HERMES TRISMEGISTOS
Attyckim przewodnikiem dusz w takich misteriach jest Hermes, wysłannik i mediator bogów i ludzi, dusz i znaczeń, banałów i handlu. Z wszystkich bóstw, które nawiedzały umysły Greków, Hermes jest tym, który czułby się jak u siebie w naszym oplecionym kablami połączeń świecie. Istotnie, ze swą psotną kombinacją szybkości, oszustwa i zyskownej mediacji, może on niemal uchodzić za archaiczną maskotkę wieku informacji. W przeciwieństwie do większości archetypalnych postaci, skrywających się pod powierzchnią naszej codziennej świadomości, w świecie nasyconych przemocą i erotyzmem snów, Hermes jest także wcieleniem społecznej psychologii języka i komunikacji. Leci "chyży jak myśl", jest obrazem umysłu za dnia, z jego planami i synaptycznymi przeskokami, jego paplaniną i przeciążeniem. Hermes dowodzi, że nasze umysły nie są wyspami, lecz węzłami w ogromnej elektrycznej plątaninie słów, obrazów, piosenek i sygnałów. Hermes rządzi pozaczasowym światem wymiany informacji, w której ty i ja bierzemy w tej chwili udział, ja - wystukując te podzielone na piksele czcionki, a ty - wprowadzając ich wydrukowane rodzeństwo przez gałki oczne do mózgu.
Hermes nie jest zwykłym chłopakiem na posyłki, przywdziewa wiele przebrań: oszust, artysta, zwiastun, wynalazca, kupiec, mag, złodziej. Rzymianie zwali go Merkurym i imię to nadano także najmniejszej i
najszybszej planecie w układzie słonecznym oraz płynnemu pierwiastkowi, uwielbianemu przez późniejszych alchemików. Ci z nas, którzy znają logo dostarczającej kwiaty firmy FTD, od razu rozpoznają Hermesa: młody, androgyniczny mężczyzna w głupkowatej czapce, która zdradza jego skromne pochodzenie, z parą skrzydlatych sandałów, ukazujących jego zamiłowanie do szybkości. Dla dopełnienia obrazu potrzebujemy jeszcze tylko odtworzyć kaduceusz Hermesa, magiczną laskę oplecioną przez dwa węże skręcone bliźniaczo jak podwójna
helisa DNA- instrument odpowiedni dla boga, który powołuje do życia meandry informacji.
Już u Homera Hermes jest postacią wielozadaniową. Osobnik, który przelatuje przez Iliadę jako wysłannik i złodziej, w Odysei staje się przewodnikiem dusz oraz szamanem uzdrowicielem, leczącym Odyseusza z działania czarodziejskiej trucizny Kirke. Bóg ten jednak nie wkracza na środek sceny aż do czasu pseudo homeryckiego Hymnu do Hermesa, napisanego około VI w. p.n.e. Poemat zaczyna się od tego, że nimfa Maja, niedawna
ukochana Zeusa, rodzi niesforne dziecko. Wyskoczywszy natychmiast z łóżeczka, malutki Hermes spieszy w
świat, gdzie natrafia przypadkiem na żółwia. Zabija zwierzę, zabiera jego skorupę i buduje z niej lirę, stając się "pierwszym, który tworzył pieśni". Hermes jest mistrzem szczęśliwych znalezisk, umie wykorzystać okazję,
niczym te zakładane z hałasem firmy wypełniające lukę rynkową, którą same wcześniej stworzyły. Nawet gdy improwizuje głupawą piosnkę, zastanawia się nad swą następną intrygą: jak ukraść bydło swemu rywalowi,
złotemu bogu Apollinowi. Grecy nie owijali w bawełnę: Hermes jest złodziejem. (Pod- czas jednego ze świąt na wyspie Samos ludzie czcili boga, radośnie uprawiając rozbój na gościńcach.) Lecz bandytyzmu Hermesa nie
należy mylić z przywłaszczaniem dóbr opartym na nagiej sile. To oszust informatyczny, który działa sprytnie i skrycie; nie brutal napadający ludzi na ulicy, ale haker, szpieg, mistrz intelektu. Kiedy Hermes uprowadza bydło Apollina, paraduje w specjalnie zaprojektowanym obuwiu, które nie zostawia śladów, a zwierzęta zmusza do chodzenia do tyłu, aby w ten sposób zmylić pogoń. Gdy Apollo w końcu łapie Hermesa, ten nabiera go, wygłaszając przysięgi, które podobnie jak najzręczniejsze umowy prawne nie znaczą tego, co wydają się znaczyć. Mówi więc do boga prawdy: "Nie mam żadnej informacji, którą mógłbym ujawnić, a gdybym nawet ją miał,
nie dostałbym za nią nagrody". Ostatecznie nasz duet udaje się w podróż na Olimp, aby rozstrzygnąć konflikt. Hermes daje Apollinowi lirę, która tak bardzo przypada łucznikowi do gustu, iż pozwala on zatrzymać Hermesowi bydło i przyznaje młodemu półbogowi pewną dozę boskiej mocy i prestiżu.
