Bitwa pod Kłuszynem (Battle of Klushino, July 4th 1610) Gawron P ,


Dr Przemysław Gawron (UKSW)

Bitwa pod Kłuszynem 1610 r.

4 lipca 1610 roku oddziały polsko - litewskie, dowodzone przez wojewodę kijowskiego i hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego zadały druzgoczącą klęskę liczniejszej armii moskiewskiej pod Kłuszynem. Był to niezaprzeczalnie jeden z największych sukcesów staropolskiej sztuki wojennej, pomimo, że nie przyniósł spodziewanych owoców. Bitwa stała się jednak przedmiotem zainteresowania historyków, przede wszystkim polskich. Należy w tym miejscu wymienić prace Konstantego Górskiego, Franciszka Kudelki, Franciszka Kusiaka oraz, przed kilkoma laty, Roberta Szcześniaka. Zajmowali się nią także biografowie hetmana, przede wszystkim Antoni Prochaska, Jerzy Besala i Leszek Podhorodecki. Błędne byłoby jednak stwierdzenie, że przebieg bitwy został w sposób niewątpliwy ustalony, o czym przekonać może choćby lektura najnowszej monografii bitwy, pióra Radosława Sikory, w której autor, w oparciu o niewykorzystane wcześniej źródła, przede wszystkim ikonograficzne, oraz odmienną interpretację znanych przekazów, pokusił się o rewizję dotychczasowych ustaleń. Aspektami dyplomatycznymi i politycznymi wyprawy hetmana zajmowali się Wacław Sobieski i Wojciech Polak, zaś Jaremie Maciszewskiemu zawdzięczamy znakomite studium poświęcone stosunkowi szlacheckiej opinii publicznej do wojny z Moskwą. Znacznie skromniejszy jest w tej materii dorobek historyków rosyjskich, co po części można tłumaczyć niechęcią do zajmowania się spektakularną klęską własnych wojsk, po części zaś względnym ubóstwem źródeł moskiewskich, sygnalizowanym choćby przez Borysa Nikołajewicza Florię w wydanej przezeń w 2005 roku monografii poświęconej interwencji Rzeczpospolitej w Moskwie w dobie Smuty.

Rekonstrukcja przebiegu wydarzeń z 4 lipca 1610 roku możliwa jest dzięki względnie, jak na wiek siedemnasty, bogatej i zróżnicowanej bazie źródłowej, w skład której wchodzą nie tylko liczne źródła pisane, ale także materiał ikonograficzny. Omówienie świadectw poświęconych batalii kłuszyńskiej wypada rozpocząć od relacji Stanisława Żółkiewskiego, zwłaszcza, że historyk dysponuje co najmniej trzema świadectwami, które powstały pod piórem hetmana. W dzień po zwycięskim boju, hetman informował monarchę i czołowych dostojników, przebywających w obozie pod Smoleńskiem o odniesionym zwycięstwie. Znane są listy do Zygmunta III oraz Lwa Sapiehy, które zawierają szereg bardzo ciekawych informacji. Następnie, trzy lata po omawianych wydarzeniach, hetman napisał krótki opis i zarazem usprawiedliwienie swoich poczynań mokiewskich, zatytułowany Początek i progres wojny moskiewskiej, w którym obszernie zajął się także kampanią kłuszyńską. Utwór ten, który doczekał się druku dopiero w dziewiętnastym stuleciu, wydawany był ośmiokrotnie, a także tłumaczony na język rosyjski i angielski. Z racji swych walorów językowych oraz przypisywanej hetmanowi prowdomówności, traktowany był jako podstawowe źródło do badań nad bitwą kłuszyńską, przy czym historycy przechodzili do porządku dziennego nad rozbieżnościami występującymi pomiędzy opisem zawartym w listach i Progresie. Tymczasem, jak dowiódł W. Polak, ten ostatni tekst nie zawsze zawiera prawdziwe informacje, ponadto pisząc go, hetman korzystał ze źródeł rosyjskich, szczególnie relacji głównodowodzącego Dymitra Iwanowicza Szujskiego, który znalazł się wraz z bratem, carem Wasylem, w polskiej niewoli, co mogło wpłynąć na sporządzony przezeń opis zmagań kłuszyńskich.

Pewne znaczenie dla omawianego zagadnienia może mieć także cel, który przyświecał Żółkiewskiemu przy okazji pisania Progresu. Hetman, w obliczu nieprzychylnej dla sprawców wojny moskiewskiej opinii publicznej, wyraźnie dążył do usprawiedliwienia swoich poczynań, a także podkreślenia wagi osiągnięć, które, w jego mniemaniu, mogły zakończyć wyprawę smoleńską znakomitym sukcesem, do czego nie doszło, jednak nie z jego winy.

Ciekawe informacje znalazły się w listach Stanisława Domarackiego, podstolego lwowskiego, do Zygmunta Kazanowskiego, starosty kokenhauskiego oraz jezuity, księdza Piotra Kuleszy do nieustalonego adresata. Obaj autorzy uczestniczyli w bitwie i obszernie opowiedzieli o jej przebiegu, przy czym listy były pisane niedługo po jej zakończeniu. Z listu Kuleszy wynika jednak wyraźnie że kontaktował się z żołnierzami cudzoziemskimi w służbie cara Wasyla Szujskiego, którzy w większości przeszli na służbę królewską i znajdowali się w obozie wojsk polsko - litewskich. Przy okazji analizy tego listu, trzeba mieć na względzie, że autor nie był zawodowym wojskowym, choć sprawy Marsa nie były mu obce. Jednakże nie brał osobiście udziału w walce, znajdując się w otoczeniu naczelnego wodza, co podnosi wartość jego relacji.

Dwóch następnych uczestników bitwy, Mikołaj Ścibor Marchocki i Samuel Maskiewicz, pozostawiło po sobie pamiętniki, w których wspominali o Kłuszynie. Szczególnie drugi z wymienionych, towarzysz roty husarskiej księcia Janusza Poryckiego, stanowiącej część pułku hetmana polnego, nader plastycznie opisał zmagania swoje i kolegów z przeważającą liczebnie jazdą nieprzyjacielską. Za sprawą walorów literackich opis ten często był wykorzystywany przy rekonstrukcji przebiegu zmagań, choć główny zrąb pamiętników powstał prawdopobnie w latach 1625 - 1631, zatem co najmniej piętnaście lat po omawianych wydarzeniach. Podobnie po 1625 roku powstał pamiętnik Marchockiego, który pod Kłuszynem służył jako rotmistrz chorągwi husarskiej. W obu przypadkach należy mieć na względzie, że żaden z autorów nie mógł, uczestnicząc w boju, znać przebiegu zmagań na innych odcinkach, a z racji późnego spisania wspomnień, zawodziła ich pamięć i w konsekwencji pamiętniki mogą być wielce bałamutne w szczegółach. Pojawia się też ryzyko, że autorzy oparli się nie tylko na swoich wspomnieniach, ale także relacjach innych osób, nie tylko uczestników batalii, co powinno skłaniać historyka do ostrożności,

Dysponujemy także dwoma przekazami autorstwa angielskich najemników, uczestniczących w bitwie kłuszyńskiej po stronie rosyjskiej. Henry Brereton wydał swoją relację w 1614 roku w Londynie. Jako żołnierz w służbie szwedzkiej od 1609 roku, został wraz z korpusem najemników wysłany na pomoc Wasylowi Szujskiemu na mocy traktatu pmiędzy carem a królem szwedzkim Karolem IX w Wyborgu i prawdopodobnie uczestniczył w omawianej bitwie, po której powrócił do rodzinnego kraju. Anonimowe Narrative of an Englishman serving against Poland powstało bez wątpienia pod piórem uczestnika batalii, żołnierza jazdy angielskiej z kompanii kapitana Crale'a, który również nie zdecydował się na pozostanie w Moskwie po Kłuszynie i przez Gdańsk udał się do Anglii. Oba teksty pokazują bitwę od strony cudzoziemców w służbie rosyjskiej, są zatem niezmiernie cennym uzupełnieniem relacji polskich, trzeba jednak pamiętać, że w związku z zarzutem Rosjan, jakoby bitwa została przegrana wskutek zdrady najemników, ich relacje mogą wynikać z chęci odparcia stawianych zarzutów, zatem należy je starannie konfrontować z innymi przekazami.

Trudno natomiast z całą pewnością przesądzać, czy autorzy polskich anonimowych relacji dotyczących Kłuszyna brali udział w bitwie, czy też przekazy powstały na podstawie informacji zaczerpniętych od uczestników. Mam w tym miejscu na myśli: Progres potrzeby z Moskwą pod Kłuszynem in anno 1610 4 Julii za szczęśliwego panowania Zygmunta III szczęsliwie odprawiona, Spod Możajska d. 23 July 1610, Wiadomość o porażce Dymitrowego, oraz pozbawiona tytułu relacja, dołączona do Diariusza drogi Króla Jmci Zygmunta III…, zawierające wiele bardzo interesujących szczegółów, szczególnie dotyczących walk przeciwko najemnikom. Autorem ostatniego z tekstów był, być może, sam hetman, bowiem w wielu miejscach relacja jest bardzo zbliżona do listu adresowanego do Zygmunta III.

Nie sposób się także obejść bez informacji zawartych w przekazach pochodzących od osób, które nie wzięły udziału w bitwie, ale czerpały wiadomości od jej uczestników. Część z tych relacji powstała współcześnie, przede wszystkim listy Jakuba Zadzika, Jana Zawadzkiego, Samuela Targowskiego, Andrzeja Boboli i Giovanni Luny, adresowane do osób zainteresowanych przebiegiem działań wojennych, szczególnie biskupa warmińskiego Szymona Rudnickiego oraz kanclerza koronnego Wawrzyńca Gembickiego, oraz wspomnienia Józefa Budziły, żołnierza na służbie drugiego Samozwańca czy służących Rosjanom Konrada Bussowa i Pierre'a de la Ville'a . Obok nich dysponujemy dziełami historyków, Pawła Piaseckiego, Stanisława Kobierzyckiego i Johana Widekindiego, powstałymi w późniejszym czasie, którzy opis bitwy konstruowali, w wiele lat po niej, na podstawie dokumentów oraz relacji świadków, zwłaszcza hetmana Żółkiewskiego. Szczególny charakter mają zachowane wykazy strat, poniesionych przez podkomendnych hetmana, które nie tylko pozwalają na określenie strat, ale także informują o sposobie poniesienia śmierci, rodzaju zadanych ran czy ekwipunku walczących stron.

Kronikarski charakter mają także wzmianki zawarte w razriadnych zapisach oraz rosyjskich dziełach historycznych jak Nowyj letopisiec, Rukopis Filareta, patriarcha Moskowskogo i wseja Rossii czy Letopisnaja kniga. Cechą charakterystyczną tych zapisów jest ich lakoniczny charakter (może z wyjątkiem rękopisu Filareta), brak szczegółów dotyczących przebiegu starcia, a także sił strony rosyjskiej.

Bitwie kłuszyńskiej poświęcone zostały dwa przedstawienia ikonograficzne. Na podstawie rysunku Teofila Szemberga, który podczas starcia znajdował się pod Smoleńskiem, Jakub Filip, prawdopodobnie uczeń Tomasza Makowskiego, nadwornego rytownika księcia Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła „Sierotki”, wykonał sztych, który nader dokładnie przedstawia szyk obu wojsko podczas bitwy, który znajduje się w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. W Olesku zaś znajduje się obraz bitwy, pędzla Szymona Boguszewicza, nadwornego malarza hetmana Żółkiewskiego, przy czym wódz miał udzielać artyście wskazówek dotyczących treści obrazu, co znacząco podnosiłoby wiarygodność dzieła jako źródła historycznego.

Podsumowując zatem, bitwa kłuszyńska znalazła odzwierciedlenie w wielu różnorodnych źródłach, co z jednej strony może być powodem do radości, z drugiej zaś, z racji trudnych do pogodzenia rozbieżności, utrudnia rekonstrukcję przebiegu zdarzeń i zmusza do najwyższej ostrożności w interpretacji każdej z relacji, z uwzględnieniem ikonografii. Nie można także nadmiernie zaufać jedynie jednemu ze źródeł, co w przeszłości zdarzało się badaczom w odniesieniu do dzieła hetmana Żółkiewskiego.

Mając na uwadze powyższe caveat, możemy przystąpić do scharakteryzowania genezy kampanii kłuszyńskiej. Nie ma potrzeby analizowania przyczyn i przebiegu kryzysu, w którym znalazło się państwo moskiewskie po śmierci Iwana IV Groźnego, a następnie wygaśnięciu w 1598 roku dynastii Rurykowiczów, ponieważ dokonali już tego Danuta Czerska, Andrzej Andrusiewicz i Rusłan Skrynnikow. Borys Godunow, który przejął tron po psychicznie chorym Fiodorze Iwanowiczu, borykał się z silną opozycją bojarską, która wysunęła przeciw niemu pretendenta do tronu carskiego, podającego się za zmarłego w 1591 roku w Ugliczu młodszego brata Fiodora, Dymitra. Samozwaniec znalazł poparcie wśród magnatów koronnych, przede wszystkim Wiśniowieckich i wojewody sandomierskiego Jerzego Mniszcha. Temu ostatniemu, tonącemu w długach, w zamian za wsparcie obiecał nie tylko liczne nadania, ale także status teścia carskiego, miał bowiem poślubić jego córkę, Marynę. W sposób nieformalny poparli go także Zygmunt III Waza i nuncjusz papieski Claudio Rangoni, którzy liczyli na korzyści polityczne z osadzenia na tronie Łże - Dymitra. W 1604 roku pretendent rozpoczął na czele najemnych wojsk polskich oraz Kozaków wyprawę po czapkę Monomacha, która przyniosła mu liczne sukcesy, w dużej mierze wskutek zdrady części dostojników carskich, którzy przeszli na jego stronę. W styczniu następnego roku poniósł jednak klęskę pod Dobryniczami i znalazł się w krytycznej sytuacji, z której ratunkiem okazała się być niespodziewana śmierć cara Borysa, a następnie majowy bunt w Moskwie, wskutek którego obalony został jego syn i następca Fiodor Godunow.

