There`s no love betwen us [M]


Autor: mrugacz

Beta: piorunia

Fandom: HP [non canon]

Para: HP/SS

Rozdziały: 1

Zakończony: tak

Gatunek: angst

Klasyfikacja: PG-13

Ostrzeżenie: mature

There's no love lost between us

To nie jest tak, że go po prostu nienawidzę. Wcale nie. Bo ja go doszczętnie nienawidzę, nienawidzę każdej komórki jego ciała, każdej jego myśli, każdego słowa, jakie padnie z jego ust. Nienawidzę tych czarnych, smolistych włosów. I zbyt obszernych szat, w których wygląda jak coś, co ledwie noc wcześniej powstało z grobu. Nienawidzę szczupłych palców i gestów, tak potwornie wyszukanych, a jednocześnie powściągliwych. Nienawidzę oczu jak nocne niebo. Nienawidzę jego spojrzeń, pełnych fałszywej aprobaty i równie fałszywej pogardy, które przyzwyczaiłem się już w tych spojrzeniach dostrzegać.

Ale najbardziej na świecie... najbardziej ze wszystkiego nienawidzę, kiedy te spojrzenia wędrują do jego - tak, właśnie JEGO, spośród wszystkich Gryfonów i Ślizgonów razem wziętych! - drobnej postaci. Kiedy wygłodniały wzrok mężczyzny ślizga się po tej cudownie pięknej, gładkiej jak jedwab skórze. Wszystko we mnie płonie z gniewu, kiedy dociera do mnie ta straszna świadomość, że on znów patrzy mu w oczy, że zagląda w te zielone jak dzikie puszcze, piękne oczy...

Nie mogę wprost tego znieść, czuję się tak, jakby serce miało mi wybuchnąć, a mózg wykipieć i wyrwać się na wolność, wygryzając sobie myślami drogę przez czaszkę. Nie mogę nawet napisać o tym ojcu, bo nie umiem ubrać myśli w słowa. To... to takie abstrakcyjne, tak niewiarygodne... Nawet nie jestem pewien, czy ojciec by mi uwierzył, gdybym chociaż o tym wspomniał. Szczerze mówiąc, wątpię. Na miejscu ojca bym sobie nie uwierzył. Ha, nawet na swoim miejscu wciąż nie chcę przyjąć tego do wiadomości! Wstydzę się o tym myśleć, więc jak mógłbym o tym mówić?

Mój nauczyciel pieprzy się z Harrym Potterem. Zresztą nie byle jaki nauczyciel. Severus Snape, ha. Były śmierciożerca, mistrz eliksirów, opiekun Slytherinu. On przecież zawsze nienawidził Pottera, zawsze był gotów go upokorzyć, skrzywdzić i zranić - kto by pomyślał, że znajdzie taki sposób, by spełnić swoje pragnienia! Kiedyś Snape, gdy tylko mógł, zabiegał, żeby wyrzucić tego chłopaka ze szkoły. To było takie oczywiste: Snape i Potter są wrogami. Może nie największymi, bo Potter od zawsze miał gorszych przeciwników, jednak nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że byli wrogami. W tej sytuacji nawet brakowało miejsca na wątpliwości! Ta ich wzajemna antypatia po prostu je wypalała.

A tymczasem...

Kiedy to się stało po raz pierwszy, kiedy po raz pierwszy zauważyłem, że coś jest nie w porządku, nawet nie podejrzewałem, że powód może być tak... nieprawdopodobny. Tak brudny. Wtedy byłem po prostu prefektem na nocnym obchodzie, niczego nie podejrzewającym, nieświadomym Ślizgonem. To był cudowny czas, piękny czas - czasami nawet żałuję, że nie mogę przeklinać Pottera za to, że zakończył moją sielankową egzystencję. To znaczy... wiem jak to zabrzmiało, ale kiedy o tym myślę, to nieomal prawda. Gryfon coś we mnie wtedy zabił. Wtedy - gdy po raz pierwszy poczułem jego ciepło, kiedy mnie mijał w tej swojej pelerynie, kiedy słyszałem cichy szmer kroków i szelest ubrania... Jeszcze wtedy o tym nie wiedziałem, ale coś we mnie umarło.

A potem - i za to przeklinam się jeszcze bardziej, o wiele zbyt namiętnie, aby wciąż było to zdrowe - potem czekałem na niego. Chowałem się za drzwiami, zbrojami i za kotarami - jak ten złodziej, śmieciowaty, szlamowaty szpieg. I czekałem. Widziałem go, jak przychodził do komnat Snape'a. Był czas, że spotykałem go w tym korytarzu nieomal każdej nocy. Z drugiej strony czasami nie było go tam tygodniami. Raz miał na sobie pelerynę, a innym razem przychodził ot tak, zupełnie jawnie. I zawsze tak samo zgaszony, tak samo pozbawiony chęci życia, wyprany z uczuć i bez nadziei. A przynajmniej wydaje mi się, że taki był, bo w obecnym czasie niczego nie mogę - nie potrafię - być pewnym i właściwie nic mnie nie zaskoczy. Zastanawiam się, co ten potwór mógł Gryfonowi zrobić. Co Severus Snape mógł zrobić Harry'emu Potterowi, żeby zmusić go do... czegoś takiego?

