„O co chodzi w Bożym Narodzeniu”
Obsada:
Michał (M) -
Matka (Ma) -
Ojciec (O) -
Wojtek (W) -
Anioł 1 (A1) -
Anioł 2 (A2) -
Anioł 3 (A3) -
Józef (J) -
Maryja (M1) -
Pasterz 1 (P1) -
Pasterz 2 (P2) -
Pasterz 3 (P3) -
Król Kacper (KK) -
Król Melchior (KM) -
Król Baltazar (KB) -
Lekarz (L) -
Autor scenariusza: Katarzyna Bojczuk
Scena pierwsza wzorowana na scenariuszu Wojciecha Jaronia „Bóg się rodzi”
„Świąteczny śnieg”
M: Mamuś, Mamuś, dzisiaj narodzi się Pan Jezus.
Ma: Nie zawracaj mi teraz głowy, Michałku. Nie widzisz, że ciasto na makowiec
wyrabiam?
M: Ale Bóg na świat przychodzi.
Ma: I jeszcze farsz na uszka nie gotowy. Nie mam czasu na pogaduszki. Nie wiesz,
że ciocia przychodzi, bo dzisiaj Wigilia?
M: No właśnie. Dzisiaj Wigilia. A serce masz już gotowe? Bo ksiądz na religii
mówił... (mama przerywa mu)
Ma: Serce mam w porządku. Jeszcze nigdy nie musiałam chodzić do kardiologa.
M: Ja nie o tym. Ja pytałem, czy jesteś gotowa przyjąć Jezusa do swego serca.
Ma:A dajże mi święty spokój! Wolne miejsce przy stole będzie. Chce, to może
przyjść. A teraz zajmij się czymś, bo nie mam czasu na głupoty. Wieczorem
goście przychodzą, a ty mi w robocie przeszkadzasz.
M: Tato, tato. Pamiętasz, że dzisiaj narodzi się Pan Jezus?
T: (skupiony nad gazetą) No...
M: Ale jesteś już na to gotowy?
T: A jakże by nie. Wujki zaproszone. Barek pełen! Resztą się matka miała zająć. A
o co ci synku chodzi?
M: Ty podczas kolacji Wigilijnej będziesz pił alkohol?
T: A, o to ci chodzi? W sumie, to już duży chłopczyk jesteś, więc i ty ociupinkę
dostaniesz. (czochra Michała)
M: Tatuś, nie o to mi chodziło.
T: Ty sam nie wiesz o co ci chodziło. Idź już lepiej, bo ciekawy artykuł czytam.
M: Wojtek, powiedz, że przynajmniej ty się cieszysz z narodzenia Pana Jezusa.
W: A z czego tu się cieszyć? Spotkamy się z rodzinką przy wspólnym stole. Ojciec
z wujkami się opiją i do północy będą kolędy wrzeszczeć na całe gardło. A
potem całe towarzystwo pobiegnie na Pasterkę. I oczywiście, nagle wszyscy
zapomną, że są pijani i że przy wigilijnym stole obgadywali sąsiadów i jeszcze
pokłócili się z żonami, złożą pięknie rączki i pójdą do komunii, jak przykładna
rodzinka. Wrócą do domu. Wyleczą kaca. I znów wszystko będzie tak jak
dawniej. No i powiedz, z czego tu się cieszyć?
M: Ale ja tak nie chcę.
W: Mały, ty niczego nie rozumiesz? Ty to możesz sobie chcieć. A zresztą, spadaj i
nie zawracaj głowy.
Michał odchodzi na bok i zaczyna płakać.
M: Ale ja tak nie chcę. To po co są święta Bożego Narodzenia?
Nagle brakuje mu powietrza i nie może oddychać
M: Mamo, tato! Ja się duszę...
Ma: Oj już przestań.
T: Ale sobie dzieciak zabawę wymyślił.
M: Ale...
W: Ej, Młody. Co z tobą?
Ma: Niech ktoś zadzwoni po lekarza.
T: Zawieźmy go lepiej do szpitala, tak będzie szybciej.
