Ludob%c3%b3jstwo ukrai%c5%84skie na Wo%c5%82yniu(1)


Ludobójstwo ukraińskie na Wołyniu
Pojęcie i termin zbrodni określanych mianem ludobójstwa sformułowane zostały w
latach czterdziestych ub. wieku przez przedwojennego polskiego podprokuratowa i
adwokata Rafała Lemkina. Było to wynikiem prac prowadzonych przez niego od
początku lat 30. Początkowo czyny, które pózniej zostały określone jako ludobójstwo,
były przez niego nazwane ,,przestępstwami barbarzyństwa". Przedstawił je w 1933 r. w
raporcie o terroryzmie na międzynarodowej V Konferencji dla Unifikacji Prawa Karnego
w Madrycie w 1933 r., oraz wydanej w tym samym roku broszurze pt. Czyny stanowiące
niebezpieczeństwo ogólne (międzypaństwowe) uznane za przestępstwa prawa narodów.
Wymieniał tam: akcje eksterminacyjne przeciw grupom etnicznym, wyznaniowym lub
społecznym z jakichkolwiek motywów (politycznych, religijnych itp.), tj. masakry,
pogromy, akcje niszczące egzystencję gospodarczą członków pewnej grupy, wszelkiego
rodzaju akty brutalności, które naruszają godność jednostki, a są przejawem walki
eksterminacyjnej, skierowanej przeciw grupie, której ta jednostka jest członkiem.
Lemkin stwierdzał: ,,Wzięte w całości, wszystkie akty tego rodzaju stanowią
przestępstwo prawa narodów, które oznaczamy nazwą barbarzyństwa". Dalej Lemkin
wskazuje, że te przestępstwa dotyczą nie tylko moralnego rozstroju pomiędzy
poszczególnymi grupami, ale także rozstroju gospodarczego, bowiem %3ńemigrację lub
niezorganizowaną ucieczkę ludności z jednego państwa do drugiego". W tak
sformułowanym w 1933 r. pojęciu przestępstwa barbarzyństwa, które jednak nie zostało
wtedy wprowadzone do prawa międzynarodowego, znajdują się podstawowe elementy
przedstawionego pózniej pojęcia ludobójstwa. Dalsze prace Lemkina i kształtowanie
pojęcia ludobójstwa odbywały się pod wpływem wielkich eksterminacji nazistowskich
podczas II wojny światowej. W 1944 r. Lemkin ogłosił w Stanach Zjednoczonych swe
przełomowe dzieło Axis Rule in Occupied Europe. Laws of Occupation, Analysis of
Government, Proposals for Redress (New York, reprint 1973), w którym po raz pierwszy
używa terminu ludobójstwo i formułuje jego pojęcie, zaznaczając, że jest to nowy termin
i nowa koncepcja (więcej szczegółów o pracach Lemkina i kształtowaniu pojęcia
ludobójstwo można znalezć w: Ryszard Szawłowski Rafał Lemkin twórca pojęcia
,,ludobójstwo" i główny architekt Konwencji z 9 Na podstawie tego dzieła i dzięki
intensywnym zabiegom Lemkina, 9 grudnia 1948 r. na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ
została uchwalona Konwencja w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa.
XII 1948 /w czterdziestolecie śmierci/, ,,Państwo i Prawo", nr 10 /pazdziernik/ 1999).
Artykuł II tej Konwencji mówi o następujących zbrodniczych czynach (wymienię tylko
te, które dotyczą ludności polskiej Kresów Wschodnich) dokonanych w zamiarze
zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych
jako takich, tj.: a) zabójstwo; b) spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub
rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy; c) rozmyślne stworzenie dla członków
grupy warunków życia obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego
zniszczenia fizycznego. W polskim kodeksie karnym z 1997 kategorie ofiar ludobójstwa
są rozszerzone o członków grup politycznych i grup o określonym światopoglądzie.
Podczas II wojny światowej na ziemiach polskich (polskich w sensie przynależności
państwowej) dokonywane były zbrodnie ludobójstwa na Polakach, Żydach, Cyganach
przez okupantów oraz przez ukraińskie organizacje polityczne. Powojenna historiografia
zajmowała się przede wszystkim zbrodniami niemieckimi. Zbrodnie sowieckie weszły do
literatury w kraju dopiero od końca lat 80. (inna sytuacja była na Zachodzie, gdzie polska
emigracja opublikowała kilka opracowań i szereg wspomnień). Najmniej uwagi
%3ńWschodnich, tj. na ziemiach, które nie weszły w skład Polski w jej pojałtańskich
granicach. Zbrodniczą i antypaństwową działalnością ukraińskich nacjonalistów
zajmowano się w PRL-u tylko w odniesieniu do terenów obecnej południowo-wschodniej
Polski. Nie powinny więc dziwić wyniki sondażu opinii publicznej z bieżącego roku, z
którego wynika, że - poza świadkami i ich rodzinami - większość Polaków nic nie wie o
ludobójstwie ukraińskim na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1939-1945. A
właśnie na ten rok przypada 60. rocznica apogeum tych zbrodni na Wołyniu.
Berezne, rok 1942. Pogrzeb zamordowanych 4 stycznia przez nacjonalistów ukraińskich mieszkańców kolonii
Zalesie w gminie Berezne. Ofiarami byli: sparaliżowane małżeństwo Felicjan i Anna Żarczyńscy, ich syn
Antoni z żoną Natalią i Tadeusz Dyzio
Ludność polska na Wołyniu była mniejszością narodową. W 1931 r. na Wołyniu żyło 346
tys. Polaków, którzy stanowili 16,6% ogółu ludności. Byli to głównie Polacy żyjący od
pokoleń (np. polskie wsie Ostrówki i Wola Ostrowiecka w powiecie lubomelskim zostały
założone w końcu XVI lub na początku XVII w.) oraz Polacy osiedleni w okresie
międzywojennym - osadnicy cywilni i wojskowi na wsi (łącznie około 60 tysięcy) oraz
zatrudnieni poza rolnictwem (urzędnicy, nauczyciele, policjanci, pracownicy przemysłu).
Powiększenie polskiej grupy narodowościowej w okresie międzywojennym (o ponad 150
tysięcy) nie wpłynęło istotnie na narodowościowy obraz Wołynia %3ństanowiąc 68 % ogółu
ludności (1 418 tysięcy). Polacy żyli głównie na wsi w rozproszeniu wśród ludności
ukraińskiej. Osiedli czysto polskich było niewiele. Trzecia pod względem liczebności
grupa narodowościowa na Wołyniu to wówczas Żydzi - 10% (205 tysięcy). Ponadto
Wołyń zamieszkiwały też inne narodowości, z których dwie najliczniejsze to Niemcy (47
tys.) i Czesi (około 30 tysięcy) Ludobójstwo na Wołyniu (ale także w Małopolsce
Wschodniej) nie było zjawiskiem spontanicznym - poprzedzało je szereg wydarzeń i
procesów, których autorami była powstała w 1929 r. Organizacja Ukraińskich
Nacjonalistów. Jako ideologię OUN Kongres przyjął, w formie uchwały, skrajnie
faszystowską doktrynę nacjonalizmu ukraińskiego sformułowaną przez Dmytra
Doncowa. Zgodnie z tą doktryną OUN działała według następujących zasad:
podporządkowanie organizacji wodzowi, a narodu tzw. inicjatywnej mniejszości jako
elicie ,,lepszych ludzi, których zadaniem jest stosowanie twórczej przemocy", ekspansja,
bezwzględność, fanatyzm, nienawiść. Na użytek codzienny zasady te zostały ujęte w
będącym zaprzeczeniem ogólnie przyjętych zasad moralnych Dekalogu Ukraińskiego
Nacjonalisty i były jeszcze przed powstaniem OUN szeroko rozkolportowane. OUN
stawiała sobie za cel wywalczenie drogą. rewolucyjną niepodległego soborowego
narodowego państwa ukraińskiego w granicach etnicznych, tj. państwa obejmującego
również terytoria, na których Ukraińcy żyją będąc w mniejszości. W praktyce miało to
oznaczać państwo ukraińskie obejmujące nie tylko współczesną Ukrainę, ale także
ziemie należące do powojennej Polski, tj. Podlasie, Chełmszczyznę, Zamojszczyznę,
Nadsanie i tereny zamieszkałe przez Aemków. Przyszłe państwo miało być jednolite pod
względem narodowościowym, w związku z czym zakładano usunięcie z tych ziem
wszystkich ,,zajmańców" (zajmanciw), tj. obcych, którzy według oceny nacjonalistów
wzięli w posiadanie ukraińską ziemię. Założenie to zostało sformułowane już w uchwale
