Ludobójstwo na Wołyniu


Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na
ludności polskiej Wołynia 1939-1945 ; tom 1 i 2
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko
Tytuł Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na
ludności polskiej Wołynia 1939-1945 ; tom 1 i 2
AutorWładysław Siemaszko, Ewa Siemaszko
Miejsce wydania Warszawa
Wydano w roku2000
ISBN83-87689-34-3
Wydawnictwo Wydawnictwo von borowiecky
Adres wydawnictwa01-231 Warszawa
ul. Płocka 8/132
Tel: (+48 22) 6314393
Fax: (+48 22) 6314393
Adres wydawnictwa w interneciehttp://www.vb.com.pl/
Emailksiegarnia@vb.com.pl
Elektroniczna wersja ksiazki
Fragmenty z przedmowy prof. dra Ryszarda Szawłowskiego
PRZEDMOWA
I. Monumentalna praca Władysława i Ewy Siemaszków (ojca i córki) o
ludobójstwie ukraińskim na Wołyniu w okresie II wojny światowej jest jakby
woluminem w nieistniejącym wielotomowym dziele o całokształcie ludobójstwa
na Polakach w tamtych latach. Polacy byli wówczas obiektem ludobójstwa - w
ró\nych postaciach i rozmiarach - niemieckiego, sowieckiego oraz
ukraińskiego. Dwa pierwsze są niezle znane i udokumentowane. Natomiast
ludobójstwo ukraińskie, jak dotąd - znacznie gorzej. To ostatnie,
terytorialnie, nie ograniczało się zresztą, jak wiadomo, do obszaru
Wołynia (i części południowego Polesia), lecz objęto równie\ całą
Małopolskę Wschodnią, a nawet część powiatów południowowschodniej Polski w
jej obecnych pojałtańskich granicach. Ale trzeba pamiętać, i\ teren byłego
województwa wołyńskiego był pierwszym obszarem ukraińskiego ludobójstwa na
Polakach, z ilością zamordowanych znacznie wy\szą ni\ na terenach
poszczególnych byłych województw Małopolski Wschodniej (województwa:
tarnopolskie, stanisławowskie i wschodnia część lwowskiego). Zatem
słusznie Autorzy wzięli to właśnie województwo w pierwszym rzędzie na
warsztat.
(...)
Trzeba tu wyraznie powiedzieć, \e ludobójstwo ukraińskie na Polakach ma w
stosunku do ludobójstwa niemieckiego i sowieckiego szereg fatalnych
wyró\ników (okoliczności obcią\ających):
Po pierwsze, w swoim zało\eniu obejmowało ono jak najszybszą eksterminację
fizyczną (wymordowanie) - "tam i wtedy" - wszystkich Polaków, których
udało się dosięgnąć , od niemowląt po starców, bez jakiejkolwiek ró\nicy
płci lub wieku. Pod tym względem porównywalne jest ono jedynie do
niemieckiego totalnego ludobójstwa na śydach - lecz nie na Polakach .
Zresztą, dodajmy, jeśli chodzi o eksterminację śydów - obywateli polskich
- na Kresach południowowschodnich RP, Ukraińcy mieli nie tylko olbrzymi
udział we wszystkich masowych aktach ludobójstwa wspólnie z Niemcami lub
samodzielnie pod niemieckim nadzorem , ale dokonywali równie\ podobnych
aktów na własną rękę, ju\ latem 1941 r. w momencie wkraczania wojsk
niemieckich . Pózniej, ju\ po wspólnej z Niemcami likwidacji gett, a więc
głównie od drugiej połowy 1942 r., Ukraińcy wyłapywali i mordowali jeszcze
pojedynczych ukrywających się śydów. Wszystkie te "akcje" połączone były,
przypomnijmy, z olbrzymim rabunkiem mienia.
