1 Ludzie reaguja na model


1 Ludzie reaguja na model, nie na rzeczywistosc.

Idac za tym, ze nie ma dostepu do rzeczywistosci. Jest jedynie do modelu, ktory ja opisuje.

Wchodzi do domu swoich rodzicow, w jakim mieszkal w dziecinstwie. Odpalaja mu sie kotwice i ma regresje wieku. Przenosi sie na linii czasu w swoim umysle, zmienia mi sie stan emocjonalny i filtruje ten pokoj nie jako 30-latek, ale 10-latek. Patrzy na to oczami tego, jaki kiedy byl, a wiec nie swoimi z teraz. Nie widzi tego, co jest, widzi kotwicami i reaguje na model z przeszlosci.

Telefonuje z dziewczyna, ona mowi mu, co w domu wieczorem zrobia razem. On robi tego obraz i ma od tego erekcje. Erekcja jest wywolana czyms nieistniejacym, mentalnym obrazem, ktory pojawia sie i znika. Jego podniecenie idzie z modelu, nie z rzeczywistosci - nie ma do niej dostepu. Pozniej gdy ona bedzie go glaskala po brzuchu, w jego glowie jej reka zacznie schodzic nizej. Znowu podnieci go halucynacja.

Ida razem, w pewnej chwili on sie zamyslil i przypomnial sobie jakas historie. Ona spojrzala na niego, zdefiniowala spojrzenie na twarzy jako zdenerwowanie, zareagowala na te swoja interpretacje i spiela sie. Zapytala drzacym glosem: co sie stalo? Zareagowala na swoj model, nie na rzeczywistosc.

Zrozumienie tego konceptu da Ci mozliwosc oddzielenia siebie od modelu, jakim interpretujesz swiat. Zestaw pogladow na jego temat, jaki by nie byl, jest bariera oddzielajaca nas od niego. To prowadzi do wielu konsekwencji:

- ludzie nigdy nie rozmawiaja ze soba, rozmawiaja dwa modele reagujace na siebie wzajemnie ogromna iloscia jednoczesnie wymienianych komunikatow. Jedna reakcja mowi, druga na to reaguje i wywoluje okreslone zachowanie, ktore z kolei wplywa na kolejna osobe, itd. - ludzi w tym nie ma, sa zaprogramowane modele

- ludzie z reguly nie sa w stanie zyc zyciem w tu i teraz - oddzielaja swoje ciala, zawsze bedace tu i teraz, od umyslu, ktorym podrozuja w czasie, przestrzeni, perspektywach, itd. powoduje to dysonanse psychosomatyczne, bo rozdziela cialo od umyslu, a umysl od rzeczywistosci.

- ludzie zyja swoim modelem, tak jakby byl on prawdziwy; nie maja innego wyjscia, bo model nie utrzyma sie przy zyciu, jesli nie bedzie potwierdzany. Jesli wiec ktos ma przekonanie, ze Polki sa atrakcyjne, to to przekonanie kieruje mozg jedynie na udowodnienie tego, ze tak jest - to jest samospelniajaca sie przepowiednia. W efekcie ludzie maja dostep jedynie do tego, co ciagle jest potwierdzane przez model. Tak jakby kazde spojrzenie, tekst, etc. bylo opatrzone tekstem: a nie mowilem?

- oczywiste jest, ze czlowiek nie jest swoim modelem, choc wszyscy sprawiaja takie wrazenie. Gdy patrza w lustro, mowia: widze siebie. Czytaj: JA jestem MOIM WYGLADEM. Oczywiscie jest to sprzeczne nawet logicznie. Dodatkowe problemy zaczynaja sie, gdy ktos mowi o sobie: JA JESTEM, w tym czasie nie zadaje sobie pytania, KTO to mowi.. Gdy mowia JA to mowie, po raz kolejny nie zwracaja uwagi na to, ze ktos/cos mowi: TO JA. Albo gdy robia robia obraz siebie, jaki oceniaja. Ktore JA ocenia ktore ja? I ktore jest prawdziwe?

Okazuje sie, ze jesli czlowiek nie jest modelem, to musi byc cos poza modelami. WLASNIE -COOOOOO? Czy jest mozliwe, ze jesli z kazdego, czysto hipotetycznie, zdejmiemy model, to wtedy kazdy z nas bedzie taki sam: to jest koncepcja bezwarunkowosci.

2 Modele sa przekupne ze wzgledu na swoja warunkowosc

Kazdy model ma w sobie cos z prostytutki, w pozytywnym tego slowa znaczeniu - mozna go kupic. Niedawno na Masterze, gdy robilem to z grupa by sprawdzic dzialanie, zapytalem czy maja jakies przekonanie, ktorego nie mogli sie do tej pory pozbyc. Uslyszalem, ze tak, po czym powiedzialem, czy zgodzilby sie na jego zmiane gdyby dostal 1000 zl. Po zmianie na twarzy bylo widac co sie dzieje w srodku; przekonanie zostalo usuniete. Powod jest prozaiczny - kazdy model jest oparty o wewnetrzne w nim relacje panujace miedzy jego czesciami. Na przyklad sa one wzajemnie do siebie zchierarchizowane. Dlatego wiesz, ze 1000 zl to mniej niz 2000 i ze oddasz przekonanie za 500 zl. Idac dalej tym tropem, zdejmujac z tego tabu, zadaj sobie takie pytanie - ile "depresji" bys "wyleczyl", gdybys modelom nimi zyjacymi zaproponowal np 100 000 zl. Wtedy by sie okazalo, czy depresja jest.. depresja. A poniewaz bierze sie tak czy inaczej z modelu, w nim powstaje, jest nim zarzadzana, dlatego w tym samym modelu jest tez jej rozwiazanie. Kazdy z modeli opiera sie na relacjach w nim panujacych: wiesz co jest "duze" tylko wtedy, gdy od razu porownasz to z "malym". Inaczej moze byc "wieksze" od "duzego" i w takiej relacji duze staje sie male.. Z tym sa jaja:

Wybieram mniejsze zlo!

Czy mniejsze zlo jest lepsze niz wieksze?

Tak.

A wiec wybierasz cos dobrego.

Pamietaj, ze relatywizm pochodzi od relacji - a w relacji trzeba miec zawsze porownanie. Dlatego teoria wzglednosci zaklada relatywizm, bo opiera sie o co najmniej pary - np brudny i czysty - i tworzy ich granice - najbrudniejszy i najczysciejszy. Tym samym dochodzimy do kolejnego wniosku: kazdy model ma swoje granice.

Posluchaj uwaznie - jakikolwiek masz model, wszystko w nim zawarte jest oparte o wzajemne relacje. Nie ma rzeczy dobrej bez zlej, nie ma slabego bez mocnego, nie ma duzo bez malo, etc. Waznego bez niewaznego.. Dlatego wszystko w modelu jest zmienne i zalezne od czynnika, z jakim jest w relacji (np hierarchie wartosci). To juz nawet nie jest tak, ze to, co uwazasz, jest prawdziwe.. Nie, to sa tzw prawdy warunkowe. Modele nie sa prawdziwe z zasady. Jesli cos jest wzgledne, nie moze byc wtedy stale, wiec jest zalezne. To daje Ci kilka rzeczy:

To jak myslisz nie jest prawdziwe, to tylko model. Zaslania Ci rzeczywistosc.

Cokolwiek uwazasz, jest zmienne poprzez roszade czynnikow, z jakimi pozostaje w relacji. (Rodzina jest najwazniejsza! Nawet gdy twoje dziecko jest pedofilem? A nie, wtedy to najwazniejsza jest sprawidliwosc! ETC). Poniewaz zawsze w modelu jest relacja, zawsze mozna ja zmienic.

RELACJA = RELATYWIZM

BRAK RELACJI = PRAWDA BEZWARUNKOWA.

