Droga Krzyżowa odprawiona na ulicach Sosnowca 13 marca 2005r. pod przewodnictwem śp. bp. Adama Śmigielskiego
Chcemy być godni Ciebie Chryste, chociaż dobrze wiemy, że nie potrafimy nigdy być godni do końca. Chcemy iść za Tobą, z naszym krzyżem, nie szukając łatwego chrześcijaństwa.
WPROWADZENIE
„Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien”. (Mt 10,38)
Chcemy być godni Ciebie Chryste, chociaż dobrze wiemy, że nie potrafimy nigdy być godni do końca. Chcemy iść za Tobą, z naszym krzyżem, nie szukając łatwego chrześcijaństwa. Nie musi być łatwo, powtarzamy sobie, byleby z Tobą! Wtedy i rzeczy niemożliwe leżą w naszym zasięgu. Cóż nam przyjdzie z tego, że będzie nam lekko, ale bez Ciebie? Jako chrześcijanie powtarzamy sobie, życie lekkie, życie poza Tobą, poza Twoim krzyżem nas nie interesuje! Zresztą takie życie jest ułudą, pozbawione jest sensu. Dlatego za wskazaniem Ojca Świętego: „Kontynuujemy razem przygotowanie do Wielkanocy, ofiarując Bogu także nasze cierpienia dla dobra ludzkości i dla naszego oczyszczenia”. - mówił Jan Paweł II w dniu 6 marca br.
Zachęceni tymi słowami, pragniemy tę Drogę Krzyżową przeżyć w jedności ze schorowanym papieżem, papieżem w podeszłym wieku, papieżem nie wstydzącym się krzyża swej choroby i starości. Papieżem, tak bardzo godnym Jezusa, bo dźwigającym na oczach całego świata krzyż swej choroby, starości, zmagania się słabego ciała
z ochoczym duchem. Chcemy wzmocnić siły fizyczne Ojca świętego naszą modlitwą, ale chcemy również wzmocnić nasze siły duchowe jego wewnętrzną mocą. Dlatego wsłuchamy się w czasie tych rozważań w Jego słowa, szczególnie z Listu Apostolskiego „Salvifici doloris” oraz z Listu do osób w podeszłym wieku.
* * *
„Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz” (J 21, 18). Te słowa dotykają mnie bezpośrednio, jako Następcę Piotra i sprawiają, że tym goręcej pragnę wyciągnąć ręce do Chrystusa, posłuszny Jego wezwaniu: „Pójdź za Mną!”- (J 21, 19) - PW 7
* * *
Jezu, zapraszający nas wszystkich do pójścia do pójścia Twoimi śladami po Drodze Krzyżowej, Chryste tak mocny w swojej słabości, bądź błogosławiony za każdy krok papieża, za każdy gest jego wyciągniętej ręki. Bądź błogosławiony za jego zużyte w Twojej służbie nogi, które przemierzyły z Ewangelią cały świat. Bądź błogosławiony za jego dłonie, które uścisnęły miliony ludzkich rąk. Przyjmij jego cierpienie - cierpienie człowieka, nie mogącego się utrzymać na swoich nogach, przyjmij jego drżące ręce. Niech błogosławią świat w Imię Chrystusa. Niech ci, którzy zabłądzili na drogach życia i idą na oślep, gdzie ich same nogi niosą, przypatrzą się baczniej swoim krokom. Niech postawią sobie pytanie, dokąd zmierzają. Niech ci, którzy zaplątali się w dzieła rąk swoich, przypatrzą się dobrze swoim rękom, do czego im one służą. Niech świat i Kościół wsłucha się w najbardziej wymowną i przekonywującą katechezę papieża głoszoną milczeniem, całkowicie wyeksploatowanym ciałem, w służbie Bogu i człowiekowi. Niech wielomówstwo świata zamilknie wobec takiego świadectwa. Chryste cierpiący w Janie Pawle II przemów do nas na tej Drodze Krzyżowej.
