I ty możesz zostać detektywem
Przemysław Przybylski, Piątek, 17 Października 2008
Wiele nowoczesnych gadżetów elektronicznych pozwala na zabawę w detektywa. Tradycyjna pluskwa dawno odeszła do lamusa, a nagrywanie dyktafonem to technologiczny prymityw.
Wszelkie akcesoria do podsłuchu są ogólnie dostępne na rozlicznych aukcjach internetowych / Fot.Jacek Smarz
Zwykły człowiek ma takie możliwości szpiegowania, jakich nie pokazują nawet w filmach sensacyjnych.
Wydawać, by się mogło, że powszechna inwigilacja stosowana jest tylko w państwach totalitarnych. Nic bardziej mylnego, bo w XXI w. jesteśmy poddani permanentnej obserwacji, z której nawet nie zdajemy sobie sprawy.
Przykładem może być posiadanie bankowej karty kredytowej.
Bank wie,
gdzie tankujesz paliwo, jakie zakupy robisz, zna wysokość twoich dochodów. To bezcenne informacje, bo można je wykorzystać, np. sprzedając firmom specjalizującym się w określaniu profilu klienta i składaniu mu ofert kupna towarów. Wiedzą, co lubisz i na co cię stać.
Masz telefon komórkowy, to można cię zlokalizować z dokładnością do jednego metra, nawet jak jest wyłączony. Billingi rozmów pozwalają ustalić, z kim rozmawiałeś.
- Na ekranie mojego firmowego komputera ukazuje się komunikat, że jest on monitorowany. Nie wiem czy pracodawcy chciało się zainwestować w specjalny program i tylko straszy, czy faktycznie sprawdza na jakie strony zaglądam w Internecie. Dlatego wolę prywatne sprawy załatwiać na własnym sprzęcie - mówi Marek, pracownik firmy z branży medialnej.
Administrator sieci internetowej zna każdy ruch użytkownika. Może nawet zajrzeć do prywatnych skrzynek poczty internetowej. W myśl przepisów pracodawca ma prawo nie tylko zakazać używania służbowego komputera do prywatnych celów, ale także kontrolować pracę pracownika wykonywaną przy jego użyciu. Musi jednak o tym poinformować.
- Internet pozwala zwykłemu człowiekowi na obserwację przez satelitę. Obraz z kosmosu jest tak dokładny, że poznamy budę własnego psa - mówi Andrzej Baliszewski, informatyk.
Za kilkadziesiąt złotych
rocznie można uzyskać dostęp do programu komputerowego, który pozwala, m.in., obserwować przez satelitę wybrane obszary na kuli ziemskiej i umożliwia śledzenie obiektów lokalizatorem GPS w czasie rzeczywistym. Można także wydrukować obraz w wyższej rozdzielczości niż ma ekran komputera. Jeżeli mamy na zbyciu kilkaset dolarów na rok otrzymamy jego rozszerzoną wersję, który pozwala importować plany terenów, listy nieruchomości czy tereny klientów. Wspomniany GPS to odbiornik namierzający pojazd bądź człowieka z dokładnością do kilku metrów. Dostęp do systemu jest bezpłatny, a należy on do amerykańskiego Departamentu Obrony.
- Ochrona elektroniczna jest aktualnie najbardziej dynamicznie rozwijającą się gałęzią usług ochrony - czytamy w ofercie Agencji Ochrony „Aron”, która działa na terenie naszego regionu.
Dziś nie trzeba jechać na warszawski bazar Różyckiego, by kupić akcesoria do tradycyjnego podsłuchu. Wystarczy włączyć komputer, by za około 50 zł nabyć najtańszą „pluskwę”. To prymityw, który odbiera sygnał na odległość kilkudziesięciu metrów tylko przez kilka godzin.
Profesjonalny zestaw to wydatek około tysiąca złotych. Jednak taki sprzęt ma podstawową wadę, bo sygnał radiowy jest łatwy do namierzenia. Bezpieczniejsze jest podłączenie urządzenia podsłuchowego do kabla łączącego centralę z telefonem stacjonarnym. Taki podsłuch nie ogranicza się do nagrywania samych rozmów.
Małe urządzenie
ukryte w telefonie pozwala wyciszyć sygnał rozmowy przychodzącej i uruchomić mikrofon znajdujących się w pomieszczeniu. Jeszcze większe możliwości stwarzają telefony komórkowe.
Za kilka tysięcy złotych można kupić model tak zmodyfikowanych, by przekazywać na zaprogramowany numer informacje o dokonywanych połączeniach i uruchamiających podsłuch wychwytujący dźwięki w promieniu około 5 metrów od aparatu. Jego cena to kilka tysięcy złotych.
Jeżeli zwykły człowiek ma dostęp do takich rzeczy, to trudno sobie wyobrazić czym dysponują prawdziwi szpiedzy.