Rodzinka podbiega do Michała. Ojciec bierze go na ręce i przenosi kawałek. Na scenę wchodzi lekarz. Bada Michała
Ma: Panie doktorze, co z nim?
L: Przykro mi, ale niewiele możemy pomóc. Wasz syn umiera. Pozostaje państwu
już tylko modlitwa.
Ma: Nie, tylko nie moje dziecko. Boże, proszę!
L: Proszę iść do domu. Chłopiec musi odpoczywać.
T: Boże, nie rób nam tego. Nie zabieraj nam Michałka.
W: Mamo, tato. Jemu już nic nie pomożemy. Chodźmy. Słyszeliście co powiedział
lekarz. Jemu może pomóc już tylko modlitwa.
L: Myślę, że nie ma sensu, aby przychodzili państwo do szpitala wcześniej niż po
świętach. Syn i tak nie obudzi się ze śpiączki.
(wychodzą. Na scenę wchodzą aniołowie)
„Przybyli z nieba”
M: Kim wy jesteście? I gdzie ja w ogóle jestem.
A1: Nie bój się Michałku. Zaraz spróbujemy ci wszystko wyjaśnić.
A2: Pamiętasz jak źle się poczułeś?
M: Yhmmm.
A3: Trafiłeś do szpitala i zapadłeś w śpiączkę.
M: Czy to znaczy, że umarłem?
A1: Niezupełnie.
A2: To znaczy, że Pan Bóg pozwolił ci uczestniczyć w największym wydarzeniu
na świecie.
M: To znaczy?
A3: To znaczy, że będziesz świadkiem narodzin Jezusa.
M: Ale , przecież to niemożliwe.
A1: Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
A2: No, ale dosyć tego gadania. Obowiązki wzywają.
M: Obowiązki?
A3: No, wiesz... Trzeba pobudzić pasterzy
A1: Naprowadzić królów na właściwą drogę.
M: Rozumiem. I wy musicie to wszystko zrobić!
A2: Nie, nie. Wygląda na to, że niewiele rozumiesz. I my (pokazuje na anioły i Michała)
musimy to wszystko zrobić.
M: Ale ja nie wiem jak. Przecież jestem jeszcze za mały.
A3: Dlatego zrobimy to razem. Ruszajmy.
A1: Poczekajcie. On nie może być w tym stroju.
A2: Masz rację. (wychodzi po albę)
M: Ej, nie podoba się wam moja pidżama?
A3: Nie o to chodzi.
A2: Po prostu w tym będziesz się mniej rzucał w oczy.
(wyciąga albę i anioły ubierają Michała)
A1: Myślę, że teraz już możemy ruszać.
„Wieść tę noszą aniołowie”
M: Jak oni słodko śpią.
A1: Więc pora ich obudzić, bo prześpią Boże Narodzenie.
A2: Pobudka!
P1: Co to za krzyki?
P2: Co się tu dzieje?
P3: I dlaczego w środku nocy jest jasno jak w dzień?
P1: A tak przy okazji, to kim jesteście?
A3: Jesteśmy aniołami zwiastującymi wam radość wielką.
A1: Dziś w mieście Betlejem narodzi się Boże Dziecię.
P2: Czyście przypadkiem nie pomylili adresatów?
P3: Czy z tą nowiną nie powinniście iść raczej do ludzi zamożnych?
P1: Cóż my, biedni pasterze możemy mieć wspólnego z narodzeniem Dziecka
Bożego?
A2: Nie, to nie jest pomyłka.
M: Bo Bóg rodzi się dla wszystkich ludzi. Nie tylko dla tych bogatych.
A3: Masz rację. Bóg rodzi się dla wszystkich.
P2: Skoro tak, to powiedz gdzie mamy go szukać i jak mamy się dostać do jego
pałacu.
M: Ha ha ha.
A1: Michałku, nie śmiej się. Oni jeszcze nie wiedzą.
M: Ach, tak, przepraszam.
P3: Czego nie wiemy?
