historie znane i nieznane · lotnictwo · II RP · historia Rzeczypospolitej · 3 czerwca 2009 (17:57)
Z przykrością przejrzałem ostatnie doniesienia prasowe o kryzysie LOT-u i groźbie jego upadłości. To byłby naprawdę smutny koniec dla jednych z najstarszych linii lotniczych w Europie, które powinny obchodzić w tym roku swoje osiemdziesiąte urodziny. Dla marki, która przetrwała różne zawirowania historii, a jej charakterystyczny żuraw był w swoim czasie symbolem punktualności, niezawodności i nowoczesności.
Pierwszy
pomysł powietrznego transportu, połączenia miedzy Warszawą a
Krakowem, pojawił się w polskiej prasie już w 1874 roku, wraz z
opisem lotu balonowego braci Montgolfier. Myśl jak na owe czasy
rewolucyjna, lecz szansa na jej urzeczywistnienie pojawia się
dopiero w 1919 roku, wraz z odzyskaniem niepodległości. Pierwsza
wojna światowa spowodowała gwałtowny rozwój samolotów, które
szeroko wykorzystywano we wszystkich walczących armiach. Cywilne
lotnictwo narodziło się, jako owoc tego gwałtownego rozwoju, oraz
dziesiątków fabryk i tysięcy wojskowych maszyn, dla których po
wojnie trzeba było znaleźć cywilne zastosowanie.
Już
w grudniu 1919 roku odbył się w Polsce pokaz pierwszego samolotu
transportowego, brytyjskiego Handley Page/400 – przebudowanego z
bombowca o tej samej nazwie. Prezentacja na tyle zapłodniła
wyobraźnie polskich władz, że w tym samym roku staliśmy się
jednym z pierwszych sygnatariuszy Konwencji Paryskiej, regulującej
zasady „żeglugi powietrznej”, oraz kwestie: suwerenność
państwa w jego przestrzeni powietrznej, zasady przelotu nad
terytorium obcego państwa i międzynarodowe trasy lotnicze.
Stacja Lotnicza Pole Mokotowskie i pierwsze linie lotnicze
Pierwszym lotniskiem cywilnym w Polsce było uruchomione w 1921 roku Pole Mokotowskie w Warszawie, nazywane wówczas „stacją lotniczą”. Nazwa była o tyle adekwatna, że transport lotniczy miało w swej gestii Ministerstwo Kolei Żelaznych, a „stację lotniczą” tworzyło kilka kolejowych wagonów, ustawionych na skraju lotniska. Postawiony w 1922 roku budynek, który zastąpił wagony, do złudzenia przypominał niewielką stację kolejową. Lotnisko Pole Mokotowskie od kwietnia 1921 roku obsługiwało loty na linii Paryż - Strasburg - Praga - Warszawa, francusko-rumuńskiej firmy CFRNA (Compagnie Franco-Roumaine de Navigation Aerienne). W tym samym czasie, z okazji Pierwszych Targów Poznańskich, uruchomiono linię Warszawa-Poznań. Latało na niej sześć nowoczesnych samolotów Junkers F-13 spółki „Aerotarg” która, mimo że działała tylko rok, przeszła do historii awiacji jako pierwsze polskie linie lotnicze.
Następcą Aeortargu stała się warszawska spółka Aerolloyd, założona w 1922 roku przez Ignacego Wygarda i Bronisława Dunin-Rzuchowskiego. We wrześniu tegoż roku uruchomili oni stałe połączenia lotnicze: Warszawa - Gdańsk i Warszawa – Lwów. W trzy lata później firmę przekształcono w spółkę akcyjną, zmieniając nazwę na "Polska Linia Lotnicza Aerolot". Pod koniec lat 20-tych Aerolot posiadał 20 samolotów Junkers F-19, obsługujących połączenia między dziewięcioma miastami. W roku 1925 powstała konkurencyjna dla Aerolotu spółka S.A. Aero (której pełna nazwa brzmiała „Towarzystwo Komunikacji Lotniczej Aero Spółka Akcyjna”), której założycielem był Związek Lotnictwa Polskiego w Poznaniu, współpracujący z francusko-rumuńskimi liniami CIDNA (sukcesorem wspominanej już wcześniej CFRNA). Aero, korzystając ze wsparcia władz Poznania nie tylko odtworzyła linię Poznań -Warszawa z 1921 roku, ale również utworzyła połączenia z Bydgoszczą, Łodzią, Katowicami, Warszawą i Wolnym Miastem Gdańsk.
