WSZYSTKO CZYNIĆ Z MIŁOŚCI
(Klaus Konstroffcr)
Żył sobie pewien artysta, który ze swoim pieskiem wędrował od wioski do wioski, od miasteczka do miasteczka i na przykościelnych placach pokazywał różne sztuczki. Razu pewnego podszedł do niego pobożny zakonnik i opowiadał mu o piekle, o śmierci, o marności tego świata. Artysta tak się przejął jego opowiadaniem, że wstąpił do klasztoru i został bratem zakonnym.
Był dobrym zakonnikiem. Podczas rekolekcji, w których brał udział, kaznodzieja mówił, że wszystko, nawet najdrobniejsze zajęcia wykonywane z miłością podobają się Bogu. Słowa te zapadły mu głęboko w serce.
Następnego dnia brata-artysty nie było przy wspólnym posiłku; na rekreacji i na modlitwach w kaplicy. Gdzie on jest? Co się z nim dzieje? Bracia zaczęli go szukać. Znaleziono go w kościele. Co tam robił? Stał przed ołtarzem Matki Boskiej i pokazywał jej swoje sztuczki. Piesek w tym czasie poszczekiwał i merdał radośnie ogonkiem.
„Co ty wyprawiasz?! Jak ty się zachowujesz w kościele?!" — strofował go przełożony. Braciszek-artysta nie zdążył się usprawiedliwić, gdyż — jak podaje legenda — Maryja pochyliła się z ołtarza i otarła mu pot z czoła, a potem uśmiechnęła się do zdziwionych zakonników.