Dla początkujących
KDE 4.0. Czy warto?
26
kwiecień 2008
Dla początkujących
KDE 4.0. Czy warto?
27
www.lpmagazine.org
lin
ux
@
so
ftw
ar
e.
co
m
.p
l
KDE 4.0.
Czy warto?
Premiera stabilnej wersji KDE 4 była długo odkładana. Ostateczna premiera miała miejsce wiele
miesięcy po pierwotnym terminie. Kiedy jakiś projekt ciągnie się tak długo, przeciętny użytkownik
zastanawia się, cóż takiego się dzieje.
Przemysław Żarnecki
C
złek życzliwy pomyśli o tym, że autorzy tak
chcą dopieścić swoje dzieło, że przekłada-
ją termin za terminem, aby efekt końcowy
zwalił nas z nóg. Typowy optymista. Złośli-
wy powie z kolei, że na pewno mają problemy. Zwykle
po fakcie okazuje się, który miał rację. Zdarza się jednak,
że trudno jest jednoznacznie na to odpowiedzieć. Moim
zdaniem jest tak właśnie w przypadku premierowej wer-
sji KDE 4.0.
W artykule chciałbym zaprezentować coś więcej niż
tylko rzut okiem na najnowsze wydanie jednego z najpopu-
larniejszych środowisk graficznych w Linuksie. Swoje spo-
strzeżenia opisuję po co najmniej kilkunastu dniach testo-
wania. Było ono nawet na tyle intensywne, że parę termi-
nów przez nie straciłem. Zapraszam do lektury
Zmiany pierwsze
Programiści zafundowali żądnym wrażeń użytkownikom
ogrom zmian. Pierwsze z nich związane są ze zmysłem wzro-
ku. Nie są one najważniejsze, jednakże po prostu najszybciej
rzucają się w oczy. Gruntownie został bowiem przebudowany
interfejs środowiska.
Za tę część systemu odpowiada pierwszy z nowych ele-
mentów, czyli Plasma. Komponent ten zastąpił zasłużonego,
ale nie rokującego na przyszłość Kickera. Nie jest więc to tyl-
ko i wyłącznie schemat graficzny, lecz również powłoka od-
powiadająca za poprawną pracę desktopu. Oferuje użytkowni-
kowi naprawdę wiele nowości. Ponadto bezpośrednio za wy-
świetlanie ikon i tematu graficznego odpowiada jeszcze Oxy-
gen. Zacznę jednak wpierw od Plasmy.
Nowy wygląd to jedno, wcale zresztą nie najważniejsze.
Powłoka łączy w sobie możliwości klasycznego pulpitu i paska
zadań z takimi elementami jak widgety, wsparcie dla OpenGL.
Osobiście bardzo spodobały mi się aplety, dzięki którym wie-
le funkcji znanych dotychczas z projektu SuperKaramba, po-
jawiło się bezpośrednio w środowisku graficznym. Moim ulu-
bionym jest zegar. Znajdzie się jednak parę innych ciekawych.
Najlepsze efekty graficzne nie są dostępne domyślnie. Trze-
ba je wpierw włączyć (patrz System Settings). Po ewentual-
nym upewnieniu się, że włączona jest obsługa OpenGL (za-
zwyczaj tak, ale w na wszelki wypadek radzę sprawdzić). W
KWin pojawiło się kilka ciekawych efektów, które są znane z
innych środowisk (w zasadzie to systemów). Weźmy na przy-
kład listę programów, którą można uruchomić po kliknięciu w
Dla początkujących
KDE 4.0. Czy warto?
26
kwiecień 2008
Dla początkujących
KDE 4.0. Czy warto?
27
www.lpmagazine.org
lewym górnym rogu ekranu. Taka lista jest do-
skonale znana użytkownikom MAC OS X. Po-
nadto znaleźć można jeszcze parę ciekawych ga-
dżetów. Jednym z nich jest Desktop Grid, czy-
li widok z góry na wirtualne pulpity. Z efektów
OpenGL warto wspomnieć o znanej z Compiz
przeźroczystości, jak również efektach mini-
malizacji i maksymalizacji. Wielu recenzentów
zwraca również uwagę, że w KDE pojawił się
podgląd plików po najechaniu na nich myszką.
