Riviera Dubrownicka
to miejsce, którego pięknem można się zachłysnąć. Jej magiczne, aż po świt przepełnione radosnym gwarem, miasteczka intrygują urodą i ciekawą przeszłością. Wędrówki po labiryncie malowniczych ulic i uliczek to swoiste podróże w czasie. Prawdziwe wyzwanie dla śmiałków stanowią imponujące góry. Niepowtarzalne piękno zielonych dolin zachęca do spacerów, a wspaniałe plaże i zaciszne zatoczki do kąpieli. Podwodne królestwo migoczących ławic, niezwykłych korali i na wieki uśpionych wraków fascynuje poszukiwaczy przygód.
Riviera Dubrownicka to przepiękne krajobrazy, łagodny klimat, ciepłe turkusowe morze, a przede wszystkim przyjaźni ludzie, wśród których zapomnicie o codzienności.
Perła Adriatyku
Dubrownik, jedno z najpiękniejszych miast świata. Perła Adriatyku, której widok zapiera dech w piersiach. Miejsce, gdzie krzyżuje się słońce z morzem, noc z dniem, a wino z muzyką.
Pod błękitnym niebem, którego kolor często trudno odróżnić od barwy morza, wśród cyprysów, pinii i buków leży miasto niezwykłe, zwane Perłą Adriatyku. Choć niewielkie, bo liczące zaledwie 40 tysięcy mieszkańców, zdecydowanie wyróżnia się wśród pięknych miejscowości basenu Morza Śródziemnego.
Podziw budzi ponad dwa tysiące lat historii, w czasie której niewielka osada rybacka sięgająca czasów rzymskich przeobraziła się w najwspanialsze miasto Dalmacji, w autonomiczną, niepodległą, bijącą kulturalnym, gospodarczym i architektonicznym blaskiem Republikę Dubrownicką. Doszło do tego staraniem wielu pokoleń, dla których najważniejszym słowem była libertas, czyli wolność, towarzysząca miastu przez długie wieki.
Przełomowym rokiem był 1667. Wielkie, tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi położyło kres najjaśniejszej karcie w historii miasta, niszcząc większość budynków i pochłaniając tysiące ofiar. Jednak Dubrownik, jak żadne inne miasto, potrafi szybko odbudowywać zniszczenia, czego dowodem jest choćby ostatnia wojna na Bałkanach (1991-1992), po której życie już w pełni wróciło do normy a uszkodzone budynki zostały naprawione.
Przekonamy się o tym chodząc po starych, wygładzonych kamieniach niezliczonej ilości uliczek, to wspinających się stromymi schodami, to swobodnie opadających w stronę błękitnego Adriatyku, prowadzących wśród półcieni barokowych fasad domów, oraz średniowiecznych kościołów i klasztorów. Nie zapomnicie spaceru po monumentalnych murach miejskich, ani roztaczającego się stamtąd widoku na zamknięte nimi drzemiące w słońcu miasto, na rozpalone promieniami dachy, na turkusowe morze z niczym niezakłóconą linią horyzontu i doskonale widoczną, magiczną wyspę Lokrum. Tego zapomnieć się nie da.
Główna, najbardziej reprezentacyjna ulica miasta - Stradun, zaplanowana tak, aby słońce wstawało dokładnie na jednym jej końcu, a zachodziło na drugim, posiada niezwykły urok. Trochę odmienny charakter mają uliczki mniejsze, schowane, niemal zapomniane, gdzie nad naszymi głowami suszy się pranie, z okien wyglądają najstarsi mieszkańcy miasta, a wokół spacerują wszechobecne tutaj koty. To właśnie tam bije serce starego miasta, a bije tym mocniej, im bliżej do zmierzchu. Nocny Dubrownik to rewia ogników oświetlających kawiarniane stoliki, nie cichnące rozmowy, taniec, smak wina i śpiew trwający tak długo, jak długo trwa noc.
Gdy budzi się dzień, budzi się i Dubrownik. W jego słonecznym, delikatnym klimacie można przez cały dzień spacerować zwiedzając zachwycające zabytki, pływać w ciepłym morzu, wygrzewać się w słońcu na uroczych małych plażach, czy smakować przy stoliku z przyjaciółmi chorwackie wino i kawę.
Spoglądając ze wzgórza Srđ na Perłę Adriatyku łatwo zrozumieć dlaczego tak właśnie zwą Dubrownik, podobny do klejnotu wyrzuconego na brzeg morza - raj zarówno dla turystów, których każdego roku coraz więcej, jak również dla historyków, etnografów, czy poszukiwaczy tajemnic i przygód, których w z pewnością tu nie brakuje.
Początki Dubrownika
Trudno uwierzyć, że tu, gdzie dziś tętni życiem główna ulica miasta - przepiękny Stradun - rozciągał się niegdyś bagienny przesmyk, dzielący grecką osadę na wyspie Rausa od słowiańskiego osiedla - Dubrawa.
Historia Dubrownika sięga bardzo dawnych czasów. Do dzisiaj zachowały się w okolicy prehistoryczne kopce pogrzebowe iliryjskiego plemienia Ardiejów oraz fragmenty obwałowań ziemnych na terenie dzisiejszego Cavtatu i Konavli. Dość prawdopodobne zdaje się twierdzenie, że na terenie Dubrownika, a w zasadzie na wysepce Lave (Lausa, lub Rausa) oddzielonej od stałego lądu bagnami, istniała kiedyś prehistoryczna osada. Na domniemanym miejscu jej położenia przez kilkanaście wieków wyrosło wiele budowli i wytyczono dziesiątki uliczek, co utrudnia dziś dokładniejsze badania.
W okresie, gdy największą potęgą świata był Rzym, rybacka osada na wysepce rozwijała się w cieniu pobliskiej (12 km), tętniącej życiem rzymskiej kolonii Epidaurum (dzisiejszy Cavtat). Najazdy Słowian i Awarów na Bałkany na początku VII w., doprowadziły do upadku Epidaurum, co, poniekąd paradoksalnie, dało początek miastu zwanemu dziś Dubrownikiem (sama nazwa miasta pochodzi od słów dub, czyli dąb, oraz dubrava, inaczej dąbrowa, czyli las dębowy).
Ocalali mieszkańcy rzymskiego miasta rozpierzchli się po okolicznych górach i wyspach, a duża część z nich przeniosła się do malutkiej osady na wysepce Lave. Tak do niedawna przedstawiała się jedyna znana wersja założenia Dubrownika, którą w ten sposób przedstawili: bizantyjski cesarz i historyk Konstanty Porfirogeneta w swym dziele De administrando imperio (X w.), Pop Dukljanin (XII w.), oraz pierwsi dubrowniccy kronikarze
Opowieść o początkach Dubrownika niedawno doczekała się weryfikacji. Kronikarze dawnych wieków barwnie opisując ucieczkę mieszkańców Epidaurum nie dodawali, że przerażeni zbiegowie nie przybyli do prymitywnej rybackiej osady, lecz warownego miasta Rausia (inaczej - Raguza), w którym czekały na nich murowane domy, woda, żywność i gościnni mieszkańcy. Tę wiadomość zawdzięczamy współczesnym archeologom, którzy odkryli niedawno pod fundamentami romańskiej katedry pozostałości dużego bizantyjskiego kościoła z VI-VII w. n.e., wskazujące na istnienie sporych rozmiarów miasta na wysepce Lave w jeszcze wcześniejszym okresie.
W pobliżu romańskiej Raguzy, kilkaset metrów na północ, u podnóża góry Srđ, w okresie X-XI w. powstał i powoli zaczął rozrastać się słowiański gród Dubrownik. Pod jego wpływem, Raguza ulegała powolnej slawizacji, początkowo w warstwach niższych, a potem wśród patrycjatu. W ciągu następujących stuleci Dubrownik zdobywa ważną pozycję ekonomiczną i kulturalną w regionie, powoli przeradzając się w wspaniałą i niezależną Republikę.
...powstawała Republika...
Zanim Dubrownik przerodził się w jedną z największych potęg morskich, kulturowych i gospodarczych średniowiecznej Europy, zanim powstała Respublica Ragusina (której współczesna nazwa to Republika Dubrownicka), miasto przeszło burzliwe dzieje, zmieniając zwierzchników i uparcie dążąc do zapewnienia sobie autonomii.
Przełom pierwszego i drugiego tysiąclecia (n.e.) to czasy, kiedy znajdująca się pod panowaniem Bizancjum Raguza, czyli dzisiejszy Dubrownik, ulegała procesowi slawizacji. Miasto rosło w siłę i zdobywało nowe terytoria. Pierwotnie posiadłości Dubrownika rozciągały się od Cavtatu do Orašaca i obejmowały Župę dubrovačką z Bratem, Rijekę dubrovačką i Zaton. Obszar ten znany był, jako Astarea, czyli "ziemia naszych ojców".
Już w IX w. Dubrownik kontrolował wyspy Lokrum, Mrkan i Supetar na południu, oraz archipelag Elifatów na północnym zachodzie. Poza tym o sile miasta świadczy fakt, iż słowiańscy przywódcy z okolicznych państewek musieli płacić mu trybut. Respekt budziła również flota Dubrownika, należąca do wielkiej, imperialnej floty bizantyjskiego cesarza Konstantyna Porfirogenety. Dała ona dowód swej potęgi w roku 869, kiedy na swych statkach przewiozła do Bari słowiańskie wojska, które pomogły wyzwolić miasto spod władzy arabskich piratów - Saracenów. Prawie dwieście lat później, w 1032 r., okręty Dubrownika, przy boku floty bizantyjskiej, ponownie wzięły udział w zwycięskim starciu z Saracenami.
Wzrost potęgi miasta, jako ważnego i bogatego, portu znajdującego się na adriatyckiej, handlowej drodze morskiej, stał się przyczyną ataków ze strony wielu wrogów. W IX w. oblegali go Arabowie, którzy po piętnastu miesiącach dali za wygraną. Podczas oblężenia miasto wspierała flota bizantyjska. W następnym stuleciu murom Dubrownika zagrażała armia cara bułgarskiego Samuela. Około roku 1000 przejęciem władzy nad miastem zainteresował się wenecki doża Pietro Orsoelo II. Było to zrozumiałe, gdyż ekspansja Dubrownika stanowiła realne zagrożenie dla weneckiej pozycji w handlu śródziemnomorskim. Interwencja doży, jak również późniejsze ataki (1122 i 1171 r.), stanowiły preludium do objęcia przez Wenecję władzy zwierzchniej nad Dubrownikiem na ponad 150 lat (1205-1358 r.). Jakby tego było mało, przez pięć lat do roku 1085 Dubrownikiem rządzili Normanowie pod wodzą Roberta Guiscarda.
Jakby na przekór tym wydarzeniom miasto osiągało coraz większą niezależność, stawało się coraz silniejsze, w efekcie czego już pod koniec XII wieku Bizancjum tylko formalnie sprawowało kontrolę nad miastem. Dokumenty z tego okresu potwierdzają istnienie wolnego państwa, na którego czele stał rektor, wybierany co miesiąc spośród szlachty. Te kilka wieków miało zasadnicze znaczenie dla dalszych losów Dubrownika. Izolowane politycznie miasto zmuszone było do ciągłego paktowania z ówczesnymi potęgami w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Głównie chodziło tu o zagrożenie ze strony Wenecji, pod wpływem którego miasto zawierało układy z największymi wrogami republiki św. Marka, z włoską Pizą i piratami z Omiša.
W tych czasach powoli kształtowała się charakterystyczna sylwetka miasta. W XII wieku bagno oddzielające wyspę Lave od stałego lądu zostało zasypane a w jego miejscu utworzono główną arterię, dzisiejszy Stradun. W drugiej połowie XIV wieku otoczono Dubrownik murami, które dziś są jego dumą i wizytówką. Miasto dbało też o swoich obywateli: od 1301 działała tu zorganizowana służba zdrowia a w 1317 otwarto pierwszą, funkcjonującą do dziś, aptekę. W 1436 r. powstała kanalizacja i system zaopatrzenia miasta w wodę, częściowo działające do dzisiaj! Życie gospodarcze kwitło, mimo że miasto znajdowało się pod formalnym zwierzchnictwem Wenecji. W 1358, gdy Republika św. Marka przegrała wojnę z Węgrami, Dubrownik uznał zwierzchnictwo węgierskiego króla i choć musiał płacić mu trybut, od tej chwili traktowany był jako wolne miasto.
Dubrowniczanie nie zaprzestali starań o umocnienie statusu samodzielnej republiki. Kiedy na Bałkanach rozszerzyła swoje panowanie Turcja, Dubrownik zadbał o poprawne z nią stosunki, zapewniając sobie, za opłatą, możliwość handlu na terytorium tureckim. Odstąpił też imperium osmańskiemu wąski pas wybrzeża w okolicach miasta Neum i tym zręcznym manewrem uniknął dzielenia granic z posiadłościami weneckimi.
Zabiegi, mające na celu zapewnienie sobie suwerenności okazały się skuteczne - począwszy od XV wieku, Dubrownik będzie najważniejszym, a jednocześnie najbogatszym gospodarczo i kulturalnie miastem w południowej Dalmacji. Starania wielu pokoleń nie poszły na marne - powstała wspaniała i niezależna republika Dubrownicka.
