v 03 081







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
III.81)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga III - Drugi
rok życia publicznego





  POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –






81. [OPOWIADANIE O] NAUCZANIU
I CUDZIE W ASKALONIE
Napisane 15 lipca 1945. A, 5662-5673
Posłuszne otrzymanemu nakazowi małe
grupki apostołów podchodzą
jedna po drugiej do bram miasta. Jezusa jeszcze nie ma. Wkrótce jednak
nadchodzi małą
dróżką, wzdłuż murów.
«Nauczycielowi musiało pójść dobrze –
mówi Mateusz. –
Zobaczcie, jak się uśmiecha.»
Wychodzą Mu na spotkanie i przechodzą
razem przez bramę, idąc
ponownie główną drogą, biegnącą wzdłuż ogrodów warzywnych przedmieścia.
Jezus
pyta ich:
«I co? Co robiliście? Jak wam poszło?
»
«Bardzo źle» – mówią razem Iskariota
i Bartłomiej.
«Dlaczego? Co wam się przydarzyło?»
«O mało co, a zostalibyśmy
ukamienowani. Musieliśmy uciekać.
Odejdźmy z tego barbarzyńskiego kraju. Wróćmy tam, gdzie nas kochają.
Ja tu nie
będę więcej przemawiać. Nie chciałem mówić. Potem mnie przekonano, a Ty
mnie nie
powstrzymałeś. A przecież Ty znasz wydarzenia...» – Iskariota
jest zaniepokojony.
«Ale co ci się stało?»
«Ech! Poszedłem z Mateuszem, Jakubem
i Andrzejem. Udaliśmy się na
plac sądów, bo tam są ludzie dystyngowani, którzy mają czas do tracenia
go na
wysłuchiwanie tego, kto mówi. Zadecydowaliśmy, że będzie mówił Mateusz,
najbardziej
nadający się do publicznego przemawiania i do takich właśnie klientów.
I on
rozpoczął. Zwrócił się do dwóch, którzy procesowali się, aby zdobyć
pole
przypadające w zagmatwanym spadku: “Nie miejcie do siebie nienawiści z
powodu tego, co
ginie i czego nie można zabrać ze sobą do drugiego życia. Ale miłujcie
się, aby móc
się cieszyć dobrami wiecznymi, zdobywanymi nie inną walką, jak tylko
pokonywaniem złych namiętności, które
powinno się zwalczać, aby zwyciężyć i posiąść Dobro.” Prawda, że tak
powiedziałeś? A potem kontynuował, gdy dwóch lub trzech podeszło, aby
posłuchać.
“Posłuchacie Prawdy, która poucza świat, aby mógł posiąść pokój.
Widzicie, że
cierpi się z powodu zbytniego zainteresowania rzeczami, które giną. Ale
ziemia nie jest
wszystkim. Jest jeszcze Niebo. A w Niebie jest Bóg, tak jak na ziemi
jest teraz Jego
Mesjasz. On nas posyła, aby wam ogłosić, że czas Miłosierdzia nadszedł
i że nie ma
grzesznika, który mógłby powiedzieć: ‘nie zostanę wysłuchany’. Jeśli
bowiem
ktoś naprawdę żałuje, ten otrzymuje przebaczenie, zostaje wysłuchany,
jest kochany i
zaproszony do Królestwa Bożego.” Wielu ludzi zgromadziło się wtedy i
byli tacy,
którzy słuchali z szacunkiem. Inni stawiali pytania, przeszkadzając
Mateuszowi. Ja sam
nigdy nie odpowiadam, ażeby nie psuć mojego przemówienia. Mówię i
odpowiadam
poszczególnym osobom na końcu. Niech zapamiętają sobie to, co chcemy
powiedzieć, i
niech milczą. Ale Mateusz miał zamiar odpowiedzieć natychmiast!... I
także nas
zaczynali wypytywać. Ale był także ktoś, kto uśmiechał się szyderczo,
mówiąc:
“Oto nowy szaleniec! Z pewnością przychodzi z tej izraelskiej nory. To
są chwasty,
które się plenią wszędzie: Żydzi! Oto właśnie, oto ich odwieczne bujdy!