Cóż, nie było to łatwe i wygodne, niemniej jed-
nak możliwe do uzyskania już poprzednich wer-
sjach. Niemniej sam sposób rozwiązania tego
problemu to krok do przodu. Na pewno ułatwi
przeglądanie np. plików graficznych.
Wracając do interfejsu, należy zwrócić
uwagę, że obejmują na przykład chociażby
najważniejsze preferencje pulpitu. Dużą zale-
tą starszych wersji KDE było to, że można by-
ło bez większych problemów zmienić w zasa-
dzie wszystkie opcje, korzystając z opcji Kon-
figuracja pulpitu (menu kontekstowe dostępne
po kliknięciu na pulpicie prawym przyciskiem
myszki). Użytkownicy KDE używali często tej
funkcjonalności jako oręża w rozmowie ze zwo-
lennikami GNOME. W przypadku „czwórki”
większość opcji została ukryta w System Set-
tings (kolejna, aczkolwiek pozorna nowość, o
której później). Z poziomu pulpitu zmienimy co
najwyżej tapetę, ściągniemy nową, ewentualnie
ustalimy parę opcji związanych z ikonami. Nie
jest to oczywiście jakaś wielka wada, ale pewne
przyzwyczajenia są stosunkowo silne. Boli tym
bardziej, że już nawet GNOME ma w porówna-
niu do KDE więcej dostępnych z menu kontek-
stowego opcji. Na szczęście są inne rzeczy, które
powinny zrekompensować tę niedogodność.
Plasma to również całkowicie nowe podej-
ście do zarządzania tym, co znajduje się na pul-
picie. Pulpit nie jest już miejscem, w którym
można składować ot tak sobie wszystko popad-
nie. W zasadzie to możemy, ale jest to zarządza-
ne w całkiem odmienny sposób. Każda rzecz na
pulpicie to ikona, która jest traktowana podobnie
jak widget. Instalując dla przykładu Kubuntu z
KDE 4 zauważyłem brak katalogu Desktop. W
Fedora Rawhide (testowa wersja systemu, acz-
kolwiek odniosłem wrażenie, że od Kubuntu o
wiele stabilniejsza i przede wszystkim bardziej
funkcjonalna) jest tak samo. W związku z czym
na pulpicie nie było niczego poza tapetą. Jeżeli
przeciągniemy jakiś element na pulpit to zosta-
nie tam utworzony jedynie skrót. Po skasowaniu
pliku źródłowego skrót stanie się bezużyteczny.
Jeżeli utworzymy katalog o nazwie Desktop, to
wszystko w nim może być automatycznie rów-
nież na pulpicie. Napisałem może, bowiem pa-
rę razy udała mi się ta sztuka, natomiast w wielu
przypadkach nie. Niestety prawidłowości żadnej
się nie dopatrzyłem, aczkolwiek zawsze pojawia
się jego zawartość po zmianie tapety (nawet po
skasowaniu ikon, co bywa irytujące).
W Plasmie znajdziemy znany z Mac OS X
efekt o nazwie Dashboard, który ma związek z
dopiero co omówionymi sprawami. Jego zada-
niem jest ukrycie wszystkich okien i wydobycie
na pierwszy plan aktualnie uruchomionych wid-
getów. Co do funkcjonalności jest to w pewnym
sensie przeniesienie na grunt KDE 4 znanej skąd
inąd opcji pokaż pulpit.