3 Kazdy model ma swoje granice

Rozmawiam ze znajomym, ktory prowadzi szerokie zycie pozazwiazkowe. Jego dziewczyna nie wie nic o tym, ze sypia on z innymi dziewczynami poza nia i jest z nim, bo wierzy, ze iluzja przez niego tworzona jest "prawdziwa". Tym systemem ona nie jest z nim - jest z jego iluzja i na nia reaguje, tak jakby ta iluzja byla prawdziwa. Mowie mu o tym, czy on jest z nia, czy z iluzja przez nia tworzona i wtedy on bierze to na siebie i rezygnuje z dalszej czesci pytania. Jestesmy na przyjecielskiej stopie, pytam dlaczego nie chce kontynuowac i on na to, ze jesli dopusci do siebie (!) mysl, ze ona jest z jego iluzja, nie z nim, to sie pochlasta i bedzie musial byc w stosunku do niej uczciwy. To jest przyklad wykraczania poza granice modelu.

Model dziala, poty wszystko jest osadzone w granicach. Gdy wychodzi poza granice, to sie w nim jebie system i to nie malymi kawalkami, ale cala siec neuronowa bierze w tym udzial. Overdurf kiedys powiedzial, ze nigdy nie wiadomo, jak daleko pojdzie zmiana. I nie wiadomo, bo nie jestesmy w stanie przewidziec jaki do konca mamy model, bo w nim zyjemy i nan reagujemy. A granice z modelu sa latwe do zlapania, bo:

- brakuje mu jakis schematow i nie moze udzielic odpowiedzi, np ile jest 14x wtorek. Pytanie istnieje, ale nie ma modelu, jaki zna na nie odpowiedz.

- bo modele sa jedynie umyslowe, bo rzadza sie prawami logiki i innymi, np submodalnosciowymi, modalnymi, itd. Dlatego mimo tylu tysiecy lat nigdy nie udalo sie zdefiniowac tego, czym jest milosc. Sa miliardy wierszy, piosenek, ksiazek i ludzie wybieraja metaforyczne, nieprawdziwe modelowo przekazy, by przekazac poprzez model co czuja, ale nie sa w stanie. Nigdy nie beda. Nie mozna zdefiniowac niedefiniowalnego. Mozna rozebrac kwiat na tysiac czesci i je naukowo nazwac, ale przezycie jego piekna jest niedostepne nauce.

Teraz posluchaj uwaznie - rozwoj istnieje na 3 wektorach (o tym w innym artykule). Mozesz rozwijac model w jego zakresie, ale zmiana moze byc jedynie ilosciowa (np wiecej "dobrych" przekonan), jakosciowa (wiecej rozrozniec w kontekscie tego, co juz znasz, np poznales submodalnosci i przechodzisz teraz na ich kalibrowanie niewerbalne) i wreszcie, pozamodelowa. Nigdy nie nauczysz sie niczego w swoim wlasnym modelu, bo mozesz jedynie go zwiekszyc/poglebic, nauka istnieje tylko poza modelem!! Dlatego bez przekraczania granic jest sie ciagle w tych samych filtrach, ktorych powtarzanie wzmacnia siatki neuronalne, ale ich nie zmienia na inne. Model potwierdza swoje istnienie, ale Ty nie umiesz nic wiecej...

Granice modelu sa odczuwalne. Zwykle tam pojawia sie lek (przed nieznanym), zlosc (by sie bronic), spryt (wykorzystywanie intelektu, by nie stracic tego, co sie ma). Im model silniejszy, tym trudniej chce z siebie zrezygnowac - w koncu kazde wyjscie poza niego oznacza jego zmiane, jesli nie koniec. Dlatego tworzy sie miedzy innymi ego, by chronic ten dorobek i kontrolowac by iluzja funkcjonowala jak najdluzej i najskuteczniej.

4 Modele to iluzje

To dostaniesz kilka dawek uderzeniowych, bo sprobuje pokazac Ci kilka wiekszych iluzji, jakimi zyje czlowiek. Dostaniesz porownanie warunkowosci do bezwarunkowosci, bys byl w stanie oddzielac sie od iluzji i bardziej odkrywac swoja prawdziwa nature.

1 Motywacja jest iluzja i nie istnieje poza modelem.

Czy roczne dziecko ma motywacje taka, jaka dorosly? Nie. Dorosly motywuje sie warunkowo - cos musi zajsc, by sie zmotywowal, chec robienia czegos jest w zaleznosci od jakiegos czynnika. Moze nim byc np tajemnica (nie mow nikomu...); moze byc to wazne (inspiracja to motywacja na poziomie wartosci, a ladne nogi modelki na poziomie srodowiska i ewentualnie zachowan; nogi nie inspiruja, ale Dalaj Lama moze), moze byc trudno dostepne (ekskluzywnosc) i superdrogie (wyjatkowosc), a takze dziac sie jednorazowo (szansa), etc. Sa tysiace trickow na wywolanie motywacji, co nie zmienia faktu, ze jest iluzja.

Nie wiem, czy powininem to tu pisac... To moze zrobic komus krzywde.. Upewnij sie, ze ponizsze slowa potraktujesz jako niebezpieczne..

Niech bedzie, nie powinienem tego trzymac tylko dla siebie..

Itd, itd, itd. Jak znasz tricki i umiesz je stosowac, masz do przodu z konceptem siebie i modelami innych, np sluchaczy. Mozesz miec jedna iluzje ze nie masz motywacji i zamienic ja kotwica na druga, ze juz masz. I teraz udawac, ze jestes zmotywowany.

Tymczasem 1latek nie ma motywacji warunkowej, ale bezwarunkowa. Jedyny prawdziwy okres w zyciu, gdy wszystko, co robi, robi dokladnie podlug prawdziwego siebie, bo nie ma jeszcze modeli. Jeszcze rodzice, szkola, telewizja nie zaczely warunkowac...

Uwaga na wyraz!! Warunek oznacza budowanie relacji. Kotwiczenie jest warunkowaniem.

Nie patrzysz na niemowlaka jaki ssie mame z konceptem tego, ze ma do tego motywacje. Dorosli maja motywacje DO, niemowle jej nie ma w naszym rozumieniu, albo ma bezwarunkowa. Nie ma jej granic, dotyczy wszystkiego, niemowle nie filtruje swiata przez modele.

2 Autorytet nie istnieje

To jest cos, co zjebalo najlepszych uczniow i ciagle ich jebie; co prawda zwykle na jakis czas, ale raz po wejsciu, wyjscie jest z czasem tylko trudniejsze.

Wezmiemy trzy etapy pod uwage:

Autorytet bezwarunkowy dziecka.

Zaleznosc warunkowa doroslego, czyli tzw autorytet zewnetrzny.

Niezaleznosc warunkowa doroslego, czyli tzw autorytet wewnetrzny.

Najpierw autorytet zewnetrzny.

Czlowiek uczy sie modeli, robi w nich relacje, tworzy w nich rowniez relacje dotyczace tego, kto ma racje i mowi tzw prawde. Prawde o rurach jako hydraulik, o moralnosci jako ksiadz, o wychowaniu jako rodzic, o matematyce jako nauczyciel, o wszystkim jako Bog, itd. Zobaczysz to na rysunku na dole. Pytanie na tym poziomie brzmi: ile masz sily, by bronic swoich modeli.

Autorytet wewnetrzny to kolejny krok, niezwykle wazna przeciwwaga dla swiata zewnetrznego i wszystkich tych, ktorzy wkladali nam do glowy nie-nasze prawdy. Wiec powstaje cos takiego, jak koncept autorytetu wewnetrznego, ktory jawi sie w naszych glowach jako reprezentacja naszego JA. I teraz najwiekszy dowcip - autorytet wewnetrzny gowno nie jest wewnetrzny, to po prostu kolejny poglad od jakiego zalezymy, ale tym razem jawi sie jako wizja nas samych, pod ktora musimy grac. JA (1 ja) robie sobie (2 ja) obraz siebie z autorytetem (3 ja) i udaje, ze JA mam swoje zdanie. Gowno prawda, zaleze od niego jeszcze bardziej, niz wczesniej od swiata zewnetrznego. teraz mam wroga-przyjaciela w w glowie, bo wierzac ze mam autorytet wewnetrzny, musze go karmic. To model! Nie utrzyma sie inaczej niz poprzez korzystanie z niego, wiec tym razem uzalezniam sie od siebie.

