BEATA PAWLIKOWSKA
Kiedy byłam mała, zbierałam na plaży kawałki bursztynu. Przy dobrej pogodzie z mojego okna widać było czasem morze, a ja wyobrażałam sobie statki pędzące po oceanie. Egzotyczne porty, zapach wanilii i cynamonu, spotkania z tubylcami, którzy witają mnie girlandami kwiatów i uśmiechem.
Skończyłam szkołę średnią w Koszalinie, zdałam maturę i zaczęłam pisać książki. Nie dlatego, że miałam taki plan. Dlatego, że czułam w sobie pasję i w głębi duszy wierzyłam, że jeśli pójdę za swoimi marzeniami, to zaprowadzą mnie do celu.
Przez pewien czas mieszkałam w Londynie. To miała być „ziemia obiecana”. Pracowałam jako sprzątaczka i kelnerka. Odkładałam pieniądze na pierwszą wielką podróż.
Zawsze fascynowało mnie to, jaki wpływ na ludzkie życie ma miejsce, w którym się przychodzi na świat. Nie chciałam być turystką kierującą się stereotypami i powierzchowną wiedzą o świecie. Chciałam poznać i zrozumieć myśli i uczucia ludzi innych kultur. Do dzisiaj najbardziej lubię docierać na koniec świata, gdzie czas wydaje się stać w miejscu. Najczęściej wracam do dżungli amazońskiej, gdzie kryją się magiczne tajemnice.
O tym co wiem o świecie i o życiu opowiadam w audycji „Świat według Blondynki” w Radiu ZET i piszę w książkach:
• Blondynka w dżungli
• Blondynka wśród łowców tęczy
• Blondynka śpiewa w Ukajali
• Blondynka u szamana
• Blondynka Tao
• Blondynka na Kubie
• Poradnik globtrotera, czyli Blondynka w podróży
• W dżungli życia
• W dżungli miłości
www.beatapawlikowska.com
Beata Pawlikowska
z ilustracjami AUTORKI
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Rysunki i fotografie Beata Pawlikowska
Projekt okładki, stron tytułowych Marcin Szczygielski
Fotografie:
2, 119, 131, 133, 134, 170, 175, 196, 248, 259, 263, 269, 270, 273,
284, 325, 335, okładki - Archiwum Autorki
13 — Jarosław Minkowicz
38, 49, 55, 102, 147, 149, 200, 212, 223, 277, 291 - Rafał Jędrzejewski
46, 85, 99 - Jacek Kropidłowski
Redakcja
Anna Nastulanka
© Copyright by Beata Pawlikowska, 2008
© Copyright by Instytut Wydawniczy Latarnik, 2008
Projekt typograficzny i skład komputerowy Instytut Wydawniczy Latarnik
Druk i oprawa LEGA Opole
ISBN 978-83-60000-25-0
INSTYTUT WYDAWNICZY LATARNIK
IM. ZYGMUNTA KAŁUŻYŃSKIEGO
Michałów - Grabina, ul. Cisowa 3, 05-126 Nieporęt
tel./fax (22) 614-28.34
e-mail: latarnik«latarnik.com.pl
Zapraszamy na naszą stronę internetową www.latarnik.com.pl
Michałów - Grabina 2008 Wydanie 1
Dla Afrykańskiego Łowcy Głów, bez którego pewnie ta książka by nie powstała i który był nieustającą inspiracją podczas jej pisania;
Tubylcom i Gościom w Oliwkowie
na www.oliwkowo.pl
oraz znajomym i nieznajomym zabłąkanym
w ciemnościach dżungli życia i miłości
Wstęp
007 zgłoś się
S
iedziałam w samolocie i zastanawiałam się czy mój chłopak jest TYM chłopakiem. A jeśli prowadzi podwójne życie? Może nie potrafi być wierny i uczciwy?
A może wcale nie o to chodzi? Może nie wolno zawracać sobie głowy tym czy ktoś jest wierny i uczciwy, tylko cieszyć się tym, co potrafi z siebie dać?... I zapomnieć o całej reszcie?
Ale wtedy człowiek pakuje się w związek, który nie ma przyszłości.
A może związki nigdy nie mają przyszłości?
Pomyślałam, że trzeba odciąć to co było i to co będzie. Żyć chwilą, w każdym momencie będąc gotowym na to, że związek może się skończyć.
James Bond miłości. 007 zgłoś się i skacz w otchłań samotności.
Bądź w miłości pokornym mnichem, wdzięcznym za to, co dostaje i nie proś o więcej. Bądź pokornym mnichem, gotowym na to, że twoja przyszłość może umrzeć w każdej chwili — a ty wtedy chwycisz za tobołek i bez słowa skargi pójdziesz samotnie przed siebie. Po bezdrożach, przez pustkowia, donikąd.
Czy to jest miłość?...
11
BEATA PAWLIKOWSKA
Czytałam badania robione w Polsce, z których wynikało, że co drugi mężczyzna i co trzecia kobieta zdradzają swojego męża lub żonę. Ponad połowa małżeństw kończy się rozwodem. Kiedy patrzy się na szczęśliwe twarze nowożeńców, pełne nadziei i dobrej woli, jak to możliwe, że po jakimś czasie ci sami ludzie zamieniają się w obcych sobie wrogów?
Dlaczego na palcach jednej ręki można policzyć szczęśliwe związki?
Dlaczego miłość wydaje się ogromną, nieosiągalną nadzieją, która prędzej czy później okazuje się oszustwem?...
Gdy napisałam książkę „W dżungli życia” wiele osób zadawało mi pytanie dlaczego nie zamieściłam w niej rozdziału o miłości. Wtedy wydawało mi się, że to zbyt obszerny i zbyt złożony temat, żeby zamknąć go w jednym rozdziale. Pewnego dnia pomyślałam, że warto byłoby napisać na ten temat książkę. Mój wydawca, Tomek Raczek, ucieszony zawołał:
— To świetny pomysł! Pisz, pisz jak najszybciej!
I chociaż miałam właściwie prawie gotowy materiał na książkę, nie usiadłam i nie zaczęłam jej pisać. Towarzyszyła mi w myślach podczas wielu egzotycznych podróży. Robiłam notatki do książki na sawannie afrykańskiej, w Angkor Vat, na zatłoczonej indyjskiej ulicy, w dżungli amazońskiej, na pustyni Sahara i na mongolskim stepie. Czegoś mi wciąż brakowało. Czułam, że jest jeszcze coś, co muszę odkryć albo zrozumieć i dopiero wtedy taka książka mogłaby stać się kompletna i miałaby sens.
Ten moment zdarzył się kilka lat później, pewien czas po tym, jak poznałam Afrykańskiego Łowcę Głów. Nagle znalazłam ten brakujący element.
Nagle zrozumiałam dlaczego ludzie nie umieją dać sobie miłości. Dlaczego się rozwodzą, oszukują, zdradzają, dlaczego męczą się w nieszczęśliwych związkach, dlaczego nie odnajdują w małżeństwie swoich skrywanych nadziei i pragnień.
12
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Po powrocie z podróży do Tajlandii i Kambodży, w czwartek 1 maja rozpoczęłam pisanie tej książki. Skończyłam ją dokładnie czterdzieści dni później, w przeddzień moich urodzin.
Pisanie było niezwykłym doświadczeniem, bo już pierwszego dnia okazało się, że całą książkę mam gotową w myślach. Wystarczyło usiąść do komputera, skoncentrować się i kolejne strony pisały się po prostu same. Każdego dnia nie mogłam się doczekać chwili, kiedy znów będę mogła wrócić do pisania. Dzień, w którym nie napisałabym kilku dobrych stron, uważałam za stracony. W ciągu tych czterdziestu dni zdarzył się taki tylko jeden — kiedy pojechałam do Gdańska odwiedzić moją siostrę.
Wszystkie historie opowiedziane w tej książce są prawdziwe. Wszystkie rozmowy, które cytuję, zdarzyły się naprawdę. Zmieniłam tylko imiona moich bohaterów, bo być może nie chcieliby zostać zbyt łatwo rozpoznani.
Miłość jest piękna. Dla każdego, kto ma piękną duszę.
Mombasa - Dar es-Salaam - New Delhi - Ułan Bator - Algier - Bogota - Bangkok - Angkor Vat 2007/2008
13
Rozdział 1
Syndrom Leniwca
O
d chwili, kiedy człowiek pojawia się na świecie, ciągle coś dostaje. Najpierw jest niemowlęciem, więc wszyscy się nim opiekują i starają zaspokoić wszelkie potrzeby. Potem jest trochę większym dzieckiem, ale zasada pozostaje ta sama: jeśli dziecko czegoś potrzebuje, dorośli mu to dają. Dostaje ubranka, zabawki, słodycze, pierwsze książki, rower, zegarek, pierwszy komputer i pierwszy łyk kawy.
Potem dziecko idzie do szkoły. Teoretycznie jest to czas pierwszych obowiązków, ale w praktyce — podstawowy uniwersytet manipulowania dorosłymi w taki sposób, żeby dostać od nich dobre stopnie. Dziecko w szkole odkrywa, że do osiągnięcia swojego celu należy się posługiwać kłamstwem i oszustwem oraz że jest to w zasadzie akceptowane przez cały świat — pod warunkiem, że nie wyjdzie na jaw. Czasem nawet sami dorośli przymykają oko, zgadzając się na to, że uczeń ściąga na klasówce, odpisuje zadania domowe albo przynosi nieprawdziwe usprawiedliwienie nieobecności. Kto miałby czas ścigać wszystkich ściągających i leni, którym nie chciało się odrobić zadania z matematyki?
17
BEATA PAWLIKOWSKA
Szkoła uczy więc, że ważne jest dostawanie dobrych stopni. Jeśli dostajesz dobre stopnie, to jesteś gość, dorośli cię chwalą, a jeśli dorośli są z ciebie zadowoleni, to dostaniesz od nich to, co będziesz chciał mieć.
Na koniec szkoły odbywa się matura czyli egzamin „dojrzałości”, który jest potwierdzeniem złotej zasady dostawania. Chodzi o to, żeby dostać dobrą ocenę na świadectwie maturalnym. Nieważne jak.
Dziewiętnastoletni człowiek zaczyna dorosłe życie z podświadomym przekonaniem, że jego przyszłość i powodzenie zależy od tego, czy będzie potrafił tak zmanipulować innych ludzi napotkanych na swojej drodze, żeby „dostać” to, co w dorosłym życiu będzie mu potrzebne. Uczy się pisać swój życiorys w taki sposób, żeby podkreślić zalety i ukryć wady. Uczy się udawania pewności siebie i nonszalancji, żeby zrobić wrażenie na nieznajomych. Uczy się jak kłamać bez zmrużenia oka, jeśli tego wymagają okoliczności. Uczy się ukrywać usterki swojej pracy, żeby szef nie zauważył — bo tak jak kiedyś nauczyciel w szkole, dopóki szef nie wie, że coś jest źle zrobione, to nie ma sprawy.
Tak samo zachowuje się w związkach — kłamie, manipuluje, udaje kogoś, kim w rzeczywistości nie jest — wszystko po to, żeby uzależnić drugą osobę od siebie, a potem wykorzystywać jej zaangażowanie, grać na poczuciu odpowiedzialności, szantażować emocjonalnie i stworzyć taką sytuację, w której on będzie mógł być wiecznym dzieckiem i tak jak przez całe życie wciąż „dostawać” to, co chce.
Człowiek tak jak leniwiec w dżungli idealnie dopasowuje się do wymagań otoczenia i odpowiada mu taki stan, kiedy nie musi robić więcej niż to konieczne.
Czasem pojawiają się problemy, ale udaje się tak pozamiatać, żeby leżały pod wycieraczką. Jak się powiększą i przestaną się mieścić pod wycieraczką, to je wrzucimy do kubła, a jak wylezą z kubła, to wtedy będziemy się martwić co dalej.
18
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Opowiem jak wygląda życie leniwca w dżungli amazońskiej. Jest to dość duże zwierzę porośnięte gęstą sierścią. Na każdej łapie ma trzy zakrzywione pazury, którymi zahacza się o gałąź i zwisa, nie wkładając w to żadnego wysiłku. Leniwce jedzą, rodzą dzieci i umierają wisząc. Czasem ich martwe ciała jeszcze długo zwisają z drzewa bezpiecznie zahaczone pazurami.
Leniwiec w toku ewolucji genialnie dostosował się do otaczającego świata. Ma wielki żołądek, który jest w stanie strawić kilogramy liści. Ma bardzo wolną przemianę materii i dość niską temperaturę ciała. W futrze leniwca żyją zaprzyjaźnione bakterie, które nadają mu kolor zielony, a w czasach głodu służą też za pożywienie.
19
Leniwiec nie rusza się, jeśli nie musi. Gdyby jego ulubione liście cecropii odpowiednio szybko wyrastały z jednej gałęzi, nie oddaliłby się od niej na krok przez całe życie.
BEATA PAWLIKOWSKA
Człowiek z osobowością leniwca postępuje tak samo. Nie chodzi o to, co robi na zewnątrz, bo pozornie może być bardzo aktywny — uprawiać sport albo tulipany, czytać książki, nurkować, zbierać znaczki czy prowadzić blog w internecie... Może być dyrektorem, nauczycielem, kapitanem statku, dziennikarzem albo właścicielem firmy. Na zewnątrz pochłania go wiele zajęć, ale w środku jest leniwcem. Nie lubi się męczyć, niczego specjalnie nie poszukuje, zarasta sobie spokojnie zielonym futrem z bakteriami i wisi na swoim drzewie.
Człowiek z osobowością leniwca w miłości też wisi. Jest skoncentrowany na sobie i swoich potrzebach. Jak ognia unika konfrontacji z jakimikolwiek problemami, a idealna z jego punktu widzenia sytuacja to taka, w której nie zna kłopotów osoby, z którą jest w związku, ale chętnie przerzuca na nią swoje frustracje, niepokoje i lęki.
Człowiek z osobowością leniwca podświadomie tak manipuluje drugą osobą w związku, żeby opiekowała się nim, dbała o zaspokojenie jego potrzeb i zapomniała o własnych. Powinna być jak liście cecropii, które posłusznie rosną na gałęzi, żeby zaspokoić jego głód.
20
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Człowiek z osobowością leniwca czasem będzie dla ciebie miły i słodki jak miód, a czasem w razie potrzeby będzie kłamał, zdradzał gdy przyjdzie mu ochota, szantażował emocjonalnie i unikał odpowiedzialności. Będzie się zachowywał jak dziecko, które chce dostać to, co uważa, że mu się należy, niczego nie dając w zamian.
Kiedy w związku spotkają się dwie osoby z osobowością leniwca, przez całe życie walczą, kłócą się i wzajemnie obrzucają swoimi słabościami, bo poza nimi prawie nic w życiu przecież nie mają.
I to jest fundamentalna prawda na temat nieszczęśliwych związków. Jeżeli choć jedna osoba w związku jest niedojrzała emocjonalnie, nie wyrosła z dziecinnego oczekiwania na to, co dostanie i przekonania, że jeśli coś dostaje, to jej się to należy - czyli jeśli jest człowiekiem z osobowością leniwca - to taki związek nigdy nie będzie szczęśliwy.
Ludzie myślą, że wędrówka przez życie nie wymaga żadnych dodatkowych kwalifikacji. Wydaje im się, że razem z dowodem osobistym dostają prawo jazdy na dorosłość. Czasem nawet podejmują próbę doskonalenia swoich umiejętności. Chodzą do psychoterapeuty, rzucają palenie, rozwodzą się albo podejmują inną strategiczną decyzję. I nabierają przekonania, że przeszli już przez szkołę życia. Pokonali trudne zakręty, wypłynęli znów na powierzchnię, odzyskali siłę i odtąd będą sobie po prostu żyć i być szczęśliwi.
Ale tak nie jest. Patrząc z punktu widzenia leniwca, zostali po prostu zmuszeni do chwilowej zmiany drzewa, na którym wiszą. Nie zmienił się ich sposób myślenia, ich dusza wciąż wisi uśpiona na drzewie, miotając się z zimna i strachu podczas podmuchów życiowego wiatru.
21
BEATA PAWLIKOWSKA
Prawdziwa zmiana wymaga czegoś znacznie więcej. Wymaga zmiany sposobu myślenia i patrzenia na świat. Wymaga pracy nad własnym charakterem i osobowością.
Wymaga odwagi, żeby przyznać, że jest się leniwcem na drzewie i silnej woli, żeby z leniwca zamienić się w odważnego wojownika.
Wymaga wysiłku, żeby pozbyć się małostkowych wad, otworzyć się na świat i innych ludzi, znaleźć przed sobą pozytywny cel i konsekwentnie go realizować.
Leniwiec jest zamknięty w swoich lękach, stresach i niepokojach, boi się zmiany, instynktownie unika wysiłku, oficjalnie potępia kłamstwo i oszustwo, ale prywatnie często Je stosuje, woli się koncentrować na zabawie i przyjemnościach, odsuwając od siebie jak najdalej nieprzyjemne myśli o problemach wymagających rozwiązania, ma poczucie, że cały świat jest skierowany przeciwko niemu i ciągle czuje się przez niego atakowany.
Wojownik umie panować nad strachem, jest odporny na stres, nie cofa się przed przeszkodami, odważnie podchodzi do trudnych sytuacji, starając się je racjonalnie rozwiązać i oczyścić z nich swoje życie. Nie boi się wysiłku, czerpiąc z niego dodatkową siłę, jest przyjacielem samego siebie, przyjaźnie i otwarcie podchodzi też do reszty świata, łącznie z roślinami i zwierzętami.
Zazwyczaj ludzie zatrzymują się w rozwoju emocjonalnym na poziomie leniwca. Nie wiedzą, że gdyby chcieli, mogliby zejść z drzewa, zostać wojownikami i żyć piękniej, ciekawiej i lepiej. I mieć szansę na szczęśliwy związek.
22
Rozdział 2
człowiek z osobowością leniwca w życiu i w miłości
© Uważa, że świat jest pełen ludzi, którzy chcą mu wyrządzić jakąś przykrość.
© Nic nieznaczące zdarzenia albo słowa interpretuje przeciwko sobie. Na przykład jeśli ktoś chwali wspólnego znajomego za świetną znajomość angielskiego, odczytuje to jako ukryty zarzut wobec siebie, że nie zna tego języka równie dobrze.
© Kłamie w sytuacjach, kiedy równie dobrze mógłby powiedzieć prawdę, czyli bez wyraźnego powodu.
© Manipuluje najbliższymi udając, że są niezastąpieni i że bez nich nie da sobie rady. Na przykład twierdzi, że nie potrafi prasować swoich koszul, więc żona zaczyna myśleć, że musi z nim być, ponieważ w przeciwnym razie „on nie da sobie rady”. W ten sposób uzależnia żonę od siebie i powoduje u niej odruch opiekowania się nim i dbania o jego potrzeby. Gdyby zapytać żonę dlaczego właściwie z nim jest, odpowiedziałaby: „bo on mnie potrzebuje” albo „bo on beze mnie nie dałby sobie rady”.
23
BEATA PAWLIKOWSKA
© Udaje więc, że nie jest w stanie nauczyć się prostych czynności — na przykład nie potrafi znaleźć w supermarkecie półki z mlekiem, bo „przytłacza go wielkość tego sklepu”, „przeraża nadmiar wyboru”, „boi się doku” — czyli sprawia wrażenie nieporadnego jak dziecko, licząc na to, że jego żona będzie się czuła w pewien sposób zobowiązana z nim żyć, bo przecież „od dziecka nie można odejść”.
© Tak jak każde dziecko oczekuje, że wszyscy będą otwarci na jego potrzeby, ale jednocześnie bardzo szybko zapomina o prośbach czy potrzebach innych ludzi.
© Zamienia swoją żonę (dziewczynę) w niańkę, opiekunkę i matkę, której zadaniem jest zaspokajanie jego potrzeb i oczekiwań.
© Zachowuje się irracjonalnie, na przykład pali papierosy wiedząc, że ma chore płuca, albo je tłuste kotlety mimo nadwagi i kłopotów z sercem. Jest to także jeden ze sposób, żeby ściągnąć na siebie uwagę otoczenia i zmusić bliskich do okazania mu współczucia, troski i zainteresowania, kiedy proszą go i przekonują, że powinien rzucić palenie albo zdrowo się odżywiać.
© Nie panuje nad swoimi emocjami — nie potrafi opanować ataku strachu, złości, niepokoju, zamieniając się wtedy w człowieka targanego skrajnościami — albo w dyszącego gniewem potwora, albo w przerażone dziecko.
© Kiedy chce sprawić Ci przyjemność, kupuje coś, o czym sam od dawna marzył i jest niemile zaskoczony i dotknięty, że nie potrafisz docenić jego hojności.
© Nie chce rozmawiać o ważnych sprawach dotyczących waszego związku ani o swoich ewentualnych błędach lub niedociągnięciach,
24
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
odpowiadając, że „szukasz dziury w całym”, albo że „za dużo się zastanawiasz”, „martwisz się na zapas” itd.
© Kiedy próbujesz zwrócić mu uwagę na to, że źle postępuje, boi się konfrontacji z nieprzyjemną prawdą, więc zarzuca Ci, że chcesz go kontrolować, że manipulujesz jego życiem i że chcesz go zamienić w bezwolną marionetkę. To znaczy, że nawet jeśli postępuje źle albo popełnia błędy, nie można z nim rzeczowo o tym porozmawiać.
© Jest fantastą, który nie potrafi realnie ocenić swoich umiejętności ani charakteru. Nie wie naprawdę kim jest, więc przypisuje sobie cechy i zalety, które uważa za cenne i warte posiadania.
© W głębi duszy jest przekonany o swojej wyższości nad innymi ludźmi i ma im za złe, że nie umieją tego dostrzec i wystarczająco często go za to chwalić.
25
BEATA PAWLIKOWSKA
© Obwinia innych ludzi za to, co w jego życiu jest brzydkie, nieudane albo niepożądane.
© Swoje niepowodzenia i wady tłumaczy trudnym dzieciństwem, sugerując, że to jest wina jego rodziców, którzy „dali mu za mało ciepła” albo „zimnej matki, która nie okazywała uczuć”, albo „zbyt surowego ojca, który za dużo ode mnie wymagał”.
© Nie potrafi ustalić hierarchii spraw i problemów do rozwiązania, więc często poświęca swój czas rzeczom najmniej ważnym, zaniedbując te, które powinny zostać zrobione w pierwszej kolejności.
26
© Jest drażliwy, łatwo go zranić, dotknąć, urazić. W wielu sprawach nie ma dystansu ani do siebie, ani do świata. Jest szczególnie przeczulony na punkcie krytyki jego osoby. Podświadomie czuje, że nie jest ideałem, ale nie przyznaje się do tego, wymaga więc od innych, by także tego nie dostrzegali.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
© Nie potrafi wybaczyć wyrządzonej sobie krzywdy (prawdziwej lub wyimaginowanej), często przez lata rozpamiętując co się zdarzyło, dręcząc się wspomnieniami, rozniecając w sobie na nowo poczucie krzywdy, nie pozwalając na ocieplenie się stosunków. To zaspokaja destruktywną część natury człowieka o osobowości leniwca, a poza tym jest potwierdzeniem przeczuwanej przez niego spiskowej teorii świata, zgodnie z którą ludzie nieustannie starają się go skrzywdzić lub wyrządzić mu przykrość.
© Często nie potrafi okazać wdzięczności, ponieważ uważa, że wiele rzeczy mu się należy i nie trzeba za to specjalnie dziękować.
© Zdarza mu się, że podejmuje decyzje za drugą osobę w związku i wymaga, żeby się dostosowała, a kiedy partner lub partnerka stara się mu delikatnie wyjaśnić, że nie ma na coś ochoty lub czasu, zarzuca jej brak dobrej woli, obraża się albo wybucha gniewem.
© Doprowadza do tego, że cały świat stara się chodzić „na paluszkach”, żeby przypadkiem go nie urazić albo nie rozzłościć, co wynagradza bliskim chwilami, kiedy jest w dobrym humorze i kiedy można się z nim pośmiać, porozmawiać i poczuć swobodniej.
© Tak manipuluje drugą osobą, żeby skoncentrować jej myślenie na swoich potrzebach, co doprowadza do tego, że w związku najważniejsze jest to, czego on potrzebuje i pragnie, a partner stopniowo traci swoją radość życia, swój cel i osobowość.
© Zdaje sobie sprawę ze swoich niedoskonałości, ale nie ma ochoty nad nimi popracować i zmienić się na lepsze. Na przykład często
27
BEATA PAWLIKOWSKA
powtarza, że ma nadwagę i chciałby zrzucić kilka kilogramów, ale „nie może sobie odmówić tych bez z kremem” albo „jest uzależniony od kotletów schabowych z frytkami”, albo „był w złym nastroju, więc musiał zjeść drugi obiad”.
© Nawet jeśli chciałby być bardziej asertywny, bardziej odważny albo bardziej sprawny fizycznie, nie zrobi nic, żeby taki stan osiągnąć, bo nie chce mu się albo mówi, że „po prostu taki już jestem”.
© Stawia przed sobą cele, których nie ma szansy zrealizować. Na przykład ogłasza, że „nigdy więcej w życiu nie zje już ani jednej kromki chleba” albo „do końca życia będę codziennie robił sto pompek”. I jeżeli po tygodniu zacznie znów jeść kanapki i przestanie ćwiczyć, łatwo znajdzie powód, dla którego zmienił decyzję.
© Jest skoncentrowany na sobie. Nie można z nim przeprowadzić rzeczowej rozmowy, bo nie będzie słyszał faktów, tylko oceniał rozmowę przez pryzmat swoich urażonych emocji. Nie liczą się dla niego argumenty, lecz to czy są atakiem przeciwko niemu i dowodem na brak akceptacji jego osoby.
28
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
© Sensem i celem jego życia jest zabawa. Rozwiązywanie problemów woli odkładać na później tak długo, jak to będzie możliwe. Po co psuć sobie nastrój, skoro można się bawić? Spędzenie całego życia na przyjemnościach i zabawie nikomu przecież nie szkodzi, a człowiek czuje się fajniej. Myśląc w ten sposób, przerzuca odpowiedzialność za wiele spraw na inne osoby w swoim otoczeniu, a sam stopniowo coraz gorzej radzi sobie z codziennymi trudnościami i coraz mniej jest w stanie panować nad własnym życiem.
© Jest zwykle od czegoś uzależniony — od papierosów, alkoholu, narkotyków, hazardu, seksu, internetu, jedzenia, zakupów itd.
© Obraża się, kiedy nie dostaje tego, czego chce.
© Lubi manipulować ludźmi i robi to świadomie.
© Kiedy chce znaleźć się w centrum uwagi, opowiada o wyimaginowanych chorobach albo dolegliwościach, na jakie właśnie cierpi.
© Odsuwa ze świadomości nieprzyjemne problemy, starając się o nich nie myśleć, żeby nie zepsuć sobie nastroju.
© Koncentruje swoje myślenie i plany wokół tego, co sprawia mu przyjemność, oczekując, że bliscy będą mu to ułatwiać, a kiedy tego nie robią, zarzuca im niewrażliwość i brak akceptacji.
© Często ma kompleksy, które hoduje w sobie jak pasożyty. Żyje z nimi w pewnej symbiozie, jest na ich punkcie szczególnie drażliwy, ale nie robi nic, żeby się ich pozbyć.
29
BEATA PAWLIKOWSKA
Ta lista nie jest kompletna. Człowiek z osobowością leniwca ma mentalność dziecka, jest pełen kompleksów, poczucia krzywdy, ma słabą wolę i niestabilny charakter. Nie jest w stanie być partnerem w związku. Manipuluje, kłamie i ucieka od odpowiedzialności. Bywa czarujący i potrafi dać złudzenie szczęścia, ale na dłuższą metę nie jest w stanie uszczęśliwić ani siebie, ani tym bardziej drugiego człowieka. A swoje kompleksy i wady będzie przerzucał na ciebie.
Rozdział 3
człowiek z osobowością wojownika
w życiu i w miłości
© Nie wpada w rozpacz z powodu problemu, który nagle staje na jego drodze. Nie unika zmierzenia się z tym problemem ani nie próbuje odsunąć go od siebie na bliżej nieokreśloną przyszłość. Stara się racjonalnie i spokojnie zastanowić nad sposobami jego rozwiązania, po czym konsekwentnie próbuje to zrobić.
© Potrafi pogodzić się z przykrymi zdarzeniami z przeszłości, zrozumieć ich naturę, wyciągnąć z nich wnioski i wykorzystać je konstruktywnie do budowania przyszłości.
© Wie, czego chce.
© Wie, kim jest i nie szuka potwierdzenia swojej wartości w oczach innych ludzi.
©
Potrafi sam układać swoją teraźniejszość i przyszłość.
©
Potrafi odróżnić dobro od zła i zawsze wybiera to pierwsze.
31
BEATA PAWLIKOWSKA
© Jest silny, odważny i nawet w chwili słabości potrafi odszukać w sobie wystarczająco dużo męstwa, żeby znaleźć właściwe rozwiązanie i żyć dalej.
© Nie czuje się lepszy od innych ludzi i nie wywyższa się nad nikim.
© Nie posługuje się kłamstwem, zemstą ani oszustwem.
© Nie pielęgnuje w sobie negatywnych uczuć, nie chce czuć zazdrości, zawiści ani gniewu.
© Jest gotów do pomocy innym ludziom, ale nie pozwala, żeby ich problemy przesłoniły mu własne życie.
© Ma pozytywny cel, do którego dąży.
© Potrafi zadbać o zaspokojenie swoich potrzeb.
© Stara się zaspokoić potrzeby najbliższych mu osób.
© Bycie samemu nie jest dla niego problemem.
© Nie jest uzależniony od hazardu, narkotyków, alkoholu, internetu, jedzenia ani żadnych innych substancji lub czynności.
© Dba o swoje zdrowie i nie robi świadomie niczego, co mogłoby mu szkodzić — nie pali papierosów, nie pije za dużo alkoholu, nie je ani nie pije rzeczy, które są uważane za szkodliwe.
© Potrafi odmawiać w taki sposób, że druga osoba nie czuje się urażona ani skrzywdzona.
32
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
© Nie jest chorobliwie ambitny ani nie ma innych obsesji.
© Nie uzależnia się od innych osób.
© Jest odpowiedzialny za własne czyny i świadomy ich konsekwencji.
© Nie traci panowania nad sobą.
© Życzliwie odnosi się do wszystkich ludzi i zwierząt.
© Ma pozytywny stosunek do świata i do samego siebie.
© Jest przyjacielem — zarówno dla samego siebie, jak i dla innych.
© Nie pobłaża własnym wadom i słabościom, tylko tak długo nad nimi pracuje, aż się ich pozbędzie.
© Nie boi się zmian i nowych wyzwań, ale podejmuje decyzje po przemyśleniu ich konsekwencji.
Ta lista nie jest kompletna. Człowiek z osobowością wojownika rozwija w sobie pozytywne cechy i stara się pozbyć złych. To pozwala mu na wewnętrzne uporządkowanie swoich pragnień, emocji i celów. Umie korzystać z silnej woli, jest odważny i silny psychicznie. Jest uczciwy, stara się nie kłamać i żyć tak, żeby nie szkodzić innym ludziom. Nie ulega uzależnieniom od rzeczy ani ludzi, jest samodzielny, lubi swoje życie i świat. Potrafi być szczęśliwy z samym sobą i potrafi dzielić się szczęściem z drugą osobą.
Rozdział 4
tomek
P
ewnego dnia poznałam Tomka. Był listopad. Zimno i deszczowo na dworze. Ja pogrążona w pracy, szykująca się do nowej wyprawy do dżungli amazońskiej, nie miałam czasu na spotkania towarzyskie, a tym bardziej na związek. Ale kiedy tamtego listopadowego wieczoru stanął naprzeciwko mnie przystojny blondyn o głębokich oczach, coś mnie w środku tknęło. Rozmawialiśmy długo i na różne tematy, od wojny przez życie i podróże, aż po słodycze. Nie miałam ochoty z nim się rozstać. W końcu jednak sięgnęłam po torbę i powiedziałam, że muszę iść. Na dworze pochylił się ku mnie i ostrożnie pocałował w policzek. Odjechałam nie oglądając się za siebie.
Jeszcze tego samego wieczoru dostałam SMS-a. Tomek pisał, że jest zachwycony spotkaniem ze mną, że marzy o następnym i ma nadzieję, że stanie się to wkrótce.
Odpisałam w lekkim tonie, że miło mi było go poznać i rzeczywiście, jeszcze kilka ważnych tematów pozostało nam do przedyskutowania. Od słowa do słowa umówiliśmy się na następne spotkanie.
37
BEATA PAWLIKOWSKA
Widywaliśmy się bardzo często, codziennie, jeśli tylko to było możliwe. Oboje pracowaliśmy, więc mogliśmy mieć dla siebie czas dopiero wieczorem.
Z zaskoczeniem i zachwytem odkrywałam, że można z drugim człowiekiem tak dobrze spędzać czas. Oboje byliśmy ostrożni i uważni, żeby się nie zranić, nie sprawić niepotrzebnej przykrości. Każde z nas szybciej i łatwiej przepraszało za coś niż pozwoliłoby, żeby ta druga osoba poczuła się niekomfortowo.
38
Kiedy wyjeżdżaliśmy razem na weekend, cieszyliśmy się każdą sekundą spędzoną razem. Chodziliśmy na spacery, gotowaliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim, także o swoich uczuciach i o trudnych sprawach. Odkrywaliśmy razem tajskie jedzenie i malarstwo Botticellego. Czasami, kiedy leżeliśmy blisko siebie, zamykałam oczy i marzyłam o tym, żeby to trwało wiecznie.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— Jestem bardzo szczęśliwy — powiedział pewnego dnia Tomek, kiedy leżeliśmy przytuleni. — Chciałbym, żeby tak było zawsze.
— Ja też — szepnęłam. — I niech się tak stanie.
I wiedziałam już, co to znaczy być szczęśliwym we dwoje. Zrozumiałam nagle, jaka jest różnica między byciem singlem a związkiem.
Singel może być fantastycznie szczęśliwy, czerpiąc energię z realizowania swoich celów i spełniania marzeń. Ale dopiero w związku z drugim człowiekiem można doświadczyć takiego rodzaju szczęścia, jaki w pojedynkę jest nieosiągalny. To pewien rodzaj odurzającej radości wypływającej z dzielenia się życiem z drugim człowiekiem. Piękne uczucie. I bardzo wciągające.
Pewnego dnia zauważyłam dziwną rzecz. Wróciliśmy właśnie z kina, było dość późno. Tomek otworzył butelkę białego wina. Spotykaliśmy się od kilku miesięcy. Zmieniały się pory roku, nasze wspólne zainteresowania i sposób spędzania wolnego czasu. Tylko jedno było stałym elementem naszego życia. Codziennie wieczorem Tomek otwierał butelkę wina i zazwyczaj wypijaliśmy ją do końca.
Zastanowiłam się. Właściwie ja nie wypijałam więcej niż kieliszek, czasem nawet mniej. Nie miałam ochoty na codzienne picie wina, ale wyraźnie widziałam, że Tomkowi sprawia to przyjemność, więc w ramach wzajemnego szacunku i okazywania sobie życzliwości nie krytykowałam tego ani nie kwestionowałam. Zaakceptowałam fakt, że jest to nasz wieczorny rytuał. Ale czy właściwie Tomek nie wypija za dużo wina? Prawie cała butelka codziennie, to chyba nie wpływa dobrze na jego zdrowie.
Tamtego wieczoru po dwóch łykach pomyślałam, że właściwie skoro jest nam razem tak dobrze, to chyba Tomek nie będzie miał mi za złe, że poruszę ten temat, tym bardziej że nie kieruje mną złośliwość ani żadne złe intencje, tylko najlepiej pojęta troska.
39
BEATA PAWLIKOWSKA
Najbardziej delikatnie więc jak umiałam, zagadnęłam co by się stało, gdybyśmy nie pili wina.
— Nie masz ochoty? — zapytał Tomek.
— Mam — odrzekłam lekko. — Tylko przyszło mi do głowy, że może... — zająknęłam się.
Jak mam komuś w oczy powiedzieć, że być może pije za dużo? Tym bardziej, że Tomek prawie nigdy się nie upijał. Wypijał codziennie trochę wina, po którym był jeszcze bardziej miły i kochający. Może niepotrzebnie się wtrącam w nie swoje sprawy? Zmieszałam się.
— Chcesz mnie o coś zapytać? — podsunął Tomek.
— Tak — przyznałam. — Chciałam cię zapytać o to czy masz kontrolę nad tym ile pijesz... wina...
— Oczywiście, że mam — odpowiedział z uśmiechem Tomek.
Odetchnęłam z ulgą. Nie był urażony ani dotknięty, zareago
wał całkiem naturalnie.
— Lubię wieczorem wypić kieliszek wina — wyjaśnił Tomek. — To mi pozwala się zrelaksować po całym dniu i lepiej potem śpię.
— Czyli nie mam powodu, żeby się o ciebie martwić? — zapytałam.
— Nie — roześmiał się. — Daję ci słowo honoru, że nie musisz się o mnie martwić.
Nie wracaliśmy do tego tematu, bo nie było takiej potrzeby. Nasz rytuał się nie zmienił. Spotykaliśmy się prawie codziennie, wypijaliśmy butelkę wina. Czasem spotykaliśmy się ze znajomymi, wtedy Tomek pił trochę więcej, ale to było zrozumiałe, szczególnie w dość mocno pijącym towarzystwie. Ale i to
40
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
wydawało mi się normalne, szczególnie że alkohol zawsze był szlachetny i niezbyt mocny. Nawet ja zasmakowałam w dobrym czerwonym winie o głębokim, aksamitnym smaku. Nikt też nigdy nie upijał się do nieprzytomności. Były to najzupełniej normalne spotkania towarzyskie, podczas których dużo rozmawialiśmy, czasem graliśmy w jakieś gry, a przy okazji piliśmy dobre wino.
I znów minęło kilka miesięcy.
Ale ja mam bardzo upartą duszę. I jeśli mam wątpliwości co do jakiejś sprawy, to tak długo będę o niej myśleć i rozpatrywać ją z różnych stron, świadomie i podświadomie, aż w końcu wyjaśnię ją sobie i rozwieję wszystkie rozterki. Tak więc, mimo że pozornie temat alkoholu został wyjaśniony i zamknięty, gdzieś głęboko we mnie narastała wątpliwość.
I pewnego dnia doznałam olśnienia.
Zakładając w przybliżeniu, że alkohol jest substancją toksyczną, to jeżeli ktoś codziennie wieczorem wypija butelkę tej toksycznej
41
BEATA PAWLIKOWSKA
substancji, to przez cały czas jest pod jej wpływem! To znaczy, że realnie tak naprawdę NIGDY nie jest trzeźwy!!! I to oznacza, że nie jest w stanie ani trzeźwo myśleć, ani czuć, ani żyć.
Nagle moje życie się zatrzymało.
Było to stwierdzenie tak logiczne, że nie dawało się z nim dyskutować. To oznacza, że Tomek tak naprawdę przez cały czas od chwili, kiedy go poznałam, był pod wpływem alkoholu. I jeżeli rzeczywiście jest tak, że alkohol jest toksyczny i zatruwa nie tylko ciało, ale i duszę, to znaczy, że...
...to znaczy, że...
Czym prędzej ruszyłam do internetu. Po czym rozpoznać, że człowiek jest uzależniony od alkoholu? Jakie to może mieć konsekwencje?
Byłam przerażona. Gorączkowo szukałam informacji, przez kilka godzin czytałam, próbowałam zrozumieć istotę sprawy i ogarnąć jej złożoność.
42
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Aż nagle przyszło mi do głowy, że może niepotrzebnie się martwię.
Przecież Tomek nigdy nie zachowywał się jak „alkoholik”. Nigdy nie był agresywny ani nieprzyjemny, nigdy nie tracił panowania nad sobą, nigdy nie zrobił niczego złego. Nawet wydaje mi się, że pod wpływem alkoholu stawał się jeszcze bardziej miły, troskliwy i kochający, więc...
Być może są różne rodzaje uzależnienia od alkoholu. Być może istnieje taki rodzaj uzależnienia, który jest całkowicie bezpieczny i można z nim spokojnie żyć.
Tak byłoby wygodniej i dla mnie, i dla Tomka. Niedawno rozmawialiśmy o tym, że powinniśmy razem zamieszkać, założyć rodzinę, mieć dzieci. Skoro jesteśmy tak szczęśliwi razem, to mamy szansę stworzyć naprawdę dobry, szczęśliwy związek, w którym dbamy o siebie, szanujemy siebie nawzajem i dajemy sobie wzajemnie tylko to, co najlepsze.
Po co szukać dziury w całym?...
Ale moja uparta dusza nie dawała mi spokoju. Postanowiłam znaleźć potwierdzenie tego, że niektóre odmiany uzależnienia od alkoholu są niewinne i nie przynoszą wielkiej szkody. Z takimi intencjami zasiadłam znów przed komputerem. Zamówiłam książki o alkoholizmie i wczytałam się w strony internetowe. Znalazłam zarówno artykuły lekarzy i terapeutów, jak i strony trzeźwiejących alkoholików oraz fora, na których się wypowiadali. Czytałam, czytałam, czytałam... Czasami przez łzy, bo prawda była okrutna.
Dowiedziałam się, że alkoholizm to choroba, której ulegają ludzie nieumiejący radzić sobie z trudnymi sytuacjami. Zaczynają pić alkohol po to, żeby o czymś zapomnieć albo poprawić sobie nastrój. Początek uzależnienia bardzo trudno zauważyć, więc przez całe lata alkoholik świetnie daje sobie radę w codziennym życiu. Ma pracę,
43
BEATA PAWLIKOWSKA
rodzinę, hobby, dobrze zarabia, dba o siebie. Jedyną łatwo zauważalną rzeczą, która odróżnia go od innych ludzi jest to, że traci kontrolę nad ilością wypitego alkoholu. Wcale nie musi się upijać do nieprzytomności. Chodzi o to, że nawet gdyby sobie założył, że wypije tylko jeden kieliszek wina, nie jest w stanie odmówić sobie następnych.
Z biegiem czasu człowiek uzależniony staje się coraz bardziej odporny na alkohol i nie upija się po pierwszym czy drugim kieliszku. Znajomi wtedy zwykle żartują, że ktoś ma „mocną głowę”. To znaczy, że jego organizm zdążył się już chemicznie uzależnić od alkoholu. Uzależnienie emocjonalne zaczęło się znacznie wcześniej.
Najdziwniejsze było to, że alkoholizm nie zależy od siły woli. Człowiek uzależniony nie jest w stanie po prostu przestać pić. To tak, jakby człowiek chory na grypę miał z niej wyzdrowieć, bo sobie tak postanowi. Nie ma takiej opcji.
Najgorsze jednak było to, że uzależnienie od alkoholu to choroba, która - jeśli nie rozpocznie się leczenia — postępuje i zawsze kończy się źle. Podkreślę, bo sama wtedy jeszcze nie do końca miałam świadomość, co to oznacza: uzależnienie od alkoholu to choroba postępująca jak rak i zawsze kończy się źle. Człowiek staje się psychicznym i fizycznym wrakiem.
I umiera.
Kiedy dotarło do mnie, co to naprawdę oznacza, nagle dowiedziałam się rzeczy jeszcze sto razy gorszej: alkoholizm jest chorobą, która niszczy nie tylko człowieka uzależnionego, ale zaraża także wszystkie osoby, które razem z nim żyją. W jaki sposób? Wcale nie chodzi o to, że alkoholik namawia kogoś do picia. Chodzi o to, że jego coraz bardziej zaburzona psychika i emocje mają tak głęboki wpływ na żonę, dzieci, rodzeństwo i innych bliskich, że praktycznie
44
W DŻUNGLI .MIŁOŚCI
niszczą im życie. Dokładniej piszę o tym później w trzech rozdziałach z cyklu „W dżungli alkoholu”.
Z każdym dniem czułam coraz większy lęk, bo z tego co przeczytałam wynikało jasno, że nie istnieje coś takiego jak „niewinne uzależnienie”. To znaczy, że kiedy czułam dziwnie niesprecyzowaną obawę, że pewnego dnia uzależnienie Tomka zniszczy nie tylko jego życie, ale i moje, miałam rację.
Zastanawiałam się, jak to może być, bo kiedy próbowałam wskazać choćby jedną rzecz w życiu Tomka, która cierpiała przez alkohol, to nie umiałam określić niczego konkretnego. Wszystko wydawało się działać bez zarzutu — i jego praca, i kontakty z przyjaciółmi, i to, co było między nami.
Teoretycznie więc nie powinnam się niczego obawiać. Jeżeli jest dobrze teraz, to można założyć, że będzie dobrze także w przyszłości.
Niestety, na wszystkich portalach poświęconych uzależnieniom, we wszystkich artykułach i książkach powtarzała się informacja o „etapach” i skutkach picia alkoholu oraz o tym, że nieuniknione jest
45
BEATA PAWLIKOWSKA
stopniowe przechodzenie z jednego etapu w następny — przy czym z każdego kolejnego wyjście jest coraz bardziej trudne.
Jeżeli pijesz, umierasz. Umierasz w środku. I zabijasz osoby, które są najbliżej ciebie.
Wyobraźcie sobie taką sytuację: od kilkunastu miesięcy spotkam się z przystojnym, inteligentnym i dobrym człowiekiem. Nagle odkrywam, że najprawdopodobniej jest on uzależniony od alkoholu — ze wszystkimi tego konsekwencjami. Wprawdzie w tej chwili żadne przykre konsekwencje z tego nie wynikają, ale specjaliści od alkoholu twierdzą z najgłębszym przekonaniem i bez cienia wątpliwości, że za rok, za pięć lat, a może za dziesięć lat jego uzależnienie od alkoholu zamieni moje życie w piekło.
46
Co mam zrobić?...
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Porozmawiać z nim, prawda? Uświadomić mu niebezpieczeństwo. W końcu każdy racjonalnie myślący człowiek na pewno podejmie taką decyzję, która uchroni przed nieszczęściem i jego, i osobę, którą kocha.
Zebrałam myśli. Jak to najlepiej zrobić? Jakimi słowami? W jakich okolicznościach?
Pomyślałam, że najlepiej będzie poczekać na odpowiedni moment. Kiedy nadejdzie, na pewno go rozpoznam. I rzeczywiście. Kilka dni później nastał cudowny lipcowy wieczór. Wróciliśmy ze spaceru, Tomek jak zwykle otworzył wino. Widziałam, że robi to w pośpiechu, jakby nie mógł się doczekać jego smaku. Rozmawialiśmy przez chwilę o jakichś miłych rzeczach, a potem wydało mi się, że to jest idealny moment, żeby w przyjaznej atmosferze porozmawiać o alkoholu.
Usiadłam naprzeciwko Tomka i nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Wyraz „alkohol” w ogóle nie chciał mi przejść przez gardło. Nagle pomyślałam, że może wtrącam się w nie swoje sprawy. Ale nie — przekonywałam siebie — to jest także moja sprawa! Jeżeli mamy zamiar z Tomkiem spędzić razem resztę życia, a on jest rzeczywiście uzależniony od alkoholu, to prędzej czy później zniszczy to nasze szczęście i przyniesie nam obojgu cierpienie.
Tomek spokojnie pił kolejny kieliszek wina i patrzył na mnie zakochanym wzrokiem.
Nie byłam w stanie rozpocząć tej rozmowy ani powiedzieć mu co myślę.
Postanowiłam więc napisać list. Napisałam o tym, co wiem. Ze uzależnienie od alkoholu to choroba, która jest niezależna od ludzkiej woli, rozwija się w ukryciu przez lata, by w końcu doprowadzić do totalnej demolki całego życia. Napisałam: „Nie mogę sobie wyobrazić naszej rodziny w takim momencie. To byłoby zaprzeczenie wszystkiego, o czym rozmawialiśmy i co do czego się zgodziliśmy
47
BEATA PAWLIKOWSKA
rozmawiając o przyszłości i naszym wspólnym życiu. Być może to się zdarzy za pięć albo za dziesięć lat — ale wtedy kiedy to się zdarzy i nasz świat zacznie się chwiać, nie będę mogła powiedzieć, że o tym nie wiedziałam. Bo ja to wiem. I wiem, że jeżeli niczego nie zrobimy, żeby temu zapobiec, to najprawdopodobniej się zdarzy”.
Podałam mu adresy stron internetowych i przytoczyłam najważniejsze cytaty. Pewnego dnia, kiedy wyjeżdżał służbowo na kilka dni, dałam mu list z prośbą, żeby w wolnej chwili go przeczytał. Bałam się jego reakcji, ale wiedziałam, że postępuję słusznie. Wieczorem odebrałam SMS-a, w którym Tomek pisał, że dziękuje za ten list, że to prawda i że zrobi wszystko, żebyśmy mogli być razem szczęśliwi.
To był pierwszy z kilku listów, jakie napisałam do Tomka w tej sprawie. Przeczytał książki o alkoholizmie. Zrobił sobie test Baltimorski1, który potwierdził, że ma problem z alkoholem i najprawdopodobniej jest od niego uzależniony.
W teorii wszystko wyglądało dobrze. Tomek wydawał się początkowo nawet przejęty, czasem wieczorami był tak pochłonięty czytaniem, że się nie spotykaliśmy. Nazywał mnie swoim Aniołem Stróżem, który uświadomił mu problem i pozwolił poznać prawdę. Fajnie, nie?
Uznałam, że zrobiłam to, co do mnie należało. Nie będę mu mówiła co ma robić ani jak żyć. Pokazałam mu tylko grożące nam obojgu niebezpieczeństwo, w całej swojej naiwności wierząc, że jako dorosły i racjonalny człowiek, Tomek zacznie się leczyć.
Tak się jednak nie stało i nawet nie mogło się stać. Człowiek uzależniony od alkoholu nie jest przecież w stanie przestać być chory — ponieważ jego alkoholizm jest niezależny od silnej woli. I dopiero wtedy zrozumiałam co to naprawdę oznacza.
1 Test Baltimorski zamieszczam na stronie 91
48
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
W rzeczywistości oznacza to, że człowiek chory na uzależnienie od alkoholu — także taki jak mój Tomek, który nigdy w życiu nie zachował się nieodpowiednio, zawsze był zadbany, kochający i miły — zrobi wszystko, żeby móc pić dalej. Opowie każde możliwe kłamstwo, wymyśli każde możliwe usprawiedliwienie, zgodzi się na wszystkie warunki i będzie bez końca udawał, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Dość długo czekałam aż coś się zmieni. Tomek zachowywał się tak jak dawniej, tak jakby nic się nie zmieniło i tak jakby nic się nigdy nie stało, jakby w ogóle nie było rozmów o uzależnieniu od alkoholu, nie było testów ani książek. Znajdował sobie wiele dodatkowych zajęć, żeby mi udowodnić, że nie ma czasu ani na rozmowę,
49
BEATA PAWLIKOWSKA
ani tym bardziej na rozpoczęcie terapii.
Byłam skołowana. Nie wiedziałam już co myśleć. Dlaczego rozsądny facet zaczyna się nagle zachowywać jak dziecko z zanikiem pamięci? Dlaczego unika rozmowy na ten temat? Dlaczego mówi mi, że szukam dziury w całym i proponuje, żebyśmy „po prostu cieszyli się sobą”?...
Może to ja miałam zanik pamięci albo halucynacje? Może nigdy nie napisałam do niego żadnego listu i być może on nigdy nie przyznał się do tego, że istotnie alkohol stał się problemem w jego życiu? Może ja naprawdę przesadzam, może wpadłam w jakąś obsesję i niszczę ten piękny, cudowny związek, w którym byłam tak bardzo szczęśliwa?... Komu mam teraz wierzyć? Swoim uczuciom i twardym faktom, czy jego łagodnym słowom i kochającym oczom?...
To jedna z metod manipulowania światem stosowana przez alkoholików. Zaprzeczyć wszystkiemu, udawać, że to nie miało miejsca, zapomnieć, zamieść pod dywan, odwrócić uwagę, nie przestając być czarującym, miłym i kochanym.
Rozstałam się z Tomkiem w majowy wieczór, kiedy w ogrodach kwitły jabłonie, grusze i śliwy, rozsiewając wokół oszałamiającą woń nadziei. Ja jej już nie miałam.
50
Rozdział 5
w dżungli alkoholu
C
złowiek z osobowością leniwca nie jest głupi. Jest tylko obezwładniająco leniwy. Wisi na swoim drzewie, ale widzi kątem oka, że w dżungli dzieją się fajne rzeczy. Wojownicy indiańscy po udanym polowaniu pieką mięso na ogniu, nad czubkami drzew latają papugi, nawet na liściach cecropii widać czasem ciekawskie mrówki, które z łupem wracają z dalekich podróży.
Człowiek z osobowością leniwca doskonale wie, kiedy kłamie, zdradza albo oszukuje i nie czuje się z tym najlepiej. Szuka więc jakiegoś sposobu, żeby uciszyć wewnętrzny niepokój, poprawić sobie nastrój, uspokoić myśli i sumienie.
Pewnego dnia odkrywa, że po wypiciu jednego piwa, kieliszka wina lub innego alkoholu świat wydaje się ładniejszy, humor się poprawia, znikają wyrzuty sumienia, ogarnia go przyjemny luz i zadowolenie.
Od tej chwili coraz częściej w sytuacji stresowej albo nieprzyjemnej będzie sięgał po alkohol.
Podobno połowa ludzi niedojrzałych emocjonalnie, czyli ludzi z osobowością leniwca albo — mówiąc inaczej — ludzi, którzy nigdy
51
BEATA PAWLIKOWSKA
nie mieli odwagi zmierzyć się z życiem w jego dobrych i złych wymiarach, uzależnia się od alkoholu.
Alkohol stopniowo pogłębia wszystkie typowe cechy człowieka z syndromem leniwca, popychając go w stronę emocjonalnej i duchowej śmierci. Najgorsze jest to, że leniwiec spadając w tę otchłań, pociąga za sobą wszystkich, którzy są w pobliżu — żonę, męża, dzieci, rodzeństwo i innych. Zamienia ich powoli i stopniowo w kolejnych leniwców, którzy też nigdy nie będą potrafili być szczęśliwi.
Alkoholik to taki człowiek, który nie nauczył się radzić sobie ze swoim życiem, więc poprawia sobie samopoczucie pijąc alkohol. Mogą to być całkiem niewielkie ilości, na przykład jedno piwo dziennie albo dwa kieliszki wina. Albo odwrotnie — pije raz na miesiąc, ale nie jest w stanie zapanować nad ilością wypitego alkoholu. Dolewa wszystkim, żeby samemu móc wypić jeszcze więcej i więcej, chociaż dawno już powinien był przestać.
52
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Bo alkoholizm to nie jest choroba pijaków spod budki z piwem. 97 proc. alkoholików to ludzie tacy jak my — mający pracę, zainteresowania, rodzinę, dzieci, wyjeżdżający na wakacje. Jedynym, co ich odróżnia od zdrowych ludzi jest to że zaczęli używać alkoholu w konkretnym celu — na przykład żeby poprawić sobie nastrój, żeby zapomnieć o jakiejś przykrej sprawie, żeby lepiej spać albo żeby uciszyć wyrzuty sumienia. Ale alkohol jest substancją toksyczną, która po pewnym czasie prowadzi do uzależnienia psychicznego i fizycznego, zamieniając człowieka w emocjonalnego manekina.
Alkohol sam w sobie nie jest niczym złym. Ludzie od najdawniejszych czasów robili napoje alkoholowe z jęczmienia, ryżu, manioku, owsa i innych roślin. Pili i byli szczęśliwi. A potem nie pili, ale nie przestawali cieszyć się życiem. To znaczy, że nie byli uzależnieni. Człowiek nieuzależniony pije alkohol czasami podczas imprezy i w innych sytuacjach towarzyskich. Nigdy jednak nie pije samotnie. Nigdy nie używa alkoholu, żeby pomóc sobie w jakiejś sprawie. I nigdy nie traci kontroli nad tym, ile wypija.
Ludzie z osobowością leniwca, czyli ludzie niedojrzali emocjonalnie mają niestabilne dusze. Żyją w poczuciu zagrożenia, lęku, niepokoju, boją się zmian i przykrości, jaką może im wyrządzić świat, kierują się negatywnym nastawieniem do rzeczywistości, często pielęgnując w sobie destrukcyjnego potwora, który uniemożliwia im jakiekolwiek działanie w celu polepszenia swojego życia. Mają więc poczucie wiecznego stresu.
Pewnego dnia człowiek leniwiec odkrywa, że po wypiciu jednego piwa to nieznośne poczucie wiecznego mętliku i lęku nagle znika. Gdyby zastanowił się i pomyślał racjonalnie, musiałby przyznać, że
53
BEATA PAWLIKOWSKA
ono realnie nie znika, nie dematerializuje się, ale po prostu jego przytępione zmysły przestają odczuwać przykrość. Wpada więc na pomysł, że za każdym razem, kiedy poczuje się nieswojo, wypije piwo — i od razu będzie mu lepiej.
Człowiek wojownik w takiej samej sytuacji zastanawia się, gdzie leży przyczyna tego mętliku i lęku, co go wywołuje, i co w takim razie powinien w swoim życiu zmienić lub naprawić, żeby się od niego skutecznie uwolnić.
Bo racjonalnie patrząc — jeżeli jest w twoim życiu coś, co budzi twój lęk albo niepokój, to zalewanie tego piwem i odsuwanie poza zasięg czucia prowadzi wyłącznie do jeszcze większego mętliku, narastania niepokoju i gromadzenia się coraz większej ilości uczuć, którym nie jesteś w stanie stawić czoła. Za tym w logicznej kolejności podążają też konkretne sytuacje w codziennym życiu — w pracy i w rodzinie — które także stopniowo coraz bardziej przestajesz rozumieć i kontrolować. To prowadzi z kolei do poczucia, że jesteś ofiarą popychaną przez okoliczności i przez inne osoby, co daje powód do następnej frustracji, niepokoju i strachu.
Człowiek leniwiec w takiej chwili sięga czym prędzej po kolejne piwo albo po kieliszek wina lub wódki i po kilkunastu sekundach ogarnia go przyjemne zapomnienie. Problemy nie znikają, nie rozwiązują się same, wprost przeciwnie — gmatwają się jeszcze bardziej, ale człowiek uzależniony od alkoholu zna tylko jedno rozwiązanie — zalać te uczucia jeszcze jednym kieliszkiem.
Organizm przyzwyczaja się do tego, że codziennie albo w innych dość regularnych odstępach czasu jest mu dostarczana toksyczna substancja. Mamy mechanizmy obronne, które nie pozwolą nam od razu umrzeć, tylko dostosują się do nowych współrzędnych. Jeśli codziennie podajemy komuś małą dawkę trucizny, to organizm po pewnym czasie
54
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
konstruuje specjalny mechanizm, dzięki któremu trucizna będzie w maksymalnym możliwym stopniu neutralizowana i stanie się stałym elementem funkcjonowania całości.
Tak samo właśnie dzieje się z alkoholem. Po pewnym czasie organizm przyzwyczaja się do tego, że stałym elementem jego funkcjonowania jest alkohol. Ten moment można łatwo rozpoznać po skuteczności działania „klina”, czyli łagodzenia objawów zatrucia alkoholowego kolejną dawką alkoholu. Krótko mówiąc — jeżeli na kaca pomaga ci wypicie porcji alkoholu, to znaczy, że dawno przekroczyłeś granicę picia towarzyskiego, a twoja psychika i organizm są zniszczone przez alkohol.
Najdziwniejsza rzecz dzieje się w psychice osoby uzależnionej od alkoholu. Jest to totalnie destrukcyjny mechanizm, absolutnie niezależny od silnej woli, a więc realnie niemożliwy do zatrzymania przez osobę, która jest jego ofiarą. Mechanizm ten tak paraliżuje duszę, obezwładnia wolę i myśli człowieka, że jedynym i najważniejszym celem jego życia staje się utrzymanie możliwości picia alkoholu, czyli dostarczanie paliwa do mechanizmu, który go stopniowo zabija.
55
BEATA PAWLIKOWSKA
Podkreślę, bo ja sama kiedyś też nie od razu to zrozumiałam: uzależnienie od alkoholu, które niszczy ciało, duszę i osobowość człowieka jest chorobą niezależną od silnej woli.
