Aleksander Błok
OSTATNIE DNI CARATU
STAN WŁADZY
Choroba organizmu państwowego Rosji — Car, carowa, Wyrubowa, Rasputin — Wielcy książęta — Dwór — Kliki dworskie: Badmajew, Andronikow i ManasewiczManujłow — Prawica — Rząd; Rada Ministrów; Stürmer, Trepow i Golicyn — Stosunek rządu do Dumy — Hr. Ignatiew i Pokrowski — Bielajew — Maklakow i Bielecki — Protopopow
Pod koniec roku wszystkie części organizmu państwowego Rosji dotknięte były chorobą, która nie mogła przejść sama przez się i której nie można było wyleczyć zwykłymi lekami; choroba ta wymagała trudnej i niebezpiecznej operacji. Tak w owym czasie oceniali położenie wszyscy ludzie zorientowani w stanie państwa; nikt nie wątpił, iż operacja jest koniecznością; spierano się jedynie o to, jaki stopień wstrząsu, związanego nieodłącznie z takim zabiegiem, wytrzyma osłabiony organizm. Jedni uważali, że nawet w trakcie operacji państwo będzie musiało wykonywać tę funkcję, która najbardziej przyczyniła się do rozwoju choroby: czyli prowadzić wojnę; zdaniem innych — państwo powinno zrezygnować z prowadzenia wojny.
Tak czy inaczej, operacja, której pierwsza faza
minęła stosunkowo bezboleśnie, stała się faktem dokonanym. Zabieg ten zaskoczył przedstawicieli obu orientacji i przybrał formy nie oczekiwane przez reprezentantów różnych warstw społeczeństwa rosyjskiego.
Wojna była główną przyczyną rozwoju choroby; wojna już trzeci rok podkopywała organizm państwa ujawniając jego słabość i pozbawiając resztek sił żywotnych. Mobilizacja, przeprowadzona na jesieni roku, zagarnęła trzynasty milion rolników, rzemieślników i fachowców wszelkiego rodzaju; bezpośrednim skutkiem tego był paraliż najważniejszych arterii życiowych kraju; do walki z kryzysem w aprowizacji i transporcie, dziedzinach tak ściśle z sobą związanych, potrzebni byli ludzie nieprzeciętni, o wyjątkowych uzdolnieniach, a tymczasem władzę, rozdzieraną sprzecznymi tendencjami, pozbawioną woli, ogarnęła całkowita bierność; jak to określił jeden z przedstawicieli władz: rząd nie posiadał już ani jednego „atomu bojowego“, a „duch walki“ znajdował wyraz wyłącznie w „stawianiu przeszkód“.
Car Mikołaj II, uparty, lecz bezwolny, nerwowy, obojętny na wszystko, nie mający zaufania do ludzi, zmęczony i małomówny, stracił głowę. Nie orientował się w sytuacji i nie podejmował żadnej inicjatywy, zdając się całkowicie na tych, których postawił u steru rządów. Rasputin mawiał, że carowi „brakuje czegoś w środku“. Mikołaj II, choć interesował się życiem społeczeństwa, lękał się go i krył w sobie zadawnioną urazę do Dumy. Po objęciu naczelnego dowództwa car automatycznie utracił centralną
Notki o ważniejszych, występujących tu postaciach, znajdzie czytelnik na końcu książki.
pozycję w państwie, a najwyższa władza, znajdująca się „w ręku rekinów giełdowych“, przeszła ostatecznie w ręce carowej i ludzi stojących za nią.
Carowa — zdaniem niektórych ludzi osoba mądra i błyskotliwa, obdarzona w istocie mocnym charakterem i od dłuższego czasu kierująca każdym krokiem cara — znalazła się pod wpływem Rasputina, który nazywał ją Katarzyną II. Szczególny wpływ wywierał również na carową „potężny nastrój mistyczny“, który — według słów Protopopowa — ogarnął całą rodzinę carską i odciął ją całkowicie od świata zewnętrznego. Carowa, kobieta ambitna, „traktująca Rosję jak zabitą deskami prowinję“, a jednocześnie ubóstwiająca Rasputina, wykonywała wszystkie jego rozkazy; ta kobieta, wychowana w duchu angielskim, a jednocześnie modląca się w „tajemnych zakamarkach“ cerkwi Fiodorowskiej, była prawdziwą władczynią Rosji. „Wątpię, czy uda się ocalić samodzierżawie — notował przed Nowym Rokiem historyk nadworny, generał .Dubieński — zbyt wyraźnie zarysowała się głęboka sprzeczność interesów Rosji i interesów carowej“.
Do „mistycznego kółka“ należała także naiwna, wierna i nieszczęśliwa przyjaciółka carowej, frejlina Wyrubowa, potępiająca niekiedy cara „swoim prostym rozumem“, posłuszne narzędzie w rękach Rasputina, „fonograf jego słów i sugestii“ (słowa Protopopowa). Według Wyrubowej „cała Rosja przesyłała do niej różne zapiski“, które przekazywała mechanicznie komu należy.
„Ogniwem łączącym władzę ze światem“ i tym, który wydawał „opinie o ludziach“, był Grigorij Rasputin, według jednych — „łajdak“ kierujący „biurem pośrednictwa w interesach“; zdaniem drugich —
„wielki komediant“; dla innych „posłuszne narzędzie wywiadu niemieckiego“; niektórzy zaś uważali Rasputina za człowieka upartego, fałszywego i skrytego, który nigdy nie zapominał uraz, mścił się za nie okrutnie i był w swoim czasie uczniem hipnotyzera. O szkodzie, jaką wyrządza Rasputin, rozmawiali z carem — bez skutku — tacy ludzie jak Rodzianko, generał Iwanow, KaufmanTurkiestański, admirał Niłow, Orłow, Drenteln, wielcy książęta, Fredericks. Różnorodne opinie reprezentantów władzy o „starcu“analfabecie, którego Wyrubowa nazwała „nieapetycznym“, zgodne są pod jednym względem: wszystkie brzmią negatywnie; a wiadomo przecież, że zarówno niżsi, jak i wyżsi dostojnicy uzależnieni byli od Rasputina; Rasputin, bez względu na to, jaki był naprawdę, posiadał rozległe wpływy; jego życie upływało w atmosferze histerycznej adoracji i zaciekłej nienawiści; ubóstwiano go i usiłowano zamordować; a to, że rozpustny chłop, zabity strzałem w plecy podczas „wieczorynki przy gramofonie“ u Jusupowa, był człowiekiem nieprzeciętnym, bodaj najmocniej potwierdził fakt, iż kula, która go ugodziła, trafiła prosto w serce dynastii panującej.
Samotników z Carskiego Sioła i „małego domku“ Wyrubowej, posługujących się wraz z ludźmi z najbliższego otoczenia zakonspirowanymi pseudonimami — a więc stosujących metody najniższej sfery, departamentu policji — dzieliła od świata przepaść; malała ona niekiedy, zależnie od woli Rasputina, ułatwiając dostęp pożądanym wpływom, lub zwiększała się stanowiąc nieprzebytą przeszkodę nawet dla krewnych cara, których Rasputin zepchnął na dalszy plan; część rodziny cara przeszła do opozycji. „Obecnie wszyscy Włodzimierzowicze i wszyscy
Michajłowicze stali się zdecydowanymi przeciwnikami carowej“ — odnotował w dzienniku generał Dubieński; przesyłali oni carowi listy i uwagi; tak na przykład Georgij Michajłowicz napisał w listopadzie o nienawiści, z jaką najbardziej umiarkowane koła armii odnoszą się do Sütrmera, o potrzebie powołania rządu parlamentarnego, co byłoby jedynym sposobem ocalenia Rosji...
Milukow obracał się w środowisku opozycyjnie usposobionych wielkich książąt; jeden z nich maczał palce w zabójstwie Rasputina, co sprawiło, że car jeszcze bardziej odsunął się od swych krewnych, a w odpowiedzi na prośbę o „łagodne potraktowanie“ Dymitra Pawłowicza napisał znane słowa: „Nikt nie otrzymał prawa trudnić się zabijaniem“. Nastroje wśród wielkich książąt były chwiejne: z jednej strony cieszono się, że atmosfera została oczyszczona, a jednocześnie nie wierzono w możliwość bezbolesnego wyjścia z sytuacji.
Znacznie bliższe kontakty utrzymywała z rodziną panującą grupa dostojników nadwornych. W tym kręgu, którego „sztywna atmosfera — według określenia Wojejkowa — podobna była do manekina“, toczyła się walka małych ambicyjek i intryg. Dwudziestu dygnitarzy pełniących różne obowiązki („ja gram w szachy, ja otwieram drzwi“) zamartwiało się o to, komu przypadnie stanowisko ministra dworu, kiedy umrze stary, czasami wyraźnie zbzikowany, kochany hrabia Fredericks, którego car darzył wielkim przywiązaniem.
Kilku wysokich dygnitarzy uprawiało grę na giełdzie. Niżsi rangą przydali im za to niezbyt pochlebny epitet „nadwornych wyrzutków społeczeństwa“. Dygnitarze byli na swój sposób nastawieni „konstytu
cyjnie“; większość nienawidziła gorąco Rasputina. Wyróżniali się w tej grupie: zięć Fredericksa, Wojejkow, najlepiej spośród nich widziany w rodzinie cara, sprytny przedsiębiorca, właściciel Kuwaki , oraz stary „wilk morski“, Niłow, alkoholik, którego lubiano za jego prostotę i szczerość; Niłow w rozmowie z carem otwarcie stawiał sprawę Rasputina; odprawiony z kwitkiem tak jak inni, dał pokój i wciąż powtarzał to samo: „Rewolucja wybuchnie, wszystkich nas powywieszają, a na jakiej latarni — wszystko jedno“.
Ta sfera, podobnie jak środowisko rządu, stanowiła rozległy teren poddany wpływom wielkich i małych koterii; stąd posyłano „zapiski“ — notatki i uwagi — tu dyktowano nowe nominacje i robiono „wielką politykę“; największe wpływy miały kliki: Badmajewa, księcia Andronikowa i ManasewiczaManujłowa.
Badmajew — mądry i przebiegły Azjata, z chaosem politycznym w głowie i ciętym słowem w pogotowiu, zajmujący się obok medycyny tybetańskiej szkołą dla Buriatów i produkcją rur betonowych — był w zażyłych stosunkach z Rasputinem i Kurłowem, który w swoim czasie odegrał niejasną rolę w zabójstwie Stołypina; dzięki poparciu kliki Badmajewa ministrem spraw wewnętrznych został Protopopow.
Książę Andronikow, obracający się zarówno w kołach dworskich jak i rządowych, miał zwyczaj posyłania ikon w darze ministrom, ich żonom ofiarowywał kwiaty i słodycze, znał również kamerdynera
z Carskiego Sioła, a siebie określał w następujący sposób: „Człowiek, obywatel, który zawsze chce być jak najbardziej pożytecznym“.
Wytrawny i sprytny dziennikarz, ManasewiczManujłow, był współpracownikiem „Nowoje Wremia“, gazety inspirującej i terroryzującej władze od wielu lat.
Partia prawicy, która znacznie osłabła, rozpadła się również na różne kliki i koterie, posługujące się zapiskami i stosunkami osobistymi. Opozycyjne stanowisko tych grupek wobec rządu wzmacniało się wówczas, kiedy rząd próbował zredukować stałe subsydia, z których korzystały, aczkolwiek nie były to wielkie sumy. Wśród przedstawicieli prawicy znajdowali się zapewne ludzie bezinteresownie wierni idei samodzierżawia. Lecz dla tych „ostatnich Mohikanów“ — jak ich nazywał Makłakow — było jasne, że „stoją przed bliską zagładą tego, w co wierzyli“. Przedstawiciele prawicy w zapisce sporządzonej w kółku RimskiegoKorsakowa, a przekazanej carowi w styczniu przez księcia Golicyna, oraz w notatce GoworuchyOtroka z poprawką Makłakowa, przekazanej carowi również w styczniu, daremnie próbowali przekonać go, by wprowadził ostrzejszy kurs, przede wszystkim wobec Dumy, i przestał naśladować „ruchy człowieka zamroczonego alkoholem — od ściany do ściany“. Nie powstrzymały katastrofy ani wybryk Markowa, ani list Makłakowa, ani próba wzmocnienia prawego skrzydła w Radzie Państwa przy współpracy polityka bez zasad, Szczegłowitowa, ani ostatnie nominacje, jak na przykład nominacja księcia Golicyna.
Jeśli wszystkie przedstawione wyżej koterie posiadały swoisty światopogląd — umożliwiający przynajmniej co jakiś czas przyjrzenie się rzeczywistości — to stykające się z nimi bezpośrednio i odpowiedzialne przed nimi koła biurokracji nie miały od dawna żadnego poglądu na świat. Puryszkiewicz nazwał coraz częstsze zmiany personalne w aparacie biurokratycznym „karuzelą ministerialną“; lecz te nowe osobistości nie przyczyniały się do odnowienia i umocnienia władzy, przyśpieszając jedynie jej upadek. Na czele rządu, który od dawna nic nie wiedział nie tylko o swoim narodzie, lecz także o „Rosji ziemstw i Dumy“, stała Rada Ministrów „skłócona wewnętrznie, bez krzty wzajemnego zaufania“; ta instytucja zakończyła żywot w czasach Stołypina, ostatniego wybitnego działacza samodzierżawia; począwszy od tego czasu Rada Ministrów przekształcała się stopniowo, a za Stürmera stała się faktycznie dawnym komitetem ministrów, nie zajmującym się sprawami politycznymi, tylko „urzędowym“ regulowaniem biegu służby ogólnopaństwowej, która według opinii ludzi z inicjatywą, związanych w pewnym stopniu z życiem państwa, zmieniła się dawno w „katorgę ducha i umysłu“. „Rada Ministrów — mówił Protopopow — pozostała w tyle za życiem i stała się jak gdyby hamulcem dla inicjatywy ludowej“.
Istotnie, już sama zmiana na stanowisku prezesa
Rady Ministrów, zastąpienie doświadczonego, lecz kompletnie zniedołężniałego biurokraty Goremykina przez Stürmera, w którym, jak się później okazało, car widział „działacza ziemstw“, zmusiła wielu ludzi do głębszych refleksji. Stürmer odznaczał się nader imponującym wyglądem, pozorami panowania nad sobą i sam określał własne ręce „jako silne ręce w aksamitnych rękawiczkach“. W rzeczywistości zaś był tylko „futerałem“, w którym krył się chytry mieszczanin, załatwiający wszystkie sprawy cichaczem przy pomocy „kruczków kancelaryjnych“; był marionetką w ręku ManasewiczaManujłowa, „staruszkiem na sznurku“, jak powiedział kiedyś o Stürmerze Rasputin, pokrzykujący czasem na premiera ogarniętego sklerozą starczą, pozbawionego pamięci i usiłującego jak najprędzej pozbyć się każdej sprawy.
Stürmer, skompromitowany w Dumie przez Milukowa, musiał ustąpić miejsca Trepowowi. Temu zaś biurokracie przypadło zadanie ponad jego siły — wprowadzenie twardego kursu w chwili, kiedy zaczynała się burza (listopad roku ); za rządów Trepowa uchodziło za „właściwy ton“ niestosowanie artykułu ; ale wszystkie te wybiegi jedynie dolewały oliwy do ognia i , nie dość silny premier, który nic nie zdołał zmienić w ciągu dni swego premierostwa, padł (pokonany przez Protopopowa, któremu udało się przyłapać Trepowa na tym, że proponował odstępne Rasputinowi, byle nie wtrącał się do spraw państwowych).
Ostatnim premierem był książę Golicyn. Powołany został na to stanowisko wśród okoliczności świad
czących o tym, jak dalece władze straciły głowę. Golicyn, który stał z dala od życia politycznego i od roku zajmował się wyłącznie kierowaniem pracami Komitetu Pomocy Jeńcom Rosyjskim, został wezwany do Carskiego Sioła rzekomo przez carową. Golicyna przyjął car, podejmując rozmowę na temat nowej kandydatury na stanowisko premiera (,,Ruchłow nie zna francuskiego, a przecież wkrótce odbędzie się narada państw sprzymierzonych“). W końcu car oświadczył: „Dość tych gierek, to ja wezwałem pana, a nie carowa, ja zatrzymałem wybór na pańskiej osobie“. Golicyn, którego „jedynym marzeniem był odpoczynek“, bezskutecznie prosił cara o zwolnienie go. Należy wątpić, czy ten stary arystokrata, który z wyraźnym wstrętem nazywał lud „motłochem“ i prawie nie znał się na trybie pracy Rady Ministrów, dałby sobie radę z rzucającymi mu kłody pod nogi kreaturami Rasputina — Protopopowem i Dobrowolskim. Ludzie silniejsi od Golicyna byli bezradni w walce z Protopopowem, ufnym w swoją gwiazdę, która zgasła dopiero wtedy, kiedy skończyło się wszystko.
Posiedzenie Rady Ministrów w dniu stycznia było nader znamienne dla jej „wielkiej polityki“, sprowadzającej się do szukania sposobu odroczenia nieuniknionej sesji Dumy Państwowej. Merytoryczna strona tego posiedzenia Rady Ministrów przedstawiona została w następującym memoriale urzędowym, sporządzonym przez Łodyżeńskiego:
„Rada Ministrów na posiedzeniu w dniu stycznia roku omawiała sprawę zbliżającego się terminu wznowienia prac ciał ustawodawczych, przy czym wysunięte zostały różne koncepcje.
Pięciu członków Rady Ministrów (Pokrowski,
Szuwajew, Nikołajenko, Fieodosiew i Łangowoj) wypowiedziało się za tym, by zgodnie z reskryptem carskim z dnia grudnia roku zwołać Dumę Państwową na dzień stycznia, z tym, iż sesję powinny poprzedzić odpowiednie posunięcia.
Przewodniczący rady i ośmiu członków (Grigorowicz, Rittich, Dobrowolski, Protopopow, Razumowski, WojnowskiKrieger, Rajew i Kulczycki) byli zdania, iż wobec aktualnych nastrojów, panujących wśród większości członków Dumy, zwołanie sesji i ukazanie się w siedzibie Dumy członków rządu wywołają niechybnie niepożądane i niebezpieczne demonstracje, których skutkiem musiałoby być rozwiązanie Dumy i ustalenie nowych wyborów. Dla uniknięcia tego rodzaju ostatecznych kroków przewodniczący Rady Ministrów i popierający go ministrowie uważali za rzecz najwłaściwszą odroczenie na pewien czas sesji Dumy i wyznaczenie nowego terminu na dzień stycznia.
Protopopow, którego pogląd poparli Dobrowolski, Kulczycki i Rajew, proponował, by „okres przerwy w pracach Dumy sprolongować do dnia lutego“.
Ten urzędowy, oschły zapis uzupełnia żywa charakterystyka owego posiedzenia podana przez jednego z uczestników — Pokrowskiego. Z jego relacji dowiedzieliśmy się, że Protopopow zreferował podczas posiedzenia swoją „oryginalną teorię prądów politycznych w Rosji“, którą przedstawił powtórnie na posiedzeniu w dniu lutego. Według Pokrowskiego koncepcja Protopopowa zasadzała się na tym, iż nurt rewolucyjny (anarchizm i socjalizm) systematycznie toruje sobie drogę do nurtu opozycyjnego (czynniki społeczne z Dumą Państwową na czele); w ten sposób nurt opozycyjny zespala się z re
wolucyjnym i zmierza do zagarnięcia władzy, toteż z opozycją należy walczyć wszelkimi środkami, do rozwiązania Dumy włącznie. W dalszym ciągu posiedzenia Rady Ministrów, według relacji Pokrowskiego, Protopopow przedstawił „wykres graficzny“ swojej teorii, „plotąc duby smalone“, niektórzy uczestnicy posiedzenia porozumiewali się oczami, pytając: „Czy pan coś z tego zrozumiał?“ Rzecz znamienna, iż mimo wszystko koncepcja Protopopowa została zaakceptowana, po pewnych ustępstwach z jego strony.
Wśród członków rządu mało było osób, o których dałoby się powiedzieć coś bliższego, bo ich działalność niczym szczególnym się nie wyróżniała; wszystkich pchał ten sam wir ku nieuniknionej katastrofie. Znajdowali się wśród nich ludzie uczciwi, prawi, jak na przykład minister oświaty hrabia Ignatiew, który wielokrotnie składał prośbę o dymisję; stanowisko jego objął na dwa miesiące przed przewrotem Kulczycki. Minister spraw zagranicznych Pokrowski, który nieraz musiał podkreślać, iż wobec aktualnego kursu polityki wewnętrznej niemożliwe jest kierowanie polityką zagraniczną, również należał do ludzi uczciwych, lecz nie mogących uczynić nic, co zapobiegłoby katastrofie.
Wybitną rolę w dniach lutowych odegrał ostatni minister spraw wojskowych, generał Bielajew, którego Rodzianko uważa za człowieka przyzwoitego. Poliwanow, u którego Bielajew kiedyś się uczył, określa go jako człowieka pracowitego i sumiennego, lecz pozbawionego prawdziwych uzdolnień oraz skłonnego do serwilizmu.
Nie można pominąć milczeniem dwóch osobistości, które brały udział w wydarzeniach i przygotowywa
ły się do objęcia władzy. Jedną z nich był dawny minister spraw wewnętrznych, faworyt cara, Makłakow, którego kurier carski nie zastał w Piotrogrodzie w okresie świąt Bożego Narodzenia; Makłakow miał wyraźne szanse na objęcie stanowiska Protopopowa; Makłakow, choć zwolennik prawicy, zdawał sobie sprawę z tego, że „bez oglądania się na rozgardiasz i uporczywe funkcjonowanie aparatu administracji“ sprawa prawicy, „którą bito, pozwalano jej stanąć na nogach i bito znów“, jest bezpowrotnie przegrana.
Drugim pretendentem do władzy, którego w przededniu przewrotu oczekiwała nominacja na zastępcę generała Batiuszyna, był Bielecki, w swoim czasie uzdolniony dyrektor departamentu policji, kandydat na oberprokuratora Synodu . Bielecki był człowiekiem praktycznym, usłużnym, umiał się przypodobać i „wkręcić wszędzie“.
Wyjątkowo ważną pozycję w sferach rządzących sądzone było zająć ostatniemu ministrowi spraw wewnętrznych. Protopopow odegrał tak poważną rolę, iż jego osobie należy poświęcić nieco więcej miejsca.
Protopopow, obywatel ziemski i przemysłowiec, wywodzący się ze szlachty symbirskiej, był członkiem Dumy Państwowej z ramienia Partii Października i wybrany został na wiceprzewodniczące
go IV Dumy. Zwrócił na siebie powszechną uwagę, kiedy na wiosnę roku pojechał za granicę jako członek delegacji parlamentarnej i w drodze powrotnej spotkał się w Sztokholmie z radcą ambasady niemieckiej, Warburgiem. O szczegółach tej rozmowy, która stanowiła balon próbny w sprawie zawarcia traktatu pokojowego, krążyły różne pogłoski rozsiewane nie tylko przez ludzi dobrze poinformowanych, lecz także przez Protopopowa.
W owym czasie nosił się on z rozległymi planami. Chciał założyć wielki dziennik, finansowany przez sfery przemysłowe, z przyciągnięciem do współpracy „najlepszych pisarzy — Milukowa, Gorkiego i Mienszykowa“. Ucieleśnieniem tej myśli stała się później „Russkaja Wola“. W tym samym czasie zrodziła się w jego umyśle, jako wynik „niespokojnej ambicji“, głupia, nieszczęsna myśl o tece ministerialnej. Z początku myślał jedynie o stanowisku ministra handlu.
Działając jednocześnie w różnych kierunkach i nie zrywając kontaktów z Dumą, Protopopow postarał się dotrzeć do cara, którego zainteresował swoimi rozmowami sztokholmskimi. Zaprzyjaźnił się także z Badmajewem, u którego się leczył, i z jego kółkiem, poznając tam Rasputina i Wyrubową.
Opinię publiczną, a poniekąd nawet Protopopowa, zaskoczyła ogłoszona dnia września roku jego nominacja na kierownika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych — wynik interwencja Rasputina. Protopopowowi udało się za jednym zamachem przedostać do „mistycznego koła“ rodziny carskiej.
Z miejsca odsunął się zarówno od Dumy, jak i od bloku postępowego, do którego należał, stając ponad obcymi mu kołami biurokratycznymi i środowiskiem dworskim, które uważało Protopopowa za karierowicza i z właściwą temu środowisku trywialnością nazwało go „blagierem“.
Protopopow poczuł nagle, że jest „głęboko oddany“, że ubóstwia „gospodarza ziemi rosyjskiej“ i jego rodzinę, a otrzymawszy (nadany mu przez Rasputina) pseudonim „Kalinin“, z właściwą sobie lekkomyślnością i „manią wielkości“ zabrał się do planów ocalenia Rosji, którą coraz częściej wyobrażał sobie jako „dziedziczną majętność cara“. Protopopow postanowił przenieść sprawy aprowizacji do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, przeprowadzić reformę ziemstwa, policji oraz rozwiązać kwestię żydowską.
W praktyce okazało się, że przede wszystkim Protopopow nie orientuje się zupełnie w pracy swojego resortu, czego wyraźnym dowodem stała się jego wizyta w Moskwie, opisana przez Czełnokowa. Protopopow, który ciągle zapadał na „choroby dyplomatyczne“, zaczął kierować ministerstwem przy pomocy wielu często zmieniających się wiceministrów; miał również nieoficjalnych zastępców, jak Kurłow, którego osoba i przeszłość wzbudzały ogromną nienawiść szerokich kół społeczeństwa. Protopopow — jak sam oświadczał — „nie miał czasu zajmować się urzędowaniem“; wciągał się coraz bardziej w to, co nosiło w tym okresie nazwę „polityki“, i będąc „rzadkim gościem“ w Radzie Ministrów, bywał częstym gościem w Carskim Siole.