Skoro już jestem przy nowym interfejsie, to
postaram się wspomnieć coś niecoś o jego szyb-
kości. Generalnie miała to być kolejna wielka
zmiana. Środowisko graficzne miało być wydaj-
niejsze o ponad 30%. Nie przyszło mi do gło-
wy, żeby mierzyć tę wartość precyzyjnie, jed-
nakże już w trakcie uruchamiania KDE można
zauważyć znaczne przyśpieszenie. Nowe środo-
wisko dostało naprawdę sporego kopa. Na tym
się nie kończy. Również praca już uruchomione-
go KDE przebiega bardzo szybko. Poszczególne
programy, zwłaszcza te zintegrowane z KDE 4
startują w tempie, które kiedyś wydawało mi się
wymarzone. Może to lekka przesada, ale szyb-
kość środowiska należy do jego największych
atutów. Kubuntu uruchamiało się minimalnie
szybciej niż Fedora. W działaniu nie dopatrzy-
łem się większych różnic. Nieco inaczej muszę
się wypowiedzieć o jego stabilności, ale o tym
to za chwilę. Wrócę jeszcze na chwilę do doznać
wizualnych. Najbardziej widoczną częścią no-
wego KDE jest w zasadzie Oxygen, który odpo-
wiada za ikony oraz schematy graficzne. Trud-
no jest opisywać mi go, ponieważ jest to spra-
wa czysto subiektywna, czy komuś spodoba się
domyślny wygląd środowiska. Naprawdę wiele
można już zmienić, na pewno schematy, których
już się sporo pojawiło.
Zmianie, z całą pewnością poprawie uległo
zachowanie pulpitu. Może będę wyrażał się bar-
dziej precyzyjnie. Dzięki skorzystaniu z silnika
OpenGL, możliwe stało się skorzystanie z wie-
lu efektów, które dotychczas dostępne były dla
użytkowników Compiz/Beryl. Nie jest ich mo-
że jeszcze zbyt wiele, jednakże robią napraw-
dę pozytywne wrażenie. Włączenie najciekaw-
szych animacji, sposobów zamykania i otwiera-
nia okien z pewnością poprawia przyjemność z
codziennej pracy.
Przeobrażeniom nie oparł się również dol-
ny pasek KDE. Objęły one przede wszystkim
dostosowanie do ogólnego schematu graficzne-
go. Od strony funkcjonalnej zmieniło się niewie-
le, aczkolwiek co do konfiguracji to jest o wiele
mniej opcji. Przynajmniej tych dostępnych szyb-
ko. Odniosłem wrażenie, że Plasma traktuje dol-
ny panel jako kolejny, tylko nieco bardziej zło-
żony (bo składający się z wielu innych) widget.
Całość pozwala mi sformułować jedną opi-
nię. Już nikt nie powie chyba, że KDE przypo-
mina Windows (standardowy kontrargument
używających GNOME w klasycznym bezsen-
sownym sporze na temat najlepszego środowi-
ska). Filozofia działania, zwłaszcza interfejsu
zmieniła się tak dalece, że nawet zatwardziali Li-
nuksowcy mogą mieć pewien problem z przesta-
wieniem się. No ale cóż, „odrobina” zmian jesz-
cze nikomu nie zaszkodziła. Popadanie w ruty-
nę też szkodzi.
Diabeł tkwi w szczegółach?
Wskazałem już na zmiany typowo estetyczne,
pora, żebym zajął się również tym, co wchodzi
w skład środowiska. Zacznę może od przeglą-
darki plików. Powtórzę się, jeżeli powiem, że za-
czynam niekoniecznie od najważniejszego ele-
mentu? Nieważne.
Konqueror był i na szczęście jeszcze dłu-
go będzie znakiem rozpoznawalnym i swoistym
kandydatem na hit eksportowy ze stajni KDE.
Microsoft przy integrowaniu IE z systemem
mógłby nauczyć się wiele od programistów
KDE. Konqueror ma liczne grono swoich wier-
nych zwolenników. W KDE 4 głównym mene-
dżerem plików został jednak Dolphin, jako bar-
dziej odpowiedni dla zwykłych/początkujących
użytkowników. Konqueror został bowiem uzna-
ny za narzędzie bardziej dla zaawansowanych
użytkowników. Wprawdzie można z tym pole-
mizować, niemniej przyznaję uczciwie, że cza-
sem coś prostego, acz sprawnego się przyda.
