MAURYCY MOCHNACKI - O LITERATURZE POLSKIEJ W WIEKU DZIEWIĘTNASTYM
Opracowanie utworu:
+ Maurycy Mochacki w ciągu dziesięciu lat swojej działalności twórczej nadrobił poważne zaległości polskiej krytyki literackiej, teatralnej i muzycznej. Parał się pracą redakcyjną, należał do najaktywniejszych działaczy przedpowstaniowego podziemia politycznego, był żołnierzem w wojnie 1831 roku, publicystą, trybunem. Odnosił także sukcesy jako wirtuoz fortepianu.
+ Nie doczekał niepodległości, choć każdego dnia tworzył jej podstawy, poszerzając obszar najbardziej niezależnej ojczyzny, jaką jest sfera ducha. Jednak w poczynaniach tych był osamotniony, a czasem nawet przeklinany przez współczesnych. Nawet u potomnych nie zawsze znajdował zrozumienie. Natomiast doskonale rozumieli go inni wielcy samotnicy nawołujący naród do wyjścia z marazmu moralno - duchowego. Zaliczał się do nich m.in. Norwid, który w utworze „Psalmów - psalm jako pieśni społecznej poszyt trzeci” opisuje niezrozumienie Mochnackiego przez innych ludzi, a nawet przywołuje obraz sekcji zwłok młodego twórcy, w czasie której - kiedy to lekarze otworzyli jego klatkę piersiową - ujrzeli serce starego człowieka.
+ Mochnacki swoje refleksje najczęściej spisywał naprędce w polemicznym ferworze i rozproszone po czasopismach. Pisarz zdążył je zebrać w dwie znaczące w polskiej literaturze i historiografii książki. Niestety nie dotarły one do czytelnika w ukończonej postaci: rękopis drugiego tomu „O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym” zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach, natomiast „Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831” zostało doprowadzone tylko do połowy, bowiem choroba i śmierć autora przerwały dalsze prace.
+ „O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym” jest jedynym zwartym programem polskiego romantyzmu, a zarazem pierwszą próbą syntetycznego ujęcia dziejów rodzimej literatury ze stanowiska antagonisty pseudoklasyków.
+ Maurycy Mochnacki urodził się 13 września 1803 roku w Bojańcu koło Żółkwi, na terenie zaboru austriackiego. Odebrał staranne wykształcenie domowe, któremu zawdzięczał m.in. doskonałą znajomość autorów starożytnych, łaciny, niemieckiego, francuskiego, a także podstaw muzykologii. Na charakter edukacji syna decydująco wpłynął ojciec, Bazyli, uczony prawnik, który w celu dalszego kształcenia Maurycego i jego braci, Kamila oraz Tymoleona, przeniósł się z rodziną do Warszawy w 1819 roku, gdzie po ukończeniu liceum przyszły krytyk wstąpił jesienią 1820 roku na nowo otwarty uniwersytet, obierając jako kierunek studiów prawo. W tym samym czasie zaczęły się wzmagać represje w Królestwie Polskim. Wprowadzone cenzurę prewencyjną, starano się ograniczać dopływ idei rewolucyjnych i liberalnych z Zachodu, rozbudowywano system policyjno - szpiegowski. Zaborca zademonstrował w całej okazałości kunszt represji. Administracja, instytucje i wojsko było polskie i obsadzone Polakami, tyle że ugodowcami.
+ W wyniku niemożności prowadzenia legalnej walki zaczęły powstawać koła konspiracyjne. Mochnacki wespół z Sewerynem Goszczyńskim i Józefem Bohdanem Zaleskim konspirował najpierw w Związku Wolnych Polaków. Wkrótce, w 1822 roku, został relegowany z uniwersytetu za incydent o charakterze obyczajowym z policjantem, a w listopadzie roku następnego osadzony w więzieniu, w budynku po klasztorze karmelickim, za udział w nieistniejącym już od przeszło dwóch lat Związku. Usunięcie z uczelni miało dla Mochnackiego dobre skutki, gdyż mógł teraz poświęcić się ulubionym lekturom z literatury, filozofii, historii, estetyki, preferując autorów niemieckich. A dokonawszy wyboru, zaczął systematycznie zagłębiać się w literaturze drugiej połowy XVIII i początku XIX stulecia, w pismach Lessinga, Herdera, Goethego, Schillera i braci Scheglów Lektury te zadecydowały o skierowaniu zainteresowań na poezję, którą utożsamiał z literaturą, a nawet z pojęciem romantyzmu.