Protopopow stał się od pierwszej chwili przed
miotem antypatii i pogardy społeczeństwa oraz sfer rządowych. A stosunek Dumy do niego ujawnił się podczas narady członków bloku postępowego, zwołanej października przez Rodziankę; Protopopow, który chciał „uszczęśliwić ludzi“ i twierdził, że „nie można ducha całego narodu wtłoczyć w ramy biurokratycznych przepisów“, był również w oczach biurokracji intruzem, utopistą i działaczem społecznym, nie bacząc na to, że pewnego razu wystąpił przed komisją Dumy w żandarmskiej skórze Plehwego; sam Rasputin miał chyba podstawy do tego, by powiedzieć o Protopopowowie: „Lepszy z niego numer“, „jego honor rozciąga się jak podwiązka“.
Do tego przyłączył się wpływ charakteru Protopopowa, który „pokłócił się z własną myślą“, stał się bowiem tematem krążących plotek i sam ponosił winę za to, że nie traktowano go poważnie. Jako jeden z przykładów może służyć sprawa jego znajomości z wróżbitą Karolem Perrinem (rzecz ujawniła się znacznie później), człowiekiem podejrzanym o szpiegostwo na rzecz Niemiec, o czym uprzedził Protopopowa dyrektor departamentu policji. Protopopow, ufny w swoją gwiazdę, nawet nie chciał słuchać tych informacji. Był głęboko zainteresowany horoskopem ułożonym przez Perrina i stwierdzającym, iż „planetą jego jest Jowisz przechodzący pod Saturnem“, i innymi podobnymi wróżbami.
Całkowite fiasko zamierzonych reform oraz nagonka ze wszystkich stron doprowadziły Protopopowa do wściekłości. W tym samym czasie, kiedy Milukow w przededniu zabójstwa Rasputina nazwał go w Dumie „tajemniczą postacią“, Protopopow wkroczył na drogę, według jego własnego określenia:
„polityki rewolucyjnoprawicowej“, która znalazła wyraz w walce z Dumą Państwową, w zakazie wszelkich zjazdów, w prześladowaniu organizacji społecznych i prasy, w wywieraniu nacisku na wybory i wreszcie w przeprowadzeniu licznych aresztowań, zakończonych aresztowaniem w styczniu grupy robotniczej Komitetu WojskowoPrzemysłowego. Te posunięcia, jak również to, że od czasu do czasu Protopopowa „ogarniało coś“, co wiązało go z nastrojami panującymi w Carskim Siole, wyjaśniają fakt jego utrzymywania się na stanowisku aż do końca. Po zamordowaniu Rasputina przez zamachowców w dniu grudnia pozycja Protopopowa nie tylko nie uległa osłabieniu, lecz wzmocniła się: grudnia został mianowany ministrem spraw wewnętrznych i bez względu na krążące o nim nieprzychylne pogłoski oraz liczne próby podejmowane przez wpływowe osobistości, usiłujące skłonić go do rezygnacji, utrzymał się na stanowisku do ostatniej chwili.
Osobowość i działalność Protopopowa odegrały decydującą rolę w przyśpieszeniu procesu rozkładu władzy carskiej. Jak gdyby Rasputin w przeddzień śmierci przekazał swoją misję Protopopowowi, który wykonał jego testament. W przeciwieństwie do pospolitych biurokratów, posiadających długoletnie doświadczenie pomocne w zachowaniu pozorów mądrości mężów stanu, Protopopow złożył u stóp tronu
histeryczny kłębek swoich uczuć i myśli; jak piłka rzucona ręką wyrachowanego gracza, odbijająca się bezładnie od ścian, rozrzucił ustawione w należytym porządku, pozornie stojące mocno, zaś w istocie rzeczy chwiejące się kręgle gry państwowej. W tym sensie stał się naprawdę „człowiekiem zesłanym przez los“
NASTROJE W SPOŁECZEŃSTWIE I WYPADKI POPRZEDZAJĄCE PRZEWRÓT
Raporty piotrogrodzkiej ochrany ze stycznia i lutego — Aresztowanie grupy robotniczej Centralnego Komitetu WojskowoPrzemysłowego i rola Obrosimowa — Wyodrębnienie Piotrogrodzkiego Okręgu Wojskowego — Przygotowania do dnia lutego — Nastroje w wyższych sferach i armii — Ostatni najpokorniejszy raport Rodzianki — Makłakow i jego projekt manifestu — Otwarcie sesji izb ustawodawczych
Tak się przedstawiał stan władzy „ogarniętej — według słów Guczkowa — procesami rozkładu“, którym towarzyszyły „głęboka nieufność i pogarda, jaką żywiło do niej całe społeczeństwo rosyjskie, niepowodzenia na arenie zewnętrznej i braki w zaopatrzeniu zaplecza“. Na kilka miesięcy przed przewrotem, na naradzie specjalnej pod przewodnictwem generała Bielajewa, poświęconej sprawom obrony państwa, Guczkow oświadczył: „Gdyby życiem wewnętrznym kraju i życiem naszej armii kierował niemiecki Sztab Generalny, nie zrobiłby nic innego niż to, co zrobiły władze państwa rosyjskiego“. Rodzianko określił poczynania władz jako „planową,
systematyczną likwidację wszystkiego, co mogłoby przyczynić się do zwycięstwa nad Niemcami“.
Departament policji był jedynym żywym organem, który orientował się w sytuacji politycznej i rozumiał, jakie niebezpieczeństwo stanowi dla zdezorganizowanej władzy zorganizowane społeczeństwo; blok postępowy, Komitety WojskowoPrzemysłowe i inne organizacje społeczne mogłyby od dawna i ze znacznie lepszymi wynikami kierować sprawami obrony państwa. Raporty ochrany w roku przynoszą niezwykle trafną charakterystykę nastrojów panujących w społeczeństwie; z raportów tych przebija zaniepokojenie, lecz dogorywająca władza nie mogła już dosłyszeć ich wymownego głosu.
Poufny raport Wydziału Ochrony Bezpieczeństwa Publicznego i Porządku w stolicy z dnia stycznia donosił na podstawie informacji uzyskanych przez tajną agenturę, iż według krążących pogłosek odbyły się przed Bożym Narodzeniem zakonspirowane narady członków lewego skrzydła Rady Państwa i Dumy Państwowej, że zapadło postanowienie, by zwrócić się do najwyższych czynników z prośbą o usunięcie ze stanowisk kilkunastu członków rządu; na czele wspomnianej listy znajdowały się nazwiska Szczegłowitowa i Protopopowa.
„Nastrój w stolicy jest wyjątkowo niespokojny. W społeczeństwie krążą najdziwniejsze pogłoski, dotyczące zarówno zamierzeń władz przygotowujących różne wsteczne posunięcia, jak i wrogo usposobionych wobec władzy grup i warstw społecznych, przygotowujących ewentualne inicjatywy rewolucyjne i ekscesy. Wszyscy spodziewają się niezwykłych wydarzeń i posunięć jednej i drugiej strony.
Z takim samym głębokim przekonaniem i obawą oczekuje się różnego rodzaju wybuchów rewolucyjnych, jak również nieuniknionego rzekomo w najbliższej przyszłości przewrotu pałacowego, którego zapowiedzią, według opinii powszechnej, było zabójstwo dokonane na osobie «osławionego starca».“
W dalszym ciągu raport informował, że krążą uporczywe pogłoski o powszechnym (nie tylko partyjnym) terrorze, związanym z mającym podobno nastąpić ostatecznym rozwiązaniem Dumy. Moment polityczny podobny jest do sytuacji w przededniu roku ; „podobnie jak wówczas zaczęło się wszystko od permanentnych niezliczonych zjazdów i narad organizacji społecznych, które uchwalały rezolucje ostre w swej treści, choć niewątpliwie tylko w nieznacznym stopniu odzwierciedlające prawdziwe rozmiary, jakie przybrało niezadowolenie szerokich mas ludności“.
„Można z całym prawdopodobieństwem przypuszczać, iż zamieszki wybuchną w środowisku studentów, do których przyłączą się robotnicy, że punktem kulminacyjnym będą próby dokonania zamachu na nowego ministra oświaty lub ministra spraw wewnętrznych, którego opinia powszechna uważa za głównego winowajcę wszystkich nieszczęść i klęsk, jakie spadły na państwo.
Burżuazja liberalna jest przeświadczona, że wobec zbliżających się, wspomnianych wyżej, strasznych, nieuniknionych wypadków władze będą zmuszone pójść na ustępstwa i przekażą swoje funkcje konstytucyjnym demokratom, czyli kierowanemu przez nich blokowi postępowemu, a wówczas wszystko na Rusi «jakoś się ułoży». Lewica zaś twierdzi z uporem, że rozzuchwalone władze w żadnym razie nie
zgodzą się na ustępstwa, a nie oceniając prawidłowo obecnej sytuacji, doprowadzą do nieuniknionego wybuchu żywiołowej lub może nawet anarchistycznej rewolucji, przy czym nie będzie już ani czasu, ani miejsca, ani podstaw dla realizacji dążeń konstytucyjnych demokratów, a zgodnie z poglądami lewicy przygotowany zostanie grunt «do przekształcenia Rusi w państwo wyzwolone od caratu, zorganizowane na nowych zasadach społecznych».“
Przed stycznia szef ochrany Głobaczow złożył raport o „nastrojach panujących w rewolucyjnym podziemiu“ wszystkich partii, dochodząc do wniosku: „Liczne aresztowania, przeprowadzone w ostatnim czasie, poważnie osłabiły podziemie, toteż według informacji agenturalnych można się spodziewać w dniu stycznia jedynie oddzielnych akcji strajkowych i prób zwołania wieców, wszystko to jednak mieć będzie charakter niezorganizowany“. Równocześnie raport Głobaczowa stwierdził, iż „proletariat całkowicie uległ wpływom propagandy“.
stycznia ochrana ponownie składa obszerny „ściśle tajny“ raport. „W centrum wszystkich dyskusji znajduje się sprawa odroczenia sesji Dumy... Wzrost drożyzny i nowe niepowodzenia władz w walce z brakiem artykułów spożywczych wywołały jeszcze przed Bożym Narodzeniem ogromne niezadowolenie... Ludność otwarcie (na ulicach, w tramwajach, w teatrach i sklepach) w niedopuszczalnie ostrym tonie krytykuje wszystkie posunięcia władz.“
Raport podkreśla: „wzrasta poczytność skrajnie lewicowych czasopism i dzienników“ („Letopis “ , „Dieło“, „Dień“, „Russkaja Wola“ i nowego pisma
Periodyk „Letopis'“ redagowany był przez Maksyma Gorkiego.
„Łucz“); przemówienia antyrządowe „w kołach o najbardziej umiarkowanych sympatiach politycznych“; zaufanie szerokich mas do Dumy, którą niedawno jeszcze uważano za „czarnosecinną“ i „burżuazyjną“, rozmowy o „odwadze Milukowa i Rodzianki“ w okresie po listopada.
„Większa część mieszczaństwa doprowadzona do wściekłości drożyzną i chaosem aprowizacyjnym, porusza się jak we mgle“, żywi się „złośliwymi plotkami“ o „petycji Dumy“, o organizacji oficerskiej, która postanowiła zamordować szereg osobistości stojących rzekomo na przeszkodzie odrodzeniu się Rosji.
„Niezdolni do pracy konstruktywnej politykierzy, których pełno jest w Dumie... pogłębiają swymi przemówienia dezorganizację zaplecza... Ta propaganda, której rząd nie zahamował w jej pierwszej fazie, znalazła podatny grunt w nastrojach ludzi zmęczonych wojną; można przypuszczać, że rozwiązanie Dumy Państwowej stanie się sygnałem do wybuchu rewolucyjnego i doprowadzi do tego, iż rząd będzie musiał podjąć walkę nie z nieliczną grupą członków Dumy, oderwanych od przeważającej części narodu, lecz z całą Rosją.
Podsumowując w kilku słowach te zmienne nastroje, można powiedzieć, że oczekiwane przez masy w lutym rozwiązanie Dumy nie musi, lecz może łatwo spowodować strajk powszechny, który zespoli różne kierunki polityczne, zaś rozpoczęty pod hasłem popularnej obecnie «walki o Dumę», zakończy się żądaniem zakończenia wojny, ogłoszenia amnestii powszechnej, przyznania wszystkich swobód obywatelskich itp.
Według powtarzających się coraz uporczywiej pogłosek szerokie kręgi w armii, na froncie, zatoczy
ła akcja terrorystyczna skierowana przeciw niepopularnym zwierzchnikom, zarówno żołnierzom, jak i oficerom... Dlatego na najbaczniejszą uwagę zasługują pogłoski twierdzące, że po zabójstwie Rasputina — owej «pierwszej jaskółce» terroru — rozpoczną się następne «akty»... W Piotrogrodzie nie ma obecnie ani jednej rodziny spośród tak zwanego «inteligentnego mieszczaństwa», w której nie «szepcze się», że «wkrótce zapewne zatłuczony zostanie ten lub inny przedstawiciel władzy» i że «teraz taki a taki dostanie za swoje. Stanowi to charakterystyczny miernik nastrojów wywołanych znaczną zwyżką cen, wściekłości, która ogarnęła mieszczanina domagającego się krwawych hekatomb z ministrów, generałów... W rodzinach osób mniej lub więcej zainteresowanych polityką słyszy się otwarcie i bez skrępowania wygłaszane poglądy podburzające, dotyczące nawet świętej osoby cara i imperatora.“
Następnie raport przytacza pogłoski krążące na temat zorganizowanej przez Puryszkiewicza „partii nacjonalistycznej“, pogłoski o coraz wyraźniejszych tendencjach awanturniczych rosyjskich jüanszykajów w osobach Guczkowa, Konowałowa, księcia Lwowa, którzy pragnęli skorzystać z ewentualnych „wydarzeń“ dla swych osobistych celów i urabiali w bezwstydny, prowokacyjny sposób nastroje przedstawicieli cieszących się autorytetem grup robotniczych Komitetów WojskowoPrzemysłowych.
„Ogólny wniosek wynikający z powyższych wy
wodów: jeśli masy robotnicze doszły do przekonania, że strajk powszechny jest konieczny i możliwy do przeprowadzenia, że po strajku powszechnym wybuchnie rewolucja, zaś koła inteligencji skłaniają się ku wierze w zbawienność metod zabójstw politycznych i terroru — wskazuje to, że «społeczeństwo pragnie znaleźć drogę wyjścia z aktualnej sytuacji politycznej, która z każdym dniem jest coraz bardziej niemoralna i napięta.“
Kolejny „ściśle tajny“ raport generała Głobaczowa pochodzi z dnia stycznia.
„Czołowe, kierownicze koła opozycji liberalnej — stwierdza raport — już myślą o tym, kto spośród nich obejmie i jaką obejmie ważną tekę ministerialną.“ Przy czym ,,w obecnej chwili istnieją dwie szczególnie poważne grupy społeczne“, które „mają odmienne poglądy w sprawie podziału skóry na niedźwiedziu“.
„Do pierwszej grupy należą głównie «menerzy» parlamentarnego bloku postępowego, z przewodniczącym Dumy, koniuszym nadwornym Rodzianką na czele, który przeszedł do opozycji i zmierza konsekwentnie do zajęcia stanowiska premiera. Ludzie ci stracili ostatecznie nadzieję na to, że uda im się zmusić przedstawicieli władzy do dobrowolnej rezygnacji i przekazania pełni władzy większości w Dumie, która powinna wprowadzić w Rosji rzeczywisty ustrój parlamentarny według wzorów zachodnioeuropejskich. Dlatego grupa ta postawiła sobie za cel: «uzyskanie choćby fikcyjnych dyrektyw ludu i nawiązanie w związku z tym kontaktu z grupą robotniczą, która wprawdzie zachowała swe rewolucyjne oblicze, lecz jednocześnie wyraźnie odsunęła się od kierowniczych kół starej Międzynarodówki
Socjalistycznej». Przedstawiciele grupy robotniczej, dając masom czas na samodzielne przedyskutowanie swoich planów, chcą osobiście oraz dzięki pomocy wyłonionego przez grupę specjalnego «wydziału propagandy» zorganizować szereg masowych zgromadzeń w zakładach przemysłowych i fabrykach, zaproponować robotnikom, by nie stawili się do pracy w dniu otwarcia sesji Dumy Państwowej — stycznia bieżącego roku — a następnie, pod pozorem spokojnej manifestacji, przedostali się przed Pałac Taurydzki. Z kolei, po wywołaniu przed gmach Dumy jej przewodniczącego i deputowanych, robotnicy winni przez swoich przedstawicieli zdecydowanie i otwarcie przedłożyć uchwały przyjęte na masowych zgromadzeniach, wyrażające bezwzględną gotowość poparcia Dumy Państwowej w walce z obecnym rządem.“ Obawy grupy robotniczej dotyczące kontrakcji ze strony „inaczej myślących, zakonspirowanych ugrupowań socjalistycznych“ rozwijały się, bo „socjaldemokratyczne grupy bolszewików, jednościowców i internacjonalistówlikwidatorów nie są skłonne ani do przeciwdziałania, ani do poparcia jej inicjatywy“, lecz „pragną zająć pozycję wyczekującą“.
Na czele drugiej grupy, „działającej na razie konspiracyjnie i usiłującej za wszelką cenę «wydrzeć przyszłą zdobycz» z rąk przedstawicieli opozycji w Dumie, stoją nie mniej żądni władzy Guczkow, książę Lwow, Tretiakow, Konowałow, Fiodorow i inni“. Wspomniana grupa liczy na to, że członkowie Dumy nie biorą pod uwagę, iż „władza posiada jeszcze autorytet w masie lojalnej ludności“, oraz na „inercję“ mas ludowych. Grupa ta pokłada całą nadzieję w „nieuniknionym w najbliższym czasie
przewrocie pałacowym, popartym najwyżej przez jedną lub dwie jednostki wojskowe sympatyzujące z takim posunięciem“. „Jednak niezależnie od tego, druga grupa, ukrywając aż do odpowiedniego czasu swoje prawdziwe zamiary, jak najgorliwiej popiera grupę pierwszą“, przy czym „zasługuje na szczególną uwagę wysunięty z inicjatywy Guczkowa projekt zwołania na początku lutego specjalnej, nadzwyczajnej narady przedstawicieli kierownictwa Centralnego Komitetu WojskowoPrzemysłowego, «Ziemgoru» , frakcji opozycyjnych w Dumie, profesury, organizacji społecznych i, w miarę możności, Rady Państwa“...
„Trudno przewidzieć, jak się sprawy potoczą i jaki będzie ich dalszy przebieg — kończy ochrana — w każdym razie wojująca społeczność opozycyjna bezwzględnie nie myli się uważając, iż doniosłe wydarzenia, grożące państwu rosyjskiemu wyjątkowo ważnymi konsekwencjami, «nie są za górami».“
Bezpośrednim skutkiem tego raportu było aresztowanie grupy robotniczej dnia stycznia. O tej akcji ochrana sporządziła poufny raport. Stwierdza on, że członkowie grupy „organizowali i przygotowywali demonstracje mas robotniczych stolicy na dzień lutego“, w celu przedłożenia deputowanym do Dumy „postulatu niezwłocznego podjęcia otwartej walki z obecnym rządem i władzami państwowymi oraz obwołania Dumy, do czasu wprowadzenia nowego ustroju, rządem tymczasowym. Dokumenty znalezione podczas rewizji potwierdziły w pełni powyższe informacje, wobec czego akta sprawy, posiadającej cechy przestępstwa przewidzianego w arty
kule kodeksu karnego, zostały przesłane prokuratorowi piotrogrodzkiej izby sądowej“.
Przeprowadzono również dalsze rewizje i aresztowano czterech członków „wydziału propagandy grupy robotniczej“, lecz „nie znaleziono dostatecznych materiałów uzasadniających pociągnięcie ich do odpowiedzialności sądowej“; niemniej jednak uznano ich za „osoby bezwzględnie szkodliwe dla porządku i spokoju publicznego“, nakazując wysiedlenie z Piotrogrodu i zastosowanie jawnego nadzoru policyjnego.
Guczkow, według jego własnych słów, był przeświadczony, iż departamentowi policji uda się dotrzeć do grupy piętnastu robotników wchodzących w skład Centralnego Komitetu WojskowoPrzemysłowego, o czym niejednokrotnie uprzedzał przewodniczącego grupy robotniczej, Gwozdiewa. Aresztowania zostały widocznie przeprowadzone nie przez departament policji, lecz przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych „jako akt wyższej polityki“. Przyznał się do tego Protopopow, który przedłożył sprawę carowi utrzymując, że utworzenie sekcji robotniczych jest zjawiskiem niebezpiecznym i przypomina „organizację ChrustalewaNosara z roku “. W sprawie tych aresztowań Protopopow radził się Chabałowa, który wystosował list do Guczkowa, wskazując na tendencje rewolucyjne grupy robotniczej. Chabałow nie otrzymał na ten list żadnej odpowiedzi, toteż Protopopow postanowił dokonać aresztowań „na podstawie nakazu władz wojskowych“ i uzyskał na to zgodę cara.
Kiedy rozeszła się wiadomość o tych aresztowa
niach, Guczkow i Konowałow podjęli następujące kroki: po pierwsze — ogłosili protest w gazetach; po drugie — udali się do księcia Golicyna, pomijając Bieleckiego, Wasiliewa i Protopopowa; Guczkowowi sprawiłaby największy kłopot rozmowa z Protopopowem, jego dawnym kolegą z frakcji parlamentarnej.
Guczkow oświadczył Golicynowi: „Gdyby pan chciał osadzać w więzieniu ludzi za ich nastroje opozycyjne, musiałby pan aresztować nas wszystkich“. Golicyn „odniósł się pozytywnie“ do tej interwencji, zrzucił winę na Protopopowa i przyrzekł, że zbada gruntownie całą sprawę. Protopopow opowiada, że Golicyn wytknął mu, iż popełnił błąd aresztując grupę robotniczą bezpośrednio po opublikowaniu w prasie listu do robotników, wzywającego do zachowania spokoju, a podpisanego przez członków grupy robotniczej (list ten był falsyfikatem spreparowanym w departamencie policji). Guczkow w rozmowie z Golicynem przekonał go, iż grupa robotnicza nie przygotowywała ani powstania zbrojnego, ani przewrotu, a polityką zajmowała się jedynie w tej mierze, iż uważała za możliwe rozstrzygnięcie spraw obrony państwa wyłącznie w drodze zmian politycznych warunków pracy.
Trzecie posunięcie Guczkowa i Konowałowa polegało na zwołaniu narady członków Centralnego Komitetu WojskowoPrzemysłowego oraz specjalnej narady związanej ze sprawami obrony państwa. Szczegółową relację o tym zebraniu przynosi ściśle tajny raport ochrany z stycznia.
Zebranie rozpoczęło się stycznia o godzinie rano, „w trybie nadzwyczajnym, z zachowaniem wszelkich środków ostrożności“, przy udziale przed
stawicieli Centralnego Komitetu WojskowoPrzemysłowego (Guczkow, Konowałow, Kutler i inni), moskiewskiego Komitetu WojskowoPrzemysłowego {Perewerziew i inni), Dumy Państwowej (Kiereński, Czcheidze, Adżemow, Karaułow, Milukow, Bublikow i inni), Rady Państwa oraz Związku Ziemstw i Miast (nazwisk ochrana nie znała). Przewodniczył Guczkow, który oznajmił zebranym o aresztowaniu grupy robotniczej; wszyscy uczestnicy narady wyrazili solidarność z aresztowanymi i gotowość publicznego wystąpienia w ich obronie. Raport kończy się chełpliwym wnioskiem opartym na obserwacji „nastrojów panujących wśród uczestników wspomnianego zebrania: wszystko świadczy o tym, że fakt likwidacji grupy robotniczej należy uznać za bardzo ważny, jako zaskakujący i dotkliwy cios zadany opozycji, bojowo usposobionym elementom społecznym. Ponętne perspektywy chytrze obmyślanych i przygotowywanych przez grupę robotniczą demonstracji wyraźnie zblakły; bądź co bądź skoro wielu robotników straciło nadzieję na realizację upragnionego celu, to najbardziej zacietrzewieni i uparci «zdobywcy władzy» mogli jedynie zawołać gniewnie: «Nie udało się, trzeba będzie zacząć od nowa».“
Raport ochrany szczegółowo przedstawia nastroje panujące wśród uczestników zebrania i podaje treść ich przemówień. Między innymi treść wypowiedzi jednego z przedstawicieli grupy robotniczej, robotnika Obrosimowa, wyłożona została pokrótce w następujący sposób: Obrosimow „wskazał na to, iż mylą się ci, którzy chcieliby widzieć w aresztowaniu przedstawicieli grupy robotniczej wydarzenie ważne wyłączniez prawnego punktu widzenia; należy
stwierdzić, że posiada ono duże znaczenie polityczne i tak czy inaczej jest krzywdą wyrządzoną społeczeństwu rosyjskiemu“.
Guczkow opowiada, że Obrosimow, który nie został aresztowany wraz z innymi członkami grupy robotniczej, wygłosił gwałtowne przemówienie, twierdząc, że grupa maskuje się frazesami o swej pokojowości, w istocie rzeczy ma na widoku cele rewolucyjne, włącznie z powstaniem zbrojnym i obaleniem władzy, że właśnie w tym celu weszła w skład Komitetu WojskowoPrzemysłowego.