Konflikt między Apollinem, arystokratycznym panem, a młodym bogiem parweniuszem jest pouczający. Apolla uznać można bowiem za boga nauki w jej idealnej postaci: czystej, porządkującej, ucieleśniającej słoneczny świat jasności i światła. Hermes natomiast podkreśla, że w takiej doskonałej architekturze zawsze znajdą się jakieś pęknięcia i szczeliny; inteligencja może się posuwać naprzód, tylko zachowując czujność, otwierając się wciąż na świat, który jest nieuładzony, nieprzewidywalny i daleki od równowagi. Najwyższym symbolem płodnego obszaru możliwości i innowacji wykorzystywanych przez Hermesa, jest skrzyżowanie dróg - obraz odpowiedni także i dla naszego współczesnego świata, z jego sieciami danych i na pozór nieskończonymi możliwościami wyboru. W czasach starożytnych Grecy oznaczali skrzyżowania dróg, granice wiosek i odrzwia domostw za pomocą herm, prostokątnych kolumn zwieńczonych głową Hermesa (a także ozdobionych zdrowym fallusem). U podstawy tych kolumn głodni podróżni natrafiali czasem na ofiary dla boga - ofiary, które bez wahania kradli, nie żeby sprzeciwić się bogu, lecz aby uczcić szczęśliwe znaleziska, którymi on obdarza. Niektóre hermy zostały później zastąpione drewnianymi słupami używanymi jako prymitywne tablice ogłoszeniowe; być może angielskie słowo trivia (dosłownie z łac.: "trzy drogi"), oznaczające głupstwa, błahostki, trywialne szczegóły, wywodzi się z błahej często natury tych ogłoszeń.
Skrzyżowania są obszarami wyjątkowo obciążonymi znaczeniem. Tu dokonuje się wyborów, mieszają się fakty i lęki, po raz pierwszy ukazuje się oblicze obcego: nieznani ludzie, języki, egzotyczne, zachwycające towary oraz wiadomości. Skrzyżowania stwarzają to, co antropolog Victor Thurner nazywa »strefami progowymi": niejednoznaczne, lecz potężne obszary przekształceń i zagrożeń, które leżą na skraju map kulturowych. Tutaj jaźń znajduje się poza granicami swego własnego horyzontu. „ Za sprawą Hermesa - pisze mitograf Karl Kerenyi -
każdy dom stał się otwarciem i punktem wyjścia ku ścieżkom, które wiodą z daleka i prowadzą w dal". Jak podkreśla Norman O. Brown w swoim studium Hermes the Thief, owe "progowe" właściwości skrzyżowań wywodzą się także z bardziej przyziemnej wymiany handlowej. W czasach archaicznych wymiana dóbr odbywała się często na skrzyżowaniach i granicach wiosek; tym transakcjom wymiennym towarzyszyła niejednoznaczność, ponieważ zacierały one rozróżnienia pomiędzy podarunkiem, handlem wymiennym, magią i kradzieżą. W miarę
jak sieci handlowe greckich miast- państw rozwijały się, ta ekonomiczna strefa graniczna przesunęła się w końcu
z nie zagospodarowanych obrzeży wioski do bardziej zorganizowanych rynków w sercu nowych miejskich ośrodków. To, co zewnętrzne, zostało wchłonięte przez wnętrze. Hermes stał się agoraios, "tym z agory",
świętym patronem kupców, pośredników i sektora usług, a jego epitet "sprytny" zaczął oznaczać tyle, co "dobry
dla zapewnienia zysku".
Z pewnością Hermes zaaprobowałby Internet, sieć szybkich jak żywe srebro, daleko biegnących wiadomości,
która działa jako targowisko idei i towarów. Sieć, dostępna dzięki domowemu komputerowi osobistemu, otwiera technologiczną "strefę progową", w której nasze "ja" gubi się wśród bezliku możliwych dróg. Mityczna atrakcyjność Sieci zależy od niektórych z tych właśnie atrybutów, które wiążemy z młodym oszustem: szybkość, zysk, innowacyjne połączenia, obalenie dotychczasowego porządku. Oczywiście informatyczna super autostrada jest "mityczna" także w bardziej współczesnym i krytycznym znaczeniu tego słowa: stanowi strategiczne zniekształcenie prawdy, miraż, społeczne kłamstwo.
Utopijna retoryka Internetu przechodzi ponad mnóstwem kłopotliwych kwestii: skrytych machinacji nowych korporacyjnych potęg medialnych, atomizującego wpływu ekranu terminala na życie społeczne i psychologiczne oraz chronicznego problemu dostępności, w miarę jak technologie komunikacyjne odgradzają kablami
poszerzającą się globalną przepaść między bogatymi i biednymi. Lecz Hermes przygotowuje nas na takie niebezpieczeństwa, ponieważ jako handlarz informacją kupczy oszustwami: kłamie i kradnie, a jego kaduceusz zamyka ludzkie oczy na zawsze, sprowadzając głęboki sen zapomnienia.
Hermes uosabia mitologię wieku informacji nie tylko dlatego, że jest władcą komunikacji, ale także dlatego, że
jest mistrzem techne - które to greckie słowo oznacza sztukę rzemieślniczą. Brown wskazuje, że w języku
Homera identycznym słowem określa się "spryt" i "umiejętności techniczne", takie jak te, którymi popisuje się Hefajstos, kiedy kuje magiczną tarczę Achillesa. Hermes ujawnia zatem pewien obraz techniki, nie tylko jako użytecznej służki, ale i oszustki. Mimo swej codziennej skuteczności technika stoi na ruchomych piaskach, dając nam zarazem i więcej, i mniej, niż z początku sugerują jej efektowne możliwości. Brown podkreśla, że sztuczki
Hermesa nie są działaniem wyłącznie racjonalnym, lecz wyrazem magicznej mocy. Magia tego bożka jest wieloznaczna, ponieważ nie potrafiłaby jasno rozróżnić inteligentnego podstępu od szczwanej manipulacji
jakimś nieznanym faktem przyrodniczym. Uwzględniwszy tę charakterystyczną dla Hermesa wieloznaczność,
moglibyśmy powiedzieć, że także technika jest zaklęciem i sztuczką, środkiem, który zręcznie oszukuje rzeczywistość dzięki wykorzystywaniu w równym stopniu ukrytych praw natury co ludzkiej percepcji.
