Portrety ofiar i ich oprawców we fragmencie „Proszę państwa do gazu” Tadeusza Borowskiego. W wypracowaniu wykorzystaj znajomość innych opowiadań pisarza.
Tadeusz Borowski w cyklu swoich opowiadań zawarł historię człowieka zdegenerowanego i zreifikowanego. Ukazuje on portrety katów i ofiar. Zaś granica pomiędzy tymi grupami zanika, gdyż trudno jednoznacznie określić kto jest ofiarą, a kto oprawcą.
W opowiadaniach poznajemy losy i postępowania głównego bohatera, a zarazem narratora jakim jest Tadeusz. Jest narratorem pierwszoosobowym, subiektywnym oraz sam jest uczestnikiem prezentowanych wydarzeń. Czasami spotykamy się również z narratorem bezosobowym, który chłodno relacjonuje bieżące wydarzenia. Pierwsza prezentacja Tadeusza ma miejsce w „Pożegnaniu z Marią”. Jego zachowanie jest różnorakie. Z jednej strony można dostrzec sferę sacrum, gdyż jest on literatem, studentem polonistyki. Niewątpliwie kocha Marię i często rozmawia z nią na temat sztuki i literatury, również gromadzi dzieła literackie. Jest jednak druga sfera - profanum, przejawiająca się postawą cwaniaka, który pracuje w firmie budowlanej. W tym przedsiębiorstwie ukazuje nam się człowiek pozbawiony litości, który wyprowadza ludzi z getta za pieniądze. Oszukuje właściciele oraz pędzi bimber, aby czerpać dodatkowe profity. Posługuje się ordynarnym językiem, nie okazuje dobroci wobec starej Żydówki. Dehumanizacja jego ujawnia się podczas relacji z pojmania Marii. Wiadomość ta nie robi na nim najmniejszego wrażenia, jest obojętny i pozbawiony jakichkolwiek uczuć.
Jego dalsze losy w obozie koncentracyjnym poznajemy w opowiadaniach „U nas w Auschwitzu” i „Proszę państwa do gazu”. W podanym fragmencie przedstawiony jest transport więźniów do Auschwitz. Przy wyładunku ludzi na rampie pracują ludzie z Kanady oraz esmani. Jest upalny, letni dzień. Przyjeżdżający na śmierć - ofiary przywiezione są w towarowych wagonach, tylko z małymi zakratowanymi oknami. Panuje w nich przeogromny ścisk, kotłowanie i dudnienie. Ludzie mają blade, zmięte twarze i widać było wśród nich przerażenie. Spragnieni są wody oraz powietrza. Po serii strzałów z automatu w wagony wszystko ucichło. Rozpoczął się wyładunek więźniów. Podstawiono pod nich ciężarówki, zaś wszystkie rzeczy miały być przez nich pozostawione w wyznaczonym miejscu. Ludzie z Kanady rozdzielają ludzi na tych, którzy mają iść od razu do gazu i na tych co najpierw będą pracować, gdyż są młodzi i zdrowi, ale ostatecznie też nie minie ich zagłada.