Mają za
kompana Boga. Posłuchaj ich! Jest na ostrzu ich miecza i w kwasie ich
języka. Oto,
proszę! Teraz wciągają w to swego Mesjasza. Jakiś nowy szaleniec, który
nas będzie
nękał, jak zawsze
było przez wieki. Zaraza na Niego i na całą rasę!”
Wtedy straciłem cierpliwość.
Odsunąłem na bok Mateusza, który
nadal mówił uśmiechając się, jakby mu okazano cześć. Zacząłem mówić ja,
biorąc
Jeremiasza za podstawę mojego przemówienia: “Oto wody wychodzą z
północy i stają
się potokiem, który zalewa...” “Na ich szum” – powiedziałem – bo kara
Boga
nad wami, zła raso, będzie jak szum wielu wód... I będą wojska, i
uzbrojeni na ziemi,
i niebiescy procarze z Niebios... Wszyscy powstali na rozkaz Głowy Ludu
Bożego, aby
ukarać was za waszą krnąbrność... Na ich odgłos utracicie moc, opadnie
pycha, serca,
ramiona, uczucia, wszystko. Wygubieni zostaniecie, resztki wyspy
grzechu, bramo Piekła!
Powróciliście do buty, bo Herod was odbudował? Ale jeszcze bardziej
zgoleni
zostaniecie... będziecie całkiem łysi... nie do naprawienia...
dotknięci wszelką
karą w miastach i wioskach, w dolinach i na równinach. Proroctwo
jeszcze nie
umarło...” I chciałem mówić dalej, ale rzucili się na nas i tylko
dlatego, że opatrznościowo przejeżdżała karawana
drogą, mogliśmy umknąć, bo już leciały kamienie. Uderzyli w wielbłądy i
w ich
poganiaczy i zrobiło się zbiegowisko, a my wymknęliśmy się. Potem
staliśmy spokojnie
na jakimś podwórku przedmieścia. Ach, ja nie przyjdę tu więcej...» [–
kończy
opowiadanie Judasz.]
«Wybacz, ale ich obraziłeś! To twoja
wina! Teraz można zrozumieć,
dlaczego przyszli tak wrogo nastawieni, aby nas wypędzić! – wykrzykuje
Natanael. Potem
mówi dalej: – Posłuchaj, Nauczycielu. My – to znaczy Szymon, syn Jony,
ja i Filip
– poszliśmy w stronę wieży, która wychodzi na morze. Tam byli marynarze
i
właściciele statków, którzy ładowali towary na Cypr i do Grecji, i
także jeszcze
dalej. I przeklinali słońce, kurz, zmęczenie. Przeklinali swój los
Filistynów,
niewolników despotów – jak mówili – a przecież mogliby być królami. I
bluźnili
na proroków, na świątynię i na nas wszystkich. Chciałem stamtąd odejść,
lecz
Szymon nie chciał i stwierdził: “Nie, przeciwnie! To są właśnie ci
grzesznicy, do których mamy się
zbliżyć. Nauczyciel zrobiłby to, więc i my powinniśmy to uczynić.” “Mów
zatem
ty” – powiedziałem ja i także Filip. “A jeśli sobie nie poradzę?” –
zapytał
Szymon. “Wtedy ci pomożemy” – odrzekliśmy.
Szymon podszedł wtedy uśmiechnięty do
dwu, którzy, spoceni, usiedli
na wielkiej pace towarów, której nie udało im się władować na statek.
Powiedział:
“Ciężka, co?” “Strasznie ciężka, bo jesteśmy zmęczeni. A trzeba
zakończyć
ładowanie, bo właściciel tego chce. Chce odpłynąć w godzinie spokoju
wód, bo tego wieczoru morze będzie
bardziej wzburzone i trzeba będzie mijać skały podwodne, żeby uniknąć
niebezpieczeństwa”. “Skały podwodne w morzu?” “Tak. Tam gdzie się
kotłuje
woda. Brzydkie miejsca.” “Prądy, ech? Oczywiście! Wiatr z południa
obraca grzbiety
fal i powoduje ich zderzanie się z tym prądem...” “Jesteś
marynarzem?...”
“Rybakiem. Wód słodkich. Ale woda jest zawsze wodą, a wiatr – wiatrem.
