07 2011

background image

20 lutego 2011 | wprost

Miłość w Madrycie

naprawdę myślałam, że można zapomnieć o madrycie, że można bez niego żyć.

Nie można.

G

dy tylko wylądowałyśmy na lotnisku Barajas, pognałyśmy

na łeb na szyję do centrum, żeby załapać się jeszcze na porę

lunchową. Wylądowałyśmy w restauracji ukochanej nie tylko

przeze mnie, ale i przez króla Juana Carlosa, który jest w niej

nader częstym gościem. Wokół w zasadzie sami mężczyźni. Do-

brze urodzeni, roześmiani, atrakcyjni. Nic dziwnego – Asador

Frontón słynie z najlepszej, baskijskiej kuchni i najlepszych

na świecie win. Skromne, bezpretensjonalne i niezmieniane od

dwudziestu lat wnętrze cały czas jest pełne ludzi. Na stołach

cudowne, czerwone mięso w ilości 2 kg na dwie osoby: imponujące

steki, rozpływający się w ustach rostbef. Niestety, od stycznia

tego roku przy stole nie pali się już

aromatycznych cygar.

Porwana wiatrem i ciepłym słoń-

cem przebiegłam moją ukochaną

uliczkę Ayala i wpadłam do butiku

z owocami i warzywami. Nie jakiegoś

tam straganu – to najprawdziwszy bu-

tik, w którym pełne miłości poziom-

ki jako żywo przypominają krwiste

rubiny, ich cena zaś nie pozostawia

złudzeń, że powinny być traktowa-

ne jak klejnoty. Obok żywe, żółte,

prawdziwe kurki w towarzystwie

zielonych, malutkich szparagów

wielkości małych palców u dłoni.

Z drugiej strony ogromne szparagi

baskijskie, grube na pięć i długie na

trzydzieści centymetrów. Do tego

wszystkie rodzaje śliwek z całego

świata, cudownie słodkie winogro-

na, lekko podmarznięte na krzewie, i cudowny sprzedawca, pan

Vásquez, który uśmiechając się szeroko, ucałował nas serdecznie

na powitanie i zaprezentował te wszystkie cudowności, przypo-

minając przy okazji, że jego rodzina prowadzi ten interes już od

ponad sześćdziesięciu lat.

Po przekątnej, tuż obok Mercado de la Paz, stały stoliki, a przy

nich pełno roześmianych ludzi, popijających aperitif, skubiących

sardynki i krewetki, a ja już biegłam do madryckiego bazaru

z rybami i owocami morza, do którego zaprowadził mnie syn pana

Vásqueza. Jak zwykle w takich miejscach oniemiałam z zachwytu

nad mnogością i bogactwem prezentowanych gatunków, choć tym

razem zdziwiło mnie to, że ryby i owoce morza kupowali męż-

czyźni. To oni unosili wielkie kraby, ważyli homary i mierzyli się

z wagą wielkich ryb. Kupowanie ryb w Madrycie to najwyraźniej

męskie zajęcie. W sercu bazaru odnalazłam maleńką restaurację,

w której obiad kosztuje 8 euro i składa się na niego pięć dań

pisanych codziennie ręcznie na kartce. Trafiłam na nieziemską

ziemniaczaną tortillę, do tego soczewica z chorizo i małe krewetki

gotowane al dente. Bardzo słone, tak żeby pasowały do chłodnego

piwa San Miguel.

Do tego jeszcze carpaccio z galicyjskich ośmiornic, błyszczące

oliwą z oliwek i płonące czerwoną

papryką i byłam w siódmym niebie

najczystszych form, zapachów i sma-

ków.

Największym przejawem miłości

do ryb jest wspominana już przeze

mnie na łamach „Wprost” La Tra-

inera. Nie ma lepszego miejsca na

walentynkową kolację, nie ma bar-

dziej zmysłowego menu od potężnych

krewetek carabineros, wysysanych lu-

bieżnie podczas konsumpcji. Wieczo-

rem zdążyłam jeszcze zahaczyć o La

Veridianę, której właściciel, Abraham,

jak zwykle poczęstował nas wspa-

niałą, autorską kolacją, z szybkością

odrzutowca zmieniając osiem dań,

do każdego podając oczywiście inne

wino. Do tego jak zwykle cudowne

opowieści. Zaczęliśmy od chłodnika

i truskawek z pasemkami śledzia w occie, potem pojawiła się

soczewica z pomarańczą i jagnięciną, a zakończyliśmy ucztę sa-

dzonym jajkiem w sosie z prawdziwków i foie gras w towarzystwie

powoli i z namaszczeniem tartej trufli.

Madryt nocą nie usypia, tylko tętni życiem i do czwartej nad

ranem nie ma końca radosnym tańcom, śpiewom, jedzeniu i piciu.

Wszechobecne tapas na każdym kroku – pyszne i niedrogie. Do

tego słońce, 16 stopni w lutym i dania od serca, które są jak udane

związki – po prostu i bez kombinowania. Cudowne miejsce do

tego, żeby pełną piersią żyć i kochać.

ZDJĘCIa:

Corb

Is, I. Gr

Zybowska/Maka

ta/V

IV

a!, a

. J

aGI

el

ak

, polf

Il

M

/ea

st news

96

Gotuję się

MaGda Gessler

Warszawska restauratorka, gospodyni programu

„Kuchenne rewolucje Magdy Gessler” w TVN

gessler.indd 96

2/12/11 2:11:57 AM


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
egzaminy 07 2011
MPLP 318;319 17.07.;29.07.2011
MPLP 316;317 23.06;05.07.2011
19 07 2011 ucho(1)id 18427 Nieznany
112 ROZ stawki za zajęcie pasa drogowego[M I ][18 07 2011
19 07 2011 ucho
Analiza BBN Polit zagran Turcji 29 07 2011
dl20 07 2011
Instrukcja SIL 14 07 2011
zl01 07 2011
Lab 07 2011 2012 Suplement
MATKA BOŻA OZNAJMIA SWOJĄ WOLĘ WOBEC POLSKI orędzie z 07 2011'
Kodeks Postępowania Administracyjnego stan na 01.07.2011, Akty prawne - stan prawny na 22.11.2011
ustawa o samorządzie piel.i poł.1.07.2011, Pielęgniarstwo, Podstawy pielęgniarstwa, Portfolio
Musisz przeczytać to i przesłać?lej Ĺ»ywy PĹ‚omieĹ„ nrW5 z0 07 2011
egzaminy 07 2011
MPLP 318;319 17.07.;29.07.2011
Dwudniowa sesja łódzkiej Rady Miejskiej potem wakacje (06 07 2011)
Zlikwidują spółkę Camerimage Prezes Żydowicz straci posadę (05 07 2011)

więcej podobnych podstron