+ Po wyjściu z więzienia zastraszany Mochnacki podejmuje pracę w cenzurze, którą wykonuje z opieszałością, a po pewnym czasie, ku zadowoleniu własnemu oraz swego przełożonego, notabene znakomitego znawcy filozofii niemieckiej, pierwszego propagatora na ziemiach polskich pism Schellinga, Józefa Kalasantego Szaniawskiego, opuszcza tę niechlubną placówkę. Na ten okres przypada zadzierzgnięcie serdecznych więzów z publicystą i wydawcą Michałem Podczaszyńskim. W maju 1825 roku przystępują oni do wydawania miesięcznika „Dziennik Warszawski”, na łamach którego zadebiutował Mochnacki jako krytyk, gorący wyznawca romantycznych idei. Czasopismo to uważa się za pierwszy organ romantyków polskich.
+ W grudniu 1825 roku młody krytyk odchodzi z „Dziennika” i podejmuje „rządową” pracę, a mianowicie obejmuje etat adiunkta Wydziału Fabryk Komisji Spraw Wewnętrznych, będąc sekretarzem lidera pseudoklasyków, Kajetana Koźmiana. Za przełomowy w jego działalności artystycznej należy uznać okres współpracy, a następnie pracy w „Gazecie Polskiej”, wydawanej przez Ksawerego Bronikowskiego. Tu zaczął publikować recenzje muzyczne oraz teatralne, w których można dostrzec przewodnią nić ideową - dopominanie się o teatr narodowy i muzykę polską. Od końca 1829 roku do pierwszych tygodni Powstania Mochnacki stale współpracuje z „Kurierem Polskim”.
+ Za moment graniczny w biografii Mochnackiego przyjmuje się wybuch Powstania Listopadowego, czemu najlepszy dowód dają słowa przedmowy do „O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym”: „Czas nareszcie przestać pisać o sztuce”. Mówiąc ściślej, cezurę tę wyznacza ukazanie się omawianego dzieła. Do pracy nad nim Mochnacki przymierzał się już w początkach 1828 roku, zapowiadał je bowiem w dopisku do rozprawy „Myśli o literaturze polskiej”.
+ Na pierwszej stronie rękopisu widnieje data 1828. Należy więc sądzić, że Mochnacki przystąpił do pisania książki w podanym roku, by wkrótce potem zaniechać pracy i powrócić do niej w połowie sierpnia 1830 roku, kiedy zaprzestał działalności publicystycznej i recenzenckiej na łamach „Kuriera Polskiego”.
+ Jako krytyk Mochnacki zadebiutował rozprawą „O duchu i źródłach poezji w Polszcze z krótką wzmianką o mitologii północnej skaldów” w 1825 roku na łamach „Dziennika Warszawskiego”. W tymże samym roku i tymże samym „Dzienniku” ogłosił jeszcze m.in. polemiczne studium pt. „Niektóre uwagi nad poezją romantyczną z powodu rozprawy Jana Śniadeckiego `O pismach klasycznych i romantycznych'”.
+ Kiedy Mochnacki kreślił ostatnie zdania „O literaturze polskiej”, pierwszy okres polskiego romantyzmu miał się ku końcowi, za który można uznać wieczór 29 listopada 1830 roku. W ciągu minionych ośmiu lat, czyli począwszy od 1822 roku, ukazało się tyle znamiennych dzieł, że jedynie następne dziesięciolecie może iść pod tym względem w zawody. Takiego nasilenia wybitnych utworów poetyckich w tak krótkim czasie nie notują dzieje polskiej literatury. Na ten czas przypada też apogeum walki klasyków z romantykami, która ustanie po Powstaniu, a o jej wyniku przesądzą w decydującej mierze takie dzieła jak „Maria”, „Konrad Wallenrod”, czy „Dziady wileńsko - kowieńskie”.