Pamietasz, ze modele to relacje wzajemne? Im bardziej wzmacniam autorytet wewnetrzny, tym bardziej oslabiam zewnetrzny. Jak kazdy wzorzec, tak i ten szybko sie generalizuje: po jakims czasie tzw mentor, ekspert, specjalista jest w stanie pelnej zaleznosci od pogladu na swoj wlasny temat, zwanego autorytetem wewnetrznym.

Idea jest swietna z jednej strony, bo pomaga Ci uwolnic sie od mamy narzucajacej Ci bycie z tym a nie innym partnerem i miliardem walczacych o przetrwanie innych modeli, ktore chca zmieniac swiat innych bo zyja iluzja swej prawdziwosci. Z drugiej, idac za Benem Johnsonem (olimipjczyk w biegu na 100m : mam na torze dwoch przeciwnikow, jdnego obok siebie i drugiego w srodku; z tym obok wiem, ze sobie poradze), staje sie potworna pulapka z ktorej tym trudniej wyjsc, im silniejszy ten poglad jest. A ma swoje powody, bo daje silny pozor wolnosci: od swiata zewnetrznego. Ale wciaga pod wode gdy zdasz sobie sprawe, ze teraz TY jestes zalezny od swoich pogladow na swoj wlasny temat i z deszcze wpieprzyles sie pod rynne.

Autorytet wewnetrzny nie moze partnerowac innym autorytetom wewnetrznym, bo sie ciagle relacjonuje i porownuje. Jego przetrwanie jest uzaleznione od tego, ze wierzy w swoje poglady, a wiec jak pojawi sie ktos inny z innym pogladem, to autorytet wewnetrzny MUSI ten poglad obalic albo sie oslabi. Czasami nazywa sie to ego. Pytanie na ten etap brzmi: ile masz sily, by zrezygnowac ze swoich pogladow..

Zwykle wyjscie z podporzadkowania sie innemu autorytetowi ma charakter buntu. Nie mozna podciagnac swego wyzej bez jakis warunkow, a jednym z nich jest dewaluacja innego autorytetu wewnetrznego. Zabieg jest ok, ale pieprzy relacje i przypomina reakcje zazdrosnego meza krzyczacego na zone, ze mu obiecala nie nosic za krotkich spodnic. To nie ona, ale jego model go wpierdala, podobnie jak umyslowi eksperci, ktorzy muszac wierzyc w swoje kompetencje (a skad wiedza ze je maja - bo porownuja) buduja skale i odcinaja sie od swiata. Ale jest tez inna droga.

Na ostatnim treningu trenerskim gdy zapytano mnie o komentarz pt prowadz szkolenie bez autorytetu, zapytalem ich jaki autorytet ma dziecko. Z jednej strony ma ono w dupie swiat zewnetrzny, bo "nie rozumie", z drugiej ma takze w dupie siebie, bo koncept JA jeszcze nie istnieje (ooo, to duza rzecz, wrocimy do niej). ma ono autorytet bezwarunkowy - nie uzaleznia go, jak dorosli, od wystapienia jakis czynnikow (wyksztalcenie, kasa, ludzie, lata doswiadczen, ilosc klientow, etc.), ale pierdoli wszystko i wszystkich, w tym, co najwazniejsze, siebie.

Czy wiecie o tym, ze nasza relacja bedzie sie kiedys musiala skonczyc? To bylo jedno z ostatnich pytan treningu trenerskiego. Przestaniesz sie uwazac za mojego ucznia, ja przestane byc twoim nauczycielem i relacja albo sie rozjebie, albo sie przetransformuje na inna w modelu, np przyjacielska. Czy wiecie o tym, ze mozecie sie uwolnic spod mojego wplywu takze inaczej, niz przez uzaleznianie sie tym razem od wplywu swoich wlasnych pogladow]? To bylo drugie pytanie, a mieli zrozumiec, ze wczesniej czy pozniej nauczyciel musi przestac byc nauczycielem dla X, bo inaczej X zawsze pozostanie pod jego wplywem, bedac w modelu ucznia.

Nauczyciel ma miec przepustowosc: nauczyc kogos modelu albo wychodzenia poza nie i zabrac sie za kolejnych. W koncowym rozrachunku ma dac czlowiekowi wiecej wolnosci, a ta jest zwiazana zawsze z mysleniem. Myslenie jest poza swoim modelem, a wiec takze poza swoim wewnetrznym, najbardziej uzalezniajacym, autorytetem. Poza tym cala reszta jest powtarzaniem - albo za innymi, albo po sobie samym.

Czy ludzi mozna czegokolwiek nauczyc? Czy moze uczy sie jedynie ich modele?

Czy mozna sie nauczyc milosci, czy trzeba jedynie oduczyc sie nie-kochania? Czy mozna nauczyc sie ufac, czy jedynie mozna odpuscic swoje obawy i leki?

Moze ludzi w ogole nie nalezy uczyc, ale raczej oduczac. Zreszta gdy sie czegos uczysz robisz to tylko po to, by sie pozniej tego oduczyc. Zawsze lepszy model zastepuje gorszy.

Zanim pojdziesz do szkoly, jestes aktywny. Szukasz, szperasz, wynajdujesz, sam robisz kategorie i definiujesz swiat. Gdy wchodzisz do szkoly, zaczynasz byc bierny. Siedzisz, sluchasz, na dobra sprawe wykonujesz rozkazy. I tak zostaje ludziom, ze potem staja sie z czasem mistrzami w przenoszeniu odpowiedzialnosci na wszystko zewnetrzne.

Z mojego doswiadczenia, ludzie wcale nie chca myslec, chca miec gotowe podane do zarcia. Dlatego istnieje cos takiego jak Komentarz Polityczny w Wyborczej i na serio, sa tacy co go przeczytaja i beda powtarzali, udajac ze to ich.

Biernosc, tak charakterystyczna dla doroslych, polega na powtarzaniu juz poznanych, dzialajacych mechanizmow, zamiast tworzenia swoich wlasnych. To niesamowite, ze nikt nie rodzi sie ani zydem, ani katolikiem, ale przez cale zycie moze udawac, ze nim jest. To jest wlasnie powtarzanie - branie koncepcji po kims i czynienie z niej swojej wlasnej prawdy.

Myslenie to kreowanie w czasie rzeczywistym. Brak przygotowania zastepiony gotowoscia. Pelna otwartosc i wychodzenie poza utarty szlak z wlasnego modelu. Jedynym sposobem kategoryzowania nowej wiedzy jest ukladanie jej wedlug tego, co juz znamy. A moze istnieje cos poza kategoryzowaniem? Poza tym, co juz znamy?

Myslenie ma wiele stron. Jest myslenie umyslem, z jakiego korzystamy tutaj. Jest myslenie sercem, gdy czujemy wspolczucie. Jest wiele innych.

Koncepcji jest bez liku. Dla mnie korzystanie z tego, co juz umiem, to powtarzanie. A robienie rzeczy spoza modeli daje mi dopiero mozliwosc myslenia.