Pretendent objął władzę, ale niedługo ją sprawował. Nieco ponad rok później, kiedy do stolicy przybyła Maryna Mniszchówna wraz z ojcem i licznym orszakiem Polaków, w tym posłami królewskimi, doszło do kolejnego buntu, którego ofiarą stał się nie tylko car, ale także znaczne grono przybyłych, którzy zdążyli już zaleźć miejscowym za skórę. Ci, którzy przeżyli, zostali uwięzieni, w tym gronie znalazła się caryca Maryna i jej ojciec. Na tron wstąpił Wasyl Szujski, który dążył do skonsolidowania swej władzy i nie miał zamiaru, przynajmniej na razie, rozpoczynać wojny z Rzeczpospolitą. Zygmunt III, który miał problemy z własnymi poddanymi w postaci rokoszu sandomierskiego, także nie był skłonny do konfliktu, stąd obaj władcy zawarli w lipcu 1608 roku, po długich rokowaniach, rozejm do 30 czerwca 1612 roku.

Szujski nie czuł się nazbyt pewnie na tronie, zwłaszcza, że musiał się borykać najpierw z powstaniem chłopskim na Siewierszczyźnie, którym dowodził Iwan Isajewicz Bołotnikow, a kiedy jego dowódcy zdołali sobie z nim poradzić, w lipcu 1607 roku pojawiło się nowe zagrożenie w postaci kolejnego Dymitra Samozwańca, „cudownie” ocalonego z moskiewskiej rzezi. Podobnie jak w przypadku pierwszego pretendenta, także i tym razem główną siłę militarną tworzyli Polacy i Litwini, na których czele stali książe Roman Rożyński, a od lipca 1608 roku także starosta uświacki Jan Piotr Sapieha. Kiedy na mocy traktatu rozejmowego Szujski wypuścił we wrześniu 1608 roku Marynę i jej ojca, Samozwaniec wysłał oddziały, które pojmały carową i przyprowadziły do obozu, gdzie ojciec wynegocjował z przywódcami wojsk Łże - Dymitra korzystne dla siebie i córki porozumienie, a Maryna „rozpoznała” w pretendencie swego zmarłego męża.

Niemniej, pomimo słabości Wasyla Szujskiego, Dymitr nie zdołał opanować Moskwy, choć założył obóz w Tuszynie, wtedy miejscowości położonej w pobliżu stolicy, dzisiaj zaś jej dzielnicy. Jan Pior Sapieha na rozkaz Dymitra oblegał, jak się miało później okazać bezskutecznie, Ławrę Troicko - Siergiejewską, ale coraz więcej miast i prowincji uznawało władzę Samozwańca. Nie powiodły się natomiast próby rokowań pomiędzy Moskwą a Tuszynem. Jednak z biegiem czasu sytuacja zaczęła się pogarszać, rosły zaległości płatnicze pretendenta wobec najemników, co groziło buntem w obozie, zaś próby ekonomicznej eksploatacji podbitych ziem moskiewskich doprowadziła do buntu części z nich, co dodatkowo utrudniało sytuację w obozie tuszyńskim.

W tej sytuacji Zygmunt III, który ostatecznie w czerwcu 1608 roku pojednał się z przywódcą rokoszan, wojewodą krakowskim Mikołajem Zebrzydowskim, ponownie zaczął się zastanawiać nad rozpoczęciem działań wojennych przeciwko Moskwie. Plany te nie przybrały konkretnej formy przed sejmem 1609 roku, który zgodnie z Artykułami Henrykowskimi władny był wydać zgodę na rozpoczęcie wojny. Sprawa nie była przedmiotem obrad sejmowych,, choć wspominano o niej podczas wotów senatorskich ale bieg wypadków skłaniał króla coraz bardziej ku realizacji planów moskiewskich. W lutym 1609 roku Szujski zawarł traktat sojuszniczy z Karolem IX Wazą, na mocy którego miał uzyskać pomoc przeciwko swym wrogom. Interwencja Szwedów, z którymi Zygmunt III i Rzeczypospolita byli w stanie wojny o Inflanty, w sprawy moskiewskie i sojusz obu władców musiał być odczytany w Warszawie jako zagrożenie żywotnych interesów króla i państwa, bowiem po pokonaniu Samozwańca następnym celem Moskwy i Sztokholmu byłaby najprawdopodobniej Korona i Litwa. Przeciwnie, zwycięstwo Dymitra oznaczać mogło sojusz przeciwko Karolowi Sudermańskiemu.

Tymczasem porozumienie szwedzko - moskiewskie zaczęło przynosić pierwsze rezultaty. Brat cara, Michał Skopin Szujski zdołał, pomiędzy kwietniem a lipcem 1609 roku, przy pomocy szwedzkich posiłków, dowodzonych przez Jakuba Pontussona de la Gardie, odblokować Nowogród Wielki i opanować, po nierozstrzygniętej bitwie, Twer, choć zamek pozostał w ręku oddziałów polskich. Następnie zaczął konsolidację swych sił na Zawołżu. W okolicach Moskwy starcia żołnierzy carskich z najemnikami Samozwańca nad rzeką Chodynką zakończyło się niepomyślnie dla tych drugich. Wszystko wskazywało na słabnącą pozycję łotra tuszyńskiego i jego ludzi.

W tej sytuacji Zygmunt III nie mógł dłużej zwlekać. Podjął decyzję o rozpoczęciu przygotowań do wojny, a także działania propagandowe, które miały ją uzasadniać. Nie mając zgody sejmu, zadbał o uzyskanie akceptacji senatorów. Aby uzyskać wsparcie finansowe, zaapelował do wrześniowych sejmików deputackich o uchwalenie podatków na wojnę, co zakończył się częściowym sukcesem, ale w chwili rozpoczęcia działań wojennych król nie dysponował odpowiednimi środkami do ich dłuższego prowadzenia. Co więcej, w otoczeniu władcy brakowało zgody co strategii przyszłych działań. Król w uniwersałach do szlachty za cel wojny uznawał odzyskanie Smoleńska i ziemi siewierskiej, ale żywił nadzieję, że przebieg wojny pozwoli na opanowanie całej Rosji. Hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski proponował zatem, aby maszerować przez Siewierszczyznę wprost na Moskwę, zaś litewscy doradcy króla, przede wszystkim kanclerz Lew Sapieha sugerowali, bardziej zachowawczo, oblężenie Smoleńska. Zygmunt III przychylił się do tej ostatniej opinii i pomimo braku odpowiedniego sprzętu oblężniczego, zwłaszcza ciężkich dział oraz piechoty, zdecydował się na oblężenie, prawdopodobnie wskutek przedstawionych mu przez Sapiehę oraz starostę wieliskiego Aleksandra Korwina Gosiewskiego informacji, jakoby tamtejszy wojewoda, Michał Borysowicz Szein, chciał poddać twierdzę bez walki.

Kiedy jednak pod koniec września 1609 roku awangarda wojsk polsko - litewskich stanęła pod Smoleńskiem, okazało się, że Szein nie przejawia najmniejszej chęci do kapitulacji, a twierdza została przezeń dobrze przygotowana do oblężenia. Przeprowadzony 4 października szturm nie powiódł się i rozpoczęła się niezbyt skuteczna blokada miasta i oczekiwanie na przybycie ciężkich dział lub przeciągnięcie na stronę królewską żołnierzy Samozwańca. Atmosfera w obozie nie była najlepsza, trwały spory pomiędzy hetmanem a wojewodą bracławskim Janem Potockim i jego braćmi, Koroniarze boczyli się na Litwinów i vice versa, ochotnicy nie mieli ochoty słuchać rozkazów Żółkiewskiego, a wszystkim dała się we znaki zima. Nie zdecydowano się jednak na postulowany przez Żółkiewskiego marsz na Moskwę.

Obóz smoleński stanowił jednak jedynie jeden z wierzchołków pięciokąta, który w kolejnych miesiącach miał zadecydować o losach Rosji. Drugim był obóz w Tuszynie, dokąd Zygmunt III wysłał swoich posłów w celu przeciągnięcia żołnierzy Dymitra na swoją stronę. Plan ten nie powiódł się z powodu nadmiernych żądań finansowych najemników, których król nie był w stanie spełnić. Natomiast w lutym 1610 roku udało się monarsze dojść do porozumienia z bojarami moskiewskimi, popierającymi Samozwańca, którzy uznali królewicza Władysława Zygmunta Wazę carem moskiewskim, godząc się jednocześnie na sprawowanie rządów przez króla do czasu uspokojenia państwa i nie przesądzając o przynależności państwowej Smoleńska i Siewierszczyzny. Poważną rolę w nadchodzących wydarzeniach mieli jeszcze do odegrania Szwedzi, Tatarzy krymscy i oczywiście car Wasyl, pełniąc rolę pozostałych wierzchołków.

W styczniu 1610 roku w obozie Łże - Dymitra doszło do rozłamu, spowodowanego rokowaniami prowadzonymi przez żołnierzy i ich dowódców z Zygmuntem III. Samozwaniec uciekł do Kaługi, a wraz z nim część stronników. Waśnie w Tuszynie były wodą na młyn Skopina Szujskiego, który przystąpił do kontrofensywy i z pomocą posiłków szwedzkich doprowadzili do odblokowania w tym samym miesiącu Ławry Troicko - Siergiejewskiej, co miało dla Rosjan niezmierne znaczenie propagandowe. Sapieha wycofał się pod Dymitrów, a następnie, w marcu, nękany przez siły Skopina, do Osipowa. Obóz tuszyński znalazł się w fatanym położeniu, szczególnie, że Możajsk został opanowany przez zwolenników Szujskiego, a Dymitr w Kałudze odcinał dostawy żywności. W tej sytuacji podkomendni Rożyńskiego w marcu opuścili Tuszyno, skąd udali się do Wołoka, a następnie do Osipowa. 22 marca Skopin Szujski wkroczył tryumfalnie do odblokowanej stolicy, i choć zmarł miesiąc później, działania wojenne prowadzone przez dwie armie rosyjskie, dowodzone przez Grigorija Wałujewa i Jakuba Boratyńskiego, wspierane przez cudzoziemskich najemników, rozbiły w maju dawne siły Samozwańca pod Osipowem oraz rozpoczęły działania przeciwko opanowanej przez wojska królewskie Białej.

Co najmniej od lutego w obozie królewskim rozpatrywano plan wysłania silnego oddziału wydzielonego, obarczonego zadaniem rozbicia sił Skopina Szujskiego we współdziałaniu z wojskami tuszyńskimi. Pierwotnie jego dowódcą miał zostać wojewoda bracławski Jan Potocki, do jego dyspozycji pozostawiono 2 tysiące ludzi. Zamysł ten nie został zrealizowany, przy czym na przeszkodzie stanąć miała choroba kandydata na dowódcę. Kiedy Potocki wrócił do zdrowia, kolejnym problemem stał się wysoki śnieg. Następnie wojewoda zaczął się targować z królem co do liczebności podległych mu chorągwi oraz ich wynagrodzenia, choć nieprzychylny mu Żółkiewski sądził, że w rzeczywistości Potocki starał się uniknąć wyprawy, ponieważ nie spodziewał się przy tej okazji zdobyć laurów wojennych, uważając wyprawę za bardzo niebezpieczną, liczył natomiast na rychłe zdobycie Smoleńska.

Rozpad obozu tuszyńskiego, kontrofensywa wojsk Szujskiego, wspieranych przez szwedzkie posiłki zmuszały jednak do podjęcia zdecydowanych działań, szczególnie, że car odmówił podjęcia rokowań z królem, proponowanych przez stronę polsko - litewską. W związku z tym na radzie wojennej 1 czerwca król powierzył Żółkiewskiemu misję objęcia dowództwa nad oddziałami, które opuściły służbę Samozwańca, zaprowadzenie wśród nich porządku, a następnie uderzenie na wojska carskie, szykujące się do udzielenia Smoleńskowi odsieczy. Hetman miał realizować to zadanie siłami mniejszymi niż te, które wcześniej proponowano Potockiemu, bowiem zabrać spod Smoleńska miał jedynie pułki: własny i starosty chmielnickiego Mikołaja Strusia. Rozkazał zatem, aby dowódcy, którzy znajdowali się dalej na wschód, czyli Marcin Kazanowski i zastępujący Ludwika Weihera Samuel Dunikowski, koncentrowali swe jednostki oraz dał towarzystwu cztery dni na zebranie czeladzi, wysłanej w celach aprowizacyjnych poza obóz.