Złoty Wiek Republiki
W ciągu kilku wieków Dubrownik, stał się wzorem harmonijnego rozwoju gospodarczego połączonego z niesłychanie wysokim poziomem kultury i sztuki. Był jednym z niewielu miast w Europie, które w tak krótkim czasie zakwitło arcydziełami nauki, architektury i literatury, użyczając swego blasku całemu Adriatykowi. Bandera św. Błażeja powiewała na całym Morzu Śródziemnym. Potężne mury i znakomita dyplomacja umożliwiały obronę niezależności.
Najwspanialszy okres rozkwitu miasta przypada na XV i XVI w. Szczyt świetności Dubrownika zbiegł się w czasie z upadkiem państewek bośniackich i serbskich i z okresem gdy Chorwacja skurczyła się do "reliquae reliqiarum" (resztki resztek). Dla miasta sytuacja ta była niesłychanie korzystna. Dubrownik zajął wówczas znakomitą pozycję w handlu śródziemnomorskim. Statki opuszczające dubrownicką stocznię Sveti Vlaho przemierzały handlowe szlaki od Wenecji, poprzez Adriatyk, Morze Śródziemne, aż po Ocean Atlantycki i Indyjski. Flota, zajmująca wówczas trzecie, pod względem wielkości, miejsce na świecie, liczyła 200 okrętów i ponad 5 tys. marynarzy. Potęga dubrownickiej floty opierała się od XIII stulecia przede wszystkim na monopolu w handlu solą i metalami szlachetnymi z Bośnią i Serbią, gdzie republika posiadała nawet własne kopalnie. Do początku XV w. kwitł tu również handel niewolnikami. Wszystko to do tego stopnia umocniło pozycję waluty dubrownickiej w ówczesnej Europie, że powszechnie akceptowano ja poza granicami republiki.
Gospodarcza koniunktura szła w parze z wysokim poziomem kultury i sztuki. Zabytki, które dziś podziwiamy, pierwszy raz ujrzały światło dzienne właśnie w tamtych czasach. Wystarczy wspomnieć choćby tylko przepiękny Pałac Sponz czy Wielką Studnię Onufrego. Równie znakomicie rozwijało się rzemiosło artystyczne jak złotnictwo i odlewnictwo szkła.
W tym czasie ustrój republiki był już wykrystalizowany. Mała i Wielka Rada złożone z dubrownickiej arystokracji i szlachty obierały rektora na okres jednego miesiąca. Jego władza była raczej symboliczna i ograniczała się przede wszystkim do funkcji reprezentatywnych. Wszelkim nadużyciom zapobiec miało przyznanie mu niewielkiego zakresu uprawnień. XV i XVI wiek to również czasy, gdy społeczeństwo Dubrownika ulega ujednoliceniu, stapiając się w jednolitą kulturowo, etnicznie i religijnie grupę.
Niezwykła atmosfera panująca w mieście to nie tylko zasługa barwnej historii, czy wspaniałych budowli, tworzą ją przede wszystkim ludzie. Mowa tutaj o sławnych obywatelach Dubrownika: o Ivanie Gunduliciu - największym twórcy chorwackiej literatury, Nikoli Božidareviciu - najwybitniejszym artyście przełomu XV i XVI wieku, czy Marinie Getaldiciu vel Ghetaldusie, człowieku nauki znanym i cenionym w całej ówczesnej Europie. Pod auspicjami miasta rozpoczynały działalność, jako jedne z pierwszych w Europie, nowoczesne stowarzyszenia naukowe i literackie, jak Akademia Jednomyślnych (powstała w drugiej połowie XVI w)., czy o sto lat starsza Akademia Frywolnych.
Dzięki potężnym murom, ale też dzięki zręcznej dyplomacji, która utrzymywała miasto w stanie czynnej neutralności wobec ścierających się w Europie potęg, Dubrownik z powodzeniem utrzymywał niezależność, a wewnątrz ochronnego pierścienia niezdobytych murów kwitło niczym nie zakłócone życie kulturalne i gospodarcze.
Zmierzch Republiki
Czarne chmury nadciągnęły nad Dubrownik pod koniec XVI w., gdy światowy handel morski przeniósł się na szlaki atlantyckie. Jakby tego było mało w 1667 r. trzęsienie ziemi zniszczyło większość budynków i pochłonęło tysiące ofiar.
Kryzys w handlu śródziemnomorskim, który nastąpił w XVI w. był prawdziwym ciosem dla gospodarki Dubrownika. Przyczyną recesji było zainteresowanie rynków europejskich oceanicznymi szlakami handlowymi i nowo odkrytymi ziemiami. Towary z Bliskiego Wschodu i całych Bałkan, w przewozie których prym wiódł Dubrownik, zostały wyparte przez dostawy z amerykańskich kolonii. Flota miasta zmniejszyła się w XVII w. do jednej trzeciej swojej dawnej wielkości, a jej żeglarze brali udział jedynie w krótkich podróżach. Nie pomogło nawet wycofanie kapitału z floty i ulokowanie go w bankowości - Dubrownik znalazł się w głębokiej recesji. Nieszczęścia dopełniło silne trzęsienie ziemi w roku 1667, zabierając z sobą tysiące ofiar. Zniszczenia były tak wielkie, że miasto, aby się podnieść, potrzebowało aż pół wieku. Do ocalenia Dubrownika od całkowitego upadku przyczynił się nie kto inny, jak Jan III Sobieski, zwyciężając pod Wiedniem Kara Mustafę, który ściągał z miasta haracz, tym samym finansowo uniemożliwiając jego odbudowę i rozwój.
Wciąż jednak największym konkurentem Dubrownika pozostawała Wenecja, będąca przeważnie w stanie wojny z Turcją, spowodowanej rywalizacją o wpływy na Adriatyku i Bałkanach. Spory te, jak również wojny austriacko-tureckie w latach 1683-1718, doprowadziły do upadku handlu w głębi lądu, pogłębiając recesję w Republice
Dopiero w drugiej połowie XVIII w. sytuacja w handlu śródziemnomorskim uległa znacznej poprawie. Umożliwiło to Dubrownikowi odbudowę floty, która w r. 1792 liczyła aż 300 okrętów. Flota ta wyruszyła na transoceaniczne szlaki, a nie jak wcześniej śródziemnomorskie. Poza tym niegdyś wielka Wenecja, pokonana przez Austriaków, nie stanowiła już ani zagrożenia, ani konkurencji. Wydawać by się mogło, że była to znakomita chwila aby powrócił blask minionych czasów Republiki Dubrownickiej. Przeszkodziły temu dwa czynniki: konflikty wewnętrzne w Republice, oraz największa potęga współczesnej Europy, Francja. Dla tej ostatniej działalność dubrownickiej floty w basenie Morza Śródziemnego była solą w oku, w efekcie czego Francuzi w 1806 r. zajęli miasto.
Wewnętrzne konflikty natomiast spowodowane były ścierającymi się siłami społecznymi - arystokratycznym i konserwatywnym, niechętnym zmianom przywództwem Republiki, a tworzącą się średnią klasą przedsiębiorczych i obrotnych ludzi, świadomych epoki i przemian, jakich należy dokonać, aby nie pozostać w tyle. Nie mniej istotną kwestią wewnętrzną była sprawa uciskanych chłopów, którzy w 1799 r. wywołali rebelię krwawo stłumioną przez wojska austriackie przybyłe z pobliskiego Kotoru.
Tak dogasały ostatnie dni wolnego Dubrownika, który przez następne dwa stulecia będzie przechodził z rąk do rąk kolejnych europejskich mocarstw, podobnie jak inne małe, niegdyś wolne kraje Starego Kontynentu.
XIX i XX wiek w dziejach Dubrownika
Przez ostatnie dwieście lat Dubrownik był oblegany, uwalniany, ostrzeliwany przez europejskie potęgi począwszy od napoleońskiej Francji, poprzez Austrię, Wielką Brytanię, czy faszystowskie Niemcy. Jakimi ścieżkami dotarł Dubrownik do obecnego stanu, stając się w pełni wolnym, chorwackim miastem bez śladów jakichkolwiek wojennych zawieruch, pełnym barw, słońca i ludzi tak otwartych, jak mało gdzie na świecie?
Już na początku XIX wieku kres potęgi Dubrownika był nieunikniony. Upadla flota, utracono kapitał dość pochopnie zainwestowany w handel morski, zmierzchała stara, arystokratyczna Republika, nie potrafiąca przyjąć i zrozumieć nowych czasów, nowego porządku w Europie. Mimo że inicjatywa ekonomiczna i społeczna znajdowały się w rękach nowej, "oświeconej" klasy, było już za późno.
31 grudnia 1806 r. marszałek francuski Marmont zwołał przyspieszone posiedzenie dubrownickiego senatu i przy milczącej lecz złowrogiej obecności wycelowanych w kierunku miasta dział, Republika Dubrownicka przestała istnieć. Nigdy więcej już rektor odziany w purpurową togę nie wkroczył do pałacu Knežev Dvor.
Po upadku Napoleona w 1815 r. Dubrownik stał się częścią austriackiej Dalmacji. Zmiana zwierzchnika nie przyniosła jednak poprawy dramatycznej sytuacji, wręcz przeciwnie. W dalmatyńskiej części wybrzeża adriatyckiego centrami gospodarczymi stały się Zadar i Split, wskutek czego miasto znalazło się w stanie ekonomicznej katastrofy. Taką sytuację ukazuje relacja brytyjskiego podróżnika W.F. Wingfilda, który w roku 1853 stwierdza, że na każde pięć podmiejskich domów, aż cztery są puste. Mimo to Dubrownik pozostał miastem, które dawało natchnienie, przypominało o dawnej świetności, szczycąc się dumnym mianem słowiańskich Aten.
Dopiero I wojna światowa umożliwiła połączenie Dubrownika z Chorwacją, z którą zawsze był związany kulturowo, historycznie i językowo. Gdy upadło kolejne mocarstwo - Austro-Węgry, Dubrownik stał się częścią Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców. Nie minęło jednak dwadzieścia lat, gdy w Europie rozpętała się II wojna światowa. Dubrownik należał wówczas do Niezależnego Państwa Chorwackiego, ale faktycznie znajdował się pod okupacja włoską, a później niemiecką. Pod koniec wojny, 18 października 1944 r., miasto oswobodziły Oddziały Ludowej Armii Wyzwolenia dowodzone przez marszałka Tito - i tak Dubrownik znalazł się w Socjalistycznej Republice Chorwacji, która wchodziła w skład Jugosławii.
Po ogłoszeniu niepodległości przez Chorwację w 1991 roku, Dubrownik przeżywał ciężkie dni podczas ofensywy armii jugosłowiańskiej ostrzeliwującej miasto. Gdy działania wojenne ustały, szybko usunięto zniszczenia, podobnie jak szybko starano się zapomnieć o smutnych zdarzeniach. Dziś nie ma już po nich śladu, życie wróciło do normalności, a sam Dubrownik ... cóż, zobaczcie sami.
Zabytki Dubrownika
Dubrownik to miejsce z baśni 1001 nocy. W krużgankach średniowiecznych klasztorów wciąż słychać szepty mnichów, a kościelne skarbce kryją święte relikwie. Sekretne przejścia są wyzwaniem dla łowców przygód, szukających wejścia do legendarnych tuneli wijących się głęboko pod ulicami miasta. Tu legenda przeplata się ze słońcem, a historia z muzyką. Dubrownik potrafi zachwycić na wiele sposobów - daj się uwieść i Ty!
Bramy miejskie - strażniczki Dubrownika
Niezdobytego Dubrownika przez wieki strzegły potężne mury. Do ich wnętrza można było dostać się od strony lądu tylko przez dwie bramy: od zachodu przez Bramę Pile (Vrata od Pila), a od wschodu Bramę Ploče (Vrata od Ploča).
Do bramy Pile prowadzi kamienny XV-wieczny most o trzech łukach. Na kamiennych ławkach mostu dorośli handlują prasą i regionalnymi pamiątkami, a dzieci sprzedają wyłowione przez siebie muszelki i gwiazdy morskie. Na oczach zaciekawionych turystów powstają tu oryginalne koronki. Wkraczamy na mniejszy most drewniany. Dawniej, co wieczór był on podnoszony, brama zamykana, a klucz przekazywano rektorowi republiki. Bramę zbudowano na miejscu dawnej fortecy, istniejącej tu już od 972 roku, której fundamenty możemy jeszcze zauważyć między zewnętrznymi i wewnętrznymi wrotami.
Z niszy nad bramą Pile strzeże wejścia do miasta posąg św. Błażeja (Sveti Vlaho), patrona Dubrownika. Statuę tę wyrzeźbił jeden z największych rzeźbiarzy XX wieku, Chorwat, Ivan Meštrović
Zanim wkroczymy do miasta, podnieśmy wzrok na trzy kamienne głowy umieszczone pod posągiem św. Błażeja. Złośliwa legenda mówi, że wizerunki brodatego mężczyzny i dwóch kobiet to aluzja do potajemnych związków między klaryskami a franciszkanami. Jednak statystyka bezlitośnie temu zaprzecza: archiwalne dokumenty nigdy nie zanotowały takiego stosunku mniszek i mnichów: 2:1. Na szczęście dla kamiennych głów fakty nie pozostawiają wątpliwości.