Jesli ucze, musze sie pozbyc wszystkich swoich wlasnych modeli i stac sie pustka. Wtedy dopiero bede mogl uzyc kazdego modelu i dotrzec do kazdego ucznia. Jesli mam jakis model, swoj okreslony styl, wczesniej czy pozniej polegne. Robbins fajnie skacze, ja nie chce skakac i jest po Robbinsie. Dlatego pozbywam sie jakiegokolwiek modelu, by moc uzyc dokladnie precyzyjnie modelu klienta, jaki do mnie przychodzi. Wtedy jestem w stanie myslec i dac mu rozwiazania jakie sa wedlug niego dobre, a nie wedlug mnie. Nie musze opiniowac, wybierac, moge wejsc na spotkanie pusty i wziac to, co on mi daje i wziac od niego wiedze o tym, jak ma sobie pomoc. Ja jestem tylko lustrem, tylko kanalem dla jego slow, by sie sam uslyszal.

5 Odczuwalnosc iluzji

Gdy cos jest nieprawdziwa iluzja przestaje miec na glebszym poziomie znaczenie, czy jest korzystne, czy nie, skoro jest falszywe. Poki zdajesz sobie sprawe z iluzyjnosci modeli, poty masz nad nimi przewage i wychodzisz poza nie.

Ostatnio na Masterze zrobilismy jedno proste cwiczenie, ktore bylo kwintesencja pytania: jak rozpuszczac modele. Polegalo na opowiedzeniu o dobrym i zlym dniu z zycia, ale bez stosowania przymiotnikow.

Cwiczenie wydaje sie banalne, dopoki go nie zrobisz. Okazuje, ze po podaniu jednego i drugiego opisu, gdy uczciwie nie stosujesz przymiotnikow, nie rozpoznajesz roznicy miedzy oboma dniami. To oznacza, ze te dni sa identyczne - nie rozni je nic, poza sposobem leksykalnej reprezentacji. To wystarczy, by zlapac sie za glowe - jakikolwiek opis, czy to pozytywny, czy negatywny, wsadza nam w glowe schemat, na ktory reagujemy. Od kiedy ten opis sie pojawi, od wtedy nie mamy juz dostepu do tych dwoch dni, w, nazwijmy to tak na nasze potrzeby, jeszcze relatywnie prawdziwej formie.

Owszem, reprezentowanie swiata w "pozytywny" sposob jest latwiejsze emocjonalnie, jest zdrowsze psychicznie, jest niewatpliwie przyjemniejsze, ale moze byc tez moment, gdy nie bedziesz chcial ciagle zalezec od iluzji reprezentacji: traktowanie lezacej monety na ulicy jako przypadku, daru od Boga, szczescia lub przeklenstwa ciagle jest tylko nadaniem etykiety, a kazda a nich, obojetnie jaka by nie byla, nie daje dostepu do samej monety.

W tej chwili w moim zyciu, biorac pod uwage etap, na jakim sie znajduje, widze nastepujace etapy:

1 Nieswiadoma bezwarunkowosc dziecka (pelna milosc, otwartosc, zaufanie, akceptacja, spojnosc, prawdziwosc)

Musi sie skonczyc, by dziecko zaczelo istniec w swiecie. Tworzy sie tzw osobowosc, charakter, przekonania, hierarchie, itd. Przechodzisz do:

2 Nieswiadoma warunkowosc (branie modeli i nieswiadome korzystanie z nich)

Konczy sie gdy zaczynasz tworzyc autorytet wewnetrzny i pojawia sie bunt przeciwko narzucaniu i zabieraniu wolnosci. Przechodzisz do:

3 Swiadoma warunkowosc (manipulacje modelami i wybieranie tych, ktorymi chce sie zyc)

Dochodzisz do sytuacji, gdzie czego nie zintepretujesz, czego nie powiesz, czego nie zdefiniujesz, to tworzysz jedynie iluzoryczny model, w zakresie ktorego dochodzisz do granic intelektu. Nie dlatego, ze nie mozesz sie wiecej nauczyc, ale dlatego, ze mozesz rozwijac sie jedynie poprzez zwiekszanie ilosci (rowoj dalej) lub jakosci (rozwoj wglab) tego, co juz masz i znasz. Dam Ci przyklad: jesli nauczysz sie robic forse, zaczynasz miec jej coraz wiecej. W pewnej chwili osiagasz pulap, gdy obojetnie ile zarobisz (choc zawsze mozesz wiecej), wiesz, ze to nie osiagniesz w finansach nic wiecej. Po prostu, mozesz miec tylko wiecej forsy, ale przestaje Cie to jarac.. Wtedy traci sie sens robienia czegos. Wtedy albo znajdziesz sens dla zarabiania tej forsy (np charytatywny) albo olejesz ja, bo przekroczony zostal prog wytrzymalosci. Mozesz przejsc do:

4 Swiadoma bezwarunkowosc (nieindentyfikowanie sie z modelami i odejscie od nich na rzecz stalych prawd).

Mialem wypadek samochodowy. Jakis model sie wlacza i pojawia sie interpretacja tego, co sie stalo. To interpretacja sie zmieni, gdy:

- zmienie emocje

- dostane forse od ubezpieczyciela

- uderzyla we mnie babka, w ktorej sie zakochalem po uszy

- kupie sobie nowe auto

- minie 30 lat

- porownam sie z kims, kto popierdala na rowerze

- uciesze sie, ze nic mi sie nie stalo

ITD do milionow razy. Gdy nie bedziesz szukal milion pierwszego, ale zdasz sobie sprawe, ze te iluzje nigdy sie nie koncza, to pojawi sie nowa jakosc, ktora zbierze je wszystkie razem do kupy. Wtedy tez zaczniesz szukac czegos innego i powiesz: Skoro to wszystko jest iluzja, jak moge znalezc cos prawdziwego? Jak moge przezyc ten wypadek bez porownan, bez kotwic, bez emocji, ktore nakladalyby mi filtry?

Masz inny przyklad:

KIM JESTES? - pytanie wydaje sie byc banalne, dopoki nie zdasz sobie sprawy, ze odpowiedz na nie jest koszmarnie zmienna, w zaleznosci od niekonczacej sie ilosci czynnikow. Zmienia sie w zaleznosci od tego, kto pyta. Od samopoczucia. Od wieku. Od tego, w co wsadzasz uwage. Tego nie ma konca, a zawsze ocenia to jakies JA majace opinie na temat CIEBIE. Tak jakby tych JA bylo wiele. I owszem, w modelach moze byc ich wiele, to nazywa sie w komunikacji koncepcja czesci, ale nie daje Ci odpowiedzi na tak proste pytanie, kim jestes.. I okazuje sie, ze co nie odpowiesz, to w plecy. To jest zamkniete kolo - ciagle jestes wg siebie kims innym, kazdy postrzega Cie inaczej, jestes dla kazdego na swiecie inny, dla siebie inny w zaleznosci od stanu i innych czynnikow, jaki to ma sens???? Musisz byc gdzies staly.. albo Cie nie ma w ogole. Zrozumienie swego nieistnienia (nowy artykul) daje Ci mozliwosc odejscia od zrodla wszystkich cierpien, czyli koncepcji JA - to z buddyzmu.

Mezczyzna - acha, a wiec przyjmuje rowniez, ze mam jego reakcje fizjologiczne. Czyli nie moge miec jak kobieta wieolokrotnych orgazmow przezywanych calym cialem, tylko krotki strzal i chec spania.

Czlowiekiem - a wiec umre za jakis czas. To po co tak sie starac o wszystko, skoro w chwili smierci ile nie bede mial szmalu to i tak mi nic z tego nie przyjdzie.

Nauczycielem - uuups, a wiec musze miec uczniow, wiec stawiam siebie w pozycji mentora, itd.

Zwykle ludzie odpowiadaja na pytanie swoim zawodem, tak jakby to co robia bylo nimi. To troche za malo.

Dowcip polega na czyms takim: gdy zdasz sobie sprawe z iluzorycznosci jakiejkolwiek umyslowej koncepcji, wtedy zyskasz tego swiadomosc. Swiadomosc daje Ci szanse na odizolowanie sie od wszelkich mechanizmow ktorymi rzadzi sie umysl i dowolne go wlaczanie i wylaczanie w miare potrzeb.