I. WYROK ŚMIERCI
„Cierpienie jest jednym z tych punktów, w których człowiek zostaje niejako „skazany” na to, ażeby przerastał samego siebie - i zostaje do tego w tajemniczy sposób wezwany”. - SD 2
* * *
Chrystusie osądzony tyle razy w ciągu wieków, a dzisiaj sądzony w nauczaniu papieża, nauczaniu odrzucanym jako nieżyciowe, niepostępowe, wręcz nie służące człowiekowi. Nie pozwól nam stawać po stronie koniunktury, wybierającej „Barabasza”; nie daj nam opowiadać się po stronie racji władzy tchórzliwej i oportunistycznej, takiej jak Piłat, i nie dozwól byśmy byli po stronie większości tzn. populistycznych i modnych haseł. Daj nam stawać po stronie samotnej prawdy, tej, która nie lubi rozgłosu i nie potrzebuje hałaśliwej reklamy. Prawda narzuca się siłą samej prawdy! Nie trzeba jej agitatorów, lecz świadków. Wierność prawdzie kosztuje, musi boleć, ale przez to sprawdza się autentyczność naszego człowieczeństwa. Daj nam Jezu przyjmować, za przykładem Ojca Świętego, owo skazanie na przerastanie samego siebie, by przyjąć trudną prawdę, Twoją „twardą mowę” /J 6, 60/ - abyśmy umieli przerastać siebie, zwłaszcza w chwilach cierpienia za samotną prawdę, przegrywającą w sondażach opinii publicznej i będącą w mniejszości. „Nie trzeba kłaniać się okolicznościom, ani prawdom kazać, by za drzwiami stały”. - wskazywał C.K. Norwid.
II. BRZEMIĘ KRZYŻA
„Chrystus nie wyjaśnia w oderwaniu racji cierpienia, ale przede wszystkim mówi: „Pójdź za Mną!” Pójdź! Weź udział swoim cierpieniem w tym zbawianiu świata, które dokonuje się przez moje cierpienie! Przez mój Krzyż. W miarę jak człowiek bierze swój krzyż, łącząc się duchowo z Krzyżem Chrystusa, odsłania się przed nim zbawczy sens cierpienia”. - SD 26
* * *
W dniu 16 października 1978 roku o godzinie 18.18, kardynał Wojtyła zapytany, czy przyjmuje wybór powiedział; „w posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa mojego Pana, zawierzając Matce Chrystusa i Kościoła - świadom wszelkich trudności - przyjmuję”. Jezu, biorący krzyż na swoje ramiona w papieżu Janie Pawle II, dźwigający ten krzyż już dwudziesty siódmy rok, jak bardzo jasno widać po czasie sens tej jego decyzji dla Kościoła, świata, Polski. Pamiętamy, że ani na moment nie wypuścił on tego krzyża ze swej ręki. Oparty na Krzyżu swojego pastorału i z krzyżem zawieszonym na swojej piersi przemierzył świat. Jeszcze bardziej z niewidzialnym krzyżem tylu cierpień noszonych w swoim sercu, szedł za Tobą, by nie tyle tłumaczyć sens cierpienia, co za Twoim przykładem być przy człowieku cierpiącym, człowieku dźwigającym krzyż swojej choroby, samotności, kalectwa, odrzucenia.
„Bóg nie zdejmuje ciężarów; wzmacnia tylko plecy”. - Franz Grillparzer (1791 - 1872). Prosimy Cię, więc: Umocnij barki papieża dźwigającego krzyż swój i Kościoła, niech doniesie go, aż do końca swojej Drogi Krzyżowej. Tylko Ty znasz jej długość i czas trwania.
III. PIERWSZY UPADEK
„Tak, pamiętam tę drogę do szpitala. Zachowałem jeszcze przez pewien czas świadomość. Miałem poczucie, że przeżyję. Cierpiałem, był powód do strachu - ale miałem taką dziwną ufność. Co działo się w szpitalu, już nie pamiętam” .