+ Niemało problemów nastręcza dokładne ustalenie daty ukończenia i opublikowania książki. Sam autor w przedmowie wspomina, że ostatnie strony pierwszego tomu kreślił na kilka dni przed 29 listopada. Wszystko wskazuje na to, że pierwsze arkusze książki były drukowane, gdy ostatnie Mochnacki kończył pisać.
+ Relacja matki Mochnackiego głosi, że pisarz umyślnie zwlekał z ogłoszeniem wybuchu Powstania, dopóki nie dokończy swojego dzieła, ponieważ obawiał się, że później nie będzie miał już możliwości jego dalszego tworzenia. Teoria ta ma jednak niewiele wspólnego z prawdą. Mochnacki co prawda należał do czołowych postaci przygotowujących spisek, ale nie miał głosu wyłącznego i decydującego, a poza tym o terminie rozpoczęcia akcji dowiedział się on od Goszczyńskiego.
+ Rękopis utworu świadczy, że autor zamierzał jeszcze w trzecim rozdziale napisać o muzyce w Polsce, chociaż pierwotnie tego nie przewidywał, jako że tytuł owego rozdziału w rękopisie brzmi: „Poeci. - Artyści. - Porównanie dzisiejszej poetyckiej literatury polskiej z rzymską za Augusta Cezara”. Z badań literaturoznawców wynika, że Mochancki skończył pisanie swojego dzieła w przededniu bądź 29 listopada i tegoż dnia rozpoczął rozważania na temat muzyki.
+ Prawdziwą zagadkę dla badaczy stanowi drugi tom „O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym”, o którego losach, nie mówiąc już o treści, posiadamy nader skąpe wiadomości. Zagadką jest już czas jego powstania. Trudno przypuszczać, aby trwało to w czasie Powstania Listopadowego, albowiem zajmowało go wtedy tworzenie broszur politycznych oraz uczęszczanie na posiedzeniach. Od połowy lutego 1831 roku widzimy Mochnackiego w żołnierskim mundurze na polach walk. W pierwszej potyczce pod Wawrem zostaje ranny w nogę (19 lutego), po krótkiej kuracji wraca do wojska, by wziąć udział w walkach pod Liwem, Prytyczą, Długosiodłem, Nadborowem, Kościelcem oraz pod Ostrołęką, gdzie zostaje ciężko ranny. Rekonwalescencja po tym zdarzeniu to jedyny możliwy okres, w którym mógłby napisać drugi tom omawianego dzieła.
+ Najprawdopodobniej zaginiony tom powstawał w kraju. Świadczy o tym jeden z listów emigracyjnych do matki (Marii z Pągowskich) oraz list, który kieruje do niej Joachim Lelewel. Pisze w nim: „Ostatecznie mnogie godziny siadywał u mnie na rozmówce, pisząc liczne arkusze do drugiego tomu o piśmiennictwie naszym”. Co zawierał ów rękopis - nie wiadomo. Można jedynie przypuszczać, że znajdowały się w nim rozważania na temat dramatu i muzyki oraz rzeczy całkiem nowe, gdyż artykuły z gazet sprzed 1830 roku zostały wykorzystane w pierwszym tomie.
+ Wacław Borowy w jednej swoich prac posądza Mochnackiego o plagiaty. Nie jest to jednak słuszny zarzut, gdyż nie taił źródeł z których korzysta, lecz zaznaczał w tekstach skąd bierze daną myśl i niczego samowolnie sobie nie przywłaszczał. Postępował więc uczciwie. Faktem jednak pozostaje, że wszystkie jego obszerne rozprawy są w przytłaczającej większości kompozycją jeśli nie cytatą, to przynajmniej ich parafrazą. Nie można mu jednak postawić zarzutu kompilatorstwa, gdyż filozofowie i pisarze na których się powoływał również nie byli pewni co do oryginalności przedstawianych przez siebie idei i spostrzeżeń, np. Jean Paul Richter.
+ Krytyka pod naporem filozofii romantycznej poczęła ulegać gruntownym przeobrażeniom, jeśli chodzi o jej rolę i zadania. Mówiąc w wielkim skrócie, przeszła drogę od filologii do antropologii. Jeszcze na początku lat osiemdziesiątych XVII wieku Ignacy Krasicki pod pojęciem krytyki rozumiał „uważne i roztropne roztrząsanie pism i dzieł różnych, przez które rozum oświecony sprawiedliwe o nich daje zdanie”. Punkt patrzenia Mochnackiego na pojęcie krytyki literackiej jest zupełnie odmienny.