Zanim jednak Żółkiewski opuścił okopy smoleńskie, 6 czerwca dotarły tam alarmujące wieści o zagrożeniu Białej przez oddziały Boratyńskiego i Horna, co zmusiło króla do zwołania kolejnej rady. W jej wyniku cel wyprawy został zmieniony, Żółkiewski winien bowiem udzielić zamkowi odsieczy, a jego oddziały wzmocniono o kilka dodatkowych chorągwi. Ostatecznie hetman opuścił obóz 7 czerwca wieczorem, część oddziałów ruszyła już wcześniej w kierunku Szujska, część zaś dopiero następnego dnia. Sprawiło to kłopot autorom źródeł, które różnią się miedzy sobą co do liczby chorągwi i żołnierzy, przy czym różnica ta wynosi około tysiąca koni (2 - 3 tysiące). Podobnie jak R. Szcześniak i R. Sikora, proponowałbym przyjąć jako podstawę spis zawarty w rękopisie Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu 33, zgodnie z którym hetman miałby 8 czerwca do dyspozycji 3280 stawek żołdu, szczególnie, że współgrałoby to z informacją podawaną przez Samuela Targowskiego, że oddziały opuszczające obóz smoleński liczyły sobie trzy tysiące ludzi.

Hetman ruszył spiesznym marszem do Białej, 9 czerwca przebył 8 mil (od około 51 do około 62 kilometrów), ale już wtedy zaczął otrzymywać wiadomości, że bezpośrednie zagrożenie dla twierdzy minęło. 12 czerwca miał już co do tego pewność, bowiem do jego obozu przybyli wysłannicy Gosiewskiego, w tym 12 cudzoziemskich żołnierzy: 11 Anglików i Szkot, którzy przeszli na stronę króla, oznajmiając o odejściu wojska carskich pod Rżew. Zdecydował się jednak kontynuować marsz, bowiem z zeznań najemników wynikało, że Rosjanie szykują się do ponownego oblężenia zamku. W Białej znalazł się dwa dni później, gdzie odpoczywał przez dwa dni, wzmocnił załogę twierdzy, a także odesłał cztery roty z powrotem do obozu królewskiego, a następnie udał się pod Szujsk, gdzie 22 czerwca połączył się z częścią rot wysłanych spod Smoleńska oraz pułkami Kazanowskiego i Ludwika Weihera, dowodzonym, jak wspominałem, przez Samuela Dunikowskiego.

Tymczasem od końca kwietnia Rosjanie gromadzili pod Możajskiem siły, których zadaniem byłoby odblokowanie Smoleńska i ostateczne rozprawienie się z najemnikami polsko - litewskimi, służącymi niegdyś u Dymitra II Samozwańca. Najpierw przybyły tam z Moskwy pułki dowodzone przez Andrieja Wasiliewicza Golicyna oraz Daniłę Iwanowicza Mezeckiego, następnie z Rżewa Iwana Andriejewicza Chowańskiego, z Pogorełowego Gorodiszcza Wasyla Iwanowicza Buturlina oraz Grigorija Sulewicza Puszkina. Na miejsce koncentracji dotarły także oddziały z Woloka, Osipowa i Zubcowa, zaś w połowie maja na czele 15 tysięcy żolnierzy dotarł wódz naczelny, Dymitr Szujski. Po dłuższych wahaniach, przy początkowej niechęci cara, który uległ żądaniom brata, na wyprawę stawili się pod koniec czerwca cudzoziemscy najemnicy, dowodzeni przez Jakuba Pontussona de la Gardie oraz Everta Horna, którzy żądali od strony moskiewskiej zapłaty zaległego żołdu, przy czym zaległości sięgały w przypadku niektórych jednostek nawet pół roku. W obozie cudzoziemców doszło nawet do tumultów, sprowokowanych przez pułkowników Nicolasa Pinarta i Colville, w których główny udział mieli wziąć Anglicy. Bunt został stłumiony, a prowodyrzy ukarani. Car przesłał cudzoziemcom 10 tysięcy rubli, które zostały wypłacone de la Gardiemu przez diaka Razriadnego prikazu Jakowa Demidowa, ale szwedzki dowódca nie wypłacił ich żolnierzom przed bitwą. Nie wypłacono także kolejnych dwudziestu tysięcy rubli w postaci futer i sukna, które Rosjanie zatrzymali w swoim obozie.

Szujski nakazał Grigoriewowi Wałujewowi i Fiodorowi Jeleckiemu zająć wysuniętą pozycję pod Carowym Zajmiszczem, gdzie obaj wodzowie założyli, wybrawszy z natury obronne miejsce, ufortyfikowany obóz. Strono polsko - litewska oceniała liczebność tych sił na 6 - 8 tysięcy żołnierzy, choć już po bitwie kłuszyńskiej Wałujew podawał liczbę 10 tysięcy. Carowe Zajmiszcze znajdowało się w odległości 2 - 4 mil od Szujska ( czyli w przedziale od 12,5 do 17 i od około 25 do 31 kilometrów), co zmuszało Żółkiewskiego do podjęcia działań. Wojska Wałujewa stanowiły także zagrożenie dla oddziałów Samozwańca, dowodzonych przez Aleksandra Zborowskiego, które stacjonowały w oddzielnym obozie i nie chciały się poddać pod komendę wojewody kijowskiego. Hetman chciał więc wziąć udział w kole generalnym, aby osobiście przekonywać towarzystwo, ale Zborowski odwiódł go od tego. Żółkiewski wysłał więc jedynie swego przedstawiciela w osobie rotmistrza husarskiego starosty tłumackiego Mikołaja Herburta, któremu uczestnicy koła postawili warunki w postaci zapłaty donatywy w wysokości 100 tysięcy złotych oraz zaległego żołdu za czas służby u Dymitra, grożąc, że w przeciwnym razie zawiążą konfederację. Obiecywali jednak, że w razie zagrożenia nie omieszkają połączyć swych sił z hetmańskimi. Żółkiewski nie mógł zapłacić z powodu braku środków, nie przestał jednak wywierać nieformalnego wpływu na Zborowskiego i jego podkomendnych poprzez swoich zaufanych ludzi. Należy w tym miejscu pamiętać, że sprawa miała także wydźwięk osobsty, bowiem Aleksander Zborowski był synem Samuela, do którego śmierci na szafocie w 1584 roku walnie przyczynił się Żółkiewski, podówczas zaufany pomocnik kanclerza i hetmana koronnego Jana Zamoyskiego.

Pomimo słabości swych sił, hetman nie zwlekał i już 23 czerwca przeprowadził osobiste rozpoznanie pozycji moskiewskich, przy czym nie obyło się bez starć z przeciwnikiem. Dzień później odniósł dwa poważne sukcesy: w wyniku zaciekłych walk, w których zginęli rotmistrz kozacki Spodwiłowski oraz Marcin Weiher, wojskom polsko - litewskim udało się zamknąć nieprzyjaciela w obozie, choć ogień z hakownic i samopałów odpędził Polaków i Litwinów sprzed wałów. Ponadto żołnierze Zborowskiego, choć nie rezygnowali ze swych żądań, zdecydowali się wejść pod komendę hetmana, co znacząco wzmocniło jego siły. Obóz moskiewski, w którym według relacji jeńców zamkniętych było około 5 tysięcy żołnierzy, był zbyt dobrze przygotowany do obrony, aby pozbawiony ciężkiej artylerii Żółkiewski zdecydował się na szturm, dlatego przystąpiono do jego blokady. Żołnierze hetmana, po odparciu 25 czerwca dwóch wypadów rosyjskich, zbudowali, kierowani przez Pawła Rudzkiego, zwanegp Szyszem, kilka ostrożków, obsadzonych przez Zaporożców, które pozbawiły Wałujewa i Jeleckiego kontaktu z Szujskim oraz dostaw żywności. Oblegający schwytali kilku, choć najprawdopodobniej nie wszystkich, posłańców, wysłanych przez wodzów moskiewskich do głównodowodzącego. Co więcej, piechota polska miała nawet odwrócic bieg rzeki, aby odciąć oblężonym wodę. W obozie Żółkiewskiego zapanował optymizm, uważano bowiem, że nie należy się obawiać nadejścia odsieczy ze strony Możajska, ponieważ nie pozwolą na to żołnierze Jana Piotra Sapiehy. Na szczęście hetman nie poddał się tego rodzaju nastrojom i ciągle wysyłał podjazdy w celu rozpoznania zamiarów Szujskiego. Jednakowoż, jeśli wierzyć Żółkiewskiemu, po jakimś czasie, pod wpływem wiadomości o wielkości armii pod Możajskiem, w obozie zapanował defetyzm, a hetmana oskarżano o zamiar popełnienia spektakularnego samobójstwa .

Można założyć, że do obozu możajskiego docierały wieści o opłakanym położeniu wojsk obleganych w Carowym Zajmiszczu. 1 lipca odbyła się tam rada wojenna, na której prawdopodobnie zdecydowano o ruszeniu pod Carowe Zajmiszcze, co nastąpiło następnego dnia. Rosjanie maszerowali traktem równoległym do głównej drogi łączącej Możajsk ze Smoleńskiem, w szybkim tempie, w upalnym lipcowym słońcu, co doprowadziło do znacznych strat marszowych i wycieńczenia części żołnierzy oraz koni. We wsi Masłowoj doszło do połączenia sił głównych z oddziałami Jakowa Boriatyńskigo i Everta Horna, chory dowódca Francuzów pozostał z dwoma kompaniami w Pohororełem Gorodiszczu. 3 lipca stanęli kilka kilometrów za wsią Kłuszyno, osobno Rosjanie i cudzoziemcy. Jednak planując dalszy marsz, nie podjęli prac fortyfikacyjnych, a jedynie opasali oba obozy prowizorycznym wałem z wozów taborowych, nie podjęli także, jak się wydaje intensywniejszych działań rozpoznawczych. Założenia strategii rosyjskiej pozostają nieznane, ale można, jak to uczynił R. Szcześniak, pokusić się o jej rekonstrukcję. Wydaje się, że Szujski nie miał zamiaru stoczenia walnej bitwy, choć nie można tego jednoznacznie wykluczyć, natomiast bardzo prawdopodobne jest, że chciał zastosować metodę, która przyniosła błyskotliwe sukcesy jego młodszemu bratu, Michałowi Skopinowi, polegającą na budowie całego łańcucha umocnionych punktów, dzięki którym odcinano stronie przeciwnej komunikację z zapleczem oraz dostawy żywnosci i paszy, co prowadziło do wycieńczenia jej sił.

Rankiem 3 lipca rotmistrz Niewiadorowski vel Niewiadomski przyprowadził kilku synów bojarskich, którzy oznajmili, że zamiarem Dymitra Szujskiego jest rozbicie obozu pod Kłuszynem. Niemal równocześnie pod Carowe Zajmiszcze dotarli dezerterzy z oddziałów cudzoziemskich, którzy poinformowali hetmana o niechęci kamratów do walki u boku Rosjan oraz możliwości przejścia na służbę królewską, co nota bene, zdarzyło się nie po raz pierwszy, bowiem już wcześniej hetman miał do czynienia z podobnymi ofertami. Tym razem postanowił z nich skorzystać i wysłał jednego z najemników, nieznanego z imienia Francuza, z łacińskim listem, nawołującym do opuszczenia armii nieprzyjacielskiej. Posłaniec został pojmany przez Horna, który rozkazał go powiesić, ale treść oferty stała się publicznie znana i z pewnością nie poprawiła relacji pomiędzy najemnikami a Rosjanami.

Hetman zwołał pułkowników i rotmistrzów na radę wojenną. Wedle jego własnych słów, uczestnicy podawali różne wyjścia z sytuacji. Część obawiała się, że rozdzielenie sił i pozostawienie słabej osłony pod Carowym Zajmiszczem może ułatwić oblężonym zniesienie blokady. Inni, być może z pułku Zborowskiego, który miał w tej kwestii złe doświadczenia obawiali się jednak, że Rosjanie zastosują wspomnianą wyżej strategię ostróżków, co może doprowadzić do szybkiego i łatwego wyniszczenia wojska. Dlatego proponowali, aby ruszyć z możliwie jak największą siłą przeciw Szujskiemu, blokując słabymi siłami Wałujewa i Jeleckiego. Hetman nie podjął na radzie żadnej decyzji, polecił natomiast podkomendym, aby byli gotowi do natychmiastowego wymarszu. Chodziło przede wszystkim o zachowanie w tajemnicy przed Rosjanami zamiaru opuszczenia obozu. Stąd, wydając dwie godziny przed zachodem słońca, czyli, według R. Szcześniaka, około 18.00, rozkaz wymarszu, obesłał oficerów bez użycia bębnów i trąb, zaś porządek marszu określił na piśmie. Roty ruszyły mniej więcej godzinę później, jeśli wierzyć świadectwu Maskiewicza.

W obozie wojsk polsko - litewskich miało pozostać 8 rot husarskich i jedna kozacka, liczące w sumie około 700 koni, 200 piechoty oraz 4 tysiące Kozaków Zaporoskich, pod dowództwem rotmistrza Jakuba Bobowskiego, a także cały tabor i prawdopodobnie większość czeladzi, co miało na celu utwierdzenie Rosjan w przekonaniu, że nadal oblega ich całą armia, a zarazem zwiększyć szybkość pochodu chorągwi hetmańskich, które czekał nocny przemarsz przez leśną, błotnistą i wąską drogę. Polacy i Litwini zabrali ze sobą jedynie konieczny ekwipunek, zapas żywności na dwa dni oraz dwa falkonety.