„Cierpienie jest wezwaniem do ujawnienia moralnej wielkości człowieka, jego duchowej dojrzałości”. - SD 22
* * *
Nie wierzono, że jest to możliwe! Ciemne ośrodki zła porwały się na bezbronnego papieża. Stało się! 13 maja 1981r. papież upadł pod ciężarem nienawiści światowej zmowy - osi zła, która do tej pory tchórzliwie ukrywa swoje imiona. Ten zamach odbił się na zdrowiu Ojca świętego. Odcisnął na jego organizmie swoistego rodzaju stygmaty. A Stało się to tuż po tym, jak tulił do serca małe dziecko. Konfrontacja niewinności z ciemnym światem zbrodni! Papież upadając wpadł w ramiona Jezusa, który podniósł Go i kazał iść za sobą dalej.
Chrystusie, upadający na oczach przerażonego świata, w osobie słaniającego się Jana Pawła II po trafieniu go kulą przez zamachowca, daj nam odczytać tę głęboką teologię upadku, który ujawnił moralną wielkość papieża - jego duchową dojrzałość, aż do przebaczenia swojemu niedoszłemu zabójcy. Niech nasze powstawanie z upadków ujawnia naszą rzeczywistą wielkość i dojrzałość.
IV. OKO W OKO Z MATKĄ
„Na Boże Narodzenie 1983 roku odwiedziłem zamachowca w więzieniu. Długo ze sobą rozmawialiśmy. Ali Agca jest, jak wszyscy mówią, zawodowym zabójcą. Co znaczy, że zamach nie był jego inicjatywą, że ktoś inny to wymyślił, ktoś inny to zlecił. W ciągu całej rozmowy było jasne, że Alemu Agcy nie dawało spokoju pytanie: jak się to stało, że zamach się nie powiódł? Przecież robił wszystko, co należało, zadbał o najdrobniejszy szczegół swego planu. A jednak ofiara uniknęła śmierci. Jak to się mogło stać? I ciekawa rzecz... ten niepokój naprowadził go na problem religijny. Pytał się, jak to właściwie jest z tą tajemnicą fatimską. Na czym ona polega? To był główny punkt jego zainteresowania, tego przede wszystkim chciał się dowiedzieć” .
* * *
Maryjo, obecna na drodze Krzyżowej swojego Syna, obecna na drodze Piotra naszych czasów, tego który Ci powiedział: „Totus tuus”. Wiemy, że w każdym calu jest on Twój - bo w każdym calu jest Twojego Syna. Jeszcze raz to potwierdził w tych dniach, gdy po ostatniej operacji, nie mogąc mówić, napisał, „Cały Twój”. Wierzymy, że cud Twojego Niepokalanego Serca ocalił go z zamachu, zadziwiając nawet zbrodniarza, skutecznością Twojej miłości. Wiemy, że i teraz, gdy jest bezbronny w swoim cierpieniu, ochronisz go przed tyloma ciekawskimi i złośliwymi uwagami, artykułami prasowymi, reportażami telewizyjnymi, które proponują mu zakończenie Drogi Krzyżowej w połowie. Wiemy, że jesteś silniejsza niż najsprawniejszy język wroga, niż najwytrawniejsze pióro człowieka złośliwego, żądnego sensacji. Dlatego prosimy, Panno w boleści wierna, byś nam go dalej tak skutecznie chroniła.
