O zasadach natury
I. Zwróć uwagę na to, że coś może być, choć nie jest, coś zaś jest. To, co może być, określa się jako bytowanie w możności. Z kolei to, co już jest, określa się jako bytowanie w akcie. Lecz bytowanie jest dwojakie. Po pierwsze mianowicie jest to bytowanie istotowe albo substancjalne rzeczy (jak to, że się jest człowiekiem). I to właśnie jest bytowaniem w sensie bezwzględnym. Jest zaś i inne bytowanie - bytowanie przypadłościowe (tak jak to, że człowiek jest biały). I to jest bytowanie ze-względu-na-coś.
W obu wypadkach bytowanie jest czymś w możności. Coś bowiem jest w możności, aby stać się człowiekiem (jak nasienie ludzkie i krew miesięczna). Coś zaś jest w możności, aby być białym (jak człowiek). I zarówno to, co jest w możności do bytowania substancjalnego, jak i to, co jest w możności do bytowania przypadłościowego, może być określone jako materia. Tak jak nasienie ludzkie można nazwać materią człowieka i człowiek może zostać nazwany materią bieli. Lecz różnica polega na tym, że tę materię, która jest w możności do bytowania substancjalnego, określa się jako materię-z-której, ową zaś, która jest w możności do bytowania przypadłościowego, określa się jako materię-w-której.
Podobnie - wyrażając się w sposób właściwy - to, co jest w możności do bytowania przypadłościowego, jest określane jako podmiot. To zaś, co jest w możności do bytowania substancjalnego, jest określane właściwie jako materia. Dlatego zaś zostało zaznaczone, że to, co jest w możności do bytowania przypadłościowego, określa się jako podmiot, ponieważ mówi się, iż przypadłości są w podmiocie, nie mówi się zaś, że forma substancjalna jest w podmiocie. I właśnie ze względu na to materia różni się od podmiotu. Dzieje się tak, gdyż podmiot jest czymś, co nie ma bytowania z tego, co do niego dochodzi (tak jak człowiek nie ma bytowania od bieli). Materia zaś ma bytowanie z tego, co do niej dochodzi, gdyż sama z siebie posiada ona bytowanie niepełne. Stąd też - wyrażając się w sensie bezwzględnym - to forma daje bytowanie materii, podmiot zaś daje bytowanie przypadłości (choć niekiedy jedno może być brane za drugie, mianowicie materia za podmiot i na odwrót).
I jak każda rzecz, która jest w możności, może zostać nazwana materią, tak też każda rzecz, przez którą coś ma bytowanie - jakie by ono nie było: czy substancjalne, czy przypadłościowe - może zostać nazwana formą. Tak jak wtedy, gdy człowiek jest biały w możności, staje się białym w akcie dzięki bieli i jak nasienie ludzkie, gdy jest człowiekiem w możności, staje się człowiekiem w akcie dzięki duszy. I ponieważ to właśnie forma sprawia bytowanie w akcie, dlatego mówi się, że forma jest aktem. I o ile sprawia ona bytowanie substancjalne w akcie, jest formą substancjalną. O ile zaś sprawia w akcie bytowanie przypadłościowe, jest nazywana formą przypadłościową.
I ponieważ powstawanie jest ruchem ku formie, stąd też dwojakiej formie odpowiada dwojakie powstawanie. Formie substancjalnej odpowiada powstawanie w sensie bezwzględnym. Formie przypadłościowej zaś odpowiada powstawanie ze-względu-na-coś. Wtedy bowiem, gdy wprowadzana jest forma substancjalna, mówi się, iż coś powstaje w sensie bezwzględnym. Kiedy zaś wprowadzana jest forma przypadłościowa, nie mówi się, że coś powstaje w sensie bezwzględnym, lecz powiada się, iż powstaje to-oto-coś. Tak jak wówczas, gdy człowiek staje się biały, nie mówi się, że powstaje człowiek lub że rodzi się człowiek, lecz powiada się tylko, iż powstaje albo rodzi się to, co białe. I temu dwojakiemu powstawaniu odpowiada dwojakie niszczenie, mianowicie niszczenie w sensie bezwzględnym i ze-względu-na-coś. Powstawanie i niszczenie w sensie bezwzględnym przynależą tylko do rodzaju substancji. Lecz powstawanie i niszczenie ze-względu-na-coś przynależą do innych rodzajów.
I ponieważ powstawanie jest pewną przemianą zachodzącą od niebytowania lub niebytu do bytowania lub bytu, niszczenie zaś - przeciwnie - winno przebiegać od bytowania do niebytowania, to należy podkreślić, że powstawanie nie poczyna się z jakiegokolwiek niebytowania, lecz jedynie z takiego niebytu, jakim jest byt w możności. Tak jak dzieje się to w wypadku wizerunku z miedzi, o ile jest on wizerunkiem w możności, a nie w akcie.
Do tego więc, aby mogło zachodzić powstawanie, wymagane są trzy czynniki, mianowicie: byt w możności (którym jest materia), niebytowanie w akcie (którym jest brak) i to, dzięki czemu coś staje się w akcie (czyli forma). Tak jak wówczas, gdy powstaje wizerunek z miedzi, wtedy miedź, będąca możnością w odniesieniu do formy wizerunku, jest materią. To zaś, co jest nie ukształtowane czy nie uporządkowane, jest określane jako brak. Kształt zaś, z powodu którego coś jest nazywane wizerunkiem, jest formą. Nie będzie to jednak w tym wypadku forma substancjalna, lecz tylko przypadłościowa. Dzieje się tak, ponieważ miedź przed dojściem formy czy kształtu ma już bytowanie w akcie i jej bytowanie nie zależy od owego kształtu. Wszystkie bowiem formy, które przysługują dziełom wytworzonym, są formami przypadłościowymi. Sztuka bowiem jest działaniem tylko w odniesieniu do tego, co już zostało ustanowione w bytowaniu doskonałym przez naturę.