56
Wyobraźcie sobie wirusa grypy, który zmutował w taki szczególny sposób, że u chorego człowieka wywołuje potrzebę utrzymania go w sobie. Wirus ogarnia ciało, a jednocześnie zatruwa umysł, doprowadzając do tego, że człowiek chce być chory na grypę za wszelką cenę, dzisiaj i jutro, najlepiej na zawsze. Nieistotne są wszystkie fakty, argumenty i dowody na to, że grypa wyniszcza jego organizm. Nie ma absolutnie mowy o tym, żeby chory wziął jakiekolwiek leki, nie można z nim też rzeczowo porozmawiać i spróbować przekonać, ponieważ wirus zaatakował jego umysł. Z człowieka pozostała tylko zewnętrzna powłoka, wypełniona od środka wirusami grypy, które szybko się rozmnożyły i zdematerializowały wszystkie jego myśli,
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
sumienie i duszę oraz wszystko, co się w nich wcześniej znajdowało, czyli marzenia, poczucie odpowiedzialności, umiejętność racjonalnego myślenia, miłość.
Tak jak w filmie Obcy, ósmy pasażer Nostromo, gdzie potworne robaki z kosmosu wnikały w ciało niewinnych ludzi i zaczynały sterować ich myślami, pożerając od środka i ostatecznie doprowadzając do ich śmierci.
Tak samo działa alkohol.
Wiem, to się wydaje nieprawdopodobne. A jednak jest tak rzeczywiście.
Człowiek, który zaczyna stosować niewielkie dawki alkoholu jako remedium na podłość świata, niezadowolenie żony, kłopoty w pracy, bezsenność lub inny stres, łącznie z kiepskim samopoczuciem albo brakiem perspektyw, stopniowo coraz bardziej się uzależnia. Najpierw tylko od błyskawicznego efektu zmiany nastroju, potem zaczyna się uzależniać jego myślenie, psychika, a potem cały organizm.
Człowiek uzależniony od alkoholu fizycznie nie ma możliwości realnej oceny sytuacji, w jakiej się znalazł. Ma niejasną świadomość tego, że dość dużo pije, podczas gdy inni ludzie piją mniej albo inaczej, więc za wszelką cenę stara się ukryć ten fakt. Obezwładniający „wirus alkoholu” zmusza go do budowania dookoła siebie szczelnego muru zakłamania, który powstrzyma nawet najbardziej silny i wielki strumień prawdy. Nic innego nie jest już ważne — z wyjątkiem tylko jednego: żeby jak najdłużej zachować komfortowy styl życia, w którym można pić alkohol zawsze wtedy, kiedy ma się ochotę.
Wiem, to trudne do uwierzenia. Ja też nie wierzyłam. Słyszałam, że „alkoholik musi sięgnąć dna, żeby zacząć trzeźwieć”. I wydawało mi się, że chodzi o to, że dopiero jeśli człowiek stoczy się dosłownie do rynsztoka, to wtedy trzeba go zacząć leczyć.
57
BEATA PAWLIKOWSKA
A ja przecież spotykałam się od roku z bardzo fajnym gościem, który nosił świeżo wyprasowane koszule, umiał gotować, znał się na filmach, miał luksusowy samochód, był dowcipny, inteligentny, a ponad wszystko — kochał mnie! I ja kochałam jego. Jak więc on mógłby być alkoholikiem, który nosi w sobie „wirusa alkoholu” pożerającego jego myśli i duszę? To przecież po prostu niemożliwe.
A właśnie że możliwe. Bo „wirus alkoholu” pozwala zbudować dookoła siebie cały ogród pozorów, kłamstw i manipulacji. Rzadko kto nie da się na to złapać.
W kontaktach z innymi ludźmi, szczególnie jeśli człowiek zaczyna się w kimś zakochiwać, zakłada instynktownie, że ta druga osoba jest mniej więcej szczera, uczciwa i pokazuje się z prawdziwej strony.
Tak rzeczywiście jest bardzo często, ale nie w przypadku alkoholika. Alkoholik nie wie już tak naprawdę kim jest, a kogo udaje.
58
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Wie natomiast doskonale, co powiedzieć i jak się zachować, żeby dopełnić rytuału regularnego wypicia swojej porcji alkoholu, która jest mu potrzebna do życia.
Jest jak roślina, która będzie się wyginała w dowolną stronę, żeby być bliżej słońca. Dla człowieka uzależnionego tym słońcem jest alkohol.
Spróbuj porozmawiać z rośliną, która rośnie w doniczce na twoim parapecie. Spróbuj ją przekonać, że słońce jej szkodzi. Zażądaj, żeby nie odwracała się do słońca. Błagaj, żeby dała wam obojgu szansę na wspólną przyszłość. Zaszantażuj, że jeśli nie przestanie, odejdziesz.
Czy myślisz, że roślina cokolwiek z tego zrozumie i czy w ogóle będzie w stanie rozważyć opcję życia bez słońca?
W taki sam sposób reaguje alkoholik.
Nie można poprosić, zażądać, zagrozić, wypłakać, wybłagać, zracjonalizować, przedyskutować, umówić się ani ustalić. Alkoholik nie przestanie pić, dopóki absolutnie nie będzie miał innego wyjścia.
Ale to jeszcze nic. Najgorsze jest to, że uzależnienie od alkoholu to choroba zaraźliwa, która zabija nie tylko duszę, psychikę, sumienie i ciało alkoholika, ale stopniowo zmienia także osobowość wszystkich najbliższych osób, które żyją razem z nim.
59
Rozdział 6
w dżungli alkoholu - współuzależnienie
A
lkoholik to dorosły człowiek o mentalności dziecka, uzależniony od zabójczego wirusa alkoholu, który stopniowo pozbawia go uczuć, ambicji, duszy i charakteru. Z pozoru jest nie do rozpoznania. Tak jak napisałam wcześniej, 97 proc. alkoholików to szanowani obywatele, którzy mają dobrą pracę, zarabiają pieniądze, uprawiają kwiaty w ogródku, pasjonują się piłką nożną, tenisem i mają inne zainteresowania.
Mają też potrzebę dopełnienia wszystkich funkcji, jakie mogliby pełnić w życiu. Jak każdy człowiek chcą się ożenić, mieć rodzinę, dzieci, dom.
Uzależnienie od alkoholu to choroba, która trwa latami i coraz bardziej się pogłębia. Alkoholik staje się wampirem emocjonalnym, manipuluje dobrą wolą i miłością swojego partnera, kłamie i oszukuje, a jego poczucie sprawiedliwości, uczciwości i zdrowego rozsądku stopniowo zanika wraz z umiejętnością racjonalnego myślenia.
W normalnej rodzinie ludzie troszczą się o siebie nawzajem, próbują sobie pomóc, wymieniają się doświadczeniami, wzmacniają się
60
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
nawzajem swoją siłą. W związku z człowiekiem uzależnionym od alkoholu nie ma na to szansy.
Dopóki żona nie wie, że on jest alkoholikiem, walczą ze sobą jak wiele niedobranych par — ona zarzuca mu egoizm i brak odpowiedzialności, a on odpowiada, że ona szuka dziury w całym i ma nierealne wymagania. Tak mogą żyć latami, kłócąc się o drobiazgi, nie będąc w stanie konstruktywnie rozwiązać żadnych problemów i pogrążając się we wzajemnej niechęci i rozczarowaniu. Czasem dla odmiany zawieszają broń, wyjeżdżają razem na wakacje i poszukują dawnej bliskości i miłości, którą kiedyś dla siebie mieli.
61
Jednocześnie życie z człowiekiem uzależnionym od alkoholu — czyli człowiekiem o osobowości leniwca (patrz str. 23), uwikłanym w negatywne emocje i chorym na postępujący zanik duszy, charakteru i racjonalnego myślenia — musi wywierać wpływ na charakter i osobowość jego najbliższych.
BEATA PAWLIKOWSKA
Alkoholik staje się destrukcyjnym wampirem, który doprowadza do tego, że wszyscy w jego najbliższym otoczeniu też mają ochotę ze sobą skończyć.
Mechanizm takiego postępowania jest bardzo prosty i daje się logicznie wytłumaczyć.
62
Zakładając, że alkoholik jest tym wszystkim, co napisałam wcześniej — czyli człowiekiem o mentalności dziecka, niepoukładanym wewnętrznie, pełnym ukrytych kompleksów i strachu, a także żądań i oczekiwań pod adresem innych ludzi, niepotrafiącym panować nad swoimi emocjami, mającym słabą wolę i stopniowo zatracającym zdolność racjonalnego myślenia oraz zatrutym śmiertelnym wirusem alkoholizmu, który zamienia go w nienasyconą gąbkę — kiedy wnosi te wszystkie cechy do wspólnego domu, druga osoba w całkowicie zrozumiałym odruchu stara się mu pomóc.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Zaczyna się o niego troszczyć, opiekować się nim, pociesza, kiedy ogarnia go strach, niepokój albo rozpacz, próbuje tonować wybuchy gniewu i tłumaczyć, dlaczego lepiej zachować spokój i nie dzwonić z wyzwiskami do osoby, która wywołała w nim złość.
Dba o to, żeby alkoholik postępował racjonalnie, czyli na przykład nie jadł fast foodu, tylko zdrowe jedzenie. Ale on postępuje i myśli jak dziecko — przyznaje, że fast food jest niezdrowy i lepiej go unikać, ale jednocześnie dodaje z rozbrajającym uśmiechem, że „nie mógł sobie odmówić frytek” albo „nie miał czasu zjeść czegoś lepszego” albo „nie byłem głodny, więc nie zjadłem obiadu”. Ale zjadł frytki. A potem dodaje:
— To chyba po tych frytkach tak dziwnie się czuję.
— Co ci jest? Boli cię coś?
— Chyba mnie boli żołądek.
Rozsądny człowiek, mający świadomość tego, że frytki tuczą, są szkodliwe i mogą wywołać ból żołądka, po takim doświadczeniu nie będzie ich więcej jadł. Ale alkoholik manipuluje w ten sposób swoim partnerem, wywołując u niego sprzeczne uczucia: z jednej strony opiekuńczości, troski, chęci pomocy i wyzwolenia go ze złego nałogu; a z drugiej — poczucie bezsilności, bezradności i winy, że chociaż bardzo się stara, to on jednak zachowuje się nieracjonalnie i szkodzi sam sobie.
Tak samo będzie z chodzeniem bez czapki, staniem godzinami w wodzie podczas łowienia ryb, paleniem papierosów, wiecznymi kłótniami z siostrą albo bratem, noszeniem za ciasnych butów, zażywaniem niektórych leków, spotykaniem się z ludźmi, którzy upijają się na każdej imprezie albo piciem pełnych chemii napojów energetyzujących.
Alkoholik ma skłonności autodestrukcyjne. Przewrotną Przyjemność sprawia mu katowanie samego siebie, połączone z podświadomym oczekiwaniem współczucia i odruchu pomocy, której i tak nie
63
BEATA PAWLIKOWSKA
jest w stanie ani zrozumieć, ani przyjąć, ani tym bardziej zastosować. Dlaczego nie jest w stanie? Ponieważ alkohol spowodował u niego zanik racjonalnego myślenia, przewidywania konsekwencji oraz instynktu samozachowawczego.
Zona stara się mu pomóc, skłonić do pracy nad sobą i poprawienia stosunków z rodziną, namówić na zmianę czegokolwiek na lepsze. Po latach prób zakończonych prawie zawsze niepowodzeniem, powoli rośnie w niej bezradność, bezsilność, poczucie winy, rozpacz, złość, nienawiść, strach, beznadzieja. Woli już nie mówić o swoich uczuciach, bo to wywołuje agresję albo zarzut, że „szuka dziury w całym”. Wie, że nie może już oczekiwać szacunku, przyjaźni ani miłości, ale będzie czekała jak wierny pies na choćby niewielki gest sympatii. Nie wymaga już, żeby on robił rzeczy, na które nie ma ochoty, zrobi wszystko za niego. Będzie się uśmiechała przepraszająco na przyjęciach, gdy on się upije. Będzie woziła go samochodem, żeby pijany nie siadał za kierownicą. Będzie kupowała jego ulubione wino, żeby sprawić mu przyjemność i zasłużyć na jego uśmiech. Będzie też sprawdzała gdzie był i co robił, dlaczego tak późno wrócił, przeszukiwała kieszenie, by znaleźć dowody, będzie mu robiła awantury i wymówki i wiele innych rzeczy.
Będzie żyła jego życiem, powoli zapominając o własnym. Będzie się stopniowo zatracała w poczuciu winy, odpowiedzialności i własnego smutku. Będzie jasno widziała, gdzie alkoholik popełnia błędy, źle postępuje i w jaki sposób sam sobie szkodzi, będzie więc próbowała przekonać go do swoich racji i namówić do zmiany postępowania. Będzie nieustannie sprawdzała czy posłuchał jej rad. Będzie wypytywała, dzwoniła do znajomych albo do szefa, w obsesji naprawienia jego zachowania, która niepostrzeżenie zamienia się w obsesję przejęcia kontroli nad życiem alkoholika. Żona przestaje
64
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
żyć własnym życiem, zatraca się w skazanej na porażkę próbie naprawienia życia swojego męża alkoholika. To tylko prowadzi do dalszej frustracji.
Po latach, kiedy alkoholizm męża wejdzie w końcową fazę, żona zrobi wszystko, żeby ukryć ten fakt przed światem i przed rodziną. Będzie kłamała, żeby uratować mu skórę, zapłaci jego długi, pozwoli się bić, wyzywać i źle traktować.
Rodzi się między nimi przedziwna sadystyczno-masochistyczna więź. On świetnie wyczuwa, kiedy ona jest w lepszym nastroju i instynktownie usiłuje sprowadzić ją z powrotem do poziomu smutku i beznadziei, stosując wiele różnych metod — od prowokowania kłótni aż po udawanie chorego i nieszczęśliwego.
Zona alkoholika staje się uzależniona od uzależnienia jej męża i to właśnie jest nazywane współuzależnieniem. On zapada na autodestrukcyjną chorobę, której nie jest w stanie zwalczyć siłą woli, ponieważ alkoholizm jak śmiertelny wirus zatruwa jego ciało i duszę. Ona zaraża się chorymi emocjami i także wewnętrznie zaczyna umierać.
65
BEATA PAWLIKOWSKA
Co zrobić, jeśli okaże się, że jesteś współuzależniona?
* Nie walcz z alkoholikiem. Kiedy z nim walczysz, odwołujesz się do uczuć, których on nie posiada — odpowiedzialności, miłości, troski o wspólne życie, troski o ciebie i o dzieci, rozsądku, wiedzy na temat alkoholizmu i tak dalej — ponieważ zostały one głęboko ukryte we mgle alkoholu.
* Nie tłumacz mu, że źle postępuje, bo on zwyczajnie nie jest w stanie zrozumieć twoich argumentów. Jego ośrodek woli został zaatakowany przez wirusa alkoholu, który steruje jego myśleniem. „Ważne” dla alkoholika jest to, czy będzie mógł jak zwykle uzupełnić poziom alkoholu we krwi. Nieistotne staje się wszystko inne.
* Nie żądaj, żeby rzucił picie, jeśli ciebie kocha — on nie może tego zrobić, ponieważ nie zależy to od jego decyzji czy silnej woli.
66
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
* Nie zarzucaj mu, że gdyby miał silną wolę, toby przestał pić. Alkoholizm nie jest zależny od silnej woli. Jest chorobą, która atakuje duszę, myśli i ciało.
* Nie błagaj na krzyż ani inne świętości, bo alkoholik obieca ci cokolwiek będziesz chciała, przysięgnie, że więcej nie będzie pił, ale ponieważ trawi go choroba niezależna od jego woli, nie będzie w stanie dotrzymać tej obietnicy.
* Nie szantażuj go, że jeśli nie przestanie pić, to zrobisz coś strasznego — bo: patrz wyżej.
* Przyjmij do wiadomości fakt, że jesteś prawdopodobnie tak samo chora jak on (choć w nieco inny sposób) i potrzebujesz pomocy. Musisz zająć się sobą, odbudować swoje życie i swoją zranioną psychikę. Najlepszym sposobem jest terapia w grupach osób współuzależnionych, czyli Al-Anon. Przeczytaj książki i artykuły na temat wychodzenia ze współuzależnienia. Ich listę zamieszczam na końcu tej książki.
67
Rozdział 7
w dżungli alkoholu - dda
N
iektóre kwiaty mogą wyrosnąć na skale. Zasadniczo, gdyby trafiły w ręce przynajmniej średnio wykształconego ogrodnika, z całą pewnością zostałyby zasiane w ogrodzie. Tam miałyby dobre warunki do tego, żeby się rozwijać — trochę słońca je osuszy, majowy deszcz pokropi, ciepły wiatr ukołysze, a troskliwe nożyce ogrodnika w porę zabiorą kłujące pokrzywy i rozpychający się perz. Czasem spadnie za dużo deszczu albo nastanie susza, ale w czarnej, zdrowej ziemi sadzonka kwiatu znajdzie dodatkowe substancje, które pozwolą jej przetrwać trudny czas i dojrzeć.
W rodzinie jest tak samo. Dziecko jest jak sadzonka w nowym ogrodzie. Żeby mogło dobrze się rozwijać, musi dostać trochę ciepła, mądrości, bezpieczeństwa i miłości.
Ale jeżeli ogrodnik w tym ogrodzie jest człowiekiem o osobowości leniwca i mentalności dziecka, miotanym sprzecznymi uczuciami i niezdolnym do racjonalnego myślenia i panowania nad swoimi emocjami — czyli jeśli jest chory na alkoholizm?...
Jeśli dorosły w rodzinie jest chory na alkoholizm, to jego żona staje się współuzależniona, a jego dzieci są jak kwiaty, które muszą wyrosnąć na skale.
68
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Chcę jasno podkreślić, że alkoholik to nie jest bezdomny na ulicy ani nie jest to ojciec z rodziny patologicznej mieszkającej w małym mieszkanku w podejrzanej dzielnicy, odwiedzanej regularnie przez pomoc społeczną.
Mój znajomy Jacek jest prawnikiem, ma własną kancelarię, żonę dyrektorkę i trzech synów. Jeżdżą luksusowym autem i mają duże mieszkanie w centrum. On jest alkoholikiem. Mój znajomy Paweł zbudował nowy dom tuż za miastem. Razem z żoną i córką co roku jeżdżą na egzotyczne wakacje. On jest alkoholikiem, choć żadne z nich pewnie jeszcze o tym nie wie.
69
W domu alkoholika nie musi brakować pieniędzy i nikt nie musi nikogo bić ani wyzywać. Czasami tak się rzeczywiście zdarza, bo ludzie chorzy na alkoholizm żyją we wszystkich środowiskach — i w ubogich rodzinach ślusarzy, i w bogatych rezydencjach menedżerów. Sposób zachowania się po alkoholu może się różnić w zależności od środowiska, ale zasada pozostaje ta sama.
BEATA PAWLIKOWSKA
Alkoholik to dorosły człowiek o mentalności dziecka, uzależniony od zabójczego wirusa alkoholu, który stopniowo pozbawia go głębokich uczuć, ambicji, duszy i charakteru.
Z czysto logicznego punktu widzenia — co taki człowiek może dać swojemu dziecku?...
W domu człowieka chorego na uzależnienie od alkoholu nigdy nie wiadomo co się za chwilę może zdarzyć. Trudno przewidzieć czy będzie spokój, czy z jakiegoś drobnego powodu wybuchnie awantura. Nie ma jasno wyznaczonych granic, nikt tak naprawdę do końca nie wie, jakie zasady obowiązują wszystkich członków rodziny. Jeżeli z tego powodu powstają konflikty, to rozwiązuje się je na krótko i dopiero wtedy, gdy nie ma innego wyjścia. Dorosły alkoholik nie jest w stanie racjonalnie rozwiązywać swoich problemów, więc nie potrafi też przekazać tej umiejętności dziecku.
70
Z punktu widzenia dziecka wychowanego w domu alkoholika świat wygląda jak ogromny, niebezpieczny mętlik, w którym nie ma czytelnych zasad. Ludzie polują na siebie nawzajem jak rekiny,
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
posługując się na co dzień kłamstwem i oszustwem. W tym przerażającym oceanie nie wolno być „sobą”, bo człowiek staje się wtedy ofiarą, którą łatwo schwytać i skrzywdzić.
Wiem, pomyślicie, że przecież w rodzinie „alkoholowej” pijany ojciec bije żonę, a dzieci chowają się ze strachu pod łóżkiem — jeśli w ogóle w takim domu jest łóżko. Tak się dzieje po latach w bardzo zaawansowanej fazie choroby alkoholowej, kiedy zwykłe kłótnie, nieporozumienia i brak umiejętności wspólnego życia przybierają najbardziej agresywną formę. To jest patologia, którą widać na pierwszy rzut oka.
Ale alkoholizm powoduje spustoszenie wśród ludzi także wtedy, kiedy nie jest w końcowej fazie.
Wystarczy, że w domu mieszka na stałe jeden człowiek z cechami alkoholika, które opisałam na str 81 Może to być najbardziej luksusowy dom z basenem, przed którym parkują trzy błyszczące limuzyny. Rodzina, która mieszka w tym domu, na pewno nie będzie szczęśliwa, a dzieci w tym domu będą przechodziły emocjonalne piekło, które będą nosiły w sobie potem do końca życia.
Dziecko w domu alkoholika jest zagubione, przestraszone, czuje, że nie ma mocnego punktu oparcia, przypisuje sobie wiele wad i złych cech, uważa się za gorsze od innych dzieci, czuje wstyd i lęk, ma kompleksy, unika ludzi, uczy się ukrywać swoje uczucia i żyje w nieustannym poczuciu zagrożenia spowodowanym przez chaotyczne i nieracjonalne zachowania alkoholika i współuzależnionej żony. W takiej rodzinie nie ma spójności, nie ma pomysłu na wspólne życie i nigdy nie wiadomo, co się za chwilę może zdarzyć — kto będzie akurat w złym humorze, kto rozpocznie kłótnię, a kto powie, że jest zmęczony i nic mu się nie chce. Na nikim nie można polegać.
Dziecko w domu alkoholika żyje wśród sprzecznych informacji, na co dzień doświadcza braku konsekwencji w działaniu, a z obserwacji
71
BEATA PAWLIKOWSKA
zachowania się dwojga najbliższych mu dorosłych może wyciągnąć kilka jasnych wniosków, które będą mu towarzyszyły przez większą część życia:
# dorośli ludzie bez przerwy ze sobą walczą,
# dorośli mówią jedno, ale robią często coś zupełnie innego,
# dorośli są najczęściej niezadowoleni z życia i ciągle narzekają,
# dorośli nigdy nie mają tego, czego naprawdę chcą
# nigdy nie wiadomo co zrobi dorosły ani czy to jest właściwie dobre, czy złe.
Dziecko próbuje w sobie wykształcić jakąś hierarchię wartości i zbudować bazę doświadczeń, do których będzie mogło się odwoływać. Ale w domu człowieka uzależnionego od alkoholu dostaje tyle sprzecznych sygnałów, że uczy się jednego: nie należy ufać własnym uczuciom. Ponieważ jednak nie można żyć bez wewnętrznego kompasu, dziecko próbuje znaleźć taki kompas w czymś lub kimś na zewnątrz — w nauczycielu religii, babci, zajęciach sportowych. Jeśli dziecko rośnie bez wewnętrznego kompasu, to później jako dorosły też go nie posiada. Dlatego dorośli ludzie robią czasem takie głupie rzeczy — zdradzają, kłamią, kradną, oszukują.
W domu człowieka chorego na uzależnienie od alkoholu nie muszą fruwać noże i nikt nikogo nie musi bić. Wystarczy ogólna niemoc emocjonalna, brak jasnych zasad życia, odpowiedzialności, konsekwencji i umiejętności cieszenia się z tego, co się ma.
Dziecko nie może ujawnić jak naprawdę się czuje, bo zresztą komu miałoby o tym powiedzieć? Dorosłym o osobowości leniwca i zarażonych obezwładniającym emocjonalnie wirusem alkoholu?... 1 jakimi słowami?... Przecież nikt z tym dzieckiem nigdy o uczuciach nie rozmawiał, więc ono nawet nie ma pojęcia o tym, co się z nim dzieje i dlaczego.
72
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Dziecko alkoholika przyjmuje więc nową skórę na potrzeby otaczającego świata. Mogłoby albo umrzeć z nadmiaru gnębiących go uczuć — strachu, zagubienia, braku oparcia, zagrożenia, wyobcowania — albo spróbować ukryć te uczucia i żyć dalej.
Dziecko alkoholika na zewnątrz wcale nie będzie smutne ani przestraszone. Wprost przeciwnie — kryje swoje uczucia, musi więc wykreować jakąś postać, w którą się wcieli na pokaz. Będzie na przykład idealnym uczniem i dzieckiem, które nie sprawia żadnych kłopotów, lubi się samo bawić w szafie, o nic nie prosi. Albo odwrotnie — będzie zbuntowanym rozrabiaką, z którym nie ma kontaktu i który ciągle robi dorosłym na złość. Wspólne w tych wszystkich udawanych rolach jest to, że są nienaturalne, dziwnie osobliwe jak na dziecko, nietypowe. O takich dzieciach mówi się, że są „nieprzystosowane społecznie”, „dziwne” albo „trudne”.
Co zrobić w takiej sytuacji?
Jeśli w domu żyje człowiek chory na uzależnienie od alkoholu, to przede wszystkim musi on zacząć się leczyć, a jednocześnie trzeba
73
BEATA PAWLIKOWSKA
leczyć jego najbliższych. Nawet jeśli po dziecku na pierwszy rzut oka nic nie widać, głęboko w środku nosi poczucie krzywdy, zagubienia, braku zaufania do siebie i świata. Jeżeli dziecko nie trafi w porę do odpowiedniego terapeuty zajmującego się rodzinami z problemem uzależnienia od alkoholu, wyrośnie na DDA — czyli Dorosłe Dziecko Alkoholika.
Co to oznacza w praktyce?
74
Najbardziej charakterystyczną cechą DDA jest to, że uważa siebie za śmiecia. Jest bardzo surowy w ocenie wszystkiego co robi, bezlitośnie wyrzuca sobie wszystkie błędy i potknięcia, nie potrafi sobie wybaczyć, a kiedy patrzy w lustro, widzi w nim wroga. Jednocześnie ma ogromną potrzebę bycia docenionym, pochwalonym, podziwianym. Więc skrywając prawdziwe przekonanie o sobie, nieustannie szuka u innych ludzi informacji na swój temat i na ich podstawie buduje chwiejne i niepewne przekonanie o tym, jakim naprawdę jest człowiekiem. Kiedy usłyszy pochwałę pod swoim adresem, cały rozkwita radością. Kiedy ktoś go źle oceni, czuje się załamany i nic niewart.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
DDA potrzebuje mieć poczucie kontroli nad wszystkim, co robi i co go otacza. Jeśli jej nie ma, bardzo go to frustruje i złości. Niespodziewane zmiany i zdarzenia wywołują w nim lęk i niepokój, i natychmiastową chęć ogarnięcia wszystkiego i uporządkowania, czyli zorganizowania tak, żeby było przewidywalne i bezpieczne.
DDA jest ekstremalny w wielu zachowaniach: albo przesadnie dba o porządek, albo przeciwnie — jest bałaganiarzem. Stara się być obsesyjnie punktualny co do sekundy albo wiecznie się spóźnia. Jest wyjątkowo pracowity, stwarzając wrażenie pracoholizmu albo odwrotnie — skraca sobie godziny pracy i jak może jej unika. Ma przesadnie wielkie poczucie odpowiedzialności albo jest totalnie nieodpowiedzialny. To wynika z braku wewnętrznego kompasu, o którym pisałam wcześniej. Nikt DDA w młodości nie był w stanie dać przykładu racjonalnego, mądrego i dobrego stosunku do rzeczywistości. Jako dziecko musiał się sam domyślać „jak to powinno być”, więc zależnie od tego jakim torem potoczyło się jego myślenie, jest albo przesadnie dbały, obowiązkowy i racjonalny — lub odwrotnie. Nigdy nie pośrodku, z umiarem.
DDA musiało przez całe życie ukrywać swoje prawdziwe uczucia. Do dzisiaj jako dorosły odruchowo wymyśla kłamstwo zamiast powiedzieć prawdę. Nie chodzi o sytuacje, w których trzeba czegoś lub kogoś bronić albo kiedy powiedzenie prawdy przyniosłoby wielką stratę. Takie kłamstwo to kwestia sumienia i moralności. Mam na myśli sytuacje, kiedy powiedzenie prawdy nie przyniosłoby nieprzyjemnych konsekwencji. Chodzi o kłamanie „sztuka dla sztuki”, instynktowne, odruchowe, które podświadomie spełnia tę samą funkcję, co kłamanie w dzieciństwie — daje niepoparte niczym poczucie bezpieczeństwa. Bo jeśli DDA skłamie listonoszowi, że poprzedniego dnia był przez cały czas w domu, to w czymkolwiek poprawi
75
BEATA PAWLIKOWSKA
swoją sytuację? Albo czy listonosz wesprze go wtedy swoim wewnętrznym ciepłem? Nie. Ale DDA nie myśli racjonalnie, bo nie miał gdzie tego się nauczyć.
Z tym ostatnim — czyli z brakiem umiejętności racjonalnego myślenia, przeprowadzenia konstruktywnej oceny sytuacji i wyciągnięcia logicznych wniosków — wiąże się też skłonność do impulsywnego podejmowania nieprzemyślanych decyzji. Kiedy DDA czuje, że musi podjąć jakąś decyzję, wpada w rodzaj emocjonalnej paniki. Nie potrafi zebrać myśli ani ogarnąć całości sprawy. Miota się między strachem przed odpowiedzialnością a lękiem o przyszłość, a im bardziej boi się popełnić błąd, tym większy mętlik czuje w głowie i tym trudniej jest mu się skoncentrować. Zachowuje się więc pod wpływem nagłego impulsu, co najczęściej prowadzi do jeszcze większego zagmatwania wszystkich spraw, co z kolei pogłębia jego złą samoocenę.
W pracy DDA bywa idealny. Ma wyniesioną z dzieciństwa instynktowną umiejętność jak najszybszego odnalezienia się w nowej sytuacji. W domu rodzinnym nigdy nie było wiadomo, co się za chwilę stanie, w jakim humorze są dorośli i jak zareagują.
76
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Dzięki temu DDA w sytuacjach stresowych potrafi zebrać się w sobie, znaleźć dobre rozwiązanie i pokierować kolegami z pracy. DDA bardzo często jest nadmiernie odpowiedzialny, stara się jak naj sumienniej wykonywać swoje obowiązki — żeby absolutnie nikt nie miał mu nic do zarzucenia. W domu i w pracy woli wszystko zrobić sam, bo nigdy nie ma pewności, czy może zaufać innej osobie. Ale to raczej nie oznacza, że DDA po pracy pójdzie z kolegami na imprezę.
W kontaktach towarzyskich DDA jest często spięty, nie umie się rozluźnić, nie bardzo potrafi odnaleźć się wśród swobodnie bawiących się ludzi. Czuje się inny, niepasujący do żadnego znanego mu otoczenia. Boi się, że się ośmieszy, że źle wypadnie, że zostanie źle oceniony.
DDA jako dziecko próbowało naprawić bezradność, inercję i emocjonalną wojnę między dorosłymi. W niemądry dziecinny sposób czuło się odpowiedzialne za to, że w jego rodzinie źle się dzieje, więc różnymi znanymi sobie sposobami usiłowało jakoś temu zaradzić: było wyjątkowo grzeczne i ciche albo przejmowało część obowiązków domowych, albo stawało się powiernikiem dorosłych. W dorosłym życiu DDA powiela to zachowanie. Instynktownie szuka ludzi, którzy wymagają opieki, są emocjonalnymi wrakami, nie dają sobie rady z rzeczywistością. Najczęściej dobiera więc sobie partnerów spomiędzy innych DDA, uzależnionych albo współuzależnionych od alkoholu. I znów, ale tym razem w dorosłym życiu, staje się bezradną ofiarą, z którą nikt się nie liczy i nikt nie szanuje. Ale dlaczego ktoś miałby szanować DDA, który nie szanuje i nie lubi samego siebie? To zamknięte koło napędzane przez autodestrukcyjny mechanizm, który najpierw zniewolił dorosłego człowieka chorego na uzależnienie od alkoholu, a potem został przekazany jego dziecku.
77
BEATA PAWLIKOWSKA
W miłości DDA jest kłębkiem nerwów i sprzeczności. Z jednej strony bardzo pragnie bliskości i poczucia bezpieczeństwa, ale z drugiej — dręczy go nieustający strach przed odrzuceniem, okłamaniem, rozstaniem i samotnością.
DDA na pozór może sprawiać wrażenie gościa na poziomie, zadowolonego z życia, zrównoważonego i spokojnego. W środku jednak miota się między nienawiścią do samego siebie a głodem zaspokojenia samotności, między lękiem przed ludźmi a potrzebą ich bliskości. Boi się, że pewnego dnia i tak zostanie sam, bo żona zacznie go zdradzać albo po prostu odejdzie. Czasem, żeby uniknąć takiej sytuacji, czyli żeby żona nie zdążyła go zdradzić wcześniej, sam zaczyna ja zdradzać, co daje mu poczucie pozornej kontroli nad sytuacją.
78
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
DDA nie potrafi być szczęśliwy, bo jest w środku pełen sprzeczności, cierpienia, strachu, wątpliwości i blokad.
Ale bycie DDA to nie jest wyrok na całe życie. Jeżeli myślisz, że jesteś DDA, musisz wziąć się za siebie, zacząć pracować nad swoją osobowością i charakterem. Kiedy przestaniesz być leniwcem i zejdziesz z emocjonalnego drzewa własnej bezradności, odzyskasz radość życia i zrozumiesz na czym polega jego sens.
W internecie są fora dla DDA, w miastach są specjalistyczne poradnie. Nie wstydź się. Dookoła jest wielu takich samych DDA, jak ty. Przeczytaj książki o DDA. W internecie znajdziesz mnóstwo informacji, artykułów i testy, które pozwolą ci stwierdzić, czy rzeczywiście jesteś DDA. Listę adresów i tytułów publikacji zamieszczam na końcu tej książki.
79
Rozdział 8
w dżungli alkoholu - epilog
U
zależnienie od alkoholu jest chorobą, która niepostrzeżenie może objąć w posiadanie każdego człowieka. Przeważająca większość alkoholików to powszechnie szanowani obywatele, którzy mają pracę, rodzinę i dom. Równie dobrze może to być kobieta, jak i mężczyzna. Są tacy, którzy potrafią zachować doskonałe pozory picia towarzyskiego. Bo czy jest alkoholikiem człowiek, który upija się tylko co jakiś czas podczas imprezy, a na co dzień dla smaku wypija piwo? Przecież prawie każdy tak robi.
Wszystko zależy jednak od tego, jak się pije i w jakim celu.
Wiktor Osiatyński2 podaje własną, bardzo trafną metodę rozpoznania alkoholika: „Niemal każdy alkoholik może przez długi czas w ogóle nie pić. Nie może jednak przez długi czas pić ograniczonych dawek alkoholu. Prawdziwy test na alkoholizm nie polega na tym, żeby w ogóle nie pić, lecz na tym, żeby pić przez długi czas na przykład tylko jeden kieliszek wina. Człowiek nieuzależniony nie będzie miał z tym większej trudności. Uzależniony nie podoła takiemu ograniczeniu; wcześniej czy później po jednym kieliszku
2 Wiktor Osiatyński — prawnik, socjolog, wykładowca, autor książek o sprawach politycznych. Pisze też i wykłada o uzależnieniach, w tym o alkoholizmie
80
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
wypije drugi, trzeci i następny, aż do upicia się. To właśnie jest niezaprzeczalny dowód uzależnienia i braku kontroli nad piciem alkoholu”3.
Człowiek nieuzależniony od alkoholu:
1. Nigdy nie pije sam.
3 Fragment pochodzi z książki „Gdzie się podziało moje dzieciństwo”, wyd. Charaktery, Kielce 2006
81
2. Pije tylko wtedy, kiedy jest okazja towarzyska, podczas przyjęcia, obiadu czy imprezy.
3. Nie pije w żadnym konkretnym celu.
4. Nie sięga po alkohol kiedy jest mu smutno albo kiedy ma do rozwiązania problem.
5. Nie myśli o tym kiedy będzie miał okazję znów się napić ani nie planuje takiej okazji.
6. Potrafi wypić jeden kieliszek i nie mieć ochoty na więcej.
BEATA PAWLIKOWSKA
Człowiek uzależniony od alkoholu:
1. Szuka okazji, żeby się napić z innymi ludźmi. Kiedy takiej okazji nie znajduje, pije sam.
2. Często tłumaczy, dlaczego ma ochotę się napić, najczęściej mówi, że alkohol pozwala mu się rozluźnić, zrelaksować, lepiej spać, lepiej trawić, uciszyć emocje.
3. Podczas imprezy często dolewa wszystkim, niecierpliwie czekając kiedy sam będzie mógł wypić następny kieliszek.
4. Gromadzi w domu zapasy alkoholu, żeby mieć pewność, że mu go nie zabraknie.
5. Zdarza mu się prowadzić samochód pod wpływem alkoholu albo pić w pracy.
6. Po pierwszym kieliszku nie jest w stanie powstrzymać się od wypicia następnych.
Uzależnienie od alkoholu przebiega w kilku etapach. Nigdy nie wiadomo, ile miesięcy lub lat może trwać dany etap. Wiadomo jednak ponad wszelką wątpliwość, że każdy alkoholik, który nie zacznie się leczyć, z pierwszego etapu prędzej czy później przejdzie w drugi, potem w trzeci i w czwarty. I wtedy umrze. Niestety, nie umrze sam. Pozostawi po sobie swoją najbliższą rodzinę, której życie wewnętrzne, emocjonalne, psychiczne zostało tak mocno poturbowane i zniszczone przez uzależnienie alkoholika, że bardzo często zostają emocjonalnymi kalekami do końca życia.
Etapy w życiu człowieka uzależnionego od alkoholu:
1. Etap ostrzegawczy zaczyna się wtedy, kiedy człowiek pije alkohol w jakimś konkretnym celu — żeby rozluźnić się, zebrać myśli, uspokoić po kłótni z żoną albo z mężem. Nie chodzi o to, że się upija do nieprzytomności. Wystarczy, że traktuje piwo, wódkę albo kieliszek wina jako pomoc w danej sytuacji; wydaje mu się, że alkohol przynosi ulgę, poprawia samopoczucie czy pozwala lepiej spać. Takie przekonanie to pierwszy krok do uzależnienia.
82
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
2. Etap początkowy prawdziwego uzależnienia to pierwsze kłopoty z nadmiarem wypitego alkoholu. Po pierwszym kieliszku alkoholik czuje gwałtowną potrzebę wypicia drugiego, potem trzeciego i następnych — nawet jeśli obiecał komuś lub samemu sobie, że się nie upije. Zaczyna się też troszczyć o to, żeby nie zabrakło mu alkoholu na wypadek, gdyby chciał wypić wieczorem kieliszek „na lepszy sen”. Kupuje więc kilka butelek ulubionego alkoholu na zapas. Staje się dziwnie drażliwy na pytania dotyczące tego, czy dzisiaj pił, dlaczego tyle pije, dlaczego wypił za dużo i innych, które mogą sugerować, że ma z alkoholem jakiś problem. Jednocześnie sam w głębi duszy zaczyna dostrzegać, że czasem alkohol trochę mu przeszkadza w życiu — na przykład budzi się rano nie pamiętając jak skończył się wczorajszy wieczór ani co się właściwie zdarzyło. Stara się więc pić tak, żeby nikt nie widział, na przykład kiedy nikogo nie ma w domu, a on spokojnie może się zrelaksować i zażywać do woli swoje ulubione lekarstwo.
3. Etap krytyczny zaczyna się wtedy, gdy alkohol zaczyna rządzić myślami i życiem człowieka uzależnionego. Alkoholik jest świadomy tego, że ma problem z alkoholem, że pije inaczej niż inni i że
83
BEATA PAWLIKOWSKA
alkohol jest mu niezbędnie potrzebny, ale zachowuje się tak, jakby za wszelką cenę starał się ochronić siebie przed konfrontacją z tym faktem. Zależy mu przede wszystkim na tym, żeby móc jak zwykle spokojnie się napić i bardzo nie lubi kiedy ktoś lub coś staje mu wtedy na drodze. Na tym etapie swojego życia alkoholik zmienia się psychicznie i emocjonalnie. Głównym zadaniem jego myśli jest wytworzenie lub znalezienie dowodów na to, że picie alkoholu nie jest niczym złym. Jego zakażony alkoholem mózg zaczyna produkować kłamstwa, którymi się usprawiedliwia i rozgrzesza.
84
Jedną z najbardziej typowych sztuczek alkoholika na tym etapie jest zaprzestanie picia alkoholu na pewien czas. Wtedy może sobie i wszystkim powiedzieć: widzicie — nie piję, to znaczy, że nie mam problemu z alkoholem! Ale w uzależnieniu od alkoholu nie chodzi o to jak często się pije, tylko o to, jak zachowuje się człowiek podczas picia. Człowiek nieuzależniony wypije jeden kieliszek i może nie mieć ochoty na więcej. Człowiek uzależniony nie potrafi przestać.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Alkoholik w fazie krytycznej nabywa też osobliwej umiejętności takiego manipulowania wszystkimi osobami dookoła, żeby nie podejmowały tematu alkoholu. Jest miły i kochający, a wszelkie wątpliwości potrafi rozwiać z uśmiechem na ustach. Skołowana tym żona być może nawet zapyta go w końcu czy nie pije za dużo, na co alkoholik bez zająknięcia i ze swobodą odpowie: „Ależ skąd! Co ci przyszło do głowy”. Przytuli ją, pocałuje i rozwieje jej obawy. Bo w końcu zawsze był odpowiedzialnym i racjonalnie myślącym facetem, prawda? Kiedy istniało jakieś zagrożenie, nigdy świadomie by go nie lekceważył.
W fazie krytycznej alkoholik nie jest w stanie zachować się ani racjonalnie, ani odpowiedzialnie wobec trawiącej go choroby. Bo alkohol odmienił jego umiejętność myślenia.
Alkoholik w fazie krytycznej może wciąż chodzić do pracy, zarabiać pieniądze i kosić trawę przed domem. Dba o siebie, chodzi do fryzjera, kupuje sobie nowe krawaty i bez problemu jeździ samochodem. Gdyby przyjrzeć się jego życiu z bliska, okaże się, że czasem prowadzi auto pod wpływem alkoholu („tylko jedno piwo, tylko jeden kieliszek wina”), w pracy zachęca innych, żeby od czasu do czasu wypić toast z okazji czyichś imienin albo za sukces firmy, a w domu jest czarujący i miły dla wszystkich pod warunkiem, że nikt mu nie przeszkadza napić się wtedy, kiedy ma ochotę.
4. Etap chroniczny jest jedynym, który można łatwo rozpoznać. W życiu alkoholika wszystko zaczyna się sypać: zdrowie, stosunki w pracy, rodzina i dom. Nie potrafi kontrolować swojego zachowania, wdaje się w awantury i kłótnie, nie jest w stanie wypełniać obowiązków w pracy, do czego przyczynia się też kompletnie rozregulowany organizm. Nie ma apetytu, woli pić niż jeść, więc szybko staje się niedożywiony, co zmienia także jego wygląd fizyczny. Zaczyna chudnąć, wyostrzają mu się rysy twarzy. Nie ma już ochoty ani czasu dbać o siebie. Czasami nie znajduje siły by wstać i pójść
85
BEATA PAWLIKOWSKA
do pracy, wygląda na chorego i słabego, co wykorzystuje w manipulowaniu swoją żoną, która zamienia się w jego opiekunkę i pielęgniarkę, starając się ze wszystkich sił złagodzić dotkliwe konsekwencje, jakie wymierzyłby zewnętrzny świat, gdyby znał prawdę. Taka żona, która trwa przy alkoholiku wbrew logice też jest chora — na współuzależnienie. Niektóre żony pod wpływem alkoholika też zaczynają pić, inne wprost przeciwnie — nie dotykają alkoholu, a ich choroba polega na głębokich zmianach emocjonalno-psychicznych, które wymagają leczenia.
Na tym etapie alkoholik może bić i wyzywać swoją żonę, może szlajać się po nocy po pijackich knajpach i wracać nad ranem w opłakanym stanie. Alkohol jest dla niego najważniejszy i kontroluje wszystkie sfery jego życia. Kiedy nie ma piwa, wina albo wódki, alkoholik sięgnie po spirytus salicylowy albo inny płyn zawierający alkohol. Bo ciało domaga się procentów, a mózg już sam nie wie co ma z tym wszystkim zrobić, bo nie można ani przestać pić, ani pić dalej.
Najważniejsze jest to, że uzależnienie od alkoholu jest chorobą postępującą, która prędzej czy później doprowadzi alkoholika do etapu chronicznego, kiedy nie będzie w stanie nawet w najmniejszym stopniu kontrolować swojego życia.
Dlatego postanowiłam napisać w tej książce tak dużo o alkoholizmie. Bo wiem, że dookoła jest wiele osób, które nie zdają sobie sprawy z tego, że wchodzą właśnie w alkoholowe bagno, z którego z biegiem czasu jest coraz trudniej wyjść.
Wszyscy piją dookoła. Większość ludzi uważa alkohol za skuteczny środek do pokonywania nieśmiałości, wywołania dobrego humoru i odwagi, zapomnienia o zmartwieniach. Z takiego myślenia tylko jeden krok prowadzi do uzależnienia. Nie ma uzależnień niewinnych, które nie kończą się źle.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
I co teraz? Myślisz, że jesteś uzależniony? Albo że uzależniony jest twój chłopak, ojciec, mama, siostra albo narzeczona?
Jeśli chodzi o ciebie samego, jeśli masz chociaż niewielką wątpliwość, zrób sobie test baltimorski, który zamieszczam na stronie 91. W bardzo prosty i szybki sposób pozwala stwierdzić, czy ktoś jest uzależniony od alkoholu, czy też nie.
Jeżeli myślisz, że uzależniony jest ktoś z twojej najbliższej rodziny, nie chowaj głowy w piasek. Ale zaczekaj, zanim cokolwiek zrobisz.
Człowiek uzależniony od alkoholu jest chory. To nie jest jego wina i nie jest w stanie przerwać tej choroby za pomocą siły woli. Wyobraź sobie, że jest to człowiek omotany niewidzialną siecią, z której istnienia nie zdaje sobie sprawy. Albo wyobraź sobie, że istnieje wirus alkoholizmu, który po prostu zaraża niektórych ludzi. Nie można siłą woli pozbyć się wirusa, prawda?
Czego nie należy robić w takiej sytuacji:
* Żądać, żeby natychmiast rzucił picie (bo i tak nie jest w stanie tego zrobić).
87
BEATA PAWLIKOWSKA
* Żądać wyjaśnień (nic nie wyjaśni, bo sam tego nie rozumie, będzie próbował jedynie ściemniać, kłamać i manipulować).
* Robić mu wykładu o tym, jak ty cierpisz podczas gdy on pije, że to rujnuje twoje życie, że czujesz się wtedy nieszczęśliwa i że to jest jego wina.
* Wylewać alkoholu z butelek znalezionych w mieszkaniu (bo to będzie tylko przejawem bezradności i nic realnie nie zmieni; alkoholik tylko się wkurzy i pójdzie kupić nowy alkohol).
* Nie myśl, że to „minie”, że to jest „niegroźne”, że „jakoś to będzie”. Alkoholik tak manipuluje wszystkimi dookoła, żeby móc w spokoju pić. Jeśli będziesz milczała i nie zrobisz nic, on będzie pił dalej, aż do śmierci, stając się stopniowo coraz większym wrakiem duchowo i fizycznie.
Więc co można zrobić w takiej sytuacji?
* Po pierwsze i najważniejsze: sprawdzić, czy nie jesteś współuzależniona. Zrób sobie test, zajrzyj na fora internetowe, pójdź do specjalisty terapeuty i spróbuj stwierdzić, czy i w jaki sposób alkoholizm osoby ci bliskiej odcisnął piętno na twojej psychice i emocjach.
* Jeżeli okaże się, że jesteś współuzależniona, musisz rozpocząć leczenie. Przeczytaj rozdział 6 w tej książce, gdzie opisuję na czym
polega współuzależnienie. Nie daje się z tym normalnie żyć. Do
bra terapia polega między innymi na mityngach Al-Anon oraz
Alateen, gdzie spotykają się ludzie, którzy mają ten sam problem.
Al-Anon jest dla krewnych alkoholika, Alateen dla nastolatków.
* Niestety, jak pokazuje moje doświadczenie, jeżeli jesteś związana z człowiekiem uzależnionym od alkoholu nie ma takiej możliwości, żeby przemówić mu do rozsądku, zaapelować do serca, powołać się na waszą wielką miłość czy wspólną przyszłość. Alkoholik zaczyna się leczyć dopiero wtedy, kiedy nie ma innego wyjścia. W praktyce
oznacza to, że zaczyna się leczyć wtedy, gdy odejdzie od niego żona, wyrzucą go z pracy, zabraknie mu pieniędzy i nie będzie miał gdzie mieszkać. W literaturze fachowej nazywają to „dotknięciem
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
dna”. Czasem można skrócić alkoholikowi drogę do dna, czyli postawić go w takiej sytuacji, kiedy poczuje, że nie ma odwrotu. Wóz albo przewóz.
Ja powiedziałam „mojemu” alkoholikowi, że nie mogę związać mojego życia z osobą uzależnioną od alkoholu. Odchodzę. Dopóki nie przestanie pić i nie podejmie leczenia, niech nie prosi mnie o spotkanie. Tomek przez tydzień dopijał pokaźne zapasy alkoholu, które zdążył zgromadzić w domu. Potem postanowił, że nie będzie pił przez trzy miesiące. I rzeczywiście nie wypił ani grama. Ale nie zaczął się leczyć, więc w dalszym ciągu był człowiekiem uzależnionym i było tylko kwestią czasu, kiedy wróci do alkoholu.
* Poczytaj książki i artykuły, porozmawiaj ze specjalistą od uzależnień. W internecie jest duża baza bardzo mądrych tekstów, są fora internetowe, na których wypowiadają się osoby związane z alkoholikami i trzeźwiejący alkoholicy podczas terapii. Kiedy zrozumiesz, na czym naprawdę polega alkoholizm, będziesz mogła podjąć właściwą decyzję.
89
BEATA PAWLIKOWSKA
I co dalej?...
Alkoholik nie jest skazany na śmierć. Czasami, przez okoliczności losu, zostaje zmuszony do tego, żeby rozpocząć leczenie. Wyleczenie jego ciała to tylko drobna część całej terapii. Czasem konieczne jest odtrucie organizmu, wyleczenie chorej wątroby, serca i innych narządów. Czasem ciało jest jeszcze w dobrej formie, ale w opłakanym stanie jest jego psychika. I tym głównie zajmuje się terapia uzależnienia od alkoholu.
Zaprzestanie picia musi iść w parze ze zmianą stylu życia i sposobu myślenia. Ponieważ alkoholik jest człowiekiem o mentalności dziecka, który sam siebie przez lata okłamywał, teraz musi nauczyć się bycia dojrzałym emocjonalnie. To długa droga i pełna pułapek, bo zakłamany umysł alkoholika przez cały czas szuka sposobu, żeby się wymknąć i powrócić do poprzedniego stanu.
Trzeźwiejący alkoholik musi zmusić się do tego, żeby postępować zgodnie ze wskazówkami tych, którzy się na tym znają — czyli terapeutów, kolegów z grupy AA i tzw. sponsora, czyli człowieka, który jest już na drodze trzeźwienia od ponad roku i opiekuje się nowym trzeźwiejącym. Musi nauczyć się zdrowo odżywiać i panować nad emocjami. Jest wiele sposobów, żeby taki stan osiągnąć. Wystarczy tylko chcieć.
Znam kilku zdrowiejących alkoholików. Każdy z nich mówi, że dopiero po zaprzestaniu picia zaczęli rozumieć na czym polega szczęście.
90
Rozdział 9
Sprawdź czy jesteś alkoholikiem
- test baltimorski4
Policz ile razy odpowiedziałeś „Tak” na poniższe pytania:
1. Czy czujesz potrzebę wypicia kieliszka wódki albo wina
lub kufla piwa w określonej porze dnia?
TAK □ NIE □
2. Czy tracisz na picie czas poświecony na pracę?
TAK □ NIE □
3. Czy zdarza się, że siadając do stołu zamierzałeś wypić tylko
1-2 kieliszki, ale kiedy zacząłeś pić, to piłeś tak długo, aż stałeś
się pijany?
tak □ nie □
4. Czy następnego dnia po imprezie z alkoholem musisz wy
pić kieliszek wódki lub choćby piwo, by poczuć się lepiej?
TAK □ NIE □
4 Test opracowany przez dra n. med. Bohdana T. Woronowicza, opublikowany za zgodą Autora
91
BEATA PAWLIKOWSKA
5. Czy pijesz po to, żeby poczuć się lepiej, bardziej swobodnie w towarzystwie?
tak □ nie □
6. Czy picie zakłóca twoje życie domowe?
TAK □ NIE □
7. Czy zdarzyło ci się, że po imprezie z alkoholem miałeś zanik pamięci („przerwę w życiorysie”)?
tak □ nie □
8. Czy miałeś kiedykolwiek wyrzuty sumienia po wypiciu alkoholu?
TAK □ NIE □
9. Czy picie spowodowało u ciebie wystąpienie zaburzeń snu
(trudności w zaśnięciu, zbyt wczesne budzenie się, sen przerywany)?
TAK □ NIE □
10. Czy po upiciu się próbujesz znaleźć dla siebie usprawiedliwienie, dlaczego się upiłeś?
TAK □ NIE □
11. Czy zauważyłeś rano po przepiciu, że drżą ci ręce?
TAK □ NIE □
12. Czy picie zagraża twoim interesom lub stanowisku w pracy (nagany, upomnienia, zwolnienia z pracy)?
TAK □ NIE □
13. Czy miałeś już kłopoty finansowe z powodu picia (prze
piłeś pensję lub premię, zasiłek rodzinny, pożyczyłeś na wód
kę, zastawiłeś przedmioty własne lub rodziny)?
TAK □ NIE □
92
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
14. Czy odkąd pijesz, zauważyłeś zmiany w swoim usposobieniu
(stałeś się drażliwy, wybuchowy, skłonny do wzruszeń, zawistny)?
tak □ nie □
15. Czy pijesz z osobami poniżej twojego poziomu kulturalnego?
tak □ nie □
16. Czy pijesz po to, żeby uciec od zmartwień i kłopotów rodzinnych, zawodowych i innych?
TAK □ NIE □
17. Czy zdarza ci się pić alkohol samotnie?
TAK □ NIE □
18. Czy odkąd pijesz, stałeś się mniej ambitny?
TAK □ NIE □
19. Czy stałeś się trudniejszy w pożyciu z ludźmi, odkąd pijesz? TAK □ NIE □
20. Czy szukasz okazji do napicia się alkoholu?
TAK □ NIE □
21. Czy odkąd pijesz obniżyła się twoja wydajność w pracy?
TAK □ NIE □
22. Czy odkąd pijesz, zmniejszyły się twoje zainteresowania
domem i rodziną?
TAK □ NIE □
23. Czy kiedykolwiek leczyłeś się u lekarza z powodu dolegliwości po piciu (brak apetytu, nudności, wymioty, zły sen, nerwowość itp.)?
TAK □ NIE □
93
BEATA PAWLIKOWSKA
24. Czy pijesz po to, żeby zwiększyć swoją wiarę w siebie,
we własne siły?
tak □ nie □
25. Czy byłeś kiedyś leczony w szpitalu z powodu picia?
TAK D NIE □
Rozwiązanie testu na str. 337
94
Rozdział 10
Sprawdź czy pijesz rozsądnie?
(test dla tych, którzy chcieliby rozwiać swoje wątpliwości)5
Usiądź wygodnie, weź czystą kartkę papieru i ołówek. Za każdą odpowiedź „tak” na poniższe pytania postaw na kartce kreskę:
1. Czy kiedykolwiek osoby z bliskiego otoczenia mówiły, że pijesz zbyt dużo albo zbyt często?
2. Czy kiedykolwiek były w twoim życiu takie okresy, kiedy rozważałaś/eś potrzebę ograniczenia swojego picia?
3. Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek, że odczuwałaś/eś wyrzuty sumienia, poczucie winy albo wstyd z powodu swojego picia, jego następstw czy swoich zachowań po wypiciu?
4. Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek, że rano po przebudzeniu jedną z pierwszych czynności było wypicie alkoholu (także piwa) dla „uspokojenia nerwów” albo w celu zlikwidowania kaca?
'Test opracowany przez dra n. med. Bohdana T. Woronowicza, opublikowany za zgodą Autora
95
BEATA PAWLIKOWSKA
5. Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek chować alkohol przed innymi albo pić po kryjomu?
6. Czy odczuwałeś kiedykolwiek potrzebę wypicia, a czasami nawet poczucie przymusu picia lub tzw. głód alkoholu (występujące zarówno w okresie utrzymywania abstynencji jak i podczas picia)?
7. Czy nasunęła ci się kiedykolwiek myśl, że ostatnio miewasz trudności w kontrolowaniu swojego picia (np. czasami wypijasz więcej alkoholu niż planowałaś/eś, pijesz częściej niż planowa-łaś/eś, miewasz trudność w przerwaniu rozpoczętego picia, a czasami jest ci trudno odmówić sobie wypicia alkoholu)?
8. Czy kiedykolwiek piłaś/eś alkohol w celu poprawienia złego samopoczucia po przepiciu (wypijałaś/eś tzw. klina)?
9. Czy kiedykolwiek zaobserwowałaś/eś obecność bardzo przykrych dolegliwości fizycznych i/lub bardzo złego samopoczucia psychicznego przy próbach przerwania picia lub następnego dnia po przepiciu (np. niektóre spośród takich objawów jak: silne osłabienie, nudności, wymioty, biegunki, nadmierna potliwość, drżenie rąk lub/i całego ciała, drażliwość, niepokój, lęki, „depresja”, niemożność zaśnięcia, przerywany sen z koszmarami itp.)?
10. Czy obecnie reagujesz na alkohol inaczej niż kiedyś (masz na przykład „mocniejszą” lub „słabszą” głowę)?
11. Czy w ostatnim okresie twoje kontakty z alkoholem nie ograniczają się najczęściej do dwóch możliwości (albo całkowita, wielomiesięczna czy nawet wieloletnia abstynencja, albo parodniowe czy wielodniowe picie alkoholu czyli tzw. ciąg, który wcale nie musi wiązać się z upijaniem się i opuszczaniem pracy)?
96
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
12. Czy przypadkiem nie zrezygnowałaś/eś na rzecz picia
z niektórych przyjemności i zainteresowań (np. masz mniej cza
su dla rodziny, na swoje hobby, natomiast coraz więcej czasu zajmuje ci odzyskiwanie formy po piciu czy też odrabianie zaległo
ści powstałych podczas picia, zdobywanie pieniędzy na picie, poszukiwanie okazji do wypicia czy też samo picie), a może zmieniłeś pracę albo wykonywany zawód w związku z piciem?
13. Czy zdarzało ci się pić alkohol wbrew zaleceniom lekarza,
pomimo kłopotów finansowych czy też problemów rodzinnych,
zawodowych, prawnych itp., o których wiadomo, że mogły mieć
związek z piciem alkoholu?
Rozwiązanie testu na str. 340
97
Rozdział 11
Marcin
M
arcina znałam od kilku lat, ale to była dość dziwna znajomość. Widywaliśmy się co jakiś czas przypadkiem podczas przyjęć, na korytarzu w telewizji albo w innych niespodziewanych okolicznościach. I zawsze wtedy swobodnie rozmawialiśmy o wielu sprawach. Wiedziałam, że Marcin ma żonę i dwoje dzieci, wiedziałam, jak mu idzie w pracy, że buduje nowy dom, a potem, że się rozwodzi i wyprowadza. Lubiliśmy się i chętnie wymienialiśmy się uwagami o życiu, chociaż nigdy nie umówiliśmy się na spotkanie i nigdy nie odwiedzaliśmy się w domu. Mimo to byliśmy sobie w jakiś szczególny sposób bliscy.
Nie zdziwiłam się więc, gdy pewnego dnia spotkałam go w pociągu. Siedziałam sama w pustym przedziale, gdy nagle drzwi się otworzyły, ktoś wetknął do środka głowę, a gdy nasze oczy się spotkały, uśmiechnęliśmy się szeroko. Przez chwilę opowiadaliśmy sobie o tym, co nowego wydarzyło się w jego życiu i w moim, a potem wszedł konduktor i sprawdził nam bilety. I wtedy nagle przypomniała mi się pewna historia.
— Wiesz co — zagadnęłam — mam taką znajomą, która rozstała się z mężem. Było jej strasznie ciężko, tym bardziej że on powiedział otwarcie, że odchodzi do innej kobiety, więc bardzo to
101
BEATA PAWLIKOWSKA
przeżywała. Ale cały czas żyła nadzieją, że on wróci.
— Uhm — mruknął Marcin tak jakby doskonale rozumiał tę sytuację. — I co dalej?