Obrosimow jak gdyby usprawiedliwiał posunięcia władz. Guczkow, który zawsze żywił uprzedzenie do osoby Obrosimowa, odpowiedział na to, że posiada inne informacje i że oświadczenie Gwozdiewa i jego towarzyszy, znajdujących się w areszcie, różni się zupełnie od wypowiedzi Obrosimowa. Obrosimow nie zareplikował na wywody Guczkowa. Wśród obecnych przemówienie Obrosimowa wyłołało konsternację. Czcheidze i inni przedstawiciele lewicy nie zabierali głosu, nie mając widocznie zaufania do audytorium.
Obrosimow, stojący na skrajnej lewicy grupy, podjudzał ją do najostrzejszych wystąpień nawet na zjeździe. Grupę robotniczą aresztowano w kompletnym składzie, z wyjątkiem dwóch osób nieobecnych w mieście i Obrosimowa, który wyjaśnił, iż żandarmi nie zastali go w mieszkaniu. Przewodniczący grupy robotniczej Gwozdiew nie został przekonany, iż podejrzenia Guczkowa są słuszne; ufał Obrosimowowi i uważał go za człowieka uczciwego. Zaś Guczkowa, nie ufającego Obrosimowowi, umocnił w podejrzeniach fakt następujący: dowiedział się, że departament policji posiada szczegółowe sprawozdanie
z przebiegu ostatniej narady, które nie przeszło przez kancelarię Komitetu WojskowoPrzemysłowego. Protopopow opowiada, że Obrosimow godził się na odbycie kary i że on, Protopopow, wyjednałby u cara łaskę dla swego konfidenta i zorganizowałby ucieczkę Obrosimowa z więzienia, jak to się praktykowało. Według Guczkowa Obrosimow był człowiekiem „ograniczonym, nieudolnym, choć szczwanym lisem“.
Guczkow nie znał szczegółów narad wewnętrznych grupy robotniczej. „Członkowie grupy — mówi Guczkow — przychodzili do nas po swoich zebraniach, wysuwając własne inicjatywy“; weszli oni w skład grupy powodowani nie tyle zainteresowaniem sprawami obronności państwa, ile wskutek tego, że mieli tutaj jedyną sposobność legalnego występowania i realizacji swoich zamierzeń.
Protopopow obawiał się, że po aresztowaniu Obrosimowa departament policji straci źródło informacji o środowisku robotniczym. Wasiliew uspokoił jego obawy zapewniając, iż informacje będą napływać „tak jak poprzednio“. „Departament policji — mówił Protopopow — miał widocznie pod dostatkiem stałych konfidentów w tym środowisku“.
Wysunięto projekt aresztowania Guczkowa. Car obawiał się Guczkowa, lecz Protopopow stwierdził, że aresztowanie Guczkowa „zwiększyłoby tylko jego popularność“, która „zostanie podważona po ujawnieniu nadużyć popełnionych w Komitecie WojskowoPrzemysłowym“. „Car zrozumiał — dodaje Protopopow — że we właściwy sposób przedstawiłem mu sprawę“. Pani Suchomlinowa w liście do Protopopowa napisała, że „w Carskim Siole postawiono mu plus za aresztowanie sekcji“.
A więc Ministerstwo Spraw Wewnętrznych „zadało cios operacji“; jednak mimo to atmosfera niepokoju wzrastała. Głobaczow raportuje o strajkach i masowych zebraniach w fabrykach i zakładach przemysłowych w dniach stycznia oraz , i lutego. lutego Głobaczow przesyła obszerny, ściśle tajny raport „o sytuacji aprowizacyjnej w stolicy“, a lutego — uwagi w związku „z szerokim rozpowszechnieniem się surogatów spirytusu“ — lakierów i politury.
Na początku lutego Piotrogrodzki Okręg Wojskowy został wydzielony z frontu północnego w charakterze jednostki specjalnej i podporządkowany generałlejtnantowi Chabałowowi, który otrzymał rozległe pełnomocnictwa. Oto co opowiada na ten temat członek Rady Wojennej, generał Frołow: „Na jednym z posiedzeń Rady Wojennej, pod koniec stycznia lub na początku lutego, stanął na porządku dziennym referat głównego zarządu Sztabu Generalnego, wydziału struktury i służby formacji wojskowych, dotyczący wydzielenia z rejonu armii frontu północnego Piotrogrodzkiego Okręgu Wojskowego i podporządkowania dowódcy wojsk nowego okręgu ministrowi spraw wojskowych. Nie wiem, z czyjego polecenia to zrobiono, wniosek miał charakter nagły i przedłożony został w trybie nadzwyczajnym z rozkazu generała Bielajewa. Motywy wskazywały na specjalne warunki, w jakich znajduje się Piotrogród i okolice. W trakcie dyskusji Rada Wojenna wprowadziła istotne zmiany, wyłączając dowódcę nowego okręgu spod zwierzchnictwa ministra spraw wojskowych... Generał Bielajew zgodził się z tym. Byłem zaskoczony faktem, iż projekt zmierzał do podporządkowania dowódcy wojsk okrę
gu ministrowi spraw wojskowych, choć jednocześnie nadawał dowódcy rozległe uprawnienia w porównaniu z uprawnieniami dowódców wojsk okręgów wewnętrznych, nie podlegających zgodnie z prawem ministrowi spraw wojskowych. Osobiście potraktowałem przyznanie tak wielkich pełnomocnictw dowódcy wojsk nowego okręgu jako próbę ułatwienia mu skuteczniejszej walki z zamieszkami robotniczymi“.
Protopopow opisuje, jak w związku z tą sprawą przyjęty został przez carową, jak lżył Ruzskiego i wychwalał Chabałowa, nalegając na wyodrębnienie Okręgu Piotrogrodzkiego. Chabałow został wezwany na audiencję do cara i carowej, po czym plan Protopopowa został zrealizowany.
Raport ochrany z dnia lutego donosi: „Z każdym dniem zagadnienie aprowizacji przybiera na ostrości, mieszkańcy miast wymyślają najbardziej niecenzuralnymi słowami wszystkim ludziom mającym jakiś związek z aprowizacją“. Wskutek nowej podwyżki cen oraz zniknięcia z rynku artykułów pierwszej potrzeby doszło do „nowego wybuchu niezadowolenia“ nawet w „konserwatywnych sferach urzędniczych“. Na próżno publicyści wzywają na łamach gazet do zachowania spokoju. Nigdy jeszcze nie było tylu wymysłów, bójek i awantur jak obecnie, kiedy każdy człowiek uważa się za pokrzywdzonego i chce wywrzeć swoją złość na bliźnim... Mieszczanina strzygą kilka razy dziennie, a on bezradnie zwraca się do administracji: „Ratujcie, nie dajcie zedrzeć ze mnie skóry“!
Wniosek końcowy raportu: „Jeżeli wśród ludności nie wybuchły dotychczas bunty głodowe, nie ozna
cza to bynajmniej, że nie dojdzie do nich w najbliższej przyszłości: rozjątrzenie wzrasta stale i nie widać końca... Nie ulega wątpliwości, że tego rodzaju żywiołowe wystąpienia wygłodniałych mas staną się pierwszym i ostatnim etapem na drodze prowadzącej do bezmyślnych i okrutnych ekscesów najstraszniejszej ze wszystkich — rewolucji anarchistycznej“.
W dniach , , , i lutego napływają dalsze meldunki ochrany o strajkach w różnych zakładach przemysłowych i o kilku interwencjach policji, którą lutego obrzucono w Zakładach Putiłowskich „gradem żelastwa i żużlu“.
lutego ochrana donosi, że „przewidziane na dzień lutego otwarcie sesji Dumy Państwowej wywoła stan napięcia“ w stolicy, że mimo likwidacji grupy robotniczej „należy uważać za rzecz nieuniknioną strajki w dniu lutego oraz próbę zorganizowania pochodu i demonstracji przed Pałacem Taurydzkim, bez względu na ewentualność starcia z policją i wojskiem“. „Socjaldemokraci bolszewicy, traktujący grupę robotniczą jako organizację politycznie podejrzaną i nie uznającą Dumy, postanowili nie popierać uchwał grupy, lecz zorganizować wystąpienia proletariatu na własną rękę, wyznaczając demonstrację na dzień lutego, w rocznicę procesu byłych członków frakcji bolszewickiej Dumy. Na ten dzień planowane jest ogłoszenie strajku powszechnego... Socjaldemokraci jednościowcy (komitet międzyrejonowy) oraz socjaldemokraci mienszewicy (centralna grupa inicjatywna) przyjęli rezolucje analogiczne do uchwał bolszewików“...
Głobaczow kończy raport zapewnieniem, iż „podległy mu wydział poczyni wszelkie niezbędne kroki
dla zapobieżenia i osłabienia nadchodzących nader poważnych wydarzeń“.
lutego ukazało się w dziennikach — obok apelu Milukowa — obwieszczenie Chabałowa skierowane do robotników stolicy.
Ochrana, oprócz agentury w środowisku robotniczym, inteligencji i mieszczaństwa, miała swoich konfidentów także w wyższych sferach. Na dwóch arkusikach datowanych stycznia i lutego, przekazanych przez Wasiliewa Protopopowowi, znajdują się ciekawe informacje o hrabinie Szeremietiewej, z domu hrabiance WoroncewejDaszkowej, która określona została jako „liberalna dama“; „zaabsorbowała ją myśl założenia w swoim mieszkaniu wpływowego, liberalnoarystokratycznego salonu politycznego“. Jak donoszą, „pogłoski o spisku i rzekomych kółkach dekabrystowskich wśród oficerów gwardyjskiej kawalerii nie potwierdziły się“. „W pułkach kawalergardów i lejbhuzarów nie ma «dam politycznych».“ „Czymś w rodzaju salonu politycznego jest mieszkanie pani Łazariewej, żony eksoficera gwardii, rodzonej ciotki SumarokowaElstona, zamieszanego w sprawę zabójstwa Rasputina. Dom Łazariewej odwiedzają oficerowie gwardii, czasami przychodzi tu Rodzianko, który dzieli się wrażeniami z posiedzeń Dumy. Oficerowie gwardyjskich pułków jazdy i lejbhuzarzy wyrażają oburzenie na istniejący chaos i na Carskie Sioło. Są oni zdania, że zamordowanie Rasputina nie położyło kresu przenikaniu wrogich wpływów. Ich nastroje pogarsza również sytuacja na froncie: są skwaszeni, lecz danych o dojrzewającym spisku nie otrzymaliśmy“ {zresztą w jednej z podobnych nie podpisanych no
tatek z dnia stycznia mowa jest o trwającym wyjaśnianiu nastrojów podczas odbywającego się zgrupowania oficerów pułków gwardyjskich. Obecnie, na przykład, „według ustalonego planu wykorzystuje się widocznie urlopy oficerów jazdy gwardyjskiej“; dalszy ciąg notatki przynosi szczegóły o lejbhuzarach, błękitnych kirasjerach oraz kontaktach pewnych kół wojskowych z Rodzianką).
Jak podaje w dalszym ciągu raport, rozeszła się wśród deputowanychnacjonalistów pogłoska, iż na froncie poległ wielki książę Dymitr Pawłowicz. Hrabina Ignatiewa zaprzecza tej pogłosce oraz dementuje inne „złośliwie rozsiewane plotki o abdykacji Najjaśniejszego Pana“.
Hrabina Ignatiewa traktuje zbliżającą się sesję Dumy spokojnie i nie podziela obaw kół prawicowych przewidujących wybuch „wielkiego skandalu“. Co się tyczy Protopopowa, który złożył jej wizytę, hrabina uważa, iż „Rosja po swej epoce wielkich mężów stanu nie miała tak silnego, odważnego, głęboko wierzącego wyznawcy prawosławia, oddanego carowi i ojczyźnie“, sądzi także, że Protopopow świetnie się prezentuje, wygląda młodzieńczo i zdrowo (warto dodać, że, zgodnie z oświadczeniem Protopopowa, odwiedził on hrabinę po to, by zorientować się w charakterze odbywających się w jej mieszkaniu zebrań).
Dalszy ciąg notatki przytacza interesującą opinię hrabiny w sprawie zamierzonej podwyżki poborów duchowieństwa (sprawę tę opracowywała komisja pod przewodnictwem Pitirima); hrabina wypowiada się przeciw podwyżce, twierdząc, iż wszystkie wydatki, prócz wydatków na prowadzenie wojny, winny być zredukowane, popi zaś znajdują się w bar
dzo dobrej sytuacji materialnej, a mieliby jeszcze wyższe dochody, gdyby pokonali swe lenistwo i odprawiali modły w dni świąteczne w domach prywatnych; duchowieństwo nie potrafi również prowadzić agitacji przedwyborczej, toteż wpływ polityczny na chłopów wywierają „cykliści“ agitujący wśród chłopów gdzieś w polu i rozdający chłopom „ulotki“ z kuszącymi obietnicami.
O nastrojach w armii opowiada sam Protopopow, który — nie mając zaufania do informacji kontrwywiadu — chciał na nowo wprowadzić w wojsku stałą placówkę agenturalną, zlikwidowaną przez generała Dżunkowskiego; Protopopow poruszył tę sprawę w rozmowie z carem, lecz mimo zgody cara departament policji nie zdążył zorganizować siatki stałych współpracowników w armii; jednakowoż do Protopopowa docierały informacje, że „nastroje wśród wojska poprawiły się“. „Wiedziałem o tym — pisze Protopopow — że w wojsku czytane są przeważnie dzienniki lewicowe, że rozpowszechniane są odezwy i proklamacje; słyszałem o tym, iż pracownicy Związku Ziemstw i Miast uprawiają agitację wśród żołnierzy; że generał Aleksiejew oświadczył carowi: «Wojsko już nie jest takie jak przedtem», robiąc aluzję do wzrostu nastrojów opozycyjnych w armii... Sądziłem, że jestem lepiej zorientowany w nastrojach batalionów zapasowych i innych jednostek stacjonujących w Piotrogrodzie; za godne zaufania uważałem szkoły wojskowe, formacje szkoleniowe i inne, prócz jednostek uzupełnianych rekrutami ze środowiska robotniczego i rzemieślniczego; życie dowiodło, że byłem źle poinformowany... Meldowałem carowi, że nastroje opozycyjne dominują wśród wyższej i niższej kadry dowódczej; że
wielu studentów uzyskało stopnie chorążych, lecz reszta oficerów usposobiona jest konserwatywnie; że oficerowie Sztabu Generalnego przesunęli się nieco w lewo; oni, którzy popełnili podczas wojny tyle pomyłek, winni byli wstydzić się i rozumieć, że po wojnie odbierze się im przywileje służbowe; że opozycja nie szukałaby poparcia u klasy robotniczej, gdyby w wojsku panowały nastroje rewolucyjne. Jak się wydaje, car był zadowolony z mojego raportu; słuchał mnie uważnie.“
Człowiekiem, który również interesował się nastrojami w armii, był Guczkow; sądził on, że pod koniec roku nie trzeba już było nikogo przekonywać, iż stary reżym zgnił do reszty. Guczkow przypuszczał, że wojsko, z nielicznymi wyjątkami, poprze przewrót, któremu towarzyszyć będą akty terroru (coś w rodzaju wystąpień żołnierzy kompanii przybocznej w XVIII wieku lub bombowych zamachów studenckich), choć nie żywiołowego i anarchistycznego, lecz na podobieństwo akcji dekabrystów. Podobno istniał plan napadu na pociąg carski, kursujący między Kwaterą Główną a Carskim Siołem, i zmuszenia cara do abdykacji; jednocześnie zamierzano z pomocą wojska aresztować członków rządu, a dopiero potem ogłosić wiadomość o dokonanym przewrocie i składzie nowego gabinetu. Wśród oficerów nie brak było sympatyków socjalizmu, skłonnych do wprowadzenia ustroju republikańskiego, lecz wielu było również wierzących, z mocnymi zasadami. „Propozycja nie została odrzucona“, lecz potrzebna była jak największa ostrożność, bo przedwczesne ujawnienie uniemożliwiłoby podjęcie dalszych kroków.
Tak ostrożnie charakteryzuje nastroje armii człowiek, z którym, według jego własnych słów, szcze
rze rozmawiał zarówno szeregowy, jak i generał. Inny znawca spraw armii, generał Iwanow, po prostu odmawia wyrażenia swojej opinii, stwierdzając: „Skład osobowy korpusu oficerskiego i rzeszy żołnierskiej, który kilkakrotnie uległ zmianie podczas wojny, nie pozwala na ocenę obecnej sytuacji w jednostkach uchodzących w czasach pokojowych za doborowe“.
Nader interesującym dokumentem jest list pewnego rannego „oficera armii rosyjskiej“, wysłany z Moskwy dnia stycznia na adres Protopopowa (z kopią dla Milukowa). Autor listu mówi z jednej strony, iż trzeba „okiełznać, ukrócić prasę“, posłać Milukowów i Makłakowów na front, by zaprzestali pracy dla potrzeb obrony i „przekonali się, czym jest wojna“; bo łatwo jest w ciszy gabinetów wzywać do walki „aż do zwycięstwa“. Z drugiej strony nadawca listu uważa, że nie można prowadzić nadal wojny, że należy zawrzeć pokój, „dopóki jeszcze nie ma ani zwycięzców, ani zwyciężonych“. „Jeśli pokój nie zostanie zawarty w najbliższym czasie, można z całą pewnością przewidywać wybuch zamieszek... Wielu powołanych do wojska wpada w rozpacz... nie wskutek małoduszności czy tchórzostwa, lecz dlatego, że nie widzą żadnego pożytku z tej walki“.
Takie nastroje nurtowały różne warstwy społeczeństwa rosyjskiego w owym czasie, kiedy Rodzianko wybrał się lutego do Carskiego Sioła z ostatnim najpokorniejszym raportem. Jeszcze w grudniu car obraził się mocno na Rodziankę; podczas audiencji noworocznej potraktował go wyjątkowo oschle. Ostatnia zaś audiencja, nazwana w prasie „nader łaskawą“, była według Rodzianki „naj
cięższa i najbardziej burzliwa“. Zamordowanie Rasputina usposobiło cara zaczepnie; carowa „płonęła chęcią zemsty“ i w każdym człowieku widziała wroga. Tego samego dnia car przyjął wielkiego księcia Aleksandra Michajłowicza oraz wielkiego księcia Michała Aleksandrowicza; po rozmowie cara z Rodzianką przybył Szczegłowitow, który swoim referatem ostatecznie zepsuł sprawę.
Kiedy Rodzianko odczytał swoje sprawozdanie, car zapytał:
—Więc pan wciąż domaga się dymisji Protopopowa?
— Żądam tego, wasza cesarska mość; dawniej prosiłem, a obecnie żądam.
— Właściwie dlaczego?
— Niech wasza cesarska mość ratuje siebie. Znajdujemy się w przededniu doniosłych wydarzeń, których wyników nie można przewidzieć. To, co robi rząd waszej cesarskiej mości i wasza cesarska mość osobiście, do tego stopnia rozdrażnia ludzi, że można się spodziewać wszystkiego. Byle aferzysta dyryguje wszystkimi. Jeśli jemu wolno, to dlaczego nie wolno mnie, człowiekowi uczciwemu? Tak brzmi głos opinii publicznej. Ten sąd społeczeństwa może przeniknąć do armii, a wówczas grozi nam zupełna anarchia. Wasza cesarska mość raczył czasami liczyć się z moim zdaniem, a wówczas wyniki były pozytywne.
— Kiedy? — zapytał car.
— Proszę sobie przypomnieć, w roku wasza cesarska mość udzielił dymisji Makłakowowi.
— Dzisiaj bardzo mi go żal — rzekł car patrząc
Rodziance w oczy — przynajmniej o nim nikt nie powie, że jest niespełna rozumu.
— Istotnie, wasza cesarska mość, bo jeśli o niego chodzi, to o rozumie w ogóle mówić nie można.
Car roześmiał się:
— Powiedzmy, że dowcip się panu udał.
— Wasza cesarska mość, czy należy poczynić jakieś kroki? — ciągnął dalej Rodzianko. — W moim sprawozdaniu przedstawiam różne środki zaradcze, napisałem to z całą szczerością. Czy wasza cesarska mość pragnie w czasie wojny wstrząsu rewolucyjnego w państwie?
— Uczynię to, co mi Bóg wskaże.
— Waszej cesarskiej mości modlitwa jest bardzo potrzebna, trzeba błagać Boga, by wskazał waszej cesarskiej mości właściwą drogę, bo krok, który wasza cesarska mość uczyni teraz, może pociągnąć za sobą fatalne skutki.
Car podniósł się z miejsca i rzucił pod adresem Rodzianki kilka niejasnych słów.
— Wasza cesarska mość — powiedział Rodzianko — odchodzę z głębokim przekonaniem, iż jest to moje ostatnie sprawozdanie.
— Dlaczego pan tak uważa?
— W ciągu półtorej godziny składałem sprawozdanie waszej cesarskiej mości, i, sądząc z wszystkiego, dochodzę do wniosku, że wasza cesarska mość został wprowadzony na najbardziej niebezpieczną drogę... Wasza cesarska mość chce rozwiązać Dumę, to znaczy, że przestanę jej przewodniczyć i nie przyjadę więcej do waszej cesarskiej mości. A co gorsze, uprzedzam waszą cesarską mość, jestem pewny, że przed upływem trzech tygodni wybuchnie rewolucja, która zrzuci waszą cesarską mość z tronu.
— Jak pan do tego doszedł?
— Wyciągam wnioski z wszystkich istniejących przesłanek. Nie wolno tak naigrawać się z ambicji narodu, z jego woli, jak to czynią ludzie, których wasza cesarska mość powołał do rządów w kraju. Nie można obsadzać najwyższych stanowisk różnymi Rasputinami. Najjaśniejszy panie, zbierze pan takie żniwo, jaki był siew.
— No, jakoś Bóg da.
— Bóg nic nie da, wasza cesarska mość i pański rząd zepsuliście wszystko, rewolucja jest nieunikniona.“
Następnego dnia czy też w dwa dni później car przyjął Makłakowa, który na wezwanie Protopopowa przyjechał ze swojej posiadłości wiejskiej na początku lutego; Protopopow oświadczył Makłakowowi, że car porucza mu przygotowanie projektu manifestu na wypadek, jeżeli car nie poprzestanie na przedłużeniu przerwy w obradach Dumy, lecz postanowi ją rozwiązać. Makłakow naszkicował projekt, którego zasadniczą tendencję stanowiły zarzuty skierowane przeciw deputowanym do Dumy: Duma nie wykonała najważniejszego, zdaniem cara, zadania: nie podwyższyła uposażeń urzędników i duchowieństwa; w okresie kiedy jest potrzebna powszechna jedność, Duma toczy walkę z władzą. Dlatego zarządza się rozwiązanie Dumy, a termin nowych wyborów ustala się na dzień listopada roku. Manifest kończy się apelem cara do wszystkich wiernych mu obywateli, by skupili się wokół niego we wspólnej służbie dla dobra Rosji.
Makłakow przywiózł osobiście carowi projekt manifestu wraz z następującym listem, datowanym lutego:
„Wasza Cesarska Mość! Minister spraw wewnętrznych zakomunikował wczoraj wieczorem o rozkazie Waszej Cesarskiej Mości, zlecającym mi napisanie projektu manifestu dotyczącego rozwiązania Dumy Państwowej. Niech mi wolno będzie, Najjaśniejszy Panie, wyrazić moją gorącą wiernopoddańczą wdzięczność za to, że Wasza Cesarska Mość raczył przypomnieć sobie o mnie. Myśl, iż mogę być użyteczny Waszej Cesarskiej Mości, sprawia mi zawsze wielką radość, a to, że mogę się przydać Waszej Cesarskiej Mości w tej właśnie sprawie, jest zaiste dla mnie wielkim szczęściem. Oby Bóg pomógł mi w znalezieniu właściwych słów dla przedstawienia błogosławionego przeze mnie porywu carskiej woli, który jak dźwięki dzwonu katedralnego skłoni całą prawowierną Rosję do przeżegnania się i skupienia we wspólnej modlitwie, w służbie ojczyzny, z bojaźnią bożą, z wiarą w nią i pokorą wobec carskiego wezwania. Razem z Protopopowem rozważymy starannie w każdym szczególe projekt manifestu, a potem niech mi wolno będzie prosić Waszą Cesarską Mość o zaszczyt osobistego przedłożenia go do łaskawego uznania Waszej Cesarskiej Mości. Lecz już teraz ośmielam się wyrazić moje najgłębsze przekonanie, iż należy, nie tracąc ani chwili, gruntownie obmyślić cały plan dalszych posunięć władz, by w poczuciu swojej racji, spokojnie, nie wahając się, w stanie gotowości, stawić czoło wszystkim przejściowym komplikacjom, do których Duma i związki niewątpliwie popchną część ludności wobec rozwiązania Dumy Państwowej. Winno to stać się przedmiotem troski całej Rady Ministrów, nie można pozostawiać samego ministra spraw wewnętrznych oko w oko z tą całą Rosją, która stra
ciła głowę. Władze muszą być czujne bardziej niż kiedykolwiek, przekonane, scementowane wspólnym celem przywrócenia za wszelką cenę porządku w państwie, pewne zwycięstwa nad wrogiem wewnętrznym, który już od dawna stał się bardziej niebezpieczny, zaciekły i bezczelny niż wróg zewnętrzny. Najjaśniejszy Panie, «odważnym Bóg sprzyja». Niech Bóg pobłogosławi decyzję Waszej Cesarskiej Mości i pokieruje krokami Waszej Cesarskiej Mości dla szczęścia Rosji i sławy Waszej Cesarskiej Mości. Waszej Cesarskiej Mości wiernopoddany M. Makłakow“.