II. Są zatem trzy zasady natury, mianowicie: materia, forma i brak. Druga z nich, mianowicie forma, jest tym, ku-czemu dokonuje się powstawanie. Pozostałe zaś dwie zasady należą do tej dziedziny, z-której jest powstawanie. Stąd też materia i brak są tym samym co do podmiotu, lecz różnią się one co do racji. Na przykład ta sama bryła spiżowa jest zarazem czymś nieukształtowanym przed dojściem formy. Lecz z innej racji orzeka się, że coś jest spiżem, a z innej, że jest czymś nieukształtowanym. Stąd też mówi się, iż brak nie jest zasadą samą przez się, lecz że jest on zasadą przez przypadłość, o ile mianowicie współzbiega się z materią. Tak jak wtedy, gdy mówimy, że "lekarz buduje", dzieje się to przez przypadłość. Ów człowiek bowiem nie dlatego to czyni, że jest lekarzem, lecz robi to, ponieważ jest budowniczym, który akurat w jego wypadku współzbiega się z lekarzem w jednym podmiocie.
Lecz przypadłość jest dwojaka. Pierwsza mianowicie to przypadłość konieczna, czyli taka, która nie daje się oddzielić od rzeczy (tak jak nie można oddzielić od człowieka zdolności do śmiechu). Druga zaś to przypadłość niekonieczna, która daje się oddzielić od rzeczy (tak jak można oddzielić od człowieka to, co białe). Stąd też - choć brak jest zasadą przez przypadłość - nie wynika wcale, aby brak nie był czymś koniecznym do powstawania. Dzieje się tak, ponieważ materia nie może zostać ogołocona z braku. O ile bowiem materia znajduje się pod wpływem jednej formy, o tyle znamionuje ją brak drugiej i na odwrót. Tak jak w ogniu brak jest formy powietrza, a w powietrzu brak formy ognia.
A wiedzieć należy, że - mimo iż powstawanie wywodzi się z niebytowania - nie mówi się, że zaprzeczenie jest zasadą, lecz mówi się, że jest nią brak. Dzieje się tak, ponieważ zaprzeczenie nie wyznacza sobie podmiotu. Sąd "nie widzi" może bowiem być orzekany także o niebytach (tak jak można powiedzieć, że "chimera nie widzi"). Z drugiej strony ów sąd może być orzekany o bytach, które nie powstały po to, aby posiadać wzrok (tak jak można powiedzieć to o kamieniach). W przeciwieństwie do tego brak jest orzekany tylko o określonym podmiocie. Chodzi tu mianowicie o taki podmiot, w którym powstała pewna zdolność, która ma się dopiero w pełni rozwinąć. Tak jak ślepotę orzeka się jedynie o tych bytach, które powstały po to, aby widzieć.
I ponieważ powstawanie nie poczyna się z tego, co jest w sensie bezwzględnym niebytem, lecz poczyna się z takiego niebytu, który występuje w jakimś podmiocie - i to nie w dowolnym, lecz tylko w określonym - dlatego też mówi się, iż brak jest zasadą. Ogień bowiem powstaje nie z jakiegokolwiek nie-ognia, lecz tylko z takiego nie-ognia, w którym powstała, po to, aby się urzeczywistnić, forma ognia.
Lecz brak tym różni się od pozostałych zasad, iż tamte są zasadami zarówno w porządku bytowania, jak i powstawania. Do tego bowiem, aby powstał posąg, trzeba żeby był spiż i żeby był ostateczny kształt posągu. Z drugiej strony zaś, gdy posąg już jest, trzeba aby były oba wymienione czynniki. Lecz brak jest zasadą jedynie w porządku powstawania, nie zaś bytowania. Dzieje się tak, ponieważ dopóki posąg powstaje, trzeba aby jeszcze nie było posągu. Jeśli bowiem byłby dokonany, to nie mógłby się stawać, skoro to, co się staje, nie jest (chyba tylko, gdy sprawę tę ujmie się ze względu na kolejne następowanie po sobie różnych faz, co ma miejsce w przypadku ruchu i czasu). Lecz to, z-czego posąg już jest, nie będzie wówczas brakiem posągu. Dzieje się tak, gdyż twierdzenie i zaprzeczenie nie mogą występować zarazem w odniesieniu do tego samego. Podobnie też nie mogą współwystępować ze sobą brak i posiadanie czegoś. Brak zatem stanowi zasadę przez przypadłość, jak to zostało powyżej wyłożone. Pozostałe zaś dwie zasady są zasadami samymi przez się.
Na podstawie poczynionych ustaleń okazuje się więc, iż materia różni się od formy i od braku ze względu na rację. Materia bowiem jest tym, w czym pojmuje się intelektualnie formę i brak. Tak jak w miedzi pojmuje się zarazem kształt i to, co nieukształtowane. Niekiedy bowiem materia przedstawiana jest wraz z brakiem, niekiedy zaś bez braku. Tak jak spiż, gdy rozpatruje się go jako materię posągu, nie wnosi ze sobą braku, gdyż na tej podstawie, że mówię "spiż", bynajmniej nie pojmuje się intelektualnie w sposób bezpośredni, iż jest to, coś nieuporządkowanego czy nieukształtowanego. Lecz za to mąka, gdy rozpatruje się ją jako materię ze względu na chleb, wnosi w sobie brak formy chleba, gdyż z tego, co mówię, wynika, że mąkę znamionuje nieuporządkowanie lub nieuorganizowanie, które są przeciwstawne formie chleba. I ponieważ w porządku powstawania materia trwa, brak zaś nie, ani to, co stanowi złożenie z materii i braku, dlatego ta materia, która nie wnosi braku, jest materią trwającą, owa zaś, która wnosi brak, jest materią przemijającą i przechodzącą.