— Pewnego dnia usłyszała dzwonek do drzwi. To był on. Otworzyła i zanim jeszcze zdążyła coś powiedzieć, on wziął ją w ramiona i zaczął całować. Potem poszli do łazienki wziąć razem cudowną długą kąpiel, kochali się, a potem on wstał, ubrał się i powiedział: „Odchodzę od ciebie”. I wyszedł.
Spojrzałam na Marcina.
102
— Rozumiesz coś z tego? Potrafisz to wytłumaczyć?
— Pogubiony był — odpowiedział od razu Marcin. — Nie wiedział co robić. Dał jej szansę. Dał IM szansę. Kochał się z nią, żeby się upewnić. I stwierdził, że to jednak nie to.
— To jest dla ciebie takie oczywiste? — zapytałam ze zdziwieniem. Marcin mówił bez zastanowienia i bez wahania, tak jakby to była sytuacja, z którą spotykał się w życiu bardzo często.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Wzruszył lekko ramionami.
— Myślał, że stanie się coś takiego, co go zatrzyma przy żonie,
ale to się nie stało, więc wrócił do kochanki — wyjaśnił.
— Dobrze — powiedziałam zaczepnie, bo przyszedł mi do głowy jeszcze jeden przykład. — Skoro jesteś takim ekspertem, to wyjaśnij mi jeszcze coś. Kilka miesięcy wcześniej ta moja znajoma Joasia postanowiła pojechać ze swoim mężem na pielgrzymkę do Częstochowy. Już od pewnego czasu nie układało się między nimi, chodzili do poradni małżeńskiej, w końcu wyjaśnili sobie wszystkie wątpliwości i postanowili spróbować jeszcze raz. I w tej intencji pojechali na Jasną Górę. Złożyli ofiarę, modlili się razem, a potem wsiedli dó pociągu powrotnego do Warszawy. Było lato, tłok, w przedziale wszystkie miejsca były zajęte. Joasia zdjęła buty i oparła stopy na siedzeniu przed sobą, przykrywając je szalem. I w pewnej chwili poczuła, że obcy mężczyzna, który siedzi obok jej męża, zaczyna w czuły sposób dotykać jej stóp. Rozumiesz? Ona siedzi naprzeciwko swojego męża, z którym właśnie odbyła pielgrzymkę na Jasną Górę, żeby ratować swoje małżeństwo, a jednocześnie pozwala obcemu mężczyźnie na pieszczoty pod szalem.
— Wiesz jak to mówią — odrzekł Marcin chłodno. — Każda kobieta to dziwka. Dlatego trzeba ją krótko trzymać.
— Marcin! — zawołałam. — Nie jesteś zdziwiony? Uważasz, że to jest normalne, że ludzie tak się zachowują?
Pokiwał głową.
— Znam wielu takich ludzi — potwierdził. — A wiesz, ilu facetów zdradza swoje żony z lęku przed byciem zdradzonym? Rozumiesz, żeby się nie obudzić z ręką w nocniku.
— Zdradza po to, żeby żona nie zdradziła go pierwsza? — zapytałam z niedowierzaniem.
— Oczywiście.
103
BEATA PAWLIKOWSKA
— Facet lepiej się czuje wiedząc, że już zdradził swoją żonę, a ona jeszcze nie zdążyła zdradzić jego?... — dopytywałam, czy dobrze rozumiem.
— Jasne.
Zapadła cisza. Próbowałam jakoś przepuścić te nowe informacje przez mój system wartości, ale konfrontacja była szokująca. Oprócz tego, że nie mogłam pojąć, jak można stosować w życiu tak idiotyczny sposób myślenia i zapobiegania zdradzie, to prawdę mówiąc sama nie byłam w stanie wytłumaczyć zachowania mojej znajomej w pociągu. Pamiętam, jak cierpiała kiedy mieli się rozstać z mężem, jak opowiadała o tym, że go kocha i że jej życie rozpada się na kawałki, a potem...
—
Ale powiedz mi — zwróciłam się znów do Marcina. — Czy ty rozumiesz dlaczego ona tak się zachowała w tym pociągu? Dlaczego?...
— Brak spełnienia w życiu — odrzekł krótko Marcin.
— Czy chcesz przez to powiedzieć, że ona zawsze marzyła o tym, żeby zostać aktorką, a po latach okazało się, że jej jedynym osiągnięciem jest praca w banku, więc czuje się rozczarowana i wydaje się jej, że zdrada cokolwiek zmieni w jej życiu na lepsze?
— Krótkie spełnienie zastępcze — stwierdził Marcin.
— Mówisz tak, jakbyś robił to samo — wyrwało mi się. Spojrzałam szybko na Marcina, ale nie wydawał się urażony.
— Robiłem tak przez kilka lat — powiedział bez cienia wstydu, gniewu czy zażenowania. Po prostu stwierdził fakt.
Po chwili dodał:
— Krótkie spełnienie zastępcze. Potem żona wróci do domu, weźmie dziecko na ręce i przytuli się do męża, który wcześniej
poświntuszył z kimś innym.
— I ty też tak?... — zapytałam, patrząc mu w oczy.
— Tak.
— Długo?
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— Prawie przez cały czas trwania mojego małżeństwa — odpowiedział beznamiętnie, wyglądając przez okno.
— Dziesięć lat?... — próbowałam sobie przypomnieć jak długo Marcin był żonaty.
— Coś koło tego.
— Ale z kim?... — zapytałam, próbując sobie jakoś ułożyć w myślach to, co usłyszałam.
— Z takimi kobietami jak ta twoja znajoma. Z koleżanką z pracy. Z przyjaciółką mojej żony na przyjęciu. Z nieznajomą — wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że nie potrafi wymienić wszystkich, bo było ich zbyt wiele.
— Wybacz, że zapytam, ale czy nie miałeś wrażenia, że kobiety, z którymi się spotykałeś, chciały się zakochać?...
— Tak — odrzekł bez namysłu. — Prawie wszystkie.
— Czyli szukały miłości?
— Tak, na pewno.
105
BEATA PAWLIKOWSKA
— A szybki seks z nieznajomym to miała być droga do miłości, taki jej dość konwencjonalny początek?
— Tak, zresztą przecież seks wywołuje takie uczucie.
Zamilkł na chwilę, zastanawiając się nad czymś.
106
— ...We mnie też — ciągnął po przerwie. — Pamiętam, że to we mnie też wywoływało pewne uczucia i długo nie mogłem zrozumieć, jak można to robić zupełnie bez uczuć. A potem zrozumiałem.
— Zupełnie bez uczuć?
— Tak. Tak było prościej. Dużo krótkich znajomości, bo po co kontynuować jakąś znajomość, jeśli można rozpocząć nową. Tak jest ciekawiej.
— I nigdy nie miałeś takiego poczucia, że to jest... puste?... Że czegoś ci brakuje?
— Tak — przyznał po chwili. — W sobotę rano budziłem się i czułem pustkę. Szczególnie wtedy, gdy już mieszkałem sam. Tylko cztery ściany i ja.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— A wcześniej, kiedy mieszkałeś ze swoją żoną i dziećmi?
— Pod koniec mojego małżeństwa prowadziłem drugie życie w ogrodzie. Wychodziłem do ogrodu podczas każdej pogody
— jak padał deszcz, jak był mróz minus dwadzieścia stopni albo
tropikalny upał, piłem piwo, wysyłałem SMS-y do dziewczyn
i świntuszyłem z nimi.
— Błagam cię — powiedziałam z niedowierzaniem. — Mówisz serio?
— Jasne.
— Nie miałeś wyrzutów sumienia, że obok siedzi żona i twoje córki?
— Wyrzuty sumienia zapijałem piwem.
Zapadła cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie dziwiło mnie to, że Marcin tak szczerze o sobie opowiada. Nie mogłam jednak zrozumieć, jak to możliwe, że postępował w taki sposób, że nie czuł do siebie niesmaku, że wolał oszukiwać, zamiast rozstać się ze swoją żoną i zachować przynajmniej podstawową uczciwość i szacunek do samego siebie.
— Częściowo to wynikało z kondycji mojego małżeństwa
— odezwał się nagle Marcin, jakby usłyszał moje myśli. — A częściowo z bałaganu, który był we mnie. I też... z takiego szybkie
go udzielania sobie odpowiedzi. Na przykład pytałem siebie, co
to jest szczęście. Aha, myślałem, szczęście to jest wtedy, kiedy
uda się skłonić jakąś dziewczynę do seksu oralnego w samochodzie. No i tak robiłem.
— To nie jest „szczęście”, tylko coś, z czego czerpie się przyjemność — sprostowałam.
— I bawiło mnie to, że jestem bezpieczny — mówił dalej Marcin, jakby mnie w ogóle nie słyszał. — Mam jednocześnie kilka kobiet, widzę, że one się angażują i zależy im na mnie. A ja w tym samym czasie jestem bezpieczny — to znaczy, że gdyby jedna z nich odeszła, zostałoby mi jeszcze kilka innych.
107
BEATA PAWLIKOWSKA
Pociąg zatrzymał się na stacji. Na peronie było pusto. Miałam nadzieję, że nikt nie dosiądzie się do naszego przedziału. Marcin też zatopił się we własnych myślach, a kiedy ruszyliśmy, ciągnął:
— Na przykład bardzo przyjemne było to, że między wyjściem z pracy a powrotem do domu zdążyłem wynająć z kimś pokój w hotelu i spędzić tam upojną godzinę.
— Why?.... — nie wytrzymałam. Dlaczego on robił coś takiego? Nie potrafiłam tego zrozumieć. — Nie czułeś pustki? Poczucia winy?...
— Wracałem do domu, piłem piwo i zamulałem swoje poczucie winy. Poza tym ja to robiłem z mężatkami z takiego samego powodu, z jakiego one robiły to ze mną.
— Z mężatkami? Przytaknął.
— I rozmawialiście o tym, że ty masz żonę, a ona ma męża?
— Oczywiście.
Milczenie. Marcin zmarszczył czoło.
— Prawdę mówiąc nie wiem, co te mężatki miały naprawdę w głowie.
— I nie rozmawiałeś nigdy ze swoją żoną? Nie pytała, dlaczego siedzisz w ogrodzie albo późno wracasz?
— Rozmawialiśmy czasem o tym, że nie spełniamy wzajemnie swoich oczekiwań.
-1?... -I co?
— I nie podejmowaliście żadnych decyzji, żadnych
prób naprawienia tego?
— Nie udawało się tego naprawić.
Koła pociągu stukały głośno, jakby też były wzburzone tym wszystkim, co opowiadał beznamiętnym głosem Marcin. Nagle jednak się ożywił.
— Wiesz, co mi się strasznie podobało? To był dla mnie taki afrodyzjak. Kiedy widziałem, że komuś zależy na mnie,
108
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
że się stara, że dokonuje wysiłku, żeby się ze mną spotkać, na przykład jedzie do mnie przez całą noc pociągiem z drugiego końca Polski albo okłamuje swojego męża. Dla mnie to był dowód oddania i docenienia. I myślałem sobie wtedy: nareszcie! Nareszcie masz to, czego tak bardzo pragnąłeś.
— Rozumiem — skinęłam głową, czując mętlik w myślach.
— Mam takiego znajomego — przypomniał sobie Marcin, wyraźnie się rozkręcając — który przeszedł kilka cykli w życiu. Wiązał się z kimś na poważnie, rozstawał się, wchodził w fazę totalnej zabawy, potem znowu się wiązał i znowu się rozstawał.
— I?... — zapytałam, bo Marcin wydawał się podekscytowany.
— Moje życie niestety było uboższe pod tym względem — powiedział po chwili jakby smutniejszym głosem.
Znów zapadła cisza. Patrzyłam na pola i łąki za oknem pociągu. I na małe, ładne domy zbudowane blisko lasu. Zawsze sobie wyobrażałam,
109
BEATA PAWLIKOWSKA
że w takim domu mieszka kochająca się rodzina, pachnie ciasto, bawią się dzieci. Teraz na ich widok zaczęłam się zastanawiać, ilu mężów myśli tak samo jak Marcin i ile żon zdradza ich z żonatymi facetami.
— Mam pewne poczucie winy — odezwał się Marcin. — W stosunku do jednej dziewczyny, która mogła mieć wrażenie, że jestem tylko z nią — chociaż ode mnie oczywiście nigdy tego nie usłyszała. Nigdy nie okłamałem żadnej z tych kobiet. Nigdy niczego nie obiecałem. Nigdy nie powiedziałem, że jest jedyna. Nigdy nie powiedziałem, że którąś kocham. Tej dziewczynie też nie. Rzeczywiście na początku przez pewien czas spotykałem się tylko z nią, ale potem... potem się zmieniło. To był czas, kiedy właściwie straciłem rachubę.
— Rachubę czego? — zapytałam nie próbując się nawet domyślać co ma na myśli.
— Ile było tych kobiet. Tak często się zmieniały. Pamiętam, że był taki czas, kiedy... — spojrzał na mnie czujnie, ale widocznie nie
110
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
znalazł w mojej twarzy niczego, co wzbudziłoby jego podejrzenia — ...codziennie spotykałem się z inną kobietą. Nawet nie pamiętam ich twarzy.
— Tylko seks?
— A co więcej?
— Skąd je brałeś?
— Z internetu, z biura, z konferencji...
Marcin znów się zamyślił, być może próbował sobie odtworzyć jakąś znajomą twarz albo przypomnieć imię którejś z dziewczyn.
— Czasem spotykałem się z jedną kilka razy — powiedział.
— Nie wiem, jaki scenariusz miały w głowie mężatki, z którymi
się spotykałem, ale kilka razy zdarzyło mi się usłyszeć: „Zakończ
my te spotkania, bo zaczynam się angażować”. Ja mówiłem wtedy: „OK, nie ma sprawy”, ale zawsze zdążyłem zadzwonić do kogoś innego i umówić się, żeby zarezerwowany pokój w hotelu się
nie zmarnował.
— To straszne — powiedziałam w końcu.
Marcin roześmiał się.
— To jest świadome zarządzanie ryzykiem — wyjaśnił z szelmowskim uśmiechem. — I dywersyfikacja portfela. Wiesz co to znaczy?
— W finansach wiem — odrzekłam bez uśmiechu. — To wtedy, kiedy świadomie inwestujesz w kilka spółek albo funduszy i dzięki temu nie ryzykujesz, że stracisz wszystko w przypadku załamania się sytuacji na giełdzie.
— Dokładnie — zgodził się Marcin. — A w życiu dywersyfikacja polega na tym, że ciągniesz jednocześnie kilka związków i gdyby któryś z nich okazał się nietrafiony, to ten fakt cię nie zaskoczy.
Mruknęłam tylko w odpowiedzi.
— Partnerki są dobrem szybko zastępowalnym
— wyjaśnił Marcin. — Na tym polega dywersyfikacja. A świadome zarządzanie ryzykiem...
BEATA PAWLIKOWSKA
— Wiem — przerwałam mu. — To wtedy, kiedy twoja żona o niczym nie wie.
— Właśnie.
— Ale powiedz mi — spojrzałam na to z praktycznej strony
— przecież trudno jest ciągnąć kilka związków jednocześnie
choćby dlatego, że to jest dość czasochłonne.
— Bo to nie są związki — wyjaśnił Marcin bez wahania.
— Tylko znajomości? — domyśliłam się.
— Tak.
Tur-tur, tur-tur, tur-tur... Pociąg toczył się przed siebie, a ja spojrzałam nagle na świat w zupełnie nowy sposób. Nigdy nie pomyślałam, że ktoś może z zimną krwią tak się zachowywać. Ilu moich chłopaków?... Ilu moich obecnych znajomych?... Patrzyłam na Marcina spod przymkniętych powiek. Spokojnie oglądał widoki za oknem. Nie wydawał się ani speszony, ani zagubiony, ani też specjalnie szczęśliwy.
— A co teraz myślisz o tamtych czasach? — zapytałam.
— Myślę, że były niepozbawione uroku — odrzekł powoli
— ale ceną za nie było uczucie pustki, które bywało bardzo nie
znośne, i konieczność utopienia go w alkoholu, który chyba sta
wał się sposobem na rozwiązanie wszystkich problemów — Marcin zamilkł na moment, a potem dodał: — Czułem się niepełny,
jakbym był pozbawiony osi.
Pociąg w odpowiedzi zaskrzypiał głośno hamulcami. Dojeżdżaliśmy do jakiejś stacji. Usłyszałam trzaśniecie drzwi, gwizd konduktora, a potem kroki na korytarzu. Do naszego przedziału zajrzała młoda dziewczyna. Spojrzałyśmy sobie w oczy. Nie wiem, co w nich zobaczyła, ale cofnęła się w milczeniu i zasunęła za sobą drzwi. Ruszyliśmy.
— A ty dokąd się teraz wybierasz? — zapytał nagle Marcin.
— Za miesiąc jadę do Peru — odrzekłam.
— Sama?
112
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— Nie, mam być gościem na konferencji, to jest taki wyjazd incentive dla pracowników dużej firmy.
— Aha — roześmiał się Marcin. — To tam, gdzie jadą kolesie z pracy. Obrączki zostawia się w domu.
— No coś ty? — powiedziałam. — To ma być konferencja, z wykładami i z kilkoma dniami odpoczynku na plaży.
— A jak ty myślisz, po co się tam jedzie? Alkohol za free, dużo czasu i ładna okolica.
Marcin rzucił mi jednoznaczne spojrzenie.
— Ale jak to? — poczułam się zagubiona. — Czy mam przez to rozumieć, że firma organizuje konferencję dla swoich pracowników po to, żeby mogli bez stresu zdradzać swoje żony na wyjeździe? To chyba drobna przesada. Poza tym jak? Z kim?... — zapytałam na głos.
— Wszyscy ze wszystkimi — odparł Marcin bez namysłu i poprawił się od razu: — No może to przesada. Ale koleżanka z pracy, hostessa, nieznajoma...
— Ale jak to, jak to — powtarzałam w kółko, nie mogąc zrozumieć.
113
BEATA PAWLIKOWSKA
— Miałem raz taką koleżankę w pracy. Koledzy mi mówili, że ona jest inna, że ma męża i że nie pozwoli się wyrwać. Po kilku miesiącach spotkałem ją na konferencji. Sama się do mnie przysiadła i zaczęła mówić, że czas zmienia ludzi, i że ona teraz życie widzi inaczej, i że teraz jest bardziej „samodzielna”. Że kiedyś była tylko żoną swojego męża, a teraz jest „samodzielna”. I chce żyć, chce czuć smak życia...
— I?...
— I nie wydarzyło się zbyt wiele między nami.
Odwróciłam głowę i znów zaczęłam patrzeć na pola, łąki i domki.
Marcin mówił beznamiętnie o tym, że mężczyźni robią takie rzeczy. Na przyjęciu z przyjaciółką swojej żony. W hotelu w pokoju wynajmowanym na godziny, w drodze z pracy do domu. Na konferencji. Podczas przerwy na lunch.
— Ale dlaczego? — zapytałam jeszcze raz. — Nigdy nie czułeś do siebie niesmaku?
— Nie — odrzekł z namysłem, ale bez wahania. — Wieczorem zalewałem to piwem i nic nie czułem.
114
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— A teraz? — zapytałam.
— A teraz bycie ze mną jest bezpieczniejsze niż z kimś, kto nigdy nie zabałaganił w swoim życiu — powiedział Marcin z przekonaniem. — Bo ja już wiem, jak to jest. I nie przyjdzie mi do głowy szukać nowych wrażeń. Już to zrobiłem i znam to aż nazbyt dobrze.
Milczałam.
— No co tam jeszcze? — zagadnął po chwili. — O czym myślisz?
— Jak to jest?... Ze człowiek zdradza drugą osobę, wraca do domu, zdradza znowu, dlaczego?...
— Po to, żeby odegrać się na kimś — tłumaczył cierpliwie Marcin. — Po to, żeby się dowartościować, potwierdzić swoją atrakcyjność, albo z ciekawości, żeby się przekonać jak to jest. To jest kombinacja wielu różnych rzeczy, uczuć, lęków. Najważniejsze jest to, że potem człowiek wraca do domu uspokojony.
— Uspokojony? — zdumiałam się. — Kiedy facet po zdradzie wraca do domu, to jest uspokojony?
— Tak, bo w nim szaleją różne obawy i niepewności. A postępując w taki sposób, robi coś nieuczciwego i aktywnego zarazem, więc jest jak bohater filmu, jak James Bond, który podejmuje ryzyko. Ma poczucie, że to jest coś, co robią odważni faceci. Czy czuje się potem lepiej? Nie. Ma mieszane uczucia i czuje uścisk sumienia, ale myśli, że przecież w życiu wszystko jest takie względne i szare, i właściwie przecież wszyscy robią jakieś świństwa...
Marcin zamilkł. Ciekawe, czy kiedykolwiek uda mu się stworzyć uczciwy związek. Ciekawe, czy kiedykolwiek on sam został zdradzony. Każde słowo z tej rozmowy jest prawdziwe i każda z tych rzeczy wydarzyła się naprawdę. Zmieniłam tylko imię Marcina, żeby trudniej go było rozpoznać. Ciekawe ilu mężczyzn na świecie myśli tak samo jak on.
115
Rozdział 12
w dżungli miłości
K
ultura masowa polega na tym, żeby uprościć i uśrednić wszystkie produkty tak, by miały szansę trafić do jak największej liczby odbiorców. Często chodzi na przykład o to, żeby wyciągnąć esencję jakiegoś wydarzenia, nie zagłębiając się we wszystkie jego implikacje, okoliczności i wyjątki.
Ja sama często staram się tak robić w mojej audycji. Kiedy chcę opowiedzieć o tym, dlaczego państwo znane kiedyś jako Birma dzisiaj nazywa się Myanmar, skupiam się na tym, co jest najważniejsze i opuszczam wiele mniej istotnych szczegółów. Gdybym zaczęła drobiazgowo tłumaczyć, skąd się wzięły te słowa, co oznaczały oraz kto, kiedy, gdzie i w jakim celu zmienił tę nazwę, kto się z tym nie zgodził i dlaczego, i jaka jest różnica w pojmowaniu tych dwóch słów, to wielu słuchaczy zgubiłoby się w nadmiarze informacji i w ogóle przestaliby mnie słuchać.
Dobrą stroną kultury masowej jest komunikatywność, czyli umiejętność stworzenia takiego przekazu, który będzie łatwy do zrozumienia. Dociekliwy słuchacz albo czytelnik sam sięgnie po ciąg dalszy jakiejś historii i pozna wszystkie jej skomplikowane szczegóły.
116
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Złą stroną kultury masowej jest tworzenie stereotypów.
Stereotypy tworzy się po to, żeby coś było łatwiej i szybciej rozpoznawalne. Jeżeli w filmie pojawia się blondynka w bikini o dużych niebieskich oczach, to zgodnie ze stereotypem dowcipów o blondynkach możemy się spodziewać, że za chwilę przez swoją naiwność i mikroskopijną inteligencję wywoła serię komicznych zdarzeń. Nie mani nic przeciwko temu. Blondynka jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli popkultury, tak samo jak atletycznie umięśniony mężczyzna o maleńkim rozumku.
Są też jednak inne stereotypy, takie, które stają się narzędziami manipulacji i pośrednio prowadzą do powstania nieprawdziwych przekonań co do jakichś rzeczy lub spraw.
117
Moim ulubionym gatunkiem w telewizji są amerykańskie seriale komediowe, zwane sitcom, co jest skrótem od słów situational comedy, czyli komedia sytuacyjna. Sitcomy posługują się prawie wyłącznie stereotypami i pewnie dlatego są takie zabawne.
BEATA PAWLIKOWSKA
Wielu rzeczy nie trzeba mówić ani pokazywać, bo wystarczy pokazać widzowi jakiś łatwo rozpoznawalny symbol, żeby sobie dopowiedział resztę. W jednym z moich ulubionych seriali Friends, czyli Przyjaciele prawie wszyscy bohaterowie są chodzącymi stereotypami. Rachel jest córeczką z dobrego domu, rozpieszczoną, naiwną i bardzo niemądrą. Monica jest chodzącą skrupulatnością i pedantką, której oczywiście brak poczucia humoru i dystansu do samej siebie. Phoebe z kolei jest wielbicielką klimatów ezoterycznych, więc zgodnie ze stereotypem fruwa w chmurach i trudno ją ściągnąć na ziemię. Każdy z bohaterów tego serialu jest raczej przewidywalny i wiadomo, jak się zachowa w danej sytuacji.
To samo dotyczy stereotypów damsko-męskich. Wiele komedii jest opartych na stereotypowych zachowaniach kobiety postawionych w opozycji do stereotypowych zachowań mężczyzny. Najbardziej dosłownym przykładem, jaki przychodzi mi do głowy jest serial komediowy pt. Married with Children, co na polski zostało przetłumaczone jako Świat według Bundych. Serial opowiada o perypetiach pewnej rodziny. Ona jest wyfiokowaną lalą, która wydaje ciężko zarobione pieniądze męża, sama najchętniej nie robiąc nic. On ma pracę, której nienawidzi, a po powrocie do domu najchętniej siada na kanapie, pije piwo i ogląda telewizję. To bywa bardzo zabawne w telewizji, ale jednocześnie utrwala stereotypy i skłania do używania ich do usprawiedliwienia własnego lenistwa albo niewiedzy.
Masowe media wylansowały stereotyp mężczyzny i kobiety. Sądząc po reklamach prezentowanych w telewizji, kobiety zajmują się praniem, a mężczyźni grają w piłkę. Kobiety rozmawiają o tym, jak usunąć kamień z łazienki, a mężczyźni planują wspólne imprezy. Idealna kobieta powinna mieć włosy lśniące jak diament, a mężczyzna umięśniony tors i gładko wygolony podbródek. Wiem, nikt nie traktuje reklam dosłownie.
118
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Ale stereotyp mężczyzny i stereotyp kobiety pojawiają się w kulturze masowej bardzo często i w bardzo pomysłowy sposób.
W końcu ludzie instynktownie zaczynają myśleć o kobietach jako istotach z reklamy proszku do prania, a o mężczyznach jako postaciach z reklamy piwa. I wtedy koło się zamyka.
Powstają nawet teorie naukowe o tym, dlaczego współżycie między kobietą a mężczyzną jest właściwie z góry skazane na niepowodzenie. Przecież kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa, pochodzą z innych planet, mówią innym językiem, inaczej myślą. W książkach wyjaśnia się też, dlaczego kobiety nie potrafią czytać mapy, a mężczyźni nigdy nie będą w stanie usłyszeć tego, co się do nich mówi; albo tłumaczy dlaczego kobiety lubią płakać, a mężczyźni nie potrafią żyć bez kłamstw.
Są teorie mówiące o tym, że kobieta jest kłębkiem emocji, a mężczyzna kieruje się rozsądkiem. Że ona myśli sercem, a on rozumem. I to ma wyjaśniać dlaczego kobieta i mężczyzna w związku nie są w stanie porozumieć się ze sobą, dlaczego wybuchają między nimi konflikty i dlaczego wiele spraw pozostaje między nimi nierozwiązanych, co w końcu prowadzi do katastrofy, rozstania albo rozwodu.
119
BEATA PAWLIKOWSKA
On jej nie słucha, a ona nie potrafi mu wytłumaczyć, jak się naprawdę czuje, bo ma w sobie tak wiele emocji, że w ogóle nie jest w stanie ich rozpoznać, opanować i nazwać prostymi słowami.
Albo: kobieta nigdy nie powie, czego naprawdę chce, ale oczekuje, że mężczyzna sam będzie to wiedział i oczywiście spełni jej niewypowiedziane życzenia. A jeśli tego nie zrobi, to ona ma pretensje, że już jej nie kocha i klops gotowy.
Najważniejszy wniosek, jaki można wysnuć z takich opracowań wskazuje ponad wszelką wątpliwość, że kobieta i mężczyzna to dwie tak odrębne istoty, różniące się sposobem myślenia, wyrażania myśli oraz odczuwania, że właściwie nie ma szans, żeby byli ze sobą szczęśliwi.
Niedawno nawet czytałam nową teorię głoszącą, że receptą na szczęśliwe małżeństwo jest „granie sobie nawzajem na nerwach”. Jest to oczywiście teoria naukowa poparta badaniami „amerykańskich naukowców z uniwersytetu w stanie Michigan”.
120
Podobno co trzecie małżeństwo w Polsce kończy się rozwodem. Po rozstaniu człowiek czuje się w środku jak zbity pies i przez pewien czas nie ma ochoty z nikim się wiązać, ale prędzej czy później
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
najczęściej przychodzi dzień, kiedy rozpoczyna nowy związek. Zgodnie z zasadami opisanymi w książkach, które cytowałam powyżej, te nowe związki też raczej nie mają szans na szczęśliwe trwanie.
Ja mam własną teorię na ten temat. I dlatego postanowiłam napisać tę książkę.
Ludzie nie potrafią żyć ze sobą w związkach nie dlatego, że mają za dużo typowych cech kobiety albo mężczyzny. Nie mogą żyć ze sobą szczęśliwie dlatego, że są ludźmi o osobowości leniwca. Co oznacza „osobowość leniwca” dokładnie i ze szczegółami opisałam we wcześniejszych rozdziałach. W skrócie przypomnę, że człowiek o osobowości leniwca to dorosły o mentalności dziecka, który pobłaża swoim wadom, ma słaby charakter, jest skoncentrowany na zapewnianiu sobie przyjemności oraz domaga się od świata, życia i innych ludzi tego, co mu się wydaje, że mu się „należy”.
Nie ma znaczenia czy ktoś jest kobietą, czy mężczyzną. Każdy człowiek jest albo leniwcem, albo wojownikiem.
Wojownik — w odróżnieniu od leniwca — pracuje nad swoim charakterem, ma silną wolę, dzięki której pozbywa się wad i słabości, jest konsekwentny i odpowiedzialny, potrafi odróżnić dobro od zła i zawsze wybiera to pierwsze.
Równanie szczęśliwego związku jest moim zdaniem następujące:
Leniwiec + wojownik = nieudany, nieszczęśliwy związek Leniwiec + leniwiec = nieudany, nieszczęśliwy związek Wojownik + wojownik = wspólne szczęśliwe życie
Inaczej mówiąc — moim zdaniem nieszczęśliwe, nieudane związki biorą się stąd, że co najmniej jedna osoba w takim związku jest niedojrzała emocjonalnie, czyli nie pracuje nad swoją osobowością i charakterem, pobłażając sobie i akceptując w sobie rzeczy złe, słabe i brzydkie.
121
BEATA PAWLIKOWSKA
Dlaczego tak mało jest wojowników na świecie?
Bo nigdzie głośno nie mówi się o tym, że trzeba nieustannie pracować nad sobą, kształtować swoją duszę i osobowość. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w szkole dowiedziała się o tym, że jeśli będę pracowała nad silną wolą, to będę mogła łatwiej i bardziej konstruktywnie realizować wszystko, co sobie zamierzę. Nikt mi też nie powiedział, że własne słabości i ograniczenia trzeba pokonywać, bo to daje siłę do działania i radość życia.
Na pytanie o tajemnicę sukcesu albo o sekret zapewnienia sobie dobrej przyszłości dorośli najczęściej odpowiadają, że trzeba skończyć kolejne szkoły, znaleźć dobrą pracę i ciężko pracować. Ale to nie jest prawda.
Tajemnicą sukcesu w życiu, tajemnicą osobistego szczęścia i radości oraz tajemnicą szczęśliwego związku jest rozwój duchowy i praca nad sobą, czyli osiągnięcie silnej woli, pozbycie się lenistwa, chorobliwych obsesji oraz negatywnego nastawienia do świata i samego siebie.
Nie chodzi o to, żeby stać się surowym strażnikiem własnej odpowiedzialności, konsekwencji i odwagi. Chodzi o to, żeby te cechy stały się naturalnymi elementami twojej duszy i żebyś w trudnych sytuacjach instynktownie kierował się właśnie nimi. To jest dojrzałość emocjonalna. To właśnie oznacza bycie wojownikiem. Nie przez przypadek wybrałam określenie „wojownik” zamiast powszechnie stosowanego wyrażenia „dojrzałość emocjonalna”, które moim zdaniem jest nieprecyzyjne i wprowadza w błąd.
Człowiek z osobowością leniwca to w terminologii naukowej ktoś niedojrzały emocjonalnie. Ale co tak naprawdę oznacza to określenie? Kojarzy się z tym, że ktoś tchórzliwie będzie próbował uniknąć kary albo z brakiem dobrych manier. Jeżeli powiesz komuś, że jest niedojrzały emocjonalnie, to pomyśli, że go obrażasz. A w gruncie rzeczy chodzi o to, że jest to człowiek, który nie umie żyć, nie potrafi być szczęśliwy i z całą pewnością nie potrafi dać szczęścia drugiej osobie.
122
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Każde dziecko wie, że pewnego dnia stanie się dorosłym. W jaki sposób? Nauczyciele i naukowcy potrafią to wytłumaczyć: mamy w sobie zakodowane informacje, dzięki którym kości stają się coraz dłuższe, rosną nam włosy i paznokcie, powiększają się narządy wewnętrzne. Po osiemnastu latach człowiek osiąga już mniej więcej swój dorosły wygląd: docelowy wzrost, określony kolor włosów i oczu, ukształtowane rysy twarzy. Wszystko dzieje się samo, w jakiś magiczny sposób. Rośniecie serca wraz z kolejnymi urodzinami nie wymaga siły woli ani żadnych innych czynności. Serce samo wie, że musi urosnąć proporcjonalnie do reszty ciała. W końcu przychodzi taki dzień, gdy młody człowiek osiąga dojrzałość i można go od tej pory traktować jako „dorosłego”.
I wszystkim się wydaje, że dojrzałość emocjonalna przychodzi w taki sam czarodziejski sposób. Że jeśli człowiek zgromadził osiemnaście albo czterdzieści lat życiowych doświadczeń i dał sobie radę w różnych sytuacjach, to stał się „dojrzały”. Tak oczywiście nie jest.
Osiągnięcie dojrzałości emocjonalnej wymaga świadomej pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Treningu, ćwiczeń, sprawdzania siebie, podejmowania wysiłku, żeby naprawić swoje wady, pozbyć się słabości i nabyć pożądane cechy charakteru.
123
Rozdział 13
Magda
M
am koleżankę, Magdę, która pracuje z potworem. Wszyscy w biurze chodzą na palcach, żeby go nie przebudzić. Ale on i tak wybucha w najmniej spodziewanych momentach. Kiedyś Magda słysząc, że nadchodzi, schowała się pod biurkiem. Serce waliło jej jak szalone, kiedy patrzyła na stopy swojego szefa przechodzące obok jej kryjówki, ale choć czuła się idiotycznie skulona pod blatem, nie miała odwagi, żeby stawić mu czoło. Gdyby została tam znaleziona, to byłaby dopiero awantura!
Udało jej się przetrwać to niebezpieczeństwo, ale nie uniknęła oczywiście wielu następnych.
Pewnego razu byłam akurat w jej biurze, kiedy Magda na wezwanie swojego szefa przyniosła mu dokumenty, o które prosił. Wbiegł po chwili do jej pokoju.
— Co to ma być?! — krzyknął. Magda skuliła się w sobie.
— Prosiłeś o te dokumenty.
— Te dokumenty miały być wysłane kilka godzin temu! — wrzasnął rozzłoszczony szef.
127
BEATA PAWLIKOWSKA
— Pytałam cię rano co mam z nimi zrobić — powiedziała Magda starając się ukryć narastające zdenerwowanie. Drżały jej ręce i głos. — Powiedziałeś, żeby je uzupełnić. Właśnie je uzupełniłam.
— I po co ty kłamiesz! — wrzasnął szef. — I po co ty kłamiesz mi prosto w oczy! Mówiłem rano, żeby je wysłać!
— Mówiłeś, żeby ich nie wysyłać — odrzekła Magda, pogrążając się jeszcze bardziej. — To samo powiedziała mi twoja sekretarka.
— Moja sekretarka to nie jestem ja, na miłość boską! Mówiłem ci, żeby wysłać te dokumenty i oczekuję, że będziesz wypełniała swoje obowiązki, bo po to tu przecież jesteś! Ja nie mogę zrobić wszystkiego za wszystkie osoby, które zatrudniam w tym biurze!
Magda stała ze łzami w oczach, ściskając w rękach teczkę z głupimi dokumentami. Szef wyszedł trzaskając drzwiami. Natychmiast za nim wyszła też Magda, kierując się prosto do sekretariatu. Po chwili wróciła z płaczem.
128
— Odchodzę stad! — zawołała przez łzy. —Nikt mnie będzie tak traktował! To jest ponad moje siły! Ja nie muszę tego kurwa znosić!
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— Jasne, że nie musisz tego znosić — powiedziałam pocieszająco, nie rozumiejąc za bardzo, co tu się właśnie stało.
— I jeszcze ta cholerna sekretarka, kim ona jest?! — płakała Magda. — Kim ona jest, żeby mi mówić, że kłamię i że ją rozczarowałam?!
Magda szalała po pokoju, pakując swoje i nie swoje rzeczy do kartonu ze skoroszytami.
— Koniec! Nikt nie będzie mną tak pomiatał! Wychodzę stąd! Niech sobie radzą sami! Zabieram te cholerne dokumenty i nigdy mnie tu już nie zobaczą!
Łzy ciekły jej po policzkach, nie mogła opanować ani płaczu, ani drżenia na całym ciele. Widać było, że przebrała się miarka cierpienia i upokorzeń, jakie zgadzała się dotąd znosić.
— Magda — potrząsnęłam głową. — Usiądź. Nie podejmuj decyzji w gniewie, bo później zawsze się tego żałuje.
— O nie! — zawołała, szlochając. — Na pewno nie będę żałować tego, że nigdy już nie zobaczę tego szaleńca! Nigdy!
Kiedy zatrzymała się na chwilę, chwyciłam ją za rękę.
— Magda! Spójrz na mnie! — powiedziałam. — Jeśli teraz stąd wyjdziesz i zabierzesz te dokumenty, ktoś puści za tobą plotkę, że jesteś złodziejką i bardzo trudno będzie ci to odkręcić!
— To prawda — odezwała się inna dziewczyna w pokoju. — Nie darowaliby ci tego.
— O Boże, Boże, co ja mam robić?!... — Magda załamała się, nagle uszła z niej cała złość, został tylko żal i poczucie krzywdy. Łzy jak grochy spadały na białą bluzkę i robiły na niej coraz większą mokrą plamę.
— Po pierwsze poproś, żeby wszystkie polecenia były do ciebie przysyłane mailem — poradziłam. — Wtedy zawsze będziesz miała dowód na piśmie.
— Ale to było do zrobienia natychmiast, w jednej sekundzie!... — płakała Magda. — Nie mogłam przecież nie wziąć tej teczki z dokumentami!...
129
BEATA PAWLIKOWSKA
— Przecież to nie jest pierwszy raz, kiedy twój szalony szef tak się zachowuje, prawda? Wiedziałaś, że jest nieobliczalny. Wiedziałaś, że krzyczy i że mówi, że nie zrobiłaś czegoś, o co cię prosił, chociaż wcale cię o to nie prosił, prawda?
— Tak, ja nie muszę tego dłużej znosić!...
— Magda! — potrząsnęłam nią. — Trzeba było już dawno pójść do niego i spokojnie wyjaśnić zasady, na jakich jesteś gotowa z nim pracować. Ponieważ nie możecie się porozumieć słowami, powinnaś była go poprosić o pisanie ci wszystkiego mailem. Mogłaś nawet powiedzieć, że jesteś wzrokowcem i dzięki temu lepiej zapamiętasz co masz do zrobienia, to raz na zawsze wyprostowałoby wszystkie nieporozumienia i nie byłoby więcej takich sytuacji jak ta przed chwilą!
— No mogłabym — przyznała naburmuszona Magda.
— I dlaczego właściwie pozwalasz komukolwiek traktować się w taki sposób? — zapytałam.
Zapadła cisza.
— Mogłaś przecież powiedzieć, że jeżeli rzeczywiście zaszło nieporozumienie, to warto o tym porozmawiać, ale nie chcesz, żeby na ciebie krzyczał.
— Mogłaś w ogóle — dodałam po chwili milczenia, kiedy nikt się nie odezwał — po pierwszym takim wybuchu pójść do niego i powiedzieć, że chciałabyś z nim dalej pracować, ale prosisz go o rozwiązywanie problemów w pokojowy sposób.
— ...Wiesz dlaczego on ciebie nie szanuje? — ciągnęłam po następnej długiej chwili ciszy. — Bo ty mu na to pozwalasz. I wolisz płakać, zamiast spróbować jakoś temu zaradzić i raz na zawsze uporządkować tę sytuację.
Nie powiedziałam na głos tego, co jeszcze sobie pomyślałam: że Magda najprawdopodobniej sama do siebie nie czuje szacunku, więc kiedy ktoś zachowuje się wobec niej agresywnie, ona na to pozwala, bo do pewnego stopnia uważa, że „należy jej się” taka kara.
130
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— Nigdy nie umiałam tak rozmawiać z ludźmi... — załkała Magda. — Nigdy!...
— To się nazywa asertywność — podpowiedziałam.
— Właśnie nigdy nie umiałam być asertywna!... — powtórzyła posłusznie Magda, dmuchając głośno nos.
— Ja też nie — westchnęła druga dziewczyna.
— Ja też nie — powiedziałam surowo. Spojrzały na mnie zdumione.
— Nie umiałam — powtórzyłam. — Ale się nauczyłam.
Dlaczego? Bo codziennie pracuję nad tym, żeby mieć lepsze życie i potrafić lepiej je przeżyć. Codziennie staram się mieć lepszy charakter, zdążyć robić słuszne rzeczy, mówić i myśleć pozytywnie, nie narzekać, koncentrować się na tym, co ważne, żyć konstruktywnie i być dobrym człowiekiem. Chcę być odważna, silna i mądra. Dlatego codziennie pracuję nad sobą i wciąż będę to robić.
131
Rozdział 14
Wojownik czy leniwiec
W
ojownik różni się od leniwca tym, że używa swoich mięśni. Leniwiec ma specjalnie tak skonstruowane pazury u łap, że wiszenie na gałęzi nie wymaga od niego żadnego wysiłku. Wojownik świadomie i aktywnie używa swoich mięśni.
Ale skąd je ma? Przecież nikt nie przychodzi na świat z gotowymi muskularni. Człowiek ma tylko materiał na to, żeby stać się Arnoldem Schwarzeneggerem albo Mariuszem Pudzianowskim, ale by to osiągnąć, musi spędzić wiele godzin w siłowni, trenując ciało.
Z osobowością i charakterem jest tak samo. Każdy z nas przychodzi na świat z potencjalnie świetnym materiałem. Charakter jest jak mięsień, który trzeba regularnie trenować, żeby był silny i wytrzymały. Osobowość też jest rodzajem mięśnia, który można ukształtować za pomocą treningu sposobu myślenia, reakcji i zachowań. Jedyna trudność polega na tym, że nie istnieją ogólnie dostępne siłownie osobowości i charakteru, każdy więc musi być sam dla siebie trenerem i trenującym.
132
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Z mojego doświadczenia wynika, że regularny trening czyni cuda. Dotyczy to każdej możliwej siłowni świata. Najbardziej tajemniczym elementem regularnych ćwiczeń jest to, że jeśli narzuci się organizmowi pewien konsekwentny rytm, to po pewnym czasie przyzwyczai się on do tego i sam zacznie pomagać w osiągnięciu określonego celu.
133
Mięśnie człowieka, który spędza przed komputerem i telewizorem dziesięć godzin dziennie są przyzwyczajone do niewielkiego wysiłku. Ma to wpływ na cały organizm, który składa się z takich właśnie drobnych elementów. Gdyby ten niezbyt ruchliwy człowiek postanowił nagle regularnie chodzić do siłowni, jego organizm najpierw odruchowo podniósłby protest. Pojawiłyby się bóle głowy, rąk i nóg, niechęć do ćwiczeń i wychodzenia z domu, lęk przed utratą spokoju i dawnych przyzwyczajeń. Zakładamy, że człowiek ten ćwiczy pod opieką trenera i nie rujnuje swojego ciała, tylko wprost przeciwnie — nadaje mu ładny, zdrowy, silny wygląd. Po kilku tygodniach ciało przyzwyczai się do nowego, zdrowego rytmu i przestanie protestować. Nawet więcej — będzie się domagało wysiłku fizycznego i częstego dostępu do świeżego powietrza w lesie, parku czy w ogrodzie.
BEATA PAWLIKOWSKA
134
Ludzka psychika jest znacznie bardziej wszechstronna i elastyczna niż ciało. Jest też w pewien naturalny sposób oporna na szybkie zmiany. We współczesnym świecie tysiąca informacji, obrazów, słów i innych bodźców atakujących nas w każdej sekundzie, człowiek musi umieć się przed nimi obronić. W przeciwnym razie szybko straciłby zmysły i po prostu oszalał. Jego osobowość i charakter też muszą trzymać się mocno określonych ram, dzięki czemu jest w stanie zachować równowagę. W każdej sekundzie z wyjątkiem czasu snu konstrukcja psychiczna człowieka musi być gotowa do zareagowania na zmieniające się okoliczności. Dzięki temu jesteśmy w stanie uskoczyć przed spadającym nożem, nie przytrzasnąć sobie palców drzwiami albo nie zostać przejechanym przez samochód. Psychika jest więc w pewien regularny sposób obciążona i dostosowuje się do wymagań, jakie jej stawiamy. Tak samo jak ręka, w której przenosimy kubek z kawą do ust. Proste codzienne czynności nie wymagają wielkich muskułów. Proste codzienne życie nie wymaga też specjalnie wytrenowanego mięśnia charakteru. Leniwcom to wystarcza. Wojownikom nie.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Dlaczego warto być wojownikiem?
Bo wojownik sam tworzy swoje szczęście i panuje nad swoim życiem. Nie ulega lękom, stresom i niepokojom. Jest samodzielny i odważny. Nie gubi się w bałaganie myśli ani celów. Ma siłę, dzięki której może realizować swoje zamierzenia i stać się takim człowiekiem, z jakim sam chciałby się zaprzyjaźnić.
Leniwiec ma wieczne poczucie, że świat go prześladuje. Nie może nadążyć za swoim czasem. Ciągle czuje, że czegoś mu brak. Marnuje czas na narzekania i żale, trwoni energię na pogoń za tym, co inni uznają za pożądane. Męczy go zazdrość, kompleksy, poczucie niższej wartości.
Leniwcem każdy może być bez specjalnego wysiłku. Od dziecka uczą nas w domu i w szkole, żeby grzecznie wisieć na swojej gałęzi i nie wychylać się zanadto, bo można wtedy dostać po głowie. Zmuszają nas do posłuszeństwa i brania przykładu z „dorosłych”, którzy najczęściej sami są leniwcami i nie są w stanie przekazać nam takiej wiedzy, która umożliwi przetrwanie w dżungli życia.
Leniwiec potrafi wychować tylko następnego leniwca.
Jeśli chcesz być wojownikiem, musisz nim zostać sam.
135
Rozdział 15
Kim jest wojownik
K
ażde indiańskie dziecko od najwcześniejszych lat uczy się być dorosłym. Mali chłopcy robią sobie dziecinne łuki i próbują z nich strzelać do jaszczurek i żab. Uczą się przygotowywania kurary, czyli śmiertelnej trucizny, którą smaruje się groty strzał, rozpoznawania śladów zwierząt i technik chwytania pancernika. Dziewczynki pomagają matkom przygotowywać potrawy, robić hamaki z włókna palmowego i pleść kosze z liści, uczą się jak rozróżniać rośliny jadalne i trujące.
Wiele razy wyruszałam z Indianami na polowanie. Używają do tego łuku o twardej cięciwie, którą trudno napiąć, albo dwumetrowej dmuchawki, która jest tak ciężka, że nie byłam w stanie utrzymać jej nad ustami, żeby wydmuchnąć przez nią zatrutą strzałę. Indianin potrafi bezszelestnie poruszać się wśród suchych liści i gałązek, potrafi z daleka wyczuć zapach zwierzęcia albo rozpoznać po starych tropach gdzie się ukryło. Nie przychodzi na świat z tymi umiejętnościami. Uczy się ich od dziecka.
Osiemnastoletni Indianin w dżungli amazońskiej ma za sobą piętnaście lat ćwiczeń, treningu i nauki.
136
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Nie jest to nauka, która przychodzi sama i bez specjalnego wysiłku, tak jak umiejętność mówienia, którą instynktownie rozwijają w sobie dzieci.
Bycie wojownikiem w dżungli amazońskiej wymaga świadomego wysiłku i pracy. Trzeba pokonać strach przed ciemnością i śmiercią, trzeba opanować sztukę precyzyjnego robienia strzał — tak żeby były idealnie proste i lekkie — nauczyć się heblowania drewna za pomocą kości szczęki dzikiej świni, tropienia dzikich zwierząt, co myśliwemu z małym doświadczeniem często grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem, umiejętnego strzelania do ptaków tak, żeby nie zepsuć ich pięknych piór potrzebnych do ozdobienia ciała podczas rytuałów. Młodzi Indianie muszą nauczyć się budować tymczasowe szałasy w dżungli i chaty kryte palmowymi liśćmi, wiedzieć, z której palmy można zdjąć korę na podłogę, a z której na zrobienie bransoletek. Muszą opanować do mistrzostwa sztukę wspinania się na drzewa i odróżniania trujących owoców od jadalnych. Muszą wiedzieć, jak się uprawia maniok i inne bulwy, jak banany, a jak rośliny magiczne. Przede wszystkim zaś muszą stać się
137
BEATA PAWLIKOWSKA
mistrzami w posługiwaniu się bronią. Kto nigdy nie próbował strzelić z luku albo z dmuchawki do małpy uciekającej po wierzchołkach drzew czterdzieści metrów nad ziemią, ten pewnie nie zrozumie jak piekielnie trudne jest to zadanie. Jeśli myśliwy nie będzie umiał upolować uciekającej kolacji, umrze z głodu.
W naszej cywilizacji podchodzi się do tych spraw zupełnie inaczej. Słabości charakteru i woli są właściwie ogólnie akceptowane. Wiele razy słyszałam, jak ludzie bez cienia zawstydzenia przyznają się do tego, że mają słabą wolę, czym sami tłumaczą sobie zachowania, z których nie są dumni.
Kiedy dziewczyna mówi w kawiarni:
— Boże, nie powinnam jeść tego ciastka, bo jestem na diecie,
ale co tam!...
To znajome odpowiadają:
— Ty to jesteś jeszcze chuda, spójrz na mnie! Przestałam wchodzić na wagę, żeby nie wiedzieć, ile przytyłam!
— A ja musiałam oddać te granatowe superdżinsy, bo już dawno przestałam się w nich mieścić!
1 zgodnie zamawiają po kawałku czekoladowego tortu oraz cappuccino.
Naukowcy od czasu do czasu ogłaszają przełomowe odkrycie kolejnego genu, który wywołuje u ludzi otyłość, skłonność do kradzieży albo nicnierobienia. Najłatwiej jest móc zrzucić na coś niemoc swojej woli i lenistwo charakteru. Leniwiec pomyśli, że jest po prostu wybrakowanym egzemplarzem, w którym Pan Bóg zainstalował wadliwy gen. 1 będzie miał kolejny powód do narzekania na swój los. Bo leniwiec często lubi myśleć o tym, co mógłby zmienić w sobie i swoim życiu. Czasem nawet podejmuje postanowienia, ale równie szybko o nich zapomina albo rezygnuje, tak więc w konsekwencji nie osiąga niczego. Chyba, że postanowi zamienić się w wojownika.
138
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Być wojownikiem to świadoma decyzja woli i dotrzymanie słowa danego samemu sobie.
Oto najważniejsze cechy wojownika:
1. Silna wola
Każdy człowiek posiada silną wolę, ale niektórzy nigdy nie nauczyli się jej używać. Wystarczy ją więc u siebie włączyć i poćwiczyć jej używanie. To nie jest tak trudne, jak się wydaje w teorii. Wystarczy chcieć. Silna wola fantastycznie współpracuje z mocnym postanowieniem — wzajemnie się wzmacniają.
2. Panowanie nad złymi emocjami
Chodzi o umiejętność opanowania nadciągającej burzy uczuć — wybuchu wściekłości, rozpaczy, nienawiści, zazdrości, zawiści. Nietrudne do uzyskania dzięki silnej woli, umiejętności przewidywania przykrych konsekwencji i racjonalnej decyzji o ich uniknięciu.
139
BEATA PAWLIKOWSKA
3. Konsekwencja w działaniu, czyli umiejętność realizowania postawionych przed sobą celów
Sztuka spełniania własnych marzeń. Połączenie silnej woli i konsekwencji, przy czym oczywiście nie chodzi o zmuszanie siebie do zrobienia czegoś, na co człowiek nie ma ochoty, tylko nauczenie się skutecznego działania, pokonywania własnych słabości i zewnętrznych problemów.
To połączenie silnej woli i opanowania emocji. Jeżeli człowiek wie, jaki jest jego cel, zna sposoby jego osiągnięcia i podjął decyzję o jego realizowaniu, to przyda mu się wytrwałość w działaniu, która pozwala ukończyć dzieło i cieszyć się jego owocami.
4. Umiejętność ustalenia ważności spraw
Żeby nie rozmienić się na drobne, z których zwykle niewiele wynika, trzeba umieć ustalić hierarchię ważności, czyli wybrać sprawy priorytetowe i zająć się nimi w pierwszej kolejności. To łatwa do nauczenia sztuka, wymaga jedynie zrozumienia mechanizmu działania priorytetów i stosowania ich na co dzień.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
5. Umiejętność skoncentrowania się na tym, co jest najważniejsze
Żeby jakiś zamierzony plan został efektywnie zrealizowany, trzeba poświęcić mu czas i energię. Nie rozdrabniać się na dziesiątki spraw jednocześnie, ale skoncentrować myśli i wysiłek na rzeczy najważniejszej, dzięki czemu zostanie lepiej i szybciej skończona.
6. Uczciwość i pozytywne nastawienie do siebie i świata
Nie można zbudować niczego dobrego na złych podstawach. Nawet jeżeli uda się na nich wznieść jakąś konstrukcję, prędzej czy później będzie musiała się rozpaść. Dlatego podstawowym założeniem musi być działanie uczciwe i pozytywne, niewykorzy-stujące nikogo, nieszkodzące i nie wynikające ze złych pobudek.
7. Odpowiedzialność
Jest wiele nieporozumień związanych z odpowiedzialnością. Najczęściej człowiekowi zarzuca się brak odpowiedzialności wtedy, kiedy nie spełnia oczekiwań innej osoby. Ale sens odpowiedzialności polega na tym, że człowiek wie co robi, umie przewidzieć konsekwencje swoich czynów i świadomie je ponosi. Poza tym człowiek odpowiedzialny wywiązuje się ze zobowiązań, także tych złożonych samemu sobie.
141
Rozdział 16
Siła wojownika
W
ojownik nie jest nadczłowiekiem i nie rodzi się z kompletem wyjątkowych cech, które wyróżniają go spośród innych ludzi.
Siła wojownika polega na tym, że:
1. Wie co jest ważne w jego życiu i umie o to zadbać.
2. Umie odróżnić dobro od zła i w życiu kieruje się dobrem.
3. Pracuje nad tym, żeby pozbyć się swoich wad i słabości.
Wojownik wie co jest ważne
Co jest ważne w twoim życiu? Wymień trzy rzeczy, które uważasz za najważniejsze w swoim życiu. Muszą to być „rzeczy”, a nie osoby. Nie można uzależniać swojego szczęścia od innych ludzi. Musi to być coś zależnego wyłącznie od ciebie.
Człowiek, który w odpowiedziach na pytanie „co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?”, wymienia osoby ze swojego otoczenia — syna, męża, ojca czy brata — przyznaje jednocześnie, że nigdy nie nauczył się dbać o siebie. Nigdy nie był w stanie zaspokoić własnych pragnień, tęsknot i marzeń. Sam siebie potraktował instrumentalnie zakładając, że jego powinnością jest zaspokajanie potrzeb
142
W DZUNGLI MIŁOŚCI
innych ludzi. Jednocześnie ma taką samą zadaniową postawę wobec najbliższych — podświadomie manipulując ich emocjami tak, żeby robili to, co zaspokoi jego potrzeby. To błędne koło, które w dodatku nie ma prawa zadziałać, ponieważ nikt oprócz ciebie nie będzie w stanie zgadnąć czego naprawdę potrzebujesz, czego ci brak, o czym marzysz, co sprawi, że poczujesz się wreszcie szczęśliwa.
Zostaw więc na chwilę innych ludzi w spokoju.
Zastanów się CO jest dla ciebie najbardziej ważne w życiu?
143
Niech to będzie związane tylko z tobą. Jakie masz trzy najważniejsze marzenia? Czego pragniesz? Czy jest coś takiego, co wyobrażasz sobie i aż cała drżysz z radości na myśl, że mogłabyś się tym zajmować? Na pewno jest coś takiego. Być może nie jesteś w stanie przypomnieć sobie od razu, ale to nie znaczy, że tego nie ma. Szukaj tego w sobie. Próbuj różnych rzeczy. Przymierzaj się do różnych sytuacji, zawodów, zajęć i pasji. Znajdź coś takiego, co daje ci radość, co cię fascynuje, pochłania i pozwala zapomnieć o reszcie świata.
BEATA PAWLIKOWSKA
Pracuj nad tym, rozwijaj, bądź w tym coraz lepsza. To będzie fundament, na którym zbudujesz swoją siłę. To da ci poczucie własnej wartości i samodzielności.
Nie uzależniaj się od ludzi. Nie daj się zwieść myśleniu, że musisz zadbać o wszystkich, którzy nie są w stanie zadbać o siebie. Jeżeli są dorośli i wciąż tego nie potrafią, pewnie nigdy już się nie nauczą, a twoja rola w życiu to coś znacznie więcej niż bycie czyjąś opiekunką, nauczycielką i pielęgniarką.
Uzależnienie się od innych ludzi to obosieczna broń. Z jednej strony umacnia słabych ludzi w przekonaniu, że jeżeli nie zrobią czegoś sami, to zawsze znajdzie się ktoś, kto zrobi to za nich — czyli wzmacnia ich życiowe lenistwo.
144
Z drugiej strony stopniowo coraz bardziej odbiera ci umiejętność cieszenia się z życia i poczucie własnej wartości. Bo jeśli żyjesz tylko dla kogoś, to kto zadba o ciebie?... Nie łudź się, że możesz liczyć na wzajemność. Ludzie, którzy są przyzwyczajeni do tego, żeby dostawać i brać, zwykle bardzo niechętnie sami coś z siebie
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
dają. Jeśli więc ty nie zadbasz o siebie, prawdopodobnie nikt inny tego nie zrobi, a ty będziesz coraz bardziej smutna, samotna i nieszczęśliwa.
Nie pozwól, żeby tak się stało. Zadbaj o siebie, o własne życie, pasje i marzenia.
Wojownik kieruje się dobrem
Siła wojownika polega też na tym, że ma jasne i proste zasady, którymi kieruje się w życiu. Jest uczciwy, ma czyste sumienie i nie zgadza się robić czegoś, co uważa za złe — nawet jeśli „wszyscy tak robią”.
Pamiętam, że kiedyś w moim życiu bardzo dużo czasu marnowałam na wahania i rozterki, bo nie umiałam jednoznacznie zdecydować, że jeśli coś jest złe, to ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Bo zło przyciąga do siebie inne złe rzeczy, miesza w myślach, brudzi sumienie i nie pozwala spokojnie spać.
Bycie dobrym człowiekiem oznacza dla mnie m.in. to, że staram się reagować pozytywnym sygnałem nawet w sytuacji, która u ludzi wywołuje agresję. Zwykła życzliwość i uśmiech zamiast folgowania swojej wściekłości mają niesamowitą moc. Ta moc działa też na innych ludzi, którzy zamiast zamykać się w swoim gniewie, stają się bardziej otwarci, życzliwi i chętni do pomocy.
Bycie dobrym człowiekiem to też świadomość zła, jakie można wyrządzić swoją bezmyślnością. Żyjemy w takim miejscu na świecie, gdzie prawie niczego nam nie brakuje. Ale przecież w tej samej sekundzie pod inną szerokością geograficzną ktoś może umierać z głodu, cierpieć suszę albo marzyć o możliwości pójścia do szkoły. Dlatego staram się nie marnować wody, prądu i jedzenia. Segreguję śmieci i odwożę je do odpowiednich pojemników. Nie używam jednorazowych plastikowych torebek na zakupy, bo podobno leżą potem w ziemi przez kilkaset lat, zatruwają wodę, duszą żółwie i doprowadzają do śmierci stu tysięcy innych zwierząt rocznie. A ja nie
145
BEATA PAWLIKOWSKA
chcę przyczyniać się do niczyjego cierpienia, dlatego zastanawiam się nad tym, czy to co robię, nie wyrządzi nikomu krzywdy.6
Bycie dobrym człowiekiem rozumiem też jako chęć i umiejętność szanowania wolności i decyzji innych ludzi, nie narzucanie im swojej woli i nie zmuszanie do robienia czegoś, na co nie mają ochoty.
