Obraz ojca w literaturze
Literatura polska i obca podejmuje motyw ojcostwa niemal we wszystkich epokach. Ojciec jest jednym z najważniejszych bohaterów literackich symbolizujący niekiedy tradycję, często odchodzącą epokę i konflikt pokoleń, a także będący wzorem (pozytywnym lub negatywnym) dla pokolenia synów oraz córek.
W historii literatury możemy wskazać różne, znaczące ujęcia tego motywu: od biblijnego ojca, symbolizującego samego Boga, będącego uosobieniem prawdziwej miłości i rodzicielskiego przebaczenia, przez ojca - mędrca, cierpiącego po stracie swej córki, dziedziczki talentu, po cierpiących , sponiewieranych przez własne dzieci.
Samo słowo „ojciec” należy do kategorii pojęć podstawowych dla każdego człowieka. „Słownik języka polskiego” tym mianem określa przede wszystkim dawcę życia, rodzica, rodziciela, ale też Boga, Stworzyciela świata oraz sprawcę, autora, przodka, protoplastę.
Podobnie stwierdza Sławomir Mrożek:
„Ojciec - człowiek, który był przedtem”
Jak widzimy, najważniejszym powołaniem ojca jest tworzenie. Jednak nie tylko to stanowi o jego ojcostwie. Liczy się sam proces wychowawczy oraz jego autorytet jako prawej głowy rodziny dającej poczucie bezpieczeństwa oraz własnym przykładem ukazującej życiowe prawdy.
Taki właśnie obraz ojca, który swym postępowaniem lub wyznawanym światopoglądem wpływa na swoje dziecko i kształtuje jego dorosłe życie, chce przedstawić w swojej prezentacji na wybranych przykładach.
Jako pierwszy pragnę przywołać postać Harpagona, tytułowego „Skąpca” pióra Moliera. Pisarz w sposób żartobliwy, komiczny przedstawia bohatera: jego cechy charakteru, stosunek do ludzi i rodziny. Nie zapominajmy jednak, że pod nutką komizmu znajdziemy ponadczasowy typ ludzki, spotykany w każdym czasie oraz miejscu.
Harpagon to 60-letni bogaty mieszczanin paryski. Jest wdowcem i ojcem dwojga dzieci: Kleanta i Elizy.
Harpagon w swoim życiu na pierwszym miejscu stawia pieniądze, bogactwo, dla których jest w stanie zrobić wszystko, a jego skąpstwo nie zna granic. Cecha ta powoduje, że zniszczeniu ulegają praktycznie wszystkie pozytywne, właściwe człowiekowi cechy charakteru, jak honor, godność ludzka, poczucie obowiązku, nawet ojcowską miłość, zatracając tym samym szacunek i miłość w oczach swoich dzieci. Skąpstwo niszczy rodzinę, stawiając pomiędzy ojcem a dziećmi mur wrogości i pogardy. Jak dzieci mają okazywać ojcu należyty szacunek skoro nie zaznały tego samego z jego strony?
W realiach XVII wieku obowiązywał model patriarchalnej rodziny, w której ojciec decydował o wszystkim, dzieci były zmuszone do bezwzględnego podporządkowania się narzuconym przez niego prawom. Wszystko zależało od głowy rodziny. Harpagon doskonale o tym wiedział. Wykorzystując swoja władzę w rodzinie, trzymał w swoich rękach los dzieci. Był okrutnym i złym ojcem. Skąpił dzieciom na podstawowe wydatki. Bezustannie podejrzewał je o chęć zagarnięcia majątku. Cały czas stał na drodze do ich szczęścia. Pieniądze są dla niego tak ważne, że gdy nawet zostaje mu skradziona szkatułka
z pieniędzmi, oskarża wszystkich wokół, grozi nawet swoim dzieciom. Jego skąpstwo jest jak nieuleczalna choroba. Jest tak zaślepiony swoim bogactwem, że dzieci uważa za wrogów, którzy szukają tylko okazji aby pozbawić go jedynej rzeczy na której mu zależy, a mianowicie - pieniędzy.