A2: Że Jezus ma przyjść na świat w ubogim żłobie, a nie w pałacach i że tam
właśnie czeka na was.
P1: No to w drogę.
P2: Poczekaj. A dary? Może i jesteśmy biedni, ale nie wypada iść z pustą ręką.
P3: Masz rację.
P1: Ale my nic nie mamy.
P2: Więc nici z wizyty. Nigdzie nie idziemy.
M: Poczekajcie. Zaraz coś wymyślimy. Ty weź fujarkę i na niej zagraj
Dzieciąteczku, a ty możesz okryć go swoim serdakiem.
P3: Jest jeszcze jeden problem.
M: Jaki?
P3: Nie znamy drogi. Możemy zabłądzić.
A3: O to się nie martwcie. Gwiazdka was zaprowadzi do Jezuska.
P3: Skoro tak, to ruszajmy.
„Złota gwiazdka”
M: O, patrzcie. Tam ktoś idzie.
A1: To mędrcy ze wschodu. Kacper, Melchior i Baltazar.
M: A tak, już sobie przypominam.
A2: Witajcie wielcy wędrowcy.
KK: Witajcie.
KM: Kim jesteście?
A3: Aniołami, które mają wam pomóc trafić do Betlejem, gdzie ma się narodzić
Król Nowy.
KB:Czy oby na pewno nie jesteście zbirami?
A1: Nie. Jesteśmy posłańcami Bożymi.
KK: Bądźcie więc pozdrowieni i przyłączcie się do nas.
A2: Przyłączyć się nie możemy, ale chcieliśmy was ostrzec, abyście omijali
królestwo Heroda.
KM: Mówisz o tym miłym królu, który nas tak gościnnie przyjął?
KB: Dlaczego mamy go omijać? Był dla nas taki dobry.
M: Bo on chce podstępem wyciągnąć od was informacje o Dziecku Bożym, a
potem planuje go zabić.
KK: Cóż za odważne słowa? Skąd możesz to wiedzieć?
M: Yyyy, bo ja.. (rozgląda się, anioł kreci głową, żeby nie mówił) Wiem i już!
A3: To niestety prawda. Herod boi się, że nowo narodzony król zechce przejąć
władzę w jego królestwie.
A1: Dlatego chce was wykorzystać.
A2: Liczy na to, że odnajdziecie Dzieciątko, a w drodze powrotnej powiecie
Herodowi, gdzie ono przebywa.
A3: Wtedy okrutny król Herod je zgładzi.
KM: Cóż więc mamy czynić?
M: Wracajcie inną drogą.
A1: Tak, to jedyne wyjście.
KB: Uczynimy więc jak nam radzicie. A teraz, czy możecie nam wskazać drogę do
pałacu, w którym narodzi się Boże Dziecię?
M: Hi hi. I oni też.
A2: Michaś, łobuziaku. Zamiast się śmiać, to wytłumacz Wędrowcom jak trafić do
tego pałacu (śmieje się i dostaje szturchańca od innego anioła). To znaczy do stajenki.
KK: Do stajenki?
M: Tak. Boże Narodzenie w stajence to jedyny sposób, aby Bóg mógł się objawić
zarówno bogatym jak i biednym.
A3: Pięknie to ująłeś.
M: Dziękuję.
A1: No, ale na was już pora.
KM: I nie udzielicie nam żadnych wskazówek? Skąd mamy wiedzieć dokąd dalej
zmierzać?
A2: A jak udało się wam dotrzeć aż tutaj?
KB: Podążaliśmy za najjaśniejszą gwiazdą.
A3: Więc czyńcie to dalej, a na pewno odnajdziecie drogę do stajenki.
M: Szczęśliwej drogi, dzielni wędrowcy.
„Trzej Królowie”
M: I już po wszystkim. Maryja z Józefem cieszą się z narodzin Dzieciątka. Pasterze
i Królowie też już dotarli do żłóbka. Wszyscy mogą przeżywać radosne Boże
Narodzenie. A ja? Co teraz będzie ze mną?
A1: Nie płacz. To jeszcze nie koniec.