Car, który spieszył się dokądś, kazał Makłakowowi pozostawić list i oświadczył, że go później przeczyta.
W tym samym czasie Golicyn, według zwyczaju przyjętego za rządów Goremykina, posiadał uprzednio przygotowane i podpisane przez cara ukazy dla Senatu , dotyczące przerwy w obradach Dumy oraz jej rozwiązania. Tekst ukazu o rozwiązaniu Dumy brzmiał następująco:
„Na podstawie artykułu ustawy konstytucyjnej nakazujemy: rozwiązać Dumę Państwową z wyznaczeniem terminu zwołania nowo wybranej Dumy na dzień (brakuje daty, miesiąca i roku).
O terminie przeprowadzenia nowych wyborów do Dumy Państwowej wydane zostaną przez nas odrębne rozporządzenia.
Senat rządzący niezwłocznie wyda odpowiednie przepisy wykonawcze w powyższej sprawie. Mikołaj.“
Stürmer wyjednał u cara wydanie tego ukazu jeszcze przed dniem listopada; z kolei dokument
znalazł się w ręku Trepowa i w końcu przeszedł w ręce Golicyna, któremu car oświadczył: „Niech go pan przechowa i skorzysta z niego w razie potrzeby“. Golicyn przed lutego pokazał dokument Łodyżeńskiemu, który — jak o tym sam mówi — przekonał premiera, iż stanowić to będzie naruszenie konstytucji, z czym Golicyn się zgodził.
lutego otwarta została sesja Dumy Państwowej. W przededniu Rodzianko w rozmowie z dziennikarzami podkreślił szkodliwość demonstracji ulicznych oraz wskazał na „patriotyczne“ nastroje panujące w środowisku robotniczym. W trakcie posiedzenia, w którym uczestniczyli Golicyn, Rittich, Szachowski, KriegerWojnowski oraz ambasadorowie państw sojuszniczych, Rittich udzielił szczegółowych wyjaśnień; dyskusja nad jego wystąpieniem została odłożona na późniejszy termin; dłuższe przemówienia, poświęcone zagadnieniom ogólnopolitycznym, wygłosili Czcheidze, Puryszkiewicz i Jefremow. Dzienniki stwierdziły, że w zestawieniu z powszechnie panującymi w kraju nastrojami pierwszy dzień obrad Dumy wypadł raczej bezbarwnie.
Otwarciu posiedzenia Rady Państwa towarzyszył incydent: Szczegłowitow nie pozwolił Grimmowi zgłosić wniosku nagłego, po czym cała lewica, część grupy centrum i kilku bezpartyjnych opuścili salę.
Ludność trochę się obawiała wychodzić z rana na ulice, lecz w dzielnicach centralnych dzień minął spokojnie. Według raportów ochrany strajkowało przedsiębiorstw zatrudniających robotników, zdarzały się sporadyczne wystąpienia (na szosie Peterhofskiej — pod czerwonymi flagami), policja nie dopuściła do kilku prób zorganizowania zgromadzeń przed Pałacem Taurydzkim; na uniwersy
tecie i politechnice odbyły się zebrania studenckie.
Na posiedzeniu Dumy Państwowej w dniu lutego Milukow i Kiereński wygłosili przemówienia na temat polityki państwa. „Jeden z ministrów czy jakiś urzędnik kancelarii“ poinformował księcia Golicyna, że przemówienie Kiereńskiego nieomal jawnie nawoływało do carobójstwa. Golicyn zażądał od Rodzianki nie ocenzurowanego stenogramu przemówienia Kiereńskiego, lecz Rodzianko odmówił. Prezes Rady Ministrów, według słów Rodzianki, nie nalegał zbytnio i „był bardzo rad“, iż Kiereński nie użył w swoim przemówieniu słów o carobójstwie, bo „w przeciwnym razie premier uważałby za swój obowiązek oddanie go w ręce władz sądowych“.
Tego samego dnia strajkowało tylko przedsiębiorstw zatrudniających robotników, na szosie Moskiewskiej demonstrowano parokrotnie pod czerwonym sztandarem, a na uniwersytet, na zebranie studenckie, wprowadzono policję. W następnych dniach ilość strajków uległa zmniejszeniu, a do dnia lutego odnotowano sporadyczne wypadki niezgłaszania się do pracy oraz wysuwania przez robotników różnych żądań.
PRZEWRÓT
Chronologiczny przebieg wydarzeń od wybuchu rewolucji ( lutego) do abdykacji Michała Aleksandrowicza ( marca) — w Piotrogrodzie, Carskim Siole, Mohylewie (Kwaterze Głównej), Moskwie, na drodze przejazdu pociągu carskiego z Mohylewa do Pskowa oraz pociągu generała Iwanowa z Mohylewa do Carskiego Sioła, w drodze powrotnej i w Pskowie
W środę lutego car wyjechał z Carskiego Sioła do Kwatery Głównej w Mohylewie. „Wyjazd ten — pisze Dubieński — zaskoczył wszystkich; wielu myślało, że monarcha nie pozostawi carowej samej w tych niespokojnych dniach. Generał Spirydowicz, który przyjechał poprzedniego dnia z Jałty, opowiadał o krążących tam pogłoskach dotyczących planów zamordowania Wyrubowej i carowej; mówił również o tym, że nie uczyniono nic dla zmiany atmosfery w rodzinie carskiej, co zgodne jest z prawdą.“
Przebąkiwano już o powołaniu rządu parlamentarnego; Dubieński przypuszcza, że zaszło coś ważnego, car bowiem wezwał do siebie Aleksiejewa. Następnie car wyjechał zapowiadając, że wróci pierwszego marca.
W czwartek lutego wybuchły w Piotrogrodzie zamieszki. W różnych dzielnicach miasta gromadziły się tłumy wznoszące okrzyki: „Chleba!“. Pokazały się czerwone transparenty z hasłami rewolucyjnymi. Strajki ogarnęły fabryki — od do — czyli strajkowało od do robotników. Wprawdzie porządek utrzymywała wciąż jeszcze policja, ale już sprowadzono wojsko.
Protopopow poprosił Chabałowa o wydanie odezwy informującej ludność, iż zapasy mąki są dostatecznie wielkie.
Chabałow wezwał do siebie właścicieli piekarń i oświadczył, że zamieszki wybuchły nie tyle wskutek braku chleba, ile wskutek prowokacji; Chabałow doszedł do tego wniosku na podstawie raportu ochrany o aresztowaniu grupy robotniczej.
Zapasy miasta i pełnomocnika do spraw aprowizacji wynosiły około pudów mąki żytniej i pszennej, co przy racjonowanym przydziale dziennym w ilości pudów starczyłoby na — dni. Chabałow zażądał od Weissa, żeby zwiększył przydziały mąki. Weiss nie przystał na to, doradzał oszczędne gospodarowanie mąką i stwierdził, że na własne oczy widział zadowalające zapasy mąki w pięciu sklepach na Prospekcie Sampsoniewskim. Wysłany przez Chabałowa generał do specjalnych poruczeń, Piercow, zameldował, że sklepy na Gorochowej są również zaopatrzone w mąkę.
W posiedzeniu Dumy Państwowej uczestniczyli dwaj ministrowie: Rittich i Rein. Pierwszy raz pokazał się w Dumie deputowany Markow. Debata toczyła się wokół sprawy aprowizacji; przewodniczący odczytał list Reina z zawiadomieniem o wycofaniu projektu ustawy w sprawie utworzenia pań
stwowego resortu ochrony zdrowia. Socjaldemokraci i trudowicy wnieśli interpelację w sprawie robotników zwolnionych z pracy w kilku zakładach przemysłowych.
W Mohylewie dzień minął spokojnie. W piątek lutego ukazało się obwieszczenie Chabałowa: „W ostatnich dniach przydział mąki na wypiek chleba w Piotrogrodzie nie uległ zmianie. Chleba w sklepach powinno być pod dostatkiem. Jeśli zaś w kilku nie starczyło, to jedynie dlatego, że wielu kupujących w obawie, iż chleba zabraknie, kupowało na zapas, na suchary. Piotrogród zaopatrzony jest w dostateczną ilość mąki żytniej. Dowóz mąki odbywa się bez przerwy“.
Według słów Balka kierownictwo akcji tłumienia zamieszek znalazło się od godziny rano w ręku Chabałowa i naczelników rejonów, którym podporządkowano całą policję.
Do Chabałowa zgłosiła się delegacja właścicieli małych piekarń, użalając się, że w związku z jego obwieszczeniem ludność oskarża ich o ukrywanie mąki; w rzeczywistości mają bardzo mało mąki, a wielu piekarzy powołano do służby wojskowej. Chabałow kazał natychmiast przekazać do wydziału odroczeń głównego zarządu Sztabu Generalnego prośbę o wyreklamowanie z wojska piekarzy. Następnie zgłosiła się do Chabałowa delegacja stowarzyszenia przemysłowców, która prosiła o zwiększenie przydziału mąki dla fabryk i wyda
nie odpowiednich rozkazów intendenturze; na pytanie Chabałowa intendent okręgu odpowiedział, że ma na liście wyżywienia żołnierzy, przydzielił jednak fabrykom około pudów mąki.
Liczba strajkujących w mieście wahała się od do . W ciągu całego dnia policja, oddziały piechoty i kawalerii energicznie rozpędzały gromadzące się tłumy. Kiedy na mostach wystawiono patrole wojskowe, tłum z dzielnicy Wyborskiej przeszedł przez zamarzniętą rzekę. Bielajew doradzał Chabałowowi, by wydał rozkaz strzelania do przechodzących przez Newę, z tym, żeby kule padały przed nimi. Chabałow nie skorzystał z tej rady.
Jednakowoż kilka razy doszło do strzelaniny.
O trzeciej po południu przedarł się na plac Znamienski tłum poprzedzany przez kozaków jadących w rozsypce. policjantów konnych tłum przepędził krzykami, gwizdem, rzucaniem szczap, kamieni i kawałków lodu; przed pomnikiem Aleksandra III zorganizowano wiec. Wraz z okrzykami: „Niech żyje republika!“, „Precz z policją!“ rozlegały się okrzyki „Hura!“ na cześć kozaków, którzy salutowali w odpowiedzi.
Rodzianko, któremu towarzyszył Rittich, przejechał rankiem przez miasto, odwiedził Golicyna i Bielajewa, prosząc go o zwołanie zebrania w sprawach wyżywienia.
Podczas obrad Dumy Państwowej i dalszej debaty nad zagadnieniami aprowizacji nastrój był niespokojny. W przerwie zebrał się konwent seniorów.
Chabałow zwołał w swoim mieszkaniu naradę, w której wzięli udział burmistrz Lelianow, jego zastępca Diomkin, pełnomocnik na Piotrogród Weiss, naczelnik miasta Balk, dowódca garnizonu piotro
grodzkiego pułkownik Pawlenkow, naczelnik ochrany Głobaczow i szef żandarmerii Rykow, oraz, jak się wydaje, Protopopow i Wasiliew. Omawiano środki mające na celu położenie kresu zamieszkom w mieście. Postanowiono przede wszystkim dopilnować bardziej prawidłowego rozdziału mąki dla piekarń, przy czym Chabałow zaproponował Lelianowowi, by powierzył to zadanie miejskim kuratoriom dla biednych oraz kuratoriom handlowym i sanitarnym; po drugie — zdecydowano przeprowadzić w nocy z na lutego rewizje i aresztować upatrzonych przez ochranę rewolucjonistów, przy czym Głobaczow podał do wiadomości, że w dawnym lokalu grupy robotniczej przygotowywane jest jakieś zebranie; po trzecie — postanowiono ściągnąć do miasta zapasową jednostkę kawalerii dla wzmocnienia kozaków pierwszego Pułku Dońskiego, którzy dość ospale rozpraszali zbiegowiska; jak się okazało, kozacy nie mieli przy sobie nahajek. Chabałow, mimo że i lutego poturbowano policjantów, nie wydał rozkazu strzelania do manifestantów.
O po południu Golicyn pojechał na posiedzenie Rady Ministrów, odbywające się jak zwykle przy ulicy Karawannej, i w drodze nie zauważył nic szczególnego na ulicach miasta. Posiedzenie miało przebieg rzeczowy, o zamieszkach nie wspominano. Lecz o wieczorem Golicyn nie mógł powrócić na Mochową poprzednią drogą i musiał pojechać okrężną.
Na naradzie nadzwyczajnej w Pałacu Maryjskim, przy udziale przewodniczących Dumy Państwowej, Rady Państwa i Rady Ministrów, postanowiono przekazać sprawy aprowizacyjne zarządowi miasta.
Przewodniczący komisji cenzury wojskowej, ge
nerał Adabasz, przesłał Bielajewowi raport donosząc, iż na rozkaz Chabałowa wydał zakaz publikowania w prasie przemówień, które Rodiczew, Czcheidze i Kiereński wygłosili lutego w Dumie Państwowej. Bielajew napisał na raporcie następującą rezolucję: „Nie drukować jutro w dziennikach przemówień deputowanych Rodiczewa, Czcheidzego i Kiereńskiego. Proszę jednak, by w gazetach nie było białych plam oraz żadnych uwag na temat wspomnianych przemówień“.
Dubieński zanotował w Kwaterze Głównej: „Rozpoczęliśmy tu spokojne życie. Wszystko zostanie po staremu. Od niego (od cara) nie wyjdzie żadna inicjatywa. Tylko jakieś przypadkowe, zewnętrzne przyczyny mogłyby spowodować zmiany... W Piotrogrodzie wybuchły rozruchy głodowe, robotnicy z fabryki amunicji wyszli na Litiejny i ruszyli w stronę Newskiego, lecz zostali rozpędzeni przez kozaków“.
Dalsze notatki stwierdzają, że nadeszły wiadomości o tym, iż Aleksy, Olga i Tatiana zachorowali na odrę; że car jest zaniepokojony stanem zaopatrzenia frontu: „Do paru miejsc dotarły transporty wystarczające na trzy dni. Na dobitek zaspy śnieżne pod Kazatinem utrudniają ruch pociągów“.
W Carskim Siole zachorowały na odrę dzieci cara oraz Wyrubowa. Jednak carowa w dalszym ciągu przyjmowała w pałacu ambasadorów i posłów państw obcych.
W sobotę lutego Chabałow opublikował obwieszczenie zawiadamiające, że jeśli od wtorku lutego robotnicy nie stawią się do pracy w fabrykach, to wszyscy rekruci mający być powołani w latach , , , a korzystający z odroczeń, zostaną
wcieleni do szeregów. Tego dnia ukazały się tylko niektóre gazety poranne, żadne wydanie popołudniowe nie ukazało się.
Na ulicy zabito prystawa; policmajster i kilku oficerów policji odniosło rany. Żandarmów obrzucano granatami ręcznymi, petardami i butelkami. Wojsko zachowywało się biernie, a w stosunku do poczynań policji wręcz wrogo. Strajkowało około robotników. W wyższych uczelniach odbywały się zebrania, organizowano strajki studenckie.
O wieczorem oddano przed kaplicą Gościnnego Dworu kilka strzałów rewolwerowych do oddziału kawalerii, który spieszył się i otworzył ogień do tłumu, zabijając i raniąc kilku ludzi. Tego samego dnia minister spraw wojskowych, w dalszym ciągu zalecając Chabałowowi, by w miarę możności unikał strzelania do tłumów, oświadczył: „Na naszych sojusznikach wywrze okropne wrażenie, jeśli po rozproszeniu tłumów pozostaną na Newskim zwłoki zabitych“.
Chabałow i Pawlenkow spędzali cały dzień w mieszkaniu naczelnika miasta. O godzinie . Chabałow wysłał depeszę szyfrowaną do szefa Sztabu Generalnego w Kwaterze Głównej (nr —): „Melduję, że i lutego z powodu braku chleba wybuchły strajki w wielu fabrykach. lutego strajkowało około robotników, którzy przemocą usuwali z miejsc pracy swoich kolegów nie biorących udziału w strajku. Strajkujący przerwali ruch tramwajów w mieście. W południe i lutego część demonstrantów przedarła się na Newski, skąd została przepędzona. Akty gwałtu wyrażały się rozbijaniem szyb w wielu sklepach i tramwajach. Wojsko nie zrobiło użytku z broni, policjantów
odniosło lekkie obrażenia. Dziś, lutego, próby robotników, usiłujących przedostać się na Newski, są skutecznie paraliżowane, grupę, której udało się przedrzeć, rozpraszają kozacy, rano złamano rękę i zadano ranę w głowę tępym narzędziem policmajstrowi rejonu Wyborskiego. Koło po południu, podczas rozpędzania tłumu na placu Znamienskim, zabity został prystaw Kryłow. Tłum rozpędzono. W likwidacji zamieszek, prócz garnizonu piotrogrodzkiego, bierze udział szwadronów zapasowego pułku kawalerii z Krasnego Sioła, sotnia lejbgwardii pułku kozackiego z Pawłowska, wezwano również szwadronów rezerwowego gwardyjskiego pułku kawalerii. Chabałow“.
Protopopow natomiast depeszował do Wojejkowa: „Pogłoski, jakie nagle rozeszły się po Piotrogrodzie o rzekomo zamierzonym ograniczeniu sprzedaży chleba do jednego funta dziennie dla dorosłych i pół funta dla małoletnich, wywołały zwiększone zakupy chleba, najwidoczniej na zapas, dlatego nie starczyło go dla części ludnqści. Na tym tle wybuchł w stolicy lutego strajk oraz zamieszki uliczne. Pierwszego dnia strajkowało około robotników, drugiego około , dziś około . Zamieszki uliczne przybierają postać pochodów i demonstracji, częściowo pod czerwonymi sztandarami, w kilku punktach miasta zdemolowano sklepy, ruch tramwajowy został przerwany, dochodziło do starć z policją. lutego odnieśli rany dwaj zastępcy prystawa, dziś rano w dzielnicy Wyborskiej ściągnięto z konia i poturbowano policmajstra pułkownika Szałfiejewa, wobec czego policja oddała kilka strzałów do tłumu, z którego odpowiedziano strzałami. Bardzo poważne zamieszki miały dziś miejsce przed
pomnikiem cara Aleksandra III na placu Znamienskim, zginął tam prystaw Kryłow. Rozruchy mają charakter niezorganizowany, żywiołowy, na równi z ekscesami o charakterze antyrządowym, zdarza się, że uczestnicy zamieszek wiwatują na cześć armii. Dowództwo wojskowe podejmuje energiczne kroki w celu położenia kresu dalszym zajściom. W Moskwie panuje spokój. Minister spraw wewnętrznych Protopopow“.
Około wieczorem Chabałow otrzymał depeszę nadaną linią bezpośrednią ze Sztabu Generalnego: „Rozkazuję położyć jutro kres zamieszkom w stolicy niedopuszczalnym w trudnym okresie wojny z Niemcami i Austrią. Mikołaj“.
Przed godziną zebrali się naczelnicy cyrkułów, dowódcy oddziałów rezerwowych, którym Chabałow przeczytał depeszę cara i oświadczył, iż wobec agresywnych wystąpień tłumów należy zastosować środki ostateczne, działając zgodnie z przepisami, czyli po trzech sygnałach ostrzegawczych otwierać ogień; we wszystkich innych wypadkach — jak dotychczas — wprowadzać do akcji kawalerię.
Depesza cara podziałała na Chabałowa jak „uderzenie obuchem“. Był tak zdenerwowany, że kiedy wieczorem zadzwonił do niego Lelianow, Chabałow powiedział mu: „Pan przygotował jakiś sprzeczny z prawem projekt, nie odpowiadający sytuacji w mieście, nie akceptuję go“. Szło o to, że Protopopow, który tego dnia odwiedził Chabałowa, zakomunikował mu, że „miasto obmyśliło jakiś rewolucyjny projekt w sprawie aprowizacji“.
W ciągu całego dnia toczyły się obrady różnych ugrupowań Dumy, komisji, centralnej egzekutywy Komitetu WojskowoPrzemysłowego.
Wieczorne posiedzenie Rady Miejskiej, na którym rozpatrywano sprawę wprowadzenia kartek na chleb, przybrało według raportu ochrany „charakter pamiętnych rewolucyjnych mityngów z roku “. Podczas posiedzenia zabrali głos: senator Iwanów, członkowie Dumy Państwowej, Szingariow i Kiereński, przedstawiciele robotników; czekano na Rodziankę, który nie mógł przyjechać z powodu zajęć w Dumie rozpatrującej ustawę o rozszerzeniu uprawnień samorządów miejskich w dziedzinie aprowizacji.
W nocy z na lutego „aresztowano około członków organizacji rewolucyjnych, w tym członków komitetu piotrogrodzkiego Rosyjskiej Partii Socjaldemokratycznej“. W lokalu Centralnego Komitetu WojskowoPrzemysłowego „aresztowano członków grupy robotniczej, którym udało się wymknąć w ubiegłym miesiącu podczas likwidacji tej grupy przestępczej“.
Rodzianko przyjechał do Golicyna i prosił go, by podał się do dymisji. Golicyn w odpowiedzi pokazał Rodziance leżącą na biurku teczkę z dekretem o rozwiązaniu Dumy oraz prosił go o zwołanie narady przywódców frakcji w celu osiągnięcia porozumienia.
O północy rozpoczęła się w mieszkaniu Golicyna narada gabinetu. Mowa było o tym, że na poniedziałek przewiduje się w Dumie wystąpienia, które mogłyby zmusić rząd do jej rozwiązania. Rittich był zdania, że Rada Ministrów nie może dojść do porozumienia z Dumą dlatego, że Duma tego nie chce. Pokrowski oświadczył, iż należy współpracować z Dumą i zgodzić się na jej żądania. Obaj ministrowie, jak również KriegerWojnowski, choć
używali odmiennych sformułowań, przypuszczali, iż gabinet będzie musiał podać się do dymisji. Wszyscy członkowie gabinetu, z wyjątkiem Protopopowa, Rajewa i Dobrowolskiego, wypowiedzieli się przeciw rozwiązaniu Dumy. Protopopow przedstawił przebieg zajść ulicznych i wypowiedział się za tłumieniem ich przy użyciu siły zbrojnej. Zaproszony na zebranie Chabałow przedstawił sytuację, zreferował podjęte przez siebie kroki, plan zabezpieczenia porządku w mieście oraz opowiedział o depeszy cara. Bielajew, Dobrowolski i Rittich byli zdania, że zamieszki trzeba stłumić siłą. Z Rady Miejskiej zawiadomiono telefonicznie Radę Ministrów o nakazie aresztowania grupy robotniczej. Ministrowie wyrazili zdziwienie, dlaczego Protopopow nie zasięgnął w takim momencie opinii gabinetu. Wezwani na naradę Wasiliew i Głobaczow udzielili wyjaśnień stwierdzając, że policja natrafiła na publiczne zebranie złożone z około osób i zatrzymała wszystkie dla ustalenia tożsamości; aresztowano jedynie dwie osoby, przeciw którym już uprzednio wszczęte zostało dochodzenie na mocy artykułu .
Już w czasie tej narady poruszono sprawę wprowadzenia stanu oblężenia. Chabałow był temu przeciwny i powoływał się na najnowsze zarządzenia, według których dowódca wojsk okręgu posiada uprawnienia dowódcy armii, odpowiadające władzy dowódcy oblężonej twierdzy. Kilku ministrów obstawało przy wprowadzeniu stanu oblężenia, wskazując, iż w ten sposób ulegają zawieszeniu wszelkiego rodzaju zebrania, a więc także sesja Dumy Państwowej, a nawet zebrania komisji Dumy. Pokrowski oponował twierdząc, iż jest to kwestia sporna.
Postanowiono zwrócić się z prośbą do przewodniczącego Dumy i jej członków, by użyli swego autorytetu dla uspokojenia tłumów; zdecydowano, że Rodzianko pojedzie do Golicyna, a Pokrowski i Rittich rozpoczną pertraktacje z niektórymi przywódcami partyjnymi (wymieniano nazwiska Milukowa i Sawicza).
Golicyn zwrócił uwagę na to, że mimo wysiłków, zmierzających do osiągnięcia porozumienia, nie należy zapominać o tym, iż niektórzy ministrowie będą musieli zrezygnować ze swych stanowisk; była to aluzja do Protopopowa. Chabałow wywarł na Golicynie wrażenie „człowieka niezbyt energicznego i ograniczonego“, a jego sprawozdanie wydało mu się „stekiem bredni“. Tego samego wieczoru Golicyn prosił Chabałowa o przydzielenie mu ochrony osobistej i skarżył się później, że jej nie otrzymał, chociaż Chabałow skierował kompanię wojska, która „zablokowała ulicę Mochową“.
Ministrowie rozeszli się o w nocy, postanowiwszy zebrać się ponownie w niedzielę o godzinie .. W tym czasie protokołów nie prowadzono, chociaż Łodyżeński brał udział we wszystkich naradach.
W Kwaterze Głównej życie płynęło jak dawniej, tym samym jednostajnym trybem: o godzinie . car wybierał się do sztabu, do godziny . spędzał czas z Aleksiejewem, śniadanie trwało około godziny, potem wyjeżdżano samochodami na spacer, o godzinie pito herbatę, następnie nadchodziła poczta z Piotrogrodu, którą car przeglądał do obiadu, do godziny ..
