Tkwiącą w centrum naszej Galaktyki czarną dziurę po raz pierwszy udało się przyłapać na konsumpcji.
Centrum Galaktyki leży w odległości 25 tys. lat świetlnych od nas, w tle gwiazdozbioru Strzelca. Znajduje się w nim obiekt oznaczany przez astronomów kryptonimem SgrA*, który według wszelkiego prawdopodobieństwa jest czarną dziurą. O badaniach centralnych okolic Galaktyki pisaliśmy już wielokrotnie [po raz ostatni w sygnale "Jak obezwładnić czarną dziurę", WiŻ nr 5/2001]. Przypomnijmy więc tylko, że w porównaniu z czarnymi dziurami znajdowanymi w innych galaktykach SgrA* zachowywała się dotychczas niezwykle spokojnie, dając o sobie znać tylko poprzez wpływ swojej grawitacji na sąsiadujące z nią gwiazdy.
W sierpniu opublikowano wyniki rentgenowskich obserwacji centrum Galaktyki. Podczas jednej z nich w ciągu kilku minut rentgenowska jasność SgrA* wzrosła niemal pięćdziesięciokrotnie, by po trzech godzinach raptownie spaść do poziomu wyjściowego. Oszacowano, iż rozbłysnął obszar o promieniu zaledwie dwudziestokrotnie większym od promienia horyzontu czarnej dziury (w przypadku SgrA* ten ostatni wynosi 7 800 000 km, jest więc siedmiokrotnie mniejszy od promienia orbity Merkurego). Rozbłysk związany był najprawdopodobniej z wpadnięciem do dziury mniej więcej takiej ilości materii, z jakiej można zbudować sporą kometę (około biliona ton). Wyzwoliło się przy tym tyle energii, ile Słońce wyświeca w ciągu tygodnia. Pokaz był spektakularny, jednak "naszej" czarnej dziurze ciągle daleko do kuzynek, które potrafią pożerać materię w tempie nawet bilion razy większym!