V. SZYMON WSPÓŁPRACOWNIK
„Świat ludzkiego cierpienia przyzywa bez przestanku inny świat: świat ludzkiej miłości - i tę bezinteresowną miłość, jaka budzi się w jego sercu i uczynkach, człowiek zawdzięcza cierpieniu”. - SD 29
* * *
Jezu wspomożony przez Cyrenejczyka, dziękujemy Ci za wszystkich „Cyrenejczyków”, których postawiłeś na drodze życia i posługi Jana Pawła II. Tak bardzo papież jest im wdzięczny i raz po raz objawia „pamięć swojego serca”. Kim byłby bez tych tysięcy ludzi znanych z nazwiska i bezimiennych, gdy jako sierota, w okupacyjnym Krakowie wkraczał w dojrzałe życie? A jego najbliżsi współpracownicy w urzędzie Piotra, którzy tak bardzo, mu pomagają, zwłaszcza w obecnej chwili? Dziękujemy Ci Jezu za te wszystkie dobre serca i ręce. Szczególnie za lekarzy, którzy operowali Ojca świętego, i prowadzą leczenie, za pielęgniarki i personel medyczny, za rzymską Klinikę Gemelli, trzeci Watykan, jak ją nazywa sam Jan Paweł II. „Dziś zwracam się do was z polikliniki im. Agostino Gemellego, gdzie znajduję się od kilku dni, otoczony pełną miłości troską lekarzy, pielęgniarek i personelu lekarskiego, którym dziękuję z całego serca. Niech dotrą do was wszystkich, najdrożsi bracia i siostry i do tych wszystkich, którzy w każdym zakątku ziemi są mi tak bliscy, wyrazy mojego uznania za szczerą i pełną współczucia miłość, jakiej w tych dniach doznałem w sposób szczególnie intensywny. Wszystkich i każdego zapewniam o mojej wdzięczności, która przekłada się w stałe polecanie Panu waszych intencji, jak również potrzeby Kościoła i wielkich problemów świata”. Niechaj wszyscy chorzy i cierpiący, niechaj każdy z nas spotka na swej drodze krzyżowej swoich „cyrenejczyków”. I niechaj lekarze i pielęgniarki na całym świecie, tak służą chorym, jakby służyli Ojcu świętemu, więcej, samemu Chrystusowi w osobach cierpiących i schorowanych. Niech spotka się świat ludzkiego cierpienia ze światem ludzkiej miłości!
VI. GEST WERONIKI
„Ewangelia jest zaprzeczeniem bierności wobec cierpienia. Sam Chrystus w tej dziedzinie jest nade wszystko czynny”. - SD 30
* * *
Bierność i obojętność zabija bardziej niż samo cierpienie. Niejednokrotnie doświadczamy tego na swojej własnej skórze. Jan Paweł II tak często i żywo reaguje na każdy rodzaj cierpienia, niezależnie od tego gdzie i kogo, by ono dosięgało. Tak bardzo zachęca do solidarności z cierpiącymi. Dzisiaj świat odpłaca się mu za to powszechną solidarnością w jego osobistym cierpieniu. Wszystkie wyrazy jedności z papieżem, jak chusta Weroniki ocierają jego cierpiącą twarz i odbijają na niej oblicze cierpiącego Chrystusa.
Warto wspomnieć przy tej stacji o „Weronice krakowskiej”, o wymownym geście nieznanej kobiety, która uratowała życie przyszłego papieża. Karol Wojtyła, będąc klerykiem, w czasie okupacji w Krakowie, gdy miał niespełna dwadzieścia cztery lata, w dniu 29 lutego 1944 roku został potrącony przez niemiecki samochód. Przyszły papież upadł wówczas na ulicę i stracił przytomność. Nie wiadomo, jak zakończyłoby się to zdarzenie, gdyby nie zauważyła tego jadąca z tyłu tramwajem kobieta, która wyskoczyła z pojazdu, podbiegła do krwawiącego mężczyzny i próbowała zainteresować całą sprawą przechodniów.
O twarzy Chrystusowa, odbita na chuście Weroniki i na duszy każdego dobrego człowieka, błogosław i umacniaj ręce, które ocierają Ojcu Świętemu twarz umęczoną cierpieniem. Dziękujemy Ci, że papież nie jest sam, że jest otoczony gronem troskliwych ludzi. Są wśród nich współczesne „Weroniki”. Rzadko, albo wcale się o nich nie wspomina. A one na co dzień dbają o to, by miał śnieżnobiałą sutannę, białe mankiety koszuli i tę czystą chusteczkę ze sobą, którą tyle razy na naszych oczach się posługuje. Nie znamy ich z imienia i z nazwiska, nie są ważnymi osobistościami, lecz codziennie cicho i cierpliwie mu usługują. Przygotowują posiłki i troszczą się, by mógł bez problemu, spokojnie oddawać się codziennym zajęciom. Jezu błogosław te ręce współczesnych Weronik, które pełnią przy papieżu samarytańską posługę. I A nam daj poczucie, że nie ma spraw małych, skoro dyktuje je miłość.