Zapewne tego dnia, między godziną a , w związku z alarmującymi pogłoskami, które rozsiewali przyjezdni z Piotrogrodu (hotel „Astoria“
został zajęty itd.), Aleksiejew wciąż „przybiegał“ do cara. Car otrzymał także dwie depesze od carowej. Pierwsza depesza stwierdzała, że „w mieście na razie panuje spokój“, natomiast druga, wieczorna, donosiła, że ,,w mieście jest bardzo niedobrze“.
Po obiedzie, od godziny . car pracował w swoim gabinecie, o . odbywała się herbatka wieczorna i car wraz z najbliższym otoczeniem udawał się do swoich apartamentów.
Dubieński zanotował w dzienniku pod datą : „Z Piotrogrodu — niepokojące wieści; głodni robotnicy domagają się chleba, rozpędzają ich kozacy; strajk w fabrykach i zakładach przemysłowych; w Dumie toczą się krzykliwe obrady; socjaldemokraci, Kiereński i Skobielew, wzywają do obalenia władzy samodzierżawia, ale władzy nie ma. Z aprowizacją wygląda bardzo kiepsko... skutkiem są bunty głodowe. Bardzo źle jest także z. paliwem... dlatego ustaje praca w fabrykach, nawet w tych, które pracują dla potrzeb obrony kraju. Najjaśniejszy Pan jest jakby lekko zaniepokojony, choć pozornie był dziś w dobrym humorze. W ostatnich dniach ubiera się w mundur kozaków kaukaskich, wieczorem udał się na całonocne nabożeństwo, tam i z powrotem poszedł bez płaszcza“.
W niedzielę lutego wojsko zgodnie z planem obsadziło wszystkie węzłowe punkty stolicy; Chabałow opublikował obwieszczenie podające do wiadomości, że wojsko dla przywrócenia porządku użyje broni (poprzedniego dnia wszyscy ministrowie wyrazili zgodę na treść tego obwieszczenia).
Tego samego dnia wojsko musiało w różnych punktach miasta strzelać do ludności zarówno ślepymi, jak i ostrymi nabojami.
W raportach o przebiegu dnia odnotowano: „W tym dniu, jako świątecznym, fabryki były nieczynne“. „Podczas zajść ulicznych można było stwierdzić, iż powszechnym zjawiskiem jest niesłychanie wyzywający stosunek awanturujących się zbiegowisk do wojska, które tłum, w odpowiedzi na wezwanie do rozejścia się, obrzucał kamieniami i kawałami lodu z jezdni. Po oddaniu przez wojsko salw ostrzegawczych tłum nie tylko nie rozpraszał się, lecz odpowiadał śmiechem. Dopiero po otwarciu ognia ostrymi nabojami do zgromadzonych tłumów można było rozpędzić zbiegowisko, którego uczestnicy przeważnie kryli się w podwórzach najbliższych domów, a po przerwaniu ognia znów wychodzili na ulice.“
Ochrana zamierzała aresztować wieczorem uczestników zebrania mającego się odbyć w domu Jelisiejewa na Newskim „z udziałem członków Dumy Państwowej, Kiereńskiego i adwokata przysięgłego Sokoła, w celu omówienia sposobów jak najlepszego wykorzystania zamieszek dla akcji rewolucyjnej i dalszego planowego kierowania rozruchami“.
Wczesnym rankiem Rodzianko pojechał do Ritticha, wyciągnął go z łóżka i zawiózł do Bielajewa. Rodzianko zaobserwował w drodze, jak robotnicy, nie mogąc dostać się na mosty, tłumnie szli po lodzie przez Newę.
Rodzianko zatelefonował również do Chabałowa znajdującego się w budynku gubernatora miasta, ale nie zajmującego się już wydawaniem zarządzeń w sprawie rozdawnictwa chleba; Rodzianko zapytał Chabałowa, „czy potrzebny jest rozlew krwi“, i przekonywał go, że granat na Newskim rzucił policjant. Chabałow oświadczył, że wojsko nie może odgry
wać roli tarczy strzelniczej i musi odpowiadać na napaści, lecz nie powoływał się na depeszę cara.
Rodzianko dzwonił również do Bielajewa doradzając, by tłum rozpraszano przy pomocy sikawek strażackich. Bielajew porozumiał się w tej sprawie z Chabałowem, który oświadczył, iż istnieje zarządzenie bezwzględnie zakazujące używania straży ogniowej do tłumienia rozruchów oraz że oblewanie tłumu wodą wywołuje wręcz przeciwne skutki.
Rodzianko zadepeszował do cara: „Sytuacja jest poważna. W stolicy panuje anarchia. Rząd jest całkowicie sparaliżowany. Transport żywności i paliwa uległ zupełnej dezorganizacji. Niezadowolenie społeczeństwa rośnie. Na ulicach trwa chaotyczna strzelanina. Oddziały wojska strzelają do siebie nawzajem. Trzeba niezwłocznie powierzyć misję utworzenia nowego rządu człowiekowi cieszącemu się zaufaniem kraju. Nie wolno zwlekać. Każda chwila zwłoki równa się śmierci. Błagam Boga, by w tej godzinie cała odpowiedzialność nie spadła na monarchę“.
Kopie tej depeszy zostały przesłane wyższym dowódcom z prośbą, by poparli u cara orędzie przewodniczącego Dumy. Generał Brusiłow odpowiedział Rodziance: „Pańską depeszę otrzymałem. Obowiązek wobec ojczyzny i cara wykonałem“, a generał Ruzski: „Otrzymałem depeszę. Polecenie zostało wykonane“.
Według relacji Fredericksa car po nadejściu tej czy następnej depeszy Rodzianki (z dnia lutego) powiedział: „Ten tłuścioch Rodzianko znów zwrócił się do mnie z różnymi bzdurami, na które nie mam zamiaru odpowiadać“.
Chabałow wysłał depeszę do szefa Sztabu Gene
ralnego w Kwaterze Głównej (nr —): „Melduję, że lutego po południu policja i wojsko kilkakrotnie rozpędzały tłumy robotników gromadzące się na placu Znamienskim oraz przed soborem Kazanskim. Przed budynkiem Gościnnego Dworu koło godziny uczestnicy demonstracji zaintonowali pieśni rewolucyjne i podnieśli czerwone transparenty z hasłem «Precz z wojną»; w odpowiedzi na ostrzeżenie, iż wojsko otworzy ogień, ź tłumu oddano kilka strzałów, szeregowiec zapasowego pułku kawalerii został ranny w głowę. Pluton dragonów zsiadł z koni i otworzył ogień do tłumu zabijając osoby i raniąc . Zbiegowisko rozpierzchło się natychmiast. Koło godz. nieznani sprawcy rzucili granat na oddział żandarmerii konnej, obrażenia odniósł jeden żandarm i jego koń. Wieczór minął względnie spokojnie. lutego strajkowało robotników. Wydałem obwieszczenie zakazujące gromadzenia się na ulicach i ostrzegające ponownie, iż wszelkie próby wzniecenia zamieszek zostaną stłumione przy użyciu broni palnej. Dziś, lutego od rana panuje w mieście spokój. Chabałow“.
Przed rano zameldowano Chabałowowi, że w kompania zapasowego batalionu Pułku Pawłowskiego, kwaterująca w domach zarządu stadnin państwowych, z krzykiem wybiegła na plac w pobliżu cerkwi Zmartwychwstania, strzelając w powietrze. Żołnierze zażądali, by ich dwaj oficerowie wrócili do koszar, oraz domagali się, żeby wojsko nie strzelało do tłumów, sami jednak strzelali pluton policji konnej.
Chabałow polecił dowódcy batalionu i kapelanowi pułkowemu zająć się uspokojeniem żołnierzy, kazał przemówić im do sumienia, skłonić do złożenia
przysięgi na wierność i zakwaterować w koszarach, odebrawszy uprzednio broń. W wyniku perswazji dowódcy batalionu żołnierze zaczęli stopniowo oddawać karabiny, nie doliczono się jednak uzbrojonych szeregowców.
Bielajew domagał się natychmiastowego postawienia winnych przed sądem polowym, ale prokurator Wojskowego Sądu Okręgowego poradził Chabałowowi, by przede wszystkim przeprowadził dochodzenie. Chabałow zwrócił się z żądaniem, by batalion sam wydał prowodyrów buntu, powołał również pięcioosobową komisję śledczą z generałem Chlebnikowem na czele. Dowództwo batalionu wydało najważniejszych prowodyrów, których jako głównych oskarżonych skierowano pod eskortą do twierdzy; komendant twierdzy Nikołajew zakomunikował, że nie ma odpowiednich pomieszczeń dla osadzenia całej kompanii ( ludzi).
W tej „gmatwaninie“ wypadków, jak to określa Chabałow, kilka razy meldował Kwaterze Głównej o trwających zamieszkach, informując, że nie jest w mocy wykonać rozkazów jego cesarskiej mości. W nocy zaczęły napływać alarmujące wieści o buntach w różnych oddziałach wojskowych, nie zostały one jednak potwierdzone.
Protopopow telegrafował do Wojejkowa: „Dziś porządek w mieście utrzymywał się do godziny , kiedy na Newskim Prospekcie zaczęły się zbierać tłumy nie reagujące na rozkaz rozejścia się. Wobec czego oddział wojska, znajdujący się w pobliżu Rady Miejskiej, oddał trzy salwy ślepymi nabojami, rozpraszając zbiegowisko. W tym samym czasie na ulicy Ligowskiej zgromadziły się wielkie tłumy, podobnie jak na placu Znamienskim oraz na skrzyżo
waniu Newskiego Prospektu z Prospektem Władimirowskim i ulicą Sadową. We wszystkich wymienionych punktach tłum zachowywał się agresywnie, obrzucając wojsko kamieniami i kawałami lodu. Dlatego, kiedy strzały na postrach nie odniosły skutku, wywołując jedynie kpiny z żołnierzy, wojsko, by położyć kres zamieszkom, musiało uciec się do strzelania ostrymi nabojami, w wyniku czego padło kilku zabitych i rannych, którzy przeważnie zostali zabrani przez uciekających. Koło godziny Newski został oczyszczony, jednak kilka osób biorących udział w zamieszkach, kryjąc się za narożnymi domami, ostrzeliwało patrole wojskowe. Wojsko wykonywało swoje obowiązki z całą gorliwością, wyjątek stanowiło samowolne wystąpienie ewakuowanej kompanii Pułku Pawłowskiego. Ochrana aresztowała osób postronnych, obecnych na nielegalnym zebraniu w lokalu grupy Centralnego Komitetu Wojskowego, i działaczy partyjnych wraz z kierowniczym kolektywem rewolucyjnym złożonym z osób. Zgodziłem się na to, żeby dowódca wojskowy powierzył kontrolę nad wypiekiem chleba i ewidencją przydziałów mąki szefowi aprowizacji państwa, Kowalewskiemu. Spodziewam się pozytywnych wyników. Otrzymałem informacje, że lutego część robotników zamierza przystąpić do pracy. W Moskwie panuje spokój. Minister spraw wewnętrznych Protopopow“.
Depesza została wysłana lutego o godzinie . rano.
Wieczorem, podczas nieoficjalnej narady u Golicyna, postanowiono podjąć następujące kroki: ogłosić przerwę w obradach Dumy Państwowej oraz wprowadzić w Piotrogrodzie stan oblężenia (nie
omawiano formy, w jakiej wydane zostanie odpowiednie zarządzenie).
Rodzianko zastał wieczorem w swoim mieszkaniu wydrukowany ukaz następującej treści: „Na mocy artykułu ustawy konstytucyjnej zarządzamy: przerwanie prac Dumy Państwowej od dnia lutego bieżącego roku i wyznaczenie terminu wznowienia nie później niż na kwiecień , w uzależnieniu od nadzwyczajnych okoliczności. Rządzący Senat nie omieszka wydać odpowiednich przepisów wykonawczych w tej sprawie“. Taki sam dekret nakazywał przerwę w pracach Rady Państwa.
Carowa zakończyła swoją depeszę, wysłaną do cara o godzinie ., następującymi słowami: „Jestem bardzo niespokojna o miasto“.
Świtę cara w Mohylewie ogarnął niepokój, na śniadanie u cara zaproszono szczupłe grono wybranych, a car, uprzejmy jak zwykle, mówił bardzo mało i wyraźnie usiłował zapanować nad sobą. Mimo to Wojejkow bez wahania udzielił kilkudniowego urlopu komendantowi pociągu carskiego, pułkownikowi Gerardiemu, udającemu się do Carskiego Sioła. lutego Dubieński zanotował w swoim dzienniku: „W Piotrogrodzie poważne zajścia, strajkuje robotników, ruch tramwajowy przerwany, na placu Znamienskim zabito prystawa. W Pałacu Maryjskim zebrano się na zgromadzeniu nadzwyczajnym... Duma Państwowa jest wzburzona, domaga się przekazania spraw aprowizacji na terenie całej Rosji samorządom miejskim i ziemstwu. Książę Golicyn i gabinet ministrów zgadzają się na to. W ten sposób cała Rosja dowie się, że nie władze i nie rząd carski nakarmią głodny lud, lecz organizacje społeczne. Będzie to dowodem całkowitej bez
radności rządu. Czy monarcha nie może zrozumieć, że powinien dać wyraz swojej woli, swojej władzy? Przecież zamieszki w Piotrogrodzie są na rękę naszym wrogom — Wilhelmowi! Jak teraz cieszą się w Berlinie! A w otoczeniu monarchy bez zmian, wielu zrozumiało już powagę sytuacji, lecz nie chcieliby denerwować cara“.
W poniedziałek lutego rano Rodzianko skierował do cara następującą depeszę: „Sytuacja pogarsza się. Trzeba natychmiast podjąć kroki zaradcze, bo jutro będzie za późno. Nadeszła ostatnia godzina, w której rozstrzygają się losy ojczyzny i dynastii“.
O rano dowódca zapasowego batalionu Pułku Wołyńskiego zawiadomił telefonicznie Chabałowa, że drużyna ćwiczebna odmówiła wykonywania rozkazów, a jej dowódca podobno został zabity lub popełnił samobójstwo w obecności żołnierzy.
Chabałow kazał rozbroić drużynę ćwiczebną i zamknąć ją w koszarach, zawiadomił o incydencie Bielajewa i udał się do siedziby gubernatora miasta. Pułkownika Pawlenkowa, który miał atak dusznicy bolesnej, zastępował w ciągu dwóch godzin dowódca Pułku Moskiewskiego, Michajliczenko. Rankiem tego samego dnia przyszedł do kancelarii gubernatora kapitan dowodzący kompanią samochodów pancernych, który zaproponował Chabałowowi zmontowanie jednego lub dwóch samochodów pancernych z części maszyn, które znajdowały się w remoncie w Zakładach Putiłowskich. Chabałow skierował go do szefa wydziału samochodów pancernych, generała Sekretiewa, i kazał przysłać sobie wóz pod warunkiem, że znajdą się godni zaufania oficerowie, którzy mogliby stanowić załogę samochodu.
Nadeszły informacje mówiące o tym, że żołnierze Pułku Wołyńskiego nie chcą oddać broni, że przyłączyła się do nich kompania Pułku Preobrażeńskiego oraz część Pułku Litewskiego. Uzbrojeni żołnierze, zmieszawszy się z robotnikami, ciągną ulicą Kiroczną, zdemolowali koszary dywizjonu żandarmerii i dewastują siedzibę szkoły podchorążych wojsk inżynieryjnych.
Chabałow sformował oddział złożony z sześciu kompanii, piętnastu karabinów maszynowych i półtora szwadronu kawalerii, łącznie około żołnierzy, i postawił na jego czele kawalera Orderu Św. Jerzego, pułkownika Kutiepowa, który ruszył na spotkanie buntowników z żądaniem natychmiastowego poddania się; na wypadek odmowy miano zastosować jak najostrzejsze środki.
Oddział Kutiepowa wymaszerował, lecz o wynikach nic nie słychać: jeżeli przystąpił już do akcji, to powinien pędzić zbuntowanych w kąt za Ogrodem Taurydzkim, w stronę Newy. „A tymczasem ni to, ni sio“ — mówił Chabałow.
Patrole kozackie doniosły, że Kutiepow nie może posuwać się ulicami Kiroczną i Spasską; prosi o posiłki.
Brandmajster Litwinow doniósł telefonicznie, że zgromadzone tłumy przeszkadzają strażakom w gaszeniu pożaru gmachu Sądu Okręgowego. Koło południa doniesiono z Pułku Moskiewskiego, że kompania, która obsadzała karabinami maszynowymi most Litiejny od strony dzielnicy Wyborskiej, została rozproszona, pozostałe kompanie znajdują się na podwórzu koszarowym, część oficerów zginęła z rąk buntowników, część odniosła rany, a olbrzymie tłumy zapełniły Prospekt Sampsoniewski.
Chabałow nie dysponował rezerwami; tymczasem prócz meldunków nadchodziły żądania ochrony od Golicyna, z centrali telefonicznej, z Zamku Litewskiego, z Pałacu Maryjskiego. Do Chabałowa zajechał Protopopow, nękając go różnymi koncepcjami działań, jak zwykle pozbawionymi realnego gruntu.
Między godziną a Chabałow przybył do Golicyna. Premier porozumiewał się rano z Bielajewem, który nieco wcześniej, w rozmowie z szefem Sztabu Generalnego generałem Zankiewiczem, dowiadywał się o warunki, pod jakami można ogłosić stan oblężenia. Dowiedziawszy się, że potrzebny jest rozkaz cara, oświadczył: „Proszę postępować tak, jakby pan ten rozkaz już otrzymał“. Bielajew zaproponował Golicynowi niezwłoczne omówienie dalszych posunięć, lecz zanim Chabałow przyjechał, minęło sporo czasu i ministrowie zebrali się w komplecie. Chabałow wywarł na nich przygnębiające wrażenie: „ ... ręce mu się trzęsły, stracił panowanie nad sobą, nieodzowne w tak ciężkich chwilach“ — opowiadał Bielajew.
W gruncie rzeczy ministrowie zapoznali się tylko z przebiegiem wypadków, lecz nie wysuwali żadnych koncepcji. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani. Sytuację zreferował Chabałow, kilku informacji udzielił Protopopow. Postanowiono zebrać się później w Pałacu Maryjskim.
Kiedy ustalono, że powstanie ogarnęło na razie tylko cyrkuły Wyborski i Litiejny, Chabałow postanowił skoncentrować wszystkie oddziały rezerwowe na placu Pałacowym, powierzając dowództwo księciu ArgutinskiemuDołgorukowowi, dowódcy Pułku Preobrażenskiego. Część tych sił miano posłać
na pomoc Kutiepowowi, a drugą — do dzielnicy Petersburskiej. W obawie o fabrykę prochu Chabałow chciał zepchnąć powstańców na północ, w stronę morza.
Okazało się, że niełatwo będzie zebrać formacje rezerwowe; niektóre jednostki z trudem powstrzymano od przyłączenia się do powstańców, inne oddziały nie miały amunicji; Chabałow po daremnych poszukiwaniach amunicji w mieście zwrócił się telefonicznie do Kronsztadu z prośbą o przysłanie naboi, ale komendant twierdzy odpowiedział, że nie może tego zrobić, bo twierdza znalazła się w niebezpieczeństwie. Chabałow nie wiedział o tym, że powstanie wybuchło również w wielu miejscowościach podstołecznych. Garnizon Carskiego Sioła prawie trzy godziny plądrował miejscowe restauracje, podejmując szwadrony marszowe, przybywające z guberni nowogrodzkiej, koszami pełnymi jadła i napitków. Zbiorczy pułk gwardii w dalszym ciągu pełnił służbę ochrony Pałacu Aleksandrowskiego.
Golicyn kazał Bielajewowi udać się do siedziby gubernatora miasta. Zebrali się tam sami „niedoświadczeni pułkownicy“, a Bielajew, który według słów Balka był „zamyślony, spokojny i małomówny“, zaprosił ich na naradę i przekonał się, że „całkowicie brakuje im koncepcji i inicjatywy w wydawaniu zarządzeń“. Nastroje panujące wśród oficerów, szczególnie Pułku Izmaiłowskiego, określono jako „niepewne“. Oficerowie ci uważali, że należy pertraktować z Rodzianką. Chabałow zameldował o tym Bielajewowi, któremu nie podlegał służbowo, lecz straciwszy głowę traktował go jako swego zwierzchnika. W odpowiedzi na to minister spraw wojskowych zirytował się i nakazał znajdującemu
się w pobliżu generałowi Zankiewiczowi objąć dowództwo wszystkich zapasowych jednostek gwardyjskich (działo się to koło godziny wieczorem). Chabałow zrozumiał to jako pozbawienie go pełnionych funkcji. W istocie rzeczy Zankiewicz został przydzielony Chabałowowi do pomocy i jedynie przejmował funkcje Czebykina, Pawlenkowa i Michajliczenki, podobnie jak w późniejszym czasie Iwanow nie zastąpił Chabałowa na jego stanowisku, tylko został jego zwierzchnikiem.
Wielki książę Kiryłł Władimirowicz, który przybył do siedziby gubernatora miasta, polecił Bielajewowi działać z całą bezwzględnością, przede wszystkim zaś usunąć Protopopowa; książę był bardzo niezadowolony z tego, że nie jest informowany o przebiegu wypadków, pytał również, co ma robić z marynarką gwardii, na co Chabałow odpowiedział, że marynarka gwardii nie podlega mu. Kiryłł Władimirowicz przysłał przed nastaniem wieczoru dwie kompanie szkoły marynarki gwardii — „godne zaufania“.
Bielajew po przybyciu do Pałacu Maryjskiego, w którym wszyscy członkowie Rady Ministrów „kręcili się bezradnie, oczekując aresztowania“, zameldował o Zankiewiczu, a następnie poprosił Golicyna na rozmowę w cztery oczy w sprawie usunięcia Protopopowa ze stanowiska; wobec tego, że prawo usuwania ministra przysługiwało wyłącznie carowi, postanowiono zaproponować Protopopowowi, by oświadczył, iż ustępuje w związku z chorobą; Bielajew zgłosił wniosek, żeby stanowisko Protopopowa powierzyć naczelnemu prokuratorowi wojskowemu Makarence, lecz wniosek odrzucono, zaś generał Tiażelnikow na rozkaz Bielajewa oddał do druku za
rządzenie Golicyna: „W związku z chorobą ministra spraw wewnętrznych, rzeczywistego radcy stanu Protopopowa, przejmuje tymczasowo jego obowiązki wiceminister resortowy“. Jednocześnie, na rozkaz Bielajewa, wydrukowane zostało „obwieszczenie dowódcy wojsk Piotrogrodzkiego Okręgu Wojskowego“ podpisane przez Chabałowa: „Na mocy zarządzenia Jego Cesarskiej Mości miasto Piotrogród znajduje się z dniem lutego w stanie oblężenia“. Obwieszczenie wydrukowano w ilości około egzemplarzy, oryginał napisany został ołówkiem. Wydrukowano je w drukarni Admiralicji, rząd bowiem nie dysponował już drukarnią gubernatora miasta, o czym zameldował Balk.
Golicyn opowiada ,że Bielajew przesłał mu list zaczynający się od słów: „Mam zaszczyt zakomunikować Waszej Ekscelencji, że z rozkazu Najjaśniejszego Pana wprowadzony zostaje stan oblężenia“. Golicyn zagubił ten dokument.
Golicyn opowiada, że Bielajew przesłał mu list oficjalnie oświadczył, iż składa swoją dymisję z powodu choroby. Protopopow podniósł się z miejsca i powiedział zakłopotany: „No cóż, podporządkowuję się“, po czym skierował się do wyjścia mówiąc: „Teraz pozostało mi tylko jedno — zastrzelić się“. Bielecki opowiada, że kiedy na krótko przedtem rozeszła się wiadomość, iż Szczegłowitowa aresztowano w kuchni i pod osłoną żołnierskiego płaszcza przewieziono do Dumy, Protopopowa ogarnęła taka panika, że zażądał natychmiastowego „aresztowania Rodzianki“.
O wieczorem Łodyżeński przekazał ekspedycji biura Rady Ministrów depeszę ułożoną przez Pokrowskiego i Balka, a podpisaną przez Golicyna. Oto
fragmenty tekstu depeszy: „Rada Ministrów... ośmiela się wskazać Waszej Cesarskiej Mości na konieczność niezwłocznego podjęcia następujących kroków... oraz wprowadzenia stanu oblężenia w stolicy, w której to sprawie wydał odpowiednie zarządzenie minister spraw wojskowych we własnym zakresie z upoważnienia Rady Ministrów. Rada Ministrów pokornie prosi o postawienie na czele wiernych wojsk jednego z dowódców frontowych o nazwisku popularnym wśród ludności...“
Dalszy ciąg depeszy stwierdzał, że Rada Ministrów nie potrafi uporać się z aktualną sytuacją i składa prośbę o dymisję całego gabinetu oraz prosi o powierzenie stanowiska premiera osobie cieszącej się powszechnym zaufaniem, zdolnej do utworzenia rządu parlamentarnego.
Tego samego dnia car odpowiedział Golicynowi: „Wydałem odpowiednie rozkazy szefowi mojego sztabu w sprawie nominacji dowódcy wojskowego w Piotrogrodzie, z poleceniem natychmiastowego udania się do stolicy. To samo dotyczy oddziałów wojskowych. Panu osobiście przekazuję wszystkie niezbędne uprawnienia w zakresie administracji cywilnej. W istniejących warunkach uważam wszelkie zmiany w rządzie za niedopuszczalne. Mikołaj“.