I ja
napiłem się [wody] nie jeden raz... i ładunek poszedł na dno nie jeden
raz. Piękny i brzydki jest nasz
zawód. Ale we wszystkim jest piękno i brzydota, dobro i zło. Na żadnym
miejscu nie ma
też samych złych ludzi ani żadna rasa nie jest cała okrutna. Z odrobiną
dobrej woli
można zawsze dojść do porozumienia i wszędzie są ludzie szlachetni. No,
dalej! Chcę
wam pomóc”, i Szymon zawołał Filipa mówiąc: “No, naprzód! Chwyć tam, a
ja
złapię tu... a ci porządni ludzie poprowadzą nas tam, na statek, do
ładowni.”
Filistyni jednak nie chcieli, ale potem nie przeszkadzali. Położywszy
na miejscu pakę i inne
jeszcze [towary], które były na pokładzie, Szymon zaczął wychwalać
statek – jak on
to potrafi – i morze, miasto tak piękne, widziane od morza. Okazał
zainteresowanie
żeglugą morską z miasta do miast innych krajów. I wszyscy wokół,
wszyscy,
dziękowali mu i chwalili go... Aż jeden zapytał: “A ty skąd jesteś?
Mieszkasz nad
Nilem?”“Nie, nad Morzem Galilejskim. Ale, jak widzicie, nie jestem
tygrysem.” “To
prawda. Szukasz pracy?” “Tak.” “Biorę cię, jeśli chcesz. Widzę, że
jesteś zdolnym
żeglarzem” – mówi właściciel. “Nie, to ja biorę ciebie.” [–
odpowiedział
mu Piotr.] “Mnie? Ale czyż nie powiedziałeś, że szukasz pracy?” “To
prawda.
Moją pracą jest prowadzenie ludzi do Mesjasza Bożego. Ty jesteś też
człowiekiem.
Jesteś więc pracą dla mnie.” “Ale ja jestem Filistynem!” “I co chcesz
przez to
powiedzieć?” “Chcę powiedzieć, że wy nas nienawidzicie, prześladujecie
nas od
najdawniejszych czasów. Mówili to wasi przywódcy, zawsze...” “Prorocy,
co? Ale teraz Prorocy są głosami, które więcej
nie rozbrzmiewają. Teraz jest Jeden: wielki, święty – Jezus. On nie
krzyczy, ale
wzywa przyjacielskim głosem. On nie przeklina, lecz błogosławi. Nie
przynosi
nieszczęść, lecz je usuwa. Nie kieruje się nienawiścią i nie chce, aby
ludzie się
nienawidzili. I kocha wszystkich, i chce, abyśmy kochali też
nieprzyjaciół. W Jego
Królestwie nie będzie już zwycięzców ani zwyciężonych; nie będzie już
wolnych i
niewolników; nie będzie przyjaciół i nieprzyjaciół. Nie będzie już
więcej tych szkodliwych różnic,
które przyszły przez ludzką nikczemność. Będą w nim tylko Jego
naśladowcy, to
znaczy ludzie żyjący miłością, wolnością, zwyciężający wszystko to, co
jest
brzemieniem i bólem. Proszę was, zechciejcie uwierzyć w moje słowa i
pragnijcie Jego.
Proroctwa zostały zapisane... ale On jest większy niż Prorocy, a dla
tego, kto Go
kocha, proroctwa zostały zniesione. Widzicie to wasze piękne miasto?
Jeszcze
piękniejsze odnajdziecie w Niebie, jeśli dojdziecie do miłowania Pana
naszego Jezusa, Chrystusa
Bożego.”
Tak mówił Szymon, dobrotliwy i
natchniony równocześnie. Wszyscy go
słuchali z uwagą i szacunkiem. Tak, z szacunkiem. Potem z jakiejś ulicy
wylegli
krzycząc mieszkańcy miasta, uzbrojeni w kije i kamienie. Zobaczyli nas
i rozpoznali po
innym odzieniu, że jesteśmy cudzoziemcami... i to cudzoziemcami – teraz
rozumiem –
należącymi do twojej rasy, o Judaszu. I uznali nas za ludzi twojego
pokroju. Gdyby nas
nie obronili ci ze statku, już bylibyśmy martwi! Spuścili szalupę i
przewieźli nas
drogą morską na plażę, blisko ogrodów południowych. Powróciliśmy
stamtąd wraz z
hodowcami kwiatów dla miejscowych bogaczy. Ale ty, Judaszu, niszczysz
wszystko! Po co to
obrzucanie [ich] obelgami?»