Nie oznacza to, że Konqueror zniknął, czy
zniknie z KDE 4. W najbliższej przyszłości z ca-
łą pewnością tak się nie stanie. Ciągle znajduje
się w KDE, z tym, że zastosowano w nim silnik
właśnie Dolphina, przede wszystkim jako szyb-
szy. Sam Delfin jest faktycznie prostym i szyb-
kim menedżerem plików, który może przypaść
do gustu również tym, którzy nie wyobrażają so-
bie życia bez Konquerora. Do wyboru mamy bo-
wiem kilka zdefiniowanych sposobów zarządza-
nia plikami. Ponadto niezależnie od tego może-
my podzielić okno menedżera na dwie części,
przez co będzie zachowywał się podobnie do po-
pularnego Krusadera. Ponadto każda z części mo-
że mieć osobno ustawiony widok, np. w jednej
Rysunek 1.
KDE 4.0 w okazałości, bez nadmiaru
elementów
28
kwiecień 2008
Dla początkujących
KDE 4.0. Czy warto?
29
www.lpmagazine.org
Dla początkujących
KDE 4.0. Czy warto?
części jest włączony podgląd, w drugiej klasycz-
ne drzewko. Na podglądzie wyszukujemy zdję-
cia do kopiowania po czym są one kopiowane do
okna obok (drzewka).
Nowym elementem jest również menu, tzw.
KickOff. Domyślnie zamiast klasycznego mamy
składające się z pięciu zakładek tematycznych na
dole (ulubione, aplikacje, komputer, ostatnio uru-
chamiane i wyjście). Po najechaniu na zakładkę
pojawia się odpowiednia zawartość np. w przy-
padku programów będzie to spis aplikacji z po-
działem na kategorie. W górnej części menu znaj-
duje się również pasek z wyszukiwarką. Po wpi-
saniu całości, bądź fragmentu nazwy, w części
głównej menu pojawia się odpowiedni program.
Jeżeli nie ma takiego, to wówczas zamiast te-
go następuje wyszukiwanie nazwy w sieci (Go-
ogle). Za wyszukiwanie odpowiada aplet o na-
zwie KRunner, który jest również dostępny cał-
kowicie osobno (ALT+F2).
Nowe menu oceniane jest różnie. Z tego, co
można zauważyć na różnych forach w sieci, ist-
nieje wielu jego zwolenników. Zapewne tyle, co
przeciwników. Mam w tym miejscu nieco inną
uwagę. W wielu recenzjach KDE 4 można prze-
czytać to, co jest powyżej. W niewielu, albo pra-
wie żadnej nie zwraca się uwagi, że nowe me-
nu nie wnosi tak naprawdę niczego nowego. Je-
żeli ktoś miał okazję korzystać w ostatnim cza-
sie z openSuSE, to rozwiązanie to będzie dla nie-
go jak najbardziej znane. Domyślne menu KDE
4 przypomina bowiem i to bardzo menu opraco-
wane przez Novella. Owszem, są różnice w wy-
glądzie (i tu może powstać osobna kwestia, któ-
re ładniejsze), jednakże zasada działania, koncep-
cja zorganizowania jest w zasadzie ta sama. Stąd
pisanie w cudzysłowie. Dla entuzjastów klasycz-
nego rozwiązania mam dobrą wiadomość, że nie
ma większego problemu ze zmianą struktury. Je-
żeli zaś nie możesz się zdecydować, to korzysta-
jąc z widgetów, masz możliwość uruchomienia
drugiego menu jednocześnie (w dowolnym miej-
scu pulpitu). W chwili testowania dostępne było
tylko klasyczne menu. Podobnych, często drob-
nych zmian jest naprawdę wiele. Dodatkowe mo-
gą przynieść nowe aktualizacje, które mają jesz-
cze bardziej usprawnić KDE 4.
Garść nowości
W KDE 4 pojawiają się ciekawe, nowe propozy-
cje oprogramowania, jak również wiele starszych
rzeczy w nowej odsłonie.
Osobiście nie mogłem się doczekać nowej
przeglądarki dokumentów o nazwie Okular, któ-
ra swoją drogą ma polskie pochodzenie. Jej za-
daniem jest zastąpienie kilku przeglądarek, m.in.