Po wieczorem Golicyn, Rodzianko, wielki książę Michał Aleksandrowicz, Krzyżanowski i Bielajew omawiali w gabinecie premiera tekst depeszy, którą Michał Aleksandrowicz chciał skierować do cara, po czym wielki książę i Bielajew udali się do mieszkania ministra spraw wojskowych, by przekazać depeszę szefowi sztabu naczelnego dowództwa. Michał Aleksandrowdcz przedstawił carowi „powagę sytua
cji“, mówił o konieczności powołania nowego prezesa Rady Ministrów, który sam dobierze członków gabinetu; wielki książę zapytywał również, czy car nie upoważniłby go do natychmiastowego opublikowania tych zarządzeń, i wysuwał kandydaturę księcia Lwowa na premiera, oświadczając, iż gotów jest objąć funkcje regenta.
Po niedługim czasie Aleksiejew nadesłał odpowiedź informując, że jego cesarska mość dziękuje za rady, wyjedzie jutro i osobiście podejmie decyzje.
Tego samego dnia Bielajew wysłał do Kwatery Głównej na ręce szefa sztabu następujące cztery depesze:
Godzina ., nr — depesza zawiadamia, że zamieszki, które wybuchły od rana w niektórych jednostkach, są tłumione. Wyraża przekonanie, że „spokój zapanuje w najbliższym czasie“.
Godzina ., nr (kopia dla naczelnego dowódcy frontu północnego) — depesza podkreśla powagę sytuacji; prośba o pomoc, o przysłanie „jednostek naprawdę godnych zaufania“.
Godzina ., nr : „Rada Ministrów uznała za konieczne wprowadzenie stanu oblężenia w Piotrogrodzie. Wobec niezdecydowania, jakie okazał generał Chabałow, Rada Ministrów przydzieliła mu do pomocy, w związku z nieobecnością generała Czebykina, generała Zankiewicza“.
Godzina ., nr — depesza donosi, że zawezwano z Carskiego Sioła niewielkie oddziały sformowane z żołnierzy pułków zapasowych; bateria z Piotrogrodu odmówiła załadowania się do pociągu wyjeżdżającego do stolicy, bateria szkół wojskowych nie posiada pocisków.
Około północy Bielajew kazał swojemu sekretarzowi zatelefonować do Pałacu Maryjskiego i wezwać do aparatu ministra KriegerWojnowskiego. Sekretarz usłyszał jakąś niewyraźną rozmowę kilku osób znajdujących się w pałacu w pobliżu telefonu, nawoływanie do zachowania ciszy i ostrzeżenie, że przy aparacie znajduje się minister spraw wojskowych. Następnie słuchawkę podniósł jakiś osobnik podający się za ministra komunikacji. Lecz głos mówiącego wcale nie był podobny do głosu KriegerWojnowskiego. Sekretarz uprzedził o tym Bielajewa i podał mu słuchawkę telefonu. Minister spraw wojskowych, nie odzywając się, potrzymał ją kilka chwil przy uchu i dosłyszał następujące słowa: „... tamtą paczkę już sprawdziłem, zabierz te dokumenty“; wówczas Bielajew rozłączył się i zabronił obecnym rozmawiania przez telefon z Pałacem Maryjskim.
Około w nocy zatelefonowano z pałacu do sekretarza Bielajewa; mówił zastępca szefa kancelarii Rady Ministrów, Putiłow, wyjaśniając, że w pomieszczeniu kancelarii „gospodarują jakieś osoby postronne“; udało mu się jednak zabezpieczyć przed nimi ważniejsze dokumenty, ministrowie komunikacji i spraw zagranicznych ukrywają się w innym skrzydle gmachu. Putiłow prosił o przyjście z pomocą, lecz sekretarz ministra spraw wojskowych wytłumaczył, że Bielajew nie ma już pod swoimi rozkazami ani jednego oddziału.
Generał Zankiewicz, któremu Bielajew przekazał dowództwo, dysponował tylko kilkoma wahającymi się jednostkami, topniejącymi z godziny na godzinę.
Sprawa podjęcia ataku wyglądała beznadziejnie,
można było jedynie myśleć o ratowaniu oddziału znajdującego się na placu Pałacowym.
Generał Zankiewicz przywdział mundur lejbgwardyjskiego Pułku Pawłowskiego, pojechał do żołnierzy i w rozmowie przekonał się, że nie można na nich liczyć. Również utrzymanie się na placu było niemożliwe. Zankiewicz doszedł do wniosku, że wierni słudzy cara winni umrzeć w Pałacu Zimowym; koło godziny wieczorem wprowadzono wojsko do gmachu Admiralicji, a około do pałacu. Okazało się, że marynarze oraz część piechurów rozeszli się; zostało zaledwie od do żołnierzy.
Przed godziną w nocy nadeszła do pałacu wiadomość o nominacji generała Iwanowa. Komendant pałacu, generał Komarow, prosił Chabałowa, by nie obsadzał pałacu wojskiem. Zankiewicz był innego zdania, wynikł spór, który rozstrzygnął wielki książę Michał Aleksandrowicz. Księciu nie udało się wyjechać do Gatczyny, przybył do pałacu z Bielajewem i poparł stanowisko generała Komarowa. W wyniku narady wielki książę, Chabałow i Zankiewicz zdecydowali się na Twierdzę Pietropawłowską, lecz zastępca komendanta twierdzy, baron Stahl, zakomunikował, iż na placu Troickim znajdują się samochody pancerne i działa powstańców, a na moście Troickim zbudowano barykady. Chabałow wysunął wniosek, by przedrzeć się do twierdzy, na co Zankiewicz oświadczył, iż nie jest pewny oficerów Pułku Izmaiłowskiego; wobec tego postanowiono o świcie wrócić do gmachu Admiralicji.
Plakaty zawiadamiające o wprowadzeniu stanu oblężenia zostały wprawdzie wydrukowane, ale nie udało się ich rozlepić. Balk nie miał ani kleju, ani pędzli. Na rozkaz Chabałowa, wydany nader nie
pewnym głosem, dwaj rewirowi wywiesili kilka plakatów na ogrodzeniu parku Aleksandrowskiego. Rankiem poniewierały się na placu Admiralicji przed siedzibą gubernatora miasta.
Trzecie zarządzenie Bielajewa, dotyczące opublikowania zakazu poruszania się po mieście po godzinie wieczorem, Chabałow uznał za bezcelowe i nie wykonał go.
Tego dnia carowa trzy razy depeszowała do cara; godzina . przed południem: „Rewolucja przybrała wczoraj groźne rozmiary. Wiem, że przyłączyły się do niej dalsze jednostki wojskowe. Takich złych wiadomości dotychczas jeszcze nie było. Alix“; godzina .: „Ustępstwa są konieczne. Strajki trwają nadal. Dużo wojska przeszło na stronę rewolucji. Alix“; godzina . wieczorem: „Lili spędziła u nas całą dobę — nie dysponowałam ani powozami, ani samochodami. Pali się Sąd Okręgowy. Alix“.
Dubieński notował lutego: „Z Piotrogrodu napływają bez przerwy złe wiadomości. Jak donoszą, wybuchła wielka strzelanina przed soborem Kazanskim, padło wielu zabitych policjantów i mieszkańców miasta. Podają, że po Piotrogrodzie krążą samochody pancerne. Wieści są tak niepokojące, iż postanowiono jutro, , wyruszyć do stolicy... Zastępca szefa sztabu Tregubow poinformował mnie, że na jego pytanie, co się dzieje w Piotrogrodzie, Aleksiejew odpowiedział: «W Piotrogrodzie wybuchło powstanie». Tregubow dodał, że na ulicach miasta strzelano z karabinów maszynowych. Co należy przede wszystkim zrobić, to zabić szarlatana i nieroba, Protopopowa. Przed obiadem byłem z Fiodorowem w wagonie generałaadiutanta Iwanowa.
Rozmawialiśmy długo o wydarzeniach piotrogrodzkich, namawialiśmy Iwanowa, by powiedział Najjaśniejszemu Panu, żeby przystąpił do energicznych posunięć i wysłał do Piotrogrodu kilka doborowych pułków; w ten sposób można by opanować sytuację. Iwanow przekonywał nas, że nie ma prawa zwracać się do cara w tej formie, zgadzał się z tym, że należy zawezwać na pomoc doborowe pułki, na przykład dywizji itd., w końcu jednak przyrzekł, że pomówi z carem. Przed obiadem Aleksiejew zjawił się w gabinecie cara przynosząc ważne wiadomości z Piotrogrodu. Podobno niektóre jednostki, m. in. lejbgwardyjski Pułk Pawłowski, odmówiły podjęcia akcji przeciw ludności. Kiedy hrabia Fredericks zapytał Aleksiejewa, co słychać nowego w Piotrogrodzie, szef sztabu odpowiedział: «Mam niedobre wiadomości, zarysowały się nowe zjawiska». Miał widocznie na myśli sytuację w wojsku. Podczas obiadu, który upłynął w milczeniu, Iwanow zdążył jednak powiedzieć carowi o potrzebie wysłania doborowych oddziałów.
Po obiedzie Najjaśniejszy Pan zaprosił Iwanowa do gabinetu, a koło wieczorem rozeszła się wiadomość, że Iwanow udaje się pociągiem specjalnym do Piotrogrodu. Naryszkin poinformowałmnie o tym, że Pułk Preobrażenski otoczył koszary Pułku Pawłowskiego oraz że nastąpiło pewne uspokojenie. W Kwaterze Głównej atmosfera uległa raptownej zmianie. Wszędzie toczą się rozmowy, wszyscy są podnieceni, rozlegają się pytania: co nowego w Piotrogrodzie?
Z depesz wieczornych dowiedzieliśmy się, że na podstawie ukazu cara zostały rozwiązane Duma i Rada Państwa, jednak zarządzenie to zostało wy
dane za późno, powstał już bowiem Rząd Tymczasowy obradujący w Dumie pod ochroną wojsk, które przeszły na stronę rewolucjonistów. Tych wojsk jest znacznie więcej niż wiernych carowi. Zabity został dowódca gwardyjskiego Pułku Litewskiego. W Pułku Preobrażenskim zamordowano dowódcę batalionu, Bogdanowicza. Przewodniczący Dumy Państwowej skierował do Kwatery Głównej depeszę na imię cara, prosząc go o niezwłoczne przybycie do Carskiego Sioła, by ratować Rosję. Te wszystkie groźne wieści z Piotrogrodu przychodzą od hrabiego Benckendorfa do pułkownika Bafkowa. Hrabia Fredericks wyraził się po francusku o ministrze spraw wewnętrznych: «A o panu ministrze spraw wewnętrznych nie ma żadnych wiadomości, jak gdyby już nie żył». Hrabia Fredericks zachowuje się spokojnie, z godnością, powtarza ciągle: «Nie wolno się denerwować».
Po wieczornej herbacie, o północy, monarcha pożegnał się z otoczeniem i udał się do swoich apartamentów. Podążyli za nim Fredericks i Wojejkow, którzy zostali na krótko u cara, a kiedy wyszli stamtąd, Wojejkow oświadczył, że wyjazd Jego Cesarskiej Mości do Carskiego Sioła nastąpi nieodwołalnie tej samej nocy. Świta rozpoczęła przygotowania do wyjazdu, o drugiej w nocy wszyscy zajęli miejsca w pociągu. Najjaśniejszy Pan jest uprzejmy, łagodny, spokojny i choć zapewne głęboko poruszony, jak zwykle ukrywa wszystko przed otoczeniem. Całą noc rozmawialiśmy na ten temat z Cabelem, Stackelbergiem i Susłowem. O nad ranem pociąg świty wyruszył do Carskiego Sioła... Iwanow otrzymał nominację na dyktatora.“
Aż do tego dnia w Kwaterze Głównej sądzono, że
w Piotrogrodzie doszło do „buntu głodowego“, pogłoski o wybuchu rewolucji lekceważono, sprzyjał temu skrajny „fatalizm“ wyznawany przez cara, jak mówi generał Dubieński. Aleksiejew w owych dniach błagał cara, by zgodził się na ustępstwa, lecz jedynym wynikiem tych rozmów było przyśpieszenie terminu wyjazdu.
W każdym razie gruntowna zmiana w nastrojach Kwatery Głównej nastąpiła wieczorem lutego. Wojejkow, który trwonił czas, zajmując się urządzaniem nowej siedziby, i do godziny po południu „zakładał rolety i zawieszał obrazki“, zrozumiał nagle cały tragizm sytuacji i „kręcił się czerwony, z wybałuszonymi oczami“. Generał Iwanow dowiedział się podczas obiadu od Aleksiejewa, że został mianowany naczelnym dowódcą w Piotrogrodzie i że ma za zadanie „przywrócenie całkowitego porządku w stolicy i rejonie podstołecznym“ oraz że „dowódca wojsk okręgu podlega jego zwierzchnictwu“ (tekst na blankiecie szefa sztabu naczelnego wodza, kancelaria dyżurnego generała, nr , z podpisami generała Aleksiejewa i dyżurnego generała Kondzierowskiego). Ta nominacja Iwanowa związana była z postulatami byłego prezesa Rady Ministrów Golicyna, który domagał się, by skierować do stolicy frontowego generała cieszącego się popularnością w wojsku.
Iwanow, uchodzący za „zwolennika środków umiarkowanych“, opowiedział carowi przy obiedzie o tym, jak udało mu się zlikwidować zamieszki w Charbinie, z pomocą dwóch pułków, bez jednego strzału. Po obiedzie car oświadczył Iwanowowi: „Mianuję pana głównodowodzącym Okręgu Piotrogrodzkiego, wybuchły tam zamieszki w batalionach zapa
sowych i strajki w fabrykach, proszę, żeby pan udał się na miejsce“. Iwanow zameldował, że od roku nie ma bezpośrednich kontaktów z wojskiem, ale uważa, „że gdyby doszło do zamieszek wśród ludności, to zapewne nie wszystkie jednostki wojskowe dochowają ,,wierności przysiędze“ i w związku z tym, by „uniknąć wojny domowej i przelewu krwi“, lepiej będzie nie wprowadzać wojska do miasta aż do wyjaśnienia sytuacji.
Car odpowiedział na to: „Tak jest, oczywiście“.
Po rozmowie z carem Iwanow pozostał w sztabie prawie dwie godziny, rozmawiając najpierw z Aleksiejewem, którego car wezwał do siebie, potem konferował przez telefon z Rodzianką. Aleksiejew poinformował Iwanowa, że z frontu północnego i zachodniego ściągnięte zostaną dwa pułki, lecz wciąż jeszcze nie zdecydowano, które należałoby wybrać; radził również Iwanowowi, by wyruszył do Piotrogrodu z batalionem i kompanią pułku zbiorczego pokazał mu również depeszę Rodzianki informującą o wprowadzeniu stanu oblężenia.
Iwanow wiedział już o tym, że Duma została rozwiązana, że ogłoszono stan oblężenia, że w mieście brakuje żywności oraz że wiele fabryk pracujących na potrzeby obrony unieruchomiono z powodu braku paliwa. Zdecydował, że rano zwróci się do cara, zaś w drogę ruszy koło południa — po czym udał się na spoczynek.
W tym samym czasie Benckendorf telegrafował z Carskiego Sioła do Wojejkowa z zapytaniem, czy jego cesarska mość nie życzy sobie, żeby carowa z dziećmi wyjechała na spotkanie; car kazał odpowiedzieć, by tego nie robiono, ponieważ on sam przyjeżdża do Carskiego Sioła.
Wojejkow poszedł za radą Benckendorfa i zatelefonował do Bielajewa, który w „chaotyczny“ sposób poinformował go, że „bunt wojska trwa i że trudno jest ustalić, jakie jednostki biorą w tym udział“. Wojejkow był zdania, że powinien był otrzymać odpowiednie informacje od Protopopowa, lecz minister spraw wewnętrznych nie odzywał się. O godzinie . Wojejkow wysłał do Protopopowa następującą depeszę szyfrowaną nr : ,,Jego Cesarska Mość raczył opuścić Kwaterę Główną w kierunku Orsza — Lichosław — Tosno wtorek lutego godzina druga minut trzydzieści po południu przyjeżdża do Carskiego Sioła w środę marca godzina trzecia trzydzieści po południu“.
Dubieński notuje w swoim dzienniku (pod datą marca), że „ lutego wieczorem zwołane zostało posiedzenie nadzwyczajne pod przewodnictwem cara, z udziałem Aleksiejewa, Fredericksa i Wojejkowa. Aleksiejew w związku z wiadomościami nadchodzącymi z Piotrogrodu błagał monarchę, by wyraził zgodę na żądanie Rodzianki dotyczące wprowadzenia konstytucji, Fredericks milczał, a Wojejkow domagał się odrzucenia tego wniosku i nakłaniał monarchę, by natychmiast wyjechał do Carskiego Sioła“.
Przed w nocy adiutant obudził Iwanowa zawiadamiając go, że car za chwilę wyjeżdża. Car przyjął Iwanowa koło godziny w nocy. Iwanow złożył meldunek o sytuacji aprowizacyjnej i prosił o pomoc, mając w pamięci wrzesień roku, kiedy jego skargi na brak pocisków wzbudziły niezadowolenie Kwatery Głównej. Chociaż prosił o udzielenie mu pełnomocnictw jedynie w zakresie czterech ministerstw (spraw wewnętrznych, rolnictwa, prze
mysłu i komunikacji), car oświadczył: „Niech pan przekaże generałowi Aleksiejewowi, żeby zawiadomił telegraficznie prezesa Rady Ministrów, iż wszyscy ministrowie mają bezwarunkowo wykonywać wszelkie zarządzenia generała Iwanowa“. (Jednak Iwanow uważał w późniejszym czasie te pełnomocnictwa za niebyłe, ponieważ nie otrzymał od Aleksiejewa potwierdzenia rozkazu cara.) „Do widzenia — powiedział car — zobaczymy się zapewne w Carskim Siole.“ „Najjaśniejszy Panie — rzekł Iwanow — niech mi wolno będzie przypomnieć
o sprawie reform.“ „Tak, tak — odparł car — właśnie przed chwilą przypomniał mi o tym generał Aleksiejew.“
Car użył przy tym słów „rząd parlamentarny“ i „rząd zaufania“. Toteż Iwanow uważał sprawę za załatwioną i w sekrecie powiedział o tym swojemu adiutantowi, pułkownikowi Kryńskiemu, oraz Łodyżeńskiemu (szefowi kancelarii do spraw administracji cywilnej sztabu naczelnego wodza). Iwanow postanowił, iż przyjedzie do Carskiego Sioła rano marca. Wysłał do komendanta Carskiego Sioła dwie depesze, jedna z nich brzmiała: „Proszę o wydanie zarządzeń w sprawie kwater w mieście Carskie Sioło i okolicy dla batalionów, szwadronów i baterii. O wynikach proszę zameldować mi jutro, marca, na stacji Carskie Sioło“.
Eszelon z Batalionem Georgijewskim, połową kompanii pułku kolejowego oraz kompanią pułku przybocznego jego cesarskiej mości wyruszył z Mohylewa koło rano. Wagon Iwanowa, który wyjechał nieco później, przyczepiono do eszelonu w Orszy.
Z frontu północnego wyruszyły rankiem lute
go trzy eszelony wiozące Tarutiński Pułk Piechoty; planowano również skierowanie Pułku Borodińskiego i kawalerii.
Z frontu zachodniego miano ściągnąć dwa pułki kawalerii dywizji jazdy, dwa pułki piechoty oraz drużynę karabinów maszynowych colta.
Generał Iwanow przekazał Aleksiejewowi następujący dokument (na blankiecie generałaadiutanta Iwanowa) lutego roku, nr : „Do szefa sztabu naczelnego wodza. Podczas raportu złożonego w dniu dzisiejszym koło godziny trzeciej rano Najjaśniejszemu Panu, Jego Cesarska Mość raczył za moim pośrednictwem polecić panu generałowi zawiadomienie prezesa Rady Ministrów o następującym rozkazie Jego Cesarskiej Mości: «Wszyscy ministrowie winni bezwarunkowo wykonywać wszelkie rozkazy naczelnego dowódcy Piotrogrodzkiego Okręgu Wojskowego generałaadiutanta Iwanowa». Generaładiutant Iwanow“.
Uprawnienia generała Iwanowa określał następujący dokument z dnia lutego (na blankiecie szefa sztabu naczelnego wodza, nr ):
„Na podstawie artykułu przepisów o miejscowościach objętych stanem oblężenia przekazuję Waszej Ekscelencji przysługujące mi na podstawie artykułu ustawy o zarządzie polowym wojsk prawo przekazywania sądom polowym osób cywilnych we wszystkich sprawach podległych sądom wojskowym, a których jeszcze nie postawiono przed tymi sądami. Zarządzenia Waszej Ekscelencji o stawianiu osób cywilnych przed sądem polowym dotyczyć mogą zarówno poszczególnych spraw, jako też całych kategorii spraw; w ostatnim wypadku, po uprzednim podaniu tego do wiadomości publicznej.
Podpisali: generaładiutant Aleksiejew, generałlejtnant Kondzierowski“.
Dowódca Batalionu Georgijewskiego, generał Pożarski, zwoławszy lutego swoich oficerów oznajmił, że nie wyda rozkazu strzelania do ludności w Piotrogrodzie, choćby zażądał tego nawet generał Iwanow.
W tym samym czasie, gdy w Mohylewie przygotowywano się do wyjazdu, a pociągi specjalne (świty carskiej i cara) wyruszyły kolejno o i rano w kierunku Smoleńsk—Wiaźma—Rżew—Lichosław, generałowie Chabałow, Zankiewicz i Bielajew (którzy po godzinie w nocy pożegnali się z wielkim księciem Michałem Aleksandrowiczem) wraz z garstką wiernych im oficerów i żołnierzy przenieśli się z Pałacu Zimowego do Admiralicji, ulokowali się w skrzydle gmachu zwróconym w stronę Newskiego, ustawili na podwórzu armaty, na pierwszym piętrze rozmieścili piechotę, a w narożnikach ułatwiających ostrzał ulicy ustawili karabiny maszynowe. Pocisków armatnich mieli mało, amunicji nie mieli wcale, podobnie jak żywności; z największym trudem wystarano się o trochę chleba dla żołnierzy. Konie sotni kozackiej, kwaterującej w koszarach pułku konnego, nie były od kilku dni karmione. Gmach Admiralicji był parę razy ostrzeliwany, ale załoga nie odpowiadała ogniem. Tu właśnie odbyła się nocna rozmowa z Iwanowem przez linię bezpośrednią. W imieniu Chabałowa odpowiedziano Iwanowowi, że trudno jest ustalić miejsce, w którym Chabałow mógłby się z nim spotkać, bo istnieje obawa, że po wyjściu z gmachu na ulicę Chabałow może być aresztowany. O godzinie rano Iwanow wezwał Chabałowa do bezpośredniej linii telegraficznej; nastąpiła wymiana
informacji. Iwanow postawił Chabałowowi dziesięć pytań (zanotowanych na trzech żółtych arkusikach):
,,) W których jednostkach wojskowych panuje porządek, a które buntują się? ) Które dworce kolejowe są chronione przez wojsko? ) W jakich dzielnicach miasta panuje porządek? ) Jakie władze czynne są w tych dzielnicach? ) Czy wszystkie ministerstwa pracują normalnie? ) Jakie władze policyjne ma pan obecnie do dyspozycji? ) Jakimi instytucjami technicznymi i administracyjnymi resortu wojskowego dysponuje pan obecnie? ) Jakim rozporządza pan zapasem żywności? ) Czy w ręce buntowników wpadło dużo broni, artylerii i amunicji? ) Jakie władze wojskowe i sztaby znajdują się w pańskiej dyspozycji?“
Chabałow przetelegrafował odpowiedź na wszystkie pytania:
„) Dysponuję gmachem Admiralicji, czterema kompaniami gwardii, pięcioma szwadronami i sotniami oraz dwiema bateriami, reszta wojska przeszła na stronę rewolucjonistów lub na podstawie porozumienia z nimi zachowuje neutralność. Pojedynczy żołnierze i bandy włóczą się po mieście, strzelając do przechodniów i rozbrajając oficerów.
) Wszystkie dworce kolejowe znajdują się w ręku rewolucjonistów i są przez nich pilnie strzeżone.
) Całe miasto znajduje się pod władzą rewolucjonistów, telefony nie funkcjonują, łączności z dzielnicami nie ma. ) Nie mogę udzielić odpowiedzi. ) Ministrowie zostali aresztowani przez rewolucjonistów. ) Nie dysponuję żadnymi władzami policyjnymi. ) Nie posiadam. ) Żywnością nie rozporządzam, na lutego miasto posiadało zapas pudów mąki. ) Wszystkie parki artyleryjskie znaj
dują się w ręku rewolucjonistów. ) Dysponuję osobą szefa sztabu okręgu. Z innymi instytucjami okręgowymi nie mam łączności.“
W późniejszej rozmowie z Iwanowem Chabałow potwierdził treść swojej depeszy.