kongresu założycielskiego OUN. W okresie międzywojennym OUN działała najsilniej
na terenie Małopolski Wschodniej. Podjęta przez nią w 1929 r. walka z %3ńna poczty,
ścinaniu słupów telefonicznych, niszczeniu mostów, torów i urządzeń kolejowych,
paleniu dworów i zagród polskich, stogów zboża i siana, terrorystycznych napadach na
Polaków, w których obok bicia, rabunku i niszczenia mienia, dochodziło nawet do
zabójstw. Hasłem akcji terrorystycznych, zgodnie z założeniami OUN, już wtedy było
%3ńIntensywnie prowadzona wśród ludności ukraińskiej podziemna antypolska agitacja,
pełna nienawiści do wszystkiego co polskie, tworzyła odpowiedni klimat dla
pózniejszych zbrodniczych wystąpień na wielką skalę. Na Wołyniu rozwój OUN
następował pod koniec lat 30., pod wpływem małopolskich działaczy, ale nie dochodziło
do aktów dywersyjno-terrorystycznych na taką skalę, jak w Małopolsce Wschodniej. Do
ważniejszych przejawów antypaństwowej i antypolskiej działalności OUN należy
zaliczyć nieudany zamach na wojewodę wołyńskiego Henryka Józewskiego, wybitnego
rzecznika współpracy polsko-ukraińskiej i zdarzające się ulotki z wezwaniem do
wyrżnięcia Lachów, którym - jak twierdził ordynariusz diecezji łuckiej bp Adolf Szelążek
- nie przypisywano wówczas specjalnej wagi. Krótko przed wojną pojawiały się też
%3ńgeneralnie był spokój. Na co dzień napięcia pomiędzy władzą a obywatelami
narodowości ukraińskiej nie były przenoszone na kontakty międzyludzkie Polaków i
Ukraińców. Przejawami dobrego współżycia było zawieranie związków małżeńskich
polsko-ukraińskich, wzajemne świadczenie sobie przez Polaków i Ukraińców różnych
przysług, zapraszanie na święta i uroczystości rodzinne, występowanie w roli rodziców
chrzestnych, drużbów i drużek na ślubach, wzajemne poszanowanie świąt religijnych
przez niewykonywanie w tym czasie prac polowych. W szkołach, do których chodziły
dzieci różnych narodowości, a nauczycielami byli Polacy, Ukraińcy, Żydzi, wszyscy
uczniowie byli traktowani równo, niezależnie od narodowości i pochodzenia
społecznego. Wybuch II wojny światowej ujawnił na Kresach Wschodnich nie
odczuwany wcześniej przez Polaków silny potencjał nienawiści ze strony Ukraińców,
będący wynikiem prowadzonej przez 20 lat nacjonalistycznej agitacji, najpierw przez
nielegalną i terrorystyczną Ukraińską Wojskową Organizację (UWO) i następnie jej
kontynuatorkę OUN. Na Wołyniu antypolskie nastroje były też zasługą komunistów,
którzy mieli tam większe wpływy niż w Małopolsce Wschodniej. Zamieszanie wojenne
września 1939 r., gdy wszystkie siły bezpieczeństwa i administracja były zaangażowane
w obronę państwa przed wrogiem zewnętrznym, okazało się dobrą okazją do działań
wroga wewnętrznego. O ile żołnierze ukraińscy w armii polskiej toczącej walki z
Niemcami na terenie Polski centralnej, nie mając zaplecza w mieszkańcach-Ukraińcach,
na ogół postępowali lojalnie, to na Wschodzie na porządku dziennym były dezercje i
dywersje. Wokół dróg grasowały bandy ukraińskie rabujące i mordujące. Pierwsze akty
agresji były skierowane wobec uciekinierów przed hitlerowskim najezdzcą z Polski
zachodniej i centralnej, ewakuowanych urzędów i instytucji. Dalej ofiarami padali
policjanci, służba leśna, lokalni urzędnicy, żołnierze pojedynczy i w małych grupach,
których rozbrajano i mordowano, osadnicy wojskowi, ziemianie i chłopi. Palone były
gospodarstwa, niszczone urzędy. Zjawiska te nasiliły się po agresji sowieckiej 17
września 1939 r. pod wpływem odezwy dowodzącego Frontem Ukraińskim Semena
Timoszenki, w której nawoływał ,,braci Ukraińców" do mordowania ich odwiecznych
wrogów polskich ,,panów i półpanków". Oto kilka przykładów:
Majątek Grabów w gm. Niesuchoiże, pow. Kowalskim
20 września 1939 r., jeszcze przed wkroczeniem wojsk sowieckich do tej miejscowości,
miejscowi chłopi ukraińscy ze wsi Grabów wymordowali właścicieli i mieszkańców
majątku. Zginęli: właścicielka majątku Maria Noskowska z d. Nieczuja-Wierzbicka z
dwojgiem dzieci, jej siostra z dzieckiem, z dalszej rodziny 4 kobiety i dwoje dzieci oraz
rządca majątku Włodzimierz Fijałkowski. Ukraińcy opowiadali, że są dumni z tego, że
,,panów polskich zniszczyli z korzeniami".
Kolonia Helenówka (Stara, Nowa?) w gm. Rożyszcze, pow. Auckim
Z 14 na 15 września 1939 r. chłopi ukraińscy utopili w rzece Styr Jana Stępkowskiego, lat
ok. 50, a następnie obrabowali jego gospodarstwo.
W. Horodyszcze, w gm. Połonka, pow. Auckim
W 1939 r. na drodze pomiędzy Horodyszczem a Auckiem miejscowi Ukraińcy
wymordowali ewakuujących się na rowerach elewów ze szkoły policyjnej (z
Bydgoszczy?).
Wieś Myślina w gm. Niesuchoiże, pow. kowelskim Wieś polska szlachecka założona w
XVII wieku. We wrześniu 1939 r. Ukraińcy z sąsiedniej wsi Obłapy, którzy wcześniej
rozstrzelali tam żołnierzy WP i policjantów, napadli w nocy na wieś, strzelając do ścian
domów na wysokości łóżek.
Wieś Nawóz w gm. Trościaniec, pow. Auckim
Jesienią 1939 r. na tzw. Popowskim Ostrowiu (nieużytki i bagna należące do wsi)
miejscowi chłopi ukraińscy wymordowali około 100 Polaków, uciekinierów z centralnej
Polski, którzy zatrzymali się w zagrodach wsi Nawóz, miasteczku Sokul oraz w innych
okolicznych miejscowościach. Mordercy występowali pod szyldem "polskiego komitetu
pomocy uciekinierom", proponując lepsze warunki mieszkaniowe. Umawiano
uciekinierów na godziny wieczorne, wywożąc w kierunku Popowskiego Ostrowa i tam
mordowano, zabierając dobytek ofiar.
Wieś Puzów w gminie Korytnica, pow. Włodzimierskim
W 1939 r. Ukraińcy z Puzowa mordowali przemieszczające się w okolicy oddziały WP
oraz uchodzców z centralnej Polski, m.in. pracowników jednego z warszawskich teatrów.
Począwszy od 17 września 1939 r. samorzutnie organizowały się tzw. %3ńu Polaków i przy
tej okazji grabieży mienia oraz aresztowań, by zatrzymanych przekazać pózniej NKWD.
Pomoc Ukraińców NKWD w aresztowaniach Polaków i wskazywaniu osób i rodzin do
deportacji w głąb Związku Sowieckiego miała miejsce także w latach 1940 i 1941.
Rozmiary antypolskich wystąpień w 1939 r. nie są w pełni rozpoznane, a stopień
ustalenia mających miejsce w tym czasie aktów terroru i zabójstw jest znacznie niższy
niż w pozostałych okresach. Większość morderstw dokonywano poza osiedlami
ludzkimi, na wsiach ukraińskich oraz terenach, gdzie mieszkało bardzo mało Polaków,
co znacznie zawęziło potencjalną liczbę świadków. Ofiarami byli głównie ludzie nieznani
w miejscowych środowiskach, przybysze, a więc ofiary anonimowe, co sprzyjało zatarciu
się w pamięci osób mieszkających na Wołyniu szczegółów dotyczących takich
przypadków. Wielu świadków, spośród grup najczęściej wówczas będących obiektem
ukraińskiej agresji, tj. deportowanych w głąb Związku Sowieckiego, nie dożyło końca
wojny, jak i czasów, gdy zaistniały warunki do przekazania relacji. Odnośnie Wołynia z
materiału zródłowego uzyskanego do pracy Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów
ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945 wynika, że w 1939 r. doszło do: 155
oraz dokładnie niesprecyzowanej liczby (+?) różnego rodzaju aktów terroru, jak rabunki,
podpalenia, usiłowania zabójstw i napadów; 113 i dokładnie niesprecyzowanej liczby (+?)
napadów ze skutkami śmiertelnymi, w których zginęło 1036-1136 oraz dokładnie
niesprecyzowana liczba (+?) Polaków. Zabójstw dokonano w co najmniej 86 jednostkach
administracyjnych najniższego szczebla przedwojennego podziału administracyjnego.