+ Mochnacki przez literaturę rozumiał całokształt piśmiennictwa. Z literatury wybiera jednak tylko poezję, jako najbardziej dla niej reprezentatywną, którą z kolei utożsamia z romantyzmem. Tę szczególną rolę poezji uzasadniał już w swojej pierwszej rozprawie, idąc za wywodem Schlegla przedstawionym w „Rozmowie o poezji”. Zdaniem Schlegla, a za nim Mochnackiego - poezja wyrasta w uczucia nieskończoności, zbliża się do absolutu, unaoczniając czytelnikowi swoją zmysłową, słowną formą jego obecność i tajemnicę. Istoty poezji nie sposób wszakże uchwycić, można jedynie wyręczyć się paradoksami: skończona forma wyraża nieskończoność, dzieło ludzkie przeto ujawnia pierwiastek boski.
+ Odpowiedź na pytanie o stosunek poezji do natury znalazł Mochnacki u współczesnego mu filozofa natury Fryderyka Schellinga i jego uczniów, których wpływ na powstanie dwóch pierwszych rozdziałów jest przemożny, acz nie obezwładniający całkowicie inwencji twórczej krytyka. Dla Schellinga świat stanowi „ciąg nieprzerwany jestestw”, zaczyna się od materii nieożywionej, przechodząc następnie do ożywionej - w dalszym ciągu nieświadomej, a kończy się na świadomej i mającej świadomość własnego jestestwa. Poezja naśladuje naturę, ale nie w sensie bezwiednego kopiowania, Jest jak gdyby mikromodelem procesów zachodzących w przyrodzie, jest nieustannym stawaniem się, dźwiganiem na coraz wyższe szczeble świadomości, gdyż literatura ma być „ruchomym zwierciadłem” rzeczywistości, ma - co szczególnie akcentuje Mochnacki - uwydatniać zmienności w czasie historycznym, zachowując przy tym pierwiastek uniwersum. Stąd też zarzut pod adresem „Konrada Wallenroda”, w którym poeta - zdaniem Mochnackiego - naruszył ową naturalność, dokonując przemieszczeń w czasie; rozbicie wewnętrzne, ów wspomniany sentymentalizm człowieka dziewiętnastego stulecia przypisał bohaterowi średniowiecznemu.
+ Fryderyk Schlegel, w fundamentalnym dziele „Historia starożytnej i nowożytnej literatury” badał duchowe właściwości Greków, Rzymian, Włochów i innych narodów na podstawie ich literatury. Dzieło literackie traktował jako organiczną całość, będącą z jednej strony wyrazem indywidualności twórcy, z drugiej - czynników zewnętrznych ją kształtujących, czyli narodu i epoki, w jakiej żyje autor. Tym tropem poszedł Mochnacki, koncentrując uwagę wyłącznie na literaturze polskiej.
+ „O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym”, mimo drobnych uchybień kompozycyjnych, jak na przykład zbyt rozbudowane opisy minerałów w pierwszym rozdziale, jest dziełem nader klarownym, o zwartej konstrukcji i precyzyjnym toku wywodu. Autor w materii języka uniezależnia się od niemieckiej terminologii filozoficznej, szukając i znajdując odpowiednie pojęcia w polszczyźnie, częstokroć zamierzchłej.
+ Fryderyk Schlegel wspomnianą swoją pracę podporządkował jednemu celowi: zbadać, którą z władz umysłu literatura niemiecka doprowadziła do doskonałości. Podobny cel przyświecał polskiemu krytykowi, tyle że nie zrezygnował z obszernego tła literatury europejskiej, ograniczając się wyłącznie do rodzimego piśmiennictwa.