Podobno: mysle, wiec jestem.

Nie, nie, nie!! Jestes i mozesz myslec. Ale nie musisz.

Poniewaz kazdy z was zapewne zdaje sobie sprawe, ze tam gdzie wchodzimy nie ma juz slow, jestesmy w potrzasku - jak mozna mowic o byciu poza modelem uzywajac modelu tutaj? Mozna. Trzeba tylko pamietac, ze to jedynie model. Paradoksalnie, za pomoca umyslu mozna tez z niego wyjsc.

Jesli chcialbys to przezyc, a moze zaczac przezywac, musisz nauczyc sie swiadomosci. A moze bardziej zyskac do niej dostep. I oczywiscie stac sie bezwarunkowy, co w kontekscie dziesiatek lat uwarunkowan i zycia w grupach brzmi jak mission impossible. Z tego wzgledu mistycy, by osiagnac ten stan, wypadali w gory na kilkadziesiat lat i mieli czas, by.. poNIEmyslec. Zobaczmy, czy nam sie uda w inny sposob!

Poniewaz

jest feedback, ze no-mind moze przechodzic z modelu w model, proponuje co nastepuje:

1. Uznac, ze poprzez aktualne nasze wywody, a wiec tworzenie modeli, mozemy w pewnym momencie zblizyc sie tak do no-mind, ze go uzyskamy. Tak samo logiczny zwiazek-kontrakt moze przerodzic sie w milosc. Zmienia sie jakosc energii, ale wywolawcza energia musiala byc inna. Gdy chcesz ugotowac wode, musisz ja podgrzac do temperatury wrzenia. Inaczej sie nie ugotuje. Wchodzisz na maksimum, ona wtedy zaczyna sie gotowac i dopiero od tego momentu, od przekroczenia progu, zaczyna wyparowywac. By wyparowala, najpierw ja podgrzewasz i musisz przejsc przez prog temperaturowy. Parowanie jest inna jakoscia, ktorej nie uzyskujesz bezposrednio, ale poprzez inny proces don prowadzacy. I dlatego uwazam, ze mozna modelem dojsc do nie-modelu. Moge powiedziec: warto sie zakochiwac, bo milosc jest wspanialym stanem. I poprzez intelektualna instalacje doprowadic kogos do stanu, w jakim przekroczy prog i zacznie zyc dodatkowo sercem. Moge dac cwiczenie uptime i uzyskac no-mind na chwile. Po prostu po jakims czasie zmieni sie jakosc. A nie znam nikogo osobiscie, kto robilby uptime dzien w dzien az do chwili, gdy mu sie zmieni jakosc. Czesc podgrzewa, ale nikt nie doprowadzil do wrzenia!!!!

Inny przyklad: prog przyjemnosci. Jest granica, gdy mile uczucie zamienia sie w bol, zalezne od czynnika sily (np w seksie). I to jest wlasnie zmiana jakosci, o jakiej mowie. A zeby to zrobic, musisz zwiekszyc sile, inaczej bedziesz sie w przyjemnosci zastanawial, jaki jest bol - i go nigdy nie poznasz!!

2. Zdecydowac, co bylo pierwsze: jajko czy kura. Jesli ktokolwiek sie przekona, skoncza sie dywagacje na temat modelu - niemodelu. Jedyna droga naszej komunikacji jest tutaj pisanie postow. Jesli masz dobra alternatywe, zapraszam do pisania.. Jesli jej nie masz, zapraszam do jej znalezienia!:)

O zmianach jakosci energii

W typowym wydaniu nauki o wartosciach zwykle

1 odkrywa sie istniejaca u czlowieka hierarchie

2 dokonuje sie roszad i zmian

Konsekwencje tego sa takie:

1 czlowiek nie zyje wedlug jednej hierarchii, ale wielu modeli z roznymi JA. Jest JA powinnosciowe (wg jakich norm moralnych mam zyc), jest JA publiczne (zachowuje sie inaczej w klubie niz w domu), JA prywatne (co sadze na moj temat osobiscie) i samych hierarchii wartosci jest bez liku. Efekt tego jest taki, ze ludzie tworza jedna liste podczas cwiczenia i robi to na nich wrazenie, ale w jednym z modeli. Ta lista nie ma mozliwosci dzialania zawsze, bo czlowiek jest bardziej dynamizny niz kilka zasad go dotyczacych. Najlepszy numer to zrobic sobie liste swych wartosci a potem okreslic, wg jakich sie naprawde zyje, biorac pod uwage ostatnie pare lat. ZAWSZE te listy sa rozne. A im bardziej sztywna hierarchia, tym wieksze pole do konfliktow - bo gdy przyjdzie wybierac miedzy jednym a drugim, musi pojawic sie strata.

2 dziala na chwile, bo jestesmy zmienni. Mozna zajsc w ciaze i priorytety sie zmienia. Dlatego okreslanie listy wartosci dziala na te chwile, tylko w jednym modelu.

Rozwiazaniem, by wyjsc z konfliktowej hierarchicznosci, jest zrobienie struktury kola: wartosci kraza i wszystkie sa na jednym poziomie, poprzez ich synteze tworzy sie jedna, pelna. To jest, nazwijmy to dla siebie, MetaWartosc.

Zylem w sposob kolowy przez wiele miesiecy i jedna z rzeczy, jakie powstaja, jest odejscie konfliktow. Podswiadomosc znajduje sposob na realizacje zamierzen kazdej wartosci i zachowania odpowiadajace im wszystkim. Kolo jest swietnym rozwiazaniem...

..Chyba ze nie chcesz miec wartosci!! Okazalo sie, ze jak pewne rzeczy sa wazne, to inne juz nie.. Przez to swiat byl dzielony na kawalki. Wazne i niewazne. I tworzony w spektrum miedzy najwazniejsze i w ogole mnie nie obchodzi. A to dzieli rzeczywistosc na nieprawdziwe interpretacje.

Kolejnym krokiem byla dla mnie rezygnacja z Wartosci. Poprzez uczynienie wszystkiego takim samym, wszystko stalo sie tak samo wazne. Kazda chwila. Kazdy moment. Jestem w trakcie roztapiania modeli i nie ma dnia, bym sie nie lapal na czyms. Ten proces trwa juz od kilku miesiecy, swiadomie. Tym systemem, gdy nie ma rzeczy niewaznych, powstaje pustka, ktora wypelniasz tym, co ludzie zawsze mieli..

Spokoj.

Milosc.

Radosc.

Swiadomosc.

Wspolczucie.

Wdziecznosc.

Wolnosc.

Te wartosci w kazdej kulturze, bez znaczenia czy mniej lub bardziej religijnych, sa prawdziwe. O ile nie dla kazdego Rodzina moze byc wazne, o tyle Milosc dotyka kazdego. I kazda z powyzszych wartosci jest taka sama.. Gdy sie kocha, jest sie spokojnym, radosnym, wdziecznym... To jest dla mnie absolut wartosci. Lacza sie we wszystkie, gdzie wolnosc to wszystko, a milosc to cala reszta. Wolnosc daje prawdziwosc milosci.

Gdy zyjesz powyzszymi wartosciami, zmieniaja sie energie w jedna calosc. Tak samo jest w przypadku szukania modelu do nie-modelu.

Jak kochaja ludzie?

Zwykle nie zaczynaja od milosci od pierwszego wejrzenia. Pojawia sie fascynacja, pozadanie, coraz fantastyczniejszy seks.. A milosc dopiero po jakims czasie. Nie zaczyna sie od niej, bo mozna z kims byc, ale ich nie kochac. Uczucia, energie, przekonania, dojrzewaja z czasem do zmiany jakosci - wtedy zaczynasz kochac. Gdy ja, majac wiedze jaka mam, zakochalem sie, jestem swiadom tego, kiedy to sie wydarzylo, jak sie dzialo, kiedy caly koktajl przybral forme milosci. Bardzo watpie, bym mial przepis czy model na to, na czym milosc polega.. Wiem, co sie dzialo ze mna. To byla fuzja, synergia, przejscie przez prog.

