SKARB ZE SNU
Kiedy dzieci przykładają głowy do poduszki i zamykają oczy, wtedy z zakamarków wylatują, jak bańki mydlane - kolorowe kule snu. Jeśli jednak ktoś otworzy oczy, pryskają i nikną. W każdej takiej kuli mieszka sen, bajka dla grzecznych dzieci. Jedna z tych kul jest naprawdę wyjątkowa. Podpływa w nocy tylko do tych, których dobre serduszka cały dzień są uśmiechnięte. Są w niej skarby wszelakie, jakich nikt nigdy, ani w dzień, ani w nocy, na własne oczy nie mógł zobaczyć.
Śnił o nich Bartuś i koniecznie chciał je zdobyć. - To by dopiero było, jakby taki skarb złapać na lasso, albo przykryć workiem - rozmyślał. Kupiłbym sobie mnóstwo rzeczy, a tatusiowi samochód. Kiedy więc przychodziła pora snu, robił wszystko, co mógł, aby mu się oczy nie zamknęły. Hm… było to naprawdę trudne. Musiał paluszkami powieki podtrzymywać, a one i tak się zamykały. Kiedy kule snu wypływały ze swego schronienia, Bartuś już zawsze zdążył zasnąć.
Pewnego dnia postanowił, że nie zaśnie, ba, nawet nie położy się do łóżeczka, aż skarb zdobędzie! Kiedy nadszedł wieczór, Bartuś zrobił się niespokojny. Przy kolacji grymasił, zabawek nie chciał posprzątać, a do łazienki szedł tak długo, że pewno mógłby obejść pół miasta.
- Dzisiaj nie będę spał! - oznajmił zdziwionej mamie. Muszę w końcu zobaczyć te sny.
- Sny chcesz zobaczyć nie śpiąc? - jeszcze bardziej zdumiała się mama. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie słyszałam.
- Mnie się uda! Zobaczysz! - Ale wszyscy ludzie muszą spać, by odpocząć przed następnym dniem, a tym bardziej dzieci. Bartuś, modlitwa i do spania!
- Nie będę spał i już! Dzisiaj urządzam polowanie na skarby.
- W takim razie będziemy siedzieć tu oboje i czekać na te twoje skarby.
- Ale fajnie, we dwójkę na pewno nam się uda!
- Bartusiu, ale ja mam już wszystkie skarby i nic mi nie potrzeba.
- Gdzie masz? Schowałaś i nic nie mówisz!
- Wcale nie schowałam - chodzą sobie po domu i nie chcą spać. - Ale ja ich nie widzę.
- Możesz je zobaczyć w lusterku. Bartuś szybciutko poleciał do lustra.
- Ale tu nic nie widać, tylko ja tam jestem.
- Bo ty jesteś moim skarbem.
- E… to jakiś żart. - Nie, to nie żart. Nie sprzedałabym ciebie za żadne skarby.
Bartuś przekrzywił głowę na bok i zamyślił się przez chwilę. Jak to jest z tymi skarbami i co można za nie kupić, a co nie?
- Mamo, to ja jestem bardzo bogaty!
- Tak?
- Bo mam Ciebie i tatę, i jeszcze dwie babcie i dziadzia.
- A ja jestem jeszcze bogatsza, bo mam nie tylko kochanego, ale i mądrego synka.
- Mamusiu, teraz podziękujemy Panu Bogu, że znaleźliśmy dzisiaj tyle skarbów.
- Bardzo dobrze mówisz. Zawołamy jeszcze tatusia i razem będziemy dziękować.
Po modlitwie mama przytuliła Bartusia i śpiewała mu piosenki. A gdy skończyła, cicho zapytała:
- To jak będzie z tym skarbem ze snu? Czekamy? -
Ale Bartuś nic nie odpowiedział. Przytulony do mamusi, był już w krainie kolorowych kul ze snu.
Elżbieta Oćwieja
Promyczek Jutrzenki 4/1999 s. 14-15