Jesteśmy już w obrębie murów. Przy zejściu do Starego Miasta zazwyczaj ktoś gra na jakimś instrumencie. Przeważnie jest to długowłosy gitarzysta znany jako Mirson, żywa legenda miasta, najstarszy, wciąż grający muzyk rockowy starszego pokolenia. Zaraz obok, po lewej stronie, znajduje się wejście na mury miejskie.
Brama Ploče to wschodnie wejście do miasta, zbudowane na tej samej zasadzie, co zachodnia Brama Pile. Wchodząc do miasta od strony przedmieścia Ploče wkraczamy najpierw na kamienny, a następnie zwodzony drewniany most nad tzw. wilczym dołem. Do dziś zachował się w doskonałym stanie mechanizm służący do jego podnoszenia i opuszczania. Dalej zewnętrzne wrota prowadzą pod twierdzę Revelin, a potem na kamienny most, pod którym niegdyś znajdowała się fosa. Drugie, wewnętrzne otwierają drogę do miasta. W niszy nad bramą odnajdziemy jeden z niezliczonych posągów św. Błażeja, patrona miasta. Ale uwaga! Ten jest z nich wszystkich najstarszy, renesansowy.
Wychodząc ze Starego Miasta w stronę wschodu przejdziemy przez strzegącą go od zachodu bramę Ploče. Nie zapomnijmy przeciągnąć ręką wzdłuż murów od ostatniego kościoła wewnątrz murów aż do pierwszej bramy Ploče z posągiem św. Błażeja. W ten sposób niezawodnie zapewnimy sobie szczęście na cały dzień.
Zadaniem twierdzy Revelin była przede wszystkim ochrona portu, który był najsłabszym punktem obrony miasta ze względu na niewielką wysokość murów i dwie bramy morskie: Ribarską i Ponte. Wzniesiono ją w XVI wieku, w rekordowym tempie, w obliczu zbliżającego się weneckiego zagrożenia. Na ten czas wstrzymano wszystkie inne publiczne roboty w mieście. Plany fortecy były dziełem architekta Antona Ferramolino. Przysłał go do Dubrownika hiszpański admirał Doria, wielki przyjaciel miasta.
Prócz tego Revelin ochraniał Dubrownik od strony lądowej. Spełniał więc podwójne zadanie - bronił miasta przed dwoma największymi zagrożeniami: tureckim od wschodu i weneckim od strony morza.
Wnętrza fortecy widziały niejedno w czasie burzliwych dziejów Republiki. W wyjątkowych momentach służyły jako miejsce narad i skarbiec państwa, a podczas ostatniej wojny jako schron dla mieszkańców Dubrownika. Dziś jej obszerne tarasy są jedną z najpopularniejszych scen Festiwalu Letniego, a w olbrzymich komnatach odbywają się koncerty i imprezy techno.
Trzy katedry
Legenda połączyła powstanie katedry dubrownickiej z burzliwymi dziejami króla Ryszarda Lwie Serce. Statek Ryszarda, wracającego z wyprawy krzyżowej, zatonął w czasie sztormu. Poleciwszy się boskiej opiece, król szczęśliwie wylądował na wyspie Lokrum. Wdzięczny za uratowanie życia, ufundował w Dubrowniku świątynię.
Charakterystyczna kopuła katedry wznosi się nad dachami Dubrownika, doskonale widoczna z miejskich murów. Kościół Wniebowzięcia (Uznesene Marijino), bo tak brzmi jego oficjalne miano, nazywany jest przez mieszkańców miasta Velika Gospa (Matka Boska).
W 1981 r. archeolodzy pracujący w podziemiach świątyni przeżyli prawdziwy wstrząs. Niespodziewanie ich oczom ukazała się apsyda nieznanej dotąd katedry pochodzącej z VII wieku, a więc o sześć stuleci wcześniejszej od tej legendarnej, ufundowanej przez Ryszarda Lwie Serce. Dzięki temu sensacyjnemu odkryciu dziś już między bajki włożyć można romantyczną opowieść o uciekinierach z Epidaurum, którzy na gołej skale założyli Dubrownik.
Romański kościół ufundowany przez angielskiego króla został zniszczony w czasie wielkiego trzęsienia ziemi w 1667 r. Nową katedrę wzniesiono według projektu włoskiego architekta Buffaliniego. Ściągnięto go aż z Italii, by pomógł w odbudowie świątyni w stylu modnego wówczas rzymskiego baroku. Na podstawie jego planów prace rozpoczął Paolo Andreotii, a dzieła dokończył w 1713 r. miejscowy mistrz Ilija Katičić. Do dziś zachowało się pismo, w którym Katičić prosi o wynagrodzenie za ukończoną pracę, nie omieszkając podkreślić, że zmuszony był poprawiać liczne błędy swoich poprzedników.
Obecnie trzynawowa barokowa bazylika mieści kilkanaście bezcennych malowideł z okresu od XIII do XVII wieku. Charakterystyczna, nieco surowa, biel ścian stanowi doskonałe tło dla dzieł włoskich artystów ze szkoły Rafaela. Największym blaskiem lśni jednak umieszczony w głównym ołtarzu bezcenny obraz Tycjana "Wniebowzięcie Marii". Zwróćmy też uwagę na znajdujący się w zachodniej nawie obraz Madonny z Poratu, który dawniej w czasie długotrwałej suszy był obnoszony po mieście w błagalnej procesji o deszcz.
Skarbiec katedry przed trzęsieniem ziemi 1667 r. należał do najmajętniejszych w Europie. Podczas kataklizmu większość skarbów uległa zniszczeniu, lecz nawet to co zachowało się do dzisiaj jest wciąż imponującym świadectwem bogactwa miasta i umiejętności jego rzemieślników.
Skarb był własnością Republiki, a dostęp do niego umożliwiało wyłącznie jednoczesne użycie trzech kluczy, z których jeden był w posiadaniu arcybiskupa, drugi - rektora katedry, a trzeci - sekretarza Republiki. A są tu rzeczy niezwykłe. Relikwiarz w kształcie bizantyjskiej korony, wykonany w XII w., kryje czaszkę patrona miasta - św. Błażeja. Znajdziemy tu również rękę świętego, drewno z Krzyża Chrystusa - dar królowej bośniackiej Małgorzaty, a nawet... pieluszkę małego Jezuska. Z każdym z tych cennych przedmiotów związana jest opowieść lub legenda, każdy ma swoją historię, a wiele odbyło długą drogę zanim trafiło do katedralnego skarbca. Kiedy przez szkło oglądamy złote i srebrne relikwiarze oraz naczynia liturgiczne, odbywamy wraz z nimi wędrówkę przez długie wieki najświetniejszej historii Dubrownika. Skarbiec katedry otwarty jest codziennie w godzinach od 9.00 do 19.00, wstęp: 5 kun dorośli i 3 kuny dzieci.
Skarby klasztoru dominikanów
We wschodniej części miasta, tuż przy jego murach obronnych, wyrasta klasztor i kościół dominikanów (bijeli fratri). Wśród skarbów które przez wieki zgromadzili zakonnicy znalazł się srebrny krzyż serbskiego króla. Widniejący na nim napis grozi klątwą temu, kto by go sobie przywłaszczył.
Zakon białych braci osiedlił się w Dubrowniku już na początku XIII wieku. Miejsce, które obrali na swoją siedzibę, było jednym z najistotniejszych punktów w obronie miasta. Cały kompleks stworzył więc wkrótce jedną całość z murami miejskimi.
Pierwsze wzmianki o budowie klasztoru znajdujemy w 1301 r. Z tego właśnie okresu pochodzi znajdujący się na południowej ścianie kościoła romańsko-gotycki portal, jedyny tego typu w Dubrowniku. Charakterystyczny ostrołukowy kształt nadal mu w 1419 r., zgodnie z duchem epoki, mistrz Bonino z Mediolanu. W połowie XV w. powstały natomiast wyjątkowo piękne krużganki klasztoru, łączące w sobie najwspanialsze cechy gotyku i wczesnego renesansu. Budynek klasztoru tylko nieznacznie ucierpiał podczas trzęsienia ziemi w 1667 roku i dlatego, jako jeden z nielicznych w mieście, zachował swój gotycki charakter
Nad zakrystią wznosi się czteropiętrowa dzwonnica z latarnią starego portu miejskiego. Swój charakterystyczny wygląd, będący mieszanką stylów, zawdzięcza długiej budowie, która ciągnęła się od XIV do XVIII w, czyli od czasów panowania stylu romańskiego do baroku. Obok klasztoru stoi w osamotnieniu domek kata.
We wnętrzu kościoła warto obejrzeć kapitularz z ołtarzem autorstwa Nikoli Božidarevicia z 1513 r., ukazujący historię dominikanów w Dubrowniku oraz obraz największego malarza chorwackiego Vlaho Bukovca "Cud św. Dominika" z roku 1912. Posadzka i mury kościoła kryją groby znamienitych obywateli, artystów, jak też dubrownickich rzemieślników i kupców.
Dziś we wschodnim skrzydle otwarto muzeum, w którym zebrano najcenniejsze przykłady dubrownickiego malarstwa i rzeźby XV i XVI w., dzieła złotników oraz rękopisy i inkunabuły, które przez wieki gromadzili dominikanie. Biblioteka klasztoru bogaciła się przez stulecia. Nigdy nie wyróżniała się zbyt wielką liczbą ksiąg (dziś około 200 manuskryptów), lecz znalazły się między nimi prawdziwe perły, np. potępione dzieło Savonaroli z 1495 r. Zwróćmy też uwagę na srebrną kadzielnicę w kształcie dubrownickiej karaweli i dzieło Tycjana przedstawiające Marię Magdalenę. W posiadaniu dominikanów znajduje się również inny ciekawy zabytek: srebrny krzyż króla serbskiego Stefana Uroša II Milutina, zawierający kawałek Świętego Krzyża i napis grożący klątwą temu, kto by go sobie przywłaszczył. Dla skarbów tych nie mieli szacunku napoleońscy żołnierze, kiedy na początku XIX w. umieścili w pomieszczeniach klasztoru swoje konie. Czyżby w taki sposób spełniła się klątwa serbskiego króla?
Franciszkanie i klaryski - zakazane związki
Złośliwa legenda mówi, że trzy kamienne głowy pod posagiem św. Błażeja nad bramą Pile - wizerunki brodatego mężczyzny i dwóch kobiet - to aluzja do potajemnych związków między klaryskami a franciszkanami. Jednak statystyka bezlitośnie temu zaprzecza: archiwalne dokumenty nigdy nie zanotowały takiego stosunku mniszek i mnichów: 2:1. Na szczęście dla kamiennych głów fakty nie pozostawiają wątpliwości.
W 1317 r. franciszkanie musieli opuścić swój klasztor znajdujący się poza murami miasta, a sam budynek został rozebrany. Tak solidna budowla stanowiła duże zagrożenie dla Dubrownika w wypadku przejęcia jej przez wrogie siły. Zakonnicy rozpoczęli w mieście budowę swojej nowej siedziby. Ukończony w 1424 r. kompleks klasztorny, wraz z prostym jednonawowym kościołem św. Franciszka stanowi udane połączenie stylu romańskiego i gotyku.
Krużganki klasztoru franciszkanów to poemat wyrzeźbiony w kamieniu. Jego twórca, Mihoje Brajkov wykorzystał osiągnięcia stylu romańskiego i wprowadził lekkość gotyku. Taka jest właśnie rzeźbiona studnia, znajdująca się na dziedzińcu. Podobno jedna z głów wieńczących kolumny krużganku, to portret samego mistrza, który w ten sposób unieśmiertelnił swój wizerunek.
Kamienna kompozycja dziedzińca tworzy wspaniałą ramę dla założonego w XIV wieku i do dziś pielęgnowanego ogrodu. Tutaj franciszkanie uprawiali zioła na potrzeby przyklasztornej apteki.
Dziś zioła zastąpiono nowoczesnymi medykamentami. Apteka kontynuuje swoją tradycję od pięciuset lat i jest najstarsza w tej części Europy. Niezwykłe zbiory naczyń i przyrządów farmaceutycznych z XV-XVII wieku oglądać możemy w muzeum klasztornym (ulica Placa 2, tel. (020) 426-345, otwarte latem 9.00-17.00, wstęp: 5 kun dorośli, 3 kuny dzieci).
W samym kościele znajduje się grób największego poety starej literatury chorwackiej Ivana Gundulicia. Jest on autorem epickiego poematu Osman, w którym wysławia zwycięstwo polskiego oręża nad Otomanami pod Chocimiem.
Trzeba jeszcze wspomnieć o imponującym zbiorze ksiąg, jaki zgromadzili bracia mniejsi: Zawiera on 30 tys. woluminów, 22 inkunabuły, czyli najstarsze druki, 1200 manuskryptów oraz iluminowane śpiewniki i zapisy nutowe.