«To jest przecież prawda.»
«Ale trzeba umieć się nią posługiwać.
Przecież Piotr nie
kłamał, a potrafił przemawiać!» – odpowiada Natanael.
«O, ja... usiłowałem postawić się na
miejscu Nauczyciela i
pomyślałem: On byłby w taki sposób łagodny. To i ja także...» – mówi z
prostotą
Piotr.
«Ja lubię sposób mocny. Jest bardziej
królewski.»
«To twój stały pogląd! Mylisz się,
Judaszu. To już rok, jak
Nauczyciel pragnie wyprostować twoje przekonanie. Ale nie może cię
doprowadzić do
poprawy. Jesteś tak uparty w błędzie jak ci Filistyni, na których się
rzucasz» –
gani go Szymon Zelota.
«Kiedyż mnie poprawiał pod tym
względem? A ponadto każdy ma swój
sposób i nim się posługuje » [– broni się Judasz.]
Szymon Zelota aż podskoczył na te
słowa. Patrzy na Jezusa, który
milczy i – przypominając [o czymś] spojrzeniem – odpowiada mu lekkim
porozumiewawczym uśmiechem.
«To nie jest powód... – mówi
spokojnie Jakub, syn Alfeusza, i
kontynuuje: – Jesteśmy tu, żeby poprawiać siebie, zanim zaczniemy
poprawiać
[innych]. Nauczyciel stał się najpierw naszym Nauczycielem. Nie byłby
nim, gdyby nie
chciał, żebyśmy zmieniali nasze przyzwyczajenia i poglądy.»
«Był Nauczycielem mądrości...» [–
odzywa się Judasz.]
«Był?... Jest.» – mówi poważnie
Tadeusz.
«Co za subtelności! Jest, tak, jest.»
«Jest także Nauczycielem czegoś
innego. Nie tylko mądrości. Jego
pouczanie dotyczy wszystkiego, co jest w nas. On jest doskonały, my –
niedoskonali.
Usiłujmy więc stać się takimi...» – radzi łagodnie Jakub, syn Alfeusza.

«Nie widzę, żebym popełnił grzech. To
dlatego, że to plemię jest
przeklęte... Wszyscy nikczemni...»
«Nie, nie możesz tak mówić – przerywa
[Judaszowi] Tomasz. – Jan
poszedł do najniższych: do rybaków, którzy przynosili ryby na targ. I
popatrz na tę
mokrą torbę. To wyborna ryba. Pozbawili się zarobku, aby nam ją dać.
Obawiając się,
że ryba z rannego [połowu] wieczorem nie będzie już świeża, powrócili
na morze i
zabrali nas ze sobą. Wydawało się, że jesteśmy na Jeziorze Galilejskim.
Zapewniam
cię, że przypominało je miejsce, przypominały je łodzie pełne uważnych
twarzy, a
jeszcze bardziej przypominał je Jan. Wydawał się drugim Jezusem. Z jego
uśmiechniętych ust wychodziły słodkie jak miód słowa, a jego uśmiech
promieniował
jak drugie słońce. Jakże był do Ciebie podobny, Nauczycielu! Byłem tym
wzruszony.
Pozostaliśmy trzy godziny na morzu w oczekiwaniu aż sieci rozciągnięte
pośród boi
napełnią się rybami. To były trzy szczęśliwe godziny. Potem chcieli Cię
zobaczyć.
Ale Jan powiedział: “Wyznaczam wam spotkanie w Kafarnaum”, tak jakby
powiedział:
“Wyznaczam wam spotkanie na placu waszej wioski”. A jednak przyrzekli:
“Przyjdziemy”, i zapamiętali to. I musieliśmy walczyć, aby nas zbytnio
nie
przeciążyli rybami. Dali nam tę najpiękniejszą. Chodźmy ją upiec. Dziś
wieczorem
– wielkie przyjęcie, aby wynagrodzić wczorajszy post.»
«Ale cóż im powiedziałeś?» – pyta
osłupiały Iskariota.
«Nic nadzwyczajnego. Mówiłem o
Jezusie» – odpowiada Jan.
«Ale jak o Nim mówiłeś! Także Jan
wziął [za podstawę
przemówienia] Proroków. Ale [przedstawił] ich inaczej» – wyjaśnia
Tomasz.