Dobry człowiek nie kłamie, bo nie chce i nie musi. Nie kradnie, nie manipuluje, nie dręczy i nie wykorzystuje ludzi ani zwierząt, jest życzliwy i pomaga słabszym od siebie.
Wojownik pozbywa się wad i słabości
To jest najprostsze i jednocześnie najtrudniejsze. Trzeba zatrzymać się w biegu i zadać sobie kilka ważnych pytań. Jaka jestem? Czy lubię siebie? Jaka musiałabym być, żeby siebie lubić? Trzeba odbyć ze sobą poważną rozmowę, ale nie w myślach czy w wolnej chwili stojąc w korku. Jeżeli nie lubisz siebie i nie jesteś zadowolona z siebie jako człowieka, daj sobie szansę, żeby to zmienić.
Kiedy boli cię noga albo ucho, idziesz do lekarza. Umawiasz się na wizytę. Lekarz pyta gdzie cię dokładnie boli, w jaki sposób, od jak dawna, czy uderzyłaś się w to miejsce, dotyka cię, naciska, używa specjalistycznych narzędzi. Odpowiadasz na wszystkie jego pytania, starając się jak najbardziej starannie i precyzyjnie ująć słowami to, co czujesz. Potem lekarz wypisuje receptę, a ty jedziesz do apteki, stoisz w kolejce i zapisujesz sobie w kalendarzu, żeby pamiętać o braniu lekarstwa. A kiedy boli cię dusza to co robisz?
Idziesz do kina, starasz się myśleć o czymś innym, myślisz, że „samo przejdzie”? Nie przejdzie samo.
6 Więcej piszę o tym w „Dodatku ekologicznym” na stronie 334
146
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
I tylko ty jesteś dla siebie najlepszym lekarzem i trenerem rekonwalescencji.
Potraktuj rozmowę ze sobą tak samo poważnie jak wizytę u lekarza. Wyznacz sobie porę dnia i godzinę, rozmawiaj ze sobą na głos — bo dopiero kiedy słowa zostaną głośno wypowiedziane, być może zrozumiesz co naprawdę znaczą.
Zapytaj siebie, co jest w tobie chore, czego w sobie nie lubisz, czego chciałabyś się pozbyć. Zrób listę tych cech, których nie chcesz mieć albo które chcesz zmienić.
A potem bądź konsekwentna i zacznij pracować nad sobą.
W pierwszej kolejności na pewno będzie ci potrzebna silna wola. Reszta przyjdzie łatwo, zobaczysz. O tym jak mieć silną wolę piszę na stronie 245.
147
Rozdział 17
Sposób myślenia wojownika
B
ycie wojownikiem to cecha osobowości i sposób myślenia. Nie trzeba przez całe życie biegać z łukiem w rękach ani stać się superaktywnym działaczem, który nawet przez chwilę nie odpoczywa. Taką pozorną aktywnością często zajmują się ludzie z osobowością leniwca, którzy wiecznie gdzieś się śpieszą, spóźniają, nie nadążają i twierdzą, że mają za mało czasu, jednocześnie nie będąc w stanie zrealizować swoich celów.
Bycie wojownikiem to posiadanie wewnętrznej siły, dzięki której człowiek tak układa swoje życie, żeby być szczęśliwym.
To oznacza, że wojownik wyznacza sobie cele, które pomagają mu doskonalić siebie i swoje życie. To czyni go szczęśliwym człowiekiem, który chętnie dzieli się tym co ma ze światem, a jednocześnie przynosi mu radość i poczucie spełnienia.
Z mojego doświadczenia wynika, że przy wyznaczaniu sobie celów warto kierować się następującymi wskazówkami:
1. Szukaj konkretów
Kiedy chcesz zmienić siebie albo swoje życie, nie postanawiaj ogólnie, że od tej pory „będzie inaczej”. Codzienność składa się z
148
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
tak wielu drobnych elementów, że łatwo się w niej zagubić. To jest właśnie cecha leniwców — rozmieniają się na drobne i ciągle mają poczucie, że „nie zrobili nic”, nie osiągnęli niczego, donikąd nie zmierzają, podczas gdy inni ludzie mają w życiu „lepiej”, „łatwiej” i „bardziej z górki”.
Precyzyjnie określ co chcesz zmienić i w jaki sposób. Nie mów na przykład „będę lepszy”, tylko wskaż konkretną cechę, która wymaga poprawy, na przykład „przestanę się spóźniać”. Zamiast mówić: „schudnę”, powiedz: „chcę schudnąć trzy kilo, więc od jutra zacznę chodzić na fitness dwa razy w tygodniu”.
2. Zrób listę konkretów
Sama myśl nie wystarczy. Myśli są jak dzikie konie, mogą w każdej chwili popędzić w sobie tylko znanym kierunku. Postanowienie czy decyzja uczyniona w myślach może łatwo zniknąć, zostać porwana przez wiatr albo przykryta przez chmurę. Jeżeli naprawdę poważnie podchodzisz do siebie i do zadania, jakie przed sobą postawiłaś, zrób to w sposób konsekwentny i niemożliwy do podważenia.
149
BEATA PAWLIKOWSKA
To jest kolejna cecha leniwców — podejmują decyzje w taki sposób, żeby łatwo można je było zbyć i unieważnić. W ten sposób znajdują łatwe i pozornie słuszne usprawiedliwienie swojej bezczynności i nieskuteczności.
Jeśli chcesz to zrobić porządnie, przygotuj konkretną listę tego, co zamierzasz. Na piśmie. Znajdź taki czas w ciągu dnia lub nocy, kiedy będziesz mógł spokojnie się nad tym zastanowić. Wyobraź sobie, że oto przygotowujesz plan swojego dalszego życia i mapę szczęścia. Nie można tego robić w pośpiechu ani w stresie. Nie śpiesz się, pójdź na spacer, świeże powietrze świetnie oczyszcza myśli. Kiedy będziesz już wiedział co chcesz dokładnie zrobić, zapisz to na papierze. Myśli, które przybierają kształt napisanych albo wypowiedzianych głośno słów, zyskują pewną tajemną moc.
150
Ja zawsze rozmawiam ze sobą w takich sytuacjach. Czasem, kiedy już dokładnie wiem jaką decyzję chcę podjąć, staję przed lustrem, patrzę sobie w oczy i mówię na głos czego chcę. Widzę wtedy w swoich oczach potwierdzenie mojego zamiaru i radość, że przystępujemy do nowego, słusznego zadania.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
3. Stawiaj przed sobą zadania pozytywne
Postaraj się tak konstruować swoje postanowienia, żeby nie było w nich słowa „nie”. Chodzi o to, żeby w podświadomości powstawało pozytywne przekonanie o słuszności tego co się robi, zamiast podejrzenia, że jest to jakaś bitwa, którą trzeba stoczyć i w której ktoś zostanie pokonany.
Bo przecież racjonalnie patrząc to jest coś takiego, co ma wzbogacić ciebie wewnętrznie, przynieść ci radość i spełnienie, więc chodzi tu wyłącznie o zwycięstwa.
Zamiast: „Nie będę się spóźniał” powiedz: „Chcę przestać się spóźniać”.
Zamiast: „Nie będę zazdrościł”, powiedz: „Chcę myśleć pozytywnie i skupić się na tym, co dla mnie jest najważniejsze”.
Zamiast: „Nie będę leniwy”, powiedz: „Chcę być bardziej pracowity”.
4. Ustal priorytety
Priorytety to jedna z moich ulubionych spraw. Opisałam je dokładnie w książce W dżungli życia. Ustalanie priorytetów polega na wybraniu spomiędzy wielu rzeczy kilku absolutnie najważniejszych. Następnie z tych najważniejszych wybiera się jedną, supernajważniejszą, czyli priorytetową.
Chodzi o to, że zajmowanie się wieloma sprawami jednocześnie powoduje mętlik i często nie pozwala na doprowadzenie żadnej z nich do końca. Człowiek czuje się osaczony przez mnóstwo bardzo ważnych spraw, więc rośnie w nim przekonanie, że choćby bardzo się starał, to nie zdąży załatwić wszystkich i nie będzie w stanie udźwignąć ich ciężaru. Rzeczywiście, nawet siłacze nie podnoszą od razu wszystkich odważników, jakie znajdują się w sali gimnastycznej.
Trzeba sobie świadomie nakładać obciążenie na sztangę. Nie wszystko naraz. Pojedynczo.
Ustal to, co jest dla ciebie najważniejsze i co chcesz załatwić w pierwszej kolejności. To będzie twój priorytet. Reszta spraw może
151
BEATA PAWLIKOWSKA
poczekać. Zapomnij o nich, nie przejmuj się tym, że istnieją. Będą spokojnie czekać na swoją kolej.
Dzięki temu będziesz mógł całą energię i cały czas poświęcić na to, co jest najważniejsze. I bardzo szybko zobaczysz efekty swojej pracy.
5. Skoncentruj się
Ćwicz koncentrację. Nie pozwól, żeby mniej ważne rzeczy rozpraszały twoją uwagę. Kiedy zajmujesz się czymś, co uważasz za bardzo istotne, nie marnuj swojego czasu i energii na drobiazgi. Nie daj się porwać zabłąkanym myślom. Wyłącz telefon, nie zaglądaj do maila, zgaś radio i telewizor.
6. Stawiaj przed sobą realne cele
152
Myśl racjonalnie. Postaw przed sobą taki cel, który jesteś w stanie osiągnąć. Zamiast dać się ponosić wyobraźni i fantazjom, zastanów się czy to, co sobie zaplanowałeś, jesteś w stanie zrealizować i w jaki sposób. Jeżeli wyznaczysz sobie nierealny cel, to z góry skazujesz się na porażkę. Leniwiec wykorzysta taką sytuację do tego, żeby powiedzieć: „Nic mi się nigdy nie udaje, jestem do niczego”.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Cel musi być osiągalny, a jego realizacja zależeć tylko od ciebie. Niemądrze jest postanawiać, że „w tym roku moja mama wyzdrowieje” albo „w tym roku urosnę dziesięć centymetrów”, bo nie masz na to niestety żadnego wpływu. Takie myślenie jest marzeniem albo życzeniem, ale nie jest planem, który można zrealizować. Jeżeli jednak postanowisz, że od jutra trzy razy w tygodniu poświęcisz pół godziny na naukę języka obcego, to wynik tego planu zależy tylko od twojej konsekwencji i silnej woli.
7. Stawiaj przed sobą bliskie cele
Nikt nie jest w stanie odgadnąć, co się wydarzy za dwadzieścia lat. Do tego czasu może się zmienić prawie wszystko. Może wybuchnąć bomba albo pojawić się cudowny lek na wszystkie choroby. Z jednej strony nie można tego zaplanować, a z drugiej — nie wolno ulegać poczuciu bezradności i braku kontroli. Najlepiej w ogóle o tym zapomnieć i zająć się tym, na co możesz mieć wpływ.
Dlatego trzeba sobie stawiać bliskie cele, takie, które można osiągnąć w przewidywalnej przyszłości.
8. Bądź ze sobą uczciwy
Nie ma sensu zastanawiać się kim będziesz za kilkadziesiąt lat. Dobrze jest jednak wierzyć w to, że poprowadzi cię przez życie twoja dusza — pod warunkiem, że będziesz wobec niej uczciwy.
Szukaj więc we własnej duszy odpowiedzi na to, czego najbardziej pragniesz, co jest twoją pasją, co najbardziej chcesz robić. Nie zgadzaj się na rzeczy, które budzą twój wewnętrzny sprzeciw. Pamiętaj też o tym, że leniwiec stosuje często taktykę unikania wysiłku, usprawiedliwiając się brakiem ochoty. Bądź uczciwy w stosunku do samego siebie. Nie okłamuj siebie i nie oszukuj. Odpowiadaj sobie uczciwie na pytania i bądź konsekwentny.
BEATA PAWLIKOWSKA
9. Kieruj się własnym rozumem
Twój plan powinien być naprawdę twoim planem. Nie naśladuj innych ludzi, bo każdy ma własną ścieżkę w życiu i musi ją samodzielnie odnaleźć. Nie decyduj się na coś tylko dlatego, że „wszyscy tak robią” albo dlatego, że to jest największe marzenie twojej najlepszej przyjaciółki, rodziców czy nauczyciela.
10. Stawiaj przed sobą prawdziwe cele
Zapytaj siebie, czego najbardziej chcesz, a potem — dlaczego chcesz właśnie tego. Spróbuj nazwać konkretnymi słowami to, o czym najbardziej marzysz. Nie to, co leży na powierzchni, ale to, co kryje się w głębi twojej duszy.
Kiedy byłam małą dziewczynką mówiłam, że chcę zostać aktorką. Kiedy po latach zapytałam siebie, dlaczego właściwie aktorką, moja odpowiedź brzmiała: „Bo aktorki są piękne i podziwiane”. Czyli w rzeczywistości w głębi duszy chciałam być piękna i podziwiana, a bycie aktorką niekoniecznie było do tego potrzebne. Tak naprawdę, zamiast mówić „chcę zostać aktorką”, powinnam była powiedzieć: „chcę prowadzić zdrowy i aktywny tryb życia, żeby być piękną kobietą i robić mądre rzeczy, żeby ludzie mnie podziwiali”.
11. Stawiaj przed sobą dobre cele
Zło nigdy nie przyniosło nikomu prawdziwego szczęścia. Negatywne emocje potrafią czasami zaślepić, ale nie dadzą ukojenia ani poczucia spełnienia.
Cel, który przed sobą stawiasz musi być dobry, pozytywny, nie może nikogo krzywdzić ani być skierowany przeciwko czemuś lub komuś — z wyjątkiem twoich własnych wad i słabości J. Ale też nie przeciwko tobie, tylko przeciwko cechom twojego charakteru.
Twój cel musi też wynikać z dobrych intencji. Nie może mieć źródła w zazdrości, nienawiści ani chęci zemsty.
154
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Pamiętaj, że każda dobra myśl, każde dobre słowo i dobry czyn to pozytywna energia, która bardzo szybko do ciebie wróci i wynagrodzi każdy wysiłek, który musisz podjąć.
12. Bądź dla siebie przyjacielem
To jest najważniejsze ze wszystkiego. To jest podstawa, na której można wszystko zbudować. Od tego musisz zacząć. W książce W dżungli życia dokładnie opisałam w jaki sposób ja postanowiłam to zrobić.
Tylko człowiek, który lubi i szanuje siebie, jest w stanie osiągnąć upragniony cel i zaznać spełnienia.
Jesteś tak naprawdę sam na świecie. Tylko ty możesz zrozumieć swoje najgłębsze pragnienia, także te, które w tobie drzemią i z których na razie nie zdajesz sobie sprawy. Tylko ty potrafisz znaleźć najlepsze rozwiązanie wielu problemów. Tylko ty możesz dać sobie absolutnie wierną, uczciwą i czystą przyjaźń i miłość.
Musisz być przyjacielem dla siebie. Jeżeli czegoś w sobie nie lubisz albo uważasz za złe, postaraj się to zmienić. Ale nie „za karę”, tylko dlatego, że dbasz o siebie, lubisz siebie i zależy ci na tym, żebyś był zadowolony. Człowiek targany sprzecznościami, strachem i nienawiścią do samego siebie nigdy nie będzie szczęśliwy.
155
BEATA PAWLIKOWSKA
13. Nie opowiadaj
Leniwca łatwo można poznać po tym, że nieustannie opowiada o swoich planach, postanowieniach noworocznych, dietach i innych ważnych decyzjach. Mówi co postanowił zmienić, dlaczego i jak się z tym czuje. Kilka tygodni później opowiada dlaczego przestał już stosować dietę, znowu zaczął palić papierosy i nie chce się już uczyć angielskiego. Bo leniwiec tak naprawdę nigdy nie podejmuje głębokiego postanowienia zmiany czegoś na stałe. On jedynie wypróbowuje różne opcje, ale kiedy do ich utrzymania potrzebny będzie jakiś wysiłek, szybko z nich zrezygnuje. Zawsze przecież można podjąć inne decyzje „na całe życie”, prawda? A potem znów je zmienić.
Skoncentruj się na swoich czynach. Na tym co robisz, w jaki sposób to robisz i po co. Nie opowiadaj wszystkim dookoła, jakie podjąłeś decyzje i czemu mają one służyć. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale zawsze odnoszę wrażenie, że kiedy dużo się mówi się o jakimś zamierzeniu, ono samo jakby zaczyna blednąc i tracić swoją moc.
156
Zresztą opowiadanie wielu ludziom o swoich zamiarach tak naprawdę nie przybliża cię do celu, lecz zużywa energię i czas, które mógłbyś poświęcić na zrobienie czegoś konstruktywnego.
Rozdział 18
Jak zostać wojownikiem
Z
ałóżmy, że nie jesteś wojownikiem i że znajdujesz się właśnie w fazie smutnego użalania się nad swoim losem. Czujesz się kruchy wewnętrznie, nieodporny na złe informacje, spodziewasz się, że może się zdarzyć coś strasznego, boisz się, że stracisz to co jest dla ciebie najdroższe albo człowieka, bez którego nie wyobrażasz sobie dalszego życia. Chce ci się płakać, a kiedy jedziesz samochodem przez miasto myślisz czasem, że przecież łatwo mógłbyś ze sobą skończyć, bo to wszystko nie ma sensu.
Kompletnie nie wiesz co zrobić, żeby sobie polepszyć nastrój. Funkcjonujesz przez dużą część dnia na zasadzie robota, który realizuje postawione przed nim zadania, czasem nawet jesteś w stanie odnaleźć w tym trochę radości, ale potem wracasz do domu i jest źle.
Jesteś smutna. Nic ci się nie chce. Ptaki ćwierkające za oknem wydają ci się abstrakcją. Słońce świeci, bo musi. W telewizji jak zwykle same przygnębiające wiadomości. Politycy skaczą sobie do oczu, ale nic z tego nie wynika. We Wrocławiu trzyletnie dziecko wypadło z okna razem z futryną i nie dało się go uratować. Tragedia. Wszędzie dzieje się coś złego.
157
BEATA PAWLIKOWSKA
Szukasz jakiegoś sposobu, żeby poczuć się lepiej. Ale nic ci się właściwie nie chce. Czytanie książki — zbyt nużące. Wyjście na spacer — zbyt męczące. Pójście do kina — za długie. Może zjesz kawałek czekolady? Tak, ale na jednym kawałku się nie skończy. Zjesz pół tabliczki i będziesz się czuła jeszcze gorzej, bo do tego wszystkiego dojdą jeszcze wyrzuty sumienia i lęk, że przytyjesz. No i klops.
Trzeba wziąć tego klopsa i przerobić go na różę.
Ale jak?
Przecież nie masz na nic siły i nic ci się nie chce. Ale może jest jakiś tajemny sposób, który szybko pozwala poczuć się lepiej?
Niektórzy piją wtedy kieliszek wina albo inny alkohol. To na chwilę może poprawić nastrój, ale jeśli będziesz sobie w ten sposób częściej polepszała samopoczucie, to się uzależnisz, a twoja umęczona dusza utonie. Przestanie czuć smutek, ale nie będzie też w stanie czuć radości ani innych szczerych emocji, ponieważ będzie otumaniona alkoholem.
Są tacy, którzy stosują jeszcze inne chemiczne środki. Nie daj się namówić. Każdy taki środek wprowadzony do twojego ciała grozi tym, że twój organizm albo psychika się od tego uzależnią, a uzależnienie polega na tym, że wciąga człowieka wbrew jego woli i strasznie trudno się od niego uwolnić.
Załóżmy więc, że nie chcesz stosować żadnych dopalaczy. Nie chcesz wina, piwa, koniaku ani innego alkoholu, nie chcesz tabletek, narkotyków, skrętów ani podobnej ścierny.
Ale chcesz żyć lepiej, cieszyć się życiem. Nie chcesz czuć tego obezwładniającego smutku i samotności. Nie chcesz się czuć jak śmieć na chodniku świata.
W takim razie jest tylko jedno wyjście. Musisz wzmocnić swoją duszę.
Bo cały ten beznadziejny smutek, poczucie bezsensu i zagubienia, strach przed samotnością i zmęczenie życiem wynika tylko z tego, że brakuje ci wewnętrznej siły i umiejętności, żeby z niej korzystać.
158
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Co to jest ta wewnętrzna siła i do czego służy?
To jest siła własnego charakteru, która pozwala oswoić świat, zrozumieć samego siebie i odnaleźć w dżungli życia własną dobrą, szczęśliwą drogę.
Wewnętrzna siła umożliwia złe rzeczy zamieniać na dobre, realizować swoje plany, spełniać marzenia i panować nad swoim życiem.
Jak osiągnąć wewnętrzną siłę?
Tak samo jak w tradycyjnej siłowni, gdzie rozwija się mięśnie — treningiem i ćwiczeniami. Jak dokładnie wygląda taka „wewnętrzna siłownia” piszę w następnych rozdziałach.
Najważniejsze jest to, że twoja wewnętrzna kruchość, smutek, samotność, lęk i niepokój nie znikną bez pracy nad sobą. Wszystkie te uczucia będą wracały jak bumerang w najmniej oczekiwanych chwilach. Będziesz wtedy płakać, dzwonić do przyjaciółek, pisać tęskne listy i marzyć o tym, że zjawi się ktoś, kto da ci wsparcie i zapewni poczucie bezpieczeństwa.
I tu się mylisz. Nikt nie jest w stanie zbudować twojej siły wewnętrznej. Możesz to zrobić tylko ty sama.
159
Rozdział 19
Wojownik i leniwiec - dwa przykłady
W
yjmujesz ze skrzynki na listy wezwanie na posterunek policji. Zastanawiasz się o co może chodzić. Być może auto-radar złapał cię na przekroczeniu prędkości, być może ktoś odkrył coś z twojej niezbyt chlubnej przeszłości, może ktoś doniósł, że nie zebrałaś odchodów swojego psa z trawnika albo niesłusznie wytknął ci wyrzucanie niedopałków przez okno.
LENIWIEC
Czuje przerażenie i panicznie próbuje sobie przypomnieć, gdzie i kiedy złamał prawo, gdzie stał ukryty radar albo kto z sąsiadów podkablował.
Nie ma ochoty ani siły zmierzyć się z problemem, który prawdopodobnie czeka w tej zamkniętej kopercie.
Ma świadomość tego, że jeśli coś źle zrobił, będzie musiał ponieść tego konsekwencje, ale myśli, że jeśli odwlecze to w czasie, może uda mu się od tego wymigać.
Poza tym ma ogólne wrażenie, że świat ciągle go prześladuje, więc wydaje mu się, że najbardziej skuteczną metodą radzenia sobie w tej sytuacji będzie udawanie, że o niczym się nie wie.
160
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Zachowuje się jak dziecko, które zbiło wazon i udaje, że nic się nie stało, dopóki rodzice o tym nie wiedzą i dopóki nie ma pewności, że będą się gniewać.
Najchętniej wrzuciłby list do kosza ze śmieciami albo pod płot, żeby wyglądało, że listonosz go zgubił.
Jeśli zanosi go do domu, to rzuca gdzieś na bok, żeby „nie psuł nastroju”.
Może się zdarzyć, że włoży go do szuflady, żeby nie kłuł w oczy swoim widokiem i na wiele tygodni o nim zapomni.
Będzie pytał znajomych, czy zdarzyło im się coś podobnego i czy znają sposób na to, żeby się wymigać od odpowiedzialności.
SKUTEK:
Leniwiec swoim zachowaniem maksymalnie przedłuża sobie stres związany z listem, bo zamiast od razu odważnie sprawdzić co jest w środku, wyobraża sobie najgorsze scenariusze.
Leniwiec traci dużo czasu na narzekanie, opowiadanie znajomym o tym jakiego ma pecha, wypytywanie, jak można sobie „poradzić” w tej sytuacji, poszukiwanie sposobów uniknięcia kary czy mandatu.
Takim zachowaniem i sposobem myślenia sam tworzy w sobie przekonanie o tym, że świat jest podły i sprzysiągł się przeciwko niemu.
161
BEATA PAWLIKOWSKA
WOJOWNIK
Nie czuje porażającego strachu.
Rozumie, że każdy czyn pociąga za sobą konsekwencje oraz to, że unikanie albo odkładanie w czasie konsekwencji nie sprawi, że one znikną.
Nie jest ideałem, być może coś przeskrobał, a więc jest oczywiste, że trzeba za to zapłacić i ponieść konsekwencje.
Nie boi się otworzyć listu i sprawdzić o co chodzi.
Jak najszybciej stara się wyjaśnić w czym rzecz i załatwić sprawę do końca.
SKUTEK:
Wojownik będzie się starał rozwiązać swój problem najszybciej jak to możliwe, dzięki czemu zaoszczędzi dużo czasu i nerwów.
Wyciągnie też nauczkę na przyszłość i będzie się starał nie popełniać podobnych błędów — choćby po to, żeby uniknąć w przyszłości dostawania takich listów i konieczności załatwiania spraw z nimi związanych.
162
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Szef przychodzi do miejsca, które zajmujesz razem z innymi pracownikami. Stara się być miły, ale widać, że ma coś ważniejszego na głowie i że myślami jest raczej daleko stąd. Rozmowa schodzi na aktualną sytuację w waszej firmie i wtedy nagle szef ożywia się i mówi, że „gdyby wszyscy uczciwie wypełniali swoje obowiązki i nie spóźniali się do pracy, wyniki firmy byłyby znacznie lepsze”. I patrzy wtedy prosto na ciebie. Po czym wychodzi.
LENIWIEC
Kolana mu miękną ze strachu i jednocześnie czuje wściekłość.
Jak ktoś mógł tak go upokorzyć? Na usta cisną mu się najbardziej obraźliwe i wulgarne słowa, które najchętniej wykrzyczałby z siebie, ale nie może tego oczywiście zrobić w obecności szefa ani zbyt szybko, żeby odchodzący szef go nie usłyszał. Poza tym nie wiadomo czy któryś z kolegów nie jest donosicielem.
Razem ze wściekłością pojawia się bezmiar goryczy i leniwiec czuje się jak śmieć. Nikomu niepotrzebny, pomiatany, spychany do rynsztoka. Tylko dzięki sile woli jeszcze funkcjonuje jak normalny człowiek. W przeciwnym razie dawno by już zwariował.
A może pójść, rzucić papiery na stół i powiedzieć wreszcie całą prawdę — jakim ten szef jest oślizgłym płazem, arogantem, sukinsynem, a w dodatku wcale nie zna się na tym, co robi. Każdy na jego miejscu byłby lepszy.
Po chwili wściekłość nieco słabnie, zdrowy rozsądek bierze górę. Nie, nie można pójść i wykrzyczeć mu co się naprawdę o nim myśli. Jest wprawdzie gównianym szefem, ale trzeba zachować pozory.
W czasie następnych dni leniwiec i szef zachowują się tak, jakby nic się nie stało. Nie są serdeczni, ale utrzymują grzeczny dystans i wymieniają uprzejme „dzień dobry”.
163
BEATA PAWLIKOWSKA
WOJOWNIK
Jest niemile zaskoczony atakiem na swoją osobę, ale nie czuje wściekłości i nie ma ochoty rzucić w wychodzącego szefa czymś ciężkim.
Realnie patrząc jeden pracownik nie może znacząco wpływać na wyniki całej firmy — chyba że jest jej menedżerem.
Poza tym wojownik ma świadomość tego, że nie jest złym pracownikiem. Stara się nie spóźniać, na czas wypełniać zobowiązania i rozwijać swoje umiejętności.
Być może zarzut szefa był tylko nietrafionym żartem. W takim razie wystarczy go po prostu zignorować, nie marnując energii ani czasu na rozmyślanie o tym co się stało ani czy było to bardzo nieprzyjemne.
164
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Jeśli wojownik uzna, że zarzut brzmiał poważnie, usiądzie do swojego komputera i napisze w uprzejmym tonie maila do szefa z prośbą o krótką rozmowę. Potem pójdzie na wyznaczone spotkanie, żeby wyjaśnić sytuację.
Nie czuje agresji, niepokoju ani strachu, lecz raczej zaciekawienie faktem czy ktoś rzeczywiście uważa, że jest złym pracownikiem i obniża wartość całej firmy.
Agresja wynikałaby z niskiego poczucia własnej wartości.
Niepokój z przekonania, że świat ciągle próbuje go skrzywdzić.
Strach brałby się z lenistwa i zaniedbywania obowiązków w pracy.
A takie uczucia są przecież wojownikowi obce.
165
Rozdział 20
Wewnętrzna siłownia
S
ą sytuacje, które wydają się bez wyjścia. Smutek też czasem wydaje się nie mieć końca ani dna, a pogrążanie się w nim jest jak wędrówka przez cmentarz. Zniechęcenie, rozczarowanie, brak sił... Bezradne szukanie wsparcia i pomocy. Chęć ucieczki przed całym światem. Wielkie krople łez na policzkach. Świat jest podły. Wszystko jest bez sensu.
Zaraz. Wszystko jest bez sensu?
Co jest bez sensu? Niebo jest bez sensu? Ogrzewanie w domach jest bez sensu? Taksówki są bez sensu? Internet jest bez sensu? Twój ulubiony serial w telewizji też jest bez sensu?
Przyznasz, że trochę sensu w tym wszystkim jest.
Nawet w tobie samej jest też coś, co można uznać za fajne, prawda?
Niestety, w chwilach przygnębiającego smutku o tych wszystkich dobrych stronach po prostu się nie pamięta, bo człowiek jest wtedy jak soczewka, która skupia swoją uwagę wyłącznie na tym, co jest złe, brzydkie i denerwujące.
169
BEATA PAWLIKOWSKA
A gdyby istniało takie urządzenie, które w chwilach załamania potrafiłoby utrzymywać tę wewnętrzną soczewkę na dobrych stronach życia?.. Wystarczyłoby tylko nałożyć je na głowę i od razu myśli jak strumień poszybowałyby ze smutnej strony na wesołą. Chciałabyś mieć takie urządzenie?
Ono istnieje. I jest już zamontowane w tobie, wystarczy tylko nauczyć się go używać. To jest właśnie wewnętrzna siła, którą można w sobie odnaleźć i wyćwiczyć.
Niedawno zostałam zaproszona na spotkanie autorskie. Miało to być pierwsze spotkanie z czytelnikami po długiej przerwie. Poprzedni rok spędziłam głównie w podróżach, a kiedy na krótko wracałam do Polski, wyjeżdżałam do Krakowa nagrywać nowe odcinki programu „Podróże z żartem”. Pozostały czas poświęcałam na przygotowywanie audycji do Radia ZET, pisanie felietonów, reportaży i inne bieżące sprawy.
Kiedy jak zwykle w maju ukazała się moja najnowsza książka, zdecydowałam się przyjąć zaproszenie na uroczyste spotkanie autorskie. Miało się rozpocząć o osiemnastej w centrum Warszawy.
170
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Wiedziałam, że po południu w mieście ulice mogą być zakorkowane, więc choć zwykle przejechanie tej trasy zabiera mi około pół godziny, postanowiłam wyjść z domu godzinę wcześniej. Zamówiłam taksówkę na piątą.
Był chłodny, majowy dzień. Niebo całkowicie przykryte ciężkimi chmurami, z których siąpił deszcz. Na termometrze było nie więcej niż trzynaście stopni.
Wyszłam punktualnie przed dom. Cisza. Ulica, przy której mieszkam jest wprawdzie cicha i spokojna, ale tamtego dnia wydawała się kompletnie opuszczona. Żaden sąsiad nie spacerował z psem, nie bawiły się żadne dzieci, nawet ptaki się pochowały, tak jakby straciły ochotę do śpiewu. Pomyślałam, że to trochę dziwne, ale cóż. W czasie deszczu tak czasem bywa.
A gdzie jest moja taksówka?...
Rozejrzałam się na wszystkie strony. Wytężyłam słuch, żeby w szemrającym po dachach deszczu usłyszeć mruczenie silnika zbliżającego się samochodu, ale cisza panowała tak pełna i głucha, jakby świat zasnął. Pięć po piątej. Zimno. Pada deszcz. Ja stoję na dworze w minispódniczce i lekkim płaszczu, czując jak moja starannie ułożona fryzura osiada od wilgoci i deszczu. Kiedy zamawiałam taksówkę uprzedzałam, żeby przekazano moje zgłoszenie odpowiednio wcześnie, bo była to pora największego korka na ulicach biegnących na południe Warszawy, czyli właśnie w stronę mojego domu.
Taksówka nie przyjeżdża. Ja marznę. Spóźnię się na spotkanie autorskie, co jest nieuprzejme i oznacza brak szacunku dla ludzi, którzy będą tam na mnie czekali.
Rozejrzałam się jeszcze raz. Bez zmian. Deszcz. Zimno. Pusto.
Poczułam, że ogarnia mnie złość. Tak jak zdarza się czasem, gdy na bezchmurnym niebie świeci wesołe słońce, które pół godziny później zostaje niespodziewanie zgaszone przez deszczowe chmury.
171
BEATA PAWLIKOWSKA
Tak i ja właśnie zostałam zgaszona. Czułam gniew, stres i wściekłość. Piętnaście po piątej, taksówki wciąż nie ma. Mokre włosy lepią mi się do twarzy, chłodny wiatr hula po moich prawie nagich nogach.
I mogłam wtedy łatwo się zatracić. Wkurzyć się na całość, zadzwonić do korporacji taksówkowej z awanturą, zadzwonić do organizatora spotkania autorskiego i powiedzieć, że mam to w nosie, zestresować się jeszcze bardziej i dostać ataku serca.
Ale ja w pewnej chwili usłyszałam w swojej głowie dzwonek.
— Czego ty chcesz? — powiedziałam do siebie na głos, co na
pustej ulicy zabrzmiało jak prawdziwe wyzwanie na pojedynek.
— Czemu jesteś taka zła?
Posłusznie natychmiast sobie odpowiedziałam:
— Czuję gniew, bo spóźnia się taksówka, która powinna być
punktualnie. Stres, bo boję się, że się spóźnię i będę musiała się
tłumaczyć. Wściekłość, bo stoję w tym zimnym deszczu zupełnie
bezradna i nic nie mogę zrobić, tylko czekać.
I sama zaczęłam się z tego śmiać. Przecież to moja wina!
Gniew? A kto powiedział, że taksówka zawsze musi być punktualna? Kierowca to tylko człowiek, który czasami nie jest w stanie precyzyjnie przewidzieć ile czasu zajmie mu dojazd na miejsce. W dodatku kiedy w Warszawie zaczyna padać deszcz, to kierowcy wariują i korki robią się dwa razy większe niż zazwyczaj.
Prawdziwy problem zacząłby się wtedy, gdyby w Polsce wybuchła bomba atomowa i w ogóle nie byłoby taksówek, nikt nie organizowałby spotkań autorskich i nie wydawałby żadnych książek. Wtedy mogłabym się martwić, że „jest źle”.
Stres? A co takiego się stanie, jeżeli się spóźnię? Ludzie uciekną? Dostanę mandat albo naganę? Świat pęknie z żalu po spotkaniu, które nie zaczęło się z japońską punktualnością? Nic z tych rzeczy. To nie jest sprawa życia i śmierci. Jeżeli spóźnię się na spotkanie
172
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
autorskie, to rzeczywiście nie będzie miłe, ale wystarczy uśmiechnąć się i szczerze przeprosić. Poza tym to spóźnienie nie wynika z mojego lenistwa ani lekceważenia, nie jest więc realnie moją winą, nie ma więc absolutnie żadnego powodu, żeby tak bardzo się tym martwić i przejmować.
Wściekłość? Że stoję bezradna w deszczu i muszę czekać? A cóż to takiego strasznego? Nie można mieć kontroli nad wszystkim, co się dzieje i od razu najlepiej jest przyjąć takie założenie, że wiele może się zdarzyć i co najmniej połowa z tych zdarzeń będzie niezależna od mojej woli. Bezradna? Bo stoisz na własnych nogach przed własnym domem, masz zdrowe oczy, uszy i serce, które bije posłusznie zgodnie z normą?
— Czyś ty oszalała? — zapytałam samą siebie i zaczęłam się
śmiać.
Na murku obok zobaczyłam liście powoju wspinającego się do balkonu na pierwszym piętrze. Na świeżo umytych przez deszcz, czystych, zielonych liściach siedziały małe robaczki zajęte własnym życiem. Pająk na czarnych nóżkach wędrował przed siebie przedzierając się przez krople wody.
— Rety — pomyślałam — ale świat jest piękny...
173
BEATA PAWLIKOWSKA
No cóż, pewnie trochę się spóźnię, ale może będę mogła wynagrodzić to czytelnikom, zostając trochę dłużej. Taksówkarz chyba utknął w korku i też pewnie strasznie się stresuje, że klient — czyli ja — będzie niezadowolony i nawtyka mu różnych przykrości. A ja sobie spokojnie stoję pod domem, w którym bardzo lubię mieszkać, w ubraniu, które fajnie na mnie wygląda, w lekkim makijażu, który nauczyłam się robić od profesjonalistów w telewizji. I jadę na premierę mojej najnowszej książki! To wspaniałe, że mogę napisać kolejną książkę, którą wydaje wielkim nakładem pracy, sił i środków najbardziej prestiżowe wydawnictwo w Polsce.
I w tej samej chwili usłyszałam warczenie motoru. Podjechała taksówka. Było dwadzieścia po piątej.
— Dzień dobry — powiedziałam z uśmiechem, otwierając drzwi.
Taksówkarz uśmiechnął się do mnie z radością i wyraźną ulgą.
— Przepraszam — powiedział — wyjątkowo dzisiaj jest ciasno na Puławskiej.
— Wiem — odrzekłam, nie przestając się uśmiechać. — Mam spotkanie o szóstej, mamy jeszcze szansę zdążyć.
Nie zdążyliśmy. Korek tamtego dnia był wyjątkowo wielki. Dotarłam na miejsce dwadzieścia po szóstej, czyli zdążyłabym na czas, gdyby taksówka przyjechała punktualnie. Ale wcale się tym nie przejmowałam. Sala była już pełna ludzi. Weszłam na scenę, uśmiechnęłam się i przeprosiłam, wyjaśniając co się stało. Potem zaczęło się spotkanie autorskie, a ja całkiem zapomniałam o czasie, opowiadając o tym jak wygląda dżungla, czym pachnie, dlaczego jest piękna i w jaki sposób bywa niebezpieczna. Widownia śmiała się razem ze mną, kiedy czytałam fragment o mydle, które patrzyło na mnie czarnymi oczkami i głośno kumkało.
Byłam szczęśliwa.
174
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Najbardziej szczęśliwa byłam dlatego, że w porę udało mi się zatrzymać swoje własne głupie myślenie i przełączyć je na pozytywną stronę.
Trening w siłowni duszy polega na tym, żeby nie dać się ponieść negatywnym emocjom.
Bo to właśnie złe myśli i negatywne uczucia psują twój świat.
Świat sam w sobie nie podły. Podłe bywa tylko czasem myślenie o nim. I w tym właśnie leży sedno pracy nad sobą i sens bycia wojownikiem.
Wojownik nie jest człowiekiem o ponadnaturalnych zdolnościach, któremu nie zdarzają się przykre rzeczy.
Wojownik to taki człowiek, który nie utonie we własnych złych emocjach, ale pokona je siłą woli i odsunie od siebie. To pozwoli mu czerpać siłę i radość z tego wszystkiego, co jest na świecie dobre i pozytywne.
175
Zamiast burzyć, płakać nad ruinami, wściekać się, zazdrościć, stresować i tupać nogami z bezsilności, wojownik będzie budował. Własne marzenia, wewnętrzną siłę, szczęśliwy związek i życie.
Rozdział 21
Wewnętrzna siłownia - bezsilność
Ż
ycie wymaga od nas tego, żebyśmy byli odpowiedzialni, dobrze wypełniali swoje obowiązki, właściwie planowali zadania. Czasami wypełnienie tych podstawowych założeń wymaga wielkiej siły, koncentracji i umiejętności przewidywania. I czasem zdarza się coś takiego, czego nie sposób było przewidzieć i co przewraca do góry nogami wszystko, co człowiek zdążył z takim poświęceniem przygotować.
W filmie Pożegnanie z Afryką główną bohaterką jest Karen Blixen, która opowiada o swoim życiu pełnym przygód, niepewności, kataklizmów i szczęścia. Wyszła za mąż za duńskiego barona, z którym postanowili przeprowadzić się do Afryki. Szybko odkryła, że nie może polegać na mężu i zrozumiała, że tak naprawdę nigdy nie było między nimi niczego takiego, na czym można by zbudować wspólną przyszłość. Pewnego dnia spotkała myśliwego. Był przeciwieństwem jej męża — opalony, silny, tajemniczy. Zakochali się w sobie.
Karen musiała sama zbudować swoje życie w Afryce. Nauczyła się nowego zawodu, założyła plantację kawy, musiała doglądać upraw, dbać o plony i ludzi, którzy dla niej pracowali. Była silna
176
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
i samodzielna. Wiedziała, że nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc. Duński baron bawił się w mieście i nigdy jej nie kochał. Zakochany w niej myśliwy wcale nie miał zamiaru zamieszkać z nią na stałe i zabrać się do uprawiania kawy. Co pewien czas wyruszał na wiele tygodni do buszu i nigdy nie wiedziała kiedy może spodziewać się go z powrotem.
Karen pogodziła się z myślą, że jest na świecie właściwie sama i jeżeli nie zorganizuje sobie życia i pracy, to nikt za nią ani dla niej tego nie zrobi.
Nauczyła się panować nad własną samotnością i tęsknotą, nad zmęczeniem w czasie długich dni pracy w polu, nad księgowością i problemami finansowymi, nad zaopatrzeniem i organizacją, nad robotnikami i wszystkimi innymi aspektami prowadzenia plantacji.
177
Dobrze sobie radziła.
BEATA PAWLIKOWSKA
Popełniła tylko jeden błąd. Dała się ponieść złudnemu wrażeniu, że jeżeli będzie miała kontrolę nad wszystkim w swoim życiu, to osiągnie w ten sposób poczucie bezpieczeństwa.
Bez namysłu założyła, że skoro umiejętność sprawowania kontroli nad własnymi emocjami i nad ludźmi zatrudnionymi na farmie przynosi tak rewelacyjne efekty, to wystarczy mieć władzę nad innymi sferami życia, żeby być szczęśliwą.
I wtedy straciła wszystko.
Po rewelacyjnych zbiorach kawy plony umieszczono w specjalnych suszarniach. Wydawało się, że naprawdę wszystko następuje zgodnie z tym, co sobie zaplanowała. Wzmożona praca na plantacji przyniosła spodziewane efekty. Wystarczy jeszcze tylko wynegocjować odpowiednio wysokie ceny za kawę i przekonać myśliwego, żeby przestał biegać z bronią po sawannie i zadeklarował jakie są jego zamiary, a następnie wymóc na nim konsekwentne dotrzymanie słowa. W ten sposób życie Karen zostanie uporządkowane, a ona będzie mogła wreszcie pozbyć się wiecznej niepewności i niepokoju o przyszłość.
Pewnej nocy, kiedy z nadzieją śniła o tym, że wkrótce zdobędzie wreszcie poczucie całkowitej kontroli nad swoim życiem, w magazynach kawy wybuchł pożar. Spłonęło wszystko, co miała. Myśliwy nie chciał składać żadnych deklaracji ani zmieniać trybu życia. Nie rozumiał czego Karen od niego żąda.
A ona poczuła, że wszystko nagle wymyka się jej spod kontroli, ogarnęło ją poczucie ogromnej, potwornej, beznadziejnej bezsilności. Poczuła, że straciła wszystko. I że nie ma szans na odbudowanie swojego życia i zaznanie ukojenia, którego tak bardzo potrzebowała.
Zgubiła ją zbytnia pewność siebie i pewien rodzaj pychy, który pozwolił jej myśleć, że może mieć kontrolę nad wszystkim.
178
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Poczucie bezsilności w życiu jest konsekwencją takiego właśnie myślenia.
Bezsilny czuje się ten, kto w swojej pyszałkowatości założył, że może mieć wpływ na rzeczy, które kompletnie od niego nie zależą.
Ja czułam bezsilną złość czekając w zimnym deszczu na spóźniającą się taksówkę. Chciałam, żeby było tak, jak sobie zaplanowałam: wyjdę punktualnie z domu, wsiądę do taksówki i dojadę na czas na ważne spotkanie. Ale świat nie musi spełniać moich życzeń. Nikt nigdy nie dał mi gwarancji na to, że jeśli sobie coś zaplanuję, to uda mi się to zrealizować. Przeciwnie — życie polega właśnie na tym, żeby umieć się odnaleźć wśród nieustannie zmieniających się zdarzeń. To że ja czegoś „chcę”, wcale nie oznacza, że cały świat dostosuje się do tego.
Mój znajomy maturzysta czuł się bezsilny i skrzywdzony, kiedy na egzaminie ustnym wylosował pytanie, do którego nikt go nie przygotował. Ale czy ktokolwiek kiedykolwiek potrafi komukolwiek dać gwarancję na to, że podczas matury trafi na pytanie, na które zna odpowiedź?
179
BEATA PAWLIKOWSKA
Obiektywnie i realnie patrząc — nie można mieć kontroli nad wszystkim. Podczas najbardziej upalnego lata akurat w dniu twojego ślubu może zacząć lać deszcz. Twój ukochany niespodziewanie może zapragnąć od ciebie odejść. W dniu ubiegania się o nową pracę możesz dostać ohydnej opryszczki. Przed najważniejszym wystąpieniem podczas dorocznej konferencji ktoś może zgubić twoje przemówienie. Twój samochód może się zepsuć w środku bezludnego pustkowia.
Musisz nauczyć się rozróżniać rzeczy, na które masz wpływ od takich, które są poza twoją kontrolą.
Źródłem szczęścia w życiu jest rozwijanie swojej wewnętrznej siły, dzięki której możesz zmieniać na lepsze to wszystko, na co masz wpływ.
Źródłem bezsilnej wściekłości jest zakładanie, że zmienisz to, co jest poza twoją kontrolą.
180
Nie masz kontroli nad tym, co myśli i robi twój mąż albo narzeczony. Być może postanowi od ciebie odejść albo znajdzie sobie wkurzające hobby. Być może jest leniwy i nie pomaga ci w sprawach domowych. Być może ma chore serce i nie chce brać leków, które przepisał mu lekarz.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Masz wpływ na to, jak sama zachowujesz się wobec niego. Jeżeli uważasz, że jest nieodpowiedzialnym facetem, to albo zaakceptuj ten fakt i naucz się z nim żyć, albo zdecyduj, że nie możesz tego zaakceptować i w związku z tym musisz się z nim rozstać.
Nie masz kontroli nad tym, jaki refleks i wyobraźnię mają inni kierowcy na szosie. Być może ktoś zajedzie ci drogę, zapomni o włączeniu świateł albo będzie próbował wymijać na trzeciego.
Masz wpływ na to, jak zareagujesz na takie zachowanie i czy pozwolisz, żeby to zepsuło ci dobry nastrój na resztę dnia. Nie wściekaj się na chamskich kierowców. Skoncentruj się na tym, żeby uniknąć niebezpieczeństwa i przyjmij do wiadomości fakt, że głupi ludzie istnieją na świecie i często będziesz musiała się z nimi spotykać. Ale przecież to nie jest koniec świata i dopóki żyjesz, możesz starać się dbać o to, żeby dobrze z tym się czuć.
Nie masz kontroli nad tym, czy ludzie, z którymi współpracujesz, będą sumiennie, uczciwie i z pasją podchodzili do swoich obowiązków, czy włożą w ich wykonanie trochę serca i czy będą starali się zrobić to najlepiej jak potrafią.
Nie można oczekiwać od nikogo, że „powinien” być uczciwy, dobrze pracować, być punktualny albo że powinno mu zależeć na tym, co robi. Założenie, że ktoś „powinien” być jakiś albo coś robić istnieje tylko w twojej głowie. Chciałabyś mieć odpowiedzialnych, mądrych i uczciwych partnerów w życiu, pracy i miłości. Ale jeżeli tacy nie są, to nie ma sensu miotać się w bezsilnej wściekłości.
Spójrz na to z innej strony. Znajdź zalety tej sytuacji — choćby to, że masz pracę i możesz w niej realizować to, na czym ci zależy. Jesteś pomysłowa i kreatywna, nie możesz wprawdzie liczyć na twórczą pomoc, ale przynajmniej nikt ci nie przeszkadza.
Przyjmij do wiadomości, że niektórzy ludzie nie lubią pracować i będą zawsze jak ognia unikali dodatkowego wysiłku. Nie marnuj
181
BEATA PAWLIKOWSKA
energii na złość, awantury, łzy bezsilności. Skoncentruj się na tym, co jest dla ciebie najważniejsze. Odsuń destrukcyjne emocje i myśli. Nie zmienisz niektórych ludzkich zachowań. Nie ma sensu wściekać się na to, że ktoś jest leniwy, głupi, nieodpowiedzialny czy niekompetentny. Poświęć swój czas i energię na zrobienie czegoś, co jest dla ciebie ważne, na realizowanie swojego celu.
Jeżeli czujesz się bezsilna, to znaczy, że prawdopodobnie próbowałaś przejąć kontrolę nad czymś, co jest absolutnie poza twoim zasięgiem. To bez sensu — zmarnujesz tylko energię, którą mogłaś konstruktywnie poświęcić na coś, co jest dla ciebie ważne.
Jeśli czujesz bezsilną złość, spróbuj takich ćwiczeń w swojej wewnętrznej siłowni:
1. Wyobraź sobie możliwie najgorszą sytuację, która mogłaby się zdarzyć w podobnych okolicznościach.
Przecież mogłabyś stracić znacznie więcej, mogłabyś się okazać fizycznie niezdolna do dalszej pracy, w Polsce mogłyby zacząć szaleć cyklony i trzęsienia ziemi, które zamieniłyby twój dom w ruinę.
182
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Mogłaby wybuchnąć wojna, mogłabyś odkryć w sobie chorobę, mogłoby się okazać, że bank zgubił wszystkie twoje oszczędności.
W życiu zdarzają się czasem tragedie, których nie można naprawić ani odwrócić.
Nie przesadzaj więc ze złością na coś lub na kogoś, kto nie zachował się zgodnie z twoimi oczekiwaniami.
Realnie patrząc, możesz mieć oczekiwania wyłącznie wobec samej siebie. Inni ludzie są poza twoją kontrolą i poza twoją władzą. I to się nie zmieni.
2. Odszukaj wszystkie dobre strony sytuacji, w której się znalazłaś.
Nie pozwól sobie na wściekłe prychnięcie, że „nie ma w tym niczego dobrego”, tylko przenieś soczewkę swoich myśli z negatywnego rozpamiętywania przyczyn bezsilnej złości na odnalezienie w tej trudnej sytuacji jakichś pozytywów. Na pewno tam są.
Przypomnij sobie jak w przeszłości coś najpierw budziło twoją wściekłość, a po pewnym czasie przyznawałaś, że w końcu okazało się to nie być tak bardzo złe.
Wyprzedź tę sytuację. Nie czekaj aż po pewnym czasie przyjdzie refleksja i opamiętanie. Już teraz przywołaj je do siebie. Jeśli poćwiczysz siłę woli, na pewno ci się uda.
3. Powstrzymaj napływające złe emocje.
Nie pozwól, żeby zawładnęła tobą ślepa wściekłość, która odbiera rozum. Pamiętaj, że negatywne emocje to zła energia, która nie tylko odbiera siłę, ale z czasem kumuluje się też w organizmie i atakuje narządy wewnętrzne, wywołując choroby.
Jak je powstrzymać? Zwyczajnie. Zamknij oczy i skoncentruj się na tym, żeby nie pozwolić złym emocjom na zawładnięcie twoim umysłem. W końcu jeżeli masz potrzebę kontrolowania czegokolwiek i kogokolwiek w twoim świecie, to przede wszystkim powinnaś umieć kontrolować samą siebie.
183
Rozdział 22
Wewnętrzna siłownia - złość
Z
łość to zabawne uczucie. Przychodzi znienacka i najczęściej z kompletnie nieracjonalnych powodów. Zaskoczony czymś człowiek najczęściej reaguje złością, a co najdziwniejsze, zwykle jest to złość nieskierowana przeciwko nikomu ani niczemu konkretnemu.
To jest chyba jedna z największych różnic między cywilizacją białych ludzi w mieście a plemionami Indian w dżungli amazońskiej.
Co robi człowiek, kiedy z rąk wypadnie mu kubek z kawą? Przeklina i jest natychmiast zły. Ale właściwie na co albo na kogo? Nie wścieka się na samego siebie ani na kawę, ani na niewidzialne duchy. Jest po prostu zły. Zły na wszystko, zły na to co się zdarzyło, na całą sytuację, na bałagan, na plamę.
Go robi człowiek, kiedy przytrzaśnie sobie palec drzwiami od szafki? Jest wściekły na cały świat, na ból, na szafkę, na idiotę, który źle skonstruował drzwiczki.
Racjonalnie patrząc złość w niczym nie zmniejszy bólu, nie naprawi szafki, nie nauczy niczego człowieka, który ją źle zamontował ani nie wprowadzi do świata zasady braku drzwi przy-trzaskujących ludziom palce.
184
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Co robi Indianin, kiedy skaleczy się maczetą? Śmieje się. Zwija się z bólu, ssie krew z bolącego palca, ale przez cały czas próbuje się śmiać. Naprawdę! Nigdy w życiu nie widziałam wściekającego się Indianina. Nigdy! W żadnej sytuacji. Nawet wtedy, gdy chybił strzelając z dmuchawki zatrutymi strzałami do uciekającej małpy ani wtedy, gdy się poparzył przekładając polana w ognisku, ani wtedy, gdy nurt rzeki porwał nasze czółno i wbił je w splątane zarośla, i trzeba było wskakiwać do zimnej wody pełnej piranii i kajmanów, żeby wyciągnąć łódkę z gęstwiny roślin.
Kiedy Indianin potknie się o kamień i złamie sobie palec u nogi, nigdy się nie złości i nigdy nie przeklina. Najczęściej śmieje się z bólu. I dzięki temu ból staje się łatwiejszy do zniesienia i chyba szybciej mija.
185
Racjonalnie patrząc — po co właściwie miałby się wściekać na kamień, na własny palec, na ciemność i na ból?
BEATA PAWLIKOWSKA
W miastach białych ludzi złość jest pierwszą i najbardziej powszechną reakcją na zaskoczenie, strach albo stres. Człowiek wpada w złość kiedy inny kierowca zajedzie mu drogę, kiedy listonosz zapomni o wrzuceniu listu do jego skrzynki pocztowej, kiedy kasjerka pomyli się przy wydawaniu reszty, kiedy na ulicy jest korek, kiedy autobus ucieknie z przystanku, kiedy automat połknie monetę albo kiedy spadnie mu na nogę coś ciężkiego.
Nie wiadomo czemu ta złość ma służyć. Na pewno nie przynosi ulgi jej posiadaczowi, bo kumulowanie w sobie złych emocji tylko zwiększa stres i zdenerwowanie, a to z kolei odbiera umiejętność jasnego myślenia i właściwej oceny sytuacji. To oznacza, że wściekły kierowca na drodze staje się gorszym kierowcą i sam może niechcący spowodować niebezpieczną sytuację, która rozwścieczy następnych kierowców, a ci z kolei w złości będą powodowali stłuczki i wypadki.
Taki sam rodzaj głupiej, niepotrzebnej złości jest skierowany przeciw konkretnym osobom. Najczęściej złość to tylko oznaka bezradności wobec siebie i własnego życia. Jeżeli jesteś na kogoś zły, to winy szukaj w sobie. I w sobie próbuj tę winę naprawić, żeby nie postąpić drugi raz w ten sam bezsensowny sposób.
Mam znajomą Iwonę, która zakochała się we Włochu. On w niej podobno też. Po niedługim czasie okazało się, że Włoch miał ochotę jedynie na krótką znajomość. Sam zresztą jej powiedział, że nie szuka „kobiety na całe życie”. Kiedy odszedł, Iwona była wściekła. Obwiniała Włocha o brak uczuć i manipulację, nienawidziła wszystkich facetów, była zła na siebie, że dała się tak zwieść.
W rzeczywistości Iwona ma strasznie niskie poczucie własnej wartości. Kiedy Włoch okazał jej swoje zainteresowanie, odczytała to jako dowód na to, że może się komuś wydawać atrakcyjna. Dał jej powód do myślenia, że może nie jest „aż taka okropna”.
186
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Kiedy odszedł, zabrał ze sobą także jej dobre mniemanie o samej sobie, które całkowicie od niego uzależniła. Sama przecież powinna wiedzieć jakie ma zalety i wady, akceptować i cieszyć się swoimi dobrymi stronami, i pracować nad tym, co wymaga zmiany. Jeżeli Iwona po odejściu Włocha jest wściekła i czuje się jak nic niewart śmieć, to znaczy, że nie ma poczucia własnej wartości ani zaufania do siebie.
Iwona jest winna swojej złości, bo chciała przerzucić odpowiedzialność za własne szczęścia na drugiego człowieka.
Mój znajomy Paweł wściekł się, kiedy zobaczył wywiad, jakiego udzielił gazecie. Teoretycznie zamieszczono jego słowa, które autoryzował, ale bez jego wiedzy redakcja skróciła tekst o połowę, całkowicie zmieniając w ten sposób jego wymowę i opatrzyła go krzykliwym tytułem, który nie miał nic wspólnego z rzeczywistością. Paweł zadzwonił do mnie dławiąc się ze złości. Współczułam mu, bo kiedyś zdarzyła mi się podobna historia, ale w gruncie rzeczy ani on, ani ja nie powinniśmy czuć w tej sytuacji złości.
187
BEATA PAWLIKOWSKA
Paweł powiedział, że musiał udzielić tego wywiadu, bo chciał zwrócić uwagę na swoją nową płytę. Nie ma w tym nic z próżności. To oczywiste, że pisarz chce w ten sposób dotrzeć do swoich czytelników, a muzyk do słuchaczy.
Ale z drugiej strony nikt nie zmusza nikogo, żeby pracował w show-biznesie ani żeby udzielał wywiadów. Każda decyzja pociąga za sobą określone konsekwencje. Paweł twierdzi, że „musiał” udzielić wywiadu ze względu na menedżera i pozostałych członków zespołu, a w gruncie rzeczy przecież tak naprawdę nie był do tego zmuszony i nie groziły mu żadne przykre konsekwencje. Sam przyjął propozycję gazety, zgodził się i zdecydował rozmawiać z dziennikarzem.
188
Paweł założył, że redakcja uczciwie i z troską podejdzie do jego słów i że będzie jej zależało, żeby opublikować dokładnie to, czego on by sobie życzył. Ale nie ma chyba takiej redakcji na świecie. Gazeta rządzi się określonymi prawami. Jeżeli ktoś w ostatniej
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
chwili sprzeda reklamę na stronie z wywiadem, wypowiedź Pawła zostanie skrócona o połowę i kropka. I nikt nie będzie tego z nim konsultował. Paweł teoretycznie o tym wie, ale wolałby o tym nie wiedzieć i nie pamiętać — dlatego się wścieka. Paweł jest winny swojej złości, bo podjął złą decyzję.
Złość jest tylko najłatwiej osiągalnym środkiem zastępczym dla ludzi, którzy nie radzą sobie z własnym życiem, emocjami albo podejmują złe decyzje.
Złość jest złodziejem energii, którą można by przeznaczyć na coś konstruktywnego.
Człowiek, który daje się ponieść złości, wpada w zamknięte koło złych emocji, bo po ataku wściekłości jest zwykle zbyt zmęczony, żeby zrobić dla siebie coś dobrego. Czuje się więc zniechęcony i wyczerpany, jest mniej odporny emocjonalnie na sygnały zewnętrznego świata, więc nawet niewielkie zdarzenie może znów wywołać u niego gniew, co jeszcze dodatkowo go osłabi. I tak w kółko.
Nie ma sensu dać się ponosić złości.
Lepiej jest nauczyć się nad nią panować.
Ja w takich sytuacjach, kiedy czuję zbliżający się gniew, zaciskam pięści i powtarzam sobie, że nie dam się sprowokować. Na początku bywa to trudne, ale za każdym razem jest łatwiejsze, bo szybciej i wyraźniej widać sygnały zbliżającej się złości. Bo przecież złość to tylko rodzaj zaślepiającej chmury, która nadciąga nie wiadomo skąd. Wystarczy ją zatrzymać. Odsunąć od siebie. Nie daj się, nie pozwól jej zwyciężyć! Wyciągnij obie ręce i odsuń ją od siebie. To tylko kwestia silnej woli i odpowiedniego myślenia. Spróbuj. Nie daj się zmanipulować bezsensownemu wysysaczowi energii. Odsuń złość od siebie. Uśmiechnij się. Zwycięstwo!!!