Przy klasztorze franciszkańskim znajduje się stary wylot rynny. Podobnych wylotów jest w mieście więcej, lecz ten jest wyjątkowy. Według mieszkańców miasta każdemu, kto stojąc na rynnie zdoła zdjąć koszulę, szczęście będzie dopisywało do końca życia. Wśród tych, którym się to udało, była nawet jedna kobieta, która odważnie ściągnęła sukienkę. "Szczęściarze" pomagali sobie jednak przytrzymując się maleńkiej dziurki w murze. Teraz nie ma już oszukiwania, otwór został zamurowany.
W Dubrowniku zawsze mówiło się o zakazanych związkach między żeńskimi i męskimi zakonami. Plotkę podsycała zapewne bliskość między klasztorami franciszkanów i klarysek. Do dziś istnieją tu łączące je tajne podziemne, przejścia.
Klasztor św. Klary zbudowany został na początku XIV wieku. Kształciły się tutaj dziewczęta z arystokratycznych rodów. Wiele z nich wbrew swej woli zostawało zakonnicami. Szlachetnej pannie bez posagu pozostawała tylko furta klasztorna. Często powtarza się tu gorzką opowieść o dwóch siostrach. Starszej ojciec polecił, by wyszła za mąż, a młodszej, by została zakonnicą. Do wstąpienia w mury klasztorne namawiał ją z polecenia ojca pewien ksiądz, cytując św. Pawła, który twierdzi, że dziewczęta, wychodząc za mąż, robią dobrze, lecz te, które nie wychodzą, czynią jeszcze lepiej. Na co rezolutna panna odparła: "A więc ja pozostawiam mojej siostrze to, co lepsze, a sobie wezmę to, co gorsze". Od 1434 r. znajdował tu także dom dla dzieci opuszczonych lub z nieprawego łoża. Była to jedna z pierwszych tego typu instytucji na świecie! Podczas napoleońskiej okupacji Francuzi zamknęli ten dubrownicki "dom dziecka", zamieniając go w skład amunicji, a potem w stajnię. Dziś mieści się tu centrum informacji kulturalnej z halą wystawową, a na krużgankach otwarto restaurację. Tutaj odnajdziemy także polski ślad: w odnowie klasztoru, zniszczonego w czasie wojny, brali udział polscy specjaliści. To właśnie oni odrestaurowali piękną studnię na dziedzińcu.
Kolumna Rolanda - symbol wolnego miasta
Skąd w Dubrowniku kamienna postać Rolanda, legendarnego rycerza, uwiecznionego w średniowiecznym eposie? Bohater "Chanson de Roland", bratanek Karola Wielkiego, wojownik, który zginął w saraceńskiej zasadzce w 778 roku, w rzeczywistości nigdy nie zawitał do Dubrownika. Mimo to ludowa wyobraźnia szybko związała go z losami miasta. Miejscowe podanie głosi, że rycerz pomógł mieszkańcom odeprzeć atak arabskich piratów, stoczywszy zwycięski pojedynek z ich przywódcą o wdzięcznym przydomku Cuchnący Oddech.
Zgodnie z mniej barwną prawdą historyczną rzeźba była podarunkiem króla węgierskiego Zygmunta Luksemburczyka, chcącego potwierdzić autonomię Dubrownika, który płacił mu trybut. Podobne kolumny zdobią place kilku innych średniowiecznych grodów środkowej Europy i są symbolem wolnego miasta. Przez długie wieki nad Rolandem powiewała biała flaga Republiki z wizerunkiem i monogramem św. Błażeja. Jej wciągnięcie w 1419 r. zwiastowało początek złotego okresu w dziejach Dubrownika, a symboliczne opuszczenie w 1808 roku, przy wtórze kroków napoleońskiego wojska, oznaczało koniec Republiki.
Oprócz tego kamienny rycerz spełniał i bardziej prozaiczną funkcję: długość jego przedramienia (51,2 cm) była wzorcem oficjalnej miary obowiązującej w Dubrowniku. Wyobraźnia podsuwa nam widok dubrownickich kupców mierzących i tnących płótno, jedwab i wełnę u stóp kamiennej postaci. Wzniesiony nad ich głowami miecz przypominał, że nieuczciwość będzie ukarana. Posąg Rolanda był bowiem także miejscem publicznych kaźni: tutaj długie godziny spędzali przykuci oszuści i malwersanci.
W przeszłości, przewrócony przez gwałtowną burzę, spędził nieszczęsny rycerz kilkadziesiąt lat w zapomnianym magazynie. Wydobyty po pół wieku, odwrócony został twarzą na północ, a nie tak jak dawniej, w stronę południowo-wschodnią, z której pojawiało się tureckie zagrożenie. Dziś stoi spokojnie i dumnie, od czasu do czasu tylko nocną porą pozbawiają go miecza współcześni barbarzyńcy (do których, mamy nadzieję, nie zaliczasz się Ty, czytelniku!) A jeśli chcemy się z kimś w Dubrowniku umówić na spotkanie, najlepszym do tego miejscem będzie właśnie posąg Rolanda.
Lazarety - od trędowatych po MTV
Lazarety - to miejsce rozbrzmiewa dziś muzyką i głosami młodych ludzi. Gdybyśmy przybyli tutaj kilka wieków temu, ujrzelibyśmy zgoła inny widok...
Dobrobyt Republiki wynikał w dużej części z troski o zdrowie obywateli. Budynek lazaretu stał między traktem wiodącym do miasta a morzem. Była to stacja końcowa dla wszystkich karawan ciągnących z głębi lądu - miejsce kwarantanny dla towarów i ludzi. Przepisy dotyczące kwarantanny były niezwykle surowe, a w czasie epidemii za nawet najmniejsze ich naruszenie groziła kara śmierci! Dzięki temu Dubrownikowi udało się uniknąć pustoszącej Europę czarnej śmierci - dżumy.
Niedaleko znajduje się mały kościółek św. Łazarza, obok którego mieściło się pierwsze leprozorium. Gdybyśmy przybyli w to miejsce kilka wieków temu, zamiast rozbawionej młodzieży, ujrzelibyśmy zgoła inny widok: zakapturzonych mężczyzn i kobiety, ze zniekształconymi rysami twarzy i śladami na ciele jakie zostawia nieuleczalna choroba. To trędowaci, wykluczeni ze społeczności zdrowych, nieszczęśnicy, dla których leprozorium pozostawało jedynym schronieniem. Wchodząc do miasta, musieli ostrzegać o swoim pojawieniu się drewnianymi kołatkami, a jałmużnę podawano im na końcu kija. Ich patronem był św. Łazarz. Pierwsze leprozorium otwarto w Dubrowniku w 1272 roku, ale już w 1413 r. Senat podjął decyzję o przegnaniu trędowatych z miasta.
Zorganizowane przez MTV w Lazaretach powitanie Nowego Roku 2000 zebrało kilkanaście tysięcy uczestników. Zazwyczaj jednak odbywają się tu imprezy znacznie mniejsze, liczące koło tysiąca osób. Koncerty i gitariady czyli przeglądy miejscowych grup organizowane przez Klub młodzieżowy Orlando, , i techno parties gromadzą młodzież niezależnie od przynależności subkulturowej. Bawią się obok siebie punkowcy i skini (a jest ich w Dubrowniku aż sześciu), obywając się bez jakichkolwiek chuligańskich wybryków i bójek oraz wznosząc wspólne toasty.
Plaża pod Lazaretami to idealne miejsce by za dnia pomoczyć nogi, dlatego przyciąga zwykle starsze osoby, ale jednak nocą młodzieży przejmuje to miejsce swoja gra na gitarach i śpiewem (doradzamy młodzieży wpaść tutaj na krótko któregoś z wieczorów). Stąd rozciąga się ciekawy widok na staromiejski port.
Lovrijenac - niezdobyta twierdza na straży miasta
Twierdza Lovrijenac dumnie wznosi się nad urwistym brzegiem. Przez stulecia pełniła funkcje obronne, dziś znana jest jako idealne miejsce do wystawiania "Hamleta".
Prawdopodobnie na tych urwiskach od zawsze istniała jakaś forteca, lecz dzisiejszy kształt Lovrijenca pochodzi z XIV wieku. Wielokrotnie przebudowywana, twierdza zachowała swą trójkątną formę, przystosowaną do 37 metrowej skały, na szczycie której została wzniesiona. Jej mury od strony morza osiągają grubość dwunastu metrów (!), podczas gdy ściany zwrócone do miasta, mają jedynie 60 centymetrów.
Lovrijenac zbudowany został, aby bronić zachodniej części Dubrownika, leży na zewnątrz murów miejskich, jakieś 150 metrów od nich. Aż do czasów napoleońskich i pojawienia się nowoczesnej artylerii był jednym z najważniejszych strategicznie punktów fortyfikacji miasta. Bronił bramy miejskiej Ploče i najstarszego portu - Kalarinji. Ze względu na wyjątkowe znaczenie militarne zawsze otoczony był szczególną uwagą; zdawano sobie sprawę, że niebezpieczeństwo może zagrażać nie tylko z zewnątrz. Ten, kto kontrolował twierdzę, mógł kontrolować całą północno-zachodnią część miasta. Nikomu więc nie ufano całkowicie - dowódcę wybierano spośród arystokracji i co miesiąc zmieniano jego i załogę. Na wypadek, gdyby załodze przyszło na myśl zbuntować się i opanować twierdzę, przechowywano tu tylko tyle jedzenia, by mogło wystarczyć na miesiąc, a ściany zwrócone na wschód, były na tyle cienkie, że łatwo było je zburzyć ogniem artyleryjskim z murów miejskich.
Na początku do wnętrza prowadziły dwa kamienne mosty, jednak w XV wieku pozostawiono tylko jedną drogę dostępu, co uczyniło fortecę jeszcze bardziej niedostępną. Od XVI wieku Lovrijenca strzegło 10 wielkich dział, z których najsłynniejszym i największym (choć nigdy nie wystrzeliło) był Gušter (Jaszczur).
Fortyfikacje fortyfikacjami, lecz Dubrowniczanie wiedzieli, że warto również zapewnić sobie opiekę nadprzyrodzoną. Roztaczał ją posąg św. Błażeja, opiekuna i patrona miasta umieszczony nad bramą.
Dumny napis nad wejściem do twierdzy głosi: Non bene pro toto libertas venditur auro (Wolności nie można sprzedać nawet za całe złoto świata). Maksyma ta miała zapewne być przestrogą dla dowodzących fortyfikacją, aby za brzęczącą monetę nie zdradzili swojego miasta. Wolności nie wolno było sprzedawać, można jednak ją było kupić. Dubrowniczanie za niezależność swej republiki płacili ogromne sumy weneckiej i tureckiej potędze. Zawartość skarbca broniła siła Guštera.
Lovrijenac prze stulecia pełnił funkcję obronną, potem, podczas II wojny światowej, służył jako więzienie dla partyzantów, aby wreszcie stać się dubrownickim Elsynorem. Tarasy i wewnętrzny arkadowy dziedziniec zostały uznane przez światową krytykę za najdoskonalszą scenerię do wystawienia "Hamleta". Inscenizacja ta, powtarzana setki razy, stała się znakiem rozpoznawczym Dubrownickiego Letniego Festiwalu.
Warto się wspiąć na najwyższy taras Lovrijenca - rozciąga się stąd wspaniały widok na miasto i morze. U naszych stóp, po drugiej stronie twierdzy, w małej zatoczce, pomiędzy skałami, kryje się mała żwirowa plaża.
W sezonie turystycznym twierdza otwarta dla zwiedzających codziennie oprócz niedziel: 9.00-18.00, wstęp 5 kun.
Knežev Dvor - więzienie rektora
Pod zacienionymi arkadami pałacu Knežev Dvor zawsze zastać można kilka osób. W południe przysiadają tu turyści, by uciec od słońca, a wieczorami skupia się młodzież przy winie i gitarze.
Pałac Rektora był najważniejszym budynkiem publicznym w Starym Dubrowniku. Zbierała się w nim Mała Rada, sprawującą rzeczywistą władzę w Republice, mieściły się też kancelarie, urzędy i część archiwum. Na piętrze, w kilku skromnych pokojach, zamieszkiwał przez cały okres swej miesięcznej kadencji rektor. W ciągu tego czasu nie mógł on opuszczać budynku w celach prywatnych, nawet, aby zobaczyć się z rodziną. I choć jego bezpieczeństwa strzegli uzbrojeni strażnicy, spokojny sen przerywały mu krzyki i jęki dochodzące z ciemnic pałacu, gdzie więziono wrogów Republiki.
Początki pałacu sięgają XIII w, został on jednak doszczętnie zniszczony w XV wieku przez pożar. Odnowę pałacu powierzono w 1435 r. włoskiemu architektowi Onofriowi di Giordano della Cava, temu samemu, który zaprojektował miejskie fontanny. Po nim pracę kontynuował Mihelozzo, twórca Minčety, a dokończyli, zapewne z oszczędności, miejscowi mistrzowie. Nie zaszkodziło to jednak wyglądowi budynku, nadało mu jedynie znamiona skromnej elegancji. Budynek nie miał w przeszłości zbyt wiele szczęścia. Pożary i eksplozje prochu co pewien czas niszczyły część gmachu. Kilkakrotnie przebudowywany i rozbudowywany, pałac daje jednak wrażenie spójnej i harmonijnej całości. Gotyk płynnie przechodzi tu w renesans.