Po drugie, ludobójstwo ukraińskie połączone było z reguły ze stosowaniem
najbardziej barbarzyńskich tortur. Chodzi tu o sięgające XVII i XVIII w.
tradycje hajdamackie (powstania Chmielnickiego i "koliszczyzny" ,
stosowane ju\ wtedy rąbanie ofiar siekierami, wrzucanie rannych do
studzien, przerzynanie pitą, wleczenie koniem, wydłubywanie oczu,
wyrywanie języków itp. Takich barbarzyńskich czynów Niemcy, a nawet
Sowieci (z reguły) nie dokonywali. Oczywiście było bicie i często
bestialskie znęcanie się w czasie śledztw oraz w obozach koncentracyjnych
(gdzie dochodziło jeszcze wielkie głodowanie i praca ponad siły,
zbrodnicze eksperymenty medyczne u Niemców etc.), ale nie miało miejsca
mordowanie połączone z obcinaniem czy wyrywaniem części ciała,
przepiłowywaniem, rozpruwaniem brzuchów i wywlekaniem wnętrzności itp. W
ogóle, dodajmy, w skali europejskiej - rozpatrywane pod kątem stosowanych
straszliwych tortur - ukraińskie ludobójstwo na Polakach porównywalne jest
jedynie częściowo z ludobójstwem chorwackim (ustasze Ante Pavelicia) na
Serbach w okresie II wojny światowej od wiosny 1941 r. Jednak tam
praktykowano szeroko masowe wypędzanie oraz "nawracanie" na katolicyzm, co
oznaczało pozostanie przy \yciu du\ej większości Serbów, którzy znalezli
się w granicach stworzonego w kwietniu 1941 r. - z łaski Niemiec i Włoch -
państwa chorwackiego. Natomiast w przypadku ludobójstwa ukraińskiego
praktycznie wszystkich Polaków, którzy wpadli w ręce siepaczy - mordowano.
Bowiem, wbrew kłamstwom strony ukraińskiej, całkowicie obalonym w pracy
Siemaszków, nie było \adnych "wezwań do opuszczenia" Wołynia przez Polaków
czy wprost ich "wysiedlania". Odwrotnie, bardzo często Polaków chcących
uciekać przed ludobójstwem mającym ju\ miejsce w sąsiednim powiecie czy
gminach zachęcano do pozostania, "gwarantując" im bezpieczeństwo
(sporadycznie nawet na piśmie!) lub wręcz gro\ono, \e ucieczka traktowana
będzie jak "zdrada" wobec Ukraińców - wszystko po to, by ich wszystkich na
miejscu wymordować! (o czym jeszcze dalej).
Po trzecie, o ile ludobójstwo niemieckie i sowieckie dokonywane było
wyłącznie przez "wyspecjalizowane" zbrodnicze formacje mundurowe: po
stronie niemieckiej w szczególności tzw. Einsatzgruppen der
Sicherheitspolizei oraz SD (Sicherheitsdienst); po stronie sowieckiej
wojska NKWD - to inaczej było jeśli chodzi o ludobójstwo ukraińskie. W tym
przypadku obok dominującej scenę banderowskiej Ukraińskiej Powstańczej
Armii i (na Wołyniu) konkurencyjnych formacji bulbowców i melnykowców oraz
stworzonej przez Niemców w drugiej połowie 1941 r. policji ukraińskiej
(która w początkach 1943 r. zdezerterowała), zwłaszcza przy większych
ludobójczych akcjach, uczestniczyły w nich równie\ w sumie dziesiątki
tysięcy lokalnych ukraińskich chłopów, w tym tzw. Samooboronni Kuszczowi
Widdity (formalnie wiejskie oddziały "samoobrony", które jednak w praktyce
stanowiły siły pomocnicze UPA w ludobójstwie na Polakach), sąsiedzi, bandy
uzbrojone w siekiery, widły itp. - rodzaj ukraińskiego pospolitego
ruszenia. Mało tego, towarzyszyły im czasem kobiety, wyrostki, a nawet
dzieci ukraińskie, zajmujący się masowym rabunkiem mienia, podpaleniami i
dobijaniem rannych Polaków. Działo się tak mimo nieraz wzajemnej
wieloletniej rzekomej przyjazni, czy wręcz istniejących w stosunku do
pewnych Polaków długów wdzięczności. Dlatego ludobójstwo na Wołyniu w
okresie II wojny światowej określam jednoznacznie jako ludobójstwo
ukraińskie (a nie, na przykład, jako dokonane przez UPA, banderowców,
