Syzyfowe prace
Środa, 26 Kwietnia Imieniny obchodzą: Marzena, Maria, Klaudiusz
Sciaga.pl > Prace
> Współczesność >
Home | Reklama | Info
| Mail
Gdzie Cz@T ???
Gdzie jestSciaga.pl
?
Syzyfowe
prace
kategoria: J.polski
zakres: Współczesność
dodano: 1999-09-19
3 styczeń 1879r.
Niedawno minęły święta Bożego Narodzenia, które spędziłem z
ojcem w Gawronkach. Przedwczoraj wróciłem do Klerykowa. Dzisiaj
przyszedł do naszej klasy nowy uczeń - Bernard Siger, wydalony z
Gimnazjum w Warszawie. Już na pierwszej lekcji jego tornister został
dokładnie przeszukany. Nowy nie był dobry z matematyki, o czym
przekonałem się na lekcjach. Zadziwił mnie on jedynie tym, że już
pierwszego dnia dostał pozwolenie na uczęszczanie na wykłady
profesora Sztettera. Po lekcjach udaliśmy się do gabinetu języka
polskiego. Nauczyciel widząc na swoich zajęciach nowego ucznia,
poprosił go o przeczytanie urywka tekstu w języku polskim, a
następnie o przetłumaczenie go na rosyjski. Bernard z ćwiczeniem
poradził sobie znakomicie. Sztetter zapytał go o rozbiór zdań w
języku polskim. Kiedy chłopiec wykonał zadanie profesor bardzo się
zdziwił, powiedział nawet, że nie ma na to oceny. Chłopak wywołał we
mnie zdziwienie, nawet nie wiedziałem, że można tak płynnie
odpowiadać. Następnie Zygiert opowiadał o przeczytanych w
Warszawie utworach Mickiewicza: " Panu Tadeuszu","Księgach
Pielgrzymstwa".. Kiedy Bernard zaczął recytować Redutę Ordona,
nauczyciel staną oszołomiony, a póżniej wstał z krzesła chcąc
przeszkodzić chłopcu. Po chwili usiadł i wsłuchiwał się w wiersz,
jednak nie spuszczał wzroku z drzwi. W tym czasie Walecki stanął w
drzwiach, i pilnował aby nikt nie wszedł. W klasie zapanowała cisza.
Podszedłem do mówiącego kolegi. Wpatrując się w Zygierta miałem
wrażenie, że kiedyś już słyszałem ten wiersz Wypowiadanie przez
niego słowa odbierałem ze wstrętem i złością, ale z dziwnym bólem w
piersiach. W tym momencie przypomniałem sobie opowieść myśliwego
Nogi o powstańcu polskim zabitym przez Moskali. Przed oczami
zobaczyłem mogiłę pod świerkiem, gdzie ten żołnież został pochowany.
Czułem jak mną potrzącał wewnętrzny płacz. Zacisnąłem mocno zęby,
aby głośno się nie rozpłakać. Spojrzałem na Sztettera , na którego
twarzy pojawiły się łzy. Od tej pory przebudziła się miłość do
polskości, polubiłem wszystko co polskie. Wiedziałem, że Bernard
Zygier to dobry chłopak i powinienem zawrzeć z nim przyjaźń.
15 kwietnia
1879r. Pogoda jest naprawdę okropna. Wczesnym rankiem
obudził mnie deszcz. Padało przez całą noc. Nie mogąc zasnąć
postanowiłem się pouczyć . Kiedy szedłem do szkoły spotkałem
Zygierta, który poprosił mnie, abym przyszedł dzisiaj na górkę.
Bardzo się ucieszyłem, ponieważ dawno nie organizowaliśmy spotkania.
