BONES Wypadek


BONES

Wypadek

1

Sobotni wieczór

Instytut Jeffersonian

Doktor Temperance Brennan badała właśnie szczątki ofiar wojny secesyjnej. Nie przeszkadzało jej to, że jest sobota i że wszyscy jej znajomi świetnie bawią się w klubach lud odpoczywają w domowych pieleszach po tygodniu ciężkiej pracy. Nawet Angeli nie udało się jej namówić na wspólne wyjście.

- Tempe jest sobota, musisz gdzieś wyjść, rozerwać się, zabawić. Nie możesz całego życia spędzić w towarzystwie kości. Skarbie tak nie wolno.

Bones z delikatnym uśmiechem na ustach pokręciła przecząco głową i wróciła do wcześniejszych zajęć.

- Czyli nie uda mi się Cię przekonać? - zapytała z nadzieją w głosie, że może jeszcze coś wyjdzie z jej propozycji.

- Nie Ange. Nie jest w nastroju do zabaw. A poza tym mam dużo pracy. Sama widzisz- powiedziała, robiąc znaczący ruch ręką.

- Nawet Zacka udało nam się namówić

- Myślałam, że po ostatnim wspólnym wieczorze więcej nie odważy się z wami pójść.

- Oj to było tylko kilka kieliszków szkockiej Brenn. No dobra. Dużo więcej niż kilka kieliszków - dodała szybko widząc spojrzenie Temperance.

- Nie moja wina, że Zack ma słabą głowę

- Słabą głowę?! Powiedziałabym raczej, że jego inteligencja i zdolność trzeźwego myślenia ulatnia się podczas wypicia kilku kropel alkoholu, a o kilku butelkach nie wspomnę- mówiąc to nie mogła powstrzymać napadającej ją salwy śmiechu.

- No masz rację. Będziemy na niego uważać. Obiecuję, że dzisiaj nie pozwolimy na pokazywanie swoich umiejętności tanecznych na środku parkietu- po tych słowach wybuchły niepohamowanym śmiechem. Gdy już się trochę uspokoiły, Brennan zwróciła uwagę Angeli na Hodgins'a, który już od dobrych kilku minut co chwila spogląda na zegarek.

- Dobrze, dobrze juz idę i nie zawracam Ci głowy-była juz przy drzwiach ale jakby dla pewności zapytała :-Na pewno nie chcesz z nami iść?

- Angela już Ci mówiłam. Nie mam ochoty na zabawę.

- Jak uważasz. Ale gdybyś zmieniła zdanie wiesz gdzie jesteśmy

- Wiem. Dziękuję

Uśmiechnęła się na wspomnienie tej rozmowy. Angela była jej prawdziwą przyjaciółką. Najlepszą jaka mogła sobie wymarzyć. W Instytucie lubiła wszystkich, z którymi pracowała, ale to właśnie Ona jest jej bratnią dusza. Ona i Booth. Tak Booth. Przez te lata wspólnej pracy bardzo się do siebie zbliżyli. I choć tworzą mieszankę wybuchową, są jak niebo i ziemia, ogień i woda rozumieją się bez słów. Na początku ich wspólnej pracy nie wyobrażała sobie, że ktoś może stać się jej tak bliski jak Seeley. Człowiek, który w sekundę potrafi ją rozśmieszyć i poprawić humor, ale i doprowadzić do szewskiej pasji. Człowiek, który się o nią troszczy i martwi. Po prostu Booth. To on pomagał jej odnaleźć ojca. Dzięki niemu pogodziła się z bratem. Właśnie on znalazł zabójcę jej matki. To on wspierał gdy było jej źle, gdy nie miała nikogo bliskiego. Cały Booth. Na wspomnienie przyjaciela na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. Jak szybko się pojawił, tak szybko znikł bowiem od kilku dni w zachowaniu Booth'a coś się zmieniło. Nie był taki jak dawniej. Nie był uśmiechnięty i zadowolony z życia. Śmiało można powiedzieć, że nie był sobą. Gdy zapytała go co się stało, szybko zmienił temat. W pracy zaczął jej unikać. Nie odbierał telefonów, gdy próbowała z nim porozmawiać. Był przygaszony i smutny. Ich rozmowy dotyczyły tylko pracy. Dochodziło między nimi do spięć i kłótni. Miała tego dość. Dlatego gdy Angela zaproponowała jej wspólne wyjście do klubu odmówiła wykręcając się pracą. Nie poszła, bo wiedziała, że będzie tam również Booth. Wolała zostać w Instytucie niż się z nim kłócić. -Dość Temperance - skarciła się w myślach. - Przestań już o tym myśleć. Nie możesz się zamartwiać. Na pewno niedługo mu przejdzie4 i wszystko wróci do normy.

Rozmyślanie nad zachowaniem przyjaciela zupełnie ją rozproszyło i sprawiło, że nie mogła skupić się na pracy. Pomyślała, że gdyby to ona miała problem, Booth nie dałby jej spokoju dopóki nie dowiedziałby się co jej leży na sercu. W jednej chwili postanowiła, że albo powie jej co się dzieje, albo ona to z niego wyciągnie siła.

- Mamy do pogadania Booth- powiedziała na głos, zabrała kurtkę i ruszyła do klubu, gdzie aktualnie byli jej przyjaciele.

Niedziela. Ranek

Otworzył jedno oko, zaraz potem drugie. Po jakimś czasie stwierdził, że to nie jego łóżko. Rozejrzał się dookoła. Ściany wydawały się dziwnie znajome. Próbował się ponieść lecz uniemożliwił mu to potworny ból głowy. W tej chwili z kuchni dobiegł dźwięk tłuczonego szkła. Zaraz potem w drzwiach pojawiła się kobieta. Już wiedział gdzie jest. Jest u Brennan. Pytanie tylko co tu robi.