Postać Harpagona powinna być przestrogą dla wszystkich ojców, aby nie zawierzali całego swojego życia pogonią za pieniędzmi, które niszczą najpiękniejsze wartości. Owszem pieniądze są potrzebne, ale miłość i bezpieczeństwo rodziny najważniejsze. Ojciec powinien stawiać na I miejscu dobro swoich dzieci, umieć okazywać miłość i szacunek, aby w przyszłości mogły obdarzyć ojca tymi samymi uczuciami.
Kolejnym modelem ojca, który w moim odczuciu zasługuje na uwagę, a u którego również, jak w przypadku Harpagona, odnaleźć możemy cechy charakteru ojców XXI wieku jest Marmieładow ze „Zbrodni i kary”.
Dostojewski napisał powieść realistyczną, ukazując rzeczywistość w jej skrajnych przejawach, tym samym wydobywając na powierzchnię prawdy o człowieku, badając mroki jego psychiki. Pozwala nam to sięgnąć w głąb problemów ludzkiego życia.
Z jednych z tych właśnie problemów borykał się Siemion Marmieładow, a mianowicie alkoholizmem. Marmieładow był 50-letnim urzędnikiem, mężem Katarzyny Iwanowny i jej dzieci oraz ojcem Soni, córki z pierwszego małżeństwa. Po utracie pracy popadł w jeden z najgorszych nałogów - pijaństwo, niszcząc życie nie tylko sobie ale i całej rodzinie. Staczał się na dno nędzy i rozpaczy pociągając za sobą żonę i dzieci. Jednak o Siemionie nie można powiedzieć, że był ojcem złym do szpiku kości. Rodzinę obdarzał szczerym szacunkiem i miłością. O żonie zawsze wypowiadał się pochlebnie, nie powiedział na nią złego słowa, jak o dzieciach również. Był dobrym ojcem jeśli chodzi o uczucia. Po prostu sytuacja jaka spotkała go w związku z pracą poniekąd załamała go psychicznie. Swoje niepowodzenia zatapia, coraz bardziej w alkoholu. Popada w pijaństwo, zaniedbując tym samym rodzinę. Nałóg jest tak silny, że nie zważa on na nieszczęście dzieci, a szczególnie Soni, która aby utrzymać rodzinę z konieczności musiała uprawiać prostytucję. Jego bezradność jest dla niego przekleństwem. Marmieładow swoim postępowaniem na pewno nie był ojcem, którego dzieci mogłyby naśladować, jednak Sonia pomimo nałogu kocha go. Nie robi mu wyrzutów, jego cierpienie, a w konsekwencji cierpienie rodziny, a szczególnie jej, przyjmuje z wielka pokorą.
Jedynie co można powiedzieć o Marmieładowie to - tchórz, ponieważ gdyby miał odrobinę odwagi i silnej woli, zerwałby z nałogiem i zaczął być odpowiedzialny za los rodziny, za jej byt i bezpieczeństwo jak na prawdziwego ojca przystało.
Problem pijaństwa ojców (a niekiedy i matek) jest bardzo dobrze znany we współczesnym świecie. Przez nadużywanie alkoholu cierpi nie tylko osoba pijąca, ale również jej rodzina. Najczęściej ofiarami podają niewinne i bezbronne dzieci, które są zaniedbywane, bite i poniżane przez swoich ojców czy matki. Należy jednak pamiętać, że są to po prostu ludzie zagubieni, którym należy podać pomocną dłoń i wskazać właściwą drogę życia, aby zrozumieli swój błąd i mieli szanse na poprawę.
Kolejnym bohaterem, którego pragnę przedstawić, jest postać o której z całą pewnością można powiedzieć wzorowy mąż i ojciec. Mowa tu o Sewerynie Baryce z „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego.
Autor książki ukazuje nam ojca dobrego, który dba o swoja rodzinę, obdarza ją szacunkiem, miłością i bezpieczeństwem. Jest to postać bardzo pozytywna lecz równocześnie tragiczna.