Przed lekcjami poinformowałem Jędrzeja i Waleckiego aby również
przyszli dzisiaj na górkę. Lekcje były wyjątkowo nudne, a przy tym
jeszcze ta pogoda. Na samą myśl o moich, dzisiejszych korepetycjach
robiłem się śpiący, a miałem ich dzisiaj wyjątkowo dużo. Nie mogłem
doczekać się dzisiejszego spotkania, które zaczynało się dopiero o
21. Korepetycje skończyłem przed 10. Odpuściłem sobie dzisiejszą
kolację, w pośpiechu pobiegłem na spotkanie. Kiedy przechodziłem
koło posesji Gontali zobaczyłem kryjącego się w ciemnościach
profesora Majewskiego. Od razu pomyślałem, że szpieguje moich
kolegów na górce. Z mojej kryjówki śledziłem ruch profesora.
Strasznie się bałem, lecz byłem tak zły na Majewskiego, że
całkowicie zapomniałem o strachu. Zouważyłem jak profesor stanął nad
brzegiem kanału, zaglądając w okno pomieszczenia, gdzie znajdowali
się chłopcy. W pewnym momencie nie mogłem już wytrzymać napięcia,
wyszedłem z kryjówki i zacząłem rzucać w pedagoga kulkami ulepionymi
z błota. Były one wielkości bochenków chleba. Zaskoczony Majewski
stanął w bezruchu i stękał pod wpływem uderzeń. Przez chwile
zastanowiłem się czy robię dobrze, lecz później nie miałem żadnych
wątpliwości. Rzucając w niego krzyczałem: " Masz, masz psie, masz
draniu, Masz za teatr, za inspektorskie zebrania, masz za
literaturę, tyś mnie chciał do siebie podobnym., masz szpiegu.
Nauczyciel chciał uciekać, lecz miał odciętą drogę ucieczki,
ponieważ kładek, po których można było przejść przez kanał nie było
na miejscu. Ten szpieg chciał mi dać 10 rubli w zamian za kładki,
lecz w odpowiedzi dostał ode mnie dwa błotne pociski. W końcu
zmęczyłem się ciągłym rzucaniem i pozwoliłem mu odejść. Kiedy
wszedłem na górkę Gontali, koledzy czekali na mnie weseli i
uradowani. Ten dzień był dla mnie niezapomnianym przeżyciem.
Jestem z siebie zadowolony i dumny. 3 styczeń 1879r.
Niedawno minęły święta Bożego Narodzenia, które spędziłem z
ojcem w Gawronkach. Przedwczoraj wróciłem do Klerykowa. Dzisiaj
przyszedł do naszej klasy nowy uczeń - Bernard Siger, wydalony z
Gimnazjum w Warszawie. Już na pierwszej lekcji jego tornister został
dokładnie przeszukany. Nowy nie był dobry z matematyki, o czym
przekonałem się na lekcjach. Zadziwił mnie on jedynie tym, że już
pierwszego dnia dostał pozwolenie na uczęszczanie na wykłady
profesora Sztettera. Po lekcjach udaliśmy się do gabinetu języka
polskiego. Nauczyciel widząc na swoich zajęciach nowego ucznia,
poprosił go o przeczytanie urywka tekstu w języku polskim, a
następnie o przetłumaczenie go na rosyjski. Bernard z ćwiczeniem
poradził sobie znakomicie. Sztetter zapytał go o rozbiór zdań w
języku polskim. Kiedy chłopiec wykonał zadanie profesor bardzo się
zdziwił, powiedział nawet, że nie ma na to oceny. Chłopak wywołał we
mnie zdziwienie, nawet nie wiedziałem, że można tak płynnie
odpowiadać. Następnie Zygiert opowiadał o przeczytanych w
Warszawie utworach Mickiewicza: " Panu Tadeuszu","Księgach
Pielgrzymstwa".. Kiedy Bernard zaczął recytować Redutę Ordona,
nauczyciel staną oszołomiony, a póżniej wstał z krzesła chcąc
przeszkodzić chłopcu. Po chwili usiadł i wsłuchiwał się w wiersz,
jednak nie spuszczał wzroku z drzwi. W tym czasie Walecki stanął w
drzwiach, i pilnował aby nikt nie wszedł. W klasie zapanowała cisza.