- Jak się czujesz? - zapytała jakby z troską w głosie - Strasznie boli mnie głowa. Co ja tu robię? Nic nie pamiętam.

- Wcale mnie to nie dziwi. Po takiej dawce alkoholu każdego by bolała - odpowiedział z przekąsem na co Booth spuścił głowę. Popatrzyła chwilę na niego po czym wyszła z pokoju. Zniknęła za drzwiami kuchni. Zdezorientowany nie wiedział co się dzieje. Najpierw uważnie się mu przygląda, a potem wychodzi bez słowa. Nie dane mu było dłużej się nad tym zastanawiać bo znowu pojawiła się Temperance. W jednej ręce miała butelkę wody, a w drugiej opakowanie jakiś środków przeciwbólowych. Podała mu je, na co on zareagował szerokim uśmiechem. Połknął tabletki i szybko opróżnił butelkę. Spojrzał na nią. Bacznie mu się przyglądała

- Powiesz mi co się właściwie wczoraj stało i jak tu trafiłem? Nic nie pamiętam

Weszła do zatłoczonego klubu. Głośna muzyka i kłębki papierosowego dymu uniemożliwiały jej racjonalne myślenie. W szalejącym na parkiecie tłumie próbowała znaleźć któregoś ze swoich przyjaciół. Setki ludzi jej w tym nie pomagały. W pewnym momencie ujrzała Zacka. Kierował się w stronę drzwi. Pobiegła za nim ale nie udało się jej go dogonić. Wróciła do miejsca, w którym była na początku. Zdecydowała się iść przed siebie. Przeciskała się przez tańczące pary, aż w końcu natknęła się na przytulonych Angelę i Hodginsa. Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli jej przyjścia. Dopiero po jakimś czasie ja spostrzegli.

-Gdzie Booth? - krzyknęła tak głośno jak tylko mogła by ja wreszcie usłyszeli.

- Chyba siedzi przy barze, ale nie jestem pewna.

- Bawcie się dobrze - odwróciła się i ruszyła do baru. Siedział na ostatnim krześle. Barman podawał mu drinka. Sądząc po wyglądzie Bootha było ich dzisiaj więcej. Podeszła do niego i wyjęła z dłoni kieliszek.

- Hej, Bones co robisz? To mój drink. Jeżeli masz ochotę to sobie zamów. Masz ochotę? Barman! - zawołał, lecz Tempe przeczącym ruchem głowy podziękowała barmanowi.

- Nie mam ochoty. Tobie też radziłabym dać sobie spokój na dzisiaj. Nie masz dość? - zapytała i już drugi raz z kolei zabrała mu drinka.

- Nieeee - odpowiedział śmiesznie przeciągając ostatnią literkę.- Idziemy Seeley, na dzisiaj koniec, zbieraj się. Kiedy Booth próbował podnieść się z krzesła, Brennan zapłaciła za drinki i pomogła założyć mu kurtkę. Ledwo trzymał się na nogach. Wyprowadziła go z klubu. Nie było to łatwe, ponieważ Booth kilka razy wracał się do baru lub próbował wyciągnąć ją na środek parkietu. W końcu udało jej się zaprowadzić go do samochodu. Jazdę umilał im śpiew jej partnera. Jakimś cudem dociągnęła go do mieszkania. Po drodze musiała kilka razy go uspokajać by nie obudzić sąsiadów. W mieszkaniu położyła go na łóżku i zdjęła mu buty. Przykryła kocem i poprawiła poduszkę. Spał.

- To nieźle narozrabiałem. Przepraszam Cię Bones. - po skończonej historii spojrzał jej prosto w oczy. Wyczytała z nich smutek i skruchę.

- Nic się nie stało. A teraz idź do łazienki. Za chwilę będzie śniadanie. - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę kuchennych drzwi

Kilka minut później siedzieli juz przy stole. Jedli śniadanie. Milczeli. Brennan nie wiedziała co zrobić. Zapytać co go gryzie czy dać sobie spokój. Stwierdziła jednak, że musi mu pomóc.

- Powiesz mi wreszcie co się dzieje?

Zapadło milczenie. Przez kilka minut nikt się nie odzywał. W pewnym momencie wstał i podszedł do okna.

- Przecież widzę, że coś się dzieje Booth.

Odwrócił się do niej przodem i powiedział szeptem

- Masz racje. Coś się dzieje.

4



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wypadek przy pracy www prezentacje org
Wypadek podczas prac społecznych
procedura wypadek
Wypadek pracownika tymczasowego
2 Wypadeki przy pracy definicje i podział
Attribution of Hand Bones to Sex and Population Groups
12 Fotografia miejsca wypadku, BHP, inne, wypadek -druki
umowa 2 kupujących, Miałeś wypadek, chcesz sprzedać lub kupic samochód - Umowy
INSTRUKCJA POSTĘPOWANIA NA WYPADEK POWSTANIA POŻARU, BHP
D20061582 wypadek
01.11 karta-rejestracji-wypadku, wypadek
Wypadek przy pracy i choroba zawodowa, Medycyna Ratunkowa - Ratownictwo Medyczne
Wypadek drogowy, Kurs Instruktora Prawa Jazdy, Konspekty, Konspekty, 17 Wypadek bez ofiar i z ofiara
D20022015 wypadek w drodze
regulamin prac gzzk na wypadek wystapienia powodzi na terenie gminy koprzywnica
Wypadek przy pracy
Rozwinięcie GBAPr, GBMRt wypadek samochodów osobowych
Jeśli już zdarzy się wypadek w pracy

więcej podobnych podstron