VII. DRUGI UPADEK
„Cierpienie ludzkie osiągnęło swój zenit w męce Chrystusa. Równocześnie zaś weszło ono w całkowicie nowy wymiar i w nowy porządek: zostało związane z miłością”. - SD 18
* * *
Cierpienia, bóle, choroby, operacje i pobyty w szpitalu - tyle razy w ciągu tych dwudziestu siedmiu lat pontyfikatu Pan nie oszczędził Janowi Pawłowi II momentów cierpienia. Ostatnia hospitalizacja Jana Pawła II była już jego dziesiątym pobytem w szpitalu. Ojciec święty spędził dotychczas w różnych miejscach tego rodzaju 165 dni. W listopadzie 1992 roku przypadkowo potknął się na posadzce w Pałacu Apostolskim, gdy przyjmował na audiencji uczestników konferencji Światowej Organizacji Wyżywienia i Rolnictwa. Było to silne stłuczenie, na szczęście bez poważniejszych skutków wewnętrznych, ale papież przez kilka tygodni miał lewą rękę unieruchomioną na temblaku.
Upadek i powstanie do zajęć. Można by było zapytać: co Cię stawia na nogi, Ojcze Święty? Co Cię pcha do spełniania Twojej misji? Co nakazuje Ci wręcz nie liczyć się ani z wiekiem, ani z chorobą? To właśnie powiązanie, którego dokonał Chrystus - cierpienia z miłością, jest odpowiedzią na zagadkę twojego życia i posługi. Odpowiedziałeś Chrystusowi za przykładem św. Piotra trzykrotnie: kocham. I właśnie ta miłość do Chrystusa i jego Kościoła napędza Cię niejako od środka, by kochać cierpiąc i by cierpieć kochając. To właśnie ta miłość nakazuje Ci każdego dnia podnosić się z łóżka i stawać przy ołtarzu, by sprawować Eucharystyczną ofiarę. Ona cię pcha także do tego, by z okna szpitalnego, chociaż popatrzeć z miłością na ludzi i stamtąd udzielić im apostolskiego błogosławieństwa.
Jezu Chryste pomóż nam odczytać tę katechezę pełną cierpienia z miłości. Niech nasze oczy nie zatrzymują się na słabości papieża, niech „światłe oczy naszego umysłu” widzą Piotra błogosławiącego powierzoną mu owczarnię.
VIII. POCIESZENIE POCIESZAJĄCYCH
„Źródła mocy Bożej biją właśnie z pośrodka ludzkiej słabości. Uczestnicy cierpień Chrystusa przechowują w swoich własnych cierpieniach najszczególniejszą cząstkę nieskończonego skarbu Odkupienia świata i tym skarbem mogą się dzielić z innymi”. - SD 27
* * *
Cierpiący - pociesza, słaby - podnosi, ubogi - wzbogaca. Jan Paweł II głosił słowami, a teraz swoją słabością tę prawdę, która bije z niniejszej stacji: „Nie płaczcie nade mną!” Papieżowi nie potrzebne jest jakieś tanie, ludzkie współczucie, wręcz litowanie się nad nim. On wie dobrze, co za godzina przyszła na niego i jak ją ma znosić. I dlatego też sam cierpiący, zwraca uwagę światu na konieczność nawrócenia, wypraszanego drogą cierpienia. Pociesza wreszcie innych, sam cierpiąc. Nie tracąc humoru i chrześcijańskiego optymizmu, pyta lekarzy po operacji: „coście zrobili ze mną?” Widzi także cierpienie, zwłaszcza niewinnych dzieci. Dziewięcioletni chłopczyk chory na raka, z tego samego piętra, gdzie leży papież został przyjęty przez Ojca Świętego, bo często pukał do jego drzwi, aż się udało. „Ojcze święty, uzdrów mnie!” - poprosiło chorego papieża dziecko, a on wydobył z siebie wszystkie siły, aby pobłogosławić to ufne dziecko i przekazać błogosławieństwo i życzenie zdrowia dla niego i wszystkich chorych dzieci z całego piętra.