Lecz należy wiedzieć, że jest pewna materia, która ma złożenie z formą. Tak jak spiż, gdy jest materią ze względu na posąg. Wówczas jednak sam spiż jest już czymś złożonym z materii i z formy, i dlatego nie jest określany jako materia pierwsza, ponieważ posiada materię. Sama zaś materia, która jest ujmowana intelektualnie bez jakiejkolwiek formy i braku, lecz "leży-pod-spodem" stanowiąc podłoże dla formy i dla braku, określana jest jako materia pierwsza. Mówi się tak ze względu na to, iż przed nią samą nie ma innej materii. I to właśnie podłoże określa się także jako "hyle" [ą Űlh]. Ponieważ zaś każda definicja i każde poznanie dokonuje się dzięki formie, dlatego też materia pierwsza sama przez się nie może poznawana, ani zdefiniowana. Można to uczynić jedynie przez porównanie, czyli zestawienie z czymś innym. Tak jak mówi się, że materią pierwszą jest to, co tak ma się do wszystkich form i braków, jak spiż ma się do posągu i do tego, co nieukształtowane. I ta właśnie materia jest określana jako pierwsza w sensie bezwzględnym. Coś może być także określone jako materia pierwsza ze względu na jakiś rodzaj. Tak jak woda stanowi materię wszelkich płynów. Nie jest ona jednak w sensie bezwzględnym pierwsza, gdyż sama jest złożona z materii i z formy, stąd posiada już materię poprzedzającą i pierwotną.
I wiedzieć należy, że materia pierwsza, a także forma, nie powstają, ani nie giną. Dzieje się tak, ponieważ każde powstawanie dokonuje się z-czegoś ku-czemuś. To zaś, z-czego jest powstawanie, stanowi materię. Z kolei to, ku-czemu dokonuje się powstawanie, jest formą. Jeżeli więc materia albo forma powstawałyby, to musiałoby to znaczyć, że jest materia materii i forma formy - i tak można by się cofać w nieskończoność. Stąd też powstawanie - wyrażając się w sposób właściwy - dokonuje się tylko w rzeczach złożonych.
Wiedzieć należy także, iż materię pierwszą orzeka się jako jedną co do liczby we wszystkich rzeczach. Lecz jedno co do liczby można orzekać na dwa sposoby. Po pierwsze mianowicie bierze się pod uwagę, iż coś ma jedną formę określoną co do liczby (tak jak Sokrates). Lecz w ten sposób materia pierwsza nie jest orzekana jako jedno co do liczby, gdyż nie ma ona w sobie żadnej formy. Mówi się również, że coś stanowi jedno co do liczby, ponieważ jest pozbawione dyspozycji, które sprawiają, iż zachodzi różnica pod względem liczby. I właśnie w ten sposób materię pierwszą orzeka się jako jedno co do liczby, gdyż jest wówczas ujmowana intelektualnie bez wszystkich dyspozycji, od których pochodzić może różnica co do liczby.
I wiedzieć należy, że chociaż materia nie posiada w swojej naturze jakiejś formy czy braku (tak jak w istotnej treści spiżu nie zawiera się ani to, co ukształtowane, ani to, co nieukształtowane), to jednak nigdy nie jest ona ogołocona z formy i z braku. Czasami bowiem występuje ona pod jedną formą, czasami zaś pod inną. Lecz sama przez się materia nigdy nie może bytować. Dzieje się tak, ponieważ nie posiada ona bytowania w akcie - skoro w swej treści nie zawiera jakiejś formy - lecz jest jedynie w możności. Bytowanie w akcie bowiem jest tylko dzięki formie. I dlatego też jeśli cokolwiek jest w akcie, nie może zostać nazwane materią pierwszą.
III. Na podstawie powyżej poczynionych ustaleń jest zatem jasne, że są trzy zasady natury, mianowicie: forma, materia i brak. Lecz zasady te nie są czynnikami wystarczającymi do powstawania. To bowiem, co jest w możności, nie jest w stanie samo sprowadzić się do aktu. Tak jak miedź, która jest wizerunkiem w możności, nie czyni sama siebie wizerunkiem, lecz potrzebuje do tego takiego czynnika działającego, który formę wizerunku wydobędzie z możności do aktu.
Forma również nie wydobyłaby się sama z możności do aktu. Mówię w tym wypadku o formie tego, co powstało, o której powiedzieliśmy, iż jest kresem powstawania. Forma bowiem znajduje się tylko w bytowaniu w pełni urzeczywistnionym. To zaś, co się dopiero dokonuje, jest w toku powstawania (to znaczy, że wtedy jeszcze rzecz się staje). Trzeba więc, aby była - oprócz materii i formy - jakaś inna zasada, która działa. I to właśnie określa się jako czynnik sprawczy lub poruszający, albo działający. A to dlatego, że jest on zasadą ruchu.
I ponieważ - jak mówi Arystoteles w II księdze "Metafizyki" - wszystko, co działa, działa jedynie dążąc do czegoś, dlatego też trzeba przyjąć, iż jest jeszcze jakiś inny, czwarty czynnik. Chodzi tu mianowicie o to, co stanowi kres dążenia, dla tego, który działa. I to właśnie określa się jako cel. I należy wiedzieć, że każdy czynnik działający - zarówno naturalny (czyli wiedziony instynktem), jak i ten, który posługuje się wolą - musi dążyć do celu. Wcale jednak nie wynika z tego, iż każdy czynnik działający musi poznawać cel albo rozmyślać nad osiągnięciem celu. Poznawanie celu bowiem jest rzeczą konieczną jedynie w odniesieniu do tych bytów, których działania nie są z góry wyznaczone, lecz mogą one dotyczyć przeciwstawnych przedmiotów. Tak jak dzieje się to wypadku, tych czynników działających, które posługują się wolą. I dlatego trzeba, aby poznawały one cel, dzięki któremu same mogą wyznaczać swoje działania. Lecz u naturalnych czynników działających występują działania jednoznacznie wyznaczone. Stąd nie jest w ich wypadku rzeczą konieczną, aby same wybierały te rzeczy, które wiodą do celu (czyli środki).