nacjonalistów ukraińskich, czy podobnie). Wbrew bowiem temu, co
niejednokrotnie zaznacza w swych publikacjach Wiktor Poliszczuk
(pochwalnie cytowany dalej w tej Przedmowie), genocyd na Wołyniu -jak to
dokumentuje praca Siemaszków - dokonany został przez szerokie rzesze
tamtejszych Ukraińców, nie tylko bojowników" UPA, ale równie\ w sumie
tysiące zwykłych chłopów (często zresztą do tego przez UPA przymuszanych),
oraz nieraz niestety wspomagających ich w dobijaniu, podpalaniu, a
zwłaszcza rabunku masy kobiet, wyrostków, a czasem nawet dzieci. Dla
całkowitej jasności: 1) Nikt nie twierdzi, \e w ludobójstwie i zjawiskach
temu towarzyszących uczestniczyła większość Ukraińców wołyńskich, tym
bardziej i\, jak ju\ o tym była mowa (por. przypis 6), ludobójstwo na
Polakach ograniczyć się musiało w zasadzie do terenów wiejskich; niemniej
chodziło tu o powa\ny segment ludności ukraińskiej Wołynia. A więc fakty
oraz pewna uczciwość nakazują, a co najmniej pozwalają mówić w tym
przypadku o Ukraińcach tout court, podobnie jak cytowany dalej prezydent
RFN Roman Herzog mówi nie o zbrodniach popełnionych przez nazistów czy
podobnie, ale o zbrodniach popełnionych przez Niemców. 2) Jednocześnie
trzeba wyrazić wysokie uznanie dla tych Ukraińców, którzy - dość liczne
takie przykłady znajdujemy w pracy Siemaszków - pomagali Polakom przez
ostrze\enie, krótkie ukrywanie, czy przetransportowywanie do najbli\szego
miasta. Za taką pomoc fanatycy z OUN i UPA (zwłaszcza tzw. Słu\ba Bezpeky)
często karali swoich rodaków śmiercią (por. np. Rozdział V, wieś Lisznia,
gm. Uhorsk). Ale cala ta pomoc była, niestety, tylko kroplą w morzu wobec
dziesiątków tysięcy wymordowanych wówczas Polaków.
Po czwarte, osobnej wzmianki wymaga zjawisko szczególnie zbrodniczego
podejścia do mał\eństw mieszanych polsko-ukraińskich. W takich mianowicie
przypadkach ukraińscy ludobójcy nierzadko mordowali - gdzie się dato -
całe takie rodziny, łącznie z dziećmi (!), lub dochodziło co najmniej do
mordu na polskim współmał\onku. Mało tego, niekiedy pod grozbą kary
śmierci zmuszali ukraińskiego mę\a czy nawet ukraińską \onę do
własnoręcznego zamordowania polskiego współmał\onka (!!). Takie
barbarzyństwo nie miało, w podobnych sytuacjach mał\eństw mieszanych (na
przykład polsko-rosyjskich), nigdy miejsca u Sowietów , lub w przypadku
mał\eństw niemiecko-\ydowskich u Niemców. U tych ostatnich w przypadkach
mał\eństw mieszanych niemiecko-\ydowskich (mimo quasi totalnej Ausrottung
niemieckich śydów) wydaje się, \e większość owych mał\eństw, choć mocno
szykanowanych i doprowadzanych do stanu głodowego, jednak przetrwała do
końca wojny. Jako charakterystyczny mo\na tu przytoczyć znany casus prof.
Karla Jaspersa, który o\eniony był z śydówką; jednak mał\eństwo to \yło
przez lata w tragicznej Suizidbereitschaft (gotowości do popełnienia
samobójstwa) . Zaś \ądanie zabicia przez Niemca czy Niemkę swego
\ydowskiego współmał\onka - było nie do pomyślenia.
Po piąte, w przypadkach ludobójstwa niemieckiego i sowieckiego na Polakach
chodziło o zbrodnie dokonane przez okupantów. Tymczasem ludobójstwo
ukraińskie dokonane zostało przez Ukraińców-obywateli polskich,
mieszkańców tamtych terenów w okresie II RP którzy nie wykazali choćby
minimalnej lojalności. Ale, dodajmy, gdy było to dla nich korzystne,
Ukraińcy nadal skwapliwie na polskie obywatelstwo się powoływali, albo
wręcz, posługując się zrabowanymi dokumentami osobistymi zamordowanych
Polaków, "repatriowali się" pod ich nazwiskami do Polski lub
przemieszczali na Zachód.