IX. TRZECI UPADEK
„Cierpienie zawsze jest próbą, czasem nad wyraz ciężką próbą, której poddane zostaje człowieczeństwo”. - SD 23
* * *
Specjaliści od choroby Parkinsona, mówią nam, że cierpiący na nią człowiek czuje się coraz bardziej zamknięty w unieruchomionym ciele, jak w jakiejś potężnej i ciężkiej zbroi. Ta choroba, to jakby jakiś jeden wielki upadek człowieka, którego opuszcza zdrowie, siły i kondycja fizyczna. Upada on niejako bezbronny w swoim drżeniu rąk i oraz trudnością w oddychaniu i mówieniu. Wielu chorych załamuje się, nie chcą pokazywać się na widok publiczny, krepują się tych, którzy znali ich wcześniej, gdy byli w pełni sił. To cierpienie, to prawdziwie próbą człowieczeństwa. Jeśli człowiek, posiada świadomość swojej własnej wartości, niezależnie od stanu swojego zdrowia, to próbę tę przechodzi pomyślnie. Jakże ważne jest, aby współczesny człowiek nie wmawiał sobie i innym, że wartość człowieka mierzy się tylko jego wiekiem i stanem zdrowia. Stowarzyszenie Chorych na Parkinsona napisało przysłało do Watykanu list, dziękując papieżowi za to, że pomaga chorym odzyskać właściwy ich obraz, gdyż ma odwagę pokazać się publicznie, jako osoba cierpiąca, która jednak nie przestaje pracować”. Chryste, daj nam pojąć tę trudną lekcję, że nawet popadnięcie w tak ciężką chorobę, w niczym nie umniejsza wartości człowieczeństwa; wręcz odwrotnie, choroba ta jest okazją do zdania egzaminu i pozytywnej próby tego, co prawdzie ludzkie w nas.
X. BOGACTWO UBÓSTWA
„Człowiek w swoim cierpieniu pozostaje nietykalną tajemnicą”. - SD 3
„Cierpienie fizyczne zachodzi wówczas, gdy w jakikolwiek sposób „boli ciało”, cierpienie moralne natomiast jest „bólem duszy”. - SD 5
* * *
Moralne cierpienie - ból duszy. Moglibyśmy zapytać, ile razy i jak mocno bolała Cię twoja wrażliwa dusza - Ojcze święty. I ile razy nie komu innemu, tylko Tobie Chryste, zadawaliśmy ból w osobie papieża. Wiemy, że zawsze to było związane z odejściem od Jezusa, ze zdradzeniem Ewangelii Chrystusowej - zwłaszcza ewangelii życia. Jak często i głośno musiał papież wołać o prawo do życia od poczęcia, aż do naturalnej śmierci. Papież sam zdradza swój ból wobec decyzji tylu parlamentów, legalizujących aborcję i eutanazję A cóż powiedzieć o zamiarach ONZ, by aborcję ogłosić prawem kobiety. Obnażony w swym bólu papież przed ludzkością! Obnażony, po ludzku bezbronny, bo uzbrojony tylko w Ewangelię - Słowo życia, sam przeciwko uzbrojonej po zęby w środki finansowe i techniczne cywilizacji śmierci. Ecce homo! Oto człowiek, którego boli dusza. A dlaczego tak boli? Bo człowiekowi dzieje się krzywda. Papież niejako broni człowieka przed krzywdą, którą chce on sobie sam wyrządzić, na własne życzenie, w majestacie prawa. Bądźmy wraz z papieżem takim człowiekiem, którego boli dusza, gdy człowiekowi dzieje się jakakolwiek krzywda.
XI. KRZYŻOWANIE CIAŁA
„Mimo ograniczeń mego wieku bardzo wysoko cenię sobie życie i umiem się nim cieszyć. Dziękuję za to Bogu! Pięknie jest służyć aż do końca sprawie Królestwa Bożego”. - PW 17
* * *
Służyć do końca jest pięknie. Uciec w połowie drogi, a nawet „wysypać” się tuż przed metą, to zawsze klęska. Przybity do swego fotela, jak do krzyża, z którym się nie rozstaje, ten, którego zwano wcześniej „atletą Boga”. Zauważono słusznie, że w jego chorobie ukazuje się symbol ludzkiego losu: był aktorem, a skazany został na milczenie. Był narciarzem, a porusza się na wózku inwalidzkim. Jest następcą rybaka Piotra, na którym jak na skale stanął Kościół, a wstrząsany chorobą Parkinsona, drży jak kruche szkiełko. Jeszcze nie tak dawno Vittorio Messori pisał, że nikt nie dostał od losu tyle, co Karol Wojtyła, tymczasem dziś ma się ochotę krzyczeć, że nic nie zostało mu oszczędzone.
