Jeden krok. drugi krok, trzeci krok, czwarty krok... Nie wyszedł tym razem ze zboża buszując okryty czarownym nakryciem skórzanym słonecznym, nie nie tym razem niczym pług zepchnął śnieg na chodnik. Zero z zero szczere jestem zerem. Pierdzielem ! Wezwał tumany sypkiego śniegu swymi potężnymi butami, którymi który dobrze władał