Tak samo moze zadzialac logika. Ludzie sa ze soba w kontrakcie, bo to dobra partia, bo jest ladna, itd. Wszedzie, gdzie pojawia sie powod bycia razem, masz do czynienia z kontraktem, bo kontrakt zawsze ma warunki. Gdy nie ma powodow, po prostu jestes, wtedy jest bezwarunkowo. Wszystkie powyzsze wartosci sa bezwarunkowe!! O ile relaks sie zmienia, o tyle Spokoj po prostu jest. Nie trzeba go nawet szukac, on zawsze byl i jest. Ma inna jakosc niz relaks.

I w pewnej chwili z kontraktu logicznego mozna przejsc w bezwarunkowosc. Czasem druga strona mowi: jak nie zrobisz X, to nie mozemy byc razem. I ktos decyduje sie zrezygnowac z siebie, czyli ze swego modelu, w imie czegos wazniejszego. To jest poswiecenie - odejscie od modelu, jaki sie ma, na rzecz czegos istotniejszego, gdzie jest wiekszy sens. Wtedy, gdy lamie sie model (zawsze warunkowy!!!), odkrywa sie, to co prawdziwe.. Bo tylko nieprawdziwe (model) moze przykrywac prawdziwosc (egzystencja).

Tak wyglada zmiana energii. Sadze, ze tworzac odpowiednie technologie swiadomosc, jestesmy w stanie zblizyc sie do odkrycia oswiecenia. W koncu wszystkie sutry - nauki buddy - o tym mowia i jego modelami posluguja sie setki milionow ludzi. My mamy ten zasob, ze mozemy jeszcze brac z tego rzeczy i je tlumaczyc na nasz jezyk. Gdy ktos mowi: odnajdz w sobie swiatlo kosmosu, to waldek z sianowa chuja rozumie. A my mozemy to przetlumaczyc tak, bysmy sami zrozumieli. I waldek tez.

Przemijalnosc modeli

W modelu nie ma zadnej stalosci, moze poza stala zmiana Nie ma w nim niczego, czego nie mozna by zmienic, takze czegos, co nie mialoby z charakteru cechy temporalnosci. Jesli cos mozna zmienic, jest co najmniej cyfrowe - mozna to miec, lub nie (np nie umiem w ogole mowic po estonsku). Moze tez byc analogowe (umiem troche estonski) i z tego punktu widzenia nigdy nie mozna sie czegos nauczyc calkowicie. Wiedza polega na tym, ze poznaje sie ja takze po to, by dowiedziec sie, ile sie jeszcze nie umie. To nie ma konca! Marzeniu o zawladniecia cala wiedza wszechswiata owszem, brzmi okazyjnie, ale 1) nie jest mozliwe 2) jest nieaktualna w momencie jej poznania 3) wiedza nie ma nic wspolnego z etyka, bo etyka nie jest wiedza!! mimo wielu checi organizowania tzw etycznych standardow etyka nie ma zadnego zwiazku z zasadami umyslowymi, jesli nie sa one rozumiane. Dla przykladu, jakas czesc psychoterapii robi pacjentom krzywde, choc przestrzegaja zasad etyki psychologa.

Dlatego modele ciagle musisz aktualizowac. Musisz zmieniac swiat zewnetrzny, by chociazby nie zostac z dyskietkami pamietacie?) 3.5 cala... Ta dynamika nie dziwi i jest oczywista, ale nie daje zadnej stalosci. Mam tak ze swoimi ksiazkami - jakiej by nie wydal, po tygodniu mam juz nowe pomysly. Ze swymi produktami. Z posiadaniem tzw opinii, czyli jakiejs reprezentacji umyslowej. Zmienie jej submodalnosci i zmienie tym samym opinie. Czyli co, JA mialem opinie? A ktore JA uznalo, ze chce te opinie zmienic? Etc. Na tym tylko Forum napisalem ponad 2 tysiace artykulow i kazdy jest intelektualnie aktualny tylko do czasu. Niektore dluzej, inne krocej. Nazywa sie to - dzis mysle inaczej.

To nie ksiazka sie zmienia, przyjaciele.. To czytajacy ja czlowiek rozumie te same slowa inaczej. Przeczytaj cos po kilku latach i to jest inna ksiazka. W tym wydaniu tekst "juz czytalem", "juz widzialem" jest naiwny. To bylo WTEDY.

Czegokolwiek sie uczysz, wez pod uwage ze albo kiedys sie tego oduczysz (tzw niekorzystne metaprogramy, np motywowanie sie stresem) albo to zaktualizujesz (wiedza o swiecie) albo zmieniasz jakosc (nauka oddychania swiadomego) albo po prostu zapomnisz (cala lata szkolne, jedynie 6% studentow ostatniego roku zda egzamin z pierwszego, reszta zapomniala po zakuciu, zdaniu i zapiciu).

Tym samym swiat na poziomie wiedzy nie moze byc rowny. Jeden wie wiecej, drugi potrafi mniej, sa lepsze i latwiejsze sposoby robienia rzeczy i wyprzedzania konkurentow. Na dobra sprawe przekonania, gdy sa zmieniane z gorszych na lepszych, w momencie zmiany konkuruja ze soba. A Ty jako ostateczny sedzia wybierasz (albo wybiera ktos inny, jesli uznasz, ze ktos ma wiekszy autorytet niz Twoja reprezntacja JA).

Jestem dzis przekonany (sic!) ze czynienie z umyslu slugi jest jedyna droga do zapanowania nad nim. Inaczej tonie sie w morzu ocen, hierarchii, dzis ktos decyduje sie na dziecko, potem zaluje decyzji, bo mu sie zmienila opinia... Ile mozna? Inaczej poprzez kolejne reakcje umysl prowadzi cialo i gra pod muzyke czy to swiata czy jednego z umyslowych JA. A jesli, moi drodzy, umysl jest sluga, to ma tez Pana.

Dazymy do odpowiedzi, kto nim bedzie.. Na pewno nie ktores z JA. Halucynujemy juz, ze nie bedziemy w stanie opisac tego slowami.. Ale zblizajmy sie dalej.

Dziekuje wam wszystkim za wklad w to, co sie dzieje. To trzyma mnie przy wierze, ze damy rade szybciej niz wolniej..

Ostateczne poczucie bezpieczenstwa

Duzo kolejnych wnioskow, nie ma to jak pobyt w Finlandii i patrzec jak miejscowi jedza niedzwiedzie..

Wnioski wydobywajace sie z AlphaFemale i moich doswiadczen co do obserwacji kobiet.

Pytanie ze szkolenia: ktora z was ma jakies oczekiwania w stosunku do mezczyzn? Zrobcie liste tych oczekiwan i wypiszcie najwazniejszych dziesiec.

Gdy wypisaly, nastepny krok: zrobcie teraz liste obok tych punktow, jakie traktujecie jako oczekiwania. ma ona zawierac konsekwencje tego, ze nie beda spelnione. jak sie bedziesz czula, gdy tego nie dostaniesz?

I wypisaly. Np oczekuje, ze bedzie dzwonil minimum raz dziennie. Jak nie zadzwoni, poczuje ze mu na mnie nie zalezy.

Kolejny krok byl najistotniejszy, a lecial w prostym kierunku, od ktorego zalezaly losy calego prowadzenia szkolenia: a wiec moje drogie, co robimy teraz: pozbywamy sie waszych oczekiwan czy poznajemy techniki, jak zrobic, by faceci je spelnialy.

Zadaj sobie sam pytanie, co w zyciu wybieraja ludzie. A potem zadaj sobie kolejne, co wybralbys ty.