Czemu przychodził bez peleryny? Może chciał, żeby ktoś go zatrzymał? Może to ja miałem go zatrzymać? Nie wiem. Naprawdę tego nie wiem, bo nawet ja, Malfoy, nie mogę wiedzieć wszystkiego. Szokujące. Jednak wtedy nie powstrzymałem chłopaka, nawet przez jedną chwilę nie dałem po sobie poznać, że mam taki zamiar. Po prostu tam stałem, za tą zbroją czy czymkolwiek... Patrzyłem na niego. On też przez chwilę spoglądał mi w oczy. Twarze mieliśmy bez wyrazu i on mijał mnie bez słowa. Wtedy już wiedziałem. Wiedziałem podświadomie, ta wiedza była już w mojej skórze i krwi, chociaż wciąż broniłem się, żeby dotarła do mózgu. Wciąż bałem się uformować uczucia, emocje i domysły w klarowne myśli, słowa. To było zbyt... zbyt... zbyt dużo. Zbyt mocno i zbyt strasznie, bym się odważył.

I dlatego teraz go nienawidzę. Nienawidzę z całą mocą - Severusa Snape'a. Jest gorszy niż gorszy, jest kłamcą. Przez całe siedem lat uważałem go za przyjaciela, bo był dla mnie z pewnością kimś więcej niż nauczycielem. Nie wiem, co mi się wydawało. Nie rozumiem, jak mogłem pozwolić, by kupił moje zaufanie za kilka punktów i kilka zbyt lekkich szlabanów. Kilka pochwał i o wiele za ostrych uwag rzuconych komuś niewinnemu. To takie infantylne z mojej strony, takie bezmyślne. Z drugiej strony, byłem w końcu młody, czyż nie? A potem, kiedy przybył mi rok czy dwa, tak przyzwyczaiłem się do myśli, że on jest po mojej stronie, że już nawet nie dopuszczałem do siebie jakichkolwiek wątpliwości. Niedorzeczne. Niczego nie podejrzewałem. A jeśli nawet ja niczego nie podejrzewałem, to jak mógł podejrzewać ktokolwiek inny?

Przeklęty kłamca. Ciekawe, kiedy to się zaczęło? Bo na pewno trwało znacznie dłużej, niż o tym wiem. Z całą pewnością trwało o wiele dłużej.

Harry się zmienił. Na początku myślałem, że to z powodu pokonania Czarnego Pana. Przecież to zupełnie prawdopodobne, czyż nie? Nikt nie wie, co się właściwie stało tamtej nocy, więc jakże łatwo było tłumaczyć tę dziwną cichość, małomówność i melancholię Złotego Chłopca traumatycznymi przeżyciami. Wszyscy tak myśleli - a przynajmniej wszyscy ci, którzy zwracali na Pottera uwagę, którzy interesowali się czymś więcej, niż jego wyciętymi z gazet zdjęciami. Ja już wiem, że powód był inny. Wiem dopiero teraz, o wiele za późno, by cokolwiek zrobić, by mieć jakiś wpływ na bieg rzeczy - bo to już się stało i nawet ja nie jestem w stanie tego zmienić. Wątpię, by inni - wszyscy oni, bezczelni ignoranci! - mieli o tym jakieś pojęcie.

Ten drań... jak on może? Jest nauczycielem, do cholery!!! Jest Ślizgonem! Jest Severusem Snape'em! Jak może dotykać w taki sposób swojego ucznia, Gryfona i syna swojej największej szkolnej Nemezis? Jak...?

A może... właściwie, czemu nie? Może on się chce w ten sposób - chory sposób - jakoś odegrać na ojcu Harry'ego... Jak on się nazywał? Jackie? James? Chyba James. Boże, jaki ze Snape'a jest... szmatławiec! Słaby kretyn, który nie potrafił poradzić sobie z tym Jackie'em, póki żył, teraz odgrywa się w tak podły sposób... Jackie czy James?

Nienawidzę go. Snape'a. Mówiłem już o tym? Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzęnienawidzę. NIENAWIDZĘ! Każda molekuła Dracona Malfoya po wieki nienawidzić będzie każdą molekułę Severusa Snape'a. Wszystko, co kiedykolwiek stworzy Draco Malfoy po wsze czasy przepełnione będzie odrazą do wszystkiego, co wyjdzie spod palców i różdżki Severusa Snape'a.