W atrium natkniemy się na popiersie brodatego mężczyzny. To Miho Pracat, armator i bankier z Lopudu, który całe swe mienie zdobyte w niebezpiecznych wyprawach zapisał Republice. Jedyny to wypadek, by Republika uczciła pomnikiem człowieka nieszlacheckiego pochodzenia. Dziś atrium pełni rolę sceny pod gołym niebem. Niezapomnianym przeżyciem będzie wysłuchanie jednego z licznie odbywających się tu koncertów, gdy nad głowami błyszczą gwiazdy, a scenografię tworzą kolumny i kapitele. W imponujących wnętrzach pałacu znajduje się dziś wystawa Wydziału Historycznego Muzeum Dubrownika (poniedziałek-sobota: 9.00-13.00; 10 kun). Zgromadzone eksponaty - przedmioty codziennego użytku, stroje patrycjuszy, klucze od miasta, a także malowidła włoskich i lokalnych mistrzów - pozwalają wyobrazić sobie jak wyglądało życie w starym Dubrowniku. Przystańmy na chwilę przed portretem urodziwej Cvety Zuzorić, szesnastowiecznej poetki i legendarnej piękności, muzy dubrownickich artystów. Czy dziś nadal mogłaby być wzorem kobiecej urody?
Wszystkie sprawy Dubrownika, polityczne, prawne i administracyjne, realizowane były w tym budynku. O jego przeznaczeniu przypominał napis, który do dziś możemy oglądać na pierwszym piętrze atrium: Obliti privatorum publica curate (Zapomnij o sprawach prywatnych, martw się o publiczne).
Między Pałacem Spoza a Pałacem Wielkiej Rady
Budynki w tej części Placu Luža nie miały wiele szczęścia: płonęły w pożarach (jak Pałac Wielkiej Rady), były burzone na rozkaz zaborców (jak dzwonnica Luža), lub same groziły upadkiem (jak Wieża Zegarowa). Odbudowywane i rekonstruowane, zalśniły jednak nowym blaskiem, aby tak samo jak przed wiekami, ostatecznie zamknąć architektonicznie doskonałą całość Starego Miasta.
Niepozorny budynek Lužy wciśnięty został między wyniosłą sylwetkę wieży zegarowej i mury pałacu Sponza. Zbudowany w XV w. pełnił pierwotnie rolę dzwonnicy i strażnicy miejskiej. Jego dzwony wzywały na posiedzenie Rady, ale też dzwoniły na trwogę w czasie pożarów oraz ostrzegały przed innymi niebezpieczeństwami grożącymi miastu. Podczas okupacji austriackiej została zburzona, lecz w r. 1952 odbudowano ją, przywracając pierwotną formę. Pod nią znajduje się wewnętrzna brama komory celnej (Vrata carinice), przez którą wyjdziemy wprost na stary miejski port.
Charakterystyczna sylwetka Wieży Zegarowej widoczna jest z każdego miejsca na Stradunie. Wysoka na 31 m, zbudowana została w 1436 r. przez miejscowych budowniczych. Zdobi ją niezwykły zegar, pokazujący, oprócz godzin, także fazy księżyca. W 1444 r. Luka Mihoć, syn dubrownickiego admirała wykonał tarczę i mechanizm, on też umieścił na wieży postacie dwóch mężczyzn w zbrojach, którzy pałkami uderzają w dzwon, wybijając godziny. Z biegiem czasu brązowe figury pokryły się śniedzią i stąd mieszkańcy Dubrownika nazywają je zelenci (chorw. zelen = zielony). Ich oryginały zastąpiono dziś kopiami, a pierwotne rzeźby można oglądać a atrium pałacu Sponza. Uszkodzona w czasie trzęsień ziemi wieża przechylała się coraz bardziej i wydawało się, że runie. Dlatego też w 1929 r. została rozebrana i na nowo postawiona w swoim pierwotnym kształcie.
Z Wieżą Zegarową sąsiaduje budynek Straży Miejskiej (Glavna straža). Kiedy budowano system zaopatrzenia miasta w wodę, umieszczono w tym miejscu Małą Studnię Onufrego. Gdy wokół placu wznoszono nowe budynki, w tym budynek Głównej Straży (Glavnej Stražy), trzeba było umieścić ją w niszy przy jednym z nich. Zwróćmy też uwagę na przepiękny barokowy portal budynku straży, wykonany w 1708 r. przez mistrza Gropellego, architekta kościoła św. Błażeja.
Do Glavnej Stražy przylega Pałac Wielkiej Rady. Jego obecny wygląd z gotyckimi oknami przypomina Pałac Sponza i doskonale komponuje się z pozostałymi budynkami placu. Pałac wspominany jest w dokumentach jako budynek dubrownickiego zgromadzenia już w 1303 r. W 1817 r. wielki pożar zniszczył go doszczętnie. Jego długa i mozolna odbudowa ciągnęła się w latach 1826-64. Wyburzono wówczas część Arsenału, przylegającego z tyłu do pałacu.
Charakterystyczne trzy łuki Wielkiego Arsenału (Orsan) są wciąż widoczne od strony starego portu miejskiego. Była to najstarsza stocznia Dubrownika, w ktorej remontowano wielkie okręty. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1272 roku! W krytych dokach zimowały tu największe z ówczesnych galer, a opuszczające ją statki przemierzały handlowe szlaki od Wenecji, poprzez Adriatyk, Morze Śródziemne, aż po Ocean Atlantycki i Indyjski. Tutaj też dokonywano załadunku i rozładunku towarów. Dziś krytą część Arsenału przekształcono w Kawiarnię Miejską (Gradska Kavana), ulubione miejsce wszystkich owiedzających Dubrownik.
Poljana Boškovicia - barokowy zakątek
Gdy w 1729 r. Gaetano Garcia malował, według ścisłych wskazówek jezuitów, freski w kościele św. Ignacego, nie mógł przypuszczać, że w jednym z muzykujących nad głównym ołtarzem aniołów ktoś dopatrzy się rockowego muzyka...
Myśl o sprowadzeniu do Dubrownika jezuitów, zrodziła się w głowie biskupa Beccadelli, renesansowego poety i przyjaciela Michała Anioła. Niezadowolony z włoskich nauczycieli, którzy przybywali do miasta, biskup zwrócił się w 1555 r. do świeżo założonego zakonu jezuitów z propozycją, aby w Dubrowniku założyli swoje kolegium. Na przyszłą siedzibę zakonu obrano jedną z najstarszych dzielnic, planując wyburzenie już istniejących budynków. Gromadzenie odpowiednich funduszy trwało bardzo długo, a kiedy wreszcie rozpoczęto budowę, przerwało ją wkrótce trzęsienie ziemi (1667).
Dopiero w 1669 r. prace ruszyły pełną parą. Do Dubrownika przybył wówczas Ignacy Pozzo, nadworny architekt zakonu, jeden z największych artystów swojego czasu, aby stworzyć projekt klasztoru. Warto zauważyć, ze ukończony w 1725 r kościół św. Ignacego w Dubrowniku był pierwszą świątynią tego zakonu wzniesioną poza Rzymem.
Wystrój kościoła wykonał dokładnie według wskazówek zakonników artysta sprowadzony z dalekiej Hiszpanii, Gaetano Garcia. Pokrył on ściany iluzjonistycznymi freskami, które ukazują sceny z życia świętego Ignacego, założyciela zakonu. Malarstwo iluzjonistyczne za cel stawiało sobie wywołanie złudzenia rzeczywistości. Sklepienia i ściany świątyni uciekają więc w głąb, wypełniają je liczne postacie. Zastanawiając się gdzie kończy się architektura, a zaczyna obraz, zwróćmy uwagę na realistycznie przedstawione muzykujące nad ołtarzem anioły. Jeden z nich w zabawny sposób powtarza pozę współczesnego gitarzysty...
W dziesięć lat po ukończeniu kościoła (1735 r.) powstało obok niego Collegium Ragusinum. W jego szacownych murach rozbrzmiewały śmiechy i rozmowy wielu pokoleń dubrownickich żaków, z których liczni wyróść mieli na słynnych obywateli miasta. Wychowankiem kolegium był między innymi Ruđer Boškovic, matematyk i astronom, którego imię nosi dziś plac, na którym się znajdujemy. W pierwszych latach XIX wieku uczniowie kolegium mieli okazję słuchać wykładów Franciszka Marii Appendiniego, autora chorwackiej gramatyki i syntezy dziejów starego Dubrownika.
Dopełnienie najpiękniejszego barokowego kompleksu Dubrownika stanowią monumentalne schody. Poważnie uszkodzone w czasie ostrzału 1991-92 zostały już wyremontowane.
To część miasta najsilniej naznaczona barokowym piętnem. Jedyny zgrzyt w tej barokowej symfonii stanowi plac przed kościołem, który przypomina wydeptany trawnik. Jednak jak obiecują władze miasta, wkrótce zostanie porządnie wybrukowany
Spacer po murach Dubrownika
Nigdy nie zapomnicie spaceru po monumentalnych murach miejskich, ani roztaczającego się stamtąd widoku na zamknięte nimi drzemiące w słońcu miasto, na rozpalone słońcem dachy, na turkusowe morze z niczym niezakłóconą linią horyzontu i doskonale widoczną, magiczną wyspę Lokrum. Tego zapomnieć się nie da.
Mury opasujące Stare Miasto to niewątpliwie wizytówka Dubrownika. Bez żadnej przesady można je zaliczyć do najpiękniejszych i najlepiej zachowanych w Europie. Są bezpośrednim wyrazem historii miasta: średniowieczny gród nie mógł się bez nich obejść - były niezbędnym elementem jego polityki, handlu i działań wojennych.
Pierwotny ich kształt pochodzi z wieku XIV, lecz szereg baszt, bastionów, przedmurzy i fortów powstawał przez długie stulecia: od upadku Konstantynopola w r. 1453 do wielkiego trzęsienia ziemi w r. 1667. Przez wieki potężny system obronny, wzmocniony dodatkowo przez urwiste skały i morze, czynił z Dubrownika miasto nie do zdobycia. I nie ma tu znaczenia fakt, że przez całe stulecia ustawione na murach działa milczały, bowiem dzięki zmysłowi dyplomacji mieszkańców, miastu udawało się unikać zbrojnych konfliktów. Niewiele tu się strzelało, lecz wiele paktowało, a wewnątrz ochronnego kamiennego pierścienia dubrowniccy obywatele bezpiecznie żyli, handlowali, bawili się i tworzyli.
Nieco liczb pozwoli lepiej uzmysłowić sobie masywność i rozległość fortyfikacji: Mury miejskie otaczające Dubrownik mają 1940 metrów długości. Osiągają 25 m wysokości, 6 m grubości od strony lądu i 3 m od strony morza, gdzie wzmocnione są przez wysokie i urwiste skały. Warto wspomnieć, że mury były tak wytrzymałe, że trzęsienie ziemi, które w 1667 r. zniszczyło większość budynków w mieście, prawie ich nie naruszyło! W skład umocnień wchodzą 3 okrągłe fortece i 12 czworokątnych, 5 wież obronnych oraz twierdza św. Jana. System obronny uzupełniają dwa bastiony znajdujące się na zewnątrz murów: Lovrijenac i Revelin. Wejścia do miasta strzegą 4 ufortyfikowane bramy: dwie od strony lądu i dwie w miejskim porcie. Mury miejskie (Gradske zidine) można dziś w całości obejść po ich koronie. Spacer najlepiej zacząć obok bramy Pile w zachodniej części miasta. (Otwarte latem w godzinach 9.00-19.30, zimą 10.00-15.00, 10 kun).
Kierujemy się na północ. Przed nami mozolna wędrówka po kamiennych stopniach (uwaga, ślisko!) na sam szczyt baszty Minčeta. Nagrodą za zmęczenie będzie zapierający dech w piersiach widok na całe miasto, położone między wzgórzami a otwartym, błękitnym morzem. Aby podziwiać szczegóły widocznej stąd panoramy, wystarczy wrzucić monetę do lunety ustawionej na blankach.
Minčeta jest najdalej wysuniętą na północ basztą i góruje nad północna-zachodnią stroną miasta. Jej charakterystyczna okrągła sylwetka, ozdobiona blankami, jest symbolem niezdobytego Dubrownika. Nazwana została na cześć jednej z dubrownickich rodzin - Menčeticiów, fundatorów części miejskich fortyfikacji. Była twierdzą niemal niezniszczalną. Co ciekawe, początkowo miała kształt prostokątny, obecny wygląd zawdzięcza zaś najwybitniejszemu ówczesnemu architektowi chorwackiemu Jurajowi Dalmatincowi. Spod okrągłej wieży jeszcze dziś wystają prostokątne rogi. Minčetę warto obejrzeć z dawnej fosy, którą prowadzi droga wokół Starego Mista. Widać wtedy jak ogromna jest to budowla!