KPDF, KGhostView, KFax, KDVI. Odczytu-
je więc takie formaty jak PDF, PS, TIFF, CHM,
DjVU, DVI, XPS, ODF. Szczególnie ciekawy jest
ten ostatni. Nie żeby nietypowy, ale nie przypo-
minam sobie zainstalowanej domyślnie w Linuk-
sie przeglądarki OpenDocument Format. Interfejs
Okular przypomina jak żywo KPDF, jego funk-
cjonalność jest również podobna. Program speł-
nia w pełni swoje zadanie, odczytując bez proble-
mu wszystkie wymienione formaty. Ciekawost-
ką jest możliwość wyświetlenia każdego z nich
w trybie prezentacji. Parę razy skorzystałem z
tego w przypadku dokumentów stworzonych w
OpenOffice. Ot taka użyteczna ciekawostka, któ-
ra podniosła komfort zajęć. W Kubuntu zdarzało
się, że w trakcie korzystania z programu system
się zamulał. Nagle zaczynał pracować dysk twar-
dy, kiedy przewijałem strony, potrafiły przeskaki-
wać po kilka. Działo się to rzadko. W Fedorze,
dokładnie na tym samym komputerze, nie zdarzy-
ło się to ani razu.
Rzekomo nowym programem jest System
Settings, który zastąpił KControl. Jest to decy-
zja co najmniej kontrowersyjna, z racji popular-
ności starego rozwiązania. Z tym, że jest to tak
naprawdę tylko i wyłącznie interfejs, który ładu-
je moduły znane z KControl. Są one dokładnie ta-
kie same, oczywiście uwzględniając zmiany wy-
nikające z samego KDE. Po zainstalowaniu Ku-
buntu nawet się nie zorientowałem w tej zmianie,
bowiem System Settings wywodzi się właśnie z
tej dystrybucji. Dopiero w Fedorze zorientowa-
łem się, że coś jest inaczej. Zdaniem developerów
zmiana niesie za sobą spore korzyści, jak rów-
nież wychodzi na przeciw oczekiwań użytkow-
ników. No cóż drogi czytelniku, do Ciebie nale-
ży ocena, czy się nie pomylili. Nowe oblicze zy-
skało również wiele popularnych w poprzednich
wersjach aplikacji. W większości są to zmiany w
interfejsie, w kilku przypadkach pomyślano o po-
szerzeniu funkcjonalności. Przeglądarka graficz-
na Gwenview otrzymała całkowicie nowy inter-
fejs, przez co może się starać o miano najlepszej,
przynajmniej moim zdaniem. Wcześniej nie mo-
głem jednoznacznie wskazać ulubionej przeglą-
darki, teraz wiem, że to jest to. Praca z Gwenview
jest po prostu przyjemnością.
Kalzium, czyli okresowy układ pierwiastków
zyskał na przykład możliwość przestrzennej pre-
zentacji molekuł. Imponujące wręcz narzędzie
swoją drogą. Niestety udało mi się uruchomić tę
opcję zaledwie parę razy. Zdaje się, że odpowia-
dająca za nią biblioteka avogardo nie jest jeszcze
zbyt stabilne (jest jeszcze opcja, że program wy-
czuł moją wrodzoną niechęć do chemii i oszczę-
dził mi kompromitacji).
Jeszcze przyjemniejsze i zarazem o wiele
bardziej funkcjonalne stało się korzystanie z ta-
kich programów jak KStars, czy Marble. Sporo
zyskał ten pierwszy, gdzie możliwa jest m.in. ak-
tualizacja online bazy ciał niebieskich. Sporo mu
jeszcze brakuje do samodzielnego projektu o na-
zwie Stellarium, jednakże zmiany idą co najmniej
we właściwym kierunku.
Warty osobnego wspomnienia jest program
wspomagający ściąganie danych, czyli wielokrot-
nie ratujący użytkownika KGet. Spotkały go da-
leko idące zmiany wizualne i funkcjonalne. Wy-
gląda o wiele lepiej, przede wszystkim nowocze-
śniej. Posiada całkowicie nowe menu, nowy wi-
dok ściąganych plików. Posiada również liczne
aplety, które potrafią np. zobrazować graficznie
postęp pobieranych plików, ich prędkość. Bardzo
przydatną opcją KGet są wtyczki. Dla przykładu
jedna z nich sprawia, że obsługuje on również tor-
renty. Duży plus, nie trzeba będzie bowiem uru-
chamiać wielu programów jednocześnie. Gene-
ralnie takie aplikacje jak KGet mogą sprawić o
tym, że KDE znajdzie nowych, wiernych fanów.