Wśród zamordowanych było: 222 żołnierzy WP, 130 uchodzców z Polski centralnej i
północno-zachodniej oraz dokładnie nieprecyzowana (+?) liczba ofiar z obu grup i około
70 osadników wojskowych. W przypadku zamordowanych żołnierzy i uchodzców z
Polski centralnej wykazane liczby ofiar są dalekie od rzeczywistych. Znacznie
gwałtowniejsze antypolskie wystąpienia były na terenie Małopolski Wschodniej, toteż
liczba ofiar śmiertelnych na tamtym terenie była wielokrotnie wyższa. Podczas okupacji
sowieckiej, po krótkim okresie zbrodniczych napadów ukraińskich na Polaków we
wrześniu i w początkach pazdziernika 1939 r., nastąpił pod tym względem spokój,
zakłócany jedynie szykanami ukraińskich komitetów, wiejskich rad i zarządów,
rabunkami i donosami Ukraińców do władz sowieckich. Jakkolwiek we wrześniu
sowiecki agresor podżegał do ludobójstwa, ale trwało to krótko i miało na celu
wywołanie dywersji utrudniającej stawianie oporu i prowadzenie walk obronnych, a tym
samym ułatwienie opanowania terenu. Miał to być jednakże stan przejściowy, bowiem
sowiecka władza chciała mieć monopol na wszystko, łącznie z terrorem i zbrodnią.
Pózniej Sowieci nie tolerowali działań pozostających poza ich kontrolą, a więc
nacjonaliści ukraińscy nie mieli możliwości działania w stosunku do Polaków na własną
rękę, a więc działania nacjonalistów zmierzające do wyniszczenia Polaków zostały
przerwane. Podczas okupacji sowieckiej 1939-1941 na Wołyniu ubyło 45 tys. Polaków,
głównie wskutek deportacji w głąb Związku Sowieckiego, aresztowań, rozstrzeliwań.
Ludność polska na Wołyniu została w tym czasie pozbawiona najbardziej aktywnego
elementu, a więc jej zdolność obronna, tak potrzebna w latach 1943-1944, w czasie
właściwego ludobójstwa, została poważnie osłabiona22 czerwca 1941 r. okupacja
sowiecka została zamieniona na okupację niemiecką. Ludność ukraińska entuzjastycznie
witała wojska niemieckie. Budowano bramy powitalne, delegacje ukraińskie witały
nowych okupantów chlebem i solą. Niektórzy działacze ukraińscy z okresu okupacji
sowieckiej, deklarujący się komunistami, przechodzili metamorfozę i stawali się
działaczami nacjonalistycznymi. Wraz z wojskami niemieckimi na Wołyń przybyli
działacze OUN jako tzw. grupy marszowe (pochidni grupy). Członkowie tych grup
dokonywali mordów na Polakach i Żydach (np. w koloniach Olganówka Nowa i Stara w
gm. Rożyszcze, pow. łuckiego; w mieście Kostopol), organizowali ukraińską %3ńokupacji
niemieckiej w materiałach konspiracyjnych zrelacjonowano następująco: ,,Zanim jeszcze
władze okupacyjne zdołały wydać jakiekokolwiek deklaracje w odniesieniu do
okupowanych terenów OUN (Banderowcy), [na Wołyniu] podobnie jak w Małopolsce
Wschodniej, plakatowali odezwy, zapowiadali tworzenie państwa i rządu ukraińskiego
oraz wzywające ludność ukraińską do walki z Polakami, Żydami i Moskalami jako
wrogami narodu ukraińskiego". Z chwilą wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej na
wezwanie OUN, która chciała przejąć władzę w swe ręce, prawie na całym Wołyniu
natychmiast samorzutnie zorganizowała się policja ukraińska, zwana najpierw milicją.
Po opanowaniu terenu latem 1941 r. władze niemieckie zorganizowały policję ukraińską
w tzw. Schutzmannschaften, do którego masowo wstąpili działacze OUN, w tym
członkowie grup marszowych (pochodnych) tak na stanowiskach komendantów
posterunków, jak i szeregowych policjantów. Policja ta, oprócz uzbrojenia i
umundurowania niemieckiego, miała szerokie uprawnienia, jak dokonywanie rewizji,
aresztowań, przesłuchań, przetrzymywania w aresztach, ściągania kontyngentów,
odstawiania do transportu wyznaczonych na przymusowe roboty do Niemiec. Chociaż
policja ukraińska podlegała Niemcom, w zasadzie nie wtrącali się oni w jej działania w
stosunku do Polaków. Tak więc praktycznie policja ukraińska miała możność
realizowania celów OUN. Władza administracyjna niższego szczebla, którą Niemcy
pozostawili Ukraińcom, również była opanowana przez OUN. Z punktu widzenia
wojskowego Niemcy na Wołyniu nie dysponowali pokaznymi siłami bezpieczeństwa. W
terenie wiejskim sprawowali więc władzę z pomocą i za pośrednictwem policji
ukraińskiej rozlokowanej w co najmniej 200 posterunkach. Te fakty postawiły ludność
polską w szczególnie niekorzystnej sytuacji. Z jednej strony okupant, którego represyjny
stosunek był skierowany głównie przeciw Polakowm (i Żydom), a z drugiej strony w
większości niechętna lub wroga ludność ukraińska, której sprawujący władzę w imieniu
okupanta liczni przedstawiciele byli popierani przez jej większość. Będąca w mniejszości
ludność polska (na jednego Polaka przypadało sześciu Ukraińców), w dodatku na wsi
przeważnie rozproszona pośród Ukraińców, znalazła się w osaczeniu. Była pod stałą
kontrolą policji ukraińskiej (i obserwacją sąsiadów Ukraińców), co było przez policję
wykorzystywane do eliminowania organizowania działalności konspiracyjnej i zbrojenia
się. Policjanci dokonywali częstych rewizji polskich domów w poszukiwaniu broni
(posiadanie broni przez Polaków było zagrożone karą śmierci), pod różnymi pretekstami
aresztowali mężczyzn, których po ciężkim pobiciu wypuszczali z aresztu lub pod
różnymi oskarżeniami przekazywali do więzień w miastach. Tymczasem gromadzeniu
broni przez ludność ukraińską nikt nie przeszkadzał pobojowiska po starciach
niemiecko-sowieckich w czerwcu 1941 r. zostały przez nią spenetrowane z dobrymi
efektami. Już w 1941 r. Ukraińcy jawnie demonstrowali zamiar wyniszczenia Polaków.
Policja ukraińska śpiewała podczas marszów: "Smert', smert', lacham smert', smert'
moskowśko-żydiwśkij komuni" (,,Śmierć, śmierć, Polakom śmierć, śmierć moskiewsko-
żydowskiej komunie"), a tę samą piosenkę (jak i inne o podobnej wymowie) śpiewały
pózniej oddziały UPA. Tuż po zajęciu przez Niemców Wołynia nacjonalistyczni
działacze rozwiesili w wielu miejscowościach plakaty wzywające do zniszczenia Polaków
i innych narodowości zgodnie z hasłem ,,Ukraina dla Ukraińców". OUN Bandery
przystąpiło do systematycznego uświadamiania ludności ukraińskiej o konieczności
wyrżnięcia wszystkich, którzy nie są Ukraińcami (np. w kolonii Kamionka Nowa, w gm.
Stydyń, pow. kostopolskim w połowie 1941 r. na wiejskim zebraniu zwołanym przez
pomyłkę w tej polskiej kolonii przez przyjezdnych ukraińskich agitatorów zapowiadano
wyrżnięcie nie-Ukraińców). Byli w to wciągnięci również duchowni prawosławni. Wobec
Polaków i Żydów Ukraińcy zaczęli demonstrować wrogość i izolować się.
