PISMO ŚWIĘTE JAK BOCHEN CHLEBA
Z ks. dr. hab. Edwardem Stańkiem rozmawia Kajetan Rajski
Księże profesorze, jest Ksiądz kapłanem archidiecezji krakowskiej. Jak zrodziło się u Księdza powołanie?
Jesteś ministrantem i znasz środowisko ludzi zgromadzonych najbliżej ołtarza. Byłem ministrantem od klasy trzeciej Szkoły Podstawowej aż do matury. Wyrastałem w tym środowisku i sądzę, że miało ono duży wpływ na moje powołanie.
Wprawdzie pobożność dziecka jest na miarę jego ubranka do Pierwszej Komunii i już po trzech latach trudno chodzić w tym ubraniu. Ciągle trzeba je zmieniać, by było większe i bardziej dojrzałe. Tak samo jest z religijnością, która wymaga nieustannego dojrzewania.
Uczestniczyłem w tym poszukiwaniu garnituru takiej religijności, z której byłbym dumny, a która byłaby moją osobistą. Trudno bowiem chodzić w cudzym garniturze. To poszukiwanie zaprowadziło mnie do Seminarium Duchownego. Tam odkryłem, jak ważne jest to poszukiwanie i zrozumiałem, że Pan Bóg mnie potrzebuje do tego, bym innym pomagał w tych poszukiwaniach. Taka była moja droga do kapłaństwa.
Z tego co wiem, habilitował się Ksiądz z patrologii. Patrologia to chyba nauka o Ojcach Kościoła?
Habilitowałem się z teologii, a uczyniłem to w oparciu o pisma autorów starożytnych, których nazywamy Ojcami Kościoła.
Kim byli Ojcowie Kościoła?
Współczesna nauka w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: kim jest dany człowiek, jakimi dysponuje talentami, jakie posiada ograniczenia, jakie możliwości, odwołuje się do jego przodków i koncentruje uwagę na rodzinie, z której się wywodzi. Ta wiedza pomaga w określeniu tożsamości danego człowieka. Najczęściej czynią to osobiście ci, którym zależy na dotarciu do historii swej rodziny, czasem liczącej wiele pokoleń. Wówczas szukają dokumentów, listów, fotografii, dla nich bowiem są to nie tylko pamiątki, ale w nich kryje się cenna wiedza o ich przeszłości.
Kościół od początku docenił tę drogę określania swej tożsamości i z dużą troską przechowywał wszystkie pamiątki a zwłaszcza pisma pierwszych chrześcijan. Autorów tych pism nazwał Ojcami Kościoła a każde pokolenie odczytuje bogactwo, jakie jest w nich zawarte.
Nie tak dawno zakończył się w tygodniku „Źródło” cykl artykułów Księdza autorstwa dotyczący apokryfów. Co to takiego apokryfy?
Ponieważ autorzy natchnieni przekazali bardzo skąpe wiadomości z życia Chrystusa i Apostołów, inni chcieli je uzupełnić. Czynili to na podstawie przekazywanej ustnie tradycji, lub swej bogatej wyobraźni. Jeśli te wiadomości pochodzą z tradycji to stanowią dla nas cenne źródło wiedzy o starożytnym Kościele. Jeśli zaś z wyobraźni autorów, traktujemy je jako utwory literackie, mające na celu zainteresowanie czytelników tematyką religijną. Autorów Apokryfów nie znamy z imienia. Czasem to, co się dochowało do naszych czasów było przepisywane i przerabiane przez całe wieki, ale istnieją naukowe metody, które pozwalają wydobyć z nich wyjątkowo cenne skarby.
W czasie bliskim Wielkanocy tego roku media liberalne z wielką sensacją pisały o tzw. „Ewangelii Judasza”. Czy mógłby Ksiądz opowiedzieć Czytelnikom historię tej „Ewangelii”?
Ewangelia Judasza należy do pism z pogranicza religii i filozofii, przeznaczonych do popularyzacji ówczesnego światopoglądu, który propagował wiedzę zarezerwowaną dla wtajemniczonych. Jakiś autor odwołał się do Judasza, by pod jego imieniem przekazać swoje własne myśli.
To było tak jakbyś Ty postanowił zrobić wywiad z Judaszem. Znasz go trochę z Ewangelii i katechezy, wiesz, że należał do Dwunastu uczniów Jezusa i mógłbyś go zapytać: Jak mu smakowało wino w Kanie Galilejskiej; Czy mu nie było szkoda tych świń, które potopiły się w jeziorze; Co myślał po wskrzeszeniu Łazarza itp. Takie Twoje dzieło nosiłoby tytuł: „10 pytań do... Judasza”.