Jakakolwiek forma uzaleznienia sie od swiata zewnetrznego nigdy nie daje stuprocentowej pewnosci. Inwestycja czasowa i energetyczna w instalacje okreslonych zachowan nigdy sie nie skonczy, bo ludzie sa zmienni i ich partnerzy z czasem beda mieli nowe pomysly. Brak przewidywalnosci wszystkiego (nie zadzwonil bo mu chomik umarl) nigdy nie da mozliwosci poczucia sie w pelni wyzwolonym. Oddawanie w prezencie decyzyjnosci do swiata zewnetrznego (oby tylko pogoda nam sie udala) wczesniej czy pozniej prowadzi do rozczarowan. A one sa jedynie wtedy mozliwe, gdy istnieja wczesniej oczekiwania.

W jakims z wczesniejszych postow pisalem, ze problem=zasob i ze nie ma takiego zasobu, ktory jednoczesnie nie bylby problemem i odwrotnie. Podobnie jest z oczekiwaniem, ktore jest zawsze zwiazane z rozczarowaniem. Po prostu sa jak dwie strony tej samej monety i branie jednego jest automatycznie zwiazane z braniem drugiego. Jesli oczekuje ze cos nastapi, to jesli nie nastapi, wtedy bede musial byc rozczarowany. To jest widoczne wszedzie: wracalem dzis z Finlandii i zamkneli Okecie na kilka godzin, bo bylo szukanie bomby. Ludzie byli, krotko mowiac, wkurzeni, a powod byl oczywisty - oczekiwali ze gladko z tego lotniska wyjda. Bylem w kinie i w trakcie wysiadl obraz - protesty i krzyki polecialy kilka chwil pozniej. I zwykle idea zycia wyglada tak:

Licze na to, ze moje zycie jakies bedzie. Ze moj partner zachowa sie tak a siak. Ze pogoda bedzie taka a nie inna. Ze szef mi powie to i to. Ze premiera wybiora takiego a takiego. Etc. Cale zycie jest uslane oczekiwaniami i w zaleznosci od decyzyjnosci i umiejetnosci czlowieka, tak dyrygowane, by te oczekiwania sie spelnily. Nazywa sie to: Zrob tak, by moj facet byl mi wierny i zawsze mnie kochal i codziennie calowal. Na moje pytanie: a wiec Ty nie chcesz byc z czlowiekiem, tylko z dobrze wytresowanym psem, ktory nie bedzie taki jak on chce, ale taki, jak chcesz Ty? nie dostalem odpowiedzi. Byla zreszta oczywista, powiedzmy.. ze jej nie oczekiwalem.

Tymczasem jesli nie zdecydujesz sie byc trenerem zycia i je ujarzmiac by Ci przynosilo realizacje Twoich oczekiwan: kontrolowac partnera, manipulowac szefem, akceptowac sie tylko wtedy gdy.. mozesz podjac krok w kierunku absolutnej wolnosci i pozbyc sie oczekiwan. Wtedy, jakby nie patrzec, nie bedzie moglo miec miejsce zadne rozczarowanie. Wiesz, ciezko jest wtedy Cie zranic. Cos Ci zabrac. Skrzywdzic Cie. Albo Toba manipulowac. W efekcie bedziesz zyl mocno inaczej i skoncza sie wymagania od swiata, by byl taki a nie inny. I okazuje sie, ze taki jak jest jest calkiem ok.

To jest duzy krok, pewnie i niemozliwy do konca, ale co tam.. Moze warto.

W samotnosci

Czegokolwiek nie robie, gdziekolwiek nie jestem. Jestem w samotnosci. Moge nadawac dookola etykiety i na nie reagowac - inaczej wiec zachowam sie przy kims, komu nadam etykiete przyjaciela, inaczej wroga, inaczej kogos obojetnego, inaczej przy kobiecie jaka uznam za atrakcyjna, a inaczej przy rzekomo brzydkiej. Obojetnie jaka tworze rzeczywistosc i w jaka wierze, inaczej traktujac ludzi i tworzac podzialy za pomoca swojego umyslu, zawsze pozostaje w samotnosci. ta samotnosc byla ze mna zawsze, zawsze jest i zawsze bedzie. Swiat zewnetrzny bedzie sie zmieniac, ale samotnosc pozostanie wieczna. Nie jest w niej wazne, czy jestem z kims w tzw stalym zwiazku czy nie. Czy zyje w miescie czy w srodku lasu. I tak i tak zawsze jestem samotny.

To od jakiegos czasu nie dawalo mi zrozumienia. Skoro zyje z kobieta, w jaki sposob moge czuc sie przy niej samotny? A jestem. Mam to silne uczucie bycia niezaleznym "czyms" gdy ona jest obok. Tak jakby spotykaly sie dwie samotnosci. Te dwie samotnosci tworza cos innego, co zawsze ujawnia sie w lozku.

W tej samotnosci nie zaleze od nikogo ani od niczego.

Obok definicji logicznej istnieje jeszcze moralnosciowa i to nia podejmujemy decyzje.

Zaczyna sie od tak zwanej percepcji, sensacji zmyslowej, od wrazenia, jakie mamy. Chwyta je mozg za pomoca systemow reprezentacyjnych.

Ten etap jest bezslowny. Nie ma w nim ocen. Patrzysz na te litery i nawet ich nie czytasz, bo pojawienie sie DW juz jest interpretacja. To tylko znaki, jeszcze nie ma intelektualnego zrozumienia. To najczystsza forma pojmowania wszechswiata, w jakiej nie istnieje JA.

Kolejny etap to intelektualizowanie. Pojawia sie DW, ktory nigdy i nie byl, i nie bedzie zmyslem. Jest to logiczne narzedzie sluzace do kategoryzowania informacji. Na tym etapie konczy sie juz percepcja, a zaczyna sie cos, co nazywamy mysleniem. Tutaj obraz zostanie nazwany, np widze teraz to slowo. Wymowi je DW, a jak je wymowi, to zrobi to jakas intonacja. Ta intonacja nadaje znaczenie.

Nastepny etap to uzytkowosc. Teraz trzeba to polaczyc z wiedza mozgu co z tym zrobic, jaka ma byc reakcja. Czy jesli widze kamien lecacy w moim kierunku, to mam sie uchylic... A jak widze pieniadz, to mam po niego wykoczyc. Tutaj jest wiedza o tym, co zrobic z nazwanym bodzcem.

Kolejny etap jest moralnosciowy - to, co sie wydarzylo, jest zle albo dobre. Na to wlasnie reaguje czlowiek. Ktos mowi, ze byl wypadek. Kategoryzuje to w zaleznosci od tego, czy to dotyczylo mnie, czy nie. W mojej dzielnicy.. W moim bloku.. Wiem, ze babcia tam jest... Mowia, ze wszyscy zgineli.. Itd. Na koncu podejmuje nieswiadoma decyzje, czy to dobrze, czy to zle. I na nia reaguje. Moge sie cieszyc, moge plakac, z punktu widzenia modelu to bez znaczenia, bo jedynie wykonuje zadanie.

Teraz, okazuje sie, idac tropem Technologii Swiadomosci, ze jesli zdasz sobie z tego sprawe, to mozesz postawic z boku swoja moralnosc. Wtedy zaczniesz zyc wedlug innej prawdy, tym razem egzystencjonalnej, a nie warunkowej. Bedziesz wiedzial, ze nie tylko wszystko dzieje sie po cos, ale jest tak samo wartosciowo wazne. Trzeba pozbyc sie hierarchii, by wszystko bylo wazne tak samo.

My naprawde nie reagujemy na percepcje, bo w naszym zyciu wiekszosc z nas w ogole nie ma do niej dostepu. Leci karkolomnie dalej, wchodzac w bardziej lub mniej uzyteczna hipnoze. I na nia reaguje - czlowiek umiera - to babcia - moja babcia - kochalem - bol - placz - zaloba etc. Czlowiek umiera - to babcia - moja babcia- nie kochalem - luz - kontynuacja etc.

