Ocal mnie od nienawiści - Mój marzec '68
Nie za wiele mam do powiedzenia. Wtedy miałem 18 lat. Ale - 18 lat wtedy i dziś, to dwie
zupełnie odmienne cezury. Byłem młodocianym kretynem hipisowsko-rockandrollowym.
Wprawdzie pod ogromnym wpływem dwóch Żydów (Bob Dylan i Leonard Cohen), ale do
czego była mi potrzebna wiedza o ich żydowskości? Nie za to ich kochałem. Nie
wiedziałem, że "Odpowiedź przyniesie mi wiatr".
Nie miałem też pojęcia, co to antysemityzm. Może dlatego, że
moja kresowa babcia i mama wychowywały się w środowisku
mieszanym, polsko - ukraińsko - żydowskim. Przez długi czas,
zastanawiałem, czemu babcia - gdym był nad miarę nieznośny -
mówiła do mnie: mysigin. Było to z intonacji sądząc ewidentnie
pejoratywne, ale co by miało oznaczać? Dziś wiem, że to
meszugene. I co ciekawe, w rodzinnym domu nigdy nie
usłyszałem złego słowa o Żydach. Prędzej o Ukraińcach.
Opowieści o UPA i tym podobne.
Nie rozumiałem, co kryje się pod pojęciem Zagłady (Holocaust,
jako termin, pojawił się później). Czemu nie rozumiałem? Może dlatego, że mój dziadek,
typowy Polak - katolik, został przysłany do rodzinnego domu w proszku, bo zmarł w
Mauthausen na zawał serca. Powszechnie wiadomo, że tam umierano na zawał albo na
zapalenie płuc. Dziś myślę sobie, że w rodzinnym grobie na poświęconej katolickiej ziemi
spoczywa urna ze szczątkami... czyimi właściwie? Mego dziadka? A może jakiegoś
Żyda? Czy perfekcyjni Niemcy, byli dość precyzyjni, by skrupulatnie rozdzielać prochy?
Ale ta urna dziadka stała się powodem do przemyśleń o sensie podziałów,
narodowościowych, etnicznych i wszelkich innych. I obrzydzenia do takich kryteriów
oceny człowieka.
Wróćmy wszelako do marca 68... Ponieważ nie dostałem się na historię sztuki, przez rok
pracowałem w bibliotece wojskowej w Akademii Sztabu Generalnego (dziś AON w
Rembertowie). I pamiętam, ilu porządnym facetom - oficerom - skreślałem książeczki
wypożyczeń. Nie bardzo wiedziałem, czemu - oddając wypożyczone książki i prosząc o
podpisanie "obiegówki" - płakali. Wielu bardzo lubiłem, bo byli to ojcowie moich
szkolnych kolegów i koleżanek. Wielu znałem stąd, że gromadzili się u moich rodziców w
w domu i nocami niebieskimi i czerwonymi kredkami "Taktyka" malowali w strzałki
wojskowe mapy.
Przy okazji... Powstał wtedy taki żarcik. Katedra Wojsk Układu Warszawskiego wyjechała
w całości do Izraela. I tak oto powstała w Izraelu Katedra Armii Obcych.
1
I pamiętam jeszcze przerażonego człowieczka, kapitan chyba on był, jak latał i czy kto
chciał czy nie chciał, pokazywał metrykę chrztu. Nawet mnie. Ochrzczony? No i co z
tego? - myślałem sobie.
Wtedy jeszcze nie analizowałem kwestii żydowskiej. Po prostu było mi najzupełniej
obojętne, kto Żyd a kto nie - Żyd. Mało mnie ciekawiła "wojna sześciodniowa". Raczej
rajcowała kwestia "Dziadów" - bom w respekcie dla literatury narodowej wychowan - i
problematyka naszych wschodnich braci. Uwielbiałem Jasienicę. Wtedy też nauczyłem
sie, że nic potworniejszego nad Kuronia i Michnika święta ziemia nie nosiła. Kilkadziesiąt
lat później byłem zaskoczony, że nie wyglądają aż tak potwornie. Nie zieją ogniem, a
słowa z ich ust płyną rozumne.
Serio. Nie widziałem drugiego dna tej sprawy. Nie przyswoiłem sobie, dlaczego syjoniści
mają iść do Syjamu. Dziś to brzmi, jak abstrakcyjny, fonetyczny dowcip, ale w telewizji
pokazywano takie właśnie transparenty. A "Oburzona klasa robotnicza" wiedziała. Ale -
czy będąc synem wojskowego - i mieszkając w swoistym getcie, jakim było ASG mogłem
to dostrzegać? Powtórzę, wokół mnie było sporo Żydów. Z ich dziećmi bawiłem się w
piaskownicy i grałem big beat. Razem tłukliśmy "Rolling Stonesów", "Animalsów" i
"Czerwone Gitary". Lecz, że byli Żydami, dowiedziałem się dopiero, gdy wyjechali. Gdy w
moim zespole zabrakło Sławka, świetnego muzyka. Ot, i cała prawda.
Może troszkę dlatego staram się od paru lat obserwować rzeczywistość także pod tym
kątem. Lecz - nadal jest mi najdokładniej obojętne, kto jakiej jest krwi i z jakiej ziemi.
Żyd? Cygan? Białorusin? Trochę to dla mnie jak kaszuba, mazur czy góral. Jakby trochę
różni mową i sposobem myślenia ode mnie, wielorasowej krzyżówki wielkopolsko -
kresowej. Ale jeśli od kogoś takiego mogę się czegoś dowiedzieć, czegoś nauczyć - tym
lepiej dla mnie. Ot, i wszystko.
Chociaż... Mnie tolerancji uczyła pieśń Jacka Kaczmarskiego, do której cudowny tekst -
modlitwę napisał był Natan Tenenbaum, emigrant z 68 roku. Sądzę, że trudno o
trafniejszą i bardziej lapidarną definicję szacunku dla innego człowieka.
MODLITWA O WSCHODZIE SŁOŃCA
Każdy Twój wyrok przyjmę twardy,
Przed mocą Twoją się ukorzę.
Ale chroń mnie Panie od pogardy,
Przed nienawiścią strzeż mnie Boże.
Wszak Tyś jest Niezmierzone Dobro
którego nie wyrażą słowa
Wiec mnie od nienawiści obroń
i od pogardy mnie zachowaj.
Co postanowisz niech się ziści.
Niechaj się wola Twoja stanie
2
ale zbaw mnie, od nienawiści,
Ocal mnie od pogardy, Panie.
Jerzy J. Kaczmarek
3