Awicenna przedstawia w odniesieniu do tego zagadnienia przykład cytrzysty, który nie musi się zastanawiać nad każdym uderzeniem w struny, skoro uderzenia te są wyznaczane przez niego samego. W przeciwnym razie bowiem, gdyby ów cytrzysta musiał namyślać się nad każdym granym przez siebie akordem, między kolejnymi uderzeniami w struny następowałaby spora zwłoka. To zaś byłoby czymś niestosownym. O wiele bardziej zaś można sądzić o tym, który działa posługując się wolą, iż coś rozważa, niż o owym czynniku naturalnym, którego działaniem kieruje instynkt. I tak oto jeszcze wyraźniej widać - skoro nawet czynnik świadomy swych działań nie zawsze musi rozważać wszystko to, co czyni i zastanawiać się, po co to robi - że jest rzeczą możliwą, aby naturalny czynnik działający dążył do celu bez żadnego rozważania. Owo dążenie zaś nie jest niczym innym, jak posiadaniem naturalnej skłonności do czegoś.
Na podstawie powyższych ustaleń okazuje się więc, iż są cztery przyczyny. Są to mianowicie: przyczyna materialna, sprawcza, formalna i celowa. I chociaż przyczyna i zasada są orzekane w sposób zamienny - jak mówi się w V księdze "Metafizyki" - to jednak ten sam Arystoteles w księdze "Fizyki" przyjmuje cztery przyczyny i trzy zasady. Przyczyny zaś przyjmuje zarówno dla oznaczenia czynników zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Materia i forma są bowiem określane jako czynniki znajdujące się wewnątrz danej rzeczy, ponieważ są częściami, które ustanawiają tę rzecz. Przyczyna sprawcza i celowa zaś są określane jako czynniki zewnętrzne, gdyż znajdują się poza rzeczą. Lecz jako zasady wymienia się tylko przyczyny wewnętrzne. Brak zaś nie jest zaliczany do przyczyn, gdyż jest on zasadą przez przypadłość, jak zostało powiedziane. I gdy mówimy, że są cztery przyczyny, to mamy na myśli przyczyny same przez się. Ostatecznie jednak do tych przyczyn sprowadzają się przyczyny przez przypadłość, gdyż wszystko, co jest przez przypadłość może zostać sprowadzone do tego, co jest samo przez się.
Lecz pomimo tego, że Arystoteles przyjmuje zasady za przyczyny wewnętrzne w I księdze "Fizyki", to jednak - jak mówi się w XI księdze "Metafizyki" - zasada we właściwy sposób jest orzekana właśnie o przyczynach zewnętrznych. Element z kolei jest orzekany o takich przyczynach, które są częściami rzeczy (to znaczy o przyczynach wewnętrznych). Przyczyna zaś jest orzekana o obu. Niekiedy jednak jedno przyjmuje się zamiast drugiego. Każda przyczyna bowiem może zostać nazwana zasadą i każda zasada przyczyną.
Lecz jednak wydaje się, iż przyczyna dodaje coś do treści zasady rozumianej w sposób ogólny. Dzieje się tak, ponieważ to, co jest poprzedzające, może być określone jako zasada - niezależnie od tego, czy towarzyszy nadal bytowaniu następującemu, czy też nie. Tak jak rzemieślnik może być nazwany zasadą nożyka, o ile z jego działania bierze się bytowanie owego nożyka. Lecz wtedy, gdy coś "porusza się od czerni" ku bieli, wówczas mówi się, że to, co czarne, stanowi zasadę owego ruchu i w ogóle przyjmuje się, iż każde to, od-którego rozpoczyna się bytowanie ruchu, jest określane jako zasada. A jednak czerń nie jest tym, z czego wynikałoby to, że jest biel.
Przyczynę za to orzeka się o tym, co poprzedzające, z którego wynika bytowanie czegoś następującego. Stąd też mówi się, że przyczyną jest to, z czego wynika bytowanie czegoś innego. I dlatego to, co poprzedzające, od którego rozpoczyna się bytowanie ruchu, nie może być nazwane przyczyną samą przez się, chociaż mogłoby zostać nazwane zasadą. I właśnie ze względu na to brak jest zaliczany do zasad, a nie do przyczyn. Dzieje się tak ponieważ, brak jest tym, od czego rozpoczyna się powstawanie. Lecz brak może być także określony jako przyczyna przez przypadłość, o ile współzbiega się z materią, jak to wyżej zostało wyłożone.
Jeżeli zaś chodzi o element, to w sposób właściwy orzeka się go tylko o przyczynach, z których pochodzi złożenie rzeczy i które - ściśle się wyrażając - są materialne. Co więcej, orzeka się go nie o dowolnej przyczynie materialnej, lecz jedynie o tej, z której pochodzi pierwsze złożenie. Tak jak członki nie stanowią elementów człowieka, ponieważ członki także są złożone z innych składników. Lecz mówimy, iż ziemia i woda są elementami, gdyż nie składają się one z innych ciał, lecz z nich samych pochodzi pierwsze złożenie ciał naturalnych. Stąd też Arystoteles powiada w V księdze "Metafizyki", że "element stanowi to, z czego składa się rzecz w sensie pierwotnym, i jest w niej, i nie dzieli się ze względu na formę (to znaczy ze względu na różne co do gatunku części)".