+ Trudno sobie wyobrazić, aby teoretyk romantycznej poezji mógł wskazać na inną epokę niż średniowiecze, jako godną szczególnej afirmacji. Wszakże genealogia pojęcia romantyzmu sięga wieków średnich, a więc epoki będącej ucieleśnieniem ideałów romantycznych, bowiem w niej nastąpiło zespolenie zasad chrześcijańskich z rycerską odwagą, honorem tudzież galanterią względem dam. Niekłamany entuzjazm, jaki żywi Mochnacki dla średniowiecza, jest jednak podszyty zwątpieniem. Zachwyca się Polską Bolesławów i Władysławów, idąc śladem Naruszewicza, Niemceiwcza i Lelewela, ale wie, że ta epoka nie stworzyła ani eposu, ani odrębnej mitologii, a i legend niewiele z niej pozostało. Rodzima literatura wtedy zaledwie kiełkowała. Z kolei późniejszą literaturę, uprawianą już w języku ojczystym, z nielicznymi wyjątkami - jak Skarga czy Birkowski - uważa za wtórną, podlegającą obcym wpływom, zwłaszcza francuskim i łacińskim. Charakterystyczne jest przemilczenie dorobku Kochanowskiego i w ogóle epoki renesansu. Pominął też barok, ale ma tu na usprawiedliwienie nikły podówczas stan badań nad literaturą tego okresu. Dłużej zatrzymał się przy literaturze stanisławowskiej, dość skąpymi komplementami obdzielając czołowych poetów oświecenia, przy czym wyróżnił Niemcewicza i Woronicza, widząc w ich poezji zapowiedź romantyzmu. „Śpiewy historyczne” pierwszego i wierszowane rozważania historiozoficzne drugiego mogły już w pewnym stopniu odpowiadać gustom romantycznym: są - jego zdaniem - pierwszym krokiem do „uznania siebie w swoim jestestwie”. Wniosek stąd, że tradycję, o jaką mu chodziło, zaczęli kształtować dopiero poeci romantyczni: Malczewski, Mickiewicz, Goszczyński i Zaleski.
+ Mochnackiego nie interesują zagadnienia wersyfikacyjne ani też kryteria dobrego gustu, wytworności czy powabu. Dzieło literackie rozpatruje jako „ruchome zwierciadło epoki”, osadzając je głęboko w kontekście historycznym, w uwarunkowaniach ideowych, religijnych, politycznych. Jest ono bowiem odbiciem sprzeczności nurtujących zarówno ludzką osobowość, jak i całe narody. Tak rozumiany utwór literacki nie jest, a staje się w umyśle odbiorcy, który z kolei rozpoznaje się w nim, określa swoje miejsce w walce przeciwieństw, lokuje swoją podmiotowość, utożsamiając się z jedną z walczących stron. W związku z takim rozumieniem dzieła literackiego Mochnacki podejmuje się zamiaru stworzenia „architektoniki idealnej w systemie poetyckiej literatury polskiej”. Nie można jednak ująć w zwięzłą definicję tego, co należy rozumieć przez ową „architektonikę”. Należy więc krótko to opisać: poezja odbija poszczególne stany ducha narodu, stany w ujęciu czasoprzestrzennym. Z kolei w drugim rozdziale krytyk przyjmuje, że umysł ludzki jest wyposażony w cztery władze - rozum, um, imaginację i fantazję. Jedna z tych władz może uzyskać przewagę w literaturze danego narodu i znaleźć w niej pełny wyraz. Odpowiedzieć należy od razu: duch polskiego narodu dla Mochnackiego doskonali się w fantazji, najwyższej władzy umysłu. Wspomnianą architektonikę tworzą pojęcia poezji podmiotowej i przedmiotowej, przy czym dopuszcza krytyk istnienie jednoczesne obydwu w jednym utworze. Niezależnie od nich funkcjonują kategorie fantasmagoryczności, jak na przykład w odniesieniu do „Zamku Kaniowskiego” Goszczyńskiego. Realizację teorii epopei ludowej, wyłożonej przez Wilhelma Grimma, widzi w „Marii” Malczewskiego. Z resztą tych pomocniczych kategorii jest sporo. Tym samym literatura polska daje świadectwo swej obecności wśród literatur europejskich poprzez manifestację cech, przymiotów jej tylko właściwych.
+ Fenomen dzieła „O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym” zasadza się na specyficznym paradoksie. Dzieło to, inspirowane pomysłami niemieckich filozofów i teoretyków literatury, jest jednocześnie rdzennie polskie - w języku, w dynamice przedstawienia nurtujących autora i naród problemów, w żarliwości uczuciowej, w samym zamyśle.