Po szóste (tu wątek poboczny) z ludobójstwem ukraińskim związana była
przewa\nie barbarzyńska "taktyka spalonej ziemi". Po zrabowaniu ruchomości
i inwentarza zamordowanych Polaków, ich budynki były przewa\nie palone
(wycinano nawet sady!), często niszczono tak\e budynki publiczne, np.
szkolne. W tych ramach zniszczono te\ całkowicie du\ą liczbę zabytkowych
polskich dworów z zabudowaniami gospodarczymi oraz kościołów i kaplic
katolickich. Takiego dodatkowego barbarzyństwa nie demonstrowali na ogół
ani Niemcy, ani Sowieci.
Wreszcie po siódme, Niemcy od dawna przyznają się do swoich zbrodni i
publicznie za nie przeprosili. Tak np. prezydent RFN Roman Herzog
przemawiając w Warszawie na uroczystościach związanych z 50-leciem
Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1994 r. powiedział wyraznie: "Pochylam
głowę przed bojownikami Powstania Warszawskiego jak te\ przed wszystkimi
polskimi ofiarami wojny. Proszę o przebaczenie za to, co wyrządzili Niemcy
(podkreślenie R. S.). Na parę gestów zdobył się równie\ prezydent Rosji
Borys Jelcyn, m. in. kiedy składając 25 sierpnia 1993 r. hołd ofiarom
Katynia na Powązkach w Warszawie, pocałował w rękę prałata Zdzisława
Peszkowskiego i wyszeptał słowo "przepraszam". Wieczorem pokazała to całej
Polsce nasza Telewizja. Tak\e w literaturze niemieckiej i od 10 lat -
rosyjskiej, omawia się otwarcie ludobójstwo na Polakach. Natomiast
zachowanie Ukraińców w tym względzie jest na ogół kompletnie inne:
demonstrowane jest milczenie, wielkie krętactwo lub wręcz grube kłamstwo.
Ten aspekt będzie jeszcze rozwinięty dalej. Podsumowując punkt I:
ludobójstwo ukraińskie na Polakach w okresie II wojny światowej pod
względem swojej bezwzględności i barbarzyństwa, a po jego dokonaniu - po
dziś dzień! - ze względu na zaprzeczenia lub co najmniej grubymi nićmi
szyte relatywizowanie i wykręty - znacznie "przewy\sza" ludobójstwo
niemieckie i sowieckie.
II. Byłe województwo wołyńskie, które Autorzy wzięli na warsztat pod kątem
ukraińskiego ludobójstwa, było terenem, gdzie przed 1940 r. mieszkało
około 350 tys. Polaków, którzy stanowili zaledwie niecałe 17% ludności.
Masowe wywózki sowieckie w okresie 1940-1941 zredukowały jeszcze ten
procent. Globalne straty Polaków z rąk ukraińskich Autorzy oceniają na 50
do 60 tysięcy. Ale trzeba jeszcze raz podkreślić, \e niezale\nie od
ludobójstwa na Polakach, Ukraińcy uczestniczyli wszędzie, wspólnie z
Niemcami lub samodzielnie, dosłownie wszędzie, w ludobójstwie dokonanym na
około 200 tys. wołyńskich śydów - obywatelach polskich - sprawa, do której
w pracy równie\ się nawiązuje, choć nie stanowi ona jej właściwego tematu.