Wędrujemy teraz wzdłuż umocnień, które broniły miasta przed atakami od strony lądowej. O tym, jak ważne było dla miasta zabezpieczenie od strony, skąd pojawiało się zagrożenie tureckie, świadczy ich grubość, dochodząca tu do sześciu metrów, a także dodatkowy mur biegnący wzdłuż ich zewnętrznej części. Przed nami rozlega się widok na miasto, plątaninę dachów, z których żaden nie jest podobny do drugiego, charakterystyczne kopuły i wieże świątyń.
Docieramy do twierdzy Św. Jakuba (Sveti Jakov). Ta półkolista forteca, wzmiankowana była po raz pierwszy już w 1363 r., a wyremontowana i zaokrąglona została w XVI w. Przechodzimy nad bramą Ploče, wschodnią bramą miasta, przy której wznosi się twierdza Asimon.
Przystani broni forteca św. Łukasza, jedna z najstarszych zachowanych, pochodząca z XIII wieku. Do XIX w. wieńczyły ją, jak Minčetę, blanki z otworami strzelniczymi, służącymi także do wylewania na atakujących gorącego oleju i smoły. Stąd zobaczymy stary port i stojące w przystani łodzie. Tu przed wiekami rozwijały żagle wielkie galery dubrownickie, których w najlepszych czasach Republika posiadała około dwustu!
Wkrótce docieramy do monumentalnej bryły twierdzy św. Jana (Sveti Ivan). Obok Minčety i Bokaru to jedna z trzech najważniejszych fortec wchodzących w skład murów. Jej zadaniem była obrona portu, którego wejście od strony morza zamykane było dodatkowo żelaznym łańcuchem, rozwieszonym pomiędzy murami twierdzy a fortem św. Łukasza. Ogromna forteca powstała w XVI wieku z połączenia dwóch twierdz jakie wznosiły się tu wcześniej. Jej rozległe wnętrza pomieściły Muzeum Morskie, Muzeum Etnograficzne i Akwarium, a tarasy służą jako teatr pod gołym niebem: wystawiano tu najznakomitsze działa dramaturgii światowej, np. Edypa Sofoklesa. Tutaj znajduje się również drugie zejście z murów, lecz my kontynuujemy spacer.
Przed nami najpiękniejszy chyba odcinek wędrówki. Naszym oczom ukazuje się niezapomniany widok na błękitne morze, niezakłócony horyzont, zieloną wyspę Lokrum i spienione fale u podnóża stromych ścian. To jeden z najatrakcyjniejszych momentów, jakie czekają nas podczas długiego spaceru po murach. A jeśli odwrócimy wzrok w drugą stronę, będziemy mogli zajrzeć w głąb podwórek, gdzie suszy się pranie, a na słońcu leniwie wylegują się koty. Widać stąd także trzy miejskie plaże, na których możemy odpocząć po spacerze.
Murami, które wiją się w różnych kierunkach i wznoszą w miarę podnoszenia terenu, dochodzimy do twierdzy Bokar, położonej nad samym morzem, na zachodnim krańcu miasta. Twierdza Bokar broniła głównego wejścia do Dubrownika. Strzegła fosy i mostu wiodącego do bramy Pile, a na wypadek oblężenia od strony morza, miała uniemożliwić lądowanie wroga pod murami. Niedaleko od Bokaru wznosi się jedna z najstarszych baszt Kalarinja, co po grecku znaczy Piękny port, służyła do ćwiczeń artyleryjskich. Z jej murów od 1463 r. sprawdzano zasięg armat, płosząc Wenecjan, którzy na swoich galeonach przepływali w pobliżu miasta.
To już koniec naszej wędrówki. Rzućmy jeszcze okiem na leżący u naszych stóp główny trakt miasta Stradun, zakończony charakterystyczną wysmukłą sylwetką Wieży Zegarowej. Jeszcze tylko kilka pstryknięć (ten widok musi uwiecznić każdy turysta) i zmęczeni (spacer zabrał nam około 1,5 godziny), ale zachwyceni, schodzimy na Stradun, by po męczącej wędrówce w słońcu, napić się chłodnej wody ze Studni Onufrego.
Stradun czy Placa?
Główna, najbardziej reprezentacyjna ulica miasta - Stradun, inaczej Placa, zaplanowana i zbudowana tak, aby słońce wstawało dokładnie na jednym jej końcu, a zachodziło na drugim, posiada niezwykły urok. Rankiem pełna turystów, wyludniona w najgorętszych godzinach dnia, wieczorem przemienia się w zatłoczony deptak. Niełatwo wtedy znaleźć wolny stolik w gwarnych kafejkach! Siedząc przy aromatycznej kawie spróbujmy sobie wyobrazić, że w tym miejscu przed wiekami ciągnął się bagnisty kanał. Niektórzy twierdzą, że pod stopami przechodniów wciąż płynie woda!
Nazwa Stradun to zgrubienie, można by ją przełożyć jako „uliczysko”. Nadali ją niechętni Wenecjanie, według których Dubrownik "małpował" Wenecję. Dziś jednak nikt już o tym nie pamięta i określenie Stradun straciło swój negatywny wydźwięk.
Latem niemal każdego dnia na Stradunie można zobaczyć ludowe grupy wokalno-taneczne. Odbywają się tu także festiwale muzyczne, które goszczą gwiazdy chorwackie i zagraniczne. Stradun staje się wówczas wielkim parkietem tanecznym. W sezonie organizuje się tutaj również maratony.
Placa kontynuuje tradycje handlowe: partery domów mieszczą od stuleci liczne sklepy i sklepiki. Budynki zostały zaprojektowane tak, aby można tu było handlować, już przed wiekami!
Stradun to także królestwo gołębi. Nie boją się ludzi, wystarczy garść kukurydzy, by wkupić się w ich łaski.
Charakterystyczne cechy zabudowy przy Stradunie zaraz rzucają się w oczy. O wieków wznoszenie domów w mieście regulowały specjalne ustawy, z których najstarsza pochodzi z 1272 roku i prawie niezmieniona obowiązywała do końca istnienia Republiki. Zabraniały one wznoszenia drewnianych domów, które łatwo mogły ulec pożarom, określały wielkość budynków, kształt dachu, a nawet liczbę schodów! Restrykcyjne przestrzeganie przepisów nadało zabudowie miasta tę charakterystyczną jednolitość architektoniczną. Przed trzęsieniem ziemi w 1667 r. Stradun otaczały bogate renesansowe budowle, podobne do zachowanego do dziś pałacu Sponza. Po trzęsieniu ziemi i pożarze wszystkie domy przy ulicy odbudowano w jednakowym, prostym stylu. Zabroniono wznoszenia balkonów, aby w czasie następnego kataklizmu nie zagrażały ludziom i.... aby nikt nie zabierał publicznego nieba.
Główna ulica Dubrownika zaczyna się i kończy fontannami. W XV wieku włoski architekt i hydrotechnik Onofrio della Cava zaplanował rozmieszczenie źródeł wody w mieście na podobieństwo świątyni, w której duża studnia sybolizuje chrzcielnicę, a mała, pod dzwonnicą, naczynie na święconą wodę. O ich religijnym znaczeniu świadczy najlepiej to, że wyznawcą Mojżesza nie wolno było z nich korzystać: musieli się zadowolić własnym, mniejszym ujeciem.
Wielka Studnia Onufrego (Velika Onofrijeva Česma) znajduje się na końcu 12 kilometrowej magistrali wodnej, która od sześciuset lat doprowadza do miasta wodę z Rijeki dubrovačkiej. W Dubrowniku wiele jest miejsc, w których można zapewnić sobie szczęśliwe. Jednak najbardziej wypróbowanym i niezawodnym sposobem jest napicie się wody ze wszystkich dziesięciu kranów Wielkiej Studni Onufrego.
Mała Studnia Onufrego, ozdobiona alegorycznymi postaciami, znajduje się w niszy przy Pałacu Wielkiej Rady. Podobno zbudował ją również Onofrio della Cava, lecz zdobiące ją rzeźby zostały ukończone dopiero w 1438 r. przez Petara Martinova z Mediolanu. Wokół niej skupia się akcja renesansowej komedii Opowieść o Stancu wielkiego dubrownickiego pisarza Marina Držicia.
Mniej więcej w połowie Stradunu kamienna tablica na ścianie jednego z budynków informuje nas, że znajdujemy się przed domem rodzinnym pisarza Ivo Vojnovicia. Naprawdę jednak sławny artysta urodził się nieco dalej, w budynku przy jednej z bocznych uliczek... Cóż robić, sławni ludzie nie moga wybierać domów, w których przyjdą na świat! W tym miejscu należy tez odszukać na ziemi jedynej kwadratowej kostki brukowej która to wyznacza symetryczny środek Straduna.
Pod opieką św. Błażeja
Św. Błażej był dla Dubrownika tym, czym św. Marek dla Wenecji - patronem i opiekunem.
Srebrny posąg św. Błażeja to jedyny świadek wielkiego pożaru, który w 1706 r. spustoszył pierwotny gotycki kościół. Według współczesnych, wszystkie pozostałe przedmioty ze złota, srebra i miedzi stopiły się w ogniu, jedynie święty Błażej, zapewne mocą boskiej interwencji, ocalał ani trochę nie uszkodzony. Jego wielka wartość pochodzi przede wszystkim stąd, że w lewej ręce dzierży model miasta pokazujący, jak wyglądał Dubrownik jeszcze przed wielkim trzęsieniem ziemi w 1667 r.
Kult św. Błażeja w Dubrowniku odnotowuje się już w X stuleciu. Kroniki mówią, że święty męczennik ocalił wówczas gród przed Wenecjanami. Pod pozorem zakupienia wody i żywności przed dalszą podróżą odwiedzili oni miasto i dokładnie obejrzeli fortyfikacje, by zaplanować atak. Jednak ich zamiary spełzły na niczym, bo w samą porę proboszczowi katedry ukazał się św. Błażej i ostrzegł przed podstępem wroga.
Od tamtej pory święty ukazywany był tak, jak ukazał się proboszczowi: jako siwy starzec z długą brodą, biskupią czapą i laską w ręce. Jego wizerunek wykuty w kamieniu pojawia się na wszystkich twierdzach miasta i nad bramami, podobizna świętego widniała również na oficjalnych pieczęciach i monetach bitych w Dubrowniku.
Uroczystość patrona - Festa svetog Vlaha - odbywa się każdego roku 7 lutego i jest prawdziwym narodowym świętem. Przy wtórze wystrzałów z dział, powiewających sztandarów, okrzyków tłumów przybyłych z dalszych i bliższych stron, w procesji z relikwiami świętego mieszkańcy Dubrownika oddają cześć swojemu opiekunowi.
Za czasów Republiki panował obyczaj nazywany "sloboda svetog Vlaha", wprowadzony w 1190 r. W okresie święta każdy wygnany lub zbiegły przestępca mógł przebywać bezkarnie trzy dni w mieście, brać udział w uroczystościach i odwiedzić rodzinę.
Kościół św. Błażeja pochodzi 1725 r. i jest niewątpliwie jedną z najpiękniejszych budowli Dubrownika. Do barokowego wnętrza, z cennymi marmurowymi ołtarzami, prowadzą szerokie schody. Bogato zdobiona barokowa fasada wyróżnia się na tle surowych budynków Stradunu, a uwagę przyciąga przede wszystkim przepiękny portal. Trzeba jednak przyznać, że z przepychem fasady kontrastują złożone z ciężkich płyt boczne mury gmachu, proste i - rzec by można - ubogie. Architektura kościoła sugeruje, że poczucie estetyki dawnych mieszkańców Dubrownika dopuszczało wszystkie style pod warunkiem, że komponowały się z istniejącą już zabudową. W czasie ostrzału 1991-1992 balustrada i reliefy na fasadzie kościoła zostały ciężko uszkodzone. Wysiłek chorwackich i francuskich specjalistów przywrócił im jednak dawną świetność.
Muzea i stałe ekspozycje w Dubrowniku
Miasto z tak długą tradycją i bogatą historią może poszczycić się największym zbiorem arcydzieł i skarbów kultury na adriatyckim wybrzeżu.
Główną instytucją prezentującą światu dziedzictwo kulturowe Dubrownika i okolic jest Muzeum Dubrownicke (Dubrovački muzej). Jego zbiory przechowywane i eksponowane są w wielu budynkach na terenie całego miasta.