Tego dnia rano generałowie Tiażelnikow i Michajliczenko, znajdujący się w gmachu Admiralicji, ze zdumieniem słuchali, jak w sąsiednim pokoju Bielajew dyktuje depeszę rozpoczynającą się od nader ostrożnych słów: „Sytuacja w dalszym ciągu budzi zaniepokojenie“. Jednak następne informacje stwierdzały, że „buntownicy“ opanowali gmachy instytucji państwowych we wszystkich dzielnicach, że wojsko przechodzi na ich stronę lub zachowuje się neutralnie, że na ulicach trwa strzelanina, że komunikacja miejska została przerwana, oficerowie są rozbrajani, a jak najszybsze przybycie wojska jest ze wszech miar pożądane. (Depesza wysłana została o godzinie . do Kwatery Głównej, do szefa Sztabu Generalnego, kopię skierowano do Orszy, w ślad za komendantem pałacu; nr ).
lutego przed południem przybył do Admiralicji adiutant ministra marynarki, żądając ewakuowania gmachu, gdyż w przeciwnym razie powstańcy grożą ostrzelaniem go z armat Twierdzy Pietropawłowskiej. Zwołana została narada, której uczestnicy doszli do wniosku, że dalszy opór jest bezcelowy. Artyleria wyruszyła z powrotem do Strelny, pozostawiając na miejscu zamki do armat; karabiny maszynowe i ręczne ukryto w gmachu, a całą piechotę zwolniono bez broni. Tego samego dnia, koło godziny , Chabałow został aresztowany przez żołnierzy dokonujących rewizji w gmachu Admiralicji. Bielajewowi udało się przedostać do Sztabu Gene
ralnego, skąd o godzinie . przesłał tajną depeszę do szefa Sztabu Generalnego (nr ):
„Koło w południe dnia lutego reszta wiernych oddziałów w liczbie czterech kompanii, jednej sotni, dwóch baterii i kompanii karabinów maszynowych, na rozkaz ministra marynarki wojennej wyprowadzona została z Admiralicji, by nie narażać budynku na zniszczenie. Nie uważałem za wskazane przeniesienie tych oddziałów w inne miejsce, ponieważ nie można było zaufać im w całej pełni. Wojsko zostało rozlokowane w koszarach, by uniknąć straty broni, zamki armat zostały przekazane ministerstwu marynarki.“
Po godzinie Bielajew przeniósł się do domu ministra spraw wojskowych na Mojce i spędził tam noc.
Generał Iwanow opuścił Mohylew koło po południu. Posłano w ślad za nim kopię depeszy szefa Sztabu Generalnego do szefa kancelarii wojskowopolowej (nr ): „Melduję najpokorniej: minister spraw wojskowych zawiadamia, że koło w południe bieżącego miesiąca reszta wiernych wojsk, w liczbie czterech kompanii, jednej sotni, dwóch baterii i kompanii karabinów maszynowych, została na żądanie ministra marynarki wojennej wyprowadzona z gmachu Admiralicji, by uniknąć zniszczenia budynku. Nie uważałem za celowe przeniesienie tych oddziałów w inne miejsce, ponieważ nie można było zaufać im w całej pełni. Wojsko zostało rozlokowane w koszarach. Dla uniknięcia utraty broni na drodze przemarszu, zamki armat, karabiny i karabiny maszynowe zostały zdane ministerstwu marynarki“.
Po wyjeździe Iwanowa odebrano w Kwaterze
Głównej następujący telegram, nadany przez pełniącego obowiązki szefa Sztabu Generalnego marynarki admirała Kapnista do admirała Rusina (nr ): „Sytuacja przed wieczorem przedstawiała się następująco: zbuntowane oddziały opanowały dzielnicę Wyborską, dużą część miasta od Litiejnego do Smolnego i stąd wzdłuż Suworowskiej i Spasskiej. W tej chwili donoszą o strzelaninie w dzielnicy Piotrogrodzkiej. Konwent seniorów Dumy Państwowej na prośbę delegacji buntowników wybrał komitet do spraw zaprowadzenia porządku w stolicy oraz utrzymywania kontaktów z instytucjami i osobistościami. Wątpliwe, czy będzie można uspokoić rozwydrzony motłoch. Wojsko łatwo przechodzi na stronę buntowników. Oficerowie rozbrajani są na ulicach. Motłoch konfiskuje samochody. Nam zabrano trzy samochody, w tym samochód Waszej Ekscelencji. Uzbrojeni żołnierze zabrali wóz z podwórza domu, w którym mieszkam, i zmusili kierowcę Chiżniaka do prowadzenia wozu. Dowództwo objął Bielajew, ale sądząc z tego, co się dzieje, należy wątpić, czy da sobie radę. W mieście nie ma policji, chuligani zaczęli grabić sklepy. Semafory kolejowe zostały zniszczone, pociągi nie kursują. Minister marynarki zachorował na influencę, ma wysoką temperaturę, stopni, leży w łóżku, ostatnio nastąpiła pewna poprawa. Odczuwa się kompletną anarchię. Wiele świadczy o tym, że buntownicy działają bez planu, choć dostrzega się objawy zorganizowanej akcji, na przykład kwartały od Litiejnego do Sergijewskiej i Taurydzkiej obstawione są ich wartami. Ja zamieszkałem w sztabie, uważam, że przed nadejściem pańskich nowych instrukcji nie mogę wyjechać do Kwatery Głównej“.
Iwanow przyjechał z Mohylewa do Witebska z małym opóźnieniem; między a wieczorem ruszył w dalszą drogę. Tego dnia i następnego porozumiewano się przez telegraf w sprawie formowania i transportu jednostek wojskowych: generał Iwanow ( lutego, pilne, poufne, nr — do naczelnego dowódcy frontu zachodniego, i nr — do naczelnego dowódcy frontu północnego), Daniłow ( lutego, nr —B i —B), Ruzski ( lutego, nr —B), Gulewicz ( marca, nr ), Tichmieniew (do generała Iwanowa, marca, nr ), podpułkownik Kryński (do generała Tichmieniewa, nr ), generał książę Trubecki (do generała Iwanowa, marca, nr )...
Pociąg cara zdążał naprzód bez przeszkód, witany na dworcach przez uriadników i gubernatorów. Bezpośrednia łączność z Piotrogrodem urwała się, wiadomości nie nadchodziły; krążyły jedynie fantastyczne pogłoski o obrabowaniu Pałacu Zimowego, o zamordowaniu gubernatora Balka i jego zastępcy Wendorfa.
O po południu car wysłał z Wiaźmy do carowej następującą depeszę (w języku angielskim): „Wyjechaliśmy dziś rano o piątej. Myślami jestem zawsze z tobą. Pogoda znakomita. Mam nadzieję, że czujecie się dobrze i jesteście spokojni. Z frontu skierowano dużo wojska. Kochający cię Niki“.
Wojejkow otrzymał w Lichosławiu depeszę szyfrowaną od Bielajewa. Depesza informowała, że w Piotrogrodzie powstał Rząd Tymczasowy z Rodzianką na czele. Czytano także depeszę Bublikowa zawierającą zarządzenie skierowane do wszystkich
dyrekcji kolejowych. O wieczorem Dubieński napisał do Fiodorowa: „Drogi Sergiuszu Piotrowiczu, nasze pociągi nie przedostaną się przez Tosno. Jestem głęboko przekonany, że Jego Cesarska Mość winien skręcić z Bołogoje na Psków ( wiorst) i stamtąd, w oparciu o front generała Ruzskiego, podjąć akcję przeciw Piotrogrodowi. W Pskowie najłatwiej będzie wysłać rozkazy w sprawie sformowania oddziału mającego wyruszyć do Piotrogrodu Psków jest starym miastem gubernialnym, ludność miasta zachowuje się jeszcze spokojnie. Z Pskowa można by najłatwiej i w najkrótszym czasie okazać pomoc rodzinie carskiej. W Tosnie może Najjaśniejszemu Panu grozić niebezpieczeństwo. Piszę do pana dlatego, iż sądzę, że nie wolno mi w tym ciężkim momencie ukrywać myśli mogącej pomóc w uratowaniu monarchy i jego rodziny. Jeśli pan nie zgadza się z moją koncepcją, proszę tę notatkę zniszczyć“.
W Bołogoje dowiedziano się w pociągu świty, że w Lubaniu znajdują się oddziały wojskowe, które mogą zatrzymać pociąg. Mimo to jednak ruszono naprzód linią nikołajewską w kierunku Piotrogrodu. W Małej Wiszerze nie uzbrojony oficer pułku kolejowego uprzedził świtę, że stację w Lubaniu obsadziły dwie kompanie piechoty zaopatrzone w działa i karabiny maszynowe. Zdecydowano zaczekać na przyjazd cara. Na podstawie różnych danych można było stwierdzić, że Rząd Tymczasowy usiłuje skierować oba pociągi specjalne do Piotrogradu, w którym, jak przypuszczano, przedstawione zostaną carowi postulaty dotyczące dalszego kierowania państwem — toteż jednomyślnie wypowiedziano się za tym, by jechać do Pskowa: znajduje się tam generał
Ruzski, człowiek mądry i zrównoważony; jeśli w Piotrogrodzie wybuchło powstanie, to Ruzski posłał wojsko, jeżeli zaś doszło do przewrotu, to zapewne nawiązał kontakt z nowym rządem. Tylko kilka osób było zdania, że należy wrócić do Kwatery Głównej.
Pociąg cara przybył po w nocy. Do pociągu wszedł generał Sablin. Prócz Naryszkina wszyscy spali; musiano obudzić Wojejkowa.
Wojejkow udał się do cara, obudził go i oznajmił, że jazda na Tosno połączona jest z ryzykiem, stację bowiem zajęły oddziały rewolucyjne.
Car podniósł się z łóżka, narzucił szlafrok i powiedział: „No, wobec tego jedźmy do najbliższego telegrafu“.
Wojejkow wyszedł od cara w dobrym humorze, mówiąc: „Jedziemy do Pskowa, panowie są zadowoleni?“ Pociągi ruszyły w drogę powrotną.
Dubieński notuje w dzienniku: „Wszyscy zgadzają się z tym, że nocna zmiana kierunku pociągu w Wiszerze stanowi historyczny moment w naszej rewolucji. Najjaśniejszy Pan wciąż zachowuje spokój i mało mówi o aktualnych wydarzeniach. Dla mnie jest rzeczą jasną, że sprawa konstytucji jest załatwiona, na pewno otrzymamy konstytucję. Car ani myśli sprzeciwiać się i protestować. Również jego najbliższe otoczenie wypowiada się za takim rozwiązaniem, hrabia Fredericks, Niłow, hrabia Grabbe, Fiodorow, Dołgoruki, Leuchtenberski oświadczają, że musimy tylko dobić targu z członkami Rządu Tymczasowego“.
Generał Iwanow, przebudziwszy się rankiem marca po godzinie , dowiedział się, że jego pociąg stoi na stacji Dno, to znaczy, iż zamiast pięciu
set kilometrów przebył tylko dwieście. Komendant stacji zameldował generałowi, że pociągi, które opuściły wczoraj Piotrogród, zapełnione są żołnierzami w mundurach i ubraniach cywilnych. Żołnierze odbierają przemocą broń oficerom, komendant miejscowej żandarmerii jest bezsilny i prosi o pomoc. Pułkownik Lebiediew, kierujący transportami wojsk, telegrafował do Iwanowa: „Melduję, że otrzymałem informacje o pociągu nr , jadą nim pijani żołnierze w odzieży cywilnej, uzbrojeni w szable i karabiny, zabierają broń oficerom i żandarmom. Proszę o rozkazy“.
Iwanow polecił dowódcy batalionu przeprowadzić rewizje w napotkanych pociągach, zwłaszcza że według uzyskanych informacji pociąg carski opuścił już Bołogoje i oczekiwany jest przed wieczorem na stacji Dno.
Iwanow sam też widział kilka pociągów przybyłych z Piotrogrodu. Pełno w nich było żołnierzy, w tym wielu pijanych. Na podstawie rozmów, prowadzonych przez kobiety i starego urzędnika na temat prowokatorów, Iwanow doszedł do wniosku, że „zamieszki przybrały poważny obrót“. Udało mu się aresztować około ludzi, a wśród nich kilku przebranych policjantów, którzy uciekli z Piotrogrodu (wszyscy, z wyjątkiem dwóch, zostali zwolnieni w Carskim Siole, dwaj zaś — w drodze powrotnej do Mohylewa). Udało się również odebrać żołnierzom — szabel i sporo broni krótkiej. Generał Iwanow, według jego oświadczenia, a także zgodnie z zeznaniami żołnierzy Batalionu Georgijewskiego, zastosował kilka razy szczególnego rodzaju „ojcowskie perswazje“ wobec pijanych lub zachowujących się arogancko żołnierzy: kazał im uklęknąć. Kiero
wal się zapewne pobudkami humanitarnymi: starał się uniknąć konieczności postawienia winnych przed sądem polowym.
Pociąg Iwanowa przybył do Wyrycy około wieczorem.
W tym samym czasie pociąg carski nie zatrzymując się po drodze zmierzał do stacji Dno. Według relacji Wojejkowa „po przebudzeniu się wszyscy pasażerowie pociągu starali się uniknąć rozmów na temat bieżących wydarzeń, bo to był przykry temat. W nastroju powszechnym wyczuwało się obawę oraz nadzieję, że po przybyciu do Pskowa sprawy się wyklarują“. Podczas śniadania i obiadu rozmawiano o wszystkim prócz spraw bieżących ze względu na obecność służby (car rzadko posługiwał się językiem francuskim) oraz dlatego, że car niechętnie wdawał się w rozmowy na tematy polityczne ze swoim otoczeniem (atmosfera była „napięta“); według Dubieńskiego car, człowiek mężny i ufny w swoje „przeznaczenie“, „spał, jadł i nawet bawił rozmową najbliższe osobistości ze świty“.
Około wieczorem pociąg przybył na stację Dno.
W Piotrogrodzie rankiem marca przed gmachem Ministerstwa Spraw Wojskowych zaczęły się zbierać wielkie tłumy. Jeszcze poprzedniego dnia szukano Bielajewa w jego prywatnym mieszkaniu przy ulicy Nikołajewskiej, a marca zaczęto je demolować.
W obawie przed splądrowaniem gabinetu służbowego na Mojce Bielajew, wziąwszy do pomocy sekretarza Schildera, jego zastępcę Ogurcowa, portiera i ordynansa, spalił w piecu i kominku dokumenty przygotowane poprzedniego dnia.
Wśród spalonych papierów znajdowały się niektóre akta Rady Ministrów, akta Specjalnego Komite
tu Koordynacyjnego do Spraw Zaopatrzenia Armii i Marynarki oraz Organizacji Zaplecza (tak zwanego „komitetu pięciu ministrów“), wiele tajnych dokumentów związanych z zaopatrzeniem armii, szyfry, mały dziennik tajny ze spisem poufnych dokumentów zwracanych przez ministra po referatach, taśmy telegraficzne i oryginały depesz o sytuacji w Piotrogrodzie, wysłanych przez ministra wojny do szefa Sztabu Generalnego linią bezpośrednią.
Wśród dokumentów, prawdopodobnie zniszczonych i nie zwróconych z siedziby ministra wojny do Sztabu Generalnego i zarządu głównego Sztabu Generalnego, znajdowały się niektóre zarówno tajne, jak i nietajne dokumenty, przeważnie sporządzone bez kopii, choć nader ważne; można je było odtworzyć jedynie z pamięci, lecz często odtworzenie ich było niemożliwe.
Bielajew w swoich wyjaśnieniach powoływał się na to, że obawiał się, by tajne dokumenty nie dostały się w ręce rozwydrzonego tłumu, wśród którego mogli się znajdować agenci wroga. Ocalał tylko jeden oryginał dokumentu dotyczącego przebiegu konferencji państw sprzymierzonych, który Bielajew włożył do szuflady swojego biurka.
O godzinie po południu Bielajew, dowiedziawszy się, że tłum demoluje jego mieszkanie prywatne na Nikołajewskiej, posłuchał rady ministra marynarki, który nie opuszczał siedziby swojego sztabu, i udał się do gmachu Sztabu Generalnego. Poprzedniej nocy szukano go tam i chciano aresztować. Bielajew zatelefonował do Dumy Państwowej; Niekrasow, który przyjął telefon, poradził mu, by schronił się w Twierdzy Pietropawłowskiej. Bielajew udał się jednak do Dumy; wystąpił z propozycją pisemnego
zobowiązania się do nieopuszczania miasta, prosząc jednocześnie, by „dano mu możliwość jak najszybszego przedzierzgnięcia się w osobę prywatną“. Polecono mu udać się do pawilonu ministerialnego, skąd wieczorem został przewieziony do twierdzy.
Tego samego dnia generał Mrozowski wysłał z Moskwy do Carskiego Sioła depeszę do cara: „Najpokorniej melduję Waszej Cesarskiej Mości: większa część wojska wraz z artylerią przeszła na stronę rewolucjonistów, w związku z tym całe miasto znajduje się w ich władzy; gubernator i jego zastępca opuścili siedzibę gubernatora; od Rodzianki otrzymałem propozycję uznania tymczasowej władzy komitetu Dumy Państwowej; sytuacja jest nader poważna, w istniejących okolicznościach nie mam wpływu na przebieg wypadków, obawiam się, iż do władzy dojść może skrajna lewica, która powołała komitet wykonawczy, każda godzina zwłoki pogarsza sytuację; od bardziej prawomyślnych kół społeczeństwa otrzymuję oświadczenia stwierdzające, że powołanie nowego gabinetu może przywrócić porządek i władzę. Usilnie proszę o rozkazy Waszej Cesarskiej Mości. Generał Mrozowski“.
Generał Iwanow, dowiedziawszy się w Wyrycy, że ministrowie zostali aresztowani, że wybuchł bunt w Carskim Siole oraz że na stacji Aleksandrowskiej wyładowuje się z wagonów przybyły z frontu Pułk Tarutiński, postanowił ruszyć do Carskiego, zawezwać tam dowódców. Pojechał sam, nakazując przyczepić drugą lokomotywę na końcu pociągu. Na miejsce przyjechano wieczorem marca.
Tego dnia po południu pojawiły się na ulicach Carskiego Sioła samochody pancerne oraz ciężarówki z karabinami maszynowymi, krążące między Car
skim Siołem a dworcem kolejowym. Pułkownik Droten zameldował, że kompania gwardii odmaszerowała do Piotrogrodu. Generał Osipow wydał rozkaz w sprawie ograniczenia wjazdu i wyjazdu z Carskiego Sioła, bo miejscowy garnizon rozpijał przyjeżdżające jednostki. Po tych meldunkach zgłosili się delegaci wybrani przez ludność i wojsko. Generał Pożarski ponownie oświadczył, że jego żołnierze nie będą strzelać, a żołnierze Batalionu Georgijewskiego w odpowiedzi na propozycję przyłączenia się wyjaśnili, że ich batalion jest „neutralny“ i zajmuje się wyłącznie ochroną osobistą Mikołaja II.
Iwanow otrzymał od Aleksiejewa następującą depeszę szyfrowaną:
„Prywatne informacje donoszą, że w Piotrogrodzie zapanował całkowity spokój: w wojskach, które przeszły na stronę Rządu Tymczasowego, wprowadza się porządek, Rząd Tymczasowy pod przewodnictwem Rodzianki, obradujący w Dumie Państwowej, zaprosił dowódców jednostek wojskowych i przekazał im zarządzenia w sprawie utrzymania ładu. Ogłoszona przez Rząd Tymczasowy odezwa do ludności mówi o niezachwianych zasadach monarchii w Rosji, o konieczności opracowania nowych zasad wyboru i nominacji rządu. Z niecierpliwością oczekuje się przybycia Jego Cesarskiej Mości, by przedłożyć powyższe koncepcje i prosić o wyrażenie zgody na te postulaty narodu. Jeśli te informacje są ścisłe, to metody pańskiego postępowania muszą ulec zmianie, pertraktacje doprowadzą do uspokojenia, pozwolą uniknąć bezcelowej wojny domowej, tak upragnionej przez naszego wroga, pozwolą uratować instytucje, fabryki i podjąć normalną pracę. Apel nowego ministra kolei skierowany do kolejarzy, któ
ry otrzymałem okólną drogą, wzywa wszystkich do wytężonej pracy i zaprowadzenia porządku w transporcie. Proszę przekazać Najjaśniejszemu Panu przeświadczenie, iż sprawę można w sposób pokojowy doprowadzić do pomyślnego końca, który umocni pańską misję“.
Iwanow nie przeczytał tej depeszy natychmiast po jej nadejściu (była to jedyna z dziewięciu wysłanych do niego depesz), ponieważ wezwała go (około w nocy) carowa znajdująca się od południa lutego pod strażą wojsk rewolucyjnych. W tym czasie Iwanow dowiedział się już (z Wyrycy), że pociąg cara wyruszył ze stacji Dno w kierunku Pskowa.
Carowa zakomunikowała Iwanowowi, że nie otrzymała odpowiedzi na swoje depesze i chciała wysłać samolot, na co nie pozwoliły złe warunki atmosferyczne. Zwróciła się również z prośbą o pomoc w przesłaniu listu, lecz Iwanow zameldował, iż nie ma odpowiedniego człowieka. Carowa wiele mówiła o swojej działalności charytatywnej i pracy swoich córek dla dobra chorych i rannych, dziwiąc się, skąd się bierze tyle niezadowolenia. W dalszym ciągu rozmowy wspomniała o rządzie parlamentarnym, Iwanow zaś wskazał, iż większość Dumy nie miała nic przeciw Trepowowi, szło jej tylko o ministra spraw wewnętrznych. W tym momencie, według relacji Iwanowa, ktoś zakasłał w sąsiednim pokoju, carowa wyszła, a za drzwiami zaczęła się rozmowa prowadzona po angielsku, której Iwanow nie zrozumiał.
Kiedy Iwanow wyjeżdżał od carowej, w Carskim Siole panował spokój. Nadeszła depesza: „Psków, godzina .. Mam nadzieję, że dojechał pan pomyślnie. Proszę nie podejmować żadnych decyzji przed
moim przyjazdem. Mikołaj“. Iwanow odpowiedział, że otrzymał tę depeszę marca i czeka na dalsze instrukcje (nr ); depeszę tej samej treści wysłał do Aleksiejewa (nr ).
W nocy przyjechał do Carskiego Sioła oddelegowany przez szefa Sztabu Generalnego (generała Zankiewicza) pułkownik Domaniewski, który miał objąć stanowisko szefa sztabu generała Iwanowa. Domaniewski złożył Iwanowowi raport, stwierdzając, że „legalne władze wojskowe nie rozporządzają ani jednym oddziałem“ i że „od tej chwili, czyli od godziny dnia lutego, walka ze zbuntowaną częścią ludności została zakończona“. Oficerowie i szeregowi oddali się do dyspozycji Dumy Państwowej, część policji została usunięta ze służby, część ukryła się, wielu ministrów aresztowano, ministerstwa mogą nadal funkcjonować pod warunkiem, że „uznają jak gdyby“ Rząd Tymczasowy. W tych okolicznościach akcja zbrojna jest trudna i nie ona stanowi wyjście z sytuacji, lecz porozumienie z Rządem Tymczasowym w drodze „legalizacji jego odłamu umiarkowanego“. Wśród powstańców wyłoniły się „dwie jasno określone tendencje“: „jedni wypowiedzieli się po stronie deputowanych do Dumy“ i zachowują wierność monarchii, pragnąc jedynie ograniczonych reform oraz szybkiego zakończenia zamieszek; „inni poparli Radę Robotniczą“, „dążą do radykalnych przemian i do zakończenia wojny“. Do marca Rząd Tymczasowy panował nad położeniem w stolicy, lecz z każdym dniem jego sytuacja stawała się coraz trudniejsza, a władza mogła się znaleźć w rękach skrajnej lewicy. Dlatego obecnie „akcja zbrojna mogłaby tylko skomplikować sytuację“.
Naczelnik stacji Carskie Sioło przybiegł do Iwanowa meldując, że nadjeżdża dywizjon artylerii ciężkiej oraz batalion zapasowego pułku strzelców gwardii (tej samej nocy Guczkow jako przewodniczący komisji wojskowej dokonał inspekcji na dworcach Warszawskim i Bałtyckim, pragnąc wprowadzić porządek wśród załóg, na wypadek przyjazdu ekspedycji karnej. Samochód Guczkowa ostrzelano, a towarzyszący mu książę Wiaziemski został zabity). Iwanow, który już wiedział o aresztowaniu Chabałowa i o „rządach“ Rodzianki i Guczkowa w stolicy, będąc zdania, iż ochrona pałacu nie jest jego obowiązkiem, jak również zdając sobie sprawę z tego, że „jeśli ruszą tłumy“, to „padną tysiące“, postanowił wycofać się z Carskiego Sioła. Tak więc, po pokonaniu trudności z uszkodzoną zwrotnicą i złamanym hakiem zaczepowym w ostatnich wagonach, które znalazły się na przedzie pociągu, eszelon z Batalionem Georgijewskim skierowany został w nocy z na marca z powrotem w kierunku Wyrycy.
W kwadrans po odejściu eszelonu zjawiły się na dworcu w Carskim Siole wojska ludowe z karabinami maszynowymi; „Pobratamy się z tamtymi, jeśli przejdą na naszą stronę“ — mówili żołnierze.
Po przybyciu pociągu carskiego na stację Dno Aleksiejew osobiście przesłał depeszę do Rodzianki, zawiadamiając, iż car zgodził się go przyjąć. Nadeszła odpowiedź, że Rodzianko wyjeżdża na stację Dno. Wojejkowa poinformowano telefonicznie, że pociąg jest przygotowany, lecz telefon z Dumy doniósł, iż Rodzianko jeszcze nie wyjechał (tego dnia Guczkow nalegał w Komitecie Wykonawczym, by misję skłonienia cara do abdykacji powierzyć Ro
dziance, powierzono ją jednak Guczkowowi i Szulginowi). Car postanowił, że nie będzie czekać na Rodziankę w Dnie, a Wojejkow zawiadomił Rodziankę telefonicznie, iż car czeka na niego w Pskowie.