Jeszcze żeby szybko nowy Amarok wyszedł.
Zmiany, których nie
zobaczysz, ale może poczujesz
Duża zmiana nastąpiła jeżeli chodzi o system
dźwięku, a w zasadzie multimediów. W odstaw-
kę odszedł wysłużony już aRts. Wprawdzie był
to dość zaawansowany składnik wcześniejszych
wersji KDE, jednakże, jak przyznali develope-
rzy nie był już rozwijany. Powód był dość banal-
ny. Jego przerobienie do najnowszych wymagań
kosztowałoby taki nakład sił, że bardziej opłacało
się pracować nad czymś innym (czytaj: nie było
chętnych do czarnej roboty). Największym man-
kamentem aRts był brak obsługi filmów. Tym zaj-
mowały się całkiem osobne silniki (np. Xine, czy
Gstreamer lub Mplayer). Ktoś wpadł na podobno
genialny pomysł, żeby uniezależnić KDE od jed-
nego silnika i spróbować stworzyć aplikację, któ-
ra będzie w stanie obsłużyć istniejące silniki mul-
timediów (dźwięk i wideo). W wyniku takiej de-
cyzji powstał Phonon. Cóż, na razie mogę powie-
dzieć, że działa, zaś przyszłość pokaże jak stabil-
nie. W Kubuntu dźwięki domyślnie nie startowa-
ły, zaś w testowej wersji Fedora 9 dźwięczało, że
aż miło było posłuchać. Osobiście gorąco kibicuję
temu pomysłowi, bowiem pomimo zadowolenia
z różnorodności czasem irytowała mnie ciągła ko-
nieczność lawirowania pomiędzy silnikami multi-
medialnymi, które nie do końca miały swoje miej-
sce w systemie. Gwoli zasad, Phonon w chwili pi-
sania artykułu obsługiwał cztery silniki multime-
dialne (Xine, NMM, Gstreamer, avKode).
Zbliżam się powolnymi krokami do koń-
ca recenzji, w związku z czym nadchodzi czas
na prezentację kolejnej nowości, która promo-
wana była wręcz jako rewolucja. Mam na my-
śli Solid, czyli warstwę pośredniczącą w obsłu-
dze sprzętu. Jej podstawowym zadaniem jest za-
rządzanie sprzętem i połączeniami sieciowymi.
Przez co KDE ma nas domyślnie informować o
nowym sprzęcie i połączeniach sieciowych, jak
28
kwiecień 2008
Dla początkujących
KDE 4.0. Czy warto?
29
www.lpmagazine.org
Dla początkujących
KDE 4.0. Czy warto?
również konfigurować je. W tym sensie nie jest to
może do końca nowość, ponieważ w poprzednich
wersjach KDE (zależało tutaj sporo od określonej
dystrybucji) sprzęt i połączenia sieciowe mogły
być również automatycznie wykrywane i konfi-
gurowane. Przydatne były w tych przypadkach
HAL i Network Manager, zazwyczaj domyślnie
instalowane. Solid nie posiada własnych sterow-
ników, jest w zasadzie warstwą pośredniczącą. W
swym działaniu wykorzystuje backend HAL, któ-
ry bezpośrednio odpowiada za wykrycie i właści-
wą konfigurację sprzętu. W trakcie testów był to
jedyny obsługiwany backend. Solid ma pośred-
niczyć pomiędzy HALem a pozostałym opro-
gramowaniem, nawet jeżeli ono go nie obsługu-
je. Ma ponadto zintegrować to, co było charak-
terystyczne dla Network Managera z pozostałym
oprogramowaniem sieciowym. Z Solidu będzie
korzystać nawet Phonon, który ma od niego po-
bierać informacje o sprzęcie multimedialnym.