A2: Jeśli dobrze się przyjrzysz, to zauważysz, że brakuje tam jeszcze kogoś.
M: Kogo?
A3: Pomyśl.
M: Niech sobie przypomnę.... Jak wyglądała szopka w naszym kościele? Zaraz...
Maryja, Józef i Dzieciątko - są, Pasterze i królowie - też. Nie, nic nie
przychodzi mi do głowy.
A1: To popatrz na Maryję. Może to pomoże ci odgadnąć na kogo Ona jeszcze czeka
(Maryja przywołuje gestem Michała)
M: Jak to? ... Na mnie?
M1: Podejdź bliżej Michałku.
J: Chcieliśmy podziękować ci za pomoc. Dzięki tobie wszyscy mogliśmy wspólnie
przeżyć Boże Narodzenie. To twoja zasługa, że zarówno pasterze i królowie
dotarli na miejsce na czas.
M1: I Herod już nie zagraża Dzieciątku.
M: Ale ja przecież nic takiego nie zrobiłem.
KK: Zrobiłeś bardzo wiele. Byłeś z nami gdy cię potrzebowaliśmy.
P1: Doradziłeś nam, gdy sami nie wiedzieliśmy co dalej czynić.
M: Ale przecież właśnie o to chodzi w Bożym Narodzeniu.
M1: Masz racje. To właśnie o to chodzi w Bożym Narodzeniu, lecz niestety nie
wszyscy o tym pamiętają.
M: Masz na myśli moich rodziców i brata?
M1: Ich też. Wiem, że to smutne, ale na świecie jest mnóstwo takich rodziców i
braci, którzy zapominają po co są święta.
J: A dzięki takim małym aniołkom jak ty, znów mogą poczuć co to znaczy przeżyć
narodziny miłości.
M: Czyli Miłość, która dziś się narodziła może ich zmienić i sprawić, że znów
zaczną się cieszyć ze świąt?
M1: Tak, Michasiu. A skoro już wiesz, co jest najważniejsze w Bożym Narodzeniu,
to pora wracać do rodziców.
M: Ale czy oni zechcą zrozumieć po co są święta?
M1: Myślę, że już zrozumieli. A teraz usiądź i posłuchaj pięknej kołysanki dla
Małego Jezuska. Ale wcześniej aniołki niech pomogą ci zdjąć ten piękny
anieli strój.
(Anioły rozbierają Michała, ten siada u stóp Maryi, która śpiewa kołysankę)
„Zagraj dziecku kołysankę”
(Michał zasypia. Maryja przykrywa go płótnem. Wszyscy wychodzą. Na ich miejscu pojawia się rodzina. Michał budzi się, przeciąga.)
Ma: On się budzi.
T: Michałku, syneczku, powiedz coś.
M: Mamusiu, widziałem narodziny Pana Jezusa. To coś wspaniałego.
Ma: Wiem, syneczku. To coś wspaniałego.
L: Proszę państwa, to po prostu cud. Gratuluję Młody człowieku. Tam w górze ktoś
musi cię naprawdę kochać.
W: Aleś nas, Młody wystraszył. Ale wiesz, to były pierwsze święta bez alkoholu?
T: I obiecuję, że nie ostatnie. Wybaczcie mi.
A1: I oto znów w Boże Narodzenie narodziła się miłość.
A2: Narodziła się nie tylko w żłóbku, ale przede wszystkim w sercach ludzi, którzy
już zapomnieli co to znaczy kochać.
A3: My też, życzymy wam wszystkim, aby święta Bożego Narodzenia były czasem
narodzin Miłości w waszych sercach.
M1: Niech nikt nie zapomina jakie przygotowania są najważniejsze.
J: Niech nikomu nie brakuje sił do głoszenia dobrej nowiny.
P123: Niech we wszystkich domach panuje miłość
KKMB: A wśród sąsiadów - panuje zgoda i przebaczenie.
M: Niech święta Narodzenia Pańskiego będą dla was świętami radosnymi.
Wszyscy: Szczęść wam Boże.