Wyjaśnienie pierwszej cząstki tego określenia (mianowicie: "z czego składa się rzecz w sensie pierwotnym"), staje się w pełni zrozumiałe w świetle tego, co już powiedzieliśmy. Druga z kolei cząstka (mianowicie: "i jest w niej"), jest przyjęta dla odróżnienia od tej materii, która całkowicie ulega zniszczeniu podczas powstawania. Tak jak chleb, stanowi materię krwi, chociaż nie powstałaby krew, gdyby nie uległ zniszczeniu chleb. Dlatego chleb nie zachowuje się i nie trwa we krwi. Stąd też chleb nie może być określany jako element krwi. Lecz trzeba, aby elementy w pewien sposób trwały nadal, skoro nie ulegają one zniszczeniu, jak mówi się w księdze "O powstawaniu [...]". Trzecia wreszcie cząstka przytoczonego wyżej określenia (mianowicie: "i nie dzieli się ze względu na formę"), jest przyjęta dla odróżnienia elementu od tych rzeczy, które posiadają różne pod względem formy części (to znaczy co do gatunku). Tak jak ręka, której częściami są miąższ cielesny i kości, które różnią się od siebie ze względu na gatunek. Lecz element nie ulega podziałowi na różne co do gatunku części. Tak jak woda, której każda część jest również wodą. I nie trzeba wcale, jeśli chodzi o bytowanie elementu, aby ten nie ulegał podziałowi pod względem ilości. Wystarczy bowiem, że nie będzie się on dzielił co do gatunku. I jeżeli rzeczywiście nie jest podzielony, wówczas właśnie jest określany jako element. Tak jak litery i głoski są nazywane elementami słów. Okazuje się zatem, iż "zasada" w pewien sposób ma szerszy zakres orzekalności niż "przyczyna", a "przyczyna" ma szerszy zakres orzekalności niż "element". I to właśnie mówi Komentator [czyli Awerroes] w swym objaśnieniu do V księgi "Metafizyki".
IV. Zobaczywszy więc, iż są cztery rodzaje przyczyn, wiedzieć należy, iż jest zupełnie możliwe, że ta sama rzecz posiada liczne przyczyny. Tak jak wizerunek, którego przyczyną jest zarówno miedź, jak i wytwórca. Lecz wytwórca jest nią jako przyczyna sprawcza, miedź zaś jako materia. Jest również możliwe, iż ta sama rzecz może być przyczyną przeciwnych rezultatów. Tak jak sternik może być zarazem przyczyną ocalenia i zatopienia okrętu (lecz zatopienia przez swoją nieobecność, ocalenia zaś właśnie przez obecność).
Wiedzieć należy także, iż jest możliwe, aby ta sama rzecz była zarazem przyczyną i skutkiem ze względu na jedno i to samo, choć na różne sposoby. Tak jak przechadzka stanowi przyczynę zdrowia jako czynnik sprawczy. Niekiedy bowiem przechadzka odbywa się właśnie przez wzgląd na zdrowie. I również ciało jest materią dla duszy, dusza zaś jest formą ciała. Czynnik sprawczy jest bowiem nazywany przyczyną ze względu na cel, gdyż cel jest w akcie tylko dzięki działaniu tego, który sprawia. Lecz z drugiej strony cel jest określany jako przyczyna czynnika sprawczego, skoro tamten działa tylko ze względu na dążenie do celu. Stąd też czynnik sprawczy stanowi przyczynę tego, co jest celem - jak jest nim w omawianym wypadku zdrowie - nie powoduje jednak tego, że cel w ogóle jest celem. I w ten sposób czynnik sprawczy nie jest przyczyną przyczynowości celu (to znaczy nie powoduje on, że sam cel jest czymś celowym). Tak jak lekarz sprawia, że zdrowie jest w akcie, choć nie sprawia tego, iż zdrowie jest celem.
Cel zaś nie stanowi przyczyny tego, co jest czynnikiem sprawczym, lecz jest on przyczyną wymaganą do tego, aby w ogóle czynnik sprawczy był sprawiający. Zdrowie bowiem nie powoduje tego, że lekarz jest lekarzem (a przez zdrowie rozumiem w tym wypadku to, co powstaje w wyniku działalności lekarza), lecz powoduje ono, iż lekarz jest czynnikiem sprawczym. Stąd też cel jest przyczyną przyczynowości czynnika sprawczego, gdyż powoduje to, iż czynnik sprawczy jest czynnikiem sprawczym. W podobny sposób cel powoduje, że materia jest materią i że forma jest formą. Dzieje się tak, gdyż materia przyjmuje formę jedynie przez wzgląd na cel, forma zaś doskonali materię także tylko przez wzgląd na cel. Stąd też mówi się, że cel stanowi przyczynę przyczyn, ponieważ jest on przyczyną przyczynowości we wszystkich przyczynach.
Materia bowiem jest określana jako przyczyna formy, o ile forma występuje tylko w materii. I podobnie forma jest określana jako przyczyna materii, o ile materia posiada bytowanie w akcie jedynie dzięki formie. Materia i forma są określane jako odnoszące się do siebie nawzajem, jak mówi się w II księdze "Fizyki". Określa się je bowiem w odniesieniu do tego, co złożone. Tak jak części określa się przez wzgląd na całość, a to, co proste, przez wzgląd na to, co złożone.
Lecz skoro każda przyczyna - o ile jest przyczyną w sposób naturalny - poprzedza swój skutek, dlatego wiedzieć należy, iż pierwszeństwo orzekane jest na dwa sposoby, przez których odmienność coś może zostać określone jako poprzedzające i następujące lub jako przyczyna i skutek ze względu na to samo, jak mówi Arystoteles w XVI księdze "O zwierzętach". Mówi się bowiem, że coś jest poprzedzające w stosunku do czegoś innego w porządku powstawania i czasu. Z drugiej zaś strony mówi się, że coś jest poprzedzające w stosunku do czegoś innego w porządku substancji i uzupełnienia. Tak jak można powiedzieć, iż w porządku substancji i uzupełnienia dorosły mężczyzna jest przed chłopcem, choć chłopiec jest przed dorosłym mężczyzną w porządku powstawania i czasu.