Prawdopodobnie w tym czasie agitacja antypolska nie osiągnęła jeszcze pożądanego
nastroju społecznego, ponieważ nie było wówczas zbrodni na Polakach na większą
skalę. W pierwszym roku okupacji niemieckiej, a głównie w pierwszych tygodniach,
Ukraińcy dokonali co najmniej: 40 aktów terroru wobec ludności polskiej, 24 napady ze
skutkami śmiertelnymi w 17 jednostkach administracyjnych, w których zginęło 41 osób i
liczba dokładnie niesprecyzowana (+?). Chociaż nie jest to pełny rejestr popełnionych w
tym czasie zbrodni, ale biorąc pod uwagę wymowę prowadzonej w tym czasie
antypolskiej agitacji, liczby dotyczące faktów ustalonych nie są wysokie. Wydaje się, że
agresja skierowana została wtedy głównie przeciwko Żydom. Wydarzenia z pierwszych
dni i tygodni okupacji niemieckiej były następnymi, po wydarzeniach z 1939 r.,
zwiastunami zbliżającej się totalnej eksterminacji Polaków. Rok 1942 r. był rokiem
ostatecznej zagłady wołyńskich Żydów, w której obok Niemców masowo uczestniczyli
Ukraińcy, dla Polaków rokiem terroru, niepokoju i początkiem eksterminacji. Żydzi,
będąc świadomymi swego końca, tak przed likwidacją gett, jak i po ich wymordowaniu,
ostrzegali Polaków, że spotka ich ten sam los. Bezpośrednio po tzw. Aktionen, a
gdzieniegdzie w trakcie ich trwania, Ukraińcy odgrażali się Polakom: ,,Skończyliśmy /
skończymy z Żydami, zabierzemy się za was" (np. we wsi Tołpyżyn w gm. Boremel,
pow. dubieńskiego. Choć były to kolejne sygnały o planowanym w stosunku do Polaków
ludobójstwie, większość z nich nie chciała wierzyć, że może to nastąpić. W drugiej
połowie roku 1942, w okresie organizacji leśnych bojówek ukraińskich podległych OUN,
w pózniejszym czasie nazwanych Ukraińską Powstańczą Armią, Polacy zauważali
gromadzenie się w masywach leśnych zbrojnych grup Ukraińców. OUN
zintensyfikowała akcję propagandową. Po wsiach ukraińskich, często w nocy, odbywały
się zebrania. Do nielicznych Polaków z zebrań tych zaczęły docierać wiadomości o
,,uświadamianiu" chłopów ukraińskich przez działaczy OUN, że dopóki choć jeden
Polak będzie na ukraińskiej ziemi, to nigdy nie będzie samostijnej Ukrainy, a więc o
konieczności pozbycia się wszystkich Polaków. Agitacji towarzyszył terror, którego
celem było podporządkowanie się ludności ukraińskiej wytyczonym przez OUN
zadaniom. W tym czasie nasiliły się, dokonywane od początku 1942 r., mordy
pojedynczych Polaków i rodzin polskich. Zabójcami byli ukraińscy policjanci i Ukraińcy-
cywile związani z którymś z nacjonalistycznych ugrupowań, czy też podjudzeni przez
nacjonalistów. Morderstwa te miały miejsce prawie we wszystkich powiatach Wołynia, co
wskazywałoby na zorganizowaną akcję. Nie w pełni jest wiadome, czym kierowali się
nacjonaliści ukraińscy w wyborze ofiar: wśród ofiar obok osób niewygodnych dla
nacjonalistów (np. leśnicy w rejonach opanowanych przez oddziały UPA, osoby, które w
społecznościach polskich cieszyły się autorytetem i osoby podejrzane o organizowanie
konspiracji), byli mieszkańcy wsi, niczym nie wyróżniający się, w tym kobiety i dzieci.
Wśród ofiar policjantów ukraińskich były osoby (rodziny) udzielające pomocy Żydom lub
o nią podejrzane. Obok napadów, w wyniku których ginęli Polacy, były napady
rabunkowe. Terror policji ukraińskiej i bojówkarzy nacjonalistycznych nasilał się. Np. w
gminie Stepań i Stydyń powiatu kostopolskiego od jesieni 1942 r. Polakom wolno było
poruszać się tylko na podstawie przepustki wydawanej przez policję ukraińską. Owych
przepustek żądali tak policjanci, jak i bojówkarze ukraińscy, patrolujący drogi. Dla celów
OUN został też wykorzystany pobór na przymusowe roboty do Niemiec: administracja
ukraińska wraz z policją typowała do wyjazdu oprócz młodzieży byłych rezerwistów,
dawnych członków Związku Strzeleckiego, pracowników administracji, a więc osoby
szczególnie przydatne dla przyszłych samoobron. Liczba ustalonych przypadków
zabójstw, napadów rabunkowych i innych aktów terroru w 1942 r. jest niższa od liczby
faktycznie popełnionych, bowiem wielu świadków nie zarejestrowało w pamięci
ludobójczych aktów, uważając je początkowo za zbrodnie kryminalne. Ustalona liczba
aktów terroru wynosi co najmniej 58, liczba napadów ze skutkami śmiertelnymi - 127 oraz
liczba dokładnie niesprecyzowana (+?), zamordowanych zostało co najmniej 301
Polaków w 101 jednostkach administracyjnych. Z zebranych informacji wynika, że rok
1942 r. był okresem przygotowań do ludobójczych akcji roku 1943. Morderstwa
pojedynczych osób i rodzin były prawdopodobnie testem OUN, która sprawdzała, jakie
będą na to reakcje Polaków, czy ujawnią się organizacje, które są przygotowane do
obrony lub atakowania, czy kontrakcją nie będą odwety. Nie jest wykluczone, że OUN
liczyła właśnie na jakieś kontrakcje ze strony polskiej, które można byłoby wykorzystać
propagandowo, to znaczy twierdzić, że to Polacy pierwsi wystąpili przeciw Ukraińcom i
dlatego Ukraińcy musieli się bronić. Taką kłamliwą wersję wydarzeń przedstawiają
obecnie ukraińscy historycy, mimo, że nigdzie podstaw do takich twierdzeń Polacy nie
dostarczyli. Możliwe jest również, że napady w 1942 r. miały na celu zastraszyć polską
społeczność, wyeliminować jednostki zdolne do kierowania ludnością polską i utrudnić
lokalnie organizowanie zbrojnej obrony. W badaniach socjologicznych nad genocydem
zostało wyłonione pojęcie tzw. faz pregenocydalnych. Do faz tych zaliczane są takie akty
stosowane wobec członków grupy jak: akty terroru, zastraszanie, bicie, rabunek i
niszczenie mienia, różnego rodzaju szykany, także zabójstwa, nieraz skrytobójcze,
pojedyncze lub grupowe, ale jeszcze nie kojarzone z motywem narodowościowym,
etnicznym, rasowym czy religijnym. Należy tu także wskazać na działania w sferze
psychicznej, tj. agitację, rozpowszechnianie utworów literackich i muzycznych
%3ńwymienionym w Konwencji o zwalczaniu i karaniu zbrodni ludobójstwa z 9 XII 1948),
tworzące właściwy dla nich klimat i inicjujące je. Wszystkie te wymienione akty miały
miejsce w stosunku do Polaków zanim doszło do właściwego ludobójstwa lat 1942-1945 i,
jak się pózniej okazało, do niego właśnie prowadziły. Lata 1939-1942, w których rozmiary
zbrodni w porównaniu z okresem 1943-1945, (jeśli chodzi o Wołyń), nie były wielkie,
należy zatem określić jako fazy pregonocydalne.
Nasilenie napadów ukraińskich na Polaków w końcu 1942 r przeważnie nie było
odczuwane jako wymierzone właśnie tej narodowości jakkolwiek budziło wśród
społeczności polskiej niepokój. Wiele osób traktowało zabójstwa pojedynczych osób z
rodzin jako czyny zwyczajnie bandyckie, zwłaszcza, że zwykle byty połączone z
rabunkiem mienia. W styczniu 1943 r napady tego charakteru wzmogły się. Można było
wnioskować, że zagrożenie powiększa się, a tymczasem Polacy na Wołyniu byli na to
zupełni nieprzygotowani. Rozwijająca się w 1942 roku, po całkowitym rozgromieniu
przez Sowietów w latach 1940- 1941 , konspiracja ta była nieliczna, dość słaba,
praktycznie nie posiadała broni i amunicji praca polegała głównie na rozeznawaniu
środowiska w celu stopniowego rozszerzania szeregów, kolportażu podziemnych
pisemek informujących społeczeństwo o działaniach wojennych, sytuacji
międzynarodowej Podtrzymywaniu na duchu oraz gromadzeniu broni i amunicji
jednostki przechowały od 1939 roku lub zagarnęły z pobojowisk starciach niemiecko-
sowieckich w 1941 roku. Tymczasem Ukraińcy mieli już zorganizowane oddziały
partyzanckie, zgromadzoną od 1939 roku broń i amunicję . Od 1941 roku byli zasilani w
tym względzie przez policję ukraińską na służbie niemieckiej , opanowaną zresztą przez
członków OUN. Ludnościowo byli większością (na jednego Polaka przypadało 6
Ukraińców), co umożliwiało obserwację środowisk polskich, więc pod każdym względem
Ukraińcy mieli znaczącą przewagę, umożliwiającą im podjęcie skutecznych działań
zmierzających do wyniszczenia Polaków. W 1943 roku na Wołyniu istniały trzy
konkurujące ze sobą ugrupowania nacjonalistyczne o antypolskim nastawieniu,
posiadające swoje formacje zbrojne: OUN Stepana Bandery, zwane banderowcami,
OUN Andija Melnyka - tzw. melnykowcy; Ukraińska Powstańcza Armia (UPA)
Maksyma Borowcia "Tarasa Bulby", której bojówki zwane były bubowcami, a nazwę
"UPA" przejęli banderowcy po włączeniu siłą bulbowców w połowie 1943 roku do swych
szeregów. Bojówki bulbowskie początkowo dominowały na terenie powiatów
sarneńskiego i kostopolskiego oraz części rówieńskiego, a więc tam, gdzie rozpoczęło się
masowe wymordowywanie Polaków, toteż zarówno wedle wiedzy polskich świadków
pochodzących z wymienionych trzech powiatów, jak i działaczy konspiracyjnych, rzezie
zapoczątkowali bulbowcy. Uczestniczyli w nich najpierw na własny rachunek, pózniej w
UPA Bandery. Banderowcy byli formacją najliczniejszą, prowadzącą agresywną
antypolską pracę propagandową i organizującą na wielką skalę ludobójstwo, a więc w
największym stopniu odpowiedzialną za zbrodnię wołyńską. Również melnykowcy brali
udział w zagładzie Polaków, o czym świadczą świadectwa z powiatu krzemienieckiego,
gdzie ta organizacja była najsilniejsza, oraz wspomnienia melnykowca z tego terenu
Andrija Skorupśkiego. Udział bulbowców w mordach Polaków jest przez badaczy
podważany na podstawie odezwy ich przywódcy Tarasa Bulby, w której krytycznie
odniósł się do organizowanego przez banderowców wyniszczania Polaków, co wobec
faktu rywalizacji obu organizacji i udziale w mordach znanych świadkom bulbowców,
nie wydaje mi się dostatecznym dowodem. W lutym 1943 odbyła się III Konferencja
OUN Bandery, na której podjęto uchwałę zapowiadającą zlikwidowanie wszystkich tzw.