Solid ma się również zająć zarządzaniem
energią. Nie wszystkie dystrybucje oferowały ta-
ką funkcjonalność, bądź stosowane w nich roz-
wiązania różniły się od siebie w wielu punktach.
Solid ma to ujednolicić. Podobnie jest z obsługą
Bluetooth oraz urządzeń zewnętrznych.
Reasumując, co do technicznego działania
Solid może niekoniecznie wnosi dużo. Opie-
ra się w dużej mierze na istniejących i działają-
cych sprawnie rozwiązaniach. Łączy je jednak w
jeden spójny interfejs, który ma wyglądać i dzia-
łać dokładnie tak samo, niezależnie od miejsca
funkcjonowania (czytaj: systemu operacyjnego).
Przyznam się szczerze, że już całe wieki nie mia-
łem problemów sprzętowych w Linuksie, jednak-
że wiem, że takie przypadki się jeszcze zdarzają.
O ile wykrycie problemowego sprzętu nie zale-
ży od Solid, to już jego konfiguracja i współpra-
ca ze środowiskiem oraz pozostałym oprogramo-
waniem już tak. W związku z tym jest to ciekawa
alternatywa dla wielu użytkowników. Z pewno-
ścią ujednolicenie zarządzania sprzętem ma rów-
nież swoje mocne strony. Nie żeby różnorodność
była czymś złym, jednak są czasem pewne spra-
wy w których trzeba mówić jednym głosem. W
jaki sposób mają na przykład pomóc użytkow-
nicy dystrybucji X kolegom posiadającym Y.
Współcześnie zdarza się, że pomimo korzysta-
nia nawet dokładnie z tej samej wersji środowi-
ska graficznego, ich sytuacje są skrajnie odmien-
ne. Dzieje się tak dlatego, iż poszczególne dystry-
bucje stosują różne rozwiązania odnośnie zarzą-
dzania sprzętem, ignorując, lub wręcz wyłączając
z tego oprogramowanie wywodzące się ze środo-
wiska graficznego.
To wszystko brzmi wspaniale, ale
Nie ma rzeczy idealnych i tak jest niestety rów-
nież z KDE 4. W sieci można znaleźć informację,
że KDE 4.0 to niekoniecznie to samo, co KDE 4.
Obrazuje to ogólną opinię, że stabilna wersja śro-
dowiska okazała się nie tak do końca stabilna.
Sami autorzy twierdzą, że KDE 4 .0 to pierw-
sze z wielu wydań w danej serii. Wprowadza ono
dopiero do nowej technologii. Nie możemy więc
spodziewać się od razu cudów. Nie ma w końcu
rzeczy idealnych.
Najbardziej niedopracowaną częścią nowe-
go KDE wydaje się Plasma. Nowy interfejs może
powalić na kolana szybkością działania, jednak-
że równocześnie rzuca się w oczy jego niestabil-
ność. Co dziwne miałem porównanie na dwóch
różnych systemach, gdzie na tym z definicji nie-
stabilnym KDE sprawowało się całkiem nieźle,
zaś w przypadku stabilnego Kubuntu było wręcz
przeciwnie.
Dopóki działało, to wręcz imponowało szyb-
kością, swoimi możliwościami. Wykorzysta-
nie efektów OpenGL przez menedżer okien da-
je naprawdę duże możliwości. Widgety sprawują
się całkiem fajnie. Osoby, które narzekały na sta-
bilność SuperKaramby, z pewnością stracą ku te-
mu powód.