Lecz chociaż w wypadku rzeczy podlegających powstawaniu to, co niedoskonałe, poprzedza doskonałe i możność poprzedza akt (i rzeczywiście, gdy rozważa się tę samą rzecz, okazuje się, że to, co niedoskonałe, jest wcześniejsze niż to, co doskonałe, i to, co w możności, jest wcześniejsze niż to, co w akcie), to jednak - wyrażając się w sensie bezwzględnym - trzeba, aby najpierw był akt i to, co doskonałe. Dzieje się tak, ponieważ to, co sprowadza możność do aktu, jest aktem. To zaś, co doskonali, coś niedoskonałego, jest samo czymś doskonałym. Materia zatem jest czymś poprzedzającym wobec formy właśnie w porządku powstawania i czasu. Poprzedzające bowiem jest to, do czego coś dochodzi, a nie to, co dochodzi. Forma zaś jest poprzedzająca w stosunku do materii w porządku doskonałości, skoro materia może mieć bytowanie zupełne tylko dzięki formie. Podobnie czynnik sprawczy jest poprzedzający wobec celu w porządku powstawania i czasu, skoro od czynnika sprawczego rozpoczyna się ruch do celu. Lecz za to cel jest poprzedzający wobec czynnika sprawczego, o ile ów jest czynnikiem sprawczym w porządku substancji i uzupełnienia. Dzieje się tak, ponieważ działanie czynnika sprawczego dokonuje się jedynie ze względu na cel. Tak więc owe dwie przyczyny, mianowicie materia i czynnik sprawczy, są poprzedzające na drodze powstawania. Forma i cel zaś są poprzedzające na drodze doskonałości.
I należy zauważyć, iż zachodzi dwojaka konieczność. Jest to mianowicie konieczność bezwarunkowa i konieczność warunkowa. Konieczność bezwarunkowa to taka konieczność, która pochodzi od przyczyn poprzedzających na drodze powstawania, którymi są materia i czynnik sprawczy. Tak jak konieczność śmierci, która pochodzi z materii i z dyspozycji przeciwstawnych składników tego, co złożone. I tę właśnie konieczność określa się jako bezwarunkową, gdyż nic nie może stanąć na przeszkodzie jej realizacji. Jest ona również nazywana koniecznością materii.
Konieczność warunkowa z kolei pochodzi od przyczyn następujących w porządku powstawania, mianowicie od formy i od celu. Tak jak mówimy, że jest konieczne, aby nastąpiło poczęcie, jeżeli ma się narodzić człowiek. I owa konieczność jest koniecznością warunkową, gdyż fakt, że ta oto kobieta zaszła w ciążę nie jest czymś koniecznym w sensie bezwzględnym, lecz tylko pod warunkiem: "jeżeli ma się narodzić człowiek". I ta właśnie konieczność jest nazywana koniecznością celu.
Należy też wiedzieć i o tym, że trzy przyczyny mogą zejść się w czymś jednym. Chodzi tu mianowicie o formę, cel i czynnik sprawczy. Tak jak widać to w powstawaniu ognia. Ogień bowiem rodzi ogień. Jest zatem przyczyną sprawczą, o ile rodzi. Z drugiej strony ogień jest formą, o ile sprawia, że to, co uprzednio było w możności, bytuje w akcie. I wreszcie ogień jest celem, o ile stanowi to, do czego dąży ten, który działa, i o ile czynności samego działającego ograniczają się do niego samego.
Lecz cel jest dwojaki, mianowicie: cel powstawania i cel samej rzeczy, która powstała. Tak jak widać to w wypadku powstawania nożyka. Celem powstawania jest tu bowiem forma nożyka. Zdarza się jednak i tak, że celem samej rzeczy, która powstała, jest właściwe dla nożyka działanie, mianowicie cięcie. Czasami zaś cel powstawania współzbiega się z dwiema wspomnianymi przyczynami. Dzieje się to wtedy, gdy powstawanie urzeczywistnia się przez coś podobnego co do gatunku. Tak jak człowiek rodzi człowieka, a drzewo oliwne wydaje owoc oliwki. Nie powinno się jednak rozciągać wspomnianej zależności na cel rzeczy powstałej.
Widzieć należy zaś, iż cel może zejść się wraz z formą w jednym i tym samym co do liczby. Dzieje się tak, ponieważ ta sama co do liczby rzecz, która stanowi formę rzeczy powstałej, może być zarazem celem powstawania. Lecz jeśli chodzi o czynnik sprawczy, to cel nie schodzi się w nim w tej samej co do liczby rzeczy, choć mogą być tym samym co do gatunku. Jest bowiem czymś zgoła niemożliwym, aby sprawiający i to, co przez niego sprawione, byli tym samym co do liczby, lecz co najwyżej mogą być tym samym co do gatunku. Materia zaś nie współzbiega się z pozostałymi przyczynami. Dzieje się tak, ponieważ materia na tej podstawie, iż jest bytem w możności, posiada treść tego, co niedoskonałe. To, co doskonałe zaś, i to, co niedoskonałe, nie współzbiegają się ze sobą w tej samej rzeczy.
V. Zobaczywszy więc, iż są cztery przyczyny, mianowicie: przyczyna sprawcza, materialna, formalna i celowa, należy wiedzieć, że każda z nich dzieli się na wiele sposobów. Coś bowiem określa się jako przyczynę w sensie pierwotnym, coś innego zaś jako przyczynę w sensie wtórnym. Tak jak mówimy, że przyczynami zdrowia są zarówno sztuka leczenia, jak i lekarz. Otóż sztuka w tym wypadku stanowi przyczynę w sensie pierwotnym, lekarz zaś jest nią w sensie wtórnym. I w podobny sposób ma to miejsce w wypadku przyczyny formalnej i pozostałych przyczyn. I zwróć - proszę - uwagę na to, iż zawsze winniśmy sprowadzać każde zagadnienie (czyli to, co jest przedmiotem pytania), do podania pierwszej przyczyny. Jeśli bowiem zapytałoby się: "Dlaczego ten ktoś jest zdrowy?", to należałoby wtedy odpowiedzieć "Ponieważ lekarz go wyleczył". I z drugiej strony, jeśli zapytałoby się: "Dlaczego lekarz wyleczył?", to z kolei należałoby dać odpowiedź: "Z powodu sztuki leczenia, którą opanował".