"zajmańców", czyli obcych, którzy wzięli w posiadanie ukraińską ziemię, oraz
ogłoszono, że OUN stoi na stanowisku "tworzenia państw narodowych wszystkich
narodów na ich etnicznych terytoriach". Rozpoczął się okres ludobójstwa właściwego.
Dla dokonywania biologicznej likwidacji Polaków konieczne było stworzenie
odpowiedniej atmosfery, która z jednej strony mobilizowała i angażowała psychicznie, a
z drugiej strony usprawiedliwiała popełniane zbrodnie. Atmosferę tę nacjonaliści
ukraińscy z OUN Bandery tworzyli na zebraniach wiejskich, podczas których
przekonywali, że nadszedł odpowiedni moment dla wywalczenia niepodległej Ukrainy,
ale główną przeszkodą są Polacy i dopóki choć jeden będzie żył na ukraińskiej ziemi, to
nie uda się zdobyć samodzielnego państwa. Głoszona była idea "Ukrainy dla
Ukraińców", "Ukrainy czystej jak szklanka wody" lub "jak łza", a więc Ukrainy bez
innych narodowości. Odbywały się stosowne "szkolenia" wśród członków OUN,
którymi byli głównie młodzi ludzie i rozprowadzano materiały propagandowe. Agitacja
polegała głównie na wzniecaniu nienawiści i wywoływaniu poczucia krzywdy doznanej
"od Lachów". Zbrodniczy program starano się uświęcić: w cerkwiach odprawiane były
nabożeństwa, na których przed napadami nacałe polskie osiedla w danej okolicy
duchowni prawosławni święcili narzędzia zbrodni, a nawet wygłaszali kazania, w których
wyrzynanie Polaków podbudowywane było odpowiednio zinterpretowanymi
ewangelicznymi przypowieściami. Po wsiach krążył poświęcany w cerkwi chleb
objednania (zjednoczenia), który miał jednoczyć lud ukraiński do usunięcia Lachów (np.
w powiecie kowelskim we wsiach Gończy Bród i Nowa Dąbrowa, Stare Koszary).
Duchowni prawosławni, którzy nie chcieli uczestniczyć w "uświęcaniu" ludobójstwa,
stracili życie. Takie ideologiczne oddziaływania zaowocowały tym, że Polacy byli
mordowani przez ukraińskich sąsiadów, z którymi żyli w bardzo dobrych stosunkach i
ukraińskich członków rodzin mieszanych narodowościowo Odpowiednio prowadzona
propaganda i agitacja znalazła wyraz w krążących wierszykach, porzekadłach i
piosenkach, jak np.: "Smert Lacham - sława Ukrairu"; "Lachiw wyriżem, Żydiw
wydusym, a Ukrainu stworyty musym'; "Bude lacka krow po kolina - bude wilna
Ukrajina". Wykonawców i uczestników zbrodni można podzielić na trzy grupy: 1) striłci
(strzelcy), tj. członkowie leśnych nacjonalistycznych bojówek, głównie UPA, których
ludność ukraińska nazywała powstańcami, członkowie OUN i banderowskiej Służby
Bezpeki (bezpieczeństwa, tj. tajnej policji OUN Bandery) - posiadający broń palną, byli
oni ubrani w różne mundury: policji ukraińskiej, niemieckie, przedwojenne polskie,
sowieckie; 2) członkowie tzw. Kuszczowych Samooboronnych Widdiłów, tj.
paramilitarnej organizacji OUN Bandery, którymi byli chłopi żyjący i pracujący na co
dzień w swoich gospodarstwach na terenie ouenowskiej organizacyjnej jednostki zwanej
kuszczem (obejmującej kilka wsi) i mobilizowani do konkretnej akcji - nie posiadali
żadnego umundurowania, ich uzbrojeniem były narzędzia gospodarskie; 3) niezrzeszeni,
w tym kobiety, wyrostki, a nawet dzieci-zajmujący się głównie rabunkiem, podpalaniem i
wskazywaniem ofiar. W marcu i na początku kwietnia 1943 na rozkaz OUN Bandery do
leśnych bojówek zdezerterowało ze służby niemieckiej wraz z bronią kilka tysięcy
ukraińskich policjantów. Nie wszyscy jednak opuścili posterunki, służąc dalej OUN i
UPA informacjami i zaopatrując je w broń i amunicję. Analizując ludobójstwo na
Wołyniu można wyodrębnić trzy typy napadów. Pierwszy typ napadów dotyczył dużych
osiedli czysto polskich i z przewagą ludności polskiej, podczas których dążono do
unicestwienia w całości mieszkających w nich Polaków Podczas takiej akcji często ginęli
również Polacy zamieszkali w okolicy - w mniejszych skupiskach lub pojedyncze rodziny
w osiedlach ukraińskich. Jeżeli nie udało się od razu wymordować wszystkich
mieszkańców polskiego osiedla, a mimo zagrożenia nie uciekli, następował napad drugi.
Napady na większe miejscowości polskie przebiegały według następującego schematu.
Działano z zaskoczenia i wybierano porę, gdy prawie wszyscy znajdowali się na terenie
swoich gospodarstw o świcie, w nocy, a gdy mieszkańcy nie nocowali w domach, to w
dzień podczas prac gospodarskich. Często rozpuszczano pogłoski, że do Polaków
żyjących w określonej miejscowości nikt nie ma zastrzeżeń i żaden napad im nie grozi, a
nawet grożono, że opuszczający swoje siedziby i przenoszący się do miast, zostaną
uznani za wrogów UkrainyWieś lub kolonia były otaczane kordonem sfriłciw, których
zadaniem było strzelanie do uciekających. Pozostali napastnicy, członkowie
SKW(Samooboronnyje Kuszczowy Widdiły) oraz Ukraińcy formalnie nie należący do
nacjonalistycznej formacji, wyposażeni w siekiery, noże kosy ustawione na sztorc,
bagnety, kołki, łomy i różne narzędzia gospodarskie, jak np. młotki do zabijania zwierząt
gospodarskich, rozchodzili się po osadzie i ludzi zastanych w domach, obejściach,
ogrodach mordowali. W wielu przypadkach w celu usprawnienia mordu gromadzono
większą grupę ludzi w jednym miejscu - szkole, stodole, albo korzystano z obecności
ludzi w kościele, przybyłych na mszę św. (np. Kisielinl/pow. Horochów/, Krymnol/ pow
Kowel, w pow. włodzimierskim: Chrynów i Zabloćce, Przewały, Poryck) czy też
zgromadzonych w kościele lub kaplicy w celu schronienia się tam lub obrony (np.
Międzyrzed/ pow. Równe/, Włodzimierzecl/ pow. Sarnyn). W takich okolicznościach
zginęli Polacy w 14 obiektach sakralnych, natomiast podczas napadów na 6 obiektów
sakralnych wypełnionych uchodzcami obyło się bez ofiar dzięki skutecznej obronie.