Boski inżynier
Hermes- wysłannik pomaga nam uchwycić ważne archetypalne powiązania pomiędzy magią, sztuczkami i
techniką. Ale bóg nie osiągnie pełni swego rozkwitu jako autentyczny prometejski technomag, póki nie skieruje się na południe, przez morze ciemne jak wino, do Egiptu. Tam, w wiekach przed narodzeniem Chrystusa, wyobraźnia religijna świata hellenistycznego skrzyżowała Hermesa z egipskim bogiem pisarzy Totem, aby stworzyć jedną z wielkich gwiazd wiedzy ezoterycznej: Hermesa 'Iiismegistosa. Choć "trzykroć wielki" Her- mes był postacią całkowicie sfabrykowaną, to aż do Wieku Rozumu uważano go za postać historyczną; błąd ten miał poważne konsekwencje, jak zobaczymy później, Bo Hermes Trismegistos nie tylko skupia w sobie entuzjazm techniczny świata starożytnego; jest on także jednym ze świateł przewodnich zachodniej tradycji mistycznej, a pochodzące
z tej tradycji impulsy psychologiczne i duchowe oraz alchemiczne obrazy będą nawiedzać tę książkę, tak jak nawiedzały sny Zachodu.
Aby właściwie zrozumieć Trismegistosa, ową złotą hybrydę człowieka i boga, należy wpierw rzucić okiem na
Egipt w epoce starożytnej. Musimy zwłaszcza skierować naszą wyobraźnię historyczną ku Aleksandrii, wielkiemu kosmopolis, założonemu przez Aleksandra Wielkiego u ujścia Nilu. Aleksandria, dzięki swej wyrafinowanej
sztuce i nauce, ogromnej różnorodności etnicznej i religijnej oraz głęboko wielojęzycznej kulturze, współbrzmi z naszą współczesną kulturą miejską jak żadne inne miasto świata antycznego. To jakby siostrzane miasto po drugiej stronie czasu. Pod stosunkowo oświeconym despotyzmem Ptolemeuszy, dynastii macedońskiej, która zaczęła rządzić Egiptem w. p.n.e., Aleksandria stała się naukową i technologiczną stolicą świata hellenistycznego.
Ptolemeusz II nadzorował budowę wielkiej latarni morskiej w Faros, ponowne przekopanie starożytnego Kanału Sueskiego oraz utworzenie uniwersytetu, którego słynna biblioteka postawiła sobie za cel po raz pierwszy w dziejach zebrać i usystematyzować całość ludzkiej wiedzy. Dzięki wysłannikom króla, rozsianym po całym
znanym ówcześnie świecie i wyszukującym zwoje na każdy możliwy temat, biblioteka osiągnęła z czasem pół miliona pozycji. Według Galena, jeden z Ptolemeuszy był takim informacyjnym maniakiem, że po prostu konfiskował wszelkie książki znalezione na statkach zacumowanych w porcie, te z nich, których potrzebowała biblioteka, zatrzymywał, a pechowym właścicielom jako rekompensatę dawał kopie na tanim papirusie. Wydobył nawet z Aten, drogą wypożyczeń między bibliotecznych, dzieła Sofoklesa, Eurypidesa i Ajschylosa, a następnie poświęcił swój zastaw, byle tylko nie zwrócić oryginałów.
(...)
W miarę jak malał autorytet greckiego racjonalizmu, ludzie zaczynali trapić się odwiecznymi pytaniami egzystencjalnymi: o cel życia, o wartość ludzkiego ciała, o losy Ziemi, o przyszłość cywilizacji. Tradycyjne odpowiedzi wydawały się oklepane, a potęga dawnych proroków i rzymskiej religii państwowej kruszyła się w obliczu nowych (bądź odnowionych) sił religijnych, napływających z krańców imperium: astrologii, kultów orientalnych, chrześcijaństwa, proroctw apokaliptycznych. Epicentrum tego niemalże rozpaczliwie bujnego okresu religijnej odnowy stanowiła Aleksandria; klimat religijny miasta w czasach Herona przypominał ekumeniczne syntezy, eklektyczne hybrydy i chiliastyczne kulty masowe naszych obecnych czasów. Hellenistyczny neoplatonizm przeplatał się z egipską magią, chrześcijaństwo zdobywało pierwszych nawróconych- a pogańscy filozofowie wymieniali się apokalipsami z żydowskimi mistykami. Za kulisami krążyły gnostyckie pogłoski i
nawet garstka mnichów buddyjskich dorzuciła do tego tygla trochę dharmy.