Jezu Chryste, daj nam zobaczyć w tej słabości moc, i w tej pozornej klęsce zwycięstwo. Niech papież nauczy nas teraz swoim milczeniem i unieruchomieniem tego, czego nie przyjmowaliśmy wcześniej - wymagań Ewangelii, która jest piękna i prawdziwa przez trud, przez ofiarę z siebie, a nie na drodze łatwizny.
XII. ŚMIERĆ ZWARŁA SIĘ Z ŻYCIEM
„Głębokim pokojem napełnia mnie myśl o chwili, w której Bóg wezwie mnie do siebie — z życia do życia! Dlatego wypowiadam często - i bez najmniejszego odcienia smutku - modlitwę: w godzinie śmierci wezwij mnie i każ mi przyjść do Siebie”. - PW 17
* * *
Z takim spokojem, bez lęku i smutku mówi papież o konieczności odejścia z tego świata, bo wierzy, bo ma nadzieję. Śmierć pojmuje jako przejście z życia do życia. My nie lubimy myśleć i słuchać o śmierci, bo pojmujemy ją często opacznie, jako przejście od życia do nicości. Dlatego też, nie chce się papież oderwać od krzyża, zejść z niego w najtrudniejszej dla siebie godzinie. „Zejdź z krzyża” - namawiają go współcześni obserwatorzy jego męki. Jan Paweł II musi walczyć w tych dniach nie tylko z chorobą, ale także z coraz częstszymi podpowiedziami, że schorowany papież powinien rozważyć możliwość ustąpienia. Wszystkie przemówienia na Anioł Pański w ostatnim czasie zawierały jasną odpowiedź na te sugestie. 6 lutego br. Ojciec święty stwierdzał: „Również tutaj, w szpitalu, pośród chorych, których ogarniam serdeczną myślą, nie przestaję służyć Kościołowi i całej ludzkości”. Tydzień później, zwracając się do wiernych przybyłych na plac św. Piotra, wyznawał: „Odczuwam stale potrzebę waszej pomocy u Pana, aby pełnić posłannictwo, które zawierzył mi Jezus”. Na pytanie, czy ze szpitalnego pokoju Papież może kierować Kościołem, włoski kardynał odpowiada: „Kościół to nie przedsiębiorstwo ani państwo. Rządy nim to rządy duchowe, dla których nie istnieje centrum dowodzenia. Także świadectwo, jakie Papież daje w obliczu cierpienia, jest częścią duchowego rządzenia Kościołem”.
To przymusowe milczenie papieża jest ofiarą, stanowi upokorzenie, na które należy patrzeć z szacunkiem - powiedział o. Raniero Cantalamessa - kaznodzieja Domu papieskiego. Skojarzył on milczenie Jana Pawła II z milczeniem Jezusa, który „po trzech latach przemawiania i przepowiadania Królestwa Bożego w ostatnim tygodniu zamilkł”. „Kto z nas ośmieliłby się powiedzieć, że ostatni tydzień Jezusa był dla świata bezowocny? Byłoby to bluźnierstwem, ponieważ właśnie w tym tygodniu uczynił rzeczy dla świata najważniejsze. Obecna tajemnica w życiu papieża zasługuje na szacunek i powinno jej towarzyszyć nasze milczenie” - powiedział ów włoski kapucyn.
Jezu Ukrzyżowany, na Krzyżu konający przy odgłosach bluźnierstw i kpin, dziękujemy Ci za Jana Pawła II, który trwa w swojej posłudze i modli się i cierpi za świat. Daj nam łaskę trwania na modlitwie w tej godzinie, w której Ojciec Święty powtarza słowa: „Razem z Chrystusem jestem przybity do krzyża”.