Wiedzieć należy także, iż to samo oznaczane jest słowem "przyczyna bliższa" co "przyczyna następująca" oraz że to samo oznaczane jest słowem "przyczyna dalsza" co "przyczyna poprzedzająca". Stąd owe dwa podziały przyczyn - jeden na przyczynę poprzedzającą i następującą, drugi zaś na przyczynę dalszą i bliższą - oznaczają w rzeczywistości to samo. I należy wziąć pod uwagę fakt, że zawsze to, co bardziej powszechne, określane jest jako przyczyna dalsza, to zaś, co bardziej szczegółowe, określa się jako przyczynę bliższą. Tak jak mówimy, iż forma człowieka jest bliska jej definicji, mianowicie: "śmiertelne zwierzę rozumne". Lecz zakres nazwy "zwierzę" jest w tym sensie czynnikiem dalszym w stosunku do zakresu nazwy "człowiek" i z kolei zakres nazwy "substancja" jest jeszcze dalszym czynnikiem w stosunku do zakresu owej nazwy. Wszystkie bowiem byty wyższe są formami bytów niższych. I podobnie czynnikiem bliższym materii wizerunku jest miedź, lecz metal jest czynnikiem dalszym wobec materii wizerunku, a byt cielesny jest wobec niej jeszcze dalszy.
W podobny sposób wśród przyczyn jedna jest przyczyną samą przez się, inna zaś jest przyczyną przez przypadłość. Przyczyną samą przez się nazywa się przyczyna jakiejś rzeczy jako takiej (to znaczy o ile powoduje ona typowe dla siebie skutki, odpowiadające bezpośrednio jej rodzajowi). Tak jak budowniczy jest przyczyną domu i jak drewno stanowi materię ławy. Przyczyną przez przypadłość zaś jest ta przyczyna, która może "przydarzyć się" przyczynie samej przez się. Tak jak wtedy, gdy mówimy, że "Gramatyk buduje". Gramatyk bowiem jest określany jako przyczyna budowania tylko przez przypadłość. Buduje on przecież nie dlatego, że jest gramatykiem, lecz tylko o tyle, o ile gramatyk "przydarza się" się budowniczemu w tej samej jednostce. I podobnie ma się rzecz w wypadku innych przyczyn.
W podobny sposób wśród przyczyn pewna jest prosta, inna zaś jest złożona. Przyczyna jest nazywana prostą tylko wtedy, gdy jako przyczynę określa się to, co jest przyczyną samą przez się, albo też tylko wtedy, gdy jako przyczynę określa się to, co jest przyczyną przez przypadłość. Tak jak wtedy, gdy powiemy, że budowniczy jest przyczyną domu. I podobnie, gdy powiemy, iż przyczyną domu jest lekarz. Z kolei przyczyna jest nazywana złożoną wtedy, kiedy przyczynę samą przez się i przyczynę przez przypadłość występujące razem określa się jako jedną przyczynę. Tak jak gdybyśmy powiedzieli, że "Budowniczy-lekarz jest przyczyną domu".
Przyczyna może też zostać nazwana prostą zgodnie z tym, co wykazuje Awicenna, który mówi, że przyczyną prostą jest to, co stanowi przyczynę bez przyłączenia się czegoś innego. Tak jak miedź jest przyczyną wizerunku. Wizerunek bowiem powstaje z miedzi bez przyłączenia innej materii. I tak jak mówi się, że to lekarz powoduje zdrowie, albo że ogień rozpala. Przyczyna zaś jest nazywana złożoną wtedy, gdy zachodzi potrzeba, aby dochodziły liczne składniki po to, aby była przyczyna. Tak jak jeden człowiek nie może być sam przyczyną ruchu okrętu, lecz są nią dopiero liczni członkowie załogi. I tak jak jeden kamień jeszcze nie stanowi materii domu, lecz składa się na nią wiele kamieni.
Podobnie wśród przyczyn pewna jest w akcie, a inna w możności. Przyczyną w akcie jest taka przyczyna, która aktualnie przyczynuje jakąś rzecz. Tak jak budowniczy w chwili, gdy buduje, albo tak jak miedź, gdy trwa wykonany z niej wizerunek. Przyczyną w możności zaś jest taka przyczyna, która - choć nie przyczynuje danej rzeczy aktualnie - to jednak może ją przyczynować. Tak jak budowniczy w chwili, gdy nie buduje. I wiedzieć należy, gdy mówi się o przyczynach w akcie, że jest rzeczą konieczną, aby przyczyna i to, co stanowi jej skutek, były równocześnie, tak że jeśli jest jedno, to musi być i drugie. Jeśli bowiem budowniczy jest w akcie, to trzeba, żeby budował. Jeśli zaś budowanie jest w akcie, to trzeba, aby i sam budowniczy był w akcie. Lecz owo jednoczesne występowanie przyczyny i jej skutku nie jest wcale konieczne w wypadku tych przyczyn, które są tylko w możności.
Wiedzieć należy, że przyczyna powszechna odnosi się do skutku powszechnego. Przyczyna pojedyncza zaś do skutku pojedynczego. Tak jak mówimy, że budowniczy jako taki jest przyczyną domu, a ten oto, konkretny budowniczy jest przyczyną tego oto domu.
VI. Wiedzieć należy także, gdy mówi się o zasadach wewnętrznych, czyli o materii i formie, iż ze względu na zgodność i różnicę bytów, które zostały zapoczątkowane przez zasady, zachodzi zgodność i różnica samych zasad. Pewne byty bowiem są tym samym co do liczby. Tak jak Sokrates i "ten-oto-człowiek", gdy wypowiadamy powyższe słowa wskazawszy uprzednio na Sokratesa. Inne byty zaś różnią się co do liczby, lecz są tym samym pod względem gatunku. Tak jak Sokrates i Platon, którzy - choć schodzą się ze sobą w gatunku ludzkim - różnią się jednak pod względem liczby. Jeszcze inne byty różnią się co do gatunku, lecz są tym samym pod względem rodzaju. Tak jak człowiek i osioł schodzą się w rodzaju "zwierzę". Są wreszcie i takie byty, które różnią się co do rodzaju i są tym samym tylko ze względu na analogię. Tak jak substancja i ilość, które nie schodzą się w jakimś rodzaju, a schodzą się ze sobą tylko przez wzgląd na analogię. Schodzą się bowiem tylko w tym, co jest bytem. "Byt" zaś nie stanowi rodzaju, gdyż nie jest orzekany w sposób jednoznaczny, lecz tylko analogiczny.