Rekordy popularności biły jednak kulty misteryjne, skupione wokół bogów takich jak Izyda i Mitra, z ich
obietnicą ezoterycznego wtajemniczenia i ekstatycznego objawienia. Kulty te posiadały wiele z tych samych atrakcyjnych cech, które wabiły na Wschód nowoczesnych poszukiwaczy z Zachodu, kusząc egzotyką, obietnicą duchowego doświadczenia w miejsce dogmatów i możliwością religijnej odnowy w czasach kulturalnego rozprzężenia. Owa tęsknota za duchowym doświadczeniem łączyła się z dobrze nam znanym eklektyzmem: gnostycki heretyk Karpokrates czcił podobno wizerunki Homera, Pitagorasa, Platona, Arystotelesa, Chrystusa i świętego Pawła, a cesarz Aleksander Sewer trzymał w swej osobistej świątyni posągi Abrahama, Orfeusza, Chrystusa i Apoloniusza z Tyany. Dodds dociera do sedna owego niepokojącego melanżu duchowego w słowach, pod którymi mogłoby się podpisać wielu z dzisiejszych poszukujących globtroterów: "Było zbyt wiele kultów,
zbyt wiele misteriów, zbyt wiele filozofii życiowych do wyboru: można było gromadzić religijne polisy ubezpieczeniowe jedna za drugą nie czując się mimo to bezpiecznie".
W aleksandryjskiej atmosferze wylęgami religijnej wciąż mieszano i przekształcano bogów. Figurki terakotowe z tam- tego okresu ukazują egipskie bóstwa pląsające w greckich bogach, a potężny patron Aleksandrii, bóg
Serapis, był hybrydą sięgającą korzeniami czasów założenia miasta, połączeniem egipskiego boskiego byka
Apisa, Ozyrysa, Zeusa, Pluton a i boga lekarzy Asklepiosa. To właśnie ten eklektyczny duch religijnych rekombinacji doprowadził do połączenia greckiego Hermesa z egipskim bogiem Totem o głowie ibisa, "hypomnematografem", czyli sekretarzem bogów, który rządził dwiema najpotężniejszymi i najbardziej tajemniczymi technikami Egiptu: magią i hieroglifami. Z tego skrzyżowania powstał Hermes Trismegistos.
W przeciwieństwie do Tota i Hermesa Trismegistos nie był uważany za boga, lecz za istotę ludzką, wielkiego mędrca, który żył w złotym zaraniu dziejów. Trismegistos nie tylko posiadł świętą wiedzę, ale był także
bohaterem kultury, rodzaje egipskiego Prometeusza. Hekatejos z Abdery widział w nim wynalazcę pisma, muzyki
i gier, Artapan zaś utrzymywał, ż Trismegistos nauczył Egipcjan posługiwania się pompami wodnymi i
machinami wojennymi oraz pokazał im, jak podnosi' głazy za pomocą dźwigów. W Picatrix, średniowiecznej arabskiej księdze, bezładnym nagromadzeniu materiałów okultystycznych, znajdujemy sugestywny obraz Trismegistosa, poruszający w nas tak dziwnie znajomą strunę, że warto go zacytować całości:
Hermes był pierwszym, który budował obrazy, za pomocą których potrafił regulować Nil zgodnie z ruchami Księżyca. Człowiek ten wzniósł także świątynię poświęconą Słońcu i potrafił ukryć się w niej przed wszystkimi
tak, że nikt go nie widział, choć przebywał on w środku. Wybudował także na wschodzie Egiptu Miasta długie na dwanaście mil, a wewnątrz niego postawił pałac, mają cztery bramy w każdej ze swych czterech części. Na bramie wschodniej umieścił postać Orła; na zachodniej - postać Byka;
południowej - postać Lwa, a na północnej bramie zbudował postać Psa. Wprowadził w te obrazy duchy, które mówiły głosami i nikt nie mógł wejść przez bramy Miasta bez ich pozwolenia. (...) Wokół obwodu Miasta
umieścił ryte obrazy i ułożył je w taki sposób,.. dzięki ich mocy mieszkańcy stali się cnotliwi i powstrzymali się
wszelkiej nieprawości i czynienia krzywd”.
Tak wiele dwudziestowiecznych rzeczy zapowiada ten opis. Nie istnieje potężniejszy symbol nowoczesnego technokratycznego państwa niż regulacja i eksploatacja rzek. Trismegistos osiąga ten cel nie za pomocą tępych maszyn, lecz dzięki technologii symbolicznej: magicznym obrazom, które wykorzystują ukryte prądy kosmosu. Techniki Trismegistosa mają jednak nie tylko aspekt magiczny, lecz także utopijny. Już samo przemyślne zaprojektowanie i rozmieszczenie obrazów skłania mieszkańców miasta ku dobru, chroniąc ich jednocześnie
przed ciemną stroną ludzkich namiętności.
Wizja planowej utopii będzie w tej książce powracać pod wieloma przebraniami, ponieważ rozwój techniczny Zachodu często pobudzała, a także podchwytywała wyobraźnia utopijna. Utopie niechrześcijańskie, takie jak Picatrix, inspirowany racjonalne utopie sporządzane przez myślicieli europejskich od epoki renesansu - a te z
kolei miały wpłynąć na tworzenie się nowoczesnego świata. Najważniejszym jednak mitycznym wzorcem dla przyszłych techno utopistów pozostać miało Nowe Jeruzalem, diamentowe supermiasto, zstępujące z apokaliptycznych niebios pod koniec nowotestamentowego Objawienia św. Jana. Nowe Jeruzalem, jako futurystyczny obraz nieba na ziemi, bezpośrednio zainspirowało świeckich spadkobierców chrześcijańskich
dążeń millenarystycznych: w micie postępu, który głosił, że przez szerzenie rozumu, nauki i techniki doskonalić możemy zarówno samych siebie, jak i nasze społeczeństwo.