Gdy nie ma moralnosci, pojawia sie akceptacja. To nastepne wazne odkrycie na drodze tego, gdzie wszyscy idziemy.

Pasywnosc vs Aktywnosc

Do momentu, gdy nie pojawia sie oczekiwania, dziecko zyje w swiecie absolutnej i bezwarunkowej aktywnosci. Robi wszystko jako urodzony lider - a tacy sie rodzimy - ktory ma inicjatywe, by podejmowac dzialania z nim zwiazane. Placze, jak cos chce, sam zaglada we wszystkie zakamarki i uczy sie tak, jak zwierzeta - poprzez czyste doswiadczenie. Szkola zdejmuje to z niego, bo uczy warunkowo - pod nauczyciela, pod oczekiwania, siedzac i przez ksiazki. Proces naturalny jest zatrzymany, od tej pory dziecko sciaga z siebie odpowiedzialnosc za wyniki, jakie osiaga.

Przesuwac odpowiedzialnosc mozna na:

1 siebie - i jedynie wtedy jest sie w stanie osiagac rzeczy w zyciu

2 druga strone w relacji - wtedy spodziewamy sie, ze jak oni sie zmienia, wszystko bedzie ok. To naiwne, bo uzalezniamy sie sila rzeczy od ich zachowania i nawet jak dostarcza to ze wzgledu na np strach, to nie zmienili sie, bo chcieli, ale dlatego, ze boja sie Cie stracic.

3 sile wyzsza, np Boga, pogode, etc.

Przyklady najbardziej typowych utrat odpowiedzialnosci:

- mialem trudne dziecinstwo, rodzice mnie nie kochali, jestem z trudnego domu, ze zlego rocznika, itd

- nauczyciel byl do bani (tak jakby nie od ucznia zalezal sukces), przedmiot byl trudny, nie mam zdolnosci i talentu, nie udalo mi sie, mam taki charakter, etc.

- jestem z takiego a nie innego miejsca, mam tyle a tyle lat, Bog mnie pokaral

- pogoda do bani, miejsce zle, trudne czasy, Niemcy sa tacy a tacy, nic wiec na to nie poradze

Przesuwanie odpowiedzialnosci na druga strone daje bardzo zludna ulge, bo sciaga z siebie poczucie winy. Na sile wyzsza jest w ogole odjechanym sposobem, bo zawiera w sobie blad - nie mozna wymagac od Mielna, by bylo takie, a nie inne, bo nie jest zadne inne niz jakie ja uwazam. Nie ma czegos takiego jak obiektywna ocena Mielna, bo jedynie ja moge je kategoryzowac i definiowac.

I tak jest w calym zyciu - przejecie na siebie odpowiedzialnosci za wszystko (w miare, nazwijmy to, zdrowego rozsadku) jest jedynym sposobem na rozwijanie sie i kontrolowanie swego zycia, a takze wzrastanie i rozwoj. Sam fakt przesuniecia odpowiedzialnosci na druga strone jest juz oddaniem prowadzenia. I to wlasnie odroznia tych, co ida dalej, od tych, co sie cofaja. Musisz wziac odpowiedzialnosc jak chcesz, by sytuacja sie zmienila.

W zyciu, pasywni uczniowie nie chca podejmowac decyzji, bo beda, jak nie wyjdzie, sami za nie odpowiedzialni. Jak latwo mozna wiec poddac sie wyborowi innej osoby: nie uwodzic, tylko czekac na bycie uwiedzonym; nie dawac od siebie, tylko wymagac od innych, by dawali; nie szukac, ale czekac na bycie znalezionym; nie uczyc sie, tylko miec pretensje; nie kochac, ale zadac. Dlatego wiekszosc swiata daje sie prowadzic, bo ciagle porownuje sie do innych. Jesli ich obraz siebie w porownaniu do innych jest gorszy, to wtedy sie poddaja. Ale nie jako partnerzy, tylko tlum podazajacych slepo. Jesli obraz wypada lepiej, ludza sie, ze maja racje. W jednym i drugim przypadku tworza sztuczne podzialy, w ktore wierza i na ktore reaguja.

WEZ ODPOWIEDZIALNOSC ZA SWOJE ZYCIE - to na poczatek.

A jesli chcesz przewodzic, naucz innych, by to zrobili.

Jak rozpuszczac modele

Zrob tak.

Wez jakas kotwice, srednio niemila. Nie za mocna. Niech dotyczy Twojej przeszlosci, jakies srednio niemile wspomnienie. Jak to zrobisz, wejdz w nie i je przezyj. Nie intelektualnie, ale fizycznie w ciele. Pozwol sobie na to i wtedy jak juz poczujesz, zwroc uwage, czy chcesz je miec, czy nie.

Gdy to zrobisz, wycofaj sie i kontynuuj. Teraz stan sie swiadomy - zwroc uwage na to, co slyszysz, co widzisz, co czujesz. Na kazdy bodziec i fragment swojego ciala, znajdujac w ciszy zmyslow poczatek siebie. Pozwol sobie na znikniecie. Gdy to zrobisz, spojrz na przestrzenna kotwice, w jakiej przezywales negatywne wspomnienie. Przezyj je po raz kolejny, ale tym razem po prostu obserwuj swiadomie to uczucie w sobie. Pozwol mu byc, pod zadnym pozorem NIE KONSTRUUJ HISTORII. Zadnych obrazow, dzwiekow, glosow. nic z tych rzeczy. Czekaj cierpliwie, w tym niemilym uczuciu, az przeminie. Kazde uczucie, gdy staje sie swiadome, przemija.

Emocja sie pojawia i znika, to kwestia sekund na reakcje fizjologiczna. Rzecz w tym, ze ludzie blyskawicznie zaczna sie kotwiczyc i produkowac historie, na ktore beda reagowac. Historia daje zycie emocji i ja utrzymuje, inaczej poszlaby od razu, jak kazda inna. Nazywamy to kotwica - samo uczucie, bez przylaczonego obrazu czy dzwieku, nie bedzie sie trzymac i zniknie. Dlatego stosujesz swiadomosc to pozbycia sie kotwicy.

Sadze, ze jest etap, na ktorym znikna wszystkie kotwice.

Gdy to bedziesz robil, nie konstruuj historii, badz ciagle swiadomy, obejmij to uczucie i czekaj, az zniknie. Poczujesz blogosc i czysty umysl, o jakim mowil Budda. Wtedy spojrz jeszcze raz na sytuacje, ale teraz juz bez zanieczyszczajacego filtra kotwicy, jaka miales. Sytuacja sie zmieni. Napisz, co sie dzieje.

To powyzej sluzy do rozpuszczania modeli.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
grająca pchełka reagująca na światło
Ludzi mózg jest wyposażony w zdolność do gniewu i z samej swej natury reaguje na uczucia wrogości
5.Badanie wpływu stężenia substancji reagujących na szybkość reakcji chemicznej., Państwowa Wyższa S
Emocje i motywacja, Emocje, silne wzruszenie, podniecenie, przeżycie - związane z tym, że człowiek j
Multiblokowe elastomery termoplastyczne i żele polimerowe reagujące na bodźce zewnętrzne
3 z rzędu drugiego to po prostu podstawiasz pod wzory na model IS
grająca pchełka reagująca na światło
1 DZIEJE SIĘ Wielkie protesty przeciw tyranii korona wirusowej Ludzie wyszli na ulicę
historia wychowania Wielka Rewolucja Francuska i jej wpływ na model edukacji wychowania
Przewodnik Lekarzu reaguj na przemoc
JAK KOBIETA REAGUJE NA INTERESUJĄCEGO MĘŻCZYZNĘ
Reaguj na przemoc
2019 03 15 Rzeczniczka PiS reaguje na słowa Rabieja Do Rzeczy
Jak różni ludzie polują na słonie
Nowe spojrzenie na model zakazow dowodowych w procesie karnym

więcej podobnych podstron