Potem wystarczy logicznie pomyśleć. Gdzie leżała prawdziwa przyczyna twojej złości?
189
BEATA PAWLIKOWSKA
Podjęłaś złą decyzję? Zgodziłaś się na coś wbrew własnej woli? Zabrakło ci pewności siebie? Nie miałaś odwagi odmówić? Nie zorientowałaś się w porę co się dzieje? Byłaś zmęczona? Znajdź prawdziwy powód swojej złości i wyciągnij z niego konstruktywny wniosek na przyszłość.
Jeżeli byłaś wściekła na siebie, bo spowodowałaś wypadek i rozbiłaś samochód, zastanów się dlaczego tak się stało. Jeżeli wsiadłaś do auta nie umiejąc jeździć, to nie oskarżaj się o głupotę, tylko podejmij konstruktywną decyzję. Zapisz się na dodatkowy kurs jazdy albo nie siadaj więcej za kierownicą.
Jeżeli byłaś wściekła, bo musiałaś spędzić weekend nad pracą zamiast na odpoczynku, to zapytaj siebie czy naprawdę i dlaczego „musiałaś”. Jeżeli zgodziłaś się przyjąć dodatkową pracę na weekend wbrew swojej woli, to znaczy, że nie umiesz być asertywna i pozostać wierna sobie, odmawiając szefowi. To znaczy, że tak naprawdę nie „musiałaś” tego robić, tylko bałaś się odmówić.
190
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Wniosek: naucz się odmawiać z wdziękiem, zapisz się na kurs asertywności, kup książki na ten temat.
Jeżeli „musiałaś” wziąć tę dodatkową pracę, bo nie wyrobiłaś się ze swoimi obowiązkami w trakcie tygodnia, to znajdź powód, przez który nie zdążyłaś tego zrobić na czas. Może nie umiesz organizować sobie pracy? Może masz za dużo obowiązków? Może w pracy wszyscy się obijają, więc ty też? Wnioski: naucz się planować swoje zajęcia. Przeczytaj rozdział o priorytetach w książce W dżungli życia. Nie ulegaj drobnym słabościom ani pokusom. Naucz się koncentrować na tym, co masz do zrobienia, wtedy będziesz mogła pracować efektywnie i w krótszym czasie zrobić to, co zaplanowałaś.
Złość do niczego się nie przydaje. Tylko psuje krew i zamazuje obraz całości. Jeśli czujesz gniew, to znaczy, że gdzieś popełniłaś błąd. W myśleniu, postępowaniu, podejmowaniu decyzji. Znajdź go i wyciągnij z niego wnioski na przyszłość.
Zanim złość zdąży cię zagarnąć i zamącić ci w głowie, zaciśnij pięści i odsuń ją od siebie. Nie chcesz pozwolić jej zwyciężyć. Skoncentruj myśli na opanowaniu emocji, wyobraź sobie tęczę na niebie albo las o poranku pełen ptaków. Odsuń złość od siebie. Uśmiechnij się. Zwyciężaj.
191
Rozdział 23
Wewnętrzna siłownia - złe emocje
U
czyłam się w różnych szkołach — od podstawówki, przez liceum i mikroskopijnie krótkie studia. Szukałam nauczycieli, którzy potrafią przekazać coś więcej niż wiedzę teoretyczną opartą na faktach przeczytanych w książkach. Zawsze miałam takie dziwne wrażenie, że opowiada nam się tylko połowę ważnych rzeczy, podczas gdy druga ich część pozostaje nieodkryta. Być może dlatego, że tej drugiej części nie można nauczyć się z podręcznika. Prawdziwy nauczyciel powinien być mędrcem, który umysłem ogarnie wiedzę stworzoną przez innych ludzi, a jednocześnie własnym sercem i pasją będzie w stanie dotrzeć do drugiego dna, potrafiąc połączyć teorię z życiem.
To jest druga największa różnica pomiędzy białymi ludźmi z miast a Indianami w dżungli amazońskiej.
W świecie białych ludzi nauczycielem zostanie ten, kto ma dyplom wyższej uczelni.
W dżungli amazońskiej naucza tylko taki człowiek, który oprócz wiedzy posiadł też tajemną moc pozwalającą mu zrozumieć całość spraw i mechanizm, jaki nimi rządzi.
192
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Tego dowiedziałam się pewnego dnia, gdy trafiłam do amazońskiej szkoły. Najpierw przez wiele tygodni i miesięcy wędrowałam po różnych zakątkach puszczy, ucząc się indiańskiego sposobu życia, polowania i myślenia. Potem zabłądziłam w dżungli na granicy między Peru a Ekwadorem i tam spotkałam szamana. Opowiedział mi wiele przedziwnych rzeczy, wyjaśnił mi też zależność między duszą a ciałem.
Jeśli dusza jest zdrowa, ciało też nie będzie chorowało. Nie odwrotnie. Nie tak jak mówiono nam w szkole, że „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Zdrowy duch wypełnia sobą ciało, którego dobry stan jest ściśle uzależniony od tego, co dzieje się w duszy.
193
W medycynie amazońskiej nie leczy się samego ciała. Jest na przykład choroba zwana dano, którą można rozpoznać po bólach mięśni, ogólnym zmęczeniu i wyczerpaniu, czasem towarzyszą jej ataki duszności i wrzody. Indianie wyjaśnili mi, że jest to choroba wywołana przez głęboko skrywane złe uczucia, takie jak choćby zazdrość, nienawiść albo chęć zemsty. Kiedy człowiek trzyma je w sobie, po pewnym czasie zamieniają się w bardzo konkretną destrukcyjną energię, która zaczyna trawić narządy wewnętrzne.
BEATA PAWLIKOWSKA
Tak samo jest w przypadku pulsario, kiedy człowiek ma wrażenie, że nosi w sobie dziwny ciężar, coś na podobieństwo kuli uciskającej mu żołądek. Nie może normalnie trawić, staje się niespokojny, nerwowy, łatwo wpada w złość, bez przerwy szuka sobie jakiegoś zajęcia. Dla szamana ta dławiąca kula to po prostu od dawna skrywane przykre uczucia, nieujawniony i niewypowiedziany żal, ból, cierpienie, gniew.
Nawet jeśli ktoś nie ma ochoty wierzyć amazońskiemu szamanowi, musi przyznać, że pielęgnowanie w sobie złych emocji jest szkodliwe i nie prowadzi do niczego dobrego.
Dżiniści poszli jeszcze o krok dalej.
194
Dżinizm to system filozoficzno-religijny, który powstał w Indiach w szóstym wieku p.n.e. Jego najważniejszym założeniem jest dobro, które powinno towarzyszyć wszystkim istotom na ziemi. Podobno osiem i pół miliona lat temu na ziemi żył pewien olbrzym, który miał niezwykłą siłę — nie tylko fizyczną, ale także siłę ducha. Nazwano go Zwycięzcą, czyli w sanskrycie — Dżina. On był pierwszym mistrzem dżinizmu i od jego imienia pochodzi nazwa tego wyznania.
Najciekawszą rzeczą w systemie wierzeń dżinistów jest założenie, że każdy człowiek ma absolutnie czystą duszę. Codziennie napełnia ją określoną energią, która potem ma bezpośredni wpływ na jego życie. Najprościej mówiąc: każde dobre słowo, dobra myśl, dobry czyn to pozytywna energia, która towarzyszy człowiekowi na każdym kroku i chroni go przed złem.
Każda zła myśl, negatywne emocje, złe czyny to zła energia, która niszczy szczęście i sprowadza na człowieka złe wydarzenia. I to znaczy, że każdy z nas tworzy swoją teraźniejszość i przyszłość w najbardziej dosłowny sposób.
Wyznawcy buddyzmu, hinduizmu i innych religii Dalekiego Wschodu nazywają tę tajemniczą sprawczą moc „podstawowym prawem kosmosu”.
Mam wiele dowodów na to, że to prawo istnieje i dotyczy absolutnie wszystkich ludzi, także tych, którzy nie zdają sobie z tego sprawy.
Zło jest jak bumerang — szybko wraca do osoby, która je wysłała.
Człowiek najczęściej nie kojarzy nawet tych faktów. W kwietniu czując nienawiść zrobił coś skierowanego przeciw jakiemuś człowiekowi. Zdążył już o tym zapomnieć. W maju albo w czerwcu niespodziewanie okazało się, że ma raka albo że ktoś włamał mu się do domu.
Spróbuj prześledzić wydarzenia w swoim życiu. Mogę się założyć, że przed każdym złym wydarzeniem, które spadło na ciebie „nie wiadomo skąd”, nieoczekiwanie i pozornie niezasłużenie, ty sam zrobiłeś coś złego, wysyłając w kosmos dawkę złej energii, która szybko do ciebie wróciła, często ze zdwojoną mocą.
Sprawdź.
Kiedy złapiesz się na tym, że zrobiłaś, powiedziałaś lub pomyślałaś coś złego, że dałaś się ponieść uczuciom nienawiści, zemsty czy zawiści, obserwuj zdarzenia w najbliższej przyszłości. Czasem
195
BEATA PAWLIKOWSKA
już kilka minut później zadzwoni telefon i ktoś przekaże ci złą wiadomość albo odwoła coś dobrego, na co się cieszyłaś.
Ja dostrzegłam tę zależność w moim życiu dużo wcześniej, zanim poznałam teorię dżinistów czy pojęcie buddyjskiej karmy, która sprowadza się do tego samego.
Kiedy zauważyłam jak działa „podstawowe prawo kosmosu” w moim życiu, postanowiłam się zmienić i świadomie wydać walkę złym emocjom, słowom i myślom.
Przede wszystkim zastanowiłam się skąd właściwie biorą się te emocje i czemu ewentualnie mogłyby służyć. Bo jaki jest sens zaśmiecania własnej duszy?
Jako dyrektor i prezes mojego życia lubię rozwiązywać problemy i podchodzę wtedy do siebie jak najbardziej surowy i do bólu uczciwy szef świata. Rozprawa między mną i mną trwała krótko. Fakty były powalające.
Stwierdziłam, że nienawiść, wściekłość, zazdrość, zawiść, potrzeba zemsty, pogarda to uczucia, które niczego nie budują. Ich
196
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
celem jest tylko zniszczenie czegoś lub kogoś, łącznie z samym sobą. Zużywają dużo energii, wyczerpują, nie wnosząc do życia niczego dobrego. Pogłębiają poczucie pustki, zagubienia i obcości. I jeśli wierzyć amazońskiej medycynie, wywołują także konkretne choroby, na które cierpi ciało.
Bezmyślność i lenistwo podpowiadają, że fajnie jest coś zniszczyć i że można oprzeć swoje życie na nienawiści do przeciwnego obozu politycznego, wściekłości na zarząd firmy i zazdrości wobec ludzi na okładkach kolorowych pism. Taki człowiek odnajdzie sens swojego życia w atakowaniu przeciwników politycznych i wszystkiego, co jest z nimi związane. Pozorną siłę będzie czerpał z głębokiej niechęci i poczucia wyższości nad dyrektorami w firmie, która go zatrudnia. Po pracy będzie się sycił pełnymi wzgardy plotkami o gwiazdach kina, piosenki albo telewizji. Pójdzie spać zmęczony. Rano nakręci się złością na kolejnego kłamcę, który próbuje mataczyć albo manipulować, przeklnie paru kierowców po drodze i znajomą klamkę u drzwi prowadzącą do miejsca pracy.
I nie przyzna się przed nikim, tym bardziej przed samym sobą, że tak naprawdę w środku czuje się skrzywdzony i nieustannie atakowany. Dlatego odpowiada złością, niechęcią i pogardą wobec świata. Bo wstydziłby się swojej słabości, gdyby przyznał, że w gruncie rzeczy wolałby żyć inaczej.
Być może instynktownie unika w ten sposób wysiłku. Podświadomie dokonuje wyboru, że woli żyć „jak leci” i w konsekwencji „byle jak” niż zakasać rękawy, okiełznać własne myśli i emocje, i dzięki temu żyć lepiej, bardziej szczęśliwie i radośniej. Gdyby go o to zapytać, odpowie pewnie, że „nie ma czasu” albo że „ma teraz za dużo spraw na głowie”. A tak naprawdę ulega życiowemu lenistwu, które jest jak tratwa na oceanie — ma szansę dokądś dopłynąć. Nikt nie wie wprawdzie dokąd, kiedy i jak, ale wszyscy ufają, że nie zatonie.
197
BEATA PAWLIKOWSKA
Lepiej jednak na oceanie być statkiem. Mieć sterowność, wyporność, mapy, kompas, urządzenia nawigacyjne i fajne kajuty pod podkładem.
Ja postanowiłam, że nie będę tratwą. Zbudowałam sobie statek.
Wszystko o czym piszę, znam z własnego doświadczenia.
Nie daj się połknąć lenistwu. Nie zgadzaj się na byle jakie życie. Nie kolekcjonuj złych emocji. Nie pozwól, żeby zadomowiły się w tobie i żywiły się twoją energią.
Kiedy czujesz zazdrość, zastanów się czy naprawdę masz świadomość tego jaki jest człowiek, któremu zazdrościsz. Może znasz tylko fasadę, jeden wybrany fakt, który w obrazie całości wcale nie musi być najważniejszy? Każdy człowiek składa się z mnóstwa drobnych elementów, które pasują do siebie tylko w jednym określonym przypadku. Każdy najmniejszy fakt istnieje w sieci skomplikowanych zależności, które mają sens tylko w odniesieniu do konkretnej osoby z jej myślami, marzeniami, przeszłością, zdrowiem, charakterem, osobowością. Zazdroszczenie komuś urody albo talentu nie ma sensu, bo ta uroda albo talent istnieją w konkretnym przypadku w połączeniu z całą resztą cech, zdarzeń, myśli i przeznaczenia człowieka, któremu zazdrościsz.
Każdy ma życiu do zrobienia coś ważnego. Ale każdy coś innego. Musisz po prostu znaleźć swoje miejsce na ziemi i w historii świata.
Zazdroszczenie komuś tylko zakłóca myśli i zatrzymuje cię w drodze do osiągnięcia celu. Czując zazdrość albo zawiść spalasz się we własnych złych emocjach — zamiast wykorzystać swój wewnętrzny ogień do rozpalania marzeń i podsycania swojej siły, determinacji i decyzji.
Nienawiść jest jeszcze gorsza, bo wypełnia cię od środka rodzajem pustki i niemocy. Niby czujesz, że żyjesz, ale jednocześnie masz
198
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
poczucie zatopienia w piekącym basenie bezsilności i zła.
Na początku nienawiść może dodawać siły i determinacji, ale nigdy nie wyniknie z niej nic dobrego. Jeżeli pozwolisz, żeby twoim postępowaniem kierowała nienawiść, prędzej czy później to co robisz obróci się przeciwko tobie i uderzy ze znacznie większą siłą niż ta, którą niedawno z siebie wykrzesałeś. Kiedy nienawiść wraca w ten sposób do człowieka, zwykle powala go na kolana. Tak jak w „podstawowym prawie kosmosu”.
Kiedy czujesz ogarniającą cię nienawiść, zatrzymaj się, zastopuj swoje myśli, nie pozwól, żeby zła energia gromadziła się w tobie i niszczyła cię od środka.
Ja w takich chwilach zmuszałam moje myśli do skoncentrowania się na czymś dobrym. Przypominałam sobie przynajmniej jedną rzecz, z której jestem zadowolona, powtarzałam sobie:
199
BEATA PAWLIKOWSKA
„bądź wdzięczna za to, co masz!”, a potem przywoływałam w myślach to, na czym mi najbardziej zależy, czyli cel, który sobie wyznaczyłam.
Skoncentrowanie energii na pozytywnym celu, który chcesz osiągnąć, to najlepszy sposób na radzenie sobie ze złymi emocjami.
— Rób swoje! — powtarzałam sobie w myślach.
Nienawiść czy zazdrość nie doprowadzą cię do niczego dobrego. Jeśli chcesz cokolwiek osiągnąć, wyznaczaj sobie małe cele i koncentruj się na ich realizowaniu. Krok po kroku. Marzenie za marzeniem. W moim przypadku to była książka za książką, podróż za podróżą, audycja za audycją, opowiadanie za opowiadaniem...
Nikt nie zrobi za ciebie tego, o czym marzysz.
200
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
A jeśli wciąż nie masz tego, o czym marzysz najbardziej, to tylko twoja wina. Prawdopodobnie zmarnowałaś mnóstwo czasu i energii na przyglądanie się innym ludziom, roztapianie się w nienawiści i wariowanie z zazdrości. Skończ z tym. To bez sensu.
Odpychaj od siebie nienawiść, zastąp ją dobrymi myślami. Jeżeli nie potrafisz od razu zmienić swojego sposobu myślenia, to zmuszaj myśli do skoncentrowania się na jednej dobrej rzeczy. Z czasem nauczysz się w ogóle nie dopuszczać do siebie nienawiści.
Praca nad sobą, świadome usuwanie złych emocji ze swoich myśli prowadzą do osiągnięcia dodatkowej wewnętrznej siły, która chroni człowieka przed złą energią i wspomaga pozytywne dążenie do osiągnięcia celu.
201
Rozdział 24
Wewnętrzna siłownia - cudze życie
C
zasem łatwo wpaść w pułapkę, która leży na granicy między pomaganiem innym ludziom a zatraceniem się w ich życiu. Każdy człowiek jest odpowiedzialny za swoje życie. Jeżeli robi coś złego, jeżeli niszczy siebie i swoje życie, jeżeli nie umie rozwiązywać swoich problemów, to trudno. Nie możesz żyć za kogoś. Każdy musi żyć tylko za siebie.
Kiedyś zamartwiałam się tym, że moja mama pali papierosy. Mam świadomość tego, że palenie papierosów zatyka żyły, doprowadza do miażdżycy tętnic obu nóg, co może się skończyć amputacją, niszczy serce i płuca, i wywołuje wiele innych dolegliwości. Wydawało mi się, że muszę ratować moją mamę. Wiele razy z nią rozmawiałam, przekonywałam, prosiłam, dawałam dziesiątki argumentów. Ale ona nie chce rzucić palenia.
Pewnego dnia uświadomiłam sobie, że moja mama jest całkowicie dorosłą osobą i sama decyduje o swoim życiu. Jeżeli palenie papierosów doprowadzi ją do zawału serca, to nie wiem czy będę czuwała dzień i noc przy jej łóżku w szpitalu. Jako dorosły człowiek
202
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
na pewno rozumie zależność między paleniem papierosów a własnym zdrowiem, więc będzie musiała ponieść konsekwencje swoich decyzji.
Kiedyś martwienie się problemami innych ludzi kompletnie odbierało mi chęć do własnego życia. Widziałam, jakie popełniają błędy i wiedząc, jak przykre w skutkach mogą być konsekwencje takiego postępowania, usiłowałam ich przekonać, powstrzymać, ocalić. Ale oni najczęściej słuchali mnie, potakiwali głowami, a potem i tak robili wszystko po swojemu i dostawali ostatecznie po głowie.
Znałam kiedyś Grzegorza, który miał dwunastoletniego syna i bardzo lubił się nim chwalić. Uważał się też za dobrego ojca. Byłam dość często zapraszana do jego domu i miałam okazję z bliska obserwować jego życie rodzinne, relacje z żoną i z synem. Chociaż bardzo chcieli uchodzić za szczęśliwą rodzinę, moim zdaniem wcale tacy nie byli. Problemy rozwiązywano krzykiem, szantażem, przekupstwem albo udawano, że w ogóle nie istnieją. W obecności syna Grzegorz kłócił się ze swoją żoną o zasady, słowa i urażone ambicje, zarzucali sobie wzajemnie kłamstwo, manipulację, złą wolę i głupotę. Pewnej niedzieli po pysznym obiedzie zaczęliśmy grać w scrabble'a. Partia przeciągnęła się aż do wieczora. Wstałam i szykując się
203
BEATA PAWLIKOWSKA
do wyjścia usłyszałam nagle jak Grzegorz mówi do swojego syna, żeby teraz migiem brał się za odrabianie lekcji. Była niedziela wieczorem. Następnego dnia rano chłopiec szedł do szkoły. Jak to możliwe, że Grzegorz, jako dorosły i mądry człowiek, nie nauczył swojego syna, że najpierw odrabia się lekcje, a dopiero potem można się zajmować zabawą?... Przy następnej okazji powiedziałam Grzegorzowi, że moim zdaniem uczy swojego syna nieodpowiedzialnego podejścia do życia. Dlaczego mu nie wytłumaczył, że każdy człowiek ma obowiązki do wypełnienia, a od tego jak dobrze je wykona, zależy jakość jego życia?... Dlaczego nie nauczył syna zasady, że „najpierw praca, a potem przyjemność”? Dlaczego wychowuje go na człowieka, który kiedyś będzie miał problemy we własnym życiu, bo nikt nigdy mu nie wytłumaczył, że nie chodzi o to, żeby się wiecznie bawić, tylko o to, żeby mieć w życiu cel? Dlaczego pozwala, żeby syn był świadkiem jego kłótni z żoną? Dlaczego woli nie rozmawiać z synem o trudnych sprawach? Przecież jeżeli teraz nie wyjaśni mu, co jest w życiu ważne, w jaki sposób można sobie radzić z przeciwnościami losu, jak budować w sobie wewnętrzną siłę, jak wyznaczać sobie cel i brać odpowiedzialność za swoje życie, to skazuje dziecko na szukanie po omacku, na rozbijanie się o życiowe rafy, na cierpienie i niepotrzebny ból.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Grzegorz zamilkł, a potem niechętnie przyznał mi rację. Ale nic się w jego rodzinie nie zmieniło.
Żal mi tego chłopca, który nie ma w najbliższym otoczeniu żadnego dorosłego, który pokazałby mu jak można dobrze i mądrze żyć.
Ale trudno. Ja nie mogę tego zmienić. I nie mogę pozwolić, żeby martwienie się o syna Grzegorza przesłoniło mi inne ważne sprawy. Zrobiłam co mogłam. Zwróciłam Grzegorzowi uwagę, podzieliłam się moimi przemyśleniami, podsunęłam mu gotowe słowa i rozwiązania. Nie chciał lub nie umiał z nich skorzystać. To dla mnie zamyka sprawę. To zamknęło też moją znajomość z rodziną Grzegorza. Nie chciałam więcej być świadkiem tego, jak walczą ze sobą, bo nie potrafią ze sobą zgodnie żyć.
Oni są odpowiedzialni za ich życie.
Ja jestem odpowiedzialna za własne.
Nie wolno żyć za drugiego człowieka.
Każdy sam musi ponosić konsekwencje swoich decyzji.
Jedyne co można i należy zrobić, to życzliwie podzielić się swoją wiedzą albo doświadczeniem, uświadomić komuś zagrożenia, zaoferować pomoc. Nic więcej. Jeżeli człowiek nie chce przyjąć do wiadomości pewnych faktów, jeżeli nie chce ich naprawić, to trudno. Trzeba go wtedy zostawić w brudnej wodzie, w której zdecydował się siedzieć, i zapomnieć o nim.
Taki człowiek to najczęściej energetyczny wampir, który będzie się skarżył, opowiadał o swoich nieszczęściach i pechach, ale nie zrobi nic, żeby to zmienić.
Jedyne życie, jakim możesz żyć, to twoje własne.
Jeżeli zaczniesz żyć problemami innego człowieka, spalisz się w płomieniu jego życiowego lenistwa.
205
Rozdział 25
Wewnętrzna siłownia - autodestrukcyjny potwor
W
szystkie dzieci na świecie szybko uczą się tego, że zostaną ukarane, jeśli nie będą spełniały oczekiwań dorosłych. Ta sama zasada dotyczy dzieci indiańskich w dżungli amazońskiej, dzieci Masajów na sawannie w Afryce, Buszmenów, Papuasów i Eskimosów. Za złe postępowanie grozi kara wymierzana przez różnych dorosłych, którzy dzierżą władzę nad dziećmi — rodziców, nauczycieli, wychowawców.
Jest jednak pewna różnica między dziećmi Indian i innych plemion żyjących blisko natury a dziećmi białych ludzi w miastach. Różnica polega na tym, że dzieci plemienne uczy się samodzielności, odwagi i odpowiedzialności za własne czyny, od najmłodszych lat przysposabiając je do bycia dorosłymi. W naszym białym świecie dzieci mają jak najdłużej pozostać beztroskie, nie muszą się o nic martwić, bo wszystko zrobią za nie rodzice, od czasu do czasu wymierzając nagrody albo kary.
I wtedy właśnie zaczyna w dziecku rosnąć autodestrukcyjny potwór.
206
Przychodzi na świat na skutek wewnętrznego zamieszania. Z jednej strony kary wymierzane przez dorosłych mają młodego człowieka naprowadzić na „właściwą drogę”, ale z drugiej — nikt go nie nauczył jak samodzielnie podejmuje się decyzję, odważnie stawia czoło wyzwaniom, a potem ponosi konsekwencje. Większość dorosłych nie potrafi przekazać tego swojemu dziecku po prostu dlatego, że nigdy sami nie nauczyli się tej sztuki. Płyną przez życie na tratwie po omacku, i to samo zaszczepiają swoim dzieciom. Z takiego mętliku emocji, braku kompasu i wskazania drogi, powstaje autodestrukcyjny potwór, który podpowiada człowiekowi, że jest zły, nie nadaje się do niczego i zasługuje na karę. Więc dorosły człowiek sam ją sobie wymierza.
Kiedy autodestrukcyjny potwór zadomowi się w czyjejś duszy, zaczyna kierować sposobem myślenia człowieka, które sprowadza się do jednego powtarzalnego refrenu: „Jestem winny, muszę ponieść karę”.
Autodestrukcyjny potwór podpowiada, że nie warto próbować niczego nowego, „bo na pewno i tak się nie uda”, nie warto pracować nad silną wolą „bo po co”, nie warto rzucać palenia„bo i tak
207
BEATA PAWLIKOWSKA
każdy na coś musi umrzeć”. Namawia do tego, żeby być nieboszczykiem we własnym życiu, czyli jak najwięcej leżeć, odpoczywać i nawet nie próbować jakiegokolwiek wysiłku.
Autodestrukcyjny potwór jest mistrzem negatywnego spojrzenia na świat. W każdej sytuacji potrafi znaleźć powody do narzekania. Podpowiada, w jaki sposób można się pogardliwie wywyższać nad innym człowiekiem i zepsuć mu radość. W każdym zdarzeniu umie wyszukać negatywne strony i na nich się koncentruje, odbierając jednocześnie człowiekowi chęć i siłę do zrobienia czegokolwiek konstruktywnego i pozytywnego. Wszystko jest „bez sensu”, „do kitu” albo „nic niewarte”.
Autodestrukcyjny potwór ma wielu sojuszników. W popularnych filmach główny bohater często jest ofiarą własnej nieumiejętności życia i głupstw, które impulsywnie popełnia w chwilach zamroczenia umysłu alkoholem, pożądaniem albo innym rodzajem braku panowania nad sobą. Rozpaczliwy bohater staje się idolem. W życiu udaje mu się osiągnąć coś przez przypadek, a potem rujnuje to własną osobowością, której brakuje silnej woli, odwagi, konsekwencji. I to jest bohater? Jasne, wprost idealny dla autodestrukcyjnego potwora.
208
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Łatwo rozpoznać, czy człowiek nosi w sobie autodestrukcyjnego potwora:
* Raczej nie lubi siebie.
* Nie ma wiary we własne siły, więc boi się zmian
i woli nie próbować niczego nowego.
* Surowo ocenia swoje niepowodzenia, wyzywa
siebie w myślach od idiotów i nic niewartych śmieci.
* Widzi negatywne strony każdej osoby lub zdarzenia i na nich się koncentruje. Pozytywne strony raczej go nie interesują.
* Wymierza sobie dotkliwe kary za różne popełnione i niepopełnione przewinienia, na przykład zaczyna się chorobliwie odchudzać, zmusza się do ćwiczeń ponad siły albo wlewa w siebie jeszcze jeden kieliszek gorzałki, mimo że nie ma już na nią ochoty.
* Łatwo się załamuje, poddaje się smutkowi i użala się nad sobą.
* Nigdy nie wie, czy może na sobie polegać.
* Celowo doprowadza się do łez i depresji, słuchając dołującej muzyki albo oglądając po raz kolejny film, przy którym zawsze się rozkleja.
* Robi rzeczy, których obiecał sobie, że już nigdy więcej nie będzie robił.
* Ma szkodliwe nałogi, których nie rzuca, mimo że zna ich konsekwencje.
209
BEATA PAWLIKOWSKA
Ja też kiedyś miałam w sobie autodestrukcyjnego potwora. Nienawidziłam swojego spojrzenia w lustrze. Byłam swoim największym wrogiem. Wybierałam brzydkie ubrania, żeby dodatkowo siebie ukarać. Nosiłam ciemne, za duże swetry i czarne spodnie, bojąc się wyróżnić z tłumu. Mówiłam, że się odchudzam, ale kiedy nikt nie widział, ukradkiem zjadałam kawałek tortu. Potem czułam do siebie obrzydzenie za to, że nie umiem dotrzymać danego sobie słowa. Płakałam i litowałam się nad sobą. Czułam, że jestem najbardziej samotnym człowiekiem na świecie. Ciągle czekałam aż coś się zmieni w moim życiu na lepsze. Ale nic się nie zmieniało. Bo autodestrukcyjny potwór nie tylko pragnie zatopić człowieka w jego smutku, rozpaczy, lenistwie, głupocie i bezmyślności. Podsuwa mu też totalną inercję, która zaczyna przenikać wszystkie sfery życia.
— Po co robić coś, skoro można nic nie robić? — podpowiada potwór, a człowiek łyka to bez zastanowienia, bo przecież został przyzwyczajony do tego, że ktoś zrobi wszystko za niego.
Na tym przecież polegało jego beztroskie dzieciństwo. Dzieci mają się bawić i jak najdłużej pozostać nieświadome prawdziwego życia. Mają wyznaczone liczne lub mniej uciążliwe obowiązki, za ich wykonanie zostaną pochwalone, za zaniedbanie — ukarane. Prosty system.
Człowiek z autodestrukcyjnym potworem w środku stosuje tę metodę także w dorosłym życiu. Robi to, co musi. Ewentualnie, jeżeli nie zorientuje się w porę, że jakaś część pracy została przeznaczona właśnie dla niego, to zostanie ukarany. Przyjmie więc z pokorą swoją karę i popłynie dalej przez życie luźnym dryfem na tratwie bez kompasu.
Pewnego dnia dostrzegłam autodestrukcyjnego potwora we własnej duszy. Zauważyłam, że wciągał mnie często w różne czarne
210
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
dziury, w których czułam się beznadziejnie źle i z których cudem udało mi się wyswobodzić. Po raz pierwszy w życiu zaczęłam się zastanawiać dlaczego nie lubię siebie i dlaczego jestem swoim wrogiem. Po raz pierwszy w życiu zaczęłam sobie udzielać uczciwej odpowiedzi na to pytanie. Do czego jest mi potrzebny auto-destrukcyjny potwor? Dlaczego rządzi moim życiem? Dlaczego podpowiada mi najgłupsze rzeczy, a ja go słucham? Dlaczego ciągle czekam aż coś samo się zmieni?...
211
W pierwszej chwili oczywiście wpadłam w złość i rzuciłam w swoim kierunku kilka wyzwisk. Byłam głupia, leniwa i brzydka. Potwór był na pewno ze mnie bardzo zadowolony. Ale potem pomyślałam, że jeżeli ja w dalszym ciągu będę głupia, leniwa i brzydka, to jak właściwie będzie wyglądało moje życie?... Po prostu bezsensownie. I wtedy postanowiłam zamknąć potworowi paszczę raz na zawsze.
BEATA PAWLIKOWSKA
Nie od razu mi się to oczywiście udało, ale pewnego dnia wpadłam na pomysł, który opisałam w książce W dżungli życia oraz w tej, w rozdziale „Jak zdobyć poczucie własnej wartości”, który zaczyna się na stronie 231.
Wtedy już wiedziałam, że idę we właściwym kierunku. Postanowiłam wyłączyć w sobie autodestrukcyjnego potwora. I to właśnie należy z nim zrobić. Wyłączyć go. Być może zawsze gdzieś będzie we mnie mieszkał, być może przyrósł jakimś kawałkiem ogona do mojej duszy, ale nie ma nade mną żadnej mocy, ponieważ został przeze mnie własnoręcznie wyłączony.
Wszystko, co mi podpowiadał, robię odwrotnie.
Kiedy słyszę szept, że jest wiele ważnych rzeczy do zrobienia, więc poczekajmy jeszcze z pisaniem nowej książki, patrzę w lustro i pytam siebie:
— Chcesz napisać tę książkę?
— Chcę! — odpowiadam bez wahania.
212
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— W takim razie nie czekaj, zacznij dzisiaj. I nie odkładaj tego do wieczora, tylko zrób to teraz.
Wyznaczam sobie godzinę i czas w ciągu dnia, i dzień jest dla mnie stracony, jeśli nie wykonam tego, co sobie zaplanowałam.
Kiedy słyszę podszept potwora, że znowu coś sknociłam, że można to było zrobić lepiej, mówię do siebie: tak, rzeczywiście, pewnie można to było zrobić lepiej, ale tamtego dnia zrobiłam to najlepiej, jak umiałam. Do następnego razu mam nadzieję, że będę już wiedziała i umiała więcej, więc wtedy zrobię to lepiej.
Kiedy potwór mówi mi do ucha, że jest brzydki, zimny dzień i leje deszcz to ja mówię: i co z tego? Deszcz też jest fajny, a jaki będzie ten dzień, to się dopiero okaże, bo przecież to zależy tylko ode mnie, prawda? Czy zrobię tego dnia coś ważnego i dobrego, co zmieni moje życie, czy też nie.
Im częściej mówię potworowi, żeby zamknął paszczę, tym rzadziej się odzywa i tym mniejszą ma ochotę sprowadzić mnie na złą drogę. Może nawet autodestrukcyjny potwór pewnego dnia stwierdzi, że jednak są fajniejsze rzeczy do zrobienia niż narzekanie i użalanie się nad tym, co jest złe. I zacznie żyć do przodu. A ja chętnie mu w tym pomogę.
Oto jak można walczyć z autodestrukcyjnym potworem:
1. Powiedz mu „NIE”. Zawsze przecież czujesz jak podpełza do twojego serca, zaczyna zatruwać ci myśli i ogarnia cię zniechęcają-co-smutno-negatywną peleryną. Nie pozwól mu. Odepchnij go od siebie. Powiedz mu, że się nie zgadzasz, że nie chcesz mu się poddać. Weź jego pierwszą brzydką myśl i zamień ją na coś pozytywnego.
2. Kiedy potwór podpowiada ci, że coś jest złe, brzydkie albo bezsensowne, znajdź argumenty dlaczego tak nie jest. Kiedy mówi ci, że pogoda jest do kitu, powiedz mu, że właśnie taka pogoda
213
BEATA PAWLIKOWSKA
dzisiaj ci odpowiada najbardziej. Kiedy mówi, że nic ci się dzisiaj nie chce, odpowiedz mu, żeby się odczepił, bo nie chcesz się koncentrować na tym, że nie masz na nic ochoty, tylko na tym, że poszukasz sobie takiego zajęcia, które sprawi ci radość.
3. Zaplanuj dobre rzeczy, które mają się wydarzyć w twoim życiu. Nie za dwadzieścia lat, ale dzisiaj, jutro, w tym tygodniu. Zaplanuj sobie robienie czegoś, co sprawi ci przyjemność. Sama musisz wiedzieć, co to może być. Jeżeli nie będziesz wiedziała co cię w życiu cieszy, autodestrukcyjny potwór będzie miał łatwe zadanie, podsuwając ci myśli o tym wszystkim, czego nie lubisz.
4. Kiedy ogarnia cię smutek albo złość bez powodu, spójrz na siebie w lustrze i zapytaj się, jaki sens ma marnowanie energii i czasu na uleganie złym emocjom. To przecież nie prowadzi do niczego dobrego, w niczym ci nie pomoże, niczego zmieni na lepsze, więc po co?... Powiedz potworowi, żeby się schował i jeśli chce się smucić, płakać i wściekać, to bez ciebie.
5. Myśl pozytywnie! Potwór strasznie nie lubi pozytywnego myślenia.
214
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
6. Spróbuj w każdej sytuacji znaleźć jej dobrą stronę. A potem wyobraź sobie najgorszą możliwą wersję wydarzeń — okaże się, że w rzeczywistości wcale nie jest tak źle, jak ci się wydawało. Bo to właśnie potwór lubi przesadzać i wyolbrzymiać wszystko, co jest złe, więc podpowiadał ci, że to jest koniec świata i totalna masakra.
7. Broń się. Nie zgadzaj się na to, żeby rządził tobą autode-strukcyjny potwór. Strząśnij go z siebie. Bądź sobą. Powiedz mu na głos: „Przestań!!!”.
8. Zmuś się do tego, żeby zająć się czymś konstruktywnym. Potwór będzie ci podpowiadał, że nic ci się nie chce, nie masz siły ani ochoty, ale nie słuchaj go. Weź się do konkretnej roboty. Potwór strasznie nie lubi pracowitych ludzi. Od razu odpuszcza. Po kilku minutach poczujesz ulgę i wdzięczność, że jednak nie pozwoliłaś sobie się rozkleić.
9. Wyjdź na dwór. Autodestrukcyjny potwór nie lubi świeżego powietrza. Najchętniej uwięziłby cię w czterech ścianach i zamknął wszystkie okna. Jeśli chcesz mu zrobić na złość, wyjdź na spacer albo pojedź gdzieś rowerem.
10. Nie poddawaj się. Autodestrukcyjny potwór nie ma stu
głów. W gruncie rzeczy jest dość skromnym potworem, który
panoszy się tylko dzięki temu, że ktoś mu na to pozwala. Jeśli
każesz mu milczeć i nauczyć się cieszyć życiem, w końcu na pew
no cię posłucha.
215
Rozdział 26
Wewnętrzna siłownia - inne pułapki
D
obry trening w siłowni wewnętrznej odbywa się przez cały czas. Ja nie wychodzę z mojej siłowni, ponieważ robienie dobrych rzeczy dla samej siebie sprawia mi przyjemność. Korzystanie z mojej siły woli to czysta radość. Z każdym dniem coraz większa, ponieważ często używany mięsień szybko rośnie i ma coraz większą moc.
Z doświadczenia wiem, że oprócz tego, co opisałam we wcześniejszych rozdziałach, czyli oprócz autodestrukcyjnego potwora, braku poczucia własnej wartości, bezsilności, złości, samotności i złych emocji — są też inne, mniejsze pułapki. Wystarczy tylko o nich wiedzieć, żeby łatwo się z nimi uporać. Oto najważniejsze z nich:
1. Lenistwo
To oczywiście jedna z ulubionych cech autodestrukcyjnego potwora, który najchętniej będzie leżał przez całe życie na brzuchu, jedząc chipsy i narzekając, że jest nudno i brakuje mu radości.
Lenistwo było jedną z pierwszych cech, które w sobie pokonałam.
216
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Lenistwo to taki stan, kiedy człowiek wie co chce, co mógłby albo co powinien zrobić, ale tego nie robi, bo mu się „nie chce”.
Myślę, że należy rozdzielić lenistwo wobec obowiązków narzuconych przez kogoś i lenistwo wobec zobowiązań w stosunku do samego siebie.
To pierwsze właściwie nie jest lenistwem, tylko raczej wewnętrznym oporem przed zrobieniem czegoś, na co nie mam ochoty, na czym się nie znam, co mnie nie interesuje i czego właściwie wcale nie chcę robić. W takiej sytuacji trzeba uświadomić sobie przyczynę tego „czemu mi się nie chce” i podjąć decyzję. Są trzy możliwości: po pierwsze — nie chcę tego robić, więc tego nie zrobię. Po drugie — nie chcę tego robić, ale zrobię to w wyznaczonym przeze mnie dniu i godzinie. Po trzecie — nie chcę tego robić i odkładam podjęcie decyzji w tej sprawie do wyznaczonego przeze mnie dnia i godziny.
217
Wyznacz sobie bliski i precyzyjny termin, określ dokładnie dzień i godzinę, kiedy wrócisz do tej sprawy, a potem dotrzymaj danego sobie słowa. Bez wymówek i bez komplikacji. Jesteś odpowiedzialna przed sobą za swoje życie, podejmuj więc decyzje i wymagaj od siebie ich realizowania. Uczciwie i terminowo.
BEATA PAWLIKOWSKA
Drugi rodzaj lenistwa to taka sytuacja, kiedy sam zobowiązałeś się do czegoś przed sobą, ale gdy przychodzi chwila realizacji tego zobowiązania, siedzisz, kręcisz głową i myślisz, że „nie chce mi się”.
To jest prawdziwe lenistwo. To jest jedna z głów autodestruk-cyjnego potwora, który chce cię zniszczyć i pogrążyć w beznadziejnej pustce.
Co to właściwie znaczy, że ci się „nie chce”? To znaczy, że świadomie podejmujesz decyzję o tym, że nie zrobisz czegoś, co uważałeś za słuszne i co powinno być zrobione. A jeśli tego nie zrobisz, to jak możesz się spodziewać, że twoje życie będzie lepsze, szczęśliwsze, bardziej udane?
Jeżeli poddasz się uczuciu zniechęcenia i usprawiedliwisz swoje lenistwo, to wyrazisz też zgodę na to, że będziesz smutna, rozgoryczona, rozczarowana, zła na siebie i nieszczęśliwa. Czy tego właśnie chcesz?
Pewnie nie.
218
W takim razie, kiedy przyjdzie do ciebie lenistwo, użyj mięśnia silnej woli i dotrzymaj danego sobie słowa. Poczujesz się wspaniale.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
2. Smutek
Smutek jest jak pogoda — nie można go przewidzieć, ale można się na niego przygotować. Kiedy na dworze zaczyna padać deszcz, nikt przecież nie narzeka, że to potworne zjawisko, które uniemożliwia ludziom normalne funkcjonowanie. Przeciwnie — gdy człowiek widzi deszcz za oknem, to wkłada odpowiednie ubranie, bierze parasol i wychodzi.
Ze smutkiem jest tak samo. Czasem może cię złapać zły nastrój. Musisz mieć odpowiednie ubranie i parasol, żeby się przed nim chronić.
Zastanów się, co sprawia ci największą przyjemność. Jakie piosenki wprawiają cię w dobry nastrój, jakie jedzenie poprawia ci humor, gdzie ostatnio byłaś na pięknym spacerze.
Kiedy jeszcze w twoim życiu świeci słońce, zapisuj w zeszycie albo w komputerze te wszystkie rzeczy, które najbardziej uwielbiasz robić. To będzie twój parasol. Kiedy w twoich myślach zacznie padać deszcz, będzie za późno na przypominanie sobie co mogłabyś zrobić, żeby poczuć się lepiej. Dlatego dobrze jest zawczasu przygotować awaryjny plan. Kiedy nadchodzi smutek, wyciągnij swój parasol dobrych rzeczy i zdarzeń, i nawet nie poczujesz, że pada deszcz.
3. Chwile załamania
Chwile zwątpienia i załamania przychodzą tak samo jak smutek, który porównałam do deszczu. Tyle że wtedy nie pada, ale leje jak podczas tropikalnej ulewy.
Gwałtowne burze mają jednak to do siebie, że trwają krótko. Jeśli więc dopadnie cię chwila załamania, to trudno. Najlepiej zastosować wtedy sprawdzone sposoby, o których wiesz, że poprawiają ci nastrój. Zjedz dobry, zdrowy obiad. Pójdź na spacer. Obejrzyj film w kinie.
Powtarzaj sobie w myślach, że chcesz być silna. Mimo wszystko chcesz być silna. Powtarzaj to jak najczęściej. Za każdym razem siła z tych słów naprawdę będzie coraz mocniej wypełniała twoją duszę.
219
BEATA PAWLIKOWSKA
4. Dręczące wspomnienia z przeszłości
Ja miałam ich w sobie dość sporo. Wiązały się z różnymi traumatycznymi przeżyciami, z ludźmi, nawet z uczuciami, które nosiłam w sobie.
Pewnego dnia w dżungli zrozumiałam, że to nie ma sensu. Rozpamiętywanie bolesnych wspomnień jest jak zatruwanie wody we własnej studni.
Przypominanie sobie ciężkich przeżyć odbiera chęć do życia, osłabia wolę i zniewala myśli. Jest niczym bajoro z brudną wodą, w którym człowiek siedzi jak dzika świnia zamiast z niego wyjść, otrząsnąć się, umyć myśli i żyć do przodu.
Ze złych zdarzeń w przeszłości można jedynie wyciągnąć naukę na przyszłość. Pamiętać o wnioskach, ale nigdy już nie wracać myślami do tamtych wydarzeń, nie rozpamiętywać, nie przywoływać tamtych uczuć, emocji i obrazów.
220
Strząsnąć je z siebie.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Powiesz, że nie potrafisz? Jak to nie potrafisz? To nic trudnego.
Kiedy przychodzą do ciebie takie zniewalające wspomnienia, powiedz na głos: „Nie chcę o tym myśleć! Nie chcę o tym myśleć!”, a potem podsuń swoim myślom coś innego, na czym będą mogły się skoncentrować. Każ swoim myślom zająć się czytaniem książki, artykułu w gazecie, pisaniem maila, słuchaniem radia. I nie odpuszczaj.
W gruncie rzeczy także tamte złe zdarzenia były ci w jakiś sposób potrzebne i doprowadziły cię do miejsca, w którym jesteś teraz. Także do tego, że trzymasz właśnie w rękach tę książkę i czytasz rozdział o siłowni wewnętrznej.
Jeżeli masz napady dręczących wspomnień, to znaczy, że nosisz w sobie autodestrukcyjnego potwora. Można go łatwo pokonać. Strasznie nie lubi silnej woli i ludzi, którzy podejmują decyzje. Po pewnym czasie zamienia się w miłego pluszaka, do którego możesz się w myślach przytulać.
5. Martwienie się na zapas
Podjęłaś decyzję, masz plan. I zaczynasz się martwić, że nie dasz rady, nie zdążysz, nie udźwigniesz odpowiedzialności albo zapomnisz o czymś ważnym. Zamiast się cieszyć z tego, co sobie zamierzyłaś, zamieniasz się w zestresowany kłębek strachu.
Już nawet nie wiesz czy wciąż umiesz się cieszyć z tego, co chciałaś zrobić, bo toniesz w oceanie lęku i niepokoju.
Weź głęboki oddech. Czy to, co sobie postanowiłaś, wiąże się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem, w którym możesz stracić życie? Jeśli tak, to rozumiem twoje zdenerwowanie, ale nawet w takiej sytuacji uleganie panice w niczym ci nie pomoże.
Panika i strach to tylko uczucia — tak samo jak radość albo złość. Można nad nimi świadomie zapanować. Wystarczy tylko zechcieć.
Ja w takich chwilach zaciskam pięści, pochylam głowę, zamykam oczy, oddycham głęboko i powtarzam sobie w myślach: „Spokojnie. Spokojnie. Nie ma powodu się denerwować/bać/wściekać.
221
BEATA PAWLIKOWSKA
Musi być dobrze. Chcę, żeby było dobrze. Sprawię, żeby było dobrze”. A to, co nie zależy ode mnie, stanie się samo. Nie ma jednak sensu na zapas martwić się tym, że stanie się coś złego.
Spróbuj zastosować w takich chwilach medytację. Posłuchaj spokojnej muzyki i skoncentruj się na jednej, wybranej, neutralnej myśli.
Można też dotrzeć do myśli poprzez ciało. Ćwiczenia fizyczne, bieganie albo chodzenie to też rodzaj medytacji, który uspokaja i porządkuje rozbiegane myśli.
Stres jest czymś w rodzaju skurczu mięśnia. Wystarczy go więc spokojnie rozmasować, żeby minął.
6. Głód, odwodnienie i brak tlenu
To trzy niedoceniane rzeczy, które mają gigantyczny wpływ na emocje i samopoczucie.
Bardzo często smutek, zniechęcenie i zmęczenie pojawiają się wtedy, kiedy opadasz z sił, bo zapomniałaś zjeść śniadanie lub obiad albo zjadłaś coś, co dodało ci tłuszczu i cukru, ale nie przyniosło żadnych składników potrzebnych organizmowi do normalnego funkcjonowania. Tak działają wszystkie dania typu fast food. We frytkach, chipsach, hot-dogach i hamburgerach nie ma wiele wartości oprócz tłuszczu i wypełniacza. Batonik albo cola to sam cukier. Ludzki organizm nie jest piecem, który zamieni na energię wszystkie śmieci, jakie do niego wrzucisz. Jeżeli chcesz mieć silę, musisz dostarczać swojemu ciału odpowiedniego paliwa. Koniec z fast foodem. Koniec ze słodzonymi napojami.
Zdrowe paliwo to jak najwięcej różnych składników przygotowanych w dietetyczny sposób. Musisz jeść mięso, ryby, warzywa, nabiał, ryż, kasze, pieczywo i owoce. Wybieraj chude mięso i chude ryby, średnio tłuste mleko, jogurty i sery, razowe, ciemne pieczywo. Nie smaż w tłuszczu, tylko opiekaj, gotuj, grilluj albo duś. Nie używaj ciężkich sosów, majonezu ani śmietany. Jeśli musisz, znajdź ich
222
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
niskokaloryczne wersje. Zobaczysz, że poczujesz się silniejsza i będziesz miała więcej energii, by zrobić wszystko, co sobie zamierzysz.
I pij wodę. Odwodnienie objawia się bólem głowy, zmęczeniem, zniechęceniem, osłabieniem, złym nastrojem. Zawsze miej przy sobie butelkę wody mineralnej bez gazu. Zobaczysz, jak oszałamiające są efekty picia wody. Dolewaj sobie do szklanki i od czasu do czasu wypijaj kilka łyków. Przez cały dzień, kiedy siedzisz w biurze, jedziesz samochodem, oglądasz film w telewizji. Woda jest potrzebna do funkcjonowania wszystkich narządów wewnętrznych, łącznie z sercem i mózgiem. Kiedy nie pijesz wystarczająco dużo wody, czujesz się po prostu chory.
Wody mineralnej nie można zastąpić ani herbatą, ani kawą, ponieważ te napoje dodatkowo wysuszają i odwadniają organizm. Nie można jej też zastąpić innymi napojami, bo większość jest dodatkowo słodzona, więc będzie cię tuczyć zamiast nawadniać.
Nie mów, że woda nie ma smaku. Spróbuj różnych rodzajów wody mineralnej. Ja mam dwie ulubione o bardzo wyrazistym smaku i pełnej życia głębi. Wypijam co najmniej półtora litra wody dziennie, po trochu, od rana do wieczora.
223
BEATA PAWLIKOWSKA
7. Przywiązanie do planów
Nie da się przewidzieć tego, co się zdarzy za tydzień albo za rok. W życiu wszystko płynie. Jest to złożona kombinacja mnóstwa innych zdarzeń, z których nawet nie zdajesz sobie sprawy. Trudno szybko stwierdzić jak bardzo dobre albo jak bardzo złe jest zdarzenie, które właśnie staje na twojej drodze.
Przypomina mi się historia pewnego chłopca, który uwielbiał piłkę nożną i każdą wolną chwilę spędzał na boisku. Był bramkarzem w młodzieżowej drużynie słynnego hiszpańskiego zespołu Real Madryt. Marzył o tym, że zostanie sławnym sportowcem.
Pewnego dnia jechał samochodem i zdarzył mu się dziwny wypadek. Do dzisiaj nie wie dlaczego stracił panowanie nad kierownicą. Samochód zaczął się turlać po ziemi, a przyszły bramkarz doznał poważnej kontuzji kręgosłupa. Lekarze bali się, że nigdy nie odzyska władzy w nogach. Chłopak leżał w szpitalu przez trzy lata.
Nie mógł się ruszać. Był załamany. Jego marzenia o karierze sportowej i piłce nożnej legły w gruzach. Chciał jednak robić coś więcej niż bezradne leżenie w szpitalnym łóżku. Pozwolono mu ćwiczyć ręce. Postanowił więc nauczyć się grać na gitarze. Potem zaczął śpiewać. Nazywał się Julio Iglesias. Kiedy wyzdrowiał, stał
224
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
się słynnym piosenkarzem. Gdyby nie zdarzył mu się ten tragiczny wypadek, być może nigdy nie odkryłby w sobie pasji do muzyki.
Kiedyś byłam bardzo przywiązana do swoich planów. Wydawało mi się, że jeśli coś jest dla mnie bardzo, bardzo ważne, to jeśli się nie zdarzy, będzie po prostu koniec świata. Tragedia. Nieszczęście.
Wiele razy życie uczyło mnie mądrości.
Bywało na przykład tak, że to, na co tak bardzo czekałam, rzeczywiście przybierało realny kształt, ale okazywało się w praktyce czymś innym niż się spodziewałam. Bywało i tak, że coś miało się zdarzyć, było zapowiedziane, potwierdzone i umówione, ale z jakiegoś powodu nie zdarzało się. Czułam bezsilną rozpacz i rozgoryczenie do chwili, gdy po pewnym czasie dowiadywałam się, jak to zdarzenie wyglądałoby w rzeczywistości i jakie byłyby jego konsekwencje. Wtedy czułam ulgę.
Dlatego teraz nigdy nie mówię „nigdy”, „na pewno” ani „na zawsze”. Jestem otwarta na to, co może się zdarzyć, bo wiem, że żaden człowiek nie jest w stanie ogarnąć rozumem wszystkich zależności i całej pajęczej sieci połączeń pomiędzy ludzkimi słowami, zachowaniami i wydarzeniami.
Taki sposób myślenia pozwala mi też uwolnić się od oczekiwań i nie uzależniać mojego szczęścia od tego, co miałoby się zdarzyć.
Nie wymagam od świata, żeby zachowywał się zgodnie z moimi życzeniami. Jest to raczej autostrada biegnąca w dwóch kierunkach — coś dostaję i coś daję od siebie. Chcę, żeby świat nie zmuszał mnie do niczego i ja też nie chcę świata do niczego zmuszać.
Przywiązuję się tylko do tego, co zależy wyłącznie ode mnie. Od siebie mogę wymagać wysiłku, uczciwości, dotrzymania obietnicy, pracowitości, zrealizowania planów. I na tym się koncentruję. To daje wielką siłę.
225
Rozdział 27
Wewnętrzna siłownia - samotność
N
ikt nie wie lepiej ode mnie co to jest samotność. Wielka jak ciemność nieba od zachodu do wschodu słońca, szarpiąca za serce jak dziki pies. Pełna rozdzierającej pustki, którą człowiek nosi w sobie jak dziwną, nieuleczalną chorobę.
Samotność nadchodzi najczęściej wieczorem, spowijając duszę jak czarna chmura, od której nie ma ucieczki. Czułam wtedy z porażającą jasnością, że jestem sama, najsamiejsza na świecie, że moją duszę rozrywa przedziwny ból, którego nie umiem opanować, a w oczach pojawiają się łzy. Tak bardzo chciałam wtedy poczuć czyjąś bliskość, ciepło, opiekuńcze ramiona i usłyszeć słowa, które przyniosą mi spokój i poczucie bezpieczeństwa...
Mogłam tak czekać przez sto lat, bo czekanie ma to do siebie, że zazwyczaj trwa zbyt długo. W przypadku samotności trwa przez cale życie.
Zrozumiałam to pewnego wieczoru, kiedy czułam prawie fizyczny ból miotającej się we mnie samotności.
Wszystkie problemy z osobowością, brakiem poczucia własnej wartości, uleganiem słabościom i uzależnieniom biorą się właśnie
226
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
stąd, że ludzie nie chcą być samodzielni, bo wiecznie oczekują wsparcia, pomocy i bliskości drugiego człowieka.
Poczucie samotności to najczęściej strach przed odpowiedzialnością za własne życie. Dlatego ludzie instynktownie łączą się w pary, żeby móc tę odpowiedzialność przerzucić na drugą osobę. Jeśli obie osoby w związku tak zrobią, to uwalniając się od lęku o własne losy, jednocześnie noszą na ramionach przyszłość drugiego człowieka, której nie mają szansy wypełnić — dlatego, że nie są w stanie wejść w myśli i skórę męża lub żony, żeby usłyszeć jego lub jej najskrytsze marzenia.
Każdy musi sam nieść swoje życie i każdy sam musi zrozumieć, że w najbardziej realnej rzeczywistości naprawdę jest zawsze sam. I nie ma w tym nic złego. Nie jest to ból ani przekleństwo. Jest to stan naturalny, towarzyszący każdemu człowiekowi od chwili narodzin aż do śmierci.
Jesteś sam, ponieważ tylko ty znasz swoją duszę i potrafisz ją tak utulić, żeby poczuła się wreszcie szczęśliwa i zaspokojona.
A jeśli nie potrafisz, to warto byłoby się tego nauczyć.
Jak przestać być samotnym?
Przyjmij do wiadomości to, że jesteś sam i zawsze będziesz. Drugi człowiek nigdy nie pozna ciebie tak dobrze, jak ty sam siebie znasz. Nigdy na żadnym człowieku nie będziesz mógł polegać tak całkowicie, jak na sobie samym.
Żeby więc przestać czuć samotność, trzeba zaprzyjaźnić się ze sobą.
I o tym jest ta książka.
227
Rozdział 28
Jak zdobyć poczucie własnej wartości
W
szyscy nam mówią od najmłodszych lat, że mamy być grzeczni, słuchać dorosłych i siedzieć cicho, kiedy nikt nas nie pyta o zdanie. Wmawiają nam, że dobre dziecko to takie, które posłusznie wykonuje polecenia, nie buntuje się i nie chce tego, czego nie może dostać. Dorośli każą dzieciom nie pyskować, zamknąć się i nie zawracać im głowy. Podają przykłady innych dzieci, które są lepsze, ładniejsze, mądrzejsze i na pewno zajdą w życiu dalej niż my.
Znam wielu dorosłych, którzy wychowali się w takich domach i potem tak samo zachowują się wobec swoich dzieci. Nie są z wyrachowaniem okrutni. Po prostu sami nigdy nie nauczyli się radzić sobie z własnym życiem i brakiem akceptacji, którego doświadczali kiedyś i z którym żyją do dziś.
A brak poczucia własnej wartości bardzo przeszkadza i dokucza na każdym kroku.
Człowiek ma wrażenie, że świat drwi z niego za jego plecami. Gdy tylko się odwróci, świat zaczyna chichotać i wytykać go palcami.
231
BEATA PAWLIKOWSKA
Człowiek jest przerażony, że wystawi się na śmieszność, popełni błąd, okaże się niekompetentny, niezdarny, nie dość dowcipny, za mało inteligentny, nudny albo po prostu niewystarczająco fajny. Dlatego stara się być nieustannie czujny. Patrzy na ludzi wokół siebie i usiłuje odgadnąć, jak go oceniają, co o nim myślą, czy zauważyli, że ma pognieciony rękaw koszuli. Doskonale wie, że nikt nie powie mu wprost co o nim sądzi, więc usiłuje uzyskać tę informację tak manipulując swoimi rozmówcami, żeby odpowiedzieli na dręczące go wątpliwości.
Jest nastawiony jak myśliwski chart na wychwytywanie negatywnych niuansów z otoczenia i odczytywanie ich przeciwko sobie. Jeżeli przy stole toczy się rozmowa o tym, że niektórzy ludzie kompletnie nie wiedzą jak się ubrać i sami siebie oszpecają, to biedny umęczony człowiek bez poczucia własnej wartości jest przekonany, że mówią właśnie o nim.
232
Jeżeli w towarzystwie ktoś rzuci uwagę o nieproszonych gościach, którzy znaleźli się na sali, biedny człowiek jest gotów natychmiast wyjść, bo urażona duma i ambicja, poczucie niezasłużonej krzywdy oraz ból odrzucenia są tak silne, że zapomni o zaproszeniu na imprezę, które trzyma w kieszeni.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Człowiek, któremu brak poczucia własnej wartości:
1. Jest uzależniony od opinii innych osób.
2. Jest przeczulony na punkcie własnej osoby, nie ma do siebie zdrowego dystansu, nie potrafi się z siebie śmiać.
3. Łatwo go zranić.
4. Reaguje przesadnym oburzeniem albo cierpieniem na nic nieznaczące uwagi albo żarty pod swoim adresem.
5. Szuka u ludzi nieustannego potwierdzenia swojej wartości, czasem otwarcie domagając się komplementów albo pochwał.
6. Nie jest w stanie sam docenić swoich zalet, zasług ani osiągnięć, bo targają nim sprzeczne uczucia — z jednej strony uważa, że jest niedoceniony i świetny, a z drugiej, że nie nadaje się do niczego.
