ANTONI CZECHOW „ŚMIERĆ URZĘDNIKA”
TRAGIKOMEDIA W JEDNYM AKCIE
DLA TYCH, KTÓRZY POTRAFIĄ DOSTRZEC HUMOR W KAŻDEJ RZECZY
AKT I
SCENA I
Teatr „Arkadia”
Wieczór w teatrze „Arkadia”. Na pierwszym planie widoczna jedna z loż. Widoczne osoby: zakatarzony mężczyzna urzędnik, dostojnik dyrektor, dwie kobiety plotkarki. Widzowie są zaintrygowani przedstawieniem. W pewnym momencie przed nosem zakatarzonego mężczyzny przelatują Atomówki (postacie z bajki animowanej), na co on kicha. Uznaje, że każdemu może się to zdarzyć, jednakże dla pewności sprawdza, czy komuś nie sprawił przykrości. Rozgląda się i nagle dostrzega obsmarkanego pana dyrektora. Podchodzi do niego zawstydzony i zakłopotany.
CZERWIAKOW: Najmocniej przepraszam szanownego pana dyrektora, kichnąłem, niechcący (kłania się).
BRYZŻAŁOW: Nic się nie stało, wszystko dobrze. (unosi dłoń w geście wybaczenia)
CZERWIAKOW: O Boże, naprawdę przepraszam. Doprawdy, nie chciałem tego!
BRYZŻAŁOW: Dobrze, niech się pan uspokoi, chcę słuchać. (na twarzy widać lekkie podenerwowanie. Czerwiakow uśmiecha się głupio. Na jego twarzy widać niepokój.)
Podczas antraktu Czerwiakow podchodzi do Bryzżałowa z zamiarem ponownego przeproszenia. Po drodze potrąca kolejne osoby, zamyślony, powtarzający sobie pod nosem formułkę przeprosin.
CZERWIAKOW: Parsknooąłem naa paana eeeeeksc-lencjooo… Proszę mi darować… nie specjalnie…
BRYZŻAŁOW: Och! Zapomnijmy o tym! Ja już nawet nie pamiętam!
Czerwiakowowi rzednie mina. Odchodzi na swoje miejsce aby obejrzeć dalszą część przedstawienia.
SCENA II
Dom Czerwiakowa
Na scenie stoi stół, dwa krzesła, szafa z książkami, szafa na płaszcze, szafka na buty. Widać okno, na parapecie kwiaty, firanki żółte. Czerwononosy Czerwiakow, zmartwiony, zakatarzony i zakłopotany wchodzi do domu. Pije herbatę, przyciszonym głosem rozmawia z żoną. W pewnym momencie podnosi głos, dzięki czemu publiczność słyszy rozmowę od momentu:
CZERWIAKOW: Parsknąłem na niego, a moje smarki wylądowały na jego głowie! (słychać strach w głosie).
ŻONA: Och! Wyluzuj wreszcie! Powiedział przecież, że nic się nie stało! (wyluzowana żona uspokaja męża).
CZERWIAKOW: Alee….
ŻONA: Jak ci tak bardzo zależy to idź go przeproś raz jeszcze. Ale uspokój się wreszcie!
CZERWIAKOW: … (otwiera szeroko oczy ze zdumienia brakiem zainteresowania ze strony żony).
SCENA III
Gabinet Bryzżałowa
Gabinet w kolorze błękitnym, biurko na środku, krzesło obite w skórę, na którym siedzi dyrektor oraz twarde, drewniane krzesło dla petentów. Po bokach szafy z książkami i dokumentami. W rogu stary gramofon. Nad biurkiem portret cara. Dyrektor siedzi i popija dopiero co zaparzoną kawę. Wchodzi wystrojony Czerwiakow, w nowym zielonym fraku i zaczyna przepraszać ekscelencję.
CZERWIAKOW: Wczoraj w „Arkadii”… yyy… no… nie wieem, czy raczy paan pamiętać excelencjo… obsmarkałem pana…
BRYZŻAŁOW: Co za bezsens! A ty czego tu?!
Bryzżałow skina głową w kierunku drzwi, aby wszedł kolejny petent. Zakłopotany sytuacją Czerwiakow próbuje ponownie przeprosić dyrektora.
CZERWIAKOW: Na serio nie chciałem! Proszę o wybaczenie! Nie chciałem się naarzucać!
(jest bliski płaczu)
BRYZŻAŁOW: Daj se na luz, człowieku. Ileż można rozpamiętywać?
Bryzżałow, jakby nigdy nic przyjmuje kolejnych petentów. Czerwiakow wychodzi, choć minę ma nietęgą. Zrezygnowany przechadza się po korytarzu prowadzącym do gabinetu dyrektora z zamiarem kolejnej próby przeprosin w końcu jednak rezygnuje i ze spuszczoną głową udaje się do domu za kotarę.
SCENA IV
Dom Bryzżałowa
Na ścianach wiszą portrety kolejnych trzech carów. Okna przystrojone w różowo-błękitne firany, na parapetach kwiaty egzotyczne. Biurko dyrektora skromne, boć to już nie gabinet do przyjmowania petentów lecz prywatny. Dyrektor siedzi za biurkiem i czyta gazetę szukając nowych wiadomości z zagranicy lub dotyczących jego ostatnich petentów. Nagle słyszy pukanie do drzwi. Wchodzi Czerwiakow, który po nieprzespanej nocy, prawie zrezygnowany bombarduje ekscelencję kolejnymi przeprosinami.
CZERWIAKOW: Bardzo, bardzo, ale to naprawdę bardzo ekscelencję przepraszam! Naprawdę nie chciałem charknąć na szanownego dyrektora! Niech mi dyrektor w końcu wybaczy!
BRYZŻAŁOW: Won stąd! Ale już! I żebym cię już więcej nie widział na oczy!
CZERWIAKOW: Nie rozumiem… Ale… Przecież…
BRYZŻAŁOW: WYNOŚ SIĘ!!!
Czerwiakow bliski płaczu, obłędu i nie wiadomo czego jeszcze długo błąka się po uliczkach najciemniejszych w mieście. W końcu zrezygnowany dociera do mieszkania, w którym czeka na niego żona. Nie dostrzega jej, kładzie się na kanapie i… umiera. Obok niego przelatują Atomówki (postacie z bajki animowanej), te same, które wywołały feralne kichnięcie w teatrze. Zatrzymują się, spoglądają ze śmiechem na Czerwiakowa i kręcąc głowami odlatują w dalszą drogę. Kurtyna opada w dół. W oddali słychać głos dzwonów obwieszczających śmierć pewnego zakatarzonego mężczyzny mającego zbytnią skłonność do przesady.
GRUPA 3 KLASA II C
Agnieszka Morawska
Magdalena Syryca
Anna Teraźniewska
Weronika Wegenke
Daria Jagielska