XIII. NA KOLANACH MATKI
„Boski Odkupiciel pragnie dotrzeć do serca każdego cierpiącego człowieka poprzez serce swojej Najświętszej Matki”. - SD 26
* * *
Cierpiący papież w dłoniach Maryi - to obraz, który rysuje przed oczyma naszej duszy wiara. Nie ma innej możliwości, tylko taka. „Cały twój” - oznacza cały Jej, także w cierpieniu, a może szczególnie w cierpieniu. Przypomnieli o tym światu ambasadorowie pięciu krajów o większości prawosławnej: Rosji, Bułgarii, Mołdawii, Cypru, Grecji Serbii i Czarnogóry, którzy widząc jak garnie się pod opiekę Matki Najświętszej, przybyli do polikliniki Gemelli, aby ofiarować papieżowi ikonę Maryi.
„Znając jego miłość do Matki Bożej, która jest bardzo czczona w krajach prawosławnych, szczególnie na Wschodzie pomyśleliśmy, że ikona Matki Bożej sprawi mu przyjemność i będzie mógł w ten sposób modlić się, medytować, myśleć i wiedzieć, że ludy Wschodu są z nim i modlą się do Matki Bożej o jego zdrowie”. - powiedział ambasador Bułgarii.
Błagajmy więc o wstawiennictwo Matkę Bożą Częstochowska i Kalwaryjską, do której z taką miłością pielgrzymował, zawierzając Jej swój pontyfikat. Prośmy także Zagłębiowską Panią Anielską, której cudowną figurę współkoronował, niech będzie dla Niego w tych latach, gdy finiszuje swój maraton apostolski, Zwycięską Gwiazdą Przewodnią na drodze ku wieczności, gdy nadejdzie czas.
XIV. POGRZEB NIEŚMIERTELNEGO
„Gdy zaś nadejdzie chwila ostatecznego „przejścia”, pozwól, abyśmy umieli ją powitać z pokojem w sercu, nie żałując niczego, co przyjdzie nam porzucić. Kiedyś bowiem po długim poszukiwaniu spotkamy Ciebie”. - PW 18
* * *
Pokój ma królować w sercu, które opuszcza ten świat, brak żalu, że trzeba wszystko zostawić, bo przecież „gdzie skarb twój tam i serce twoje” /Mt 6,21/. Serce nasze idzie przylgnąć po śmierci do jedynego i największego skarbu naszego życia - do Boga. Takiego pokoju uczy nas w obliczu śmierci Jan Paweł II. Tyle razy przychodziło mu pożegnać i odprowadzić na cmentarz swoich bliskich, począwszy od swej matki, brata i ojca, a skończywszy na tylu przyjaciołach i współpracownikach swojego urzędu.
Prosimy Cię więc Jezu Chryste, byśmy uczyli się od Ojca Świętego na co dzień, tego ufnego przejścia w chwili śmierci do wieczności. Spraw byśmy tak, jak czyni to papież do tego przejścia przygotowywali się niezależnie od tego, w jakim czasie ono nastąpi. Wiemy, że także i on, jak każdy człowiek umrze, jest przecież śmiertelny, ale nastąpi to wówczas, gdy Pan będzie tego chciał i o godzinie, którą przewidział w swych boskich planach. Ojciec Święty powiedział, że pozostawia Chrystusowi „decyzję dotyczącą tego, jak i kiedy zechce zwolnić go ze służby, jaką mu powierzył”.
Chryste prosimy Cię, mając przed oczami przykład i naukę Ojca świętego, by ludzie zeszli z szalonej drogi eutanazji, która każe im żegnać się życiem, wbrew Bogu i na mocy ich arbitralnych ludzkich decyzji.
ZAKOŃCZENIE
„Wówczas, gdy to ciało jest głęboko chore, całkowicie niesprawne, a człowiek jakby niezdolny do życia i do działania - owa wewnętrzna dojrzałość i wielkość duchowa tym bardziej jeszcze się uwydatnia, stanowiąc przejmującą lekcję dla ludzi zdrowych i normalnych”. - SD 26