Seweryn Baryka był wysoko cenionym urzędnikiem w przemyśle naftowym w Baku. Ciężką pracą i sumiennością dostał godną siebie posadę, ożenił się z kobietą, która urodziła mu syna. W drodze awansu wyjechał do Baku wraz z rodziną. Z czasem jego nazwisko było dobrze znane i szanowane w całym przemyśle naftowym.
Jednak mieszkając w Baku, gdzie wiódł spokojne i dostatnie życie z ukochaną żoną i synkiem, nie zapominał o swojej ojczyźnie. Seweryn wraz z małżonką byli wielkimi patriotami. Tęskniąc za Polską mieli małą iskierkę nadziei, że powrócą do ojczystego kraju. Dlatego też wychowywali swojego syna - Cezarego w duchu narodowym, aby zaszczepić w nim miłość do ojczyzny.
Seweryn kochał i szanował swoją żonę, która jednak na podjęcie ważnych decyzji nie miała wpływu (rysuje się tu patriarchalny model rodziny). Uważał, że żona powinna zajmować się tylko i wyłącznie domem i rodziną, cieszyć się z sukcesów zarówno męża jak i syna, ale sama nie mogła mieć żadnych aspiracji. To ojciec był autorytetem, wzorem do naśladowania dla syna. I tak też było w przypadku Seweryna.
Cezary obdarzał ojca wielkim szacunkiem i miłością. Był do niego bardzo przywiązany. Seweryn dawał mu bezpieczeństwo, otaczał go ojcowską opieką. Seweryn chciał dla syna jak najlepiej. Chciał aby syn, gdy wejdzie w dorosłe życie, pójdzie w jego ślady, a nawet zajdzie wyżej niż on. Najbardziej jednak pragnął aby Cezary powrócił do Polski i tam budował lepszą przyszłość dla siebie i narodu. Aby bardziej zachęcić syna do wyjazdu, po powrocie z wojny i podczas ostatnich chwil życia, cały czas przywoływał mu wizję „szklanych domów”, które miały być symbolem lepszej przyszłości, lepszego życia dla Polaków.
Jednak nie było dane Sewerynowi ujrzeć po raz kolejny ukochanej ziemi. Umarł w ramionach syna, dla którego śmierć ojca była wielką stratą i bólem.
Tak jak wspomniałam na początku o Sewerynie Baryce bez wątpienia możemy powiedzieć wzorowy mąż i ojciec. Rzadko możemy spotkać taki model ojca we współczesnym świecie. Jednak jeśli ma ktoś takiego ojca można powiedzieć, że ma szczęście.
Tego samego jednak nie można powiedzieć o kolejnym bohaterze. Postać, którą pragnę przedstawić odbiega znacznie od wyżej opisanego Seweryna Baryki. Mogę powiedzieć, że jest wręcz jego przeciwieństwem. Mowa tu o Walerianie Ziembiewiczu z „Granicy” Zofii Nałkowskiej.
„Granica” jest niewątpliwie dziełem życia pisarki, w której podjęła wielką
problematykę zarówno psychologiczną, jak i moralną, polityczną i społeczną. Bardzo dokładnie nakreśla nam sylwetki bohaterów ich stosunek do samych siebie, rodziny i innych ludzi. Ja zajmę się sylwetką Waleriana Ziembiewicza.
Był on zubożałym ziemianinem, który przez nieumiejętność gospodarowania stracił majątek swój i żony. Później dostał posadę rządcy w Boleborzy, gdzie gospodarował uczciwie lecz równie nieumiejętnie.
Walerian z natury był człowiekiem leniwym i nieskorym do pracy. Analizując stosunek jaki miał do niej można powiedzieć, że nie posiadał przysłowiowej „żyłki do interesów” jak inni mieszkańcy miasteczka. Był obojętny na losy gospodarstwa. Wychodził z założenia: dzieje się dobrze to dobrze, dzieje się źle, to trudno, niech się dzieje źle nadal.