Podobnie, w wieku trzecim lub na początku czwartego, ktoś napisał swoje refleksje i zatytułował je lub inni je tak zatytułowali: Ewangelia Judasza. W ostatnich latach tekst został odnaleziony i opublikowany. To jest wszystko, co można powiedzieć na ten temat. A media lubią sensację. Inna rzecz, kto jej nie lubi? Sensacja zawsze posiada świeży smak, choć nie zawsze jest zdrowa i ci, którzy się nią karmią często cierpią na różne duchowe schorzenia.
Jak Ksiądz profesor sądzi, dlaczego temat „Ewangelii Judasza” został podjęty przez media w okresie Świąt Wielkanocnych?
Wielki Post przypomina ewangeliczne wydarzenia, w których Judasz odegrał ważną rolę. A media muszą przekazywać wiadomości na fali aktualnej. Z ich strony to był strzał w dziesiątkę.
Dla Kościoła jest to okazja do przypomnienia prawdy o Judaszu i roli, jaką odegrał w dziejach Jezusa i Kościoła. Jest takie przysłowie: Nie ma złego, co by na dobre wyjść nie miało... Wielu wierzących ludzi sięgnęło jeszcze raz do Ewangelii, by sobie przypomnieć prawdę o zdradzie i pieniądzach w rękach Judasza, jakie otrzymał za donosicielstwo.
Wiem, że ulubioną lekturą Księdza jest Pismo Święte. Czy możemy się dowiedzieć, które Księgi ze Starego i z Nowego Testamentu są Księdza ulubionymi?
Pismo Święte w całości jest jak bochen chleba i trudno odpowiedzieć na Twoje pytanie. Chleb zaś smakuje tak samo niezależnie od tego, w jakim miejscu ukroi się z niego kromkę. Nie da się właściwie odczytać jednej księgi nie znając pozostałych.
Czasem można lepiej znać którąś z ksiąg i wówczas jej bogactwo jest nam bliższe. Wolę odpowiedzieć na pytanie: Od czego należy rozpocząć studiowanie Pisma Świętego? Uważam, że najowocniej jest rozpocząć Nowy Testament od uważnego przeczytania Ewangelii św. Łukasza lub św. Mateusza... a Stary od Księgi Mądrości lub Koheleta.
Trzeba też szukać mistrza, który zna Pismo Święte i może być przewodnikiem, który wprowadza w jego bogactwo. Jest ono bowiem tak wielkie, że osobista wyprawa, bez przewodnika, może się skończyć tragicznie dla śmiałka. Kościół zawsze miał takich mistrzów i ma ich również w chwili obecnej, więc znalezienie takiego przewodnika nie jest trudne.
Jest Ksiądz autorem wielu książek religijnych. Czy może nam Ksiądz powiedzieć, ile już ich napisał i jaki tytuł nosi pierwsza książka?
Od dłuższego czasu nie liczę tych moich pozycji, tym bardziej, że część jest powtórzona w Dziełach zebranych, część tłumaczona na kilka języków... Książki pisałem w miarę zapotrzebowania na nie. Obecnie ono już maleje i trzeba będzie posługiwać się internetem, a nie książką. To taniej i można mieć znacznie większą ilość odbiorców. To już Twój świat i Twoich kolegów. Ja będę tylko podziwiał doskonalenie nowych narzędzi przekazu informacji i wiedzy.
Pierwsza maleńka książeczka nosiła tytuł: W trosce o głębszą wiarę. Pisałem ją dla młodego człowieka, który stawiał mi różne pytania. Książka posiada formę listów i mimo że upłynęło od jej wydania dwadzieścia pięć lat nic nie straciła ze swej aktualności.
A jak było z wydawaniem książek w latach szalejącej w Polsce cenzury?
Przekazywałem naukę zawartą w Ewangelii i głoszoną przez Urząd Nauczycielski Kościoła, więc interwencje cenzury nie były częste. A czasem, gdy mocna aktualizacja budziła sprzeciw cenzorów, tekst został wykropkowany, za moją zgodą.
Zasadniczo jednak większość pozycji było drukowanych w tak zwanym drugim obiegu, a więc poza cenzurą państwową. Zawsze jednak zależało mi na dobrych cenzorach kościelnych, by jakieś sformułowanie nie odbiegało od pionu nauki objawionej.
Jaką myśl na zakończenie naszej rozmowy chciałby Ksiądz przekazać Czytelnikom?
Aby kochali prawdę i pamiętali, ze wartość człowieka mierzy się jego odpowiedzialnością za słowo. Niech każde ich słowo posiada w stu procentach pokrycie w życiu. To jest gwarancja pokoju sumienia i mocy ducha.
Serdeczne Bóg zapłać za rozmowę!