Niestety środowisko potrafi bez ostrzeże-
nia po prostu paść. W pewnym momencie za-
czyn pracować intensywnie dysk twardy, zaś sys-
tem przestaje być responsywny. Co ciekawe, czę-
sto wystarczy przełączyć się na inną konsolę, że-
by te objawy minęły. Niestety powrót do środowi-
ska graficznego to ponowne ich spotkanie. Praw-
dopodobną przyczyną takiego stanu rzeczy jest
fakt, że Plasma została ukończona tuż przed pre-
mierą KDE. Być może, żeby po raz kolejny nie
przekładać wydania KDE 4, zdecydowano się na
jego wydanie. W moim osobistym odczuciu, jak
najbardziej zresztą subiektywnym nie był to zbyt
rozważny krok. Nie do wszystkich osób trafia fi-
lozofia, wg której pierwsze stabilne wydanie nie-
koniecznie jest stabilne. Na licznych forach mia-
łem przyjemność, szczerze mówiąc wątpliwą, za-
obserwować wypowiedzi wielu pseudospecjali-
stów, którzy naśmiewali się z tych wszystkich na-
rzekających na niestabilność nowego KDE. Prze-
cież wersja stabilna to niestabilna, przecież twór-
cy na w licznych miejscach w sieci (fakt nie do
obalenia) ogłaszają wszem i wobec, że KDE bę-
dzie w pełni funkcjonalne najwcześniej w wersji
4.1. Należy jednak wziąć pod uwagę punkt wi-
dzenia zwykłego użytkownika, który wpierw zo-
stał zbombardowany ogromną liczbą informa-
cji o wspaniałej premierze, przeczytał dziesiąt-
ki zapowiedzi, po czym nie dostał do ręki pro-
duktu jego zdaniem pełnowartościowego. Jeże-
li OpenSource ma skutecznie konkurować z gi-
gantem z Redmond, to takie sytuacje nie po-
winny mieć miejsca. Rozumiem, że develope-
rzy stanęli przed naprawdę trudnym wyborem.
Prawdopodobnie żaden nie byłby tym właści-
wym. Należy pamiętać jednak, że każde, nawet
najmniejsze potknięcie zostanie skrzętnie wy-
korzystane przez konkurencję, zwłaszcza tę ko-
mercyjną.
Parę słów na koniec
Powyżej pojawiło się trochę krytycznych słów
pod adresem KDE 4. Wprawdzie zasłużonych,
jednakże na pewno nie skreślam środowiska. Po
pierwsze to, co zobaczyłem, oraz wspomnienie,
jak rozwijała się seria 3.5 (gdzie również począt-
kowe wydania nie były specjalnie stabilne) po-
zwalają domniemywać, że z czwórką będzie po-
dobnie. Nie jestem zwolennikiem takiego podej-
ścia, bowiem uważam, że zraża to użytkowników
niezdecydowanych. Niemniej jako nieco bardziej
świadomy osobnik ufam, że 4.1 będzie w pełni
funkcjonalna.
Co do kierunku zmian, to jest on co naj-
mniej ciekawy. Na przyśpieszenie pracy śro-
dowiska nikt nie będzie narzekał, o ile zosta-
nie zrobiony porządek ze stabilnością. System
już w niestabilnie stabilnej wersji 4.0. pokazu-
je, że ma naprawdę duże możliwości. Zapew-
ne również nowa filozofia zarządzania pulpitu
się przyjmie. Znajdzie oczywiście wielu mal-
kontentów, jednakże takie cudeńko jak widgety
(kiedy będzie już ich trochę więcej) może nie-
jednego przekonać. Ogólnie zmiany idą w na-
prawdę ciekawym kierunku. Ocenę interfejsu
pozostawiam już czytelnikowi, w końcu pew-
ne rzeczy to kwestia gustu.
Reasumując, pierwsza stabilna wersja KDE
4 nie okazała się wprawdzie aż tak stabilna, jak-
by sobie to wielu użytkowników życzyło, nie-
mniej pokazuje, że drzemią w niej ogromne
możliwości. Ich pełnię zobac zymy, a przynajm-
niej miejmy taką nadzieję w KDE 4.1. Zwykłym
użytkownikom polecam więc raczej czekanie,
zaś ciekawskim przetestowanie tego niewątpli-
wie ciekawego środowiska.
Autor nie należy do webowych orłów, jednakże korzysta bez większego problemu z wie-
lu przedstawionych rozwiązań. Jest w trakcie poszukiwania tego jedynego, trudno powie-
dzieć, czy już je znalazł....
Kontakt z autorem: p.zarnecki@plusnet.pl
O autorze