Mój Syn
Mój syn jest rozdwojony.
Obserwuję jego chód niczym u pijanego księcia.
Przy jego obnażonym ciele mogę zobaczyć lepiej jego duszę.
Jego ostre ramiona gestykulują niczym szczątkowe skrzydła.
Jego rysy twarzy odciśnięte są przez szablon w bladym ciele rękami,
które były przede mną.
On tak pragnie być podobny do mnie.
Każde jego poruszenie odbija się niczym w zakurzonym zwierciadle,
czy też jest jak niezgrabny cień ptaka w locie.
Każdy dźwięk słyszany echem.
Każda komórka rezonująca na mój bodziec.
Lecz moim pragnieniem jest być jak on.
Powrócić do bezpiecznych objęć dzieciństwa
i niekwestionowanego honoru.
Jeżeli powrócę do tego miejsca,
mam nadzieję, że me oczy znów zobaczą jego twarz,
nawet te jego niby skrzydła raz jeszcze.
Aż okrążyłem jego zwierzęce nakrycie
i poznałem każdą ukrytą rozpadlinę,
gdzie pozostawiłem mój nie do starcia druk,
nie mogący się zużyć.
Aż wszystko, czym on jest,
jest w moich i w naszych rękach spięte, skute,
splecione w bezgłośnym celebrowaniu.
Aż jesteśmy sami niczym dwa liście migoczące wysoko
ponad bezdrzewnym krajobrazem,
nigdy nie opadające.