7. Żyje w wiecznym poczuciu niższości, starając się ukryć przed ludźmi swoje kompleksy.
Jest jak wątłe drzewko, które wiecznie opada na boki, ale gdyby zechciał, sam łatwo mógłby odzyskać równowagę. Wystarczyłoby znaleźć odpowiednio mocny patyk, na którym będzie mógł się oprzeć. Ale człowiek bez poczucia własnej wartości ma także słabą duszę i nie lubi zbytnio się męczyć. Wystarcza mu świadomość, że jeśli znów będzie potrzebował akceptacji i wsparcia, to znajdzie ludzi, od których to uzyska.
Brak poczucia własnej wartości dodatkowo pogłębia kompleksy i sprawia, że wątłe drzewko jest coraz słabsze. Jego dusza jest pełna niepewności, strachu, często rośnie w nim też gniew i nienawiść do samego siebie, bo nie potrafi sobie wybaczyć żadnych błędów ani pomyłek. Potrafi przez lata dręczyć się wspomnieniami sytuacji, w których nie dał sobie rady, zbłaźnił się albo doznał innego poniżenia.
233
BEATA PAWLIKOWSKA
Panicznie boi się krytyki, odrzucenia i przejawów braku akceptacji jego osoby. Nie zauważa nawet, że jego największym krytykiem i wrogiem jest on sam.
Wiem, bo kiedyś sama taka byłam.
A teraz bardzo często spotykam takich ludzi.
Przypominam sobie rozmowę z moim znajomym Krzysztofem, który pewnego wieczoru, kiedy zostaliśmy sami, usiadł przy stole ze łzami w oczach i powiedział zduszonym głosem:
— Ja nie wiem jak żyć...
— Krzysiu! — zawołałam. — Co się stało?
— Do niczego się nie nadaję — powiedział Krzyś, kręcąc smutno głową. — Nic mi nie wychodzi... Nic nie umiem...
— Krzysiu — powiedziałam stanowczym tonem. — Co ty mówisz?
Wzruszył smutno ramionami, a łza potoczyła mu się po po
liczku, spadła na stół i wsiąkła w obrus.
234
— Ja nawet nie mam nic własnego — żachnął się Krzyś. — Mieszkanie na kredyt, samochód na kredyt, meble na kredyt. Nic nie
mam...
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Westchnęłam. Typowy przypadek. Spróbuję go więc obudzić w nietypowy sposób.
— No tak, Krzysiu — powiedziałam z rezygnacją. — To prawda. Jesteś do niczego.
Spojrzał na mnie czujnie i z zaskoczeniem. Człowiek, który nie ma poczucia własnej wartości, tak naprawdę do pewnego stopnia ją ma, ale nie chce się do tego przed sobą przyznać. Woli to usłyszeć od innych ludzi, ponieważ sam nie ma do siebie za grosz zaufania.
Zapadło milczenie. Krzyś nie wiedział co zrobić w tej nietypowej sytuacji. Zawsze przecież, kiedy człowiek skarży się, że jest do niczego, to wszyscy próbują go pocieszać — a on jest tak rozpaczliwie głodny pochwał i komplementów, że rozkoszuje się każdą sekundą i każdym słowem, które spija z ich ust.
— Krzysiu — odezwałam się po pewnym czasie. — Wyciągnij rękę.
Krzyś z westchnieniem i rezygnacją położył otwartą rękę na stole. Myślał pewnie, że teraz dopiero rozpocznie się pocieszanie i komplementowanie.
— Zastanów się — powiedziałam. — Czy potrafisz znaleźć w sobie przynajmniej pięć rzeczy, które uważasz za fajne?
Krzyś spojrzał na swoją dłoń i odpowiedział prawie natychmiast:
— Och, myślę, że jest ich więcej niż palców u jednej ręki.
— Co ty powiesz? — przystąpiłam do ataku. — Przecież przed chwilą powiedziałeś, że jesteś zerem i nic ci się nie udaje.
— No wiem... — przyznał ze smutkiem. — Ale czuję się taki bezsilny... Nic mi się w życiu nie udaje, niczego tak naprawdę w życiu nie osiągnąłem.
— Czego nie osiągnąłeś? — zapytałam surowo. — Tego, że masz świetną pracę, którą lubisz? Tego, że masz takie piękne wielkie mieszkanie? Tego, że uczysz ludzi jeździć na nartach? To jest nic?
235
BEATA PAWLIKOWSKA
Krzysiu znowu wzruszył ramionami, jakby to była jedyna rzecz, którą jeszcze jest w stanie zrobić wysiłkiem woli.
— Ale czuję się nic niewart... To ta moja potrzeba akceptacji...
Krzysiu spojrzał na mnie spod powiek. To był moment, kiedy
powinnam powiedzieć mu, jaki jest świetny, piękny i mądry, a on będzie najpierw lekko zaprzeczał i upierał się, że wcale taki nie jest, a potem zacznie się dopytywać: Naprawdę? Naprawdę tak myślisz? A ja będę potakiwać i osiągniemy wzajemne porozumienie.
Ale tym razem naprawdę nie miałam na to ochoty. Warknęłam.
— Krzysiu — powiedziałam chłodnym tonem. — Przecież ty sam wiesz, co jest w tobie dobre. Sam wiesz, ile masz zalet i z czego śmiało możesz być dumny. A jeżeli uważasz, że są w tobie też takie cechy, które ci się nie podobają i których nie chcesz mieć, to zacznij pracować nad tym, żeby je zmienić na lepsze.
— Tak — westchnął Krzyś i wstał.
I na tym nasza rozmowa się zakończyła. Każda następna wyglądała tak samo — z tą tylko różnicą, że kiedy ja zaczynałam mówić o tym, że wystarczy odnaleźć w sobie wiarę, zaufanie i sympatię do samego siebie, to Krzysiu udawał, że nie słucha.
Bo problem człowieka, któremu brakuje poczucia własnej wartości nie polega na tym, że jest głupi i naprawdę bezwartościowy. Jego problemem jest strach przed tym, że jeśli zajrzy do swojej duszy, to nic tam nie znajdzie. Czyli chorobliwy lęk przed samym sobą
Dlaczego tak jest?
Być może jako dziecku brakowało mu akceptacji w domu, rodzice niewystarczająco często go chwalili, a nawet więcej — odbierali mu poczucie własnej wartości, nie będąc w stanie docenić i wyrazić słowami zadowolenia z jego osiągnięć, cech charakteru, postępowania.
236
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Być może został wychowany w rodzinie, gdzie w ogóle nie mówiło się o emocjach, nikt nikogo nie chwalił, bo każdy miał po prostu robić to, co do niego należało.
Być może istnieje jeszcze wiele powodów, dla których człowiek ma bardzo niskie poczucie własnej wartości.
Moim zdaniem najczęściej dzieje się tak dlatego, że człowiek instynktownie przyjmuje negatywną postawę wobec samego siebie. Chce sobie wyrządzić przykrość, chce się ukarać. Dlaczego? Bo siedzi w nim autodestrukcyjny potwór, o którym więcej piszę na stronie 206.
Ale te powody są nieważne.
Bo nie chodzi o to, żeby się cofnąć w przeszłość i odszukać w pamięci konkretne wydarzenia, które spowodowały niewiarę we własne siły, umiejętności i pogłębiający się brak zaufania do samego siebie. Być może jest to komplet różnych przyczyn, okoliczności oraz zdarzeń i pewnie bardzo dużo czasu zajęłoby odszukanie ich wszystkich. Nie ma sensu marnować na to ani chwili.
237
BEATA PAWLIKOWSKA
Lepiej o nich zapomnieć i racząc od tego, co jest dzisiaj. Czyli odszukać w sobie prawdę.
Człowiek, któremu brak poczucia własnej wartości okłamuje sam siebie. Przyzwyczaił się po prostu, że opinię o jego osobie wydają inni ludzie. Uzależnił się od tego stanu. I właśnie to wystarczy zmienić.
Skąd może się brać poczucie własnej wartości?
Z pozytywnej oceny pewnych faktów: tego jaki jestem, co robię w życiu, jak wyglądam, co mam, czy jestem wierny sobie.
Po pierwsze:
238
Zapomnij o tym, co mówią o tobie inni ludzie. Sam wiesz, że czasem mówi się coś ot tak, z bezmyślności, z braku lepszego tematu albo ze złośliwości. Poza tym to, co mówią inni ludzie, może wynikać z czystej niewiedzy lub z niezrozumienia pewnych rzeczy. To nieważne. To co inni ludzie mówią o tobie, to jest ich problem. Nie twój.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Po drugie:
Twoim problemem jest to, że tak naprawdę nie wiesz, co o sobie myśleć. Ale kto właściwie może znać cię lepiej niż ty sam? Dlaczego uważasz, że opinia jakiejś ciotki, brata czy kolegi jest bardziej prawdziwa — jeżeli żaden obcy człowiek nie jest w stanie zajrzeć do twojego serca ani odczytać twoich myśli i intencji? To tak jakby w sądzie zamiast naocznego świadka miał zeznawać przypadkowy przechodzień złapany na ulicy. Coś sobie pomyśli, coś dopowie, resztę zgadnie i złoży zeznanie.
Jeżeli dajesz innym ludziom prawo do wydawania opinii na twój temat, to zachowujesz się jak sędzia w takim właśnie „pomylonym” sądzie.
Tylko ty jesteś w stanie stwierdzić, jaka jest prawda i tego się trzymaj.
Po trzecie:
Jaka jest ta prawda? I tu leży sedno całej sprawy. Ty po prostu nic nie wiesz. Boisz się swoich uczuć, marzeń i myśli. Boisz się wziąć odpowiedzialność za to, kim jesteś. Ten strach odbiera ci siłę, którą mógłbyś przeznaczyć na konstruktywne działanie. Boisz się, że się pomylisz, że podejmiesz złe decyzje, źle ocenisz własne siły.
Boisz się, że jeśli zostaniesz kapitanem statku swojego życia, to nie będziesz umiał obsługiwać steru i wpadniesz na skały. I tu się mylisz. Nie ma takich skał, które rozbiłyby twój statek. Mogą go lekko uszkodzić, ale takie drobne usterki łatwo się łata i płynie się dalej. I z każdym dniem płynie się coraz lepiej.
Zbierz się więc na odwagę i przestań unikać samego siebie.
Chwyć za ster. Szybko nauczysz się nim posługiwać.
Musisz zaufać samemu sobie.
To jest najważniejsze. Daj sobie przynajmniej próbny kredyt zaufania na miesiąc i spróbuj nauczyć się być sobą.
239
BEATA PAWLIKOWSKA
Po czwarte:
Weź kartkę i długopis. Znajdź spokojne miejsce, gdzie nikt nie będzie ci przeszkadzał. Wyłącz telefon i nie zajmuj się innymi rzeczami.
Na kartce zacznij wypisywać wszystko, co uważasz w sobie za dobre, fajne i godne podziwu. I nie zaprzeczaj od razu, że nie ma w tobie niczego takiego. Nie musisz teraz udawać przed nikim. Rozmawiasz tylko z samą sobą. Chcesz znaleźć prawdę. Masz w sobie rzeczy, które uważasz za godne podziwu, ale dotychczas zawsze się ich wypierałaś. Bo nie lubiłaś siebie. I nie chciałaś sobie dać nic dobrego.
Teraz spróbuj inaczej. Spróbuj dać sobie coś dobrego.
Bądź dla siebie dobra. Spójrz na siebie jak na zagubioną przyjaciółkę, która będzie cię odtąd wspierała we wszystkim, co robisz.
Wypisz więc na kartce swoje dobre cechy i to, co chciałabyś w sobie zatrzymać, a nawet rozwinąć i powiększyć.
Po piąte:
Weź drugą kartkę i wypisz na niej punkt po punkcie to wszystko, czego w sobie nie lubisz. Ale nie roztkliwiaj się nad sobą i nie wściekaj się, bo wciąż podczas tego ćwiczenia chcesz być dla siebie dobra. Wyobraź sobie, że przychodzisz do lekarza duszy i masz mu opowiedzieć o swoich wadach.
Wypisz je wszystkie na kartce, bez złości i uczciwie.
Po szóste:
Przeczytaj to wszystko, co napisałaś. Lista pewnie nie jest jeszcze kompletna, bo będą ci się przypominały następne rzeczy. Dopisuj je więc do listy w ciągu kolejnych dni. I zacznij się zastanawiać.
Są rzeczy, które można zmienić.
Są też takie rzeczy, których zmienić po prostu nie można.
Wiem, myślisz, że to niesprawiedliwe, że ty masz grube nogi, a ktoś inny ma szczupłe i piękne. Albo że masz odstające uszy, których
240
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
nienawidzisz, podczas gdy większość ludzi nawet nie zauważa swoich uszu, bo są normalnych rozmiarów i leżą gładko przy głowie.
Ale każdy człowiek to komplet różnych rzeczy. I każdy człowiek ma w sobie takie rzeczy, których nie akceptuje i które chciałby wymienić na inne. Dla jednych jest to chora wątroba albo nerki, dla innych krzywy nos.
Przyjmij więc do wiadomości, że są takie rzeczy, których zmienić nie można — czy ci się to podoba, czy nie. I naucz się z nimi żyć. Po prostu. Dostałaś je od Boga czy od innej Siły Wyższej w takim właśnie komplecie, bo z jakiegoś powodu to właśnie było istotne i stworzyło całość, która jest twoją osobą. Być może gdybyś miała prostszy nos albo dłuższe nogi, dostałabyś je w komplecie z chorym sercem albo krzywym kręgosłupem.
Nieważne. Nie marnuj czasu na rozmyślanie o tym, czego nie możesz zmienić. Nie pozwól, żeby kierowała tobą pycha. Nie musisz być najpiękniejsza na świecie. Ciało nie jest najważniejszą częścią ciebie. Ważne jest to, co nosisz w duszy. A to wszystko, co się tam znajduje, możesz zmienić w każdej chwili — jeśli tylko zechcesz.
241
BEATA PAWLIKOWSKA
Po siódme:
Wykreśl z kartki swoich wad te rzeczy, których nie możesz lub nie chcesz zmienić. Na przykład te, które wiążą się z twoim ciałem. Jeżeli za jedną ze swoich wad uznałaś za duże stopy — to albo zdecyduj, że chcesz je sobie zmniejszyć operacyjnie, albo uznaj, że po prostu są częścią ciebie i akceptujesz je. I przyjmij do wiadomości to, że zostały przez ciebie zaakceptowane. Są twoje.
Weź teraz świeżą kartkę i przepisz na niej te cechy, których w sobie nie lubisz i które można zmienić.
Nie niszcz poprzedniej kartki. Jeśli przyjdzie ci kiedyś do głowy znowu roztkliwiać się nad sobą i użalać nad tym, że twoje ciało nie jest tak doskonałe, jak byś chciała, to zajrzyj do tej kartki i przypomnij sobie, że ciało nie jest najważniejsze i że podjęłaś decyzję o zaakceptowaniu tych cech, których nie możesz zmienić.
Nie marnuj czasu na nienawiść do czegoś, co jest od ciebie niezależne. To byłoby bez sensu.
Po ósme:
Na kartce swoich zalet masz dowód na to, że jesteś fajniejsza niż myślałaś. Wypisałaś wszystko? Także takie drobiazgi jak to, że jesteś cierpliwa, masz talent do klejenia latawców, robisz najlepszy pasztet na świecie i masz zawsze porządek w szufladzie z filmami DVD?
To dobrze. To jest twoja baza, na której możesz budować dalej. Pamiętaj o tym, że twoje życie zależy od ciebie. Tylko ty możesz w nim zmienić coś na lepsze albo podjąć decyzje o tym, że nic nie robisz i toniesz we własnym rozczarowaniu. Pamiętaj o tym, że musisz być dla siebie dobra. Jesteś swoim najlepszym przyjacielem — najbardziej uczciwym, oddanym, szczerym i wiernym. Traktuj siebie z przyjaźnią.
Pamiętaj o tym, co jest w tobie dobre. Zacznij pracować nad tym, co jest w tobie złe. To da ci siłę i poczucie własnej niezależności.
242
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Po dziewiąte:
Na kartce swoich wad masz teraz te cechy, których nie lubisz i które można zmienić. Dotyczą zarówno ciała, jak i charakteru, osobowości i duszy.
Więc co dalej?
Do roboty. Jeśli nic w sobie nie zmienisz, będziesz nosiła swoje wady jak garb, który utrudnia ci życie.
Wybierz jedną najważniejszą, z którą chcesz się rozprawić w pierwszej kolejności. Tylko jedną. Jeżeli zaczniesz robić wszystko naraz, po wariacku, to znów ci nie wyjdzie. Wybierz więc jedną cechę, którą chcesz naprawić w pierwszej kolejności.
Pamiętaj, żeby nie kierować się złością i nienawiścią do samej siebie. Na twoją sympatię powinien zasługiwać sam fakt, że przeczytałaś tyle stron tego rozdziału i chcesz coś w sobie zmienić na lepsze. To pewnie więcej niż zrobiłaś dla siebie kiedykolwiek.
Zastanów się więc spokojnie w jaki sposób możesz zmienić tę jedną pierwszą wybraną wadę. Przeczytaj rozdział o „Sposobie myślenia wojownika” na stronie 148 — to może ci pomóc w wybraniu skutecznego sposobu.
243
BEATA PAWLIKOWSKA
Potem będzie ci potrzebna siła woli i konsekwencja w działaniu. Jeśli jej nie masz — zajrzyj na stronę 245.
Po dziesiąte:
Odrzucaj od siebie zniewolone myśli, które każą ci żebrać o akceptację u innych ludzi. To nieważne co oni myślą, bo i tak nie są w stanie znać całej prawdy. Prawdę znasz tylko ty. Prawda jest taka, że masz w sobie dużo fajnych cech. Będziesz miała ich jeszcze więcej, bo spróbujesz pozbyć się swoich wad i zamienić je na zalety.
Jeżeli będziesz pracowała nad sobą, jeżeli będziesz miała w życiu dobry cel, do którego zmierzasz, szybko prześcigniesz innych ludzi.
244
Jesteś ważna. Musisz być ważna przede wszystkim dla samej siebie. Przestań się oglądać na innych ludzi. Przestań czekać na to, co mają do powiedzenia na twój temat. Jeżeli jest coś, co chciałabyś o sobie wiedzieć, sama znajdź odpowiedź na to pytanie. Gdzie? We własnej duszy. To ona jest twoją najlepszą przyjaciółką.
Rozdział 29
Jak zdobyć silną wolę
S
ilna wola to cecha, którą każdy człowiek ma, lecz niekoniecznie jej używa. Jest jak muskuł na przedramieniu. U większości ludzi wygląda jak miękki flaczek, ale u niektórych zamienia się w pulsujący, pełen siły biceps.
Silna wola wszystko ułatwia. Umożliwia dotrzymanie słowa danego sobie, zdobycie upragnionej sylwetki, czyli schudnięcie albo utycie — co kto woli, zrealizowanie największych i mniejszych marzeń. Daje radość, poczucie spełnienia i szacunek do samego siebie. Jest podstawą do budowania lepszego życia.
I wcale nie jest trudna do zdobycia.
Pamiętam moje własne boje ze słabą wolą i wszystkim, co z niej wynikało — lenistwem, brakiem poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości, kompleksami, załamaniem i brakiem nadziei. Łatwiej było spadać coraz dalej w otchłań beznadziei niż przebudzić się i zacząć kierować swoim życiem.
245
BEATA PAWLIKOWSKA
Na szczęście mam upartą duszę. Czasem łatwiej byłoby mi o czymś nie myśleć albo zapomnieć, ale dopóki tego nie zrozumiem, to krąży w moich myślach kiedy pracuję i kiedy śpię, kiedy odpoczywam i w każdej innej sekundzie życia, świadomie i podświadomie domagając się znalezienia rozwiązania.
Czasem to trwa kilka minut, czasem kilka dni albo tygodni, a czasem kilka lat, ale kiedy rozwiązanie w końcu do mnie przychodzi, jest zwykle objawieniem, czyli faktem zaskakującym, lecz całkowicie logicznym i dającym się racjonalnie wytłumaczyć.
I tak właśnie pewnego dnia odkryłam zaskakującą rzecz. To takie proste i logiczne, że powinni tego uczyć w szkole.
Moim odkryciem była prosta i stuprocentowo powtarzalna zależność między czynem a jego konsekwencjami i związanymi z tym moimi uczuciami.
Nagle zrozumiałam, że czułam się źle zawsze po tym, gdy zrobiłam coś, czego nie chciałam robić. A jeśli nie chciałam tego robić, to dlaczego to zrobiłam? I logicznie myśląc dalej: jeżeli nie zrobiłabym tego, czego nie chciałam robić, to uniknęłabym złego samopoczucia później, czyli czułabym się lepiej! To takie proste. Zdecyduj co chcesz robić albo czego nie chcesz robić, a następnie dotrzymaj danego sobie słowa. Złap się za rękę, jeśli będziesz sięgała po to, czego nie chciałaś. Pamiętaj o złożonej sobie obietnicy. Mniej ważne jest to wszystko, co obiecujesz innym ludziom. Najważniejsze jest to, do czego zobowiązujesz się przed samym sobą. Dlaczego? Ponieważ dopiero wtedy, gdy będziesz mogła szanować siebie, możesz oczekiwać, że będą cię szanowali także inni ludzie.
Wystarczyło więc zastosować to genialne odkrycie w praktyce. To było łatwiejsze niż myślałam. Poczułam się tak, jakbym nagle odkryła superprzydatne narzędzie, z którego istnienia nie zdawałam sobie sprawy.
246
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Zaczęłam w świadomy sposób kierować własnym zachowaniem, pamiętając o tym, że to jak się zachowam, będzie miało kolosalny wpływ na to, jak poczuję się pod koniec dnia.
Kiedy proponowano mi kawałek tortu urodzinowego, którego „przecież nie można odmówić”, konfrontowałam to, co mam ochotę zrobić z tym, co moim zdaniem powinnam zrobić.
Myślałam więc:
— Pyszny tort, będzie się rozpływał w ustach, a całe ciało wy
pełni wtedy przyjemny smak słodyczy...
I odpowiadałam sobie:
— Ale jeśli zjesz ten tort, będziesz potem czuła się gruba. Będziesz narzekała, że nie powinnaś była tego robić. Będziesz zła,
że dałaś się skusić.
Przecież doskonale znałam to uczucie z przeszłości. Miałam wtedy zawsze pretensję do siebie, nie mogłam spojrzeć sobie w oczy w lustrze, obrzucałam się wyzwiskami, że do niczego się nie nadaję, że jestem słaba i nic niewarta.
Nie chciałam tak się czuć. Ale ochota na słodki tort wcale nie zmalała, a nawet przeciwnie — kiedy dopuściłam do siebie myśl, że mogłabym go sobie odmówić, poczułam protest i wewnętrzny sprzeciw. Dlaczego? Dlaczego mam sobie odmawiać czegoś przyjemnego?
247
BEATA PAWLIKOWSKA
— Dlatego, że będziesz potem tego żałować — odpowiedziałam sobie. — Nie chcę jeść tortu, bo wiem jak będę się czuła
później. Nie chcę tego robić.
To było proste — zatrzymałam się na chwilę, zastanowiłam się jakie będą konsekwencje tego, co zrobię, a potem postanowiłam, że nie chcę tego robić. I wcale nie była to trudna decyzja. Przeciwnie, poczułam ulgę. Poczułam się jak dyrektor, który potrafi podjąć mądrą decyzję o przyszłości swojej firmy.
— Nie, dziękuję, nie jem słodyczy — powiedziałam na głos
i odstawiłam talerzyk.
I poczułam się wielka jak King Kong.
Im częściej ćwiczyłam w ten sposób mięsień silnej woli, tym stawał się mocniejszy i łatwiejszy w obsłudze. Nie musiałam już zmuszać się do wysiłku udźwignięcia jakiejś decyzji, bo mój biceps działał automatycznie i sam ją unosił. A ja czułam się coraz lepiej i myślałam o sobie z coraz większą sympatią. Tym bardziej, że dzięki sile woli udawało mi się doprowadzić do zrealizowania wielu rzeczy, które wcześniej wydawały mi się nieosiągalne albo po prostu nigdy mi się nie udawały.
248
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Tak było choćby z pisaniem książek. Chciałam napisać nową książkę, ale autodestrukcyjny potwór podpowiadał, że „może jutro”, bo teraz są inne „ważne sprawy”.
— Ale jakie ważne sprawy? — zapytałam siebie pewnego dnia. — Dla mnie napisanie nowej książki jest najważniejszą rzeczą, którą chcę się zajmować.
Zastosowałam swoją ulubioną metodę przewidywania i symulacji konsekwencji. Jeżeli wieczorem mam do siebie pretensje i żal, że nie napisałam ani jednej strony nowej książki, to co należałoby zrobić, żeby tak się nie czuć? To logiczne. Muszę przestać odkładać to „na jutro” i zabrać się do tego natychmiast. Nawet więcej. Muszę zaplanować kiedy i o której godzinie będę się tym zajmować, bo wtedy łatwo mi będzie dotrzymać zobowiązania. Jeżeli postanowię, że w nieparzyste dni tygodnia, czyli w każdy poniedziałek, środę i piątek o godzinie 18.00 będę siadała do pisania książki, to wystarczy potem użyć mojego bicepsa silnej woli i dotrzymać słowa. Tak zrobiłam. Z tą tylko różnicą, że nie wyznaczyłam sobie nieparzystych dni, ale wszystkie dni tygodnia. Bo chciałam szybko skończyć pisanie i mieć tę fantastyczną świadomość, że zrobiłam coś, co bardzo chciałam zrobić.
Tak samo było z chodzeniem do siłowni. Wydawało mi się, że jest mi to potrzebne. Byłam przekonana, że dobrze mi to zrobi, bo ukształtuje sylwetkę, rozwinie mięśnie, poprawi samopoczucie — bo przecież uprawianie sportu wywołuje wydzielanie hormonu szczęścia, czyli endorfin. Gdybym chciała kogoś przekonać do słuszności uprawiania gimnastyki, miałam w ręku cały komplet argumentów. Ale z jakiegoś powodu przez cały czas pozostawało to wyłącznie w sferze moich myśli i tylko od czasu do czasu myślałam, że „znów tego nie zrobiłam”.
Skierowałam się więc najpierw do mojej wewnętrznej siłowni i poruszyłam bicepsem silnej woli.
249
BEATA PAWLIKOWSKA
Metoda przewidywania konsekwencji. Jeżeli czujesz się źle ze swoją bezczynnością w kwestii uprawiania sportu, zmień to.
Krok pierwszy — jeżeli uważasz, że powinnaś chodzić do siłowni, zrób to. Krok drugi — zaplanuj kiedy i dokąd będziesz chodzić na zajęcia fitness. Krok trzeci — podejmij decyzję. Krok czwarty — zrealizuj swoje postanowienie.
Zdecydowałam więc, że będę chodziła na fitness co najmniej dwa razy w tygodniu, w poniedziałek lub wtorek, a potem w czwartek lub w piątek. Zaczynam oczywiście w najbliższy dzień, który pasuje do tego planu.
Kiedy nadszedł pierwszy piątek, autodestrukcyjny potwór podpowiadał, że „nie mam dzisiaj ochoty”. Poruszyłam więc bicepsem silnej woli i nie pytałam siebie czy mam na to ochotę, czy nie. Spakowałam strój, buty na zmianę, ręcznik i butelkę wody, po czym zawiozłam siebie na zajęcia. Już po kilku minutach ćwiczeń poczułam niesamowitą radość. Dotrzymałam słowa danego sobie! Robię coś, co jest dla mnie dobre! Mogę na sobie polegać! Jestem dla siebie przyjacielem! Hurra!
250
Uwielbiam to uczucie.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Silą woli fantastycznie potrafi usidlić i pokonać autodestrukcyjnego potwora, który usiłuje zamienić cię w bezwolną ofiarę własnej bezczynności. Kiedy chcesz coś zrobić, potwór mówi:
— Nie chce mi się!
— Nieważne, czy ci się chce — odpowiedz mu i zastosuj mój prosty sposób przewidywania konsekwencji tego, co się za chwilę stanie. Zastanów się co chcesz zrobić, podejmij taką decyzję i użyj bicepsa silnej woli, żeby konsekwentnie ją zrealizować. Potwór pewnie będzie chciał ci przeszkodzić i powie:
— Właściwie nie mam na to ochoty.
— Podjęłam decyzję — odpowiedz potworowi. — Wiem, że to jest dobra decyzja i teraz właśnie zamierzam wcielić ją w życie. Nie przeszkadzaj mi. Teraz jest czas robienia tego, co zostało wcześniej ustalone.
Nie wahaj się. Pomyśl o tym, jak się poczujesz później. To co zrobisz teraz, będzie miało wpływ na twoją przyszłość.
To jest moment próby. Stoisz pomiędzy swoją słabością a siłą. I tylko od ciebie zależy jakiego dokonasz wyboru. Czy znów ulegniesz słabości, a potem rozkleisz się z litości nad sobą albo będziesz na siebie zła. Czy też zrobisz pierwszy krok do bycia panią swojego życia.
Niedawno w sklepie spotkałam klienta, który pakując swoje zakupy do torby przyznał się, że kompletnie nie radzi sobie z życiem i „jest do niczego”. Ekspedientka uśmiechnęła się grzecznie i nie była zaskoczona. Przyznanie się do bezradności wobec własnego życia wydało jej się całkiem naturalnym stanem.
Mam znajomego, który żartem powtarza, że ma strasznie silną wolę. Tak strasznie silną, że robi z nim co chce. I wychyla następny kieliszek wina, zagryzając kiełbasą, podczas gdy jego żona szepcze, że ma chore serce i nie powinien tyle pić ani jeść tłustych wędlin.
251
BEATA PAWLIKOWSKA
Dostaję często listy od młodych ludzi, którzy piszą, że właściwie wiedzą już wszystko, ustalili już co chcieliby w sobie zmienić na lepsze, mają plan na przyszłość, szukają w życiu własnej pasji, ale skarżą się, że brakuje im jedynie silnej woli — żeby zrealizować to wszystko, co sobie zamierzyli.
Skąd więc bierze się silna wola?
Dokładnie z tego samego, co pozwala biegaczowi dotrzeć do mety, skoczkowi utrzymać się w powietrzu, a floreciście zadać celne pchnięcie. Czyli z ćwiczeń.
Czy masz jeszcze jakieś wątpliwości? Proszę, oto bardziej rozbudowany przykład:
Załóżmy, że chciałabyś schudnąć. Oczywiście w teorii wiesz, że do schudnięcia potrzebne są co najmniej dwie rzeczy. Po pierwsze zdrowa dieta, czyli unikanie rzeczy tłustych, smażonych, słodkich i ciężkostrawnych. Po drugie aktywny tryb życia, czyli uprawianie jakiegoś sportu, gimnastyka, ruch na świeżym powietrzu. Nie masz wątpliwości, że ta teoria jest słuszna. Ale co dalej? Przecież lenistwo i autodestrukcyjny potwór podpowiadają ci, że „nie warto”, „a po co się tak męczyć” oraz że „nie masz czasu”.
Ale zaraz. Jaka jest alternatywa? Czy jest jakiś inny sposób, żeby trwale i bez szkody zrzucić kilka kilogramów i zdobyć szczupłą sylwetkę? Tabletki i preparaty odchudzające odpadają, bo to jest chemia zatruwająca organizm, więc zamiast pomagać, może tylko na dłuższą metę zaszkodzić. Operacyjne zabiegi odsysania tłuszczu bywają niebezpieczne, bo są przecież chirurgiczną inwazją w głąb ciała, a poza tym ich efekty nie trwają długo. Inne sposoby? Chyba nie ma.
Głodówka nie ma sensu, bo odbiera organizmowi konieczne do życia witaminy, sole mineralne i inne składniki. Głodówkę stosują
252
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
tylko ci, którzy słuchają swojego autodestrukcyjnego potwora i chcą wymierzyć sobie surową karę. Głodówka prowadzi albo do anoreksji, czyli do choroby , która może skończyć się śmiercią, albo do efektu jo-jo, czyli odzyskania z nadwyżką wszystkich straconych kilogramów. Dlaczego? Bo organizm, który głodzisz tylko czeka na moment, kiedy będzie mógł uzupełnić to wszystko, czego go pozbawiasz — czyli kalorii, witamin, pierwiastków potrzebnych do pracy serca, mózgu, wątroby i innych organów. Im dłużej czeka, tym bardziej rozpaczliwie będzie chciał zapewnić sobie zapas — na wypadek, gdyby głupia głowa, którą nosi na karku, znów wpadła na pomysł pozbawiania go codziennego paliwa w postaci jedzenia. Kiedy więc głodówka się kończy, organizm zaczyna błyskawicznie gromadzić i magazynować tłuszcz oraz inne substancje, które będzie mógł wykorzystać do życia w przypadku następnego głodzenia. Wtedy właśnie szybko przybiera się na wadze.
Nie ma więc wyjścia. Jeżeli chcesz schudnąć i nie zniszczyć sobie jednocześnie organizmu, musisz podjąć dwie decyzje: po pierwsze będziesz zdrowo jeść, a po drugie zaczniesz uprawiać sport.
253
BEATA PAWLIKOWSKA
To też jest w miarę proste, bo autodestrukcyjny potwór jeszcze nie protestuje, prawda? Dopóki wszystko pozostaje w sferze myśli, marzeń i planów, potwór śpi spokojnie.
Musimy zrobić następny krok. Podjąć decyzje.
Pierwsza decyzja: chcesz zrezygnować z fast foodu, słodyczy, majonezu, sosu, tłustej śmietany, napojów z cukrem (coli, słodzonych soków i napojów gazowanych) i dań smażonych.
Druga decyzja: chcesz ćwiczyć bieganie.
Spójrz na siebie w lustrze i powiedz na głos, jakie decyzje podjęłaś i dlaczego. Powiedz też do siebie, że chcesz wytrwać w tych decyzjach, bo są dla ciebie ważne.
A potem czekaj na pierwsze starcie z autodestrukcyjnym potworem. Na pewno obudzi się, zaniepokojony, że nie pozwalasz mu obrastać w leniwy tłuszcz. Powie ci, że jesteś zmęczona, że za dużo od siebie wymagasz, że masz już dosyć wszystkiego.
Odpowiedz mu spokojnie, że wcale nie interesują cię jego narzekania, ponieważ właśnie rozpoczęłaś wędrówkę ku szczupłej sylwetce i zależy ci na tym, żeby zrealizować to, co sobie postanowiłaś.
254
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Kiedy wejdziesz do ciastkarni i poczujesz oszałamiająco słodki zapach świeżego ciasta, usłyszysz też na pewno dzwonek ostrzegawczy we własnej głowie. Powstrzymaj łakomstwo. Przypomnij sobie jak stałaś przed lustrem i patrząc sobie w oczy powiedziałaś czego chcesz. Teraz wystarczy tylko dotrzymać słowa. Jeśli uda ci się po raz pierwszy, każdy następny będzie łatwiejszy.
Wyznacz sobie dzień tygodnia i godzinę, kiedy będziesz biegać. Za pierwszym razem potwor będzie ci podpowiadał dziesięć wymówek, które mogłabyś łatwo zastosować, żeby usprawiedliwić się i zostać w domu. Ale nie pozwól mu na to. Powiedz sobie, że podjęłaś decyzję i nie ma z nią dyskusji. Idziesz biegać. Tak jak sobie zaplanowałaś.
Uprawianie jakiejś formy sportu powinno być dla ciebie przyjemnością. Jeżeli okaże się, że bieganie nie sprawia ci radości albo przynosi ci ból, znajdź inny rodzaj ćwiczeń. Zapisz się na zajęcia fitness, zacznij jeździć na rowerze, uprawiać jogę albo kung-fu.
Jeśli coś ci się nie uda, nie rozpaczaj. Po prostu zacznij od początku.
I teraz nie masz już wyjścia. Nie możesz już powiedzieć, że „nie masz silnej woli”, bo w rzeczywistości ją masz, ale nie lubisz jej używać. Zacznij więc trenować swój mięsień silnej woli. Jest znacznie łatwiejszy do zbudowania niż muskuły kulturystów.
Sama widzisz, że to jest proste. Wystarczy zdecydować czego chcesz, podjąć decyzję, a potem dotrzymać słowa danego samej sobie.
Rozdział 30
Skąd brać siłę do walki
D
zień dlatego jest taki jasny, że przed nim panowała noc. Wakacje dlatego są tak cudowne, że wcześniej przez wiele miesięcy trzeba było chodzić do szkoły. Gdyby wakacje trwały przez cały rok, w ogóle nie byłyby wakacjami, tylko codziennością, do której łatwo człowiek się przyzwyczaja i uważa za coś najbardziej normalnego na świecie.
Gdyby ludzie pracowali przez trzydzieści dni w miesiącu bez przerwy, a potem ostatni dzień miesiąca mieli wolny, ceniliby go bardziej niż dzisiaj cenią niedzielę.
Tak samo jest z jedzeniem, które lepiej smakuje wtedy, gdy człowiek siada do stołu czując się głodny.
I tak samo jest z siłą, która rodzi się ze słabości.
Każda chwila zwątpienia, załamania, smutku, bólu, nieszczęścia czy samotności, każda strata, każda przykrość i każde cierpienie to szansa na budowanie w sobie wewnętrznej siły.
Właśnie z cierpienia i bólu bierze się siła, żeby z nimi walczyć. Każdy gram tej siły zdobytej w kolejnych potyczkach ze smutkami, przeciwnościami losu w starciach ze złymi albo nieżyczliwymi
256
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
ludźmi zostaje w twojej duszy. Nie znika po tej jednej wygranej batalii. Zostaje z tobą jak kolejne orle pióro w pióropuszu indiańskiego wodza. Im więcej ich masz, tym jesteś silniejszy.
Uświadomiłam to sobie pewnego dnia, kiedy wracałam samochodem ze spotkania, które bardzo się przedłużyło i okazało się tak kompletnie bez sensu, że w gruncie rzeczy zniszczyło mi resztę dnia. Miałam w planie zrobienie jeszcze kilku ważnych rzeczy, a wracałam do domu stojąc w korku i myśląc z poczuciem klęski, że niczego już więcej dzisiaj po prostu zrobić nie zdołam, bo zwyczajnie nie zdążę.
Łzy płynęły mi po policzkach, bo czułam się okradziona z mojego czasu i bezsilna, że nie będę w stanie zrealizować moich planów.
Zatrzymałam się na czerwonych światłach. Nawet nie ocierałam łez, tylko mrugałam od czasu do czasu, żeby je strzepnąć z rzęs. Stałam na skrzyżowaniu i czekałam aż będę mogła jechać dalej, gdy w pewnej chwili pomyślałam:
— To dobrze, że zdarzają się takie koszmarne chwile, bo dzięki temu mogę teraz poszukać w sobie siły i przezwyciężyć to uczucie.
257
BEATA PAWLIKOWSKA
Nie otarłam łez, które wciąż płynęły mi po policzkach i zaczęłam się zastanawiać, z której strony powinnam spojrzeć na moją obecną sytuację, żeby poczuć się lepiej.
Ha! Siedzę w moim własnym samochodzie. Jadę do mojego własnego domu. Mam zmarnowany dzień, ale jutro od rana spróbuję nadrobić to, co dzisiaj straciłam.
— Nie daj się! — powiedziałam do siebie. — Nie daj się złamać przez takie głupstwa! Przecież masz w sobie siłę, żeby to pokonać. I możesz wykorzystać ten moment słabości, żeby wygenerować z siebie kolejny kilogram siły, który wzmocni twoją duszę i będzie ci służył we wszystkich następnych chwilach takich smutnych jak ta.
I wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że dzięki słabościom, smutkom i nieszczęściom można budować swoją siłę.
To jest tak samo jak w przypadku rowerzystów, którzy z ogromnym wysiłkiem, koło za kołem, wjeżdżają na wierzchołek góry, żeby móc z niej potem szybko zjechać.
To jest tak samo jak u himalaistów, którzy przez wiele dni wspinają się na szczyt, odmrażając sobie nos, usta i palce u stóp, dźwigając ciężki sprzęt, ryzykując hipotermię, czyli śmierć z wychłodzenia, obrzęk płuc i mózgu w wyniku choroby wysokościowej — ale pewnego dnia stają na szczycie, a potem zaczynają schodzić w dół. I tylko oni potrafią docenić dotarcie do zielonej, pełnej życia doliny — bo mogą ją porównać z pustynią wiecznego lodu i śniegu, którą pokonali powyżej.
W taki sam sposób słabość i smutek pozwalają ci docenić to, że możesz w sobie produkować siłę do ich pokonania.
Wystarczy tylko o tym pamiętać. I tu kryje się tajemnica zdobywania siły do walki.
258
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Kiedy świeci słońce i niebo jest błękitne, łatwo się uśmiechać. Fajnie jest chodzić po plaży albo leżeć w zielonej dolinie pełnej kwiatów. Miło jest dostawać prezenty, a jeszcze przyjemniej komuś je dawać.
Zycie jest ładne, łatwe i wesołe. Czasami.
Bo czasami niepotrzebnie się komplikuje i zaczyna się burzyć jak ocean. Człowiek nagle staje przed koniecznością podejmowania strasznie ważnych i trudnych decyzji, od których bardzo wiele zależy. Albo zostaje rzucony na ziemię podmuchem jakiegoś wydarzenia, którego nie był w stanie przewidzieć. Albo doznaje niespodziewanych krzywd i przykrości od innych ludzi.
Wtedy słońce przestaje świecić i nikomu nie chce się szczerzyć zębów w uśmiechu.
Wtedy nadchodzi czas próby.
259
BEATA PAWLIKOWSKA
Wtedy trzeba uświadomić sobie, że właśnie takie momenty są generatorem wewnętrznej siły. Wystarczy tylko ten generator w sobie włączyć.
Nie poddać się. Nie ulec fali smutku zalewającej oczy. Jeśli się poddasz, to nie zdobędziesz ani trochę siły potrzebnej ci do następnego starcia.
Bo przecież życie jest tak samo pełne radosnych chwil, jak i niespodziewanych katastrof, z którymi trzeba sobie radzić. Zacznij więc używać generatora mocy, jaki masz wbudowany w sobie.
Nie mów, że nie masz żadnego generatora. Zapewniam cię, że każdy człowiek go ma. Ogromna większość po prostu w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy. Dlaczego? Tak jak wiele razy wyjaśniałam już w tej książce, biali ludzie naszej cywilizacji miast — w odróżnieniu od Indian albo Masajów czy Papuasów— są wychowywani
260
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
pod ochronnym kloszem, uczeni niesamodzielności, pobłażania dla swoich wad i ulegania słabościom. W kulturze białych ludzi wypada narzekać, robić, jeść i pić niezdrowe rzeczy, czyli działać na swoją szkodę, a potem głośno się do tego przyznawać.
Wiele razy byłam świadkiem tego, jak ludzie z rozbrajającą szczerością i brakiem zażenowania przyznają się do swoich wad, słabości i braku silnej woli. Niedawno spotkałam znajomą dziennikarkę w hotelowej restauracji na śniadaniu. Wyglądała na lekko zmęczoną.
— Poszliśmy wczoraj w tango — przyznała z nieco zamglonym uśmiechem. — Wyszłam z imprezy o piątej rano, przespałam się trzy godzinki, a teraz muszę się zbierać, żeby zdążyć na pociąg.
— Impreza? — uśmiechnęłam się. — Na Starym Mieście?
— Tak — przyznała dziewczyna. — Najgorsze jest to, że mam dzisiaj do napisania ważny tekst i nie wiem jak dam radę go napisać.
— Może odłóż go na jutro — podpowiedziałam.
— Nie mogę — pokręciła głową. — Miałam go napisać już kilka dni temu, jutro rano mam ostateczny termin oddania go w redakcji.
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Czy właśnie przed chwilą powiedziała mi z ciężko skacowanym uśmiechem, że poszła w nocy na szaloną imprezę wiedząc, że ma przed sobą dzień intensywnej pracy, której nie można przełożyć na później?
— Moniko? — zapytałam. — Dzisiaj masz napisać tekst i imprezowałaś przez całą noc?
— Miałam wyjść wcześniej — odrzekła. — Ale jakoś się zasiedziałam. Nie wiem jak ja dzisiaj napiszę ten tekst.
Próbowałam to zrozumieć, ale naprawdę nie potrafię. Nie umiem wytłumaczyć sobie takiego zachowania i nie wyobrażam sobie, żebym w podobnej sytuacji zachowała się podobnie. Nie chodzi o to, że Monika lekceważy pracę, bo być może jej nie lubi i dlatego w ten
261
BEATA PAWLIKOWSKA
sposób próbuje jej uniknąć. Ale przecież to, co zrobiła nie zmieniło faktu, że musi ten tekst napisać, tylko dodatkowo utrudniło pracę, bo zebranie skacowanych myśli na pewno nie będzie łatwe. Doprowadziła więc do tego, że zamiast napisać tekst w trzy godziny, będzie nad nim ślęczała dwa razy dłużej. 1 jeszcze bardziej będzie nie znosiła swojej pracy. Tego właśnie nie rozumiem.
A najbardziej dziwi mnie to, że Monika tak zwyczajnie przyznaje się do tego, że nie panuje nad swoim życiem i że pozwala sobie na pijaństwo w przeddzień ważnego zobowiązania.
Mam wrażenie, że to jest właśnie konsekwencja wychowywania ludzi w powszechnej akceptacji słabości i wad charakteru.
Nie mów więc, że jesteś słaby, że czegoś nie potrafisz, nie możesz, nie dasz rady, nie nadajesz się. Masz w sobie wielki magazyn siły i potężny generator, który dostarczy ci jej jeszcze więcej — jeśli tylko postanowisz go włączyć i zacząć z niego korzystać.
Wiem to tak dobrze dlatego, że ja kiedyś byłam słaba, leniwa i niemądra. Paliłam papierosy, bo wydawało mi się, że wyglądam wtedy na osobę bardziej wyrafinowaną i wartą poważania. Zatruwałam więc własny organizm, niszcząc sobie płuca, oskrzela i serce, tylko po to, żeby udawać przed ludźmi kogoś, kim w rzeczywistości wcale nie byłam.
Wiecznie czekałam aż zdarzy się coś takiego, co zmieni moje życie na lepsze. Płakałam i litowałam się nad sobą, że jestem taka smutna, samotna i nieszczęśliwa.
A potem zaczęłam szukać siły w sobie. Pewnego dnia, błądząc po zaułkach mojej rzadko odwiedzanej duszy znalazłam wielką machinę. Poczułam się jak Indiana Jones, który w poszukiwaniu mitycznego miasta Akakor w dżungli amazońskiej, odkrywa tajemną bramę, która do niego prowadzi.
262
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Oglądałam tę machinę z zaciekawieniem domyślając się, że chyba nigdy nie była używana. Pod grubą warstwą kurzu wyglądała jak nowa — błyszcząca, pełna sprytnych przekładni, kół zamachowych i lampek. Podniosłam rękę. Wiedziałam, że gdy nacisnę na czerwony guzik, stanie się coś, czego nie będę mogła zatrzymać. Wiedziałam też, że chcę to zrobić. I zrobiłam.
Machina ruszyła. Coś mnie podniosło, wyprostowało i postawiło przed lustrem.
— Kim jesteś? — usłyszałam pytanie.
Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i nie umiałam odpowiedzieć. Bo niby kim ja jestem?... Sobą. Dziewczyną.
— Jesteś szczęśliwa? — zapytało mnie lustro. Opuściłam głowę.
— A co zrobiłaś, żeby być szczęśliwa? Wzruszyłam ramionami.
— A czy jesteś taka, jaka chciałabyś być?
263
BEATA PAWLIKOWSKA
Hm, zastanowiłam się. Na takie pytanie chyba znałam odpowiedź.
— Czy gdybyś mogła dowolnie zaprojektować siebie, to czy chciałabyś być taka, jaka jesteś? — nalegała maszyna.
— Wow — pomyślałam — jasne, że nie! Gdybym miała czarodziejską różdżkę, to...
I nagle spojrzałam na siebie w lustrze zupełnie innymi oczami. To jest właśnie moja czarodziejska różdżka. Machina, którą odkryłam we własnej duszy i włączyłam.
To ona jest generatorem siły, która umożliwi mi dokonanie w sobie wszystkich zmian, jakich sobie zażyczę. Wystarczy wiedzieć, co chce się zmienić, podjąć decyzje, a potem ich dotrzymać.
A skąd brać siłę do walki ze swoimi słabościami i wadami? Z nich samych. Każda chwila załamania, smutku, złości czy bezradności jest jak szmata, z którą możesz zrobić jedną z dwóch rzeczy:
1. Albo wziąć ją w ramiona, przytulić, zacząć płakać, rozpaczać i rozczulać się nad swoim losem,
2. Albo chwycić ją, wrzucić do swojej magicznej maszyny i wykorzystać jako paliwo budowania swojej wewnętrznej siły.
Nie pozwól, żeby cokolwiek przesłaniało ci świat. Nie pozwól, żeby smutek czy zły nastrój mącił ci pole widzenia i odsuwał cię od celu. Każda chwila słabości to szansa na wygenerowanie siły, która pozwoli ci ją przezwyciężyć i która pozostanie z tobą na zawsze. Dlatego każdy następny raz będzie łatwiejszy.
264
Rozdział 31
Jak uwolnić myśli
P
ewnego dnia stanęłam na krawędzi najgłębszego kanionu świata Colca w Peru. Jest dwa razy głębszy od Wielkiego Kanionu w USA, a jego ściana w najgłębszym miejscu ma wysokość 4200 metrów. Ja dotarłam do kanionu z miejscowości Cobanaconde, skąd na jego dno prowadzi ścieżka. Na jej początku właśnie stanęłam i zakręciło mi się w głowie.
Ścieżka była wąska, przysypana kamieniami i biegła przez zbocze zygzakiem, co chwilę skręcając w przeciwnym kierunku, bo ściana góry była tak stroma, że opadała w dół prawie pionowo. Schodzenie nigdy nie było dla mnie wielkim problemem. Zarzuciłam więc podręczny plecak na ramiona i ruszyłam. Dookoła rosły drobne, karłowate rośliny, którym udało się nadludzkim wysiłkiem utrzymać przy życiu na suchym, skalistym pustkowiu gór. Każdy krok wzbijał w powietrze kłęby drobnego pyłu, trzeba było też uważać na ślizgające się drobne kamienie, które zgrzytały pod butami, a potem osuwały się z hałasem w przepaść.
Z każdą minutą czułam też narastający niepokój. Jakim cudem miałabym wejść tą samą drogą z powrotem?...
265
BEATA PAWLIKOWSKA
Przecież już teraz trzeba było używać całej siły do wyhamowania rozpędu, jaki narzucała prawie pionowo w dół opadająca ścieżka. Kiedy dotarłam na dno kanionu Colca, powitała mnie tablica z napisem Welcome to paraiso, czyli „Witaj w raju”.
I raj był to naprawdę.
Pośrodku suchych, gorących, pylastych zboczy, przykrytych kamieniami i kaktusami, wyrasta cudowna oaza, pełna zielonego chłodu palm i bujnych zarośli. Jest tam naturalny basen zasilany strumieniem, śpiewają ptaki, a po trawie spaceruje oswojony orzeł. Spędziłam w oazie cały dzień, zbierając siły i przygotowując się psychicznie na niewyobrażalnie wielki wysiłek, jakim będzie wejście z powrotem na szczyt kanionu.
266
O szóstej rano, gdy stanęłam gotowa do drogi, było jeszcze ciemno. Zadarłam głowę. Przede mną w mglistym świetle poranka majaczyła ściana o wysokości prawie półtora kilometra. Jak ja mam tam wejść? Ile czasu mi to zajmie? Czy w ogóle dam radę?...
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Ruszyłam przed siebie. Wchodzenie było trudniejsze i bardziej niebezpieczne, bo łatwo było się potknąć na luźnych kamieniach, które ze złowróżbnym grzechotaniem spadały w urwisko. Ale szłam dzielnie, krok za krokiem pokonując zmęczenie i opór materii.
Nagle usłyszałam za sobą drobne, szybkie kroki. Po chwili obok mnie pojawił się indiański przewodnik. Niósł na ramionach ogromny, wypchany plecak, który musiał ważyć ze dwadzieścia kilogramowi ale wydawało się, że wisi na ramionach Indianina podczepiony do niewidocznej linki opuszczonej z nieba, bo w ogóle nie stanowił dla niego ciężaru.
— Arcadio! — zadyszałam z radością. — Miło cię widzieć!
— I ciebie także miło spotkać — odrzekł spokojnym głosem, jakbyśmy nie byli wcale w trakcie wspinaczki, tylko wędrowali sobie po łące.
— Arcadio — zasapałam — wiesz, ile jeszcze nam zostało drogi?
— Nie wiem — Indianin rzucił mi spojrzenie z ukosa.
— A jak długo już idziemy? — naciskałam.
— Nie mam zegarka.
— A czy mógłbyś mi powiedzieć, kiedy będziemy w połowie zbocza? — dopytywałam się, bo strasznie zależało mi na tym, żeby wiedzieć jak mam rozłożyć siły. Czy przebyłam dopiero dziesięć procent drogi, czy może czterdzieści? Ta świadomość bardzo pomogłaby mi się odnaleźć w tym dzikim, żółtym pustkowiu.
— Hm — odrzekł Indianin i zamilkł.
Szliśmy przez pewien czas w ciszy, przerywanej tylko okrzykami orła, który został w oazie i grzechotaniem kamieni pod butami.
— Wiesz — odezwał się nagle Arcadio. — Jak tak sobie idę przez góry, to zawsze bardzo się cieszę.
— Tak? — zasapałam z niedowierzaniem, próbując nadążyć za jego indiańskim tempem.
267
BEATA PAWLIKOWSKA
— Tak — odrzekł z uśmiechem w glosie. — Tutaj czuję bliskość świata, zachwycam się roślinami i skałami, czuję, że jestem
jednością z naturą.
Zapadła krótka cisza, podczas której skakaliśmy po dużych kamieniach, a kiedy wróciliśmy na ścieżkę, Arcadio powiedział:
— Nie zastanawiaj się, ile jeszcze masz drogi przed tobą. Nie sprawdzaj, która jest godzina ani jak wysoki jest szczyt góry. Doceń to, że żyjesz, że idziesz, stawiasz kolejne kroki, dotykasz butem ziemi. Te rośliny rosną tu dla mnie i dla ciebie, dla nas wstaje słońce nad górami i zaczyna dotykać twojego kapelusza. Patrz dookoła siebie i chłoń rzeczywistość, która cię otacza. Ciesz się tym, że żyjesz i tym, co możesz tu robić.
Spojrzałam na niego i nagle poczułam się lżej, tak jakby ktoś zdjął z moich ramion kilka kilogramów.
To prawda. To wspaniałe, że mogę być tutaj, że skały są takie żółte, że mam zdrowe nogi, którymi poruszam zgodnie z moją wolą, że idę, idę, idę...
— Ja po prostu idę — odezwał się nagle Arcadio, jak gdyby słysząc moje myśli. — Witam się z kamieniem, pozdrawiam kwiaty, uśmiecham się do ziemi.
— Rozumiem — szepnęłam, zwalniając kroku.
Indianin minął mnie, wspinając się szybko drobnymi krokami. Ja szłam wolniej, bo chciałam znaleźć własny rytm. Zauważyłam intensywnie zielone listki na ciernistym krzewie, srebrzyste łuski kaktusa i ciepły promyk słońca dotykający mnie czule w policzek.
Odetchnęłam spokojnie.
I nagle odkryłam ze zdumieniem, że weszłam w jakiś niezwykły stan medytacji. Szłam własnym rytmem, koncentrując się na wędrujących ze mną myślach. Przestałam ścigać się z własnym zmęczeniem
268
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
i niepewnością. Przestałam się zastanawiać, ile godzin zajmie mi dotarcie na szczyt. Po prostu szłam, szłam, szłam, nie koncentrując się na wysiłku ani kolejnych krokach, ale uwalniając myśli i pozwalając im swobodnie płynąć. A one pociągały mnie za sobą.
Nie zauważyłam, kiedy weszłam na szczyt. Usłyszałam nagle dookoła zdumione okrzyki. Okazało się, że pobiliśmy wszystkie rekordy wchodzenia na szczyt ściany kanionu Colca. Zazwyczaj potrzeba na to około sześciu godzin. Nam zajęło to około dwóch. Ja szłam dwie godziny i dwadzieścia minut.
I wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że w przeszłości często doświadczałam czegoś podobnego.
Kiedyś w dżungli amazońskiej, kiedy płynęłam czółnem razem z dwoma Indianinami. Rzeka miała tak silny nurt, że kiedy przestawaliśmy wiosłować, łódka po prostu płynęła do tyłu. Trzeba było więc nieustannie poruszać wiosłami.
269
BEATA PAWLIKOWSKA
Pod koniec pierwszego dnia byłam nieprzytomna ze zmęczenia. Bolały mnie ramiona, miałam bąble na dłoniach i siniaki na siedzeniu. Drugiego dnia wstaliśmy jak zwykle o świcie i po skromnym śniadaniu wsiedliśmy znów do czółna. Miałam przed sobą dziesięć godzin wiosłowania i absolutny brak wyboru innej opcji.
Mijały długie minuty. Najpierw byłam zniecierpliwiona, potem zrezygnowana, zmęczona i zła, aż nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Plusk wody rozgarnianej przez wiosła miał w sobie dziwnie krystaliczną muzykę, która brzmiała tak hipnotyzująco, że całkiem zapomniałam o wszystkim — o tym, że jestem zmęczona i głodna, że bolą mnie ręce, że nie wiem dokąd płynę ani kiedy dotrę do celu. Był to dźwięk tak spokojny, miarowy i powtarzalny, że brzmiał jak mantra amazońskiej przyrody.
270
Poczułam spokój i radość. Nie musiałam nad niczym się zastanawiać, rozwiązywać żadnych problemów, szukać odpowiedzi. Znajdowałam się w niezwykle przyjemnym stanie oderwania od własnych ograniczeń, stresu i niepokoju.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Wiele razy później doświadczałam tego stanu, szczególnie podczas długich wędrówek przez góry, puszcze albo pustynie.
Wtedy właśnie odkryłam, że wystarczy poddać się monotonnemu wysiłkowi w ruchu, żeby zamienić go w oczyszczającą medytację. To taki stan, w którym nie trzeba o niczym świadomie myśleć. Wystarczy rozpuścić myśli jak tabun dzikich koni i pozwolić im biec w dowolnym kierunku. Podczas takiej podróżnej medytacji człowiek niespodziewanie dowiaduje się całkiem nowych rzeczy o sobie. Uświadamia sobie czego najbardziej pragnie, o czym marzy, dokąd chciałby dotrzeć podczas swojej wędrówki przez życie. Poza tym puszczone wolno myśli nagle same odnajdują to wszystko, czego od wielu tygodni i miesięcy nie byliśmy w stanie odnaleźć — rozwiązania ważnych problemów, dobre decyzje i pewność w kluczowych sprawach.
Wystarczy tylko wyruszyć w podróż bez telefonu komórkowego i bez dostępu do maila, daleko od szumu i hałasu miasta. Nie trzeba jechać na koniec świata. Wystarczy kilka dni spędzonych samotnie gdzieś w Polsce na chodzeniu po lesie, siedzeniu w łódce na Mazurach albo wędrowaniu przez góry. Wystarczy zachwycić się szumem drzew, pluskiem wody i śpiewaniem ptaków, nie szukać na siłę odpowiedzi, rozwiązań ani decyzji. Spędzić trochę czasu z własną duszą, uwolnić myśli i poddać się spokojnie ich nurtowi.
Nie pośpieszać, nie popędzać, nie domagać się odpowiedzi. Cieszyć się chwilą, dostrzegać urodę świata i własną w nim obecność. Pozwolić sobie na wędrówkę do wyższego poziomu świadomości. Po pewnym czasie nagle poczujesz ulgę i spokój, radość i ukojenie, a wraz z nimi przybędą rozwiązania trudnych spraw, nowe pomysły i pewność ważnych decyzji. Każdy powinien wyruszyć w taką podróż przynajmniej raz w życiu.
271
Rozdział 32
Jak znaleźć czas dla siebie
W
grupie jednej z wypraw, które organizuję w dżungli amazońskiej znalazł się Jurek. Przeczytał książkę W dżungli życia, a ponieważ miał dodatkowe pytania, postanowił zapisać się na wyprawę, żeby spędzić ze mną więcej czasu i rozwiać swoje wątpliwości.
Pewnego wieczoru rzeczywiście zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że podstawowym problemem Jurka jest to, że nie znosi swojej pracy, która zabiera mu większość czasu i energii, którą chciałby przeznaczyć na realizowanie swojej pasji. Siedzieliśmy przy małych oliwnych kagankach rozświetlających amazońską ciemność ciepłym, pomarańczowym płomykiem. Jurek oparł głowę na rękach i westchnął.