«Inaczej?» – pyta oszołomiony
Iskariota.
«Tak. Ty wydobyłeś z Proroków
surowość, on – słodycz. Bo ich
surowość jest w końcu tylko i wyłącznie miłością, choćby gwałtowną, ale
zawsze
miłością ku duszom. Oni chcieliby, ażeby wszystkie dusze były wierne
Panu. Nie wiem,
czy dobrze to przemyślałeś, ty, wychowany pośród uczonych w Piśmie. Ja
– tak,
chociaż jestem złotnikiem. Także złoto trzeba kuć i obrabiać w żarze,
ale po to, by
je uczynić piękniejszym. Nie z powodu nienawiści, lecz – z miłości.
Rozumiem to
może dlatego, że jestem złotnikiem. [Jan] wziął Zachariasza i jego
proroctwo na temat
Chadraku i Damaszku i doszedł do miejsca: “Askalon, widząc to, z
bojaźni zadrży, podobnie Gaza pogrąży się w
trwodze i Ekron zawiedzie się w nadziei. Król z Gazy będzie
usunięty...” i zaczął
wyjaśniać, jak to wszystko się przydarzyło, bo człowiek oderwał się od
Boga.
Mówił o przyjściu Mesjasza, który jest przebaczeniem i miłością.
Przyrzekł, że
ludzie, którzy pójdą za Nauką Mesjasza, dojdą do posiadania godności
królewskiej
wiecznej i nieskończonej w Niebie, zamiast do biednej godności
królewskiej, której
synowie ziemi życzą sobie dla swego narodu. Powiedzieć to – to nic...
Ale gdybyście go słyszeli... Wydawało
się, że słychać muzykę i że unoszą nas aniołowie. I oto Prorocy – przez
których
ty otrzymałeś razy kijem – nam dali wyśmienite ryby.»
Judasz milczy oszołomiony.
«A wy?» – pyta Nauczyciel kuzynów i
Zelotę.
«My poszliśmy w stronę doku, gdzie
pracowali uszczelniacze statków.
Także my woleliśmy iść do biednych. Ale byli tam i bogaci Filistyni,
czuwający nad
budową swych statków. Nie wiedzieliśmy, kto ma mówić, i wtedy, jak
dzieci,
zagraliśmy w punkty. Juda rzucił kostki i zdobył siedem punktów, ja –
cztery, Szymon
– dwa. Przypadło na Judę i mówił» – wyjaśnia Jakub, syn Alfeusza.
«Co powiedziałeś?» – dopytują się
wszyscy.
«Powiedziałem po prostu, kim jestem,
i że ze względu na ich
gościnność proszę o łaskę przyjęcia słowa pielgrzyma. [Powiedziałem,]
że widzę
w nich braci mających to samo pochodzenie i cel oraz nadzieję – nie
wspólną, lecz
pełną miłości, że mogę doprowadzić ich do domu Ojca i do nazywania
braćmi na
wieczność, w wielkiej radości Nieba.
Powiedziałem następnie:
Nasz prorok Sofoniasz rzekł: ‘I będzie wybrzeże morskie pastwiskiem –
lęgowiskiem
pasterzy i miejscem na zagrody dla trzód. Będzie także pas morski dla
reszty z domu
Judy: tam będą oni paśli swe stada, w domach Askalonu będą się
wieczorem
wylegiwali’. I rozwinąłem myśl, mówiąc: “Najwyższy Pasterz przybył do
was
uzbrojony nie w strzały, lecz w miłość. On powołuje się na przeszłość
jedynie po
to, by wyrazić ludziom Swe współczucie z powodu wielkiego zła, jakie
sobie
wyrządzają i jakie
sobie wyrządzali, jak szalone dzieci, z nienawiści, podczas gdy mogli
uniknąć tylu
cierpień dzięki wzajemnej miłości, gdyż są braćmi. Ta ziemia –
powiedziałem –
będzie miejscem świętych pasterzy, sług Pasterza Najwyższego, którzy
już wiedzą,
że tu będą mieć swe pastwiska najżyźniejsze i najlepsze stada, a ich
serca, pod
koniec życia, będą mogły odpocząć, myśląc o waszych sercach, o sercach
waszych
synów, bardziej bliskich niż domy przyjaciół, bo będą miały za
nauczyciela Jezusa,
naszego Pana.”