Tymczasem Szujski i jego podkomendni czuli się tak pewnie, że, jak już wspominałem, nie umocnili obozu i nie wysłali oddziałów zwiadowczych, przy czym cudzoziemcy tłumaczyli się, że zaufali Rosjanom, lepiej znającym okolicę, że wezmą ten obowiązek na siebie. Co więcej, mieli się podobno czuć tak pewnie, że wieczorem 3 lipca Jakub Pontusson de la Gardie, podczas spotkania u Szujskiego, który przekazał mu równowartość 350 tysięcy złotych tytułem zaległego żołdu dla wojska dla wojska, przechwalał się, że zrewanżuje się hetmanowi za szubę z rysia, które otrzymał, gdy Żółkiewski wziął go do niewoli w 1602 roku po upadku Wolmaru, oddając mu futro sobole. Nic zatem dziwnego, że pojawienie się nad ranem wojsk polsko - litewskich na przedpolu obozu Szujskiego doprowadziło do niemałej paniki i zamieszania, które znacznie utrudniło przygotowania do bitwy. Jak to ujął Maskiewicz z właściwym sobie poczuciem humoru, przeciwnicy wołali „siodłaj portki, dawaj konia”, co dobitnie świadczyło panującej wśród nich konfuzji.

Marsz armii Żółkiewskiego, która miała do przebycia około 3 mil, czyli od około 19 do 23 kilometrów trwał całą noc, czyli około 9 godzin. Maskiewicz chwalił miejscowych przewodników, natomiast stwierdził, że pułki „zadnie” pozostały zbyt bardzo z tyłu. Przyczyną tego były nieszczęsne falkonety, które utknęły w błocie i zawaliły drogę. Zawiodło także po części rozpoznanie hetmańskie, ponieważ dowódcy byli przekonani, że przeciwnik znajduje się około 8 kilometrów dalej na wschód, stąd omal nie minęli przeciwnika zmierzając do Kłuszyna. Na szczęście odgłos trąbek alarmowych z obozu de la Gardie i Horna skłonił ich zatrzymania i rozpoczęcia przygotowań do bitwy.

W świetle sztychu Jakuba Filipa, obrazu Boguszewicza, źródeł pisanych oraz osiemnastowiecznych rosyjskich map tereny, R. Sikora w sposób przekonujący ustalił, że pole bitwy stanowiła równina, zwężająca się w kierunku wschodnim, w stronę obozów sił Szujskiego, które stały w pobliżu wsi Łoszczinka. Z zachodniej strony bagna i las, ze wschodniej zaś dwie wsie, Cziernawka i Preczistoje, połączone płotami, tworzyły korytarz, prowadzący ze stanowisk polskich do przeciwnika. Położenie Cziernawki sprawiło, że wojska polsko - litewskie, zostały rozdzielone na dwie części, co jeszcze R. Szcześniak utożsamiał z podziałem na skrzydła i osobną walką przeciw cudzoziemcom i Rosjanom, ale uważna analiza sztychu wskazuje, że dotyczyło to wyłącznie prawoskrzydłowego pułku Marcina Kazanowskiego. Wioska została podpalona na rozkaz hetmana. Nieco inaczej wygląda to w świetle obrazu Boguszewicza, na którym zabudowania jednej płonącej wioski wyraźnie rozdzielają szyk polsko - litewski na dwa skrzydła. Wspomniane płoty okazały się być znaczną przeszkodą, dlatego na rozkaz hetmana jego podkomendni starali się je zburzyć, jednokowoż nie wszędzie się to udało, co znakomicie widać na obrazie Boguszewicza. Doprowadziło to do sytuacji, w której na lewym skrzydle oddziały Żółkiewskiego atakowały jedynie wąskimi korytarzami pomiędzy płotami lub próbowały je niszczyć wykorzystując kopie czy własne konie, co utrudniało atak i doprowadziło do znacznych strat, także wskutek skoncentrowanego ognia piechoty nieprzyjacielskiej.

Zagadnienie liczebności walczących stron budzi szereg kontrowersji i prawdopobnie historycy nie będą w stanie ustalić rzeczywistej liczby żołnierzy zaangazowanych w starcie. Tytułem przykładu, dysponujemy dwoma najnowszymi obliczeniami sił polsko - litewskich. R. Szcześniak oparł się, podobnie jak większość historyków na rachunku skarbowym, Komput zasłużonego wojsku moskiewskiemu stołecznemu, określającym liczbę uprawnionych do donatywy, przyznanej z racji zwycięstwa kłuszyńskiego na 5556 husarzy, 290 petyhorców, 679 jazdy kozackiej, a także 200 piechoty, po czym dodał do tego 400 Zaporożców, uzyskując w ten sposób liczbę 7 tysięcy żołnierzy.

R. Sikora zakwestionował powyższy sposób obliczania, wskazując na to, że powyższy dokument określa jedynie pozycje skarbowe, nie uwzględniając ani ślepych porcji, ani strat poniesionych przed bitwą. Ponadto założył, sugerując się tytułem, że wyliczenie nie dotyczyło armii kłuszyńskiej, ale wojska stacjonującego w Moskwie w 1612 roku. Analiza danych, podawanych przez uczestników starcia, wskazywałaby, że Żółkiewski dysponował od 2700 do 4 tysięcy żołnierzy, przy czym ona sam skłaniałby się do przyjęcia tej pierwszej liczby, pochodzącej od Samuela Maskiewicza, szczególnie, że podobne liczby zawiera sztych Jakuba Filipa.

Rozumowanie to zawiera jednak istotne błędy. Przede wszystkim, termin „wojsko stołeczne” używany był w drugiej dekadzie siedemnastego stulecia jako określenie załogi Kremla, która weszła tam wraz z Żółkiewskim, po czym służyła pod komendą Aleksandra Gosiewskiego aż do zawiązania konfederacji 27 stycznia 1612 roku i opuszczenia Moskwy. Zatem byłyby to oddziały spod Kłuszyna i Carowego Zajmiszcza. Można mieć uzasadnione wątpliwości co do wiarygodności komputu, bowiem konfederaci zawyżali stany osobowe jednostek, licząc także osoby, które znalazły się w ich szeregach po 6 lipca 1610 roku, ponadto obejmuje on jednostki, których pod Kłuszynem nie było, niemniej nie można go dezawuować w całości.

Po drugie, nie wszystkie relacje z obozu hetmana wskazują na tak niskie liczby jak autorzy wskazani przez Sikorę. Jan Hrydzicz oceniał je 25 czerwca na około 10 tysięcy, zatem po odliczeniu sił pozostawionych pod Carowym Zajmiszczem hetman dysponowałby około 5 tysiącami żołnierzy. Nie ma także powodu, aby odrzucać en bloc swiadectwa dotyczące liczebności wojsk Żółkiewskiego pod Carowym Zajmiszczem, pochodzące z obozu smoleńskiego i pominięte przez Sikorę, wszak ich autorzy mogli mieć dostęp do raportów wysyłanych przez hetmana do króla i dostojników koronnych. Anonimowy autor listu z 30 czerwca oceniał, że hetman ma do dyspozycji, nie licząc Moskwy i cudzoziemców, 12 tysięcy ludzi, w tym 5000 husarii, co dawałoby po odliczeniu oddziałów w Carowym Zajmiszczu, 7 tysięcy ludzi pod Kłuszynem. Z innego anonimowego listu wynika, że po bitwie w obozie zwycięzców był 5 tysięcy husarii, Jan Zawadzki pisał o 5500 husarzach, którzy opuścili z Żółkiewskim obóz pod Smoleńskiem, a całość jego sił rachował 3 lipca na kilkanaście tysięcy. Gwoli sprawiedliwości, korespondent Stefana Zadorskiego wspominał z Wilna o 3 tysiącach husarii, 7 tysiącach kozaków oraz tysiącem piechoty, co jedynie liczbę ciężkiej jazdy zbliżałoby do poziomu proponowanego przez Sikorę, zaś Giovanni Luna o 4 tysiącach husarii i 500 piechoty.

Rysuje się także pytanie, czy autorzy uczestniczący w bitwie nie ulegli naturalnej pokusie powiększenia rozmiarów zwycięstwa poprzez pomniejszenie własnych sił i zwiększenie liczebności armii wroga, na przykład Samuel Maskiewicz z jednej strony podał, że naprzeciw 2700 Polaków i Litwinów stanęło 50 tysięcy wrogów oraz dalsze 20 tysięcy rosyjskich chłopów, zebranych do budowy fortyfikacji. Ponadto trudno w pełni zaufać znacznie późniejszej notatce króla Jana Sobieskiego, który odwoływać się miał do tradycji rodzinnej, która także mogła paść ofiarą wspomnianego zjawiska. Konkludując, ustalenie rzeczywstej liczby podkomendnych hetmana wymaga dalszych badań, choć uwagi Sikory, dotyczące różnicy pomiędzy rachunkiem skarbowym a rzeczywistym stanem jednostki, muszą być brane pod uwagę.

Większe zaufanie budzi, odtworzona przez Sikorę na podstawie sztychu oraz rejestrów strat, organizacja armii polsko - litewskiej. Składać się ona miała z pięciu pułków: Stanisława Żółkiewskiego (5 rot husarskich, 1 petyhorska, 1 kozacka, 1 piesza - nominalnie 1180 koni); starosty chmielnickiego Mikołaja Strusia (3 roty husarskie, 1 kozacka, 1 piesza - nominalnie 600 ludzi); Marcina Kazanowskiego (3 roty husarskie, 2 kozackie - nominalnie 550); Ludwika Weihera, dowodzony przez Samuela Dunikowskiego (3 roty husarskie, nominalnie 300 koni); Aleksandra Zborowskiego (9 rot husarskich, nominalnie 1400 koni) oraz rota kozacka Wysokińskiego o nieustalonej przynależności pułkowej.

Sikora określił także w sposób przekonujący, w oparciu o sztych Jakuba Filipa, angielskie relacje o bitwie, kronikę Widekinda i badania historyków: szwedzkiego Daniela Staberga oraz polskiego Michała Paradowskiego, liczebność i organizację wojsk cudzoziemskich w służbie rosyjskiej. Siedem regimentów rajtarskich (Samuala Colbrone'a, Pierre'a de la Ville, Everta Horna, Johanna Josta von Quarnhemba, Possego i Glazerabiego) i trzy piesze (nominalnie Samuela Colbrone, Reinholda Taubego i Johanna Conrada Lincka von Thurnburg) dawałoby w sumie 1830 jazdy, 1500 piechoty i 4 działa, co odbiega od liczb podawanych przez Żółkiewskiego tak w liście do króla z 5 lipca, jak w Początku i progresie, gdzie była mowa odpowiednio o 5 i 8 tysiącach żołnierzy, co świadczyłoby o tendencji do zawyżania sił przeciwnika u hetmana. Ksiądz Kulesza pisał natomiast o 4 tysiącach „ludzi wybornych”.

W odniesieniu do armii rosyjskiej, problem leży w tym, że nie są znane źródła rosyjskie, które zawierałyby określenie jej liczebności, tymczasem liczby podawane przez sojuszników i przeciwników są mocno bałamutne. Mamy tu do czynienia z kilkoma zjawiskami. Pierwsze polegało na bagatelizowaniu sił Szujskiego, być może na skutek udanych walk pod Carowym Zajmiszczem i dotyczyło przede wszystkim obozu smoleńskiego, gdzie szacunki oscylowały wokół 8 - 10 tysięcy żołnierzy rosyjskich, choć trzeba pamiętać, że część wojsk dotarła do Szujskiego niedługo przed bitwą, zatem owe wstępne szacunki mogą pasować do sytuacji, jaka miała miejsce w ostatniej dekadzie czerwca. Po drugie, u hetmana Żółkiewskiego pojawiają się dwie liczby: 30 tysięcy w liście do króla z 5 lipca oraz dziesięć tysięcy więcej w Początku i progresie. R. Sikora tłumaczy to uzyskaniem w kilka miesięcy po bitwie informacji od Szujskiego, ale równie prawdopodobne byłoby, że hetman zawyżył liczbę nieprzyjaciół dla podniesienia wagi swego sukcesu, pamiętać wszak należy o celu, w jakim powstawały jego wspomnienia. Po trzecie, jak zauważył wspomniany historyk, im dalej znajdował się od pola bitwy autor źródła, tym niższe liczby podawał. Dla przykładu, Budziło pisał o 16, zaś Luna o 15 tysiącach zaś Maskiewicz podawał dane zbliżone do tych wskazywanych przez hetmana.

R. Szcześniak przyjął, że pod Kłuszynem było 30 tysięcy żołnierzy moskiewskich oraz około 10 tysięcy chłopów, czyli trzymał się liczb podawanych przez hetmana, próbując je ze sobą pogodzić. R. Sikora dla odmiany przyjął, że najprawdopobniej w obozie było odpowiednio około 15 tysięcy żołnierzy i drugie tyle personelu pomocniczego, przy czym oparł się przede wszystkim na wskazówce Luny oraz Breretona. W świetle danych Targowskiego, liczba ta wydaje się być nieco bardziej prawdopodobna, ale trudno się tu pokusić o definitywne rozwiązania problemu bez dalszych badań źródłowych.