Budynki z pomordowanymi i rannymi były podpalane. Teren wsi czy kolonii był
starannie przeszukiwany, a ofiary wyciągane z różnych kryjówek Na uciekinierów
urządzano obławy w polach, lasach i na drogach trwające kilka dni po dokonaniu
napadu. Specjalnie poszukiwano osoby, o których wiadomo było, że nie zostały
zamordowane. Drugi typ napadów był skierowany przeciwko Polakom mieszkającym we
wsiach ukraińskich i koloniach o ludności mieszanej, gospodarstwach polskich
położonych na uboczu, futorach składających się z kilku gospodarstw polskich, których
na Wołyniu było bardzo dużo. Tych napadów dokonywała mała grupa napastników
działających z zaskoczenia. Szanse uratowania się były niewielkie, zazwyczaj wynikające
ze splotu okoliczności sprzyjających udanej ucieczce. Rozproszenie Polaków na
wołyńskiej wsi znakomicie ułatwiało wymordowywanie. Trzeci typ napadów dotyczył
pojedynczych osób i kilkuosobowvch grupek Polaków, których mordowało, w zależności
od liczby ofiar, od jednego do trzech-czterech sprawców. Ofiarami byli: udający się do
innych miejscowości w różnych sprawach; uciekający z rodzimej miejscowości do
uznanej za bezpieczniejszą; powracający do swoich gospodarstw, po wcześniejszej
ucieczce - po żywność, dla wykonania prac gospodarskich albo sprawdzić, w jakim stanie
jest gospodarka; podstępnie wywabieni przez napastników ze wsi lub kolonii; ludzie
starsi, którzy pozostawali na swych gospodarstwach, mimo ucieczki wszystkich Polaków
z osiedla, w przekonaniu, że "starzy nie wadzą nikomu"; pracujący w polu. Mordów tych
dokonywali członkowie Samooboronnych Kuszczowych Widdiłów, patrolujący drogi, a
także "nie zobowiązani" do zbrodni organizacyjnie np. wyrostki pasący krowy, na
których natknęła się przemieszczająca się ofiara. Wszystkie typy napadów połączone
były z potężnym rabunkiem mienia. Palenie zabudowań, lub rzadziej rozbieranie w celu
wykorzystania materiału budowlanego, następowało albo zaraz po mordzie, albo w jakiś
czas pózniej. Ofiarami byli Polacy niezależnie od wieku, płci, stanu fizjologicznego
(kobiety w ciąży) i zdrowia (inwalidzi), stanu posiadania, wyznania (mordowano
nielicznych Polaków prawosławnych "od zawsze" i tych, którzy przeszli na prawosławie
na skutek obietnicy pozostawienia przy życiu po zmianie wiary), członków rodzin
mieszanych polsko-ukraińskich, duchownych katolickich, nawet Polaków, mających czy
to zasługi dla lokalnej społeczności z racji wykonywanej kiedykolwiek jakiejś funkcji, czy
też zwyczajnych współmieszkańców świadczących różne przysługi z potrzeby serca. A
zatem dążono do wymordowania wszystkich Polaków, od niemowląt po starców, których
udało się dosięgnąć. rzadziej rozbieranie w celu wykorzystania materiału budowlanego,
następowało albo zaraz po mordzie, albo w jakiś czas pózniej. Ofiarami byli Polacy
niezależnie od wieku, płci, stanu fizjologicznego (kobiety w ciąży) i zdrowia (inwalidzi),
stanu posiadania, wyznania (mordowano nielicznych Polaków prawosławnych "od
zawsze" i tych, którzy przeszli na prawosławie na skutek obietnicy pozostawienia przy
życiu po zmianie wiary), członków rodzin mieszanych polsko-ukraińskich, duchownych
katolickich, nawet Polaków, mających czy to zasługi dla lokalnej społeczności z racji
wykonywanej kiedykolwiek jakiejś funkcji, czy też zwyczajnych współmieszkańców
świadczących różne przysługi z potrzeby serca. A zatem dążono do wymordowania
wszystkich Polaków, od niemowląt po starców, których udało się dosięgnąć. Rozpętana
nienawiść przejawiła się jeszcze w poniżającym traktowaniu zwłok i demonstrowaniu
triumfu po zlikwidowaniu polskich osiedli. Pewna uwaga należy się podstępnym
działaniom nacjonalistów ukraińskich zmierzających do eliminowania u Polaków
poczucia zagrożenia w celu stworzenia warunków umożliwiających mordowanie.
Najczęstsze podstępy, to: udawanie sowieckiej partyzantki; gwarantowanie
bezpieczeństwa i apelowanie o pozostanie na miejscu, by potem znienacka napaść na
większą liczbę ludzi; gromadzenie ludzi w jednym miejscu na tzw. zebranie, na którym
miały być obwieszczone ważne sprawy lub omówione formy wspólnej walki z Niemcami
i następnie mordowanie. Podstępów używano również wobec pojedynczych rodzin, gdy
do uchodzców do miast przyjeżdżali Ukraińcy i namawiali do powrotu, zapewniając o
bezpieczeństwie, a ludzie wracali na zagładę. W powiecie włodzimierskim UPA posunęła
się nawet do stworzenia polskiego oddziału partyzanckiego, który razem z ukraińskim
miał walczyć przeciw Niemcom. Zwerbowano nauczyciela i kilkudziesięciu młodych
ludzi z około 10 wsi i kolonii wokół Swojczowa i wszystkich wymordowano 11 lipca 1943
koło Dominopola. Również próby porozumienia i prowadzenia rozmów pojednawczych
wychodzące ze strony polskiej kończyły się niepowodzeniem - albo mordowano
wysłanników, jak np. 8 lipca 1943 w okolicach Kustycz (gm. Turzysk, pow. Kowel)
pełnomocnika Delegata Rządu na Wołyń Zygmunta Rumla "Krzysztofa Porębę" i
członka konspiracji AK Krzysztofa Markiewicza "Czarta", albo do rozmów nie
dochodziło z winy strony ukraińskiej. Powyższe fakty przeczą rozpowszechnianej w
środowiskach historycznych tezach, że OUN-UPA nie miała zamiaru wymordować
Polaków jako całości narodowościowej, lecz zmusić do opuszczenia Wołynia, co przecież
też było bezprawiem, oraz, że zanim następował mord, Polacy, otrzymywali nakaz
wyprowadzenia się, gdy na to ostatnie twierdzenie nie ma żadnych poważnych dowodów.
Masowe mordy Polaków zostały zapoczątkowane 9 lutego 1943 napadem na polską
kolonię Parośla w powiecie sarneńskim, podczas którego podstępnie i okrutnie zostali
wymordowani wszyscy mieszkańcy od niemowląt po starców, łącznie ponad 150 osób, a
także osoby spoza kolonii, które tragicznego dnia były na jej terenie i przemieszczały się
przez nią. Napastnicy udawali partyzantów sowieckich i ten "chwyt" był powtarzany w
bardzo wielu napadach. Zaplanowana była również na ten dzień bezpośrednio po rzezi
Parośli likwidacja także dwu sąsiednich większych kolonii polskich, w tym Wydymeru,
ale zawiodła mobilizacja chłopów ukraińskich z okolicy, za którą odpowiedzialny
Ukrainiec został zamordowany przez bojówkę, która wymordowała Paroślę. Od tego
momentu napady nacjonalistów ukraińskich zaczęły się mnożyć. W bliskim czasie,
szczególnie odczuwane było to po dezercji policji ukraińskiej "do lasu? w marcu 1943,
gdy nawet w drodze do leśnych bojówek policjanci przystąpili do mordów i rabunku.