Snape mnie zmusza, żebym kłamał. To przez niego samego, ja - Malfoy - staję się podobnym tej bestii kłamcą. Ojciec pyta, czy wszystko w porządku, matka zastanawia się, czemu ostatnio jestem taki zamyślony... a ja muszę im kłamać! Po raz pierwszy w życiu muszę oszukiwać mojego ojca. I to przez jakiegoś szlamowatego - tak, teraz mogę tak o nim myśleć! - śmiecia, Severusa Snape'a! Oni, moi rodzice, nigdy nie dowiedzą się o tym, co ten mężczyzna robi. A przynajmniej nie dowiedzą się tego ode mnie, bo to zbyt brudne, zbyt ohydne, by przeszło mi przez usta, gardło... Wystarczy, że zapuściło obrzydliwe korzenie w moich myślach. A jeśli ja kiedykolwiek przyznam mu się, że wiem wszystko, to tylko na moment przed tym, zanim rzucę Avadę. Na siebie czy na tego drania, mniejsza z tym. Ale wolałbym na niego.

Ciekawe, czy Potter jest pierwszym uczniem, z którym Severus robi takie rzeczy? Może ten facet zawsze miał kogoś w łóżku, tylko ja byłem zbyt młody, ślepy i niedoświadczony, żeby to zauważyć? Albo może miałem po prostu zbyt mało szczęścia - jeśli coś takiego można nazwać szczęściem. Wolałbym wciąż pozostać ślepy i zupełnie nieświadomy, jednak to już tylko pobożne życzenie.

Nie współczuję Potterowi. Gdyby był silny - a przecież setki i tysiące wierzą, że taki właśnie jest, oni wszyscy nie mogą się mylić! - wyrwałby się z tego błędnego koła. Znalazłby jakiś sposób, nawet, gdyby Snape go szantażował. Nie oszukujmy się, w końcu to Potter, mógłby wszystko, gdyby chciał. Pokonał przecież Czarnego Pana - co więc może znaczyć jakieś prozaiczne wykorzystywanie? Wystarczy przecież gram chęci, cień tej całej gryfońskiej odwagi, z której ten chłopak tak słynie! Nie wiem, dlaczego on nie chce się od Snape'a uwolnić. Po prostu nie wiem.

Wykorzystywany... Wiem, że ten drań wykorzystuje chłopaka. Potter nie robi tego z własnej woli, wcale nie. Kiedy patrzy mi w oczy, niemal oskarża mnie, że tego nie przerywam. Ha ha, jak miałbym to przerwać? No jak? Boże, chciałbym, sam Merlin wie, że bym chciał. Chciałbym stanąć przed tym bezwstydnym potworem i rzucić mu w twarz to, co o nim myślę - razem z Cruciatusem i Avadą. Zmusza mnie do kłamstw, niszczy mój idealny światopogląd, bezcześci moje - moje, na węże Slytherina! - wspomnienia... Komu ja mam teraz wierzyć?!

I teraz znów patrzy na mnie, na mój prawie pusty test. Znów dostanę Wybitny, wiem to. Snape uśmiecha się i kładzie mi rękę na ramieniu, jakby chciał mnie pochwalić - chociaż oboje wiemy, że gdyby ktoś z Gryffindoru napisał tyle, ile ja napisałem, pewnie nawet nie zdałby roku. (Ciekawe, czy teraz Potter ma lepsze stopnie?) Czuję jego dotyk i mam ochotę wymiotować. On nie wie, że ja wiem. W tej groteskowej parze tylko Potter zdaje sobie sprawę, że sekret przestał już być sekretem. Snape o niczym nie ma pojęcia. Zupełnie o niczym, chociaż myśli, że wie wszystko. Jestem pewien, że wciąż uważa, że w tej grze to on pociąga za sznurki. Pewnie napawa się swoją wyimaginowaną władzą. Nie zdaje sobie sprawy, że tuż obok jest ktoś z nożem, gotów przeciąć mu wszystkie te sznurki - a najlepiej odciąć razem z palcami. A potem wbić ten nóż głęboko w czarne serce mistrza eliksirów

Gdybym tylko się odważył!

Oczywiście, nigdy się nie odważę. Koniec roku za kilka miesięcy, a ja od kilku innych pocieszam się myślą, że kiedy opuszczę mury szkoły, będę mógł zapomnieć. Ja będę mógł zapomnieć i Potter pewnie też. I Snape. Może znajdzie sobie kogoś nowego do łóżka. Zresztą, wtedy już przestanie mnie to obchodzić. Dobrze, że ani Black, ani Lupin nie mają dzieci. Wielkie szczęście.