W pracy metodycznie przebadane są tereny wszystkich 11 powiatów byłego
województwa wołyńskiego - od Bugu po granicę polsko-sowiecką z 1939 r. W
ramach powiatów uwzględnione są wszystkie gminy wiejskie (łącznie 103) i
miejskie, wreszcie - "baza podstawowa" - pojedyncze wsie, osady, kolonie,
futory etc., łącznie około 1720 jednostek!, w których zdołano ustalić
(często, jeśli nie przewa\nie - w sposób niepełny) ludobójstwo na
Polakach. Niezale\nie od tego przy ka\dej z gmin odnotowane są te
jednostki administracyjne (wsie, kolonie, osady itp.), w których równie\
mieszkali Polacy, ale co do których nie udało się uzyskać jakichkolwiek
wiadomości - w sumie jest ich nieco więcej (około 1790), ni\ owych, o
których jakieś wiadomości zostały zebrane. Poniewa\ jednak ukraińskie
ludobójstwo na Polakach, wyraznie "centralnie sterowane", przebiegało w
1943 r. metodycznie i globalnie przez wszystkie tereny Wołynia od wschodu
na zachód - nie ma najmniejszych powodów do złudzeń, \e owe "ciemne plamy"
były jakimiś wyspami spokoju. Odwrotnie, jako pewnik przyjąć trzeba \e w
znakomitej ich większości Polacy, którzy nie zdołali uciec lub stawić
skutecznego oporu, poddani zostali ludobójstwu tak, jak ich rodacy w
miejscowościach, w których owo ludobójstwo udało się udokumentować. A więc
trafnie, a jednocześnie z ostro\nością, Autorzy przedstawiają dla tych
miejscowości ogólne dane szacunkowe. Dodajmy, nie pomijają oni równie\
"delikatnej" sprawy nielicznych polskich odwetów na ukraińskich
ludobójcach, gdy zrozpaczeni bliscy okrutnie torturowanych i zamordowanych
Polaków atakowali wsie ukraińskie. Na ten temat sprawiedliwie pisze prof.
Tadeusz Piotrowski: "zaiste byłoby zdumiewające, gdyby nie było takich
akcji odwetowych". Zaś Wiktor Poliszczuk stwierdza: "(...) Chocia\ były
akcje odwetowe ze strony Polaków (...), to one, jeśli chodzi o zasięg,
były kroplą w morzu masowych mordów jakich dopuściła się OUN-UPA na
Polakach" . Imponujący jest zakres wykorzystanych przez Autorów zródeł
(por. szczegóły w Bibliografii). Wielką wagę mają równie\ umieszczone w
Dokumentach liczne relacje świadków ukraińskiego ludobójstwa oraz inne
dokumenty. W sumie jest to praca wzorcowa, stanowiąca przykład dla
podobnej pracy czy prac o ukraińskim ludobójstwie na Polakach w Małopolsce
Wschodniej, równie\ pilnie potrzebnych.
III. Warto rzucić okiem na to, jak owo szczególnie barbarzyńskie
ludobójstwo ukraińskie na Polakach potraktowane jest w oświadczeniach
ukraińskich i polsko-ukraińskich oraz w literaturze ukraińskiej i
polskiej.
A). Wspomnieliśmy ju\ wy\ej o wypowiedziach w sprawie ludobójstwa,
cią\ącego na
naszych rodakach, prezydentów Niemiec i Rosji. Nic podobnego dotąd nie
miało miejsca ze strony ukraińskiej. Mocno reklamowane "wspólne
oświadczenie prezydentów Polski i Ukrainy o porozumieniu i pojednaniu" z
21 maja 1997 r., deklarujące w preambule, \e "przyszłość stosunków
polsko-ukraińskich nale\y budować na prawdzie i sprawiedliwości", wspomina
jedynie w pół zdania - "nie mo\na zapominać o krwi Polaków przelanej na
Wołyniu, zwłaszcza w latach 1942-1943 (...) ", przemilcza jednak dalej
całkowicie taką\ krew polską przelaną w Małopolsce Wschodniej, zaś
"przypominając "akcję Wisła" jakby zestawia rzeczy całkowicie
nieporównywalne, bo w tej akcji, podyktowanej zresztą stanem wy\szej
konieczności państwowej (konieczność pozbawienia UPA bazy logistycznej,
która funkcjonowała wyłącznie w oparciu o miejscową ludność ukraińską i
mogła zapewniać upowcom kwatery, wy\ywienia oraz materiał ludzki jeszcze
przez dalsze lata), nie było śladu ludobójstwa. W sumie: oświadczenie z
1997 r. nie rozwiązuje zasadniczej sprawy przyznania się strony
ukraińskiej do ludobójstwa na Polakach i publicznego przeproszenia za to
Polaków. Co do stanowiska - w interesującej nas dziedzinie - co najmniej
du\ego odłamu wysokiego szczebla kleru kościoła greckokatolickiego
(obecnie określającego się równie\ nazwą kościoła
bizantyjsko-ukraińskiego) wystarczy zacytować wypowiedz ks. mitrata
Stefana Dziubiny z Przemyśla w "homilii" na uroczystościach 11 maja 1997 r
w Jaworznie, gdzie m. in. przedstawił "Ukraińską Powstańczą Armię jako
ukraińską samoobronę przed Polakami", którzy "ulegając hitlerowskiej
prowokacji mordowali i palili wsie ukraińskie na Wołyniu, wobec czego
Ukraińcy uzbroili się i zaczęli bić Niemców, i Polaków" . Takie
twierdzenie, które nie mogło być wypowiedziane bez akceptacji głowy
kościoła greckokatolickiego w Polsce, padło wobec obecnych tam m.in.