W Pałacu Rektorów (Knežev Dvor), dawnej siedzibie władz Republiki Dubrownickiej, znajdują się przedmioty codziennego użytku, kolekcja obrazów, numizmatyka, militaria z różnych okresów, a także ekspozycja sprzętów z piętnastowiecznej apteki. (ulica Pred Dvorom 3, telefon: (020) 426-469; dni powszednie 9:00-14:00; bilety: dorośli - 10 kun, studenci i dzieci - 5 kun)
Muzeum Etnograficzne (Etnografski muzej - Rupe) posiada eksponaty pochodzące z całej Riwiery Dubrownickiej. Stroje ludowe, tradycyjne narzędzia, ozdoby, ceramika i instrumenty muzyczne składają się na jeden z największych zbiorów etnograficznych w Chorwacji. Ciekawostkę stanowią także znajdujący się pod budynkiem wiekowy (z lat 1542-1590) spichlerz z 15 silosami wykutymi w skale o łącznej pojemności 1500 ton i stałej temperaturze 17,5C. Przechowywano tu miejskie zapasy zboża na wypadek konfliktów i podczas zimy. (ulica Od Rupa, telefon: (020) 412-545; dni powszednie 9:00-14:00; bilety: dorośli - 5 kun i dzieci - 2,5 kuny)
Twierdza św. Jana (Tyrđava sv. Ivana) mieści dwa muzea:
Akwarium (Akvarij) należące do Instytutu Oceanografii i Żeglugi Chorwackiej Akademii Nauk, w którym podziwiać można faunę i florę Adriatyku. W dwudziestu siedmiu basenach żyją liczne gatunki ryb, gąbki, korale, jeżowce, rozgwiazdy, ślimaki i ośmiornice. Wyjątkowym mieszkańcem Akwarium i jego symbolem jest konik morski. (ulica D. Jude 12, telefon: (020) 427-937; dni powszednie 9:00-18:00 (9:00-13:00 zimą); bilety: dorośli - 15 kun i dzieci - 10 kun)
Muzeum Morskie (Pomorski muzej) zajmuje pierwsze i drugie piętro twierdzy. Dokumentuje ono bogatą historię morską Dubrownika. Posiada dużą ilość eksponatów związanych z podróżami morskimi - instrumenty nawigacyjne z różnych epok, mapy morskie, modele dubrownickich okrętów, stare i nowe dokumenty oraz malowidła wotywne. (na parterze twierdzy św. Jana, telefon: (020) 426-465; w okresie czerwiec - wrzesień, muzeum otwarte jest od wtorku do niedzieli: 9:00-13:00 (zimą 9:00-16:00), bilety: dorośli - 10 kun, dzieci - 5 kun)
Mury miejskie (Gradske zidine). Stare Miasto otaczają mury o długości 1940 metrów, w ich skład wchodzi 5 bastionów, 3 okrągłe i 12 czworobocznych twierdz. Opisaliśmy dla Was idealną trasę spacerową. Wejścia: przy bramie Ploče, kościele św. Spasa i twierdzy św. Jana. (ulica Sv. Dominika 3, telefon (020) 425-942; codziennie od 9:00 do 19:00 (zimą 10:00-15:00), bilety: dorośli - 10 kun i dzieci - 5 kun)
Muzeum klasztoru dominikanów (Muzej dominikanskog samostana) otwarte we wschodnim skrzydle klasztoru. Ekspozycja zawiera cenne przykłady dubrownickiego malarstwa XV i XVI wieku, rzeźby i wyroby złotnicze. Tu znajdziemy też rękopisy i inkunabuły od wieków przechowywane przez zakonników. (ulica Sv. Dominika 4, telefon: (020) 426-472; codziennie 9:00-17:00; bilety: dorośli - 5 kun i dzieci - 3 kuny)
Muzeum klasztoru franciszkanów (Muzej franjevačkog samostana "Mala braća"). W muzeum znajduje się inwentarz jednej z najstarszych w Europie apteki (przybory laboratoryjne, stare księgi medyczne, receptury), a także bogato iluminowane kodeksy, cenne malowidła. (ulica Placa 2, telefon: (020) 426-345; codziennie 9:00-17:00 (zimą 9:00-15:00); bilety: dorośli - 5 kun i dzieci - 3 kuny)
Dom Marina Držicia - muzeum upamiętniające największego chorwackiego komediopisarza, którego sztuki stanowią trwały element repertuaru Dubrownickiego Festiwalu Letniego. (ulica Široka 7, telefon: (020) 420-490; pon.-sob. 9:00-13:00; bilety: dorośli - 10 kun i studenci i dzieci - 5 kun)
Muzeum Kościoła Prawosławnego (Muzej Pravoslavne crkve) to przede wszystkim zbiór składający się z siedemdziesięciu siedmiu ikon. Reprezentują one różne epoki i style. (ulica Od Puča 20, telefon: (020) 426-260; pon.-pt. 9:00-13:00; bilety: dorośli - 10 kun i dzieci - 5 kun)
Galeria Sztuki (Umjetnička galerija) posiada pokaźne zbiory dzieł artystów chorwackich (Vlaho Bukovca, Iva Dulčicia, Antuna Masla,...) i europejskich z XIX i XX wieku. (ulica Put Frana Supila; codziennie 10:00-13:00 i 17:00-20:00; bilety: 10 kun)
Synagoga w Dubrowniku to jedna z najstarszych czynnych synagog w Europie. (ulica Židioska 5, pon., wt.: 10:00-12:00, pt.: 17:00-19:30, wstęp bezpłatny, przy czym panów obowiązuje nakrycie głowy)
Magiczna Wyspa Lokrum
By osobiście przekonać się o pięknie magicznej wyspy Lokrum wystarczy wsiąść do jednej z łodzi, które co pół godziny odpływają ze staromiejskiego portu. Każdy, kto ulegnie czarowi tego miejsca, powinien jednak pamiętać, co głosi legenda. Lokrum bowiem, jak twierdzą mieszkańcy Dubrownika, jest wyspą zaklętą i spędzenie tu choćby jednej nocy sprowadza na człowieka nieszczęście. Postarajmy się więc nie spóźnić na ostatnią łódź do Dubrownika.
Wysepka Lokrum znajduje się zaledwie 600 metrów brzegu, na południowy wschód od Dubrownika. Dzięki swojemu położeniu stanowi doskonałą naturalną ochronę miejskiego portu. Mimo że skalisty, Lokrum jest jednym wielkim ogrodem. Z powodu wyjątkowo bogatej szaty roślinnej uznane zostało za park krajobrazowy. Znajdziemy tu obfitą śródziemnomorską florę: wawrzyn, dąb, cyprysy, oliwki, magnolie i palmy.
W południowej części wyspy znajduje się słone jeziorko Martwe Morze (Mrtvo more), połączone podziemnym kanałem z Adriatykiem. To urokliwe miejsce jest tylko jedną z atrakcji wyspy. Na jej obrzeżach mieszczą się kamienne plaże z krystalicznie czystą wodą . Niemal księżycowy krajobraz - szerokie kamienne tarasy schodzące do wody - nadaje temu miejscu specyficzny koloryt. Miejsce do opalania znajdą tu także zwolennicy naturyzmu.
Zajrzyjmy też na dziedziniec opuszczonego od 1798 r. klasztoru benedyktyńskiego, którego początki sięgają 1023 r. Wzniesiony został od strony otwartego morza, po to, by strzegł bram Dubrownika. Przy klasztorze zbudowano wieżę strażniczą, z której w czasie wojen i zaraz sygnałem dymnym informowano miasto o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Benedyktyni , których chronił immunitet, często służyli Republice jako emisariusze i dyplomaci. Klasztor z czasem zebrał spory majątek: w jego posiadaniu znajdowały się dobra ziemskie na terenie całej Repubkliki, a nawet... kilka sklepów w Wenecji! Część klasztoru uległa zniszczeniu w czasie trzęsienia ziemi w 1667 r.
Wejdźmy także na 86 metrowe wzniesienie gorójące nad wyspą, na którym w 1806 roku Francuzi wybudowali twierdzę, tzw. "królewską". Rozciąga się stąd naprawdę "królewski" widok na morze i polożony u stup góry Srđ Dubrownik.
Lokrum osnuta jest mnóstwem legend. Według jednej z nich króla Ryszarda Lwie Serce, wracającego z wyprawy krzyżowej zastał na Adriatyku sztorm. W chwili śmiertelnego niebezpieczeństwa król ślubował postawić świątynięw miejscu, gdzie szczęśliwie wyląduje. To właśnie na Lokrum po długich tygodniach morskiej tułaczki królewska stopa po raz pierwszy dotknęła ziemi.
Jeszcze jedna romantyczna opowieść wiąże się z wyspą. W 1858 r. kupił ją arcyksiążę Maksymilian Habsburg, przyszły cesarz Meksyku, który przebudował uszkodzoną część klasztoru na neogotycki pałacyk i założył istniejący do dziś ogród botaniczny, tworząc tu sobie namiastkę raju ziemskiego. Pod wpływem jej uroku napisał kilka słabych, niestety, wierszy. W ogrodzie pałacu Maksymiliana ustawiono dwa kamienne stoły: na wypadek kłótni między królewskimi małżonkami.
Podobno benedyktyni, usunięci w 1798 r. ze swej siedziby na Lokrum, obłożyli wyspę klątwą w wyniku której spędzenie tu choćby jednej nocy sprowadza na człowieka nieszczęście. Czy trzeba w to wierzyć? Chyba nie. A jednak Maksymilian zginął tragicznie, rozstrzelany w Meksyku, a kolejny właściciel - książę Rudolf popełnił samobójstwo...Przypominamy, nie przegapcie więc ostatniej łodzi do Dubrownika! Łodzie ze starego miasta kursują na Lokrum co pół godziny: maj-październik, w godzinach: 9.00-18.00, 20 kun.
Cavtat - antyczne Epidaurum, współczesna Mekka dla turystów
Miejsce o bogatej historii i nadzwyczajnej urodzie. Miasteczko, które w przeszłości było dla Dubrownika tym, czym Troja dla Rzymu.
Kilkanaście kilometrów na południe od Dubrownika, na wysuniętym w morze półwyspie położone jest jedno z ładniejszych miasteczek południowej Dalmacji - Cavtat. Panujący tu łagodny klimat, bogata roślinność, atrakcyjne wybrzeże i ciekawe zabytki przyciągają z roku na rok coraz więcej gości.
Półwysep, na którym znajduje się dzisiejszy Cavtat, ponad dwa i pół tysiąca lat temu zamieszkiwany był przez iliryjskie plemię Ardiejów. W IV wieku p.n.e. prawdopodobnie przybyli tu Grecy i założyli miasto Epidaurus. Trzy wieki później było już kolonią rzymską o nieco zmienionej nazwie Epidaurum.
Ślady odległej przeszłości to głównie wykopaliska archeologiczne w postaci pozostałości domostw i rzymskich term. W wodach dawnego portu wschodniego, znanego dziś jako zatoka Tiha, odnaleziono resztki rzymskiej budowli, być może stoczni okrętowej.
Powstanie Dubrownika ma wg wielu podań (cesarz Konstantyn Porfirogeneta, pop Dioklijan z Baru) ścisły związek z losami starożytnego Epidaurum. Zasiedlone przez romańską ludność miasto w VI wieku było już sporych rozmiarów (większe niż dzisiejszy Cavtat), jako siedziba biskupa posiadało znacząca rangę na dalmatyńskim wybrzeżu. Na początku VII w. Wtargnęli do niego Słowianie i z pomocą Awarów zniszczyli miasto. Większość ocalałych mieszkańców
Tworząc znany dziś w świecie Dubrownik.
wielu podań (cesarz Konstantyn Porfirogeneta, pop Dukljanin z Baru) ścisły związek z losami starożytnego Epidaurum. Zasiedlone przez romańską ludność miasto w VI wieku było już sporych rozmiarów (większe niż dzisiejszy Cavtat), jako siedziba biskupia posiadało znaczącą rangę na dalmatyńskim wybrzeżu. Na początku VII wieku wtargnęli do niego Słowianie i z pomocą Awarów zniszczyli miasto Większość ocalałych mieszkańców osiedliła się kilkanaście kilometrów dalej, tworząc znany dziś w świecie Dubrownik.
Gruzy Epidaurum w późniejszych wiekach stały się budulcem dla nowego miasta. Nazwano je Cavtatem od łacińskich słów civitas vetus (dawne, pierwotne miasto).
Dziś Cavtat to miasto rezydencji letnich i hoteli, atrakcyjnych plaż i bujnej roślinności. W najbardziej na południe wysuniętej części Chorwacji stanowi on swoiste centrum turystyczne. Co prawda szereg hoteli wybudowanych na obrzeżach w latach osiemdziesiątych zmienił charakter miasteczka, ale nie odebrał mu pierwotnego uroku
Plaże Cavtatu są zwykle zatłoczone, jeśli więc komuś zależy na intymnej atmosferze, musi udać się na poszukiwanie małych zatoczek, czekających na swoich odkrywców
Półwysep, na którym znajduje się Cavtat okrążony jest promenadom. Jedna z jej bocznych ścieżek prowadzi na szczyt wzgórza gdzie mieści się mauzoleum rodziny Račiciów. Budowla ta, inspirowana bizantyjskimi wzorami, jest dziełem jednego z największych chorwackich rzeźbiarzy, Ivana Meštrovicia (1883-1962).
Aby uciec od cywilizacji można też wynająć kajak lub rower wodny i udać się na jedną z pobliskich wysepek. Na jednej z nich, znajduje się pokryty palmowymi liśćmi bar w którym można napić się wyśmienitego domoweg wina oglądając zachodzące nad Dubrownikiem słońce.
