To byla jedna z tych ponurych,deszczowych
nocy.Oni dwoje byli calkiem sami w tym
wielkim domu…
Burza nadeszla gwaltownie i nieoczekiwanie..
Przy kazdym blysku i grzmocie ona drzala
a on czule na nia spogladal..
Ona spogladala niesmialo w jego strone,
podziwiala jego piekne,silnie zbudowane cialo..
Marzyla zeby wzial ja w swoje ramiona,
mocno przytulil i powiedzial “ze mna jestes
bezpieczna”
Ale kiedy ona tak marzyla z otwartymi oczami,
zgaslo nagle swiatlo!
Zaczela krzyczec!!!
On szybko podpiegl do kanapy na ktorej ona
siedziala i nie zastanawiajac sie ani chwili
mocno przycisnal ja do siebie..
Wiedzial ze takie zblizenie jest im zabronione
i oczekiwal ze ona karze mu odejsc..
Byl zaskoczony i wzruszony ze ona jeszcze
mocniej przycisnela go do siebie..
Burza nabierala sily,tak jak ich
namietnosc…
Oddali sie jej w koncu bez opamietania
i jakichkolwiek hamulcow!!!
chociaz wiedzieli ze ich rodziny nigdy nie
zaakceptuja ich zwiazku..
Byli tak zajeci soba ze nie zauwazyli jak nagle
otworzyly sie drzwi..
Ktos zapalil swiatlo,znowu byl prad!