prezydentów Polski i Ukrainy, Ten\e mitrat 7 lipca 2000 r. wygłosił
arcykłamliwe, prowokacyjne i wprost bulwersujące polską opinię publiczną
kazanie z okazji pochówku członków UPA w Pikulicach na obrze\ach
Przemyśla. Jak pisaliśmy ju\ w związku z tym parę lat temu: "uwa\amy, \e
za taką publiczną perwersję podstawowej i silnie moralnie zabarwionej
prawdy historycznej powinno się u nas karać, podobnie jak w RFN karze się
tzw. Auschwitzluge... ".
Natomiast wśród polskich Ukraińców świeckich w ostatnich latach na czoło
wysunął się niejaki R.Drozd z publikacją o UPA, zło\oną głównie ze
"starannie dobranych" dokumentów i krótkich wprowadzeń . Uderza kłamliwość
owej publikacji, gdzie na przykład na s. 117-118 czytamy: "Konflikt
polsko-ukraiński na przełomie 1942/43 r. przekształcił się w swoistą
polsko-ukraińską wojnę partyzancką [!], trwającą do 1947 r., która
pochłonęła po obu stronach kilkadziesiąt tysięcy ofiar. (...) Moim zdaniem
liczby poniesionych ofiar po obu stronach będą bardzo przybli\one" (po
polsku powinno być "zbli\one"). Takiego megakłamstwa nikt z Ukraińców
bodaj dotąd nie wysunął! Ocenić to trzeba jako wielką UPA-Luge. Dalej (s.
118) Drozd następująco próbuje "maskować rzeczywistość": "Oczywiście
trudno tutaj wskazać, kto był stroną atakującą, a kto broniącą się, gdy\
na napad odpowiadano napadem, mordem na mord, grabie\ą na grabie\,
podpaleniem na podpalenie, a wszystko to usprawiedliwiano przeprowadzaniem
akcji odwetowej. Mo\na jedynie przyjąć, \e stroną atakującą była ta, która
stanowiła większą siłę na danym terenie. (...) ". Otó\ pomijając ju\ fakt,
i\ -jak Drozd doskonale wie - na Wołyniu na terenach wiejskich mniejszość
polska prawie wszędzie stanowiła mniejszą siłę (a więc nawet według niego
musieli atakować Ukraińcy!), praca Siemaszków doskonale dokumentuje, jak
to UPA w 1943 r. rozpoczęła ludobójstwo całkowicie nieprzygotowanych
Polaków. Ci ostatni byli w stanie zorganizować jedynie ograniczone
samoobrony, zaś do odwetów doszło w niewielu przypadkach.
B). Jeśli chodzi o ukraińską literaturę historyczną, w przeciwieństwie do
niemieckiej i rosyjskiej , w swej znakomitej większości "twardo" stoi ona
na stanowisku nie przyznawania się do popełnionego przez swych rodaków
ludobójstwa na Polakach w okresie II wojny światowej.
(...)
Cennym wyjątkiem jest mało znana w Polsce, wydana w Moskwie 270-stronicowa
praca ukraińskiego profesora Witalija Masłowśkiego, zatytułowana: Z kim i
przeciw komu walczyli ukraińscy nacjonaliści w latach II wojny światowej.
Autor opiera się częściowo na zródłach archiwalnych oraz na literaturze,
głównie ukraińskiej i polskiej. W ostatnim rozdziale swej pracy z du\ym
uznaniem wielokrotnie cytuje Poliszczuka (o którym dalej), zresztą cały ów
rozdział zatytułował "OUN-UPA oczyma Ukraińca Wiktora Poliszczuka".