Dużą atrakcje stanowią również znajdujące się w mieście zabytki. Na szczególną uwagę zasługuje renesansowy Pałac Rektorów, w którym dziś mieści się biblioteka i muzeum z ciekawą wystawą prehistorycznych znalezisk archeologicznych. W Cavtacie na świat przyszedł najsławniejszy malarz chorwacki Vlaho Bukovac, pamiątki po nim, jak również cześć obrazów, oglądać można w rodzinnym domu artysty.
Jak na tej wielkości miejscowość (niecałe dwa tysiące mieszkańców) Cavtat jest rewelacyjnie przygotowany na przyjęcie odwiedzających go turystów. Oferuje gościom niebanalne pomysły na spędzenie wolnego czasu. Można tu bowiem, oprócz spaceru po przesyconym historią mieście, spróbować swoich sił na kortach tenisowych, pobiegać na specjalnie przygotowanych szlakach do joggingu, zrelaksować się w saunie i zasmakować w popularnym tu waterpolo. Blisko brzegu przygotowane są specjalne "boiska" do gry w piłkę wodną. W sierpniu tu właśnie odbywają się szczególne zawody (Divlja liga), szczególne, gdyż pomimo amatorskiego charakteru wywołują wiele emocji. Do udziału w nich zgłosić się może każdy, kto nie boi się silnych miejscowych drużyn, trenujących całe życie i wspieranych dużymi grupami kibiców. Śmiałków zwykle nie brakuje. Wszyscy zgodnie przyznają, że choć nie łatwo pokonać występujące zwykle pod nazwami plaż, na których trenują, drużyny lokalne, to i tak zabawa jest przednia.
Dla leniuszków wspaniała riwiera. Porośnięte drzewami wzgórze osłania ją od wiatrów, nie zabierając jednak ani centymetra promieniom słonecznym. Ciągnąca się wzdłuż wybrzeża ulica, z ławkami od strony morza, obfituje w urocze kawiarenki. Można tu zażywać kąpieli słonecznych popijając lemoniadę z miejscowych cytryn. Gdy zmęczy nas słońce wystarczy przenieść się kilka stolików dalej i skryć się pod drzewami.
Cavtat to także wydarzenia kulturalne. Każdego roku w lipcu i w sierpniu odbywa się tu cykl imprez pod wspólnym hasłem: Cavtackie Lato. To barwny okres wypełniony koncertami grup wokalnych, prezentacjami zespołów ludowych i turniejami sportowymi. Również w czasie karnawału miasteczko przygotowuje szczególną uroczystość. Małą Karnawałową Fiestę latami wspominają wszyscy, którzy biorą w niej udział.
A kiedy już opaleni i wypoczęci poczujemy głód, Cavtat po raz kolejny mile nas zaskoczy. Serwowane przez liczne restauracje miejscowe przysmaki zadowolą gusta nawet tych najbardziej wybrednych smakoszy. Cavtat posiada szczególną atmosferę. Niektórzy nazywają to magią, która każdego roku prowadzi ich do tego małego Edenu.
Konavle - bogactwo tradycji i piękno przyrody
Jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie umiłowanie tradycji nadaje rytm codziennemu życiu, a piękno obecne jest we wszystkich elementach krajobrazu.
Konavle to najdalej na południe wysunięty region Chorwacji. Rozciąga się on poniżej Dubrownika, a dokładniej od miejscowości Plat do graniczącego z Czarnogórą przylądka Oštri wzdłuż dwudziestokilometrowego pasa wybrzeża.
Skąd wzięła się nazwa tego obszaru? Teorii na ten temat jest kilka. Jedni będą nas przekonywać, że wszystko zaczęło się od łacińskiego słowa canalis (wodociąg), inni, że od rzymskiej drogi (Canalis) przechodzącej niegdyś przez te tereny. Przypuszcza się również, iż jakąś rolę odegrać mogło starotureckie słowo qanly (pojazd dwukołowy). Istnieje też słowiański rodowód nazwy, który nawiązuje do używanego w tym regionie rodzaju wozu. Najlogiczniejszy wydaje się źródłosłów canabula (kanał służący do osuszania pól), tereny te bowiem słyną z ciekawych rozwiązań problemu osuszania ziem pod uprawę.
Tak wielka różnorodność na maleńkim obszarze geograficznym to prawdziwy fenomen. Od północy Konavle zamknięte są wapiennym pasmem górskim ze szczytem Snježnica (1234 m n.p.m.), na który prowadzi ścieżka z wioski Kuna. Wędrówka jest dość męcząca (ok. 1,5 h), ale na pewno się opłaci. Z góry rozciąga się fascynujący widok na wyspy dalmatyńskie, Dubrownik, a nawet zatokę Boki Kotorskiej (Czarnogóra). Z położonej dosyć wysoko wioski Picete zobaczyć można jakże odmienną krainę. To urodzajna dolina Konavovsko Polje, porośnięta winoroślom i drzewami owocowymi.
Z tym terenem związana jest jeszcze jedna osobliwość - podziemne rzeczki Ljuta, Konavoštica i Kopačica, które przepływając tunelem pod wspomnianą doliną zabierają nadmiar wody i uchodzą do Adriatyku. Miejsce, gdzie ich wody łączą się z morzem to przybrzeżne klify w pobliżu wioski Popovići. Obok bardzo stromych i wysokich skał (miejscami sięgają 70 metrów) znajdziemy cudowne piaszczyste plaże (np. w Cavtacie, czy Molunacie), zapełnione amatorami morskich kąpieli.
Wschodnia część regionu to oaza zieleni. Między Čilipi a miejscowością Prevlaći rośnie najbujniejszy w tej części Europy las cyprysowy. Dawniej większość Konavli porastały cyprysy, sosny, dęby i wawrzyn, dziś, choć jest ich mniej, wciąż mamy do czynienia z krainą pełną zieleni.
Trudno wskazać inny, tak głęboko zakorzeniony w tradycji, obszar Chorwacji. Zjawisko to budzi szczególny respekt w kontekście skomplikowanych losów historycznych Konavli. W dalekiej przeszłości zwierzchnictwo nad tym regionem przechodziło kolejno z rąk feudalnego państwa Travunja (X w.) na serbską dynastię Nemanjiciów (XII w.), Bośnię (XIV w.) i Republikę Dubrownicką (XV w.), by w końcu przyłączyć się do zjednoczonej już Chorwacji. Historia współczesna nie oszczędziła obszaru Kovavle, region ten niefortunnie stał się ofiarą konfliktu chorwacko-jugosłowiańskiego w latach 1991-1992, na którego smutne pozostałości możemy się natknąć do dziś (zbaczanie ze ścieżek górskich jest bardzo niebezpieczne(!)). Jednak ani wydarzenia historyczne, ani status regionu przygranicznego (tu bowiem przebiegają granice państwowe z Bośnią i Hercegowiną oraz Republiką Czarnogóry - częścią Nowej Jugosławii) nie spowodowały utraty tożsamości Konavli.
Każdej prawie niedzieli z rynku przed kościołem w Čilipi dobiegają dźwięki tamburyna i liry towarzyszące występom grup folklorystycznych. Od marca do końca października odbywa się to regularnie. Podziwiać możemy pieśni i tańce z tych terenów, najbardziej znane to Potkolo, Poskočica i Linđo, a także wziąć udział w przygotowanych z myślą o gościach targach sztuki ludowej. Zaprasza również muzeum etnograficzne (Zvičajna kuća), prezentujące tradycyjny styl życia konavlańskiej rodziny. Jego elementy znaleźć można i na co dzień w pieczołowicie kultywowanych obyczajach, muzyce, tańcach, ale przede wszystkim w barwnych strojach ludowych, noszonych tu przez młodszych i starszych nie dla celów komercyjnych. A jeżeli szukacie ideału kobiecego piękna nie możecie trafić lepiej. Powszechnie wiadomo, że najpiękniejsze kobiety Chorwacji to Konavljanki.
Elafity - wyspy jelenie
Czy potraficie sobie wyobrazić miejsce, gdzie przez 215 dni w roku świeci słońce? Miejsce, gdzie nie docierają nieprzychylne wiatry, morze jest ciepłe, plaże wspaniałe, a wszystko to w otoczeniu bujnej śródziemnomorskiej roślinności?
Niedaleko Dubrownika, wzdłuż wybrzeża dalmatyńskiego, pomiędzy półwyspami Lapad i Pelješac rozciąga się łańcuch wysp, zwany Archipelagiem Elafitskim. Tworzą go : Daksa, Koločep, Sveti Andrija, Lopud, Ruda, Šipan, Mišnjak, Jakljan, Komeč, Goleč, Crkvine, Tajan i Olipa (niektórzy dodają również wyspę Lokrum).
Nazwa Elafiti pojawiła się po raz pierwszy w słynnej Historiae Naturalis (III, s.52) autorstwa starożytnego uczonego Pliniusza Starszego (I w. n.e.). Pochodzi niewątpliwie od greckiego słowa elafos (jeleń), co sugerowałoby, że w przeszłości bujne lasy na wyspach zamieszkiwały te wspaniałe zwierzęta. Patrząc na mapę łatwo zrozumieć popularność innej teorii, łączącej nazwę przede wszystkim z kształtem archipelagu. I tak: ramiona największej zatoki wyspy Šipan (Šipanska luka) to poroże jelenia, Ruda to jego szyja, wyspa Lopud to pierś zwierzęcia, Koločep stanowi korpus, a Daksa z przyległymi wysepkami tworzy ogon.
Cały archipelag jest parkiem krajobrazowym. Specyficzne położenie geograficzne, warunki klimatyczne i ukształtowanie powierzchni zapewniają mu bogactwo i różnorodność fauny i flory. To prawdziwy raj dla miłośników przyrody. Pośród cyprysów, laurów i oliwek żyje wiele gatunków ptaków wędrownych. Wnikliwi obserwatorzy na pewno dostrzegą przepięknie ubarwione jaszczurki i, co jest ogromna zaleta tego obszaru, nie spotkają żadnych jadowitych węży. Zadomowiły się tu nawet agawy, których ojczyzną jest przecież Meksyk (!).
Atrakcyjny jest również podwodny świat otaczający Jelenie Wyspy. Duża przejrzystość wody (miejscami nawet do 50 metrów!) pozwala dostrzec co nieco z brzegu, ale prawdziwe cuda dostępne są jedynie nurkom. Poza licznymi gatunkami ryb, skorupiakami i gąbkami, podmorskie królestwo upiększają zielone, czerwone i brunatne algi. Pływanie w masce do nurkowania dostarcza dużo wrażeń także dzięki ukrytym pod wodą, fantastycznym formacjom skalnym i prawdziwym skarbom w postaci zatopionych przed laty wraków. To wyzwanie dla łowców przygód, którzy posiadają nie tylko odwagę, ale również doświadczenie i odpowiedni sprzęt.
Wokół wysepki św. Andrzeja (Sv. Andrija) do dziś znaleźć można ślady olbrzymiej niegdyś kolonii korali. Eksploatujący ją mieszkańcy wyspy Koločep już w XIV wieku znani byli w basenie Morza Śródziemnego. Dwieście lat później zarejestrowanych było na Koločepie 40 ekip poławiaczy, to imponująca liczba, jeśli zauważymy, że w XVI stuleciu połów i obróbka korali zaczynały dopiero istnieć na szerszą skalę.
Wyspy kuszą nie tylko wyjątkową przyrodą. Warto je odwiedzić również ze względu na zabytki, spuściznę po dawnych mieszkańcach. Na szczególną uwagę zasługują niepozorne często, kamienne kapliczki. Zadziwia ilość (na wyspie Šipan jest ich aż 30!) i uroda tych małych sakralnych pomników chorwackiego średniowiecza.
Historia wysp wskazuje na silne związki z Dubrownikiem, szczególnie w wiekach średnich. Stąd wywodziło się wielu zasłużonych marynarzy republiki, tu wypoczywała arystokracja w swoich okazałych rezydencjach, z których część zachowała się do dziś. Nie można pominąć strategicznego znaczenia tego obszaru, to właśnie Elafity umożliwiały republice Dubrownickiej kontrolowanie swoich północno-zachodnich akwenów.
Pierwsze ślady osadnictwa na Elafitach pochodzą sprzed ponad dwu i pół tysiąca lat, a pozostawiło je iliryjskie plemię Ardiejów. Tereny te zamieszkiwali też starożytni Grecy i Rzymianie, a w VII wieku zadomowili się tu Słowianie. Wszyscy oni pozostawili ciekawe ślady swojej obecności, począwszy od szczątków kultury materialnej, jakimi są sarkofagi, fragmenty osad i obwarowań, czy też ceramika, na nazwach miejsc kończąc.
Archipelag Wysp Jelenich jest idealnym celem weekendowych wypadów, czego przykładem są tłumnie odwiedzający to miejsce mieszkańcy Dubrownika. Dla szukających ciszy i spokoju pośród niebanalnych krajobrazów i śródziemnomorskiej roślinności atrakcji wystarczy tu na wielotygodniowy pobyt. Na wyspy dopłynąć można stateczkami z dubrownickiego portu Gruž.
Riviera Dubrownicka
2