Picatrix przypomina nam, że myśl utopijna jest od samego początku związana z techniką. Magiczne królestwo Trismegistosa to doskonale zaprojektowane środowisko cybernetyczne, które dzięki mechanizmom sprzężenia zwrotnego automatycznie wzmacnia ludzkie cnoty, tłumiąc zarazem nieprawość. Miasto takie zapowiada również nowoczesny system kontroli, który krytycy społeczni ze szkoły frankfurckiej nazwali "rozumem instrumentalnym" -system dominacji, który organizuje społeczeństwo zgodnie z logiką procesów technicznych. W najgorszym wydaniu ta logika inżynierii społecznej prowadzi do państwa totalitarnego z jego chłodną logiką indoktrynacji, obsesji bezpieczeństwa i kontroli. Trismegistos, którego poznajemy w Picatrix, stanowi wizję maga jako
Wielkiego Brata: Hermes, ukryty w umożliwiającej totalną inwigilację wieży, kontroluje bramy miasta, sprawując jednocześnie rządy dzięki władczym obrazom, które dominują nad miejskim krajobrazem niczym niezgrabne posągi sowieckiego realizmu albo mówiące automaty z Disneylandu. Oczywiście, dążenia Trismegistosa nie są bardziej naganne niż Herona, gdy pomagał on kapłanom egipskim zaprząc technikę w służbę sił nadprzyrodzonych. Większość z nas chciałaby mieszkać w bardziej pokojowym, bardziej moralnym i cudowniejszym świecie. Ale
jak zobaczymy w dalszym ciągu książki, magiczna myśl, że uda się taki świat stworzyć dzięki inżynierii, jest złowieszczym i oszukańczym marzeniem - marzeniem, z którego, jak się zdaje, niezmiernie trudno jest się otrząsnąć.
(...)
Hermetica humanistów
Nie możemy opuścić świata antyku bez wniknięcia w jeszcze jeden tekst: Corpus Hermeticum. Hermetica to ezoteryczna składanka pism alchemicznych, astrologicznych i mistycznych, skompilowana między drugim a czwartym wiekiem n.e., lecz tradycyjnie uważana za dzieło jednego autora - naszego starego znajomego, Hermesa Trismegistosa. Choć nad kartami tego dzieła unosi się wyraźnie wyczuwalny duch chrześcijański, pozostaje ono jednak tekstem pogańskim, przesyconym popularnym platonizmem i naznaczonym zaświatowym temperamentem religijnym późnego antyku. Tekst ukazuje ludzi jako gwiezdne istoty w cielesnym przebraniu. Różne jej
fragmenty sugerują, że poprzez swego rodzaju alchemię duszy, filozoficzną i mistyczną zarazem, adept hermetyzmu może przemienić glinę swej niższej natury w złote światło gnozy, mistyczny błysk olśniewającej wiedzy, która przebudzi boską inteligencję zamieszkującą rdzeń jego jaźni. Obok tego transcendentalnego mistycyzmu Hermetica wyrażają także mechanistyczną wyobraźnię magii egipskiej. Jak wyjaśnia Garth Fowden
w The Egyptian Hermes, archetypowy egipski czarownik był swego rodzaju boskim technikiem; jego potęga "uważana była za ni ograniczoną, dorównującą z pewnością potędze bogów, gdy tylko poznał formuły, dzięki którym można było wiązać i uwalniać boskie potęgi przenikające wszechświat". Hermetica okazują się więc duchową instrukcją obsługi, dla świata zarówno bliskiego, jak i dalekiego.
Tej mistycznej mieszance gnostyckiej psychologii i okultystycznej mechaniki, jaką napotykamy w Hermetica,
świat nowożytny zawdzięcza więcej, niż się zwykle sądzi. Dzieł przywrócone zostało zachodniej wyobraźni w epoce rozkwitu włoskiego humanizmu renesansowego, w pierwszej napraw nowożytnej epoce historii. Pracując
z arabskimi przekłada starych tekstów greckich i łacińskich, uczeni z Florencji - tętniącego życiem, przedsiębiorczego miasta- państwa, stanowiącego platformę startową nowej ery intelektualnej -na nowo
zapoznali Europę z cywilizacją grecko- rzymską. Hermes Trismegistos wciąż się cieszył wielką sławą, stawiającą go na równi z prorokiem Mojżeszem. Gdy więc Cosimo de Medici, florencki bogacz i międzynarodowy
finansista, dostał wreszcie w swe ręce arabski egzemplarz Hermetica, polecił Marsilio Ficino, aby ten przerwał tłumaczenie Platona i zabrał się do pracy nad starym czarownikiem.
Renesansowi intelektualiści chłonęli nauki zawarte w Hermetica niczym ambrozję wydestylowaną w zaraniu
czasów Kiedy Pico delia Mirandola w swej przełomowej humanistycznej tyradzie Mowa o godności człowieka wypowiadał słynną "jakim cudem jest człowiek", obwieszczał tym samym prawdziwie rewolucyjny pogląd, iż ludzie są arbitrami własnego losu. Pico cytował jednak także słowo w słowo Hermetica, dopasowując ich alchemiczne marzenie o samo przebóstwieniu bardziej dynamicznego świata, wyłaniającego się ze statycznego kosmosu średniowiecza. Człowiek miał być magiem, wyposażonym w kody dostępu do kosmosu i umysłu oraz
stwarzającym samego siebie w miarę posuwania się naprzód.