Na to wszystko niestety musiał patrzeć syn Waleriana - Zenon. O Walerianie nie można powiedzieć, że był ojcem godnym naśladowania. Wiedział o tym jego syn. Uważał go za człowieka próżnego, który nie potrafi nic robić, a którego we wszystkim wyręcza żona. Najgorsze jednak było zamiłowanie ojca do alkoholu, a w konsekwencji liczne romanse, które powodowały nieustanne kłótnie w rodzinie Ziembiewiczów.
Utarła się zasada, że niektóre postawy i zachowania wynosi się z domu. Zenon nie miał tego szczęścia. Patrząc na swojego ojca - nieudacznika i pijaka, na jego brak wykształcenia, romanse ze służącymi, obiecał sobie, że nie będzie taki jak ojciec. Udowodni, że będzie o wiele lepszy niż on, że nie pójdzie w jego ślady. Jednak nic nie jest pewne. Zenonowi nie udało się do końca spełnić swojej obietnicy.
Pomimo błędów rodziców, które w oczach dzieci są złe, bardzo często chcą ich uniknąć we własnym życiu. Jednak mimo szczerych chęci i mocnego postanowienia nie zawsze udaje im się to osiągnąć. Dlatego zdarza się, że niektóre niewłaściwe postawy rodziców przekładają na własne. Tak było w przypadku Zenona, który potępiając liczne romanse ojca, sam nie potrafił ich uniknąć.
Stephen Fleming ze „Skazy” Josephine Hart jest ostatnim bohaterem, którego pragnę przedstawić. Sama książka robi ogromne wrażenie. Poetyka autorki sprawia, iż od lektury ciężko jest się oderwać, ciekawe jest bowiem połączenie lekkości języka z wartością treści. Z zaciekawieniem śledzi się losy bohaterów, którzy jak się okazuje, w przypadku Stephena, odkrywają zupełnie inny świat, w którym żyje zupełnie inny on.
Stephen Fleming to świetny lekarz i polityk, zdobywający swą pozycję społeczną powoli, ambitnie, zachowując wszelkie morale, nie robiąc nikomu krzywdy. Ambicje i siła woli doprowadziły go niemal na szczyt kariery. Stephen już w młodości zdecydował, że zostanie lekarzem. Na drugim roku studiów poznał Ingrid, która została jego żoną i urodziła mu dwoje dzieci: Martyna i Sally. Stephen kochał swoją żonę. Uważał, że jest doskonała pod każdym względem - intelektualnym, wizualnym i duchowym. Przyjście na świat dzieci było dla niego dopełnieniem jego wspaniałego życia. Nic do szczęścia nie było mu potrzebne. Dzieci były dla niego najlepszą rzeczą jaka mogła go spotkać. Z wdzięcznością i miłością patrzył jak dorastały. Kochał je i pozwolił aby same ułożyły sobie życie, aby same wybrały drogę jaką chcą iść. Po 40 głównie pod naciskiem teścia został politykiem. I o dziwo był dobry w tym co robi, niemal tak dobry jak w pełnieniu obowiązków lekarza. Jego życie przepełniały spokój i szczęście. Czuł się bezpiecznie wśród tego wszystkiego co stworzył do tej pory: początkowo sam, potem z Ingrid, a następnie z całą rodziną.
Wszystko to wydawało się jakby bajką, snem, z którego nigdy nie chciałby się wybudzić. Wszystko to jednak znika: bajka przestaje być bajką, sen znika bezpowrotnie. Fleming nagle odkrywa, że nigdy wcześniej nie żył naprawdę. Wcześniej, czyli przed pojawieniem się przyszłej narzeczonej syna Martyna, przed pojawieniem się Anny Barton. Ten niespodziewany romans spada na niego jak grom z jasnego nieba. Kolejne miesiące to okres szaleństwa prowadzące do destrukcji. Fleming ogarnięty falą namiętności tak obsesyjnej, że zdaję się stawiać wszystko na jedną kartę. Wszystko co budował przez ostatnie 20 lat, nagle przestaje mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Ważne jest tylko to co teraz. Tylko to co łączy się z osobą Anny. Fleming upada nisko
w poczuciu własnej moralności, ale nie przeszkadza mu to kontynuować dziwnego romansu, ukrywać się przed niczego nie podejrzewającym synem i żoną, odsuwać się od niej nie tylko w sypialni, ale też zrywając z nią nić porozumienia, kontaktu, przestać uczestniczyć w życiu rodziny, interesować się jej losem, oszukiwać wszystkich wokół. Jest ślepo zapatrzony w kochankę, która obiecuje mu, że nawet po ślubie z Martynem, zawsze będą razem. Nikt jednak nie spodziewał się, że może dojść do tragedii, która zrujnuje życie wszystkich członków rodziny Fleminga.