Ujawnia i piętnuje ludobójstwo popełnione na ludności polskiej na Wołyniu
i w Małopolsce Wschodniej. Jednocześnie piętnuje niebezpieczną działalność
postupowskich nacjonalistów na obecnej Ukrainie, nie tylko we Lwowie, ale
nawet w Kijowie, "galicyjski fundamentalizm" itp. , propagowanie
"doncowszczyzny", "stawianie pomników SS-owcom 14. Dywizji Strzelców
SS-Halyczyna, kierownikom OUN-UPA E. Konowalcowi, A. Melnykowi, S.
Banderze, R. Szuchewiczowi i innym, sławienie morderców Polaków, śydów,
Rosjan, Ukraińców jako "narodowych bohaterów Ukrainy", ich nazwiskami
nazywa się ulice i place, wydobywa się nienawistny ludziom duch
doncowszczyzny i banderowszczyzny". Dodajmy, \e prof. Masłowśkyj został
zamordowany w pazdzierniku 1999 r. we Lwowie przez tzw. "nieznanych
sprawców", w rzeczywistości wyraznie ludzi z kręgów zbrodniczych fanatyków
postupowskich, co kojarzy się z podobnymi mordami OUN w latach
międzywojennych oraz UPA w latach pózniejszych .Prawdomówne i wartościowe
za równie\ pewne artykuły ogłoszone w dwóch czasopismach ukraińskich na
Wołyniu w latach dziewięćdziesiątych - "Diałoh" (Równe) i "Sprawedływist"
(Auck). Na przykład w pierwszym z nich (nr 49, grudzień 1993) ukazał się
artykuł pod wszystko mówiącym tytułem (tłumaczymy z ukraińskiego):
Tragedia Wołynia: ludobójstwo na ludności polskiej. Świadczą dokumenty.
Podobnie do Hrycaka i innych autorów z Ukrainy, z drobnymi wyjątkami,
przedstawia się literatura ukraińska ukazująca się na Zachodzie, głównie w
Ameryce Północnej. Takim duchem przepojony jest np. wydawany od wielu lat
w Toronto "Litopys UPA". Cytowany ju\ O. Subtelny pisze o ludobójstwie na
Wołyniu m. in.: "Według zródeł polskich, w latach 1943-44 około
60.000-80.000 polskich mę\czyzn, kobiet i dzieci zostało zmasakrowanych na
Wołyniu przez Ukraińców. (...) Ukraińcy twierdzą, \e masakry ich rodaków
rozpoczęły się wcześniej, w 1942 r., kiedy Polacy zlikwidowali tysiące
ukraińskich wieśniaków w przewa\nie zamieszkałych przez Polaków rejonach
Chełmszczyzny [! ] i \e kontynuowali to oni w latach 1944-45 w stosunku do
bezbronnej ukraińskiej mniejszości na zachód od Sanu [! ]. W ka\dym razie
jest rzeczą jasną, \e zarówno ukraińskie, jak i polskie jednostki zbrojne,
zaanga\owały się w totalną rzez doprowadzając do krwawego apogeum
nienawiść, która wzrastała między oboma narodami przez pokolenia". A więc
rzekomo Polacy zaczęli masowo mordować Ukraińców , a potem doszło do
rodzaju wojny domowej między jednostkami zbrojnymi obu stron. Wyjątkiem
godnym najwy\szego uznania są liczne publikacje znanego w Polsce Wiktora
Poliszczuka, Ukraińca z Wołynia, doktora nauk politycznych Uniwersytetu we
Wrocławiu, od dwudziestu lat zamieszkałego w Kanadzie, ale często
odwiedzającego Polskę . Z jego prac nas tu szczególnie interesujących
wymienić nale\y cytowane ju\: Gorzką prawdę. Zbrodniczość OUN-UPA, oraz
Manowce polskich historyków, dalej trójjęzyczną Ocenę polityczną i prawną
OUN-UPA, Ideologię nacjonalizmu ukraińskiego według Dmytra Doncowa oraz
Integralny nacjonalizm ukraiński jako odmiana faszyzmu (dwa tomy: 1998 i
2000) . Wymieńmy równie\ cytowane ju\ wspomnienia Danyły Szumuka, który
słu\ył jako "politruk" w UPA, następnie wiele lat spędził w łagrach
sowieckich, a który wspomina krytycznie o mordach na Polakach . Jeśli
chodzi o literaturę polską z lat dziewięćdziesiątych, ukazało się parę
mniejszych prac, raczej przyczynkowych, odnoszących się do ludobójstwa na
Polakach na Wołyniu. Są to przewa\nie zbiory dokumentów (zwłaszcza relacji
świadków, mających walor dokumentarny) ; inne z owych prac traktują o
ludobójstwie ukraińskim w poszczególnych powiatach czy wręcz gminach
Wołynia. Jednak \adna z nich, nawet w przybli\eniu nie dorównuje pracy
Siemaszków - nie ma charakteru kompleksowego, nie zawiera takiej ilości
przeprowadzonych badań i bogactwa zródeł, \adna z nich nie posiada równie\
walorów definitive work, o czym jest mowa przy końcu tej Przedmowy. Wa\ną
rolę dokumentacyjną spełnia wydawane we Wrocławiu czasopismo "Na Rubie\y".