Aby to zrozumieć, należy wiedzieć, że coś może być orzekane o wielu rzeczach w trojaki sposób, mianowicie: jednoznacznie, wieloznacznie i analogicznie. W sposób jednoznaczny orzeka się to, co jest orzekane ze względu na tę samą nazwę i ze względu na tę samą definicję. Tak jak "zwierzę" orzeka się zarówno o człowieku, jak i o ośle. Jeden i drugi bowiem jest określany jako zwierzę. Dzieje się tak, ponieważ obaj są substancjami ożywionymi zdolnymi do odczuwania zmysłowego, co właśnie stanowi definicję zwierzęcia.
W sposób wieloznaczny z kolei orzeka się to, co jest orzekane o jakichś rzeczach ze względu na tę samą nazwę i ze względu na zgoła odmienną treść. Tak jak "pies" jest orzekany zarówno o tym, co posiada zdolność szczekania, jak i o pewnej konstelacji na niebie. Schodzą się one jednak tylko w nazwie, lecz nie w definicji czy w znaczeniu. To bowiem, co stanowi znaczenie danej nazwy, jest wyrażane przez definicję, jak mówi się w IV księdze "Metafizyki".
W sposób analogiczny wreszcie orzeka się to, co jest orzekane o wielu rzeczach, których treści są różnorakie, choć zarazem są one przyporządkowane czemuś jednemu i temu samemu. Tak jak "bycie-zdrowym" orzeka się zarówno o ciele zwierzęcia, jak i o moczu, a także o napoju leczniczym. Lecz wówczas "bycie-zdrowym", nie oznacza do końca tego samego we wszystkich wymienionych tu rzeczach. Mówi się bowiem o moczu jako o oznace zdrowia, o ciele jako o podmiocie zdrowia, o leczniczym napoju zaś jako o przyczynie zdrowia. A jednak - pomimo głębokich różnic - wszystkie te treści przyporządkowane są jednemu celowi, mianowicie samemu zdrowiu.
Niekiedy bowiem te rzeczy, które schodzą się ze względu na analogię (to znaczy w stosunku współmierności albo podobieństwa, lub zgodności), przyporządkowane są jednemu celowi, jak zostało to okazane na przytoczonym wyżej przykładzie.
Niekiedy zaś są one przypoprządkowane jednemu czynnikowi działającemu. Tak jak lekarzem nazywa się zarówno tego, kto działa dzięki znajomości reguł sztuki leczenia, jak i tego, kto działa bez znajomości reguł tej sztuki (tak jak znachorka). I można to powiedzieć również o narzędziach, jakimi posługuje się lekarz. Mówi się tak jednak tylko poprzez przypisanie wszystkich tych rzeczy do jednego czynnika działającego, którym jest w tym wypadku sztuka leczenia.
Czasami zaś te rzeczy, które schodzą się jedynie przez wzgląd na analogię, są przypisane do jednego podmiotu. Tak jak "byt" jest orzekany i o substancji, i o ilości, i o jakości, i o pozostałych orzecznikach. Dzieje się tak, ponieważ nie do końca tą samą jest treść, dzięki której substancja, ilość i inne kategorie są bytem. Wszystkie one są bowiem orzekane jako byty na tej podstawie, iż są przypisywane substancji, która jest dla nich podmiotem. I dlatego właśnie "byt" jest orzekany o substancji w sensie pierwotnym, a o pozostałych kategoriach orzeka się go w sensie wtórnym. Stąd też "byt" nie stanowi rodzaju dla substancji i dla ilości, lecz jest on o nich orzekany jedynie w sposób analogiczny. Dzieje się tak, ponieważ żadnego rodzaju nie orzeka się w sensie pierwotnym i wtórnym o jego gatunkach. Z tego, co powiedzieliśmy, wynika zatem, iż substancja i ilość różnią się co do rodzaju, choć są tym samym ze względu na analogiczny sposób orzekania.
Zatem wśród bytów, które są tym samym co do liczby, forma i materia, są również te same co do liczby. Tak jak forma i materia Tulliusza i Cycerona. Wśród tych zaś bytów, które są tym samym co do gatunku, lecz różnią się pod względem liczby, także materia i forma nie są tym samym co do liczby, lecz są takie tylko co do gatunku. Tak jak forma i materia Sokratesa oraz Platona. W podobny sposób ma się rzecz w odniesieniu do tych bytów, które są tym samym co do rodzaju. Wówczas bowiem także ich zasady są tym samym co do rodzaju. Tak jak dusza i ciało osła oraz konia, które różnią się pod względem gatunku, lecz należą do tego samego rodzaju. Podobnie jest też wśród bytów, które schodzą się tylko przez wzgląd na analogię. Wtedy bowiem także zasady są tym samym jedynie ze względu na analogię lub ze względu na stosunek współmierności. Dzieje się tak, ponieważ materia, forma i brak, czy też możność i akt, są zasadami substancji i pozostałych rodzajów.
Lecz jednak materia substancji i ilości, i podobnie forma i brak różnią się co do rodzaju. Toteż schodzą się one ze sobą jedynie ze względu na stosunek współmierności. Schodzą się mianowicie o tyle, że jak ma się materia substancji do substancji w treści materii, tak ma się materia ilości do ilości. Jak jednak substancja jest przyczyną pozostałych kategorii, tak też zasady substancji są zasadami wszystkich innych kategorii.