Niezależnie od przyjętego kompletu liczb, na pierwszy rzut oka widać, że strona rosyjska dysponowała znaczną przewagą liczebną, choć można toczyć spory o jej rozmiary. Na korzyść strony polsko - litewskiej działać mogło jednak kilka czynników. Primo, jak to zwięźle ujął w swej przemowie do wojska hetman, nawiązując do antycznych wzorców: „neccesitas in loco, spes in virtute, salus in victoria.” Armia polsko - litewska, mając za plecami Rosjan Wałujewa i Jeleckiego, rzeczywiście nie mogła stanąć do bitwy w innym miejscu, a porażka skazywałaby ją na zagładę, podobną do tej, która spotkałą żołnierzy Dymitra II Samozwańca w czasie odwrotu spod Wołoka, gdzie z 1500 żołnierzy została ledwie 1/5. Tylko męstwo mogła zapewnić owo zwycięstwo, stąd rzadko spotykany poziom determinacji u żołnierzy. Rosjanie nie mieli większej chęci umierać za niezbyt popularnego cara, zaś najemnicy walczyli tak długo, jak było ro racjonalne z czysto wojskowego punktu widzenia.

Secundo, jedynie cudzoziemcy mogli się równać z podkomendnymi hetmana co do wyszkolenia i doświadczenia bojowego. Większość żołnierzy miała za sobą służbę bądź w wojsku kwarcianym, bądź w Inflantach, bądź w armii Samozwańców, niewykluczone przy tym, że część z nich miała wszystkie te doświadczenia. Armia rosyjska składała się z pospolitego ruszenia i półzawodowych strzelców, do tego przyzwyczajonych w ostatniej dekadzie do nader częstych porażek, stąd przyjęcie strategii ostrożków, która przynosiła powodzenie, ale tym razem nie mogła być zastosowana.

Tertio, oddziały Szujskiego musiał nękać brak zaufania pomiędzy najemnikami a Rosjanami, a także kłopoty z komunikacją. Z przyjętego szyku wynika, że obie armie właściwie miały walczyć osobno. Dezercja ze strony nieopłaconych cudzoziemców, przechodzących na stronę polską, skutkowało prawdopodobnie nieufnością Rosjan, zaś niski poziom wyszkolenia Moskali napawał troską ich sojuszników, szczególnie, gdy zaniedbanie przez nich obowiązków, związanych choćby z rozpoznaniem, prowadziło do poważnego niebezpieczeństwa. Dotyczyło to także c samych cudzoziemców, Anglicy krzywo patrzyli na Flamandów i Francuzów, wszyscy razem obawiali się Szwedów i Finów.

Last but not least, Polacy i Litwini mogli ufać w rozsądek i doświadczenie swoich oficerów, począwszy od hetmana, który miał ponad trzydzieści lat wyróżniającej się służby za sobą i kilka znacznych sukcesów, choć, o czym zwykle zapominamy, Kłuszyn był pierwszą tak wielką bitwą, w której Żółkiewski dowodził. Pułkownicy, rotmistrzowie i porucznicy także mieli za sobą znaczne doświadczenie bojowe. Tymczasem Szujski nie wykazywał większego talentu wojskowego, a dotychczasowe dokonania, przede wzystkim bitwa pod Bołchowem (10 - 11 maja 1608 r.), nie mogły napawać optymizmem. Pytanie, czy kadra oficerska, wybierana podług zasad miestniczestwa, a nie zdolności militarnych, mogła się równać z przeciwnikiem. Nie dotyczy to natomiast najemników, gdzie nie brakowało doświadczonych oficerów, choć trudno de la Gardie czy Horna określić jako wielkiego wodza. Ponadto, nie mieli oni wpływu na poczynania Rosjan.

Hetman zaskoczył przeciwnika, ale z powodu warunków terenowych, przede wszystkim wspomnianych płotów (czy może raczej płotu) oraz zabudowań wiejskich, jak również spóźnionego przybycie części oddziałów, nie był w stanie w pełni wykorzystać sukcesu. Zgodnie ze sztychem, na prawym skrzydle postawił on pułk Kazanowskiego, który miał atakować w korytarzu pomiędzy Cziernawką a niewielkim lasem, przy czym także przed jego pozycjami znajdował się płot. Dalej na lewo stał pułk Zborowskiego, mający Cziernawkę po prawej stronie. Położenie wsi nie jest jednak tak oczywiste, jak by tego chciał R. Sikora, ponieważ na obrazie Boguszewicza wieś została zlokalizowana dokładnie w centrum sił koronnych, rozdzielając je na dwie części, co bardziej zgadza się z opisem z Początku i Progresu. Centrum trzymał pułk hetmana, dowodzony przez księcia Janusza Poryckiego, zaś z tyłu, pomiędzy Zborowskim a Poryckim, znajdował się pułk Wejhera. Lewe skrzydło trzymał pułk Strusia, przy czym na jego lewym skraju znalazł się oddział Kozaków, wywodzących się z Pohrebyszcz, majętności książąt Zbaraskich, stąd hetman nazywa ich Pohrebyszczanami. Skrzydło to osłaniały błota i las. Hetman wygłosił krótką przemową, której treść sprowadzała się do cytowanych powyżej słów, dając znak do rozpoczęcia bitwy.

Niezmiernie kontrowersyjna jest kwestia, na kogo właściwie uderzyły chorągwie husarskie, a od jej rozstrzygnięcia zależy w dużej mierze poprawna rekonstrukcja wypadków bitewnych, zwłaszcza problemu „zdrady”, czy to najemników, czy może raczej Rosjan. Tradycyjny obraz, który można znaleźć choćby w pracy R. Szcześniaka, oparty przede wszystkim na Początku i progresie oraz pamiętniku Marchockiego zakładał, że Rosjanie zajęli lewe skrzydło szyku, cudzoziemcy natomiast prawe i obie strony przyjęły na siebie uderzenie odpowiednio pułku Zborowskiego i Strusia. Jednak taka koncepcja kłóci się, choć z różnych powodów, z przedstawieniami ikonograficznymi. Zacznijmy od sztychu Filipa, podstawy rekonstrukcji dla R. Sikory. Zgodnie z nim, szyk armii Szujskiego przybrał nie tyle postać linii prostej, co swoistych schodów. W pierwszej linii na obu skrzydłach znajdowali się cudzoziemcy, rozciągnięci od Czierniawki aż po błota i las, w sumie, jak uważa Sikora, pięć kompanii piechoty z pułku Taubego oraz 10 jednostek jazdy. Natomiast gros oddziałów moskiewskich, uszykowanych w dwóch liniach, znajdował się nieco z tyłu. W tym ujęciu główne uderzenie Zborowskiego szło nie na jazdę moskiewską, ale cudzoziemską, ta pierwsza mogła być jedynie celem dla polożonych najbardziej na prawo jednostek tego pułku i dużo słabszej formacji Kazanowskiego. Podobnie heroiczny bój husarii, opisywany przez Maskiewicza, zostałby stoczony z rajtarami, a nie jazdą pomiestną.

Nie jest to jednak do końca zgodne z obrazem Boguszewicza, który, jak wspomniałem, umieszcze Czierniawkę w centrum sił polsko - litewskich, a ponadto na przeciwko skrajnego prawego skrzydła Żółkiewskiego umieszcza piechotę cudzoziemską, której nie ma w tym miejscu u Filipa, ale byłoby zgodne z Anonimową relacją. W dodatku, na wprost od piechoty znalazła się nie husaria, lecz jazda kozacka atakująca w pierwszej linii, co oznaczałoby, że także na tym odcinku jazda musiała przełamać piechotę, aby nawiązać styczność bojową z kawalerią wroga, w tym przypadku rosyjską. Natomiast, co jest bardzo ważne, z obrazu wyraźnie wynika, że podobnie jak na sztychu, uderzenie husarii Zborowskiego było skierowane przeciwko rajtarom, a nie jeździe pomiestnej.

Spróbujmy zatem odtworzyć przebieg wydarzeń. Solidny, dębowy płot, częściowo zniszczony przez oddziały Żółkiewskiego, być może także przez oddziały rosyjskie poprzedniego dnia, znacząco utrudniał atakującym prowadzenie natarcia. Wyrwy miały bowiem co najwyżej około 10 - 15 metrów, zwykle zaś mniej, co umożliwiało uderzenie formacji, której szereg nie przekraczał 10 koni. Uderzenie bezpośrednio na płot narażało husarię na utratę impetu, broni (kopii), koni, a nawet zdrowia i życia jeźdźców. Z kolei atak przez luki pozwalał piechocie i jeździe przeciwnika na skoncentrowanie ognia i zwiększał jego celność. Hetman i jego ludzie nie mieli jednak wyboru.

Na skrajnym prawym skrzydle rota (lub roty) kozacka, możliwe, że zabitego pod Carowym Zajmiszczem Spodwiłowskiego lub Zylickiego, uderzyły na piechotę cudzoziemską, prawdopodobnie angielską i holenderską Samuela Colbrone, ponieważ Taube stał na lewym skrzydle, zaś Linck nie wziął udziału w bitwie. Oznacza to, że na tym odcinku do starcia z siłami rosyjskimi mogło dojść dopiero po przełamaniu piechoty, o czym źródła milczą. Natomiast z przekazu Marchockiego wynikałoby, że część rot z pułku Zborowskiego trafiła na roty dzieci bojarskich i szybko zmusiła ich do ucieczki. Możliwe jednak, że rację miał Teofil Szemberg i zgodnie ze sztychem, powstałym na podstawie jego rysunku, na Moskwę uderzałyby w pierwszym rzędzie oddziały Kazanowskiego.

Obraz uciekającej nadspodziewania szybko z pola walki armii rosyjskiej dominuje w relacjach angielskich i szwedzkich. Brereton stwierdzał, że cała armia rosyjska, będąca „out of danger” rzuciła się nagle do ucieczki, odsłaniając skrzydło sojuszników. Podobnie autor Narrative stwierdzał, że ucieczka Rosjan nastąpiła zanim spadł na nich jakikolwiek cios i określa ją jako „outward cowardice”. Także Widekind oskarżał Rosjan o nieudzielenie pomocy atakowanym najemnikom. Przekazy te korespondują z relacją Budziły, który stwierdzał wyraźnie, że Moskwa, stojąc w drugiej linii, zamiast przyjść w sukurs cudzoziemcom, uciekła z pola walki. Inne polsko - litewskie źródła wskazują co najwyżej na słaby opór wojsk rosyjskich, skupiając się na walkach z „Niemcami”. W tym świetle nieprawdziwe wydają się być oskarżenia strony rosyjskiej, jakoby zdrada części, przede wszystki pułku Everta Horna, lub całości wojsk najemnych przyczyniła się do porażki, chyba, że odniesiemy je wyłącznie do ostatniej fazy bitwy, o czym za chwilę. Jednak Szujski oraz część jego podkomendnych znalazła schronienie w obozie, gdzie odegrała jeszcze pewną rolę w działaniach.

Na polskim lewym skrzydle chorągwie z pułku Strusia uderzyły na regiment piechoty Taubego, liczący 400 piechurów oraz bliżej nieokreśloną liczbę kompanii z regimentu Colbrone. Husaria szarżowała przez wyrwy w płocie, ostrzeliwana z bliska przez muszkieterów, którzy „zaledwie nie w boki muszkiety naszym kładli”, ponosząc ciężkie straty w ludziach i koniach. Rota Strusia straciła 2 zabitych i 9 rannych towarzyszy oraz 22 zabite, 9 rannych i jednego zaginionego konia. Trwało to około trzech godzin, ale po przybyciu na pole bitwy piechoty wraz dwoma falkonetami, udało się poszerzyć wyrwy i zadać pewne straty piechurom, co pozwoliło piechocie polskiej na rozbicie podkomendnych Taubego, którzy uciekli do lasu, zaś husaria wpadła na walczące w centrum kompanie rajtarów.

W centrum większość chorągwi z pułku Zborowskiego uderzyły na pułk Horna, złożony z jednostek samego pułkownika, Possego i Quarnhemba. Obok pułk hetmański zaatakował Francuzów de la Ville'a, Flamandów Glazerabiego oraz w dalszej kolejności sześć kompanii angielskich. Przy czym sztych pozostaje w niejakiej sprzeczności do relacji Breretona i Narrative. Przede wszystkim Anglicy zostali ustawieni w trzeciej linii, za Flamandami oraz czterema regimentami Francuzów, niedaleko stanowiska de la Gardie. Zatem trudno sobie wyobrazić, aby weszli do walki zaraz po Finach, co wyraźnie stwierdzają obie relacje. Choć Luna zarzucał im pasywność, należy podkreślić że walczyli dzielnie. Szarżowali trzy razy, odpierając ataki Polaków. Prawdopodobnie na tym odcinku rozegrały się sceny, z takim mistrzostwem opisywane przez Maskiewicza, kiedy chorągwie husarskie osiem - dziesięć razy atakowały nieprzyjaciela, którego nie były w stanie przełamać. Pod wrażeniem ich męstwa był sam hetman. Dopiero atak chorągwi Zborowskiego ze skrzydła pozwolił na uzyskanie przełamania i zmusił de la Gardie i Horna do szukania ratunku w ucieczce.

Tutaj miała też miejsce sytuacja, opisywana w całkiem odmienny sposób przez Litwina i Anglika. Samuel Maskiewicz przyczyn niespodziewanego sukcesu upatrywał w nieudanym ataku dwóch kornetów rajtarii, które po wystrzale pierwszego szeregu próbowały karakolu, co wykorzystała husaria atakując z impetem i mieszając szyk przeciwnika. Prawdopodobnie tę samą sytuację autor Narrative opisał jako zdradę sześciuset Francuzów, którzy przeszli na stronę Polaków i zaatakowali niedawnych towarzyszy broni. Miało to nastąpić po ucieczce de la Gardie i Horna z pola bitwy. Co ciekawe, żadne polskie źródło nie potwierdza takiej sytuacji, wręcz przeciwnie, niektóre podkreślają niezwykłe męstwo Francuzów, a oskarżenia o zdradę dotknęły także Anglików i Szkotów, o czym była mowa już wcześniej.