W Mowie Pico cytuje Najwyższego Stwórcę: "Nie uczyniłem cię istotą niebiańską, ani ziemską, ani śmiertelną,
ani nieśmiertelną, abyś jako swobodny i godny siebie twórca i rzeźbi sam sobie nadał kształt, jaki zechcesz".
W wypowiedzi tej zawarte są zalążki nowożytnego świata: ludzkość wślizguje się do kabiny pilota, tankuje zapas rozumu, woli i wyobraźni i startuje do lotu w przyszłość, nie wstrzymywana względami religijnymi czy ograniczeniami naturalnymi. Jesteśmy mutantami i sprawcami własnej mutacji, "swobodnymi i godnymi"
twórcami samych siebie - i, być może w sposób nieunikniony, także świata w ogóle.
Kosmologia głoszona przez Hermetica okazała się w stosunku do ludzi takich jak Pico i Ficino nieodparcie interaktywna, zachęcając ich do instrumentalnego stosunku do świata przenikniętego energią i siłą. Hermetica przedstawiały kosmos jako żyjącą duszę, magnetyczną sieć korespondencji, wiążących ziemię, ludzkie ciało, gwiazdy i odległe duchowe domeny bóstwa. Dotrzeć do owej anima mundi i wpłynąć na nią można było dzięki symbolicznym rytuałom magii obrzędowej, czym zajmowali się nawet tak głęboko pobożni chrześcijańscy neoplatonicy jak Ficino. Stosując bogaty zestaw multimedialnych narzędzi, takich jak talizmany, kamienie, gesty
i zapachy, magowie w rodzaju Ficino przywoływali i zwracali w innym kierunku ten rezonujący zestaw fantazmatów i sił. Aby na przykład wzbudzić miłosne wibracje, magik czekał, aż planeta Wenus wpłynie do dobroczynnej stacji gwiezdnej, i wtedy rytualnie rozmieszczał przedmioty i materie związane z jego celem:
miedź i różę, lampę i lędźwie oraz talizmany ozdobione ikonografią bogini.
Tacy współcześni psychologowie jak James Hillman i Thomas Moore przyjęli magię Ficino za wzór archetypalnej psychologii, zwanej przez nich "terapią duszy". Myśliciele ci uważają, że wiele z wyniszczającej anomii współczesnego świata można przezwyciężyć, powracając do pełnego czarów, lecz dynamicznego kosmosu renesansowych hermetystów. Jednocześnie owa mieszanka humanistycznej pewności siebie i kosmicznej manipulacji, jaką spotykamy w renesansowym okultyzmie, była także zapowiedzią innego, spragnionego wiedzy
i instrumentalnego stosunku do świata, który po wielu perypetiach dominował naukę i technikę nowoczesnej cywilizacji. Według Frances Yates, wielkiej badaczki historii tradycji hermetycznych, "renesansowa koncepcja animistycznego wszechświata, rządzonego magią, utorowała drogę dla koncepcji mechanistycznego wszechświata rządzonego matematyką". Jak wskazuje Yates, w postaci renesansowego maga na nowo odkryty modus operandi ludzkiej woli. "Działanie było teraz ważne i godne człowieka; nie przeczyło także religii i nie sprzeciwi się Bożej woli, by człowiek, wielki cud, posługiwał się zdolnościami". Ostatecznie zdolności te nie zostały zwrócone ku mistycznemu celowi samo przebóstwienia, lecz ku stworzeniu, za sprawą techniki, tysiącletniego królestwa,
będące zwieńczeniem myśli chrześcijańskiej.
Spośród wszystkich sztuk hermetycznych alchemia jest nauką, która w najbardziej bezpośredni sposób zapowiada nowoczesną naukę z jej pasją przekształcania materii. Nie powinno szczególnie dziwić, ponieważ pełne ognia, hieroglificzne tematy alchemii wywodziły pierwotnie swą tradycję z metal jednej z najpotężniejszych i najbardziej tajemniczych technologii świata starożytnego. Jak twierdzi Eliade w swym świetnym studium Kowale i alchemicy, metalurdzy byli super herosami swoich czasów, animistycznymi inżynierami, którzy wykorzystywali materiały rodzące się w otchłannym łonie Matki Natury i przyspieszali ich organiczną ewolucję w sztucznym naczyniu pieca kowalskiego. Ich trud, opakowany rozmaitych tabu, był opus contra naturam - pracą przeciw naturze, jak powiedzieliby późniejsi alchemicy. Z tego metalurgicznego wywodzi się najbardziej stereotypowy cel alchemików: transmutacja pospolitych metali, takich jak ołów, w złoto, poszukiwanie sposobu, by z bezwartościowej rudy
stworzyć czy wartość, poszukiwanie, które doprowadziło najbardziej podziemnych alchemików do fałszowania monet.