Podszedłem do mówiącego kolegi. Wpatrując się w Zygierta miałem
wrażenie, że kiedyś już słyszałem ten wiersz Wypowiadanie przez
niego słowa odbierałem ze wstrętem i złością, ale z dziwnym bólem w
piersiach. W tym momencie przypomniałem sobie opowieść myśliwego
Nogi o powstańcu polskim zabitym przez Moskali. Przed oczami
zobaczyłem mogiłę pod świerkiem, gdzie ten żołnież został pochowany.
Czułem jak mną potrzącał wewnętrzny płacz. Zacisnąłem mocno zęby,
aby głośno się nie rozpłakać. Spojrzałem na Sztettera , na którego
twarzy pojawiły się łzy. Od tej pory przebudziła się miłość do
polskości, polubiłem wszystko co polskie. Wiedziałem, że Bernard
Zygier to dobry chłopak i powinienem zawrzeć z nim przyjaźń.
15 kwietnia
1879r. Pogoda jest naprawdę okropna. Wczesnym rankiem
obudził mnie deszcz. Padało przez całą noc. Nie mogąc zasnąć
postanowiłem się pouczyć . Kiedy szedłem do szkoły spotkałem
Zygierta, który poprosił mnie, abym przyszedł dzisiaj na górkę.
Bardzo się ucieszyłem, ponieważ dawno nie organizowaliśmy spotkania.
Przed lekcjami poinformowałem Jędrzeja i Waleckiego aby również
przyszli dzisiaj na górkę. Lekcje były wyjątkowo nudne, a przy tym
jeszcze ta pogoda. Na samą myśl o moich, dzisiejszych korepetycjach
robiłem się śpiący, a miałem ich dzisiaj wyjątkowo dużo. Nie mogłem
doczekać się dzisiejszego spotkania, które zaczynało się dopiero o
21. Korepetycje skończyłem przed 10. Odpuściłem sobie dzisiejszą
kolację, w pośpiechu pobiegłem na spotkanie. Kiedy przechodziłem
koło posesji Gontali zobaczyłem kryjącego się w ciemnościach
profesora Majewskiego. Od razu pomyślałem, że szpieguje moich
kolegów na górce. Z mojej kryjówki śledziłem ruch profesora.
Strasznie się bałem, lecz byłem tak zły na Majewskiego, że
całkowicie zapomniałem o strachu. Zouważyłem jak profesor stanął nad
brzegiem kanału, zaglądając w okno pomieszczenia, gdzie znajdowali
się chłopcy. W pewnym momencie nie mogłem już wytrzymać napięcia,
wyszedłem z kryjówki i zacząłem rzucać w pedagoga kulkami ulepionymi
z błota. Były one wielkości bochenków chleba. Zaskoczony Majewski
stanął w bezruchu i stękał pod wpływem uderzeń. Przez chwile
zastanowiłem się czy robię dobrze, lecz później nie miałem żadnych
wątpliwości. Rzucając w niego krzyczałem: " Masz, masz psie, masz
draniu, Masz za teatr, za inspektorskie zebrania, masz za
literaturę, tyś mnie chciał do siebie podobnym., masz szpiegu.
Nauczyciel chciał uciekać, lecz miał odciętą drogę ucieczki,
ponieważ kładek, po których można było przejść przez kanał nie było
na miejscu. Ten szpieg chciał mi dać 10 rubli w zamian za kładki,
lecz w odpowiedzi dostał ode mnie dwa błotne pociski. W końcu
zmęczyłem się ciągłym rzucaniem i pozwoliłem mu odejść. Kiedy
wszedłem na górkę Gontali, koledzy czekali na mnie weseli i
uradowani. Ten dzień był dla mnie niezapomnianym przeżyciem.
Jestem z siebie zadowolony i dumny.
Autor: Wojtek P.
Ocena : 3
oceń
prace:
1 2 3 4 5 6
Home | Reklama | Info
| Mail
Prace | Pomoc | Książki | Artykuły | News | Katalog | Forum
| Rozrywka
Wszelkie prawa zastrzeżone / All
rights reserved Sciaga.pl
2000
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
syzyfowe praceSyzyfowe prace StreszczenieSyzyfowe PraceSyzyfowe pracestreszczenie syzyfowe pracesyzyfowe prace (3)więcej podobnych podstron