— Ja tak się męczę w tym biurze, tak się męczę...
— A co właściwie robisz? — zapytałam.
— Piszę programy komputerowe.
— To chyba przyjemne zajęcie, twórcze?...
— Gdzie tam!... — żachnął się. — Dostajesz zadanie i musisz je transkrybować na gotowe kody. Nie ma miejsca na twórczą pracę.
272
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
273
— Aha — powiedziałam ze współczuciem. — A czym chciałbyś się zajmować?
— Pisaniem, fotografowaniem! — odrzekł od razu. — Chciałbym pisać reportaże i publikować je w prasie. Znam wiele ciekawych tematów! Mam gotowe pomysły.
— I brakuje ci czasu? — domyśliłam się.
— Wiesz jak to jest — westchnął Jurek. — Po dziesięciu godzinach w pracy, której nie znosisz, trudno jeszcze znaleźć energię na drugie życie.
— To prawda — odezwał się inny uczestnik wyprawy. — U nas w pracy chłopaki też nie dają rady.
— No właśnie! — podchwycił Jurek. — I jeszcze w dodatku w mojej firmie organizacja pracy jest koszmarna. Czasami w ogóle nie mamy co robić, więc całymi godzinami gramy w gry na komputerze.
— Jak to? — zapytałam ze zdziwieniem. — Macie za mało pracy?
— Ktoś po prostu nie umie tego dobrze zaplanować! — poskarżył się Jurek. — Dlatego tak nie lubię tej firmy. Każdy dostaje zadania do wykonania, a kiedy je skończymy, musimy dalej siedzieć
BEATA PAWLIKOWSKA
w biurze, bo trzeba odbębnić swoje dziesięć godzin. Więc jak już zrobimy to co mamy do zrobienia, to ciągle gramy na komputerze w głupie gry.
274
— Ale dlaczego grasz w głupie gry, jeżeli są głupie?...
— Bo wszyscy grają — Jurek wzruszył ramionami.
— I ty chcesz rzucić taką pracę? — zapytałam ze śmiechem.
— No jasne! Wiesz, jakie to jest frustrujące?...
— Powiem ci, co byłoby naprawdę frustrujące — odpowiedziałam. — Gdybyś musiał przez dziesięć godzin froterować pokład na statku albo czyścić toalety. To byłoby frustrujące, bo nie miałbyś ani sekundy wolnego czasu dla siebie. Czytałeś książkę Martin Eden Jacka Londona? Bohater marzył o tym, żeby zostać pisarzem. Ale musiał zarabiać na życie. Pracował w pralni i w maglu. Nie miał ani sekundy przerwy, bo zawsze była jakaś brudna bielizna do wyprania, a potem do prasowania. Po dziesięciu godzinach wracał do domu słaniając się ze zmęczenia na nogach i wiesz co robił?
— Pisał — szepnął Jurek.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— Tak jest — powiedziałam. — Bo to była jego pasja. Musiał pracować, żeby zarobić na opłacenie mieszkania i jedzenie. Nie mógł znaleźć innej pracy. Ale pasja była dla niego ważniejsza niż wszystkie przeciwności.
— Więc co?... — zapytał Jurek.
— Więc nie rzucaj pracy, bo jeśli to zrobisz, to cały wolny czas będziesz musiał poświęcić na znalezienie nowej pracy. Bo sam musisz się utrzymywać, prawda?
— Prawda.
— Masz właściwie idealną sytuację. Czysta praca, gdzie dobrze zarabiasz i która nie wymaga od ciebie nadludzkiego wysiłku. W dodatku masz w tej pracy dużo wolnego czasu, który mógłbyś wykorzystać na to, o czym najbardziej marzysz, czyli na pisanie, szukanie w internecie faktów, pomysłów, publikowanie. Możesz założyć własną stronę, co będzie dla ciebie o tyle łatwiejsze, że przecież komputery i programy to twój zawód.
— No tak — szepnął Jurek.
— Może właśnie dlatego los zaprowadził cię na te studia i do tej pracy, której tak nie lubisz, żebyś opanował narzędzie, jakim jest komputer i internet, co ułatwi ci realizowanie twojej największej pasji?...
I tak sobie rozmawialiśmy wśród amazońskiej nocy pełnej tajemniczych odgłosów i szelestu liści wielkich królewskich palm rosnących nad rzeką.
Problem Jurka nie polegał na tym, że realnie miał za mało czasu, tylko na tym, że brakowało mu dyscypliny wewnętrznej, dzięki której każdą wolną chwilę mógłby przeznaczyć na robienie tego, co go najbardziej pasjonuje.
Zastanów się racjonalnie i sprawdź, ile czasu naprawdę poświęcasz na pracę, a ile marnujesz na absolutnie nieważne rzeczy, których wcale nie trzeba robić, ale którymi ludzie zajmują się z bezmyślności.
275
BEATA PAWLIKOWSKA
Sprawdź, ile czasu poświęcasz na oglądanie telewizji i co ona naprawdę wnosi do twojego życia i czy w jakiś sposób pomaga ci osiągnąć twój cel albo spełnić marzenia.
Sprawdź, ile czasu poświęcasz na spotkania ze znajomymi albo rodziną, zakupy, czytanie plotek w internecie albo snucie się bez celu. Wśród wszystkich mniej ważnych zajęć wyznacz sobie dzień i godzinę, kiedy będziesz się zajmował wyłącznie tym, co jest dla ciebie naprawdę ważne. Jeśli masz w życiu wielką pasję, to tak jak Martin Eden będziesz czuł, że warto jej poświęcić każdą wolną sekundę.
Ja robię tak samo. Tak było też z pisaniem tej książki. Mam na co dzień dużo zajęć i obowiązków. Wiele nowych zadań pojawia się znienacka, bo ktoś dzwoni, prosi o wywiad, zaprasza na sesję zdjęciową albo do telewizji. Czasem po kilku godzinach pozowania do zdjęć albo realizowania programu dla telewizji byłam tak strasznie zmęczona, głodna i zmarznięta, że właściwie nie miałam już siły ani ochoty na nic więcej. Dawałam sobie godzinę na odpoczynek, zrobienie grzanki z kozim serem, sprawdzenie poczty mailowej.
A potem siadałam do komputera i wiedziałam, że jak każdego dnia chcę teraz napisać kilka stron mojej nowej książki. Gdybym nie pilnowała tego codziennie, łatwo mogłabym się zagubić w mnóstwie codziennych mniej ważnych spraw. Pewnego dnia było nawet tak, że kilka pierwszych godzin poświęciłam na dojechanie do miejscowości poza Warszawą, gdzie odbierałam Złoty Medal przyznany przez Akademię Polskiego Sukcesu, a po południu miałam zrobić pokaz zdjęć z niedawnej wyprawy. Przyjechałam do domu z medalem o 15.00. O 17.00 musiałam wychodzić na spotkanie. Odłożyłam torebkę, przebrałam się i usiadłam do komputera. W ciągu półtorej godziny bez przerwy pisałam rozdział o silnej woli. Napisałam wtedy kilka stron, z których byłam zadowolona.
276
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
O 16.45 z radością i ulgą wstałam od biurka, znów się przebrałam i pojechałam na spotkanie. Wieczorem miałam poczucie, że nie zmarnowałam tego dnia. Odebranie medalu i pokaz slajdów były przyjemne, ale nie najważniejsze. Nie one nadały sens tamtej sobocie. Najbardziej istotne było dla mnie to, że zrealizowałam zadanie, które przed sobą postawiłam i które jest moją największą pasją.
Spróbuj i ty.
Czasu jest dużo. Wystarczy tylko z niego skorzystać.
277
Rozdział 33
Andrzej
Z
Andrzejem spotykałam się często w telewizji. Mijaliśmy się na korytarzu, uśmiechaliśmy się do siebie, czasem nawet zdarzało nam się razem pracować. Był sympatyczny, pasjonowała go fotografia i często widziałam jak chodzi z aparatem fotograficznym polując na ciekawe ujęcia. Pewnego dnia przysłał mi zaproszenie na swój ślub. Życzyłam mu szczęścia, a on cieszył się, że spotkał kobietę swojego życia i że razem będą tworzyli przyszłość. Kilka lat później usiadłam w studiu telewizyjnym naprzeciwko Andrzeja i zauważyłam, że wygląda markotnie.
— I co tam u ciebie? — zagadnęłam. — Wszystko gra?
— Tak — odrzekł bez wahania, ale nie podnosząc oczu. — Wszystko dobrze.
Zapadła krótka cisza.
— Z wyjątkiem tego, że się rozwodzę — dokończył Andrzej.
— Rety! Strasznie mi żal!
— Co robić... — powiedział zrezygnowany.
— Ale co się stało? — zapytałam.
— Tak po prostu — odrzekł matowym głosem. — Wiesz, to jest właśnie najgorsze. Myślisz, że z kimś jesteś i że wiesz kim jest ta osoba, a tu nagle pewnego dnia...
281
BEATA PAWLIKOWSKA
— Bęc — dokończyłam za niego.
— Bęc — powtórzył. — I wszystko się kończy.
— Ale coś się stało? — dociekałam. — Jakaś rewolucja? Kłótnia? Może to tylko na chwilę?
Pokręcił głową.
— Sylwia powiedziała, że chce się rozwieść. Nie widzi dalej naszego życia. Odwidziało jej się, zmieniła zdanie, ma inny pomysł
na życie.
— Tak po prostu?
— Tak.
— A ty? Trzymasz się?
— Chujowo jest — powiedział krótko i ponieważ tym trafnym
określeniem ogarnął wszystko, na pewien czas zapadła cisza.
Ale nie przestaliśmy rozmawiać. Spotykaliśmy się w pracy co kilka dni i zawsze kontynuowaliśmy wątek.
Pewnego dnia rozmawialiśmy o tym, jak to strasznie boli, kiedy do człowieka dociera nagle świadomość tego, że zostaje sam. Bo niechcący zdążył już sobie stworzyć całą masę oczekiwań i nadziei. Bo to przecież było oczywiste, że zawsze będą razem, zestarzeją się wspólnie, będą wspominali te wakacje w Grecji i podróż poślubną
282
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
do Zakopanego... Na wszystkich spędzonych wspólnie dniach człowiek zaczyna sobie budować obraz następnych dni, które nastąpią. I nagle się okazuje, że te dni nigdy nie nadejdą. Więc trzeba sobie tę podświadomą wizję usunąć z myśli i z serca.
— Siedziałem wieczorem sam w domu — powiedział nagle Andrzej — i jakoś tak... nie wiem skąd wziąłem płytę Evy Cassidy. Włączyłem muzykę i nagle łzy same zaczęły mi lecieć po twarzy. Zgasiłem płytę — przestały. Włączyłem — natychmiast znowu się pojawiły. I tak gasiłem muzykę i włączałem, a razem z tym automatycznie zaczynałem i przestawałem płakać. Aż sam zacząłem się z tego śmiać.
— Mogło być gorzej — powiedziałam po chwili. — Gdybyście mieli dzieci, wspólny dom, psa, kota, wyobrażasz sobie jak byś się teraz czuł, gdybyście mieli to wszystko podzielić na pół?
— Chcieliśmy mieć dzieci! Prawie już by były!
— Czyli jest dobrze — przekonywałam go. — Mogłoby być znacznie gorzej. Nie po pięciu latach, tylko po dwudziestu. Wyobrażasz sobie?
— Nie — odrzekł cicho i wiedziałam, że tak samo trudno jest mu sobie wyobrazić to, co miało się zdarzyć za parę tygodni. Rozprawa sądowa została wyznaczona na koniec lutego.
Spotkaliśmy się kilka dni później. I jak zwykle powróciliśmy do tematu rozstań, związków, rozwodów i miłości. Andrzej był wciąż smutny, widać było, że koniec małżeństwa, rozwód i rozstanie z żoną dużo go kosztowały i bardzo to przeżył. Miał nawet na twarzy coś w rodzaju wyrazu nieustannego smutku, w miejscach publicznych trzymanego w ukryciu gdzieś w kącikach ust. Pewnie kiedy był sam, wył z bólu.
Rozmawialiśmy o mnie, o moich związkach i o tym, dlaczego nie mam dzieci.
283
BEATA PAWLIKOWSKA
— Obie osoby muszą tego chcieć tak samo mocno — odpowiedziałam w skrócie. — Muszą czuć się ze sobą bezpiecznie i mieć pewność, że to jest właśnie to, co chcą zrobić.
— Bo ja to raczej nigdy nie chciałem mieć dzieci — powiedział niespodziewanie Andrzej. — Nawet tego ślubu tak naprawdę za bardzo nie chciałem.
— Jak to? Dlaczego?
Wzruszył ramionami.
— Sylwia chciała. A ja pomyślałem: no dobra, czemu właściwie nie?
284
I nagle popatrzyliśmy sobie w oczy, bo oboje chyba w tamtej chwili uświadomiliśmy sobie coś niezwykle ważnego. Do stworzenia dobrego związku potrzebne są dwie osoby, które mają podobny cel, a przede wszystkim: które są na tyle dojrzałe i mądre wewnętrznie, że wiedzą czego chcą.
Rozdział 34
michał
K
ończyła się zima i wszystko dookoła wydawało się brudne, wychłodzone i zużyte. Nie mogłam się doczekać wiosny, świeżego powiewu powietrza, pierwszych zielonych listków, trawek i kwiatów. Nawet uczucia tamtej zimy były jakby mroźniej sze i też koniecznie potrzebowały ciepłego wiosennego odświeżenia.
Pewnego wieczoru pod koniec lutego mój chłopak zadzwonił i tajemniczym głosem uprzedził, że szykuje dla nas niespodziankę i będziemy mieli bardzo miłą decyzję do podjęcia. Pomyślałam, że to bardzo przyjemne. Najgorsze, co można zrobić w takiej sytuacji, to zaprojektować sobie ten wieczór zgodnie z własnymi skrytymi marzeniami. Nie zrobiłam tego. Nie próbowałam się nawet domyślać, jaka to niespodzianka.
Spotkaliśmy się wieczorem. Michał pokazał mi dwa zdjęcia. Na każdym z nich był dom. Jeden drewniany z pochyłym dachem i bardzo małymi oknami, a drugi zatopiony w zieleni, z wyglądu przypominający bunkier.
— I który byś wybrała? — zapytał Michał triumfalnym głosem.
285
BEATA PAWLIKOWSKA
— Oba są bardzo... ciekawe — odrzekłam, próbując zyskać na czasie. Czy to jakaś psychozabawa, czy może projekt z jego pracy zawodowej?
— Wybór jest prosty — albo góry, albo Mazury — podpowiedział Michał.
— Rzeczywiście — szybowałam dalej — ten domek wygląda całkiem jak góralski.
— Więc który wybierasz?
Który wybieram. Zmarszczyłam czoło. Dlaczego miałabym wybierać między góralską chatą a bunkrem? W jakim celu? Skąd ten pośpiech?
— Do wakacji jeszcze daleko, ale lepiej zrobić rezerwację już
teraz — dodał zadowolony Michał.
Nagle mnie olśniło. Rzeczywiście, rozmawialiśmy o tym, że moglibyśmy latem wynająć na kilka dni jakiś domek w górach albo nad jeziorami.
— Skąd ten pośpiech? — powtórzyłam bezwiednie na głos.
— Jeśli nie chcesz, to nie ma sprawy — powiedział Michał nieco sztywno i od razu się domyśliłam, że sprawiłam mu przykrość.
Starał się wymyślić coś fajnego dla nas obojga na wakacje, poświęcił pewnie dużo czasu na wyszukanie tych dwóch ofert, a ja grymaszę. Jak najszybciej powiedziałam więc, że ma rację, lepiej jest nie czekać do ostatniej chwili, wybrałam góralską chatę i odetchnęłam z ulgą.
— A teraz niespodzianka! — oznajmił Michał.
— J-jak to? — zdumiałam się. — A to nie była ta niespodzianka?
— To była tylko miła decyzja do podjęcia — wyjaśnił bardzo zadowolony Michał. — A teraz niespodzianka. Zamknij oczy.
Usłyszałam szuranie, stukanie i grzechotanie, a potem na stole zobaczyłam cały komplet rekwizytów do gry, o której niedawno
286
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
dowiedzieliśmy się z reklamy. Z entuzjazmem zasiedliśmy do pierwszej partii, potem do drugiej i trzeciej, aż w końcu zmęczeni zamknęliśmy pudełko, uśmiechając się do siebie.
— Fajna niespodzianka? — zapytał Michał.
— Super — odrzekłam zgodnie z prawdą.
— Zagramy znowu jutro?
— Jasne!
Następnego dnia rano rozmawialiśmy przez telefon, umawiając się na wieczór. Nie byłam pewna, o której wrócę do domu, nie wiedziałam czy nie będzie już zbyt późno na odwiedziny, a Michał nagle powiedział:
— No jak to, mielibyśmy nie zagrać znowu w taką świetną grę! Żal by mi było!
Zapadło krótkie milczenie. Jak to? — pomyślałam. — To nie chodzi o to, żeby spotkać się ze mną, tylko żeby zagrać w grę? Ja nie jestem wystarczająco dobrym powodem, żeby się spotkać? Nie byłoby mu żal nie zobaczyć się ze mną, ale żałowałby, że nie może zagrać w swoją ulubioną grę?
287
BEATA PAWLIKOWSKA
Pożegnałam się szybko i dość chłodno. Poczułam się dotknięta. Pomyślałam, że to jest dowód na to, że Michał mnie nie kocha. Kiedyś owszem, kochał, ale widać to się zmieniło. Nie czuje potrzeby bycia ze mną. Gdyby nie gra, to może w ogóle by się ze mną nie spotkał? A może w ogóle już się spotyka z kimś innym? Dlaczego w takim razie oficjalnie jest ze mną? Co ukrywa? Kiedy kłamie?...
288
W złym nastroju wyszłam z domu. Już od pewnego czasu czułam, że między nami się nie układa. To niby tylko drobiazgi, ale kiedy zbierzesz tysiąc drobiazgów, to wychodzi z tego potężna rzecz. I nagle taki tekst. Postanowiłam, że nie spotkam się z nim tego wieczoru. Następnego pewnie też nie. Powiem, że mam zebranie w pracy. A potem znowu mi coś wypadnie. Nie ma sensu spotykać się z kimś, komu na mnie nie zależy.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Jechałam tramwajem przyglądając się ponurej ulicy. I tak samo ponuro czułam się w głębi duszy.
Nie ma sensu — myślałam. — Nie ma sensu spotykać się z facetem dla którego najważniejsza jest jakaś gra. Nie chodzi nawet o to, że to jest jego ulubiony sposób spędzania wolnego czasu, tylko o różnicę wzajemnych oczekiwań i w ogóle... taką większą, życiową różnicę. Nie powinno się chyba budować wspólnej przyszłości z kimś, kto nie czuje potrzeby bycia ze mną, takiej potrzeby, która jest ważniejsza od wszystkiego innego. Zakochany człowiek powinien chyba czuć tęsknotę i chęć bliskości z drugą osobą, prawda? I chyba powinien to umieć wyrazić, tak? A nie odwrotnie.
No więc dobrze. Więc muszę znowu nauczyć się być sama.
Wysiadłam z tramwaju i szłam po ulicy brodząc w mokrym błotnistym śniegu. Nie byłam smutna, tylko zła. Faceci są głupi — powtarzałam sobie. — Czego można się po nich spodziewać?...
Ze złością przyszłam do pracy, z rozgniewaną konsekwencją zrobiłam wszystko, co miałam zaplanowane na ten dzień i wyruszyłam w drogę powrotną do domu.
Kiedy wyszłam znów na ulicę, było już ciemno. Powietrze pachniało zamarzającym błotem, samochody rozbryzgiwały brunatne kałuże i sunęły w ciemność rozświetlając ją na chwilę reflektorami. Nie czułam już złości. Tylko smutek i rezygnację. Szłam bez pośpiechu, zakrywając usta szalikiem. I nagle coś we mnie drgnęło. Nie wiem co. Nie była to żadna konkretna myśl ani postanowienie, żadne gwałtowne ukłucie emocji ani też racjonalny wniosek.
Poczułam, że tęsknię. W zimowym mroku nagle zrobiło mi się cieplej. Wyobraźnia podsunęła mi uśmiechniętą twarz Michała, jego zapach i czułe spojrzenie jego niebieskich oczu. Najzwyczajniej w świecie miałam ochotę przytulić się do niego i zapomnieć o reszcie świata. Zapomnieć o tym, co się zdarzyło, zapomnieć o moich
289
BEATA PAWLIKOWSKA
zranionych uczuciach, tylko znaleźć się blisko niego i tak pozostać. Nic więcej.
Nie usłyszałam sygnału telefonu, ale jakimś zmysłem odgadłam, że właśnie dzwonił. Michał przysłał SMS-a z pytaniem czy spotkamy się dzisiaj wieczorem. Odpisałam bez wahania, że wracam właśnie z pracy i tęsknię za nim.
Odpowiedź przyszła prawie natychmiast. „Będę u Ciebie za godzinę. Ja też bardzo tęsknię i całuję”.
Spotkaliśmy się, było bardzo miło. Patrzyliśmy sobie w oczy i uśmiechaliśmy się tak, jak kiedyś robiliśmy codziennie. Michał mówił, że mnie kocha, a ja mówiłam, że ja jego też. I graliśmy w jego ulubioną grę.
Ale to nie jest koniec tej historii.
Następnego dnia uświadomiłam sobie kilka absolutnie kluczowych rzeczy. A mianowicie:
1. Michał przez kilka ostatnich tygodni chyba czuł się przeze mnie trochę zaniedbywany, bo miałam dużo pracy.
2. Być może podświadomie zaczął się obawiać, że nasz związek chłodnieje tak jak zima dookoła i dlatego zaczął szukać domku na lato — żeby w jakiś sposób „związać” nas ze sobą aż do końca wakacji.
3. Kiedy nie wybuchłam entuzjazmem na widok fotografii dwóch znalezionych przez niego chat, poczuł się nieco urażony i dotknięty tym, że ja nie tylko nie cieszę się razem z nim, ale nawet jeszcze bardziej się od niego odsuwam.
4. Pomyślał więc być może, że ja go już nie kocham,
więc co on więcej może zrobić? Przecież nie będzie
mnie błagał, żebym z nim została i spędziła wakacje.
5. Pocieszył się przynajmniej tym, że zdobył swoją
ulubioną grę, która sprawiła nam tamtego wieczoru tak wiele radości i śmiechu.
6. Następnego dnia, kiedy rozmawialiśmy o wieczorze, a ja powiedziałam, że nie wiem czy będę mogła się z nim spotkać, wróciła
290
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
obawa czy nasz związek przez zimę nie zapadł w ciężki sen, z którego nie będzie można go już wybudzić.
7. W pewnej chwili Michał przypomniał sobie, że przecież ja też świetnie się bawiłam przy jego grze, wydało mu się więc, że najlepszym argumentem, który najcelniej do mnie przemówi, przekonując mnie, że dobrze byłoby się znów spotkać wieczorem, będzie przypomnienie tej radości i zasugerowanie, że może nie chcę się spotkać z nim, ale na pewno przyjemność sprawiłoby mi zagranie w grę.
I tak właśnie powstaje komedia pomyłek. Mówiąc precyzyjnie: tragikomedia pomyłek.
Ja poczułam się urażona tym, że Michał wyżej stawiał grę niż bycie ze mną. Tymczasem Michał poczuł się dotknięty moim brakiem czasu i najwidoczniej także chęci spotkania z nim. Oboje popełniliśmy jeden z największych błędów, jakie popełniają ludzie w związkach: ulegliśmy urażonej ambicji.
291
BEATA PAWLIKOWSKA
Kierując się poczuciem urażonej dumy i zranionej ambicji dopowiedzieliśmy sobie w wyobraźni rzeczy, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością, a nawet stanowiły jej odwrotność.
Nie ma nic głupszego na świecie niż słuchanie własnej urażonej dumy, która podpowiada nonsensowne wnioski i zamienia drugiego człowieka we wroga.
Jeszcze dziesięć minut wcześniej czułeś miłość i radość z powodu bliskości drugiej osoby. Nagle ona czy on coś mówi albo patrzy w niewłaściwy sposób, albo śmieje się w nieodpowiednim momencie i bęc. Twoja urażona duma podpowiada:
— on pewnie śmieje się ze mnie
— spojrzał na mnie z góry, pewnie mnie nie szanuje
— powiedział, że się śpieszy, pewnie nudzi się ze mną
— żartował z chudego kierowcy, pewnie myśli, że jestem za gruba!
To jest zmierzanie prosto do szybkiego końca waszego związku. I do każdego następnego też.
292
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Bardzo trudno jest walczyć z własną urażoną ambicją, bo człowiek w pierwszej chwili w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, że to właśnie ona nim kieruje.
Znam na to trzy sposoby. Sprawdzone przeze mnie tysiąc razy. Zawsze działają — pod warunkiem, że stosuje się je jednocześnie.
Po pierwsze:
Nie daj się ponieść.
Nie wyciągaj wniosków skierowanych przeciwko sobie z każdego słowa, spojrzenia, gestu czy zachowania. Załóż na potrzeby własnego komfortu psychicznego, że człowiek, z którym jesteś w związku, nie ma złych intencji.
Po drugie:
Nie myśl za dużo.
Nie trzeba rozkładać każdego zdania i gestu na czynniki pierwsze, zastanawiać się co one oznaczają i z czego wynikają. Skoncentruj się na tym, co masz do zrobienia we własnym życiu. Zajmij się realizacją swojego celu. Swoją pasją. Swoją pracą.
Po trzecie: Kochaj ludzi.
Zwyczajnie i po prostu. Naucz się kochać ludzi i świat. Myśl o nich pozytywnie. Ciesz się z tego, że żyjesz. Myśl życzliwie o ludziach mijanych na ulicy. Uśmiechaj się do nieznajomych. Bądź sympatyczny. Świat zawsze wtedy odpłaca tym samym.
293
Rozdział 35
Syndrom pierwszego związku
W
Polsce co trzecie małżeństwo kończy się rozwodem. Bardzo długo zastanawiałam się, dlaczego ludzie najpierw są ze sobą szczęśliwi, a potem nie chcą już ze sobą żyć i się rozstają. Na początku popełniają mnóstwo głupstw. Potrafią rzucać w siebie słowami, które ranią bardziej niż uderzenie nożem. Stawiają wobec siebie nierealne wymagania. Są małostkowi i samolubni. Pozwalają, żeby kierowała nimi urażona ambicja i duma. Z największych przyjaciół zamieniają się we wrogów. Walczą ze sobą w najbardziej dosłowny sposób:
— Jak mogłeś zrobić coś takiego?! — mówi wściekła kobieta.
— Ale co? — pyta zdezorientowany mężczyzna.
— Powiedziałeś, że zapomniałam dodać jabłek do jabłecznika!
— To był tylko taki żart.
— Chciałeś mnie ośmieszyć!
— Ale przecież naprawdę kiedyś zapomniałaś dodać jabłka do jabłecznika.
— To nie powód, żeby mnie ośmieszać w oczach wszystkich naszych znajomych!
— Jakich wszystkich? Przecież byliśmy tylko we czwórkę.
294
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— Oni to na pewno rozniosą dalej! Chcesz się wywyższyć, chcesz im pokazać, że tylko ty jesteś tutaj coś wart, a ja jestem tylko taką jakąś byle jaką sierotą. Nienawidzę cię!
Gdyby byli tylko przyjaciółmi, ta rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Być może oboje obróciliby to w żart. Kobieta nie uniosłaby się samolubną urażoną ambicją i nie histeryzowałaby na temat rozmiarów wyrządzonej szkody. Mężczyzna pewnie szybko zreflektowałby się, że wyrządził jej przykrość, więc zamiast dyskutować i podkreślać nieważne drobiazgi, powiedziałby, że jest mu przykro i starałby się naprawić złe wrażenie.
W walczących związkach spotykają się ludzie, którzy nie chcą i nie potrafią żyć sami. Mają wielkie oczekiwania wobec drugiego człowieka, ponieważ nie zdają sobie sprawy z tego, że powinni je mieć przede wszystkim w stosunku do siebie. Traktują drugą osobę jak nowy nabytek, który podobno ma gwarantować wszystko, co ludzie generalnie uważają za najfajniejsze: ciepło domowe, rodzinę, wsparcie, miłość. Podświadomie spodziewają się też naprawienia spraw i rzeczy, z którymi sami nie byli w stanie wcześniej dać sobie rady.
295
BEATA PAWLIKOWSKA
Zachowują się tak, jakby związek i małżeństwo były biletem wstępu do szczęśliwego życia. Wystarczy go nabyć w jakiejś umownej kasie, a potem po prostu korzystać z dostępu do innego, lepszego wymiaru rzeczywistości.
Po przekroczeniu progu wspólnego mieszkania zaczynają domagać się spełnienia tego wszystkiego, co w ich mniemaniu kupili wraz z biletem na wspólne życie. Mają żądania, są krytyczni, surowi i nie przebaczają. Nieświadomie zawłaszczają w pewien sposób tę drugą osobę, odbierając jej prawo do samodzielnego istnienia. Jeżeli przynajmniej jedna osoba w związku tak postępuje, bardzo szybko pojawiają się konflikty i kłótnie.
Nazywam to syndromem pierwszego związku.
Kiedy ludzie są młodzi, mają po dwadzieścia kilka lat, niewiele jeszcze wiedzą o sobie i o życiu. Próbują więc po omacku stworzyć związek, w którym zbyt szybko wypowiedziane słowa latają po domu jak kule armatnie. Bardzo łatwo od nich zginąć.
296
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Choćby takie proste: „Zachowałeś się jak świnia!”.
Nie chodzi o to, jak on się zachował, tylko o to, w jaki sposób ona jemu to powiedziała.
Przyjaciel do przyjaciela powiedziałby coś w rodzaju:
— Wiesz co, rozumiem, że byłeś wkurzony, ale moim zdaniem niepotrzebnie dałeś się ponieść emocjom. Może lepiej było nic nie mówić w pierwszym odruchu, pozwolić wszystkim trochę odetchnąć i wtedy spokojnie porozmawiać i powiedzieć, jak się z tym czujesz?
Często zastanawiałam się, dlaczego tak jest, że człowiek czasem musi przeżyć bolesne rozstanie albo rozwód, żeby nauczyć się okazywania szacunku drugiej osobie. Syndrom pierwszego związku to najczęściej zwyczajna bezmyślność i brak wyobraźni. Z tego wynikają „niewinne” zdrady, kłamstwa, przerzucanie się obelgami, spychanie na siebie nawzajem winy, uciekanie przed odpowiedzialnością, reagowanie urażoną ambicją oraz wszystkie inne duże i małe okropne rzeczy, które ludzie sobie robią.
Przypomina mi się scena z mojego ulubionego serialu Friends, czyli „Przyjaciele”. Ross i Rachel od kilku lat się w sobie podkochują, ale żadne z nich nie ma odwagi, żeby się do tego przyznać — nawet przed samym sobą. Nawet kiedy czasami trafia się sytuacja, w której łatwo mogliby się otworzyć i porozumieć ze sobą, zawsze jedno z nich się zaperza i wszystko psuje. Wiecznie więc ze sobą walczą, ciągle się kłócą, podrzucają sobie drobne uszczypliwości — tak jakby za wszelką cenę starali się udowodnić, że nie zależy im na sobie, choć w głębi duszy każde z nich czuje, że jest odwrotnie. Ale i Ross, i Rachel boją się ośmieszenia i chyba wstydzą się swoich czułych uczuć, więc wolą udawać twardych i dać się ponosić urażonej dumie.
297
BEATA PAWLIKOWSKA
Pewnego dnia Rachel poszła do kawiarni z przyjaciółką. Jakiś sympatyczny przystojniak zagadnął ją, rozmawiali przez chwilę, a potem on zapytał ni stąd, ni zowąd czy Rachel pozwoli się zaprosić na kawę.
— Och nie — odrzekła od razu Rachel. — To bardzo miłe,
dziękuję, ale nie.
Chłopak odszedł, a Rachel wtedy nagle zastanowiła się: ale właściwie dlaczego nie? Dała mu swój numer telefonu i wróciła do domu.
Podczas jej nieobecności telefon odebrał Ross. Domyślił się, że dzwoni jakiś przypadkowy gość, który ma zamiar poderwać Rachel, więc od razu wyrzucił jego numer do kosza.
Po kilku dniach podczas przypadkowej rozmowy zarzucił Rachel, że chciała się umówić z obcym facetem.
— Skąd wiesz? — zapytała Rachel, bo całkiem zdążyła już zapomnieć o spotkaniu w kawiarni.
— Bo facet dzwonił i zostawił swój numer telefonu!
— I?... — zawołała strasznie wkurzona Rachel. — I nie przekazałeś mi tej wiadomości?!
— Nie! — wrzasnął Ross.
— Jak śmiesz!!! — krzyknęła Rachel. — Jak śmiesz decydować o moim życiu!!!
I tu rozpoczęła się walka na słowa — ona zarzucała mu, że on ją próbuje kontrolować, a on bronił się, że ma prawo chronić ją przed niebezpieczeństwem.
W gruncie rzeczy jednak chodziło przecież o coś zupełnie innego. Ross kocha Rachel — choć oficjalnie nie są razem. Strasznie mu było przykro, że ona chciała się umówić z kimś innym. Poczuł więc krzywdę, rozczarowanie i ukłucie zranionej ambicji. I tym negatywnym uczuciom dał się ponieść.
A Rachel? Ona też kocha Rossa, ale ponieważ oficjalnie nie są razem, a Ross nie proponuje zmiany
298
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
tego stanu, też poczuła się niechciana, odepchnięta, urażona w swojej dumie i zinterpretowała zachowanie Rossa przeciwko sobie.
Gdyby tylko spróbowała pomyśleć życzliwie, pewnie domyśliłaby się, że Ross nie przekazał jej wiadomości, bo mu na niej zależy. A Ross domyśliłby się, że Rachel czuje się samotna i dlatego dała komuś numer telefonu.
Oboje jednak zachowali się typowo, jak ludzie z syndromem pierwszego związku. Najłatwiej jest na siebie nakrzyczeć, dać się ponieść dumie, ambicji, użyć niewybrednych słów i zarzucić komuś złe intencje.
Znacznie trudniej byłoby spojrzeć sobie w oczy i spokojnie wyjaśnić o co chodzi i co kogo boli.
Niewyobrażalnie trudno byłoby zajrzeć do własnej duszy i tam znaleźć brak poczucia bezpieczeństwa, kompleksy, brak pewności siebie i brak odpowiedzi na pytanie: „czego ja naprawdę chcę?”.
299
BEATA PAWLIKOWSKA
Syndrom pierwszego związku to głośne, pełne żądań, kłótni i pretensji przerzucanie odpowiedzialności za własne życie na drugą osobę.
Po rozwodzie lub rozstaniu w następnym związku ludzie najczęściej mają wciąż te same oczekiwania, z tą jednak różnicą, że nie krzyczą, nie wyzywają, nie szantażują i nie trzaskają drzwiami. Robią to w łagodniejszy, łatwiejszy do zniesienia sposób.
Prawda pozostaje jednak ta sama — człowiek zagubiony w życiu, nie panujący nad swoimi emocjami, pełen słabości, wad i rozterek, nie będzie umiał dać szczęścia ani sobie, ani drugiej osobie.
300
Trzeba być wojownikiem, żeby stworzyć szczęśliwy związek. Być wojownikiem — czyli odkryć własną drogę, spełniać swoje marzenia, znać siebie, być swoim przyjacielem, mieć w życiu jasny cel i pozytywną energię. Wtedy wystarczy tylko spotkać drugiego wojownika.
Rozdział 36
Nie mogę żyć bez ciebie
B
ył cudowny tropikalny wieczór w Mombasie. Upał nieco zelżał, a w łagodnym powietrzu unosił się oszałamiająco słodki zapach kwitnących migdałowców. Siedziałam w uroczej restauracji w starym stylu, z ciężkimi drewnianym stołami i krzesłami, o które ocierały się pręgowane afrykańskie koty. W oddali szumiało morze, a słony wiatr niósł zapach przygody.
Podróżowałam samotnie po Kenii i Tanzanii, z ciekawością przypatrując się dzikim zwierzętom na sawannie. Żyrafy, zebry, hieny, nosorożce i lamparty... Widziałam lwa, który stał na skale z rozwianą grzywą i samicę hipopotama, która na brzegu rzeki rodziła dziecko.
Po kilku długich dniach safari wróciłam do Mombasy. Siedziałam w restauracji i czekałam na lekką kolację, gdy nagle uświadomiłam sobie, że z głośników płynie muzyka. Znałam tę piosenkę i lubiłam ją, zaczęłam więc w myślach śpiewać razem z wokalistą: It's alright with me as long as you are by my side... I was always insecure, just until I found you...
301
BEATA PAWLIKOWSKA
Dziwne, pomyślałam, tak naprawdę nigdy nie wsłuchałam się w słowa tej piosenki: Wszystko jest dobrze pod warunkiem, że jesteś obok mnie, byłem strasznie zagubiony do chwili, gdy ciebie znalazłem. I dalej: Ciągle o tobie myślę, tylko dla ciebie żyć, jesteś moim płomieniem i moją gwiazdą...7
Zmarszczyłam brwi i zamrugałam z namysłem. Tylko dla ciebie żyję? Bez ciebie jestem nikim? Czy to przypadkiem... Tę moją myśl przerwał kelner, który nagle pojawił się z tak niezwykle cudownie pachnącym półmiskiem, że zamilkłam z wrażenia. Kiedy odszedł, a ja zaspokoiłam pierwszy głód, znów zaczęłam słuchać. Uśmiechnęłam się, bo to jedna z moich ulubionych piosenek, How Deep Is Your Love zespołu Bee Gees: You know the door to my very soul, you're the light in my deepest darkest hour, you're my saviour when I fall... Odłożyłam widelec. Bracia Gibb śpiewali: „Tylko ty znasz drogę do mojej duszy, jesteś światłem, które rozświetla najczarniejszą godzinę, a kiedy upadam, ty jesteś moim zbawcą...”.
Zaraz, właściwie nie powinnam się dziwić. Przecież na całym świecie w różnych językach ludzie piszą piosenki o tym, czego sami najbardziej pragną, czyli o nieskażonej, czystej , pięknej i wiecznej miłości. Takiej, w której nie ma kłamstwa, zdrady, wątpliwości, rozterek ani innego zła. Być może opisują tylko swoje marzenie albo maleńki wycinek rzeczywistości — na przykład jeden idealny poranek ze swojego życia... Ale jest to pewien rodzaj artystycznej manipulacji. Powiedziałabym nawet, że jest to niezawiniona manipulacja, której skutkiem jest szerzenie przekonania o tym, że „jeśli zakocham się w nim, a on zakocha się we mnie, to moje życie nagle nabierze sensu i stanie się szczęśliwe”.
'Słowa pochodzą z piosenki pt. You zespołu Ten Sharp
302
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Spójrzcie na te teksty: „Nie mogę żyć bez ciebie”8, „Urodziłem się, żeby cię kochać i opiekować się tobą każdego dnia9, „Kochaj mnie czule, kochaj mnie słodko, nie pozwól mi odejść, bo tylko dzięki tobie moje życie nabrało sensu” 10, „Jesteś spełnieniem moich wszystkich marzeń, jesteś moją gwiazdą przewodnią, moim cudem, jesteś celem mojego życia, jesteś moją pierwszą i ostatnią, jesteś dla mnie wszystkim” u.
Piosenki są częścią naszej rzeczywistości. Budzimy się z nimi w radiu i zasypiamy z nimi, powtarzając w myślach najczęściej słyszany refren. Piosenki wypełniają czas pomiędzy innymi zajęciami, pozwalają wytrzymać w korkach na zatłoczonych ulicach, poruszają ukryte emocje, pomagają zapomnieć o ciemniejszych stronach codzienności. Piosenki są po prostu stałym elementem życia każdego
„W oryginale I can't live if living is without you — Marian Carey Without You '
W oryginale I was born to love you with every single beat of my heart, I was born to take care of you every single day of my life — Queen I Was Born To Love You
W oryginale Love me tender, love me sweet, never let me go. You have made my life complete and I love you so — Elvis Presley Love Me Tender
„W oryginale The answer to all my dreams, you're my sun, my moon, my guiding star, my kind of wonderful, that's what you are. (...) You're all I'm living for, your love I'll keep for evermore, you're the first, your the last, my everything — Barry White My First, My Lost, My Everything
303
BEATA PAWLIKOWSKA
z nas. Ich treść i przekaz, nawet jeśli nieuświadomione, gdzieś głęboko w nas zostają.
Nie trzeba rozumieć słów, kiedy Elvis Presley śpiewa o miłości, bo każdy sobie dopowie w wyobraźni własne słowa. Wystarczy nastrój, jego tęskny ton głosu, łagodna melodia.
Piosenki o miłości są jak mantra, która wnika w naszą podświadomość. Jeżeli usłyszysz tysiąc razy, że „jesteś światłem mojego życia” albo „nie istnieję bez ciebie”, to twoja podświadomość być może zarejestruje tę informację jako wskazówkę na przyszłość, która będzie się wyświetlała w twoich myślach wtedy, gdy sam się zakochasz.
Jeśli tak będzie, to niestety twoja miłość jest raczej skazana na przegraną.
Jeżeli „nie istniejesz” bez niego, to znaczy, że realnie ciebie nie ma. Jeżeli ciebie nie ma, to jakim cudem ktoś miałby się w tobie zakochać?...
Jeżeli on jest „światłem twojego życia”, to znaczy, że bez niego twoje życie jest pogrążone w ciemności, a ty poruszasz się w nim po omacku — dlaczego więc ktoś przy zdrowych zmysłach miałby chcieć z tobą być?
Jeżeli myślisz, że „mam tylko ciebie”, to znaczy, że oprócz niego w twoim życiu nie ma niczego więcej, co stanowiłoby jakąś wartość. Jeżeli nie masz nic, to co mogłabyś zaoferować drugiemu człowiekowi?...
W miłości jest tak jak w dżungli. Rosną w niej silne drzewa i gatunki pasożytnicze. Niektóre pasożyty przez lata wiszą na swoim żywicielu, który nie ma siły ich z siebie strząsnąć. Inne stopniowo coraz bardziej duszą swoją ofiarę w śmiertelnym uścisku. Są takie rodzaje figowców, które oplatają zdrowe drzewa i wysysają z nich wszystkie soki — zaciskając się stopniowo na pniu doprowadzają do tego, że drzewo ginie.
304
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
W codziennym świecie pełnym skrótów myślowych i uproszczeń popkultury istnieje bardzo dużo podświadomie zakodowanych informacji, które zachęcają do tego, żeby zostać pasożytem. I nikt raczej nie wpada na pomysł, żeby te kody rozszyfrować i wyraźnie powiedzieć, że to tylko symbole, które mają na celu wywołanie u widowni określonych emocji — śmiechu, wzruszenia, tęsknoty. Nie są zaś i nie mogą być wskazówkami jak żyć.
Czy ktoś kiedykolwiek powiedział wam w domu albo w szkole, że do miłości potrzeba dwóch samodzielnych, dojrzałych i silnych osób?
Jeśli odpowiedziałeś „tak”, to pewnie jesteś wyjątkiem, który potwierdza regułę. Nie oskarżam szkoły ani domów. Stwierdzam tylko, że nasza cywilizacja skupiła się na tworzeniu i przekazywaniu przyjemności, używając do ich produkcji wszelkich dostępnych narzędzi. Chodziło o to, żeby dotrzeć do upatrzonych przez siebie klientów i poruszyć ich emocje, a dzięki temu zwrócić na siebie ich uwagę. Czyli w konsekwencji zarobić więcej pieniędzy.
BEATA PAWLIKOWSKA
Dlatego w przekazie rozmaitych informacji dąży się do tego, żeby były szybkie, wywołujące emocje, a przede wszystkim — łatwe do zrozumienia. Dorosły człowiek wychowany w świecie popkultury w lot potrafi zrozumieć wiele takich uproszczonych komunikatów zbudowanych na zasadzie symboli. Nadawca takiego symbolu może dzięki temu łatwo manipulować człowiekiem. Taki był sens powstania świata kultury masowej. Chodziło o to, żeby stworzyć bazę podstawowych symboli, które będą się ludziom w odpowiedni sposób kojarzyły, manipulując ich emocjami i umiejętnością racjonalnego myślenia.
306
Wystarczy pokazać na ekranie telewizora twarz pięknej kobiety, której towarzyszy zmysłowa muzyka. Człowiek widząc taki obraz dopowiada sobie w myślach znacznie więcej: spotkanie we dwoje, zapach jej włosów, smak jej ust, zaspokojenie tęsknoty i samotności, a co za tym idzie — radość, miłość, szczęście. Dlatego spomiędzy innych telewizorów o tych samych parametrach i tej samej cenie wybierze właśnie ten, na którego ekranie zobaczył twarz dziewczyny, która poruszyła jego wyobraźnię.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Jeśli w piosence towarzyszącej twarzy dziewczyny na ekranie ktoś tęsknie śpiewa o tym, że „umieram bez ciebie, oddałam ci serce i duszę, błagam, bądź ze mną”, to pośrednio może też sugerować, że człowiek, który kupi ten model telewizora, stanie się też właścicielem bez reszty oddanej mu pięknej kobiety, która spełni wszystkie jego pragnienia i będzie taka, jak on będzie sobie życzył.
Z takich drobnych elementów codzienności człowiek nieświadomie zaczyna sobie budować obraz większej całości i usiłuje się do niego dopasować.
Z refrenu piosenki można wysnuć wniosek, że w miłości należy oddać drugiej osobie wszystko co się ma — swoje serce i duszę, wszystkie myśli i cały czas. Rzucić się w związek jak w ocean, zatopić się, zapomnieć się w nim bez reszty.
Ale jeśli tak rzeczywiście się stanie, jeśli drugi człowiek stanie się ośrodkiem twojego życia, twoim największym celem i spełnieniem wszystkich marzeń, jeśli oddasz mu wszystko co masz — to z czym zostaniesz ty sama jako człowiek? Jeśli nie będziesz miała w życiu „niczego oprócz niego”, jak namawiają cię w piosenkach, to co jeszcze będziesz mogła mu dać, skoro już nie masz absolutnie nic? I czy myślisz, że mężczyzna będzie chciał być z kobietą, która jest „niczym” i niczego więcej nie jest w stanie mu dać, bo już dawno oddała mu wszystko!
Wiem, nikt nie pisze piosenek po to, żeby manipulować związkami między ludźmi. Chodzi mi jedynie o to, że w dzisiejszym świecie większość komunikatów, jakie docierają do ludzi, to powierzchowne skróty myślowe, które mają na celu zapewnienie rozrywki. A ludzie nieświadomie czerpią z nich wiedzę o życiu. I wtedy następuje katastrofa.
Bo prawda jest taka, że szczęśliwy i dobry związek mogą stworzyć wyłącznie takie osoby, z których każda z osobna jest spełnionym i poukładanym wewnętrznie człowiekiem, odnalazła swoją drogę przez
307
BEATA PAWLIKOWSKA
życie i równie dobrze czuje się w związku, jak i w samotności. Żadna z osób w związku nie może być emocjonalnym pasożytem ani figowcem-dusicielem, stopniowo obciążającym drugą osobę coraz większym ciężarem.
Nie wolno w związku oddać „wszystkiego” co się ma.
Trzeba mieć swoje życie, swoje zainteresowania i pasje, bo dzięki temu stajesz się bogatsza wewnętrznie. Trzeba przez całe życie rozwijać się, uczyć, starać się być coraz lepszym. Tylko wtedy będziesz mogła coraz więcej z siebie dać, czyli w najpełniejszy sposób realizować to, w czym tkwi sens bycia razem — dzielić się z drugim człowiekiem wszystkim, co masz, dzielić się z nim życiem.
Rozdział 37
Tajfun, czyli dlaczego rozpadają się związki
K
iedyś było bosko. Chciałaś być dla niego miła i sprawiać mu przyjemność. Z ciekawością słuchałaś nawet nudnych opowieści. Podczas pierwszego obiadu w domu jego rodziców głośno chwaliłaś talenty jego matki i poczucie humoru ojca. Nie mogłaś się doczekać kolejnego spotkania. Uśmiechałaś się do swojego odbicia w witrynie sklepowej. Uwielbiałaś jego spojrzenia i dotyk jego dłoni. Drżałaś ze szczęścia, kiedy planowaliście wspólną przyszłość. Cieszyłaś się jak dziecko, że lubicie te same filmy, książki, potrawy i miejsca na wakacje.
A potem wszystko zaczęło się sypać.
Tak jakby cudowny pociąg, którym razem jechaliście przez życie nagle zaczął skrzypieć i jęczeć, a potem wypadł z szyn i od tamtej pory z trudem toruje sobie drogę, ciągle wpadając na jakieś hałdy piasku, zasypujące wam oczy.
Czasem udaje się znowu na chwilę wskoczyć na gładkie szyny, już zaczynasz się cieszyć, że ruszyliście do przodu, gdy nagle zgrzytają hamulce, a pociąg szarpie się na kolejnej wydmie.
309
BEATA PAWLIKOWSKA
Nie jest już bosko. Jest ciężko. Nie wiadomo co się może zdarzyć. Straciłaś zaufanie do niego i częściowo też do samej siebie, bo przecież kiedyś zakochałaś się w nim i oddałaś mu swoje serce, a teraz odkrywasz, że nie był tego wart.
Na pewno potrafisz wyliczyć jego wady. Jaki jest? Wiecznie się spóźnia, siorbie przy jedzeniu zupy, jest cholernym bałaganiarzem, jest nieodpowiedzialny, nie troszczy się o twoje potrzeby?...
Na pewno potrafisz też wyliczyć swoje wady. Nie umiesz powstrzymać się od narzekania, czasem ponosi cię niecierpliwość albo w złości powiesz o kilka słów za dużo. Ale on cię pewnie sprowokował. Poza tym być może masz przygnębiające poczucie, że to wszystko nie ma sensu. Bo kiedyś było jak w bajce, a teraz jest jak w potwornej telenoweli.
Jeśli jesteś nieszczęśliwa w miłości, nie jest to wina niczyja -tylko twoja.
Tak samo jak w życiu.
Każda z twoich wad i słabości jest konsekwencją wyboru — albo jego braku. Jeżeli czujesz się miotana przez życie i zagubiona w kulejącym związku, to jasny znak, że nie masz kontroli nad własnym życiem ani emocjami.
310
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Zapewne pozwalasz ludziom na robienie rzeczy, które nie do końca ci się podobają, ale nie masz odwagi powiedzieć im o tym. Gromadzisz w sobie sprzeczne uczucia. Z jednej strony wiesz, że coś jest złe, z drugiej oficjalnie się na to zgadzasz, a z trzeciej czujesz wewnętrzny sprzeciw. W konsekwencji twoje sprzeczne uczucia wywołują rosnący niepokój. Bo jeżeli nie możesz zaufać samej sobie i nie potrafisz z jakiegoś powodu zachować się tak, żeby wszyscy, których dana sprawa dotyczy — łącznie z tobą — pozostali sobą, wierni swoim zasadom i w zgodzie z własnym sumieniem to sama wprowadzasz do swojego życia zamieszanie i bałagan.
Zależność jest prosta — jeżeli nie panujesz nad wszystkimi sferami własnego życia, nieuchronnie zabałaganisz też w swoim związku. Jeżeli twój partner też nie umie trzymać własnego życia w garści, to zabałaganicie podwójnie.
Związki nie rozpadają się dlatego, że ludzie przestają się kochać.
Związki rozpadają się dlatego, że jeśli jeden lub oboje z partnerów nie potrafią utrzymać jasnego i przewidywalnego porządku we własnym życiu i we własnej duszy, to narastający w nich bałagan pewnego dnia zamieni się w tajfun, który zmiecie na swojej drodze jakieś większe i łatwiej dostrzegalne przeszkody. Sedno problemu — czyli wewnętrzny bałagan — pozostawiając oczywiście nietknięte.
Po rozstaniu czy rozwodzie poharatany człowiek znów próbuje wejść w jakiś związek, za każdym razem mniej lub bardziej beznadziejnie ufając, że „tym razem” się uda. Ale jeśli w twoim wewnętrznym świecie nic się nie zmieniło, jeśli wciąż jesteś pogubiona, nie potrafisz panować nad swoimi reakcjami i uczuciami, jeżeli nie przeszkadzają ci twoje wady, brak silnej woli, konsekwencji czy odpowiedzialności, to wszystkie twoje następne
311
BEATA PAWLIKOWSKA
związki prędzej czy później zostaną zmiecione przez taki sam tajfun. I znów będziesz nieszczęśliwa.
Jeśli chcesz być szczęśliwa w miłości,
zacznij od posprzątania samej siebie.
Oto kilka przykładowych symptomów tego, że zmierzasz w stronę tajfunu:
312
— zadręczasz się myślami gdzie on teraz jest i czy przypadkiem cię nie zdradza,
— przeszukujesz jego kieszenie, biurko, dokumenty w poszukiwaniu dowodów zdrady,
— widząc, że odbiera telefon albo pisze SMS-a, zastanawiasz się, czy to przypadkiem nie dzwoni lub pisze jego kochanka,
— przeglądasz serwisy randkowe w internecie, sprawdzając, czy przypadkiem nie zamieścił tam swojej oferty,
— przeglądasz serwisy randkowe szukając tam ciekawej oferty,
— próbujesz dowiedzieć się od jego znajomych, gdzie był i co robił, żeby potwierdzić wersję, którą usłyszałaś od niego,
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
— próbujesz się odgadnąć, co naprawdę miał na myśli, kiedy powiedział to, co powiedział,
— nie możesz jeść, nie możesz spać, bo ciągle myślisz o nim — co robi, gdzie jest, dlaczego nie dzwoni itd.
— obrażasz się na niego,
— masz wrażenie, że twoje życie bez niego nie miałoby sensu,
— starasz się odgadnąć jego wszystkie życzenia,
— pozwalasz się traktować z lekceważeniem,
— nie wiesz czy go kochasz, ale jesteś z nim, „bo on mnie potrzebuje” albo „bo co ja bym sama zrobiła bez niego”,
— starasz się zawsze wiedzieć, gdzie on jest i co robi,
— przestałaś o siebie dbać, nie pamiętasz kiedy byłaś u fryzjera, kosmetyczki albo na fajnych zakupach,
— nie potrafisz powiedzieć, czego naprawdę chcesz od życia
— nie potrafisz powiedzieć o czym marzysz ani jak zamierzasz to zrealizować,
— nie wiesz już dokąd zmierzasz w życiu,
— czasami płaczesz bez powodu,
— masz czasem poczucie wielkiej bezradności wobec życia,
— czasem myślisz, że to wszystko nie ma sensu,
— czasami nie chce ci się żyć,
— masz poczucie, że inni ludzie mają więcej szczęścia w życiu, a ty masz wiecznego pecha,
— wstydzisz się czasem za siebie,
— kłamiesz, że uniknąć nieprzyjemnej sytuacji,
— zgadzasz się na coś, czego tak naprawdę nie chcesz, żeby uniknąć kłótni albo nie sprawić komuś przykrości,
— tak bardzo przejmujesz się problemami innych, że nie masz już siły zająć się własnym życiem,
— nie lubisz siebie.
Nie czekaj aż „wszystko ułoży się samo”, nie próbuj naprawiać swojego męża czy chłopaka i nie obwiniaj go za to, że jesteś z nim nieszczęśliwa.
313
BEATA PAWLIKOWSKA
To nie jest jego wina. Wina jest tylko twoja i tylko ty możesz ją naprawić.
Kiedy nauczysz się panować nad własnym życiem, zdobędziesz siłę nie tylko do tego, żeby rozwiązać problemy twojego związku, ale też do tego, żeby odejść od swojego partnera, jeśli to się okaże konieczne. Najważniejsze jest to, że będziesz wtedy wiedziała co robisz, po co i dlaczego.
Jeśli odnalazłaś siebie w tym rozdziale, to ciąg dalszy zaczyna się na stronie 169.
314
Rozdział 38
Oczekiwania
W
prześmiesznej i jednocześnie mądrej komedii pt. Bruce Wszechmogący główny bohater, Jim Carrey, niedoceniany reporter lokalnej stacji telewizyjnej, pewnego dnia dzwoni do swojej dziewczyny, którą gra Jennifer Anniston.
— Kochanie! — mówi Jim szczęśliwym głosem do słuchawki. — Zapraszam cię dzisiaj na kolację do naszej ulubionej restauracji!
— Dzisiaj? — pyta Jennifer. — A z jakiej to okazji?
— Z wielkiej, cudownej okazji! — mówi Jim, śmiejąc się z radości. — Zapamiętamy ten wieczór do końca życia!
Jennifer natychmiast dopowiada sobie ciąg dalszy. Jeśli jej narzeczony chce się z nią spotkać w ich ulubionej restauracji z wyjątkowej okazji, to musi oznaczać tylko jedno! Na pewno chce się jej oświadczyć! Jennifer z wrażenia o mało nie mdleje i dzwoni do swojej przyjaciółki, żeby jak najszybciej podzielić się tą cudowną wiadomością.
Jim Carrey nie powiedział ani nie zasugerował, że zamierza się oświadczyć. Jennifer po prostu bardzo o tym marzyła, więc podświadomie dopasowała swoje marzenia do niewiele znaczącego zaproszenia.
315
BEATA PAWLIKOWSKA
I oczywiście przeżyła gorzkie rozczarowanie.
Jim Carrey wcale nie miał zamiaru się oświadczyć. Podczas uroczystej kolacji oznajmił jej, że oto spełniło się marzenie jego życia i dostał propozycję prowadzenia głównego wydania wiadomości w swojej stacji telewizyjnej.
Każdy człowiek wchodzi w związek z jakimiś oczekiwaniami, nawet jeśli są to marzenia nieświadome i niewypowiadane. To także te wszystkie najprostsze i drobne rzeczy — chęć fizycznej bliskości, potrzeba bezpieczeństwa, możliwość dzielenia się z drugim człowiekiem emocjami i przeżyciami. To także te większe rzeczy, takie jak pragnienie założenia rodziny, posiadania dzieci, wspólnego wyjeżdżania na urlop. Czasem ktoś potrzebuje drugiego człowieka, żeby dzielić z nim swoją pasję, a czasem odwrotnie — woli zachować swoje hobby tylko dla siebie.
Nieważne ile jest tych potrzeb i oczekiwań. Najważniejsze jest to, żeby nie obudzić się pewnego dnia ze łzami w oczach i z poczuciem, że właściwie twoje potrzeby i oczekiwania dawno zostały zapomniane, a ty jesteś coraz bardziej rozgoryczona i rozczarowana tym, co daje ci związek.
316
Pewnie myślisz, że to jego wina.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Potrafisz przywołać rozmowy, kiedy próbowałaś mu uświadomić, jakie są twoje potrzeby. A on prawdopodobnie kiwał głową, uważnie cię słuchając, a potem obiecał, że będzie o tym pamiętał. I zapomniał.
Więc pewnie rozmawiałaś z nim po raz kolejny — mimo że czasem trudno jest mówić o swoich oczekiwaniach i potrzebach. Ale wydawało ci się, że jeśli zdobędziesz się na odwagę i zaproponujesz pełną porozumienia i wzajemnej akceptacji rozmowę na ten temat, to druga strona przyjmie to do wiadomości i nie będzie miała ci za złe. A potem czekałaś przez kilka tygodni, miesięcy albo lat. Bo on dawno zapomniał co mu powiedziałaś.
Więc pewnie pomyślałaś, że nie będziesz zmuszać nikogo do określonych zachowań. Załóżmy na potrzeby tego rozdziału, że masz potrzebę bycia przytulaną. Ze ważnym elementem związku jest dla ciebie to, że mąż cię przytuli, zamknie w ramionach i przytrzyma w uścisku. Czerpiesz z tego siłę i radość, daje ci to poczucie bezpieczeństwa. Czujesz się wtedy potrzebna i spełniona.
Mówiłaś mu, żeby cię często przytulał. Potem mówiłaś mu, żeby przytulał cię częściej. Potem sama brałaś jego ramiona i kładłaś je na swoich plecach, czekając aż przygarnie cię do siebie. A on posłusznie i trochę bezmyślnie wykonywał te ruchy, a potem nagle odsuwał się od ciebie z jakimś nieważnym pytaniem albo komentarzem tego, co zobaczył właśnie w telewizji.
Więc pewnie pomyślałaś sobie, że jest ci trochę przykro z tego powodu, ale no trudno, „on taki jest”.
