraza, która powoduje pustogłowie.
1
Może już wkrótce znajdzie się przeciwko temu skuteczna szczepionka. Do tego czasu niech
lokatorzy budynku na Wiejskiej przestaną tyle mówić.
Najbardziej giętki język nie poradzi, gdy głowa pusta.
, 10 Lutego 2011, 14:53
2