Zrozumieli mnie. Zadawali
mi, czy raczej nam, pytania. I Szymon opowiedział o swym uleczeniu, mój
brat o Twojej
dobroci względem ubogich. Oto dowód: pełna sakwa dla biednych, których
spotkamy po
drodze. I nam Prorocy nie przynieśli zła...»
Iskariota zamilkł.
«No cóż – mówi pocieszając go Jezus –
innym razem Judasz zrobi
lepiej. Sądził, że dobrze robi, postępując w ten sposób. Działając więc
w
uczciwym celu nie zgrzeszył w żaden sposób. Jestem zadowolony także z
niego. Nie jest
łatwe apostołowanie. Ale potem się nauczy. Jedno Mi się nie podoba. To,
że nie
miałem tych pieniędzy wcześniej i że was nie znalazłem. Byłyby
potrzebne dla pewnej
nieszczęśliwej rodziny.»
«Możemy iść z powrotem. Jest jeszcze
wcześnie... Ale, wybacz,
Nauczycielu. Jak ją znalazłeś. Co zrobiłeś? Naprawdę nic? Nie
ewangelizowałeś?»
«Ja? Spacerowałem. Milczeniem
powiedziałem pewnej nierządnicy:
“Porzuć swój grzech”. Spotkałem dziecko, łobuza, którego
ewangelizowałem,
wymieniając z nim podarunki. Dałem mu zapinkę, którą Maria Salome
przypięła Mi do
płaszcza w Betanii, a on dał Mi to...» – Jezus wyjmuje karykaturalną
kukiełkę.
Wszyscy patrzą i śmieją się.
«Następnie poszedłem obejrzeć
wspaniałe dywany, które pewien
mieszkaniec Askalonu wytwarza i sprzedaje w Egipcie i gdzie indziej...
Potem pocieszyłem
małą dziewczynkę, która utraciła ojca, i uzdrowiłem jej matkę. To
wszystko.»
«I to wydaje Ci się czymś małym?»
«Tak, bo potrzebne były także
pieniądze, a Ja ich nie miałem.»
«Ależ wracamy tam... my, którzy... z
nikim się nie sprzeczaliśmy»
– mówi Tomasz.
«A twoja ryba?» – żartuje Jakub, syn
Zebedeusza.
«Ryba? Oto ona. Wy, którzy macie na
sobie klątwę, idźcie do starca
udzielającego nam gościny i zacznijcie ją oporządzać. My idziemy do
miasta.»
«Tak – zgadza się Jezus. – Ja jednak
wskażę wam dom z daleka.
Będzie tam wielu ludzi. Nie pójdę tam. Zatrzymaliby Mnie. Nie chcę
obrazić
oczekującego nas gospodarza, uchybiając jego zaproszeniu. Brak
grzeczności jest zawsze
sprzeczny z miłością.»
Iskariota jeszcze niżej spuszcza
głowę i staje się bardzo czerwony.
Zmienia tak bardzo kolor, przypominając sobie, ile razy popełnił ten
błąd. Jezus
mówi dalej:
«Wy pójdziecie do domu poszukać
dziewczynkę. Jest tam tylko jedna
córka, nie możecie się pomylić. Dacie jej tę sakiewkę i powiecie: “Bóg
ci to
posyła, bo potrafiłaś uwierzyć. To dla ciebie, dla mamy i dla młodszych
braci.” Nic
więcej. I zaraz wracajcie. Chodźmy.»
Grupa rozdziela się. Jezus, Jan,
Tomasz i kuzyni idą do miasta,
podczas gdy inni udają się do domu filistyńskiego ogrodnika.


 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
863 03
ALL L130310?lass101
Mode 03 Chaos Mode
2009 03 Our 100Th Issue
jezyk ukrainski lekcja 03
DB Movie 03 Mysterious Adventures
Szkol Okres pracodawców 03 ochrona ppoż
Fakty nieznane , bo niebyłe Nasz Dziennik, 2011 03 16
2009 03 BP KGP Niebieska karta sprawozdanie za 2008rid&657
Gigabit Ethernet 03
Kuchnia francuska po prostu (odc 03) Kolorowe budynie
10 03 2010

więcej podobnych podstron