Jeżeli rzeczywiście jest tak, że w swoim związku czujesz niedosyt zaspokojenia jakichś twoich potrzeb albo oczekiwań, to problemy są dwa:
317
BEATA PAWLIKOWSKA
Po pierwsze — jakieś oczekiwania wobec własnego życia przerzuciłaś na mężczyznę i oczekujesz, że on je spełni za ciebie i dla ciebie. 1 nie musi to być przerzucenie dosłowne, tylko rodzaj sublimacji pewnych uczuć, tęsknot czy emocji, czyli zamiana potrzeby bycia akceptowaną w pracy na potrzebę bycia przytulaną przez męża.
Po drugie — jeżeli on przez pierwsze lata waszej znajomości nie zrozumiał twoich potrzeb i nie potrafi ich spełnić, to prawdopodobnie nigdy nie będzie tego umiał.
Wniosek z tego płynie taki, że to nie jest jego wina, tylko twoja.
Związałaś się z mężczyzną, który nie rozumie twoich potrzeb i nie jest w stanie spełnić twoich oczekiwań mimo dobrych chęci. Masz trzy rozwiązania:
Po pierwsze:
Znajdź prawdziwy powód, dla którego czujesz, że jakaś twoja ważna potrzeba w związku nie jest zaspokojona. Jeżeli twoją potrzebą w związku jest dostawanie od męża kwiatów, a on tego nie robi, mimo że wiele razy sugerowałaś, że bardzo tego potrzebujesz
318
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
zacznij sama te kwiaty kupować. Bo dlaczego właściwie tak bardzo zależy ci na tym, żeby mąż przynosił ci kwiaty? Bo to jest dowód jego miłości? Ale czy jest to jedyny sposób, żeby okazać miłość? Więc może niepotrzebnie zafiksowałaś się na jakiejś jednej niezbyt ważnej rzeczy, podczas gdy w rzeczywistości chodzi ci o coś znacznie ważniejszego. Może chodzi o to, że nie czujesz się kochana? Żądasz więc od swojego męża, żeby przynosił ci kwiaty — bo to byłby dla ciebie łatwo rozpoznawalny sygnał i potwierdzenie, że nie musisz się obawiać, bo on jednak wciąż cię kocha. To by znaczyło, że starasz się odsunąć od siebie niepokojące myśli i lęk o uczciwość i prawdziwość waszego związku. Nie dopuszczasz do siebie myśli, że być może nie łączy cię z mężem taka miłość, o jakiej marzyłaś. Boisz się sama do tego przyznać, więc histerycznie szukasz jakiegoś powodu, który pozwalałby ci uwierzyć, że twoje małżeństwo jest piękne i będzie trwało. Więc wymyśliłaś sobie, że jeśli mąż przynosi żonie kwiaty, to mówi jej w ten sposób, że ją kocha. I dlatego oczekujesz, że twój mąż będzie to robił.
W rzeczywistości problem leży gdzieś indziej. Musisz ze sobą odbyć rozmowę i zastanowić się, czy twoje obawy mają sens. Im dłużej będziesz zwlekać i udawać przed sobą, że wszystko gra, tym trudniej będzie ci zrozumieć własne uczucia i podjąć dobre decyzje, które pozwolą ci odzyskać spokój ducha i szczęście.
Po drugie:
Załóżmy, że twoje potrzeby i oczekiwania są całkowicie realne, nie są ucieczką przed jakimś nierozwiązanym problemem ani nie są wierzchołkiem góry lodowej zagrażającej waszemu związkowi, której udajesz przed samą sobą, że nie dostrzegasz. Załóżmy, że chodzi o wspólne uprawianie sportu. Oczekujesz, że twój mąż będzie razem z tobą jeździł na narty i czujesz głęboką potrzebę bycia razem z nim w górach pokrytych śniegiem. Mówiłaś mu o tym kilka razy, namawiałaś go, ale twój mąż nie lubi śniegu i nie jeździ na nartach, więc absolutnie nie ochoty robić tego razem z tobą.
319
BEATA PAWLIKOWSKA
I trudno. Musisz zaakceptować fakt, że związałaś się z człowiekiem, który nie będzie dzielił twojej pasji, bo taki jest jego wybór. W takiej sytuacji masz trzy możliwości:
1. Przyjąć to do wiadomości, pogodzić się z tym, zapomnieć o całej sprawie i nigdy już do tego nie wracać w rozmowach ani w planach na urlop.
2. Odejść od męża.
3. Dręczyć siebie i jego przez lata, namawiając go, usiłując przekonać, wynajdując coraz to nowe argumenty i podstępy.
Wybierz jedną. Podejmij decyzję, bądź konsekwentna i dzięki temu będziesz miała o jeden problem w życiu mniej.
Po trzecie:
320
Spróbuj metody sublimacji, która polega na tym, że nieosiągalną rzecz zamieniasz na coś, co jest w twoim zasięgu. Wielu ludzi używa do tego swojej pracy. Spędzanie wielu godzin w biurze i zajmowanie się sprawami zawodowymi pozwala im nie myśleć o problemach, które uważają za niemożliwe albo trudne do rozwiązania, a osiąganie sukcesów daje im poczucie spełnienia, które może zastąpić brak satysfakcji w innej dziedzinie — na przykład tego, że rodzina nie zaspokaja jakiejś ważnej dla nich potrzeby.
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Jedno jest najważniejsze:
Jeżeli odczuwasz jakiś brak w swoim związku, jeżeli jakieś twoje potrzeby albo oczekiwania nie są zaspokajane, nie odsuwaj od siebie tej myśli i nie zakładaj, że „jakoś to będzie”. Nic samo nie zmieni się na lepsze.
Jeśli jest to coś dla ciebie istotnego, prawdopodobnie stopniowo przez lata będziesz troszkę bardziej rozczarowana, troszkę bardziej rozgoryczona, powtarzając sobie, że „są ważniejsze rzeczy”. Ale pewnego dnia to wszystko, co próbujesz w sobie zgasić, zdławić czy przyciszyć, wyskoczy z ukrycia i zmusi cię do tego, żebyś znalazła jakieś rozwiązanie. Im dłużej będzie gaszone i uciszane, tym bardziej będzie rosło. Im później zdasz sobie z tego sprawę, tym trudniej będzie ci znaleźć dobre rozwiązanie.
321
Rozdział 39
co zrobić po rozstaniu
S
tało się. Czujesz strasznie wielki smutek i żal. Rozstałaś się ze swoim chłopakiem, narzeczonym albo mężem. Cały świat wali się dookoła, nawet ptaki śpiewają smutno, a wszystkie wesołe piosenki wydają się istnieć w innym świecie.
Masakra. Nie chce się żyć. Wszystko straciło sens. Czujesz tylko ten wzbierający smutek, który wypełnia każda komórkę twojego ciała i napełnia oczy łzami, mimo że bronisz się i nie chcesz płakać.
Nieważne co się w gruncie rzeczy stało. Kto kogo rzucił i dlaczego. Ludzie uwielbiają być razem i na tym prostym fakcie podświadomie zaczynają budować nadzieje na przyszłość. Nie chodzi nawet o jakieś konkretne plany wspólnego domu, rodziny czy dzieci, tylko o podstawową potrzebę dzielenia się życiem z drugą osobą, która w domyśle zawsze kojarzy się z czymś dobrym, przyjemnym i radosnym, czyli krótko mówiąc — ze szczęściem.
Rozstanie to zaprzeczenie tego wszystkiego, co sobie gdzieś głęboko w myślach czy w sercu zbudowałaś. Cała ta konstrukcja nagle się wali, wzbijając tak dużo kurzu i pyłu, że zatyka ci płuca, aż nie możesz oddychać, a odłamki spadają ci na głowę i uderzają boleśnie.
322
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Jeśli nie przeczytałaś rozdziału o tajfunie (na str 309), to pewnie myślisz, że gdzieś musiał nastąpić jakiś drobny błąd w ocenie sytuacji. I że gdyby całe twoje postrzeganie waszego związku było prawidłowe, dostrzegłabyś w porę to, co jest w nim złe i albo sama byś odeszła, albo teraz rozstanie przyjęła z ulgą.
Tymczasem zostałaś zaatakowana. Czujesz, że świat się wali. Nie masz siły, czujesz się całkowicie opuszczona, samotna, bezradna, skrzywdzona i nieszczęśliwa.
Wiem, nie chodzi o to, jaki on naprawdę był, ile miał zalet czy jak pięknie wyglądał. Chodzi o to, co było między wami, o to, że zaczęłaś w coś wierzyć, że miałaś nadzieję i właśnie teraz ta nadzieja została zniszczona, pogrzebana, a ty zostałaś z poczuciem żalu i krzywdy.
Ale skąd właściwie ten żal i krzywda? Kto powiedział, że w życiu będzie łatwo, bez pomyłek i zasadzek, a facet, w którym się zakochałaś, będzie zawsze uczciwy, dobry i miły, i będzie chciał tego samego co ty? Nikt. Ty sama zrobiłaś takie założenie na potrzeby własnego samopoczucia. Założenie okazało się błędne, trzeba więc zmierzyć się z jego konsekwencjami. Śmiało.
Bądź odważna.
Nie pozwól, żeby jakikolwiek człowiek miał na ciebie tak wielki wpływ, że zabierze ci twoje życie. Spójrz na siebie w lustrze. Nie zniknęłaś. Istniejesz. Masz swoje życie i całą fantastyczną przyszłość przed sobą.
323
BEATA PAWLIKOWSKA
Fantastyczną przyszłość, zapewniam cię. Jest fantastyczna dlatego, że zależy wyłącznie od ciebie. Włącz pozytywne myślenie. Musisz teraz odbudować swoje życie po rozstaniu. Pomyśl: masz je w swoich rękach. Jesteś za nie odpowiedzialna i nikt ci w tym nie przeszkodzi.
Rozstaliście się?
To smutne. Ale nie ma sensu teraz zagłębiać się w rozmyślanie jak bardzo jesteś zraniona. Weź się w garść. Twoje życie jest teraz ważne.
Co zrobić po rozstaniu, żeby było ci łatwiej:
1. Głęboko schowaj albo wyrzuć wspólne fotografie, prezenty od niego, jego szczoteczkę do zębów i wszystkie inne drobiazgi, które będą ci się z nim kojarzyły.
2. Zmień w komórce sygnał telefonu i SMS-a — niech się nie kojarzą z wiadomościami od niego.
3. Odszukaj dawno niesłuchaną muzykę. Muzyka ma moc przywracania wspomnień. Pomoże ci poczuć się tak, jak czułaś się przed związkiem.
4. Chodź często do kina. Dobry film pozwala zapomnieć o własnych kłopotach, poza tym często pozwala zobaczyć własną sytuację z nowej perspektywy.
5. Chodź do siłowni albo na aerobik. Biegaj, pojeźdź na rowerze. Ćwiczenia fizyczne to genialna rzecz, która przywraca spokój, równowagę i dobre samopoczucie.
6. Znajdź sobie różne zajęcia. Czytaj książki, zajmij się czymś, na co wcześniej nie miałaś czasu.
324
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
7. Kup nową pościel, nowy płyn do kąpieli, nowy dezodorant — otocz się nowymi zapachami, które będą ci się kojarzyły tylko z nową przyszłością.
8. Zrób porządki w domu! To idealne zajęcie, żeby symbolicznie posprzątać też we własnej duszy. Świetnie się do tego nadaje łazienka — wyszoruj wszystkie ślady kamienia w umywalce, w muszli, w wannie i w prysznicu, oczyść te miejsca, do których dawno nie zaglądałaś — znajdziesz tam mnóstwo brzydkich śmieci, które z ulgą wyrzucisz, tak samo jak wyrzuca się myśli i wspomnienia.
9. Nie siedź w domu sama! Umawiaj się z przyjaciółmi, spotykaj się z ludźmi. Kiedy inni ludzie mówią, nie będziesz słyszała smutnych wspomnień z własnego serca.
325
10. Nie zapominaj o jedzeniu. Nawet jeśli nie masz apetytu, zmuś się do tego, żeby zjeść coś dobrego. Nie junk food, tylko dobry obiad. Ogromny smutek i stres po rozstaniu osłabia organizm, musisz więc jeść wartościowe, zdrowe jedzenie, żeby odzyskać siły.
BEATA PAWLIKOWSKA
11. Załóż błoga! Anonimowego błoga o swoich uczuciach. W Internecie będziesz mogła opowiedzieć o wszystkim co czujesz, o swoim smutku, o złości, o rozczarowaniu, o poczuciu krzywdy. Kiedy opiszesz te uczucia, poczujesz ulgę.
12. Rozmawiaj ze sobą! W książce W dżungli życia wyjaśniłam dokładnie, na czym polega mechanizm rozmawiania z samym sobą, zadawania sobie ważnych pytań i udzielania sobie odpowiedzi. Trzeba koniecznie mówić na głos. Wyobraź sobie, że jesteś mędrcem, do którego przychodzi strapiony smutny człowiek po poradę. Zadajesz nurtujące cię pytanie. Odpowiadasz sobie na głos. I tak toczysz ze sobą rozmowę, w trakcie której najprawdopodobniej wyjaśnisz sobie wiele wątpliwości. Bo nikt nie zna ciebie tak dobrze jak ty sama. Wiec tylko ty znasz najlepsze i najuczciwsze odpowiedzi na własne pytania.
13. Pomyśl, że zaczynasz nowe życie. Pomyśl o tym wszystkim, co było przykre i złe w poprzednim życiu. Teraz masz przed sobą całkiem nowe życie, w którym wreszcie naprawdę będziesz mogła być szczęśliwa!!!
14. Zastanów się realnie i uczciwie, co było źle w waszym związku. Co ci się nie podobało? Co akceptowałaś tylko ze względu na wspólne dobro? Za chwilę okaże się, że wcale nie było tak słodko, jak teraz myślisz. Było pewnie bardziej gorzko niż sama byłaś gotowa wcześniej przyznać.
15. Zadbaj o siebie! Pójdź do fryzjera, zrób manicure i pedicure, pozwól sobie na mały luksus, na przykład truskawki w styczniu, kup sobie nowe ubranie lub coś innego, co sprawi ci przyjemność.
326
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Kiedy jest ci bardzo ciężko:
1. Nie wstydź się płakać, łzy pomagają się zmęczyć i oczyścić z przykrych emocji.
2. Wyjdź na spacer! Koniecznie! Nie będziesz miała na to ochoty, ale potraktuj to jak pigułkę, którą trzeba zażyć, żeby poczuć się lepiej. Każ sobie ubrać się i wyjść na spacer. Po powrocie NA PEWNO będziesz się czuła lepiej.
3. Powtarzaj sobie: MUSZĘ BYĆ SILNA!
4. Pomyśl, że w tej samej sekundzie na świecie miliony innych osób cierpią z tego samego powodu. Nie jesteś sama. Takich jak ty, ze świeżo połamanym sercem, jest strasznie dużo.
5. Pamiętaj, że to tak bardzo boli tylko przez chwilę. Za dzień, za dwa, może za trzy poczujesz, że ból mija, jest mniejszy i cierpienie staje się łagodniejsze. Naprawdę!
6. Wyznacz sobie zajęcia: wyszoruj łazienkę, umyj okna, wyrzuć stare gazety, zrób porządek w szafie z ubraniami, napisz opowiadanie albo wiersz, wyprowadź siebie na zajęcia fitness albo lekcję tańca, zacznij się uczyć obcego języka, znajdź opis diety, którą chciałaś już zastosować dawno temu, zrób plany na wakacje.
7. Powtarzaj sobie, że masz przed sobą dużo czasu, który trzeba mądrze wykorzystać, żeby nauczyć się lepiej żyć. Zycie jest dobre i piękne jeśli ty jesteś w głębi duszy dobrym, pięknym i silnym człowiekiem.
8. Zostań wojownikiem, zawalcz o swoje szczęście.
327
330
Autorka prosi o listy: beata@beatapawlikowska.com
Rozdział 40
Antypasja
C
zęsto mówiłam i pisałam o pasji w życiu — dlaczego warto ją mieć i jak wiele potrafi dać radości i poczucia spełnienia. Nigdy chyba nie napisałam o czymś, co jest jej przeciwieństwem.
Pewnego dnia spotkałam człowieka, który stał się niewolnikiem uzależnienia oplatającego duszę i mózg jak pajęcza sieć.
To zwykle zaczyna się ze śmiechem i dla zabawy, z ciekawości, z chęci udowodnienia swojej „dorosłości” albo odwrotnie — w chwili bólu i słabości, kiedy chce się o czymś zapomnieć.
Nietrudno znaleźć substancje, które zmieniają na chwilę sposób widzenia świata i w niedostrzegalnie szybki sposób uzależniają od siebie. Mam na myśli papierosy, alkohol i wszelkie narkotyki.
Pewnie nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak prędko i łatwo organizm człowieka poddaje się uzależnieniu. I jak trudno potem go od tego odzwyczaić.
Można łatwo sprawdzić, czy człowiek ma skłonność do uzależnienia. Jeśli w chwilach załamania, kłopotów czy smutku sięga po alkohol albo narkotyki, to znaczy, że jest na prostej drodze do tego, żeby się od nich uzależnić. Szczególnie jeśli ma ochotę napić się albo zażyć narkotyki w samotności.
331
BEATA PAWLIKOWSKA
Wiecie czym naprawdę jest uzależnienie? To niewidoczny z zewnątrz proces, zamieniający człowieka w emocjonalnego manekina, który stopniowo coraz bardziej traci kontrolę nad swoimi ambicjami, uczuciami, myślami i nad własną duszą. Człowiek staje się jakby sparaliżowany od środka.
Człowiek uzależniony od tabletek pobudzających nie wygląda jak narkoman. Człowiek uzależniony od alkoholu nie jest pijakiem spod sklepu. Mijacie ich codziennie w autobusie, metrze, na ulicy. Pozornie nie różnią się od innych. Mają rodziny, pracę, samochody, dbają o siebie.
Od „normalnych” ludzi odróżnia ich tylko jedno: z każdym dniem ich dusze stają się coraz bardziej przezroczyste. Znajdują coraz mniej powodów do radości, mają coraz mniej marzeń i nadziei, są coraz mniej sobą. Coraz trudniej z nimi rozmawiać, coraz smutniej robi się w ich towarzystwie.
332
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
Kiedy uświadomiłam sobie jak strasznie łatwo ludzie wpadają w pułapkę uzależnienia od alkoholu, absolutnie nieprawdopodobne wydaje mi się to, że w dzisiejszym świecie tak mało się o tym mówi i tak ogromny jest wybór win, wódek i piw, które podsuwa się ludziom codziennie na wiele pomysłowych sposobów.
Nie dajcie się w coś takiego wciągnąć.
Każdy, kto miał styczność z uzależnieniem, wie, że staje się to często błyskawicznie i niepostrzeżenie. Nie istnieje krytyczny punkt, przez który trzeba przejść. Po prostu w pewnej chwili alkohol albo narkotyki stają się koniecznym elementem życia, absolutnie niezbędnym do dobrego samopoczucia i prawidłowego funkcjonowania. Gdyby to było tylko tak, że od tej chwili człowiek musi po prostu dostarczać sobie tej substancji i żyć z nią do końca swoich dni, nie byłoby to jeszcze nic strasznego.
Uzależnienie jednak polega na tym, że zatruwa myśli, uczucia, ciało i codziennie popycha człowieka coraz dalej na dno, ku najczarniejszej dziurze rozpaczy, smutku, bezsilności i nieszczęścia. Strasznie trudno jest wyjść z takiego stanu z powrotem do świata żywych ludzi.
Nie pozwólcie, żeby coś takiego zdarzyło się w waszym życiu. Trzymajcie się z daleka od używek, od alkoholu, papierosów i wszelkiego rodzaju narkotyków. To śmierć za życia.
333
Rozdział 41
Dodatek ekologiczny
Z
nam miejsca na ziemi, gdzie ludzie głodują, gdzie brakuje czystej wody do picia, gdzie nie ma elektryczności, dróg ani samochodów.
Z tej perspektywy biali ludzie w naszym „cywilizowanym” świecie wydają się nienasyceni. Mają wszystkiego więcej niż potrafią zużyć, wyrzucają jedzenie, marnują wodę, nie oszczędzają prądu. W ten sposób przyczyniają się do niszczenia środowiska, bo jeżeli przez całą dobę mają włączony telewizor, to jakaś elektrownia musi wyprodukować potrzebny do tego prąd, wysyłając jednocześnie w atmosferę szkodliwe gazy.
Dlatego ja na co dzień staram się używać tylko tyle, ile naprawdę potrzebuję, a więc:
1. Używam kartek papieru z obu stron. Scenariuszy programów w radiu i telewizji nie wyrzucam do kosza, tylko przynoszę do domu i używam z drugiej strony do robienia notatek.
2. Kiedy nie oglądam telewizji, wyłączam telewizor. Nie przełączam na „stand-by”, tylko gaszę całkowicie, żeby nie pobierał prądu.
334
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
3. To samo robię ze wszystkimi innymi urządzeniami — odtwarzaczem CD, DVD, radiem.
4. Mam w domu kilka koszy na różne śmieci. Osobno zbieram szkło, osobno papier i plastik. Raz w tygodniu wywożę je do specjalnych pojemników. Nie mam takich pojemników na moim osiedlu, więc rozejrzałam się po najbliższej okolicy i znalazłam je przy supermarkecie.
5.
Jeżdżę mądrze samochodem. Podczas gwałtownego hamowania i przyśpieszania wydziela się więcej dwutlenku węgla, który leci prosto do atmosfery i przyczynia się do zwiększania dziury ozonowej.
6. Zakręcam wodę podczas mycia zębów. Zawsze sobie wtedy wyobrażam, że każda ilość wody, której nie zmarnuję, trafi do ludzi żyjących na pustyni, gdzie po wodę codziennie trzeba wędrować wiele kilometrów i każda kropla jest na wagę złota.
7. Nie kupuję więcej jedzenia niż potrzebuję, więc nigdy go nie wyrzucam.
BEATA PAWLIKOWSKA
8. Kupiłam taką pralkę, która ma oszczędny tryb prania (na 30 minut) i tego trybu używam najczęściej. Dzięki temu zużywam mniej prądu i mniej wody.
9. Kiedy chcę się napić kawy albo herbaty, nie gotuję litra wody, ale nalewam do czajnika tyle, ile jest mi naprawdę potrzebne.
10. Podczas gotowania nakładam przykrywki na garnki — dzięki temu gotuje się szybciej, czyli zużywam mniej energii.
11. Drukarkę przy komputerze włączam tylko wtedy, kiedy chcę coś akurat wydrukować. Po co ma czekać na „stand-by”, pobierając niepotrzebnie prąd?...
12. Po naładowaniu komórki i palmtopa odłączam ładowarkę od prądu.
13. Nie używam jednorazowych plastikowych torebek do pakowania zakupów! Każda taka torebka leży potem
w ziemi przez kilkaset lat, zatruwając wodę i zabijając zwierzęta. Chodzę na zakupy z ekologiczną zieloną torbą z materiału.
336
Rozdział 11
Rozwiązanie testu Baltimorskiego
J
eżeli odpowiedziałeś twierdząco na przynajmniej jedno z pytań testu, potraktuj to jako wyraźny sygnał ostrzegawczy, że jesteś na drodze do uzależnienia od alkoholu.
Jeżeli odpowiedziałeś „tak” na dwa pytania z testu to znaczy, że prawdopodobnie masz problem alkoholowy i jesteś chory na uzależnienie od alkoholu.
Jeżeli odpowiedziałeś twierdząco na trzy lub więcej pytań, to znak, że jesteś alkoholikiem. Każda odpowiedź „tak” świadczy o tym, że alkohol przejmuje kontrolę nad twoim życiem i osobowością.
Alkoholizm to choroba, tak jak grypa. Nie można się od niej uwolnić za pomocą silnego postanowienia.
Każdy może na tę chorobę zachorować — kobieta, mężczyzna, biedny, bogaty, dyrektor, prezes, dziennikarz, tancerka czy bezdomny.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat uzależnienia od alkoholu, zajrzyj do internetu, poczytaj artykuły i książki. Listę moim zdaniem najciekawszych znajdziesz na następnych stronach.
337
Rozdział 44
Rozwiązanie testu
„Czy pijesz rozsądnie
P
olicz wszystkie kreski zapisane na kartce. Jeżeli jest ich trzy lub więcej to nie ulega wątpliwości, że powinieneś zgłosić się do specjalisty, bo najprawdopodobniej jesteś chora/y tzn. uzależniona/y od alkoholu.
Wiem doskonale, że podjęcie takiej decyzji jest niezmiernie trudne. Szczególnie w sytuacji, kiedy niektórzy twoi znajomi łączą alkoholizm z tym wszystkim co jest złe, grzeszne, społecznie nieakceptowane. Czy myślisz podobnie jak oni? Musisz wiedzieć, że prawda jest zupełnie inna, bowiem:
alkoholizm, czyli uzależnienie od alkoholu jest to choroba niezawiniona, podobna do wielu innych, choroba, na której przebieg można mieć wpływ i którą można zatrzymać.
„Opracowanie: dr n. med. Bohdan T. Woronowicz, tekst opublikowany za zgodą Autora
338
Rozdział 45
Poczytaj więcej
Książki
Książek o uzależnieniach jest bardzo dużo, łatwo można je znaleźć w księgarniach internetowych. Polecam:
• Wiktor Osiatyński - z wykształcenia prawnik i socjolog, z doświadczenia - były alkoholik. Fascynująco pisze o uzależnieniu, a książka „Rehab” jest wciągającą lekturą nie tylko dla alkoholików. Polecam też inne jego książki: „Grzech czy choroba”, „I grzech, i choroba”.
• Ewa Woydyłło - psycholog i terapeutka specjalizująca się w uzależnieniach, autorka kilku książek na ten temat, szczególnie polecam „Początek drogi. Wykłady psychologa na Oddziale Odwykowym”. Druga część tytułu jest może nieco odstraszająca, ale jest to książka o tym, jak żyć w zgodzie ze sobą i mądrze myśleć o życiu. Inne książki m.in.: „Wybieram wolność, czyli rzecz o wyzwalaniu się z uzależnień”, „Podnieś głowę”, „Zaproszenie do życia”.
339
BEATA PAWLIKOWSKA
• Melody Beattie - „Koniec współuzależnienia” - żelazna pozycja dla współuzależnionych. Otworzy wam oczy na sprawy, z których nie zdawałyście sobie sprawy.
• „Gdzie się podziało moje dzieciństwo. O dorosłych dzieciach alkoholików” - książka dla DDA
• Janet G. Woititz - „Dorosłe dzieci alkoholików”
Internet
Czaty i fora internetowe poświęcone uzależnieniom to świetny początek drogi do prawdy. Jest ich wiele - od portali prowadzonych przez poradnie psychologiczne, po strony domowe zdrowiejących alkoholików, którzy dzielą się swoim bezcennym doświadczeniem. Polecam:
• http://www.psychologia.net.pl/ - bogata strona z wieloma katalogami. Zacznij od katalogu „psychoterapia”, a potem „uzależnienia”. Znajdziesz tam artykuły o uzależnieniu od internetu, narkotyków, alkoholu, o zaburzeniach jedzenia, depresji i innych. W katalogu „Psychometria” znajdziesz testy na sprawdzenie czy jesteś alkoholikiem
• http://www.psychologia.net.pl/testy.php - rozmaite testy pozwalające odpowiedzieć na pytanie czy jesteś DDA, jaka jest twoja „orientacja życiowa”, czy cierpisz na bulimię, czy jesteś uzależniony od pracy i wiele innych
• http://www.alkoholizm.akcjasos.pl/ - strona z wieloma linkami, tu znajdziesz testy, opisy i charakterystyki, artykuły, forum i wiele innych ciekawych rzeczy
340
W DŻUNGLI MIŁOŚCI
• http://www.ipz.edu.pl/ - portal psychologiczny, gdzie
znajdziesz mnóstwo ciekawych testów, kontakt do poradni psy
choterapeutycznych, a także w dziale „autodiagnoza” testy dla
osób współuzależnionych
• http://www.niepije.pl/ - serwis dla uzależnionych i współuzależnionych z bardzo ciekawym forum i artykułami
• http://www.tenjaras.webpark.pl/ - ciekawa, sugestywna strona niepijącego alkoholika z wieloma informacjami na temat uzależnień, leczenia i pozytywnej zmiany w życiu
Radio
„Wieczorne rozmowy” w Antyradiu - program nie tylko dla uzależnionych, bo zawiera wiele zwykłej ludzkiej mądrości, prowadzony przez Krzysztofa, który piętnaście lat temu przestał pić. W każdą niedzielę od 21.00. Archiwum audycji do ściągnięcia: http://dzienpodniu.webpark.pl/linkantr.html
341
Fotografie na stronach:
13. W buddyjskiej kapliczce na stepie — ze szczęśliwym bębnem, szczęśliwą rybą i posągiem złotego Buddy w tle, Mongolia
19. Mroczne tajemnice dżungli amazońskiej, Brazylia
20. Amazońska małpa z gatunku czepiaków, mistrz akrobatyki wśród koron drzew, Kolumbia
25. Port na Zanzibarze podczas odpływu
26. Masajskie kobiety ubrane zgodnie z tradycyjną modą, Kenia
28. Wielki, ciężki i wiekowy żółw olbrzymi (Geochehne gigantea) na Zanzibarze
30. Wojownik masajski, Tanzania
38. Na statku płynącym na bezludną wyspę (na nurkowanie), Tajlandia
41. Skarby winnicy opactwa Monte Oliveto Maggiore w Toskanii we Włoszech
42. Na afrykańskiej sawannie, Tanzania
45. Róża pustyni, Kenia
46. Spotkanie z małpą-niewolnikiem podczas wyprawy do dżungli amazońskiej, Brazylia
49. W krześle najwyższego człowieka świata (miał 272 cm wzrostu), Kanada 52. Na amazońskiej rzece, Brazylia
55. Na dworcu kolejowym w Mwanzie nad jeziorem Wiktorii, Tanzania
56. Zaklinacz węży ze swoją magiczną fujarką, Indie 58. Święty w buddyzmie kwiat lotosu, Tajlandia
61. Współczesna rodzina na bezkresnym stepie, Mongolia
62. Nocne kramy z makaronem w centrum Bangkoku, Tajlandia
65. Na pustyni Sahara, Algieria
66. Kamienne głowy władców i bogów w Angkor Vat, Kambodża
342
69. Chłopiec w indiańskiej wiosce, Ekwador
70. Maski na wenecki karnawał, Włochy
73. Dziewczynka w beczce na jeziorze Tonie Sap, Kambodża
74. Chłopiec z wężem na szyi, Kambodża 76. Rodzina słoni na sawannie, Tanzania 78. Jurty nie ma, ale drzwi zostały, Mongolia 81. Indianin o imieniu Cayu, Brazylia
83. Dojrzałe winogrona tuż przed zbiorami, Toskania, Włochy
84. Samotny afrykański szczurko-wiewiórek, Tanzania
87. Współcześni potomkowie Czyngis-chana przebrani w tradycyjne stroje,
Mongolia 89. Radość podczas święta w wiosce Tuaregow na pustyni Sahara, Algieria 102. W pociągu jadącym z Mwanzy nad jeziorem Wiktorii do stolicy
Tanzanii, Dodomy
105. Obrazy w stylu tinga-tinga w Kamiennym Mieście na Zanzibarze
106. Wypieki miejscowego piekarza, Panama
109. Jeździec na koniu w mieście Trynidad, Kuba
110. W masajskiej wiosce, Tanzania
113. Łódź z trzciny na jeziorze Titicaca, Peru
114. Łódka u wybrzeży wyspy Ko Samui, Tajlandia 117. Dziewczyny w biednej dzielnicy Jaipuru, Indie
119. Na basenie, USA
120. Połówki jednego owocu gałki muszkatołowej, Zanzibar 123. Wojownik z plemienia Indian Yanomami, Wenezuela 128. Młode lwy w poszukiwaniu kolacji, Tanzania
131. Nauka strzelania z łuku w wiosce Buszmenów z plemienia Hadzabe, Tanzania
133. Podczas trekkingu w Himalajach, Nepal
134. Z wojownikiem masajskim, Tanzania
137. Chłopiec z plemienia Yanomami z dżungli amazońskiej, Wenezuela
139. Osiemnastoletni wojownik ma za sobą piętnaście lat nauki strzelania z łuku, Mongolia
140. Chwila zamyślenia na pustyni Sahara, Algieria
143. Siłacz podtrzymujący złotą świątynię, Tajlandia
144. Uliczna malarka w Bangkoku, Tajlandia
147. Na dachu samochodu podczas safari, Tanzania
149. W świątyni w Angkor Vat, Kambodża
150. Lwy na gałęziach drzewa parówkowego, Tanzania 152. Taj Mahal nazywany Świątynią Miłości w Agrze, Indie
155. Buszmeni z plemienia Hadzabe, Tanzania
156. W Świątyni Szczurów w Deshnoke, niedaleko granicy z Pakistanem, Indie 159. Jackfruit, czyli owoc drzewa bochenkowego, Zanzibar
343
161. Kameleon, Kenia
163. Amazońska ara żółtobrzucha (Ara ararauna), Brazylia
164. Młody wojownik Buszmenów sporządza strzały, Tanzania
170. W dżungli amazońskiej, Gujana Francuska
173. Kubański krążownik szos 175. Na amazońskiej rzece, Peru
177. Samotność we dwoje, Tanzania
179. Dojrzałe ziarna kawy świeżo zerwane z krzaka, Zanzibar
180. Hodowca manioku na tle okrągłych gór mogote w prowincji Vifiales, Kuba
182. Indianie z plemienia Uros na wyspie na jeziorze Titicaca, Peru
185. Dzieci Indian z plemienia Marubo, Brazylia
187. Wielka miłość w plemieniu amazońskich papug, Brazylia
188. W buddyjskiej świątyni w Karakorum - dawnej stolicy Czyngis-chana, Mongolia
190. Powrót z wierzchołka 45-metrowego drzewa w Amazonii, Brazylia
193. Dziewczynka indiańska z plemienia Indian Marubo, Brazylia
194. W dżinijskiej świątyni, Indie
196. Wędrówka przez pustynię na wielbłądzie, Algieria
199. Rodzina pawianów, Tanzania
200. ,Jeśli w tej świątyni uwolnisz ptaszki z klatki, zostaniesz obdarowany
szczęściem za jedyne 90 bantów”, Tajlandia
203. Indianka w Cuzco, stolicy imperium starożytnych Inków w Peru
204. Pozytywne przesłanie od sprzedawcy lodów, Brazylia
207. W wiosce Buszmenów, Tanzania
208. Razem z Szerpą na szczycie góry Lobuche East, 6120 m n.p.m., Nepal
211. Piranie, które wyschły na słońcu, Wenezuela
212. Z czaszką bawołu nad brzegiem jeziora Manyara, Tanzania
214. Jesienny listek klonowy, Kanada
217. Słoniątko na afrykańskiej sawannie, Kenia
218. Tuareg na pustyni Sahara, Algieria
220. Składanie ofiary z kwiatów lotosu u stóp Złotego Buddy, Tajlandia
223. Przy fontannie z czystą wodą, Watykan
224. Pejzaż późnego lata w Toskanii, Włochy
227. Cudownie pachnący kwiat migdałowca, Kenia
232. Samotny gondolier w Wenecji, Włochy
234. Młody mrówkojad, który bardzo chciał się przytulać, Wenezuela
237. Rodzina w wiosce nad Orinoko, Wenezuela
238. Na tradycyjnej arabskiej łodzi dhow na Oceanie Indyjskim, Tanzania
241. Paw, Malezja
243. Lew, RPA
244. Motyl, Paragwaj
344
247. Z Buszmenami i skórą upolowanego przez nich jaguara, Tanzania
248. W podróży, podczas robienia codziennych notatek, Gujana Brytyjska
250. Tancerki na targowisku w Kapsztadzie, RPA
253. W paszczy lwa przed wejściem do świątyni, Indie
254. Uśmiech anakondy, Kolumbia
257. Na wenezuelskiej ulicy
259. Na szczycie wulkanu Mismi, 5600 m n.p.m., Peru
260. W barze dla tubylców w Kualalumpur, Malezja
263. Na wierzchołku amazońskiego drzewa, Brazylia
266. W Andach, Peru
269. W zagubionym mieście Inków, Machu Piechu, Peru
270. Na amazońskiej rzece, Brazylia
273. Na platformie zbudowanej na szczycie 45-metrowego drzewa, Brazylia
274. Turysta ze świątobliwymi mnichami, Nepal
277. Przy tablicy oznaczającej kilometr 0 mostu nad rzeką Kwai,
Tajlandia
282. Para Tuaregów w odświętnym stroju, Algieria
284. W kajaku na amazońskiej rzece, Brazylia
287. Indianie z plemienia Bora, Peru
288. Popołudniowa drzemka w hamaku, Tajlandia
291. W lesie pachnącym żywicą, Kanada
292. Dzieci podróżujące w świątyni na czterech kółkach, Indie
295. Krzesła nad krawędzią krateru Ngorongoro, Tanzania
296. Zakochane zebry, Tanzania
299. Tancerki w tradycyjnych strojach w Angkor Vat, Kambodża
300. Samotny myśliwy — gepard, RPA
303. Para azjatyckich słoni, Nepal
305. W dżungli amazońskiej, Brazylia
306. Jaszczurka wygrzewająca się w słońcu, Kenia
308. Rodzina Masajów, Tanzania
310. Razem czy osobno? Kormorany, Kenia
312. Indianki z plemienia Marubo, Brazylia
314. Rozcieranie ziarna kukurydzy między kamieniami, Kenia
316. Kot z gatunku azjatyckich kotów bez ogonów, Malezja
318. Zebry, wciąż zakochane, Tanzania
320. Złote posągi w świątyni, Tajlandia
323. Randka na mongolskim stepie
325. Z masajską rodziną na sawannie, Tanzania
332. Dzieci masajskie uczące się tańca dorosłych, Kenia
335. Wędrówka przez step na baktrianie, czyli dwugarbnym wielbłądzie, Mongolia
336. Lwica z młodym lwem uczącym się polowania, RPA
345
Indeks
Agresja - 64, 71,130,145, 165
Akceptacja - 28, 29,121, 231,233, 234,236, 244, 262, 317
Alkohol, alkoholizm - 29, 32, 35-97,
112, 113, 158, 208, 331, 333, 339
Ambicja - 33,60,70,93,203,232,291-299,332
AsERTYWNOŚĆ - 28, Ul, 190, 191
AuTODESTRUKCYJNY POTWÓR - 63, 65, 77, 206-215, 2l6, 2l8, 221, 237, 249, 250-254
Bałagan wewnbtrzny - 33,107,115,135,311 Bezmyślność -145,197,210,238,275,297,317 Bezradność - 63, 64, 77, 79, 88, 153, 169, 172,173,186, 224, 251, 264, 313,323
Bezsilność - 63, 64, 175, 176-215, 216, 225,
235- 257. 333
Beztroskie dzieciństwo - 206, 210
Bliskość (drugiego człowieka) - 38, 61, 78,
227, 226, 289, 290, 292, 316
Bldcen, Karen - 176
Blog - 20, 326
Bond, James - 11,115
Brak czasu - 272, 277, 291
„Bruce Wszechmogący” (film) - 315
346
Buddyzm, buddyjska karma -195,196,344,346 Cel - 17, 22, 27-29, 32, 33, 39, 53, 55, 8082, 95, 96,116,133,135,140,148,152-156,182,197,198, 200, 201, 204, 244, 264,270,284, 286, 293,300,
303.305,307
Człowiek uzależniony od alkoholu, alkohole - 37-50, 51-59,6067, 68-79,8097, 332, 333, 339-340
Charakter - 22,25,30,60,61,70,79,131,123,131, 132,134,138,154,159,198,236,243,262 Cierpienie - 47, 79, 88, 104, 129, 145, 146, 194, 197, 204, 233, 256, 326, 327
Codzienność - 29,43,54,134,148,256,276, 303, 305,307
Cudze życib - 202-205
Czarodziejska różdżka - 264
Czas dla sleble - 272-277
Ćwiczenia fizyczne, sport, gimnastyka, fitness - 133,149,222, 249-255,319,324,327
Dańó (choroba) - 193
DDA (Dorosłe Dziecko Akohouka) - 68-79 Decyzjb - 21, 27, 28, 33, 47, 66, 76, 89, 108, 129,139,140,146,149,150,156,188-191,198,
203, 205, 207, 217, 2l8, 221, 239, 242, 248,
251-254, 259, 264, 271, 285, 286, 319, 320, 34O
Depresja - 96, 209,342
Dieta, zdrowe jedzenie - 156, 222, 252, 327 Dobre stront - 183,169,170, 215
Dobro, bycie dobrym człowiekiem - 31,46, 121,131,142,145,146,155,175,194,195,199, 200, 201, 213, 214, 216, 242,327
Dobry ceł - 22, 32, ,154, 200, 244
Dojrzałość emocjonalna - 90,122,123,284,305
Dorosły - 17,18,21,48,60,68,70,72,73,75, 77,121,123,135,136,202-207, 210,306, 331
Drtf (luźny dryf przez życie) - 210
Dusza -13,21,25,41-43,53,55-61,65,67,70, 83, 122, 145, 146, 153, 154, 158, 175, 193, 195, 196, 207, 210,212,219,226,227,233,236, 240, 241,243,244,246,257,258,262,264,271,289,
297.299,302,304,307.311.325.327.331,332 Dystans (do samego siebie) - 26,118, 233 Dziecko alkoholika - 68-79
Dziecko, dzieci - 17-19,21,24,30,50,52,60, 62, 63, 68-72, 90, 121, ,123, 135-137, 161,
204, 206, 207, 210, 231, 236
Dżinizm - 194
Efekt jo-jo - 253
Fast food - 63, 222, 254
Fitness, ćwiczenia fizyczne, sport, gimnastyka - 133,149,222, 249-255,319,324,327 „Friends” (serial) - 118, 297
Generator wewnętrznej siły - 260,262,264 Gen nicnleroblenia - 138
gninastyka, ćwiczenia fizyczne, sport, ftt-NE8S - 133, 149, 222, 249-255, 319, 324, 327
Głód, głodny - 63, 138, 145, 222, 252, 253,
256, 270,334
Głodówka - 252, 253
Gniew, wściekłość, złość - 24,27,32, ,63,64,
73,75,104,129,145,171,172,179,182,183,189,191, 194.197. 233. 139,163.164,172,173,180.181,183, 184-191, 196, 197, 211, 214-216, 221,240,243,264,310,326
Gwarancja, gwarancje - 179
Hobby - 44, 97,180, 316
Iglesias, Julio - 224
Indiana Jones - 262
Indianie - 51, 69, 81, 123, 136, 137, 182,184,185,192,193,203,206,257,260,267-299,312,
Jakość życia - 204
Kanion Colca - 265-269
Kapitan (być kapitanem własnego życia) - 239
Kara - 122,130,155,161,206,207,209, 210,237.253
Klops - 120,185
Kłamstwo, kłamca, kłamać - 17,18, 21-23, 30, 32, 33, 49, 51, 57, 58, 60, 65, 71, 72, 75, 78, 84, 88, 90, 109, 119, 146, 153, 197, 203,
238, 288, 297, 302, 313
Kochać - 47,58,66,104,120,288,293,303, 304, 310,311, 313, 319
Kompleksy - 29,30,62,71,135,233,246,299 Koncentracja - 13, 22, 27-29, 76, 121, 131, 141,152,156,176,181-183,191,199.200,201, 208, 209, 214, 221, 222, 225, 268, 269, 293 Konkrety - 148,149,150,154,184, 215 Konsekwencja w działaniu - 22, 31, 33, 42, 46, 64, 71, 72, 75, 86, 121, 122, 133, 139-141, 147,149,153,160,162,178,179,188,197,203, 205, 207-209, 225, 244, 246, 248-521, 262, 289, 305, 310,3”. 320, 323
Konsekwencje decyzji - 33,64,188,203,205, 246-255,310
Kontrola, potrzeba kontroli - 25,54,64,75, 78,85,86,153,173,176-183,298,310,332,339 Krótkie spełnienie zastępcze - 104
Krzywda, skrzywdzony - 27, 30, 71, 74,129,
146,154,165,179,197,232,259,298,323,326
Kultura masowa, popkultura - 116,117,119,
305,306
Leniwiec (człowiek z osobowością leniwca) -
17-30, 51-54, 61, 68, 72, 79,121,122,132,134,
148- 153,156,158,160-165
Leniwiec (zwierzę) - 19
Lenistwo - 118,122, 138, 144,165, 173, 197,
198, 205, 2io, 216-218, 245, 252
London, Jack - 274
Lubić (siebie) - 33,77,146,147,155,209,211,
231-244,313
Lustro - 74,150,210,212,214,247,254,255,
263,264,323
Luźny dryf przez życie - 210
Łzy, płacz, płakać - 43,59,119,128-130,157,
159,175,182,210,214,226,234,257,262,264,
283, 313,316,322, 327
Małżeństwo, związek - 11,12,18, 20-22, 24,
27.30,37,39,43,50,61,103,105,107,111,112,
115,119-122,175,181, 227,283, 284, 290-300,
307-314,316- 319.321,323,324.326
Marnowanie (energii, czasu, życia) 135,145,
152,164,181,182, 201,214,237,241, 242, 258,
275, 277, 334.335
„Martin Eden” (książka) - 274, 276
Martwienie sdj na zapas - 25, 221-222
Marzenia - 39, 57, 140, 142, 143, 145, 153,
154,159,171,175,198,200, 201,224,227,239,
245, 254, 271, 274-276, 285, 300, 302, 303,
307, 313, 315, 316, 319.332
MbDYTACJA - 222, 268, 271
Miejsce (własne miejsce na Ziemi) - 198 Miłość - 11-13,20,57,60,61,64,66,68,78, 88, 105, 106, 155, 181, 283, 292, 295, 302, 304-307,310, 312,319
Muzyka - 209,222,225,270,283,301,306,324
Nadzieja - 12, 245, 282,322, 323, 332
Nałogi - 63, 209
Narkotyki - 29, 32,158, 331, 333
Nastrój - 28, 29, 43, 51, 53, 57, 65,157,158,
161,181, 219, 223, 264, 288, 304
Nauczyciel - 18,20,72,123,144,154,192,206
Negatywne (strony, spojrzenie na świat) - 32,
53,61,122,154,175,183,195,208,209,213,232,
237,298
Nnt chce mi sdj - 28,71,157,158,215,218,251,
313, 322
Niechęć, zndjchecbnib - 61,133,144,169,189,
197, 205,213,218,222,223
Niedojrzałość emocjonalna - 21, 51,121,122
Nibnawiść - 64, 78, 118, 139, 154, 155, 186,
192-201, 210, 233, 241-243
Nieodpowiedzialny, nieodpowiedzialność -
75,181, ,182, 204,310
Nieszczęście - 12,21,47,65,88,121,145,205,
218, 225,256,258,262,310,312,313,323,333
NdJSZCZEŚUWY ZWIĄZEK - 12, 21, 121
Obcość - 73,197
Obowiązki - 17, 77, 85, 128, 163, 165, 166,
181,191, 204, 210, 217, 276
Oczbktwania - 315-321
Odchudzanie, odchudzać sd} - 209,210,252
Odpowdidzialny, odpowdjdzialność - 18,
2i, 29,30,33,57,61,64,66,72,75-77,85,121,
,122, ,141, l6l, 176, l8l, 187, 202, 2O4-206, 217,
221, 227, 239, 297, 3OO, 311, 324
Odwaga - 22,52,86,122,127,190,206,208,
239, 297, , 317
odwodmemb, woda - 222, 223
Ofiara - 54,55,71,77,208,251,304,337,338
Organizm - 44, 54-57,85, 90,133,158,183,
222, 223, 252, 253, 262, 325,331
348
Osiatyński, Wiktor - 80, 341
Osobowość - 20-23,27,30,31,33,51,53,56,
59, 61, 68, 72, 79, Ul, 122,132,134,148, 198,
208, 226,243,339
Panowanie nad złością i złymi emocjami -
22, 24, 29, 33, 43, 62, 68, 90, 139, 140, 177,
189-191,221,311
Papibrosy, palenie papierosów - 24, 29, 32,
63,156,202, 262, 331,333
Parasol - 219
Pasja - 143,145,153,181,192, 225, 252, 272,
275-277, 293, 308, 316, 320, 331
Pbwność siebie - 18,178,190, 299
Piosenki - 197, 219, 301-304, 307, 322
Płacz, płakać, łzy - 43, 59, 119, 128-130,
157.159.175.182,210,214,226,234,257,262,
264, 283, 313, 316, 322, 327
Poczucib bezpieczeństwa - 68, 75, 78, 159,
178,226, 245,299, 316,317
Poczucie niższości - 135, 233
Poczucie własnej wartości - 31, 135, 144,
165,186,187, 216, 226, 231-245
Podroż - 12,13,37,51,170,200,271,283,301
„Podstawowe prawo kosmosu” - 195, 196,
199
Pogarda - 196,197, 208
Pokusy - 191
Pomaganie ludziom - 146, 202-205
Popkultura, kultura masowa - 116,117,119,
305, 306
Potwór autodestrukcyjny - 63, 65, 77,
206 - 215, 216, 218, 221, 237, 249, 250 - 254
Pozytywna energia - 141,145,155,175,195,
208, 300
Pozytywne myślenie - 33, 131, 141, 151, 213,
214, 238, 293, 324
Pozytywny cel - 22, 32,151,154, 200, 201
Praca - 45,104,178,190, 204, 275, 293
Praca nad sobą. - 122, 201
Presley, Elvis - 303, 304
Priorytety - 140,151,191
Przeciwności losu - 204, 256, 275
Przbwidywanb (tego co się zdarzy) - 64,
139,176, 249-251
Przbznaczbnbs - 198
Przyjaciel, przyjaciółka - 22, 33, 45, 154,
155, 159, 240, 242, 244, 250, 294, 295, 297,
298, 300, 315, 325
Przyszłość - 11, 18, 31, 45, 48, 59, 76, 88,
122,153,162,176,178,190,191,220,227,248,
251, 252, 281, 289, 304, 309, 322-325
Przywiazanle do planów - 224-225
pudzianow8ki, mariusz - 132
pulsario (choroba) - 194
Pułapu - 202, 216-225, 333
Pustka - 106,108,112,197,198, 226
Pycha - 178, 241
Racjonalnb myślenie - 22,31,47,48,53,54,
57, 60-64, 68, 70, 75, 76, 85, 139, 151, 152,
184,185, 246, 275, 289,306
Radość - 27, 39, 74, 79, 122, 143, 148, 150,
151,157,158,174,175,197, 208, 214, 216, 221, 245, 250, 255, 260, 267, 270, 271, 277,
290-292,306,315, 317,331. 332
Rodzina - 43, 44, 47, 53. 54. 60, 64, 65,
68-71, 74, 76, 77, 80, 82, 85, 87, 93, 97,110,
118,203,205,237,276,295,316,320,322,332
Rozczarowany, rozczarowanib - 61,104,169,
218,242, 298,316,321,326
Rozstanie, rozwód - 12, 21, 78, 101, 119,
120, 281, 283, 294, 297, 300, 311, 322-327,
Równanie szczbśliwbgo związku - 121
Samodzblność - 33,114.135.144.154.177.
206, 207, 227, 261, 296, 305
Samotność - 11, 53, 78, 93, 145, 158, 177, 210, 216, 226-227, 256, 262, 271, 299, 301, 306, 308, 323, 331
SENS, WSZY8TKO JE8T BEZ 8ENSU - 157, 158,
169, 208, 213, 312, 322
Schwarzenegger, Arnold - 132
Sens (życia) - 29, 79,169,197, 303
Serce (złamane) - 322-327
Seriale komediowe, sitcom - 117,118, 297
Serwisy randkowe - 312
Sua (do walki) - 21, 22, 122, 142-147, 216,
219, 222, 225, 242, 256-264, 314
Siła woli, silna wola - 44, 65, 87, 123,175,
185, 244, 245-255
Siła charakteru, wewnętrzna siła - 135,148,158,159,169,175,180,194,198,201,204,219,314
Siłownia -132,133,159, ,167-228,249,250,324
Słabości - 21,32,33,121-123,138,140,142,
146, 154, 191, 197, 226, 251, 256, 258, 261,
262, 264, 300, 310, 331
Smutek, smutny, smutna - 64, 65, 81, 145,
157-159.169,170,209,210,213,214,218,219,
222, 234, 235, 256, 258, 260, 262, 264, 283,
289,322,324-326,331-333
Spełnienie - 104,148,151,154,155,245,296, 303, 307, 320, 331
Spokój - 43, 63, 70, 88,133, 143, 226, 270, 271, 319,324
Sport, ćwiczenia fizyczne, gimnastyka, fitness - 133,149, 222, 249-255,319, 324, 327 Sprzeczne uczucia - 63,68,78,79,155,233,311 Statbk (na oceanie życia) - 198, 239 Stereotypy - 117-119
Strach, lek - 20-22, 24, 45, 53, 54, 62-64, 7i. 73, 75. ,76, 78, 79, 103, 115, 133,135, 137, 155,158,159,162,163,165,186, 221,227,233, 236, 239, 319
Stres - 22, 51, 53, 57, 77, 113,135, 150, 161,
172,174,175,186, 221, 222, 270, 325
sublimacja - 318, 320
Syndrom leniwca - 17-22, 52
Syndrom pierwszego związku - 294-300
Szaman - 193,194
Szczęście, szczęśliwy, szczęśliwa - 12,21,22,
3°, 33, 39, 52, 71, 79, 90, 107, 120-122, 135,
142,143,148,150,154,155,159,174-176,178,
180,187,195,197,203,218,225,227,249,263,
194, 296, 300, 302, 306, 307, 312, 313, 319,
322,326,327,333
Szef - 18,64,127,128,130,163-165,190,196
Szkoła -17,18,21,122,145,192,193,204,256,305
Śmieć - 74,185,163,187, 209, 222, 325,337
Świat jest piękny - 173
Świat jest podły - 175,161,169
Świeże powietrze, wychodzenie na dwór,
brak tlenu - 133, 150, 215, 222, 252
Tajemnica sukcesu - 122
Talent - 198,242
Tbst balttmorski - 91
Tratwa (na oceanie życia) - 197,198,207,210
Trening - 127,132,133,136,159,175,216,229
Ucieczka - 169, 226, 319
Uczciwość - 33, 60,107,141,145,153,155,
181, 217, 225, 319, 326
Urażona ambicja - 28,203,232,291-295,197,199
Uroda - 198, 271
Uzależnienib - 51-59,33,43-45,47,60,65,
70, 72, 73, 74, 77, 81, 86, 90, 144, 158, 226,
331, 332,333, 339, 341
uzalbżnienie od alkoholu - btapy - 82-86 Uzależnienie od alkoholu - testy - 91-97 Wada, wady - 18,22,26,30,33,71,121,123, 142,146,154, 187, 240, 242-244-, 261, 262, 264, 300, 310,311
Wampir - 60, 62, 205
„W DŻUNGLI ŻYCIA” (kSIĄŻKa) - 12, I5I, ,155,
191, 212, 272, 326
Wewnętrzna sua, sua charakteru - 135,
148, 158, 159, 169-175, 180, 194, 198, 201,
204, 219, 314
Wewnętrzna siłownia - 167-228, 249
Wbwnbtrzny bałagan - 33,107,115,135,311
Wewnętrzny kompas - 72, 75
Wbwnbtrzny ogień - 198
Wiara (w siebie, we własne siły) - 209,236,237
Woda, odwodnienie - 222,223
Wojownik, bycie wojownikiem - 22, 31, 54,
121,122,125-166, 229-278, 300, 327
Wpływ (na co mam wpływ) - 153, 179, 180,
181,195,323
Wróg (być wrogiem samego siebie) - 74,
210, 211,234
Wspomnienia - 27, 220-221, 233,324,325
Współuzależnienib - 60-68, 71, 77, 86,88,
342.343
Wściekłość, złość, gnibw - 24, 27, 32, ,63,
64. 73. 75. 104. 129. 145. 171. 172, 179. 182,
183,189,191,194,197,233,139,163,164,172,
173, 180, 181, 183, 184-191, 196, 197, 211,
214-216, 221, 240, 243, 264, 310, 326
Wychowanie, wychowywać - 70, 135, 204,
231, 237, 261, 262, 306
Wyobraźnia, wyobrażać sobie - 150, 152,
161,18,182,191, 215, 240, 292, 297, 304
Wysiłek - 19, 22,123,132,133,135,137,141,
153. 155. 156, 181, 197, 208, 225, 236, 248,
258, 265, 266, 269, 271, 275
Wyzwania - 33, 172, 207
Zadania - 24,138,149-151,157,176,272,276,277
Zagubienie - 71, 73, 74, 149, 158, 197, 240,
276, 300, 302, 310
Zakochany, zakochana, zakochać się -
105,176,177,186, 289, 302, 304, 310, 323 Zaleta, zalety - 18, 25, 18, 187, 233, 236, 242, 244, 323
Załamanie, załamać się - 74, 111, 129, 170, 209, 219, 224, 245, 256, 264, 331
Zaprzyjaźnić slę ze sobą - 135, 227,242 Zaupanie, upać - 72, 74, 77, 181, 197,
235-237.239.310, 311
Zazdrość, zawiść - 32, 135, 139, 151, 154,
175,193,195-198, 200, 201
Zdrada - 12,21,51,72,78,103,104,110,113,
115,197, 302,312
Zdrowie, zdrowy duch - 32,154,193
Zemsta - 32,154,193,195,196
Złe emocje, zło - 72, 145, 155, 159, 175,
183-191,192-202, 311
Złość, gniew, wściekłość - 24, 27, 32, 63,
64, 73, 75, 104, 129, 145, 171, 172, 179, 182,
183,189,191,194,197.233.139,163.164.172,
173, 180, 181, 183, 184-191, 196, 197, 211,
214-216, 221, 240, 243, 264, 310, 326
Zmęczenie - 71,158,177,189,190,193, ,197,
222, 223, 254, 261, 267, 269, 270, 274, 276,
287, 327
Zniechęcenie, niechęć - 61, 133, 144, 169,
189, 197, 205, 213, 218, 222, 223
Zobowiązanie - 24, 141, 164, 217, 218, 246,
249, 262
Związek, małżeństwo - 11,12, 18, 20-22, 24,
27.30,37.39.43.50,61,103,105,107,111,112,
115,119-122,175,181, 227,283, 284, 290-300,
307-314,316-319,321,323,324,326
Żal - 129, 135,157,172,194, 209, 242, 249,
322, 323
Życie polega na - 179,308, 314
Życzenia - 120,153, 179, 225, 313
Spis treści
wstęp 11
część pierwsza - wojownicy i leniwce 15
1. syndrom leniwca 17
2. człowiek z osobowością leniwca
w życiu i w miłości 23
3.człowiek z osobowością wojownika
w życiu i w miłości 31
część druga - w dżungli alkoholu 35
4. tomek 37
5. w dżungli alkoholu 51
6. w dżungli alkoholu - współuzależnienie 60
7. w dżungli alkoholu - dda 68
8. w dżungli alkoholu - epilog 80
9. sprawdź czy jesteś alkoholikiem - test baltimorski 91
10. test „sprawdź czy pijesz rozsądnie” 95
część trzecia - w dżungli miłości 99
11. marcin 101
12. w dżungli miłości 116
część czwarta - jak zostać wojownikiem 125
13. magda 127
14. wojownik czy leniwiec 132
15. kim jest wojownik 136
16. siła wojownika 142
17. sposób myślenia wojownika 148
18. jak zostać wojownikiem 157
19. wojownik i leniwiec - dwa przykłady 160
część piąta - wewnętrzna siłownia 167
20 wewnętrzna siłownia 169
21. wewnętrzna siłownia - bezsilność 176
352
22. wewnętrzna siłownia - złość 184
23. wewnętrzna siłownia - złe emocje 192
24. wewnętrzna siłownia - cudze życie 202
25. wewnętrzna siłownia - autodestrukcyjny potwór 206
26. wewnętrzna siłownia - inne pułapki 216
27. wewnętrzna siłownia - samotność 226
część szósta - trening wojownika 229
28. jak zdobyć poczucie własnej wartości 231
29. jak zdobyć silną wolę 245
30 skąd brać siłę do walki 256
31. jak uwolnić myśli 265
32. jak znaleźć czas dla siebie 272
część siódma - z powrotem w dżungli miłości 279
33. andrzej 281
34. michał 285
35. syndrom pierwszego związku 294
36. nie mogę żyć bez ciebie 301
37. tajfun, czyli dlaczego rozpadają się związki 309
38. oczekiwania 315
39. co zrobić po rozstaniu 322
...i na dodatek 329
40. antypasja 331
41. dodatek ekologiczny 334
42. rozwiązanie testu baltimorskiego 337
43. rozwiązanie testu „czy pijesz rozsądnie” 338
44. poczytaj więcej (adresy, książki) 339
45. fotografie 342
45. indeks 346
47. spis treści 352