Historia i symbolika alchemii pełne są paradoksów i dręczących niejasności, nie powinniśmy więc być
zaskoczeni, a odkrywając, że panem dzieła był Merkuriusz, bóg, w które metalicznym imieniu łączą się żywe
srebro inteligencji i głęboka wieloznaczność Sztuki. podobnie jak przy wymykającej się postaci Hermesa, również w alchemii kładzie się nadzwyczajny nacisk na biegunowość, dynamikę, erotykę i wysoce zapalne połączenie
czy też conjunctio -przeciwnych elementów i stanów bytu. Ta twórcza wieloznaczność odzwierciedla się
również w pytaniu, które muszą sobie postawić wszyscy badacze zajmujący się historią Sztuki: Co ci ludzie robili naprawdę?
Czy Wielkie Dzieło miało charakter fizyczny czy duchowy, seksualny czy imaginacyjny, przyziemny czy kontemplacyjny? Język i obrazy alchemików przywodzą na myśl zakopcone pracownie pełne gotujących się alembików, rozpalonych pieców i gnijących paskudztw, wydaje się także całkiem jasne, że wielu alchemików zajmowało się praktycznymi badaniami chemicznymi nad wytwarzaniem złota i innych metali. Jednocześnie
jednak prace Carla Junga i innych jasno wskazały, że alchemia była również językiem archetypalnych symboli, który wykonywał swą brudną pracę w wirtualnych laboratoriach duszy.
Gdyż dla mistyków alchemii psyche nie jest na zawsze niezmienna. Jej niskie i pospolite cechy uszlachetnić
można za pomocą technik psychologicznych, a także być może fizjologicznych, czerpiących inspirację z tradycyjnej wiedzy metalurgicznej. W Chinach, gdzie metal uważano za piąty żywioł obok ziemi, wody, ognia i drewna, ta tradycja "duchowej alchemii" koncentrowała się dość obsesyjnie na stworzeniu eliksiru nieśmiertelności. W świecie islamu i w Europie alchemicy poszukiwali słynnego kamienia filozoficznego - co jest pojęciem wieloznacznym i merkurialnym, oznaczającym jednocześnie rzeczywistą skałę, niezwykły płyn i ostateczny cel przekształcenia materii (włączając w to ludzkie ciało) w nieśmiertelnego ducha. Wśród alchemików chrześcijańskich lapis philosophorum łączony był nie tylko z Chrystusem Zbawicielem, ale także ze zbawieniem świata - stając się więc jakby kamieniem węgielnym przyszłego Nowego Jeruzalem.
Magiczny animizm alchemii i innych sztuk hermetycznych nie tylko wcale nie prowadził do ogłupiających przesądów, ale wręcz sprzyjał pobudzeniu praktyk i paradygmatów, znanych obecnie jako nauka. Światopogląd hermetyczny uformował takich ludzi jak Paracelsus, wędrowny uzdrowiciel i alchemik działający w pierwszej połowie szesnastego wieku, który odrzucił medyczną tradycję arystotelesowską, wciąż uznawaną przez Kościół,
na rzecz badania ludzkiego ciała. Badania Paracelsusa osadzone były w magicznym światopoglądzie, uznającym aktywność czynników duchowych w świecie i ożywianym millenarystycznymi marzeniami o ludzkiej
doskonałości. Następny wiek przyniósł ogromny skok w dziedzinie zwanej ówcześnie "filozofią przyrody", lecz wiele z tych odkryć, od optyki aż po astronomię i chemię, wykrystalizowało się najpierw w tyglu okultyzmu.
Izaak Newton odegrał kluczową rolę w zwycięstwie mechanistycznego obrazu kosmosu, który sunął w cień neoplatonizm, zdominował fizykę aż po wiek dwudziesty i nadal kształtuje zasadnicze nastawienie nauki w stosunku do świata przyrody. Lecz Newton, publicznie uczestniczący w pracach nowo powołanego Towarzystwa Królewskie które rozum obrało na jedynego arbitra w dziedzinie filozofii przyrody, prywatnie zaangażowany był
w magiczne cuda na hermetycznych i spędził wiele bezsennych nocy, ślęcząc nad tomami alchemików.
Do końca siedemnastego wieku wyzwolona dzięki nauce historyczna dynamika musiała doprowadzić do wygnania duszy z krajobrazu przedmiotów. Sztuka alchemii, najwyższa pochodnia hybryda badań świata materialnego i psychicznej introspekcji, rozcięta została na skrzydła egzoteryczne i ezoteryczne: chemię i okultyzm. Powstała Wielka Cezura, o której mówi Latour: niebotyczny mur oddzielający ślepy już teraz i niemy świat natury od bez końca zmieniającego się świata kultury i jego wyłącznie ludzkiego znaczenia.
(...)
Bardziej magiczne i alchemiczne podejście do gnozy przenika zwłaszcza pogański Corpus Hermeticum, którego część znalazła się w bibliotece z Nadż Hammadi. W jedenastym traktacie Hermetica Umysł - jeden z dawnych wielkich kapłanów w neoplatońskim teatrze - wysuwa nadzwyczajną sugestię pod adresem Hermesa Trismegistosa, zwracając się do niego nie jako do śmiertelnika, lecz jako istoty wirtualnej, której "bezcielesna wyobraźnia" daje klucze do wszechświata:
Pojąwszy, iż nic nie jest dla ciebie niemożliwe, poczuj się nieśmiertelny i zdolny do zrozumienia wszystkiego, wszelkiej sztuki, wszelkiej nauki, usposobienia każdej żyjącej rzeczy. (...) Zgromadź w sobie wszystkie wrażenia tego, co było stworzone ognia i wody, suchości i wilgotności; i bądź wszędzie naraz, na lądzie, w morzu, w niebiosach; bądź jeszcze nie narodzonym, bądź w łonie, bądź młodym, starym, umarłym, poza śmiercią.