W każdym razie opór trwał dalej, wedle Narrative Anglicy szarżowali jeszcze czterokrotnie, choć na polu bitwy pozostało już tylko 1200 - 1400 Szkotów, Anglików, Niemców, Szwedów i Finów, którzy ostatecznie zostali zaatakowani jeszcze przez husarię pułku Strusia i zepchnięci do obozu. Całe starcie miało trwać około 3 - 4 godzin i kosztowało Anglików bardzo wiele. Wedle Narrative, spośród około 80 ludzi przy życiu zostało 12, a spośród sześciu dowódców kompanii jeden zginął na polu bitwy, dwóch zmarło z ran, jeden raniony w głowę przeżył, zaś tylko jeden, kapitan Crale, zdołał uciec bez szwanku, co nie udało się jego oddziałowi.

Niektóre chorągwie polsko - litewskie: hetmana, Jana Daniłowicza, Bałabana i Herburta, a następnie z lewego skrzydła Strusia, Firleja Dunikowskiego i Kopycińskiego, przemknęły przez oba obozy w pościgu za uciekinierami. W tym czasie hetman uznał, że bitwa została wygrana i udał się na mszę, odprawianą przez jezuitę, księdza Piotra Kuleszę. Tymczasem w obozie cudzoziemców zaczęły się na nowo gromadzić oddziały zbrojnych, z którymi kontakt usiłował nawiązać Szujski, wysyłając do nich sokolniczego i dumnego dworianina Gawriło Grigoriewicza Puszkina wraz z dworianinem Michaiłem Fiodorowiczem Babarykinem. Żółkiewski zorientował się w porę w grożącym niebezpieczeństwie i zebrał część rot, szykując się do dalszej walki. Chorągiew husarska Andrzeja Firleja w brawurowym ataku przełamała na jednym odcinku szyk Niemców, chroniony kobylicami, co przekonało tych ostatnich o determinacji Żółkiewskiego.

Pod nieobecność wodzów zaproponowali hetmanowi rokowania. Żółkiewski skwapliwie podchwycił ich ofertę, wysyłając do nich swego bratanka, Adama Żółkiewskiego oraz Piotra Borkowskiego. W zamian za poddanie obozu proponował przejście na stronę króla z zachowaniem dotychczasowego żołdu, tym zaś, którzy nie mieli ochoty służyć pod polsko - litewskimi sztandarami, ofiarował prawo do swobodnego powrotu do ojczystego kraju. Wycieńczeni kilkugodzinnym bojem najemnicy, pozbawieni wsparcia nie tylko Moskali, lecz także niektórych własnych oddziałów, jak regimentu Fincka, nie widzieli dalszego sensu przelewania krwi za cara. Na nic zdały się wysiłki de la Gardie i Horna, którzy wrócili do obozu, ani wysłanników Szujskiego, cudzoziemcy poddali się Żółkiewskiemu, zobowiązując się albo do wiernej służby, albo do tego, że nie będą walczyć przeciw królowi, zwłaszcza w Moskwie. Na wieść o tym Szujski i jego ludzie uciekli z obozu, rozrzucając po nim kosztowności w taki sposób, aby spowolnić ewentualny pościg. Pomimo tego rosyjski dowódca dotarł do Możajska na lichej szkapie i bez butów, a stamtąd czym prędzej uciekł do Moskwy. Puszkin zdołał uciec cudzoziemcom i przez bagna i lasy dostał się do Możajska, zaś Babarykin został pojmany i wydany Żółkiewskiemu. Decyzja o poddaniu obozu i przejściu nas stronę królewską pozwoliła Rosjanom na sformułowanie zarzutu zdrady, ponieważ w ich ocenie istniała jeszcze szansa na zwycięstwo. Trudno się jednak dziwić najemnikom, że nie mieli ochoty umierać za niesolidnego pracodawcę, którego oddziały jako pierwsze opuściły pole bitwy.

Następnie armia koronna, pomimo całego zmęczenia i strat, ruszyła z powrotem do Carowego Zajmiszcza, obawiając się, że pod jej nieobecność Wałujew i Jelecki mogli podjąć kroki ofensywne i wyrwać się z oblężenia, korzystając z nieobecności większej części sił Żółkiewskiego. Okazało się jednak, że były to obawy płonne, Rosjanie nie podjęli bowiem żadnych działań, ponieważ nie zdawali sobie nawet sprawy z wyprawy hetmana pod Kłuszyn. W czasie marszu powrotnego hetman nakazał umieścić część rannych w swojej karecie, resztę zaś na noszach pomiędzy dwoma końmi.

W poważnym kłopocie znaleźli się dowódcy wojsk cudzoziemskich, przede wszystkim de la Gardie, którego angielscy żołnierze omal nie zabili, oskarżająco o zagarnięcie przeznaczonych dla nich pieniędzy. Udało mu się ujść z życiem i wraz z Hornem oraz szwedzkimi i fińskimi najemnikami udał się do Pohorełego Gorodiszcza, gdzie znajdował się chory de la Ville. Dowódca najemników obiecał hetmanowi, że nie będzie walczył w Moskwie, twierdząc jednocześnie, że nie chce wracać do Szwecji i pragnie udać się do Niderlandów. Dotrzymał słowa jedynie połowicznie, ponieważ nie walczył już przeciwko armii królewskiej w Moskwie, ale wraz ze Szwedami Gustawa II Adolfa brał udział w kampaniach przeciwko Moskalom, a w 1616 roku był jednym z negocjatorów szwedzko - rosyjskiego porozumienia.

Strona polska okupiła sukces znacznymi stratami. Źródła różnią w ocenie ich wielkości. Sam hetman szacował je na około 100 towarzyszy, różne spisy poległych i rannych podawały liczby w przedziale od 180 do 300 zabitych i rannych spośród wszystkich kategorii żołnierzy, a także tysiąc koni. R. Sikora ocenił, także na podstawie regestrów zabitych i rannych, że byłoby to około 80 zabitych i 100 rannych, zaś co do koni odpowiednio 200 zabitych i drugie tyle rannych. Znaczna była także rozbieżność w ocenie strat Rosjan, bowiem podawane liczby oscylowały pomiędzy 2 a 15 tysiącami żołnierzy, przede wszystkim zabitymi podczas pogoni, bowiem, jak pamiętamy, udział Rosjan w boju był raczej znikomy. Poległ między innymi Jakow Boriatyński, zaś Wasyl Buturlin i Jakow Diemidow dostali się do niewoli. Straty cudzoziemców szacowano w przedziale pomiędzy stu ludźmi a 2 tysiącami, przy czym obie te liczby są znacznie niezbyt wiarygodne, jeśli zważyć wzmiankowane wcześniej straty Anglików. Strona polsko - litewska zdobył kilkadziesiąt chorągwi, w tym należące do Szujskiego i Buturlina, 11 dział oraz szablę, szyszak i buławę rosyjskiego głównodowodzącego, a także towary przeznaczone na wypłatę żołdu dla najemników, stanowiące równowartość 20 tysięcy rubli.

Analizując operację i bitwę kłuszyńską, w pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na szybkość działań strony polsko - litewskiej, począwszy do marszu w kierunku Białej, poprzez uderzenie na Carowe Zajmiszcze aż po nocny marsz pod Kłuszyn. Dzięki temu, a także skłonności do ryzykownych, choć przemyślanych posunięć, jak podzielenie sił, potajemny wymarsz spod Carowego Zajmiszcza i nocny marsz błotnistą drogą przez las, Żółkiewski zaskoczył przeciwnika, zmuszając go do zmiany obranej strategii i przyjęcia bitwy w polu, co nie pozwoliło Rosjanom przyjąć dotychczasowej strategii wyniszczania wroga poprzez długotrwałą blokadę, co wcześniej pozwoliło im na pobicie wojsk Dymitra II Samozwańca. Ponadto, jak można przypuszczać, bitewny szyk wojsk Szujskiego był także wynikiem konfuzji i zaskoczenia, ponieważ prawdopodobnie cudzoziemcy wcześniej sprawili szyki i mieli zadanie ochrony ustawiających się Rosjan. Dzięki temu, a także zaskakującemu zachowaniu Rosjan, w toku starcia słabsi liczebnie Polacy i Litwini w istocie zaangażowali więcej żołnierzy niż strona przeciwna i osiagnęli przewagę liczebną, ponieważ w starciu uczestniczyli przede wszystkim najemnicy.

Drugim czynnikiem, który w mojej ocenie przesądził o sukcesie, było wyszkolenie i determinacja podkomendnych hetmana, tym bardziej widoczne, że kontrastowało tak z pasywną postawą, czy wręcz tchórzostwem pokaźnej części oddziałów rosyjskich, jak i z chłodną kalkulacją najemników, którzy poddali się, oceniając, że dalsza walka jest bezcelowa. Duża w tym rola Żółkiewskiego, który skłonił żołnierzy do walki w sytuacji, gdy porażka skazywałaby ich na zagładę. Zaskoczenie przeciwnika, odwaga i umiejętności bojowe jazdy polsko - litewskiej, a także postawa przeciwnika, zminimalizowały negatywne skutki słabego rozpoznania, które nie dostrzegło zmiany miejsca obozowania Rosjan i doprowadziło do przyjęcia bitwy w miejscu z wielu względów niegogodnych (płoty, zabudowania wiejskie)

Sukces nie byłby także możliwy, gdyby nie nadmierna pewność strony przeciwnej, która zaniedbała ufortyfikowania obozu, nie wysłała podjazdów, co doprowadziło do sytuacji, że de la Gardie omal nie został pojmany we własnym namiocie, a przygotowania bitewne odbywały się w chaosie i zamieszaniu. Można też przypuszczać, że wynikłe stąd zaskoczenie osłabiło morale walczących, przyczyniając się do ich kiepskiej, zwłaszcza w przypadku Rosjan, postawy. Należy także zwrócić uwagę na fakt, że przegrani oskarżali się nawzajem o zdradę: Rosjanie przypisywali ją wszystkim lub tylko Szwedom i Finom Everta Horna, Francuzi oskarżali Anglików i Szkotów, ci zaś nie pozostali im dłużni.

Zwycięstwo kłuszyńskie nie zakończyło jednak wojny. Wałujew i Jelecki skapitulowali niedługo po bitwie, po tym, jak za zgodą Żółkiewskiego wysłali posłów pod Kluszyn, aby przekonać się o prawdziwości przekazanej im wiadomosci o klęsce odsieczy. Wśród warunków ugody znalazły się także przysięga na wierność Władysławowi Zygmuntowi oraz zobowiązanie, że kiedy tylko Smoleńsk podda się królewiczowi, to Zygmunt III odstąpi od oblężenia. 12 lipca do obozu dotarła grupa około 300 Hiszpanów, Anglików, Szkotów, Niemców i Francuzów, którzy poddali się królowi, stanowiąc żywy dowód zwycięstwa. Pięć dni później w obozie królewskim odbyła się podniosła uroczystość, podczas której posłowie od hetmana i wojska: Adam Żółkiewski i Mikołaj Struś wręczyli buławę Szujskiego i sztandary, ale także przedstawili postulaty zwycięskiego wojska: prośba o ćwierć darowną, zapłatę zaległego żołdu, odszkodowanie dla rannych i okaleczonych oraz nadanie wakancji. Królowi prezentowali się także Rosjanie na czele Jeleckim, którym odpowiadał kanclerz litewski Lew Sapieha, oraz żołnierze cudzoziemscy. W imieniu króla odpowiedział podkanclerzy koronny Szczęsny Kryski. Niemniej rada senatu, która odbyła się 24 lipca, pokazała, że spełnienie postulatów wojska będzie, z powodu pustego skarbu bardzo trudne.

Tymczasem wypadki toczyły się nadzwyczaj szybko. Hetman planował współdziałanie z wojskami Jana Piotra Sapiehy, które po Kłuszynie rozpoczęły ofensywę na Moskwę, ale zostały w połowie lipca powstrzymane przez Tatarów krymskich pod wodzą Baty Gereja i Kantymira murzy, którzy na prośbę Szujskiego uderzyli na wojska Samozwańca, zakładając kosz pod Sierpuchowem. Jednak okazało się, że Wasyl Szujski nie dysponuje już poważniejszymi siłami, a 27 lipca został obalony. Na jego miejsce nie powołano nowego cara, zaś władzę objęli bojarzy, którzy rozpoczęli rokowania z Żółkiewskim, obawiając się go mniej niż Samozwańca. 27 sierpnia doszło do podpisania traktatu, w którym hetman uzyskał wybór królewicza na cara, w zamian za spełnienie żądań dotyczących zmiany religii i zachowania integralności państwa moskiewskiego. Pomimo, że nigdy nie uzyskał akceptacji dla układu ze strony Zygmunta III, w październiku hetman wprowadził wojsko do stolicy, z zadaniem ochrony przed wojskami cudzoziemskimi. Wydawało się, że wojna została wygrana.