Odwracam się na miejscu - Snape mnie ignoruje. To wygląda tak, jakbym miał zamiar ściągać od Pansy - dziewczyna nawet odsłania swoje odpowiedzi. Nie patrzę na nie, zupełnie mnie nie interesuje, co jest na jej pergaminie. Mam gdzieś, jak sam napiszę ten test - żywię nawet nadzieję, że najgorzej z całego roku. To będzie taki dziecinny akt buntu, takie głupie okazywanie, jak wiele eliksiry - Snape - dla mnie znaczą. Bo nic nie znaczą. Nienawidzę ich.

Tak wiec odwracam się i moje spojrzenie spotyka się z tym drugim spojrzeniem. Te zielone oczy... Ja wiem i ty wiesz. I on, ten drań, ale jemu tylko wydaje się, że coś wie. Tak naprawdę ten sekret jest tylko nasz. Nasz wspólny.

Znów patrzę na swoją żałosną kartkę. Gdy byłem młodszy - gdy byłem dzieckiem - nie sądziłem, że kiedykolwiek znienawidzę kogokolwiek mocniej niż Harry'ego Pottera. Wielki Merlinie, jak mogłem przypuszczać, że znienawidzę Severusa Snape'a?!

A teraz mógłbym go zabić. Jestem jak pies na smyczy, który rwie się do walki, warczy i szczeka. Ale ta smycz to moje własne zahamowania i pragnienia, moje złudzenia. Modlę się, żeby ktoś ją w końcu zabrał. Tę smycz. Łańcuch.

Ale z drugiej strony, cóż bym począł bez złudzeń? Bez tej łagodnej i miękkiej mgły ułudy? Świat jest dla mnie zbyt brudny, zbyt twardy i ma o wiele za dużo kantów, rogów i ostrych krawędzi, żebym mógł w nim żyć bez tego kolorowego, ciepłego puchu snów. A te brutalne, obrzydliwe prawdy, które co jakiś czas wyłaniają się z tego pyłu jak góry lodowe na oceanie... Chciałbym ich nie zauważać. Chciałbym. Ale one wtedy wpadają na mnie, wbijają się w moje serce i umysł, rwą na strzępy wszystko, co spotkają na swojej drodze. Żal mi siebie.

Nienawidzę Severusa Snape'a. On kiedyś nienawidził Harry'ego Pottera. Może dalej go nienawidzi? Nie wiem. W każdym razie kiedyś obaj nienawidziliśmy Złotego Chłopca. Byliśmy jak nieoficjalny sojusz przeciwko Gryfońskiej Gwiazdce. Jaki mnie ogarnia teraz wstyd, jaka odraza do samego siebie, kiedy uświadamiam sobie, że kiedykolwiek miałem cokolwiek wspólnego z tym... tym...

Ale znów straciłem wątek. Jestem rozkojarzony. Przede mną pusty test, a ja myślę tylko o tym, co mój profesor robi w łóżku. I bynajmniej nie są to przyjemne fantazje, och, wcale takie nie są. To zabawne, bardzo zabawne. Albo raczej żenujące.

W każdym razie... i ja, i Severus Snape byliśmy kiedyś zaciekłymi wrogami Harry'ego Pottera. I tu rodzi się takie jedno małe, ale zasadnicze i kluczowe dla całej sprawy pytanie. Takie pytanie, z którego wykiełkowała cała ta moja nieutulona nienawiść. Takie ziarenko buntu.

Dlaczego on, a nie ja? Ja jestem młody, bogaty i przystojny, mam koneksje, wspaniałe pochodzenie, dojścia do każdego urzędu, władzę, złoto oraz świetlaną przyszłość. A skoro obaj byliśmy wrogami tego chłopaka, skoro obaj go nienawidziliśmy, to dlaczego właśnie Snape się z nim pieprzy, a nie ja? No dlaczego?

KONIEC



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
WSE no one likes us 2014
(Broken Love #3) Fear Us B B Reid
Home There s No Returning C L Moore
No love Eminem feat Lil Wayne
Wyndham There’s No Such Thing As A Werewolf
eminem no love ft lil wayne tekst
HARRY WARREN NO LOVE NO NOTHIN 1943 SHEET MUSIC
There is No Greater Love
Arms & Armour Uniforms Illustrated No 01 US Special Force of World War II
no angels still in love
LW 1y Italian 2007 NO US CAN DOC
Mitchell W J T , There Are No Visual Media
LW 1y Portuguese 2007 NO US CAN DOC
LW 1y Dutch 2007 NO US CAN DOC
LOVE KNOWS NO REASON(1)
LW 1y Polish 2007 NO US CAN DOC
David Icke Are There Aliens Among Us
Love Required 2 No Flowers Required
Love Song, Op 10, No 2

więcej podobnych podstron