Rzezie, jak już wspomniano, najpierw najintensywniej dotknęły północno-wchodnie
powiaty Wołynia - sarneński i kostopolski. W marcu 1943 w kostopolskiem zginęło ponad
1000 Polaków w 47 jednostkach administracyjnych (miasteczkach, wsiach, koloniach,
osadach, futorach). Jednym z głośniejszych napadów, o typowym przebiegu opisanym
wyżej, była likwidacja 26 marca 1943 kolonii Lipniki w powiecie kostopolskim, gdzie
wymordowano i spalono sto osiemdziesiąt kilka osób, w tym 4 ukrywających się tam
Żydów. W kolonii tej, w obawie przed napadem, zgromadzili się Polacy także z
sąsiednich osiedli. Niedoszłą ofiarą tego napadu był nasz pózniejszy kosmonauta
Mirosław Hermaszewski, wówczas 2-letnie dziecko. W ciągu kilku dni w końcu marca
upowcy systematycznie "oczyszczali" z Polaków gminę Derażne w powiecie
kostopolskim, gdzie znajdowało się skupisko niewielkich polskich kolonii, dając w ten
sposób dowód, że od początku jest to zaplanowana i "dobrze" organizowana akcja
ludobójcza. W marcowych napadach zginęło na całym Wołyniu ponad 1770 osób w co
najmniej 181 jednostkach administracyjnych. Oprócz powiatów kostopolskiego i
sarneńskiego rzezie ogarnęły graniczące z nimi rejony powiatu łuckiego. Na kwiecień
1943 nacjonaliści ukraińscy szykowali niewątpliwie na prawie całym Wołyniu
skoordynowaną akcję eksterminacyjną, która miała nastąpić w Wielkim Tygodniu i
podczas Wielkanocy. Świadczą o tym docierające do Polaków w wielu miejscach kilku
powiatów złowróżbne zapowiedzi o wielkanocnych jajach malowanych krwią Polaków,
ognistej łunie, czerwonej Wielkanocy, a nawet przechwycony przez Niemców rozkaz
wyrżnięcia Polaków w tym terminie w Sarneńskiem. Ślady takich planów odzwierciedlają
napady w okresie wielkanocnym w powiatach krzemienieckim, dubieńslam, łuclam,
rówieńskim, kostopolskim. Z niewiadomych powodów planowana akcja ludobójcza na
wielką skalę w tym czasie nie wyszła. Najgłośniejszym napadem w kwietniu była
likwidacja polskiej osady Janowa Dolina w powiecie kostopolskim, założonej w połowie
lat 30. XX w. jako wzorcowe osiedle robotnicze dla pracowników kopalni bazaltu. 23
kwietnia 1943 roku, tj. w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek upowcy wraz ze
zmobilizowanym chłopstwem ukraińskim wymordowali 600 osób, a osadę spalili. Ostało
się kilka budynków wokół tzw "bloku", w którym znajdował się zabarykadowany
garnizon niemiecki, reagujący ostrzałem dopiero, gdy napastnicy podeszli bardzo blisko
i próbowali warownię podpalić. W kwietniu 1943 liczba ofiar ludobójstwa wzrosła do
ponad 2690 osób w co najmniej 207 jednostkach administracyjnych, rozszerzając się na
powiaty: krzemieniecki, łucki, dubieński, rówieński i kowelski. W maju i czerwcu 1943
nasilenie napadów dotyczyło powiatów: dubieńskiego, łuclaego, zdołbunowslaego, przy
trwających nadal napadach w powiatach sarneńskim i kostopolskim. W czerwcu
najwięcej ofiar było w powiecie łuckim, gdzie przeprowadzano w dniach 17-19 czerwca,
20 - 23 i 29 czerwca "oczyszczuwalnu akciju" w gminach Czaruków, Połonka,
Kniahininek i w części gminy Torczyn. W tym miesiącu zwraca też uwagę nasilenie
napadów na pajedyncze osoby i rodziny, zwykle poprzedzające większe ludobójcze akcje,
w powiatach horochowskim i włodzimierskim, dotąd najspokojniejszych. W maju
zginęło na całym Wołyniu ponad 2040 osób w co najmniej 214 jednostkach
administracyjnych, a w czerwcu zostało zamordowanych ponad 2250 osób w co najmniej
232 jednostkach administracyjnych. W lipcu 1943 ludobójstwo ogarnęło cały Wołyń, ale
największe ludobójcze akcje miały miejsce w powiatach włodzimierskim, horochowslom,
tj. w powiatach, gdzie wcześniej napadów nie było wiele i gdzie były one starannie
zaplanowane i zorganizowane. Analizując sytuację ludności polskiej w lipcu na Wołyniu,
nasuwa się spostrzeżenie, że OUN-UPA postanowiła depolonizację przyspieszyć i
uczynić skuteczniejszą. Lipcowe masowe ludobójstwo było starannie zaplanowane i
zorganizowane. Warto wymienić większe akcje przeprowadzone w tym miesiącu: 4 - 5
lipca 1943 - napady na osiedla polskie wokół kolonii Przebraże w powiecie łuckim, w
której zorganizowana była baza samoobrony polskiej i gdzie znajdowało się wielu
uchodzców; zaatakowani zostali wówczas Polacy w gminach Kiwerce, Ołyka, Poddębce,
Trościaniec, Silno (24 jednostki administracyjne). Ogromne siły upowskie otoczyły
szeroko zakrojonym pierścieniem okolicę Przebraża i posuwając się do środka w
kierunku ośrodka samoobrony mordowały ujętych Polaków i paliły gospodarstwa. Samo
Przebraże nie zostało rozgromione, co było zamiarem napastników. 11-12 lipca 1943 - to
dni "oczyszczania" z Polaków powiatu włodzimierskiego i horochowskiego,
obejmującego też tereny powiatu kowelskiego graniczące z wymienionymi już
powiatami. Polacy byli mordowani w 125 jednostkach administracyjnych na podanym
obszarze. Bojówki UPA, wspierane przez miejscową ludność ukraińską, docierały do
wszystkich miejsc zamieszkałych przez Polaków, tropiąc i wyszukując niedobitki jeszcze
przez szereg dni. Szczególnie wstrząsające były napady 11 lipca na Polaków przybyłych
na msze św. w kościołach: w Chrynowie, Kisielinie, Zabłoćcach, Porycku, i kaplicy w
Krymnie, w których oprócz wiernych zostało zamordowanych 3 księży, a jeden został
ranny. 4 - 15 lipca - zaatakowanych zostało 14 jednostek administracyjnych powiatów
horochowskiego, krzemienieckiego, włodzimierskiego. 15 i 16 lipca upowcy napadali na
Polaków żyjących w gminach Brany i Kisielin powiatu horochowskiego, oraz w kilku
miejscowościach w gm. Kupiczów powiatu kowelskiego i kilku w gm. Szczurzyn powiatu
łuckiego, łącznie w 31 jednostkach administracyjnych. W rejonach objętych rzeziami
pomiędzy 11 a 16 lipca nigdzie nie było zorganizowanej samoobrony. Jedynym ratunkiem
Polaków była wtedy ucieczka. 16-18 lipca 1943 OUN-UPA wymordowała 37 wsi i kolonii
polskich wokół ośrodków samoobrony Huta Stepańska i Wyrka - w gminach Stepań i
Stydyń powiatu kostopolskiego oraz w przyległej gminie Antonóivka powiatu
sarneńskiegq. Po dwudniowej dramatycznej obronie Huty Stepańskiej, w której schronili
się uciekinierzy z okolicy i samoobrona Wyrki, nie będącej w stanie obronić się -wobec
kończącej się amunicji-obrońcy i ludność musiała ewakuować się do skupiska polskiego
w powiecie sarneńskim przy linii kolejowej Kowel - Sarny, poniósłszy wcześniej i w
drodze ogromne straty i skąd pózniej większość została przez Niemców wywieziona na
roboty do Rzeszy. 30 lipca 1943 nastąpiło kolejne zmasowane uderzenie UPA na Polaków
w skupisku osiedli polskich w gminie Antonówka, Rafałówka i Włodzimierzec powiatu
sarneńskiego, wyniku którego zostało ono zlikwidowane, a zniszczeniu uległo co
najmniej 19 jednostek administracyjnych. Ocalała ludność polska uciekła do stacji
kolejowych na linii Kowel - Sarny. 31 lipca ośrodek samoobrony w Przebrażu (gm.
Trościaniec) w powiecie łuckim stoczył ciężką walkę z przeważającymi siłami UPA,
dzięki czemu zgromadzona tam ludność polska ocalała. Również w pozostałych
powiatach, z wyjątkiem lubomelskiego, OUN-UPA w różnych datach lipcowych
dokonywała mordów. Aączna liczba zamordowanych Polaków na Wołyniu w ciągu
jednego miesiąca, tj. lipca 1943 wyniosła ponad 10 500 osób, przewyższając liczbę
zamordowanych w przeciągu sześciu pierwszych miesięcy 1943 roku (ponad 9150 osób).
Wymienione liczby są oczywiście niepełne W sierpniu 1943 oczyszczuwalna akcja była
kontynuowana. Dążono do zlikwidowania wszystkich istniejących jeszcze większych
skupisk Polaków i zniszczenia Polaków w rejonach, gdzie mimo zagrożenia próbowali
przetrwać. Napady dotyczyły wszystkich powiatów, ale najbardziej ucierpiały powiaty
włodzimierski, lubomelski, kowelski, rówieński. Główne uderzenia na polskie osiedla
miały miejsce w drugiej połowie sierpnia, a szczególnie w ostatnich dniach tego
miesiąca. W dniach 28 - 31 sierpnia 1943 nastąpiło powtórzenie ludobójstwa z 11 - 12 lipca
-jednocześnie zaatakowano Polaków żyjących w czterech powiatach. Polacy
wymordowani byli w tym czasie w 139 jednostkach administracyjnych. Nigdzie nie było
zorganizowanej samoobrony, toteż w 5 miejscowościach . wymordowano ponad 200
Polaków, a w 3 ponad 450, tj. w Gaju w powiecie kowelskim 600 osób, w Ostrówkach i
Woli Ostrowieckiej w powiecie lubomelskim odpowiednio - około 500 i około 600 osób.