Fleming przedstawia typowy model współczesnego ojca. Najpierw kariera, potem małżeństwo, dzieci, spokojna starość u boku małżonki. To ostatnie mógłby zrealizować, gdyby na horyzoncie nie pojawiła się piękna, tajemnicza Anna, wzbudzając w nim fale namiętności, którym bez większego sprzeciwu dał się porwać.
We współczesnym świecie cały czas słyszymy o zdradach mężów, które prowadzą do rozwodów. I tu podobnie jak w większości prezentowanych przeze mnie przypadków, najbardziej cierpią dzieci. Ojcowie tracą w ich oczach szacunek, autorytet, dzieci przestają wierzyć w instytucje małżeństwa, miłość małżeńską i szanse na szczęśliwe życie wśród ukochanych osób, zabijają w sobie obraz doskonałej rodziny, jaką mogliby stworzyć w przyszłości. Tak było w przypadku Sally, córki Stephena.
Podsumowując. Tak jak wspomniałam na wstępie mojej prezentacji motyw ojca odnajdujemy w niemal każdej epoce literackiej. Są to modele ojca bardzo różnorodne: poczynając od ojców nieczułych, samolubnych, chciwych po ojców miłosiernych, dobrych, kochających.
Istniejący od wieków model ojca jako patriarchy wielkiej rodziny, obejmujące szereg pokoleń, o niekwestionowanym, niekiedy despotycznym wręcz autorytecie, uległ radykalnym przemianom. Najczęściej zanikł, zastąpiony zupełnie nowym modelem, o trudnych do zdefiniowania cechach. Ojciec był w minionej epoce głównym, a niekiedy wyłącznym wychowawcą swych dzieci. Dziś musi dzielić swą funkcję nie tylko z żoną, co jest rzeczą naturalną i konieczną, ale także z innymi instytucjami wychowawczymi.
Przez całe wieki utrzymanie i ochrona rodziny była i jest wiodącą funkcją, która nadal zachowuje swoje znaczenie. Pensja ojca stanowi w większości przypadków podstawę egzystencji rodziny. Zasadniczą zmianę w profilu tej ojcowskiej funkcji wprowadza fakt, że w wielu rodzinach ojciec przestał być jedynym jej żywicielem. Coraz częściej spotykamy rodziny, gdzie oboje rodziców pracuje, zapewniając odpowiedni byt rodzinie.
Tak więc widzimy, że na przestrzeni wieków ojciec zmienił swoją pozycję w rodzinie. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest istotną postacią w życiu rodziny, a szczególnie dziecka, ponieważ to na nim dziecko wzoruję się i chce naśladować w przyszłości. Szczególnym wzorem do naśladowania jest dla syna, który bądź co bądź, bardziej związany jest z ojcem niż z matką.
Każda dziewczyna, która chciałaby mieć rodzinę, marzy o wzorowym, kochającym, dobrym, uczciwym, oddanym rodzinie mężu, a co najważniejsze ojcu swoich dzieci. Chciałabym znaleźć mężczyznę, który posiadałby takie cechy. Chociaż trudno teraz o takiego w dzisiejszym świecie. Mam jednak nadzieję, że znajdę chłopaka, który przynamniej częściowo będzie posiadał cechy mojego taty: będzie dobry, uczciwy, troskliwy i wyrozumiały.