Jednak w ciągu następnych dwóch lat wszystko rozsypało się jak domek z kart. Król nie zdołał się porozumieć z bojarami, w Moskwie wybuchło powstanie, co sprowokowało dowodzącego załogą Kremla Aleksandra Gosiewskiego do spalenia miasta. Bunt ogarnął całą Rosję, a skarb polsko - litewski był pusty. Nieopłaceni żołnierze z Moskwy zawiązali konfederację i opuścili Rosję. Jan Karol Chodkiewicz, który zastąpił rozgoryczonego Żółkiewskiego, starał się w miarę swoich możliwości zaopatrywać polską załogę na Kremlu, ale podjęte we wrześniu 1612 roku próby skończyły się fiaskiem, żołnierze skapitulowali 6 listopada, kiedy idąca im na osiecz armia królewska znajdowała się pod Wiaźmą. 3 marca 1613 roku Sobór Ziemski wybrał carem Michała Fiodorowicza Romanowa, tym samym anulując elekcję Władysława Zygmunta Wazy. Wojna potrwała jeszcze do końca 1618 roku, ale stawką było już tylko władanie zajętym w czerwcu 1611 roku Smoleńskiem. Traktat w Dywilinie przyznawał go Rzeczypospolitej, stanowiąc jednocześnie kres marzeń Wazów polskich o panowaniu nad Rosją. Kłuszyn dołączył tym samym do galerii pięknych, ale niewykorzystanych zwycięstw, gdzie zajmuje poczesne miejsce obok takich siedemnastowiecznych batalii, jak Kircholm czy Wiedeń.

K. Górski, Oblężenie Smoleńska w latach 1609 - 1611 i bitwa pod Kłuszynem, „Przeowdnik Naukowy i Literacki”, t. 23, 1895; F. Kudelka, Bitwa pod Kłuszynem, „Bellona”, nr 6, 1920; F. Kusiak, Bitwa pod Kłuszynem 1610 roku, Wrocław 1992; R. Szcześniak, Kłuszyn 1610, Warszawa 2008.

J. Besala, Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1988; L. Podhorodecki, Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1988; A. Prohaska, Hetman Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1927.

R. Sikora, Kłuszyn 1610, Warszawa 2010.

W. Sobieski, Żółkiewski na Kremlu, Warszawa 1920; W. Polak, O Kreml i Smoleńszczyznę. Polityka Rzeczypospolitej wobec Moskwy w latach 1607 - 1612, Gdańsk 2008; J. Maciszewski, Polska a Moskwa 1603 - 1618. Opinie i stanowiska szlachty polskiej, Warszawa 1968.

B. N. Floria, Polsko - litowskaja interwencija w Rossiji i russkoje obszczestwo, Moskwa 2005, s. 165; patrz także M. Karamzin, Historia państwa rosyjskiego, tłum G. Buczyński, t. XII, Warszawa 1830; S. M. Sołowiew, Istorija Rossii drewniejszych wremien, t. VIII, Moskwa 1866; M. Kostomarow, Smutnoje wremia moskowskogo gosudarstwa w naczale XVII w. (1604 - 1614), Sankt - Petersburg 1868; S. F. Płatonow, Oczerki po istorii smuty w Moskowskom Gosudarstwie XVI - XVII ww., Moskwa 1995;

S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz pod Carowym Zajmiszczem 5 VII 1610, B. Raczyńskich 33, k. 154 v; inna kopia BJ 3596/II, k. 13 nn.; druk [w:] Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861; s. 198 nn.; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, króla polskiego etc., t. II, Warszawa 1819, s. 598 nn.; S. Żółkiewski do L. Sapiehy, obóz pod Carowym Zajmiszczem 6 VII 1610, fragmenty drukowane [w:] A. Prohaska, Wyprawa pod Smoleńsk (z listów litewskiego kanclerza r. 1609 - 1611), „Kwartalnik Litewski”, t. V, Sankt - Petersburg 1911, s. 68.

Co do daty powstania, L. Podhorodecki, dz. cyt., s. 196 nn.; co do wydań i tłumaczeń, patrz S. Żółkiewski, Początek i progres wojny moskiewskiej, oprac. A. Borowski, Kraków 2009, s. 36 n. (cytowany dalej jako Początek i progres); z tego wydania korzystałem pisząc niniejszy tekst.

W. Polak, dz. cyt., s. 238 nn., w kwestii samodzielności działań hetmana podczas rokowań pod Moskwą, gdzie relacja z Progresu odbiega znacząco od prawdy.

S. Domaracki do Z. Kazanowskiego, obóz pod Carowym Zajmiszczem 10 VII 1610, AGAD, AR II, 556 (cytowane dalej jako S. Domaracki); P. Kulesza SJ do NN, z obozu za Carowem 5 VII 1610 B. Czart. 342, s. 759, wyd. W. Sobieski w: „Kwartalnik Historyczny”, t. XXXV, z. 14, Lwów 1921, s. 154 (cytowany dalej jako P. Kulesza)

A. Sajkowski, Wstęp [w:] Pamiętniki Samuela i Bogusława Kazimierza Maskiewiczów, wyd. A. Sajkowski, Wrocław 1961, s. 55 n.; Dyjaryjusz Samuela Maskiewicza, [w:] tamże, s. 93 nn. (cytowany dalej jako S. Maskiewicz)

Historia moskiewskiej wojny prawdziwa przez mię Mikołaja Ścibora z Marchocic marchockiego pisana, [w:] Moskwa w rękach Polaków. Pamiętniki dowódców i oficerów garnizonu polskiego w Moskwie w latach 1610 - 1612, oprac. M. Kubala, T. Ściężor, Kraków 2005, s. 21 nn (cytowany dalej jako M. Marchocki)

H. Brereton, Newes of the Present Miseries of Rushia, [w:] The False Dmitri. A Russian Romance and Tragedy, described by British Eye - Witness, 1604 - 1612, ed. S. E. Howe, London 1916, s. 69 nn; (cytowany dalej jako H. Brereton); Narrative of an Englishman serving against Poland, [w:] tamże, s. 151 nn. (cytowany dalej jako Narrative)

BJ 102, s. 411 nn; druk [w:] Wypisy źródłowe do historii polskiej sztuki wojennej, z. 5, Polska sztuka wojenna w latach 1563 - 1647, oprac. Z. Spieralski, J. Wimmer, Warszawa 1961, s. 187 nn.; (cytowany dalej jako Anonimowa relacja)

AGAD, AR II 557 (cytowany dalej jako Relacja spod Możajska)

B. Czart. 105, s. 177; inna kopia zatytułowana “Die 3 July”, B. Czart. 342, s. 755; B. Raczyńskich 139, k. 376 v. (cytowany dalej jako Wiadomość)

Diariusz drogi Króla Jmci Zygmunta III od szczęśliwego wyjazdu z Wilna pod Smoleńsk w roku 1609 a die 18 Augusta i fortunnego powodzenia przez lat dwie do wzięcia zamku Smoleńska w roku 1611, oprac. J. Byliński, Wrocław 1999, s. 157 nn. (cytowana dalej jako Relacja z diariusza) ; w pokaźnej części jest tożsama z listem Żółkiewskiego do króla z 5 VII 1610.

J. Budziło, Wojna moskiewska wzniecona i prowadzona z okazji fałszywych Dymitrów od 1603 do 1612 r., wyd. J. Byliński, J. Długosz, Wrocław 1995; (cytowany dalej jako J. Budziło) K. Bussow, Moskowskaja kronika, 1584 - 1613, wyd. I. Smirnow, Moskwa - Leningrad 1961; (cytowany dalej jako K. Bussow) Krótka powieść o tem, co się zdarzyło na Moskwie od panowania Iwana III do Szujskiego r. 1611. Przez Piotra de la Ville sieur de Dombasle, [w:] Skarbiec historii polskiej, t. I, wyd. K. Sienkiewicz, Paryż 1839 (cytowany dalej jako P. de la Ville)

S. Kobierzycki., Historia Władysława, Królewicza Polskiego i Szwedzkiego, tłum. M. Krajewski, wyd. J. Byliński, W. Kaczorowski, Wrocław 2005; P. Piasecki, Kronika, tłum A. Chrząszczewski, wyd. J. Bartoszewicz, Kraków 1870; Johann Widekind, Istorija diesiatletnej szwedsko - moskowitskoj wojny, per. S. A. Annenskij, A. M. Aleksandrow, A. F. Kostina, Moskwa 2000, korzystałem z wersji elektronicznej, umieszczenej na stronie www. vostlit. info.

Regestr pobicia Towarzystwa w potrzebie pod Kłusynem za Carowym Zamieściem mil 2 dnia 4 lipca, [w:] R. Sikora, dz. cyt., s. 129 nn (cytowany dalej jako Regestr pobicia); inny, późniejszy regestr [w;] Diariusz drogi…, s. 162 nn. (cytowany dalej jako Regestr z diariusza)

Razriadnyje zapisy za smutnoje wremia (7113 - 7121 g.), wyd. S. A. Biełokurow, [w:] Čtenija w Impieratorskom Obszczestwie Istorii i Drewnostiej Rossijskich pri Moskowskom Uniwersitietie, kniga 2 - 3, Moskwa 1907. (cytowany dalej jako S. A. Biełokurow)

Rukopis Filareta, patriarcha Moskowskogo i wseja Rossii, wyd P. Muchanow, Moskwa 1837; Nowyj letopisiec, [w;] Połnoje Sobranije russkich letopisiej, t. XIV, Sankt - Petersburg 1910; S. I. Szachowski, Letopisnaja kniga, www.old-ru.ru.

BUW, Gabinet Rycin, GR 5444, omówienie S. Alexandrowicz, Wykorzystanie źródeł kartograficznych w badaniach nad historią Polski XVI i XVII wieku, [w:] Z dziejów kartografii, t. XIV Dawna mapa źródłem wiedzy o świecie, red. S. Alexandrowicz, R. Skrycki, Szczecin 2008, s. 57; korzystałem z kopii, umieszczonej na stronie www.hussar.com. pl

R. Sikora, dz. cyt., s. 20, korzystałem ze zdjęć, zamieszczonych na stronie www.hussar.com.pl

D. Czerska, Borys Godunow, Wrocław 1988; taż, Dymitr Samozwaniec, Wrocław 2004, A. Andrusiewicz, Dzieje wielkiej smuty, Katowice 1999; R. Skrynnikow, Borys Godunow, tłu. J. Dancygier, M. Migalska, Warszawa 1982.

W. Polak, dz. cyt., s. 42 nn.

A. G. Przepiórka, od Staroduba do Moskwy. Działania wojsk Dymitra II Samozwańca w latach 1607 - 1608, Zabrze 2007

W. Polak, dz. cyt., s. 65 nn.

Tamże, s. 87 nn.

Tamże, s. 67 nn, o traktacie w Wyborgu, s. 93 nn.

Tamże, s. 94 nn.

W. Polak, dz. cyt.,s. 97 nn; W. Sobieski, dz. cyt., s. 13 nn; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 24 nn.

W. Polak, dz. cyt.,s. 136 nn; W. Sobieski, dz. cyt., s. 44 nn; R. Szcześniak, dz. cyt., s.28 nn.; L. Podhorodecki, dz. cyt., s. 158 nn.

W. Polak, dz. cyt.,s. 139 nn; W. Sobieski, dz. cyt., s. 60 nn;

W. Polak, dz. cyt.,s. 157 nn. Sobieski, dz. cyt., s. 77n

W. Polak, dz. cyt.,s. 175 nn; W. Sobieski, dz. cyt., s. 69 nn; R. Szcześniak, dz. cyt., s.35 nn.

S. Targowski (?) do S. Rudnickiego, obóz pod Smoleńskiem 28 II 1610, 6 III 1610; B. Czart. 1630, s. 973, 979

J. Zawadzki do S. Rudnickiego, obóz pod Smoleńskiem 20 III 1610, B. Czart. 105, s. 79; Początek i progres, s. 68.

Początek i progres, s. 66; Diariusz drogi, s. 139 nn. (misja komornika JKM Śliźnia); W. Polak, dz. cyt., s. 181

Diariusz drogi, s. 145; Początek i progres, s. 68

Początek i progres, s. 68 n.; S. Maskiewicz, s. 123 n.

Diariusz drogi, s. 146

S. Maskiewicz, s. 124; Diariusz drogi, s. 147; R. Sikora, dz. cyt., s. 22 nn.; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 48, szczegónie przypis 48; patrz S. Targowski do S. Rudnickiego, obóz pod Smoleńskiem 7 VI 1610, B. Czart. 1630, s. 1119.

S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz nad rzeką Carycą 9 VI 1610; 10 VI 1610; B. Raczyńskich 33, k. 151 v; 152.

Początek i progres, s. 69; co do odesłania rot: Diariusz drogi, s. 149; (cztery roty); J. Zadzik do S. Rudnickiego, obóz pod Smoleńskiem 19 VI 1610, B. Czart 342, s. 746; kopia B. Czart. 105, s. 145; ( 5 rot i sto piechoty) co do wzmocnienia załogi Białej, NN do NN, obóz pod Smoleńskiem 11 VII 1610, B. Raczyńskich 139, k. 376; R. Sikora, dz. cyt., s. 26 nn; inaczej R. Szcześniak, dz. cyt., s. 48

S. A. Biełokurow, kniga 2, s. 18, 54 n.; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 42.

J. Widekindi, dz. cyt., gława VIII; P. de la Ville, s. 299; Narrative, s. 176; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 43 n.

J. Widekindi, dz. cyt., gława VIII; B. N. Floria, dz. cyt., s. 168, nieco inaczej R. Szcześniak, dz. cyt., s. 44.

Początek i progres, s. 70; NN do NN, obóz pod Smoleńskiem 30 VI 1610, B. Raczyńskich 139, k. 239 v. (8 - 10 000); J. Hrydzicz do L. Sapiehy, Carowe Zajmiszcze 25 VI 1610; Sztokholm, Riksarkivet Skokloster Samlingen, E 8604 (6 000)

2 mile: J. Hrydzicz do L. Sapiehy, Carowe Zajmiszcze 25 VI 1610; Sztokholm, Riksarkivet Skokloster Samlingen, E 8604; 4 mile: S. Maskiewicz, s. 125.