Z drugiej strony co najmniej paru zawodowych historyków wypisuje rzeczy,
które nieraz są jedynie jakimiś półprawdami lub wręcz kłamstwem, dą\y do
przemilczania spraw jednoznacznie obcią\ających stronę ukraińską, usiłuje
tworzyć im jakieś alibi. Prace te są inspirowane, jak się wydaje, m. in.
duchem "Kultury" Giedroycia oraz jego w tym zakresie eksperta
wzmiankowanego ju\ Osadczuka oraz importowaną z USA, w tym wypadku wprost
absurdalną political correctness, "polityczną poprawnością", fałszującą w
tym zakresie prawdę. Mo\na tu wymienić m. in. publikacje W. Serczyka i T.
Olszańskiego, zaś z publikacji ostatnich: H. Dylągową oraz wręcz głęboko
kłamliwy w interesującym nas zakresie artykulik R. Torzeckiego.
(...)
Praca Siemaszków, produkt ponad dziesięcioletniego trudu, stanowi
obszerne i podstawowe dzieło w zakresie podjętej tematyki, zrealizowane
na skalę u nas w tej dziedzinie dotąd nie spotykaną, zapełniającą
pokazną lukę w historii Polski okresu II wojny światowej w ogóle, a
historii ludobójstwa na Polakach w tamtym okresie w szczególności.
(...)
Ju\ nikt - z wyjątkiem notorycznych falsyfikatorów - nie będzie mógł mieć
cienia wątpliwości co do tego, kto interesujące nas ludobójstwo "zaczął".
Nikt nie będzie mógł nadal fabrykować legendy na temat tego, jak to
rzekomo na Wołyniu - pomijając zresztą krzyczące bezprawie, które taka
akcja musiałaby oznaczać - Ukraińcy najpierw "tylko" \ądali, aby Polacy
"dobrowolnie" opuścili tę ziemię. Nikt nie będzie mógł kwestionować faktów
planowego i szczególnie barbarzyńskiego ukraińskiego ludobójstwa na
wołyńskich Polakach, stanowiących tam zaledwie kilkanaście procent
ludności, a w dodatku niemal zupełnie bezbronnych. Nikt uczciwy wreszcie
nie będzie mógł choćby tylko bezmyślnie określać interesujących nas tu
wydarzeń na Wołyniu po prostu jako "wojnę domową", "bratobójczy konflikt",
"zderzenie dwu nacjonalizmów", "wojnę polsko-ukrainską" itp.
(...)
...prawda w końcu musi się przebić, równie\ po stronie ukraińskiej: DUCUNT
FACTA VOLENTEM, NOLENTEM TRAHUNT. Tego ludobójstwa ju\ po prostu zakłamać
się nie da.
Listopad 2000
Prof. dr Ryszard Szawłowski
Strona główna "ksią\ek skazanych na przemilczenie"


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ludobojstwo na Wolyniu cz 1
Ludobójstwo na Wołyniu cz 2
Ludobójstwo ukraińskie na Wołyniu(1)
Krajewska Maria Józef Ignacy Kraszewski na Wołyniu
Vladan Stamenković Zapominane chorwackie ludobójstwo na Serbach
Kto i dlaczego mordował ludnoś Polską na Wołyniu
Stosunki polsko ukraińskie na Wołyniu(1)
To ludobójstwo przyszło z Wołynia
Ludobójstwo na Kresach Kulińska L
Równość to hasło na ludobójstwo
Ludobójcze rzezie na Kresach cz I
mlot na ludobojcow

więcej podobnych podstron