Pod znakiem „żurawia”
W 1928 roku Wydział Lotnictwa Cywilnego w Ministerstwie Komunikacji zainicjował plan kompleksowej reorganizacji polskiego lotnictwa cywilnego. Z dniem 28 grudnia 1928 roku, prywatne firmy „Aero S.A.” i „Polska Linia Lotnicza Aerolot” połączono w przedsiębiorstwo państwo-samorządową „Linje Lotnicze LOT Sp. z o. o.”(pisownia oryginalna). Od stycznia 1929 roku nowo powstały LOT rozpoczął prężną działalność: zreorganizowano siatkę połączeń, uruchomiono promocyjne loty nad Warszawą i okolicą, wydano plakaty i foldery reklamujące polską komunikację lotniczą. W maju utworzono specjalne połączenie Warszawa-Poznań (na czas Powszechnej Wystawy Krajowej). Firma dzięki dobremu zarządzaniu i prężnej promocji rozwijała się doskonale.
Uroczyste
otwarcie Portu Lotniczego Okęcie, 29.IV.1934. Budynek "portu"
flankują z obu stron hangary.
Żuraw Gronowskiego wyraźnie
przynosił firmie szczęście. Pierwsza połowa lat trzydziestych to
okres szybkiego rozwoju transportu powietrznego i ogromnych sukcesów
tego przewoźnika. LOT otworzył eleganckie biuro przy Nowym Świecie,
reprezentacyjnej ulic Warszawy. Inwestowano w nowoczesne maszyny,
takie jak trzysilnikowe samoloty typu Fokker VIIb/3M, produkowane na
holenderskiej licencji w Lublinie. Uruchomiono bezpośrednie
połączenia lotnicze do Aten, Bukaresztu, Berlina, Rzymu, Wenecji,
Sofii, Helsinek i Kopenhagi, oraz do Rygi i Tallina przez Wilno.
W
tym czasie Stacja Lotnicza Pole Mokotowskie była już zbyt mała dla
obsługi komunikacji powietrznej, a wysoka zabudowa Warszawy
otaczającej lotnisko stwarzały ogromne zagrożenie dla samolotów.
W tej sytuacji potrzebny był stolicy nowy ośrodek komunikacji
lotniczej. 29 Kwietnia 1934 roku prezydent Ignacy Mościcki dokonał
uroczystego otwarcia Portu Lotniczego Okęcie, na obrzeżach miasta.
Budynek był stosunkowo niewielki, ale nowoczesny, oraz jak
podkreślała ówczesna prasa, urządzony z gustem. W
pierwszym roku działalności, ten nowy terminal obsłużył 10750
pasażerów.
LOT
dbał o nowoczesną infrastrukturę, ale sięgał też po najlepszy
dostępny sprzęt. W 1935 roku nabył dwusilnikowe, całkowicie
metalowe maszyny Douglas DC-2 (przodka słynnego DC-3/C-47 Dakota), a
rok później bardzo nowoczesne samoloty Lockheed L-10 „Electra”.
Od 1937 roku eksploatowaliśmy też jednego Junkersa Ju52/m3. W tym
samym roku LOT uruchomił też najdłuższe w Europie, liczące 4300
km połączenie pasażerskie z Finlandii, przez Polskę do Palestyny.
Ale była to jedynie przygrywka przed poważniejszymi planami. W 1938
roku Polskie Linie Lotnicze zakupiły 10 maszyn L-14 "Super
Electra”, które charakteryzowały się bardzo wysoką prędkością
i zasięgiem, sięgającym 2500 km. Odbierając u producenta pierwszy
samolot, ówczesny dyrektor LOT i doskonały pilot, Wacław Makowski,
wykonał liczący 25 tysięcy kilometrów przelot z Los Angeles do
Warszawy w czasie 85 godzin. Trasa biegła przez: Mexico City, Buenos
Aires, Rio de Janerio, Natal, Dakar, Casablancę, Tunis i Rzym.
Wyczyn ten był doskonałym chwytem reklamowy, ale jednocześnie
stanowił przygotowanie do lotów transatlantyckich, planowanych na
rok 1940. Niestety plany te nie doszły do skutku.
Wojna
przerwała rozwój PLL LOT w jego szczytowym momencie. Do końca
sierpnia 1939 roku firma przewiozła łącznie 65 tysięcy pasażerów,
między 25 miastami, korzystając z 26 najnowocześniejszych maszyn
pasażerskich. Mimo szczegółowych planów ewakuacji na wypadek
wojny, LOT poniósł w jej wyniku kolosalne straty. Majątek, sprzęt
i samoloty zostały zniszczone lub internowane wraz z personelem, a
LOT jako organizacja praktycznie przestała istnieć. Reaktywowane
przez komunistów w marcu 1945 roku PLL LOT nie miały już wiele
wspólnego z marką, stanowiącą w latach trzydziestych niedościgły
wzór bezpieczeństwa i punktualności. Ale to już zupełnie inna
historia.