Taki obraz widzimy podczas wyładunku transportu więźniów - ofiar, którzy są przerażeni, zmaltretowani ciężkimi warunkami, nie wiedzą co z nimi będzie. Ich oprawcami są paradoksalnie nie bezpośrednio Niemcy, ale ludzie z obozu, ci którzy podejmują się tego zajęcia, gdyż chcą przeżyć. Ludzie z Kanady to więźniowie, którzy pogodzili się z realiami obozowymi i są już ludźmi lagrowanymi. Pozbyli się jakichkolwiek uczuć, gdyż tego wymagała zaistniała sytuacja. W przeciwnym razie sami zostaliby ofiarami. Obozem koncentracyjnym rządzi prawo natury, własnego przetrwania za wszelką cenę. W pierwszej kolejności zaspokajają swój głód i swoje potrzeby, a inni muszą martwić się sami o siebie. Nie mają potrzeby pomocy innym, gdyż to zagrażałoby ich szansą istnienia. Ludzie z obozu walczą o jedzenie, o wyższą pozycję w obozie, gdyż to może przyczynić się do ich sukcesu. Jedyną formą litości jaką okazują wobec idących na śmierć jest okłamywanie ich do ostatniej chwili. Mówi się im, że idą się wykąpać, albo że nie rozumieją po polsku. Nowy transport jest zaś okazją do wzbogacenia się i szansie dostaw jedzenia. Tylko aspekt materialny jest ważny dla ludzi zlagrowanych. Odbierają swoim ofiarą pakunki z rąk, ściągają prosto z ludzi palta, kobietą wyrywają torebki, odbierają parasole. Traktują ludzi przedmiotowo, zaś ich rosnąca irytacja i brak cierpliwości sprawiają, że stają się agresywni i tracą panowanie nad sobą. Ludzi, którzy nie mają szans na dalszą egzystencję nazywają „obrzydlistwem”.
Pomiędzy oprawcami i ofiarami są jeszcze Niemcy, esmani. Ukazani są jako ludzie zrównoważeni, skrupulatni, wręcz sprawiają wrażenie ludzi kulturalnych. Jednemu z nich udaje się uspokoić tłum, gdyż mówi do nich spokojnie i dobrotliwie. Młody, gładko wygolony esman z notatnikiem w ręku drobiazgowo notuje wszystkie transporty. Jednak po ciężkim i upalnym dniu, suchość w gardle i ból sprawiają, że również Niemcy stają się bardziej agresywni i potrafią wlec starca z opaską na ramieniu. Jego głowa zaś tłucze o kamienie i żwir, zaś zawodzenia nie przynoszą żadnych rezultatów. Na chęć rozmowy z komendantem szyderczo odpowiadają, że za chwilę będzie rozmawiał z największym komendantem, gdyż w domyśle zginie lada moment.
Młodzi ludzie, którzy zostają wcieleni do obozu zostają poddani procesowi ogólnej degradacji i reifikacji. Stają się ludźmi lagrowanymi, którzy za wszelką cenę, nawet moralną, chcą przetrwać. Obóz koncentracyjny jako element systemu totalitarnego powoduje ludzkie zobojętnienie, a wręcz zezwierzęcenie. Człowiek, który fizycznie przeżyje obóz, wewnętrznie nigdy już nie będzie taki sam jak wcześniej. Możemy to zaobserwować w dalszych lasach Tadeusza, który w „Bitwie pod Grunwaldem” nie potrafi prawidłowo zareagować na śmierć Niny. Fakt ten przyjmuje ze zobojętnieniem i oziębłością. Śmierć osoby, która była bliska jego sercu nie wywołuje w nim głębszych uczuć i rozpaczy. Jak napisał Różewicz w wierszu „Ocalony” - pokolenie Kolumbów musi znaleźć nowego nauczyciela i mistrza, który nauczy ich jeszcze raz poznać świat wewnętrzny, świat uczuć. Ludzie, którzy trafili do obozów sami byli katami dla innych współwięźniów, gdyż musieli dbać o własne życie. Z obojętnością słuchali próśb płaczących więźniów, którzy błagali o litość i pomoc. Posługują się oni odwróconym dekalogiem. Kradną sobie nawzajem jedzenie i rzeczy osobiste, nie okazują miłości do bliźniego, chodzą do puffu, aby zaspokoić swoje potrzeby. Z drugiego punktu widzenia są ofiarami tego systemy totalitarnego, ogólnej zagłady, gdyż żyją w ciągłym strachy, poczuciu beznadziejności, umierają z głodu, są wykorzystywani do prac fizycznych przekraczających ich możliwości. Borowski ukazuje zatarcie się granicy między ofiarą i oprawcą. Postępowanie więźniów zaś wynikało z tamtejszych ciężkich realiów i nie możemy jednoznacznie potępić, ani pochwalić takiej postawy, gdyż potrafimy sobie wyobrazić takiej teraźniejszości.