W roku 1988, podczas pokazów lotniczych we francuskiej Alzacji, rozbił się Airbus A320. Spadł na terenie Francji. Żadne inne państwo nie miało wpływu na jakiekolwiek okoliczności badań tej katastrofy. Pomimo to, czarne skrzynki zostały przerobione, dla zafałszowania i ukrycia informacji istotnych do określenia przyczyn i ustalenia winnych. Jak Państwo myślą, co zostało już zrobione, albo będzie zrobione, z rejestratorami lotu naszego Tu154, kiedy własność państwa polskiego jest w dyspozycji państwa rosyjskiego? Oto opis, jak to się robi we Francji.
Obydwa rejestratory zostały odnalezione krótko po katastrofie. Francuskie przepisy przewidują, że powinny one zostać natychmiast przejęte przez policję, opieczętowane i przekazane nadzorującemu śledztwo sędziemu. Jednak w tym wypadku, czarne skrzynki zostały zatrzymane przez dyrekcję lotnictwa cywilnego i skonfiskowane przez policję dopiero 10 dni po katastrofie. Nie wiadomo, co działo się z nimi w tym czasie.
W tym miejscu widać sytuację trochę porównywalną do naszej; nasze skrzynki zostały zatrzymane przez władze rosyjskie, ale nie zostały przejęte po 10-ciu dniach i nie wiadomo czy i kiedy znajdą się w Polsce. No, ale dalej o Francji. Zapisy z cyfrowego rejestratora danych lotu (DFDR) noszą ślady możliwych manipulacji. Podkreślenie nie jest przypadkowe, możliwych, nie znaczy - pewnych, znaczy dobrze ukrytych, co miało wpływ na dalsze rozstrzygnięcia. Brak jest kilku krytycznych dla analizy wypadku sekund zapisu, a dane z DFDR są rozsynchronizowane z nagraniem rejestratora rozmów w kokpicie (CVR). Ponadto niektóre parametry lotu odczytane z DFDR są sprzeczne bądź fizycznie niemożliwe. Samolot nie mógł lecieć z zapisanymi: prędkością i kątem natarcia bez utraty siły nośnej, zaś znak zapisanego przyspieszenia podłużnego nie zgadza się w krytycznej fazie lotu z zarejestrowanym kierunkiem zmian prędkości. Braki w zapisie DFDR uniemożliwiają, między innymi, weryfikację zeznań pilota o utracie mocy jednego z silników i ewentualne ustalenie jej przyczyn. W maju 1998 (Uwaga! Po 10-ciu latach!) szwajcarskie laboratorium kryminalistyczne Institut de Police Scientifique et Criminologique (IPSC), zbadało zdjęcia wykonane przez dziennikarzy na miejscu katastrofy, na których przypadkiem zarejestrowany został moment wynoszenia rejestratorów przez pracownika dyrekcji lotnictwa cywilnego. Na ich podstawie eksperci orzekli, że czarne skrzynki przejęte przez policję 10 dni po katastrofie i przedstawione jako dowody w pracach komisji i w sądzie, nie są tymi samymi, które zostały wydobyte z miejsca wypadku. Oficjalne dochodzenie potwierdziło wprawdzie możliwość manipulacji danych w rejestratorach, ale mimo to uznało ich zapis za pełnowartościowy materiał dowodowy.
Francuzi "napisali" instrukcję, dla wszystkich krzątających się wokół katastrofy naszego Tu154. A ja tak sobie myślę, że w wysoko cywilizowanej demokracji, za to co się stało i dzieje nadal w tej sprawie, najwyższe władze Polski powinny być zmienione tak szybko, jak na to pozwalają procedury demokracji i mam nadzieję, że władza ponad najwyższa - naród, zrobi to sprawnie. Dla siebie i ofiar.
Trzecia skrzynka.
"Ano da się z niego odczytać wszystko to samo co z rejestratora MŁP-14-5 /głównego crash recordera ten jest w pancerzu/ ponieważ QAR jest wpięty równolegle w instalacje MSRP-64 /czyli system rejestracji parametrów lotu/. Pochylenie ,przechylenie ,kurs ,przyspieszenia we wszystkich osiach itp itd a także tzw pojedyncze zdarzenia ,czyli nas interesujące, np wysokość decyzji, naciśnięcie przycisku ,,Uchod,,- 2 krąg.Wysokość z RW i baro. Po za tym ten sam system jest zainstalowany na naszych Su-22."
źródło
Jeśli zainstalowany Rejestrator Szybkiego Dostępu (ang. Quick Access Recorder) typu ATM-QAR/R128ENC. produkcji firmy ATM PP w Warszawie,który kaprysem losu wyszedł z katastrofy cało pomimo braku ochronnego opancerzenia, rzeczywiście zawiera pełną lub prawie pełną kopię danychz głównego rejestratora produkcji rosyjskiej, to w pełni spodziewam się, dalszych dziwnych a tragicznych wypadków.
Może pożar niespodziewanie w warszawskim budynku Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych wybuchnie, może ktoś klawisz ERASE przez godną pożałowania pomyłkę naciśnie nie w porę i tak się tym przejmie, że natychmiast sobie trzy razy w łeb i i raz w brzuch strzeli, albo może jamnik należący do portiera porwie oryginalną kartę pamięci i zakopie w niewiadomym miejscu...
http://smolensk-2010.pl/2010-04-23-rejestrator-tu-154m-z-polskiej-firmy.html
http://lotniczapolska.pl/image_big.inc.php?d=i/n&f=49debcfef2b5f85829490415b94ec224qar_tu15401.jpg