S. Żółkiewski do Zygmunta III, pół mili od Carowa 22 VI 1610, B. Raczyńskich 33, k. 152 v.; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 50.

S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz pod Carowem 25 VI 1610, B. Raczyńskich 33, k. 153; druk [w:] J. U. Niemcewicz, dz. cyt., t. II, s. 594; J. Hrydzicz do L. Sapiehy, Carowe Zajmiszcze 25 VI 1610; Sztokholm, Riksarkivet Skokloster Samlingen, E 8604; Relacja spod Możajska, s. 1; NN do NN, obóz pod Smoleńskiem 30 VI 1610, B. Raczyńskich 139, k. 239 v.; Nowiny spod Smoleńska de data 28 Juny, tamże, k. 240; Początek i progres, s. 70 nn.; S. Maskiewicz, s. 126 n.; Diariusz drogi, s. 152 n.; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 51 nn; R. Sikora, dz. cyt., s. 47 nn.

J. Hrydzicz do L. Sapiehy, Carowe Zajmiszcze 25 VI 1610; Sztokholm, Riksarkivet Skokloster Samlingen, E 8604; Początek i progres, s. 74

P. de la Ville, s. 300; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 55 nn.; B. N. Floria, dz. cyt., s. 166.

R. Szcześniak, dz. cyt., s. 55 n.

Początek i progres, s. 74 n.; S. Maskiewicz, s. 127 , gdzie jest mowa o czterech pojmanych Niemcach jako źródle informacji; M. Marchocki, s. 71, wspomina o dwóch Niemcach; liczby Niemców nie podaje Anonimowa relacja, s. 188; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 54 n.; R. Sikora, dz. cyt., s. 49.

S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz pod Carowym Zajmiszczem 5 VII 1610, B. Raczyńskich 33, k. 154 v; inna kopia BJ 3596/II, k. 13 nn.; druk [w:] Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861; s. 198 nn.; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, króla polskiego etc., t. II, Warszawa 1819, s. 598 nn.; Początek i progres, s. 75; S. Maskiewicz, s. 127; M. Marchocki, s. 72; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 58 n.; R. Sikora, dz. cyt., s. 56.

Początek i progres, s. 75 n.; S. Maskiewicz, s. 127; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 60, podaje 700 ludzi jazdy, 800 piechoty oraz 3 tysiące Kozaków Zaporoskich; R. Sikora, dz. cyt., s. 57 n. podaje liczby jak w tekście głównym.

Początek i progres, s. 76; H. Brereton, s. 142 R. Szcześniak, dz. cyt., s. 58; L. Podhorodecki, dz. cyt., s. 168

S. Maskiewicz, s.128, patrz także H. Brereton, s. 142; P. de la Ville, s. 300.

S. Domaracki, s. 1; Początek i progres, s. 76; S. Maskiewicz, s. 127 n.; M. Marchocki, s. 72 n.; Anonimowa relacja, s. 188; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 72 nn.; R. Sikora, dz. cyt., s.81 n.

R. Sikora, dz. cyt., s. 82 nn.; tradycyjny, różniący się od opisu Sikory obraz, patrz pola bitwy R. Szcześniak, dz. cyt., s. 83, który jednak nie uwzględnił ani sztychu, ani obrazu Boguszewicza.

S. Domaracki, s. 2; Początek i progres, s. 76; S. Maskiewicz, s. 128.; M. Marchocki, s. 73.; Anonimowa relacja, s. 189; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 74.; R. Sikora, dz. cyt., s. 83.

BJ Akc. 160/51, k. 92; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 60.

R. Sikora, dz. cyt., s. 58 nn.

T. Bohun, Moskwa 1612, Warszawa 2005, s. 168 n.

J. Hrydzicz do L. Sapiehy, Carowe Zajmiszcze 25 VI 1610; Sztokholm, Riksarkivet Skokloster Samlingen, E 8604

NN do NN, obóz pod Smoleńskiem 30 VI 1610, B. Raczyńskich 139, k. 239 v.

NN do NN, obóz pod Smoleńskiem 11 VII 1610, B. Raczyńskich 139, k. 376; J. Zawadzki do S. Rudnickiego, obóz pod Smoleńskiem 3 VII 1610, B. Czart. 342, s. 753, kopia B. Czart. 105, s. 179; NN do S. Zadorskiego, Wilno 7 VII 1610, tamże, 342, s. 757; G. Luna do NN, obóz pod Smoleńskiem 17 VII 1610, [w:] A. Sajkowski, W stronę Wiednia. Dole i niedole wojenne w świetle listów i pamiętników, Poznań 1984, s. 355 (cytowany dalej jako G. Luna)

S. Maskiewicz, s. 127.

R. Sikora, dz. cyt., s. 59 nn.

Tamże, s. 65 nn.; P. Kulesza, s. 155; inaczej R. Szcześniak, dz. cyt., s. 43, który uznawał za prawdopodobną liczbę 8 000 cudzoziemców.

S. Targowski do S. Rudnickiego, obóz pod Smoleńskiem 26 VI 1610, B. Czart. 1630, s. 1229 (10 000); obóz pod Smoleńskiem 3 VII 1610, tamże, s. 1233 (8 tysięcy)

S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz pod Carowym Zajmiszczem 5 VII 1610, B. Raczyńskich 33, k. 154 v; inna kopia BJ 3596/II, k. 13 nn.; druk [w:] Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861; s. 198 nn.; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, króla polskiego etc., t. II, Warszawa 1819, s. 598 nn.; Początek i progres, s. 77; R. Sikora, dz. cyt., s. 75.

J. Budziło, s. 100; G. Luna, s. 356; R. Sikora, dz. cyt., s. 74.

R. Szcześniak, dz. cyt., s. 43; R. Sikora, dz. cyt., s. 74 nn.

Początek i progres, s. 77.

M. Marchocki, s. 70.

Charakterystyka armii rosyjskiej R. Szcześniak, dz. cyt., s. 66 nn.

Patrz R. Szcześniak, dz. cyt., s. 60 nn.; A. G. Przepiórka, dz. cyt., s. 113 nn.

S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz pod Carowym Zajmiszczem 5 VII 1610, B. Raczyńskich 33, k. 154 v; inna kopia BJ 3596/II, k. 13 nn.; druk [w:] Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861; s. 198 nn.; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, króla polskiego etc., t. II, Warszawa 1819, s. 598 nn.; Początek i progres, s. 76 n.; R. Sikora, dz. cyt., s. 83 nn.

Początek i progres, s. 77; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 75.

.Anonimowa relacja, s. 189; patrz R. Sikora, dz. cyt., s. 85 n. oraz 93

M. Marchocki, s. 73; R. Sikora, dz. cyt., s. 94 n.

R. Sikora, dz. cyt., s. 93.

M. Marchocki, s. 73; R. Sikora, dz. cyt., s. 101; B. N. Floria, dz. cyt., s. 167.

H. Brereton, s. 143; Narrative, s. 178; J. Widekind, dz. cyt., gława 9.

J. Budziło, s. 100; Początek i progres, s. 78; Relacja spod Możajska, s. 2

Nowyj lietopisiec, s. 97 n.; Rukopis Filareta, s. 29; S. A Biełokurow, kniga 2, s. 18; 55; B. N. Floria, dz. cyt., s. 167

B. N. Floria, dz. cyt., s. 167; R. Sikora, dz. cyt., s. 103 n.

Początek i progres, s. 78; Relacja z diariusza, s. 158; patrz .Anonimowa relacja, s. 189; Wiadomość, s. 177 można z niej wnioskować, że przełamania piechoty dokonała husaria; R. Sikora, dz. cyt., s.94 nn.

Wiadomości z Moskwy [17 VII 1610], B. Czart. 105, s. 215; S. Maskiewicz, s. 128 nn.; M. Marchocki, s. 73; G. Luna, s. 356; Anonimowa relacja, s. 190; H. Brereton, s. 143; Narrative, s. 178; Rukopis Filareta, s. 29 wspomina o tym, że pierwszy do walki po stronie rosyjskiej wszedł włanie pułk Horna, wślad za nim pułki de la Gardie i Andrieja Golicyna; R. Sikora, dz. cyt., s.88 nn.

S. Maskiewicz, s. 129 n.; Narrative, s. 178; R. Sikora, dz. cyt., s. 103 n. uważa, że Maskiewicz opisywał ostatni, siódmy atak Anglików; pochwała Francuzów: S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz pod Carowym Zajmiszczem 5 VII 1610, B. Raczyńskich 33, k. 154 v; inna kopia BJ 3596/II, k. 13 nn.; druk [w:] Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861; s. 198 nn.; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, króla polskiego etc., t. II, Warszawa 1819, s. 598 nn

Narrative, s. 179; Wiadomość, s. 177; R. Sikora, dz. cyt., s. 118.

Anonimowa relacja, s. 190; S. Domaracki, s. 2; R. Sikora, dz. cyt., s. 106

P. Kulesza, s. 155; R. Sikora, dz. cyt., s. 106

S. A. Biełokurow, kniga 2, s. 55; M. Marchocki, s. 73, przypis 1; R. Sikora, dz. cyt., s. 106 n.

S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz pod Carowym Zajmiszczem 5 VII 1610, B. Raczyńskich 33, k. 154 v; inna kopia BJ 3596/II, k. 13 nn.; druk [w:] Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861; s. 198 nn.; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, króla polskiego etc., t. II, Warszawa 1819, s. 598 nn.; S. Domaracki, s. 2; Początek i progres, s. 78 n.; S. Maskiewicz, s.130 n.; .Anonimowa relacja, s. 190 n.; H. Brereton, s. 144; Narrative, s. 180; J. Widekind, dz. cyt., gława 10; S. A. Biełokurow, kniga 2, s. 55; K. Bussow, dz. cyt., s. 301; B. N Floria, dz. cyt., s. 168

Początek i progres, s. 80; S. Maskiewicz, s. 131; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 116 n.

S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz pod Carowym Zajmiszczem 5 VII 1610, B. Raczyńskich 33, k. 154 v; inna kopia BJ 3596/II, k. 13 nn.; druk [w:] Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861; s. 198 nn.; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, króla polskiego etc., t. II, Warszawa 1819, s. 598 nn.; Anonimowa relacja, s. 192; B. N. Floria, dz. cyt., s. 167.

Początek i progres, s. 79; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 109 n.; R. Sikora, dz. cyt., s. 117.

R. Szcześniak, dz. cyt., s. 109; R. Sikora, dz. cyt., s.117 nn.

S. Żółkiewski do Zygmunta III, obóz pod Carowym Zajmiszczem 5 VII 1610, B. Raczyńskich 33, k. 154 v; inna kopia BJ 3596/II, k. 13 nn.; druk [w:] Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861; s. 198 nn.; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, króla polskiego etc., t. II, Warszawa 1819, s. 598 nn.; R. Szcześniak, dz. cyt., s. 110 pisze nawet o 18 armatach.

P. de la Ville, s. 300.

W. Polak, dz. cyt., s. 199 n.

A. Bobola do S. Rudnickiego, obóz pod Smoleńskiem 12 VII 1610, B. Czart. 1631, s. 539.

J. Zadzik do W. Gembickiego, obóz pod Smoleńskiem 17 VII 1610, 24 VII 1610, Sztokholm, Riksarkivet, Extranea IX Polen, 105; S. Targowski do S. Rudnickiego, obóz pod Smoleńskiem 17 VII 1610, B. Czart. 1630, s. 1287; Diariusz drogi, s. 165; o żądaniach finansowych wojska wiadomo było już kilka dni wcześniej, A. Bobola do S. Rudnickiego, obóz pod Smoleńskiem 12 VII 1610, B. Czart. 1631, s. 539.

S. Żółkiewski do Zygmunta III, b.m., po 16 VII 1610, B. Raczyńskich 33, k. 157 v; Wiadomości spod Możajska, s. 3; S. A. Biełokurow, kniga 2, s. 55; W. Polak, dz. cyt., s. 200 nn.

W. Polak, dz. cyt., 204 nn.

22



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
historia polski bitwa pod KLUSZYNEM tereny ruskie
BITWA POD KLUSZYNEM 1610 04 LIPCA ZAJECIE MOSKWY PRZEZ POLAKOW
4 lipca 2010 BITWA POD KLUSZYNEM ANTYK
148 Bitwa o brzuchy Battle of the Bulge, Jay Friedman, Jun 8, 2005
The Naval Battle of Kula Gulf July 5 6, 1943
Bitwa Pod Grunwaldem
Duby Georges Bitwa pod Bouvines
Bitwa pod Wiedniem83, tekst
Wywiad z Władysławem Jagiełłą przed bitwą pod Grunwaldem
Bitwa pod Gruszką
Szkłów 1654 - Bitwa pod Szkłowem 1654, ★ Wszystko w Jednym ★
Bitwa pod Rąblowem
Bitwa pod Ewiną
Bitwa pod Wizną 8 10 września39 r – polskie Termopile
Bitwa pod Grunwaldem
BITWA POD SALAMINĄ
Bitwa pod Białą Górą na seminarium
bitwa pod grunwaldem, studia
Battlelords of the Twenty Third Century Appendix B

więcej podobnych podstron