Tylko ustawa ochroni powstańczą kotwicę
Izabela Kraj 25-07-2012, ostatnia aktualizacja 25-07-2012 20:12
Kotwica jako znak Polski Walczącej pojawiła się w Warszawie 20 marca 1942 r. Została wybrana z 27 propozycji zgłoszonych na konspiracyjny konkurs ogłoszony przez Biuro Informacji i Propagandy KG AK
fot. Krzysztof SkłodowskiFotorzepa
Po raz drugi w ostatnich latach Urząd Patentowy zajmuje się tematem ochrony patriotycznego symbolu. Po sporze o krzyż harcerski czas na powstańczą kotwicę
Związek Powstańców Warszawskich wystąpił do Urzędu Patentowego z pytaniem o sposoby ochrony znaku Polski Walczącej.
Powstańcy chcieliby zapobiec wykorzystywaniu charakterystycznej kotwicy na kubkach, breloczkach czy zapalniczkach oraz podczas najróżniejszych demonstracji politycznych, z historią niemających nic wspólnego. Tylko czy to się uda? I czy warto?
- Widziałem niedawno młodego człowieka w spodenkach, który na łydce miał wytatuowaną naszą kotwicę. To mało poważne. Dla nas ten znak jest szczególny i chcielibyśmy, by był traktowany z szacunkiem - mówi wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Edmund Baranowski.
Z pomysłem zastrzeżenia znaku PW nosił się od dawna Andrzej Gładkowski z ZPW, autor książki „Kotwica walcząca". Teraz zaraził tym pomysłem szefostwo Związku, które wystąpiło z pytaniem do Urzędu Patentowego. Jednak idea wywołała konsternację u urzędników, a nawet dyrekcji Muzeum Powstania Warszawskiego, który kotwice ma w swoim logo, jest też na wielu gadżetach w sklepiku.
- Zastrzeżenie kotwicy jako znaku towarowego to zły pomysł, choć należałoby pomyśleć o innych sposobach ochrony i uszanowania, ale bardziej na zasadzie kodeksu etycznego. Spróbujemy na ten temat porozmawiać z ministrem kultury - deklaruje Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania.
Próba zastrzeżenia rodzi też ryzyko konfliktu w środowiskach kombatanckich.
- Czujemy się spadkobiercami spuścizny, jaką niesie ze sobą znak Polski Walczącej - uważa Andrzej Gładkowski.
Jednak równie pełnoprawnym dziedzicem tego znaku, który powstał przecież dwa lata przed Powstaniem Warszawskim - w 1942 r., może się czuć Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Dlatego, by nie wchodzić w historyczne spory, szef Urzędu Patentowego Alicja Adamczyk odpowiada: - Przepisy mówią, że nie udziela się praw ochronnych w charakterze znaku towarowego na oznaczenia i symbole używane przez siły zbrojne. Urząd Patentowy już raz zajmował się podobną sprawą - toczyła się dziesięć lat. Wówczas chodziło o zastrzeżenie znaku harcerskiego krzyża. W 2000 roku z takim wnioskiem wystąpił Związek Harcerstwa Polskiego i urząd początkowo wydał decyzję pozytywną. Jednak spadkobiercą idei poczuł się też Związek Harcerzy Rzeczypospolitej. I dopiero w 2010 roku kolegium UP unieważniło swoją wcześniejszą decyzję jako wydaną „z naruszeniem przepisów".
Czy tym razem będzie podobnie?
Prawnicy oceniają, że do zastrzeżenia znaku kotwicy nie dojdzie. - W przypadku znaku Polski Walczącej jego rejestracja jako znaku towarowego w UP wydaje się problematyczna - mówi „Rz" prawnik Piotr Dynowski z kancelarii Bird & Bird. - Znak Polski Walczącej jest niewątpliwie symbolem patriotycznym i historycznym stanowiącym część polskiego dziedzictwa narodowego i powstaje pytanie, czy ktokolwiek, nawet Związek Powstańców Warszawskich, powinien mieć monopol na ten znak i decydować o sposobach jego używania.
Dynowski zwraca uwagę, że powstańcy sprzeciwiają się komercyjnemu wykorzystywaniu znaku Polski Walczącej i jego używaniu na gadżetach. - A podstawową funkcją znaku towarowego jest właśnie odróżnienie na rynku towarów jednego przedsiębiorcy od innego. Lepszym sposobem na ochronę kotwicy byłoby przyjęcie ustawy regulującej możliwości wykorzystywania symbolu na zasadach podobnych do uregulowania barw, godła i hymnu Polski - sugeruje Dynowski.
Rzeczpospolita