Duże Pe
God, Silence and Vodka
(Z powodu wódki...)
Dobry Panie, dziękuje Ci stokrotnie za życie,
Gdzie chujowo jest na dole, a samotnie na szczycie.
Pomiędzy szarość, którą widzicie co dnia,
Tu, gdzie radość to przestępstwo, a szczęście to zbrodnia.
Stworzyłeś to na własny obraz i podobieństwo
Chore społeczeństwo żywiące się zemstą,
Gdzie większość nie wie dokąd i po co idzie
Bezwiednie wegetując z tygodnia na tydzień.
(Żałosne!) Brzydzę się nawet o Tobie myśleć,
Jak Twym odbiciem mają być faktycznie te wszystkie
Puste skorupy, co chcą do Gdzieś Tam W Obłokach
Gdy w sercu gnije im reszta kronopia.
To boli tak, że chyba znów się najebie, bo
Nie wiem co kochałem bardziej: świat, czy Ciebie.
Lecz jestem pewien, że co nie byłoby prawdą,
Jedno i drugie zgniło już dawno.
Dobry Panie, dziękuje Ci za chwile uniesień,
Szalone myśli w głowie, dzikie style w notesie.
Za rękę, która niesie frazy w górę, ku niebu,
Lecz rzeczy, które tu wymieniam to drobny szczegół.
Gdy co dzień umierają całe tłumy niewinnych,
A zginąć możesz choćby za to, że jesteś inny.
Skurwiele mają się najlepiej, święci cierpią,
Lecz jesteś zbyt zabiegany, by na to zerknąć.
Powiedzmy wprost: chyba świat Cię przerasta i
Sam już nie wiesz co masz na kogo nasłać
Skryty za hasła o cenie wolnej woli,
Więc powiedz, jak Ty mogłeś wszystko tak spierdolić?
To boli tak, że pewnie znów się najebie,
Bo nie wiem co kochałem bardziej: świat, czy Ciebie.
Lecz jestem pewien, że co nie byłoby prawdą,
Jedno i drugie zgniło już dawno.
Polej kolejkę za te martwe marzenia,
Za wszystko co miało tu być, czego nie ma.
Zalejmy pałę do reszty jak świnie
W głupiej nadziei, że ból przeminie.
(Znów) Polej kolejkę za te martwe marzenia,
Za wszystko co miało tu być, czego nie ma.
Zalejmy pałę do reszty jak świnie
W głupiej nadziei, że ból przeminie.
(Nichuja, nie wiadomo, kurwa, co robić, jak żyć... pogubiłem się...)
Dobry Panie, dziękuję Ci za boską cierpliwość,
Wobec tych, co za długo pili gorzką wrażliwość i
Zgubili wiarę w Twoją prostą uczciwość przez
Co chwilę podsycaną troską wątpliwość.
Może niesprawiedliwość musi tu istnieć,
A koszmary muszą straszyć mnie co dzień, gdy me sny śnie
Gdy wszystkie sprawy miałyby szczęśliwy koniec,
Suma sumarum by nas nie cieszyły, co nie?
Wiem, nie dogonię Tego toku myślenia,
Ty nie masz jak odwrócić wzroku z wrażenia,
A wokół masz marzenia, które stały się prawdą,
Lecz co dzień osuwają głębiej się w bagno.
To boli tak, że pewnie spotkam cię tu dziś,
Bo nie wiem co kochałeś bardziej: świat czy ludzi.
Lecz jestem pewien, że co nie byłoby prawdą,
Jedno i drugie zgniło już dawno.
Polej kolejkę za te martwe marzenia,
Za wszystko co miało tu być, czego nie ma.
Zalejmy pałę do reszty jak świnie
W głupiej nadziei, że ból przeminie.
(Znów) Polej kolejkę za te martwe marzenia,
Za wszystko co miało tu być, czego nie ma.
Zalejmy pałę do reszty jak świnie
W głupiej nadziei, że ból przeminie.
Polej kolejkę za te martwe marzenia,
Za wszystko co miało tu być, czego nie ma.
Zalejmy pałę do reszty jak świnie
W głupiej nadziei, że ból przeminie.
(Znów) Polej kolejkę za te martwe marzenia,
Za wszystko co miało tu być, czego nie ma.
Zalejmy pałę do reszty jak świnie
W głupiej nadziei, że ból przeminie.
(Kurwa, co robić, jak żyć...?)