Dubieński odnotował:
„Już pierwszego marca Rodzianko wyjeżdża do Pskowa na pertraktacje z carem. Podobno wyjechał z Piotrogrodu specjalnym pociągiem o po południu; dziś Carskie Sioło zostało otoczone przez wojska powstańcze, ale wieczorem carowa depeszowała w języku angielskim, że w mieście panuje spokój. Stary Psków ponownie zapisze w swojej kronice historyczne dni, w których przebywał tu ostatni samodzierżca Rosji, Mikołaj II, i tutaj utracił władzę“.
Od godziny wieczorem, kiedy pociąg cara przyjechał do Pskowa, według słów Dubieńskiego „potoczyły się wydarzenia coraz donioślejsze i coraz smutniejsze“.
Do wagonu cara wszedł generał Ruzski, któremu towarzyszył szef jego sztabu generał Daniłow. Zdaniem Ruzskiego winno się pójść na jak najdalej idące ustępstwa, zdać się na łaskę zwycięzcy i wprowadzić pełną konstytucję, w przeciwnym razie krajowi grozi większa anarchia, Rosja zginie.
Wojejkow otrzymał od Bublikowa depeszę z zawiadomieniem, że Rodzianko nie przyjedzie. Car postanowił wysłać do Rodzianki depeszę następującej treści: „W imię ocalenia ojczyzny i szczęścia narodu proszę pana o sformowanie gabinetu pod pańskim przewodnictwem, jedynie ministrów spraw zagranicznych, wojskowych i marynarki powołam osobiście“. Wojejkowowi car oświadczył: „Proszę tę depeszę nadać hughesem i pokazać Ruzskiemu“.
Ruzski, jak opowiada Wojejkow, wyrwał mu telegram z rąk i powiedział, że on sam zajmuje się tu wysyłaniem depesz. Kiedy Wojejkow powiedział o tym carowi, car rzekł: „Dobrze, niech wyśle sam...“. Cały wieczór łączono się z Piotrogrodem, a Ruzski, meldując się raz po raz u cara, porozumiewał się przez linię bezpośrednią (aparat Hughesa znajdował się w mieście) całą noc do godziny rano. Wszystkie dalsze rokowania toczyły się za pośrednictwem Ruzskiego, który miał omówić warunki ogłoszenia konstytucji.
Tymczasem dygnitarze dworscy niepokoili się o los rodzin. Dubieński wysłał do Piotrogrodu zaufanego człowieka w cywilnym przebraniu („obdartusa“), a Fredericks, Drenteln i Wojejkow przesłali przez niego listy, na które dostarczył odpowiedzi.
W czwartek rano, marca, według słów Dubieńskiego, okazało się, że odpowiedź udzielona przez Rodziankę Ruzskiemu „jest niezbyt pocieszająca“. Na pytanie Wojejkowa o wyniki rozmów z Rodzianką Ruzski odpowiedział: „To, co mu zaproponowaliśmy, jest obecnie nie wystarczające, musimy pójść na dalsze ustępstwa“, „Rodzianko — notuje Dubieński — oświadczył, że nie jest pewny ani dnia, ani godziny; nie może także przyjechać na rokowania, o czym zadepeszował, napomykając o nowych okolicznościach. Oznaczać to może tylko jedno: wysunięcie propozycji — może już nawet zrealizowanej — wyboru Michała Aleksandrowicza na regenta, to znaczy definitywne usunięcie cara Mikołaja II. Ruzski sądzi, że nie wolno posyłać wojsk do Piotrogrodu, bo może to pogorszyć sytuację, a żołnierze mogą przejść na stronę buntowników. Trudno sobie wyobrazić, jakie straszne wieści nadchodzą ze sto
licy... W Piotrogrodzie anarchia, rządy motłochu i Żydów, znieważa się oficerów, aresztowano ministrów i innych wyższych przedstawicieli władz. Sklepy z bronią rozgrabiono...“
Generał Iwanow, który tymczasem zatrzymał się w Wyrycy, miał zamiar przeprowadzić rozmowy z dowódcami batalionów zapasowych i odbyć inspekcję Pułku Tarutińskiego (pozostałe jednostki zostały zatrzymane w drodze), by zorientować się w stanie oddziałów, jakie miał pod swoimi rozkazami. Lecz informacje były niepomyślne.
Iwanow zaplanował objazd kilku stacji samochodem, ale otrzymał zapiskę od Guczkowa, który przed pierwszą po południu wyruszył z Szulginem do Pskowa. Guczkow zawiadomił telegraficznie Ruzskiego, że „przyjeżdża w ważnej sprawie“, a Iwanowa chciał namówić do rezygnacji z podjętej misji, choć orientował się jedynie, że jakieś transporty wojskowe ciągną na Piotrogród. Guczkow pisał do Iwanowa:
„Jadę do Pskowa, niech pan zrobi wszystko, co można, żeby spotkać się ze mną w Pskowie lub podczas mojego powrotu z Pskowa do Piotrogrodu. Wydaliśmy zarządzenie w sprawie przepuszczenia pana w tym kierunku“.
Iwanow odpowiedział Guczkowowi depeszą do Pskowa: „Chętnie spotkam się z panem, ale na stacji Wyryca. Jeżeli to panu odpowiada, proszę podać telegraficznie czas przyjazdu“.
Guczkow zadepeszował w odpowiedzi: „W powrotnej drodze z Pskowa postaram się zatrzymać w Wyrycy, najchętniej spotkałbym się z panem w Gatczynie Warszawskiej“.
Wobec tego Iwanow postanowił wyruszyć boczni
cą połączeniową przez stację Władimirską (między Gatczyną i Carskim) na linię warszawską, dokonać inspekcji Pułku Tarutińskiego na stacji Aleksandrowskiej i spotkać się z Guczkowem powracającym z Pskowa. Na stacji Susanino pociąg Iwanowa wraz z całym batalionem skierowano na ślepy tor. Pierwsza depesza od Bublikowa brzmiała następująco: „Dowiedziałem się, że pan aresztuje i terroryzuje podległych mi pracowników kolei. Z polecenia Komitetu Tymczasowego Dumy Państwowej ostrzegam, iż w ten sposób bierze pan na siebie wielką odpowiedzialność. Radzę panu nie opuszczać Wyrycy, bo zgodnie z informacjami, jakie posiadam, wojska ludowe ostrzelają pański pułk ogniem artyleryjskim“. Druga depesza Bublikowa: „Pańska uparta chęć posuwania się naprzód staje się przeszkodą nie do pokonania w realizacji zamierzonego przez monarchę natychmiastowego wyjazdu do Carskiego Sioła. Gorąco proszę pozostać w Susaninie lub wrócić do Wyrycy“.
Iwanow wrócił do Wyrycy i posłał do Aleksiejewa depeszę szyfrowaną nr (kopia do dziennikarza Tichmieniewa): „Dotychczas nie posiadam żadnych informacji o ruchach jednostek oddanych pod moje rozkazy. Otrzymałem poufne informacje o zamierzonym zatrzymaniu mojego pociągu. Proszę o zastosowanie nadzwyczajnych środków w celu przywrócenia porządku w administracji kolei, która niewątpliwie otrzymuje dyrektywy od Rządu Tymczasowego“.
Depesze te miał przesłać linią bezpośrednią, łączącą Carskie Sioło z Kwaterą Główną, podpułkownik Sztabu Generalnego Tilly, któremu Iwanow oddał do dyspozycji jedną ze swoich dwóch lokomo
tyw. Tilly zameldował telefonicznie, że został zatrzymany w Carskim Siole. Jednocześnie Iwanow otrzymał od Tichmieniewa następujący telegram: „Podaję do wiadomości depeszę szefa sztabu frontu północnego do dowódcy armii, do szefa Sztabu Generalnego i naczelnego dowódcy frontu północnego: «Wobec tego, że przesunięcie eszelonów za Ługę jest niemożliwe, zaś skupienie ich na linii, szczególnie w Pskowie, jest niewskazane, oraz w związku z zezwoleniem udzielonym przez Najjaśniejszego Pana naczelnemu dowódcy frontu północnego w sprawie nawiązania kontaktu z przewodniczącym Dumy Państwowej, wydane zostało przez monarchę zarządzenie o wycofaniu wojsk zdążających do stacji Aleksandrowskiej z prowrotem do rejonu dźwińskiego, gdzie zostaną zakwaterowane zgodnie z rozkazem dowódcy armii nr ——W, godzina , marca, Daniłow»“.
W tym czasie dostojnicy w Pskowie uwijali się gorączkowo „przechodząc z wagonu do wagonu“. Wydarzenia przybierały dla nich „coraz straszniejszy i coraz bardziej zaskakujący“ obrót.
Po śniadaniu generał Ruzski przyszedł po raz drugi do cara i zapoznał go z treścią siedmiu depesz: depeszy od wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, który najpokorniej prosił cara, by zrzekł się tronu na rzecz carewicza, powołując jednocześnie na regenta wielkiego księcia Michała Aleksandrowicza; depesz od Aleksiejewa, Sacharowa, Brusdłowa, Evertha, Nepenina — i tekst własnego oświadczenia — w tej samej sprawie; depesza Aleksiejewa (nadana z Mohylewa) zawierała formułę aktu abdykacyjnego, którą uważał za najodpowiedniejszą dla cara.
Po rozmowie z Ruzskim car postanowił odpowie
dzieć depeszą wyrażającą zgodę na abdykację; według słów Dubieńskiego szło o to, żeby „nie zrzekać się tronu pod naciskiem Guczkowa i Szulgina“, których przyjazdu oczekiwano, a których car chciał przyjąć. Wojejkow kategorycznie zaprzecza, jakoby miał przy tym miejsce incydent odnotowany przez Dubieńskiego w jego dzienniku:
„Kiedy Wojejkow dowiedział się o wszystkim od Fredericksa, który wysłał tę depeszę, zwrócił się do cara z prośbą, by pozwolił ją wycofać. Najjaśniejszy Pan wyraził zgodę. Wówczas Wojejkow pobiegł do wagonu świty i polecił Naryszkinowi, żeby natychmiast udał się na telegraf i zatrzymał depeszę. Naryszkin poszedł do urzędu, lecz było już za późno, depesza została wysłana. Naczelnik urzędu oświadczył jednak, że spróbuje ją zatrzymać. Kiedy Naryszkin wrócił z tą wiadomością, zebrani w wagonie zareagowali niemal jednomyślnie: «Wszystko skończone». Ubolewano nad tym, iż Najjaśniejszy Pan postąpił zbyt pochopnie, zapanowało powszechne zdenerwowanie, jeśli można mówić o tym w stosunku do ludzi pustych, przeważnie egoistów.“
Car, pozornie spokojny, długo przechadzał się między pociągami. W pół godziny po abdykacji Dubieński stał w oknie przedziału i płakał. Przed wagonem przeszedł car w towarzystwie księcia Leuchtenberskiego, rzucił Dubieńskiemu wesołe spojrzenie, skinął głową i zasalutował mu. „Był to może — mówi Dubieński — hart ducha lub zimna obojętność na wszystko.“ Po abdykacji „twarz mu zdrętwiała, kłaniał się wszystkim, podał mi rękę, którą ucałowałem. Zdziwiłem się jednak — na miłość boską, skąd on bierze tyle sił, przecież mógł nie pokazywać się wśród nas“. Jednakowoż „wiem, że kiedy
rozmawiał z Frederieksem sam na sam o Aleksym Nikołajewiczu, to mimo wszystko zapłakał. W rozmowie z Fiodorowem naiwnie wspomniał, iż sądził, że może zrzec się tronu i stać się zwykłym obywatelem Rosji: «Czyżby pan uważał, że zajmę się intrygowaniem? Zamieszkam przy Aleksym i zajmę się jego wychowaniem»“.
Po abdykacji powiedział: „Przykro mi teraz będzie spotykać się z przedstawicielami zagranicznymi w Kwaterze Głównej, sądzę, że dla nich to również będzie kłopotliwe“. „Słaby, bezwolny, ale dobry i uczciwy człowiek — stwierdza Dubieński — padł ofiarą carowej, jej obłędnej namiętności do Grigorija, tego Rosja nie mogła przebaczyć.“
Dostojnicy dworscy naradzali się długo. Wojejkow na żądanie Dubieńskiego udał się do cara, próbując go przekonać, że nie ma prawa zrzekać się tronu w tak „prymitywny sposób“, jedynie dlatego, iż tak sobie życzą Rząd Tymczasowy i dowódcy frontów. Car — zauważa Dubieński — zrzekł się władzy tak, „jak gdyby zdawał dowództwo szwadronu“.
O godzinie wieczorem przyjechali do Pskowa Guczkow i Szulgin w charakterze pełnomocników Tymczasowego KomitetuDumy Państwowej. W komitecie wciąż się wahano, uczy utrzymać ustrój monarchistyczny z innym monarchą, w oparciu o nowe zasady, czy też obalić cara i wprowadzić reformy polityczne. Chciano zaproponować carowi, żeby jedynie powołał nowego prezesa Rady Ministrów i abdykował na rzecz syna; regentem zostałby Michał Aleksandrowicz.
Poprzedniej nocy Guczkow po powrocie z inspekcji dworców kolejowych uczestniczył w obradach
Tymczasowego Komitetu Dumy Państwowej i Komitetu Wykonawczego Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich.
Po przyjeździe do Pskowa Guczkow chciał przede wszystkim spotkać się z Ruzskim i wysondować nastroje; ale pułkownik, który powitał gości na dworcu, zaprosił Guczkowa i Szulgina do wagonu cara. Spotkali tam Fredericksa i Naryszkina; w kilka minut później zjawił się Ruzski.
Po krótkim czasie wszedł car, usiadł przy stoliku i gestem zaprosił Guczkowa i Szulgina do zajęcia miejsc. Reszta usadowiła się wzdłuż ścian wagonu. Car ani przez chwilę nie okazał Guczkowowi swojej zastarzałej antypatii, ale też nie okazywał mu życzliwości. Mówił tonem spokojnym, grzecznie i rzeczowo. Naryszkin zaczął notować przebieg rozmowy.
Guczkow oświadczył, że przyjechał z polecenia Tymczasowego Komitetu Dumy Państwowej, by udzielić niezbędnych rad w sprawie wyprowadzenia państwa z ciężkiej sytuacji; Piotrogród znajduje się całkowicie w rękach ruchu, żadne próby podejmowane przez front na nic się nie zdadzą, a każda jednostka wojskowa ledwie odetchnie atmosferą Piotrogrodu, przejdzie natychmiast na stronę ruchu.
Ruzski poparł Guczkowa mówiąc, że całkowicie się z nim zgadza i że nie mógłby skierować żadnych jednostek rezerwowych do Piotrogrodu.
„Dlatego — ciągnął dalej Guczkow — walka jest bezcelowa. Nasza rada polega na tym, żeby pan zrzekł się tronu.“
Guczkow opowiedział, jak delegaci jednostek wojskowych z Carskiego Sioła przyszli do Dumy i wypowiedzieli się całkowicie za nową władzą, a następnie rzekł: „Wiem, iż proponuję Waszej Ce
sarskiej Mości podjęcie decyzji ogromnej wagi i nie spodziewam się, że Wasza Cesarska Mość podejmie ją natychmiast. Jeśli Wasza Cesarska Mość pragnie przemyśleć ten krok, gotów jestem opuścić wagon i zaczekać na decyzje, zastrzegam się jednak, że musimy załatwić wszystko dziś wieczorem“.
Car spokojnie wysłuchał Guczkowa i odpowiedział: „Przemyślałem sprawę, postanowiłem zrzec się tronu“.
Guczkow rzekł wówczas, iż car zapewne rozumie, że będzie musiał rozstać się z synem, bo „nikt nie odważy się powierzyć losu i wychowania przyszłego monarchy ludziom, którzy doprowadzili państwo do obecnego stanu“.
Car odparł na to, że nie może się zdecydować na rozstanie z synem i wobec tego abdykuje na rzecz swego brata, Michała Aleksandrowicza.
Guczkow uprzedził, że pozostanie w Pskowie godzinę lub półtorej, i prosił, by niezwłocznie przygotowano akt abdykacji, ponieważ jutro musi stawić się z tym dokumentem w Piotrogrodzie. Projekt tekstu przygotował Szulgin poprzedniego dnia, zaś Guczkow wniósł kilka poprawek. Ów szkic aktu abdykacyjnego wręczono carowi informując go, że jest to projekt, do którego może wprowadzić zmiany; car wziął tekst i wyszedł.
Guczkow, który nie znał przebiegu wcześniejszych wydarzeń, był zaskoczony tym, że sprawa abdykacji została załatwiona bez trudu. Ta scena wskutek swej zwyczajności wywarła na nim przykre wrażenie; przyszło mu do głowy, że ma do czynienia z człowiekiem nienormalnym, o osłabionym umyśle i stępionej wrażliwości. Wydawało mu się, iż car zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tragizmu tych chwil:
nawet człowiek o żelaznych nerwach mógłby się załamać, lecz carowi głos zadrżał tylko w momencie, kiedy mówił o rozstaniu z synem.
Na powrót cara czekano w wagonie godzinę lub półtorej. Generał Ruzski oraz szef jego sztabu generał Daniłow byli, jak się zdawało, zwolennikami abdykacji cara; z Naryszkinem nie przeprowadzano rozmów, zaś chory Fredericks chyba zupełnie się nie orientował w niczym, był przerażony wiadomością o pożarze swojego domu i niepokoił się o chorą żonę; Wojejkow, który brał udział w rozmowach, martwił się również o rodzinę i żonę (córkę Fredericksa).
Car powrócił i doręczył Guczkowowi przepisany na maszynie akt abdykacji podpisany: „Mikołaj“. Guczkow na głos przeczytał dokument obecnym. Szulgin wprowadził dwie czy trzy drobne poprawki. W pewnej chwili car powiedział: „Czy nie byłoby lepiej wyrazić się w taki sposób?“ — i dodał jakieś słowo. Wszystkie poprawki z odpowiednim omówieniem wprowadzono natychmiast do dokumentu.
Guczkow oświadczył, iż ze względu na nieprzewidziane okoliczności, jakie mogą zajść w drodze, należałoby sporządzić jeszcze jeden egzemplarz aktu abdykacyjnego — nie kopię, lecz duplikat — i pozostawić w sztabie naczelnego wodza. Car zgodził się i zapewnił, że drugi egzemplarz zostanie przygotowany.
Car oznajmił, że mianuje naczelnym wodzem wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza; Guczkow nie zgłosił żadnych zastrzeżeń, a może nawet wyraził swoją zgodę. Przygotowano odpowiednią depeszę do Mikołaja Mikołajewicza.
Guczkow podał do wiadomości, że Komitet Dumy powołuje na szefa rządu księcia Lwowa. Car rzekł na to, że zna księcia i aprobuje tę decyzję, po czym usiadł przy biurku i zredagował dekret do Senatu powołujący księcia Lwowa na stanowisko premiera. Car zgodził się z Guczkowem, który oświadczył, iż nowy premier dobierze członków gabinetu według swojego uznania. W ten sposób, już po podpisaniu aktu o abdykacji, car mianował naczelnego wodza oraz premiera, lecz nazajutrz, kiedy Guczkow i Szulgin znaleźli się w Piotrogrodzie, wisiały już na ulicach obwieszczenia o składzie nowego rządu.
Car zapytał o carową i dzieci, od dwóch dni nie miał od nich wiadomości. Guczkow zapewnił, że wszystko jest w porządku, a chore dzieci znajdują się pod opieką lekarską. Car wszczął rozmową o swoich planach na najbliższą przyszłość, pytając, czy ma pojechać do Carskiego Sioła, czy wrócić do Kwatery Głównej; Guczkow nie umiał mu udzielić rady w tej sprawie. Nastąpiło pożegnanie z carem.
Guczkow i Szulgin przeszli do wagonu Ruzskiego, czekając na przygotowanie pisma abdykacyjnego. Znajdował się tam również szef zaopatrzenia armii, Sawicz. Daniłowa nie było, zajął się szyfrowaniem dokumentu.
Tego wieczoru Guczkow i Szulgin wyruszyli do Piotrogrodu, a ekscar — do Mohylewa; car wysłał ze stacji Sirotino następującą depeszę: „Jego Cesarska Mość Michał. Piotrogród. Wydarzenia ostatnich dni zmusiły mnie do nieodwołalnego ostatecznego kroku. Przebacz, jeśli sprawiłem ci zmartwienie i nie zdążyłem zawiadomić wcześniej o mojej decyzji. Zostaję twoim zawsze wiernym i oddanym bratem. Wracam do Kwatery Głównej i spodziewam się,
że za kilka dni przyjadę do Carskiego Sioła. Modlę się gorąco do Boga, by pomógł tobie i twojej ojczyźnie. Nika“.
Rankiem, w piątek marca, generał Iwanow otrzymał depeszę od Rodzianki i Guczkowa. Rodzianko telegrafował: „Nr . Generaładiutant Aleksiejew depeszą z dnia dzisiejszego nr zawiadamia o nominacji generałalejtnanta Korniłowa głównodowodzącym wojsk Okręgu Piotrogrodzkiego. Prosi o przekazanie Waszej Ekscelencji rozkazu powrotu do Mohylewa“.
Guczkow depeszował: „Spieszę do Piotrogrodu, bardzo mi przykro, że nie mogę przyjechać. Spotkanie zakończyło się pozytywnie“.
Iwanow, sprawdziwszy telegraficznie zarządzenie Aleksiejewa, przekazane mu przez Rodziankę, postanowił wrócić do Kwatery Głównej. Długo nie mógł uzyskać dodatkowej lokomotywy i był przekonany, że w drodze „będzie się miał z pyszna“. Wreszcie pociąg Iwanowa wyruszył i dojechał bez przeszkód do stacji Dno; tu o dwunastej w nocy z na marca Iwanow dowiedział się od komendanta stacji, że Szulgin opublikował marca manifest o abdykacji cara na rzecz następcy tronu i regencji wielkiego księcia Michała Aleksandrowicza.
marca Iwanow potwierdził depeszą do komendanta stacji Dno rozkaz w sprawie wysłania za nim do Mohylewa stacji iskrowej zatrzymanej w Dnie. marca o rano, po przybyciu do Pskowa, Iwanow zapoznał się z informacjami z dnia marca o działalności Komitetu Wykonawczego Dumy Państwowej. Iwanow spotkał się z Korniłowem między Nowosolnikami i Witebskiem. W Orszy, z dodatku nadzwyczajnego „Gazety Witebskiej“, dowiedział się
o rezygnacji Michała Aleksandrowicza, marca, między a po południu, Iwanow przybył do Kwatery Głównej, gdzie zapoznał się z wydrukowanym tekstem dokumentu o abdykacji cara i Michała Aleksandrowicza oraz dowiedział się, że „car powołał księcia Lwowa“. Iwanow, który przez cały czas swojej podróży nie informował o sytuacji swojego batalionu, ku niezadowoleniu żołnierzy, „pouczył ich, by wiernie i rzetelnie służyli nowemu rządowi, podziękował im za służbę, a na pożegnanie ucałował po jednym żołnierzu z każdej kompanii“.
Ekscar spotkał się marca w Mohylewie ze swoją matką. Tego samego dnia, po rozmowie z Aleksiejewem, pożegnał się z Wojejkowem, a nazajutrz zwrócił się do Fredericksa, prosząc go, żeby odjechał.
marca o godzinie . po południu nadeszła do Carskiego Sioła depesza dowódcy jednego z korpusów kawaleryjskich, zaopatrzona w adnotację służbową: „Przedstawić naczelnikowi poczty w celu uzyskania zgody na przekazanie adresatowi“.
„Carskie Sioło, Jego Cesarska Mość, imperator Mikołaj Aleksandrowicz.
Z satysfakcją dowiedzieliśmy się, że Wasza Cesarska Mość raczył zreformować system rządów w naszej ojczyźnie i dać Rosji rząd parlamentarny, zdejmując w ten sposób z siebie ciężki trud przekraczający siły najmocniejszego człowieka. Z wielką radością dowiedzieliśmy się, iż na podstawie rozkazu Waszej Cesarskiej Mości powraca do nas nasz dawny wódz naczelny, wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, lecz z przygnębieniem, przerażeniem i rozpaczą wysłuchali oficerowie korpusu kawalerii manifestu Waszej Cesarskiej Mości o zrzeczeniu się tronu Wszech
rosji, a z pogardą i oburzeniem odnieśli się wszyscy oficerowie korpusu do tych zdrajców w szeregach naszej armii, którzy zapomnieli o swoich obowiązkach wobec cara, o przysiędze złożonej Bogu, i przyłączyli się do buntowników. Zgodnie z rozkazem i wolą Waszej Cesarskiej Mości korpus kawalerii, który od początku wojny znajduje się na froncie i przez dwa i pół roku walczył z całym poświęceniem, będzie nadal walczyć za ojczyznę i przeciw wrogowi wewnętrznemu, nie szczędząc swojej krwi, aż do całkowitego zwycięstwa. Lecz niech nam Wasza Cesarska Mość przebaczy, jeśli zwracamy się z błagalną prośbą do pomazańca bożego, niech Wasza Cesarska Mość nie opuszcza nas, niech nie zabiera nam prawowitego dziedzica tronu rosyjskiego. Tylko z Waszą Cesarską Mością na czele możliwe jest zjednoczenie narodu rosyjskiego, o którym Wasza Cesarska Mość raczy pisać w swoim manifeście. Tylko z danym przez Boga carem może Rosja być wielka, potężna i mocna, osiągając pokój, dobrobyt i szczęście“.
marca ekscar opuścił Kwaterę Główną i został internowany w Pałacu Aleksandrowskim w Carskim Siole.