Tajemniczy znak błogosławieństwa
Ks. Ireneusz Skubiś
Wakacje, ferie zimowe - to czas, gdy wielu ludzi opuszcza domy rodzinne, udając się na wypoczynek, przeżywamy więc chwile rozstań, pożegnań. Kiedyś w Polsce ludzie żegnali się słowami: „Idź z Bogiem!”, „Zostań z Bogiem!” i kreślili na czole odchodzącego lub nad jego osobą znak krzyża świętego. To piękne unaocznienie potrzeby obecności Pana Boga w życiu człowieka, zwane błogosławieństwem. Także gdy kończy się Msza św., kapłan żegna nas znakiem krzyża świętego i wypowiada słowa: „Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn, i Duch Święty!”. I czujemy się tymi słowami umocnieni, mają one bowiem nadprzyrodzoną moc i siłę.
Znak błogosławieństwa nawiązuje do Starego Testamentu - błogosławili patriarchowie, ojcowie rodów, prorocy, wzywając opieki Jahwe. W Nowym Testamencie - w Kazaniu na Górze Pan Jezus używa słowa „błogosławieni” także na określenie tych, którzy doznali największego szczęścia, pochodzącego od Pana Boga.
Kościół zna różne formuły błogosławieństw. Zwykle towarzyszą one sakramentom lub wyrażają się przez sakramentalia (święcenie przedmiotów i inne czynności liturgiczne oraz rzeczy z nimi związane, np. woda święcona, szkaplerz, gromnica). Są nawet specjalne księgi zawierające teksty różnych błogosławieństw. Przez te święte słowa i znaki przyzywamy pomocy i opieki samego Boga. Tych znaków jest bardzo wiele. Kiedyś odwiedziłem matkę jednego z redaktorów, która na koniec naszej rozmowy zapytała, czy mam dla niej jakiś święty obrazek. Bo u nich, na Wschodzie, ksiądz przy okazji spotkania dawał ludziom obrazek, który był dla nich jakby znakiem od Boga.
Błogosławieństwa są nam bardzo potrzebne, i to nie tylko wtedy, gdy wypowiada je kapłan, który jest niejako z natury powołany do błogosławienia. Również chrześcijanie ci, którzy są ochrzczeni, na mocy kapłaństwa powszechnego mogą błogosławić. Stąd m.in. zwyczaj błogosławienia dzieci przed ich przystąpieniem do sakramentu małżeństwa. Takich szczególnych chwil jest w życiu wiele.
Opowiadał kard. Henryk Gulbinowicz, którego odwiedziliśmy kiedyś w Henrykowie, jak to na Wileńszczyźnie ojciec błogosławił znakiem krzyża nowo narodzone dziecko, a gdy miało ok. 5 lat, rodzice przynosili je do kościoła, by ofiarować Bogu. W uroczystości uczestniczyła cała rodzina. Było to dla wszystkich przypomnienie, że dziecko jest pod szczególną Bożą opieką. Ileż ten zwyczaj wyzwala refleksji wychowawczych, a przede wszystkim budzi szacunek starszego pokolenia dla dzieci, które w ten sposób są wyniesione bardzo wysoko. To wszystko jest bardzo cenne, bo wiąże się ze świadomością obecności Boga w życiu człowieka.
Ale także ojcowskie i matczyne błogosławieństwo jest błogosławieństwem samego Boga, którego przyzywa się w chwili udzielania błogosławieństwa. Jest ono dane dla ocalenia człowieka, którego Bóg bierze w swoją szczególną opiekę. Choć w geście błogosławieństwa zawiera się w jakimś sensie także siła i determinacja ludzka, to jest to jakby pobudzenie Pana Boga, żeby interweniował, umacniał i dodawał sił.
Pan Bóg chce nam pomagać przez innych. Oczywiście, przede wszystkim sam swoją naturą Boga w Trójcy Świętej Jedynego - Ojca, Syna i Ducha Świętego, ale także przez pośrednictwo Matki Najświętszej i świętych patronów, a wszyscy mamy też zapewne swoich ukochanych zmarłych, którzy są już u Boga i przez których otrzymujemy jakąś konkretną pomoc - to także jest Boże błogosławieństwo, okazane przez tajemnicę świętych obcowania.
Niech Boże błogosławieństwo jak najobficiej spływa na nasz naród, na nasze rodziny. Jezus Chrystus błogosławi wszystkim, którzy się do Niego zwracają, którzy nazywają się chrześcijanami, czyli synami i córkami Chrystusa. Przez znak błogosławieństwa wnosimy do całego naszego życia serdeczną myśl o Panu Bogu, a gdzie jest myślenie o Panu Bogu, tam jest i działanie Nim inspirowane, i Jego szczególna obecność.