Zasilacz stabilizowany typ IZS-5/71 |
Opis zasilacza rozpocznę od fragmentu instrukcji obsługi - rozdział zatytułowany "Przeznaczenie":
Parę informacji formalnych. Producentem zasilacza były Zjednoczone Zespoły Gospodarcze, Zakład Aparatury Energoelektronicznej. Skąd się wzięło to INCO? Nie mam pojęcia. Na Fot.2. widać tabliczkę znamionową. Mój egzemplarz wyprodukowany został w 1978 roku. Dystrybucją w kraju zajmowało się Biuro Zbytu Sprzętu Pomiarowo-Kontrolnego "MERAZET", zaś eksportem PHZ "METRONEX".
A teraz zapraszam na sesję zdjęciową. Na Fot.3 - 5. przedstawiono wnętrze zasilacza w całej okazałości. W centralnej części gości gustowny wiatraczek chłodzący lampy. Mimo archaicznej konstrukcji hałas jaki wytwarza jest całkiem znośny i po paru godzinach pracy z zasilaczem przestaje być odczuwalny. Obok wiatraczka widać mały głośnik pełniący kilka istotnych funkcji. Jedną z nich jest dźwiękowa sygnalizacja gotowości do pracy. W momencie włączenia zasilacza z głośnika wydobywa się sygnał dźwiękowy, który zanika, gdy stabilizator jest gotowy do pracy, czyli stabilizowania!!! Sygnał dźwiękowy przypomina sygnały alarmowe stosowane w filmach katastroficznych. Jest niewątpliwie cichszy, ale na pewno nie da się go zignorować.
Transformator sieciowy zastosowany w zasilaczu (Fot.6 i 7) to prawdziwy "cud techniki". Wielki, solidny, z mnóstwem odczepów. Proszę zwrócić przy okazji na okablowanie - kros jak się patrzy (no dobrze, zgadzam się, można by go "uszyć" nieco dokładniej).
Na kolejnych fotografiach widać szczegóły konstrukcyjne. Cała konstrukcja jest przemyślana i uporządkowana. Poszczególne bloki funkcjonalne zasilacza zmontowano na oddzielnych płytkach drukowanych połączonych pomiędzy sobą przewodami. Fotografie od 8 do 15 same się komentują, więc nie będę się wtrącał.
Czas na przerwanie milczenia. Proszę spojrzeć na przełącznik zakresu prądu wyjściowego. Nigdzie indziej takiego nie widziałem. Prawdopodobnie jest to konstrukcja własna producenta. Całkiem zresztą udana. Przełącznik chodzi bardzo pewnie i równocześnie lekko.
Jeszcze bardziej wystrzałowe są przełączniki napięcia wyjściowego. Ich konstrukcja to dzieło same w sobie. Że też chciało się komuś coś takiego montować. Mówię to z podziwem - całe szczęście, że taki przełącznik był montowany. Dzięki temu mogę z niego korzystać po ćwierćwieczu kręcenia przez moich poprzedników bez jakichkolwiek problemów.
No a teraz to co tygrysy lubią najbardziej (Fot.18). Podejrzewam, że nawet Kubuś Puchatek oddałby za to swoje co nieco - dodatkowy zasilacz umożliwiający żarzenie lamp (6.3V) i polaryzację siatki. Miodzio!!!
A oto mniej ciekawy fragment z tyłu. Widać na nim tabliczkę znamionową. Producent naprawdę nie miał się czego wstydzić.
Na zakończenie prezentacji zostawiłem najsmakowitszy kąsek. Zdjęcie "serca" zasilacza w półmroku. Jak widać piękno lamp można podziwiać nie tylko w konstrukcjach audiofilskich. Doprawdy, aż szkoda zamykać obudowę.
Zainteresowanych szczegółami zapraszam do zapoznania się ze schematem. W tym miejscu chciałbym podziękować Janowi "Jasiowi" Barczyńskiemu (http://www.mif.pg.gda.pl/homepages/jasiu/) za udostępnienie schematu ideowego. Uwaga: Opis nowszej wersji zasilacza można znaleźć w opracowaniu Romana Darskiego (romekd@tlen.pl) w Galerii na stronie poświęconej zasilaczowi Z-5001.
Będę wdzięczny za wszelkie sugestie i uwagi związane z zasilaczem stabilizowanym typ IZS-5/71. |
[galeria] |