Aącznie w sierpniu we wszystkich powiatach zginęło ponad 8300 Polaków w co najmniej
301 jednostkach administracyjnych
Wola Ostrowiecka rok 1992. Specjalnie spreparowane widły jako marzędzie mordu
We wrześniu 1943 OUN-UPA na wsi wołyńskiej żyło już niewielu Polaków i nadal byli
mordowani. W tym miesiącu zginęło ponad 1170 osób w co najmniej 116 jednostkach
administracyjnych. Polacy znajdowali się głównie w kilkunastu ośrodkach samoobrony,
przeważnie chronionych przez zorganizowane dopiero po lipcowych rzeziach oddziały
partyzanckie. W powiecie lubomelskim oddział partyzancki zawiązał się dopiero w
pierwszych dniach września, po wymordowaniu w końcu lipca kilku większych wsi
polskich. Tylko nieliczni Polacy przebywali w swoich gospodarstwach we wsiach i
koloniach położonych wokół miast, przy stacjach kolejowych strzeżonych przez
Niemców i Węgrów i koło tych kilkunastu ośrodków samoobrony. Ponadto Polacy
przebywali w miastach i miasteczkach, chronionych przez załogi niemieckie, których
obecność powstrzymywała OUN-UPA od napadów; w których z powodu napływu
uciekinierów nastąpiło przeludnienie, złe warunki sanitarne i głód. Ogromna liczba,
prawdopodobnie około 50 tysięcy, uchodzców z rzezi, po przybyciu do miast, została
wywieziona na roboty do Niemiec. Wielka rzesza uchodzców przedostała się na własną
rękę poza Wołyń do Generalnego Gubernatorstwa, szukając bezpieczniejszego miejsca i
znośniejszych warunków bytowania. Mordowanie Polaków trwało jednak nadal, aż do
końca ich pobytu na wołyńskiej ziemi, tj. nawet wtedy, gdy przygotowywano i
prowadzono ekspatriację do Polski w 1945 roku. O tragicznym położeniu Polaków i
konieczności przyspieszenia ekspatriacji z powodu silnego zagrożenia mordami ze
strony nacjonalistów ukraińskich informował komunistyczny rząd w Polsce urzędujący
wówczas w Równem pełnomocnik rządu ds. repatriacji. Aączna liczba ofiar w 1943 roku,
które są przypisane do określonych miejsc (przynajmniej w obrębie określonego
powiatu), wynosi co najmniej 33 450 Polaków, natomiast ogółem w latach 1939 -1945
liczba zamordowanych dla ustalonych zdarzeń wynosi 36750 Polaków. Rzeczywista
liczba ofiar jest jednak wyższa i według szacunku wyprowadzonego ze zgromadzonego
materiału badawczego oraz potwierdzonego przez dane diecezji łuckiej wynosi 60
tysięcy. Polacy byli mordowani w co najmniej 1721 jednostkach administracyjnych.
Udokumentowanych jest 19 400 ofiar znanych z nazwiska. Takie są dane statystyczne, ale
za tymi liczbami stoją tragedie osobiste i tragedia narodowa. Dotyczy ona przecież około
250 tysięcy Polaków, którzy wprawdzie przeżyli, ale z których większość ma w swoich
rodzinach ofiary i okres długiego balansowania pomiędzy życiem a śmiercią, co
oczywiście nie pozostało bez ujemnego wpływu na psychikę, ogólny stan zdrowia i
pózniejsze losy. W tej statystyce zbrodni nie są ujęte właśnie te skutki, które w
szczególnych przypadkach objawiły się chorobami psychicznymi. Nie ma w niej także
ludzi ciężko okaleczonych fizycznie, którzy do końca życia pozostali inwalidami i którzy
przedwcześnie zmarli w wyniku obrażeń. Nie do opisania są stracone szanse wielu
uchodzców wołyńskich na zdobycie odpowiedniego wykształcenia, lepszego położenia
ekonomicznego, kariery zawodowej i ułożenia życia rodzinnego. Do tych liczb
należałoby jeszcze dodać straty materialne, które ponieśli indywidualnie wołyńscy
Polacy, tracąc gospodarstwa, domy, mienie osobiste oraz straty dotyczące społeczności
polskiej jako całości, która żyjąc na Wołyniu kilkaset lat, tworzyła dobra kultury,
budowała obiekty sakralne, szkoły, domy ludowe, dwory i pałace. Te dobra świadczące o
polskiej obecności, choć mogły pozostać i być użytkowane, były także niszczone, aby
zatrzeć na zawsze dowody naszego tam istnienia. Straty ekonomiczne oraz kulturalne
związane z ludobójstwem na Wołyniu niestety nie są oszacowane. Podczas II wojny
światowej naród polski był doświadczany zbrodniami ludobójstwa, dokonanymi przez
Niemców; Sowietów i nacjonalistów ukraińskich. Ludobójstwo niemieckie w stosunku
do Polaków to wybiórcze i polegające na stwarzaniu warunków działających
wyniszczająco -np. obozy koncentracyjne, niszczenie inteligencji jako warstwy
przywódczej, Dzieci Zamojszczyzny. Ludobójstwo sowieckie w stosunku do Polaków to:
deportacje i wszystkie tego konsekwencje, jak umieranie z głodu, zimna, chorób, oraz
łagry, w których śmierć następowała z głodu połączonego z nadmierną pracą i
niesprzyjającymi warunkami klimatycznymi, choć organizmy silniejsze ocalały, Katyń i
inne zagłady wybranych grup, jak oficerowie, policjanci. W ludobójstwie sowieckim
znajduje się także poważne naruszenie zdrowia fizycznego i psychicznego osób, które
przeżyły. Ludobójstwo ukraińskie na Wołyniu wyróżniło się spośród tych trzech
ludobójstw szczególnym natężeniem i powszechnością wyszukanego okrucieństwa
stosowanego wobec ofiar Z tego względu słuszne jest tu zastosowanie terminu ukutego
dla tego właśnie ludobójstwa przez prof. prawa międzynarodowego Ryszarda
Szawłowskiego - genoadium atrox, czyli ludobójstwa strasznego, dzikiego.
Fragmenty relacji braci Antoniego i Zygmunta Teterczówa o rzezi kolonii
Sądowa w powiecie włodzimrerskim:
(...) Kolonia nasza była w środku, pomiędzy wioskami ukraińskimi. Od wschodu-
Oryszcze, od południa Szczenlutyn, południowy zachód - Drewinie, ad zachodu
Myszów, północna strona - Janiewicze i Markostaw. Prawie przez środek przepływa
rzeka Auga i z lewej strony brzegu rzeki szła kolej z Sokala przez lwanicze da
Wtodzlmierza Wołyńskiego. Mieszkańcy z lewej strony rzeki zostali zaatakowani przez
Ukraińców z wiosek Orewlnie, Myszów, Janrewicze, natomiast mieszkańcy z prawej
strony rzeki zostali zaatakawani przez Ukraińców ze wsi Szcreniutyn, Oryszcze i inne siły
nacjonalistów ukraińskich którzy dowodzili akcją. Most na rzece został zniszczony, tak
że do stacji kolejowej Janiewicze nie było żadnej możliwości przedostania się. Kto mógł,
ukrył się w zbożu, bo i tak było wiadomo, że los wszystkich jest przesądzany. Jeszcze
następnego dnia Ukraińcy chodzili i zabijali wszystkich napotkanych. Nasze rodziny
zostały wymordowane z rana 11 lipca 1943. bo mieszkaliśmy zaraz przy granicy z wioską
Szczeniutyn. Sąsiedzi Ukraińcy mieszkali około 150 metrów(od nas), tak, że po
zamordowaniu naszych rodzin od razu zabierali cały dobytek żywy i martwy i przenosili
do swoich domów. (...) Nawiązując do przebiegu całego mordu: z samego rana posłaniec
latał po domach, informując mieszkańców, że wszyscy mężczyzni mają iść do świetlicy u
pana Adamka na obowiązkowe zebranie. Od naszej rodziny poszła nasza mama,
wstępując pp drodze do sąsiada Kupca Jana i tam już została zamordowana, bo jak widać
banda Ukraińców nie czekała aż się ludzie zejdą do świetlicy. Całą bandą zaraz od
granicy ze Szczeniutynem zaatakowała nasze damy. Szli od domu do domu i mordowali
wszystkich mieszkańców. Do wieczora obeszli kolonię ze wszystkich stron, tak, że ludzie
nie mieli żadnych szans ucieczki. Ci, którym udało się ukryć, zostali zamordowani dnia
następnego, kiedy Ukraińcy chodzili i dobijali rannych. Tak został zamordowany Kupiec
Franciszek, który w czasie mordu schronił się na wiśni - następnego dnia go zabili. Jego
syn Olek, lat ok. 8 schował się (...) pod łóżka u Stanisława Cholewy i też następnego dnia
został zabity Nasza siostra Janina Teferycz, lat 18 schroniła się w zbożu, lecz też na drugi
dzień została zamordowana. (...)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stosunki polsko ukraińskie na Wołyniu(1)
Ludobojstwo na Wolyniu cz 1
Ludobójstwo na Wołyniu
Ludobójstwo na Wołyniu cz 2
Ludobójcze rzezie na Kresach cz I
Świadomość religijna ludności ukraińskiej na terenie eparchii chełmskiej w XVIII wieku
Krajewska Maria Józef Ignacy Kraszewski na Wołyniu
Kto i dlaczego mordował ludnoś Polską na Wołyniu
Zabili nas w Wigilię mordy Ukraińców na Polakach
Ludobójcze rzezie na Kresach cz II
Równość to hasło na ludobójstwo

więcej podobnych podstron