A kiedy zrozumiesz to wszystko naraz - czasy, miejsca, rzeczy, jakości, ilości -wówczas możesz zrozumieć Boga.
Jak wskazuje historyczka Frances Yates w klasycznej książce Sztuka pamięci, potencjał magiczny i mistyczny tych przed nowożytnych budowli psychicznych został gruntownie wykorzystany przez naszych znajomych -renesansowych hermetystów. Choć kreatywne imaginarium wewnętrzne przyciągało magów z oczywistych względów, to bardziej religijną przyczynę ich zainteresowania sztuką znajdujemy w jedenastym traktacie
Corpus Hermeticum. W tekście tym boska postać znana jako Umysł informuje Hermesa Trismegistosa, że
musisz myśleć o bogu w taki właśnie sposób, jak o zawierającym wszystko - kosmos, samego siebie, wszechświat -niby swoje myśli. Tak więc, jeśli nie uczynisz się równym bogu i będziesz mógł zrozumieć boga.
Dla renesansowych intelektualistów w rodzaju Giulio Camillo i Giordano Bruno oraz dla żyjącego później Roberta Fludda implikacje były jasne: mag musi sobie stworzyć boską i encyklopedyczną pamięć. Jak wyjaśnia historyk Peter French "wpisując przedstawienie wszechświata do swej własnej mens [wyższego umysłu], człowiek może
się wznieść i połączyć z Bogiem". A jaka technologia przedstawiania może być lepsza od sztuki pamięci? "
Technopoganie
Niektórych spośród najbardziej świadomych magów kreatywnych, którzy władają dziś zaklęciami, odnajdujemy
W świecie współczesnego pogaństwa, ziemskiej i odświętnej kultury magicznej, usiłującej przywrócić rytuały,
mity i bogów dawnych kultur politeistycznych. Poganie są zbyt anarchiczni na to, by uznać ich za jeden ruch, i występują w wielu odmianach - czarownice (Wiccans), wróżki, druidzi, czciciele Bogini, ceremonialni magowie, diskordianie. Mogą oni czcić drzewa, przyzywać Rogatego Boga i Wielką Boginię, rzucać kamienie runiczne albo tańczyć wokół ognisk. Lecz tym, co jednoczy wszystkich pogan; jest ich odczucie wyobraźni jako rzemiosła -jednocześnie sztuki, praktyki instrumentalnej i naczynia ducha.
Choć niektórzy z pogan twierdzą, że bezpośrednio kontynuują ukryte tradycje sprzed wieków, większość wywodzi
korzenie nowoczesnego poganizmu z lat czterdziestych, gdy urzędnik państwowy i nudysta Gerald Gardner
stworzył na wyspach brytyjskich sabat czarownic. Od tamtej chwili poganie klecili swe kosmologie i rytuały z istniejących tradycji okultystycznych, potrzeb własnej wyobraźni i fragmentów tradycyjnej wiedzy, znajdowanej
w zakurzonych tomach bajek ludowych i antropologii. Poganie świadomie wynaleźli swą religię wymyślając po drodze "starożytne sposoby". Jak najbardziej świadomi swego statusu outsiderów stanęli w opozycji do tego, co w ich rozumieniu tworzy patriarchalne, autorytarne i anty ekologiczne formy duchowości panujące na
chrześcijańskim Zachodzie. W praktykach i kulcie ogromną rolę kobiety i sporą część feminizmu bogini, przenikającego obecnie New Age i peryferie liberalnego chrześcijaństwa, można wywieść od takich pionierskich wikańskich feministek jak Z. Budapest i Starhawk. Lecz choć poganie korzystają z całego zestawu pozytywnego myślenia New Age, uzdrawiających medytacji i mistycyzmu Gai, akceptują także świat cielesny opierając się na wyższych częstotliwościach tego, co pisarz pogański Chas Clifton opisuje jako "brud i kwiaty, krew i płynąca woda, seks i choroba, zaklęcia i narzędzia domowe.”
Z pełną pasji i czasami celowo zabawną werwą podkreślają świętość ciała i ziemi oraz w większości przypadków wierzą aktywne uprawianie magii może zbudować powrotny most do zaczarowanego, lecz bardzo konkretnego świata, w jakim żyła większość ludzi, zanim oświecenie nie zredukowało anima mundi do bezdusznej maszyny.
(...)
Jak wskazuje historyczka Frances Yates w klasycznej książce Sztuka pamięci, potencjał magiczny i mistyczny tych przed nowożytnych budowli psychicznych został gruntowni wykorzystany przez naszych starych znajomych -renesansowych hermetystów. Choć kreatywne imaginarium wewnętrzne przyciągało magów z oczywistych względów, to bardziej religijną przyczynę ich zainteresowania sztuką znajdujemy w jedenastym traktacie Corpus Hermeticum.
W tekście tym boska postać znana jako Umysł informuje Hermesa Trismegistosa, że:
Musisz myśleć o bogu w taki właśnie sposób, jak o zawierającym wszystko - kosmos, samego siebie, wszechświat -niby swoje myśli. Tak więc, jeśli nie uczynisz się równym bogu, nie będziesz mógł zrozumieć boga.
ERIK DAVIS „TECHGNOZA”- Mit, magia i mistycyzm w wieku informacji”